Plik jest zabezpieczony znakiem wodnym

Dla Stephena

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

Spis treści

Motto

Przedmowa

Rozdział I. Królewska edukacja

Rozdział II. Małżeństwo z miłości

Rozdział III. Przeznaczenie wzywa

Rozdział IV. „Gotowe, dziewczęta?”

Rozdział V. Sprawy państwowe

Rozdział VI. Stworzona do telewizji

Rozdział VII. Nowe początki

Rozdział VIII. Ucieczka w rutynę

Rozdział IX. Magia w świetle dnia

Rozdział X. Zmowa milczenia

Rozdział XI. „Nie ma, cholewka, mowy!”

Rozdział XII. Odczuwanie miłości

Rozdział XIII. Żelazna Dama i Angielska Róża

Rozdział XIV. Bardzo wyjątkowa relacja

Rozdział XV. Pęknięcia w rodzinie

Rozdział XVI. Annus horribilis

Rozdział XVII. Tragedia i tradycja

Rozdział XVIII. Miłość i żałoba

Rozdział XIX. Kino

Rozdział XX. Żołnierz w głębi serca

Rozdział XXI. Niech żyje królowa!

Podziękowania

Źródła

Bibliografia

Przypisy

Metryczka książki

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

Wielbią ją z powodu wielkiej mądrości i dumy,

Za przyjazne i spokojne majestatu oblicze;

Wkrótce ulice Wielkiej Brytanii wypełnią tłumy, Ludzi świętujących jej jubileusz nie zliczę.

Choć wciąż przemawia pewnie, zdecydowanie,

Ja zupełnie inny obraz mam w wyobraźni swojej: Drobną dziarską postać wędrującą samotnie

Doliną, pośrodku której dumny jeleń stoi…

Zauważa mur zrujnowany, bramę otwartą na oścież, Spogląda z ciekawością dla zwykłych kobiet typową, A jednak, krocząc wolno drogą, oglądając swe włości, Pozostaje samotną Jej Wysokością, naszą Królową.

Fragment wiersza Otwarcie parlamentu

autorstwa Mary Wilson, żony Harolda Wilsona,

premiera Wielkiej Brytanii w latach 1964–1970 i 1974–1976, przeł. Robert J. Szmidt

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

„W pewnym sensie otwiera się, śmiejąc.

A śmieje się całą twarzą”.

Królowa Elżbieta II i książę Filip diuk Edynburga w Nowym Brunszwiku w Kanadzie podczas obchodów złotego jubileuszu panowania królowej, październik 2002 r. Norm Betts/Rex USA.

PRZEDMOWA

W dniu 29 kwietnia 2011 roku pod koniec ceremonii ślubnej księcia Wilhelma i Katarzyny Middleton promieniejący państwo młodzi, zanim ruszyli nawą opactwa westminsterskiego, odwrócili się, aby stanąć naprzeciwko dziadków pana młodego, to jest przed królową Elżbietą II i księciem Filipem. Związkowi młodej pary gorąco kibicowały miliony na całym świecie, a to za sprawą szczerego uczucia, które połączyło oboje, jak również niezłomnego postanowienia księcia, aby ożenić się ze swą wybranką mimo jej

„plebejskiego” pochodzenia i braku kropli błękitnej krwi w żyłach.

Panna młoda dygnęła nisko, pan młody zaś ukłonił się przed babką, która pomimo swych osiemdziesięciu pięciu lat trzymała się świetnie, wyglądając na zdrową i opanowaną. Królowa dała wyraz swej aprobacie ledwie widocznym skinieniem głowy.

Państwo młodzi skłaniający się przed królową Elżbietą II po ceremonii zaślubin, 29 kwietnia 2011 r.

Kirsty Wigglesworth/Press Asssociation Images.

Siedemdziesiąt dwa lata wcześniej Elżbieta II podjęła równie niezależną decyzję w kwestiach uczuciowych. Zakochała się1[1] jako trzynastolatka już w pierwsze popołudnie spędzone

z osiemnastoletnim księciem Filipem Greckim, uderzająco przystojnym, lecz biednym jak mysz kościelna oficerem brytyjskiej marynarki w trakcie szkolenia. Osiem lat później pobrali się pod tym samym gotyckim sklepieniem opactwa westminsterskiego. O ile wszystko inne w życiu Lilibet, jak ją nazywano, zostało zaplanowane, o tyle tę najważniejszą decyzję podjęła samodzielnie, i to wbrew życzeniom matki, która optowała za jakimś utytułowanym angielskim arystokratą. „Nigdy nawet na nikogo innego nie spojrzała”2, stwierdziła kuzynka Elżbiety, Margaret Rhodes[2].

Było to oznaką niezwykłej pewności ówczesnej księżniczki Elżbiety, nie wspominając o sile woli i przeświadczenia u tak młodej osoby.

Wszakże ta niezachwiana decyzja to tylko jeden z wielu odkrytych przeze mnie przykładów wyjątkowości kobiety, która od sześćdziesięciu lat panuje jako królowa Zjednoczonego Królestwa Anglii, Walii, Szkocji i Irlandii Północnej oraz piętnastu domen i czternastu terytoriów na całym świecie. W moich oczach sprawowana funkcja oraz sposób, w jaki ją pełni, wymykają się logice: piastuje dziedziczny urząd uświęcony przez Boga, uosabia wielokulturowy i wielowyznaniowy naród zgoła odmienny od jednorodnego kraju, którym władali jej poprzednicy podczas ponadtysiącletniej historii monarchii brytyjskiej. Znaczna część jej życia opiera się na protokole, niezmiennej rutynie rozpisanej na poszczególne miesiące w roku, a ustanowionej jeszcze za panowania królowej Wiktorii. Pod każdym względem wybitna i słynąca na cały świat Elżbieta II jest najdłużej pozostającą u władzy postacią, a przy tym, zdaje się, tyleż znaną, przewidywalną i niezmienną co obowiązkową.

Przez całe swoje imponujące życia Elżbieta II odgrywa przeznaczoną jej rolę niczym najlepsza aktorka – i jest jedyną osobą, dla której zaiste cały świat to scena[3]. Miliardy ludzi było świadkami, jak przeistacza się z pięknej debiutantki w dojrzałą kobietę łączącą macierzyństwo z pracą zawodową, a wreszcie w pełną mądrości babcię. Gdy miała dwadzieścia osiem lat i zasiadała na tronie od trzech lat, jej pierwszy prywatny sekretarz, sir Alan Lascelles[4],

powiedział: „Ludzie jeszcze długo nie będą zdawali sobie sprawy, jak bardzo jest inteligentna. […] Ostatecznie jednak stanie się to powszechnie wiadome”3. W życiu publicznym ukazuje swe poważne oblicze, maskując tę inteligencję, a także w dużej mierze osobowość i poczucie humoru. Za tajemniczą i dystyngowaną fasadą kryje się szerzej nieznana kobieta.

„Jej prawdziwa twarz stanowiła dla mnie całkowite zaskoczenie”, powiedział Howard Morgan, artysta malarz, w latach osiemdziesiątych autor portretu królowej Elżbiety. „Trajkocze jak Włoszka. Mocno gestykuluje. Jest niesłychanie wyrazista”4.

Przyjaciele i krewni nieraz bywają świadkami joie de vivre rzadko okazywanej publicznie – puszczania baniek mydlanych w trakcie przyjęcia urodzinowego w London Sea Life Aquarium, śpiewania piosenek ile sił w płucach ze szczytu drewnianej skrzynki na Hebrydach Zewnętrznych, usługiwania amerykańskiemu artyście George’owi „Frolicowi” Weymouthowi w bufecie jadalni zamku w Windsorze. „Ułożyła talerze w stos!”, opowiadał Weymouth.

„A w dzieciństwie uczono nas, żeby nigdy tego nie robić”5.

Podczas prywatnych rozmów oczy jej błyszczą, głos ma wesoły i ciepły. „Czasami jej śmiech słychać w całym domu”, powiedział Tony Parnell, były przełożony personelu w Sandringham[5], królewskiej posiadłości w hrabstwie Norfolk. „I jest to bardzo radosny śmiech”6.

Przy swoich pięciu stopach i czterech calach[6] Elżbieta II zdumiewa także wzrostem, zwłaszcza przy pierwszym kontakcie.

Z tym że podobnie jak jej praprababka królowa Wiktoria, mierząca niecałe pięć stóp[7], ma postawę sprawiającą, iż wzrost traci znaczenie. Autorytetu dodaje jej chód, który wieloletni projektant królewskich strojów, Norman Hartnell, nazwał „celowo wyważonym i nieśpiesznym krokiem”7.

Nie mniej paradoksalna jest stosowna pokora królowej, cecha wpojona jej we wczesnych latach życia. „Potrafi być królewska i zarazem bezpretensjonalna”, stwierdziła Margaret Rhodes.

„Wewnętrzna skromność zapobiega jej zepsuciu”8. Kiedy królowa wybiera się do teatru, stara się przybyć niezauważona już po zgaszeniu świateł. Jeden z jej byłych prywatnych sekretarzy relacjonował, jak dziwnie jest „obserwować ją, gdy chyłkiem wchodzi do środka. […] Nie próbuje wcale wywrzeć wrażenia”9. Jeśli bohaterem uroczystości jest ktoś inny, bez wysiłku wtapia się w tło.

Gdy jej kuzynka lady[8] Mary Clayton[9]10 obchodziła swoje dziewięćdziesiąte urodziny w grudniu 2007 roku, karykaturzysta upamiętnił to wydarzenie rysunkiem. Postać Mary jest największa i zajmuje centralną jego część, podczas gdy królowa w okularach stoi w ostatnim rzędzie, wciśnięta między innych gości.

Aczkolwiek znana z ostrożności, Elżbieta II odmawia wkładania kasku do jazdy konnej – z praktycznych powodów, jak się okazuje –

co skłania personel zamku w Windsorze do żartów, że „jedynym, co stoi na drodze następcy tronu, jest jej apaszka”11[10]. A także nie zapina pasów bezpieczeństwa w samochodzie, mimo iż po swych prywatnych posiadłościach jeździ jak „szalona”12 zdaniem Margaret Rhodes.

Nawet jej brwi pozostają wyzywająco nieokiełznane. Ćwierć wieku temu biografka Elizabeth Longford pierwsza dopatrzyła się rozsądnej spójności w tych naturalnych brwiach, które przydają

„interesującego rysu i charakteru jej twarzy”, czyniąc ją „raczej żywym dowodem niż pozbawionym znaczenia oświadczeniem”13.

Elżbieta II postanowiła starzeć się z wdziękiem bez pomocy chirurgii kosmetycznej, zachowując praktycznie to samo uczesanie.

„Taka konsekwencja przez tak długi czas niezwykle podnosi na duchu”, powiedziała dame[11] Helen Mirren, która zdobyła Oscara za odegranie roli królowej Elżbiety w filmie z 2006 roku pod tytułem Królowa. „I świadczy o wielkiej spolegliwości. Ona nigdy się nie miotała. Myślę, że ta samodyscyplina wynika raczej z jej wnętrza aniżeli z czynników zewnętrznych”14.

Elżbieta II prowadzi dziennik, którego treść wszakże stanie się dostępna historykom dopiero po jej śmierci. „Można to przyrównać do szorowania zębów”15, powiedziała sama przy jakiejś okazji. „Nie jest to pamiętnik taki jak królowej Wiktorii… ani tak szczegółowy.

Właściwie jest raczej nieduży”16. Przyjaciele, którzy nasłuchali się jej celnych uwag i ciętych podsumowań na temat swoich charakterów, przypuszczają, że mogła przelać część swoich obserwacji na papier, nie zdradzając żadnych tajemnic.

Aby utrzymać swoją pozycję, Elżbieta II musi być nadzwyczajna.

Ale jej poddani oczekują, że będzie przy tym ludzka – choć niezupełnie przeciętna. Przez wszystkie lata swego panowania poszukiwała równowagi między tymi dwiema cechami. Gdy jest nazbyt tajemnicza i zdystansowana, traci więź z poddanymi; gdy

zaczyna być do nich podobna, traci swój mistycyzm.

W 2007 roku na garden party w pałacu Buckingham królowa zadawała gościom zwykłe w takich sytuacjach pytania, jak na przykład: „Czy przyjechali państwo z daleka?”. Podczas jednej z prezentacji jakaś kobieta zapytała królową Elżbietę: „Czym się pani zajmuje?”. Przytaczając tę rozmowę parę dni później w gronie przyjaciół, Elżbieta II powiedziała: „Nie miałam pojęcia, co odpowiedzieć”17. W ciągu tylu lat wypełnionych spotkaniami nikt nigdy nie zapytał jej o to.

W Wielkiej Brytanii władza i chwała są bytami rozdzielnymi.

Elżbieta II panuje raczej, niż rządzi, i pełni swą funkcję dożywotnio.

Winston Churchill, który był pierwszym premierem za jej panowania, ujął to w 1953 roku w następujący sposób: „Wielka batalia przegrana: parlament wyłania rząd. Wielka batalia wygrana: tłumy wiwatują na cześć królowej”18. Ci, którzy dzierżą władzę –

premierzy stojący na czele rządu, kiedy ich partia zdobędzie w parlamencie większość – przychodzą i odchodzą wedle kaprysu wyborców, podczas gdy królowa niezmiennie jest głową państwa.

Choć brak jej prerogatyw w zakresie rządzenia, ma swego rodzaju władzę negatywną. Jako że ona stoi u steru, żaden premier nie może się czuć numerem jeden. „Utrudnia dyktaturę, utrudnia przewroty wojskowe, utrudnia rządzenie za pomocą dekretów”, powiedział

Robert Gascoyne-Cecil[12], siódmy markiz Salisbury, konserwatywny polityk i były przewodniczący Izby Lordów. „Utrudnia je samą swoją obecnością, gdyż przez nią konieczne jest trzymanie się pewnych procedur”19.

Ale ma też władzę pozytywną: „prawo do udzielania rad, prawo do wyrażania zachęt, prawo do dawania przestróg”20. W życiu publicznym Elżbieta II wywiera wpływ poprzez dawanie przykładu, ustanawianie wysokich standardów odnośnie do służby cywilnej i obywatelskiej, nagradzanie osiągnięć i sumienne wywiązywanie się ze swoich obowiązków. Tony Blair, dziesiąty z dwunastu premierów urzędujących za jej panowania, nazwał ją „symbolem jedności w świecie pozbawionym bezpieczeństwa […] po prostu kwintesencją brytyjskości”21.

Elżbieta II ani na chwilę nie przestaje być królową, przez co jest na cenzurowanym i wpływa na zachowanie osób ze swego otoczenia, w tym najbliższych. Nie posiada paszportu ani prawa jazdy, nie może

głosować ani świadczyć w sądzie, nie wolno jej też zmienić wyznania z anglikańskiego na katolickie. Jako że broni jedności narodowej i musi unikać zrażania do siebie poddanych, z konieczności zachowuje skrupulatną neutralność – nie tylko w kwestii polityki, ale też spraw równie nieszkodliwych jak ulubiony kolor, piosenka czy program telewizyjny. A jednak wykazuje silne preferencje, które sporadycznie dają o sobie znać.

Bezpośredniość jest jedną z najsympatyczniejszych cech charakteru Elżbiety II. „Gdy się odzywa, mówi to, co myśli.

A słuchacze to czują i podziwiają”22, powiedziała Gay Charteris, wdowa po Martinie Charterisie (baronie Amisfieldu) – przez trzy dekady starszym doradcy królowej Elżbiety – z którą rozmawiałam podobnie jak z innymi osobami zbliżonymi do kręgów rodziny królewskiej.

Zafascynowała mnie myśl, że od połowy dziewiętnastego wieku do pierwszych dziesięcioleci dwudziestego pierwszego stulecia –

przez sto dwadzieścia trzy lata z ogółem stu siedemdziesięciu czterech – monarchię zdominowały dwie niebywałe kobiety: królowa Wiktoria i królowa Elżbieta II. Razem wzięte reprezentują Wielką Brytanię znacznie dłużej niż czterej mężczyźni, którzy zasiadali na tronie pomiędzy nimi. Przed kobietą stoją inne wyzwania, co w wypadku Elżbiety II oznacza, iż musiała ona wykonywać obowiązki zarówno męskie, jak i żeńskie.

Jako kobieta pracująca zawodowo Elżbieta II była wyjątkiem i w swoim pokoleniu, i w brytyjskiej klasie wyższej. Nie miała wzoru, z którego mogłaby czerpać przykład, starając się zachować równowagę między rolą monarchini, żony i matki. Nazbyt często wymogi jej pracy, w połączeniu z wrodzonym poczuciem obowiązku, odciągały ją od macierzyństwa. Jej leseferyzm na gruncie wychowawczym przyniósł opłakane skutki, a dzieci sprawiły królowej Elżbiecie więcej bólu, niż jej się należało. Od czasu do czasu dawała upust żalowi, na ogół jednak zachowywała go dla siebie, wyładowując się podczas długich spacerów ze swymi psami. „W Szkocji rośnie chwast, zwany starzec jakubek[13], który ma bardzo głębokie korzenie”, powiedziała lady Elizabeth Anson[14], kuzynka królowej.

„Na własne oczy widziałam, jak chodzi na pole i wyrywa go garściami”23.

Książę Filip powiada, że „wspieranie królowej”24 zdefiniowało jego

życie jako pozostającego najdłużej w służbie królewskiego małżonka w historii Wielkiej Brytanii. Gdy wspólnie biorą udział w imprezach publicznych, sprawiają wrażenie królewskiej wersji Ginger i Freda dzięki doprowadzonej do perfekcji choreografii ruchów i gestów, które emanują wzajemnym zainteresowaniem i wydają się niewymuszone. Książę Filip dodaje szczyptę octu winnego do jej windsorskiej śmietanki, rzucając celne i nieraz lekceważące uwagi.

„Książę Filip to jedyny człowiek na świecie, który traktuje królową zwyczajnie, jak każdą inną osobę”, powiedział Martin Charteris.

„I co oczywiste, nierzadkie są przypadki, że królowa każe mu się zamknąć. Jako że jest królową, raczej nie może powiedzieć czegoś takiego nikomu innemu”25.

Życie królowej Elżbiety – jej plany kreśli się na rok naprzód, a uszczegóławia z półrocznym wyprzedzeniem – toczy się według praktycznej spokojnej rutyny. Jeden z jej przyjaciół, John Julius Cooper[15], drugi wicehrabia Norwich, powiedział raz żartobliwie, że sekret jej opanowania leży prawdopodobnie w tym, że „nigdy nie musi szukać wolnego miejsca parkingowego”26. Zdaniem jednego z jego prywatnych sekretarzy ma „dwie wielkie zalety. Po pierwsze doskonale sypia, a po drugie nie narzeka na nogi i potrafi stać całymi godzinami. […] Królowa jest wytrzymała niczym jak”27. Rokrocznie cztery miesiące – rozbite na krótsze odcinki czasu – spędza w odosobnieniu w swoich wiejskich posiadłościach. Przy każdym jej powrocie do Sandringham dom „wita ją w takim samym stanie, w jakim był, kiedy go opuszczała”, jak powiedział Tony Parnell zatrudniony tam przez pół wieku. „Jeśli coś leżało na krzesłach, pozostało tam przez nikogo nie ruszone”28.

Historia Elżbiety II ukazuje, jak królowa przeżyła życie, które przypadło jej w udziale. Pragnęłam zgłębić, jakie cechy jej charakteru i elementy osobowości oraz wychowania pomagają jej odgrywać tę wyjątkową rolę. Kim jest, jak wygląda jej dzień codzienny. Jakim cudem rzucona na głęboką wodę nauczyła się radzić sobie z politykami i głowami państw, jak również z górnikami i profesorami. W jaki sposób doświadcza świata, praktycznie żyjąc w kokonie. Jakie ma podejście do władzy i czy zmieniło się ono, a jeśli tak – to jak. Jak reaguje na błędy i niepowodzenia. Jak udaje jej się zachować równowagę i trzymać się podstawowych wartości. Jak wiodąc tak publiczne życie, potrafi zachować prywatność. Czy

kiedykolwiek zdecyduje się abdykować na rzecz swego najstarszego syna, księcia Karola, bądź też wnuka, księcia Wilhelma. Co sprawia, że w zimie życia przywraca stabilność i dodaje wigoru monarchii.

Po raz pierwszy spotkałam Elżbietę II29 w maju 2007 roku w Waszyngtonie, w rezydencji brytyjskiego ambasadora, przy okazji garden party, które odbywało się w ciepły bezchmurny dzień. Z tej okazji pojawiło się około siedmiuset mieszkańców Waszyngtonu –

panowie w najlepszych garniturach, wiele pań w kapeluszach.

Wysoce skuteczni wojskowi ustawili nas w rzędach oddalonych od siebie o jakieś trzydzieści stóp[16]. Gdy nadeszła wyznaczona pora, na maszt wciągnięto flagę brytyjską celem informacji, że na terenie posiadłości znajduje się Jej Królewska Mość.

Elżbieta II, podówczas osiemdziesięcioletnia, i jej mąż, książę Filip, wyszli na taras i minęli dwóch grenadierów gwardii w czerwonych kurtach i czapkach z futra niedźwiedziego. Po tym jak orkiestra pułkowa zagrała Boże, chroń królową, para królewska zeszła z niewysokich schodów.

Mój mąż Stephen i ja znaleźliśmy się w rzędzie, wzdłuż którego przechadzał się książę Filip, podczas gdy Elżbieta II szła z drugiej strony.

Królowa zniknęła w głębi ogrodu, lecz my pozostaliśmy na swoich miejscach i w końcu zawróciła w naszą stronę, zmierzając ku rezydencji. Brytyjski ambasador, sir David Manning, dokonywał

prezentacji mniej więcej co dwunastej osoby. Dał znak, że zatrzyma się przy nas, i szepnął jej coś na ucho. Przedstawił mnie, Elżbieta II wyciągnęła dłoń w białej rękawiczce, podczas gdy ja zgodnie z protokołem odezwałam się: „Jak się pani miewa, Wasza Królewska Mość”. Następny w kolejce był mój mąż, do którego Elżbieta II powiedziała, że jak rozumie, ma przed sobą redaktora waszyngtońskiej gazety. Podobnie jak książę Filip nie jest miłośniczką prasy – w trakcie sześćdziesięcioletniego panowania nie udzieliła ani jednego wywiadu – niemniej nie pokazała tego po sobie.

Jej uprzejmość nie została nagrodzona, gdyż Stephen postanowił

złamać protokół, i to podwójnie: zadając królowej pytanie i sugerując, że obstawia zakłady na końskich wyścigach. „Czy postawiła pani na Street Sense w Churchill Downs?”, zapytał, nawiązując do zwycięzcy Kentucky Derby, które oglądała po raz pierwszy w minioną sobotę. Dyplomatycznie zignorowała pytanie, lecz nie ruszyła dalej. Coś w pytaniu mego męża musiało wzbudzić jej

zainteresowanie. Oglądaliśmy ten wyścig w telewizji; Stephen jako długoletni miłośnik toru wyścigowego wie, jak „czytać wyścig”, i dostrzega szczegóły, których ja nawet nie zauważam. Dodał szybko jakąś uwagę na temat wyścigu, na co Elżbieta II odparła, że zdziwił

ją widok championa utytłanego w błocie, co było wynikiem biegu po ubitej ziemi, a nie po trawie, do czego przywykła w Anglii.

Z wyraźną ulgą podjęła temat koni, jeden z jej ulubionych, i po chwili przerzucała się z moim mężem spostrzeżeniami dotyczącymi wyścigu oraz jego emocjonującej końcówki, w której Street Sense przeskoczył z dziewiętnastego miejsca na pierwsze.

„Widać było żółty toczek!”, rzekła z ekscytacją. Stephen powiedział

jej, że zapalonemu graczowi z jego gazety, The Washington Examiner, udało się przewidzieć pierwsze trzy konie w kolejności, w jakiej dobiegły do mety. „To doprawdy niesłychany wyczyn”, skomentowała i już jej nie było.

Nie spodziewałam się tak ożywionych gestów, wyrazistych błękitnych oczu i promiennego uśmiechu. Przez jakąś minutę miałam okazję widzieć wesołość, którą jakże często skrywa ze względu na godność urzędu. Chociaż wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy, zobaczyłam również jej opanowanie i zdolności. Ignorując niestosowną wzmiankę mego męża o stawianiu zakładów, nie wprawiła go w zażenowanie. Po prostu pominęła ją milczeniem i pokierowała rozmową w bezpieczną stronę, unikając niezręcznej sytuacji.

Elżbiecie II podczas panowania udaje się również unikać polityki oraz – na ogół – kontrowersji. Choć niezupełnie w typie gwiazdy Hollywoodu, królowa zalicza się do grona najznaczniejszych osobistości. Od dawna jest najpopularniejszym członkiem rodziny królewskiej w Internecie jako najczęściej wyszukiwana30 przez Google, aczkolwiek od 2004 roku jej wnukowie, książę Wilhelm i książę Henryk (wraz z Katarzyną Middleton od zaręczyn z Wilhelmem), depczą jej po piętach i od czasu do czasu nawet prześcigają w Google Trends. Została nawet sportretowana w serialu Simpsonowie przez komika Eddiego Izzarda.

Przy jej dobrym zdrowiu i postanowieniu, by utrzymać formę, królowa może dalej wypełniać skutecznie swe obowiązki przez dekadę albo nawet dłużej, pozostawiając perspektywę krótkiego panowania swemu następcy, księciu Karolowi, który w 2012 roku kończy sześćdziesiąt cztery lata, podczas gdy jego matka obchodzi

diamentowy jubileusz, świętując sześćdziesięciolecie na tronie.

Zapewne wypadało31, abym po raz drugi rozmawiała z królową Elżbietą na spotkaniu towarzystwa angloamerykańskiego, tzw.

Pielgrzymów[17], podczas przyjęcia dla prawie sześciuset gości, których przyjęła w pałacu Świętego Jakuba w Londynie w czerwcu 2009 roku. W tym czasie od ponad roku pracowałam nad niniejszą biografią. Moje zaproszenie zawierało wejściówkę do karmazynowo-złotej sali tronowej, przypisując mnie konkretnie do grupy generała sir Richarda Dannatta, podówczas szefa sztabu generalnego armii Wielkiej Brytanii.

Zazwyczaj na większe przyjęcia gości wybiera się

z wyprzedzeniem i gromadzi w niewielkie grupki, które następnie są przedstawiane Elżbiecie II. Na imprezie z Pielgrzymami królowa miała poznać około stu osób, a generał Dannatt miał dokonać prezentacji mojej grupy. Tym razem królowa podała mi dłoń w czarnej rękawiczce, podczas gdy nieodłączna torebka od Launera dyndała jej na drugiej ręce. Wiedziałam, że przed paroma miesiącami przekazano jej informację o mojej książce i że jej sekretarz prasowy, który stał nieopodal, otrzymał informację, iż będę tego dnia obecna.

Ale przed oczyma królowej Elżbiety przewinęło się wiele osób.

Powiedziałam jej, że dobrze ją znów zobaczyć

w angloamerykańskiej scenerii, po tym jak wcześniej spotkałam ją w Waszyngtonie. „Czy ta okazja sprowadziła tutaj panią?”, zapytała mnie. „Nie, moja córka wychodzi za mąż w Londynie”, odparłam.

„Kiedy ślub?”, zapytała królowa. „Czwartego lipca”, odpowiedziałam.

Ponownie ujrzałam to migotanie w jej oczach. „Och”, rzekła, „to trochę niebezpieczne!”. „Mam nadzieję, że wszystko przebaczone”, odrzekłam. Posłała mi uśmiech i tak jak poprzednio za moment już jej nie było.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

Jego „solidność” była dla niej wzorem.

Księżniczka Elżbieta przyglądająca się ojcu podczas czytania dokumentów z teczek dyplomatycznych, kwiecień 1942 r. Lisa Sheridan/Getty Images.

Rozdział I

Królewska edukacja

Lokaj przyniósł informację dziesięcioletniej Elżbiecie Aleksandrze Marii Windsor w dniu 10 grudnia 1936 roku. Jej ojciec niespodziewanie został królem na cztery dni przed swoimi czterdziestymi pierwszymi urodzinami, gdy jego starszy brat, król Edward VIII[18], abdykował, aby ożenić się z Wallis Warfield Simpson[19], dwukrotnie rozwiedzioną Amerykanką. Edward VIII panował zaledwie dziesięć miesięcy od objęcia tronu po śmierci jego ojca, króla Jerzego V[20], co wedle jednego zjadliwego dowcipu czyniło zeń „jedynego monarchę w historii, który porzucił okręt flagowy, aby zaciągnąć się jako trzeci oficer na wycieczkowiec z Baltimore”.

„Czy to znaczy, że w przyszłości będziesz musiała być królową?”1, zapytała Elżbietę jej młodsza siostra Małgorzata[21] (Margaret Rose, jak nazywano ją w dzieciństwie). „Tak, kiedyś tak”, odparła Elżbieta.

„A to feler”, stwierdziła Małgorzata.

Chociaż obie księżniczki dostały się w centrum zainteresowania prasy i opinii publicznej, wiodły beztroskie i izolowane życie w otoczeniu guwernantek, niań, pokojówek, psów i kucyków.

Spędzały sielskie miesiące na angielskiej i szkockiej prowincji, bawiąc się w gry takie jak „łapanie dni”2 – bieganie i chwytanie w powietrzu spadających na ziemię liści. Dzięki pełnej werwy szkockiej niani, Marion „Crawfie” Crawford, liznęły nieco prawdziwego życia, gdyż od czasu do czasu zabierała je na wycieczki po Londynie metrem i autobusem, na ogół jednak pozostawały w królewskiej bańce.

Król Jerzy VI i jego żona królowa Elżbieta tuż po koronacji na balkonie pałacu Buckingham z matką króla, królową Marią (w środku), z księżniczką Elżbietą, przypuszczalną następczynią tronu (po lewej), i jej siostrą, księżniczką Małgorzatą (po prawej), 12 maja 1937 r. Fox Photos/Getty Images.

Przed pojawieniem się Małgorzaty swoje pierwsze cztery lata życia Elżbieta spędziła jako jedynaczka i do pewnego stopnia stara maleńka. Przyszła na świat w deszczową noc 21 kwietnia 1926 roku.

Winston Churchill przy pierwszym spotkaniu z dwuletnią księżniczką z pewną ekstrawagancją zauważył „aurę władczości i refleksyjności zdumiewającą u niemowlęcia”3. Crawfie zaś odnotowała, że Elżbieta była „schludna i metodyczna […] jak jej ojciec”4, posłuszna, skrupulatna i najszczęśliwsza, kiedy miała zajęcie. Również w dość wczesnym wieku zaczęła przejawiać umiejętność szufladkowania, która w późniejszym czasie pozwoliła jej sprostać wymogom stanowiska. Jak wspominała lady Mary Clayton, starsza o osiem lat kuzynka Elżbiety: „Lubiła sobie wyobrażać, że jest kucykiem albo koniem. Kiedy się bawiła i ktoś ją akurat zawołał, nie odpowiadała od razu, tylko potem tłumaczyła: «Nie mogłam się odezwać, będąc kucykiem»”5.

Kryzys spowodowany przez abdykację wywołał w rodzinie chaos

nie tylko z powodu skandalu, lecz również dlatego, że podważał

zasady sukcesji. Choć ojciec Elżbiety był znany jako „Bertie”

(zdrobnienie od Alberta), przybrał imię Jerzego VI, aby dać wyraz stabilności dynastii i ciągłości ze swoim ojcem. (Jego żona, którą koronowano jednocześnie z nim, miała być znana jako królowa Elżbieta). Wszelako Bertie nie został stworzony do tej roli. Ze łzami w oczach mówił do swojej matki o nowych obowiązkach. „Nigdy tego nie pragnąłem”, powiedział swemu kuzynowi lordowi Louisowi

„Dickiemu” Mountbattenowi[22]. „W życiu nie widziałem oficjalnego dokumentu. Jestem tylko oficerem marynarki, na niczym innym się nie znam”6. Nowy król był z natury powściągliwy, nieco wątły pod względem fizycznym i targany niepokojem. Silnie się jąkał, co powodowało u niego napady frustracji kończące się wybuchami gniewu zwanymi „zgrzytaniem zębów”.

A jednak był bardzo obowiązkowy i z zawziętością zabrał się do wykonywania zadań spoczywających na królu, równocześnie dokładając starań, by mała Lilibet – jak nazywali ją bliscy – była lepiej niż on przygotowana do objęcia tronu. Wraz z jego wstąpieniem na tron Elżbieta stała się „domniemaną” czy też

„przypuszczalną” następczynią, nie zaś następczynią

„prawdopodobną” bądź „prawowitą”, jako że istniała możliwość spłodzenia syna przez jej rodziców. Jednakże Elżbieta i Małgorzata przyszły na świat poprzez cesarskie cięcie, a w tamtych czasach trzecia operacja niosłaby nadmierne ryzyko dla ich matki. Zgodnie ze zwyczajem Lilibet publicznie wyrażała się o ojcu i matce per

„król” i „królowa”, lecz w zaciszu domowym pozostali dla niej „tatą”

i „mamą”.

Gdy Helen Mirren przygotowywała się do roli w filmie Królowa, bez końca oglądała dwudziestosekundowy fragment pewnego nagrania, ponieważ był tak wymowny. „Królowa miała jedenaście czy dwanaście lat”, wspominała Mirren, „i właśnie wysiadła z jednego z tych wielkich czarnych aut. Czekali na nią duzi mężczyźni, a ona wyciągnęła rękę z wyrazem powagi i sumienności. Robiła to, co swoim zdaniem powinna, i robiła to wspaniale”7.

„Mam wrażenie, że koniec końców tamto szkolenie stanowi odpowiedź na wiele rzeczy”, powiedziała królowa w wigilię czterdziestej rocznicy panowania. „Można sporo osiągnąć, jeśli otrzymało się odpowiednie przygotowanie, a ja takie otrzymałam,

mam nadzieję”8. Jej formalne wykształcenie było wedle dzisiejszych standardów dziurawe. Kobiety w jej klasie i pokoleniu zazwyczaj uczyły się w domu, przy czym nacisk kładziono na umiejętności praktyczne, nie akademickie. „Dziewczęta nie uczęszczały na uniwersytet, chyba że przejawiały wyjątkowe zdolności intelektualne”9, powiedziała kuzynka Lilibet, Patricia Mountbatten[23]. O ile Crawfie z wielką kompetencją nauczała historii, geografii, gramatyki, literatury, poezji i pisania wypracowań, o tyle była „beznadziejna z matematyki”10, jak stwierdziła Mary Clayton, również uczennica Crawfie. Dodatkowe guwernantki sprowadzono do nauki muzyki, tańca i języka francuskiego.

Nikt nie oczekiwał, że Elżbieta będzie brylowała w nauce ani tym bardziej że będzie przejawiała wyjątkowe zdolności intelektualne.

Brakowało jej rówieśników, z którymi mogłaby współzawodniczyć, oceniając swoje postępy na tle innych, jak również mobilizującego działania egzaminów. Jednym z pierwszych zadań, jakie otrzymała Crawfie po zatrudnieniu w 1932 roku, było polecenie, aby nauczyła obie księżniczki, podówczas sześcioletnią Elżbietę i dwuletnią Małgorzatę, „pisać przyzwoicie”11. Elżbieta wyrobiła sobie płynny i wyraźny charakter pisma, podobny do matczynego i siostrzanego, aczkolwiek bardziej ozdobny. Jednakże Crawfie odczuwała silną potrzebę przelania w podopieczną wiedzy „tak szybko jak to możliwe”12. Zapoznała Lilibet z Children’s Newspaper, kroniką bieżących wydarzeń, kładąc podwaliny pod aktualności zamieszczane w The Timesie i przekazywane przez Radio BBC i sprawiając, że jeden z pałacowych doradców stwierdził, iż księżniczka w wieku lat siedemnastu ma „doskonałe pojęcie o państwie i polityce”13.

W latach dziewczęcych Elżbieta co dzień spędzała określoną ilość czasu na „cichej lekturze” książek Stevensona, Austen, Kiplinga, sióstr Brontë, Tennysona, Scotta, Dickensa, Trollope’a i innych kanonicznych autorów. Najbardziej lubiła, wtedy oraz w dorosłości, powieści historyczne, szczególnie te traktujące o „zakątkach Commonwealthu i żyjących tam ludziach”14, jak powiedział Mark Collins, dyrektor Commonwealth Foundation. Dziesiątki lat później, gdy królowa uhonorowała J. K. Rowling za serię o Harrym Potterze, powiedziała autorce, że intensywna lektura w dzieciństwie „dała mi fory, ponieważ obecnie czytam bardzo szybko. A muszę czytać sporo”15.

Kiedy księżniczka Elżbieta zajęła pierwsze miejsce w kolejce do tronu, jej program nauczania uległ zintensyfikowaniu i poszerzeniu. Najbardziej znaczącym z jej nauczycieli był sir Henry Marten, prorektor Eton College, szacownej internatowej szkoły męskiej położonej nieopodal zamku w Windsorze, której absolwentów zwano „Old Etonians”. Marten był współautorem podręcznika The Groundwork of British History, lecz daleko mu było do zasuszonego wykładowcy. Ten sześćdziesięciosześcioletni kawaler o księżycowej twarzy i błyszczącej łysej głowie miał w zwyczaju żuć rożek chustki do nosa i trzymał udomowionego kruka w swojej pracowni zawalonej stertami książek do tego stopnia, że Crawfie porównywała je do stalagmitów. Sir Alec Douglas-Home, czwarty premier za panowania królowej Elżbiety, wspominał Martena jako

„melodramatycznego, przepełnionego wigorem i entuzjazmem nauczyciela”16, który uczłowieczał postaci historyczne.

Począwszy od 1939 roku, gdy Elżbieta skończyła trzynaście lat, dwa razy w tygodniu ona i Crawfie jeździły powozem do pracowni Martena, gdzie księżniczka zgłębiała wiedzę historyczną i tajniki brytyjskiej konstytucji. Najpierw była bardzo onieśmielona i często spoglądała błagalnie w stronę Crawfie, szukając u niej wsparcia.

Marten prawie nie patrzył jej w oczy i nieraz zwracał się do niej per

„panowie”, myśląc, że wykłada w Eton College. Wszelako zdaniem Crawfie wkrótce „poczuła się tam jak u siebie” i rychło ci dwoje nawiązali „dość uroczą przyjaźń”17.

Marten narzucił wymagający program nauczania oparty na zniechęcającej trzytomowej pozycji autorstwa sir Williama Ansona, zatytułowanej The Law and Custom of the Constitution.

Poza tym na liście lektur znalazły się: G. M. Trevelyana Historia społeczna Anglii: od Chaucera do Wiktorii, lorda Godfreya Eltona Imperial Commonwealth oraz Waltera Bagehota The English Constitution – nieustający klasyk w zakresie interpretacji konstytucji, z którego uczyli się zarówno jej ojciec, jak i dziad. Marten do programu włączył nawet kurs historii Ameryki. „Niczego nie ukrywaj”18, powiedział sir Alan „Tommy” Lascalles, prywatny sekretarz króla Jerzego VI, gdy Marten zapytał go, czy przedstawiać księżniczce rolę Korony w konstytucji.

W przeciwieństwie do amerykańskiej konstytucji, w której wszystko napisano czarno na białym, konstytucja brytyjska to zbiór praw, ustnych tradycji i precedensów. Z tego wynika jej elastyczność

i zależność od ludzkiego osądu, a nawet możliwość zmiany zasad w miarę występowania wydarzeń. Anson określił ją jako „dosyć chwiejną konstrukcję […] jak dom, który przebudowywali kolejni właściciele”19. Konstytucyjne obowiązki i prerogatywy monarchy nie są jasno sprecyzowane. Królewska władza zasadza się raczej na tym, czego monarcha nie robi, niż co robi. Władca jest zobligowany przez konstytucję do podpisania każdego prawa ustanowionego przez parlament; idea weta jest nie do pomyślenia, aczkolwiek nie można jej całkowicie wykluczyć.

Elżbieta studiowała dzieło Ansona przez sześć lat, mozolnie podkreślając gęsty tekst ołówkiem i nanosząc swoje uwagi. Według biografa Roberta Laceya, który zajrzał do wyblakłych woluminów w bibliotece Eton College, Elżbieta odnotowała stwierdzenie Ansona, że bardziej szczegółowa konstytucja zapewnia większą gwarancję wolności. W opisie anglosaskiej monarchii jako „konsultacyjnego ostrożnego absolutyzmu”20 podkreśliła słowa „konsultacyjny”

i „ostrożny”. Marten zapoznał ją z procesem legislacyjnym oraz potęgą władzy parlamentu. Zdaniem Laceya, Elżbieta zagłębiła się w „szczegóły proceduralne” tak, jakby „przygotowywała się do roli speakera [Izby Gmin], a nie królowej”21. Przyszli premierzy będą pod wrażeniem podnoszonych przez nią po mistrzowsku kwestii konstytucyjnych przy okazji zadawania niespodziewanie dociekliwych pytań.

Gdy Elżbieta ukończyła szesnasty rok życia, jej rodzice zatrudnili Marie-Antoinette de Bellaigue, wyrafinowaną belgijską wicehrabinę, która pobierała nauki w Paryżu i miała uczyć księżniczki francuskiej literatury i historii. Nazywana przez obie „Toni”, postawiła im wysoko poprzeczkę, wymagając, by konwersowały z nią po francusku podczas posiłków. Elżbieta posiadła tak biegłą znajomość tego języka, że zadziwiała nawet paryżan, którzy chwalili ją za wysławianie się z „czystą chłodną precyzją”22, gdy odwiedziła ich miasto w 1948 roku, mając dwadzieścia dwa lata.

De Bellaigue pracowała w tandemie z Martenem, który podsuwał

tematy wypracowań, a Elżbieta następnie pisała je po francusku.

Guwernantka wspominała później, że Marten nauczył przyszłą królową „patrzeć na problem z obu stron, równocześnie dokonując

[własnej] oceny”. Według Bellaigue, Lilibet „od początku wykazywała się zdecydowanie słuszną oceną. Instynktownie wybierała to,

co dobre. Była sobą, « très naturelle». Nieodłączną cechą jej charakteru było silne poczucie obowiązku połączone z joie de vivre”23.

Matka wywarła ogromny wpływ na rozwój charakteru i osobowości Elżbiety II. Urodzona jako Elżbieta Bowes-Lyon, córka hrabiostwa Strathmore, dorastała w arystokratycznej szkocko-angielskiej rodzinie jako jedno z dziewięciorga rodzeństwa. W 1929 roku Time obwoła ją „świeżą, kształtną i pod każdym względem miłą malutką księżną”24. Czytała dużo i gorliwie, żywiąc szczególnie upodobanie do P. G. Wodehouse’a. Aczkolwiek to zgoła nieprawdopodobne, była również fanką opowiadań Damona Runyona o nowojorskich gangsterach i ich kochankach, a raz nawet napisała do przyjaciela, naśladując styl tego autora: „Sądząc po tym, jakie dame Pearl wzbudza emocje, to laleczka w sam raz dla Ciebie – a niech mnie!”25.

Żona Jerzego VI nauczyła czytać córkę, gdy ta miała pięć lat, i poświęcała niemało czasu na czytanie na głos pozycji dziecięcej klasyki. Jak tylko Lilibet nauczyła się pisać, zachęcona przez matkę wyrobiła w sobie nawyk, który będzie jej towarzyszył przez resztę życia: co wieczór spisywała w pamiętniku swoje wrażenia z całego dnia. Kiedy w roku 1937 koronowano jej ojca, jedenastoletnia podówczas księżniczka prowadziła już ożywiony pamiętnik –

„Od Lilibet, jej autorstwa”. „Łuki i belki u szczytu [opactwa westminsterskiego] zasnuła jakby mgiełka zadziwienia, gdy na skronie taty wkładano koronę”, napisała. Kiedy koronowano jej matkę i żony parów dłońmi w białych rękawiczkach równocześnie nakładały swoje otoki, „wspaniale było patrzeć na ręce i otoki zawieszone w powietrzu, a potem widzieć, jak te dłonie znikają jakby za sprawą magii”26.

 Bardzo wcześnie rodzice Elżbiety zaczęli jej urządzać sesje portretowe. Przez całe życie pozowała ogółem do 140 portretów, co czyni z niej najczęściej uwiecznianą na płótnie monarchinię.

Z punktu widzenia rodziny królewskiej portrety od dawna były najważniejszym sposobem kreowania wizerunku i pomagały kształtować postrzeganie poszczególnych jej członków jako ikon przez opinię publiczną. Zapytana, czy zatrzymała swoje portrety, Elżbieta II odpowiedziała: „Nie, nie mam żadnego. Wszystkie są malowane dla innych osób”27.

Węgier Alexius de László, szeroko ceniony wśród towarzystwa portrecista, został zatrudniony, aby uwiecznić Lilibet na płótnie po raz pierwszy. Miała wtedy zaledwie siedem lat. Zdaniem László była „bystra i charakterna”, aczkolwiek przyznawał też, że „zasypiała na siedząco albo bezustannie się wierciła”28.

Wywodzące się z kręgów arystokracji matrony chętnie przebywały w towarzystwie wygadanego sześćdziesięcioczteroletniego artysty, jednakże Elżbieta miała go za „okropnego”, jak wspominała wiele lat później, nie mogąc opanować grymasu. „Należał do ludzi, którzy każą ci siedzieć bez ruchu i wpatrywać się w siebie”29. Będący wynikiem tych sesji eteryczny wizerunek – ulubiony jej matki –

przedstawia małą księżniczkę w marszczonych jedwabiach, z blond loczkami i szeroko otwartymi niebieskimi oczyma, trzymającą koszyk z kwiatami. Jedynie jej nieuśmiechnięta buzia zdradza rozdrażnienie.

Drugim artystą, który uwiecznił30 Elżbietę, był inny Węgier, rzeźbiarz Zsigmond Strobl, który w latach 1936–1938 odbył z nią osiemnaście sesji. Była wtedy starsza – i już ogłoszona przypuszczalną następczynią tronu – oraz dla zabicia czasu chętna do rozmowy z węgierskim dziennikarzem, który również brał udział

w tych sesjach. Pozowanie do portretów i rzeźb pomogło jej wyrobić w sobie cierpliwość. Zostawszy królową, będzie traktować sesje jako oazy pośród napiętego planu i wykorzystywać je do wyciszenia się, nawiązania kontaktu z drugim człowiekiem na gruncie prywatnym i całkowicie bezpiecznym, wywnętrzania się – czasem poruszania naprawdę osobistych tematów – a nawet opowiadania dowcipów. „To całkiem miłe”, stwierdziła podczas sesji odbywającej się przed jej osiemdziesiątymi urodzinami, uśmiechając się figlarnie. „Zazwyczaj tylko się siedzi, a nikt i tak nie ma dostępu, bo jest się zajętym leniuchowaniem”31.

Ulubionym tematem rozmów podczas sesji rzeźbiarskich ze Stroblem był światek koni, który rozwinął się w namiętność Elżbiety, równocześnie dając jej impuls do dalszej nauki. Jej ojciec hodował i wystawiał w wyścigach konie pełnej krwi, kontynuując tradycję rodziny królewskiej, i to właśnie on wprowadził córkę we wszystkie aspekty tego światka, poczynając od pierwszej lekcji jeździectwa, gdy Lilibet miała trzy latka. Przed 1938 rokiem Elżbieta podjęła naukę jazdy w damskim siodle, co było umiejętnością konieczną podczas dorocznego Trooping the Colour, czyli

uroczystości z okazji urodzin monarchy, na której miała jechać konno w czerwonej wojskowej kurcie, długiej granatowej spódnicy i czarnym trikornie na głowie, prowadząc paradę ponad tysiąca czterystu żołnierzy.

Odbywające się dwa razy w tygodniu lekcje jazdy konnej pomogły jej nabrać sprawności i siły, a także nauczyły ją zachowywać zimną krew w sytuacjach zagrożenia. Doświadczała nieskrępowanej radości, gdy pokonywała przeszkody i kłusowała przez pola i lasy – te wrażenia chwilowo wyzwalały ją z ograniczeń narzucanych przez protokół. Chociaż jako nastolatka brała udział w polowaniu na lisa –

najpierw z Garth Foxhounds w Berkshire, a następnie z Beaufort Hunt w Gloucestershire – oddała się hodowli i wyścigom końskim.

W latach młodzieńczych, odwiedzając z ojcem jego stajnie w Hampton Court[24] i Sandringham, poznała podstawy procesu hodowli koni i zaczęła doskonalić umiejętności doboru i takiej kombinacji cech temperamentu i warunków fizycznych osobników dopuszczanych do rozrodu, aby powstało jak najlepsze potomstwo.

Oglądała imponujące ogiery, jak również klacze i ich źrebięta, przyglądała się młodym wierzchowcom trenowanym na „galopkach”

w Wiltshire, czyli na rozległych połaciach sprężystej ziemi na zboczach łagodnych wzgórz, które przypominają długie proste i zakręty toru wyścigowego. Poznawała koniuszych i chłopców stajennych, trenerów i dżokejów – bezpretensjonalną społeczność, która ma specyficzne zapatrywania na życie z uwagi na prymat ich zwierząt. Jak powiedziała wiele lat później do artysty Frolica Weymoutha: „nic tak nie zbliża ludzi i nie wyrównuje różnic między nimi jak konie”32.

Połączyła ją także szczególna więź z psami. W 1933 roku Jerzy VI zafascynował się rasą welsh corgi charakteryzującą się zwężającą się kufą, dużymi uszami i krótkimi łapami i podarował córce Dookie[25], pierwszego z długiej linii corgich, które stały się znakiem rozpoznawczym królowej Elżbiety. Miewała ich po tuzin równocześnie i nierzadko poprzedzały ją niczym „ruchliwy dywan”33, jak ujęła to Diana księżna Walii. Psy te często pomagały przełamać pierwsze lody, aczkolwiek czasami zastraszały gości i pracowników, gdyż potrafią być złośliwe. „To psy pasterskie”, powiedziała o nich Elżbieta II i dodała z uśmiechem: „Ale potrafią ugryźć, bo ich zadaniem jest zaganiać bydło. Tyle że teraz uganiają się

za ludźmi”34.

Nawet przed przeprowadzeniem się rodziny do pałacu Buckingham w 1937 roku, gdy Jerzy VI objął tron, nawiązywanie przyjaźni przychodziło księżniczkom z trudem. Kiedy Lilibet została przypuszczalną następczynią tronu, odwiedzające ją koleżanki musiały przed nią dygać i zwracać się do niej per „pani”. „To bardzo ograniczało kontakty”35, opowiadała lady Elizabeth Cavendish[26], którą zapraszano do pałacu Buckingham na wspólne zabawy i podwieczorki. Podczas jednej z wizyt rodziny królewskiej w Cortachy Castle w Szkocji u dwunastego hrabiostwa Airlie syn gospodarzy, Jamie Ogilvy[27], złapał księżniczkę Elżbietę i cisnął ją na kanapę. Moment później pojawił się jego ojciec, dał mu kuksańca w brzuch i powiedział: „Nigdy nie postępuj tak z jej królewską wysokością”36. „Księżniczce nie przeszkadzało to, co zrobiłem”, wspominał Ogilvy, „lecz w takich warunkach dorastała”.

Jak zauważyła Crawfie, życie w pałacu zaciągało „szklaną kurtynę pomiędzy człowiekiem a światem zewnętrznym”37. Pałac Buckingham to przytłaczające miejsce, składa się z siedmiuset siedemdziesięciu pięciu pokoi i jest raczej siedzibą głowy państwa aniżeli domem. Lilibet wiele godzin spędziła, wyglądając przez okna na świat w dole i zastanawiając się, jakie jest życie „prawdziwych ludzi”38.

Aby poszerzyć jej horyzonty i zmniejszyć poczucie wyobcowania, Crawfie zorganizowała drużynę Girl Guides (odpowiednika amerykańskich skautów)[28] na terenie pałacu. Do pierwotnej dwudziestoosobowej grupy należały krewne, takie jak Patricia Mountbatten, „dosyć żywiołowa”39 (zdaniem Lilibet) zastępowa Zimorodków, której księżniczka i przypuszczalna następczyni tronu musiała słuchać, oraz córki zaprzyjaźnionych z rodziną królewską arystokratów, m.in. lady Camilla „Micky” Wallop[29] (córka dziewiątego hrabiego Portsmouth), jak również córki szoferów i innych pracowników zatrudnionych w pałacu.

Korzystając albo z przydzielonego im pokoju w pałacu, albo z domku w czterdziestoakrowym ogrodzie, dziewczęta paliły ogniska, obserwowały ptaki i bawiły się w gry zespołowe. Przyszła królowa była zwarta i gotowa. „Wychowanie wzbraniało jej płakać publicznie, a coś takiego staje się drugą naturą człowieka”, stwierdziła Patricia Mountbatten. „W dzieciństwie często słyszała: «Jeśli się przewrócisz,

nawet nie skrzyw buzi»”40.

Dygnitarze odwiedzający króla i królową byli przedstawiani księżniczkom, od których oczekiwano, by zabawiały gości inteligentną rozmową przy obiedzie. Lilibet była zafascynowana ludźmi nie mniej niż jej matka, lecz brakowało jej spontanicznej radości, którą czerpała z kontaktów z innymi żona Jerzego VI.

Pomagała więc córce przełamać nieśmiałość w trakcie ćwiczeń aktorskich, podczas których wcielała się w arcybiskupa Canterbury lub innego dostojnika. Elżbieta II przyswoiła sobie matczyną maksymę mówiącą: „Jeśli coś lub ktoś cię nudzi, wina leży po twojej stronie”41. Ówczesna królowa nauczyła swoje córki, jak radzić sobie ze spojrzeniami trzech tysięcy osób zaproszonych na garden party w pałacu Buckingham oraz jak chodzić wyważonym krokiem. Lilibet następnie instruowała swoją siostrę: „Nie wolno ci się zbytnio śpieszyć, aby przez tłum dostać się do bufetu. To nie byłoby grzeczne”42.

Poprzez swobodne szczegółowe listy pisane z zagranicznych wojaży odbywanych u boku króla Jerzego VI matka zapoznawała córkę z szerszym światem i wymagającym trybem życia koronowanej głowy. Gdy ich rodzice podróżowali po Kanadzie i Stanach Zjednoczonych w czerwcu 1939 roku, Elżbieta i Małgorzata śledziły ich wędrówkę na mapach wystawionych w sali lekcyjnej. Matka pisała do nich, że Amerykanie są „wyjątkowo mili i łatwi w obejściu

[…] i bardzo cieszy ich odkrycie, że jesteśmy zwykłymi uprzejmymi ludźmi, którzy mają ciężką pracę”43. „Czasem mam łzy w oczach na widok uczuć malujących się na ich twarzach”44, zdradzała, lecz także zwierzała się, że stresuje ją „ta niemal ciągła «ekspozycja» […]

bywają chwile, gdy niemal zupełnie traci się opór”45.

Również za sprawą matki u Lilibet rozwinęła się głęboka wiara chrześcijańska. Ówczesna królowa czytała córce przypowieści biblijne i wyjaśniała modlitwy i psalmy z anglikańskiego Modlitewnika Powszechnego ( The Book of Common Prayer). „Królowa zna modlitewnik na wyrywki”46, zapewnił George Carey, sto trzeci arcybiskup Canterbury i późniejszy lord Carey baron Clifton. Jej matka okazywała religijność, klękając do modlitwy co wieczór, i Elżbieta II ponoć kontynuuje tę tradycję. „Wywodzi się z pokolenia, dla którego klęczenie przy łóżku jest zupełnie naturalne”, rzekł

Carey. „Nastawienie jest pomocne podczas modlitwy, a będąc na klęczkach, wpada się w nastrój pokory przed obliczem Wszechmogącego”47.

Żona Jerzego VI dbała także o sprawy bardziej prozaiczne.

Clarissa Eden, wdowa po sir Anthonym Edenie (pierwszym hrabim Avonu), drugim premierze za panowania Elżbiety II, nie mogła się nadziwić, że królowa potrafi „siedzieć prosto z plecami nie dotykającymi oparcia krzesła. I to godzinami”48. Umiejętność tę posiadła bardzo wcześnie, instruowana przez matkę, że „prawdziwa dama nigdy nie opiera się plecami o krzesło”49.

Jako mała dziewczynka Lilibet wykazywała się płomiennym temperamentem – dzieląc tę cechę charakteru nie tylko z ojcem, ale także z Jerzym V i Edwardem VII[30] – a matka znana z łagodnego usposobienia gasiła jej wybuchy, świecąc przykładem i napominając.

Babka Elżbiety II, hrabina Strathmore, „wychowała swoje dzieci, a one swoje tak, aby panowały nad swym temperamentem i nastrojem i nigdy nie pozwalały się zdominować przez nastrój”50, jak powiedziała Mary Clayton. Kierowała się postępową dewizą tyczącą się rodzicielstwa, zasadzającą się na zachęcaniu i zrozumieniu: unikaj wyśmiewania, zniechęcaj do chwalipięctwa, przemawiaj cichym głosem i „pod żadnym pozorem nie krzycz ani nie strasz”, gdyż „stracisz to ich cudowne zaufanie”51. Sama napisała w jednym liście do Lilibet: „pamiętaj, aby nie dać się ponieść, dotrzymuj słowa i roztaczaj miłość”52.

Elżbieta miała do zabawy sto pięćdziesiąt lalek i rząd trzydziestu wysokich na stopę[31] koników osiodłanych i w uprzęży; wiedziała, że o każde jej zwierzątko dba ktoś za nią; spożywała posiłki podawane przez lokaja w szkarłatnej liberii – jak udało jej się nie wyrosnąć na zepsutą i arogancką? „Wychowywały ją surowe nianie”, wyjaśniła przyjaciółka z czasów, gdy obie miały po pięć lat.

„Pamiętam, że raz księżniczka Elżbieta i księżniczka Małgorzata przyszły do nas na podwieczorek i księżniczka Elżbieta położyła łokcie na stole. Pani Knight powiedziała: «Zdejmij łokcie». Nie przypuszczałam, że księżniczce trzeba udzielać nagany, ale została wychowana jak należy przez nianię, a jej matka nie łamała zasad”53.

Clara „Allah” Knight była wywodzącą się z Hertfordshire rodzinną opiekunką, która wraz ze szkocką piastunką, Margaret „Bobo”

MacDonald, ustalała codzienną rutynę poza salą lekcyjną i spędzała

z obiema księżniczkami więcej czasu niż ich rodzice. Bobo – opisana przez kamerdynera Johna Deana jako „drobna, bardzo mądra i dosyć apodyktyczna”54 – pozostała w służbie u królowej Elżbiety aż do swojej śmierci w 1993 roku. „Królowa po prostu lubiła porozmawiać z rozsądną szkocką wieśniaczką”55, skomentowała Mary Clayton.

Aby wyrobić w Lilibet schludność i oszczędność, Allah i Bobo nauczyły ją trzymać swoje rzeczy w równych rządkach, starannie składać papier pakunkowy, a wstążki zwijać w kłębki oraz gasić niepotrzebne światło. Księżniczka otrzymywała tygodniowe kieszonkowe w wysokości pięciu szylingów[32], co stanowiło użyteczne, aczkolwiek wydumane ograniczenie, jako że jej roczny dochód wynosił sześć tysięcy funtów. Kiedy się rozbierała, posłusznie składała sztuki garderoby i umieszczała je w przegródkach56

z koronki i siateczki, nigdy nie rzucając niczego na ziemię ani nie zostawiając na krześle. Allah i Bobo odzwyczaiły ją również od obgryzania paznokci, chociaż nie udało im się całkowicie wyplenić tego, co Helen Mirren nazwała „wewnętrznym przyśpieszonym taktem”57 Elżbiety ukrytym za jej pozornym spokojem: tendencją w życiu dorosłym do bawienia się pierścionkiem zaręczynowym i obrączką.

Inną kluczową postacią w życiu Elżbiety II była jej babka ze strony ojca, królowa Maria[33], małżonka króla Jerzego V. Sztywna i oficjalna, co wieczór do kolacji wkładała tiarę58, nawet jeśli spożywała posiłek wyłącznie w towarzystwie męża. Nie była zdolna

„spojrzeć nikomu prosto w twarz”59, jak odnotował fotograf Cecil Beaton. „Królowa Maria nosiła tiarę podobnie jak toczek”, zauważyła Deborah Mitford, diuszesa Devonshire[34], „jakby to była część jej osoby”60. Maniery miała nienaganne i całkowicie oddawała się obowiązkom. Niedługo przed śmiercią w wieku osiemdziesięciu pięciu lat królowa Maria powiedziała rozczulająco61, że żałuje, iż ani razu nie wdrapała się na drzewo.

Pedantka, gdy idzie o sprawy protokołu, domagała się, aby księżniczki Elżbieta i Małgorzata dygały przed nią przy każdym spotkaniu. Stanowczo tłamsiła wszelkie emocje – co najwyżej okazując rozbawienie lekkim wygięciem warg – i uświadomiła Lilibet, że monarcha nie powinien uśmiechać się publicznie. Gdy Lilibet wspomniała o „wszystkich tych ludziach, którzy będą na nas

czekać”62 po koncercie, babka ukarała ją za tę zarozumiałą uwagę, zabierając natychmiast do domu. Lilibet chętnie wyciągała naukę nawet z nieprzyjemnych lekcji, po części dlatego, że zarówno ona, jak i jej babka były równie samodzielne, skoncentrowane i pracowite.

W nadchodzących latach często będzie cytować swoją surową babkę.

Churchill zauważył, że choć królowa Maria była sztywna i nietolerancyjna wobec zmian, „nowe idee jej nie przerażały”63. Jej paradoksalna otwartość umysłu sprawiła, że program nauczania Lilibet uległ poszerzeniu wtedy, gdy matka księżniczki skłaniała się ku zmniejszeniu obciążeń na podstawie teorii, że dziewczęta powinny mieć „szczęśliwe dzieciństwo, do którego zawsze będą mogły wracać”64. Tylnym kanałem, przez Crawfie, królowa Maria zasugerowała powtórki materiału i nowe rozkłady zajęć, wydłużyła listę lektur, dobierając tytuły większego kalibru, i zachęciła do zapamiętywania poezji w ramach „cudownego ćwiczenia pamięci”65. Zabierała Elżbietę i Małgorzatę na wycieczki do muzeów i galerii, Królewskiej Mennicy Brytyjskiej, Banku Anglii, pałacu w Greenwich i londyńskiej Tower.

Królowa Maria pasjonowała się historią – szczególnie genealogią rodziny królewskiej – i dla Lilibet była ogniwem łączącym z przeszłością. Jej dziad książę Adolf[35], diuk Cambridge, był jednym z synów króla Jerzego III[36]; królowa Wiktoria[37] była jej matką chrzestną; osobiście znała dwóch najznaczniejszych premierów Wielkiej Brytanii, Williama Gladstone’a i Benjamina Disraeliego.

Potrafiła snuć opowieści o wspaniałościach durbaru w Delhi w 1911

roku, kiedy ją i króla Jerzego V koronowano na parę cesarską Indii, oraz znała pochodzenie i wszystkie dane klejnotów koronnych, z którymi się bezwstydnie afiszowała, nieraz nosząc spektakularne Cullinany: Wielką i Małą Gwiazdę Afryki (odpowiednio 530.2 i 317.4

karata) jako broszę na swym wydatnym biuście.

W panteonie mentorów i nauczycieli Lilibet szczególne miejsce zajmował jej ojciec. Tylko Jerzy VI mógł jej powiedzieć, jak to jest być monarchą, jakie wiążą się z tym wyzwania i jak im sprostać. Była bystrzejsza od ojca, który mozolił się z zapamiętywaniem faktów i liczb, oraz bardziej zrównoważona, aczkolwiek podobnie jak on nieśmiała i obowiązkowa. Z podziwem przyglądała się jego wysiłkom, by pokonać jąkanie przed doroczną transmisją bożonarodzeniowej przemowy, i była świadkiem, z jaką pilnością notuje pomysły podczas

posiłków w trzymanym pod ręką notesie. Jego „solidność”66, powiedziała później, była dla niej wzorem.

Podczas drugiej wojny światowej odebrała od swego ojca niezliczone lekcje wytrwałości, odwagi i obowiązkowości. Lilibet miała zaledwie trzynaście lat, gdy Wielka Brytania przystąpiła do wojny z Niemcami 3 września 1939 roku, po inwazji Hitlera na Polskę. Sześć tygodni później67 przebywała w Szkocji z Małgorzatą i Crawfie, czytając sonet Miltona At a Solemn Musick, gdy w radiu podano wiadomość, że naziści zatopili pancernik Royal Oak, co znacznie podkopało morale Brytyjczyków. Jerzy VI otworzył

przestronny budynek w posiadłości Balmoral na terenie Highlands (górzystego rejonu Szkocji) dla matek z dziećmi ewakuowanych z portu Glasgow przed nazistowskim bombardowaniem. Crawfie kazała księżniczkom68 podawać im herbatę i rozmawiać z kobietami o ich synach i mężach służących w armii.

W dniu 10 maja 1940 roku niemieckie wojsko wdarło się do Holandii, Belgii, Luksemburga i Francji, a Neville Chamberlain ustąpił z urzędu premiera, zastąpiony przez Winstona Churchilla.

Lilibet płakała, słuchając mowy rezygnacyjnej w radiu; stało się jasne, że po prawie dziewięciu miesiącach pełnego napięcia wyczekiwania zaczęła się prawdziwa wojna. Dwa dni później księżniczki zostały odesłane za grube mury średniowiecznej fortecy, na zamek w Windsorze znajdujący się dwadzieścia jeden mil[38]

od centrum Londynu, gdzie na terenie ogrodzonych trzynastu akrów[39] spędzą czas aż do zwycięstwa nad Niemcami w maju 1945

roku. Ze względów bezpieczeństwa ich miejsce pobytu trzymano w tajemnicy, choć mogły wypuszczać się poza teren zamku.

Podczas wojny król z królową spędzali czas bądź w pałacu Buckingham, bądź podróżując po kraju królewskim pociągiem złożonym z dziesięciu wagonów i odwiedzając oddziały wojska, fabryki, szpitale i zbombardowane okolice. Wiele nocy spędzili wspólnie z córkami na zamku w Windsorze, zajmując obszerny schron zbudowany pod Wieżą Brunszwicką lub umocniony apartament na parterze Wieży Wiktorii. Ich postanowienie, by nie zaprzestawać pracy w Londynie, naraziło ich na znaczne niebezpieczeństwo, ale też było powodem wzrostu sympatii wśród ludności. Po tym, jak latem 1940 roku Niemcy rozpoczęły naloty

Luftwaffe na brytyjskie miasta i cele militarne, pałac Buckingham ucierpiał aż dziewięciokrotnie. Drugie z kolei bombardowanie, mające miejsce w połowie września, zniszczyło pałacową kaplicę i nieomal przyczyniło się do śmierci króla i królowej.

Podobnie jak reszta jej pokolenia Elżbieta została postawiona przez wojnę w wyjątkowej sytuacji, która miała wielki wpływ na jej młodość. Wbrew temu jednak, co twierdzą niektórzy komentatorzy, nie skazano jej na „pardę”69 ani nie trzymano w stanie zawieszenia.

Jeśli już, życie na zamku zapoznało ją z męskim światem, w którym będzie się poruszać jako królowa, jako że często przebywała w towarzystwie młodych oficerów z Grenadier Guards oddelegowanych do ochrony rodziny królewskiej. (Grenadier Guards, formacja utworzona w 1656 roku, to jeden z siedmiu prestiżowych regimentów Household Division, to jest gwardii przybocznej pod egidą monarchy. Cztery dalsze regimenty spieszonej gwardii to: Coldstream Guards, Scots Guards, Irish Guards i Welsh Guards, a do tego dochodzą dwa oddziały kawalerii przybocznej, znane jako Life Guards oraz Bluesand Royals, powstałe po połączeniu Royal Horse Guards i Royal Dragoons). „Dorastałam otoczona mężczyznami”70, powie później jej siostra Małgorzata.

W wieku szesnastu lat Elżbieta otrzymała tytuł honorowego pułkownika grenadierów gwardii i od razu zmierzyła regiment czujnym okiem w trakcie jednej z wielu inspekcji. Surowa krytyka w jej wykonaniu zmusiła jednego z majorów do napomknięcia Crawfie, aby taktownie przypomniała księżniczce, iż „wyznacznikiem dobrego oficera jest zdolność łagodzenia sprawiedliwości miłosierdziem”71.

Oficerowie zjawiali się na podwieczorkach i bardziej formalnych lunchach, podczas których Elżbieta ustalała miejsca gości i nabywała umiejętności gospodyni. W grupie tej znaleźli się lord Rupert Nevill[40] i Hugh Euston[41] (późniejszy diuk Grafton), którzy zostali jej przyjaciółmi na całe życie. Wśród pozostałych gości byli oficerowie w trakcie rekonwalescencji lub na urlopie, między innymi lotnicy z Nowej Zelandii, Australii, Kanady i Stanów Zjednoczonych.

Niegdyś „dość nieśmiałe dziecko”, Elżbieta zmieniła się w czarującą młodą osobę zdolną zręcznie sobie radzić w każdej sytuacji”, jak zauważyła Crawfie. „Była mistrzynią rozmowy”72.

Elżbieta i jej siostra „ani na chwilę nie zapomniały, że toczy się

wojna”, powiedziała Antoinette de Bellaigue, „lecz nie dało się wyczuć smętnej atmosfery”73. Okna zamku w Windsorze zaciemniono, mury wzmocniono drutem kolczastym i bateriami dział

przeciwlotniczych, w przestronnych pomieszczeniach paliły się gołe żarówki o małej mocy, a wodę oszczędzano do tego stopnia, że we wszystkich wannach zaznaczono linię na głębokości pięciu cali[42] – wszelako rodzina odżywiała się dobrze, korzystając z dostaw mięsa i dziczyzny z rozlicznych majątków królewskich.

Księżniczki przywykły do tego, co ich matka określała „gwizdem i krzykiem bomb”74, martwiąc się, że „zdają się odmienione”, ponieważ „hałas dział jest tak silny”75 i tak dużo pocisków artyleryjskich pada w pobliżu – niemal trzysta do końca wojny.

„Chociaż są bardzo grzeczne i opanowane”, napisała do królowej Marii, „wiecznie jest to nasłuchiwanie i sporadycznie podskakiwanie za drzwiami, co doprawdy wywołuje napięcie”76.

Kilka razy rodzina zrobiła sobie krótkie wakacje, wyjeżdżając do Balmoral, gdzie ówczesna królowa z radością patrzyła, jak jej córki ożywają z „zaróżowionymi buziami i wzmożonym apetytem”77

po spacerach na rześkim powietrzu porośniętymi wrzosem wzgórzami wznoszącymi się nad Royal Deeside, dolinką wzdłuż rzeki Dee, która stała się sentymentalnym sercem rodziny od czasów królowej Wiktorii i księcia Alberta. Prapradziadkowie przypuszczalnej następczyni tronu zakupili posiadłość w 1852 roku, po tym jak zapałali miłością do szkockich Highlands. „Wszystko tam zdawało się oddychać wolnością i spokojem”, napisała Wiktoria w swoim dzienniku, „i sprawiać, że człowiek zapominał o całym świecie i jego troskach”78.

Wiktoria i Albert kazali zburzyć istniejącą rezydencję i wybudowali większy zamek Balmoral z błyszczącego granitu w przybrudzonej bieli, która z biegiem czasu nabierze szarego odcienia, ze stustopową[43] basztą, wieżyczkami i dwuspadowymi dachami –

wszystko to według projektu Alberta będącego pracochłonną adaptacją neogotyku, zwanego także wiktoriańskim gotykiem.

Wnętrza zapełnili mieszaniną różnokolorowych kraciastych dywaników, zasłon, chodników, a nawet kraciastym linoleum, ściany pokryli wzorzystymi tapetami z motywem ostu[44], widoczkami pędzla sir Edwina Landseera oraz – szczególnie w korytarzach –

głowami upolowanych jeleni. Duże okna wyglądały na rozległe

trawniki, ogrody, sośniny i pagórki górujące nad doliną rzeki Dee: raj, po którym urządzali rodzinne wycieczki.

W ciągu czterdziestolecia, które upłynęło od śmierci Wiktorii w 1901 roku, niewiele zmieniło się w Balmoral, a jej potomkowie z całą intensywnością odczuwali magię tego miejsca. Było to sanktuarium, w którym rodzina królewska spędzała każdej jesieni dwa miesiące, uświęconą przerwę podjętą od nowa pod koniec wojny.

Podczas krótkich eskapad w czasie wojny Lilibet ustrzeliła tam pierwszego jelenia79 i złowiła pierwszego łososia80, ważącego skromne osiem funtów[45]. Król, jego żona, córki i dworzanie po kolacji do północy zabawiali się szaradami, w których brylował

Tommy Lascelles naśladujący świętego Bernarda81[46] tak donośnie, że stracił głos.

W początkowej fazie wojny para królewska podtrzymywała życie towarzyskie, urządzając od czasu do czasu bale w pałacu Buckingham i zamku w Windsorze. Jeden z nich, w grudniu 1943

roku, zorganizowany dla „młodzieńców i panien”82 w Windsorze, trwał do czwartej nad ranem. Król słynął z tego, że „tańczył walca najlepiej w świecie”83, i odprężał się na parkiecie, czasami nawet stawał na czele korowodu i prowadził go w rytmie conga przez olśniewające sale reprezentacyjne. W trakcie wojny Elżbieta wymykała się czasem do Londynu – na sporadyczny proszony obiad albo żeby zobaczyć swoją pierwszą operę, Cyganerię, wystawianą przez Sadler’s Wells Company w New Theatre.

Crawfie starała się o miłą atmosferę na zamku, urządzając przy współudziale oficerów zabawy w chowanego, w których jedna osoba szukała wielu ukrytych lub odwrotnie, parę osób próbowało znaleźć kogoś, kto się schował, oraz w poszukiwanie skarbów, a także założyła Madrigal Society, dzięki czemu dziewczęta mogły śpiewać razem z gwardzistami i uczniami Eton College. Z okazji Bożego Narodzenia księżniczki wystąpiły u boku miejscowych dzieci w tradycyjnej pantomimie, przygotowanej z rozmachem i zaprezentowanej w windsorskiej Sali Waterloo. Elżbieta musiała śpiewać i stepować przed publicznością liczącą ponad pięćset osób, wśród których znaleźli się mieszkańcy i żołnierze. Crawfie skomentowała jej grację, a Horace Smith, instruktor jeździectwa księżniczki, nie mógł się nadziwić jej „pewności siebie i energii”84, jak również uciesznemu wypowiadaniu kwestii komediowych.

Zdarzało się, że nadchodziły wiadomości o zgonie znanych jej oficerów na polu bitwy – w tym, w 1942 roku, jej wuja księcia Jerzego diuka Kentu[47], który zginął w katastrofie lotniczej podczas służby w RAF-ie, osierocając troje dzieci, w tym jedno zaledwie siedmiotygodniowe. „Co za brutalny czas na dorastanie”, napisała ówczesna królowa do swego brata Davida[48] w 1943 roku. „Lilibet poznaje w Windsorze młodych grenadierów, którzy potem giną, a to coś okropnego dla równie młodej osoby”85. Choć w późniejszym czasie jej przyjaciele będą często mówić, że Elżbieta II nie potrafi się zdobyć na napisanie kondolencji do krewnych swoich zmarłych bliskich, w trakcie wojny bez oporów chwytała za pióro, żeby napisać do matki oficera „i w paru słowach nakreślić jej obraz tego, jak bardzo go doceniała w Windsorze i o czym rozmawiali”86, wspominała Crawfie.

Antoinette de Bellaigue, Marion Crawford i Henry Marten nie zaprzestali edukowania księżniczki podczas wojny. Marten przyjeżdżał na zamek w górę zbocza w dwukółce z przypominającą lekarską skórzaną torbą wypchaną podręcznikami dla podopiecznej.

Sir Owen Morshead, królewski bibliotekarz, uzupełnił program nauczania o regularne wycieczki po zbiorach windsorskich –

z eksponatami takimi jak koszula, którą Karol I[49] miał na sobie podczas egzekucji, oraz ołowiany pocisk, który uśmiercił lorda Nelsona w bitwie pod Trafalgarem. (Bezcenne malowidła zostały wyjęte z ram i odesłane ze względów bezpieczeństwa). Przyszła królowa powie później, że uważa Windsor za swój dom, ponieważ z nim wiążą się „wszystkie najszczęśliwsze wspomnienia z dzieciństwa”87.

Drużyna Girl Guides również dalej aktywnie działała, stanowiąc dla Elżbiety niespodziewane demokratyczne doświadczenie, gdy młode uciekinierki ze zbombardowanego londyńskiego East Endu zostały przyjęte przez rodziny zamieszkujące posiadłość windsorską i dołączyły do zastępów. Dziewczęta zdobywały sprawność kucharki88 pod okiem zamkowej gospodyni, piekąc ciasta i naleśniki (którą to umiejętnością Elżbieta później pochwali się przed amerykańskim prezydentem) i gotując potrawki i zupy. Mówiły cockneyem89 i zachowywały się bezpardonowo, w żaden sposób nie okazywały też szacunku przyszłej królowej, zwracając się do niej per

„Lilibet”, czego nie wolno było robić nawet córkom zaprzyjaźnionych

arystokratów, a także każąc jej zmywać naczynia w balii z tłustą wodą i gasić dopalające się ogniska.

Najniezwyklejsze – i najbardziej pamiętne – szkolenie, jakie odebrała Elżbieta, miało miejsce w 1945 roku, kiedy była osiemnastolatką, w Mechanical Transport Training Centre prowadzonym przez ATS[50]. Zdolności tam przez nią nabyte zostały wykorzystane w kluczowej scenie filmu Królowa, w której Helen Mirren z wielką pewnością siebie prowadzi land rovera po wzgórzach Balmoral, by w którymś momencie osiąść na kamieniu podczas pokonywania brodu rzeki Dee. Telefonując do Thomasa, swego przewodnika myśliwskiego, mówi rzeczowo: „Uszkodziłam wał napędowy, przejeżdżając przez rzekę”90. Thomas odpowiada:

„Jesteś pewna, pani?”. „Tak”, królowa na to. „To przedni wał, nie tylny. Utrata napędu na cztery koła. Byłam przecież mechanikiem w czasie wojny”[51].

Przypuszczalna następczyni tronu jako podporucznik Elżbieta Aleksandra Maria Windsor podczas szkolenia z mechaniki samochodowej w ATS, 1945 r. Fotografia z zasobów Imperial War Museum, Camera Press London.

Choć scena ta została zmyślona, Elżbieta II była szczerze dumna ze swojej znajomości samochodów. Dwadzieścia lat po wojnie powiedziała członkini Partii Pracy91, Barbarze Castle, że tylko

podczas szkolenia ATS była w stanie mierzyć się z rówieśnikami. Tak naprawdę pozostałe jedenaście młodych kobiet w centrum szkoleniowym było od niej kilka lat starszych, lecz podporucznik[52]

Elżbieta Aleksandra Maria Windsor nosiła taki sam bezbarwny mundur i miała takie samo zadanie: nauczyć się prowadzić trzytonową ciężarówkę w gęstym londyńskim ruchu ulicznym, zmieniać koła i świece zapłonowe, poznać tajniki systemów zapłonowych, dowiedzieć się, jak odpowietrzać układ hamulcowy i rozkładać silnik na czynniki pierwsze. Chodziła z twarzą i dłońmi umorusanymi smarem i musiała salutować przełożonym. Jednakże doświadczenie to natchnęło ją pewnością siebie i zagwarantowało jej umiejętności kierowcy, którym nie można nic zarzucić. „Nigdy przedtem nie pracowałam tak ciężko”, wyznała przyjaciółce. „To, czego się uczyłam, było dla mnie nowością – wszystkie te dziwaczne wnętrzności auta”92.

Nie licząc jej pierwszego starannie przygotowanego przemówienia przez radio w 1940 roku, w którym zwracała się do przesiedlonych dzieci – wzruszającej mowy wygłoszonej głosem małej dziewczynki po niezliczonych próbach, by opanować kwestie oddechu i akcentów

– Elżbieta prawie się nie udzielała na niwie państwowej aż do końca wojny. W 1944 roku pojechała z rodzicami do walijskich górników, wygłosiła pierwsze przemówienie na żywo w Londynie w Szpitalu Dziecięcym Królowej Elżbiety oraz w NSPCC[53], wodowała swój pierwszy pancernik oraz wzięła udział w swoim pierwszym oficjalnym obiedzie wydanym przez Pałac Buckingham na cześć premierów dominiów brytyjskich.

Kiedy Anglia świętowała zwycięstwo w Europie 8 maja 1945 roku, Elżbieta dołączyła do swej rodziny i premiera Winstona Churchilla na balkonie pałacu Buckingham, aby pozdrowić wiwatujące tłumy.

Tamtego wieczoru ona i Małgorzata93 wymknęły się z niewoli pałacu wraz z Crawfie, Toni de Bellaigue i koniuszym króla w charakterze przyzwoitek. W grupie szesnastu osób znalazła się ich kuzynka Margaret Rhodes oraz kilku oficerów gwardii, w tym Henry Porchester[54], który przez całe życie będzie jej przyjacielem i najbliższym doradcą w sprawie hodowli koni i wyścigów. Dumnie obnosząc mundur ATS, przyszła królowa, ująwszy pod łokieć przyjaciółki, przedzierała się przez tłum, prąc przed siebie po St. James’s Street i w radosnym korowodzie tańcząc tańce conga,

lambeth walk i hokey-cokey. Gdy grupa wróciła do ogrodzenia pałacowego, księżniczki przyłączyły się do tłumu wołającego:

„Chcemy króla; chcemy królową!” i wiwatowały, kiedy na balkonie pojawili się ich rodzice. Elżbieta i Małgorzata wślizgnęły się na teren pałacu przez bramę ogrodową, potem zaś ówczesna królowa „podała nam kanapki, które sama zrobiła”94, wspominała Toni de Bellaigue.

Nazajutrz wieczorem świętowanie trwało. „Znowu w tłumie”, zanotowała Elżbieta w swoim pamiętniku. „Embankment, Picadilly, Pall Mall, przeszłam całe mile. Widziałam rodziców na balkonie o 12.30 – jadłam, bawiłam się, poszłam spać o trzeciej nad ranem!”95. „Była to wyjątkowa eksplozja wolności osobistej”, napisała Margaret Rhodes, „jakby Kopciuszek na opak, bo one mogły udawać, że są zwykłymi, nieznanymi nikomu osobami”96.

Trzy miesiące później grupa wyprawiła się na miasto ponownie, by świętować zwycięstwo nad Japonią. Raz jeszcze „przeszłyśmy całe mile”, wedle zapisków Elżbiety. „Zajrzałyśmy do Ritza […]

napiłyśmy się czegoś w hotelu Dorchester, dwukrotnie widziałyśmy rodziców, choć jedynie z daleka, tyle było ludzi”97. Przy tej okazji Elżbietę rozpoznano i wiwatowano na jej cześć, mimo że policja upomniała świętujących, że „księżniczki życzą sobie, by traktowano je jak osoby prywatne i pozwolono im pójść w swoją stronę”98.

Gdy skończyła się wojna, Elżbieta miała zaledwie dziewiętnaście lat. Chociaż parę lat życia spędziła za murami Windsoru, zyskała doświadczenia, jakie nie stałyby się jej udziałem, gdyby dorastała w warunkach typowych dla latorośli rodziny królewskiej. Zobaczyła swoich rodziców w nowym, bohaterskim świetle jako ucieleśnienie obowiązku i heroicznej służby, osobiście odczuła wojenne straty i miała do czynienia z osobami spoza kręgu królewskiego. Przejęła nowe obowiązki i miała szansę wejrzeć w to, jak będzie wyglądać następny etap jej życia, nie tylko jako przypuszczalnej następczyni tronu, lecz przede wszystkim jako kobiety – co było jej sekretem pilnie strzeżonym z dyskrecją, która będzie jej znakiem szczególnym w następnych dziesięcioleciach. Wkroczyła w czas wojny jako mała dziewczynka, a teraz była już dorosłą kobietą.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

„Ludzie pomyśleli w tamtym momencie: «Aha!»”.

Księżniczka Elżbieta i Filip wymieniają wiele mówiące spojrzenia podczas ślubu ich kuzynki lady Patricii Mountbatten, październik 1946 r. © TopFoto/The Image Works.

Rozdział II

Małżeństwo z miłości

„Był cały batalion energicznych młodych mężczyzn”1, wspominała lady Anne Glenconner[55], której rodzice, hrabiostwo Leicester, byli przyjaciółmi i sąsiadami Jerzego VI i jego żony w Sandringham w hrabstwie Norfolk. Jednakże Lilibet „złapała los za rogi i w bardzo młodym wieku szczęśliwie oddała serce Filipowi. Był ideałem –

przystojnym zamorskim księciem”.

Jej wybór pod pewnymi względami nie odbiegał od tradycji, gdyż księżniczkę i Filipa łączyły więzy krwi, aczkolwiek nie na tyle blisko, by wywołać dezaprobatę. Byli dalekimi krewnymi, mieli tych samych prapradziadków, królową Wiktorię i księcia Alberta. Właściwie w żyłach Filipa płynęło więcej królewskiej krwi niż w żyłach Elżbiety, której matka wywodziła się tylko z angielskiej arystokracji (i łączyły ją bardzo odległe związki z królami Anglii i Szkocji), podczas gdy jego rodzicami byli księżna Alicja Battenberg[56] (prawnuczka królowej Wiktorii) i książę Andrzej Grecki[57], potomek duńskiego księcia[58]

wyznaczonego na tron Grecji w połowie dziewiętnastego wieku.

Lilibet i Filip byli spokrewnieni z większością europejskich rodów panujących, które od stuleci łączyła wspólnota krwi. Królowa Wiktoria i jej mąż byli jeszcze bliżej spokrewnieni: mieli tę samą babkę, księżnę wdowę Koburga[59]. Matka Wiktorii (nosząca również imię Wiktoria) i ojciec Alberta, Ernest, byli rodzeństwem.

Poza tym Filip odstawał pod każdym względem. Ówczesna królowa nie ukrywała, iż w roli męża dla córki widziałaby raczej któregoś z arystokratycznych przyjaciół młodej Elżbiety, wywodzącego się z rodziny takiej jak Strathmore’owie – a więc przyszłego diuka Grafton, Rutland czy Buccleuch – bądź Henry’ego Porchestera, przyszłego hrabiego Carnarvon. Filip nie mógł się pochwalić równie rozległymi posiadłościami, w gruncie rzeczy w ogóle nie miał wiele pieniędzy.

Chociaż przyszedł na świat 10 lipca 1921 roku na wyspie Korfu, spędził w Grecji niecały rok, zanim całą rodzinę wygnano z ojczyzny w wyniku przewrotu. Rodzice zabrali go wraz z czterema starszymi siostrami do Paryża, gdzie mieszkali za darmo w domu należącym

do bogatych krewnych. Dumny żołnierz zawodowy o ekstrawertycznej osobowości i wysokiej inteligencji skończył bez stałego zajęcia, podczas gdy Alicja (po ślubie znana oficjalnie jako księżna Grecji i Danii) z trudnością radziła sobie z zapewnieniem bytu dużej rodzinie – jedną z przyczyn była jej wrodzona głuchota.

Mimo to Filip z początku kwitł w tym zdominowanym przez kobiety domu, którego był pępkiem. Uczęszczał do amerykańskiej szkoły w Saint-Cloud, nauczył się płynnie mówić po francusku i rozwinął

asertywną osobowość.

Wszelako jego szczęśliwe dzieciństwo skończyło się po tym, jak rodzice wysłali go do Cheam School, angielskiej szkoły z internatem, kiedy miał osiem lat. Rok później jego matka przeżyła załamanie nerwowe i na parę lat wylądowała w sanatorium, co zaowocowało trwałą separacją z mężem. Ostatecznie przeniosła się do Aten, gdzie założyła klasztor prawosławny i z religijnym zapałem poświęciła się dobroczynności.

Książę Andrzej również nie uczestniczył w życiu syna, prowadząc życie „birbanta”2 w Monte Carlo z kochanką i utrzymując się z niewielkiego dożywocia, podczas gdy krewni i przyjaciele o dobrym sercu pokrywali czesne za szkołę Filipa. Cztery siostry Filipa powychodziły za zamożnych niemieckich książąt – z których część miała powiązania z partią nazistowską – i przyjmowały młodszego brata pod swoim dachem w każde wakacje, dopóki wzmagające się zacietrzewienie Hitlera tego nie uniemożliwiło. Gdy Filip był

nastolatkiem, dotknęły go dwie tragedie: najpierw jego siostra Cecylia z bliskimi zginęła w katastrofie lotniczej, a rok potem zmarł

na raka jego ulubiony wuj i opiekun, George Mountbatten[60], drugi markiz Milford Haven.

Filip był skazany na życie włóczęgi i wygnańca, nie miał ani domu, ani rodziców, którzy by go utrzymywali. Zapytany wiele lat później o wykorzenienie za młodu, powiedział: „Rodzina się rozpadła. […]

Musiałem to przeboleć. Człowiek przywyka. Tak trzeba. To konieczność”3. Cheam School opuścił w 1933 roku i następny rok spędził w Schule Schloss Salem, niemieckiej szkole internatowej prowadzonej przez postępowego żydowskiego wychowawcę zwącego się Kurt Hahn. Po tym jak naziści na krótko zatrzymali Hahna, uciekł

on w 1934 roku na wybrzeże Morza Północnego w Szkocji i tam założył Gordonstoun School, do której rychło zapisał się Filip.

Edukacyjna filozofia Gordonstoun School kładła nacisk

na przywództwo, służbę i wytrzymałość fizyczną (ciężkie ćwiczenia, zimne prysznice) oprócz pracy akademickiej. Filip sprostał wymogom i stał się przewodniczącym szkoły (zwanym „opiekunem”). „Był

jednym z tych chłopców, którzy od wczesnych lat pełnili bezinteresowną służbę, i nigdy nie domagał się przywilejów z racji swego urodzenia”4, wspominał Hahn. W raporcie końcowym Hahn napisał, że Filip jest „urodzonym przywódcą”, któremu „trzeba rygorystycznych wymogów służby w istotnej sprawie, aby mógł oddać sobie sprawiedliwość”5. Dyrektor szkoły dostrzegł w nim

„inteligencję i ducha” oraz „brawurę” i odnotował, że cechy przywódcze Filipa „bywają czasami skażone niecierpliwością i nietolerancją”6.

Znalazłszy się w Wielkiej Brytanii, Filip dostał się pod skrzydła tamtejszych krewnych, głównie babki Battenberg[61] (wdowy po markizie Milford Haven, która zajmowała apartamenty w pałacu Kensington przydzielone jej za zasługi dla władcy) oraz młodszego brata matki, Louisa „Dickiego” Mountbattena, późniejszego pierwszego hrabiego Mountbatten-Birmy, który wytrwale wspomagał

swoich królewskich krewniaków.

Mierzący sześć stóp[62], mający szlachetne rysy twarzy, intensywnie niebieskie oczy i blond włosy Filip był istnym adonisem, jak również sportowcem i zajmującym towarzyszem emanującym pewnością siebie i odrobiną zuchwalstwa. Był pomysłowy i żwawy, nie brakowało mu inwencji, lecz przy tym lubił samotność i cechowała go szorstka defensywność wynikająca z emocjonalnej deprywacji. „Książę Filip jest bardziej wrażliwym człowiekiem, niż widać na pierwszy rzut oka”, stwierdziła jego kuzynka Patricia Mountbatten, starsza córka Dickiego. „Miał ciężkie dzieciństwo i życie wyposażyło go w twardy pancerz, aby mógł przetrwać”7.

Jako kuzyni, Filip i młoda Elżbieta spotkali się dwukrotnie, pierwszy raz na rodzinnym ślubie[63] w 1934 roku, a później na koronacji króla Jerzego VI w 1937 roku. Lecz dopiero 22 lipca 1939 roku, gdy rodzice zabrali księżniczki do Royal Naval College[64]

w Dartmouth, trzynastoletnia Elżbieta spędziła nieco czasu z Filipem będącym wówczas kadetem w trakcie szkolenia.

Na prośbę Dickiego Mountbattena, oficera brytyjskiej marynarki, Filip został zaproszony na lunch i podwieczorek z rodziną królewską.

Crawfie zauważyła iskrzenie, później zaś napisała, że Lilibet „nie

potrafiła oderwać od niego oczu”, chociaż on „nie zwracał na nią większej uwagi”8 – w czym nie ma nic dziwnego, jako że był już obytym w świecie mężczyzną, a ona ledwie wkraczała w wiek dojrzewania. Znacznie bardziej wymowna była głębia i trwałość zauroczenia Elżbiety i jej determinacja, aby go poślubić.

Podczas wojny Filip sporadycznie przyjeżdżał z wizytą do kuzynek mieszkających na zamku w Windsorze, a gdy służył na morzu, korespondował z księżniczkami. Odbywał służbę w marynarce wojennej na Morzu Śródziemnym i na Pacyfiku i otrzymał pochwałę za odwagę po bitwie u przylądka Matapan przeciwko siłom włoskim w 1941 roku. Przyjaciele i krewni wychwycili nutę romansu między Filipem i Elżbietą w okolicach Bożego Narodzenia 1943 roku, gdy Filip przebywał w Windsorze na urlopie z okazji świąt i oglądał

Elżbietę, podówczas siedemnastoletnią, w pantomimie Aladyn.

Wkrótce potem królowa Maria napisała do swojej przyjaciółki Mabell, hrabiny Airlie[65], że kuzynostwo „jest w sobie zakochane od półtora roku. A nawet dłużej, jak myślę”9. Filip ujął króla Jerzego VI, który powiedział do swojej matki, że młodzieniec ten jest „bystry, ma poczucie humoru i zapatruje się na różne sprawy we właściwy sposób”10. Wszelako oboje rodzice uważali, że Lilibet jest za młoda, aby przyjmować zaloty poważnego konkurenta.

Filip przyjechał z wizytą do Balmoral latem 1944 roku i napisał

później do ówczesnej królowej, jak wielki urok miały dla niego

„zwykłe radości i rozrywki rodzinnego życia i uczucie, że może brać w nich udział”11. W grudniu tego samego roku, podczas gdy Filip pełnił służbę, jego ojciec zmarł z powodu nagłego zatrzymania akcji serca w wieku sześćdziesięciu dwóch lat w swoim pokoju w hotelu Metropole w Monte Carlo. Pozostawił12 swemu

dwudziestotrzyletniemu synowi tylko parę skrzyń z ubraniami, pędzel do golenia z uchwytem z kości słoniowej, spinki do mankietów oraz sygnet, który Filip będzie nosił przez resztę życia.

Kiedy Filip brał udział w rejsie na Dalekim Wschodzie, Lilibet cieszyła się wolnością okresu powojennego. W sierpniu 1945 roku, wiodąc wiejskie życie w Balmoral, podchodziła jelenie, urządzała pikniki na wrzosowiskach i śpiewała „piosnki i przyśpiewki”13

ze swoimi rodzicami. Jedyną niespodziewaną przykrością, jaka ją wtedy spotkała, była śmierć jej niani, Allah, w grudniu 1945 roku.

Allah zmarła po krótkiej chorobie w trakcie obchodów Bożego

Narodzenia w Sandringham, którą to posiadłość znów otwarto po sześcioletniej przerwie.

Wróciwszy do Londynu jesienią tamtego roku, Lilibet otrzymała w pałacu Buckingham własne apartamenty z widokiem na Big Bena i z obiciami w „cielistoróżowej”14 tonacji oraz własny mały dwór, na który składały się dwie dworki, lokaj (zwany również paziem), pokojówka i Bobo, obecnie pełniąca funkcję garderobianej (garderobiana to wedle nomenklatury pałacu królewskiego pokojówka doglądająca prywatnych spraw swojej pani). Zaprosiła swoją dworkę panią Gibbs15[66], swoją kuzynkę lady Margaret Cambridge[67] oraz kilku gwardzistów na przyjęcie urządzone w ścianach Sandringham, włączyła głośno radio, zabawiała gości przy kolacji i wspólnie z nimi bawiła się w różne gry.

Podczas przyjęcia wydanego przez Grenfellów w ich domu w Belgravii w lutym 1946 roku w celu uczczenia pokoju księżniczka ujęła Laurę Grenfell „absolutną naturalnością. […] Zaczyna od miłego żarciku albo poufałej uwagi. […] Doprowadziła wszystkich do śmiechu opowieścią o strażniku, któremu spadła czapka przy prezentowaniu broni”16. Elżbieta „tańczyła do upadłego”. „Bawiła się wyśmienicie”, podczas gdy „umundurowani gwardziści ustawiali się w kolejce”17.

Filip ostatecznie wrócił do Londynu w marcu 1946 roku.

Zamieszkał w domu Mountbattenów na Chester Street, gdzie kamerdyner wuja dbał o jego znoszoną odzież. Bywał częstym gościem18 w pałacu Buckingham, pod który zajeżdżał przez boczną bramę z rykiem silnika swojego czarnego sportowego MG, aby zjeść kolację z Lilibet w jej saloniku pod czujnym okiem Crawfie towarzyszącej im w charakterze przyzwoitki. Małgorzata także była w pobliżu i Filip włączał ją w ich szalone zabawy, gry w piłkę czy biegi urządzane na długich korytarzach. Crawfie ujął pogodny urok Filipa i jego swoboda – stanowiąca rażący kontrast dla staromodnych dworzan otaczających monarchę.

Podczas miesięcznego pobytu w Balmoral latem 1946 roku Filip oświadczył się Elżbiecie, a ona przyjęła oświadczyny natychmiast, nawet nie pytając rodziców. Jej ojciec wyraził zgodę pod warunkiem, że para zachowa zaręczyny w sekrecie do czasu, aż będą mogły być oficjalnie ogłoszone po dwudziestych pierwszych urodzinach księżniczki w kwietniu następnego roku. Podobnie jak ona Filip nie

był wylewny na pokaz, toteż nie miał trudności z ukrywaniem uczuć.

Ujawnił je jednak na niwie prywatnej we wzruszającym liście do ówczesnej królowej, w którym zastanawiał się, czy zasługuje na „wszystkie dobre rzeczy, jakie spotkały mnie”, szczególnie na „to, by zakochać się tak całkowicie i szczerze”19.

Dworzanie oraz królewscy przyjaciele i krewni z kręgów arystokracji podchodzili do Filipa z podejrzliwością, traktując go jak ubogiego intruza. Drażnił ich jego rzekomy brak szacunku dla starszych. Przede wszystkim jednak widzieli w nim obcokrajowca, a konkretnie „Niemca” bądź w gorszych chwilach nawet „Huna”, co było bardzo dyskredytującym określeniem po niedawno zakończonym krwawym konflikcie. Mimo że jego matka przyszła na świat w zamku w Windsorze, a on sam pobierał nauki w Anglii i godnie służył w brytyjskiej marynarce wojennej, Filip pod nazbyt wieloma względami przypominał człowieka z kontynentu, a poza tym brakowało mu klubowego oparcia „Old Etonians”. Co więcej, duńska rodzina królewska, która władała w Grecji, w dużej mierze była niemiecka, tak jak Niemcem był jego dziad w linii żeńskiej, książę Ludwik Battenberg[68]; kwestia małżeństw jego sióstr z Niemcami nadal pozostawała drażliwa.

Powszechnie ignorowano fakt, że niemiecka krew zasiliła brytyjską rodzinę królewską już w osiemnastym wieku. Po Chwalebnej Rewolucji w 1688 roku, kiedy to katolicki król Jakub II[69] musiał się salwować ucieczką z Anglii, tron objęła jego córka Maria II[70],

protestantka, z mężem Wilhelmem III[71]. Po ich śmierci na tron wstąpiła siostra Marii, królowa Anna[72], i panowała do swojej śmierci w 1714 roku. Jako że Anna nie pozostawiła żyjących potomków, zastosowano postanowienia Ustawy o następstwie tronu ( The Act of Settlement) z 1701 roku, konstytucyjnego prawa przegłosowanego przez parlament w celu zapewnienia, że koronę Anglii będzie mógł nosić wyłącznie protestant. Ustawa głosiła, że prawo sukcesji mają wyłącznie potomkowie Zofii Doroty[73],

elektorowej Hanoweru, wnuczki Jakuba I[74]. W chwili śmierci królowej Anny następcą tronu był syn Zofii Doroty, Jerzy Ludwik, który objął panowanie jako Jerzy I Hanowerski[75]. Ani on, ani jego syn, późniejszy król Jerzy II[76], nie mówili po angielsku. Król Jerzy III[77], który zasiadł na tronie w 1760 roku, był pierwszym członkiem dynastii hanowerskiej urodzonym w Wielkiej Brytanii.

W dziewiętnastym wieku niemiecka krew w brytyjskiej rodzinie królewskiej została jeszcze wzmocniona, gdy Edward diuk Kentu[78],

czwarty syn Jerzego III, ożenił się z księżniczką Saksonii-Koburga-Saalfeldu[79] i spłodził księżniczkę Wiktorię, która wstąpiła na tron po śmierci swego wuja, króla Wilhelma IV[80]. Królowa Wiktoria również przyłożyła się do wzmocnienia linii niemieckiej, biorąc za męża Alberta, księcia Saksonii-Koburga-Gothy, i przybierając jego nazwisko. Z kolei ich wnuk, Jerzy V, poślubił księżniczkę Wiktorię Marię von Teck, która była córką Niemca, księcia Franciszka von Teck. Choć przyszła na świat w pałacu Kensington, późniejsza królowa Maria zawsze mówiła z lekkim niemieckim akcentem.

Podczas pierwszej wojny światowej, pośród antyniemieckiej fobii w Wielkiej Brytanii, król Jerzy V podjął strategiczną decyzję, by przepędzić germańskiego ducha z wizerunku rodziny królewskiej.

Królewska proklamacja przekształciła dynastię Saksonii-Koburga-Gothy w dynastię Windsorów, wykorzystując nazwę starej siedziby królów Anglii. Równocześnie dokonano anglicyzacji nazwisk pobocznych członków rodziny: Battenbergowie przybrali miano Mountbatten, a Teckowie – Cambridge oraz Athlone.

Żadna krytyka niemieckiego pochodzenia Filipa ani niezadowolenie z jego śmiałego zachowania nie trafiały do księżniczki Elżbiety.

Pomysłowy i pociągająco skomplikowany, stanowił świeży powiew dla przypuszczalnej następczyni tronu. Było jasne, że nie okaże się ani łatwy w pożyciu, ani nudny, co groziło w wypadku każdego kandydata podsuwanego jej przez matkę. Podobnie jak księżniczka Filip był

obowiązkowy i służbisty, lecz przy tym wykazywał się brakiem poszanowania, co mogło być dla niej ulgą pod koniec męczącego dnia. O ile ona prowadziła poukładaną egzystencję, o tyle jego życie było pełne swobody; nie pętały go ani dobra ziemskie, ani rywalizacja będąca nieodłączną składową życia każdego brytyjskiego arystokraty. Zdaniem ich wspólnej kuzynki, Patricii Mountbatten, księżniczka dopatrzyła się także za ochronną skorupą Filipa

„zdolności do miłości, która czekała tylko, by ją odkryć, co też Elżbieta uczyniła”20.

Księżniczkę „nietrudno było pokochać”, stwierdziła Patricia Mountbatten. „Piękna, zabawna i wesoła. Świetna partnerka do tańca czy wspólnych wypraw do teatru”21. Na przestrzeni siedmiu lat od ich poznania Lilibet (jak teraz nazywał ją Filip, zwracając się

do niej również per „kochanie”) faktycznie stała się pięknością, a jej urok wzmagała jeszcze przyrodzona filigranowość. Nie miała klasycznych rysów, lecz raczej to, co Time nazywał atrakcyjnością

„dziewczyny z posteru”22: duży biust (odziedziczony po matce), wąskie ramiona, talię jak osa i zgrabne nogi. Kręcone ciemne loki okalały jej twarz o porcelanowej cerze z policzkami, które Cecil Beaton nazwał „cukierkoworóżowymi”23, z żywymi niebieskimi oczyma i wydatnymi wargami, które wyginały się w olśniewający uśmiech, po którym rozlegał się zaraźliwy śmiech. „W pewnym sensie otwiera się, śmiejąc”, powiedziała jej kuzynka Margaret Rhodes.

„A śmieje się całą twarzą”24.

Nie było nic wyzywającego ani nawet szczególnie stylowego w wyglądzie Elżbiety. Do późnych lat nastoletnich zarówno ona, jak i jej siostra ubierały się w dziecięce stroje, głównie dlatego, że trzeba było zapanować nad Małgorzatą, która „zawsze bardzo chciała być do przodu”25, jak wyjaśniała Anne Glenconner, dobra przyjaciółka Małgorzaty. Dopiero skończywszy dziewiętnasty rok życia, Lilibet zaczęła sama dobierać sobie garderobę, lecz nawet wtedy skłaniała się ku stylowi konserwatywnemu i pastelowym kolorom, faworyzowanym przez jej matkę, unikając przy tym odsłonięcia choćby odrobiny dekoltu. Crawfie musiała ją zmuszać do włożenia odważnej czerwonej sukienki wieczorowej z plisowanym dołem i dopasowaną górą z białego jedwabiu – „jednej z najcudniejszych kiecek, jakie kiedykolwiek nosiła”26, jak podsumowała guwernantka. Księżniczkę intrygował proces zamawiania szytych na miarę strojów u królewskiego projektanta mody Normana Hartnella – rysunki, modele i przymiarki. Nie miała jednak cierpliwości do patrzenia w lustro. Próżne wdzięczenie się było obce jej naturze.

Prasa pochwyciła romans między kuzynostwem już w październiku 1946 roku podczas ślubu Patricii Mountbatten z lordem Brabourne[81] w opactwie w Romsey. Filip witał gości i kiedy na miejsce przybyli członkowie rodziny królewskiej, odprowadził ich od samochodu do drzwi kościoła. Księżniczka obróciła się, zdejmując futro, a aparaty fotograficzne uchwyciły tę parę wpatrującą się w siebie z uczuciem. „Myślę, że ludzie pomyśleli w tamtym momencie: «Aha!»”27, wspominała Patricia Brabourne. Wszakże nie doszło do oficjalnego potwierdzenia i oboje narzeczeni dalej

prowadzili aktywne życie towarzyskie. Zaprzyjaźnieni gwardziści eskortowali Elżbietę do restauracji i modnych klubów, takich jak The 400, a Filip zabierał ją i Małgorzatę na przyjęcia i do teatru. Nie miał wszakże wyłączności na tańczenie z przypuszczalną następczynią tronu.

Lilibet przybywało obowiązków w tym, co jej ojciec kpiąco nazywał

„Firmą Królewską”28 (w późniejszym czasie nazwa ta uległa skróceniu do „Firma”). W lipcu 1945 roku rodzice zabrali księżniczkę do Irlandii Północnej – był to jej pierwszy lot samolotem.

Osiem miesięcy później wróciła z samodzielną wizytą do prowincji składającej się z sześciu hrabstw, w których dominowali protestanci w momencie podziału Irlandii przez rząd brytyjski w 1922 roku.

Irlandia była kolonią brytyjską, odkąd król Henryk II najechał ją w dwunastym stuleciu. Po prawie ośmiu wiekach panoszenia się Anglików irlandzcy nacjonaliści zbuntowali się w 1916 roku, co wywołało okrutną sześcioletnią wojnę o niepodległość, która doprowadziła do podziału kraju. Północ (znana także pod nazwą Ulster) pozostała w obrębie Zjednoczonego Królestwa, natomiast dwadzieścia sześć hrabstw na południu, w większości katolickich, przeistoczyło się w Wolne Państwo Irlandzkie o statusie dominium brytyjskiego (podobnego do Kanady i Australii), które niechętnie uznawało brytyjskiego monarchę za głowę państwa.

Jerzy VI nie przestał być najważniejszym nauczycielem córki.

Podczas długich spacerów po posiadłościach w Sandringham, Balmoral i Windsorze udzielał jej rad i dzielił się z nią swymi poglądami na temat rządzenia i polityki.

Popularność Jerzego VI sięgnęła szczytu, lecz powojenne lata okazały się dlań trudne. W lipcu 1945 roku Partia Pracy zyskała większość w parlamencie. Po bohaterskim doprowadzeniu kraju do pokoju Winston Churchill, powiernik króla i ceniony przezeń partner, został zastąpiony na Downing Street 10 przez Clementa Attlee, przewodniczącego Partii Pracy. Attlee był nie tylko małomówny i powściągliwy, ale też hołdował socjalizmowi – ambitnie widząc swoją partię na czele zmian mających zaprowadzić w Anglii państwo opiekuńcze, znacjonalizować przemysł i wyrównać różnice w zamożności społeczeństwa – co było obrazą dla pary królewskiej (aczkolwiek ówczesna królowa z wielką przenikliwością podsumowała go następująco: „praktyczny człowieczek […] raczej

chytry […], trudny we współżyciu, ale dość szybko zmiękł”29). Król Jerzy VI bez wahania wyrażał oburzenie w domowym zaciszu, lecz oficjalnie pozostał skrajnie neutralny. Jego starsza córka widziała, że stres związany z pracą go wyniszcza. Zaczął chorować na miażdżycę, która negatywnie wpłynęła na krążenie w kończynach dolnych i przysparzała mu znacznego bólu. Jednakże zamiast trochę spasować, nadal pracował do późna, kopcąc jak komin.

W dniu 1 lutego 1947 roku król Jerzy VI z małżonką i obiema córkami rozpoczął pierwszą oficjalną podróż zagraniczną – rodzina królewska miała spędzić trzy miesiące w koloniach brytyjskich: Południowej Afryce i Rodezji, oraz dodatkowo miesiąc w podróży oceanicznej na czterdziestotonowym pancerniku HMS Vanguard, którego kajuty admiralskie przerobiono na apartamenty dzienne oraz kabiny sypialne udekorowane scenami miejskimi Londynu i umeblowano sofami i krzesłami obitymi przyjemną dla oka tapicerką w kolorach kości słoniowej, błękitu i beżu oraz innymi sprzętami z drzewa jedwabnego. W otoczeniu dziesięciu towarzyszących im osób opuścili Anglię, odbijając z Portsmouth w ponury dzień, gdy Wielka Brytania cierpiała od długiej zimy, racjonowania żywności i braków paliwowych.

W trakcie tej podróży Lilibet wyrosła na główną osobistość rodziny królewskiej i zapoznała się z odległymi zakątkami, do których sięgała władza Brytyjczyków. Idea Commonwealthu zaczęła nabierać kształtów w początkach dwudziestego wieku, skutkując stopniową zmianą statusu dotychczasowych kolonii brytyjskich, zyskujących niepodległość, lecz nie zrywających związków z Koroną. To, co w 1949 roku miało stać się znanym nam obecnie

Commonwealthem, nadal było niewykrystalizowane, wszelako Jerzy VI pragnął zaszczepić w przypuszczalnej następczyni tronu oddanie krajom wchodzącym niegdyś w skład mocarnego Imperium Brytyjskiego. Na poziomie prywatnym rozłąka z Filipem upewni ją w wyborze i pozwoli pobyć we własnym gronie „naszej czwórce”, jak pieszczotliwie nazywał swoją rodzinę król Jerzy VI.

Pierwsze parę dni30 na pokładzie przyprawiło wszystkich podróżników o chorobę morską i skazało na zamknięcie w kajutach, podczas gdy na zewnątrz szalały podmuchy i fale tak silne, że królewska bandera – czerwono-złoto-granatowa flaga przedstawiająca lwy wspięte i kroczące oraz złotą harfę – został

podarty na strzępy. Gdy już wpłynęli w strefę podzwrotnikową,

po zachodzie słońca księżniczki ubrane w kwieciste sukienki i z gołymi głowami opierały się o reling, wylegiwały na pokładzie strzelniczym, biorąc udział w zawodach strzelania, i bawiły się w łapanego z hałaśliwymi oficerami marynarki. Król Jerzy VI, w samej koszuli i krótkich spodniach, z których wystawały mu patykowate nogi, grywał z midszypmenami w odmianę tenisa uprawianą tradycyjnie na statkach, mając za widownię panie. Kiedy okręt mijał równik, załoga urządziła tradycyjny chrzest, w którym wystąpili poprzebierani marynarze w perukach i spódniczkach pod wodzą Neptuna z trójzębem. „Nowicjusze” po raz pierwszy przekraczający równik byli oblewani wodą i dręczeni na inne sposoby, aczkolwiek księżniczkom tylko przypudrowano twarze gąbeczkami niezwykłej wielkości.

Elżbieta miała przy sobie fotografię31 narzeczonego i przez całą podróż wymieniała z nim korespondencję, opisując kolejne przygody.

Księżniczki zachwycały się32 pięknem dramatycznego południowoafrykańskiego krajobrazu i pamiętając braki w londyńskich sklepach, dziwowały się obfitości żywności i innych towarów, których było pod dostatkiem. Siedząc na lotnisku na terytorium Zulusów, Lilibet i Małgorzata szeroko otwartymi oczyma przyglądały się pięciu tysiącom półnagich wojowników ubranych tylko w przepaski biodrowe, zwierzęce skóry, koraliki i pióra, którzy potrząsali dzidami i tarczami, śpiewając i tupiąc w imponującym tańcu plemiennym. Z otwartymi ustami wpatrywały się w Wodospady Wiktorii, zafascynowane obserwowały dziką zwierzynę w Parku Narodowym Krugera, wypuszczały się na wycieczki po szlakach Gór Smoczych na terenie parku narodowego Royal Natal i zbierały pióra strusi. Mimo to Elżbieta nie przestawała mieć poczucia „winy, że wyrwaliśmy się do słońca, podczas gdy wszyscy marzną”, jak napisała do królowej Marii.

„Dochodzą nas takie okropne wieści o pogodzie i sytuacji na rynku paliw w domu. […] Mam szczerą nadzieję, że nie ucierpiałaś zbytnio”33.

Podróż rodziny królewskiej odbywała się zgodnie z bezlitosnym planem, którego jednym z punktów było trzydzieści pięć dni na pokładzie White Train – tzw. białego pociągu, składu czternastu klimatyzowanych wagonów w kolorze kości słoniowej i złota.

Elżbieta widziała, jak rodzice wywiązują się ze swoich obowiązków i okazują żywe zainteresowanie, znosząc niekończące się powitania

i hołdy oraz oglądając wszelkiego rodzaju przedstawienia i ceremonie. Teraz była naocznym świadkiem stresu spowodowanego ciągłym byciem na cenzurowanym – uczucia, „jakby z człowieka czasem wysysano wszystkie siły”34, jak opisała to jej matka w połowie podróży, zwracając się do swojej siostrzenicy. Zobaczyła niejeden wybuch ojca, kiedy był zmęczony lub zdenerwowany, widziała, jak jej matka hamuje jego „zgrzytanie zębów”35 umiejętnym dotknięciem w ramię. Czy to z powodu niezdiagnozowanej ukrytej choroby, czy też ze skumulowanego wysiłku król wyraźnie tracił

na wadze.

W Południowej Afryce panowały niepokoje – tym z gruntu czarnym krajem rządziła biała mniejszość podzielona na Afrykanerów głównie holenderskiego pochodzenia oraz Anglików, co stanowiło mający groźne konsekwencje spadek po dziewiętnastowiecznych wojnach burskich, podczas których Anglicy brutalnie stłumili powstania holenderskich osadników i stworzyli kolonie brytyjskie. Po części ta podróż była ze strony Jerzego VI gestem mającym na celu promowanie porozumienia i okazanie wsparcia premierowi, marszałkowi polnemu Janowi Smutsowi, Afrykanerowi

wykształconemu w Anglii.

Gdy Smuts przystępował do wyborów powszechnych w 1948 roku, wielu Afrykanerów czuło, że zbytnio sprzyja Wielkiej Brytanii i czarnym. O ile bowiem był przeciwny dawaniu czarnym władzy politycznej, o tyle popierał paternalistyczną politykę w celu poprawy poziomu ich życia. Natomiast opozycyjna Partia Narodowa była w całości za polityką apartheidu, segregacją rasową i dominacją białych. Ostatecznie proapartheidowi ekstremiści pokonali Smutsa i jego partię, wtrącając Południową Afrykę na kurs izolacjonistyczny na niemal półwiecze. Lilibet widziała, jak widzowie uroczystości byli dzieleni ze względu na rasę, i pojmowała podziały polityczne pomiędzy białymi. Jej wgląd w represyjne działania na terenie Południowej Afryki i Rodezji okazał się bezcenny w późniejszym czasie, gdy miała do czynienia z kwestiami rasowymi grożącymi rozdarciem Commonwealthu.

Księżniczka Elżbieta podczas przemowy z okazji jej dwudziestych pierwszych urodzin w Kapsztadzie w Południowej Afryce, 21 kwietnia 1947. Associated Press.

Istotnym dla Elżbiety punktem tamtej podróży były jej dwudzieste pierwsze urodziny w dniu 21 kwietnia. Południowa Afryka świętowała uzyskanie przez nią pełnoletności jak święto narodowe, urządzając

parady wojskowe, wydając bal na jej cześć, puszczając sztuczne ognie i darowując księżniczce naszyjnik z dwudziestu jeden diamentów, który przyjęła z rąk Smutsa. Z okazji wkroczenia w dorosłość Elżbieta wygłosiła elokwentną mowę skierowaną do młodych ludzi, którzy tak jak ona doświadczyli „strasznych i wspaniałych lat drugiej wojny światowej”36. Mowę napisał37

Dermot Morrah, historyk sympatyzujący z monarchią i autor artykułów wstępnych w The Timesie, dopracował ją zaś Tommy Lascalles, który uważał, że w jej tonie słychać „dźwięki trąbek z przemowy Elżbiety I pod Tilbury[82] w połączeniu z nieśmiertelną prostotą słów Wiktorii: «Będę dobra»”38[83].

Czytając tekst po raz pierwszy39, Elżbieta płakała. Zrozumiałe więc jest, czemu wypadła tak autentycznie, mimo że nie ona była autorką przemowy, jak również dlaczego po dziś dzień jest tak wyraźnie emocjonalna. Lascelles powiedział jej: jeśli „dwieście milionów innych osób płacze, gdy cię słyszy […] o to właśnie chodziło”40.

Jej uwagi, które nadano z Kapsztadu „do wszystkich narodów Brytyjskiej Wspólnoty Narodów[84] i Imperium”, trwały sześć minut.

Cieniutkim głosikiem mówiła o Wspólnocie jako o swoim „domu”

i wzywała swoich rówieśników do zdjęcia „brzemienia” z barków starszego pokolenia, które „walczyło i pracowało, i cierpiało, aby uchronić nasze dzieciństwo”, i do stawienia czoła wymogom powojennego świata. „Jeśli wszyscy podążymy naprzód z niezachwianą wiarą, wielką odwagą i spokojem w sercu”, powiedziała, „zdołamy uczynić z dawnego Commonwealthu […] coś jeszcze wspanialszego – jeszcze bardziej przepełnionego wolnością, jeszcze zamożniejszego, szczęśliwszego i wywierającego wpływ na świat z myślą o jego dobru”. Te słowa stały się jej credo odnośnie do Commonwealthu, a zakiełkowały w niej właśnie podczas tamtych trzech miesięcy spędzonych w Afryce, tak jak zaplanował sobie jej ojciec.

Jednakże to jej osobiste przyrzeczenie – „mój uroczysty akt poświęcenia” – pod koniec mowy uczyniło z niej gwiazdę. „Pragnę teraz złożyć pewną deklarację”, powiedziała z wyczuwalnym wzruszeniem. „A jest ona bardzo prosta. Otóż ogłaszam wszem wobec, że całe moje życie, czy to długie, czy krótkie, poświęcę służbie wam i naszej imperialnej rodzinie, do której wszyscy

należymy”. Tylko słowo „imperialny” nie przetrwało próby czasu. Już wtedy czające się odzyskanie niepodległości przez Indie i niepokoje w innych koloniach świadczyły, że Imperium Brytyjskie chwieje się w posadach.

Lilibet rzeczywiście sprawiła, że „gula wzruszenia urosła w gardle milionom”41, nie wyłączając królowej Marii. „Oczywiście, że płakałam”42, napisała do ówczesnej królowej. Przypuszczalna następczyni tronu stała się świeżą przyszłościową twarzą rodziny królewskiej, „solidną i ujmującą” w ocenie Tommy’ego Lascellesa,

„ze zdrowym poczuciem humoru” i zdolnością „oczarowywania starych nudziarzy z wprawą nie mniejszą niż jej matka”43. Zauważył

on również, że księżniczka wykazuje „zdumiewającą troskę o wygodę innych; podobna bezinteresowność nie jest cechą typową dla tej rodziny”44.

Pod wieloma względami afrykańska podróż była wielkim sukcesem rodziny królewskiej, która przypieczętowała swój wizerunek jako ogniwa zapewniającego ciągłość, jedność i stabilność w niepewnych czasach. Członkowie rodziny królewskiej dołożyli starań45, aby zobaczyć każdy zakątek tego regionu, robiąc przestanki w zapadłych wioskach, tak że księżniczki czasami musiały wkładać na szlafroki46

biżuterię, aby zrobić dobre wrażenie. Tłumy wylegające zarówno w miastach, jak i w dziczy były ogromne i przepełnione entuzjazmem, a artykuły w prasie niezwykle pozytywne. Po ponownym wkroczeniu na pokład HMS Vanguard47 pod koniec kwietnia, zanim okręt ruszył

w drogę powrotną, „nasza czwórka” stała na przedniej wieży artyleryjskiej, machając tłumom w dole i przysłuchując się, jak poddani śpiewają coś, co lektor kroniki filmowej ochrzcił „pieśniami nadziei”. Lilibet wróciła do Południowej Afryki dopiero w 1995 roku po upadku apartheidu i wyborze Nelsona Mandeli na prezydenta.

W Londynie Filip pracował jako instruktor w Naval Staff College w Greenwich i z pomocą Dickiego Mountbattena wystarał się o brytyjskie obywatelstwo, które przyznano mu w lutym 1947 roku, po tym jak zrzekł się tytułu księcia Grecji. Jako że nie miał nazwiska, zdecydował się przyjąć miano Mountbatten, co było zanglicyzowaną wersją nazwiska jego matki – Battenberg. Jak się okazało, jego naturalizacja nie była konieczna, ponieważ wszyscy potomkowie elektorowej Zofii Doroty, w tym Filip, byli automatycznie uznawani

za obywateli Wielkiej Brytanii.

Długo odwlekane ogłoszenie zaręczyn nastąpiło 9 lipca 1947 roku, po czym szczęśliwa para została przedstawiona podczas odbywającego się nazajutrz garden party w pałacu Buckingham.

Matka Filipa wydobyła ze skrytki bankowej tiarę, której część diamentów Filip wykorzystał do pierścionka zaręczynowego zaprojektowanego przez londyńskich jubilerów z Philip Antrobus Ltd. Kilka miesięcy później Filip przeszedł ceremonię konfirmacji w Kościele Anglii, którą celebrował arcybiskup Canterbury.

W lipcu 1947 roku księżniczce Elżbiecie przydzielono pierwszego prywatnego sekretarza, żwawego i pogodnie usposobionego urzędnika państwowego nazwiskiem John „Jock” Colville, który wcześniej pełnił funkcję zastępcy prywatnego sekretarza zarówno Neville’a Chamberlaina, jak i Winstona Churchilla za czasów drugiej wojny światowej. Colville miał ambitny plan poszerzenia horyzontów Elżbiety. Kolejnym dowodem na dalekowzroczność królowej Marii jest jej rada udzielona Colville’owi wkrótce po jego mianowaniu na to stanowisko: miał dopilnować, by przypuszczalna następczyni tronu dużo podróżowała, spotykała się z osobami spoza swej klasy społecznej, a nawet poznawała polityków Partii Pracy. Colville żałował, że Elżbieta nie jest tak zaangażowana politycznie, jak by sobie życzył, lecz potrafił też docenić jej wartość wynikającą z „prawdziwości”48. Postarał się, by przeglądała telegramy z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, słuchała debat na temat polityki zagranicznej toczących się w Izbie Gmin i spędziła dzień na sali sądu dla nieletnich, a także uczestniczyła w proszonym obiedzie u premiera na Downing Street 10, na który zostali zaproszeni również dobrze się zapowiadający politycy Partii Pracy.

Filip miał już wtedy własnego kamerdynera i ochroniarza i większość czasu przed ślubem, mającym się odbyć 20 listopada 1947 roku, spędzał w otoczeniu rodziny królewskiej, towarzysząc jej także w trakcie pobytu w Balmoral pod koniec lata. „Luksus, słońce i wesołość”, zanotował Jock Colville, „pikniki na wrzosowiskach każdego dnia; przyjemne sjesty w ogrodach rozkwieconych różami, lwimi paszczami i lewkoniami; śpiewy i zabawy”49.

Poza tym w Wielkiej Brytanii panowała ponura atmosfera – był to

„annus horrendus” zdaniem Hugha Daltona, ministra skarbu –

z powodu wysokiego bezrobocia, nieczynnych fabryk i braków żywności na sklepowych półkach. Rządowy kryzys finansowy

przyczynił się do wzrostu podatków i dalszych oszczędności. W tej trudnej sytuacji pałac Buckingham wynegocjował z rządem laburzystowskim podwyższenie rocznego dochodu Elżbiety z piętnastu tysięcy funtów, które przyznano jej w chwili osiągnięcia pełnoletności, do czterdziestu tysięcy zwiększonych o dziesięć tysięcy funtów z przeznaczeniem dla Filipa. Sumy te wyasygnowano pod warunkami ujętymi na liście cywilnej[85] zgodnie z porozumieniem zawartym między monarchą i parlamentem jeszcze w osiemnastym wieku.

Wilhelm Zdobywca posiadł rozległe angielskie ziemie w wyniku udanego podboju w 1066 roku, a monarchowie, którzy przyszli po nim, dodali do ziem koronnych posiadłości w Szkocji, Walii i Irlandii, mimo iż równocześnie rozdawali lojalnym wasalom znaczne połacie swego majątku. To, co pozostało w rękach monarchy w miastach i wsiach, nazwano domeną królewską[86]. Gdy w 1760

roku Jerzy III doszedł do władzy, odziedziczony przez niego majątek nie przynosił wielkich dochodów, dlatego monarcha dobił targu z parlamentem, zrzekając się zysków na rzecz Skarbu Państwa w zamian za roczne uposażenie określonej wysokości nazwane później listą cywilną. A przy tym Jerzy III i jego następcy zachowali dochód z wydzielonej części majątku zwanej Księstwem Lancaster[87].

Z tych dwóch źródeł odbywało się finansowanie królewskiego dworu, jak również poszczególnych członków rodziny królewskiej.

W 1947 roku domena królewska przyniosła50 Skarbowi Państwa prawie milion funtów dochodu z nieruchomości komercyjnych i mieszkaniowych, kopalń, gospodarstw rolnych, lasów i łowisk ryb.

Tego samego roku parlament zezwolił Skarbowi Państwa na wypłacenie królowi Jerzemu VI kwoty czterystu dziesięciu tysięcy funtów w ramach listy cywilnej, zwiększonych o sto sześćdziesiąt jeden tysięcy funtów dla członków jego rodziny, tak że zostało prawie czterysta tysięcy funtów do wykorzystania przez rząd.

Tuż przed ślubem córki król Jerzy VI przyznał swemu przyszłemu zięciowi garść wspaniałych tytułów – diuka[88] Edynburga, hrabiego Merioneth i barona Greenwich – oraz nakazał, by zwracano się doń per „Jego Królewska Wysokość”. Odtąd Filip był nazywany diukiem Edynburga, aczkolwiek powszechnie znano go jako księcia Filipa,

a on sam nadal jako podpisu używał imienia otrzymanego na chrzcie.

(Księciem Zjednoczonego Królestwa został dopiero po dziesięciu latach). Jerzy VI odznaczył także Filipa Orderem Podwiązki, którego korzenie sięgają 1348 roku i który jest najwyższym odznaczeniem, jakie może przyznać monarcha; Elżbieta otrzymała Order Podwiązki tydzień wcześniej, aby zostało zachowane jej pierwszeństwo przed przyszłym mężem.

W dniu 18 listopada 1947 roku Jerzy VI z małżonką wydali uroczysty bal w pałacu Buckingham, nazwany przez dramaturga Noëla Cowarda „sensacyjnym wieczorem. […] Wszyscy wyglądali na promieniejących i przepełnionych szczęściem”. Elżbieta i Filip

„promienieli. […] Całe to wydarzenie było czarujące od strony wizualnej, dramatycznej i duchowej”51. Jerzy VI jak zwykle stanął

na czele korowodu tanecznego, wiodąc tańczących przez reprezentacyjne sale pałacu, a uroczystość zakończyła się dobrze po północy. Filip nadzorował rozdawanie podarków druhnom swojej narzeczonej: srebrnych puderniczek w stylu art déco ze złotą koroną nad splecionymi inicjałami panny młodej i pana młodego i z rządkiem pięciu małych szafirów o szlifie kaboszonowym. Z typową dla niego beztroską „rozdawał je niczym karty do gry”52, jak wspominała lady Elizabeth Longman[89], jedna z dwu nie należących do rodziny i ogółem ośmiu druhen.

Dwa dni później, w poranek dnia ślubu, Filip rzucił palenie, nawyk, który dostarczał jego kamerdynerowi, Johnowi Deanowi, „zajęcia w postaci napełniania papierośnic”53. Filip świadom, jak Elżbietę martwi nałóg ojca, przestał palić zdaniem Deana „nagle i najwyraźniej bez trudności”54. Patricia Brabourne, która także była z kuzynem tamtego ranka, powiedziała, że Filip zastanawiał się, czy jest „bardzo odważny czy bardzo niemądry”55, żeniąc się, aczkolwiek nie dlatego, że powątpiewał w swoją miłość do Lilibet. Raczej chodziło mu o to, że będzie musiał zrezygnować z innych aspektów swego życia, które miały dla niego znaczenie. „Dla niej nic nie miało się zmienić”, wspominała jego kuzynka. „Dla niego zaś miało się zmienić wszystko”56. Zanim Filip opuścił pałac Kensington, gdzie spędził noc w jednym z pokoi apartamentu swojej matki, oddał się ulubionemu rytuałowi rodziny królewskiej, mianowicie wychylił

szklaneczkę dżinu z tonikiem.

Przed opactwem westminsterskim pomimo zimna zgromadziły się

dziesiątki tysięcy gapiów, by powitać księżniczkę i jej ojca jadących w irlandzkiej karocy. Dwa tysiące gości uczestniczyło we wspaniałej ceremonii, która rozpoczęła się pół godziny przed południem w opactwie i była wydarzeniem nazwanym przez Winstona Churchilla

„rozbłyskiem koloru na szarej trudnej drodze, jaką mamy do pokonania”57. Suknia Elżbiety[90] projektu Normana Hartnella została uszyta z atłasu barwy kości słoniowej wyszywanego perłami i kryształkami i miała długi na piętnaście stóp[91] tren, który trzymali dwaj pięcioletni paziowie, Wilhelm z Gloucester[92] i Michał

z Kentu[93], ubrani w szkockie spódniczki z tartanu Royal Stewart i jedwabne koszule. Haftowany tiulowy welon przytrzymywała na głowie diamentowa tiara królowej Marii, na marynarskim mundurze Filipa lśnił przypięty Order Podwiązki. Panowie mieli na sobie mundury lub stroje wizytowe, panie zaś były ubrane w eleganckie długie suknie, białe rękawiczki do łokcia, olśniewające klejnoty oraz tiary albo kapelusze, nierzadko przystrojone ptasimi piórami. Nabożeństwo celebrował arcybiskup Yorku Cyril Garbett, który napomniał młodą parę, by miała dla siebie „cierpliwość, wyrozumiałość i pobłażliwość”58.

Po godzinnym nabożeństwie państwo młodzi poprowadzili nawą orszak, w którym znalazło się pięciu królów, pięć królowych i ośmioro książąt i księżniczek – pomiędzy nimi koronowane głowy Norwegii, Danii, Rumunii, Grecji i Holandii. Była obecna matka Filipa, lecz jego trzech sióstr wraz z niemieckimi mężami celowo nie zaproszono. Rzucała się również w oczy nieobecność królewskiego brata, poprzedniego króla Edwarda VIII, obecnie diuka Windsoru, i jego żony, dla której abdykował. Mieszkali w Paryżu i do Londynu mogli przyjeżdżać wyłącznie z krótkimi wizytami. Choć wygnanie zdawało się niepotrzebnie ostrym środkiem, Jerzy VI z małżonką i doradcami nie widzieli innego wyjścia. Gdyby obydwaj królowie żyli w jednym kraju, nieuchronnie powstałyby dwa rywalizujące dwory królewskie.

Kiedy biły dzwony opactwa, Elżbieta i Filip jechali do pałacu Buckingham w szklanej karecie poprzedzani przez regiment kawalerii przybocznej w ceremonialnych strojach; drugi regiment gwardii jechał za nimi. Blues and Royals w granatowych kurtach oraz Life Guards w kurtach czerwonych, białych skórzanych bryczesach, czarnych butach z cholewami do uda, błyszczących stalowych

napierśnikach i lśniących hełmach przystrojonych czerwonymi lub białymi piórami. Był to najbardziej wyszukany publiczny pokaz od czasu wojny, co tłumy skwitowały wiwatami i hucznym aplauzem.

Ponad sto tysięcy osób przedarło się przez kordony policjantów ku ogrodzeniu pałacowemu, wrzeszcząc: „Chcemy Elżbiety! Chcemy Filipa!”. Gdy rodzina królewska wyszła na balkon, by uśmiechać się i machać do zebranych, otrzymała „burzliwy wyraz dobrej woli”59.

Księżniczka Elżbieta i książę Filip w pałacu Buckingham w dniu ślubu, 20 listopada 1947 r. ©

TopFoto/The Image Works

W ramach uznania, że czasy są ciężkie, tylko stu pięćdziesięciu gości wzięło udział w „weselnym śniadaniu”, które tak naprawdę było lunchem wydanym w sali bankietowej Ball Supper Room[94].

Na „oszczędne” menu składały się następujące potrawy: Filet de Sole Mountbatten, Perdreau en Casserole i Bombe Glacée Princess Elizabeth, wszystkie podane na złoconej srebrnej zastawie przez lokajów w szkarłatnych liberiach. Stoły udekorowano różowymi i białymi goździkami, jak również leżącymi obok każdego nakrycia bukiecikami z mirtu i wrzosu górskiego z Balmoral, przeznaczonymi dla gości jako pamiątka. Młoda para pokroiła tort weselny – złożony z czterech pięter pnących się na wysokość dziewięciu stóp[95] –

mieczem Filipa Mountbattena.

Król Jerzy VI uniknął stresu związanego z przemową i uczcił ten moment kieliszkiem szampana uniesionym w kierunku „panny młodej”. Po tym jak obsypano ich różanymi płatkami na frontowym dziedzińcu pałacu, państwo młodzi przejechali otwartym powozem ciągnionym przez cztery konie – „panna młoda spoczywała w przytulnym gniazdku z termoforów”60 – na dworzec kolejowy Waterloo, przecinając Tamizę Mostem Westminsterskim oświetlonym przez lampy o zmierzchu. Kiedy wysiadali61 na czerwony chodnik rozłożony przed wejściem na stację, ukochana suczka corgi Elżbiety, Susan, wyskoczyła za nimi, gdy właścicielka przekazała smycz Cyrilowi Dickmanowi, lokajowi, który miał towarzyszyć młodej parze podczas podróży poślubnej wraz z Johnem Deanem, Bobo i tajniakiem.

Pierwszy tydzień spędzili w Broadlands, posiadłości Mountbattenów w hrabstwie Hampshire, a kolejne dwa z okładem w zaciszu zaśnieżonego Birkhall, pochodzącego z początków osiemnastego wieku domu z białego kamienia wzniesionego w posiadłości w Balmoral pośród lasów porastających brzegi rzeki Muick. W jego wiktoriańskich wnętrzach – wśród sosnowych mebli, kraciastych dywanów i ścian pokrytych obrazami Landseera i karykaturami Lesliego Warda – oraz wśród wspomnień z lat dzieciństwa, zanim jej rodzice zostali królem i królową, Elżbieta mogła się odprężyć niczym w domu. Ubrana w wojskowe buty i skórzaną kamizelę z wełnianą podszewką, podchodziła wraz z mężem jelenie, czując się „jak rosyjska przywódczyni komanda mająca za sobą wiernych zbójów uzbrojonych po zęby”62, wedle jej własnych słów w liście do kuzynki Margaret Rhodes.

Wysyłała również czułe listy do rodziców, dziękując im za wszystko, co od nich otrzymała, i za przykład, który jej dali.

„Mogę mieć tylko nadzieję, że i swoje dzieci wychowam w atmosferze szczęścia, miłości i sprawiedliwości, w jakiej dorastałyśmy obie z Małgorzatą”, napisała, dodając: „zachowujemy się z mężem, jakbyśmy byli ze sobą od lat! Filip to istny anioł – taki jest łagodny i troskliwy”63. Filip odsłonił swe starannie skrywane uczucia, pisząc do teściowej: „Miłować Lilibet? Nie wiem, czy to słowo wyraża wszystko, co do niej czuję”64. Wyznał, że świeżo poślubiona żona jest „jedyną «rzeczą» na tym świecie, która wydaje mi się absolutnie prawdziwa, a moją ambicją jest przekuć nas oboje w jedną nową całość, która nie tylko przetrwa wstrząsy, jakie nas czekają, lecz także będzie miała pozytywny wpływ

na rzeczywistość”.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

„Królowa na swój sposób jest ogromnie czuła, lecz nie miała dość czasu, by zajmować się rodziną”.

Królowa Elżbieta II ze swoim pierwszym dzieckiem i prawdopodobnym następcą tronu, księciem Karolem, listopad 1948 r. Autorem zdjęcia jest Cecil Beaton, Camera Press London.

Rozdział III

Przeznaczenie wzywa

Państwo młodzi wrócili do Londynu na pięćdziesiąte drugie urodziny króla Jerzego VI w dniu 14 grudnia 1947 roku, gotowi rozpocząć nowe życie. Elżbieta i Filip zdecydowali się zamieszkać w Clarence House, dziewiętnastowiecznej rezydencji przyległej do pałacu Świętego Jakuba, tylko kawałek spacerkiem wzdłuż The Mall od pałacu Buckingham, gdzie rezydowali rodzice Elżbiety. Jako że jednak budynek wymagał gruntownego remontu, czasowo wprowadzili się do apartamentu w pałacu Buckingham.

Na weekendowe wypady wynajmowali Windlesham Moor

w hrabstwie Surrey niedaleko Windsoru. Filip dostał pracę biurową w admiralicji na drugim końcu The Mall, dokąd chodził pieszo w tygodniu. Elżbiecie wynajdywał zajęcia Jock Colville, którego nauki zdawały się przynosić rezultaty. Eleonora Roosevelt, która podczas swojej wizyty w Anglii w 1942 roku pierwsza spostrzegła zdolność Elżbiety do zadawania „poważnych pytań”1, sześć lat później w czasie pobytu na zamku w Windsorze z radością przekonała się, że księżniczka wykazuje szczere zainteresowanie „problemami społecznymi i sposobami ich rozwiązywania”2.

Najpoważniejszym zadaniem Colville’a było zorganizowanie pierwszej oficjalnej wizyty Elżbiety i Filipa w Paryżu w maju 1948

roku. Podczas czterech dni spędzonych w tym mieście urzekająca para z sukcesem wzbudzała pozytywne uczucia do Wielkiej Brytanii w ostrożnych Francuzach. Tłumy wzdłuż Champs-Élysées wiwatowały z taką pasją, że oczy Elżbiecie „przepełniały łzy”3.

Brytyjski ambasador, sir Oliver Harvey, zauważył, że nawet zazwyczaj pogardliwie nastawione komunistyczne gazety

„zamieszczały dobre ujęcia i miłe w wydźwięku relacje z wizyty”4.

Ani Francuzi, ani Brytyjczycy nie wiedzieli jednak o tym, że Elżbieta jest w czwartym miesiącu ciąży i za zamkniętymi drzwiami cierpi na nudności. Mimo to razem z Filipem dalej prowadziła aktywne życie towarzyskie. Chadzali na wyścigi w Epsom i Ascot, spotykali się z przyjaciółmi po restauracjach, wybierali się do klubów i na tańce. Na bal przebierańców w Coppins, siedzibie

diuszesy Kentu[96], Elżbieta włożyła „czarne koronki, do tego wielki grzebień i mantylkę, zupełnie jak infantka”5, wedle zapisków autora pamiętników Henry’ego „Chipsa” Channona, i „nie schodziła z parkietu do prawie piątej nad ranem”. Filip przejawiał „szaloną wesołość”, jak odnotował Channon, „w czapce policjanta i z kajdankami. Wszędzie go było pełno, poruszając się w podskokach, witał przybywających. […] Zarówno on, jak księżniczka Elżbieta sprawiali wrażenie niezwykle szczęśliwych i często tańczyli ze sobą”. W towarzystwie przyjaciół, takich jak Rupert Nevill i jego żona Micky, przed zamążpójściem znana jako Camilla Wallop (członkini tego samego zastępu Girl Guides co Elżbieta), czy John i Patricia Brabourne, para jawnie okazywała sobie czułość. Podczas wizyty baronostwa Brabourne w hrabstwie Kent John powiedział do Filipa: „Nigdy nie zwróciłem uwagi, jaką ona ma piękną cerę”. „Tak”, odparł Filip, „jest taka na całym ciele”6.

Wczesnym wieczorem 14 listopada 1948 roku rozniosła się wieść, że księżniczka Elżbieta zaczęła rodzić w swojej sypialni na drugim piętrze pałacu Buckingham, gdzie przygotowano salę szpitalną7

w oczekiwaniu na narodziny dziecka. W gotowości czekali czterej lekarze, którym przewodził ginekolog sir William Gilliatt, oraz położna, siostra Helen Rowe. Filip zabijał czas oczekiwania grą w squasha z trzema dworzanami, z którymi po kolei wygrywał. Około dziewiątej wieczorem starszy personel8 pałacu zebrał się w Equerry’s Room, salonie na parterze, który wyposażono w dobrze zaopatrzony bar; wkrótce dotarła tam wiadomość, że o dwudziestej pierwszej czternaście Elżbieta wydała na świat syna ważącego siedem funtów i sześć uncji[97]. Pracownicy przystąpili wtedy do wpisywania słowa „książę” na telegramach i obdzwaniania Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, premiera Clementa Attlee i Winstona Churchilla, ówczesnego lidera opozycji. „Wiedziałem, że to zrobi!”, zakrzyknął komandor Richard Colville, sekretarz prasowy króla, uradowany pojawieniem się męskiego potomka.

„Nigdy by nas nie zawiodła”9.

Ainslie, lord intendent, zatelefonował po „wszystkich dostępnych paziów, żeby zaczęli się ruszać”10, podczas gdy członkowie rodziny gromadzili się w Equerry Room. Osiemdziesięcioletnia królowa Maria przyprowadziła swego brata, hrabiego Athlone[98], z żoną, Alicją księżniczką Albany[99]. „Cieszę się, że już po wszystkim”,

wymamrotał hrabia. „No i chyba bardzo dobrze… co za okropna sprawa”11. Obejrzawszy noworodka, trio starszych państwa dołączyło do pary królewskiej i lekarzy, aby spełnić kieliszek szampana. Sir John Weir, jeden z oficjalnych lekarzy rodziny królewskiej, zwierzył się prywatnemu sekretarzowi ówczesnej królowej, że „nigdy jeszcze aż tak go nie uradował widok męskiego członka”12. Matka księżniczki Elżbiety „promieniała ze szczęścia”, a Jerzy VI był „wręcz zachwycony pomyślnym przebiegiem całości”.

Królowa Maria, zajmująca „krzesło o najbardziej prostym oparciu, jakie udało się znaleźć”, nękała sir Williama Gilliatta o szczegóły

„od A do Z”. Filip, wciąż ubrany w tenisówki i strój sportowy, odwiedził żonę, gdy narkoza przestała działać, obdarował ją bukietem z róż i goździków i ucałował.

Krótko przed północą noworodka wniesiono do sali balowej, aby przedstawić go dworzanom. Thomas Harvey opisał to następująco:

„zaledwie plastelinowa główka wystawała z kokonu, podczas gdy piastunka Rowe stała dumnie na straży przy zwykłej małej kołysce, całej wyłożonej na biało. […] Biedny maluch, dwie i pół godziny po przyjściu na świat znalazł się oko w oko z obcymi – którzy jednak spoglądali nań z wielką czułością i dobrze mu życzyli”13. Życzliwi, którzy dowiedzieli się o narodzinach dziecka od policjanta, nadal wiwatowali za ogrodzeniem pałacu Buckingham. W końcu Richard Colville i porucznik Michael Parker, koniuszy Filipa, przekonali ich, że powinni się rozejść.

Elżbieta i Filip nazwali swego syna czworgiem imion: Karol Filip Artur Jerzy. „Nie miałam pojęcia, że można być tak zajętym w łóżku –

bez przerwy coś się dzieje!”, napisała Elżbieta do swej kuzynki lady Mary Cambridge dwa tygodnie po porodzie. „W dalszym ciągu trudno mi uwierzyć, że mam dziecko!”14 Świeżo upieczoną mamę szczególnie ujęły „zgrabne długie paluszki – zupełnie niepodobne do moich i z pewnością ani trochę niepodobne do ojcowskich”15, jak opisała je w liście do dawnej nauczycielki muzyki, Mabel Lander.

Przez prawie dwa miesiące księżniczka karmiła syna piersią, aż zapadła na odrę – jedną z kilku chorób wieku dziecięcego, których nie przeszła we właściwym czasie, ponieważ nie uczęszczała do szkoły – i wtedy Karola od niej zabrano, aby nie zaraził się w zbyt młodym wieku.

Oprócz rodzicielstwa Elżbietę i Filipa pochłaniało odnawianie Clarence House. On decydował w sprawach projektowych, nadzorował rozwieszanie obrazów na ścianach, co będzie robił także w późniejszych latach ich małżeństwa, oraz pofolgował swojej pasji do techniki, każąc zainstalować w sypialni system głośników. Ona czyniła praktyczne uwagi, wedle biografki Sarah Bradford, która przekazała, że „gdy ktoś skarżył się na woń farby w pomieszczeniu, radziła: «Wstawcie tam wiadro ze słomą, a zapach zniknie»”16.

Elżbieta była wyczulona na potrzebę męża, by upewnić się w swojej pozycji. „Filip jest niesłychanie niezależny”, napisała do matki w trakcie miesiąca miodowego, dodając, że chce, by był „szefem w swoim domu”17.

Przeprowadzili się wczesnym latem 1949 roku zachwyceni, że nareszcie mieszkają razem we własnym domu. Mieli przylegające sypialnie połączone drzwiami, jego była wyłożona męską boazerią, jej utrzymana w kobiecych różach i błękitach, z baldachimami

„zwieszającymi się z korony”18 nad podwójnym łóżkiem. „W Anglii klasa wyższa zawsze miała dwie oddzielne sypialnie”, wyjaśniała ich kuzynka lady Pamela Mountbatten[100] (później Hicks). „Człowiek nie chce, by przeszkadzano mu chrapaniem czy wierceniem się. A kiedy ma się ochotę, od czas do czasu dzieli się jeden pokój. To cudowne mieć możliwość wyboru”19.

Para miała do swojej dyspozycji całą gamę służby – między innymi w gronie tym znaleźli się: prywatny sekretarz Elżbiety, Jock Colville; jej damy dworu, w tym lady Margaret Egerton[101], która później poślubi Colville’a; koniuszy Michael Parker, zuchwały Australijczyk, z którym Filip zaprzyjaźnił się w marynarce wojennej; generał sir Frederick „Boy” Browning, skarbnik; kamerdyner Filipa, John Dean; garderobiana Elżbiety, Bobo MacDonald; oraz liczni lokaje, pokojówki, szoferzy, tajniacy, kucharze i pomoce kuchenne. Zgodnie z rodzinną tradycją książę Karol miał dwie szkockie piastunki, Helen Lightbody, której zadaniem było czuwać nad nim, i Mabel Anderson, której zadaniem było go karmić, jak również własnego lokaja, Johna Gibsona, który przynosił wszystkie posiłki i zajmował się wózkiem, tak jak szofer dba o limuzynę.

Rozumiało się samo przez się, że ci ludzie zatrudnieni przez rodzinę królewską są zobowiązani do zachowania tajemnicy, nie dziwi więc, że Elżbieta i jej rodzice byli pełni niesmaku, gdy

na początku 1949 roku dowiedzieli się, że Crawfie zamierza opublikować pamiętniki z lat, kiedy pozostawała u nich na służbie.

Mimo że przedstawiony przez nią obraz rodziny królewskiej był

pełen ciepła – a był równie ciepły jak wnikliwy – zdradziła ich zaufanie. Odcięli się od niej całkowicie, odtąd nazywając każdy podobny akt zdrady – których będzie w następnych latach naprawdę mnóstwo – „numerem Crawfie”.

Filip postanowił kontynuować karierę w marynarce wojennej i przez kolejny rok uczył się w Naval Staff College w Greenwich, gdzie często zostawał od poniedziałku do piątku. Jako świeżo upieczona mama Elżbieta nie pełniła wielu oficjalnych obowiązków, lecz zdarzało jej się wygłaszać mowy. Jedna z nich, wygłoszona na zebraniu Związku Matek jesienią 1949 roku, doczekała się surowej krytyki ze strony zwolenników unowocześnienia prawa małżeńskiego, po tym jak Elżbieta potępiła w niej rozwód jako przyczynę „największego zła w naszym współczesnym

społeczeństwie”20. Jak zwykle mowa została napisana przez dworzan, lecz jej przesłanie pokrywało się z obowiązującym w rodzinie królewskiej przekonaniem, że rodzina powinna być nierozerwalna bez względu na okoliczności. Zważywszy, że młoda księżniczka zazwyczaj zachowywała swoje opinie dla siebie, był to przykład nieczęstej kontrowersji związanej z jej osobą.

W październiku 1949 roku Filip wznowił aktywną służbę, gdy mianowano go zastępcą dowódcy niszczyciela HMS Chequers stacjonującego na Morzu Śródziemnym na Malcie, która była częścią Imperium Brytyjskiego od 1814 roku i stanowiła ważny ośrodek morski i wysuniętą placówkę Floty Śródziemnomorskiej. Dla żony oficera marynarki wojennej taki przydział nie był zaskoczeniem.

Według Johna Deana, Elżbieta i Filip „usłyszeli, że warunki [na Malcie] nie są odpowiednie dla małego księcia”21. Elżbieta mogła zostać w Londynie z synem, zdecydowała się jednak spędzać z mężem tak dużo czasu, jak to możliwe. Sama w dzieciństwie przywykła do długich nieobecności rodziców, więc jej decyzja nie wywołała niczyjego zdziwienia. W swoim zastępstwie zostawiała zawodowe nianie, nie wspominając o własnych rodzicach, którzy chętnie dotrzymywali wnukowi towarzystwa. Elżbieta spędzała na Malcie dłuższe okresy, regularnie wracając do Clarence House.

Wyjechała sześć dni po pierwszych urodzinach Karola, tak by spędzić z Filipem ich drugą rocznicę ślubu. Początkowo

wypełniała22 obowiązki przypuszczalnej następczyni tronu, zwiedzała zabytki, obejrzała zakład przemysłowy i szpital, dokonywała inspekcji statków i odsłoniła tablicę upamiętniającą bohaterstwo Maltańczyków, którzy podczas drugiej wojny światowej odpierali oblężenie sił Osi.

Poza minimalnym obciążeniem obowiązkami królewskimi Elżbieta cieszyła się niezwykłą dla niej wolnością i anonimowością. „Myślę, że najszczęśliwsza była jako żona marynarza na Malcie”, stwierdziła Margaret Rhodes. „Nigdy więcej nie wiodła równie zwyczajnego życia”23. Spotykała się towarzysko z innymi żonami marynarzy, chadzała do salonu fryzjerskiego, gawędziła przy herbacie, nosiła i wydawała własne pieniądze – aczkolwiek sprzedawcy „zauważyli, że kiepsko sobie radzi z gotówką”24. Wszakże wraz z mężem mieszkała25 nie na zwyczajnej kwaterze, lecz w Villa Guardamangia należącej do hrabiego Mountbattena, w przestronnym budynku z piaskowca wpasowanym w zbocze na krańcu wąskiej drogi, zaopatrzonym w romantyczne tarasy, z ogrodami, w których rosły drzewka pomarańczowe. Dickie Mountbatten dowodził pierwszym szwadronem krążowników, a jego żona Edwina[102] towarzyszyła Elżbiecie podczas jej pierwszej podróży na Maltę.

Filip i Elżbieta obchodzili Boże Narodzenie w 1949 roku na wyspie, natomiast ich syn spędzał święta z dziadkami w Sandrigham. Kiedy z końcem grudnia HMS Chequers wypłynął

w rejs na Morze Czerwone, księżniczka wróciła do Anglii.

Zatrzymała się na kilka dni w Londynie, skąd udała się do Hurst Park, by zobaczyć zwycięski wyścig z przeszkodami swego Monaveena, a następnie dołączyła do Karola w hrabstwie Norfolk, kończąc pięciotygodniową rozłąkę.

Gdy Filip powrócił z manewrów, Elżbieta dołączyła doń na Malcie pod koniec marca 1950 roku, by spędzić idylliczne sześć tygodni.

Zwolniła26 swojego szofera z obowiązku prowadzenia za nią daimlera, który był podarunkiem urodzinowym od ojca na osiemnaste urodziny. Jeśli młodzi małżonkowie chcieli poruszać się po wyspie, mniej rzucając się w oczy, wsiadali w wóz marki hillman minx, który należał do Filipa.

Ku wielkiej uciesze wuja Dickiego obie pary spędzały mnóstwo czasu razem, zapuszczając się łodzią w rozliczne zatoczki, zażywając kąpieli słonecznych i urządzając pikniki. We czworo zagrzewali

do walki27 młodszą córkę Mountbattenów, Pamelę, kiedy brała udział

w konnym wyścigu pań z klubu jeździeckiego, a wieczorami chodzili do hotelu Phoenicia na kolacje i tańce.

W tamtych tygodniach Elżbieta zbliżyła się do wuja, który odegrał

tak znaczącą rolę w życiu jej męża. Wuj Dickie podarował jej konia do gry w polo i udawał się z nią na przejażdżki, zachęcając, by doskonaliła technikę jazdy bokiem, której „nienawidziła”, jak wspominała jego córka Pamela, „ponieważ traciła kontakt z wierzchowcem. Czuła się tam samotna i zdecydowanie wolała jeździć po męsku”28. Jednakże częściowo dzięki uporowi wuja Dickiego „została bardzo dobrym jeźdźcem bokiem”.

Również za namową Dickiego Filip zaczął grać w polo – „bardzo szybką, bardzo niebezpieczną, bardzo podniecającą grę”29, która jak sądził, powinna była przypaść do gustu jego siostrzeńcowi.

Aczkolwiek to Elżbieta sprytnie doradziła, jak przekonać jej męża:

„Nic nie mów. Nie naciskaj. Nie wierć dziury w brzuchu. Po prostu zostaw sprawy samym sobie”30. Gdy Filip zamiast tylko oglądać mecze, zaczął też brać w nich udział, jego żona uwieczniała rozgrywki swoją nową kamerą, co okazało się początkiem trwającej przez całe życie fascynacji fotografiką.

W dniu 9 maja 1950 roku, będąc w szóstym miesiącu ciąży, wróciła do Londynu, by wznowić wykonywanie części oficjalnych obowiązków. Minionej jesieni Jock Colville odszedł ze służby u niej i wrócił do korpusu dyplomatycznego, a jego miejsce zajął

trzydziestosześcioletni Martin Charteris, który dał się oczarować31

księżniczce już podczas pierwszego spotkania.

Charteris – wychowanek Eton College, który szkolił się w Sandhurst[103], a w armii doszedł do stopnia podpułkownika – był

młodszym bratem dwunastego hrabiego Wemyss (to jeden z najznaczniejszych tytułów w Szkocji). Cechowało go świeże, niekonwencjonalne podejście, w wolnych chwilach zajmował się rzeźbiarstwem, a ponadto folgował nawykowi retro, mianowicie wąchaniu tabaki, którą podsuwał paniom słabnącym podczas forsownych wycieczek. Za żonę miał córkę wicehrabiego Margessona, byłego rzecznika dyscypliny klubowej w Partii Konserwatywnej oraz ministra wojny w rządzie Churchilla, a prywatnie był bystry, obyty, przyzwoity i niepretensjonalny. Przez ponad ćwierćwiecze miał wpływ na życie Elżbiety, mądrze jej

doradzając i stanowiąc źródło równowagi. Nawet gdy był dobrze po osiemdziesiątce, oczy mu błyszczały, ilekroć o niej rozmawiał.

Colville nigdy nie zapałał sympatią do Filipa – napisał, że książę bywa „wulgarny”32, gdy idzie o komentarze, i bezceremonialny w traktowaniu żony. Spokojny i łatwy w kontaktach Martin Charteris raczej łagodził, niż jątrzył. A przy tym pracował nad poszerzeniem wiedzy Elżbiety o sprawach publicznych, już w czerwcu 1950 roku zapewniając jej dostęp do memorandów i protokołów spotkań gabinetu, jak również codziennych raportów z obrad parlamentu i dokumentów Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

W dniu 15 sierpnia 1950 roku o jedenastej pięćdziesiąt przed południem Elżbieta urodziła w Clarence House swoje drugie dziecko, Annę Elżbietę Alicję Ludwikę. Filip przyjechał do Londynu ponad dwa tygodnie wcześniej, co dało mu możliwość odnowienia znajomości z dwudziestojednomiesięcznym synem po niemal rocznej nieobecności. Wszakże dowództwo fregaty HMS Magpie i awans na komandora podporucznika sprawiły, że już w początkach września musiał wrócić na Maltę. Elżbieta, podobnie jak przy Karolu, przez kilka miesięcy karmiła córkę piersią. Uczciła drugie urodziny Karola i wkrótce potem udała się na Maltę. Rodzina ponownie spędziła Boże Narodzenie oddzielnie – rodzice świętowali we dwójkę, dzieci natomiast były w Sandringham pod opieką dziadków, którzy bez żenady im nadskakiwali. Ówczesna królowa regularnie pisała listy do córki, donosząc, że Karol „ekstatycznie się ściska”, a Anna jest

„taka ładniutka, schludna i bardzo kobieca. […] Wszyscy bardzo ich kochają, a oni radują nas bardziej, niż jestem w stanie wyrazić”33.

Wiosną 1951 roku Elżbieta udała się po raz pierwszy z wizytą do Włoch i Grecji, gdzie Filip oprowadził ją po Partenonie i innych zabytkach swojej ojczyzny. Zawsze czuły na punkcie swojej wagi, pomógł żonie34 odzyskać figurę, zachęcając, by zrezygnowała z ziemniaków, wina i słodyczy. Jednakże pobyt nad Morzem Śródziemnym musiał dobiec końca. Zdrowie króla Jerzego VI pogarszało się nieprzerwanie od 1948 roku; monarsze coraz bardziej doskwierały bóle i drętwota spowodowana przez miażdżycę.

W marcu 1949 roku Jerzy VI przeszedł operację mającą na celu poprawę krążenia w kończynach dolnych. Nadal pełnił swoje obowiązki, lecz wyglądał mizernie, a w maju 1951 roku poważnie się rozchorował – nękała go gorączka i uporczywy kaszel, które nie

poddawały się żadnemu leczeniu.

Elżbieta wróciła do domu, by zastąpić ojca podczas rozlicznych uroczystości, szczególnie na czerwcowej paradzie Trooping the Colour, gdzie po raz pierwszy odebrała salut35 w imieniu króla.

Samotna na czele masy sztywno wyprostowanych mężczyzn jechała bokiem na kasztanowym koniu policyjnym imieniem Winston. Miała na sobie szkarłatno-złotą kurtę Grenadier Guards – regimentu prezentującego swój sztandar w trakcie skomplikowanej godzinnej ceremonii – i trikorn z białym piórem rybołowa, idealną replikę nakrycia głowy noszonego przez pułkownika grenadierów w 1745

roku. W wieku lat dwudziestu czterech rozsiewała aurę opanowania, trzymając wodze i szpicrutę lekko lewą dłonią, a prawą pewnie salutując. Z okna z widokiem na paradę spoglądała cała rodzina: żona króla Jerzego VI, jego matka królowa Maria, książę Karol, książęcy ojciec chrzestny król Norwegii Haakon VII oraz hrabia Mountbatten, który podsadził małego księcia na parapet i uczył

salutować. Filip znajdował się wówczas na Malcie, a Jerzy VI był zbyt słaby, aby uczestniczyć w uroczystości.

Filip powrócił do Londynu w lipcu, gdy stało się jasne, że wraz z żoną muszą podjąć obowiązki królewskie. Wziął urlop z marynarki, lecz w praktyce w wieku trzydziestu lat kończył karierę wojskową po zaledwie jedenastu miesiącach udanego dowodzenia –

„najszczęśliwszym czasie w moim życiu marynarza”36. Znacznie później Filip stwierdzi filozoficznie: „Sądziłem, że czeka mnie kariera w marynarce wojennej, ale jak się okazało, nie było na to szans. […]

Nie miałem wyboru. To się po prostu stało. W życiu trzeba godzić się na kompromisy. Zaakceptowałem więc swój los. I starałem się go znosić z podniesionym czołem”37.

We wrześniu 1951 roku Jerzy VI przeszedł biopsję, która wykazała nowotwór złośliwy, po czym chirurdzy usunęli mu lewe płuco podczas trwającej trzy godziny operacji. O diagnozie nie mówiło się głośno, a już szczególnie zadbano, by nie podać tej informacji prasie, lecz najbliżsi zdawali sobie sprawę z poważnego stanu króla. W ramach środków ostrożności żona Jerzego VI oraz jego obie córki zostały wyznaczone counsellor of state[104], co umożliwiało im działanie w imieniu monarchy, choć równocześnie pałac Buckingham informował o wracaniu króla do zdrowia.

Elżbietę i Filipa czekała podróż państwowa do Kanady i Stanów

Zjednoczonych, lecz para przesunęła ją o dwa tygodnie, do czasu, aż zyskała zapewnienie, że królowi nie grozi niebezpieczeństwo.

Zamiast podróżować liniowcem oceanicznym, Elżbieta i Filip zdecydowali się udać po raz pierwszy za Atlantyk

stratocruiserem[105] linii BOAC[106]. Z tej okazji zmieniono tapicerkę dwupokładowego boeinga38 na błękit królewski, zapewniając wyjątkowym pasażerom możliwość snu na rozkładanych kojach wyłożonych białym lnem. Elżbieta i Filip wyruszyli w dniu 8

października 1951 roku po pożegnaniu na lotnisku matki i siostry Elżbiety, a przybyli do Montrealu szesnaście godzin później –

rozpoczynając trzydziestopięciodniową podróż obejmującą ponad dziesięć tysięcy mil[107] ze wschodniego wybrzeża nad Pacyfik i z powrotem. Ląd pokonywali dziesięciowagonowym składem królewskim z salonikiem wyłożonym boazerią oraz sypialniami: Elżbiety była udekorowana kwiecistymi wzorami, Filipa zaś bardziej męska w wystroju.

Gdziekolwiek pojechali, poczynając od frankofońskiego Quebecu (gdzie Elżbieta odebrała „jedną z największych parad wojskowych w historii Quebecu”39), a kończąc na wyspie Vancouver (na którą dopłynęli po osiemdziesięciomilowej[108] przejażdżce łodzią), wszędzie witały ich rozentuzjazmowane tłumy. W Toronto40

trzydzieści osiem tysięcy uczniów zaśpiewało im na stadionie, a sto tysięcy widzów zgromadziło się w miejskim Riverside Park. Oboje starali się być jak najbardziej widoczni i często poruszali się kabrioletem pomimo mroźnej i śnieżnej pogody, posiłkując się kocem podróżnika – rutynowym środkiem gwarantującym „wygodę, przytulność i dyskrecję”41 nawet w tropikach – utkniętym wokół nich.

Jednakże w lodowatym Winnipeg auto nakryto przezroczystą plastikową osłoną. Osobiście spotykali się głównie z VIP-ami (w tym ze słynnymi siedemnastoletnimi pięcioraczkami Dionne, pięcioma siostrami ubranymi w identyczne garsonki i nakrycia głowy), ale udało im się także porozmawiać ze zwykłymi ludźmi, głównie z dziećmi, oraz z byłymi żołnierzami, którzy odnieśli rany podczas wojny.

W tamtych dniach narodziła się ogólna rutyna mająca obowiązywać późniejszą parę królewską przez dziesięciolecia. Elżbieta zachowywała opanowanie i dystans, uśmiechając się ostrożnie i nieczęsto, co ściągało na nią krytykę niektórych dziennikarzy.

„Twarz aż mnie boli od uśmiechania się”42, poskarżyła się Martinowi Charterisowi, usłyszawszy relacje o swym rzekomo wyniosłym zachowaniu. Natomiast Filip, zawsze trzymający się nieco z tyłu, już wtedy był źródłem odprężenia, szczerząc się i robiąc miny do gapiów.

Kiedy przyglądali się43 popisom ujeżdżania koni i wyścigom koni zaprzęgniętych do wozów, jakich używali osadnicy na Dzikim Zachodzie, siedzieli okryci kocem elektrycznym, lecz i tak sprawiali wrażenie zmarzniętych. Mimo to Filip miał doskonały humor i popisywał się swoim nowym kowbojskim kapeluszem, którym dopingował zawodników. Przy jednej okazji przekroczył dopuszczalne granice i popełnił pierwszą ze swych legendarnych gaf, gdy żartobliwie zauważył, że Kanada była „dobrą inwestycją”44 – czego Kanadyjczycy długo nie mogli przełknąć, jako że uwaga ta zawierała neoimperialne konotacje.

Zakres i tempo podróży były wyczerpujące. Ogółem zrobili ponad siedemdziesiąt przestanków, a w jeden dzień w Ontario zwiedzili aż osiem miast. Równocześnie Elżbieta zamartwiała się o ojca oddalonego o trzy tysiące czterysta mil[109]. Przygotowany na najgorsze Martin Charteris wiózł ze sobą dokumenty wymagane w razie, gdyby doszło do przejęcia tronu przez Elżbietę, a ona w garderobie podróżnej miała czarny żałobny strój. Księżniczkę regularnie podnosiły na duchu telefony od matki, które „bardzo dodawały jej sił”45.

W warunkach prywatnych, w pociągu, Filip starał się utrzymać lekką atmosferę, lecz wyraźnie podróż przysparzała mu stresu. „Był

niecierpliwy. Niespokojny”, wspominał Martin Charteris. „Jeszcze nie odnalazł się w swojej nowej roli. […] Z całą pewnością drażnili go staromodni dworzanie i czasem, tak myślę, odnosił wrażenie, że księżniczka poświęca więcej uwagi im niż jemu. Nie podobało mu się to. Bywało, że nazywał ją «głupią», co było w jego stylu. Sądzę jednak, że nie szokowało jej to aż tak bardzo jak innych, którzy mogli to słyszeć”46.

Przez większość podróży Filip nosił mundur oficera marynarki wojennej, a Elżbieta decydowała się na garsonki o dyskretnym kroju i ściśle przylegające do głowy kapelusze, nierzadko przyozdobione woalką, do tego zaś narzucała futrzane płaszczyki lub peleryny. Przy wodospadzie Niagara na pomoście widokowym wszyscy włożyli nieprzemakalne okrycia. Naciągając kaptur na głowę, Elżbieta

wykrzyknęła: „To zrujnuje mi fryzurę!”47.

Choć większość czasu spędzali na zwiedzaniu (filmowała wszystko kamerą), składali również wizyty w stalowniach i papierniach, a Elżbieta po raz pierwszy ujrzała Stany Zjednoczone z Windsoru w stanie Ontario, skąd zobaczyła panoramę48 Motor City na drugim brzegu rzeki Detroit. Kilka tygodni później para wsiadła na pokład samolotu do Waszyngtonu i po raz pierwszy stanęła na amerykańskiej ziemi w dniu 31 października 1951 roku – co stanowiło początek ważnej więzi ze Stanami Zjednoczonymi, pogłębiającej się w miarę upływu lat.

Prezydent Harry S. Truman, jego żona Bess i córka Margaret powitali Elżbietę i Filipa na lotnisku salwą armatnią z dwudziestu jeden dział. Truman wyraził radość z tego, że król Jerzy VI „tak szybko wyzdrowiał”49, i dodał, iż od Margaret, która poznała księżniczkę podczas swojej wizyty w Anglii, wie, że „każdy, kto panią poznaje, natychmiast się w pani zakochuje”50.

Sześćdziesięciosiedmioletni prezydent zaliczył się do tego grona, nazywając Elżbietę „księżniczką z bajki”51. Elżbieta odpowiedziała, starannie wymawiając każde słowo, tak że jej wysoki głos mógł być wzorem kryształowej precyzji, ogłaszając, iż „wszyscy wolni ludzie spoglądają na Stany Zjednoczone z uczuciem i nadzieją”52.

W późniejszym czasie powiedziała Martinowi Charterisowi53, że ujął

ją naturalny sposób bycia Trumana.

Przejechali do stolicy w orszaku kabrioletów do wtóru wiwatów i okrzyków sześciuset tysięcy osób zgromadzonych wzdłuż trasy przejazdu. Filip i Elżbieta zatrzymali się wraz z Trumanami w Blair House, oficjalnej rezydencji dla gości, skąd prezydent zabrał

księżniczkę Pennsylvania Avenue na oglądanie Białego Domu przechodzącego kompleksową renowację.

Pękający w szwach plan wizyty rozpoczynało przyjęcie w hotelu Statler54 (późniejszym Capital Hilton) na Szesnastej Ulicy, wydane dla dziewięciuset przedstawicieli „prasy, radia, telewizji i kroniki filmowej”. Elżbieta wygłosiła parę krótkich uwag, brytyjska para spotkała się z niewielką liczbą dziennikarzy, a Filip dla rozrywki zajrzał do notesów dwu reporterek, co w przyszłości stanie się jego zwykłą zagrywką w kontaktach z mediami.

Nazajutrz udali się na Kapitol, obejrzeli Deklarację Niepodległości oraz Konstytucję w Bibliotece Kongresu, złożyli hołd przy grobie

Jerzego Waszyngtona na terenie Mount Vernon i przy Grobie Nieznanego Żołnierza na Arlington National Cemetery, po czym spędzili dwie godziny na wymienianiu uścisków dłoni z półtora tysiącem gości zaproszonych na przyjęcie w ambasadzie brytyjskiej.

W ogrodzie różanym Białego Domu Elżbieta i Filip obdarowali Trumanów lustrem nad kominek zdobionym wzorem z kwiatów z przeznaczeniem do Sali Niebieskiej jako „miły ozdobnik […] znak naszej przyjaźni”55. (Ostatecznie lustro trafiło do różowej sypialni w prywatnej części Białego Domu). Wizytę zakończyła uroczysta kolacja wydana na cześć Trumanów przez ambasadę kanadyjską.

Elżbieta i Filip wracali przez niespokojny północny Atlantyk na pokładzie RMS Empress of Scotland. Tylko Elżbiecie udało się56

uniknąć choroby morskiej i pokazywać regularnie na posiłkach; Filip, marynarz weteran, był rozwścieczony własną słabością. Po przybiciu do portu w Liverpoolu trzy dni po trzecich urodzinach księcia Karola wsiedli do królewskiego pociągu, który dowiózł ich na Euston Station w Londynie. Na peronie czekali na nich: ówczesna królowa, księżniczka Małgorzata i książę Karol, który nie widział rodziców przez ponad miesiąc. Był w przekornym nastroju, zapytał nawet gwardzistę: „Gdzie masz miecz?”57, lecz posłusznie przeszedł wzdłuż szeregu dygnitarzy wymieniających uścisk dłoni.

Gdy para zeszła ze stopni pociągu, Elżbieta pośpieszyła objąć matkę i ucałowała ją w oba policzki. Kiedy przyszła pora na małego Karola, pochyliła się tylko i cmoknęła go w czubek głowy, po czym obróciła się, aby ucałować Małgorzatę. „Brytyjska przypuszczalna następczyni tronu na pierwszym miejscu stawia obowiązek”, wyjaśniał lektor kroniki filmowej. „Matczyna miłość musi zaczekać do zacisza Clarence House”58. Książę Filip był jeszcze mniej wylewny: dotknął tylko syna w ramię, aby wskazać, że powinni już iść w stronę oczekujących limuzyn. Chwilę później, zmierzając na wskroś dworca, książę Karol znów był u boku swojej babki, podczas gdy jego rodzice podążali przodem.

Pod nieobecność Elżbiety i Filipa odbyły się wybory powszechne.

W dniu 25 października 1951 roku konserwatyści ledwo, ledwo zdobyli większość parlamentarną, pozbawiając urzędu premiera Clementa Attlee i przywracając siedemdziesięciosześcioletniego Winstona Churchilla na Downing Street 10 w sześć lat po druzgoczącej porażce. Kiedy City59 witało Elżbietę i Filipa

z powrotem w swoich progach uroczystym lunchem wyprawionym na ich cześć w budynku Guildhall, Churchill wzniósł toast za ich zdrowie.

Jerzy VI świętował Boże Narodzenie w Sandringham z żoną, obiema córkami, zięciem, dwojgiem wnucząt, królową Marią i licznymi krewniakami – po raz pierwszy wszyscy zebrali się razem z okazji świąt. Podobnie jak jesienne wyprawy do Balmoral, królewskie sześciotygodniowe pobyty w hrabstwie Norfolk zimą były utrwaloną tradycją od czasów króla Edwarda VII i jego matki, królowej Wiktorii, która kupiła posiadłość w Sandringham dla niego, kiedy był jeszcze księciem Walii.

W 1870 roku przyszły król Edward VII wzniósł na terenie tej posiadłości nowy i zdecydowanie większy budynek w stylu neojakobińskim, z ponad trzystoma pokojami. Bryła z czerwonej cegły60 jest obrzeżona kamiennymi wstawkami, ozdobiona balkonami i oknami wykuszowymi oraz ekstrawagancko zwieńczona spadzistymi dachami, kominami i kopułami cebulowymi. Przestronne pomieszczenia zdobią boazerie, subtelne sztukaterie, łuki, kolumny i sufity kasetonowe. Sercem domu – zaledwie parę kroków od głównego wejścia – jest wspaniały salon wysoki na dwie kondygnacje, w istocie wielka sala w stylu jakobińskim z biegnącą u góry galerią dla muzyków, zdominowana przez dwa masywne kamienne kominki. Sypialnie także są bardzo duże i zapełnione meblami, które pisarz David Cecil nazwał „stanowczo filistyńskimi”61. Deborah, diuszesa Devonshire, ze zdumieniem odkryła w łazience trzy umywalki: jedna była opisana „TYLKO

GŁOWA I TWARZ”, druga „RĘCE” i „dobry Boże, na ostatniej nie było żadnego napisu, do czegóż więc mogła służyć?”62, napisała w liście do przyjaciółki.

Obchody Bożego Narodzenia w 1951 roku przebiegały zgodnie ze wzorcem ustalonym przez królową Wiktorię, a zaczęły się od rodzinnego otwierania podarków w Wigilię na niemiecką modłę.

Wszyscy zebrali się w sali balowej, gdzie rozstawiono na kozłach stoły okryte tkaniną z ułożonymi w stosy podarkami dla każdego członka rodziny. Po rozerwaniu opakowań i wstążek dorośli przebrali się w stroje wieczorowe, smokingi i długie suknie, do kolacji z toastami wznoszonymi szampanem i z hucznym otwieraniem bożonarodzeniowych tub z niespodzianką w środku oraz z rozdawaniem wesoło opakowanych drobiazgów i papierowych

kapeluszy. Nazajutrz rano wszyscy przeszli pieszo do pobliskiego kościoła parafialnego Świętej Marii Magdaleny, skąd wrócili na świąteczny lunch. Po obfitym śniadaniu w drugi dzień świąt (w przeszłości 26 grudnia posiadacze ziemscy obdarowywali pracowników prezentami lub wynagradzali za służbę) mężczyźni wybrali się na tradycyjne polowanie na bażanty. Król czuł się wystarczająco dobrze63, aby dołączyć do nich, niosąc lekki karabin.

Wszelako z powodu słabnącego zdrowia nie mógł dotrzymać wcześniejszego zobowiązania i odwiedzić wraz z żoną mieszkańców Commonwealthu w Australii, Nowej Zelandii i Cejlonie, wyznaczył

więc do odbycia tej prawie półrocznej podróży Elżbietę i Filipa. Ci zdecydowali się wydłużyć podróż o kilka dni, odwiedzając na samym początku kolonię brytyjską, Kenię, co pozwoliło im schronić się u podnóża góry Kenia w zakątku zwanym Sagana Lodge, a będącym ich ślubnym podarunkiem.

Jerzy VI wraz z żoną odprowadził parę na lotnisko w dniu 31

stycznia 1952 roku, aby tam się pożegnać. Wymizerowany stał

na płycie lotniska, ze stoickim spokojem machając córce i zięciowi, kiedy startowali na pokładzie argonauty[110] linii BOAC. Pięć dni później, po zadomowieniu się w leżącej na uboczu Sagana Lodge, Elżbieta i Filip spędzili noc w hotelu Treetops, trzypokojowym domku zbudowanym pomiędzy gałęziami ogromnego figowca z widokiem na oświetloną lizawkę soli w rezerwacie dzikiej zwierzyny. Ubrana w spodnie khaki64 i obowiązkową w buszu apaszkę Elżbieta z podekscytowaniem filmowała słonie, nosorożce, małpy i inne zwierzęta. O zachodzie słońca równocześnie wypatrzyli stado trzydziestu słoni. „Spójrz, Filipie, one są różowe!”65, zawołała, nie zdając sobie sprawy, że te gruboskóre[111] tarzały się w różowym pyle. Po nocy spędzonej w większości na nogach Elżbieta stała rankiem u boku Michaela Parkera, obecnie prywatnego sekretarza jej męża, przyglądając się kołującemu nad ich głowami orłowi[112].

Znalazłszy się z powrotem w Sagana Lodge, Parker odebrał

popołudniową porą telefon od Martina Charterisa mieszkającego w leżącym nieopodal hotelu Outspan. Prywatny sekretarz zawiadamiał, że pięćdziesięciosześcioletni król zmarł i księżniczka Elżbieta Aleksandra Maria została królową w wieku dwudziestu pięciu lat. Po przyjemnym dniu spędzonym na strzelaniu do zajęcy66

na terenie posiadłości Sandringham Jerzy VI zjadł kolację z żoną

i księżniczką Małgorzatą, po czym o godzinie dwudziestej drugiej trzydzieści położył się na spoczynek w sypialni na parterze. Nad ranem 6 lutego 1952 roku umarł we śnie z powodu zakrzepu w sercu. Parker natychmiast poinformował Filipa, który wymamrotał, że to będzie „potworny szok”67 dla jego żony, a następnie przeszedł

do jej sypialni, gdzie odpoczywała, i przekazał jej wiadomość. Nie uroniła ani jednej łzy, lecz zdawała się „blada i zmartwiona”68. Filip poprowadził ją ścieżką przez ogród, w dół nad rzekę Sagana, gdzie długo spacerowali wzdłuż brzegu.

Gdy kuzynka i dworka królowej, Pamela Mountbatten, wyraziła kondolencje, Elżbieta II powiedziała tylko: „Och, dziękuję. Jest mi bardzo przykro, że przez to musimy wracać do Anglii, co rujnuje plany wszystkich”69.

Wiele spekulowano – nie tylko z powodu podobieństw historycznych[113] – na temat, kiedy dokładnie Elżbieta została królową. Bez wątpienia doszło do tego, gdy była na szczycie afrykańskiego figowca, co kreśli romantyczną linię do sceny z 1558

roku, kiedy to Elżbieta I, siedząc pod dębem w Hatfieldzie, usłyszała, że śmierć jej przyrodniej siostry, królowej Marii, oznacza, iż teraz ona jest królową. Miała wtedy także dwadzieścia pięć lat.

Z nieomal nadnaturalnym opanowaniem jej dwudziestowieczna następczyni zabrała się do załatwiania spraw, pisania listów, telegramów i memorandów – co było, jak wspominał Charteris, widomym dowodem na to, że „schwytała swój los obiema rękami”70.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

„To był najbardziej przejmujący moment. Wydawała się taka młoda, z gołą głową i tylko w białej albie narzuconej na suknię”.

Królowa Elżbieta II w wieku lat dwudziestu sześciu, przed namaszczeniem podczas koronacji w opactwie westminsterskim, czerwiec 1953 r. Getty Images.

Rozdział IV

„Gotowe, dziewczęta?”

„Jakie imię pani przyjmie?”, zapytał Martin Charteris, gdy do Elżbiety dotarła wiadomość o śmierci ojca. „Moje własne oczywiście. Jakie by inne?”1, odparła. Jednakże potrzebne było jakieś rozróżnienie, skoro jej matkę nazywano dotąd królową Elżbietą.

Nowa monarchini będzie więc królową Elżbietą II (następną po swej szesnastowiecznej poprzedniczce, Elżbiecie I), lecz znana będzie po prostu jako Królowa. Jej matka zaś stanie się Królową Matką zamiast przestarzałej królowej wdowy. Elżbieta II będzie królową panującą i będzie się podpisywać monogramem królewskim: E II R.

„Wszystko potoczyło się bardzo szybko”, wspominała dziesięciolecia później. Jej zadaniem, jak to ujęła, było „w pewnym sensie wpasować się w rolę i spełniać ją jak najlepiej. To kwestia dojrzenia do czegoś, do czego się przywykło, i zaakceptowania, że oto jestem w tym miejscu, taki jest mój los, gdyż w mojej opinii ciągłość jest istotna”2.

Elżbieta II wróciła do Anglii na pokładzie tego samego samolotu, który przywiózł ją do Kenii zaledwie tydzień wcześniej. Kiedy niedawna księżniczka mijała parę razy jego fotel, kamerdyner Filipa, John Dean, spostrzegł, że „wygląda tak, jakby chyba płakała”3. Mike Parker powiedział, że Filip „był niczym Skała Gibraltarska i pocieszał

ją jak mógł”4.

Ubrana w prosty czarny płaszczyk i kapelusz, nie dała się ponieść emocjom po wylądowaniu na londyńskim lotnisku o zmierzchu 7

lutego 1952 roku po dziewiętnastogodzinnym locie. Na płycie lotniska czekała na nią skromna delegacja mężczyzn w ciemnych okryciach, cylindrach lub homburgach, na której czele stał jej stryj diuk Gloucester[114] i premier Winston Churchill. Minister spraw zagranicznych, Anthony Eden, i pozostali ministrowie stali z gołymi głowami, kiedy powoli wymieniała uścisk dłoni z każdym z nich, po czym kłaniali się jej głęboko. Auto marki Daimler z herbem monarchy na dachu powiozło ją do Clarence House, gdzie osiemdziesięcioczteroletnia królowa Maria oddała Elżbiecie honory, dygając przed nią i całując jej dłoń, chociaż nie powstrzymała się

przed uwagą: „Lilibet, twoja spódnica jest nieodpowiednio krótka jak na żałobę”5.

Nazajutrz młoda królowa udała się do pałacu Świętego Jakuba, oficjalnej rezydencji monarchy. Wybudowana w sercu Londynu przez Henryka VIII w szesnastym wieku bryła z czerwonej cegły zaopatrzona w liczne wieżyczki była siedzibą monarchy do czasu, aż królowa Wiktoria przeniosła się do większego pałacu Buckingham.

W pałacu Elżbieta II w dwudziestominutowym spotkaniu pokazała się kilkuset członkom Rady Akcesyjnej, ceremonialnego ciała, w którego skład wchodzi Tajna Rada – główna grupa doradcza przy monarsze wyłaniana spośród starszeństwa polityków, duchownych i sędziów –

oraz innym znacznym osobistościom z Wielkiej Brytanii i Commonwealthu. Zgodnie z Ustawą o następstwie tronu z 1701

roku była monarchinią od śmierci jej ojca, lecz rada zebrała się, by wysłuchać jej proklamacji i przysięgi religijnej. Elżbieta miała zostać koronowana dopiero za szesnaście miesięcy, jednakże z tą chwilą nabyła prawo do wykonywania obowiązków władcy.

Członkowie rady złożyli równoczesny ukłon przed czterdziestym władcą od czasu, gdy Wilhelm Zdobywca objął panowanie w Anglii po bitwie pod Hastings w 1066 roku. Elżbieta czystym głosem rzekła: „Nagła śmierć mego drogiego ojca nakłada na mnie obowiązki panowania. Jestem dziś nazbyt przepełniona uczuciami, abym zdołała wam powiedzieć coś więcej niż to, że tak jak mój ojciec będę zawsze pracować z myślą o szczęściu i zamożności mych poddanych rozsianych na całym świecie. […] Modlę się, aby Bóg zechciał pomóc mi wywiązać się z tego niełatwego zadania, które spadło na mnie na tak wczesnym etapie mego życia”6.

Gdy mąż wyprowadzał ją na zewnątrz, wedle kilku relacji7 Elżbieta była zapłakana. Udali się razem do Sandringham, aby dołączyć do Królowej Matki i księżniczki Małgorzaty i w zaciszu domowym oddać hołd przed trumną zmarłego króla, zanim zostanie przetransportowana pociągiem do Londynu i oficjalnie wystawiona w Westminster Hall. Ceremonia pogrzebowa i pochówek odbędą się w kaplicy Świętego Jerzego w Windsorze 15 lutego 1952 roku.

Najczęściej publikowanym wtedy zdjęciem była fotografia trzech królowych – królowej Marii, babki; Elżbiety, Królowej Matki; oraz Elżbiety II w czarnych nieprzezroczystych welonach do pasa –

z księżniczką Małgorzatą stojących przy katafalku.

W nie mającej precedensu przemowie do rodaków Królowa Matka

poprosiła, aby zapewniono jej córce „wsparcie i miłość na tym ważnym i samotnym stanowisku, do jakiego została powołana”8.

Prywatnie zaś napisała do królowej Marii: „Nie potrafię wprost myśleć o Lilibet niosącej takie brzemię w tak młodym wieku”9.

Churchill, który poznał Elżbietę II jako raczkującego brzdąca, nie mógł przeboleć straty Jerzego VI i wydawał się niezadowolony z nowej władczyni. Jock Colville, który do tego czasu zdążył wrócić do Churchilla jako jego prywatny sekretarz, wspominał: „Usiłowałem poprawić mu humor, mówiąc, że na pewno dogada się z nową królową, on jednak powtarzał tylko, że wcale jej nie zna i że to jeszcze dziecko”10.

Królowa Elżbieta II (po lewej), dziewięć dni po objęciu tronu, z babką, królową Marią (w środku), i matką, królową Elżbietą (po prawej), na pogrzebie króla Jerzego VI w kaplicy Świętego Jerzego w Windsorze, 15 lutego 1952 r. Ron Case/Getty Images.

Jak opowiadała najmłodsza córka Churchilla, Mary Soames: „Mój ojciec bardzo szybko zdał sobie sprawę, że ona to coś znacznie

więcej”11. Martin Charteris zauważył: „Zrobiła na nim wrażenie.

Była sumienna, dobrze poinformowana, poważna. Parę dni po objęciu tronu przyjmowała premierów i prezydentów, ambasadorów i wysokich komisarzy […] i robiła to nienagannie”12. Królowa rozpoznała tę zmianę w samej sobie, zwierzając się przyjaciółce:

„Niesłychane, nie czuję niepokoju ani podenerwowania. Nie mam pojęcia, jak to możliwe – ale utraciłam całą swoją nieśmiałość”13.

Obdarzony elokwencją i wyczuciem Churchill zbudował scenę dla tego, co prasa optymistycznie okrzyknie „nową epoką elżbietańską”.

Wielkiej Brytanii wciąż doskwierały niedostatki, racjonowano produkty, takie jak herbata, cukier i masło, a londyński krajobraz psuły ruiny pozostawione przez bombardowania z czasów drugiej wojny światowej. Koniec imperializmu był nieuchronny, obawa zaś przed rozszerzeniem się komunizmu wpędziła świat w okowy zimnej wojny.

W mowie w Izbie Gmin pięć dni po objęciu przez Elżbietę panowania Churchill opisał ją jako „jasną i młodzieńczą postać […]

dziedziczkę wszystkich naszych tradycji i całej chwały”, obejmującą obowiązki „w czasie, gdy udręczona ludzkość tkwi niepewnie zawieszona między ogólnoświatową katastrofą i złotym wiekiem”.

Wyraził nadzieję, że nowa królowa będzie „sygnałem dla […]

oczyszczającego zbawienia ludzkiej sceny”14. Młoda dobrze się zapowiadająca pani polityk z Partii Konserwatywnej, Margaret Thatcher, żywiła własne ufne nadzieje, pisząc na łamach gazety:

„Jeśli, o co wielu szczerze się modli, wstąpienie Elżbiety II na tron pomoże rozprawić się z resztkami uprzedzeń względem kobiet aspirujących do najwyższych stanowisk, wtedy faktycznie nowa era dla kobiet będzie w zasięgu ręki”15.

W dniu 27 lutego 1952 roku o godzinie jedenastej przed południem Elżbieta II przewodniczyła swojej pierwszej ceremonii inwestytury w przestronnej sali balowej pałacu Buckingham, honorując cywilów i żołnierzy wyróżnieniami za przykładną służbę ojczyźnie. Co prawda królowa wręcza wyróżnienia znane jako medale rycerskie, jednakże rząd wybiera rokrocznie dwa i pół tysiąca osób, którym zostaną one przyznane. Przy zmniejszającej się roli Wielkiej Brytanii na świecie ceremonie te pomagają zachować dumę narodową i królowa przewodniczy im z wielką uwagą i precyzją. W ciągu

dotychczasowego sześćdziesięcioletniego panowania przyznała ponad czterysta cztery i pół tysiąca odznaczeń i wyróżnień, obdarzając nimi osobiście przeszło sześćset dziesięć razy. „Ludzie potrzebują poklepania po plecach od czasu do czasu”, powiedziała raz. „W przeciwnym razie świat staje się bardzo ponurym miejscem”16.

Podczas inwestytury królowa pozdrawia z osobna ponad stu odznaczonych i wręcza im medale lub brosze (a w wypadku rycerzy mieczem uderza klęczących mężczyzn w ramię), zwracając się do każdej osoby w paru słowach. Robiące wrażenie trwające wiele godzin uroczystości uświetnia obecność straży przybocznej królowej, zwanej Yeomen of the Guard, w czerwono-złotych mundurach, jak również królewskich Gurkhów.

Pierwszym odznaczeniem, jakie królowa wręczyła 27 lutego 1952

roku, był Krzyż Wiktorii, najwyższe odznaczenie wojenne za odwagę na polu bitwy, przyznany szeregowemu Williamowi Speakmanowi z The King’s Own Scottish Borderers[115]. Szeregowy ów wykazał się

„męstwem i całkowitą pogardą dla niebezpieczeństwa” podczas

„zaciekłej walki wręcz” w Korei minionego listopada, dowodząc ponad dziesięcioma podwładnymi i odnosząc poważne rany, zarazem zaś zadając „olbrzymie straty wrogowi”17. Speakman był jednym z zaledwie piętnastu poddanych Korony, którzy otrzymali to odznaczenie w ciągu sześciu dekad od zakończenia drugiej wojny światowej.

Przyznanie tego wyróżnienia miało szczególne znaczenie dla młodej królowej, która stała się także najwyższym zwierzchnikiem sił

zbrojnych. Wojskowi przysięgają wierność władcy, nie rządowi, a tym samym ich lojalność jest ponad polityków, którzy przychodzą i odchodzą. W następnych latach Elżbieta II będzie osobiście aprobować awanse na najwyższe stopnie, podpisywać nominacje oficerskie i pełnić rolę honorowego dowódcy wszystkich siedmiu regimentów Household Division – służący w nich gwardziści stanowią jej straż przyboczną.

Do kwietnia rodzina królewska zakończyła przenosiny do pałacu Buckingham, a młoda królowa wdrożyła rutynę, która prawie się nie zmieni przez całe jej panowanie. Budziła się o siódmej trzydzieści rano, gdy pokojówka odsłaniała kotary w jej sypialni na pierwszym piętrze, a Bobo (jedyna osoba, która nadal zwracała się do niej

„Lilibet” oraz „moja mała panienko”18) wnosiła tackę z herbatą earl grey i herbatnikami Marie. Tuż za Bobo do sypialni wpadały corgi królowej, które spędziły noc w dole korytarza w pomieszczeniu przyległym do pokoju kredensowego, każdy w swoim wiklinowym koszyku. Lokaj już zdążył je wyprowadzić na pierwszy spacer.

Po kąpieli (temperatura wody utrzymana była na poziomie siedemdziesięciu stopni[116] Fahrenheita), ubraniu się i uczesaniu (włosy układano i spryskiwano lakierem) Elżbieta II przechodziła przez salon, często wysłuchując wiadomości BBC na przenośnym radyjku, na śniadanie w prywatnej jadalni udekorowanej osiemnastowiecznymi obrazami. Poranne gazety leżały już przygotowane na bocznym stoliku. Na pierwszy ogień szedł Sporting Life (zastąpiony w późniejszych latach przez Racing Post), koncentrujący się na wiadomościach z toru wyścigowego, po nim zaś kolejno: Daily Telegraph (nie wyłączając dwu krzyżówek rozwiązywanych codziennie, aczkolwiek bez tezaurusa) i The Times, a dalej bulwarówki Express, Mail i Mirror, na które królowa tylko rzucała okiem. Początkowo miała w zwyczaju jeść gotowane jajko z odrobiną przyozdobionego jej monogramem masła z windsorskiego mleka i rzucać okruchy pieczywa łakomym psom. Później zastąpiła śniadanie na ciepło herbatą i tostem cienko posmarowanym marmoladą.

Punktualnie o dziewiątej rano szkocki dudziarz grał przez kwadrans, maszerując pod jej oknem, zawodząc na dudach znajome melodie rodem z górzystych rejonów Szkocji, reele i strathspeye –

co jest tradycją obowiązującą w każdym z jej pałaców zapoczątkowaną przez królową Wiktorię. O dziesiątej rano Elżbieta II zasiadała przy biurku obok wysokiego okna salonu z widokiem na pałacowe ogrody. Siadała na mahoniowym krześle w stylu chippendale o oparciu wyszytym przez jej ojca (jednym z jego hobby były robótki ręczne), w otoczeniu dokumentów i książek, zdjęć rodzinnych w srebrnych ramkach i obrazów olejnych, w tym portretu Susan, jej ulubionej suczki corgi. Była tam również mahoniowa biblioteczka Hepplewhite’a, komoda z drzewa jedwabnego, wygodna sofa, a także wazony z różami, narcyzami i innymi kwiatami ciętymi.

„Lubię, gdy w moich pokojach czuć życie”19, powiedziała.

Na biurku stały dwa telefony oraz interkom z przyciskami wzywającymi jej prywatnych sekretarzy – Tommy’ego Lascellesa i jego zastępców: Michaela Adeane’a, Martina Charterisa i Edwarda

Forda – którzy pojawiali się jeden po drugim, skłaniając się krótko na powitanie, z koszykami pełnymi dokumentów do podpisu i omówienia. Na stojąco każdy z mężczyzn zajmował się inną dziedziną, a poruszane przez nich punkty obejmowały plany podróży krajowych i zagranicznych, spotkań z duchownymi i wojskowymi, ustaw przedstawianych w parlamencie oraz inne sprawy. Edward Ford nazwał Elżbietę II „marzeniem każdego urzędnika. Cudownie się z nią pracowało, zawsze była dostępna. […] Rozmawiało się z nią tak jak z kimś znajomym podczas weekendu […] «Premier się spóźnia, może odłożymy to do jutra?» Wszystko było bardzo nieoficjalne i przebiegało w rozluźnionej atmosferze, znacząco bardziej rozluźnionej, niż to było z królem”20.

Sumiennie podchodziła do korespondencji ze zwykłymi obywatelami. Przeglądała stosiki kopert w koszyku, czytała szybko i robiła zwięzłe notatki, na których podstawie następnie jej dworki lub prywatni sekretarze sporządzali odpowiedzi. Wyjaśniła przy jakiejś okazji, że traktuje listy jako coś „raczej osobistego, ludzie piszą je, sądząc, iż otworzę je i przeczytam”. Powiedziała też, że listy

„dają pojęcie o tym, co martwi ludzi”21.

Oczekiwano, że będzie co miesiąc spotykać się na dziesięć minut z czterema ministrami należącymi do jej Tajnej Rady. Podczas tych spotkań – na których zawsze wszyscy stali, aby je skrócić – mówiła

„akceptuję” na rozmaite rządowe działania odczytywane przed nią, a głównie dotyczące przepisów i rządowych nominacji.

Codziennie z wyjątkiem Bożego Narodzenia i Wielkanocy – czy to w domu w Londynie, czy w Windsorze, na wakacjach w Sandringham czy w Balmoral, podczas weekendowych odwiedzin u przyjaciół, w trakcie podróży po Zjednoczonym Królestwie czy za granicą –

zaglądała do teczek z czerwonej skóry zawierających oficjalne dokumenty rządowe, dających się otworzyć kluczem, który miała tylko ona oraz każdy z jej trzech prywatnych sekretarzy. Czerwone teczki pękały w szwach od telegramów Ministerstwa Spraw Zagranicznych, dokumentów budżetowych, protokołów narad gabinetu, poleceń wymagających jej podpisu oraz raportów wywiadu zaklasyfikowanych jako tajne.

Wieczorna teczka, mniejsza, dostarczana przed kolacją, zawierała podsumowanie działań parlamentu z danego dnia uczynione przez rzecznika dyscypliny klubowej. Królowa wyraziła jasno, w jakiej formie je sobie życzy: „tekst liczący od trzystu do dziewięciuset słów

[…] «lekki» styl mile widziany”22. Parlamentarzyści będący autorami tych streszczeń stosowali się do wytycznych, wspominając o „mało energetycznych” debatach, o „krzykach i gwizdach”, jak również o wyrazach uznania dla mów pełnych „dowcipu, pasji i uszczypliwych wyrażeń”23. Jeśli akurat gościła na kolacji jakichś polityków, zdaniem jednego z obserwatorów, „nie była gorzej poinformowana od gości”24.

Zwyczajowo królowa otrzymywała kopię ukazującego się codziennie Informatora Dworskiego, zawierającego oficjalny spis działań rodziny królewskiej przygotowany przez pałacowego rzecznika, i poddawała go skrupulatnej kontroli, wyszukując pomyłki przed publikacją nazajutrz na łamach The Timesa i Daily Telegraphu.

W podobny sposób poprawiała i opatrywała komentarzami dokumenty rządowe, które podpisywała i dostarczała do biura swego prywatnego sekretarza następnego dnia do ósmej rano. Michael Adeane ocenił25, że królowa spędzała dziennie trzy godziny na pracy papierkowej, a nierzadko pozostawała przy biurku nawet późnym wieczorem.

Przed weekendem otrzymywała grubszą teczkę, zawierającą dość materiału, by miała co czytać w poszczególne poranki, co też czyniła pośpiesznie, lecz uważnie. Pewnego razu, przebywając u dobrych przyjaciół, królowa powiedziała: „Muszę zajrzeć do moich teczek”.

„Och, naprawdę musi pani?”, zapytał ktoś. „Gdybym to raz opuściła, nigdy już bym nie doszła z nimi do ładu”26, odparła królowa.

Istotnym punktem jej rozkładu dnia był szereg prywatnych audiencji w salonie na parterze pałacu – „mój sposób na spotykanie się z ludźmi bez świadków”, wyjaśniła przy jakiejś okazji. Te sesje dawały jej „bardzo dokładny obraz tego, co się naprawdę dzieje, czy to w rządzie, czy w służbie cywilnej. […] To, że nie ma żadnych świadków, daje ludziom poczucie, że mogą mówić, co chcą”.

Stwierdziła, że ta poufność rozmów i w konsekwencji szczerość w wyrażaniu opinii pomogła jej sformować „podstawę tego, skąd czerpię informacje”27.

Królowa Elżbieta II przy swoim biurku w pałacu Buckingham przeglądająca ściśle tajne dokumenty dostarczane jej w czerwonych skórzanych teczkach, 25 stycznia 1959 r. ©TopFoto/The Image Works.

Przez półtorej godziny każdego ranka przyjmowała listy uwierzytelniające od nowo wyznaczonych ambasadorów w strojach wizytowych lub narodowych, żegnała zaś innych wysłanników, spotykała się z duchownymi, urzędnikami państwowymi, oficerami armii i zasłużonymi obywatelami, niejednokrotnie przy tej okazji odznaczając ich wyróżnieniami na osobności zamiast podczas większej ceremonii. Wszystkie te spotkania przebiegały zgodnie z uświęconymi tradycją zasadami: gość oczekiwał w przestronnej, zdobionej złoceniami sali zwanej Bow Room[117], królowa naciskała dzwonek, drzwi się otwierały, gość przestępował próg i kłaniał się bądź dygał, po czym postępował trzy kroki w przód, następowała wymiana uścisku dłoni i rozmowa na stojąco albo padało zaproszenie do pogawędki na siedząco. Wszystkich gości o protokole informowały damy dworu, koniuszowie i prywatni sekretarze, natomiast królowa

czytała skrótowe raporty na temat każdej osoby, którą miała spotkać. Jakby napędzana idealnie wykalibrowanym wewnętrznym zegarem z nieodmienną precyzją rozpoznawała moment, w którym powinna zakończyć rozmowę, co czyniła podaniem ręki. Następnie znów naciskała dzwonek, wzywając kogoś ze starszego personelu, by wyprowadził gościa z pokoju.

Nawet gdy spożywała kolację sama lub tylko z księciem Filipem, stół w jadalni jej prywatnego apartamentu był nienagannie nakryty przez lokaja odpowiedzialnego za trzy osobne kredensy: ze szkłem, srebrem i porcelaną. Inny lokaj pchał przez korytarz zabytkowy drewniany wózek z zastawą i daniami sporządzonymi w mieszczącej się w podziemiu kuchni po przeciwnej stronie pałacu. Aby odprężyć się przed lunchem, Elżbieta II pijała dżin z dubonnetem (w równych proporcjach, z dodatkiem lodu i cytryny), przed kolacją zaś sięgała po mocniejszy dżin doprawiony martini, podawany bez lodu w przeciwieństwie do drinka Filipa precyzyjnie zmieszanego w specjalnie do tego przeznaczonym dzbanku. Paź będący starszym lokajem podawał posiłek, który był na ogół skromny – mięso z rusztu, kurczak albo ryba (zawsze pozbawiona ości), warzywa z gospodarstwa w Windsorze i ser. Ostre przyprawy były wykluczone, podobnie jak czosnek, makaron z sosem i surowe mięczaki, takie jak ostrygi czy małże. Królowa starała się także unikać ciężkich deserów, aczkolwiek gdy podawano truskawki ze śmietaną, postępowała jak za lat dziecinnych28 i gniotła je na papkę.

„Nie jest smakoszem”, rzekł były urzędnik pałacu. „Dla niej pożywienie to paliwo. Gdyby serwowano steki, Jej Królewska Mość dostałaby najmniejszy i koniecznie dobrze wysmażony”29. Artykułem pierwszej potrzeby była regularnie dostarczana woda malvern, którą wykorzystywano także do robienia lodu, szczególnie podczas wycieczek zagranicznych, gdy picie wody z kranu mogło być powodem chorób.

Południowy posiłek królowej rzadko trwał dłużej niż godzinę, natomiast jej popołudnia bardziej różniły się od siebie niż ranki.

Mogła na przykład wyjść gdzieś z wizytą, popracować jeszcze przy biurku, udzielić kolejnej audiencji, wybrać się na długi spacer z psami po pałacowych ogrodach, pozwolić sobie umyć i ułożyć włosy albo odbyć przymiarkę w garderobie z wieloma lustrami i toaletką z dołem zakrytym marszczoną tkaniną, a blatem zastawionym

złotymi szczotkami do włosów i fotografiami w ramkach.

Podwieczorek był świętością, a podawał go paź punktualnie o siedemnastej z ozdobionego draperiami wózka zapełnionego talerzami z kanapkami z ogórkiem, jajkiem i rukwią na cienkich kromeczkach pieczywa obok świeżo upieczonych bułeczek, piernika i muffinów. Królowa parzyła herbatę earl grey albo darjeeling w srebrnym czajniczku, wsypując do każdej filiżanki po łyżeczce.

Pijała herbatę letnią i zazwyczaj częstowała się tylko kanapkami, natomiast kawałkami bułeczek karmiła swoje psy.

Karol miał zaledwie trzy lata, gdy jego matka wstąpiła na tron, Anna zaś półtora roku, tak więc oboje większość czasu spędzali w sześciopokojowym skrzydle dziecięcym na drugim piętrze pałacu Buckingham bądź w rozległych ogrodach pod opieką dwu niań.

W pierwszym geście nowoczesności30 Elżbieta II zarzuciła tradycję nakazującą oficjalne ukłony i dygnięcia jej dzieciom, kiedy jeszcze były bardzo małe. W dni powszednie Karol i Anna schodzili na dół

po śniadaniu o godzinie dziewiątej trzydzieści, by przez jakiś czas pobawić się z rodzicami. Potem nie widzieli się z królową i z diukiem aż do podwieczorku, gdy opiekunki znosiły ich na dół na „ostatnie harce”31, które czasem oznaczały pluskanie się Karola w basenie wraz z ojcem.

Przygotowania dzieci do snu zaczynały się o osiemnastej, co zmusiło królową do wprowadzenia pewnej zmiany w oficjalnej rutynie. Jej ojciec udzielał audiencji premierowi we wtorki o godzinie siedemnastej trzydzieści, lecz kiedy ona początkowo robiła to samo, Karol i Anna skarżyli się: „Czemu mamusia nie bawi się z nami dzisiaj?”32. Dlatego przeniosła audiencję na godzinę osiemnastą trzydzieści, co pozwalało jej zawsze zajrzeć do skrzydła dziecięcego, dopilnować kąpieli i ułożyć maluchy do snu, a potem zająć się sprawami państwa z Winstonem Churchillem.

Przywyknięcie do roli małżonka królowej okazało się dla Filipa kłopotliwe. „Dla człowieka czynu było to niesłychanie trudne”33, powiedziała Patricia Brabourne. O ile Elżbieta II miała wszystko rozplanowane, o tyle Filip musiał dopiero rozpracować swoje stanowisko pod czujnym okiem jej dworzan, na dodatek pozbawiony był wzorca.

Książę Albert miał „nieograniczony wpływ na królową”, jak napisał

Lytton Strachey w swojej biografii królowej Wiktorii, był „głową jej

rodziny, zarządzającym jej dworem oraz sprawami osobistymi, jedynym jej poufnym doradcą politycznym i jedynym człowiekiem obecnym podczas jej rozmów z osobami urzędowymi […] opiekunem jej dzieci, jej prywatnym sekretarzem i stałym ministrem”[118]34.

W 1857 roku, po siedemnastu latach od chwili, gdy wyszła za niego wkrótce po objęciu tronu, Wiktoria oficjalnie uhonorowała swego męża, nadając mu tytuł księcia małżonka w uznaniu jego wyjątkowego statusu.

Tymczasem Filip nie tylko był wyłączony z oficjalnego życia swojej żony, nie mając dostępu do dokumentów państwowych dostarczanych jej codziennie w czerwonych teczkach, lecz również żadne z nich nie uważało za właściwe ani pożądane w dwudziestym wieku uczynienie zeń księcia małżonka. „Monarchia się zmieniła”, wyjaśniał później Filip swemu biografowi, Gylesowi Brandrethowi. „Stała się instytucją. Musiałem wpasować się w tę instytucję. […] Mnóstwo ludzi mówiło mi, czego mam nie robić. «Nie wolno ci się w to mieszać». «Trzymaj się z dala». Musiałem spróbować wspierać królową najlepiej jak umiałem, nie stając się zawadą. Trudność polegała na znalezieniu obszarów, w których mógłbym być pomocny”35.

Podobnie jak książę Albert, Filip był uznawany za outsidera przez starszych urzędników dworskich. „Mąż uchodźca”36, mówił kpiąco sam o sobie. Zraniły go zniewagi, które na niego spadły. „Filipa nieustannie tłamszono, besztano, ucierano mu nosa i dawano po rękach”37, stwierdził baron Brabourne. Ta ostrożność względem niego w dużej mierze wynikała z jego zażyłości z Dickiem Mountbattenem. „Mego ojca powszechnie uważano za lewicowca i postępowca”, wspominała Patricia Brabourne. „Obawiano się, że książę Filip sprowadzi na dwór idee nowoczesności i wprawi wiele osób w zakłopotanie”38.

Najbardziej bolesny afront spotkał go kilka dni po śmierci Jerzego VI, gdy królowa Maria usłyszała, jak Dickie Mountbatten ogłosił

tryumfalnie, że „teraz panuje dynastia Mountbattenów”39. Królową Marię i jej synową, Królową Matkę, rozgniewał jego tupet, a Elżbieta II przychyliła się do ich opinii, że powinna uhonorować wierność dziada i ojca wobec dynastii Windsorów, zachowując nazwisko Windsor, zamiast przyjmować nazwisko męża. Churchill i jego gabinet również się z tym zgadzali. Filip odpowiedział

skierowanym do Churchilla memoriałem, w którym żywiołowo protestował przeciwko radzie premiera i upierał się przy dynastii Mountbattenów, co zakrawało na ironię. Nazwisko Mountbatten odziedziczył bowiem po matce, jako że ojciec nie dał mu żadnego.

Najbliższy w historii precedens przemawiał w gruncie rzeczy za Filipem: królowa Wiktoria zrezygnowała z rodowego nazwiska Hanower i przyjęła nazwisko męża, księcia Saksonii-Koburga-Gothy.

Jej syn Edward VII panował jako pierwszy z tej dynastii, którą następnie Jerzy V zmienił na dynastię Windsorów z przyczyn politycznych. Elżbieta II miała więc wszelkie prawo dokonać podobnej zmiany. Jej niechęć w tej materii odzwierciedlała niezdolność sprzeciwienia się nie tylko Churchillowi, lecz także matce i babce. Królowa nie przewidziała, że jej decyzja będzie miała istotny wpływ na Filipa, powodując tarcia w małżeństwie. „Była bardzo młoda”, stwierdziła Patricia Brabourne. „Churchill był

wiekowy i doświadczony, a ona posłuchała jego rady udzielonej w zgodzie z konstytucją. Zawsze odnosiłam wrażenie, że gdyby doszło do tego później, byłaby w stanie powiedzieć: «Nie zgadzam się»”40.

„Jestem jedynym mężczyzną w tym kraju, któremu nie wolno przekazać dzieciom swojego nazwiska”41, pienił się Filip w obecności przyjaciół. „Jestem jakąś cholerną amebą”42. Dickie Mountbatten wyrażał się jeszcze bardziej dosadnie, winiąc „tego starego opoja Churchilla”43, który „wymusił” stanowisko na królowej. Premier nie ufał hrabiemu Mountbattenowi przede wszystkim dlatego, że jako ostatni wicekról Indii wyznaczony przez Clementa Attlee nadzorował

zwrócenie temu krajowi niepodległości. „Churchill nigdy nie wybaczył memu ojcu «oddania Indii»”44, powiedziała Patricia Brabourne.

Za kulisami i za zgodą siostrzeńca Dickie kontynuował kampanię na rzecz zmiany decyzji. Ostatecznie Filip postanowił poprzeć żonę i znaleźć dla siebie niszę, co poskutkowało trwającym dziesięciolecia aktywnym patronatem nad ponad ośmioma setkami różnych organizacji dobroczynnych o bardzo rozmaitych celach: od sportu i edukacji przez ochronę dzikiej przyrody po ochronę środowiska naturalnego. W obrębie rodziny Filip przejął zarządzanie wszystkimi rezydencjami królewskimi, by „zaoszczędzić jej sporo czasu”45, jak stwierdził. Wszakże, co jeszcze bardziej znamienne, jak w 1994 roku

napisał oficjalny biograf księcia Karola, Jonathan Dimbleby, w kwestiach dotyczących dzieci królowa „całkowicie uległa woli ich ojca”46.

Uczyniła z Filipa najwyższego domowego sędziego, napisał

Dimbleby, ponieważ „była nie tyle obojętna, ile zdystansowana”47.

Redaktor prasowy i konserwatywny polityk William Deedes, również zdystansowany rodzic, dostrzegał w tym dystansie Elżbiety II „jej walkę o to, aby być godną głową państwa, co stanowiło dla niej wielkie brzemię. Królowa na swój sposób jest ogromnie czuła, lecz nie miała dość czasu, by zajmować się rodziną. Całkowicie to rozumiem, lecz stanowiło to źródło problemów”48.

Szczególnie na początku panowania Elżbieta II koncentrowała się na roztaczaniu aury powagi monarszej. „W pierwszych pięciu latach była bardziej oficjalna”49, wspominała jedna z jej długoletnich dam dworu. Wolność, którą się cieszyła jako młoda księżniczka – pewnego razu wzięła udział w balu50 zorganizowanym w rezydencji amerykańskiego ambasadora przebrana za pokojówkę z czasów edwardiańskich u boku Filipa udającego kelnera – musiała ulec przytłumieniu, przynajmniej publicznie. Najważniejsze było zachowanie godności i w tym celu Elżbieta II często słuchała napomnień królowej Marii, aby się nie uśmiechać, nawet gdy młodość i uroda dawały jej natychmiastową przewagę. „O ileż milej mieć młodą królową niż jakiegoś mężczyznę nudziarza”51, napisała powieściopisarka Nancy Mitford[119]. Elżbieta II szczęśliwie mówiła niewiele publicznie, co pomogło jej podtrzymać wokół siebie aurę tajemniczości.

Stąpała po bardzo kruchym lodzie w stosunkach ze swoją matką owdowiałą w wieku pięćdziesięciu jeden lat. Elżbieta II doskonale zdawała sobie sprawę, jak napisała w tamtym czasie, że jej życie jest pełniejsze niż kiedykolwiek, podczas gdy przyszłość jej matki i siostry Małgorzaty „musi się wydawać bardzo mdła”52. Królowa Matka była nazbyt dobrze wychowana, aby okazywać emocje publicznie, lecz żaliła się przyjaciółkom, na przykład mówiąc Edith Sitwell[120],

że „pochłonęła ją czarna chmura smutku i nieszczęścia”53. Straciła nie tylko męża, lecz również wszystkie swoje domy i centralną pozycję na scenie. Zgodziła się przenieść do Clarence House, choć przeprowadziła się dopiero po ponad roku, czas ten spędzając nadal

w pałacu Buckingham.

Tymczasem, w trakcie odwiedzin u przyjaciół w Caithness na ponurym północnym wybrzeżu Szkocji, pod wpływem impulsu zakupiła zaniedbany zameczek54 schowany za zagajnikiem złożonym z drzew zdeformowanych i powykręcanych przez uporczywe wiatry, z widokiem na wyspy Orkney. „Ależ żałośnie wygląda”, powiedziała.

„Zupełnie jak ja”55. Nazwała go Castle of Mey i postanowiła

„wymykać się do niego czasem, gdy życie stanie się nieznośne”56.

Chociaż zakup kosztował ją symboliczne sto funtów, przeznaczyła znacznie większe kwoty na kompleksową renowację, w tym zainstalowanie kanalizacji i elektryczności, co ogółem zabrało trzy lata.

Królowa Matka nie była z tych kobiet, co jak królowa Wiktoria wycofują się z życia publicznego po śmierci męża, pogrążając się w żałobie, dlatego Churchill spotkał się z nią jesienią 1952 roku, aby zachęcić ją, by nie zaprzestawała służby, która zdobyła jej ogólnoświatowy podziw, i pomogła córce wywiązywać się z obowiązków. Koniec końców przystała na to, by pełnić rolę ogólnonarodowej babci, wiecznie uśmiechniętej i promiennej, patronki dobroczynności i ambasadora dobrej woli swego kraju i monarchii, niosąc zasadnicze przesłanie: „Celem ludzkiego życia

[jest] obdarzanie innych i nieustanne pomnażanie dobra na świecie”57.

Cecil Beaton nazwał ją „wspaniałym wzorem matki i opiekunki nas wszystkich. […] Ciepło jej współczucia spowija nas niczym pled przy kominku”58. Łączyła umiejętność nawiązywania natychmiastowego kontaktu z praktycznie każdym oraz zdolność do dramatyzowania

„niczym wielka aktorka musicalowa z lat trzydziestych zstępująca po schodach”59, jak ujął to sir Roy Strong, były dyrektor Narodowej Galerii Portretu oraz Muzeum Wiktorii i Alberta. Nikt nie patrzył

krzywo, gdy w perłach na szyi łowiła ryby w szkockich rzekach czy na umówione spotkanie przychodziła w czymś, co Beaton raz porównał do „różowej poduchowatej chmurki”60.

Jej przeznaczeniem było zachować stan wolny i odmówić sobie miłości drugiego mężczyzny, aczkolwiek nieliczni byli w stanie przewidzieć, że Królowa Matka pozostanie wdową przez równo połowę życia. Musiała to sobie kompensować poza sferą publiczną, Elżbieta II zezwoliła więc – a właściwie przychyliła się do tego, nie

szczędząc wsparcia finansowego – aby jej matka wiodła beztroskie i bujne życie prywatne usiane ciągłymi rozrywkami i stymulacją zapewnianą przez grupę energicznych przyjaciół.

Matka i córka niemal codziennie rozmawiały przez telefon. Gdy połączenie inicjowała Elżbieta II, pałacowa telefonistka mówiła do jej matki: „Dzień dobry, Wasza Królewska Mość. Jej Królewska Mość prosi o rozmowę z Waszą Królewską Mością”, co przyjęło się jako stały dowcip między przyjaciółmi i dworzanami. Zazwyczaj wymieniały wiadomości na temat koni i wyścigów, a także dzieliły się plotkami i poruszały sprawy rodzinne. „Były bardzo zżyte”, wspominała wieloletnia dworka Królowej Matki, dame Frances Campbell-Preston[121]. „Królowa Elżbieta II mogła z nią rozmawiać o swoich kłopotach. Królowa Matka była świadoma ciążącej na monarsze ogromnej odpowiedzialności. Przeżyła to u boku króla Jerzego VI, więc wiedziała wszystko o presji”61.

Królowa Matka pod wieloma względami była „edwardiańską damą o surowym światopoglądzie”62, wspominała Campbell-Preston.

„W dużym stopniu waga, jaką królowa przywiązywała do tradycji i trzymania się właściwego szablonu, była dziedzictwem po jej matce”63, dodał były urzędnik pałacowy. Wskutek tego Królowa Matka była hamulcowym zmian, które proponował wprowadzić książę Filip ze starszymi doradcami. „Królową Matkę zawsze należało uwzględnić w równaniu”, powiedział inny były urzędnik pałacowy. „Królowa miała w zwyczaju pytać: «Czy moja matka o tym wie?»”64.

Pojawiały się nieuniknione porównania – nie zawsze pochlebne –

statecznej młodej królowej, uwięzionej w okowach neutralności i poprawności, z pełną wigoru królową wdową, która swobodnie mogła okazywać radość i wesołość zdolne rozpłomienić towarzystwo.

Prywatnie obydwie podlegały65 sobie wzajemnie, aczkolwiek tylko Królowa Matka musiała dygać. A jednak w czerwcu 1952 roku podczas wizyty na zamku w Windsorze Elżbieta II była „w każdym calu władczynią. Wkraczając na pokoje, wyprzedza o dziesięć jardów[122] męża i matkę”66.

 Większość pierwszego roku panowania Elżbieta II poświęciła na przygotowania do swojej koronacji, która odbyła się we wtorek 2

czerwca 1953 roku. Kwestią pierwszorzędną było, czy zezwolić, aby

ceremonię transmitowała telewizja; wstępna decyzja królowej w tej sprawie, poparta przez Churchilla, brzmiała „nie”, w obawie, że wtargnięcie kamer i fleszów naruszy świętość ceremoniału.

Wszelako po jej ogłoszeniu w październiku 1952 roku w stronę pałacu posypały się protesty nadawców telewizyjnych i opinii publicznej niezadowolonych z tego wykluczenia z niezwykle ważnej uroczystości.

Elżbieta II ustąpiła, zrozumiawszy, że jej poddani pragną widzieć moment jej koronacji, i przystała na kompromis, zezwalając na nadawanie na żywo całej ceremonii z wyjątkiem najświętszych chwil, takich jak namaszczenie i przyjmowanie przez nią komunii, jak również zakazując robienia zbliżeń. W swym pierwszym bożonarodzeniowym orędziu radiowym z wyraźną satysfakcją oznajmiła, że w trakcie koronacji „miliony poza opactwem usłyszą przysięgi i modlitwy zanoszone w jego murach i zobaczą znaczną część pradawnego ceremoniału. […] Pragnę poprosić was wszystkich, jakąkolwiek religię wyznajecie, abyście modlili się za mnie tego dnia – módlcie się, by Bóg obdarzył mnie mądrością i siłą, żebym mogła spełnić uroczyste obietnice, które będę składać, i żebym służyła wiernie Jemu i wam przez całe swoje życie”67.

Tej samej jesieni Elżbieta II wykonała również pojednawczy gest w stronę swego męża, ogłaszając, że podczas uroczystości otwarcia parlamentu powinien on „odtąd posiadać miejsce, wyższość i pierwszeństwo obok Jej Królewskiej Mości”68. Gdy dokonywała otwarcia parlamentu po raz pierwszy w listopadzie tamtego roku, diuk Edynburga siedział na okazałym krześle po lewej stronie i parę cali poniżej jej tronu w Izbie Lordów, tak jak kiedyś książę Albert.

W przeciwieństwie do niepewnej mowy swego ojca Elżbieta II wygłosiła nienaganną siedmiominutową przemowę napisaną przez Churchilla. Jak zwykle spostrzegawczy Cecil Beaton zauważył, że jej oczy bynajmniej „nie przypominały oczu zapracowanej znękanej osoby”69.

Zaszczyt, który spotkał księcia Filipa w parlamencie, nie powtórzył

się w opactwie westminsterskim w czerwcu następnego roku.

Na sugestię królowej uczyniono go przewodniczącym komitetu mającego dopilnować przebiegu koronacji, lecz nie było mowy o tym, by szedł u jej boku. „Wszyscy założyliśmy z góry, że będzie sama”, wspominała Gay Charteris. „To musiało być dla niego trudne. Ale tak to się robi. Ona jest monarchinią. Chociaż gdyby była mężczyzną,

żona szłaby obok”70. Tak jak w 1937 roku, kiedy najpierw namaszczono odkrytą głowę Elżbiety Bowes-Lyon, a potem koronowano ją przy jej mężu. Jednakże zgodnie z tradycją małżonek królowej nie jest ani koronowany, ani namaszczany.

Nieco ponad dwa miesiące przed wielkim dniem, 24 marca 1953

roku, królowa Maria zmarła we śnie, mając osiemdziesiąt pięć lat.

Oddano jej należne honory w Westminster Hall, po czym dokonano pochówku w kaplicy Świętego Jerzego w Windsorze. Na pogrzebie był obecny jej syn, diuk Windsoru, którego jednak Elżbieta II nie umieściła na liście gości na kolacji owego wieczora ani też nie zaprosiła na koronację. Zgodziła się z Churchillem, że byłoby to

„wysoce niestosowne w wypadku króla, który abdykował”71.

Rozgoryczony diuk napisał do swojej żony: „Co za zadufana w sobie banda śmierdzieli z tych moich krewnych”72.

Przygotowania do koronacji zjednoczyły Brytyjczyków w wybuchu patriotyzmu i wielkich nadziei, gdy kraj zaczynał się wydobywać z powojennych niedoborów i stagnacji gospodarczej. Księżniczka Małgorzata stwierdziła, że były to „czasy feniksa. Wszystko powstawało z prochu. Mieliśmy tę śliczniutką młodą damę i nic nie mogło nas powstrzymać przed wzrostem”73. Idea Churchilla odnośnie do nowej epoki elżbietańskiej może była iluzoryczna, ale na pewien czas przykuła wyobraźnię Brytyjczyków i podkreśliła znaczenie monarchii, jak to wyraziła Rebecca West[123], jako

„symbolu państwa, symbolu narodu, strażnika szacunku dla siebie samych”74.

Tygodniami królowa poświęcała się zapamiętaniu każdego niuansu trzygodzinnej ceremonii. Kilkakrotnie spotkała się75 z Geoffreyem Fisherem, dziewięćdziesiątym dziewiątym arcybiskupem Canterbury, który wyjaśnił jej religijne znaczenie poszczególnych rytuałów i przekazał słowa modlitw. Elżbieta II powtarzała swoje kwestie i ćwiczyła kroki codziennie w sali balowej pałacu Buckingham.

Na ramiona miała narzucone prześcieradła zszyte ze sobą i wyposażone w obciążniki, aby udawały bogate szaty i tren. Siadała przy biurku z ważącą pięć funtów[124] koroną Świętego Edwarda pamiętającą czasy Karola II[125] i wysłuchiwała nagrań z koronacji swego ojca.

Bernard Fitzalan-Howard[126], szesnasty diuk Norfolk, drobny, rumiany i wysoce skuteczny w działaniu członek Izby Lordów

noszący dodatkowo tytuł lorda marszałka, odpowiadał

za wyreżyserowanie całości ceremonii (co było ironią losu, gdyż jako rzymski katolik musiał pilnować przebiegu protestanckiego nabożeństwa). Jego żona Lavinia, diuszesa Norfolk[127], zastępowała królową w opactwie westminsterskim podczas licznych prób, których kilka uważnie obserwowała Elżbieta II. Druhny królowej, sześć niezamężnych córek najznaczniejszych dziedzicznych arystokratów (diuków, hrabiów i markizów), odpowiedzialne za niesienie trenu, także często ćwiczyły w opactwie i raz miały próbę w pałacu.

Zapytana, czy będzie chciała przerwę w środku ceremonii, królowa odparła: „Poradzę sobie. Jestem silna jak koń”76.

Około miliona osób przybyło do Londynu na wielką galę, w tym czterdzieści tysięcy Amerykanów. Oficjalnej amerykańskiej delegacji przewodniczył generał George Marshall, a w jej skład wchodzili między innymi Earl Warren, gubernator Kalifornii, i generał Omar Bradley. W tłumie znalazła się również dwudziestoczteroletnia Jacqueline Bouvier – późniejsza żona prezydenta Johna F. Kennedy’ego – będąca w tamtym czasie reporterką Washington Times Heralda i zdająca lekko fanaberyjne relacje z londyńskiej sceny. „Wszyscy zdetronizowani monarchowie zatrzymali się w Claridges’s”77, napisała, a panie muszą zacząć układać fryzury o trzeciej trzydzieści nad ranem, by w dzień koronacji o szóstej trzydzieści rano zasiąść na swoich miejscach już w tiarach,

„co wymaga nieco zachodu”78.

W noc poprzedzającą koronację setki tysięcy widzów znosiły nietypowe o tej porze roku niskie temperatury, sieczący wiatr i ulewy, by zająć pozycje wzdłuż trasy orszaku, który miał wyruszyć o dziewiątej rano. Na procesję składało się dwadzieścia dziewięć orkiestr i dwadzieścia siedem karoc, jak również trzynaście tysięcy żołnierzy reprezentujących około pięćdziesięciu narodowości, w tym Indusi, Pakistańczycy, Malajowie, Fidżyjczycy, Australijczycy i Kanadyjczycy. Salote[128], królowa Tonga (terytorium zależnego Wielkiej Brytanii na południowym Pacyfiku) stała się ulubienicą tłumu, gdy nie zważając na warunki pogodowe, przejechała w niezadaszonym powozie – „pokaźna ciepła osoba”79, którą

„spowijał purpurowy jedwab i zdobiło wspaniałe pióro u korony powiewające na wietrze”80.

Elżbieta II przejechała do opactwa westminsterskiego w długiej

na dwadzieścia cztery stopy[129] złotej karecie ze złoconymi płaskorzeźbami i zdobionymi drzwiczkami przedstawiającymi klasyczne sceny namalowane w osiemnastym wieku. Osiem siwków, z których jeden nosił imię Eisenhower, ciągnęło ten bajkowy powóz.

Z okazji ceremonii królowa włożyła diadem swej praprababki oraz suknię koronacyjną z białego atłasu z krótkim rękawem i dekoltem w serce, o przylegającej górze i dzwonowato rozszerzającej się ku dołowi spódnicy ozdobionej bogato symbolami Wielkiej Brytanii i innych domen Commonwealthu (między innymi różą, ostem, koniczyną, liściem klonowym i paprocią[130]), z których wszystkie wyszyto jasnym jedwabiem, złotą i srebrną nicią, półszlachetnymi kamieniami, perłami i skrzącymi się kryształkami. Dało się dostrzec jej uśmiech, gdy wiwatującym donośnie tłumom machała dłonią obleczoną w długą białą rękawiczkę. Książę Filip włożył mundur galowy admirała floty, na który podczas koronacji narzucił

ceremonialne szkarłatne szaty i gronostajową pelerynę.

Pojawienia się królowej punktualnie o godzinie jedenastej rano oczekiwały w drzwiach opactwa jej panny dworskie odziane w identyczne białe atłasowe suknie z haftem z pereł. „Była odprężona i wyglądała prześlicznie”, wspominała Anne Glenconner (podówczas lady Anne Coke, córka hrabiego Leicester). „Miała wspaniałą filigranową figurę ze szczupłą talią i cudowną cerą oraz ogromne oczy. Książę Filip roztoczył nad nią opiekę, instruując nas:

«Zrób to, zrób tamto»”81. Jedna z dworek królowej powiedziała:

„Musi być pani bardzo zdenerwowana”. „Oczywiście, że jestem zdenerwowana”, odparła Elżbieta II, „ale mam pewność, że Aureole wygra”82, nawiązując do swojego konia, który miał wziąć udział

w derbach parę dni później.

Panny dworskie pod okiem owdowiałej diuszesy Devonshire, od niedawna wielkiej garderobianej, poprawiły monarszą szatę koronacyjną z karmazynowego aksamitu podbijaną gronostajami i zdobioną koronką ze złotej nici. Kiedy panny dworskie pochwyciły atłasowe rączki osiemnastostopowego[131] trenu, królowa obejrzała się przez ramię i zapytała: „Gotowe, dziewczęta?”83. Podniosły ciężki aksamit i ruszyły długą nawą ku wyłożonej złotym dywanem „scenie”

koronacyjnej pośrodku opactwa, przed głównym ołtarzem lśniącym od regaliów: bereł, mieczy i koron, udrapowanym złotymi, karmazynowymi i błękitnymi tapiseriami, błyszczącym w świetle

silnych reflektorów telewizyjnych.

W orszaku znajdowali się przywódcy państw, dyplomaci, afrykański wódz w skórze lamparta i nakryciu głowy z piór, muzułmanin w prostej czarnej galabiji, książęta i członkowie rodziny królewskiej, w tym matka Filipa odziana w gołąbkowy habit zakonnicy i podwikę, Królowa Matka i księżniczka Małgorzata ciągnące każda tren długi na dwanaście stóp[132].

Wszystkie panie włożyły suknie balowe, natomiast panowie – to znaczy ci, którzy nie mieli na sobie powłóczystych szat, strojów plemiennych ani tradycyjnych ubiorów („bez wyjątku wziętych z martwych kart brytyjskiej historii”84, jak napisał Russel Baker na łamach Baltimore Sun) – włożyli fraki i białe muchy, aczkolwiek Aneurin Bevan, laburzystowski polityk, wystąpił w wyzywająco prostym czarnym garniturze.

Gdy królowa zbliżyła się do głównego ołtarza, sunąc ciężką suknią

„to w przód, to w tył pięknym rytmicznym ruchem”85, chór chłopięcy Westminster School zaśpiewał: „Vivat Regina Elizabetha! Vivat!

Vivat! Vivat!”, co było jedynym łacińskim wtrętem podczas całego nabożeństwa. W trakcie ceremonii, której znaczna część wywodziła się z czasów pierwszej koronacji w opactwie Wilhelma Zdobywcy w dzień Bożego Narodzenia 1066 roku, Elżbieta II zajmowała kolejno trzy różne siedziska. Pierwsze z nich, zwane Chair of Estate, zwrócone było w stronę drzwi opactwa, a stało przed galerią królewską, którą umieszczono za długim stołem zasłanym srebrną i złotą zastawą, w tym ogromnych rozmiarów talerzami, kielichami i solnicami. Rzeźbione w dębinie krzesło Edwarda Wyznawcy, używane podczas koronacji od 1308 roku, stało przodem do głównego ołtarza. Za nim na podwyższeniu, również przodem do ołtarza, znajdował się królewski tron, na którym Elżbieta zasiadła po namaszczeniu i koronowaniu.

Elżbieta II stała obok krzesła Edwarda Wyznawcy, gdy arcybiskup rozpoczynał „obwieszczenie”, przedstawiając ją siedmiu i pół

tysiącowi gości usadowionych w czterech częściach opactwa. Kiedy każda ćwiartka kolejno odpowiadała „Boże, chroń królową Elżbietę!”

i rozlegała się fanfara, Elżbieta II skłaniała lekko głowę86 i wolno opadała w półdygnięciu – ten jeden jedyny raz wykonując ów podwójny pokłon.

Po powtórzeniu przez nią słów przysięgi koronacyjnej, w której

zobowiązała się przestrzegać praw Wielkiej Brytanii, domen, terytoriów zależnych i protektoratów oraz „zachować Boskie prawa”, rozpoczęła się najświętsza część ceremonii. Królowa stanęła przed pierwszym krzesłem, a panny dworskie zdjęły jej karmazynową szatę, rękawiczki, biżuterię i diadem. Następnie diuszesa Devonshire i lord wielki szambelan, markiz Cholmondeley[133], pomogli Elżbiecie II włożyć colobium sindonis, prostą białą lnianą albę z szerokim dekoltem i obfitym plisowanym dołem pasującą na jej suknię. „Lord Cholmondeley musiał zapiąć albę z tyłu”, wspominała Anne Glenconner. „Nie potrafił zapinać haftek, więc wymieniono je na zatrzaski, aby musiał tylko spiąć dwie części”87.

Czterech rycerzy Orderu Podwiązki dzierżyło srebrne drągi podtrzymujące baldachim z jedwabiu przetykanego złotem nad krzesłem Edwarda Wyznawcy, gdzie królowa siedziała, oczekując namaszczenia poza zasięgiem kamer telewizyjnych. „To był

najbardziej przejmujący moment”, kontynuowała Anne Glenconner.

„Wydawała się taka młoda, z gołą głową i tylko w białej albie narzuconej na suknię”88. Arcybiskup Canterbury uronił krzyżmo z ampułki z dwudziestodwukaratowego złota w kształcie orła do dwunastowiecznej posrebrzanej łyżki służącej do namaszczania.

Namaścił Elżbietę świętym olejem, czyniąc znak krzyża na wnętrzu obu jej dłoni, czole i obnażonej górnej części piersi. „Pewne zainteresowanie wzbudziło to”, można przeczytać w jednej relacji,

„że Elżbieta w przeciwieństwie do Wiktorii nie zabroniła arcybiskupowi namaścić swojej piersi”89.

Następnie odziano ją w szaty koronacyjne ważące trzydzieści sześć[134] funtów. Były one uszyte ze sztywnego tkanego złotogłowiu, a składały się na nie: Supertunica podtrzymywana szerokim pasem, wyszywana Stole Royal na szyi oraz Imperial Mantle – obszerna lśniąca peleryna zapinana na złotą broszę w kształcie orła. Części jej garderoby, od najprostszej lnianej sukienki po przepyszne szaty, zostały zaprojektowane tak, by w połączeniu z symboliką namaszczenia oddać nieomal duchowny status królowej. Brytyjscy monarchowie już przed wiekami zarzucili ideę panowania z łaski Bożej i odpowiedzialności tylko przed Wszechmocnym, pozwalającą im na władanie krajem bez zwracania uwagi na rady zwykłych śmiertelników z rządu czy parlamentu. Jednakże jako głęboko wierząca chrześcijanka, królowa wierzyła, że koronacja uświęca ją

w obliczu Boga do służby ludowi, podobnie jak papież zyskuje błogosławieństwo podczas ordynacji.

Królowa Elżbieta II z ważącą pięć funtów koroną Edwarda Wyznawcy na głowie i w złotych szatach koronacyjnych po koronowaniu przez arcybiskupa Canterbury, 2 czerwca 1953 r. Hulton Archive/Getty Images.

„Prawdziwa waga koronacji w jej wypadku wiązała się z namaszczeniem, a nie z włożeniem korony na głowę”, powiedział

kanonik John Andrew, przyjaciel rodziny królewskiej i starszy kapelan przy setnym arcybiskupie Canterbury. „Została konsekrowana i to czyni z niej królową. To najistotniejsze zdarzenie w jej życiu. Nie może abdykować. Tkwi w tym po kres swoich dni”90.

W dalszej części ceremonii wręczono jej regalia – każdy z „ozdobników” symbolizował jej pozycję monarchy, poczynając od dwu armilli, grubych dwudziestodwukaratowych bransolet ze złota symbolizujących szczerość i mądrość. Otrzymała także złote ostrogi, grubą białą rękawiczkę, zachęcającą do „łagodności w nakładaniu podatków”91 oraz – aby miała czym bronić dobra i karać zło – miecz koronacyjny[135], który zaniosła do ołtarza, z szacunkiem trzymając go w obu rękach. Rubinowo-szafirowy pierścień koronacyjny włożono jej na serdeczny palec prawej dłoni, by podkreślić jej wierność wobec poddanych; wysadzane klejnotami berła symbolizowały królewską władzę, miłosierność i supremację, natomiast jabłko zwieńczone krzyżem ze szlachetnych kamieni odzwierciedlało moc Chrystusa nad ludzkością.

Nadal siedząc na krześle Edwarda Wyznawcy, nieomal ginąc w przytłaczających złotych szatach i trzymając oba berła w dłoniach, przyglądała się z „ogromnym natężeniem”92 arcybiskupowi, który błogosławił imponującą koronę Świętego Edwarda ze szczerego złota wysadzaną czterysta czterdziestoma czterema kamieniami półszlachetnymi. Arcybiskup Canterbury uniósł klejnot w powietrze, po czym pewnie włożył go na głowę królowej, która na moment się pochyliła, po czym znowu wyprostowała się godnie. Równocześnie odziani w szkarłat i gronostaje parowie królestwa w jednej z ćwiartek opactwa oraz ich obsypane biżuterią żony w drugiej, także w czerwonych aksamitach i podbijanych futrem pelerynach, nałożyli sobie na głowy otoki ze złota, aksamitu i gronostajów.

Wszyscy zakrzyknęli: „Boże, chroń królową!”, po czym rozbrzmiały salwy armatnie w Hyde Parku i w Tower. Kiedy arcybiskup intonował

„Niech Pan Bóg ubierze cię w koronę chwały i prawości”, Elżbieta dosłownie czuła brzemię odpowiedzialności – oraz szat, korony i bereł, ważących łącznie ponad czterdzieści pięć funtów[136] –

na swych wątłych barkach.

Wraz z arcybiskupem i lordem marszałkiem królowa dzierżąca

wciąż berła opuściła platformę, by zasiąść na tronie i przyjąć hołd od swych „książąt i parów”. Pierwszy był arcybiskup Canterbury, za nim diuk Edynburga, który podszedł do tronu w długiej czerwonej szacie i z odkrytą głową, wspiął się po pięciu stopniach i uklęknąwszy przed żoną, włożył swoje dłonie między jej i powiedział: „Ja, Filip, zostaję twoim wasalem na śmierć i życie, póki tchu w piersi, i ślubuję ci wierność, szczerość i obronę przed wszystkimi wrogami, tak mi dopomóż Bóg”. Gdy wstał z klęczek, dotknął korony i ucałował

królową w lewy policzek, podpowiadając, by poprawiła sobie koronę, po czym cofnął się i krótko skłonił przed żoną.

Nieco wcześniej na galerii królewskiej pojawił się malutki książę Karol ubrany w białą atłasową koszulkę i ciemne krótkie spodenki.

Wszedł tylnymi drzwiami i zajął miejsce między Królową Matką i księżniczką Małgorzatą, aby uczestniczyć w namaszczeniu matki, przekazaniu jej regaliów, koronacji i hołdzie składanym jej przez ojca. „Patrz, to mamusia!”93, powiedział do swojej babki, która uśmiechnęła się blado. Czteroipółletni następca tronu przyglądał się szeroko otwartymi oczyma, to podekscytowany, to znów zdumiony, a Królowa Matka pochylała się ku niemu i szeptała mu wyjaśnienia.

Kobieta, która przed zaledwie szesnastoma laty była bohaterką tej samej ceremonii, uśmiechała się nieprzerwanie, lecz Beaton wypatrzył w wyrazie twarzy Królowej Matki „smutek zmieszany z dumą”94. „Zwykła mawiać, że bycie monarchą przypomina bycie księdzem”, powiedziała Frances Campbell-Preston. „Przypuszczam, że oglądanie namaszczenia na królową własnej córki jest dość niezwykłe”95. Księżniczka Małgorzata miała lekko zamglone spojrzenie i wedle jednej relacji w trakcie całej uroczystości „ani razu nie oderwała spojrzenia od spokojnej twarzy siostry”96.

Jednakże pod koniec ceremonii płakała. „Och, ależ pani smutno wygląda”, powiedziała Anne Glenconner do zapłakanej księżniczki z zaczerwienionymi oczyma. „Straciłam ojca i straciłam siostrę”, odparła Małgorzata. „Odtąd będzie taka zajęta. Nasze życie ulegnie zmianie”97.

Ciągnąca się godzinami inwestytura zakończyła się po tym, jak orszak arystokratów złożył królowej hołd i wierni przyjęli komunię; królowa także uklękła, aby przyjąć wino i chleb „po prostu jako komunikanty”98. Następnie Elżbieta II wraz ze swymi pannami dworskimi zrobiła sobie krótką przerwę, znikając w kaplicy Edwarda

Wyznawcy, gdzie zrzuciła złote szaty, włożyła z powrotem biżuterię i otrzymała nowy strój z lamowanego gronostajami purpurowego aksamitu podbijanego białym jedwabiem, z wyszytą złotą koroną i monogramem E. R. Tam też zdjęła koronę Edwarda Wyznawcy, którą wkłada się tylko w trakcie koronacji, i zamieniła ją na lżejszą –

ważącą jedynie trzy funty[137] – brytyjską koronę państwową, którą w przyszłości będzie nosić podczas otwarcia parlamentu i przy okazji innych uroczystości państwowych. Ta słynna korona zawiera najbardziej wyjątkowe klejnoty na świecie: Rubin Czarnego Księcia, który Henryk V[138] nosił podczas bitwy pod Azincourt w 1415 roku, Szafir Stuartów oraz Małą Gwiazdę Afryki. Przed opuszczeniem kaplicy99 arcybiskup wyciągnął spod złoto-zielonego ornatu butelkę brandy. Puścił ją w obieg, aby królowa i jej panny dworskie wzmocniły się przed procesją.

Królowa Matka (po lewej) z księciem Karolem i księżniczką Małgorzatą w loży królewskiej opactwa westminsterskiego podczas ceremonii koronacji, 2 czerwca 1953 r. Topical Press Agency/Getty Images.

Dzierżąc dwuipółfuntowe jabłko oraz dwufuntowe[139] berło,

podczas gdy panny dworskie unosiły skraj jej osiemnastostopowego trenu, świeżo koronowana królowa przeszła nawą opactwa do aneksu, gdzie wraz ze swoimi dworkami spożyła lunch, na który podano potrawę nazwaną Coronation Chicken – to jest kawałki kurczaka na zimno w sosie majonezowym zaprawionym curry z połówkami moreli. Następnie Elżbieta II i Filip zasiedli w złotej karocy, by przez dwie godziny pokonywać odcinek siedmiu mil[140]

przez Londyn zalany deszczem.

Znalazłszy się w pałacu Buckingham, królowa miała zziębnięte dłonie i nos od przeciągu panującego we wnętrzu powozu. Mimo to była pełna werwy, gdy zmierzała z dworkami do Green Drawing Room[141]. „Wszystkieśmy pobiegły korytarzem i usiadły obok siebie na sofie”, wspominała Anne Glenconner. „Królowa powiedziała: «Och, wspaniale. Wszystko poszło jak z płatka!» Byłyśmy roześmiane”100.

Elżbieta II zdjęła koronę, którą natychmiast włożył sobie na głowę książę Karol i po chwili przewrócił się pod jej ciężarem, podczas gdy księżniczka Anna z chichotem szalała pod matczynym trenem.

Królowa Matka zdołała opanować ekscytację obojga. „Zakotwiczyła ich w swoich ramionach”, jak opisał to Beaton, „pochylając głowę, by ucałować księcia Karola we włoski”101.

Królowa Elżbieta II i książę Filip wracający po koronacji do pałacu Buckingham w dwudziestoczterostopowej złotej karocy, skonstruowanej w XVIII w., 2 czerwca 1953 r. Reginald Davis, kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego (Londyn).

Tego dnia świętowano nie tylko sukces koronacji, lecz także –

odkąd rano przyszły wiadomości o wyprawie Edmunda Hillary’ego z Nowej Zelandii i jego tybetańskiego Szerpy, Tenzinga Norgaya –

zdobycie Mount Everestu przez Brytyjczyków. „Elżbietańscy odkrywcy”102 wznieśli brandy toast za królową i rozwinęli jej sztandar na szczycie najwyższej góry na Ziemi, pięć i pół mili[142] nad poziomem morza.

Jak Earl Warren doniósł prezydentowi Dwightowi Eisenhowerowi,

„koronacja zjednoczyła naród w niesłychanym stopniu”103.

Zdumiewająca liczba ludzi obejrzała ceremonię na ekranach telewizorów. Oceniano, że w Wielkiej Brytanii oglądało transmisję na żywo dwadzieścia siedem milionów osób z ogółem trzydziestu sześciu milionów obywateli i że z tej okazji podwoiła się liczba

właścicieli odbiorników telewizyjnych. Przyszły premier104 John Major, podówczas dziesięcioletni, mile wspominał oglądanie ceremonii na rodzinnym pierwszym telewizorze, tak samo jak Paul McCartney. „To były podniecające czasy”, mówił McCartney.

„Dorastałem z królową, uważając ją za ślicznotkę. Była piękna i olśniewająca”105. Mniej więcej jedna trzecia Amerykanów – czyli jakieś 55 milionów z populacji liczącej wówczas ogółem 160 milionów

– również włączyła odbiorniki, bądź to w dzień wydarzenia, oglądając tylko fotografie z komentarzem radiowym, bądź nazajutrz, aby obejrzeć retransmisję.

Wyjątkowo bacznym widzem w Paryżu był uprzedni król Edward VIII, który abdykował, zanim został koronowany (co stanowiło istotne rozróżnienie, gdyż jak ujął to jeden z przyjaciół królowej, Edward

„nie został namaszczony, więc tak naprawdę nigdy nie był

królem”106), a ostatnio brał udział w takiej uroczystości w 1911

roku, kiedy jako szesnastoletni książę Walii był świadkiem koronacji swego ojca na króla Jerzego V. Obecnie odziany w stylowy dwurzędowy szary prążkowany garnitur diuk Windsoru oglądał

transmisję w domu Margaret Biddle, zamożnej Amerykanki, która wyprawiła „telewizyjny lunch”107 dla setki gości. Ustawiła trzy odbiorniki w jednym z pokoi zapełnionych rzędami pozłacanych krzeseł, a diuk zasiadł pośrodku pierwszego rzędu, skąd obserwował

relację „bez śladu zazdrości czy rozgoryczenia”. Pod koniec uroczystości przeciągnął się, wyrzucając ramiona w górę, zapalił

papierosa i stwierdził spokojnie: „Imponująca ceremonia.

I poruszająca. Być może tym bardziej, że jej bohaterką była kobieta”.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

„Szczególnie będzie tęsknić za cotygodniowymi audiencjami, które znajdowała tak rzeczowymi, a także – o ile można tak się wyrazić, gdy idzie o sprawy państwowe – zajmującymi”.

Winston Churchill żegnający się z królową Elżbietą II po uroczystej kolacji z okazji ustąpienia ze stanowiska premiera, kwiecień 1955 r. Associated Press.

Rozdział V

Sprawy państwowe

Narowisty trzyletni młody kasztanek imieniem Aureole, który zajmował myśli królowej przed koronacją, był jednym z faworytów podczas derbów koronacyjnych w sobotę 6 czerwca 1953 roku, sto siedemdziesiątych czwartych na torze w Epson. Jego ojcem był

Hyperion, a matką Angelola, ale jego imię wzięło się od dziadka, ogiera zwącego się Donatello po artyście włoskiego renesansu, znanym ze śmiałych aureol dodawanych angelicznym rzeźbom.

Królowa przepada za nadawaniem imion swoim źrebakom. Przy talencie do krzyżówek i gier salonowych takich jak szarady nie brak jej wyobraźni i szybkich skojarzeń – klaczka Angelola, na przykład, z ojca Donatella i matki Feoli albo Lost Marbles z matki Amnesii i ojca Lorda Elgina[143]. „Sięgała do przeróżnych pokładów wiedzy, nie wyłączając starego szkockiego nazewnictwa”1, wspominała Jean hrabina Carnarvon[144], której mąż, Henry Porchester, późniejszy hrabia Carnarvon, aczkolwiek królowej znany jako „Porchey”, był

przez trzy dekady najbliższym doradcą Elżbiety II w sprawie hodowli koni i wyścigów.

Królowa została przewieziona2 wraz z małżonkiem po torze wyścigowym w Epson w kabriolecie Daimlera do wtóru wiwatów pół

miliona widzów, co było rekordową liczbą. Z loży królewskiej śledziła przez lornetkę, jak jej kolory wyścigowe (purpurowy trykot ze złotym warkoczem, szkarłatne rękawy i aksamitna czarna czapka dżokejka ze złotymi frędzlami) miga na długości półtoramilowego[145] toru wśród dwudziestu sześciu innych galopujących koni pełnej krwi.

Aureole uplasował się na drugiej pozycji, lecz nie potrafił wyprzedzić Pinzy, który wygrał o cztery długości. W okularach słonecznych i dopasowanym kapelusiku przypominającym hełm królowa uśmiechała się i machała ręką pomimo rozczarowania. Zwycięski dżokej, czterdziestodziewięcioletni sir Gordon Richards, został

pasowany na rycerza (jako pierwszy dżokej w historii) przez królową zaledwie kilka dni wcześniej. Zaproszony do loży królewskiej powiedział później, że „wspaniała z niej zawodniczka”3 i „zdawała się równie jak ja zachwycona wynikiem wyścigu”4.

W loży królewskiej znajdował się również Winston Churchill, który chyba najżarliwiej ze wszystkich dopingował królową podczas uroczystości koronacyjnych. W ciągu szesnastu miesięcy – co do dnia

– od objęcia tronu nawiązała zażyłą i wyjątkową więź z najbardziej onieśmielającym brytyjskim mężem stanu. Żywiona przezeń sympatia dla jej rodziców oraz doświadczenia drugiej wojny światowej, które oboje ukształtowały, zapewniły im kopalnię wspomnień i wspólną perspektywę, mimo iż różnica wieku między nimi wynosiła półwiecze.

Ona doceniała jego mądrość, doświadczenie i elokwencję i oczekiwała od niego wskazówek, jak postępować jako monarcha.

W dodatku Churchill był wspaniałym kompanem, i to nie tylko dlatego, że podzielał zamiłowanie swojej królowej do hodowli koni i wyścigów, która to pasja pojawiła się w jego życiu dość późno.

Na wtorkowe wieczorne spotkania z królową zawsze stawiał się w Bow Room w surducie i cylindrze. Audiencje premiera wymagały absolutnej dyskrecji, niewiele więc wyciekło szczegółów dotyczących tych rozmów. Lata później, gdy Elżbietę II zapytano, kogo z największą przyjemnością podejmowała, odpowiedziała: „Winstona oczywiście, ponieważ zawsze było z nim wesoło”5. Odpowiedź

Churchilla na pytanie, jaki temat najczęściej wypływa w ich dyskusjach, brzmiała: „Och, wyścigi”6, natomiast jego córka Mary Soames przyznała, że „sporo czasu w trakcie każdej audiencji poświęcali na rozmowę o koniach”7.

Dworzanie odprowadzali premiera na audiencję, czekali w pomieszczeniu obok, po czym wypijali razem z nim whisky z wodą sodową, gawędząc przez jakieś pół godziny. „Nie słyszałem, o czym rozmawiają”, zanotował Tommy Lascelles w swoim pamiętniku, „lecz cokolwiek to było, kontrapunktowały to wybuchy śmiechu, a Winston najczęściej wychodził, ocierając oczy. «Jest en grande beauté ce soir» powiedział pewnego wieczoru swym szkolnym francuskim”8.

Stosunki między królową i Churchillem wymuszały porównania z królową Wiktorią, która objęła tron w wieku lat osiemnastu, oraz pięćdziesięcioośmioletnim Williamem Lambem, wicehrabią Melbourne, jej premierem. Sposób bycia Melbourne’a, jak napisał

Lytton Strachey, „łączył, w sposób zupełnie naturalny i niewymuszony, czułą troskliwość ojca z szacunkiem i względami, jakie należały się królowej od męża stanu i gościa na królewskim dworze. Był serdeczny, a jednak pełen uszanowania, był zarazem

sługą i przewodnikiem”9. [146] Aczkolwiek zapytana wprost przez byłego dworzanina Richarda Molyneux na wczesnym etapie panowania, czy Churchill traktuje ją jak Melbourne Wiktorię, Elżbieta II powiedziała: „Ani trochę. Moim zdaniem jest niesłychanie uparty”10.

W żadnym razie nie miała oporów przed przyłapywaniem swojego premiera na nieprzygotowaniu, jak wtedy, gdy Churchill nie przeczytał ważnej depeszy od ambasadora Wielkiej Brytanii w Iraku.

„Co pan sądzi o tym wielce interesującym telegramie z Bagdadu?”11, zapytała królowa w tamten wtorek. Z głupią miną przyznał, że nie widział go jeszcze na oczy, po czym wrócił na Downing Street 10

„w przeraźliwym pośpiechu”12. Przeczytawszy depeszę, uświadomił

sobie, że faktycznie ma ona wielkie znaczenie.

„Nawet jeśli ją uczył, nie uciekał się do dydaktyki”, stwierdziła Mary Soames. „Doskonale zdawała sobie sprawę z pozycji narzuconej jej przez konstytucję. Mój ojciec z kolei świetnie wiedział, jak konstytucyjna pozycja monarchy ma się do premiera, rządu i parlamentu. Bardzo jej się przysłużyło, że pierwszy premier miał

o tym pojęcie. Większość bowiem go nie ma. Ogromne doświadczenie mojego ojca w rządzeniu również musiało być pomocne. Dyskutowali o teraźniejszości. Niemożliwe, by nie poruszali tematów personalnych. Chociaż była młoda, nie brakowało jej doświadczenia.

Wiele podróżowała. Prawdopodobnie znała niektórych lepiej niż on, mogła mu więc o nich opowiadać. Mój ojciec był pod wielkim wrażeniem jej spostrzegawczości. Zawsze też uważała na to, co robi.

Nigdy nie słyszałam, by mówił, że brak jej pewności siebie”13.

Drobnym przykładem rosnącej pewności siebie Elżbiety II była sytuacja, gdy Churchill kończąc swoje pamiętniki z czasów drugiej wojny światowej, poprosił ją o zgodę na publikację dwóch listów, które napisał do jej ojca. Spełniła jego prośbę, lecz zauważyła przy tym, że jego język był „dość ostry w stosunku do Polaków”, po czym wyraziła życzenie, aby „w interesie międzynarodowej przyjaźni stonował nieco”14 swoje słowa. Churchill bez sprzeciwów zmienił

oryginalną wersję listu, który napisał przed dekadą.

W tygodniach poprzedzających koronację

siedemdziesięcioośmioletni premier podjął się większej liczby obowiązków, gdy Anthony Eden przeszedł nieudaną operację pęcherzyka żółciowego i musiał polecieć do Bostonu na ponowną

operację i długą rekonwalescencję w Stanach Zjednoczonych. Mimo iż Eden był ministrem spraw zagranicznych, praktycznie pełnił rolę zastępcy Churchilla. Zdaniem Clementine Churchill „wysiłek”15

spowodowany dodatkowym brzemieniem „zrobił swoje”. Podczas gdy Eden przebywał za granicą, Churchill doznał udaru mózgu po kolacji wydanej na cześć włoskiego premiera w dniu 23 czerwca 1953 roku.

Co zdumiewające, jako że jego umysł wcale nie ucierpiał, Churchill wraz ze współpracownikami był w stanie tuszować objawy paraliżu

„zmęczeniem”16 i tym samym ukrywać prawdę o chorobie.

Królowa dowiadywała się o stan zdrowia Churchilla, napisała utrzymany w lekkim tonie list17, aby poprawić mu humor, a we wrześniu zaprosiła go do Doncasteru na wspólne oglądanie gonitwy St. Leger, a potem na tygodniowy pobyt w Balmoral.

Churchill nadspodziewanie szybko wracał do zdrowia, chociaż nadal musiał na siebie uważać. Kiedy trzymał się w tyle loży królewskiej na torze wyścigowym, królowa rzekła doń: „Chcą pana zobaczyć”18.

Przeszedł więc na przód i jak później powiedział swemu lekarzowi,

„otrzymał nie mniejszy aplauz niż ona”.

Po okresie odpoczynku spędzonym na południu Francji Churchill wrócił do pracy przed październikiem 1953 roku i znów wygłaszał

mowy i przewodniczył posiedzeniom rządu. Jednakże łatwo się męczył i zaczął mieć kłopoty z pamięcią. Najwyraźniej nadeszła pora na jego emeryturę, lecz królowa nie wywierała na niego presji podczas cotygodniowych audiencji. Churchill składał Edenowi jedną obietnicę za drugą, zarzekając się, że ustąpi ze stanowiska w określonym dniu, po to tylko, by wynajdywać kolejne wymówki dla pozostania u steru. Według żony Edena, Clarissy, premier „zwodził

tak wszystkich przez prawie dwa lata”19.

Oprócz stanu zdrowia Churchilla tamtego lata zaprzątała młodą królową również wysoce delikatna sprawa rodzinna niosąca implikacje konstytucyjne. Zakochana księżniczka Małgorzata powzięła zamiar zamążpójścia za jednego z najbardziej zaufanych współpracowników rodziny królewskiej od 1944 roku, trzydziestoośmioletniego pułkownika lotnictwa Petera Townsenda, który był nie tylko szesnaście lat starszy od Małgorzaty, ale także po rozwodzie i z dwójką synów.

Przystojny, łagodny pilot RAF-u otrzymał w czasie drugiej wojny

światowej liczne medale i został uznany za bohatera po tym, jak strącił jedenaście niemieckich samolotów podczas Bitwy o Anglię.

Początkowo trafił do pałacu Buckingham na trzy miesiące jako koniuszy, co w praktyce oznacza aide-de-camp[147] wspomagającego monarchę przy organizowaniu imprez, zapewnianiu logistyki i zajmowaniu się gośćmi. Lascelles odnotował, że Townsend był

„diabelnie marnym koniuszym: nie można było na niego liczyć, nawet gdy szło o zamówienie auta na określoną porę dnia, wszelako zawsze mu wybaczaliśmy, ponieważ trzykrotnie go zestrzelono do morza w naszej obronie”20. A jednak spokojny i empatyczny Townsend zyskał sympatię Jerzego VI, który uczynił zeń stałego członka swego personelu, najpierw jako koniuszego, a następnie jako wiceochmistrza dworu, którego zadaniem było organizowanie wszystkich prywatnych spotkań towarzyskich.

Choć Małgorzata miała tylko trzynaście lat, kiedy pojawił się Townsend, znajdowała się w centrum zainteresowania rodziny królewskiej za sprawą swego żywego temperamentu. „Lilibet to moja duma, Małgorzata – moja radość”, zwykł mawiać ojciec księżniczek.

Małgorzata od zawsze była figlarnym przeciwieństwem swojej siostry, dowcipną duszą towarzystwa, która wiedziała, jak poprawić ojcu humor, miała bystry umysł, niczym żywe srebro mknący w przeróżnych kierunkach i nie poddający się łatwo dyscyplinie.

Charakteryzował ją upór, lubiła współzawodnictwo i przez całe życie miała żal o to, że jej siostra otrzymała lepsze wykształcenie. Prosiła, by pozwolono jej przysłuchiwać się lekcjom dawanym Lilibet przez Henry’ego Martena, lecz usłyszała od nauczyciela: „Tobie to niepotrzebne”21. Być może w ramach rekompensaty ojciec folgował

młodszej córce i rozpieszczał ją, co tylko wzmogło jej żywy temperament. „Nigdy się nie słuchała”, wspominała jej kuzynka Mary Clayton. „Po prostu dalej zachowywała się okropnie niegrzecznie.

Była tak zabawna, że nie karcono jej, co niewątpliwie dobrze by jej zrobiło”22.

Choć jej młodsza siostra często bywała dokuczliwa, Elżbieta nieodmiennie brała jej stronę. „Z Małgorzaty była straszna żartownisia”, stwierdziła Mary Clayton, „co pomagało jej siostrze na swój sposób ogarniać trudne sytuacje”23. Przy tym wszystkim przyczyniła się do skromności Elżbiety. „Królowa nigdy się nie popisuje w przeciwieństwie do księżniczki Małgorzaty, która

wiecznie kręciła się jak fryga”24, powiedział historyk Kenneth Rose.

Pomimo różnych charakterów obie siostry śmiały się z tych samych dowcipów, aczkolwiek poczucie humoru Elżbiety jest subtelniejsze i bardziej suche. Obydwie umiały doskonale naśladować innych i lubiły wspólnie śpiewać znane piosenki przy pianinie, na którym Małgorzata grała z wielką wprawą.

W miarę jak Małgorzata dojrzewała, Townsenda przyciągała jej

„niezwykła intensywna uroda”. Mierząca pięć stóp i jeden cal[148]

księżniczka miała ponętną figurę oraz jak to opisał Townsend, „duże purpurowoniebieskie oczy, wydatne miękkie usta i cerę gładką jak brzoskwinia”. Uderzała go „zdumiewająca siła wyrazu” Małgorzaty, która „potrafiła w ułamku sekundy przejść od nieomal melancholicznej świętości do niepohamowanej radości”. Dostrzegał

też, że „za tą olśniewającą fasadą, pozorną pewnością siebie można znaleźć, jeśli się dobrze poszuka, niesłychaną delikatność i szczerość”25.

Księżniczki Małgorzata (po lewej) i Elżbieta (w środku) z pułkownikiem Peterem Townsendem w loży królewskiej w Ascot, 13 czerwca 1951 r., cztery lata przed tym, jak Małgorzata i Townsend obwieścili, że mają zamiar się pobrać. Keystone/Getty Images.

Zanim Małgorzata skończyła dwadzieścia lat w sierpniu 1950 roku, małżeństwo Townsenda rozpadło się po tym, jak jego żona Rosemary wdała się w kilka romansów. Księżniczka i koniuszy o błękitnych

oczach i jak wykutych w kamieniu rysach pogrążali się w długich rozmowach, a rok później, w sierpniu 1951 roku na wrzosowisku w Balmoral, król zauważył, jak jego córka wpatruje się z miłością w Townsenda drzemiącego wśród wrzosów. Wszelako zarówno on sam, jak i jego żona odwrócili wzrok, zwyczajem rodziny królewskiej

„chowając głowę w piasek”, co było nieomal wrodzonym sposobem na unikanie nieprzyjemnych sytuacji.

Małgorzata zwróciła się do Townsenda o pociechę w miesiącach bezpośrednio po śmierci jej ojca, gdy znalazła się w „czarnej dziurze”26. W czerwcu 1952 roku Townsend rozpoczął procedurę rozwodową, powołując się na to, że Rosemary zdradziła go z Johnem de László, synem portrecisty, który namalował małą Lilibet.

Po otrzymaniu rozwodu w listopadzie 1952 roku Townsend poinformował Tommy’ego Lascellesa, że księżniczka i on są „w sobie głęboko zakochani”27 i pragną się pobrać – o czym na razie zawiadomili tylko królową i diuka Edynburga.

Nazajutrz Lascelles odbył z królową pierwszą z szeregu rozmów, przybliżając jej „znaczące przeszkody”28 stawiane przez Ustawę o małżeństwach w rodzinie królewskiej z 1772 roku, którą stworzono, aby zapobiec mezaliansom mogącym zrujnować dynastię.

Ustawa ta stanowi, że żaden członek rodziny królewskiej będący w kolejce do tronu nie może zawrzeć związku małżeńskiego bez zgody monarchy, aczkolwiek jeśli ma więcej niż dwadzieścia pięć lat, może zawrzeć małżeństwo rok po zawiadomieniu o swoim planie Tajnej Rady, chyba że obie izby parlamentu stanowczo się temu sprzeciwią. Problemem w wypadku Małgorzaty było to, że małżeństwa z rozwodnikiem nie uzna Kościół Anglii, którego głową była jej siostra – i ta właśnie okoliczność sprawiła, że królowa musiała zakazać tego związku. Księżniczka Małgorzata była trzecia w kolejce do tronu, po dwojgu dzieciach Elżbiety II, lecz ponieważ Karol i Anna byli wciąż tacy mali, miała realną szansę zostać regentką. Sprawę tę pozostawiono nie załatwioną i chwilowo wyparto z myśli zaprzątniętych pochłaniającymi wszystkich przygotowaniami do koronacji.

Zamiast powiedzieć Królowej Matce w lutym, Małgorzata i Townsend zachowali swoje plany w sekrecie do dnia koronacji, kiedy to reporter bulwarówki przyłapał Małgorzatę na strząsaniu

„farfocla”29 z wyłogu munduru Townsenda władczym gestem

i z uwodzicielskim spojrzeniem. Kilka dni później w pałacu rozeszła się wieść, że The People, niedzielna bulwarówka, opublikuje artykuł

na temat tego romansu, co zmusiło Lascellesa do poinformowania Churchilla w dniu 13 czerwca 1953 roku. „Ależ to szalenie istotne!”, wykrzyknął Churchill. „Wystarczy jeden wypadek drogowy i ta młoda dama może być naszą królową”30. Premiera kłopotało nie tylko potępienie Kościoła anglikańskiego, ale też martwił się, że parlamenty Commonwealthu zakwestionują związek Małgorzaty i Towsenda na tej podstawie, że ich dziecko nie byłoby odpowiednim królem czy królową. Churchill „postawił sprawę jasno: jeśli księżniczka Małgorzata postanowi jednak poślubić Townsenda, będzie musiała się zrzec praw do tronu”.

Churchill, Lascelles i Michael Adeane uznali zgodnie, że jedynym wyjściem jest zaproponować Townsendowi „zatrudnienie poza granicami tak szybko jak to możliwe”, wspominał Lascelles.

„A królowa to zaaprobowała”31. Do czasu publikacji w 2006 roku notatki z roku 1955 autorstwa Lascellesa opisującej przebieg wydarzeń powszechnie zakładano, że królowa „stała z boku”32, podczas gdy to inni doprowadzili do wygnania Townsenda, oraz że księżniczka Małgorzata zwiedziona przez Lascellesa wierzyła, iż będzie mogła swobodnie wyjść za mąż po ukończeniu dwudziestego piątego roku życia. W rzeczywistości, wedle relacji Lascellesa, „królowa – po rozmowie z księżniczką Małgorzatą, a najpewniej także z samym Townsendem – poinformowała mnie parę dni później, że Bruksela wydaje jej się najwłaściwszym wyborem”33.

Elżbieta II zwróciła się również z prośbą o wyjaśnienie „implikacji”

grożących w razie, gdyby zakazała małżeństwa. Minister sprawiedliwości zawarł odpowiedź w krótkiej notatce, a Lascelles napisał list, w którym przedstawił możliwość rozłamu we Wspólnocie Narodów, gdyby „jakieś parlamenty […] doszły do przeciwnych wniosków niż pozostałe”. Prywatny sekretarz miał przejść na emeryturę34 pod koniec roku, lecz zanim to się stało, przekazał tę informację królowej, jak również Małgorzacie, która podziękowała mu za to w lutym 1954 roku.

Gdy Townsend wyjechał na wygnanie do Belgii w lipcu 1953 roku, królowa i jej doradcy mieli nadzieję, że rozstanie ostudzi uczucia tej pary. Jednakże księżniczka i jej kochanek nadal codziennie wymieniali korespondencję, a Małgorzata oszukiwała się,

że po dwudziestych piątych urodzinach zatryumfuje, nawet jeśli jej siostra odmówi udzielenia zgody na ślub. Odwlekając decyzję, wszystkie zainteresowane strony tylko przedłużały męki i utrzymywały młodszą siostrę królowej w zawieszeniu przez dwa lata.

Z perspektywy widać wyraźnie, dlaczego Elżbieta II nie chciała niczego przeforsować. Rozwodnicy byli wykluczeni z królewskich garden party i innych zgromadzeń w monarszych pałacach i na jachtach. Jej dziad pierwszy dopuścił „niewinne strony” rozwodu do strefy Royal Enclosure w Ascot, a Elżbieta II przystała na to, by zjawiały się tam także „winne strony”. Wszakże nadal reagowała niemal alergicznie na hasło „rozwód”, na który tak pomstowała w jedynej istotnej przemowie wygłoszonej, zanim została królową.

„Szczerze wierzyła, że rozwód jest zaraźliwy”, powiedziała lady Elizabeth Anson, kuzynka królowej ze strony matki. „Wystarczyło, by ktoś jeden się rozwiódł, a rozwód innej nieszczęśliwej pary stawał

się łatwiejszy”35.

Postanowiwszy odroczyć decyzję w sprawie Małgorzaty, królowa skupiła całą uwagę na kulminacji nieprzerwanych uroczystości koronacyjnych: ambitnej pięcioipółmiesięcznej podróży po krajach Commonwealthu – w sumie czterdzieści trzy tysiące mil[149]

od Bermudów do Wysp Kokosowych, samolotem i statkiem. Była to jej pierwsza podróż w roli monarchini oraz pierwsza podróż brytyjskiego władcy dokoła świata.Wedle jednej relacji36 wysłuchała dwustu siedemdziesięciu sześciu przemów oraz pięciuset ośmiu różnych wykonań „Boże, chroń królową”, wygłosiła sto dwie mowy, wymieniła trzynaście tysięcy dwieście trzynaście uścisków dłoni i patrzyła, jak dyga przed nią kolejno sześć tysięcy siedemset siedemdziesiąt kobiet.

Rola Elżbiety II jako symbolu więzi Wspólnoty Narodów nie tylko wzmocniła jej pozycję w świecie i zwiększyła zasięg jej panowania, lecz także stała się źródłem dumy i przyjemności oraz znaczącą częścią jej tożsamości. „Czuje się stopiona z ciałem, które niegdyś było imperium”37, stwierdził były kanadyjski premier Brian Mulroney, gdy Elżbieta II była głową Commonwealthu od prawie sześćdziesięciu lat. Sir Philip Moore38, jej prywatny sekretarz od 1977 do 1986 roku, ocenił przy jakiejś okazji, że poświęciła

połowę czasu Wspólnocie Narodów. W trakcie swego panowania odwiedziła większość państw członkowskich wielokrotnie.

W 1949 roku na mocy Deklaracji Londyńskiej powstała współczesna Wspólnota Narodów, po usunięciu przymiotnika

„Brytyjska” z nazwy, uznająca w osobie króla Jerzego VI „głowę Commonwealthu”. Tego samego roku Indie tuż po odzyskaniu niepodległości wyraziły chęć pozostania we Wspólnocie, przygotowując grunt dla innych brytyjskich kolonii dążących do niepodległości. Niegdysiejsze Wolne Państwo Irlandzkie, obecnie Republika Irlandii, najpierw pozbawiło brytyjskiego monarchę tytułu głowy państwa. Kolejną demonstracją antypatii spowodowanej wielowiekową dominacją Wielkiej Brytanii, jak również rozgoryczenia wynikającego z podziału wyspy, było wystąpienie Republiki Irlandii z Commonwealthu. Wszakże w następnych latach chętnie przyłączały się do Wspólnoty Narodów kolejne odzyskujące niepodległość kraje. „Transformacja Korony z symbolu ucisku w symbol dobrowolnego partnera […] nie miała precedensu w historii”39, zauważyła Elżbieta II w ćwierćwiecze swego panowania.

To, co miało swój początek jako skromna grupa ośmiu członków –

Wielka Brytania, Kanada, Australia, Nowa Zelandia, Południowa Afryka, Pakistan, Cejlon i Indie – urosło do pięćdziesięciu czterech krajów członkowskich w pierwszych latach dwudziestego pierwszego stulecia, reprezentując niemal jedną trzecią światowej populacji.

Większość krajów członkowskich stała się republikami, lecz niektóre (między innymi Brunei i Tonga) mają własnych monarchów, a członkami są także domeny i terytoria w liczbie dwudziestu dziewięciu, gdzie Elżbieta II panuje jako królowa.

Skupiając kraje zarówno Pierwszego, jak i Trzeciego Świata, duże i małe, we wszystkich regionach kuli ziemskiej z wyjątkiem Bliskiego Wschodu, Commonwealth koncentrował się na zapewnieniu swoim członkom równego głosu i poczucia wspólnoty. Z urzędowym językiem angielskim stanowiącym łącznik Commonwealth pełnił

funkcję forum do promowania systemu dobrych rządów, edukacji, rozwoju gospodarczego i praw człowieka – aczkolwiek jego największą słabością była tendencja do zbyt mało stanowczych działań w obliczu skandalicznych nadużyć władzy przez tyranów.

W ramach przygotowań do swej pierwszej podróży po krajach Commonwealthu królowa nadzorowała tworzenie40 setki nowych

kreacji przez jej projektanta Normana Hartnella. Preferowała wygodę w strojach na dzień, których rąbki miały zazwyczaj wszyte obciążniki w ochronie przed podwiewaniem, i żywe kolory, by było ją dobrze widać podczas imprez na świeżym powietrzu, oraz wykwintne tkaniny w strojach wieczorowych, które zwykle nosiły motywy będące hołdem dla goszczących ją państw. Jej suknia koronacyjna również była częścią podróżnej garderoby, gdyż zamierzała włożyć ją na uroczystość otwarcia parlamentu w kilku krajach.

Obserwując transmisję uroczystości wyjazdu wieczorem 23

listopada 1953 roku, Noël Coward uznał, że Elżbieta II „wygląda tak młodo i bezbronnie, i mężnie”, a z pary królewskiej emanuje

„splendor in excelsis”41. Lecieli na pokładzie stratocruisera przez prawie dziesięć godzin do międzylądowania w Ganderze w Nowej Fundlandii, a potem kolejne pięć i pół godziny aż na Bermudy, po drodze namierzani przez okręty marynarki wojennej Wielkiej Brytanii i Kanady, które pozostawały w stałym kontakcie radiowym z samolotem.

Po dniu spędzonym na oficjalnych uroczystościach na terenie najstarszej brytyjskiej kolonii para królewska odwiedziła Jamajkę, gdzie wsiadła na pokład SS Gothic, by odbyć trzytygodniową podróż przez Kanał Panamski do położonego na południowym Pacyfiku archipelagu Fidżi. Podczas podróży królowa pracowała w saloniku i pisała listy (wysyłane z każdego portu, do którego przybijali, skąd samoloty przewoziły je z korespondencją dyplomatyczną). Jedna z wiadomości do Churchilla nakazywała mu wysiłki „dla dobra świata”42 i podczas szczytu na Bermudach z prezydentem Eisenhowerem i francuskim premierem Josephem Lanielem skupienie się na opracowaniu strategii, która pozwoli się uporać z groźbą konfrontacji nuklearnej w wyniku impasu ze Związkiem Radzieckim za czasów zimnej wojny. Poza tym Elżbieta II przypatrywała się43

zabawom dworzan w popychanie krążków i rzucanie pierścieni i rozgrywkom tenisa pokładowego, a także nagrywała zwyczajową inicjację przy przekraczaniu równika. Książę Filip, przebrany za Golibrodę z dworu króla Neptuna, zmoczył w cysternie z wodą Pamelę Mountbatten, damę dworu królowej, a następnie sam został

wepchnięty do zbiornika.

Wizyta na Fidżi dała królowej okazję, aby gładko przejść do porządku dziennego nad egzotycznymi zwyczajami. Na pokład SS

Gothic weszła grupka miejscowych wodzów, by powitać ją długim

tańcem z klaskaniem i ciągiem chrząknięć w pozycji siedzącej ze skrzyżowanymi nogami, po czym nastąpiło uroczyste wręczenie wielorybiego zęba. Na brzegu wodzowie mozolnie przygotowywali ogromne ilości kavy, mocnego uspokajającego napoju przyrządzanego z roztartych korzeni pieprzu metystynowego suto wymieszanych ze śliną. Królowa, którą uprzedzono o mocy tego napoju, przypatrywała się uważnie, a gdy ceremonialnie podano jej napitek w muszli morskiej, ostrożnie pociągnęła niecały łyk. Znalazłszy się z powrotem na pokładzie SS Gothic, po uroczystej kolacji w strojach wieczorowych, Elżbieta II roztrząsała wcześniejsze doświadczenie.

„Czyż nie byliście ZACHWYCENI?”44, zawołała, po czym usiadła po turecku na podłodze jadalni w swojej wieczorowej sukni. „Gdy w najlepsze klaskała i chrząkała, wszedł steward i zamarł”, opowiadała Pamela Mountbatten.

Następnym przestankiem było wyspiarskie królestwo Tonga i radosne spotkanie z tryskającą energią królową Salote. Władczyni obwoziła swego szlachetnego gościa po okolicy londyńską taksówką, którą kupiła sobie przy okazji koronacji, i wyprawiła ucztę na siedemset osób – wszyscy siedzieli na ziemi i posilali się, używając palców. „Królowa bardzo się wtedy męczyła”, wspominała Pamela Mountbatten. „Ma niewielki apetyt, wie jednak, że jeśli przestanie jeść, wszyscy przestaną. Dlatego przez wzgląd na innych musiała bawić się jedzeniem i w ten sposób przedłużać czas przeznaczony na posiłek”45.

Do Nowej Zelandii dotarli przed Bożym Narodzeniem. Święta spędzili w siedzibie gubernatora generalnego sir Willoughby’ego Norriego w Auckland, skąd królowa wygłosiła orędzie bożonarodzeniowe, oświadczając, iż ma zamiar pokazać mieszkańcom Commonwealthu, że „Korona to nie tylko abstrakcyjny symbol naszej jedności, lecz osobista i żywa więź między wami i mną”46. Odniosła się również do oczekiwań dotyczących nowej epoki elżbietańskiej i przyznała: „szczerze, wcale nie czuję się podobna do mojej wielkiej poprzedniczki z dynastii Tudorów, która nie zaznała męża ani dzieci, władała jak despotka i nigdy nie opuściła ojczystego wybrzeża”. Podkreśliła, że Commonwealth „w niczym nie przypomina imperiów przeszłości”, lecz jest raczej oparte na „przyjaźni, lojalności i pragnieniu wolności i pokoju”. Powtórzyła również swą przysięgę wygłoszoną z okazji dwudziestych pierwszych urodzin, podtrzymując zamiar oddania swego „serca i duszy każdego

dnia w życiu” tej „partnerskiej wspólnocie narodów i ras”.

Dwojgiem uważnych słuchaczy47 transmisji byli pięcioletni książę Karol i trzyletnia księżniczka Anna, którzy spędzali święta w Sandringham z babką. Rozmawiali z królową i księciem Filipem przez radiotelefon, poza tym jednak dowiadywali się o kolejnych punktach podróży rodziców z listów do Królowej Matki, która spędzała z nimi weekendy w Royal Lodge[150], bladoróżowym domu ukrytym pośród drzew. Tak jak Elżbieta i Małgorzata śledziły podróże swoich rodziców na mapie, tak książę Karol robił to na globusie w pokoju dziecięcym. „Jest niebywale uczuciowy i kocha Ciebie i Filipa nadzwyczaj czule”48, zapewniała Królowa Matka w liście do córki.

Tłumy wszędzie były ogromne i entuzjastyczne. Masa powitalnych łodzi zakorkowała zatokę Sydney, a wedle jednych szacunków trzy czwarte49 populacji Australii przybyło zobaczyć królową. W wieku dwudziestu siedmiu lat została ogłoszona „ulubienicą świata”50.

Wszelako para królewska nie pozwoliła, by popularność uderzyła im do głów. „Natężeniu pochlebstw trudno było dać wiarę”, wspominał

książę Filip. „Coś takiego łatwo mogło zepsuć. Bez trudu można było zacząć grać pod publiczkę, ja jednak podjąłem świadomą decyzję, by tego nie robić. Bezpieczniej jest nie być zbyt popularnym. Wtedy grozi upadek z mniejszej wysokości”51. Królowa Matka wspierała tę instynktowną chęć rozdzielenia życia publicznego od prywatnego.

„Jakże wzrusza i korzy”, napisała do córki w początkach marca 1954

roku, „to, że można być naczyniem, przez które przelewa się miłość okazywana dla tego kraju. Też tak to odbierasz?”52.

Diuk Edynburga pomagał również żonie utrzymać nerwy na wodzy, gdy irytowały ją niekończące się uprzejme rozmowy. „Pamiętam, jak skarżyła się w Australii: «Wszyscy ci burmistrze są tacy nudni.

Czemu oni są tacy nudni?»”, wspominała Pamela Mountbatten.

„Książę Filip wyjaśniał jej: «Nie musisz ich znosić na co dzień w Anglii. W Australii jesteśmy tylko dwa miesiące, więc musisz znieść ich towarzystwo w pigułce». Łatwo powiedzieć, zwłaszcza w wypadku księcia Filipa, który wchodzi gdzieś i od razu dobrze się czuje. Królowa na wczesnym etapie panowania nie miała upodobania do rozmów ani spotkań towarzyskich. Dlatego dla niej była to ciężka praca. Poza tym wszyscy czuli się przy niej nieswojo. Protokół

stanowił, że nie wolno odezwać się niepytanym, co nie sprzyjało

płynnie toczącej się konwersacji”53.

Styl królowej można określić jako oszczędny – „nigdy […] żadnego zbędnego gestu”54, zauważył raz fotograf Cecil Beaton – uśmiechała się tylko wtedy, gdy była zachwycona albo rozbawiona, a nie bez przerwy, jak czynią politycy. Poznawanie i pozdrawianie tysięcy ludzi przy okazji bankietów i garden party sprawiło, że nabawiła się na jakiś czas tiku. Ale kiedy oglądała przedstawienie albo paradę, minę miała kamienną, wydawała się naburmuszona, nawet odpychająca. Portrecista Michael Noakes zauważył, że „brak jej pośredniego wyrazu twarzy”, bywa albo „cała w uśmiechach, albo skwaszona”55. Jak przyznała raz ze smutkiem sama królowa:

„Problem polega na tym, że w przeciwieństwie do mojej matki nie mam naturalnie uśmiechniętej twarzy”56. Od czasu do czasu Filip próbował rozbawić żonę. „Nie rób takiej smutnej miny, paróweczko”57, powiedział w trakcie jakiejś imprezy w Sydney.

Zdarzało się też, że wywoływał jej uśmiech, przytaczając urywek z Biblii w najmniej odpowiednim momencie, na przykład raz zapytał

sotto voce: „Co to za beczenie owiec [dochodzi] mych uszu?” [151]58.

Podczas długich, podobnych do siebie dni królowa szkoliła techniki przetrwania, w tym swą wrodzoną zdolność do stania godzinami bez odczuwania zmęczenia. Lata później opisała tę technikę w rozmowie z Susan Crosland, żoną sekretarza w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Anthony’ego Croslanda. „Rozstawia się stopy o tak”, powiedziała, unosząc wieczorową suknię, by odsłonić kostki u nóg.

„I trzyma je przez cały czas równolegle. A przy tym upewnia się, że ciężar ciała jest równomiernie rozłożony. Ot i cała tajemnica”59.

Uścisk dłoni w jej wykonaniu również wynikał z instynktu samozachowawczego: wyciągała rękę, chwytała palce danej osoby i ściskała je, zazwyczaj chroniona białą rękawiczką w numerze siedem, w obronie przed zarażeniem jakąś chorobą czy skaleczeniem przez brylantowe pierścionki pań.

Elżbieta II zawsze nosi torebkę przewieszoną przez lewe przedramię. To wzbudza zainteresowanie jej znaczeniem, rodzi także spekulacje na temat zawartości. Philowi Brownowi, menadżerowi drużyny piłkarskiej Hull City, udało się do niej zajrzeć, gdy siedział obok królowej podczas lunchu w 2009 roku. „Był to nieomal kobiecy zestaw pierwszej potrzeby ze wszystkim co niezbędne”, powiedział. „Znajdowały się tam przedmioty, jakich

można się spodziewać: puderniczka, portmonetka, słodziki, których używa do kawy, tego typu zwyczajne rzeczy. Można by oczekiwać, że torebkę królowej będzie nosić dworka, ale w wypadku Elżbiety II ta torebka to coś w rodzaju ulubionej przytulanki”60.

Jej damy dworu noszą przy sobie artykuły pierwszej pomocy, takie jak zapasowe pary rękawiczek oraz igły, nitki i agrafki na wypadek awarii garderoby i konieczności naprawy. Jej prywatny sekretarz przetrzymuje kartki z tekstami przemów, które wręcza o ustalonym czasie. Jednakże królowa „jest bardzo praktyczną, rzeczową damą”, jak powiedziała służąca jej od wielu lat dworka. „Potrzebuje grzebienia albo szminki, albo chusteczki higienicznej, a gdy tego nie ma, co robi?”61. Z tych samych powodów w torebce mają swoje miejsce również okulary do czytania, pastylki miętowe i pióro wieczne, aczkolwiek bardzo rzadko trafia tam gotówka, z wyjątkiem schludnie złożonego banknotu pięcio- lub dziesięciofuntowego w niedzielę z przeznaczeniem na kościelną tacę.

Elżbieta II znana jest także z tego, że nosi ze sobą haczyk na torebkę, genialny wynalazek zaprojektowany, aby ułatwić życie.

„Pamiętam, jak królowa otworzyła torebkę, wyjęła białą przyssawkę i dyskretnie ją popluła”, wspominała jedna z osób zaproszonych na kolację do hrabstwa Berkshire, do domu królewskiej kuzynki, Jean Wills[152]. „Następnie przytwierdziła przyssawkę do spodu blatu.

Do przyssawki przymocowany był haczyk, na którym zawiesiła torebkę”62.

Elżbieta II nauczyła się zakotwiczać w chwili obecnej, wyostrzając swój zmysł obserwacji. Pewnego razu, gdy spostrzegła w tłumie franciszkanina, powiedziała do stojącego obok niej urzędnika:

„Fascynują mnie ich palce u stóp, a pana?”63. Gromadziła takie spostrzeżenia i odtwarzała je, nierzadko po mistrzowsku naśladując czyjś akcent przed mężem i doradcami. Wykorzystywała umiejętność naśladownictwa po części jako „sposób na zmniejszenie nudy i przełamanie lodów”64, jak powiedział były dworzanin.

W wiele wieczorów tej podróży Elżbieta II i Filip dzielili się wrażeniami podczas prywatnych eleganckich kolacji na pokładzie SS

Gothic. Dla odprężenia zwiedzali stadniny i oglądali gonitwy w Rondwich i Flemington w Australii. W trakcie weekendowych wypraw na plażę królewscy doradcy przywykli do komentarzy Filipa rzucanych z mężowską bezpośredniością. Kiedy Elżbieta II opierała

się przed włożeniem stroju kąpielowego na wycieczce po Wielkiej Rafie Koralowej, powiedział: „No chodź, przecież nie masz nic do roboty, możesz przynajmniej popływać”. Królowa odparła na to:

„Powinnam trzymać się z dala od słońca”. „Zrobiła się z ciebie własna babcia!”65, zakrzyknął zdenerwowany.

Podczas imprez Filip nadal głównie rzucał żarciki i przekomarzał

się lekkim tonem. Jadąc w kawalkadzie samochodów, wybierał wśród widzów najmniej odpowiednie osoby i machał do nich. Ale zdany sam na siebie, wygłaszał mowy oddające jego poszerzające się zainteresowania. Na zgromadzeniu uczonych66 w Wellington w Nowej Zelandii obszernie wypowiedział się na temat zastosowań nauki w rolnictwie, medycynie i wojskowości. Podczas gdy królowa mówiła zwięźle i kurczowo trzymała się napisanych tekstów, Filip zaczynał doceniać luksus dyskursywnych i spontanicznych uwag.

Ostatni etap podróży zawiódł parę królewską znowu w egzotyczne miejsca, z przestankami na Cejlonie (obecnie Sri Lanka), Wyspach Kokosowych na Oceanie Indyjskim, w Ugandzie i Libii. Królowa włożyła suknię koronacyjną na otwarcie cejlońskiego parlamentu w zadaszonym budynku bez bocznych ścian. Kiedy siedziała w słońcu na tronie przez godzinę, jej pokryta klejnotami suknia nagrzała się tak, że Elżbieta II prawie się w niej usmażyła, a mimo to nie okazała, iż odczuwa dyskomfort. Jej dworki zauważyły67, że nawet w bardzo wysokich temperaturach królowa niemal się nie poci – co pozostało fenomenem związanym z jej osobą również w dziewiątej dekadzie życia. Będąc z wizytą w Strefie Zero w Nowym Jorku w lipcu 2010

roku, spędziła prawie pół godziny w takim upale, że aż pękały termometry – przy stu trzech stopniach[153] – pozdrawiając rodziny tych, którzy stracili życie jedenastego września 2001 roku. „Wszyscy ociekaliśmy potem”, powiedziała Debbie Palmer, wdowa po strażaku.

„A ona nie miała nawet kropli potu na czole. Pomyślałam, że pewnie na tym polega błękitna krew”68. Jednakże Pamela Mountbatten, która od ponad półwiecza jest świadkiem zagadkowej zimnej krwi królowej, powiedziała: „Skóra niektórych ludzi wydziela wodę, jej nie. To znaczy, że nie może doznać ulgi i cierpi podwójnie z powodu upału. Sama mówi, że niemożność pocenia się pogarsza sprawę. To bardzo wygodne, ponieważ wygląda wspaniale, ale za jaką cenę”69.

W Tobruku w Libii królowa i książę Filip przesiedli się na nowy, mierzący czterysta dwanaście stóp[154] królewski jacht70 HMY

Britannia o błyszczącym niebieskim kadłubie, który zaprojektowali wspólnie z architektem sir Hughem Cassonem. Diuk nadzorował

parametry techniczne oraz ogólny wystrój, natomiast królowa wybierała niedoceniane chintze, a nawet klamki do drzwi i abażury do lamp. Wyposażony w imponującą klatkę schodową, przestronne salony i nie ustępującą pałacowej jadalnię, HMY Britannia nadawał

się do podejmowania światowych przywódców i wydawania dużych przyjęć dla dygnitarzy. Mniej oficjalny przeszklony salonik umeblowany bambusowymi i wiklinowymi krzesłami wykorzystywano do organizowania podwieczorków, oboje zaś, królowa i książę Filip, mieli do własnego użytku każde przytulną sypialnię z pojedynczym łóżkiem połączoną z bliźniaczym pomieszczeniem małżonka oraz osobne prywatne saloniki z przymocowanymi na stałe biurkami.

HMY Britannia był nie tylko morską ambasadą Wielkiej Brytanii –

unikatową bańką brytyjskiej odrębności – w przyszłości mającą opływać świat, lecz także odosobnioną „wiejską rezydencją na morzu”71, gdzie królowa mogła, jak mówiła, „naprawdę się zrelaksować”72.

Przed dziewiczym rejsem HMY Britannia przywiózł księcia Karola i księżniczkę Annę, aby mogli spotkać się z rodzicami w początkach maja 1954 roku po prawie półrocznej rozłące. Królowa ucieszyła się, że zobaczy dzieci wcześniej, niż myślała, obawiała się jednak, że nie rozpoznają matki i ojca. Królowa Matka napisała do córki, aby rozwiać jej obawy: „Zapewne stwierdzisz, że Karol wydaje się dojrzalszy w bardzo rozczulający sposób”73.

A jednak gdy nadeszła ta chwila i gwizdek bosmana obwieścił

pojawienie się królowej na pokładzie, samokontrola i protokół wzięły górę tak jak wtedy, gdy witała syna po powrocie z Kanady. „Nie, nie ty, mój drogi”74, powiedziała, najpierw witając się z dygnitarzami, a dopiero potem potrząsając wyciągniętą rączką pięciolatka.

Na osobności powitanie75 było ciepłe i czułe, książę Karol oprowadził

matkę po całym jachcie będącym jego domem od ponad tygodnia.

Królowa wyznała matce, jaka jest szczęśliwa, że znów może być ze swymi „uroczymi” dziećmi. Oboje „z powagą podali nam ręce”, napisała, „po części jak przypuszczam dlatego, że onieśmielaliśmy ich po tak długiej nieobecności, po części zaś z powodu tych wszystkich ludzi, których ostatnio poznali! Wszakże lody zostały szybko przełamane i zostaliśmy poddani drobiazgowemu przesłuchaniu

i intensywnym ćwiczeniom, które doprowadziły nas do zadyszki!”76.

Jednakże reperkusje tego pierwszego chłodnego spotkania ujawniły się cztery dekady później w biografii księcia Karola autorstwa Anthony’ego Holdena, który zatytułował rozdział o dzieciństwie księcia „Nie, nie ty, mój drogi”77.

Królowa z rodziną dobiła do brzegów wyspy Wight, gdzie na pokładzie HMY Britannia dołączył do nich Churchill, aby wspólnie z nimi pożeglować Tamizą do Londynu. „Dopływając do brzegu, widziało się brudną, wykorzystywaną komercyjnie rzekę”78, wspominała królowa. Wszelako Churchill „nazywał ją srebrną nicią wplecioną w historię Wielkiej Brytanii”. Jej premier, jak zauważyła, postrzegał wszystko „w bardzo romantycznym, pełnym blasku świetle; być może więc patrzyło się na pewne rzeczy w nazbyt przyziemny sposób”. Jakkolwiek sztywno to brzmiało, zwykłe dla niej używanie formy bezosobowej było bezpretensjonalną metodą unikania wskazującego na siebie zaimka „ja”.

Churchill zapowiedział, że ustąpi ze stanowiska po jej powrocie z podróży, lecz znowu się wahał. Królowa wyraziła nadzieję, że premier jednak dotrzyma zobowiązania, mówiąc Anthony’emu Edenowi podczas audiencji po garden party w pałacu Buckingham w lipcu, że Churchill „zdaje się teraz mniej wojowniczy w kwestii emerytury”79. Premier pozostał przy władzy przez następne osiem miesięcy i w tamtym czasie, według Jocka Colville’a, jego półgodzinne audiencje u królowej „przeciągały się coraz bardziej […] często zabierając nawet półtorej godziny, i mogę powiedzieć, że wyścigi konne nie były jedynym poruszanym na nich tematem”80.

W końcu osiemdziesięcioletni przywódca zgodził się oddać premierostwo 5 kwietnia 1955 roku. Wszelako w ostatniej chwili nieomal się wycofał, przekonany, że mógłby pełnić funkcję rozjemcy na zwołanym przez siebie szczycie czterech potęg i Związku Radzieckiego. Królowa zachowała cierpliwość81 podczas audiencji 29 marca 1955 roku, mówiąc mu, że nie przeszkadza jej zwłoka.

Dwa dni później Churchill oficjalnie poinformował, że odejdzie zgodnie z planem. Prywatny sekretarz monarchini Michael Adeane odparł, że królowa „czuje wielki żal z powodów osobistych”

i że powiedziała, iż „szczególnie będzie tęsknić za cotygodniowymi audiencjami, które znajdowała tak rzeczowymi, a także – o ile można

tak się wyrazić, gdy idzie o sprawy państwowe – zajmującymi”82.

Churchill wyprawił pożegnalną kolację 4 kwietnia 1955 roku.

Wzniósł wtedy toast za królową jako „młodą, olśniewającą czempionkę” w walce o „świętą rację oraz mądry i życzliwy sposób życia”83. Udzielił też swoim ministrom rady, aby „nigdy nie rozdzielili się od Amerykanów”84. Na ostatniej audiencji 5 kwietnia 1955 roku Elżbieta II ofiarowała mu tytuł diuka, by w ten sposób uhonorować jego szczególne miejsce w historii Wielkiej Brytanii, mimo iż tytuł ten obecnie był zarezerwowany wyłącznie dla „osobistości królewskich”.

Jock Colville zapewniał ją, że Churchill nie przyjmie zaszczytu, ponieważ „pragnie umrzeć jako członek Izby Gmin”85. Wszelako kiedy premier wyruszył do pałacu Buckingham, ubrany we frak i nieodłączny cylinder, do Colville’a dotarło, że w przypływie sentymentalizmu Churchill może zmienić zdanie. „Nieomal się zgodziłem”, ze łzami w oczach opowiadał swemu prywatnemu sekretarzowi, znalazłszy się z powrotem na Downing Street 10. „Tak mnie poruszyła jej uroda i urok, i jej delikatność, z jaką złożyła tę propozycję, że przez moment myślałem o tym, by się zgodzić. Ale po chwili przypomniałem sobie, że muszę umrzeć jako ten, kim zawsze byłem – jako Winston Churchill. No więc poprosiłem ją o wybaczenie za to, że nie mogę przyjąć zaszczytu. I wiesz co, to naprawdę dziwne, ale odniosłem wrażenie, że wtedy ona odetchnęła jakby z ulgą”.

Pisząc do Churchilla potem, Elżbieta II zapewniła go, że żaden z jego następców „nigdy nie zdoła zająć miejsca mojego pierwszego premiera”. Podziękowała mu za jego „światłe rady”

i za przewodnictwo w trakcie zimnej wojny „z jej zagrożeniami i niebezpieczeństwami, które budzą więcej lęku niż wszystko, z czym miał Pan do czynienia wcześniej, czy to w czasie wojny, czy pokoju”86. Churchill odpowiedział, że zawsze się starał „utrzymywać Waszą Królewską Mość na bieżąco, gdy idzie o poważne i złożone problemy naszych czasów”. Wyznał, że już w początkach jej panowania zauważył biegłość w pełnieniu „dostojnych obowiązków współczesnego monarchy i zasób wiedzy zdobyty dzięki wychowaniu, które było tyleż mądre, co pełne życia”, jak również „wewnętrzne postanowienie, aby służyć i władać, a w rzeczy samej władać poprzez służbę”87.

Do konstytucyjnych prerogatyw królowej należał wybór,

po rozmowach z członkami Partii Konserwatywnej, następnego lidera partii, który byłby zdolny do pozyskania większości w Izbie Gmin.

Kiedy Churchill składał rezygnację, zapytała go na ostatniej audiencji, czy poleci kogoś na swego następcę. Jako że nie był już premierem, technicznie biorąc, nie mógł służyć taką radą; odpowiedział więc przecząco, mówiąc, że pozostawi to w jej gestii. Ona zaś odparła, według Colville’a, że „sprawa nie jest trudna i że wyznaczy Anthony’ego Edena”88.

Zapewne wysondowała znaczniejszych torysów, lecz nigdy nie ujawniła charakteru ani zakresu tych konsultacji. Zarówno wtedy, jak i później w trakcie swego panowania kładła nacisk na trzymanie się konstytucyjnych procedur i niechętnie narzucała osobiste preferencje.

Na pierwszej audiencji z Edenem królowa dość bezceremonialnie wykonywała swoje obowiązki. Po krótkiej pogawędce Eden w końcu spytał: „No więc, Wasza Królewska Mość?”, na co Elżbieta II odparła: „Chyba powinnam pana poprosić o sformowanie rządu”89.

Pięćdziesięciosiedmioletni podówczas premier, wychowanek Eton College, syn baroneta, był „najprzystojniejszym politykiem swoich czasów”90, bardzo dobrze wykształconym – ukończył z wyróżnieniem Uniwersytet Oksfordzki na kierunku orientalistyka, w tym języki perski i arabski. Miał solidne doświadczenie przygotowujące go do nowej roli, jako że w parlamencie zasiadał od 1923 roku i zajmował wysokie stanowiska rządowe w czasach przedwojennych, wojennych i powojennych. Posiadał niemały urok, lecz potrafił być spięty i nieprzewidywalny przy swoim „dziwnym i gwałtownym temperamencie”91, jak zauważyła lady Gladwyn, Cynthia Jebb, żona dyplomaty sir Gladwyna Jebba, a ponadto łaknął pochwał

i pochlebstw. Z powodu nieśmiałości był nieco zdystansowany, co zmuszało królową do większego wysiłku przy nawiązywaniu relacji z nim.

Jej sukces w tej materii stał się oczywisty latem 1955 roku, gdy Eden i jego żona Clarissa, bratanica Winstona Churchilla, brali udział

w uroczystości wojskowej w Winchesterze w obecności królowej.

Potem odbyła się jego cotygodniowa audiencja, którą Clarissa podsłuchała, odpoczywając w pomieszczeniu obok. „Anthony opowiadał jej, co wybrał z menu na przyjęciu u Eisenhowera – było bardzo wesoło”92, napisała w swoim pamiętniku. Wspominając tamtą

chwilę wiele lat później, powiedziała: „Rozmawiali w najlepsze i śmiali się jak nigdy. Było bardzo głośno, co mnie zdziwiło. Sądziłam raczej, że usłyszę poukładane pytania i odpowiedzi”93.

Eden ożenił się z Clarissą po tym, jak jego pierwsza żona, Beatrice, uciekła z innym mężczyzną, co uczyniło zeń pierwszego rozwodnika w gronie premierów. Ta okoliczność postawiła go w niezręcznym położeniu, gdy 21 sierpnia 1955 roku księżniczka Małgorzata ukończyła dwudziesty piąty rok życia i jej romans z Peterem Townsendem – podobnie jak Eden niewinną stroną rozwodu – raz jeszcze wypłynął na światło dzienne. Sześć dni przed urodzinami Małgorzata napisała do Edena list z wyjaśnieniem, że pozostanie w Balmoral do października, kiedy to Townsend miał się pojawić w Londynie na doroczny urlop. „Uważam, że tylko zobaczywszy go, mogę zdecydować, czy mam za niego wyjść czy nie”, napisała. „Mam nadzieję, że będę w stanie zawiadomić Pana oraz innych premierów Wspólnoty Narodów o moich zamiarach”94.

Podczas gdy prasa podgrzewała atmosferę wokół cieszącej się ogólnym zainteresowaniem sprawy małżeństwa księżniczki (NO

DALEJ, MAŁGORZATO! ZDECYDUJ SIĘ WRESZCIE!95 – taką prośbę zamieścił na swoich łamach Daily Mirror), Elżbieta II, Anthony Eden i Michael Adeane debatowali nad tym, jak się zachować, kiedy przyjdzie co do czego i królowa jako głowa Kościoła Anglii będzie zmuszona odmówić swej zgody, co sprawi, że Małgorzata poszuka pozwolenia w parlamencie Wielkiej Brytanii i domen Commonwealthu. Na początku października Edenowie przyjechali96

z doroczną wizytą premierostwa do Balmoral na weekend. Toczono wtedy długie rozmowy, niektóre w obecności księcia Filipa. Królowa pragnęła szczęścia siostry, lecz zarazem jako głowa rodziny królewskiej była zobowiązana dawać przykład poddanym. Usilnie starała się zachować neutralność i pozwolić Małgorzacie podjąć własną decyzję.

Po powrocie do Londynu, ustaliwszy, że parlament nie wyrazi zgody na związek oprotestowany przez Kościół, Eden poinformował

Małgorzatę, iż jeśli postanowi wziąć z Townsendem ślub cywilny, będzie musiała zrezygnować z praw do tronu. To by znaczyło, że będzie również musiała wyrzec się dochodu przysługującego jej na mocy listy cywilnej oraz praw do tronu wszystkich potomków.

W dniu 20 października 1955 roku rząd przygotował punkty, które

powinny się znaleźć w Akcie o Zrzeczeniu przedstawionym przez parlament. Cztery dni później artykuł wstępny w The Timesie roztrząsał na gruncie moralnym drakoński wybór, przed którym stanęła księżniczka: albo zachowa „wysoką pozycję”97

we Wspólnocie Narodów i zrezygnuje z Townsenda, albo zawrze ślub cywilny i wyprze się królewskiego statusu.

Księżniczka Małgorzata 31 października 1955 roku ogłosiła, że rozstaje się z Townsendem. Chociaż pełne smutku oświadczenie98, napisane przy współudziale Townsenda, podkreślało jej przekonania religijne i poczucie obowiązku wobec Commonwealthu, szalę przeważyło to, że została wychowana w luksusie jako księżniczka i nie potrafiła sobie wyobrazić życia, jak ujął to Kenneth Rose,

„w jakimś wiejskim domu z pensji pułkownika”99 – poza kręgiem rodziny królewskiej, która była esencją jej tożsamości.

Kontrowersje wokół zarzuconych planów małżeńskich Małgorzaty były powodem nielicznych głosów krytycznych, głównie jednak wywołały pochwały za jej gotowość do poświęcenia własnego szczęścia na ołtarzu powinności królewskiej. Małgorzata nadal mieszkała w Clarence House z matką, pokazując się publicznie i kreując się na olśniewającą postać, choć niektórzy widzieli, że – jak opisał to Tommy Lascelles – stała się „samolubna i twarda, i nieokiełznana”100. Podobnie jak wcześniej Jerzy VI, królowa cackała się z siostrą, zamiast stawić jej czoło, gdy Małgorzata niestosownie się zachowywała.

O wizerunku królowej w powszechnej wyobraźni połowy lat pięćdziesiątych przesądziły dwa jej najsłynniejsze portrety, oba wyidealizowane na swój sposób. W celu uczczenia jej podróży po krajach Commonwealthu australijski artysta okularnik, William Dargie, uchwycił ją podczas siedmiu sesji101 pod koniec 1954 roku w Yellow Drawing Room[155] na pierwszym piętrze pałacu Buckingham. Dargie przekonał się, że jest rozmowna, i zdumiało go, że jej „wyprostowane plecy […] ani razu się nie zgarbiły”102.

Stwierdził ponadto, że „ma trudne do namalowania usta”. Jego dzieło łączy dostojność z przystępnością: jest to „przyjemny przyjazny portret”103, wedle słów samej królowej. Został zamówiony, aby zawisnąć w budynku australijskiego parlamentu w Canberze, lecz spodobał się Elżbiecie II do tego stopnia, że poprosiła Dargiego, aby

namalował kopię do jej prywatnego apartamentu w pałacu. Drugim z dwóch swoich obrazów104, które zatrzymała w prywatnej kolekcji, jest oficjalny portret państwowy w sukni koronacyjnej pędzla sir Jamesa Gunna, wiszący w zamku w Windsorze.

W okresie od października 1954 do lutego 1955 roku królowa pozowała również szesnaście razy Pietrowi Annigoniemu. Ten czterdziestoczteroletni florentyński malarz mierzył zaledwie pięć stóp[156], miał przysadzistą budowę ciała, ciemnobrązowe oczy i duże dłonie wieśniaka. Mówił łamaną angielszczyzną, dlatego rozmawiali głównie po francusku. Królowa wydała mu się „miła, naturalna i w żadnym razie nie wyniosła”105; ujął go jej nieafektowany sposób mówienia – w rozmowie padały odniesienia do „mego męża”, „mojej matki” i „mojej siostry”. Jej wspomnienia z dzieciństwa,

„przyglądanie się autom i ludziom w dole na The Mall”106, zainspirowały go do pokazania jej „samotnej i odległej”107, mimo iż była „bliska sercom milionów ludzi, których kochała”.

W efekcie powstał przykuwający uwagę obraz Elżbiety II bez korony na głowie, w powłóczystych granatowych szatach przepasanych szarfą Orderu Podwiązki na tle nijakiego wymyślonego krajobrazu. Pozę ma królewską, wyraz twarzy zamyślony, aczkolwiek z nutą determinacji. Królowej portret bardzo się podobał, a Małgorzata pochwaliła artystę za wierne oddanie108 trudnych do uchwycenia ust siostry. W następnym roku Małgorzata sama trzydziestotrzykrotnie109 pozowała Annigoniemu do portretu, który swoim pięknem wzruszył ją do łez. Gdy amerykański artysta Frolic Weymouth spytał Małgorzatę, jaką ma opinię o portrecie siostry, prychnęła: „Mój jest znacznie lepszy”110.

Kiedy zbliżały się jej trzydzieste urodziny w 1956 roku, Elżbieta II nadal promieniała blaskiem oblubienicy, chociaż jej premier mozolił

się z gamą wewnętrznych kryzysów. Zaledwie miesiąc po objęciu stanowiska, w maju 1955 roku, zwołał wybory, które torysi z łatwością wygrali. Jednakże kraj nękały niepokoje związane z sytuacją na rynku pracy; trzeba było odwołać czerwcową paradę z okazji urodzin królowej po tym, jak Eden ogłosił stan wyjątkowy podczas strajku kolejarzy. Churchill nie uczynił nic, aby spowolnić rozwój państwa opiekuńczego zapoczątkowanego przez powojenny rząd laburzystów, i teraz koszty tego zachwiały gospodarką.

Królowa poczyniła kilka wartych odnotowania kroków mających

na celu zmniejszenie tradycyjnego dystansu do poddanych. Podczas podróży do Nigerii w lutym 1956 roku zwiedziła leprozorium w Oji River111, w czasach gdy ofiary trądu były uznawane za wyrzutków.

Jej „wdzięk i współczucie”, napisała brytyjska dziennikarka Barbara Ward, „przebijały ze sceny, gdy młoda królowa wymieniała uścisk dłoni z wyleczonymi nigeryjskimi trędowatymi, aby rozwiać obawy lękliwych wieśniaków nie wierzących w wyzdrowienie”112. Gest ten był równie przełomowy jak uścisk dłoni księżnej Diany z pacjentem chorym na AIDS w czasach, kiedy opinia publiczna wierzyła, iż możliwe jest zarażenie przez dotyk.

W dniu 11 maja 1956 roku113 królowa zaczęła wydawać w pałacu Buckingham nieformalne lunche, na które zapraszała „merytokrację”

z dziedzin takich, jak medycyna, sport, literatura, sztuka, religia, edukacja i biznes. Robi to po dziś dzień. Pomysłodawcą był książę Filip, który uznał, że spotkanie z półtuzinem luminarzy mniej więcej raz na miesiąc pomoże królowej podtrzymać więź ze światem zewnętrznym. Jedną z cech szczególnych tych spotkań jest to, że goście mają bardzo mało wspólnego ze sobą albo zgoła nic ich nie łączy, co niektórzy uczestnicy porównali114 z sytuacją po katastrofie statku. Elżbieta II, nieodmiennie poprzedzana przez stadko swoich psów – rasy corgi oraz specjalnej krzyżówki corgi z jamnikiem, zwanej dorgi – zazwyczaj krąży wśród wszystkich swych gości przy koktajlach, a następnie przeprowadza dłuższą rozmowę z dwiema wybranymi osobami przy okrągłym stole w tzw. 1844 Room lub w Chinese Dining Room[157].

Podobnie jak w wypadku imprez publicznych, królowej nie przeszkadzają drobne wpadki. Raz któremuś z jej psów zdarzyło się115 zrobić siusiu na dywanie, na co – na dany przez Elżbietę II znak – ochmistrz, wiceadmirał sir Peter Ashmore, porwał

z pobliskiego biurka staromodny bibularz do osuszania atramentu i opadłszy na czworaki, zabrał się do wycierania plamy, a wszyscy pozostali goście udawali, że niczego nie zauważają.

Wiosną 1956 roku Elżbieta II wypróbowała swoje zdolności dyplomatyczne na pierwszym sekretarzu Nikicie Chruszczowie i premierze Nikołaju Bułganinie, nowych przywódcach Związku Radzieckiego. Dwaj bezkompromisowi przeciwnicy w zimnej wojnie nie przybyli do Wielkiej Brytanii z wizytą państwową na zaproszenie królowej. A jednak chcieli się z nią spotkać, toteż zaprosiła ich

do zamku w Windsorze. Po spotkaniu z Edenem opuścili Londyn

„wyglądając niezwykle przystojnie w nowych czarnych garniturach, czystych koszulach i nowych krawatach”116.

Radzieccy przywódcy byli oczarowani zwyczajnym wyglądem monarchini. „Miała na sobie zwykłą białą sukienkę”, napisał

w swoich pamiętnikach Chruszczow. „Wyglądała jak młoda kobieta, jaką można spotkać, spacerując po ulicy Gorkiego w przyjemne letnie popołudnie”117.

Królowa oprowadziła ich po zamku i poczęstowała szklanką herbaty zaparzonej na rosyjską modłę. Filip wypytywał o Leningrad, natomiast Elżbieta II zadawała pytania o samolot TU-104, który przeleciał nad Windsorem, podchodząc do lądowania na londyńskim lotnisku. Chruszczow był pod wrażeniem jej „łagodnego spokojnego głosu. Była bezpretensjonalna, bez cienia pychy, jakiej można by się spodziewać po królowej. […] W naszych oczach jawiła się przede wszystkim jako żona swego męża i matka swoich dzieci”. Jadąc samochodem do Claridge’s w Londynie, dwaj Rosjanie z podnieceniem próbowali się przelicytować: „Królowa powiedziała mi…”. „Nie, powiedziała to do mnie!”118.

Spokój panujący wiosną i wczesnym latem został zniszczony przez kryzys sueski, który eskalował od połowy lipca do końca 1956 roku.

Rozpoczął się, kiedy Gamal Abdel Naser, prezydent Egiptu, ogłosił

nacjonalizację Kanału Sueskiego, który dotąd kontrolowała Wielka Brytania z Francją poprzez Suez Canal Company. Liczący sto dwadzieścia mil[158] długości przesmyk łączący Morze Śródziemne z Morzem Czerwonym od dawna miał strategiczne znaczenie dla brytyjskiej marynarki wojennej, ale z czasem nabrał też znaczenia dla transportu ropy na rynek europejski. Naser pragnął pozbyć się z regionu wpływów brytyjskich, w szczególności sojuszu z królestwami Iraku i Jordanii, i samemu wyrosnąć na głównego przywódcę świata arabskiego. Eden postrzegał Nasera, który cztery lata wcześniej obalił króla Faruka I, jako niebezpiecznego dyktatora i uważał, że należy go powstrzymać.

W następnych miesiącach Wielka Brytania oficjalnie poszukiwała rozwiązań dyplomatycznych mających zagwarantować

międzynarodową kontrolę nad Kanałem Sueskim, równocześnie w tajemnicy przygotowując militarną agresję na Egipt przy współudziale Francji i Izraela. Plan zakładał, że Izrael dokona

inwazji na półwysep Synaj 29 października 1956 roku, co spowoduje

„rozjemczą” interwencję wielotysięcznych oddziałów brytyjskich i francuskich w celu uchronienia Kanału Sueskiego przed walkami izraelsko-egipskimi. Cała ta chybiona operacja miała być przykrywką dla przywrócenia siłą władzy Wielkiej Brytanii i Francji nad Kanałem Sueskim.

Inwazja powiodła się po tygodniu działań zbrojnych. Jednakże Eden popełnił potworny błąd, utrzymując wszystko w sekrecie przed Stanami Zjednoczonymi, czym rozwścieczył Dwighta Eisenhowera, który współpracował z rządem brytyjskim w duchu „wyjątkowej relacji”. Ponownie wybrany amerykański prezydent nie tylko był

przeciwny działaniom zbrojnym w Suezie jako czynnikowi destabilizującemu Bliski Wschód, lecz także obawiał się, że Związek Radziecki, udzielając pomocy Egiptowi, może się przyczynić do wybuchu wojny na większą skalę. Stany Zjednoczone przyłączyły się do innych krajów, w tym wielu sprzymierzeńców Wielkiej Brytanii z Commonwealthu, i na forum ONZ potępiły operację w Suezie, żądając wstrzymania działań zbrojnych. Kryzys sueski spowodował

osłabienie funta – milionami wyzbywano się funtów, zwłaszcza na terenie Stanów Zjednoczonych – co dało Eisenhowerowi dodatkowy punkt nacisku: nie chciał się mianowicie zgodzić na międzynarodową pożyczkę dla Wielkiej Brytanii, dopóki siły inwazyjne nie zostaną wycofane. Rezolucja ONZ weszła w życie 6

listopada 1956 roku, a do końca grudnia oddziały francuskie i brytyjskie zakończyły haniebny odwrót.

Za pośrednictwem czerwonych teczek królowa miała codzienny dostęp do dokumentów Ministerstwa Spraw Zagranicznych dotyczących operacji sueskiej. „Niczego przed nią nie ukrywano.

Wiedziała o tajnych układach z wyprzedzeniem”119, powiedział jeden z pałacowych doradców. Zdaniem Edena „doskonale rozumiała, co robimy”120. W tygodniach poprzedzających inwazję odbyła dwie audiencje z premierem, którego nerwy były napięte jak postronki od stresu. Zaczął zażywać amfetaminę121, która wzmogła jego bezsenność i zmienność nastroju. Martin Charteris później scharakteryzował go jako „nerwowego” i „rozchwianego”122 oraz niezdolnego do usiedzenia na miejscu po przybyciu do pałacu Buckingham. „Sądzę, że zdaniem królowej Eden był szalony”123, skomentował Charteris.

Pomimo złych przeczuć części ministrów rząd Edena przegłosował

operację sueską niemal jednogłośnie. Michael Adeane poparł

premiera, lecz prywatni sekretarze królowej, Martin Charteris i Edward Ford, zdecydowanie się sprzeciwiali. Elżbieta II miała okazję zadać swoje słynne pytanie: „Czy są panowie pewni, że postępują roztropnie?”124. Dwadzieścia lat później Eden ujawnił

biografowi Robertowi Laceyowi jedynie to, że królowa nie wyraziła dezaprobaty, „ale też nie twierdzę, że była prosueska”125. Pozostała skrupulatnie neutralna, trzymając się swojej konstytucyjnej roli. „Nie wydaje mi się, żeby naprawdę była za”, wspominała Gay Charteris.

„Takie wrażenie odniósł Martin, a on był cały przeciw”126.

Psychicznie i fizycznie w proszku – wedle jednej relacji „w tak złym stanie, że język mu się plątał”127 – Eden poleciał na Jamajkę w połowie listopada, aby zażyć zbawiennego odpoczynku w Goldeneye, posiadłości pisarza Iana Fleminga, wyznaczając na swego zastępcę R. A. „Raba” Butlera. Churchill, który skrytykował128 Edena za unikanie rozmów z Eisenhowerem, wysłał

do starego przyjaciela list, w którym kładł nacisk na to, że nie ma sensu roztrząsać po fakcie decyzji Edena, tylko trzeba zewrzeć szyki przeciwko Związkowi Radzieckiemu. W swojej odpowiedzi z 23

listopada 1956 roku Eisenhower zgodził się, że „prawdziwym wrogiem”129 są Rosjanie i że Stany Zjednoczone i Wielka Brytania powinny skoncentrować wysiłki na „osiąganiu naszych prawnie uzasadnionych celów na Bliskim Wschodzie”.

Churchill przesłał list Eisenhowera na ręce królowej, która stwierdziła: „Doprawdy dobrze wiedzieć, że rozumie sytuację, i mam nadzieję, że to, iż obecnie Wielka Brytania i Ameryka nie są jednomyślne, nie oznacza, iż wkrótce nie możemy jeszcze zacieśnić łączących nas więzów”130. Rzeczywiście, w następnych dekadach Wielka Brytania podjęła ze Stanami Zjednoczonymi harmonijną współpracę na arenie międzynarodowej, mimo że jej prestiż jako potęgi światowej gasł, w miarę jak kolonie upominały się o niepodległość.

Chociaż królowa nie ponosiła winy osobiście, niepowodzenie operacji sueskiej niewątpliwie rzuciło cień na jej panowanie.

Największą ofiarą był jednak Eden. Nadal niezdrów, postanowił

ustąpić ze stanowiska 9 stycznia 1957 roku w wieku pięćdziesięciu dziewięciu lat po zaledwie dwudziestu miesiącach premierowania.

Królowa wyraziła pochwałę jego „wysoce cenionych” zdolności przywódczych w „burzliwych czasach”131, Eden zaś podziękował

za „mądrą i bezstronną reakcję na wydarzenia”132. Wszelako jego reputacja jako męża stanu legła w gruzach i nigdy nie doszło do jego pełnej rehabilitacji.

I znowu Elżbiecie II przyszło wyznaczyć lidera partii, aczkolwiek tym razem królowa dała się uwikłać w polityczne machinacje, które po raz pierwszy położyły się cieniem na jej neutralności. O ile Partia Pracy wyłaniała przewodniczącego poprzez demokratyczne głosowanie, o tyle bardziej elitarna Partia Konserwatywna hołdowała niejasnej procedurze sondowania, określanej mianem emergence.

Dwoma wiodącymi podówczas kandydatami byli:

sześćdziesięciodwuletni Harold Macmillan, minister skarbu, oraz pięćdziesięcioczteroletni Rab Butler, przewodniczący Izby Gmin, który był wicepremierem i spodziewał się nominacji.

Rozsądne wydawało się nagrodzenie Butlera za dziesiątki lat służby, w tym na najwyższych stanowiskach. W dodatku sprzeciwiał

się on planom ataku na Suez, podczas gdy Macmillan był jednym z reżyserów operacji, jakkolwiek usilnie starał się zdystansować od ostatecznego fiaska. Eden oficjalnie nie miał nic do powiedzenia w sprawie wyboru swego następcy, chociaż poinformował królową, że jest za Butlerem.

Na sugestię odchodzącego ze stanowiska premiera głównymi doradcami królowej przy podejmowaniu tej decyzji byli zasiedziali torysi – sześćdziesięciotrzyletni markiz Salisbury i pięćdziesięciosześcioletni David Maxwell Fyfe, wicehrabia Kilmuir, który pełnił funkcję lorda kanclerza, co jest jednym z najbardziej prestiżowych urzędów w Wielkiej Brytanii. Wspólnie przeprowadzili nieformalne głosowanie wśród członków gabinetu, paru byłych ministrów i lidera tylnych ław parlamentu. Salisbury zaraportował

królowej, że Macmillan wygrał bezapelacyjnie. Churchill również dorzucił swoje trzy grosze, doradzając, aby królowa „wybrała starszego mężczyznę”133.

Wszakże gdy wezwała Macmillana do pałacu Buckingham 10

stycznia 1957 roku i zleciła mu sformowanie rządu, jej wybór zaskoczył szeregowych członków Partii Konserwatywnej, z których wielu popierało Butlera. Zamiast podjąć wyważoną decyzję, Elżbieta II najwyraźniej scedowała ją na parę zacofanych arystokratów, których ocena sytuacji rozbiegała się

z rzeczywistością. Gwoli sprawiedliwości, królowa tylko postąpiła zgodnie z niepisanymi zasadami Partii Konserwatywnej. Gdyby dokonała niezależnego wyboru – co było mało prawdopodobne, zważywszy na jej wrodzoną ostrożność – zostałaby oskarżona o wyjście z roli. Mimo wszystko pozostało wrażenie, że na tronie zasiada młoda kobieta nie mająca kontaktu z rzeczywistością, ulegająca życzeniom koterii establishmentu. Sztandar nowej epoki elżbietańskiej, powiewający dumnie przed pięciu laty, oklapł

w zimnym powietrzu krytyki.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

„Fiuuu”, zawołała królowa, dostrzegłszy zarys Dolnego Manhattanu.

Widok przywiódł jej na myśl „rząd wspaniałych klejnotów”.

Para królewska zbliżająca się do Nowego Jorku na pokładzie promu, październik 1957 r. Associated Press.

Rozdział VI

Stworzona do telewizji

Brakującym głosem w napiętej atmosferze konfliktu sueskiego i przełomu gabinetowego był głos księcia Filipa. Z całą pewnością przydałoby się wtedy królowej jego wsparcie moralne. Jednakże 15

października 1956 roku trzydziestopięcioletni diuk Edynburga wyprawił się za namową żony na HMY Britannia w czteromiesięczną samotną podróż po krajach Commonwealthu, obejmującą dystans prawie czterdziestu tysięcy mil[159].

Pierwszym przestankiem było Melbourne, gdzie miał dokonać otwarcia Igrzysk Olimpijskich ’56, co Filip następnie skomentował

tak: „Znacznie prościej byłoby polecieć tam i z powrotem”1. Tylko że wspólnie z królową podjął decyzję o rozszerzeniu programu podróży o kilka innych miast Australii, Nową Zelandię, Kenię i Gambię, jak również o pewną liczbę „odległych destynacji, których społeczności pozostają wiernymi członkami Wspólnoty Narodów”2, takich jak Papua Nowa Gwinea, Seszele, Cejlon i Malaje. Popłynął

także na Falklandy na południowym Atlantyku oraz do brytyjskich baz w Antarktyce.

Wedle własnego opisu Filip jest „z zawodu żeglarzem”3, który winien jest „wierność jednemu z najprzedniejszych światowych bractw – bractwu morza”4. Tak więc jesienią 1956 roku mógł się z przyjemnością pławić w koleżeńskiej atmosferze mesy oficerskiej, aczkolwiek w znacznie bardziej luksusowych warunkach niż za czasów służby w marynarce wojennej – obecnie z uroczystymi kolacjami przy stole dla dwudziestu osób nakrytym srebrną i kryształową zastawą, z winem najlepszych roczników prosto z jachtowej piwniczki.

Ta podróż dała mu także możliwość uwolnienia się od rygorów pałacowego życia i podejrzliwych spojrzeń dworzan.

W przeciwieństwie do innych mężczyzn ze swego pokolenia i ze swej klasy społecznej Filip był zależny od żony i podlegał jej. Wyłącznie zdany na siebie, mógł cieszyć się kontrolą, którą jego rówieśnicy mieli za coś oczywistego. Ulegając swoim eksploracyjnym5

ciągotkom, zabrał ze sobą słynnego weterana wypraw do Antarktyki,

sir Raymonda Priestleya; zapuścił schludny wąsik i brodę zwane w Królewskiej Marynarce Wojennej „pełnym zestawem”6; oraz uczył

się malować pod okiem prywatnego nauczyciela, artysty rodem z hrabstwa Norfolk, nazwiskiem Edward Seago, który szkolił go od początków roku.W przypływie nostalgii7 Filip podpisywał swoje obrazy grecką literą „phi” – Φ, kółkiem przedzielonym pionową kreską.

W kraju krytycy zaczęli nazywać przeciągającą się podróż

„kaprysem Filipa”8, podkreślając jego rzucającą się w oczy nieobecność w trakcie poronionej bliskowschodniej inwazji, nie wspominając o dziewiątej rocznicy ślubu (aczkolwiek wysłał królowej białe róże9 i fotografię przedstawiającą dwie iguany w uścisku) i Bożym Narodzeniu, podczas którego nadał przez radio krótką przemowę gdzieś spomiędzy Nowej Zelandii i przylądka Horn, mówiąc o mieszkańcach Commonwealthu jako o tych, „co chcą służyć raczej innym niż sobie”10.

W ciągu pierwszych pięciu lat panowania swojej żony Filip wyznaczył zakres spraw i zainteresowań, który w przyszłości jeszcze poszerzy. „Ma umysł, który zmusza go do ciągłego zaglądania za zamknięte drzwi”, podsumował jeden z doradców pałacu Buckingham. „Chce być na bieżąco. Taką ma naturę”11.

Od czasu, gdy był oficerem marynarki, fascynował się nauką i technologią i często mówił o konieczności polepszenia edukacji na tych polach. Zarazem kładł nacisk na rozwój „całego człowieka”12

poprzez kształtowanie charakteru na równi z umysłem. Pasjonował

go związek między zdrowiem psychicznym, moralnym i fizycznym, uznał za niezbędne zapewnienie młodym ludziom możliwości rozwoju fizycznego w celu uniknięcia czegoś, co nazywał „sub-health” [160]. 13

Wspierał niemal od początku istnienia organizację szkoleniową Outdoor Bound, która jak wskazuje sama nazwa, skupia się na ćwiczeniach na dworze, a została założona przez twórcę Gordonstoun School, Kurta Hahna, by wyrabiać zdolności przywódcze i wiarę w siebie poprzez rygorystyczne wyzwania fizyczne. W 1956 roku Filip uruchomił program Duke of Edinburgh Award, działający na całym świecie i mający umożliwiać nastolatkom i osobom do dwudziestego piątego roku życia odbycie służby na rzecz społeczności i sprawdzenie się fizyczne.

Pod koniec podróży długoletni przyjaciel i oddany prywatny

sekretarz Filipa, Mike Parker, nagle musiał wrócić do Londynu, jego żona Eileen wniosła bowiem pozew o rozwód, oskarżając małżonka o zdradę. Wiadomość ta trafiła na łamy brytyjskich bulwarówek, a prasa skojarzyła znaczącą pozycję Parkera w pałacu z wielomiesięcznym pobytem Filipa na morzu, by w efekcie zadać pytanie o stan małżeństwa pary królewskiej. Dziennikarze uczepili się trwającego od kilku lat uczestnictwa Filipa w spotkaniach grupy mężczyzn zwanej Thursday Club, do której należał Parker oraz aktorzy David Niven i Peter Ustinov. O ile nie padło ani słowo na temat tego, by podczas tych spotkań dochodziło do czegoś więcej niż picia, palenia i opowiadania sobie historii z wyścigów, o tyle jeden z uczestników, znany fotograf Stirling Henry Nahum, używający pseudonimu „Baron”, ponoć użyczał swego mieszkania na schadzki diuka z nie nazwaną z imienia „party girl”, wywołując „rozłam”

w małżeństwie.

Zważywszy na to, że Filip miał wygląd bożyszcza kobiet i był czuły na kobiecą urodę, plotkarze nieraz w przeszłości łączyli go z różnymi aktorkami i ślicznotkami z towarzystwa, między innymi z Pat Kirkwood, Helen Cordet i Katie Boyle, wszystkie jednak zaprzeczały czemukolwiek, co wykraczałoby poza przyjaźń czy wręcz znajomość z widzenia. Historia o „party girl”14 nie ma żadnego pokrycia w faktach, a Filip był „bardzo zraniony, potwornie zraniony, i bardzo zły”15 w związku z tym pomówieniem. Królowa poczyniła niezwykły dla niej krok, upoważniając swego zazwyczaj małomównego sekretarza prasowego, komandora Richarda Colville’a, do wydania nie pozostawiającego wątpliwości dementi: „Nie może być mowy o żadnym rozłamie w małżeństwie królowej i diuka”16. Na tym sprawa się skończyła, aczkolwiek pogłoski o rzekomych flirtach Filipa będą wypływać, ilekroć zatańczy albo wda się w rozmowę z ładną kobietą.

Parker ustąpił ze stanowiska dla uspokojenia opinii publicznej, podczas gdy sprawa rozwodowa się ciągnęła. Elżbieta II i Filip spotkali się 16 lutego 1957 roku w Portugalii, co królowa wykorzystała, by na swój przemyślny sposób rozwiać wątpliwości wokół jej małżeństwa. Gdy opalony i świeżo ogolony Filip wkroczył

na pokład samolotu, natknął się na żonę i jej świtę z przyczepionymi sztucznymi brodami. Para królewska spędziła dwa dni na osobności przed podjęciem obowiązków publicznych podczas trzydniowej wizyty państwowej w Portugalii. Zdając raport z podróży w trakcie

lunchu w Londynie 26 lutego 1957 roku, diuk zauważył, że kiedy był

młodszy, czteromiesięczna nieobecność „nic by nie znaczyła”, natomiast teraz z „oczywistych powodów”, jakimi były jego żona i rodzina, taka przedłużająca się rozłąka „znaczy dla mnie o wiele więcej”. Zaraz jednak dodał, że „osobiste poświęcenie” nie poszło na marne, skoro dobro Commonwealthu zyskało na nim „choć odrobinę”17.

Zaledwie cztery dni wcześniej królowa wynagrodziła to poświęcenie i pracę Filipa w ogóle jako małżonka, oficjalnie nadając mu tytuł księcia Zjednoczonego Królestwa – co było wyższym wyróżnieniem od przysługującego mu od chwili ślubu tytułu diuka.

Pomysł wyszedł18 od Harolda Macmillana, nowego premiera, który chytrze chciał w ten sposób umocnić pozycję Filipa u boku żony oraz w oczach całej Wielkiej Brytanii i Wspólnoty Narodów.

Pomimo raczej ponurego usposobienia Macmillan rzucił się w wir obowiązków z entuzjastycznym optymizmem, pośpiesznie odcinając się od sueskiego fiaska i potwierdzając na arenie międzynarodowej status Wielkiej Brytanii jako mocarstwa zamieszkiwanego przez pracowity naród. „Większość naszych obywateli jeszcze nigdy nie żyła tak dostatnio”19, wypowiedział słynne słowa 20 lipca 1957 roku.

Na jego warcie zamożność Wielkiej Brytanii faktycznie wzrosła.

Wkrótce po przeprowadzce na Downing Street 10 Macmillan zaczął

sprawnie naprawiać stosunki nadszarpnięte przez konflikt sueski, po cichu starając się o zaproszenie królowej przez Eisenhowera do Stanów z wizytą państwową na jesieni 1957 roku.

Królową połączyła z Macmillanem lepsza relacja niż z jego roztrzęsionym poprzednikiem, może nie tak poufała jak z Churchillem, lecz również pełna zrozumienia, przynajmniej z jej strony, chociaż czasami Elżbieta II bywała poirytowana20 jego staromodną pretensjonalnością i tendencją do perorowania.

Podobnie jak Churchill, Macmillan miał matkę Amerykankę (nieodmiennie opisywaną jako natarczywa czy apodyktyczna) i charakteryzowało go coś, co biograf Alistair Horne ujął jako

„wrodzony szacunek dla monarchii”21. Premier był przenikliwy, dowcipny i wytworny, zdolny do wydawania trafnych osądów ludzkiej natury, co wzbudzało zainteresowanie królowej uwielbiającej plotki polityczne.

Macmillan był skomplikowaną osobowością, o czym stanowiła

mieszanina chytrości i bezbronności, głębokiej religijności i okrucieństwa. Jako wnuk zubożałego szkockiego wieśniaka, który zbił fortunę w branży wydawniczej, Harold otrzymał najlepsze wykształcenie w Eton College i Uniwersytecie Oksfordzkim. Podczas pierwszej wojny światowej został raniony aż pięciokrotnie, dzięki czemu połączyła go zażyłość z robotnikami służącymi wraz z nim w okopach, choć zarazem popadł w niejakie poczucie winy wynikające z faktu, że udało mu się przeżyć.

Awansował do klasy arystokratycznej, gdy poślubił trzecią córkę dziewiątego diuka Devonshire, lady Dorothy Cavendish[161], która przysparzała mu mąk, wiodąc przez dziesięciolecia romans z Robertem Boothbym, ekstrawaganckim i wesołym biseksualnym politykiem. Ich związek był tajemnicą poliszynela („Wszyscy o tym wiedzieliśmy”22, powiedziała lata później Królowa Matka do swego przyjaciela Woodrowa Wyatta, felietonisty The Timesa i News of the World), co czyniło upokorzenie Macmillana jeszcze dotkliwszym.

Na początku przeszedł załamanie nerwowe, ale z czasem zaczął

sobie radzić z sytuacją, przybrawszy „maskę nieprzeniknionego spokoju”23. Wszelako za tym, co amerykański ambasador David Bruce nazwał „wiktoriańską ociężałością”24, Macmillan był zdolny do „siły” i „determinacji”, jak również do „sprawnych działań”.

Czując się swobodniej wśród mających takie same jak on poglądy kompanów od kieliszka z White’s, klubu dżentelmenów na St. James’s Street, mimo wszystko prędko zapałał sympatią do królowej, różniącej się od znanych mu z towarzystwa kobiet żywą inteligencją oraz doskonałym opanowaniem zagadnień polityki wewnętrznej i zagranicznej, które zdumiewały go od samego początku25. Chętnie wykorzystywał jej absolutną dyskrecję i matczyną łagodność, określając ją jako „wielkie wsparcie, gdyż jest jedyną osobą, z którą można otwarcie rozmawiać”26.

Butler, porucznik w stanie spoczynku, który odbywał wtorkowe wizyty w pałacu Buckingham, gdy Macmillan przebywał za granicą, miał podobną opinię o królowej jako interlokutorce. „Nigdy jej nie ponosiło”, powiedział później. „Zawsze wyrażała się niezwykle precyzyjnie. I nie miała w zwyczaju zdradzać poglądów na początku spotkania”. Raczej wydobywała opinię z rozmówcy i „przysłuchiwała się jej z wielką uwagą”27.

Macmillan i Elżbieta II stanowili zgrany zespół w ciągu siedmiu lat

sprawowania przez niego urzędu. Premier wysyłał jej długie listy zawierające opinie o światowych przywódcach i wyznania na temat swoich niepowodzeń, jak również przedziwne rysunki i ponure prognozy. Królowa rewanżowała się pisanymi odręcznie odpowiedziami, w których niezmiennie wyrażała zachętę i uznanie.

Macmillana ujął jej brak sztywności i poczucie humoru. Podobnie jak wiele innych osób żałował, że „nie uśmiecha się częściej publicznie”28. Dowiedziawszy się o tym, Elżbieta II odparła, iż „zawsze jej się wydawało, że ludzie chcą ją widzieć poważną przez większość czasu”29.

 Po sześcioletniej przerwie trzydziestojednoletnia władczyni zapragnęła mieć więcej dzieci, podobnie jak jej mąż. Dickie Mountbatten winił za tę zwłokę30 gniew Filipa spowodowany odrzuceniem jego nazwiska rodowego po wstąpieniu Elżbiety II na tron. Jednakże wedle niej samej, odłożyła marzenia o dużej rodzinie głównie dlatego, że chciała się skupić na wdrożeniu do roli skutecznego monarchy.

Podczas wizyty w pałacu Buckingham w maju 1957 roku Eleonora Roosevelt odbyła prawie godzinne spotkanie z królową nazajutrz po tym, jak książę Karol przeszedł resekcję migdałków. Była pierwsza dama stwierdziła, że królowa była „tak spokojna i opanowana, jakby nie miała na głowie nieszczęśliwego małego chłopca”31. Elżbieta II oświadczyła, że Karol dostał już lody dla złagodzenia bólu gardła, lecz jako że była osiemnasta trzydzieści, czuła się w obowiązku raczej zabawiać wdowę po amerykańskim prezydencie, aniżeli siedzieć przy łóżku ośmioletniego syna.

Elżbieta II i książę Filip w ogrodzie pałacu Buckingham przyglądający się swoim dzieciom, księciu Karolowi i księżniczce Annie, 1957 r. Fotografia z zasobów hr. Snowdon, Camera Press London.

Chociaż królowa z całą pewnością kochała swoje dzieci, wymogi pozycji sprawiały, że nie mogła spędzać z nimi wiele czasu. Obojgiem zajmowały się opiekunki – dla Karola szczególnie Mabel Anderson

jawiła się jako „bezpieczna przystań”32 – oraz ślepo zakochana we wnukach babcia. Tymczasem Elżbietę II z powodu jej przywiązania do rutyny, w połączeniu z wrodzonymi zahamowaniami i niechęcią do konfrontacji, ominęło wiele wyzwań macierzyńskich, jak i radości. „Odpuszczała sobie”, powiedziała Gay Charteris.

„Codziennie miała wiele zajęć. Łatwiej było do nich wracać niż do wrzeszczących dzieci. Zawsze mogła się usprawiedliwić swoimi czerwonymi teczkami”33. Kultowa fotografia z 1957 roku zrobiona przez przyszłego męża księżniczki Małgorzaty, Antony’ego Armstronga-Jonesa, przypadkiem podkreśliła dystans między parą królewską i jej dziećmi. Zdjęcie ukazuje Elżbietę II i Filipa wychylających się przez kamienny mostek w ogrodach pałacu Buckingham i spoglądających z zachwytem na Annę i Karola siedzących na kamieniu w dole i czytających książeczkę.

To, że królowa nie radzi sobie z macierzyństwem, stało się oczywiste dla Clarissy Eden podczas pobytu na zamku w Windsorze w kwietniu 1955 roku, kiedy wraz z mężem wzięła udział w pikniku zorganizowanym przez rodzinę królewską. Gdy sześcioletni Karol opadł na krzesło34 Anthony’ego Edena, Elżbieta II kazała mu zwolnić miejsce. Spotkawszy się z odmową, poprosiła chłopca ponownie –

„ponieważ to krzesło pana premiera, a on jest zmęczony”. Mimo to mały książę nie ustąpił. Następnie gdy Karol nie mógł zacząć posiłku, ponieważ nie umył rąk, Królowa Matka uległa mu, mówiąc: „Och, doskonale go rozumiem. Podajcie mu trochę wody na spodeczku”.

Clarissę Eden lekko bawiło35 zepsucie księcia, lecz zdumiewało ją, że królowa „nie powiedziała: «No dalej, Karolu, wstawaj!», ale jak przypuszczam, za wszelką cenę chciała uniknąć sceny”.

Tego konkretnego wiosennego popołudnia Filip, który w domu strzegł dyscypliny, spędzał miło czas na pobliskim jeziorku, pływając płaskodenną łodzią. O ile jednak królowa bywała zbyt pobłażliwa, o tyle jej mąż często był nazbyt surowy. Jako głowa rodziny – co było

„normalnym stanem rzeczy”36 zdaniem Elżbiety II – narzucał zasady, wymagając między innymi, aby Karol słał łóżko37 co dzień rano i zjawiał się punktualnie na śniadanie. Filip dyrygował prawowitym następcą tronu, który pod wieloma względami znacznie się różnił

od ojca: nieśmiały, introwertyczny i fizycznie niezgrabny.

Od najmłodszych lat był, wedle opinii Królowej Matki, „bardzo delikatnym chłopcem, o niezwykle dobrym serduszku”38. Mimo

że o dwa lata młodsza od brata, księżniczka Anna zdawała się mieć znacznie twardszy charakter; cechowała ją pewność siebie, skrupulatność i asertywność, podobnie jak jej ojca.

Najistotniejsza decyzja dotycząca Karola wiązała się z jego wykształceniem. (Zgodnie z tradycją obowiązującą w klasie wyższej Annę miała uczyć guwernantka do czasu, aż osiągnąwszy trzynasty rok życia, będzie mogła udać się do szkoły z internatem). W próbie stworzenia pozorów normalnego życia Filip i Elżbieta II postanowili wysłać syna do prywatnej szkoły podstawowej – po raz pierwszy w wypadku prawowitego następcy tronu. Wybór Filipa padł na Hill House School w Londynie, akademię dla pięciolatków, w której hołdowano credo Plutarcha, że umysł dziecka „nie jest naczyniem, które należy napełnić, lecz ogniem, który trzeba rozniecić”39.

Po pierwszych latach, które Karol spędził z opiekunkami w pałacowym pokoju dziecięcym, przebywanie w klasie z innymi chłopcami40 było dlań nowością, a w dodatku został wystawiony na tak niwelujące wszystkie różnice doświadczenia, jak zamiatanie podłóg i jeżdżenie autobusem na zajęcia sportowe. Wszelako miał

tylko rok, w czasie którego płomyk ledwie zaczął się tlić, zanim jesienią 1957 roku, na dwa miesiące przed dziewiątymi urodzinami –

to jest w wieku, gdy zwyczajowo synowie arystokratów trafiają do szkoły z internatem – posłano go do ojcowskiej alma mater, Cheam School w hrabstwie Hampshire.

Filip wybrał szkołę, której program pokrywał się z jego wizją kształcenia „całego” dziecka41. Jednakże wypełniał też obraną misję, aby uczynić syna twardszym. Wyjaśniając przesłanki, które nim kierowały, wiele lat później książę Filip napisał: „Dzieciom można folgować w domu, ale w szkole powinny panować spartańskie warunki, by w efekcie narzuconej dyscypliny mógł przebiec proces rozwoju w powściągliwą, uprzejmą i niezależną dorosłą jednostkę ludzką”42.

Karol był nieszczęśliwy, odkąd postawił nogę w internacie. Chociaż w następnych pięciu latach przywykł do reżimu i nauczył się koegzystować z ponad osiemdziesięcioma chłopcami w klasie i na boisku, nie przestał trzymać się lekko na uboczu, tęskniąc za odległym zaciszem domu. Tłumacząc niezdolność do nawiązania licznych przyjaźni, powiedział potem: „Zawsze wolałem własne towarzystwo albo kontakty z jedną osobą na raz”43.

Poczuł jeszcze większe skrępowanie swoją wyjątkową pozycją, gdy pod koniec pierwszego roku nauki matka nadała mu tytuł księcia Walii – najbardziej widomy symbol jego miejsca w kolejce do tronu.

Nie miał pojęcia, co go czeka44, gdy wraz z kilkoma kolegami został

wezwany do gabinetu dyrektora szkoły latem 1958 roku, aby obejrzeć mowę królowej kończącą Igrzyska Imperium Brytyjskiego i Wspólnoty Narodów w Cardiff – odbywającą się co cztery lata imprezę sportową, w której występują sportowcy z państw członkowskich. Kiedy Elżbieta II dokonała historycznego obwieszczenia, Karol skulił się ze wstydu, podczas gdy tłumy na małym ekranie wiwatowały: „Niech Bóg błogosławi księciu Walii!”.

Rodzice zdawali sobie sprawę, że w szkole Karol czuje się nieszczęśliwy; królowa pisała nawet o synowskim „strachu”45 przed powrotem do Cheam School po wakacjach. Oboje jednak wierzyli w konieczność trzymania fasonu, a królowa dodatkowo przekierowywała skargi syna do męża. Przy szorstkim sposobie bycia i tendencji raczej do krytykowania niż do udzielania zachęt Filip nie był skłonny do okazywania współczucia, co jeszcze poszerzyło przepaść istniejącą między ojcem i synem.

Z praktycznego punktu widzenia wysłanie Karola do szkoły z internatem było rozsądnym rozwiązaniem, zważywszy na wypełniony kalendarz królowej i księcia Filipa. Dzięki temu chłopiec pozostawał również z dala od wścibskich oczu dziennikarzy.

Aż do tamtej pory wizerunek monarchini przedstawiany na łamach prasy – oraz w komentarzach BBC nadawanych zawsze

przyciszonym głosem i z nienagannym akcentem – był nieodmiennie pełen szacunku (a pochwały graniczyły z uwielbieniem), natomiast na sensacyjność pozwalano sobie w wypadku męża i siostry królowej.

Tymczasem teraz zaczęto po raz pierwszy publikować artykuły krytyczne wobec Elżbiety II i jej najbliższych doradców.

W zazwyczaj spokojnym sierpniu roku 1957, gdy królowa ze swoim dworem jak co roku udała się na wakacje do Szkocji, mało znany tytuł

prasowy, National and English Review, opublikował artykuł pt.

Monarcha dzisiaj autorstwa redaktora naczelnego, trzydziestotrzyletniego Johna Grigga, drugiego barona Altrincham.

John Grigg był kontrowersyjnym torysem, który zdążył już zwrócić na siebie uwagę tym, że występował przeciwko innym dziedzicznym

parom w Izbie Lordów, z których wielu, jak mówił, „niekoniecznie miało predyspozycje do zasiadania w parlamencie”46. Opowiadał się również za wyświęcaniem kobiet w Kościele anglikańskim i stanowczo przeciwko sueskiej inwazji Anthony’ego Edena.

Obecnie wziął na celownik tych, co służyli – czy też raczej w jego przekonaniu: służyli niezbyt udanie – monarchii, którą jak twierdził, popierał. Jego tytuł przydał mu wiarygodności, podobnie jak to, że nauki pobierał w Eton College i Uniwersytecie Oksfordzkim, a służbę odbywał w oddziale grenadierów gwardii – wszystkie te miejsca stanowiły wylęgarnię dworzan pałacu Buckingham.

Tymczasem Altrincham nazwał owych doradców „wąską grupą”

ubranych w „tweedy” arystokratów, którzy pstrzyli oficjalne przemowy królowej frazesami. „Osobowość, która wyziera zza tych banałów wkładanych w jej usta”, pisał, „wskazuje na zarozumiałą pensjonarkę”, uniemożliwiając rozwinięcie własnego „niezawisłego i wyróżniającego się charakteru”. Altrincham zachęcił członków rodziny królewskiej do tego, by zaczęli się otaczać bardziej zróżnicowanymi rasowo i społecznie osobami, tworząc „prawdziwie bezklasowy i wspólnotowy dwór”, który dzięki większej fantazji byłby w stanie pomóc królowej osiągnąć „zda się niemożliwy do osiągnięcia cel bycia zarazem pospolitą i niepospolitą”47.

Ta linia krytyki stanowiła echo ledwie dostrzeżonego dwa lata wcześniej eseju zamieszczonego przez dziennikarza prasowego i radiowego, Malcolma Muggeridge’a, na łamach New Statesmana.

Ośmielony przez cyrk medialny wywołany przez perypetie księżniczki Małgorzaty i Petera Townsenda, Muggeridge przestrzegł

w październiku 1955 roku przed niebezpieczeństwem nadmiernej ekspozycji w prasie. Przewidująco doradził rodzinie królewskiej powołanie „skutecznej komórki public relations” w miejsce „raczej groteskowych dworzan” w celu opanowania mediów i „zapobieżenia najgorszym nadużyciom”. Lepsi doradcy, pisał, pomogliby członkom rodziny królewskiej „chronić siebie i swoje życie przed zamienieniem się w swego rodzaju królewską operę mydlaną”. Muggeridge, sprawny polemista, wyraził użyteczną radę w powściągliwy i pełen respektu sposób. Jego najbardziej prowokacyjna uwaga sugerowała, że monarchia „stała się swego rodzaju zastępczą religią”, a on sam doradzał, aby brytyjska rodzina panująca rozważyła przyjęcie skandynawskiego modelu życia „w prostocie i bez afektacji pomiędzy swymi poddanymi”48.

Podobna w wymowie analiza Altrinchama być może spowodowałaby tylko niejakie zdziwienie wśród czterech i pół tysiąca czytelników pisma, gdyby autor nie ośmielił się zaatakować królowej osobiście, zarzucając jej „osobowość debiutantki” oraz „żałośnie marne wyszkolenie” do zawodu monarchy. „«Crawfie», sir Henry Marten, londyńskie bale, wyścigi konne, polowania na ptactwo, gra w kanastę i sporadycznie podróż zagraniczna”, pisał, „nie byłyby wystarczające w wypadku Elżbiety I!”.

Co więcej, podkreślił jej „styl mówienia, który prawdę rzekłszy,

«przyprawia o ciarki». Podobnie jak jej matka, zdaje się niezdolna do sklecenia choćby paru zdań bez kartki. […] Skoro królowa ma zamiar odczytywać swoje mowy, wielkie i małe, musi przynajmniej nauczyć się je czytać. Przy pewnej dozie praktyki nawet przygotowana przemowa nabiera spontaniczności”. W duchu czegoś, co nazwał „wynikającą z lojalności konstruktywną krytyką”, Altrincham dodał, że gdy królowa „utraci pierwszą młodość”, jej reputacja będzie zależeć głównie od osobowości. „Będzie musiała mówić rzeczy, które ludzie zapamiętają”, napisał, „i robić rzeczy, które ludzie zauważą”.

Jego słowa wywołały oburzenie w sferach mediów

i establishmentu. Bulwarówki drukowały wielkie nagłówki o „ataku”

na królową. The Sunday Times nazwał Altrinchama łajdakiem i tchórzem, a Henry Fairlie napisał w Mailu, że krytykant miał

czelność „przeciwstawić swój tyci współczesny umysł

nagromadzonemu przez stulecia doświadczeniu”49. Geoffrey Fisher, arcybiskup Canterbury, zlekceważył Altrinchama, wyrażając się o nim per „ten głupiutki człowieczek”50. B. K. Burbidge z League of Empire Loyalists spoliczkował Altrinchama przy okazji spotkania na londyńskiej ulicy. Sędzia, który nałożył na Burbidge’a grzywnę w wysokości jednego funta, nie zdołał się powstrzymać przed wyrażeniem zrozumienia dla gniewu podsądnego, mówiąc, że „dziewięćdziesiąt pięć procent obywateli tego kraju czuje niesmak i obrazę z powodu opublikowanych słów”51.

W pałacu Buckingham potraktowano esej jako konstruktywną krytykę. Martin Charteris prywatnie nazwał go „istnym kubłem zimnej wody wylanym na powojenną monarchię” i powiedział, że autor wyświadczył „ogromną przysługę”52. Według niektórych relacji53 książę Filip – w żadnym razie nie miłośnik szorstkich

dworzan – miał podobne odczucia. Z pomocą męża54 i rozlicznych fachowców, takich jak David Attenborough z BBC i Antony Craxton, przyjaciel Filipa z lat młodzieńczych w Gordonstoun School, królowa nauczyła się wygłaszać przemowy, głównie poprzez obniżenie tembru głosu i zmianę sposobu mówienia na mniej urywany. Jednakże w dalszym ciągu odczytywała tekst z kartek, zamiast ryzykować pogwałcenie zasady neutralności monarchy jednym niebacznie rzuconym słowem. Wbrew przepowiedniom Altrinchama, nawet po tym, jak Elżbieta II utraciła pierwszą młodość, opinia publiczna nadal doceniała jej beznamiętny styl oraz wynikającą ze skromności niechęć do zwracania na siebie uwagi.

Wdzięczność Charterisa dla przestrogi Altrinchama była odzwierciedleniem innych zmian, dzięki którym królowa zaadaptowała się do nowych czasów, demokratyzując część wydarzeń i koniec końców wprowadzając większą różnorodność wśród swego personelu. W kolejnym roku odbył się ostatni55 elitarny bal debiutantek w pałacu Buckingham, stanowiący zamierzchły zwyczaj obowiązujący arystokrację od czasów Jerzego III, a zastąpiły go dodatkowe królewskie garden party otwarte dla szerszego spektrum gości.

Podczas gdy zmiany te nabierały kształtów w ukryciu, Malcolm Muggeridge otwarcie przyłożył się do tego imbroglio, dolewając oliwy do ognia w październiku 1957 roku publikacją eseju pt. Czy Anglia naprawdę potrzebuje królowej? w amerykańskim tygodniku The Saturday Evening Post. Nie tylko rozwinął w nim swoją wcześniejszą koncepcję „królewskiej opery mydlanej”, ale także zaognił sprawę, podbijając stawkę sarkastycznym tonem i otwartą krytyką królowej oraz tych, którzy jej służyli.

Doniósł, że „ci, co spotykają się towarzysko z rodziną królewską”, są najbardziej „podle dwulicowi” wobec królowej. „To księżne, a nie ekspedientki”, napisał, „uważają, że królowa jest nudnym bezguściem”. Dodał, że królowa wypełnia swoje obowiązki „z pewną lunatycznością w gestach, ruchach i rytuałach”. A co gorsza, jest ona

„źródłem snobizmu i lizusostwa”56.

Muggeridge zebrał jeszcze gorsze cięgi od mediów niż Altrincham.

Nękano go57 na ulicach, zdemolowano mu dom, przysyłano zjadliwą pocztę zawierającą ekskrementy i żyletki. BBC czasowo zabroniło mu występowania na falach eteru. Gdy jednak powrócił, stał się

jednym z wiodących prezenterów.

Jednym z powodów tak żywiołowej reakcji było nieprzypadkowe zgranie w czasie publikacji artykułu z bardzo oczekiwaną wizytą królowej w Ameryce Północnej. Przybywszy do Kanady 12

października 1957 roku z pięciodniową wizytą, wygłosiła swoją pierwszą telewizyjną przemowę na żywo, zwracając się naprzemiennie po angielsku i po francusku do czternastomilionowej widowni z ogółem szesnastoipółmilionowej populacji Kanady.

Również po raz pierwszy skorzystała z telepromptera58, co pozwoliło jej patrzeć prosto w kamerę. Wypadła „nieśmiała, lekko zawstydzona, a chwilami niezręczna”, lecz przy tym rozczulająca, ponieważ jej zachowanie „było takie ludzkie”59 według The New York Timesa.

Być może słowa krytyki Altrinchama i Muggeridge’a odniosły już skutek, ponieważ nietypowo dla siebie rozpoczęła siedmiominutową mowę, zwracając się do widzów: „Chciałabym przemówić do was na płaszczyźnie bardziej prywatnej”60. Następnie ciągnęła nieomal konfidencjonalnie: „Bywają długie okresy, gdy życie zdaje się nudną powtarzalną rutyną, wypełnioną nieistotnymi zajęciami bez znaczenia, a potem nagle znajdujemy się w centrum jakiegoś wielkiego wydarzenia i to pozwala nam dojrzeć solidne i trwałe podstawy naszej egzystencji”.

Nazajutrz po raz pierwszy w historii Korony brytyjskiej dokonała otwarcia parlamentu Kanady. Aby Kanadyjczycy mogli poczuć, że „uczestniczą w tworzeniu historii swojego kraju”61, zgodziła się również na transmisję telewizyjną swojej mowy z tronu izby senatu w Ottawie.

Królowa wyjątkowo nie mogła się doczekać swojej drugiej wizyty w Ameryce. W liście do Anthony’ego Edena napisała: „Wydaje się, że nić łącząca Stany Zjednoczone z nami jest mocniejsza, zwłaszcza odkąd rosyjski satelita [Sputnik] wstrząsnął opinią nas wszystkich na temat rosyjskiego postępu naukowego!”62. W przeciwieństwie do przelotnego pobytu w 1951 roku tym razem miała to być wizyta z prawdziwego zdarzenia: sześć dni w Waszyngtonie, Nowym Jorku i Jamestown w stanie Wirginia, gdzie uczci trzystupięćdziesięciolecie założenia pierwszej kolonii brytyjskiej w Ameryce.

Łączyła ją zażyła znajomość z sześćdziesięciosiedmioletnim

amerykańskim prezydentem od czasów drugiej wojny światowej, gdy Eisenhower przebywał w Londynie jako naczelny dowódca alianckich ekspedycyjnych sił zbrojnych. Cieszył się „oddaną przyjaźnią”63 jej rodziców i lubił wspominać64, jak pewnego razu zorganizowali dla niego specjalne zwiedzanie prywatnej części zamku w Windsorze.

Aby zapewnić generałowi swobodę, postanowili nie opuszczać wtedy swoich apartamentów. Wszelako w ustalonym dniu Jerzy VI zapomniał o tym i wraz z najbliższymi siedział na tarasie ponad ogrodem różanym, pijąc herbatę w towarzystwie Margaret Rhodes przy stole nakrytym białym obrusem sięgającym do samej ziemi.

Kiedy Eisenhower z towarzyszącymi mu osobami zbliżał się w ich stronę, król domyślił się, że ich obecność przerwie tę wycieczkę.

„Zanurkowaliśmy więc wszyscy pod stół i tam się ukryliśmy”65, opowiadała królowa lata po tym wydarzeniu. „Gdyby [Eisenhower]

i jego kompani spojrzeli w górę […] zobaczyliby stół drżący od licznych niekontrolowanych wybuchów śmiechu tych, którzy kryli się pod spodem”66, wspominała Margaret Rhodes. Gdy Jerzy VI później opowiedział tę historię Eisenhowerowi, generał „był bardzo zaszokowany, że król Anglii się chował”67, powiedziała Elżbieta II.

Dziesięciotysięczny tłum powitał68 królową i jej męża po przybyciu do Wirginii 16 października 1957 roku na mające trwać cały dzień obchody w Jamestown i Williamsburgu. Parze królewskiej towarzyszyła sześćdziesięciosześcioosobowa świta, między innymi minister spraw zagranicznych Selwyn Lloyd. W Williamsburgu królowa wygłosiła krótką mowę z balkonu College of William and Mary, w której wychwalała „światłych i uzdolnionych mężów stanu”69

będących założycielami amerykańskiej republiki. „Lord jakże-mu-tam spudłował”, napisano w The Washington Post. „Mówczyni z niej jest taka sobie, ale ci, którzy ją dzisiaj słyszeli, uznali, że mówi z miłym zaśpiewem”.

Nazajutrz rano delegacja poleciała do Waszyngtonu na pokładzie samolotu Eisenhowera, Columbine III[162], szybkiego zgrabnego samolotu śmigłowego z czterema potężnymi silnikami na długich skrzydłach. Gdy czekali na start70, Filip zagłębił się w lekturze stron sportowych gazety, natomiast Elżbieta II małym złotym kluczykiem otworzyła opatrzony monogramem skórzany przybornik do pisania i zaczęła wypisywać pocztówki do dzieci. „Filipie?”, odezwała się nagle. Jej mąż nadal czytał. „Filipie!”, powtórzyła. Poderwał wzrok

zaskoczony. „Które silniki włączają się pierwsze w takim dużym samolocie jak ten?”. Jej mąż nie posiadał się ze zdziwienia. „No dalej”, zaśmiała się. „Chyba nie chcesz czekać z odpowiedzią do chwili, aż się włączą, Filipie!” Wysunął przypuszczenie, które okazało się zgodne z prawdą. (Włączały się w określonej kolejności, najpierw na jednym skrzydle od wewnętrznego do zewnętrznego, a potem tak samo na drugim). „Był podenerwowany”, wspominała Ruth Buchanan, żona Wileya T. Buchanana Jr., siedzącego nieopodal szefa protokołu prezydenta. „Tak bardzo to przypominało zwyczajną żonę karcącą gapowatego męża”71.

Wjeżdżając do stolicy z prezydentem i jego żoną Mamie w limuzynie Lincolna z dachem typu bubbletop[163], w otoczeniu szesnastu orkiestr, byli witani przez ponad milion ludzi, których nie zraziły częste rzęsiste ulewy. Para królewska spędziła następne cztery noce w najbardziej eleganckich pokojach gościnnych świeżo odrestaurowanego Białego Domu – w Rose Suite[164] umeblowanym w stylu federalnym w wypadku Elżbiety II (później przemianowanym na Sypialnię Królewską i Salon Królewski na cześć wszystkich koronowanych głów, które tam się zatrzymały) oraz w wypadku diuka Edynburga – w Lincoln Bedroom[165] z ośmiostopowym[166]

rzeźbionym łożem z palisandru.

Znaczna część wizyty sprowadzała się do typowych przyjęć, uroczystych kolacji w Białym Domu i ambasadzie brytyjskiej (gdzie dania podano na złotej zastawie przywiezionej z pałacu Buckingham) oraz wycieczek po lokalnych zabytkach – wtedy można było przy odrobinie szczęścia zobaczyć królową, określaną w przekazach jako

„malutka brytyjska władczyni”72 albo „malutka monarchini”.

Ruth Buchanan nie miała wątpliwości, że królowa czuła się „bardzo pewnie i bardzo dobrze w swojej roli. Ale nie opuszczała gardy.

Zachowywała dystans i całkowicie nad sobą panowała, aczkolwiek śmiała się z żartów mego męża”73. Raz, gdy Ruth Buchanan czekała na męża, który odprowadzał parę królewską do limuzyny, „słyszałam, jak rechocze. Nie zdawałam sobie sprawy, że ma taki rubaszny śmiech. Lecz jak tylko wyszła zza rogu i zobaczyła nas, natychmiast przestała”.

Brytyjski ambasador Harold Caccia wydał garden party dla dwóch tysięcy gości w pięciu namiotach wyściełanych włóknem szklanym, które błyszczało niczym jedwab. Przed przyjęciem odbyło się

spotkanie w bardziej kameralnym gronie dla osiemdziesięciu dyplomatów i ich żon. W trakcie oprowadzania po Narodowej Galerii Sztuki królowa zwierzyła się jej dyrektorowi, Johnowi Walkerowi, że niedawno pragnęła kupić Moneta na londyńskiej aukcji, lecz nie było jej stać na zapłacenie „zawrotnej sumy”74.

Wiceprezydent Richard Nixon podjął parę królewską na lunchu na dziewięćdziesiąt sześć osób w zastawionej orchideami sali dawnego Sądu Najwyższego na Kapitolu. Było to pierwsze spotkanie obojga z ciętym, lecz zachowującym się niezręcznie w towarzystwie wiceprezydentem. Być może mając w pamięci niedawną krytykę pod adresem królowej, Nixon rozmawiał z nią o technikach mówienia.

Następnego dnia posłał jej nawet książkę z „paroma dość zaskakującymi pomysłami”75, które jak uznał, mogą się okazać pomocne: The Art Of Readable Writing słynnego językoznawcy doktora Rudolfa Flescha, popularyzatora „naturalnego mówienia”.

W trzeci dzień królowa zapragnęła odejść od ustalonej rutyny.

Najpierw poprosiła, by zabrano ją na „rozgrywkę”76, jak się wyraziła, amerykańskiego futbolu, Biały Dom wystarał się zatem dla niej o miejsce w „loży królewskiej” naprzeciwko środka boiska Byrd Stadium Uniwersytetu Maryland w meczu z drużyną Uniwersytetu Karoliny Północnej. Po drodze królowa dostrzegła supermarket sieci Giant i zapytała, czy mogłaby tam wejść, aby „zobaczyć, jak amerykańskie gospodynie domowe robią zakupy”77.

Do wtóru wiwatów czterdziestu trzech tysięcy zgromadzonych widzów królowa weszła na boisko, aby porozmawiać przez chwilę z dwoma zawodnikami z przeciwnych drużyn – rosłymi, krótko ostrzyżonymi młodzieńcami. Ubrana w warte piętnaście tysięcy futro z norek78, podarowane jej przez Mutation Mink Breeder Association, stowarzyszenie amerykańskich hodowców zwierząt futerkowych, oglądała mecz z wielką uwagą, lecz wydawała się „zaniepokojona”79, ilekroć zawodnicy się blokowali. Widowisko było na wskroś amerykańskie: czirliderki robiły gwiazdy, mażoretki maszerowały, wysoko unosząc nogi, grały orkiestry, a dziewczęta z Karoliny Północnej, przebrane za paczki papierosów od głowy do pasa, tańczyły, kiedy z głośników padały słowa o „wiodącym przemyśle”80

ich stanu.

Podczas gdy parę królewską zabawiano w przerwie meczu, ochroniarze pognali do supermarketu, aby na ostatnią chwilę

zorganizować wizytę. Po zwycięstwie drużyny Uniwersytetu Maryland dwadzieścia jeden do siedmiu, kawalkada aut pojawiła się przed centrum handlowym w Queenstown punktualnie o siedemnastej ku zdumieniu setek zakupowiczów. Elżbieta II i Filip nigdy wcześniej nie widzieli supermarketu, gdyż ten rodzaj sklepów nie był jeszcze wówczas znany w Wielkiej Brytanii, a wizyta ta jest o tyle godna odnotowania, że łączyła nowinkę ze spontanicznością.

Z ciekawością antropologów i bezpośredniością, jakiej nie przejawiali publicznie w Wielkiej Brytanii, spędzili kwadrans na ściskaniu dłoni, wypytywaniu klientów i zaglądaniu do wózków sklepowych. „Jak miło, że możecie zabierać ze sobą dzieci”81, powiedziała Elżbieta II, kiwając głową w stronę małego siedzenia na wózku pchanym przez jakąś kobietę. Królowa i jej małżonek byli zdziwieni nie tylko masą żywności, lecz także szerokim asortymentem towarów – ubrań, artykułów piśmiennych, kosmetyków, a nawet kostiumów na Halloween. Królową szczególnie zainteresowały mrożone zestawy do przygotowywania potrawki z kurczaka, podczas gdy Filip skosztował gratisowych próbek krakersów z serem i zażartował: „To dobre dla myszy!”82. Oboje wysłuchali wykładu o technikach mrożenia, a zaintrygowały ich zwłaszcza stanowiska kasowe, których działanie wyjaśnił kasjer David Ferris, podczas gdy monarchini posuwała się do przodu.

„Dziękuję za tę wycieczkę”, rzekła do kierownika sklepu, Donalda d’Avanzo. „Bardzo mi się podobała”. D’Avanzo oznajmił potem, że był

„oszołomiony i przestraszony. […] To była najwspanialsza rzecz, jaka kiedykolwiek mi się przytrafiła”83.

Ostatniego dnia pobytu84 w Waszyngtonie Elżbieta II i Filip udali się na jedyną prywatną wycieczkę podczas całej podróży –

przejażdżkę do Wirginii, gdzie królowa mogła obejrzeć osiemnaście roczniaków na torze szkoleniowym w Middleburgu. Spędziła tam prawie godzinę, przyglądając się koniom i rozmawiając z ich właścicielami i trenerami. Gospodarzem był sportowiec i filantrop Paul Mellon, zaprzyjaźniony hodowca koni pełnej krwi, który tego słonecznego popołudnia podjął królową na podwieczorku w swej posiadłości nieopodal Upperville, rozciągającej się na czterech tysiącach akrów[167].

Królowa Elżbieta II podczas niezapowiedzianej wizyty w supermarkecie w West Hyattsville w stanie Maryland, po obejrzeniu meczu futbolu amerykańskiego w rozgrywkach uniwersyteckich, 19 października 1957 r. Associated Press.

Jeszcze bardziej entuzjastyczne powitanie czekało Elżbietę II i Filipa nazajutrz rano w Nowym Jorku. Królowa wyraźnie poprosiła,

że chce zobaczyć Manhattan „tak, jak powinno się go zobaczyć”85, to jest od strony wody, o którym to widoku marzyła od dzieciństwa.

„Fiuuu!”86, zawołała, dostrzegłszy z pokładu promu armii amerykańskiej połyskujący zarys Dolnego Manhattanu. Widok ten przywiódł jej na myśl, jak powiedziała, „rząd wspaniałych klejnotów”87.

Milion dwieście pięćdziesiąt tysięcy osób wyległo na ulice od Battery Park do budynku ratusza i dalej w kierunku północnym, aż do hotelu Waldorf-Astoria; gdy przejeżdżała kawalkada aut, ludzie powiewali brytyjskimi i amerykańskimi flagami i wiwatowali, wykrzykując „Witaj, Liz!”88 i „Niech żyje książę Filip!” oraz tu i ówdzie spontanicznie intonując „Boże, chroń królową”.

Przejeżdżając Wall Street w lincolnie Eisenhowera, Elżbieta II i Filip tonęli w zamieci papierowych tasiemek, konfetti i strzępków potarganych książek telefonicznych. Gdy królowa zadarła głowę w kanionie drapaczy chmur, zakrzyknęła: „Nie miałam pojęcia, że stoją tak blisko siebie!”89.

Miała tylko piętnaście godzin w tym mieście – co tylko „zaostrzyło apetyt”90, jak przyznała – aby spełnić swoją listę życzeń i wymienić uścisk dłoni z prawie trzema tysiącami osób. Ubrana w niebieską atłasową sukienkę koktajlową i dopasowany różowy aksamitny kapelusik wystąpiła przed przedstawicielami osiemdziesięciu dwóch państw w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ. Na zakończenie

sześciominutowej mowy wychwalającej szczytne ideały tej organizacji i zachęcającej wszystkie kraje członkowskie do dalszego krzewienia pokoju, widownia złożona z dwóch tysięcy osób zareagowała „huczną owacją na stojąco”91. Później królowa odbyła godzinną wycieczkę po liczącej pięć lat siedzibie ONZ, w pewnej chwili pytając, jak to możliwe, że prawie czterdziestopiętrowy przeszklony budynek Sekretariatu ONZ „utrzymuje się w pionie”92.

Podczas przyjęcia z delegatami Filip rozmawiał z ambasadorem ZSSR Andriejem Gromyko o niedawno wystrzelonym Sputniku 1, o którym jego żona wspomniała w liście do Anthony’ego Edena.

W Nowym Jorku para królewska zajęła apartament

na dwudziestym siódmym piętrze Waldorf Towers. W tym samym legendarnym hotelu podjęto ich dwoma posiłkami: lunchem na tysiąc siedmiuset gości zorganizowanym przez burmistrza Roberta Wagnera oraz kolacją na cztery i pół tysiąca osób wydaną przez dwie

organizacje – English Speaking Union i Pilgrims of the United States

– działające w celu utrzymania przyjaźni angielsko-amerykańskiej.

W wolnym czasie królowa obejrzała „niesamowity”93 widok ze sto drugiego piętra Empire State Building o zachodzie słońca – co było kolejną wyraźną prośbą – to jest wtedy, gdy „wieczorne niebo nabierało odcienia purpury, w biurach palą się światła, a panorama całego śródmieścia zdaje się składać z ogromnych zwieszających się zasłon misternej koronki”94, wedle słów brytyjskiego pisarza Alistaira Cooke’a.

Gdy w wielkiej sali balowej rozpoczynał się oficjalny bankiet, trudy wypełnionego do granic planu podróży dały o sobie znać nawet w wypadku energicznej trzydziestojednoletniej królowej. System telewizji wewnętrznej zainstalowany w sześciu przylegających do siebie salach bankietowych dał gościom niezwykłą możliwość przyglądania się Elżbiecie II w wysokiej na trzy cale[168] tiarze i sukni wieczorowej lśniącej od pastelowych cekinów. Właściwie nie powinna być filmowana w trakcie jedzenia, a jednak znalazła się na ekranach telewizyjnych z widelcem w lewej dłoni, jedząc skalnika prążkowanego[169] w sosie szampańskim95, filet wołowy w sosie truflowym, ziemniaczane beignet, fasolkę szparagową w sosie almondine oraz słynną u Waldorfa babkę Savarina au rhum. Goście mogli obserwować96, jak w trakcie posiłku Elżbieta II przestrzega protokołu, rozmawiając przez dwa pierwsze dania z osobą siedzącej po jej lewej stronie, czyli z byłym ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Wielkiej Brytanii, Lewisem Douglasem, a następnie przy głównym daniu odwraca się w prawo, by podjąć konwersację z prezydentem Pilgrims of the United States, Hughem Bullockiem.

W The New York Timesie napisano, że jej przemowa była „jedynym momentem podczas całej wizyty […], kiedy ogarnęło ją zmęczenie.

[…] Nawet nie próbowała się uśmiechać […] i choć zająknęła się tylko raz, znużenie przebijało z jej głosu”. Pomimo posępnego nastroju gorąco chwaliła obu gospodarzy proszonej kolacji za wspieranie „wspólnego języka i dziedzictwa historii” zarówno Wielkiej Brytanii, jak i Ameryki, jak również za „świadomy wysiłek”

podejmowany, aby żaden z dwóch narodów nie „traktował tego drugiego jako czegoś oczywistego”97.

Tego samego wieczoru czekała ją jeszcze jedna impreza, bal Royal Commonwealth Society[170] dla czterech i pół tysiąca gości

w Zbrojowni Siódmego Regimentu przy Park Avenue. Szef protokołu Wiley Buchanan był zdumiony, że pomimo zmęczenia Elżbieta II siedziała na podwyższeniu „prosto jak świeca, nie dotykając plecami oparcia krzesła”98. Kiedy dobrze po północy wraz z mężem szła do oczekującej na nich limuzyny, przystanęła wielokrotnie, aby zamienić słowo z weteranami. Jakiś lotnik, który stracił wzrok w czasie pierwszej wojny światowej, chciał wstać z wózka inwalidzkiego, aby ją pozdrowić. „Delikatnie położyła mu dłoń na ramieniu i powiedziała, że nie musi wstawać”, wspominał

Buchanan. „Rozmawiała z nim przez kilka chwil, po czym ruszyła dalej”.

Buchanan postarał się, by na podłodze samochodu wiozącego parę królewską umieszczono oświetlenie, które włączono podczas przejazdu na lotnisko Idlewild[171], tak że suknia Elżbiety II i jej tiara błyszczały dla tłumów gapiów stojących wzdłuż ulic Manhattanu i Queens. Wiele kobiet miało na sobie szlafroki i papiloty we włosach.

„Filipie”, powiedziała Elżbieta II, „spójrz na tych wszystkich ludzi w nocnych strojach. Ja na pewno bym nie wyszła w samej koszuli nocnej, żeby zobaczyć przejeżdżające osoby, kimkolwiek by były!”99.

O drugiej w nocy królowa znalazła się wraz z małżonkiem na pokładzie Seven Seas, DC-7 należącego do floty BOAC, który po locie trwającym czternaście godzin przywiózł ich do domu. „Oboje ujęliście obywateli naszego kraju wdziękiem i wytwornością”100, napisał Eisenhower w liście pożegnalnym do pary królewskiej.

Amerykańska i brytyjska prasa okrzyknęła tę wizytę „wyjątkowym sukcesem”101 i „ogromnym tryumfem Ameryki”. Najbardziej usatysfakcjonowany był premier Harold Macmillan, który w następnym tygodniu wybierał się do Waszyngtonu

na siedmiodniowe rozmowy z Eisenhowerem. Królowa, napisał

Macmillan w swoim pamiętniku, „na dobre pogrzebała ducha Jerzego III”102. Jednakże Brytyjczycy czuli się wykluczeni, czytając o spontanicznych wyczynach królowej, nie wspominając o obszernej relacji telewizyjnej, na którą zezwoliła. „Dlaczego musiała udać się za ocean, aby stać się rzeczywistą?”103, dopytywał londyński Daily Herald.

Nagłe zaufanie królowej do telewizji nie było przypadkiem, a wiele wspólnego z tą zmianą miał książę Filip. Zważywszy na jego

fascynację technologią, nie można się dziwić, że pierwszy dostrzegł

tkwiący w przekazie telewizyjnym potencjał dla monarchii. Już w listopadzie 1952 roku przewidział, że radio i telewizja „wykroczyły poza etap bycia zabawnymi rozrywkowymi nowinkami”104. Był też pierwszym członkiem rodziny królewskiej, który prowadził własny program telewizyjny, dokument o jego podróży po krajach Wspólnoty Narodów pokazujący film, który wtedy nakręcił.

Od czasu koronacji Elżbieta II zachowywała ostrożność w obliczu natręctwa kamer telewizyjnych. W liście do Edena poprzedzającym podróż do Ameryki Północnej zwierzyła się ze swoich lęków, stwierdzając: „Telewizja jest najgorsza, ale jak sądzę, kiedy się do niej przyzwyczaić, przestaje być taka straszna jak na pierwszy rzut oka się wydaje”105. Minionego lata podjęła decyzję o porzuceniu radia i nadaniu dorocznego bożonarodzeniowego orędzia na antenie telewizji w dwudziestopięciolecie inauguracyjnego przekazu radiowego jej dziadka, króla Jerzego V. Kilka dni przed wylotem do Kanady ćwiczyła nawet używanie telepromptera

w zaimprowizowanym studiu w pałacu Buckingham. Filip, który namawiał ją106 do skorzystania z tego urządzenia, odgrywał rolę jej

„producenta”, gdy odczytywała jakąś swoją starą mowę. Ilekroć wypadała nazbyt mdło, poświęcał jej parę chwil i za drugim razem była już ponoć „znacznie żywsza”107 i kiwała głową oraz uśmiechała się we właściwych momentach.

Wystąpienie w Kanadzie było próbą generalną przed transmisją na żywo o godzinie piętnastej 25 grudnia 1957 roku, lecz Elżbieta II i tak żywiła obawy. Było to jej szóste orędzie świąteczne i żadne nie powstało z „pomocą” rządu – tylko przy tej jednej okazji w roku królowa może bezpośrednio się zwrócić do poddanych. Zawsze bardzo się mozoli nad tą osobistą homilią, która potwierdza jej głęboką wiarę i poczucie obowiązku, gdy jej słowa mają zainspirować innych do stawiania wysoko poprzeczki i czynienia dobra. Przesłanie zazwyczaj zawiera idee zaczerpnięte od jej prywatnych sekretarzy, lecz powstaje głównie w ścisłej współpracy z Filipem na przestrzeni wielu miesięcy, najczęściej bazując na określonym temacie, który łączy się z wydarzeniami mijającego roku.

Filip wykazał się szczególnie aktywnym współudziałem108 w 1957

roku, kiedy to zaangażował w przygotowania do transmisji swego przyjaciela z BBC, Antony’ego Craxtona. Ich wybór padł

na bibliotekę w Sandringham ze względu na doskonałą akustykę tego długiego, wypełnionego regałami pomieszczenia[172], w którym ustawili niewielkie biurko na tle szafki zastawionej kartkami świątecznymi i rodzinnymi fotografiami. Dekoracja z ostrokrzewu na blacie skrywała mikrofon, a naprzeciwko stanęły dwie kamery, każda wyposażona w teleprompter.

Poza nauką109 odczytywania wielkich liter przewijających się przez ekran urządzenia królowa pilnie oglądała film instruktażowy nakręcony przez spikerkę BBC, Sylvię Peters. Po trzech próbach Elżbieta II powiedziała gościowi na przyjęciu bożonarodzeniowym personelu w zamku w Windsorze: „Mój mąż, jak się zdaje, wie, jak się zrelaksować na wizji. Mnie wciąż dręczą obawy, ponieważ jeszcze nie poznałam tego sekretu”110. Kilka dni przed transmisją111

Craxton spędził z królową trzy kwadranse, omawiając orędzie zdanie po zdaniu.

Królowa mówiła112 przez siedem minut, od czasu do czasu zrywając kontakt wzrokowy z widzami, by zerknąć na plik kartek i sporadycznie, dla efektu, przewrócić stronę. Parokrotnie łagodnie się uśmiechnęła i dla emfazy zacisnęła dłonie. Telewizja pomogła jej stać się mniej „zdystansowaną postacią”, jak stwierdziła, i sprawiła, że jej doroczny przekaz skierowany do Brytyjczyków i mieszkańców Commonwealthu był „bardziej osobisty i bezpośredni”. Jednakże ostrzegała przed zagrożeniami rozsiewanymi przez to nowe medium poprzez „szybkość, z jaką świat zmienia się wokół nas”, co sprawia, że ludzie „czują się zagubieni i niezdolni zdecydować, czego się trzymać, a o czym zapomnieć i jak czerpać z nowego życia, nie tracąc tego co najlepsze z minionego”.

„Wynalazki” same w sobie nie stanowią problemu, dodała. Już raczej „kłopoty powodują nierozumni ludzie, którzy bezmyślnie odrzucają odwieczne ideały, jakby to były stare zużyte mechanizmy”.

W celu ochrony zagrożonych „fundamentalnych zasad” wołała o „ten szczególny rodzaj odwagi […], który sprawia, że bronimy wszystkiego, co jak wiemy, jest słuszne, prawdziwe i uczciwe. Trzeba nam takiej odwagi, która zdzierży subtelne zepsucie cyników, abyśmy mogli pokazać światu, że nie obawiamy się przyszłości”.

„Nie mogę poprowadzić was do tego boku”, powiedziała Elżbieta II. „Mogę jednak uczynić coś innego. Mogę oddać wam swoje serce i poświęcenie dla tych starych wysp i wszystkich państw

naszego braterstwa narodów”. Na koniec życząc wszystkim wesołych świąt, zerknęła szybko na męża stojącego za jedną z kamer113 i posłała widzom olśniewający uśmiech.

Przy odbiornikach zasiadło około trzydziestu milionów ludzi, prasa zaś, zwłaszcza amerykańska, ogłosiła jej występ skuteczną odpowiedzią na krytykę – „mową królewską ery po Altrinchamie”114.

Sposób bycia Elżbiety II, wedle The New York Timesa, był

„niewysilony i naturalny”115. „Było widać cały jej urok, wdzięk i prostotę”, napisał komentator londyńskiego Daily Expressu.

„Wzruszyłem się […] do łez”116. Harry Truman uznał jej wzmiankę o „nierozumnych ludziach” za „kapitalne stwierdzenie. Nie utraciliśmy ideałów, ale na pewno zaczęliśmy je zaniedbywać”117.

Żadne bożonarodzeniowe orędzie następnego półwiecza nie miało takiego echa ani takich zadziwiająco mrocznych podtekstów.

„Ostateczną wersję tekstu stworzył w gruncie rzeczy książę Filip”118, napisał później Craxton. Jednakże był to przede wszystkim efekt wymiany zdań między królową i jej małżonkiem. Elżbieta II zawsze bardzo się stara, by nie powiedzieć czegoś, w co nie wierzy; woli nawet nie używać słowa „bardzo”, jeśli coś nie jest jej zdaniem

„bardzo”. Przysięga wierności złożona przez nią przed poddanymi oraz apel, „by bronić wszystkiego, co słuszne”, były bez wątpienia autentyczne, podobnie jak głęboko duchowe nuty przewijające się przez całą przemowę.

Rok później rząd wydał zgodę na pierwszą transmisję z uroczystości otwarcia parlamentu. (W 1957 roku zgody takiej nie wydano, gdy królowa obwieszczała rewolucyjną reformę zapoczątkowaną przez Macmillana i jego ministrów, by powołać parów dożywotnich, tym samym wprowadzając do Izby Lordów kobiety występujące we własnym imieniu). Jedno z najwspanialszych brytyjskich widowisk, otwarcie parlamentu, jest nie mniej telewizyjnym fenomenem niż każde inne wydarzenie w królewskim kalendarzu. Do tego przypomina o pozycji Elżbiety II jako „Crown-in-Parliament”[173], gromadząc w jednym miejscu Izbę Gmin, Izbę Lordów i monarchinię, która odczytuje plan legislacyjny rządu.

Ceremonia czerpie z wielowiekowej tradycji i odwiecznych rytuałów. Sceną dla niej jest nieodmiennie komnata Izby Lordów z bogato zdobionym wysokim sklepieniem, witrażowymi oknami

i wymyślnie rzeźbionym drewnem.

Królowa Elżbieta II odczytująca swą przemowę z okazji uroczystości otwarcia parlamentu, z księciem Filipem siedzącym po jej lewej stronie oraz damami dworu po stronie prawej, październik 1958 r.

EMPICS/Press Association Images.

Dzień przed uroczystością przewozi się z Tower do pałacu Buckingham brytyjską koronę państwową i ceremonialny miecz koronacyjny[174], aby królowa mogła się na powrót przyzwyczaić do noszenia prawie trzyfuntowego[175] ciężaru na głowie.

Wieczorami często pracuje przy biurku, mając na głowie koronę z purpurowego aksamitu pobłyskującą trzema tysiącami diamentów; któregoś roku jej kamerdyner zauważył119, że na stopach miała różowe papucie.

Rano w dniu otwarcia parlamentu zaprzężony w konie powóz wiezie koronę oraz miecz, jak również ceremonialne nakrycie głowy z karmazynowego aksamitu podbijane białymi gronostajami, wzdłuż The Mall do budynku parlamentu. Drugi powóz transportuje złote buławy. Królowa nazywa te wszystkie symbole królewskiej władzy

„roboczymi elementami zestawu”120 i upewnia się, że przód korony, z ogromnym Rubinem Czarnego Księcia i Małą Gwiazdą Afryki, jest zwrócony w kierunku jazdy. „O jednym należy pamiętać”, powiedziała z błyskiem w oku jubilerowi koronnemu Davidowi Thomasowi, zanim wyruszył z bezcennym ładunkiem w pierwszą podróż do pałacu westminsterskiego. „Konie są zawsze z przodu”121.

Elżbieta II, ubrana w długą białą suknię i rękawiczki do łokcia, z łańcuchem Orderu Podwiązki i w diamentowej tiarze, oraz książę Filip jak zwykle w mundurze admirała floty jadą do pałacu westminsterskiego zaprzężoną w konie irlandzką karocą w otoczeniu konnej straży przybocznej. W pomieszczeniu ozdobionym freskami przedstawiającymi legendę o królu Arturze[176] królowa nakłada ceremonialną osiemnastostopową[177] szatę ze szkarłatnego aksamitu oraz koronę.

Komnata Izby Lordów jest zawsze wypełniona do ostatniego miejsca, stanowiąc żywy obraz parów w czerwonych strojach z białymi futrzanymi kołnierzami (w 1958 roku po raz pierwszy zasiedli wśród nich nowo mianowani dożywotni parowie, między którymi znalazły się cztery kobiety), odzianych na czarno sędziów w perukach stłoczonych na ogromnym czerwonym pufie zwanym Woolsack[178], oficerów, duchownych i ambasadorów we frakach.

Orszak wiodą mężczyźni noszący osobliwe średniowieczne tytuły, takie jak Maltravers Herald Extraordinary, Clarenceaux King of Arms i Rouge Dragon Pursuivant[179], wszyscy odziani w pokryte złotem szkarłatne tuniki, pludry do kolan i jedwabne pończochy.

Wzdłuż trasy szpaler tworzą królewscy przyboczni, Gentlemen at Arms w hełmach z powiewającymi łabędzimi piórami oraz Yeomen of the Guard w karmazynowo-złotych sięgających kolan tunikach, karmazynowych bryczesach, białych kryzach pod szyją i czarnych płaskich kapeluszach z czasów Tudorów.

Elżbieta II w towarzystwie czterech paziów i dwu dam dworu, z księciem Filipem trzymającym jej podniesioną lewą dłoń, statecznie posuwa się wzdłuż Galerii Królewskiej w stronę komnaty. Poprzedza ją dwóch dygnitarzy niosących miecz i czapkę, która zwisa z długiej laski, oraz dwóch idących tyłem najwyższych urzędników państwowych, lord marszałek i lord wielki szambelan. Punktualnie o jedenastej trzydzieści królowa zasiada na bogato złoconym tronie pod złotym baldachimem, Filip zaś zajmuje miejsce po jej lewej

stronie i parę cali niżej.

Black Rod[180], urzędnik reprezentujący królową, maszeruje ku Izbie Gmin, gdzie zatrzaskuje mu się drzwi przed nosem dla okazania niezależności niższej izby parlamentu. (Żaden monarcha nie postawił nogi w Izbie Gmin od 1642 roku, kiedy to król Karol I wdarł się do środka i spróbował pojmać pięciu jej członków).

Po trzykrotnym donośnym stuknięciu hebanową laską Black Rod zostaje wpuszczony do komnaty, gdzie wzywa członków, by „natychmiast stawili się przed obliczem Jej Królewskiej Mości w Izbie Parów”. Wiedzeni przez premiera, ministrów i lidera opozycji członkowie niższej izby parlamentu tłoczą się w Izbie Lordów za drewnianą barierką w pobliżu wejścia, gdzie każe im się stać.

Ściśnięci na powierzchni mniej więcej osiemnaście na dwanaście stóp[181] politycy nadają ceremonii ziemskiego i nieco rozhukanego charakteru, „wyglądając jak podsądni na rozprawie”122, jak opisał to amerykański ambasador David Bruce.

Lord kanclerz wspina się na podwyższenie, sięga do czerwonego jedwabnego mieszka i wręcza królowej przemowę przygotowaną przez premiera i jego gabinet. Zazwyczaj mieszcząc się w piętnastu minutach, Elżbieta II sumiennie recytuje plan legislacyjny rządu na nadchodzący rok. „Wygłosiłam chyba najnudniejszą i najbardziej nijaką mowę w swoim życiu”, zwierzyła się Pietrowi Annigoniemu, pozując mu po ceremonii w 1969 roku. „Ale dostałam taki suchy materiał. Można próbować włożyć nieco wyrazu w sposób mówienia, lecz doprawdy nie jest w ludzkiej mocy przydanie czemuś takiemu życia”123. Noszenie ciężkiej korony jest takie męczące, na jakie wygląda. Wiele godzin później „moja szyja nadal odczuwa skutki”124, wyznała kiedyś Elżbieta II.

Licząca dwie minuty i dziesięć sekund mowa z 28 października 1958 roku była jedną z najkrótszych w historii i zawierała zdania, które królowa mogła odczytać ze szczerym przekonaniem, głównie ogólniki na temat rozwoju Commonwealthu, wspierania Organizacji Narodów Zjednoczonych i Sojuszu Północnoatlantyckiego. Odniosła się również do historycznego znaczenia transmisji ceremonii umożliwiającej „wielu milionom moich poddanych […] uczestniczenie w tej odnowie życia parlamentarnego”125. Napomknęła również o planowanej wizycie „wraz z moim drogim mężem” w Kanadzie latem następnego roku oraz w drugiej połowie 1959 roku w Ghanie,

która ogłosiła niepodległość w 1957 roku.

Jednakże zanim udali się do Ghany, Filip raz jeszcze wyruszył

na pokładzie HMY Britannia w podróż dobrej woli, spędzając cztery miesiące kolejno w Indiach, Pakistanie, Singapurze, Brunei, na Borneo, w Hongkongu, na Wyspach Salomona, Gilberta i Lagunowych na Pacyfiku, w Panamie, na Bahamach i Bermudach.

Wrócił pod koniec kwietnia 1959 roku i wkrótce potem Elżbieta II nareszcie zaszła w ciążę. Jakiś czas później powstała plotka, że książę Andrzej, dziecko urodzone z tej ciąży, podczas długiej nieobecności jej męża spłodził Henry Porchester, dobry przyjaciel królowej i podobnie jak ona entuzjasta hodowli koni. Zważywszy jednak na datę urodzin dziecka w połowie lutego 1960 roku, do poczęcia musiało dojść w maju poprzedniego roku, kiedy Elżbieta II i Filip „byli praktycznie nierozłączni”126, jak ustalił potem dociekliwy redaktor plotkarskiej kolumny, Nigel Dempster, skruszony zwolennik skandalizującej teorii.

Jak tylko królowa upewniła się co do swego stanu, wysłała Martina Charterisa z poufną misją. „Spodziewam się dziecka, na co miałam nadzieję od dłuższego czasu”, powiedziała zastępcy prywatnego sekretarza, „a to oznacza, że nie mogę udać się do Ghany, jak było zaplanowane. Życzę sobie, aby pan tam się wybrał i wyjaśnił sytuację

[prezydentowi Kwame] Nkrumahowi i kazał mu trzymać buzię na kłódkę”127.

Tymczasem wraz z Filipem udała się w zaplanowaną

sześciotygodniową podróż do Kanady obejmującą trasę piętnastu tysięcy mil[182], z przestankami w każdej prowincji i każdym terytorium. W ramach otwarcia Drogi Wodnej Świętego Wawrzyńca ze Stanami Zjednoczonymi zaprosili Eisenhowerów na lunch wyprawiony na pokładzie HMY Britannia 26 czerwca 1959 roku.

Dziesięć dni później para królewska wylądowała w Chicago na czternaście godzin, gdzie raz jeszcze prezydent użyczył im swojej limuzyny, tym razem kabrioletu. Burmistrz Richard Daley kazał

rozwinąć czerwony dywan128 na Lake Shore Drive, przedstawił

Elżbietę II swoim siedmiorgu dzieciom i oznajmił: „Chicago należy do was!”129. Eisenhower napisał do królowej, że szofer doniósł mu, iż „nigdy jeszcze nie widział takiego entuzjazmu wśród tłumu na ulicach”130.

Elżbieta II cierpiała na poranne nudności, które udawało jej się ukryć, aczkolwiek podczas podróży przez Terytorium Jukon parę dni przeleżała w łóżku. Jej biuro prasowe wydało oświadczenie, że królową męczą drobne problemy żołądkowe. W dalszą drogę ruszono, kiedy monarchini nabrała sił. Tydzień po powrocie do Londynu, 1 sierpnia 1959 roku, pałac Buckingham oficjalnie ogłosił, że Elżbieta II jest w ciąży, a ona sama udała się do Balmoral na doroczny urlop.

Harold Macmillan, który zwlekał ze zwołaniem wyborów do czasu powrotu królowej, wykorzystał ją jako przynętę, aby zwabić Eisenhowera do odwiedzenia Wielkiej Brytanii w ramach planowanej podróży po świecie. Premier wiedział, że wizyta amerykańskiego prezydenta poprawi notowania jego partii w nadchodzących wyborach. Gdy Eisenhower się wahał, Macmillan przesłał mu wiadomość mówiącą, że jeśli ominie Zjednoczone Królestwo, „będzie to obrazą dla królowej”131. Jako że Elżbieta II nie zamierzała specjalnie wracać do Londynu, Eisenhower przyjął jej zaproszenie do spędzenia dwóch dni w Balmoral.

Książę Filip powitał Ike’a, Mamie i ich syna Johna na lotnisku w Aberdeen 28 sierpnia 1959 roku i towarzyszył im w drodze do Balmoral. Rodzina prezydenta szybko odnalazła się w rutynie życia w szkockich Highlands, spotykając się towarzysko z krewnymi królowej oraz jej przyjaciółmi, w tym z hrabią Westmorland[183]132, lordem i lady Porchester i Dominikiem Elliotem[184], synem piątego hrabiego Minto i dobrym znajomym księżniczki Małgorzaty.

„Królowa i Eisenhower wspaniale się dogadywali”, wspominał

Elliot. „Z prezydenta był niezły numer, wspaniały gość, tak że wcale nie odstawał”133. Kiedy Ike nie wybrał się z innymi panami na polowanie na ptactwo, królowa podjęła go piknikiem na brzegu Loch Muick – lunchowe menu obejmowało szkockie naleśniki[185],

które przygotowała na przenośnej płycie do smażenia, korzystając ze wskazówek udzielonych jej przez kucharkę zamku w Windsorze podczas wojny. Prezydent był pod takim wrażeniem, że poprosił

o przepis, a królowa spełniła jego prośbę kilka miesięcy później, spisując wszystko własnoręcznie i przepraszając, że przepis podaje ilości potrzebne na porcję dla szesnastu osób. „Gdy ma przyjść mniej ludzi, zazwyczaj po prostu daję mniej mąki i mleka”, dodała pomocnie, zwracając uwagę, że „masę trzeba dobrze ubić”134.

Królowa Matka urządziła dla Eisenhowerów wesołe przyjęcie koktajlowe w Birkhall tuż przed ich odjazdem. Prezydent zapewnił, że wizyta była „idealna pod każdym względem”135 i podziękował

królowej za pożegnalny prezent w postaci pardew z wcześniejszego polowania. Wraz z premierem spożyli podarowane ptaki na kolację następnego dnia wieczorem w Chequers[186].

Półtora miesiąca później Macmillan i torysi odnieśli zdecydowane zwycięstwo w wyborach powszechnych. Premier napisał do królowej, która podówczas była w piątym miesiącu ciąży, że nie ma powodów do tego, by wracała do Londynu przed czasem. Z powodu swego stanu nie wzięła udziału w ceremonii otwarcia parlamentu, a mowę inauguracyjną odczytał za nią lord kanclerz.

O ile podróż Elżbiety II do Ghany z oczywistych względów odłożono, o tyle Filip jako jej przedstawiciel udał się tam pod koniec listopada, po części w celu ułagodzenia Nkrumaha, który był bardzo rozczarowany odwołaniem wizyty monarchini. Filip wygłosił osiem przemów136 w ciągu sześciu dni, między innymi promując wolność akademicką na uczelniach, zachęcając do badań naukowych oraz inspirując młode pokolenie do studiowania medycyny i pielęgniarstwa. Jego pochwała „wielkiego narodowego przebudzenia”137 Ghany została dobrze przyjęta, a on obiecał wrócić razem z żoną w 1961 roku.

Wkroczywszy w szósty miesiąc ciąży, królowa wycofała się z życia publicznego. Wszakże jedna niezakończona sprawa domagała się załatwienia. Gdy Macmillan odwiedził ją w Sandringham w początkach stycznia 1960 roku, powiedziała mu, że musi ponownie rozważyć kwestię swego nazwiska rodowego, która irytowała jej męża, odkąd w 1952 roku postanowiła używać nazwiska Windsor zamiast mężowskiego Mountbatten. „Królowa pragnie tylko (jak wypada) uczynić coś, co sprawi przyjemność jej mężowi, którego szaleńczo kocha”, napisał premier w swoim pamiętniku. „Martwi mnie jednak […] nieomal brutalna przy tym wszystkim reakcja księcia”. I nieco tajemniczo dodał: „Nigdy nie zapomnę tego, co do mnie powiedział tamtego wieczoru w Sandringham”138.

Wkrótce potem Macmillan udał się z wizytą do Afryki, zakończenie niełatwego rodzinnego problemu królowej pozostawiając Rabowi Butlerowi, swojemu zastępcy, i wicehrabiemu Kilmuirowi, który piastował funkcję rządowego radcy prawnego jako lord kanclerz.

W dniu 27 stycznia 1960 roku Butler wysłał telegram do Macmillana przebywającego w Johannesburgu, informując, że królowa „jest całkowicie zdecydowana”139 dokonać zmiany ku zadowoleniu Filipa.

Wedle jednej relacji Butler zwierzył się przyjacielowi, że Elżbieta II była „zapłakana”140.

W wyniku dyskusji jej prywatnych sekretarzy z ministrami zapadła decyzja, że rodzina królewska nadal będzie nosić miano „dynastii Windsorów”, jednakże wszyscy potomkowie Elżbiety II „nie mający statusu królewskiego”141 – poczynając od wnuków nie noszących tytułu „królewskich wysokości” – przyjmą nazwisko „Mountbatten-Windsor”. Stojący bezpośrednio w kolejce do tronu pozostaną przy nazwisku „Windsor”. Ustalenia wydawały się przejrzyste do czasu, gdy trzynaście lat później księżniczka Anna, za namową Dickiego i księcia Karola142, naruszyła je w dniu swego ślubu, podpisując się na akcie małżeństwa nazwiskiem „Mountbatten-Windsor”.

Elżbieta II powiedziała Macmillanowi, że ten kompromis sprawił, iż „wielki kamień spadł jej z serca”143. Dała temu wyraz w swoim oświadczeniu z 8 lutego 1960 roku, mówiąc: „Królowa nosiła się z tym zamiarem od dawna, a decyzja jest bliska jej sercu”144. W dniu 19 lutego 1960 roku w pałacu Buckingham urodziła drugiego syna, którego przyjście na świat tradycyjnie skwitowali wiwatami gapie tłoczący się za ogrodzeniem. W geście żoninego oddania Elżbieta II nadała chłopcu imię po ojcu Filipa zmarłym przed piętnastoma laty.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

Macmillana urzekły „te błyszczące jasno oczy, które stanowią o jej urodzie”.

Królowa Elżbieta II z Haroldem Macmillanem, jej trzecim z kolei premierem, w Uniwersytecie Oksfordzkim, listopad 1960 r. © Popperfoto/Getty Images.

Rozdział VII

Nowe początki

Elżbieta II wydała na świat trzecie dziecko dwa miesiące przed swoimi trzydziestymi czwartymi urodzinami. W odróżnieniu od czasów, gdy rodziła Karola i Annę w początkach małżeństwa, teraz w okresie poporodowym pętały ją obowiązki monarchini. „Nic, ale to nic nie mogło jej odciągnąć od zobowiązań”, wspominał

zastępca prywatnego sekretarza, sir Edward Ford. „Trafiła na izbę porodową i urodziła dziecko, więc myśleliśmy, że przez jakiś czas jej nie będziemy widzieć. Tymczasem bardzo szybko, dobę, góra dwie doby po porodzie, już pytała, czy mamy dla niej jakieś dokumenty i czy moglibyśmy je podesłać”1.

Andrzej Albert Krystian Edward, drugi w kolejce do tronu, miał

zaledwie tydzień, gdy dwudziestodziewięcioletnia księżniczka Małgorzata zwróciła na siebie uwagę wszystkich, ogłaszając swoje zaręczyny ze słynnym fotografem Antonym Armstrongiem-Jonesem, jej rówieśnikiem. Od czasu gorzkiego rozczarowania spowodowanego przerwanym przed ponad czterema laty romansem z Peterem Townsendem siostra królowej stała się gwiazdą pośród londyńskiej śmietanki. Jej fryzura zmieniała się wraz z nastrojem, a niepozbawioną krągłości figurę podkreślały swobodne stroje o krzykliwych barwach i spódnice odsłaniające nogi. (Zniesmaczona jej niearystokratycznymi pantoflami z otwartymi palcami Nancy Mitford przezwała księżniczkę Małgorzatę „Pigmy-Peep-atoes”[187])2. Ulegająca nałogowi palenia Małgorzata znana była ze swych dziesięciocalowych[188] cygarniczek do papierosów oraz z tego, że popijała whisky marki Famous Grouse, nierzadko do upojenia.

O ile królowa wciągała ludzi do rozmowy, o tyle księżniczka Małgorzata przemawiała do nich w sposób, który dyrektor muzeum Roy Strong określił jako „nieco wybuchowe cedzenie”3. Trzymanie się zasad etykiety było dla niej ważniejsze nawet niż dla monarchini i nierzadko strofowała przyjaciół, którzy bezwiednie pogwałcili protokół słowem lub gestem. „Kiedy ktoś opuścił słówko «królewska»

w zwrocie «Wasza Królewska Wysokość», była gotowa rozerwać go

na strzępy”, powiedział jeden z jej przyjaciół. „Mawiała: «Od ich wysokości roi się w krajach arabskich. Ja jestem Jej Królewską Wysokością”4. W jednej przewrotnie wiarygodnej scenie filmu Królowa Elżbieta II w wykonaniu Helen Mirren mówi: „Nie mierzę głębokości ukłonów, zostawiam to siostrze”5[189].

Od 1953 roku księżniczka Małgorzata cieszyła się przedłużoną młodością, mieszkając wraz z matką w Clarence House, gdzie często sypiała do późna po długich wieczorach spędzonych na imprezowaniu

– nierzadko wymęczywszy innych gości, którzy wiedzieli, że nieuprzejmością byłoby wyjść z przyjęcia przed członkiem rodziny królewskiej. Ku zażenowaniu przyjaciół Małgorzata bywała obcesowa w kontaktach z matką, na przykład wchodziła do pokoju, gdzie ta oglądała telewizję, i zmieniała kanał albo pozwalała sobie na krytykę menu w trakcie lunchu. „Nie przejmuj się”, powiedziała Królowa Matka do swej przyjaciółki Prudence Penn[190], która wyraziła niepokój z powodu niegrzecznego zachowania Małgorzaty.

„Już do tego przywykłam”6.

Elżbieta II zachowała się z podobną flegmą, gdy Małgorzata spóźniła się półtorej godziny na przyjęcie z okazji dziesiątej rocznicy jej panowania wyprawiane w pałacu Buckingham. „Odnosiłam wrażenie, że księżniczka Małgorzata oddaje królowej niedźwiedzią przysługę, wystawiając złe świadectwo monarchii”, powiedziała Patricia Brabourne. „Królowa reagowała w zaciszu domowym, udzielając siostrze wsparcia, którego ta potrzebowała, oraz rad, które najprawdopodobniej były ignorowane”7.

Małgorzata potrafiła być czuła i serdeczna – przejawiała ową

„niesłychaną delikatność”, którą dostrzegł u niej Peter Townsend –

jak również troskliwa i miła, zwłaszcza wobec chorych.

Interesowała się szczerze teatrem i sztukami scenicznymi, głównie baletem. Oddani przyjaciele mogli docenić jej cięty dowcip i żywotność wzmocnione bystrym umysłem.

Kiedy Małgorzata zakochała się w Tonym Armstrongu-Jonesie, królowa poczuła wielką ulgę, jako że nade wszystko pragnęła szczęścia siostry. Antony Armstrong-Jones nie był arystokratą, lecz pochodził z uprzywilejowanej rodziny. Jego ojciec, Ronald Armstrong-Jones, był adwokatem o walijskich korzeniach, a wielkiej urody matka, Anne Messel, wywodziła się z rodziny zamożnych bankierów, którzy zbili fortunę w Niemczech, zanim przeszli z judaizmu

na chrześcijaństwo w Londynie, który to fakt dotyczący genealogii Antony’ego rodzina królewska postanowiła zignorować. Ronald i Anne rozwiedli się, kiedy Tony miał pięć lat, po czym jego matka zdobyła arystokratyczny szlif, wychodząc za hrabiego Rosse[191].

Wykształcenie zdobyte w Eton i w Cambridge otwarło Tony’emu drogę do kręgów klasy wyższej, wśród której znajdował klientów swego rozwijającego się studia fotograficznego.

Księżniczka Małgorzata i jej mąż, Antony Armstrong-Jones (późniejszy 1. hrabia Snowdon), składający hołd królowej Elżbiecie II dygnięciem i ukłonem po ceremonii ślubnej w opactwie westminsterskim, 6

maja 1960 r. © Bettmann/CORBIS.

Był kilka cali wyższy od drobniutkiej Małgorzaty i bardzo przystojny, charakteryzowały go olśniewający uśmiech i nutka bezbronności wywołana przez lekkie utykanie będące efektem choroby Heinego-Medina przebytej w wieku lat szesnastu.

Wysublimowany i pełen uroku poruszał się swobodnie pomiędzy nieco rozhukanym światem artystów i pisarzy a wyjątkową atmosferą

dworu królewskiego. Co nie mniej ważne, dorównywał Małgorzacie inteligencją oraz podzielał jej zamiłowanie do high life’u. Ujął także Królową Matkę i Elżbietę II, która zaoferowała mu hrabiostwo jeszcze przed ślubem. Pierwotnie odrzucił tytuł, lecz przyjął go w następnym roku, zostając hrabią Snowdon (Snowdon to najwyższa góra w Walii) przed narodzinami swego pierwszego dziecka, Davida, dzięki czemu siostrzeniec królowej mógł otrzymać własny tytuł –

wicehrabiego Linley – zamiast pozostać tylko panem Armstrongiem-Jonesem.

Elżbieta II niczego nie skąpiła tej parze. Dwa dni przed ślubem wraz z księciem Filipem wyprawiła w pałacu Buckingham wystawny bal, podczas którego „ogólna atmosfera”, jak napisał Noël Coward, wyrażała „wyjątkowy splendor bez cienia snobizmu”8.

Dzień ślubu, piątek 6 maja 1960 roku, był niezwykle słoneczny.

Białe sztandary z inicjałami A i M wyhaftowanymi złotą nicią powiewały nad The Mall, wzdłuż którego na drodze do opactwa westminsterskiego zgromadziło się około stu tysięcy osób – tłum przypominający „nieskończoną żywą barwną barierę”, by uciec się do opisu Cowarda. „Policjanci się uśmiechali, członkowie straży przybocznej promienieli, a powietrze iskrzyło od podniecenia i magii wiosny”9.

Małgorzata stanowiła obraz księżniczki z bajki ubrana we wdzięcznie prostą suknię z białej jedwabnej organdyny, oficjalnie projektu Normana Hartnella, aczkolwiek w rzeczywistości wymyśloną przez Tony’ego. Wysoka na trzy cale[192] tiara lady Poltimore[193] okalała jej kok i przytrzymywała długi welon z jedwabnego tiulu. Książę Filip poprowadził szwagierkę do ołtarza, gdzie czekał Tony sprawiający wrażenie „bladego” i „nieco roztrzęsionego”10. Osiem druhen w wieku od sześciu do dwunastu lat, z dziewięcioletnią księżniczką Anną na czele, szło za nimi w długich do ziemi białych jedwabnych sukienkach.

Noël Coward obserwujący królową w eleganckiej błękitnej sukience i w tego samego koloru bolerku z długim rękawem widział, jak „srodze się marszczy”, i zastanawiał się, czy ta mina „oznacza smutek czy zdenerwowanie”11. Osoby znające ją lepiej wiedziały, iż taki wyraz twarzy świadczy o tym, że Elżbieta II stara się opanować silne emocje. „Gdy jest głęboko poruszona i próbuje nad sobą zapanować, wygląda jak chmura gradowa”12, napisał laburzysta

Richard Crossman.

Podobnie jak w wypadku innych królewskich wydarzeń całość spektaklu zorganizował diuk Norfolk, a BBC po raz pierwszy w historii transmitowało na żywo ślub członka rodziny królewskiej.

Szklana karoca – od półwiecza tradycyjny środek transportu księżniczek wychodzących za mąż – powiozła uśmiechniętą parę do pałacu Buckingham, gdzie wydano weselne śniadanie dla tylko stu dwudziestu z dwóch tysięcy osób biorących udział w uroczystości w opactwie. Królowa udostępniła siostrze i szwagrowi HMY

Britannia na czas sześciotygodniowej podróży poślubnej. Cały koszt ślubu w wysokości dwudziestu sześciu tysięcy funtów13 pokryła Królowa Matka, którą z kolei poważnie wsparła Elżbieta II, aczkolwiek to rząd Macmillana wydatkował14 sześćdziesiąt tysięcy funtów na miesiąc miodowy nowożeńców. Po powrocie do Londynu Małgorzata i Tony wprowadzili się do dwudziestopokojowego apartamentu na czterech kondygnacjach pałacu Kensington, zapewnionego przez królową i odrestaurowanego za sumę15

osiemdziesięciu pięciu tysięcy funtów, z czego pięćdziesiąt tysięcy wyłożyło16 Ministerstwo Robót Publicznych z przeznaczeniem na naprawę uszkodzeń w konstrukcji budynku spowodowanych przez bombardowania w czasie drugiej wojny światowej.

Elżbieta II zaniechała podróży zagranicznych w trakcie pierwszego roku życia swego trzeciego dziecka, lecz poza tym w 1960 roku była w pełni aktywna na niwie państwowej, Macmillan zaś przesyłał jej szerokim strumieniem listy i memoranda, głównie dotyczące polityki zagranicznej. Cotygodniowe audiencje Macmillana toczyły się według przejrzystego harmonogramu, który dawał królowej „możliwość rozważenia przedstawianych kwestii i wyrobienia sobie własnej opinii (zwyczajowo wyrażanej najczęściej w formie pytań) na ich temat”17, jak napisał biograf Alistair Horne. Szacunek Macmillana dla królowej wzrósł z czasem, gdy premier zauważył u niej wytrwałą

„pracowitość, z jaką przyswajała sobie ogromną masę przekazywanych jej informacji, oraz mimo tak krótkiego panowania –

niezwykłe nagromadzenie doświadczenia politycznego”18.

W trakcie podróży po Afryce w 1960 roku Macmillan powiedział

w białym południowoafrykańskim parlamencie: „Wiatr zmian wieje nad tym kontynentem i czy tego chcemy czy nie, wzrost świadomości

narodowej jest faktem politycznym”19. Zaledwie miesiąc później południowoafrykańska policja zabiła sześćdziesięciu siedmiu protestujących w Sharpeville, po czym na odbywającej się w stolicy co dwa lata Konferencji Premierów Commonwealthu omal nie doszło do rozłamu z powodu apartheidu.

Po dziesięciu dniach przepychanek Macmillan wypracował oficjalny komunikat, który usatysfakcjonował zarówno czarnych, jak i białych afrykańskich przywódców. „Oficjalny tekst jest słaby”, przyznał przed królową, „lecz ma tę przewagę, że został uzgodniony. […]

Przynajmniej na razie zapobiegnie rozpadowi Wspólnoty”20.

Jednakże Południowa Afryka nadal podążała ścieżką separatyzmu i w październiku 1960 roku biała ludność przegłosowała znaczącą przewagą obalenie monarchii i ustanowienie republiki zdominowanej przez białych.

Jednym z kamieni węgielnych polityki zagranicznej Macmillana była jego zakończona sukcesem kampania o dopuszczenie Wielkiej Brytanii do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej obejmującej Francję, RFN, Włochy, Belgię, Luksemburg oraz Holandię, co jak wierzył, zadecyduje o rozwoju gospodarczym kraju. Głównym decydentem był francuski prezydent Charles de Gaulle, którego należało przekonać, że Zjednoczone Królestwo zamierza być partnerem z prawdziwego zdarzenia, ponieważ de Gaulle podejrzewał, że Brytyjczyków łączą silniejsze więzy ze Wspólnotą Narodów i Stanami Zjednoczonymi. Do akcji marketingowej Macmillan zwerbował królową, która podczas wystawnej trzydniowej wizyty państwowej podejmowała de Gaulle’a i jego żonę.

Od początku panowania Elżbieta II dwukrotnie w ciągu roku podejmowała głowy państw w pałacu Buckingham zgodnie ze ścisłym protokołem i niezmiennym rytuałem. (W latach sześćdziesiątych rozszerzyła scenę tych spotkań o zamek w Windsorze). Te wizyty państwowe stanowiły esencję zakresu jej obowiązków i Elżbieta II obdarzała swą legendarną gościnnością przywódców zarówno dużych, jak i małych krajów z taką samą ostrożnością i uwagą.

Brytyjski rząd decydował, kogo z zagranicznych przywódców spotka ten zaszczyt, jednakże tylko królowa mogła wystosować zaproszenie.

Wizyta na ogół trwała trzy dni, a podejmowana głowa państwa zajmowała najokazalsze apartamenty w pałacu Buckingham –

sześciopokojową Belgian Suite[194] na parterze z widokiem na ogrody. Według ustalonego planu wizytę rozpoczynało oficjalne

powitanie (zazwyczaj we wtorek) z wojskową gwardią honorową i orkiestrą marszową na czele orszaku powozów zmierzających do pałacu na lunch z rodziną królewską. Po wymianie podarunków królowa oprowadzała gościa po wystawie w galerii obrazów, prezentując królewskie pamiątki mogące zainteresować danego przywódcę. Wieczorem była gospodarzem oficjalnego bankietu na mniej więcej sto sześćdziesiąt osób w sali balowej pałacu.

W następne dwa dni dostojny gość spotykał się z przedstawicielami rządu i biznesu, w środkowy wieczór rewanżując się kolacją wydaną na cześć Elżbiety II i księcia Filipa.

W wypadku francuskiego prezydenta rząd brytyjski przydał jeszcze majestatu zwykłemu przepychowi, „odwołując się do przejawianego przez de Gaulle’a poczucia wielkości – oraz do jego próżności”21.

Oprócz imponującego przejazdu w dniu 5 kwietnia 1960 roku otwartym powozem z królową i uroczystego bankietu z jej wylewnym toastem, heroldzi kawalerii przybocznej odtrąbili jego wystąpienie w Izbie Lordów i Izbie Gmin w Westminster Hall, a także specjalnie dla niego zorganizowano przedstawienie w Covent Garden i nocny pokaz fajerwerków przed pałacem. De Gaulle, który bywał trudnym partnerem do rozmowy przy kolacji, jako że miał w zwyczaju wyrażać się eliptycznie, napisał później, że Elżbieta II „była o wszystkim dobrze poinformowana, jej ocena ludzi i zdarzeń była równie precyzyjna jak przemyślana i nikt bardziej niż ona nie przejmował się troskami i problemami naszych wstrząsanych burzami czasów”22. W sprawie przystąpienia Wielkiej Brytanii do EWG pozostał jednak irytująco neutralny.

Zaraz na początku 1961 roku królowa wróciła do wojażowania, wyruszając z Filipem w pięciotygodniową podróż do Indii, Pakistanu, Nepalu, Iranu, na Cypr i do Włoch, przez co przegapiła pierwsze urodziny księcia Andrzeja. Wkrótce po powrocie w początkach marca Macmillan zapoznał ją ze swymi przemyśleniami na temat amerykańskiej pary prezydenckiej, Johna Fitzgeralda Kennedy’ego i jego urzekającej młodej żony Jacqueline. Młody Jack Kennedy bywał

w Anglii przed wybuchem drugiej wojny światowej, gdy jego ojciec, Joseph P. Kennedy, był amerykańskim wysłannikiem na Dwór Świętego Jakuba (jak brzmi oficjalny tytuł ambasadora amerykańskiego w Wielkiej Brytanii). Żadnego prezydenta Stanów Zjednoczonych nowszych czasów ani wcześniej, ani później nie łączyły z Wielką Brytanią tak bliskie więzi jak Jacka Kennedy’ego.

Niemal dziesięć lat starszy niż królowa, JFK uczęszczał

do college’u w latach trzydziestych, gdy Elżbieta II była wciąż tylko dzieckiem, nie poznali się więc wtedy. Jednakże Elżbieta II widziała Josepha Kennedy’ego i jego żonę Rose podczas wizyt składanych przez nich na zamku w Windsorze i w pałacu Buckingham. Królowa ujawniła przed kanadyjskim premierem Brianem Mulroneyem swoją sympatię dla matki Johna, wspominając sytuację, kiedy zmarł ktoś z rodziny i obie z Małgorzatą zostały odesłane do ciasnego pokoiku, podczas gdy ich rodzice podejmowali dygnitarzy. „Tylko Rose Kennedy zajrzała do tamtego pokoiku i porozmawiała z nimi”, wspominał Mulroney. „Pozostali goście zignorowali je – co pamiętała dobre czterdzieści lat później!”23.

Joe Kennedy nie sprawdził się w roli ambasadora i zajmował to stanowisko tylko przez dwa lata, póki Franklin D. Roosevelt nie odwołał go w listopadzie 1940 roku. Kennedy namawiał do spełnienia żądań nazistów i wzbudził pogardę Brytyjczyków tchórzostwem, gdy uciekł na prowincję w trakcie nalotów. Przynoszące wstyd zachowanie ojca „wżarło się w duszę [Johna Kennedy’ego]”24, w opinii przyjaciela prezydenta, filozofa Isaiaha Berlina. Kennedy jednak nie poddał się goryczy, przeciwnie – młodzieńcze doświadczenia wyniesione z Anglii pogłębiły tylko jego sympatię dla tego kraju i jego przywódców, nade wszystko dla Winstona Chruchilla, którego uważał za „największego człowieka, jakiego spotkał”25.

Macmillan nie krył niechęci do Josepha Kennedy’ego i początkowo żywił wątpliwości co do osoby jego syna, troskając się o to, że jest on

„młodym zadziornym Irlandczykiem”26 i ma „dziwaczny charakter” –

bywa „uparty, przeczulony, okrutny i napalony”27. Jednakże bratanek Dorothy Macmillan, Billy, markiz Hartington[195], był

żonaty z siostrą Jacka Kennedy’ego, Kathleen (oboje zginęli w katastrofach lotniczych w latach czterdziestych), co wzmogło ciekawość Macmillana.

W wyniku pierwszych dwóch spotkań z Kennedym w marcu i kwietniu 1961 roku sześćdziesięciosześcioletni premier poczuł

natychmiastową więź z czterdziestotrzyletnim prezydentem.

„Zdawaliśmy się zdolni (w cztery oczy) do swobodnej i szczerej rozmowy”, napisał później Macmillan, „oraz do śmiechu (kluczowa sprawa), gdy szło o naszych doradców i o nas samych”28. Premier

doniósł królowej, że Kennedy „otoczył się niemałą świtą wysoce inteligentnych osób”29.

Na sugestię Kennedy’ego brytyjski premier mianował

ambasadorem w Stanach Zjednoczonych czterdziestodwuletniego sir Williama Davida Ormsby’ego Gore’a, który był przyjacielem Jacka z czasów przedwojennych i kuzynem Billy’ego Hartingtona. Siostra Gore’a, Katharine, była zamężna z synem Macmillana, Maurice’em, co tylko zacieśniło ową „wyjątkową relację w wyjątkowej relacji”30.

Kennedy wyznaczył na wysłannika na Dwór Świętego Jakuba sześćdziesięciotrzyletniego Davida K. E. Bruce’a, poważanego i doświadczonego dyplomatę, który wcześniej sprawował funkcję ambasadora we Francji i RFN. Pierwsza żona Bruce’a, Ailsa, była siostrą Paula Mellona, blisko zaprzyjaźnionego z królową człowieka z kręgu hipodromicznego. Czujący się swobodnie w bryczesach cztery palce za kolano w otwartym polu oraz w sztybletach na polowaniu z siodła, Bruce doskonale pasował do towarzystwa otaczającego królową. Znany w swoich kręgach jako „zawodowy mąż stanu”31, zdobył zaufanie wyższych urzędników pałacowych, jak również prominentnych polityków i pozostał na stanowisku przez osiem lat, co było rekordem, jeśli chodzi o pobyt amerykańskiego ambasadora w Londynie.

W czerwcu 1961 roku para prezydencka przybyła z wizytą do Londynu – wcześniej olśniła Francuzów podczas pobytu w Paryżu, a w Wiedniu JFK zmierzył się oko w oko z zaczepnym nieprzejednanym Nikitą Chruszczowem w trakcie otrzeźwiającego dwudniowego spotkania, po którym zimnowojenne napięcie między Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim stało się więcej niż wyraźne. Zapowiedziana jako prywatna wizyta w celu wzięcia udziału w chrzcie siostrzenicy Jackie – córki jej siostry Lee Radziwiłł

zamężnej ze Stasem[196] – w rzeczywistości miała posłużyć temu, by Jack zdał Macmillanowi relację ze swoich rozmów z Chruszczowem. Premier przekazał później królowej, że Kennedy był „porażony okrucieństwem i barbarzyństwem rosyjskiego premiera”32.

W wieczór po chrzcie królowa i książę Filip wydali w pałacu Buckingham kolację na cześć Kennedych – amerykański prezydent był tam podejmowany ostatnio w 1918 roku, gdy król Jerzy V gościł

Woodrowa Wilsona. Para królewska „pokazała się z najlepszej strony

w przepięknych salach”33, napisał później David Bruce. Jednakże trzydziestojednoletnia pierwsza dama, która osiem lat wcześniej wypowiadała się z rozmyślną beztroską na temat koronacji, teraz czuła się nieswojo w obecności trzydziestopięcioletniej królowej nazwanej przez nią „dość przyciężkawą”34. „Myślę, że nie przypadłam [jej] do gustu”, oświadczyła Jackie autorowi nazwiskiem Gore Vidal. „Filip był miły, ale podenerwowany. W ogóle nie czuło się pomiędzy nimi więzi”.

Pierwsza dama była równie niedyskretna w rozmowie z fotografem Cecilem Beatonem. Wprawdzie przyznała, że „wszyscy byli niesłychanie mili i dobrzy”, lecz dodała, że „nie podobały jej się kwiaty i meble w apartamentach pałacu Buckingham ani niebieska tiulowa suknia królowej z ramiączkami i jej ulizana fryzura”35.

Pierwsza dama w rozmowie z Vidalem powiedziała, że „królowa okazała ludzką twarz tylko przy jednej okazji”36. Jackie pożaliła się na uciążliwości podróży po Kanadzie, na co królowa posłała jej konspiracyjne spojrzenie i odparła tajemniczo: „Człowiek z czasem nabywa umiejętności i uczy się, jak chronić siebie”.

Para królewska podejmująca prezydenta Johna F. Kennedy’ego i jego żonę Jacqueline bankietem w pałacu Buckingham, 15 czerwca 1961 r. Popperfoto/Getty Images.

Później tego samego roku podczas przesuniętej wizyty w Ghanie Elżbieta II niespodziewanie udowodniła swoją wartość dla amerykańskiego prezydenta. Tuż po ogłoszeniu niepodległości tego afrykańskiego kraju od Wielkiej Brytanii w 1957 roku nowo wybrany prezydent Kwame Nkrumah zdawał się światłym przywódcą, sprzyjającym zachodniej polityce, zachodnim interesom

i multirasowości. Miał żonę Egipcjankę37 wyznania koptyjskiego, a kilkoro jego doradców było Anglikami, w tym kapitan armii sprawujący funkcję sekretarza i kobieta będąca zarówno jego doradczynią, jak asystentką.

Jednakże w ciągu dwóch lat, odkąd wizyta królowej została odłożona, Nkrumah zamienił się w dyktatora zarządzającego czymś, co Winston Churchill określił jako „skorumpowany tyrański reżim”38

– więził setki członków opozycji bez prawomocnego wyroku sądu, wydalał z kraju brytyjskich oficerów i doradców i urągał Wielkiej Brytanii w przemowach. Co nie mniej groźne, po wizycie w Moskwie we wrześniu 1961 roku Nkrumah był bliski zawiązania sojuszu ze Związkiem Radzieckim i być może oddalenia się

od Commonwealthu.

Pomimo widma przemocy wywołanej demonstracjami, niepokojów społecznych i gróźb śmierci wysuwanych pod adresem Nkrumaha Macmillan doradził królowej sfinalizowanie wizyty zaplanowanej na połowę listopada 1961 roku. Równocześnie namawiał

Kennedy’ego, by zniweczył plany Rosjan, proponując Ghanie dofinansowanie wieloma milionami dolarów projektu budowy zapory na rzece Wolta, z czym amerykański prezydent od pewnego czasu się wstrzymywał. Parlament i media zachęcały królową do odwołania wizyty. Churchill napisał do Macmillana o „poważnych obawach dotyczących fizycznego bezpieczeństwa królowej i nie tylko, jako że wizyta ta w pewnym sensie uprawomocni reżim […], który jest całkowicie dyktatorski”39. Macmillan odpowiedział tego samego dnia, mówiąc, że „jej życzeniem jest pojechać. To normalne w wypadku osoby tak dzielnej”40.

Królową wielce irytowały naciski ze strony „słabeuszy z ław parlamentu i łamów prasy”41. „Jakże niemądrze bym wyglądała, gdybym bała się odwiedzić Ghanę, a Chruszczow by potem pojechał

i został dobrze przyjęty”42. Nie zmieniła postanowienia nawet wtedy, gdy pięć dni przed planowanym początkiem podróży w Akrze wybuchły bomby.

Zmiękczyła Nkrumaha, z którym sfotografowano ją podczas tańca na balu państwowym, i oczarowała miejscową prasę, która obwołała ją „największym socjalistycznym monarchą na świecie”43. Ghańczycy

„stracili dla niej głowy – oszaleli na jej punkcie”, jak ujęła to komentatorka BBC, Audrey Russell. „W odkrytym samochodzie […]

nawet nie mrugnęła powieką, mając obok siebie Nkrumaha. Widać było królową bardzo spokojną, bardzo dystyngowaną – nie uśmiechniętą nadmiernie – po prostu perfekcyjną”44. Później Elżbieta II podsumowała Nkrumaha niebywale celnie w liście do swego przyjaciela Henry’ego Porchestera, wyrażając zdumienie,

„jak mgliste ma pojęcie o świecie i jak naiwne i próżne są jego ambicje jako człowieka i przywódcy”, oraz niesmak z powodu jego

„krótkosiężnej perspektywy” i niezdolności do „wyjrzenia poza długość własnego życia”45.

Po jej powrocie do Londynu w końcu listopada Macmillan zatelefonował do Kennedy’ego i oznajmił: „Zaryzykowałem swoją królową. Ty musisz zaryzykować swoje pieniądze!”46. JFK odparł, iż nie pozwoli, by „odważny wkład”47 królowej poszedł na marne, i niecałe dwa tygodnie później ogłosił, że Stany Zjednoczone sfinansują budowę zapory na rzece Wolta. Po tym obawy o odłączenie się Ghany od Commonwealthu zmniejszyły się znacznie.

Królowa nie zobaczyła więcej Jacka Kennedy’ego, choć Jackie i Lee znalazły się w Londynie przejazdem w marcu 1962 roku, wracając do domu z Indii i Pakistanu. Tym razem Elżbieta II podjęła parę amerykańskich sióstr48 lunchem w pałacu Buckingham w towarzystwie Macmillanów, Andrew Cavendisha[197], Michaela Adeane’a, ochmistrza Patricka Plunketa[198] i innych gości.

W odróżnieniu od poprzedniego spotkania wydawało się, że tym razem Jacqueline Kennedy i Elżbieta II nawiązały dobre stosunki.

„Miło było znowu zobaczyć panią Kennedy”, napisała królowa do prezydenta Stanów Zjednoczonych. „Mam nadzieję, że jej pakistański koń [kasztanowy wałach imieniem Sardar podarowany jej przez prezydenta Mohammada Ayuba Khana] sprawdzi się – proszę jej przekazać, że mój bardzo się podniecił wspólnym skakaniem z kucykami dzieci podczas wakacji, toteż mam nadzieję, że jej okaże się bardziej ustatkowany!”49.

Tamtej wiosny przyszła pora, aby książę Karol przeszedł

o szczebel wyżej w edukacji po zakończonym ostatnim roku nauki w Cheam School. W kwietniu 1962 roku, mając niecałe piętnaście lat, został wysłany do Gordonstoun School. Filip bowiem nabrał

przekonania, że tylko rygor panujący w jego alma mater przyda siły jego nieśmiałemu i introwertycznemu synowi, czyniąc następcę tronu

bardziej żywotnym. Uznał za konieczne, by chłopiec zobaczył,

„z czego jest zrobiony, odnalazł siebie czy choćby mgliście zdał sobie sprawę z własnych możliwości”50. Ponieważ młodzieniec sprostał

wyzwaniom od strony fizycznej, Filip dojrzał „błysk w jego oku i aurę, która odróżnia go od rówieśników”. Młodzieńcy zaczynają wyglądać inaczej, twierdził, kiedy odkrywają, że „sobie poradzą” i że „dotąd bali się samych siebie, aż wreszcie zrozumieli, że nie ma potrzeby bać się siebie ani niczego w ogóle”.

Jednakże podobnie jak w wypadku Cheam School, Filip transponował własne udane doświadczenia z Gordonstoun School na syna, i choć kierował się myśleniem życzeniowym, ani Elżbieta II, ani jej matka nie były w stanie mu tego przetłumaczyć. Królowa Matka optowała za Eton College, gdzie Karol czułby się lepiej w znajomym towarzystwie synów arystokratów i bardziej by pasował. Wszelako Filipowi nie podobało się położenie Eton College niedaleko od zamku w Windsorze i Londynu, gdzie czaili się dziennikarze bulwarówek. Modernista tkwiący w Filipie dostrzegał

dobre strony wynikające z przebywania syna w bardziej egalitarnym i zróżnicowanym środowisku niż Eton College, gdzie zwyczaje klasy wyższej wciąż były głęboko zakorzenione.

Karol wycierpiał, jak to nazwał później, pięcioletni „wyrok”51

w północno-wschodniej Szkocji w warunkach jeszcze gorszych niż w Cheam School. Bardziej nawet niż noszenie krótkich spodni w największy ziąb, biegi skoro świt, zimne prysznice i otwarte okna bez względu na pogodę doskwierało mu nieustanne dokuczanie kolegów. Pisał do rodziców o „piekle […] zwłaszcza nocami”52, kiedy jego kompani z internatu rzucali w niego kapciami i poduszkami albo

„podbiegali z drugiej strony sali i bili z całych sił”. Błagał, aby pozwolono mu wrócić do domu, lecz jego ojciec odpowiadał, że Karol powinien czerpać siłę z przeciwności losu.

Jedynego wytchnienia zaznawał w trakcie wizyt w Balmoral, a szczególnie w Birkhall, gdzie rozpieszczała go babcia podzielająca jego zainteresowanie sztuką i muzyką. Ale nawet tam „zasnuwała go gradowa chmura na trzy lub cztery dni przed powrotem”, jak wspominał David Ogilvy[199], trzynasty hrabia Airlie, przyjaciel rodziny. „Nie cierpiał wracać do Gordonstoun”53.

Tego roku po zwyczajowym urlopie rodziny królewskiej w Balmoral świat zamarł na trzynaście dni października, gdy doszło

do konfrontacji między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim z powodu rozmieszczenia na Kubie pocisków jądrowych, co nieomal doprowadziło do wybuchu wojny nuklearnej. W czasie konfliktu Macmillan, który pozostawał w stałym kontakcie z Kennedym, informował królową na bieżąco. Kryzys kubański jeszcze bardziej zacieśnił więzi brytyjsko-amerykańskie. Kennedy korzystał z rad Davida Ormsby’ego Gore’a przy podejmowaniu kluczowych decyzji taktycznych, szczególnie zasięgu rejonu blokady, Macmillan zaś służył mu jako powiernik i papierek lakmusowy obieranej strategii.

W siódmym i ostatnim roku Macmillana na stanowisku premiera łączyła go z królową przyjazna więź zasadzająca się na wzajemnym zrozumieniu i szacunku. Choć miał poczucie własnej wielkości, premier traktował Elżbietę II z dworną uległością w duchu Churchilla. „Uwielbia swoje obowiązki i pragnie być królową, nie marionetką”54, napisał. Zapracował sobie na jej uznanie szczególnie usilnymi staraniami o zapewnienie równowagi Wspólnocie Narodów.

Ona z kolei wiedziała, kiedy zależnie od jego nastroju okazywać lekkość ducha, siłę, współczucie czy podziw, a w 1963 roku miała okazję zaprezentować całą gamę uczuć.

W styczniu 1963 roku ubolewała wspólnie z nim, gdy de Gaulle pogardliwie zawetował członkostwo Wielkiej Brytanii w EWG.

Wkrótce potem wraz z Filipem wyruszyła na pokładzie HMY

Britannia w kolejną dłuższą podróż do państw Commonwealthu na Pacyfiku, w tym do Australii i Nowej Zelandii. Po powrocie do kraju w marcu dowiedziała się o niepokojącej seksaferze, która groziła dymisją rządu Macmillana. Jego minister wojny, John Profumo, zaangażował się w romans z „popularną londyńską call girl”55, niejaką Christine Keeler, która była również utrzymanką rosyjskiego attaché wojskowego, co wywołało podejrzenia o działalność szpiegowską rzeczonej Keeler oraz wrażenie

„politycznej miałkości”56 we „frywolnym dekadenckim” rządzie wedle słów doradcy Kennedy’ego, Arthura Schlesingera.

Profumo początkowo zarówno przed Macmillanem, jak i przed członkami Izby Gmin zaprzeczał, że utrzymuje kontakty intymne z Keeler, jednakże w czerwcu został zmuszony do rezygnacji ze stanowiska w atmosferze skandalu po tym, jak przyznał, że skłamał. Macmillan przyznał przed parlamentem, że „haniebnie go

oszukano”57 – co David Bruce nazwał czynem „żałosnym i wyjątkowo szkodliwym”58. Obawy Bruce’a wynikały stąd, że jego zdaniem zaufanie do Macmillana zostało „znacznie podkopane”59.

Do królowej Macmillan napisał list, w którym wyraził „głęboki żal z powodu rozwoju ostatnich wypadków” oraz przeprosiny za „niewątpliwe szkody wyrządzone przez niedopuszczalne zachowanie jednego z ministrów Waszej Królewskiej Mości”, dodając, że „oczywiście nie miał pojęcia o dziwacznym półświatku”60

Profuma i jego koterii. Elżbieta II odpowiedziała na to, wedle Alistaira Horne’a, „czarująco pocieszającym listem […], łącząc się w bólu ze swym premierem z powodu okropnych doświadczeń, które stały się jego udziałem ostatnimi czasy”61.

Profumo wycofał się z życia publicznego i poświęcił resztę życia na pracę na uboczu na rzecz biednych i bezdomnych. Wiele lat później wyciągnęła do niego rękę premier Margaret Thatcher, która była tak pełna podziwu dla jego godnej i odpowiedzialnej służby, że wyprawiając w Claridge’s przyjęcie z okazji swoich siedemdziesiątych urodzin w 1995 roku, usadziła go obok Elżbiety II.

Pałac Buckingham zaaprobował62 to honorowe miejsce, dając wyraz tolerancji królowej i jej zdolności do przebaczania. Podobnie jak Margaret Thatcher, żywiła szacunek dla pełnej poświęcenia pracy dobroczynnej Profuma i tamtego wieczoru widziano ją „pogrążoną w ożywionej rozmowie z nim”63, jak wspominał Charles Powell, baron Powell of Bayswater, jeden z głównych doradców byłej pani premier.

Tak jak obawiał się David Bruce, sprawa Profuma odbiła się negatywnie na Macmillanie, który we wrześniu 1963 roku oznajmił

królowej, że zamierza zrzec się przewodnictwa partii przed przyszłorocznymi wyborami. Niecały miesiąc później powalił go dotkliwy ból wywołany zapaleniem i powiększeniem gruczołu krokowego, tak że 10 października 1963 roku Macmillan został

pośpiesznie przewieziony do szpitala z podejrzeniem guza złośliwego. Operacja się udała, a guz okazał się łagodny. Jednakże Macmillan w przypływie paniki, niewiele się różniącej od stanów ogarniających Edena, postanowił ustąpić ze stanowiska bezzwłocznie, przez co królowa została zmuszona do przerwania urlopu spędzanego w Balmoral i przyjazdu do Londynu.

Wydarzenia, które rozegrały się w następnym tygodniu, całkiem

niepotrzebnie rzuciły na Elżbietę II złe światło, kiedy Macmillan za wszelką cenę starał się nie dopuścić, by jego zastępca, Rab Butler, zajął jego stanowisko. W wyniku szeregu kuriozalnych manewrów Macmillan postawił się w roli głównego arbitra i przeprowadził

rozmowy ze wszystkimi czterema kandydatami, nie wstając z łóżka w Szpitalu Króla Edwarda VII. Ostatecznie wybrał

na przewodniczącego swego sześćdziesięcioletniego ministra spraw zagranicznych, czternastego hrabiego Home, który miał szansę zdobyć poparcie większości członków Partii Konserwatywnej.

Macmillan podparł swój wybór sondażem wśród członków gabinetu, wykazując, że dziesięciu ministrów jest za jego kandydatem, trzech za Butlerem i dalszych trzech za pozostałymi dwoma kandydatami.

Wszakże poparcie wśród szeregowych członków partii nie było tak jednoznaczne.

Ponieważ Macmillan po operacji był przykuty do łóżka, wysłał swój list rezygnacyjny do Pałacu Buckingham i postarał się, aby prywatny sekretarz królowej Michael Adeane zorganizował jej przybycie do szpitala na ostatnią audiencję. Rankiem 18 października 1963

roku oficjalnie ogłoszono rezygnację Macmillana. Wkrótce potem królowa, ubrana w jaskrawozielony płaszczyk i kapelusz, udała się do szpitala. Macmillan oczekiwał na nią w łóżku, które przetoczono na kółkach do sali narad. Miał na sobie stary brązowy sweter włożony na białą jedwabną koszulę i był podpięty do drenu odprowadzającego żółć do naczynia pod łóżkiem, obok zaś stała w pogotowiu butelka, na wypadek gdyby pęcherz pacjenta nie wytrzymał.

Gdy Elżbieta II wkroczyła do pomieszczenia, Macmillana urzekł jej

„pewny krok i te błyszczące jasno oczy, które stanowią o jej urodzie”64. Lekarz premiera, sir John Richardson, odnotował, że „tak naprawdę miała łzy w oczach”65. Siedząca na krześle z wysokim oparciem królowa „zdawała się poruszona”, napisał potem Macmillan, i oświadczyła, „jak przykro jej z powodu mojej rezygnacji”66. Od tej chwili przestał być premierem Wielkiej Brytanii, a Elżbieta II nie miała konstytucyjnego obowiązku słuchać jego rad. W dwu analogicznych sytuacjach w przeszłości, kiedy przyszło jej skorzystać ze swych prerogatyw i wyznaczyć nowego przewodniczącego Partii Konserwatywnej, zarówno Churchill, jak Eden powstrzymali się przed udzielaniem jej formalnych wskazówek po złożeniu urzędu.

Jednakże według Macmillana „królowa poprosiła mnie o radę, co powinna zrobić”67, a on spełnił jej prośbę, odczytując na głos sporządzone memorandum przemawiające za wyborem hrabiego Home i dodając, że powinna po niego posłać „niezwłocznie”.

Macmillan zniechęcił ją do bezpośredniej nominacji Home’a, twierdząc, że powinna polecić mu „rozeznanie się”68

i zaraportowanie, czy ma wystarczające poparcie wśród torysów, by sformować rząd.

Królowa posłuchała rady byłego premiera co do joty. Home otrzymał poparcie całego gabinetu, nie wyłączając Butlera, w którego oczach odmowa służenia w roli jednego z ministrów Home’a stanowiłaby nielojalność. Nazajutrz rano Home zrzekł się tytułu arystokratycznego i udał się do pałacu Buckingham, by ucałować dłoń[200]– w ten sposób w Wielkiej Brytanii zostaje się premierem: ujmując dłoń królowej i muskając ją lekko wargami – już jako sir Alec Douglas-Home, czwarty premier Jej Królewskiej Mości.

Przebieg wyboru został skrytykowany przez prasę oraz polityków obu ugrupowań. Pomimo wielokrotnie deklarowanej troski, by pozostać wiernym konstytucji, Macmillan zapędził królową w kozi róg, jak zgodnie twierdzili krytycy, praktycznie wymuszając na niej postąpienie za jego radą. I choć zawsze dążył do zachowania jej prerogatyw, swoim czynem pozbawił ją prawa wyznaczania kolejnego przewodniczącego Partii Konserwatywnej. Niedługo potem torysi przyjęli laburzystowską metodę wybierania lidera poprzez głosowanie.

Krytycy winili Macmillana i związany z nim „magiczny krąg”69

arystokratów o decyzję, która powinna zostać podjęta w wyniku szerzej zakrojonego sondażu. Jednakże można było winić i Elżbietę II o to, że nie szukała na własną rękę zwolenników poza członkami rządu – szczególnie że oskarżano ją o zbyt zawężone konsultacje towarzyszące nominacjom w 1955 i w 1957 roku – jak również o to, że uległa anty-Butlerowskim nastrojom Macmillana. Jak dotąd była to jej najbardziej kontrowersyjna decyzja, zadziwiająca utrata trzeźwej oceny sytuacji politycznej, jaką wykazywała się na przestrzeni dwunastu lat panowania.

Doradcy wskazywali na fakt, że sama królowa też stawiała na Home’a. Ponoć uważała Butlera za „nazbyt zdystansowanego”

i „nazbyt skomplikowanego”70, podczas gdy Douglas-Home zaliczał

się do grona Old Etonians – także był uczniem ekscentrycznego sir Henry’ego Martena – i był długoletnim przyjacielem rodziny, z którym z przyjemnością wypuszczała się na wiejskie wycieczki po ich szkockich posiadłościach. David Bruce miał go za „przezabawnego”71.

Alec Douglas-Home był postacią, która przewinęła się także w oficjalnym życiu królowej, i to nie tylko jako członek rządu Macmillana, lecz również jako szacowny par, który niesie czapkę zawieszoną na lasce przy okazji otwarcia parlamentu. Wykazał się postępowością, gdy w 1957 roku w Izbie Lordów zaproponował

przegłosowanie Ustawy o dożywotnim parostwie, dodając żartobliwie, że „zamknięcie kobiet w parlamentarnym uścisku zdaje się tylko skromnym poszerzeniem zwyczajowych działań każdego para”72. Nie można mu odmówić biegłości w sprawach polityki zagranicznej ani rozległej wiedzy, między innymi dzieł marksistów, w tym Kapitału, które przez rok studiował w młodości, gdy cierpiał

na gruźlicę kręgosłupa. Traktował królową jak „przyjazną dyrektorkę szkoły przyjmującą w swoim gabinecie przewodniczącego szkolnego samorządu”73, zawsze uważną, zadającą trafne pytania i wyrażającą troskę.

Macmillan miał sześćdziesiąt dziewięć lat, gdy przeszedł

na emeryturę, i przez kolejne dwadzieścia trzy będzie nadal prowadził aktywne życie. Kiedy jeszcze dochodził do zdrowia, królowa napisała doń długi serdeczny list, w którym dziękowała mu za to, że był jej „przewodnikiem i poplecznikiem w labiryncie spraw międzynarodowych i nauczycielem w wielu istotnych kwestiach wiążących się z naszą konstytucją oraz życiem politycznym i społecznym mych poddanych”74. Zaproponowała mu tytuł

hrabiowski, aby mógł „kontynuować służbę publiczną z ław Izby Lordów”75, jak również Order Podwiązki, lecz obie propozycje dość stanowczo odrzucił. Ponad dwie dekady później, w swoje dziewięćdziesiąte urodziny, w końcu uległ, przyjmując tytuł hrabiego Stockton nadany mu przez królową jako jeden z nielicznych dziedzicznych tytułów arystokratycznych przyznanych w drugiej połowie dwudziestego wieku.

Gdy w październiku 1963 roku następowała zmiana na szczytach władzy w Partii Konserwatywnej, Elżbieta II była w czwartym

miesiącu ciąży. Jej gniazdo było już w dwu trzecich puste: Karol uczył

się w Gordonstoun School, Anna zaś od września przebywała w szkole z internatem w Benenden w hrabstwie Kent. Do listopada królowa właściwie zrezygnowała z publicznych wystąpień, aczkolwiek w połowie miesiąca zaszczyciła swoją obecnością elegancką kolację wydaną przez ambasadora Davida Bruce’a i jego drugą żonę, Evangeline, w Winfield House, ich rezydencji na terenie Regent’s Park. Z powodu swego stanu królowa wyraziła prośbę, aby gości było nie więcej niż szesnastu, i zatwierdziła wszystkie nazwiska ustalone w wyniku rozmów Bruce’a i Michaela Adeane’a.

„Wprost nie do wiary, ile planowania wymaga kolacja z udziałem królowej”76, napisał w swoim pamiętniku Bruce. Kamerdyner Polak, kucharz Rosjanin, czterech lokajów i niezliczone dworki czynili przygotowania „jakby do karnawału giganta”, których częścią było zbieranie nie mających pokrycia w rzeczywistości plotek o tym, że królowa nie jada zup i pije wyłącznie sok pomidorowy, będąc w ciąży. Jedynym przykazaniem dla kucharza płynącym ze strony Pałacu Buckingham był zakaz zdobienia wypieków amorini, włoskimi czekoladkami w kształcie serca lukrowanymi różnokolorową polewą bądź jadalnym srebrem. Zapytana Elżbieta II odparła, że nie robi jej różnicy, czy panie wystąpią w długich sukniach czy krótszych sukienkach.

Mieszane brytyjsko-amerykańskie towarzystwo było doskonałe, lecz i żwawe: Robert i Mollie Cranborne’owie (przyszły szósty markiz Salisbury z małżonką); konserwatywny polityk Ian Gilmour i jego żona Caroline (córka ósmego diuka Buccleuch); amerykański dziennikarz Walter Lippmann z żoną Helen; Lee i Stas Radziwiłłowie; owdowiała diuszesa Devonshire; Michael Adeane; minister w rządzie torysów i przyszły premier Edward Heath oraz Katharine Macmillan (zamężna z synem byłego premiera Maurice’em). Królowa znała wszystkie zaproszone osoby z wyjątkiem Lippmannów i nie mniej chętnie niż ludzi powitała spaniele Bruce’ów.

„Wszystko poszło wyśmienicie”, wspominał Bruce. „Królowej najwyraźniej smakowały wszystkie potrawy i wina, była ożywiona i wesoła podczas konwersacji, podobnie jak jej mąż. […] Łączy otwartość z dostojnością, ma olśniewającą karnację i serdeczny, przyjemny, nieafektowany sposób bycia”. Po kolacji rozmawiała najpierw z Walterem Lippmannem, a następnie zamieniła parę słów z każdym z obecnych mężczyzn, podczas gdy Filip zabawiał rozmową

panie. Para królewska pożegnała się tuż przed północą.

Zaledwie dziesięć dni później, 22 listopada 1963 roku, zginął

w zamachu prezydent John F. Kennedy. „Przez nasz kraj przeszła fala żałoby o nie mającym precedensu natężeniu zmieszanej z czymś na podobieństwo poczucia katastrofy”77, rzekła Elżbieta II. Książę Filip i Alec Douglas-Home udali się do Waszyngtonu na uroczystości pogrzebowe, wszakże królowa za radą swoich lekarzy dbających o jej zdrowie w trakcie ciąży nie wzięła udziału w nabożeństwie żałobnym odprawianym w katedrze Świętego Pawła. Przeforsowała jednak78 odprawienie nabożeństwa w windsorskiej kaplicy Świętego Jerzego, dokąd zaprosiła prawie czterystu amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Anglii.

Półtora roku później, 14 maja 1965 roku, uczestniczyła w odsłonięciu wyjątkowego pomnika ku czci zamordowanego prezydenta: akra[201] ziemi w Runnymede, gdzie król Jan w 1215

roku podpisał Wielką Kartę Swobód, podarowanego przez naród brytyjski Stanom Zjednoczonym w wieczyste użytkowanie. Miejsce to uświetnił cokół z datami urodzin i śmierci Kennedy’ego oraz wyrytym napisem z jego mowy inauguracyjnej: „Niech każdy naród – czy życzy nam dobrze, czy źle – wie o tym, że zapłacimy każdą cenę, weźmiemy na siebie każdy ciężar, zniesiemy wszelkie trudy, wesprzemy każdego przyjaciela i odeprzemy każdego wroga, aby wolność przetrwała i odniosła sukces”[202]. Komitet, któremu przewodniczył David Ormsby Gore, nadzorował zbieranie funduszy, projekt i wznoszenie pomnika, a wszystkie te poczynania królowa śledziła z zauważalnym zainteresowaniem.

Przed uroczystością odsłonięcia Elżbieta II i diuk Edynburga dołączyli do Jackie Kennedy i jej dzieci na leśnej drodze wiodącej do pomnika. Czteroletni John Kennedy Jr. skłonił się lekko przed królową, a jego siedmioletnia siostra Caroline dygnęła płyciutko. Gdy podchodzili pod wzgórze, książę Filip delikatnie trzymał Johna za rękę.

Podczas uroczystości Macmillan przemawiał z uczuciem o swym zmarłym przyjacielu i sojuszniku, natomiast taktowne słowa Elżbiety II świadczyły o jej „wspaniałomyślności, współczuciu i zrozumieniu”79, jak wspominał David Bruce. Królowa nawiązała do licznych więzów łączących Jacka Kennedy’ego z Wielką Brytanią –

jego pobytu w Anglii w „apokaliptycznym okresie”80 przed drugą

wojną światową, śmierci jego starszego brata Joego „w trakcie wykonywania niebezpiecznej misji” podczas wojny oraz jego

„ukochanej siostry” Kathleen, która spoczęła „pochowana na angielskim kościelnym cmentarzyku”. Królowa opowiadała o „inteligencji i stylu”81 Kennedy’ego, dodając: „całym sercem my wszyscy cieszyliśmy się jego tryumfami, ubolewaliśmy z powodu jego niepowodzeń i opłakiwaliśmy jego odejście”. Jackie nie wygłosiła mowy, lecz wydała oświadczenie, w którym podziękowała Brytyjczykom, stwierdzając: „dzielicie ze mną myśli, które leżą zbyt głęboko, by wywołać łzy”82.

 W dniu 10 marca 1964 roku trzydziestosiedmioletnia królowa wydała na świat swoje czwarte dziecko, Edwarda Antoniego Ryszarda Ludwika; poród odbył się w Belgian Suite pałacu Buckingham. Elżbieta II nie pokazywała się publicznie do maja, aczkolwiek nie zaniechała swoich obowiązków monarszych. Gdy niemowlę miało niespełna miesiąc, dokumenty dostarczane jej w czerwonych teczkach ujawniły niepokojącą tajemnicę, którą królowa będzie zmuszona zachować w sekrecie do momentu jej wyjścia na jaw piętnaście lat później. Sir Anthony Blunt, od 1945

roku główny opiekun zbiorów malarstwa królowej, odpowiedzialny za dzieła sztuki nie będące prywatną własnością monarchy, szpiegował dla Związku Radzieckiego. W zamian za „ogromnie ważne”83 informacje na temat innych kolaborujących z Rosjanami osób brytyjski wywiad zapewnił Bluntowi immunitet. „Królowa od lat wiedziała, że ten człowiek jest szpiegiem”, powiedział Peter Rawlinson, baron Rawlinson of Ewell, wiceminister sprawiedliwości, który był rękojmią immunitetu. „Kluczowe było pozostawienie go w pałacu Buckingham jako opiekuna obrazów królowej.

W przeciwnym razie Rosjanie domyśliliby się, że został

zdemaskowany”84.

Jeśli nawet informacja o zdradzie Blunta wyprowadziła Elżbietę II z równowagi, królowa nie dała tego po sobie poznać. „Stwierdziłam, że często wyrzucam z pamięci nieprzyjemne fakty”85, powiedziała pewnemu dworzaninowi. Po części dzięki praktyce, lecz także za sprawą wrodzonej dyskrecji przywykła chłonąć wiadomości z wielu różnych źródeł – raportów wywiadu, dokumentów rządowych dotyczących planowanych reform, rozmów z sędziami na temat

problemów w systemie sądowniczym – i zatrzymywania dla siebie tych najbardziej wrażliwych. „Ona ma poszufladkowany umysł, z mnóstwem przegródek”, powiedziała Margaret Rhodes. „Potrafi sprawiać wrażenie strasznie rozbawionej, podczas gdy inną częścią mózgu rozważa jakąś kwestię konstytucyjną”86.

Niecały tydzień po szokującej spowiedzi Blunta Elżbieta II zorganizowała jedno z serii wiosennych spotkań typu „kolacja z noclegiem” na zamku w Windsorze. „Rozmawiała o przeróżnych sprawach”, wspominał David Bruce, „w tym o sytuacji politycznej w Laosie, na Cyprze i w Zanzibarze, okazując oczytanie i orientację w każdym temacie. Przy lżejszych tematach była dowcipna i rozmowna”87.

Te regularne spotkania, które zainicjowała królowa Wiktoria w dziewiętnastym wieku, gdy dwór oficjalnie rezydował w Windsorze w kwietniu każdego roku, gromadziły od ośmiu do dziesięciu prominentnych gości z dziedzin takich, jak sztuka, dyplomacja, teologia, biznes, wojskowość, edukacja, sądownictwo i polityka, na wieczorze rozrywek, na które składały się rozmowy przy kolacji.

Mimo że ich forma jest bardzo oficjalna, windsorskie kolacje są luźniejszymi okazjami niż lunche wydawane w pałacu Buckingham w podobnym celu. Królowa „uważa Windsor za swój dom”, powiedział Alec Douglas-Home, „taki, jaki ma każdy z nas. Trudno nam to pojąć”88. Poza okresem wielkanocnym Elżbieta II kiedy tylko może, spędza w zamku windsorskim każdy weekend i czerpie dumę z faktu, że jest jego gospodynią. Osobiście sprawdza pokoje gościnne przed przyjazdem zaproszonych osób i dobiera lekturę tak, aby sprawiła im jak najwięcej przyjemności.

Plan kolacji z noclegiem niewiele się zmienił od czasów króla Jerzego VI i jego małżonki, którzy przywrócili ten zwyczaj w latach po drugiej wojnie światowej. Każda para przybywa między osiemnastą i dziewiętnastą, jest witana przez koniuszego i damę dworu oraz odprowadzana do apartamentu w Wieży Lancasterów, Yorków albo Króla Edwarda III. Zwyczajowe pokoje gościnne składają się z dwu dużych sypialni z łazienkami, garderoby i przestronnego saloniku, umeblowanych między innymi biurkami z materiałami piśmiennymi oraz stołami uginającymi się od butelek z wodą mineralną, karafek z whisky, sherry i dżinem, rogów obfitości z owocami, mis z miętówkami, słojów z herbatnikami oraz wazonów ze świeżymi kwiatami.

Królowa przydziela każdej parze lokaja i pokojówkę jako kamerdynera i pannę do pomocy. Zadaniem tych dwojga jest rozpakowanie bagaży, wyłożenie bielizny do półprzezroczystych woreczków z organdyny, ustawienie kosmetyków i buteleczek perfum w równym rządku, zabranie garderoby do prania i prasowania („ze skutkiem lepszym niż w którejkolwiek londyńskiej pralni”89, jak oceniła żona dyplomaty z jednego z państw Commonwealthu), przygotowanie kąpieli o temperaturze odpowiadającej gościowi, przewieszenie wielkiego ręcznika kąpielowego przez oparcie pobliskiego krzesła, wyłożenie strojów, a przed godziną wyjazdu spakowanie wszystkiego, przekładając poszczególne warstwy bibułką. Liczba personelu i poziom rozpieszczania nie mają sobie równych, wszakże dyrektor muzeum Roy Strong czuł się

„zdeprymowany nadskakiwaniem przez tyle osób”90.

Goście spotykają się na drinku w jednej z obszernych zamkowych sal, gdzie dołączają do nich królowa i książę Filip – w towarzystwie psów nie odstępujących ich ani na krok – wraz z półtuzinem dworzan.

Królowa opowiada historie o poprzednich odwiedzających, naśladując ich gesty i sposób mówienia, i śmieje się ze swych psotnych pupilów. „Nieodmiennie zabawnie jest widzieć, jak te pieski nie słuchają rozkazów monarchy”91, wspominał jeden z byłych dworzan. Następnie wszyscy goście wracają do swoich pokoi pod eskortą, pokonując wyłożony czerwonym chodnikiem Wielki Korytarz długości pięciuset pięćdziesięciu stóp[203], biegnący łagodnym łukiem przez wschodnie i południowe skrzydło bryły zamku.

Ścigając się z czasem, goście mają mniej niż pół godziny na przygotowanie się do kolacji, która ma miejsce w oficjalnej jadalni i zaczyna się drinkami kwadrans po dwudziestej, na piętnaście minut przed punktualnym przybyciem królowej i księcia Filipa. Elżbieta II ma na sobie długą suknię i błyszczy od diamentów zdobiących jej szyję, uszy i nadgarstki. Filip pojawia się w stroju wieczorowym własnego projektu, zainspirowanym „mundurkiem windsorskim”92

wprowadzonym na dwór przez Jerzego III (granatowy aksamit, mosiężne guziki, szkarłatny kołnierz i mankiety).

Królowa nie jest wyznawczynią ogólnej czy choćby

trzykierunkowej rozmowy przy posiłkach, dlatego wszyscy idą za jej przykładem. Gdy monarchini zwraca się najpierw do osoby po lewej, każdy robi to samo, a potem w połowie posiłku głowy wszystkich

odwracają się nagle, kiedy królowa zaszczyca zainteresowaniem osobę siedzącą po prawej. Oczekuje od gości, że zachowają się zgodnie z protokołem, aczkolwiek czasami udziela praktycznych wskazówek. „Muszę powiedzieć słówko wyjaśnienia odnośnie do serwet”, rzekła raz gościowi. „Proszę spojrzeć. Robią to zupełnie nie tak. Część nakrochmalona jest na dole. Serweta przez to się ześlizguje. Prawidłowo robi się to następująco: nienakrochmalona część na kolanach, a resztę trzeba upchnąć pod siedzenie”93.

Rozmawia przyjemnie, lecz nigdy nie zagłębia się zbytnio, woli przechodzić od tematu do tematu. Pod koniec posiłku swoim raczej ekstrawaganckim zwyczajem otwiera torebkę wieczorową, wyjmuje puderniczkę i nakłada na wargi świeżą warstwę szminki. Gdy pierwsza dama Laura Bush zrobiła coś podobnego w trakcie kobiecego lunchu w Waszyngtonie, powiedziała radośnie: „Wiem od królowej, że tak wypada”94.

Hołdując rytuałowi obowiązującemu w wyższych sferach pomimo zwycięstwa feministek w latach siedemdziesiątych, Elżbieta II z innymi paniami wycofuje się po kolacji z jadalni, pozostawiając panów przy stole, aby mogli wypić porto i zapalić cygaro. „Nigdy nawet nie mrugnęła powieką”, wspominała Jean Carnarvon, wdowa po długoletnim doradcy Elżbiety II w sprawie hodowli koni i wyścigów. „Tak po prostu było trzeba”95[204]. Rozmowy w okrojonym damskim towarzystwie toczą się wokół niewinnych tematów osobistych, które nie grożą zdradzeniem poglądów królowej.

Następnym punktem programu jest zawsze zamkowa biblioteka, gdzie królowa kazała przygotować wystawkę przedmiotów mogących zainteresować każdego z gości. „Wybór eksponatów służy raczej rozrywce niż edukacji”96, rzekł Oliver Everett, królewski bibliotekarz przez prawie dwadzieścia lat. W dniach poprzedzających uroczystą kolację aktualny bibliotekarz przesyła królowej notkę z opisem poszczególnych przedmiotów i ich znaczenia. W wypadku amerykańskiego oficjela może to być korespondencja Jerzego Waszyngtona albo odpowiedź pani Lincolnowej na list kondolencyjny królowej Wiktorii wystosowany po zamachu na jej męża, natomiast dyrektorowi Muzeum Wiktorii i Alberta pokaże się raczej list ósmego diuka Devonshire[205]

do królowej Wiktorii z propozycją nazwy tej instytucji. „Dzięki temu

ludzie zyskują tematy do rozmowy”, powiedziała Jean Seaton, wdowa po pisarzu nazwiskiem Ben Pimlott. „Ten mechanizm świetnie się sprawdza w wypadku królowej, która z natury jest nieśmiała”97.

Kulminacją wieczoru jest najekskluzywniejsza na świecie wycieczka po oficjalnej części zamku z jej bezcenną kolekcją, z królową i księciem Filipem w roli przewodników. „Wydaje mi się, że malarstwo pejzażowe jest dość miłe”98, odpowiedziała na pytanie o swój ulubiony styl. Obrazy George’a Stubbsa przedstawiające konie dostarczają jej najwięcej przyjemności, lecz martwi ją, jak raz powiedziała, że malarz „okropnie eksperymentował ze swoimi płótnami i mamy nawet jedno, które się łuszczy, i nie można temu zaradzić”99. Znana jest również z niechęci do malarstwa współczesnego. Przy okazji otwarcia przez nią galerii Tate Modern

„została skierowana w stronę przeciwną niż nieposłane łóżko i fragmenty zwierząt zakonserwowane w solance, a pozwolono jej się przyjrzeć paru barwnym obrazom abstrakcyjnym”100, napisała Diana Mitford[206], lady Mosley, do swej siostry diuszesy Devonshire.

Mimo to komentarz królowej na temat dzieł mistrzów takich, jak van Dyck, Holbein czy Rubens, nieraz zdumiewa gości, gdy padają podawane z głowy daty powstania obrazów, ich temat oraz krótka historia wiążąca się z danym dziełem. „Jej ocena obrazu jest niezmiennie uczciwa i często przenikliwa”, powiedział były główny opiekun zbiorów malarstwa królowej. „Ma dobrą pamięć wzrokową.

I nigdy nie udaje, że podoba jej się coś, co nie przypadło jej do gustu lub czego nie rozumie”101. W przeciwieństwie do królowej Wiktorii Elżbieta II nie jest zapalonym kolekcjonerem, który wertuje katalogi w poszukiwaniu nowych nabytków. „Nie jest ani historykiem sztuki, ani koneserem”, stwierdził Oliver Everett. „Wie jednak, co posiada, i pojmuje tego znaczenie”102. Preferuje „piękno natury”103, jak ujął

to jeden z jej byłych doradców. Niemniej podchodzi poważnie do swej roli kustosza królewskich zbiorów, w których znajduje się około siedmiu tysięcy malowideł.

Po kawie w jednej z sal zamku w Windsorze królowa i książę Filip żegnają się z gośćmi, którzy nie zobaczą ich już więcej.

W poszczególnych apartamentach serwowane jest śniadanie, w wydrukowanej informacji prosi się gości, aby „powstrzymali się od obdarzania podarunkami pieniężnymi personel siedziby Jej Królewskiej Mości”104, choć dopuszczalne są napiwki dla osób

pełniących funkcję kamerdynerów i panien do pomocy. Niektórzy ludzie wykorzystują ostatnie chwile, by raz jeszcze przejść się po oficjalnej części zamku, zanim zostaną odprowadzeni przez starszego stażem członka personelu, który przed wyjściem przypomni im o wpisie do księgi pamiątkowej o kartach z grubego białego papieru. „Mnie zdziwiło nie to, jak wiele, lecz jak niewiele osób było tu w ogóle z wizytą”105, zauważył Roy Strong.

Latem 1964 roku królowa podjęła pełnię oficjalnych obowiązków.

W czerwcu znowu stanęła na czele dorocznej urodzinowej parady, dosiadając wierzchowca po damsku, w lipcu zaś wydała wiele garden party w londyńskim pałacu Buckingham i w pałacu Holyrood w Szkocji. W latach sześćdziesiątych dziewiętnastego wieku królowa Wiktoria zainicjowała te przyjęcia dla wysoko urodzonych dworzan, a królowa Elżbieta II zdemokratyzowała je po upływie stulecia, kładąc kres balom debiutantek. Liczba zaproszonych gości sięga ośmiu tysięcy w wypadku każdego takiego garden party, a celem tych przyjęć jest uhonorowanie przedstawicieli całego spektrum społeczno-gospodarczego za ich wkład w życie Wielkiej Brytanii.

Królowa Elżbieta II trzymająca na ręku swego trzymiesięcznego syna, księcia Edwarda, i równocześnie pozdrawiająca tłumy u boku księcia Filipa i czteroletniego księcia Andrzeja na balkonie pałacu Buckingham po ceremonii Trooping the Colour, 13 czerwca 1964 r. Fox Photos/Getty Images.

Imienne zaproszenia na białych kartonikach wytłaczanych złotem z królewską koroną i monogramem E II R oznajmiają, że „lord szambelan na rozkaz Jej Królewskiej Mości”106 zaprasza daną osobę na określony dzień. (Lord szambelan, w odróżnieniu od lorda wielkiego szambelana, jest wyższym urzędnikiem dworu królewskiego zarządzającym personelem liczącym ponad osiemset osób). Gdy drzwi pałacu otwierają się107 o piętnastej, panowie w eleganckich garniturach i panie w kapeluszach i popołudniowych sukienkach, wojskowi w mundurach i duchowni wlewają się do ogrodów. Cierpliwie stoją w kolejce do bufetu długiego na czterysta stóp[207] pod ogromnym zielono-białym namiotem, aby dostać filiżankę herbaty zaparzonej z królewskiej mieszanki darjeeling i assam oraz poczęstunek z bogatego wyboru kanapek, wypieków i przekąsek uprzednio sprawdzonych osobiście przez

królową. Dwie orkiestry wojskowe grają żywe melodie, podczas gdy przybyli ustawiani są w szpalery przez członków Yeomen of the Guard odzianych w karmazynowo-złote tuniki z białymi kryzami oraz czarne aksamitne kapelusze ozdobione czerwonymi, białymi i granatowymi wstążkami.

Wraz z wybiciem godziny szesnastej królowa, książę Filip i wybrani inni członkowie rodziny królewskiej pojawiają się na tarasie, by wysłuchać hymnu państwowego i potem ruszyć wzdłuż utworzonych szeregów. Gentlemen Ushers, emerytowani oficerowie armii ubrani w garnitury i cylindry, wybierają około stu gości, których przedstawi królowej lord szambelan, kierując się możliwie najszerszym przekrojem społeczeństwa. Elżbieta II godzinę spędza na przesuwaniu się wzdłuż szpaleru, do perfekcji doprowadziwszy umiejętność okazywania przelotnego, lecz nieśpiesznego zainteresowania każdemu z interlokutorów, po czym dociera do namiotu królewskiego ozdobionego olbrzymią lśniącą koroną.

Lokaj podaje jej filiżankę herbaty na tacy, kiedy królowa robi sobie dziesięciominutową przerwę przed przejściem do przyległego namiotu dyplomatycznego, gdzie przywita się z dygnitarzami, a następnie powróci do pałacu na godzinę osiemnastą. Któregoś roku wzrok żony jednego z dyplomatów przykuł widok królowej „pijącej herbatę boso, w samych pończochach, i z ręką opartą na biodrze.

Popijała herbatę, śmiała się i gawędziła z kamerdynerem”108.

Elżbieta II nie okazuje odrobiny znużenia znajomym rytuałem, rozumiejąc poczucie wyjątkowości żywione przez tysiące zaproszonych osób. Kiedy Cecil Beaton pewnego razu przyglądał się jej „stojącej i rozmawiającej cicho z solidnie nadgryzionym przez mole małżeństwem”, pomyślał, że „para ta jest godna podziwu, to istna sól ziemi. Robili dobre uczynki, pracowali dla swego kraju. Tacy jak oni stanowią kręgosłup kraju i królowa zdawała się o tym doskonale wiedzieć”109.

Jesienią 1964 roku Elżbieta II i Filip udali się do Kanady z dziewięciodniową wizytą państwową. Do Londynu wrócili dwa dni przed wyborami powszechnymi w dniu 15 października. W ciągu pierwszego roku sprawowania urzędu premiera przez Aleca Douglasa-Home’a media, a w szczególności będący plonem popkultury lat sześćdziesiątych satyryczny periodyk Private Eye i kabaretowy program telewizyjny That Was the Week That Was,

bezlitośnie natrząsały się zeń, nazywając go oderwanym od rzeczywistości elegancikiem. Przewodniczący Partii Pracy Harold Wilson przyłączył się do tego chóru, wielokrotnie nazywając go dziedzicznym tytułem: czternasty hrabia Home. „Przypuszczam”, skomentował to Douglas-Home, „że pan Wilson, jeśli się nad tym zastanowić, musi być czternastym panem Wilsonem”110 – i to przezwisko do niego przylgnęło.

W istocie Douglas-Home dobrze się spisał i zyskał popularność wśród elektoratu. Wszelako pragnienie zmian dało zwycięstwo laburzystom niewielką przewagą głosów – Partia Pracy zdobyła czterdzieści cztery koma jeden procent głosów i trzysta siedemnaście miejsc w parlamencie, torysi natomiast czterdzieści trzy koma cztery procent głosów i trzysta trzy miejsca. Harold Wilson został pierwszym laburzystowskim premierem od 1945 roku, kiedy to stanowisko objął Clement Attlee. Był to również pierwszy przypadek, gdy królowa nie była zaangażowana w proces wyboru premiera, jako że partia już wybrała Wilsona na swego przewodniczącego.

O ile Attlee, w którego rządzie zasiadało trzech Old Etonians, był

przewidywalnym typem laburzysty, o tyle Wilson stanowił dla królowej zagadkę: mimo że wywodził się z niższej klasy średniej i kształcił w szkołach, w których o przyjęciu decydowały oceny na świadectwie, ukończył Uniwersytet Oksfordzki z najwyższym wyróżnieniem, a potem sam wykładał tam ekonomię przez niemal dekadę. Chlubił się swoją prowincjonalnością, nie krył silnego akcentu hrabstwa Yorkshire, aczkolwiek był miłośnikiem operetki, a zwłaszcza duetu Gilberta i Sullivana, i z pietyzmem palił fajkę.

Wszakże jego niewyszukany gust, serdeczna natura i cięty dowcip czyniły zeń świetnego kompana.

Kiedy przybył do pałacu Buckingham ucałować dłoń w dniu 16

października 1964 roku, przyprowadził nie tylko swoją żonę Mary, ale także dwóch synów, ojca oraz swoją sekretarkę i powierniczkę Marcię Williams. Zamiast ubrać się w przewidziany protokołem elegancki garnitur, tęgawy nowy premier dał wyraz swemu demokratyzmowi, wkładając prążkowane spodnie i nie pasującą do nich zwykłą marynarkę. Dworzanie poradzili sobie z nietypową sytuacją, zapraszając towarzyszących mu członków najbliższej rodziny na lampkę sherry w Equerry Room, podczas gdy Wilson udał

się do królowej.

Do obowiązków monarchy należy nie zwracać uwagi na sympatie polityczne premiera, a nie dało się ukryć, że Wilson odbiega od linii Partii Konserwatywnej ostatnich kilkunastu lat. Po tym, jak nowy premier załagodził spór ze związkami zawodowymi, doprowadzając do umowy społecznej, sir Michael Oswald[208], zarządca królewskich stajni w Sandringham, zasugerował, aby nazwać imieniem polityka któreś ze źrebiąt. „Monarchini posłała mi zimne spojrzenie”111, wspominał.

Elżbieta II z marszu nauczyła swego piątego z kolei premiera, by traktował ją poważnie: gdy przyszedł na pierwszą audiencję, spodziewając się rozmowy o wszystkim i o niczym, zasypała go gradem szczegółowych pytań o wzmocnienie funta i pomysły na zrównoważenie deficytu budżetowego. Podobnie jak Churchill przed nim, Wilson poczuł się zażenowany, kiedy go przyłapała nieprzygotowanego, i wiele lat później doradził swemu następcy, żeby „czytał wszystkie depesze i dokumenty komisji rządowych o czasie”, chyba że „chce się poczuć jak uczeń, który nie odrobił

zadania domowego”112.

„Trzeba nad nim mocno popracować”113, rzekła królowa do jednej ze swych dworek po pierwszej audiencji, śmiejąc się cicho. „Trzy miesiące później był gotów za nią umrzeć”, wspominała ta sama dworka. „Zawsze miała doskonałe wyczucie tego, co wymaga naprawy”. Bezwstydnie konserwatywna Królowa Matka uważała, że Wilson jest „nieco drażliwy […] dziwnie się z nim rozmawia”114, tym bardziej więc ją ucieszyło, że jej córka zdołała „oswoić go”115.

A Wilson istotnie był bardziej niż podatnym materiałem. „Z Harolda nigdy nie był republikanin”, stwierdziła Marcia Williams, późniejsza baronowa Falkender. „Cała jego rodzina była bardzo prokrólewska”116. Zachwycał się „prawdziwym ceremoniałem monarchii”117, jak powiedział przy jakiejś okazji. Miał „wielki szacunek dla tradycji”.

Z pewnością pomogło mu i to, że mając czterdzieści osiem lat, był

tylko o dziesięć lat starszy od królowej. „Zaczęła od Winstona Churchilla, który traktował ją po ojcowsku, lecz z Haroldem połączyła ją równoprawna relacja”118, powiedziała jego żona Mary.

Wilson przekonał się, że w obecności królowej jest w stanie się odprężyć tak, jak nigdy nawet nie przypuszczał. „Dziwiło go, że siedzi o tak”, opowiadała Marcia Williams, ze skupioną miną

pochylając się do przodu i zaciskając dłonie na nadgarstkach.

„Siadywała z nim wcale nie jak dama, bynajmniej nie sztywno. Sama jej poza kazała mu wierzyć, że jest zainteresowana”. Bardzo szybko, dodała lojalna pani sekretarz premiera, „nikt nie był w stanie popsuć stosunków między nimi. Jego audiencje odbywały się o osiemnastej trzydzieści we wtorki. Mijając go w korytarzu, od razu wiedzieliśmy, gdzie się udaje. Pykał fajeczkę, rzucał jakieś powiedzonko i już go nie było. A kiedy wracał, czuć było, że mile spędził czas”119.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

„Potrafi nastroić konia psychicznie do tego, czego od niego chce, a potem sprawić, że zwierzę czerpie radość z tego, co robi”.

Królowa Elżbieta II, jak zawsze bez kasku, drze murawę toru wyścigowego w Ascot podczas wyścigu z krewnymi, czerwiec 1961 r. Popperfoto/Getty Images.

Rozdział VIII

Ucieczka w rutynę

O ile objęcie stanowiska premiera przez Harolda Wilsona było wielkim zwrotem, o tyle przełomowe znaczenie w życiu królowej miała śmierć Winstona Churchilla trzy miesiące później, zamykająca pewien rozdział. W dniu 24 stycznia 1965 roku Winston Churchill zmarł w wieku dziewięćdziesięciu lat. Od razu wprawiono w ruch maszynerię przygotowań do pogrzebu państwowego, pierwszego wyprawianego z pełnym ceremoniałem od zgonu księcia Wellingtona w 1852 roku.

Przygotowania, opatrzone kryptonimem „Operacja Oby Nie”1, rozpoczęły się w 1958 roku, gdy były premier nieomal umarł

na nieoczekiwane zapalenie płuc i królowa postanowiła, że w razie czego należą mu się najwyższe honory, których miał dopilnować jej specjalista od ceremoniału, szesnasty diuk Norfolk. „To wyłącznie zasługa królowej, że odbył się pogrzeb państwowy”, wspominała córka Churchilla, Mary Soames. „Napomknęła mu o tym parę lat przed jego śmiercią, a on to dobrze odebrał”2.

Prezydent Lyndon Johnson3 miał reprezentować Stany Zjednoczone, jednakże leżał złożony ostrym zapaleniem oskrzeli w szpitalu wojskowym w Bethesdzie i jego lekarze nie wyrazili zgody na podróż. Prezydent chciał się pojawić na pogrzebie z różnych powodów, między innymi dlatego, że Churchill był Anglo-Amerykaninem i uważał więź łączącą oba kraje za „żywy twór, który należy promować i cenić”4. Przez trzy dni Johnson czynił rozpaczliwe starania5, by zapewniono mu szczególne warunki, w tym możliwość skorzystania z własnego krzesła podczas pogrzebu i schronienia się przed niepogodą, oraz by mógł siedzieć, kiedy wszyscy inni będą stali. Wystarał się również o prywatną audiencję u królowej w pałacu Buckingham po zakończeniu uroczystości pogrzebowych.

Ostatecznie jednak wygrali lekarze. Tym samym Johnson stracił

okazję nie tylko do uczestnictwa w ważnej ceremonii, lecz także do spotkania z królową, której już nigdy nie zobaczył. Wyznaczony w zastępstwie prezydenta6 sekretarz stanu Dean Rusk rozchorował

się na grypę i również musiał się wycofać w ostatniej chwili,

co ograniczyło delegację amerykańską do zaledwie prezesa Sądu Najwyższego Earla Warrena i Davida Bruce’a. Dwight Eisenhower wziął udział w uroczystości jako osoba prywatna i złożył Churchillowi osobisty hołd, wychwalając go za to, że był „wspaniałym twórcą historii”, który „uosabiał dzielność Wielkiej Brytanii w obliczu zagrożenia, jej odwagę wobec przeciwności losu, jej pogardę dla niebezpieczeństwa, umiarkowanie pomimo tryumfów […] przywódca, któremu cały korpus ludzi ceniących wolność tak wiele zawdzięcza”7.

Zgodnie z życzeniem Elżbiety II ciało byłego premiera zostało wystawione w Westminster Hall, a po trzech dniach – w sobotę 30

stycznia 1965 roku – odbyło się nabożeństwo żałobne w katedrze Świętego Pawła w ramach „okazania wdzięczności […] za życie i przykład bohatera narodowego”8. Był to jeden z najwspanialszych spektakli dwudziestego wieku: stu dwudziestu wolno maszerujących marynarzy (podoficerów) ciągnęło trumnę na lawecie armatniej wykorzystanej także podczas pogrzebów królowej Wiktorii oraz królów Jerzego V i Jerzego VI, za nimi szły oddziały wszystkich formacji militarnych i dziewięć orkiestr wojskowych, z dział

wystrzelono dziewięćdziesiąt razy – jeden wystrzał na minutę za każdy rok życia Churchilla. Bezpośrednio za trumną postępowali pieszo męscy krewni zmarłego, dalej zaś wdowa po nim z córkami jechały powozem udostępnionym przez królową, która wyposażyła go w pledy9 i termofory dla odegnania chłodu. Setki tysięcy żałobników zgromadziły się wzdłuż ulic, odprowadzając wzrokiem kondukt pogrzebowy zmierzający z Westminsteru do katedry, co zajęło równą godzinę.

Królowa zjawiła się w katedrze Świętego Pawła przed członkami konduktu i dołączyła do trzech tysięcy zgromadzonych (w tym przywódców stu dziesięciu państw), by zasiąść wraz z mężem i matką na jednym z trzech czerwono-złotych krzeseł na wprost katafalku umieszczonego pod kopułą, która wznosi się na wysokość trzystu sześćdziesięciu pięciu stóp[209]. „Odstąpiwszy od tradycji i protokołu”, jak zauważyła Mary Soames, królowa „oczekiwała na przybycie swego najznaczniejszego poddanego”10. Elżbieta II uprzedziła rodzinę Churchilla, „byśmy nie dygali ani nie kłaniali się, mijając ją, ponieważ to by wszystko hamowało”11.

Nabożeństwo trwało pół godziny, odbyło się bez kazania i przemów, a tylko z modlitwami, czytaniem i trzema ulubionymi

hymnami Churchilla. Poruszający Hymn bojowy Republiki autorstwa Julii Ward Howe był hołdem dla jego amerykańskich korzeni (matką Churchilla była nowojorczanka Jennie Jerome), a wcześniej rozbrzmiał w tej samej katedrze przed ponad rokiem w trakcie nabożeństwa żałobnego za Johna F. Kennedy’ego. Podczas uroczystości żałobnej Churchilla ten właśnie hymn „wykonano z największym entuzjazmem”12, napisał David Bruce.

Gdy na trąbce zagrano kolejno capstrzyk i pobudkę[210], królowa ponownie odstąpiła od protokołu i wyszła z katedry za rodziną Churchilla postępującą bezpośrednio za trumną niesioną przez ośmiu grenadierów gwardii. Członkowie rodziny królewskiej stali w milczeniu na stopniach katedry wraz z innymi światowymi przywódcami. „Obłoki pary wydobywały się z ust królowej”13, gdy kondukt pogrzebowy przy wtórze stłumionych werbli oddalał się w stronę przystani Tower Pier. Stamtąd trumna w otoczeniu bliskich została przewieziona łodzią motorową w górę Tamizy, a następnie pociągiem na cmentarz przykościelny niedaleko miejsca urodzenia Churchilla w Blenheim Palace.

Kolejnym nie mającym precedensu gestem ze strony królowej było wydanie przez nią bufetowego lunchu w pałacu Buckingham dla wszystkich znaczniejszych żałobników i zagranicznych dygnitarzy.

„Było to coś pośredniego”, zanotował David Bruce, „pomiędzy oficjalną sztywnością i nieformalnością”14. Zamiast na początku powitać wszystkich gości kolejno, królowa krążyła między nimi, a niezbędnych prezentacji dokonywali dworzanie. Książę Karol, księżniczka Anna i książę Andrzej „swobodnie przechadzali się obok”, a dziesięciomiesięczny książę Edward „został przyniesiony na króciutko”, po czym królowa zniknęła tuż przed czternastą.

 Ze wszystkich robiących wrażenie scen tamtego dnia najbardziej pamiętny był widok trumny Churchilla okrytej brytyjską flagą i ozdobionej jedynie czarną poduszką z insygniami

Najszlachetniejszego Orderu Podwiązki: misternym łańcuchem zwanym kollana wraz z emaliowaną odznaką przedstawiającą świętego Jerzego ze smokiem oraz gwiazdą z krzyżem i dewizą orderu Honi soit qui mal y pense ( Hańba temu, kto widzi w tym coś złego). Laureat Nagrody Nobla i zdobywca niezliczonych innych nagród, Churchill uznawał Order Podwiązki za klasę samą w sobie,

twierdząc, że „tylko królowa może go przyznać”15. Zważywszy, że maksymalna równoczesna liczba żyjących odznaczonych wynosi dwudziestu czterech tak zwanych towarzyszy rycerskich i że w kapitule znajdują się członkowie rodziny królewskiej oraz zagraniczni przywódcy, rycerze Orderu Podwiązki są prawdopodobnie najbardziej ekskluzywnym klubem na świecie.

Order ten został ustanowiony w 1348 roku przez króla Edwarda III i jest przyznawany dożywotnio.

W czerwcu 1965 roku królowa wezwała swych rycerzy

na doroczne spotkanie, podczas którego powołała do kapituły dwóch nowych towarzyszy: Basila Brooke’a, byłego premiera Irlandii Północnej, i Edwarda Bridgesa, byłego szefa służby cywilnej.

Elżbieta II nigdy nie podaje, z jakiego powodu odznaczonego spotyka ten wyjątkowy „przejaw królewskiej łaski”16, lecz w gronie przez nią wyróżnionych znalazło się ośmiu jej premierów wraz z innymi znaczącymi osobami ze świata polityki, sądownictwa, biznesu, wojskowości i dyplomacji, jak również dziedziczni parowie; część z nich królowa odznaczyła za oddanie osobistych przysług.

Z wyjątkiem członkiń rodziny królewskiej kobiety nie były dopuszczane do kapituły do 1987 roku, kiedy to królowa postanowiła powołać pełnoprawne towarzyszki rycerskie, z których pierwszą była Lavinia Fitzalan-Howard, diuszesa Norfolk, odgrywająca rolę królowej podczas prób do koronacji i regularnie podejmująca17

Elżbietę II i Filipa w swej siedzibie rodowej, zamku w Arundel, podczas dorocznych letnich wyścigów na torze Goodwood.

Co ciekawe, Elżbieta II nie uhonorowała w ten sposób swej siostry, księżniczki Małgorzaty, aczkolwiek powołała do kapituły księżniczkę Annę (w 1994 roku) oraz księżniczkę Aleksandrę[211] (w 2003 roku), obydwie podziwiane przez ogół za poświęcenie w służbie królowej.

Czterdzieści lat po śmierci ojca do kapituły Orderu Podwiązki została powołana Mary Soames. Gdy przybyła do pałacu Buckingham, królowa wyłożyła insygnia na fortepian. „No i proszę bardzo”, powiedziała. Wskazując na łańcuch, dodała: „To kollana twego ojca!”. „Och”, odparła Mary, „to niemożliwe”. Speszona, że właśnie zaprzeczyła monarchini, wyjaśniła, że kollana jest częścią wystawy w Chartwell, domu Churchilla w hrabstwie Kent. „Kazałam ją stamtąd zabrać”18, odrzekła królowa z błyskiem w oku, dodając, że oryginał zastąpiła na wystawie kopia łańcucha.

Królowa Elżbieta II i książę Filip w orszaku zmierzającym do kaplicy Świętego Jerzego w Windsorze z okazji dorocznego nabożeństwa dziękczynnego w intencji rycerzy Orderu Podwiązki, najwyższego odznaczenia przyznawanego przez królową, czerwiec 1975 r. Reginald Davis, kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego (Londyn).

Święto Orderu Podwiązki, mające miejsce w poniedziałek

po ceremonii Trooping the Colour, jest szczególnie miłym stałym punktem w kalendarzu królowej. Rycerze spotykają się na zamku w Windsorze, gdzie są świadkami powoływania nowych towarzyszy w Sali Tronowej. Odtwarzając średniowieczną atmosferę, zakładają błyszczące łańcuchy i odznaki na ciężkie aksamitne granatowe szaty ozdobione białymi atłasowymi wstawkami na ramionach. „Ktokolwiek wymyślił ten strój, nie miał specjalnego zmysłu praktycznego”, zauważyła przy jakiejś okazji królowa, „nawet w czasach, gdy nosiło się takie rzeczy”19. Odbierając przysięgę i nawołując rycerzy do wiary, „jest niezwykle sprawna, szybka i zwięzła”20, zauważyła Deborah Mitford, gdy jej mąż Andrew, jedenasty diuk Devonshire, zostawał rycerzem. „Język jest podniecający, starożytny i nieco straszny, nic tylko walczenie z różnymi rzeczami i ludźmi”.

Królowa podejmuje rycerzy lunchem w Sali Waterloo, długiej galerii z misternie rzeźbionym sklepieniem i clerestorium, co sprawia wrażenie okrętu wojennego z dziewiętnastego wieku. Stół jest wspaniale nakryty srebrną zastawą i kwiatami. Podobnie jak w wypadku innych królewskich bankietów, nikt „nie czeka na niejadków”21, wspominała Deborah Mitford.

Po lunchu22 rycerze szykują się do barwnego orszaku, zapinając szaty i poprawiając odznaki, kollany i płaskie aksamitne czarne kapelusze z powiewającymi strusimi piórami. Przechodzą z głównej części zamku wykładaną kocimi łbami uliczką do kaplicy Świętego Jerzego, poprzedzani przez orkiestrę gwardii w złotych kurtach, emerytowanych oficerów mieszkających w Windsorze w strojach szkarłatnych oraz heroldów w szkarłatno-złotych tunikach i czarnych pludrach, mijając spieszonych członków kawalerii przybocznej tworzących szpaler[212]. Wielu rycerzy Orderu Podwiązki jest starszych wiekiem, toteż niektórzy stawiają niepewnie kroki pod ciężarem obfitych szat. „Królowa zawsze bardzo się troszczy o ich stan”, powiedział podpułkownik sir Malcolm Ross, były skarbnik Elżbiety II. „Mówi na przykład: «Proszę uważać na tego. Nie wolno mu się zasapać», no więc prowadziłem go na skróty”23.

Święto Orderu Podwiązki to jedna z okazji ściągających tłumy turystów pragnących ujrzeć monarchinię na żywo; co roku przybywa do Windsoru osiem tysięcy osób, a kolejny tysiąc wypełnia kaplicę Świętego Jerzego, by wysłuchać nabożeństwa dziękczynnego, w czasie którego rycerze siedzą w stallach na chórze. Później

królowa, diuk Edynburga i rycerze wracają powozami i autami na zamek. „Zawsze milej jest wlec się z górki niż pod górkę”24, zauważyła królowa. Kiedy członkowie rodziny królewskiej już się pożegnają, towarzysze rycerscy spotykają się ponownie w Sali Waterloo na herbacie i wtedy panuje przyjemna „luźna, zrelaksowana”25 atmosfera, wspominała Deborah Mitford.

 Dopiero po ponad dekadzie Harold Wilson, pierwszy socjalistyczny premier Elżbiety II, mógł wziąć udział w zarezerwowanym dla wybrańców rytuale Orderu Podwiązki – widowisku, które wzbudziło w nim entuzjazm. Tymczasem realizował program szeroko zakrojonych reform społecznych i zwiększał wydatki rządowe na budownictwo, system emerytalny, opiekę zdrowotną i pomoc społeczną. Z chwilą gdy gabinet zyska choćby nieznaczną przewagę w parlamencie, partia rządząca ma praktycznie nieograniczoną władzę, bez konieczności układania się z opozycją. Powojenne rządy konserwatystów niewiele uczyniły, by zablokować rozwój państwa opiekuńczego zapoczątkowany przez Clementa Attlee, tak że Wilsonowi pozostało tylko znacząco rozszerzyć poszczególne projekty.

Począwszy od 1965 roku laburzystowska większość przegłosowała zniesienie kary śmierci, skończenie z cenzurą, zliberalizowanie ustawy aborcyjnej, obniżenie wieku wyborczego do osiemnastu lat, poddanie reformie rozwodnictwa i dekryminalizację

homoseksualizmu. Rząd Wilsona niemal podwoił liczbę uniwersytetów, znacząco poszerzył dostęp do bezpłatnego szkolnictwa wyższego (czemu kres trzydzieści trzy lata później położyło wprowadzenie obowiązku czesnego obliczanego w oparciu o stan majątkowy). Zarazem podkopał jakość szkolnictwa średniego, zamykając finansowane z budżetu państwa szkoły średnie prowadzące nabór w oparciu o wyniki – w jakich sam się uczył, podobnie jak inni prominentni politycy brytyjscy, tacy jak Margaret Thatcher i Edward Heath. Te wymagające pod względem akademickim placówki zostały zastąpione egalitarnymi szkołami ogólnokształcącymi, w których poziom nauczania był niższy. W celu zapewnienia środków na te projekty rządowe Partia Pracy musiała zaciągać kredyty i podnosić podatki.

Premier informował o swoich planach podczas wtorkowych audiencji w pałacu Buckingham. W odczuciu Wilsona królowa „miała

bardzo dobre poglądy na wszystkie sprawy”, jak wspominała Marcia Williams. „Nie przedstawiała ich, mówiąc: «Oto moja rada i lepiej proszę się do niej zastosować». Wiedziała, że nie jest od udzielania rad, lecz od tego, by w miarę możliwości poddawać różne kwestie pod dyskusję w przyzwoity sposób”26. Rzecznik prasowy Wilsona, Joe Haines, stwierdził, że sokratyczne podejście królowej zmuszało premiera do „usprawiedliwiania przed nią wszystkich swoich propozycji, co było bardzo dyscyplinujące. Oznaczało bowiem, że najpierw musiał mieć wszystko dobrze poukładane w głowie”27.

Jednakże patrząc z szerszej perspektywy, Elżbieta II nie spowolniła marszu socjalistów, aczkolwiek Harold Macmillan osobiście był

zdania, że miała „hamujący wpływ”28.

Podobnie jak ten ostatni, Wilson pomagał królowej zaspokajać łaknienie plotek politycznych. Między innymi opowiedział jej o rzekomej skłonności prezydenta Valéry’ego Giscarda d’Estaing do krążenia po ulicach Paryża w poszukiwaniu kobiet. „Jako że była królową, przyjmowała wszystko i nic jej nie szokowało”, oceniła Marcia Williams. „Świetnie rozumie ludzką naturę i potrafi czytać w ludziach jak w otwartej księdze. […] Jest wysoce inteligentną gawędziarką sceny politycznej”29. Wilson również liczył na poufność rozmów z królową. Ilekroć martwił się30, że kolega z rządu go podgryza, mógł się wypłakać na jej ramieniu.

O ile Elżbieta II od początku nawiązała z Wilsonem relację raczej ciepłą, o tyle nie miała złudzeń, że jego koledzy z partii przeczuleni na punkcie kwestii klasowych mają dość ponure zapatrywania na monarchię i na nią. Mimo to udało jej się przekonać do siebie najtrudniejsze przypadki, między innymi Barbarę Castle, rudowłosą żagiew znaną jako Czerwona Królowa Laburzystów, oraz Richarda Crossmana, którego historyk A. N. Wilson określił jako „wielkiego zdezorganizowanego biseksualistę”31. Kiedy rząd stworzony przez Harolda Wilsona stawił się przed królową po raz pierwszy w celu zaprzysiężenia na członków Tajnej Rady, wszyscy ministrowie po kolei niechętnie poddali się temu, co Wedgwood Benn, szczery do bólu socjalista, nazwał „straszliwie upokarzającym”32 rytuałem klękania, przysięgania na Biblię, ujmowania dłoni królowej i wycofywania się tyłem. Sam z rozdrażnieniem wykonał „najpłytszy ukłon, jaki kiedykolwiek widziano”33.

Królowa Elżbieta II z Haroldem Wilsonem w Balmoral w 1975 r. po tym, jak wyznał jej, że zamierza ustąpić ze stanowiska premiera w swoje sześćdziesiąte urodziny w marcu następnego roku. Zdjęcie z prywatnych zbiorów lady Wilson.

Crossman, jak tyle innych osób, docenił sposób, w jaki królowa pozwoliła mu poczuć się swobodnie, i zauważył, że ma ona „cudowny śmiech” i jest „naprawdę bardzo spontaniczna”34. Elżbieta II zaś czuła się w jego obecności na tyle zrelaksowana, że poruszała podczas audiencji z nim rozmaite dręczące ją tematy, a on chlubił się tym, że potrafi wyczuć najdrobniejsze zmiany w jej nastroju. Gdy Crossman napomknął o dame Evelyn Sharp, siejącej postrach urzędniczce państwowej zarządzającej renowacją urbanistyczną, królowa sarknęła: „Ach, ta. Mogę panu powiedzieć, że jej nie lubię”35. Jeśli chodzi o rytuał z Tajną Radą, stwierdziła: „Filip zawsze powtarza, że to strata czasu”. Elżbieta II o jednym nie wiedziała –

że Crossman skrzętnie zapisywał wszystkie jej uwagi w swoim obszernym dzienniku. Kiedy po jego śmierci w 1974 roku wykonawcy ostatniej woli w odniesieniu do dorobku literackiego zamierzali opublikować spisane przezeń obserwacje, Martin Charteris odwiódł

ich od zamieszczenia „budzących największe wątpliwości fragmentów” zawierających uwagi Jej Królewskiej Mości.

Barbara Castle, która miała kąśliwe poczucie humoru i żywy charakter, dała się ująć dowcipowi Elżbiety II oraz jej „naturalnemu

urokowi”36 i z łatwością nawiązała przyjazne stosunki z królową.

Po bankiecie państwowym w 1965 roku Castle stała z Elżbietą II i księżniczką Małgorzatą, gdy rozmawiały o obawach księcia Karola spowodowanych czekającym go egzaminem wstępnym na studia. „Ani ty, ani ja nigdy byśmy się nie dostały na uniwersytet”37, rzekła nagle do swojej siostry królowa, na co pani polityk z Partii Pracy pośpieszyła z zapewnieniem, że „nie jest to takie trudne, jak by się wydawało”. Castle była pod wrażeniem tego, że Elżbieta II potrafi znaleźć się bez problemu w towarzystwie polityków

z przeciwstawnych ugrupowań, gdyż ma w pamięci mnóstwo szczegółów dotyczących ich biografii, „co sprawia, że rozmowa toczy się na idealnie bezpiecznym, politycznie neutralnym poziomie”38.

Wszakże Wedgwood Benn pozostał nieprzejednanym oponentem królowej i wszystkiego, co ona reprezentowała – nawet po tym, jak ożenił się z bogatą Amerykanką mającą duży dom w modnej dzielnicy Holland Park. Jako minister łączności w rządzie Wilsona rozpoczął

nawet donkiszotowską kampanię mającą na celu usunięcie wizerunku Elżbiety II ze znaczków pocztowych. Cierpliwie wysłuchała39 jego propozycji i przyjrzała się szkicom proponowanych zamienników.

Benn wyszedł po czterdziestominutowej audiencji przekonany, że zgodziła się na jego plan. „Ona wzięła go za łobuza”, skwitował to Kenneth Rose. „On sądził, że owinął ją sobie wokół palca”40.

Prywatnie królowa okazała Wilsonowi niezadowolenie i premier zdusił sprawę w zarodku. Kiedy Benn zjawił się w pałacu później, po tym, jak Wilson przesunął go do Ministerstwa Infrastruktury, królowa nie odmówiła sobie komentarza: „Z pewnością będzie panu brakowało pańskich znaczków”41. Podziękował jej za „dobroć, zachęty i pomoc w poradzeniu sobie z tą sprawą”, zanim ukłonił się posłusznie i wycofał z sali audiencyjnej.

Innym z jej krytyków był wywodzący się z Partii Pracy minister spraw zagranicznych Michael Stewart. Podczas kolacji z noclegiem na zamku w Windsorze w 1968 roku oznajmił Lydii Katzenbach, żonie amerykańskiego ministra sprawiedliwości, że „pominąwszy znajomość koni”, królowa jest „głupią kobietą”42. Gdy Katzenbach przekazał potem tę krytyczną uwagę, David Bruce wyraził zdziwienie

„w obliczu powszechnej wiedzy, że premier ma królową za wyjątkowo dobrze poinformowaną w sprawach

międzynarodowych. Fakt, że woli, gdy ma możliwość wyboru – a tego

powiedzieć nie można – wierzchowce od spraw państwowych, być może jest prawdą, lecz nikt nie ma prawa jej zarzucić, że zaniedbuje nużące i jak sobie wyobrażam, często nudne obowiązki osoby publicznej”.

Gdy Elżbieta II wkraczała w wiek średni, konie faktycznie były zarówno jej pasją, jak i ucieczką. Przez lata rzadko kupowała wierzchowce, woląc je hodować, co było tradycją sięgającą czasów królowej Elżbiety I. W latach sześćdziesiątych monarchini od ponad dekady nadzorowała królewskie przedsiębiorstwo hippiczne z hodowlami zlokalizowanymi w Sandringham i pobliskim Wolferton, jak również w Hampton Court i stadninie w Polhampton Lodge w hrabstwie Berkshire, wynajmowanej od 1962 roku. Dziesięć lat później wykupiła Polhampton Lodge z zamiarem trzymania w sielskich warunkach dopiero co odłączonych od matek roczniaków i koni wyścigowych potrzebujących odpoczynku – zwanych przez jej długoletniego zarządcę stadniny Michaela Oswalda „zdolnymi do dalszej walki”43.

W życiu prywatnym, podobnie jak w życiu publicznym, królowa jest osobą trzymającą się ustalonej rutyny, która w wypadku jej koni wyścigowych uzależniona jest od rytmu parzenia, narodzin, odłączania od matek, trenowania i udziału w wyścigach. Zazwyczaj dokonuje inspekcji swoich klaczy i ogierów w stadninie w Sandringham w pierwszych sześciu tygodniach roku, gdy rozpoczyna się sezon rozrodczy, po czym znowu w kwietniu i w lipcu, aby zobaczyć źrebięta będące owocem kojarzenia par w poprzednim sezonie. Za pomocą godnego zaufania staromodnego aparatu fotograficznego metodycznie uwiecznia na zdjęciach klacze z młodymi.

Wczesną wiosną oraz jesienią odwiedza roczniaki w Polhampton, a także przy każdej okazji na wiosnę i latem obserwuje ponad dwadzieścia młodych koni pełnej krwi trenowanych w stajniach na terenie hrabstw Wiltshire, Hampshire i Berkshire. Śledzi ich wyniki na torze wyścigowym przez okrągły rok, aczkolwiek z powodu wymagającej pracy tylko nieliczne ogląda w gonitwie osobiście.

Derby w początkach czerwca i Royal Ascot w drugiej połowie miesiąca to wydarzenia trwale wpisane do jej kalendarza; stara się również uczestniczyć w pozostałych liczących się gonitwach.

Królewska stadnina w Sandringham44 to wzniesiony w końcu

dziewiętnastego stulecia, zwieńczony kominami i wieżyczkami, malowniczy kompleks budynków stajennych z czerwonej cegły i miejscowego brązowego piaskowca zwanego „piernikiem”. Klacze zajmują przestronne boksy, w których bez trudu mieszczą się nowo urodzone źrebięta, jednakże każdy ogier żyje niczym król w znacznie obszerniejszym boksie o ścianach wyłożonych płytkami, z dziesięciocalową[213] warstwą zrębków na podłodze, wysokimi oknami, dwuspadowym dachem z drewna i trzciny rosnącej w hrabstwie Norfolk oraz światłem podczerwonym do osuszania.

Ogiery mają tam do dyspozycji cztery wybiegi po dwa akry[214] każdy, otoczone ceglanym murem i żywopłotem, z rozmieszczonymi w pobliżu ogrodami i fontannami.

Właściwa działalność odbywa się w szopie, ogromnej konstrukcji z piaszczystym podłożem. Doradcy królowej do spraw hodowli i wyścigów czynią sugestie odnośnie do kojarzenia par, lecz odwrotnie niż w roli władczyni, gdzie Elżbieta II idzie za wskazówkami innych, tutaj często to ona wykazuje inicjatywę, kierując się własnymi spostrzeżeniami i rozległą wiedzą na temat rodowodów. Wie, które wierzchowce są wytrzymałe, które szybkie, a które cechuje niewypowiedziana odwaga. Jest biegłym sędzią końskiej sylwetki – potrafi ocenić, jak to ujął Henry Porchester, czy

„koń ma dobre łopatki, krótkie nadpęcie, dobre kopyta, prosty czy wykrzywiony staw skokowy, dobre nogi, ładne oczy czy kształtną głowę”45. Zasłynęła z odkrycia, że stajnia pomyliła dwa jej roczniaki, Doutelle i Agreement, które poprzednio widziała źrebiętami. „Dużo czyta i dużo wie”, powiedział Michael Oswald. „Jeśli ktoś chce porozmawiać o katalogu sprzedaży, powinien dobrze się przygotować, ponieważ będzie znała imię praprababki danego wierzchowca”46. Ostateczna decyzja „zawsze należy do królowej”47, napisał Arthur FitzGerald w swojej oficjalnej historii królewskich stadnin.

Oswald żartobliwie nazywa stadninę w Sandringham „ośrodkiem pomocy przedmałżeńskiej i poporodowej dla koni”48. Wszelako sam akt naturalnego krycia – skojarzenie wartego wiele milionów dolarów ogiera odnoszącego sukcesy na torze z jedną z cennych klaczy królowej – nie jest dla osób o słabych nerwach. Jeśli już, jest to niełatwy przypadek kontrolowanego pożądania dwóch potężnych nerwowych stworzeń, z których każde waży prawie tonę. Niech

dowodem na przyziemną naturę wieśniaczki u Elżbiety II będzie to, że przyglądała się brutalnej rzeczywistości aktu parzenia niejednokrotnie. Królowa, w każdych innych okolicznościach schludna i układna, stawała w rogu szopy ze swym zarządcą stadniny i stajennymi, a nawet wkładała kask ochronny, póki inspektorat bezpieczeństwa i higieny nie polecił jej wybudować podniesionego punktu obserwacyjnego. „Jest bardzo rzeczowa”, stwierdził Michael Oswald. „Wie, na czym to polega”49.

Pośpieszny, gwałtowny i stanowiący potencjalne zagrożenie akt parzenia zaczyna się, gdy klacz w rui jest wprowadzana do szopy.

Na tylne nogi ma nałożone ciężkie skórzane buty, aby nie mogła kopnąć ogiera, a do szyi i kłębu przytroczoną grubą skórzaną sztuczną grzywę, aby w ferworze kopulacji nie została ugryziona.

Klacz znajduje się najpierw w jednej części szopy, z miękką ścianą z dużym otworem, gdzie ona i „podstawiony” ogier prowadzą końską grę wstępną, a kiedy klacz jest już wystarczająco podniecona –

o czym świadczy nie dający się pomylić z niczym innym objaw znany jako „błyskanie sromem” – bada ją weterynarz, palpacyjnie i ultrasonografem, aby stwierdzić, czy jest bliska owulacji. Jeśli tak, wraca na środek szopy, gdzie staje w lekkim zagłębieniu. Jeden stajenny trzyma ją za uzdę, a drugi ma w ręku „dudkę”, pałkę z rzemienną pętlą, która poskramia klacz, gdy zacisnąć ją na nosie zwierzęcia. Czterej mężczyźni wprowadzają wysoce podnieconego wybranego ogiera, który szarpie się, parska, rży i w końcu staje dęba, zanim dosiądzie klaczy, podczas gdy jego wysiłki wspomaga jeszcze inny stajenny stojący nieopodal zadu klaczy.

Gdy zapłodnienie zostanie potwierdzone w badaniu

ultrasonograficznym, królowa śledzi przebieg trwającej jedenaście miesięcy ciąży i sporadycznie jest świadkiem przy porodzie, który zazwyczaj następuje nocą. Na ogół jednak otrzymuje fotografię narodzonego źrebaka, którego – bywa – nazwała już wcześniej, po czym obserwuje jego rozwój do dnia odłączenia od matki i przewiezienia do Polhampton jako roczniaka.

Podczas jednej z wizyt w Polhampton królowa towarzyszyła Henry’emu Porchesterowi, swemu stajennemu Seanowi Norrisowi, trenerowi Ianowi Baldingowi i jego żonie Emmie na pastwisko, aby zobaczyć z bliska ujeżdżanie półtuzina źrebiąt. Nagle koniki zaczęły galopadę w kółko, „bombardowanie z lotu nurkowego”50, stawanie dęba i wierzganie. Tylko Balding i królowa pozostali na swoich

miejscach, podczas gdy pozostała trójka rzuciła się ku furtce.

Elżbieta II i trener wiedzieli, że jeśli nie będą się ruszać, młode konie nie zaatakują ich i w końcu się uspokoją.

„O, to było przerażające”51, powiedziała później królowa. „Była kompletnie nieporuszona”, wspominał Balding, na własne oczy przekonawszy się o wielkiej odwadze będącej jedną z jej głównych cech. „Potrafi stać się spokojniejsza w obliczu problemu, nie pozwala, by adrenalina wzięła nad nią górę i wprawiła ją w panikę”52, powiedział Monty Roberts, trener z Kalifornii znany jako „zaklinacz koni”, w późniejszym czasie jej dobry przyjaciel.

Przygotowanie roczniaków do pierwszej gonitwy wymaga niemal tyle uwagi królowej co wcześniej hodowla. A zna się na tym tak, że jak powiedział Henry Porchester, „rozmawiać z nią to prawie jak rozmawiać z trenerem”53. „Gdyby była zwykłym człowiekiem, prawdopodobnie zostałaby trenerem”, zauważył Ian Balding.

„Uwielbia to”54. Zawsze rozdziela swoje wierzchowce między kilku trenerów, głównie dlatego, że chce zobaczyć odmienne podejście.

„Niektórzy trenerzy odpowiadają danemu koniowi bardziej niż inni”, rzekł Oswald. „Trochę przypomina to wybieranie szkoły dla dzieci”55. Elżbieta II potrafi godzinami stać w porannej mgle przy wybiegu, ubrana w tweedowy płaszczyk, kalosze i w apaszce na głowie, z lornetką przyciśniętą do oczu śledząc konie biegające po pagórkach. „Obserwuje, jak się poruszają, jak się sprężają”, opowiadał Ian Balding. „Patrzy, jak biegają”56.

Odwiedza także swoje konie57 w boksach podczas wieczornego oporządzania i wtedy przygląda się uważnie każdemu z osobna, obdarzając go marchewką albo pęczkiem koniczyny i czułym klepnięciem oraz rozmawiając ze stajennym. Zna wszystkich stajennych i chłopców do pomocy i ceni ich zdanie. Ich świat jest jednym z nielicznych miejsc, gdzie znikają bariery narzucone przez protokół i gdzie królowa może rozmawiać z drugim człowiekiem jak równy z równym. Wie o problemach i troskach tych ludzi nie mniej niż o ich czworonożnych podopiecznych.

Robiąc objazd po stajniach Baldinga w Kingsclere, zapytała o system wentylacyjny, wiedząc, że skoro konie oddychają wyłącznie przez nos, są narażone na infekcje układu oddechowego. Znalazłszy się w domu przy drinku, wydmuchała nos i zdumiała trenera, podając mu chusteczkę, żeby zobaczył ciemny śluz. „Tak mi się właśnie

zdawało, że tam jest niesamowicie dużo kurzu i nie ma czym oddychać”58, powiedziała. Był to jej pełen dramatyzmu i rozsądku sposób na pokazanie mu, że jego konie cierpią. Balidng kazał wybić kilka dziur w tyle boksów, zakryć je przesłonami, a do tego dodać wyciąg w dachu dla polepszenia przepływu powietrza.

Przebywając w którejś ze swoich wiejskich posiadłości, Elżbieta II znajduje czas na konne przejażdżki praktycznie codziennie, także w deszczu, zarówno w ramach ucieczki, jak i narzuconego sobie ostrego reżimu fizycznego. Umie jeździć w siodle od dzieciństwa, siedzi na końskim grzbiecie pewnie, wodze trzyma lekko, a mimo to sprawuje pełną kontrolę. Choć zawsze towarzyszą jej stajenny i tajniak, gdy mknie przez wiejskie tereny, czuje, że jest wtedy sama –

wielka rzadkość w wypadku królowej.

Nigdy nie interesowały jej skoki i wiedziała, jak unikać ryzyka.

Jednakże jej roztropność nie sięga wkładania kasku do jazdy konnej; nawet gdy była młodsza i darła murawę toru wyścigowego u boku siostry i córki podczas dorocznej rodzinnej porannej gonitwy w Dniu Dam w Ascot, na wietrze powiewała tylko jej apaszka. Jean Carnarvon wspominała, że jej mąż „zwykł szaleć z tego powodu.

Rozmawiał z nią o tym. A ona i tak nie miała zamiaru mu ustąpić”59.

Raz Ian Balding, ścigając się z nią w parku windsorskim, zbeształ ją.

„Naprawdę uważam za śmieszne, że nie nosi pani kasku, właśnie pani!”60, powiedział. Na co Elżbieta II odparła: „Nigdy go nie nosiłam, a poza tym pan nie musi układać sobie włosów jak ja”61 –

co było wyrazem nie tyle próżności, ile pragmatyzmu i potrzeby bycia gotową na umówione spotkania.

W przeciwieństwie do żony Filip nie urodził się w siodle. Zaczął

grywać w polo w 1950 roku podczas pobytu na Malcie, gdyż spodobało mu się silne fizyczne wyzwanie tego sportu. Od początku jeździł konno agresywnie, „pragnąc wygrać za wszelką cenę”62, jak powiedział major Ronald Ferguson[215] często grywający z Filipem.

Zdaniem Fergussona Filip „czuł potrzebę gry w polo, by dać upust nagromadzonej frustracji. Zjawiał się […] z parą uchodzącą uszami, a po paru meczach był już całkiem innym człowiekiem – frustracja go opuszczała”.

Dla diuka Edynburga koń do gry w polo jest niczym rower crossowy. „Kieruje nim; kiedy chce wyprzedzić kogoś przed sobą, dodaje gazu i koń przyśpiesza; kiedy naciska na hamulec, koń staje,

a poza tym posłusznie skręca w lewo albo w prawo”, stwierdził

Monty Roberts. „Nie interesuje go, dlaczego wierzchowiec coś robi, tylko żeby to zrobił”63. Konie są niezrozumiałe dla Filipa, którego mało obchodzi, na czym polegają różnice między poszczególnymi osobnikami.

Elżbieta II ma bardziej intuicyjne i dociekliwe podejście i rozumie reakcje koni. „Potrafi nastroić konia psychicznie do tego, czego od niego chce, a potem sprawić, że zwierzę czerpie radość z tego, co robi”64, zauważył sir John Miller, wieloletni koniuszy koronny i masztalerz królowej. „Okazuje zainteresowanie i bada wrodzone skłonności”65, powiedział Roberts.

Chociaż książę Filip nie jest wielkim fanem gonitw konnych, sumiennie towarzyszy żonie podczas Royal Ascot, wydarzenia stanowiącego oś jej wyścigowego życia i będącego tradycją rodziny królewskiej od czasów królowej Anny, która założyła tor w 1711

roku. Przez cztery dni czerwca, począwszy od wtorku po święcie Orderu Podwiązki (zwanym przez niektórych „czuwaniem w intencji Ascot”, kiedy to rycerze „klękają, by modlić się o zwycięzcę w dalszej części tygodnia”66), królowa na zamku w Windsorze podejmuje przyjaciół, głównie ze światka miłośników wyścigów, z mieszaniną wytworności i wojskowej precyzji. Wszyscy się stroją – panowie występują w eleganckich garniturach i cylindrach, panie w „szykownych sukniach”67 i najlepszych kapeluszach, obowiązkowym elemencie garderoby w wypadku strefy Royal Enclosure w Ascot.

Elżbieta II wydaje obfity lunch, a o określonej godzinie wstaje od stołu, zazwyczaj ścigana przez pluton swych pupilów rasy corgi i dorgi, które odpoczywały u jej stóp. Towarzystwo zostaje przewiezione autami przez park windsorski do Ascot Gate, gdzie przesiada się do powozów, z których każdy jest zaprzężony w czwórkę koni i powożony przez dwóch odzianych w szkarłat stangretów, z siedzącymi z tyłu lokajami w czerwonej liberii i w czarnych cylindrach. Po pokonaniu dwu mil[216] polnej drogi orszak królewski, którego tradycja ma swe początki w latach dwudziestych osiemnastego wieku za panowania króla Jerzego IV, punktualnie o godzinie czternastej przejeżdża przez Golden Gates toru wyścigowego, by jak każe zwyczaj, podążyć dalej trawiastą prostą ciągnącą się na milę[217].

Znalazłszy się w loży królewskiej, goście Elżbiety II mogą zająć się sobą, podczas gdy ona skupia się na popołudniowych wyścigach, co stanowi dla niej miłą rozrywkę, nawet gdy sama wystawia zawodnika. „Najwspanialsze w wyścigach jest to, że przez dwie, trzy godziny z rzędu pochłaniają całą jej uwagę i są tak odmienne od jej codziennych zajęć, dając możliwość zapomnienia o tym, co dzieje się na świecie, martwi ją czy niepokoi”, powiedział Michael Oswald.

„Od jednego z jej prywatnych sekretarzy usłyszałem, że ma to na nią zbawienny terapeutyczny wpływ”68.

Kiedy wierzchowiec królowej zwycięży, Elżbieta II skacze z radości jak mała dziewczynka, wydaje okrzyki i uśmiecha się szeroko, odrzucając zahamowania, które zazwyczaj pętają ją w życiu publicznym. Nigdy jednak nie stawia zakładów. Wiadomo, że jest bacznym obserwatorem i znawcą gonitw. Pochylając się do przodu na krześle, ze wzrokiem przykutym do toru wyścigowego, mówi na przykład: „Patrzcie, wyszedł na złą nogę. Nic dziwnego, że nie może wziąć zakrętu”69. „Nie wydaje mi się, żeby ten koń odstawał.

[…] Widzieliście jego gwałtowny skręt? Nie podobało mi się, jak położył uszy. Ładnie przyśpieszył. […] Myślę, że lepiej by mu szło na torze lewoskrętnym niż prawoskrętnym”70.

Królowa Elżbieta II i książę Filip w powozie z orszaku królewskiego przy okazji Royal Ascot na trawiastej prostej toru wyścigowego, czerwiec 1980 r. Reginald Davies, kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego (Londyn).

Z ekranem telewizyjnym z tyłu pomieszczenia i rzędem dużych foteli za zakrzywioną płaszczyzną okna z przodu jej bogato wyposażona loża została zaprojektowana tak, aby zapewniać jak najlepszy widok na tor. Po czwartej gonitwie królowa zaprasza gości

– w tym rozmaitych dygnitarzy z Royal Enclosure – na herbatę w prywatnej sali na tyłach loży, gdzie lokaje krążą, serwując kanapki, rożki, truskawki ze śmietaną i ciasteczka. Przysiada na chwilę i prowadzi rozmowę, lecz zrywa się wraz z początkiem następnej

gonitwy, żeby nie przegapić ani sekundy. „Będąc człowiekiem, zawsze ma się nadzieję”, powiedziała raz zapytana o swoją fascynację wyścigami konnymi, „a może nawet żyłkę hazardzisty i wierzy się, że własny koń okaże się lepszy od konia kogoś innego, i dlatego się to wciąż robi”71.

Królowa pokrywa koszty hodowli i wyścigów ze swych prywatnych funduszy, równoważąc część wydatków pieniędzmi z nagród, opłatami za krycie przez jej ogiery i ze sprzedaży wybranych zwycięzców innym hodowcom, co przynosi wedle pewnych szacunków dochód netto w wysokości pół miliona funtów rocznie.

W latach pięćdziesiątych odniosła szereg72 zwycięstw, które zapewnił jej Aureole, sentymentalny faworyt – po przegraniu derbów wygrał wiele innych ważnych gonitw, w tym prestiżowe wyścigi króla Jerzego VI i królowej Elżbiety II w Ascot. W roku 1954 oraz 1957

królowa zgarnęła najwięcej nagród w Wielkiej Brytanii.

W największym stopniu Elżbieta II dzieliła wzloty i upadki hodowli i gonitw ze swoją matką. Ich pierwszym wspólnym koniem był

jeszcze w 1949 roku wierzchowiec biorący udział w wyścigach z przeszkodami, zwący się Monaveen. Jednakże kiedy złamał nogę podczas skoku, biorąc udział w wyścigu w Hurst Park, i musiał zostać uśpiony, królowa postanowiła skoncentrować się na gonitwach, natomiast jej matka poświęciła się skokom. Jako że miała znacznie więcej wolnego czasu, Królowa Matka uczestniczyła w o wiele większej liczbie wyścigów niż Elżbieta II i częściej czuła dreszczyk towarzyszący oglądaniu własnych koni na torze wyścigowym.

Królowa Matka szczerze się interesowała hodowlą koni pełnej krwi prowadzoną przez córkę, ta zaś przekazywała niektóre konie matce, gdy okazywało się, że bardziej nadają się do skoków niż do wyścigów bez przeszkód. Obydwie odkryły, że wiele je łączy, dzięki wspólnemu głębokiemu zainteresowaniu końmi. Ich codzienne rozmowy w dużej mierze skupiały się na pogawędkach o torze wyścigowym, poczynając od plotek o dżokejach, trenerach, zwycięzcach i przegranych, a skończywszy na najnowszych wiadomościach o kontuzjach, hodowli, źrebiętach oraz wybieraniu imion. Będąc w podróży, pisywały do siebie długie listy, wymieniając doświadczenia i dzieląc się radami.

„Wyścigi są tutaj niesamowite”, pisała Elżbieta II z Nowej Zelandii.

„Wszyscy obstawiają zakłady jak szaleni i uwielbiają te swoje maratony po osiem wyścigów z rzędu”73.

Elżbieta II z radością ponosiła koszty matczynej namiętności do wyścigów, które jak wiedziała, sprawiały Królowej Matce wielką radość. Pewnego roku, gdy skoczki kiepsko wypadły, zaproponowała uregulowanie rachunku za trenera. „Królowa Matka chętnie na to przystała”, napisał jej biograf, William Shawcross, „sporządziła rachunek i pod końcową sumą skreśliła: «Ojej»”74.

„Królowa Mamusia”, jak pieszczotliwie nazywała ją prasa bulwarowa, nie była nazbyt wymagająca nawet po sześćdziesiątce.

Nadal miała wesołe usposobienie i nabrała miłych dla oka krągłości, przez co powiadano o niej „wielki gastronom”75, aczkolwiek najbliżsi droczyli się z nią, wymawiając jej nadmierny apetyt na jedzenie i picie. Tylko raz jej zdrowie stanęło pod znakiem zapytania76, gdy zdiagnozowano u niej raka okrężnicy w grudniu 1966 roku, co rodzina utrzymała w sekrecie. Chirurdzy usunęli guz, dalsze leczenie nie było konieczne i Królowa Matka nigdy nie doświadczyła nawrotu choroby. Po cichej rekonwalescencji w Sandringham odzyskała pełnię sił.

Kontynuowała wypełnianie swoich oficjalnych obowiązków –

obejmujących sto lub nawet więcej wydarzeń w ciągu roku – z dużą skutecznością i entuzjazmem. Jej radość była zaraźliwa, szczególnie gdy wyrzucała ramiona w górę w teatralnym geście zachwytu.

Deborah Mitford przezwała ją „Tort” po pewnym przyjęciu weselnym. Usłyszawszy, że państwo młodzi zaraz będą kroić tort weselny, Królowa Matka zakrzyknęła bowiem: „Och, tort!”77, jak gdyby była to dla niej nowość. „Naprawdę jest wyborna swą własną wybornością”78, napisała diuszesa Devonshire do swej siostry Diany w 1965 roku. Na proszonej kolacji wydanej przez Johna Profuma w jego domu w Regent’s Park na rok przed wypadnięciem z łask Królowa Matka przyłączyła się nawet79 do Teda Heatha, Davida Bruce’a i paru arystokratów, tańcząc do późnych godzin twista, najmodniejszy wtedy taniec.

Uwielbiała podejmować przyjaciół ekstrawaganckimi uroczystymi kolacjami w swych licznych siedzibach bądź lunchami na świeżym powietrzu, serwowanymi przez pół tuzina ubranych w liberie lokajów na stołach nakrytych białymi obrusami i najlepszymi srebrami wprost pod koronami drzew w ogrodzie Clarence House. Towarzystwo było zawsze bardziej eklektyczne aniżeli przy stole monarchini, jako że mogła zapraszać, kogo jej się żywnie podobało, w tym tancerzy,

artystów, pisarzy i aktorów, zabawiających ją i podtrzymujących interesującą rozmowę. Jedzenie podawano w wyszukany sposób, a bordeaux lało się strumieniami, podobnie jak jej uszczypliwości –

jawna krytyka polityków, głównie laburzystowskich, wyrazy nienawiści do „Japońców”80 i podejrzliwości wobec Niemców i Francuzów („tacy mili i tacy wstrętni. […] Jakże można im ufać?”81). Wspominając spotkanie z członkami plemienia Dinka z Sudanu, oświadczyła: „Byli nadzy, ale przy tym tak czarni, że to nie miało znaczenia!”82.

Edwardiański świat Królowej Matki niósł pewien powiew nierzeczywistości. Kiedy jej długoletnia przyjaciółka Tortor Gilmour przeprowadziła się do mniejszego domu w swojej wsi, Królowa Matka przyszła do niej na podwieczorek i załamała ręce nad nieciekawym widokiem z okien frontowych. „Kochana”, powiedziała,

„musisz kazać im zamknąć tę stację benzynową i przesunąć tamtą szkołę”83. Rozglądając się na boki podczas jednego ze swoich uroczystych lunchów w Clarence House, Królowa Matka i była królowa Anglii powiedziała: „Spójrzcie tylko na nas. Jesteśmy zwykłymi ludźmi – spójrzcie na nas siedzących przy tym stole – jemy sobie zwykły lunch”84.

Życie zwykłych ludzi przechodziło w latach sześćdziesiątych gwałtowną przemianę. Głębokim reformom społecznym

wprowadzanym przez Partię Pracy towarzyszyło prawdziwe trzęsienie ziemi w brytyjskiej kulturze. Rock and roll poluzował

gorset konwenansów, pigułka antykoncepcyjna przyniosła kobietom nieznaną wcześniej swobodę seksualną, a samo ukazywanie seksualności w kinie i w tearze stało się dosadniejsze. W 1967 roku nawet siedemnastoletnia księżniczka Anna85 oglądała przedstawienie musicalu „Hair” pomimo nie tuszowanej w żaden sposób nagości aktorów.

U szczytu popularności znajdował się zespół The Beatles.

W październiku 1965 roku Harold Wilson zasygnalizował swoją nowoczesność, sugerując królowej, aby uhonorowała każdego członka „Czwórki z Liverpoolu” tytułem kawalera Najwspanialszego Orderu Imperium Brytyjskiego. Zaledwie cztery lata wcześniej zespół grał w piwnicy rodzinnego miasta, lecz od tego czasu jego chwytliwe melodie i charakterystyczne fryzury wokalistów

przerodziły się w beatlemanię z tłumami rozwrzeszczanych fanów i sprzedażą płyt idącą w miliony egzemplarzy. Rozległy się protesty establishmentu, że rząd zdeprecjonował odznaczenie, przyznając je gwiazdom rocka, natomiast część bohaterów wojennych w ramach protestu zwróciła swoje medale. Noël Coward nazwał to „znaczącą wpadką premiera. […] Sądzę, że królowa powinna była odmówić”86.

Zespół poznał ją w 1963 roku podczas dorocznej gali z udziałem rodziny królewskiej. Po tym, jak członkowie The Beatles ukłonili się jej z szacunkiem podczas prezentacji, zapytała ich, kiedy znowu wystąpią. „Jutro wieczorem, Wasza Królewska Mość”, odparł Paul McCartney. „Och, a gdzież to?”, zainteresowała się w odpowiedzi.

„W Slough, Wasza Królewska Mość”. „Aha”, powiedziała wyraźnie ucieszona. „To niedaleko nas!”. „Oczywiście chodziło jej o zamek w Windsorze”, wspominał po latach McCartney. „Było to zabawne i takie bezpretensjonalne”87.

Dwa lata później odznaczała ich w pałacu Buckingham, podczas gdy na zewnątrz policja starała się zapanować nad tłumem piszczących dziewcząt usiłujących sforsować bramy. Podczas inwestytury w przebogatej biało-złotej sali balowej królowa była

„urocza”, jak powiedział McCartney. „Traktowała nas, jakbyśmy byli jej dziećmi”88. Radość Johna Lennona z odznaczenia rychło opadła i zwrócił je w 1969 roku w ramach protestu przeciwko wojnie wietnamskiej.

Nie był osamotniony. Rząd Wilsona popierał rosnące zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w Azji Południowo-Wschodniej, lecz premier odmówił prośbie Lyndona Johnsona o oddziały – nie wysłał nawet, jak skarżył się prezydent, „plutonu dudziarzy”89. Rozgoryczony Johnson lekceważąco nazwał Wilsona

„małostkowym skurczybykiem”90, mimo że wojna powodowała protesty na szeroką skalę i rozruchy w kampusach uniwersyteckich i na ulicach zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Stanach Zjednoczonych.

Innego rodzaju fala przemocy rozpoczęła się, gdy wybuchł konflikt w Irlandii Północnej, gdzie katolicka mniejszość – dyskryminowana na prawie każdym polu – dążyła do unii z Republiką Irlandii położoną na południu wyspy. W latach sześćdziesiątych bojówkarska Irlandzka Armia Republikańska stanęła na czele sprawy katolików. Gdy protestanci opowiadający się za utrzymaniem status quo starli się

z katolikami, do akcji rzucono brytyjskich żołnierzy, którzy mieli zaprowadzić porządek. IRA doprowadziła do eskalacji konfliktu poprzez terrorystyczne ataki bombowe i ogólny chaos, co zapoczątkowało trwający trzy dekady rozlew krwi.

Niepokoje lat sześćdziesiątych były przyczyną

antyestablishmentowych nastrojów w Wielkiej Brytanii, a monarchia stała się ich głównym celem. W połowie dekady Private Eye, satyryczny periodyk, który pomógł doprowadzić do upadku Aleca Douglasa-Home’a, zaczął sypać docinkami pod adresem rodziny królewskiej, oskarżając jej członków o brak kontaktu z rzeczywistością, pompatyczność i uwiązanie do przestarzałych zwyczajów. Księcia Filipa zaczęto nazywać Filipem Grekiem.

Wyśmiewano prasę głównonurtową za czołobitny stosunek do monarchii. Gazety odpowiedziały bardziej dociekliwymi i mniej nabożnymi artykułami na temat królowej i jej bliskich oraz głośniejszym żądaniem dostępu do szerszych informacji, aniżeli Pałac Buckingham dotąd udostępniał.

Królowa pozostawała na bieżąco dzięki lekturze gazet, oglądaniu wiadomości telewizyjnych i studiowaniu dokumentów dostarczanych jej w czerwonych teczkach. Davida Bruce’a zdumiało, gdy siedział

z nią w loży królewskiej na torze w Goodwood podczas wyścigów w 1968 roku – który przeszedł do historii jako rok studenckich buntów przeciwko władzom uniwersyteckim, jak również przeciwko wojnie wietnamskiej, broni atomowej i innym sprawom budzącym silne emocje w społeczeństwie – że „królowa dość długo mówiła o przemocy, zwłaszcza wśród młodych ludzi na całym świecie”91.

Elżbieta II nie odstąpiła od ustalonej rutyny, wypełniając swoje obowiązki w czasie, gdy zachodziły zmiany społeczne burzliwych lat sześćdziesiątych, lecz pokazywała się głównie jako postać machająca z karety albo ciemnokasztanowego rolls-royce’a ozdobionego jej herbem. Poza regularnymi podróżami po krajach Commonwealthu w Azji, Afryce, na Pacyfiku, Karaibach i w Ameryce Północnej, złożyła dwanaście wizyt państwowych na całym świecie. Jej dziesięciodniowy pobyt w Republice Federalnej Niemiec w maju 1965 roku był

znaczący o tyle, że od 1913 roku żaden członek brytyjskiej rodziny królewskiej nie złożył wizyty w tym kraju. Planowanie rozpoczęto dwa lata wcześniej, gdy premierem był wciąż Macmillan, lecz nowy kontekst polityczny obejmował zamiary laburzystów chcących ponownie ubiegać się o członkostwo w EWG.

Była to zarazem podróż pojednawcza, jako że mijała właśnie dwudziesta rocznica zakończenia drugiej wojny światowej. Królowej dawała ona możliwość zbadania swych niemieckich korzeni, a w wypadku Filipa stanowiła sentymentalny powrót do ojczyzny jego przodków i umożliwiała pokazanie żonie miejsc, gdzie spędził

szczęśliwe dzieciństwo z siostrami przed wybuchem drugiej wojny światowej. Po spowodowanym gorzkimi powojennymi uczuciami afroncie, jakim było wykluczenie z listy gości na jego ślubie, trzy pozostające przy życiu siostry Filipa – księżniczki Teodora[218],

Zofia[219] (obdarzona przydomkiem „Aunt Tiny”) oraz Małgorzata[220], wszystkie wydane za książąt niemieckich – podczas koronacji otrzymały zaszczytne miejsca w loży królewskiej opactwa westminsterskiego. Były również podejmowane przez Elżbietę II i Filipa, zwłaszcza każdej wiosny na Royal Windsor Horse Show, imponującej wystawie koni z zawodami hippicznymi, paradami wojskowymi i pokazem sztucznych ogni.

Emocjonalne apogeum miało miejsce w Berlinie Zachodnim, gdy wiwatujący tłum zgromadził się na placu Johna F. Kennedy’ego i jął

ekstatycznie skandować: „Elżbieta!”. Wtedy królowa, która napomykała o swym niemieckim rodowodzie we wcześniejszych przemówieniach, wydała się zmieszana tą gwałtowną reakcją.

„Sądzę, iż pomyślała, że co za dużo, to niezdrowo – nazbyt to przypominało rytualne okrzyki nazistów”, opowiadał minister spraw zagranicznych Michael Stewart. „Był to chyba jedyny raz, kiedy widziałem ją zdenerwowaną”92.

Moment, którym Elżbieta II zdawała się delektować najbardziej, nastąpił w Hanowerze, gdzie mogła zobaczyć list, który dał początek jej dynastii. Napisane w 1714 roku przez brytyjskiego szlachcica do Jerzego elektora Hanoweru (przyszłego króla Jerzego I) słowa brzmiały tak: „Królowa Anna jest umierająca. Przybywaj prędko, niektórzy chcieliby widzieć na tronie jakobitę, nie Ciebie”93.

Jesienią 1965 roku uwaga królowej zwróciła się ku Afryce, gdzie brytyjski rząd uwikłał ją w walkę z Rodezją Południową. Rodezyjski premier Ian Smith unilateralnie ogłosił niepodległość tej brytyjskiej kolonii i powołał mniejszościowy biały rząd podobny do tego, który w oparciu o politykę apartheidu sprawował władzę w sąsiedniej Republice Południowej Afryki. Jako że Wielka Brytania skłaniała się ku przyznawaniu niepodległości wyłącznie tym koloniom, w których

u władzy był rząd większościowy, Harold Wilson zareagował, prosząc ONZ o nałożenie na Rodezję Południową sankcji ekonomicznych.

W celu zyskania poparcia wśród Brytyjczyków Smith nalegał, by królowa pozostała głową nowo utworzonego państwa.

W odpowiedzi Wilson zalecił królowej, by poinformowała Smitha bez ogródek, że nie uprawomocni swym majestatem reżimu, który nie dopuszcza do władzy czarnej większości. Elżbieta II napisała nawet własnoręcznie list do rodezyjskiego przywódcy, namawiając go do kompromisu.

Krytycy byli zdania, że taki samozwańczy wkład w politykę pogwałcił zasadę neutralności monarchy. Smith nadal podtrzymywał

iluzję, że jego kraj jest monarchią konstytucyjną, chociaż brytyjski rząd stwierdził, że utworzony przez niego rząd jest nielegalny.

Ostatecznie Smith porzucił pozory i Rodezja ogłosiła się republiką, co zapoczątkowało wyniszczającą wojnę partyzancką wywołaną przez paramilitarne organizacje zbrojne czarnych.

Rok później na królową posypały się kolejne głosy krytyczne, gdy jej intuicja rozminęła się ze zmieniającymi się oczekiwaniami społecznymi. W dniu 21 października 1966 roku lawina wody, błota i ruin zsunęła się z góry nieopodal południowowalijskiego górniczego miasteczka Aberfan, pochłaniając szkołę podstawową i pozbawiając życia sto szesnaścioro dzieci i dwadzieścia osiem osób dorosłych.

Kierowany impulsem94 i chęcią pomocy rodakom Walijczykom hrabia Snowdon opuścił Londyn bez konsultacji z królewskimi krewnymi i zjawił się na miejscu o drugiej nad ranem, by pocieszać osieroconych i odwiedzać ocalałych. Nazajutrz dołączył do niego książę Filip i odtąd obydwaj obserwowali akcję ratowniczą. Lecz pomimo zachęt ze strony doradców królowa wzbraniała się przed podróżą na miejsce zdarzenia. „Ludzie zaczną się mną zajmować”, powiedziała. „Być może przeoczą przez to jakieś biedne dziecko, które inaczej zostałoby znalezione pod hałdą”95.

Odpowiedź ta odzwierciedlała jej rozwagę oraz wrodzoną ostrożność. W końcu po tym, jak znaleziono ostatnie zwłoki ponad tydzień później, Elżbieta II i Filip udali się do Aberfan, gdzie przez ponad dwie godziny rozmawiali z krewnymi ofiar, zwiedzili wzgórze powstałe w miejscu zasypanego budynku szkoły i złożyli wieniec na cmentarzu, na którym rzędami pochowano osiemdziesięcioro dzieci. Wstrząsające okoliczności przywróciły królowej kontakt z rzeczywistością, doprowadzając do bezpośredniego spontanicznego

spotkania z poddanymi, którzy okazali, że to doceniają. „Jako matka usiłuję sobie wyobrazić, co teraz przeżywacie”, powiedziała ze łzami w oczach. „Ubolewam, że jedyne, co mogę wam teraz dać, to moje współczucie”96.

Dla kogoś, kto tak bardzo się starał panować nad swoimi uczuciami w życiu publicznym, była to niełatwa, aczkolwiek przepełniona szczerością chwila – przyznanie, że wieśniacy potrzebują jej kojącej obecności i że w momentach takich jak ten okazywanie uczuć jest obecnie pożądane. Przy tym jednak spóźniona reakcja Elżbiety II w wypadku tego kryzysu odsłoniła tę stronę jej natury, która przyczyni jeszcze problemów w przyszłości.

Gdy w Aberfan doszło do katastrofy, królowa dopiero co wróciła z dwumiesięcznych wakacji w Balmoral, najdłuższego i najbardziej wzmacniającego ze wszystkich jej zwyczajowych sezonowych urlopów. Przerwa zimowa w Sandringham od Bożego Narodzenia do początków lutego daje mnóstwo czasu na korzystanie z uroków prowincji, lecz o prawdziwą prywatność tam trudno, jako że licząca dwadzieścia tysięcy akrów[221] posiadłość w hrabstwie Norfolk poprzecinana jest siecią dróg publicznych i upstrzona półtuzinem wsi.

Wyłącznie w Balmoral, gdzie drogi publiczne graniczą z posiadłością, królowa może naprawdę oderwać się od wszystkiego – z wyjątkiem dziennej porcji dokumentów rządowych. „Miło jest zahibernować się na krótko, gdy prowadzi się taki ruchliwy tryb życia”97, powiedziała raz.

Królowa Elżbieta II w otoczeniu swoich psów rasy corgi wjeżdżająca na wzgórza, które górują nad zamkiem Balmoral w Szkocji, 1965 r. Autorem zdjęcia jest Godfrey Argent, Camera Press London.

Długi podjazd od bram98 do zamku przez gęsty las wiecznie zielonych drzew iglastych rzuca natychmiastowy czar prywatności i spokoju. Zgodnie z liczącą setki lat tradycją letnich objazdów królestwa ciężarówki zapełnione strojami99 w skrzyniach i szafach, jak również przeprowadzkowe furgonetki z artykułami gospodarstwa domowego pod eskortą wojska zjeżdżają z Londynu na tydzień przed przybyciem królowej w początkach sierpnia. Konie zostają sprowadzone z Windsoru, a psy z Sandringham. Jak tylko Elżbieta II opuści pałac Buckingham, meble w prywatnych apartamentach zostają osłonięte pokrowcami, lecz biura nadal działają, aczkolwiek

na zwolnionych obrotach. Pokojówki, kucharki, gosposie, lokaje, ochroniarze i pozostali pracownicy przenoszą się na północ dwiema partiami, przy czym każda grupa składająca się z osiemdziesięciu osób spędza kolejno miesiąc w kwaterach dla personelu w Balmoral.

„Istnieje pewna tendencja, aby zachować to miejsce w stanie, w jakim zostawiła je królowa Wiktoria”100, rzuciła uwagę królowa.

Wystrój wnętrz faktycznie pozostał prawie niezmieniony, jeśli nie liczyć oczekiwanego pozbycia się palm w donicach. „Mebli praktycznie się nie rusza”, powiedziała kuzynka królowej, Margaret Rhodes. „Obrazy też są te same”101. Ulubione krzesło królowej Wiktorii w salonie jest tak święte, że nikomu nie wolno na nim usiąść.

„Każda nowa osoba tego próbuje i wszyscy od razu podnoszą raban”102, stwierdziła Jean Carnarvon.

Roześmiana królowa Elżbieta II podczas dorocznych zawodów Highland Games w Braemar nieopodal zamku Balmoral w otoczeniu również wybuchającej śmiechem Królowej Matki, księżnej Diany i księcia Karola, wrzesień 1982 r. © Mirrorpix.

Elżbieta II wpada w rutynę zakorzenioną solidnie w końcówce dziewiętnastego stulecia, z nielicznymi współczesnymi wariacjami, i wszyscy robią to samo. Atmosfera przypomina tę panującą na obozie letnim z dodatkiem szkoły z internatem.

Po przemaszerowaniu dudziarza o dziewiątej rano królowa zazwyczaj kilka godzin poświęca czerwonym teczkom dostarczanym na stoliku z kółkami do jej gabinetu na pierwszym piętrze –

do pokoju, który wybrała również królowa Wiktoria ze względu na widok na dolinę rzeki Dee. Dopilnowuje też prac prowadzonych na terenie posiadłości o powierzchni pięćdziesięciu tysięcy akrów[222]. Chociaż Balmoral jest bezpośrednio nadzorowany przez jej męża, „Jej Królewska Mość ma baczenie na wszystko”103, powiedział Martin Leslie pełniący funkcję faktora, czyli zarządcy majątku. Elżbieta II czyta regularnie raporty faktora i sprawdza stan pogłowia bydła rasy highland, które hoduje, lecz także wypytuje przewodników myśliwskich, gajowych i naganiaczy, których zna od lat. Jej wiedza objawia się czasem w przedziwny sposób. Pewnego razu, obwożąc po posiadłości szkockiego duchownego, wykrzyknęła nagle „Hurrra!”104, gdy mijali jednego z jej gajowych wędrującego przez wzgórze w towarzystwie młodej kobiety. Następnie wyjaśniła gościowi, że gajowego rzuciła żona i że bardzo ją ucieszyło, iż znalazł

sobie nową przyjaciółkę.

Wypełniwszy poranne obowiązki, stara się spędzić jak najwięcej czasu na zewnątrz – zwykle konno albo rzadziej na piechotę, zawsze z psami, zmierza przez gęste skupiska jodeł, na przełaj przez typowe dla tej okolicy strumyki bijące wprost spod kamienistej ziemi, ku wzgórzom rozpłomienionym purpurowymi wrzosami. Tam może odetchnąć żywicznym powietrzem i wpatrywać się w majaczące w oddali ośnieżone czapy pasma górskiego Cairngorms i w to, co Byron nazwał „posępną i mroczną chwałą Loch-na-Garru”[223]105, szczytom wznoszącym się na ponad trzy tysiące stóp[224] ponad pobliskim Loch Muick. „W Balmoral zna każdą piędź ziemi”, stwierdził Malcolm Ross, wieloletni pracownik. „Może cieszyć się wiejskim trybem życia”106.

Odkąd skończyła szesnaście lat, kiedy to nauczyła się po mistrzowsku strzelać z broni palnej, namiętnie podchodziła występującego lokalnie na Wyspach Brytyjskich jelenia szlachetnego.

Nieraz wślizgiwała się w nieprzemakalne spodnie i bądź konno,

na jednym z wyhodowanych przez siebie koni rasy garron lub fell, bądź samochodem, którymś z trzymanych w posiadłości ciemnozielonych range roverów, zjeżdżała z bitej drogi, by dostać się na przełęcz biegnącą wysoko ponad linią drzew. Wraz z naganiaczem cierpliwie podchodziła jelenie od rana do późnego popołudnia, niejednokrotnie wspinając się na wysokość dwóch tysięcy stóp[225]

i zatrzymując się tylko na posiłek złożony z mięsa na zimno, owocu i kawałka puddingu śliwkowego wydobytych z płóciennej torby.

Podkradając się do zdobyczy, czołgała się w poszyciu, aż zwierzę znalazło się w zasięgu strzału. „Zabawnie było obserwować nowego naganiacza na polowaniu z królową”, wspominała Margaret Rhodes, która zaczęła podchodzić zwierzynę z kuzynką, gdy obie były nastolatkami. „Pełzła na brzuchu z nosem przy podeszwach butów naganiacza, dla którego zawsze było to wielkim zaskoczeniem”107.

Po raz ostatni ustrzeliła jelenia108 w 1983 roku w niewielkiej dolince nieopodal Spittal of Glenmuick, w miejscu, które odtąd zaczęto nazywać Królewską Kotlinką.

Kiedy ktoś upoluje byka jelenia, oprawia się go na wzgórzach i wypatroszonego mocuje się na grzbiecie okrytego derką specjalnego kuca o pewnym kroku. Kuc znosi je stromym, zasłanym głazami zboczem aż do zamku, gdzie łup zawiesza się w „jeleniej spiżarni” do oskórowania. (Nawet po zaprzestaniu polowań królowa nadal zaglądała tam pod koniec dnia). Każda część ciała upolowanego jelenia zostaje wykorzystana: od głowy z porożem będącym trofeum przez mięso spożywane na posiłki po kopyta i gałki oczne sprzedawane na eksport. Siwe kuce bywają tak skrwawione, że trzeba je przed nocą szorować do czysta.

Takie rzeźnickie zabawy stanowią drugą naturę królowej, która równie rzeczowo podchodzi do swej kolejnej ulubionej wiejskiej rozrywki – zbierania ptactwa ustrzelonego na wrzosowiskach za zamkiem (czego niestety musiała zaprzestać109 w wieku osiemdziesięciu pięciu lat z powodu uporczywego bólu w kolanach).

Wiatrówki nigdy jej nie interesowały, więc podczas gdy mężczyźni z jej rodziny – wszyscy odziani w zgrabne tweedowe stroje do polowania i wierzchnie kurtki marki Barbour – unosili lufy, mierząc do nieprzewidywalnych ptaków, które z furkotem i wrzaskiem przelatywały im nad głowami, ona trzymała się z tyłu, ubrana w spódnicę, solidną kurtkę i w nieodłącznej apaszce, z dwoma

albo trzema psami myśliwskimi, najczęściej cocker-spanielami (przezywanymi „hooverami”110) albo labradorami. Za pomocą imponującej gamy gwizdów, gestów i zawołań posyłała psy po zdobycz, czasami na odległość prawie tysiąca jardów[226],

kierując je z jednego miejsca w drugie w poszukiwaniu zabitych ptaków. Jeśli któryś jeszcze żył, bez ceregieli skracała mu cierpienia, dobijając go kijem. Pewnego razu, gdy jej szczególnie sprawna operacja zbieraczki wywołała aplauz ze strony łowców, przewodników myśliwskich i naganiaczy, zareagowała: „Gdybym wiedziała, że wszyscy się przyglądacie, nigdy bym tego nie zrobiła”111.

Osoby zapraszane do Balmoral na polowania i podchodzenie zwierzyny zazwyczaj pojawiają się w weekendy, za to przez większość czasu na zamku przebywają przyjaciele i krewni. Królowa zaprasza wszystkich na pobyt z noclegiem i traktuje swą rolę gospodyni bardzo poważnie, nierzadko witając przybyłych przy bocznym wejściu, którym goście dostają się na zamek. „Wskazuje drogę do pokoju”, opowiadał jeden z częstych gości. „Wie, jakie książki tam się znajdują, i napomyka o nich. Tytuły zmieniają się co roku. To zadziwiająca mieszanina swobodnego ceremoniału i ceremonialnej swobody”112. Dla Malcolma Rossa goszczenie w Szkocji to „jakby przekręcić jakieś pokrętło. Nadal jest królową, ale też wspaniałą panią domu u siebie. To naprawdę wielki przywilej móc zobaczyć, jaka potrafi być zrelaksowana”113.

Po dniu spędzonym na wzgórzach goście zrzucają stroje myśliwskie, a królowa parzy dla wszystkich herbatę, odmierzając listki do czajniczka i nalewając wrzątek z samowara. Następnie goście przebierają się ponownie i przychodzi pora na drinki w salonie, gdzie Elżbieta II, siedząc przy stoliku, stawia pasjansa, co stanowi obrazek rodem z czasów wiktoriańskich. „Rozmawia, układając karty”, wspominał jeden z gości. „Wszyscy inni siedzą dookoła. Niektórzy wiodą rozmowy między sobą, inni skupiają się przy stoliku królowej. A ona odwraca poszczególne karty i gawędzi, najwyraźniej w swoim żywiole, niezwykle rozluźniona”114.

Premier składa obowiązkową weekendową wizytę we wrześniu, natomiast członkowie Tajnej Rady zjawiają się na jeden dzień i spędzają zaledwie parę minut na sprawach służbowych.

W większości toczą się spotkania towarzyskie, w tym pikniki

w środku dnia i barbecue przy świecach w chatach i domkach na brzegach jezior czy rzek, w głębi puszczy zwanej tutaj lasem kaledońskim czy wysoko na wzgórzach. Goście nieraz dowiadują się dopiero w ostatniej chwili, czy czeka ich uroczysta kolacja w zamkowych wnętrzach, wymagająca fraków i długich sukien, czy raczej powinni szykować swetry i ciepłe spodnie lub spódnice, aby cieszyć się posiłkiem spożywanym poza murami. Tak czy inaczej muszą przebierać się po raz trzeci.

Przygotowania do królewskich pikników przypominają ćwiczenia wojskowe. Wstępną pracę wykonują pracownicy kuchni, po czym wszystko – jedzenie, talerze, sztućce i sprzęt do gotowania – jest pakowane na przyczepę ciągnioną przez land rovera.

Zaprojektowana z oficerską precyzją przez Filipa przyczepa ma przegródki na poszczególne artykuły. W oczy rzuca się nieobecność personelu, dzięki czemu królowa może niemal z radością wykonywać jego zwykłe obowiązki. Osobiście nakrywa do stołu, a „musi to zrobić perfekcyjnie”115, jak powiedziała Anne Glenconner, często zapraszana przez księżniczkę Małgorzatę. Filip zajmuje się rusztem, spowity przez dym. Znany jest z eksperymentów kulinarnych i lubi improwizować z przepisami, o których usłyszał w telewizji –

od kiełbasek poczynając, a na pieczonym prosiaku kończąc.

Pewnego razu Królowa Matka z przyjaciółmi, którzy zatrzymali się w Birkhall, urządziła piknik po drugiej stronie tego samego schroniska na wzgórzach, gdzie zabawiała swoich gości Elżbieta II.

„My skończyliśmy posiłek, zanim grupa [Królowej Matki] zdążyła dopić drinki”116, powiedział jeden z gości. Kiedy królowa wkłada żółte gumowe rękawice marki Marigold, by zabrać się do zmywania naczyń, wszyscy rzucają się do pomocy przy sprzątaniu ze stołu, tak że porządki odbywają się błyskawicznie. Każdy przedmiot musi wrócić na przyczepę dokładnie w to samo miejsce. „Biada komuś, kto odłoży sztućce nie tam gdzie trzeba”117, rzekł jeden z częstych gości.

Królowa Elżbieta II i książę Filip tańczący na dorocznym Balu Przewodników Myśliwskich w Balmoral, 1972 r. Lichfield/Getty Images.

Wieczorami zgodnie z tradycją rodzina królewska oddaje się z gośćmi i personelem zabawom ruchowym, takim jak pewna odmiana gry w chowanego z puszką czy w kamyki. Dwukrotnie

w ciągu jesieni w zamkowej sali balowej odbywa się Bal Przewodników Myśliwskich, na którym panowie noszą smokingi i szkockie spódniczki, natomiast panie wkładają tiary, długie suknie i tartanowe szarfy spięte brylantowymi broszami. Gdy muzycy wojskowi grają na instrumentach, królowa i członkowie jej rodziny wirują w skomplikowanych tańcach – reelach i veletach – z gajowymi, przewodnikami myśliwskimi, lokajami i pokojówkami, co stanowi echo obrazów i dźwięków z poprzedniej epoki.

W Balmoral rozbrzmiewa także echo osobistych wspomnień Elżbiety II – jej dzieciństwa, czasów wojennych, oświadczyn Filipa –

oraz czuje się tam ciągłość z czasami królowej Wiktorii, a nawet –

za sprawą zaadaptowania przez księcia Alberta stylów architektonicznych rodem z Niemiec – związki z bawarskimi krajobrazami bliskimi jej przodkom. „W Balmoral nigdy nie zapomina, że jest królową”, powiedział bywający tam często szkocki duchowny. „I nie pozwala o tym zapomnieć swoim gościom”118.

Wszyscy, nie wyłączając krewnych nazywających ją zdrobnieniem

„Lilibet” i długoletnich przyjaciół, kłaniają się jej i dygają przed nią, witając ją rano i żegnając wieczorem, gdy udaje się na spoczynek.

Jednakże życie w górach Szkocji daje jej zasmakować normalności i zapewnia poczucie wolności. Królowa chodzi do pobliskiej wioski Ballater i stoi w kolejce w miejscowych sklepach. Zajmuje się zwykłymi domowymi obowiązkami w położonych na uboczu chatach.

Ubiera się bezpretensjonalnie w znoszone stroje – nieodmiennie kraciaste spódnice (nigdy w spodnie, chyba że do jazdy konnej albo do sportów uprawianych na zewnątrz), w zwykłe czarne buty z krótkimi skarpetami, zapinane kardigany z jakimś innym swetrem narzuconym na wierzch oraz oczywiście sznury pereł, z którymi praktycznie się nie rozstaje. W czasie wolnym sięga dla przyjemności po lekturę, na ogół powieści historycznych, jak wiadomo, a nie siedmiu tomów Prousta, jak wyobrażał to sobie Alan Bennett w Czytelniczce znakomitej, swej zabawnej powieści o królowej, gdzie napisał: „pochłaniały [ją] rozterki Swanna […], podczas gdy na okolicznych wzgórzach strzelby cyzelowały wklęsłe tatuaże na mokrych tarczach strzelniczych”119[227]. Przez wiele lat wybierała120 coś ze stosu egzemplarzy rekomendowanych przez Book Trust, brytyjską organizację charytatywną założoną w 1921

roku w celu promowania czytelnictwa książek. Wszelako prawdziwej ucieczki zaznaje dzięki pierwotnemu związkowi z prowincją. „Można

wędrować całymi milami i nikogo nie spotkać”, mówi. „To daje nieograniczone możliwości”121. Prowincja jest światem, w którym królowa może żyć „pełną piersią”.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

„Nieporównanie bardziej poruszająca i znaczniejsza chwila nadeszła, gdy włożyłem dłonie między ręce Mamy i przysiągłem być jej wasalem na śmierć i życie, póki tchu w piersi, i ślubowałem wierność, szczerość i obronę przed wszystkimi wrogami”.

Książę Karol składający hołd swej matce po ceremonii inwestytury na księstwo Walii, lipiec 1969 r.

Reginald Davis, kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego (Londyn).

Rozdział IX

Magia w świetle dnia

W latach sześćdziesiątych królowa stała się swobodniejsza i bardziej zaangażowana w roli matki drugiej dwójki dzieci.

„Na Boga, co za radość mieć znów w domu niemowlę!”1, powiedziała po narodzinach Edwarda w 1964 roku. Mary Wilson opowiadała, że we wtorkowe wieczory, gdy audiencja premiera dobiegała końca, jej mąż „był pod wielkim wrażeniem, że chce być zawsze obecna przy kąpieli dzieci”2.

Elżbieta II tak chętnie spędzała dużo czasu w pokoju dziecięcym po części dlatego, że miała dobre stosunki z Mabel Anderson.

Zasadnicza Helen Lightbody, piastunka Karola i Anny, była autokratką niemal piętnaście lat starszą od królowej i zaciekle walczyła o władzę nad swymi podopiecznymi. Lightbody faworyzowała Karola, a na Annie skrupiało się całe besztanie.

Niezadowolony z ostrego traktowania3 jego żywiołowej córki, książę Filip doprowadził do zwolnienia Lightbody.

Mabel Anderson była rok młodsza od Elżbiety II i miała czułą ustępliwą naturę, jak również silne poczucie tego, co jest właściwe, a co niewłaściwe. Nie przerażała królowej4 tak jak Lightbody, toteż we dwie wspólnie zajmowały się młodszymi dziećmi. Gdy Anderson robiła sobie wolne, królowa bez oporów zostawała sama z Andrzejem i Edwardem, ubrana w fartuch kąpała ich i układała do snu. Część krytyków wysunęła przypuszczenie, że być może zbytnio nadskakiwała Andrzejowi i Edwardowi, aby zadośćuczynić za zaniedbywanie starszych dzieci.

Aczkolwiek pozostała niechętna tuleniu i całowaniu, z Andrzejem i Edwardem więcej się bawiła. Obaj chłopcy wiedzieli, że pałac Buckingham to biuro, w którym priorytety sprowadzają się – cytując Andrzeja – do „pracy, obowiązków i zajęć”5. Mimo to w korytarzyku przed pokojem dziecięcym rozbrzmiewało echo uderzeń piłek tenisowych i futbolowych ledwie rozmijających się z przeszklonymi kredensami. Ilekroć sir Cecil Hogg, rodzinny laryngolog przez ponad dwanaście lat, przybywał z wizytą domową do pałacu, „słyszał, że młodsze dzieci szaleją w pokoju obok”, jak wspominała córka

lekarza, Min Hogg. „Raz jedno z dzieci wpadło do sypialni i królowa skwitowała to śmiechem i słowami: «Ty i te twoje potwory!»”6.

Na zamku w Windsorze, który chłopcy uważali za swój prawdziwy dom, jeździli na rowerkach i bawili się w „slalom”7 w autkach na pedały po Wielkim Korytarzu pełnym złoceń, malowideł Canaletta (dwadzieścia dwa obrazy) i popiersi na stiukowych piedestałach (czterdzieści jeden rzeźb) albo po wysypanych żwirem ścieżkach na zewnątrz. Kiedy któryś się przewrócił, królowa „podnosiła nas i mówiła: «Nie bądź niemądry. Nic się nie stało. Idź tylko się umyć», jak każdy inny rodzic”8, wspominał książę Andrzej. Przy podwieczorku siadywali z rodzicami i w soboty oglądali na kanale BBC program sportowy Grandstand, a w niedziele ligę krykieta.

„Jako jej bliscy częściej widywaliśmy królową w weekendy niż w dni powszednie”, powiedział Andrzej.

Karol i Anna w latach sześćdziesiątych przebywali w szkołach z internatem. Doświadczenia Anny ze szkoły w Benenden w hrabstwie Kent były o wiele lepsze niż doświadczenia jej starszego brata. Po ojcu odziedziczyła gruboskórność i cięty dowcip, który stanowił ochronę przed podłym traktowaniem przez inne dziewczęta, które przezywała „kostyczną bandą”9. Dyrektorka szkoły dostrzegła umiejętność Anny polegającą na tym, że „sprawowała władzę w naturalny sposób, bez uciekania się do agresji”. Podobnie jak książę Filip „chwytała wszystko w lot”10 i tak jak on nie miała cierpliwości do osób, którym nauka szła oporniej. Przy wzroście pięciu stóp i sześciu cali[228] była wyższa niż matka, a do tego miała zgrabną ponętną figurę. Po królowej odziedziczyła porcelanową cerę, lecz miała wyrazistsze rysy twarzy, w tym wydętą dolną wargę, co nadawało jej naburmuszony wygląd. Jako nastolatka nosiła długie włosy, dzięki czemu sprawiała łagodniejsze wrażenie.

Pomimo swej inteligencji Anna prawie nie wykazywała zainteresowań akademickich, a wyniki jej egzaminów okazały się za słabe, by przyjęto ją na uniwersytet. Przyjemność sprawiało jej raczej rozwijanie ciała niż ducha, co było jeszcze jedną cechą odziedziczoną po ojcu, który nauczył ją żeglować na burzliwych wodach u wybrzeża Szkocji i współzawodniczył z nią w regatach w Cowes. Anna napisała, iż żeglowanie dostarcza jej „absolutnie wyjątkowych doznań, których poza tym doświadczyłam tylko, galopując na koniu […] sprawdzając swoje siły w starciu z Naturą,

swe ideały i osobę, jaką chciałoby się być”11. Uprawiała jeździectwo, odkąd w wieku12 dwóch lat usiadła po raz pierwszy w siodle na grzbiecie białego kucyka imieniem Fum – od tamtej pory konie stały się jej pasją. Ukończywszy szkołę w Benenden w 1968 roku, jako osiemnastolatka skoncentrowała się na najbardziej wymagającej dyscyplinie hippiki – konkursach trzydniowych.

Gdy Karol zbliżał się do końcowego roku w Gordonstoun School, jego rodzice w grudniu 1965 roku przeprowadzili przy kolacji naradę w celu nakreślenia przyszłości najbardziej odpowiedniej dla następcy tronu, którego nikt nie pytał o zdanie w tej sprawie. Poprzedni królowie – Edward VII, Edward VIII i Jerzy VI – studiowali w Oksfordzie i w Cambridge, aczkolwiek nie zdobyli żadnych tytułów naukowych. Jako że ani Filip, ani Elżbieta II nie mieli wykształcenia uniwersyteckiego, zasięgnęli porady arcybiskupa Canterbury Michaela Ramseya, premiera Harolda Wilsona, Dickiego Mountbattena, podówczas szefa Sztabu Obrony, Robina Woodsa, dziekana kaplicy Świętego Jerzego w Windsorze, oraz sir Charlesa Wilsona, pryncypała i prorektora Uniwersytetu w Glasgow oraz prezesa Komisji Prorektorów.

Przez kilka godzin dyskutowano nad przeróżnymi możliwościami, a królowa tylko się przysłuchiwała. Harold Wilson optował

za Oksfordem, lecz Dickie wolałby Kolegium Świętej Trójcy w Cambridge oraz Royal Naval College[229] w Dartmouth, po którym Karol trafiłby do marynarki wojennej – ten właśnie plan rodzina wdrożyła w życie rok później. Karol chętnie przystał na naukę w Cambridge choćby dlatego, że miał stamtąd blisko na polowania w Sandringham, gdzie występuje „śmietanka śmietanki dzikiego ptactwa”13. Gdy podjął studia jesienią 1967 roku, był pierwszym studentem o królewskim pochodzeniu, który zajmował kwaterę na terenie uniwersytetu. Jego mentorem był Rab Butler, niegdyś polityk Partii Konserwatywnej, a podówczas master[230] Kolegium Trójcy Świętej.

Z zasady królowa starała się stawiać Karola i Annę w wymagających sytuacjach i wolała rozmawiać z nimi „jak dorosła z dorosłymi”14, zauważył pewien pisarz w 1968 roku. „Pamiętam cierpliwość, jaką przejawiał książę Karol w otoczeniu tych wszystkich dorosłych”15, powiedziała Mary Wilson. Podczas lunchu w pałacu Buckingham wydanego na cześć delegacji nigeryjskiej Karol

wydał się Cynthii Jebb „czarujący […] z pragnieniem, aby zadowalać, taktownym zainteresowaniem wszystkimi, cerą o barwie dzikiej róży

[…] delikatnością wyróżniającą się na tle jej braku u ojca”16.

W obrębie ograniczeń narzuconych przez sposób życia królowa zachęcała swoje starsze dzieci, by same radziły sobie z trudnościami i uczyły się samodzielnie myśleć – z czego niektórzy bliscy uczynili jej zarzut, nazywając to podejście nadmiernym folgowaniem.

„Od samego początku niesłychanie popuszczono im wodzy”, powiedziała dama dworu dziennikarzowi Grahamowi Turnerowi, który spisał potępiający raport na temat rodzicielskich zdolności Elżbiety II. „Z powodu tej wczesnej niezależności przypominali bardziej jakiś klub niż rodzinę”, kontynuowała ta sama dama dworu.

„Zwłaszcza Karol i Anna często myśleli sobie: «Nie zawracajmy mamie głowy, ma wystarczająco dużo zajęć». A ona właśnie tego się po nich spodziewała. […] Królowa i książę Filip wychowywali swoje dzieci bardzo twardo”17.

Księżniczka Anna kontrowała, że „wprost trudno uwierzyć”

w sugestie, że jej matka jest wyniosła i nieczuła. „Być może jako dzieci nie byliśmy specjalnie wymagający w tym sensie, że rozumieliśmy ograniczenia nałożone przez czas i pojmowaliśmy, jakie ciążą na niej obowiązki jako na monarsze, wiążące się z różnymi rzeczami do zrobienia i podróżami, które musiała odbyć”, powiedziała Anna, „nie wydaje mi się jednak, abyśmy choć przez sekundę uważali, że nie troszczy się o nas tak samo jak każda inna matka. […] Mieliśmy szansę znaleźć swoją drogę w życiu i zawsze zachęcano nas do mówienia otwarcie o problemach, analizowania ich. Ludzie muszą uczyć się na własnych błędach i jak sądzę, ona zawsze to wiedziała”18.

Ze wszystkich dzieci królowej właśnie Anna była najbardziej pewna siebie i najbardziej samowystarczalna. Relacja między matką i córką była silna w dużej części dlatego, że łączyła je tak silna więź

wynikająca z zamiłowania do koni. A jako że Anna pod wieloma względami była skórą zdartą z ojca – o czym świadczyły cechy takie, jak zadziorność, pewność siebie i bezpośredniość – z łatwością radziła sobie z niełatwą miłością księcia Filipa.

Jednakże Karol siłował się z wymaganiami i oczekiwaniami ojca.

Wykazał się determinacją, aby podołać wyzwaniom fizycznym, szczególnie podczas dwóch semestrów spędzonych w australijskim interiorze w Geelong School, a konkretnie w jej ośrodku Timbertop.

Po powrocie do Gordonstoun School sprawował tę samą funkcję

„opiekuna” co w przeszłości jego ojciec. Podpatrzył nawet parę manieryzmów Filipa – przechadzanie się z jedną ręką za plecami, rozluźnianie atmosfery żarcikami, naciąganie rękawa marynarki, splatanie dłoni czy dźganie powietrza wskazującym palcem prawej ręki dla emfazy.

Mimo to Filip nadal częściej syna krytykował, aniżeli chwalił, pogłębiając jego brak wiary w siebie. Nie potrafił się pogodzić z dzielącymi ich „ogromnymi różnicami”, jak to ujął. „On jest romantykiem, a ja jestem pragmatykiem”19. Chociaż Karol „był

nazbyt dumny, by to przyznać”, napisał Jonathan Dimbleby, „nadal łaknął uczucia i zrozumienia, którymi jego ojciec – ani matka –

najwyraźniej nie umieli bądź nie chcieli go obdarzyć. […] W obronie własnej chował się więc coraz bardziej za sztywną formą w kontaktach z rodzicami”20. Gdy przyszło do decydowania o przyszłości Karola, ojciec i syn zminimalizowali ryzyko konfliktu, komunikując się za pomocą zwięzłych listów.

Jedynie w Sandringham i Balmoral dzieci znajdowały wspólny język z rodzicami. W oczach królowej Sandringham stanowi „azyl, ale jest to również komercyjnie dochodowy kawałek Anglii. Lubię gospodarzenie na roli […] lubię zwierzęta. Nie byłabym szczęśliwa, gdybym musiała tylko uprawiać ziemię”21. Królowa i książę Filip zaszczepili w swoich dzieciach wiedzę na temat fauny i flory, one zaś z czasem zaczęły doceniać, jak napisała Anna, „czysty luksus” godzin spędzonych w siodle w trakcie przejażdżek po „ciągnących się milami ścierniskach wokół Sandringham”22 oraz „jesiennych barw jarzębiów i brzóz, majestatu starych szkockich sosen nad rzeką Dee”23. Karol okazał taką fascynację tym regionem, że w wieku dwudziestu lat napisał dla młodszych braci książkę o legendarnym Starcu z Lochnagar, który mieszkał w jaskini w zboczu góry powyżej Balmoral, wybrał się raz do Londynu, lecz powrócił do zacisza swego

„wyjątkowego” domu.

Królowa Elżbieta II z księciem Filipem oraz (od lewej) księżniczką Anną, księciem Karolem, księciem Edwardem i księciem Andrzejem podczas dorocznych rodzinnych wakacji w Balmoral, 22 sierpnia 1972 r. Lichfield/Getty Images.

Filip nauczył całą czwórkę strzelać z broni palnej, jak również skakać do zakoli rzeki Dee i łowić łososie na dobrze zrobioną muszkę. Anna podchodziła zwierzynę razem z matką i często była jedyną kobietą oprócz królowej tropiącą jelenia na wzgórzach.

Rodziców i dzieci połączyło zrozumienie wiejskiej tradycji i rytuału, w tym smarowania twarzy krwią po upolowaniu pierwszego byka jelenia.

Cała rodzina często wyjeżdżała do Szkocji królewskim pociągiem i nierzadko zaczynała wakacje od wycieczki na pokładzie HMY

Britannia po Hybrydach Zewnętrznych. Od końca lat

sześćdziesiątych wyprawa morska stała się rodzinną wakacyjną tradycją. Właściwie tylko wtedy24 – nie licząc jeżdżenia konno i uprawiania sportów na zewnątrz – królowa nosiła spodnie, głównie po to, by móc sprawnie (i skromnie) wspinać się po drabinkach do szalup, kiedy płynęli na brzeg bezludnych plaż na piknik.

Kulminacją takiej wyprawy był Dzień HMY Britannia, gdy zatrzymywali się w Caithness na północnym wybrzeżu. Przybijali do brzegu w porcie Scrabster i w konwoju samochodów ruszali do Castle of Mey, gdzie od tygodni czyniła przygotowania Królowa Matka25 wspomagana przez swą dworkę Ruth Fermoy[231], wydając polecenia szefowi kuchni i sprawdzając dojrzałość owoców i warzyw w ogrodzie. Pewnego roku Królowa Matka posłała pilną wiadomość do córki znajdującej się na pokładzie HMY Britannia: „Strasznie brakuje nam tu cytryn. Czy mogłabyś przywieźć parę ze sobą?

M.”26. Po przybyciu na miejsce Elżbieta II posłusznie zeszła z królewskiego jachtu, trzymając plastikową torbę wypełnioną cytrynami.

Orszak przechodził spacerkiem przez otoczony murem ogród, a następnie zasiadał w jadalni Castle of Mey do lunchu, na który podawano œufs Drumkilbo (mus jajeczny, krewetki i homara, ulubione danie Królowej Matki), łososia, kurczaka, jagnię i pudding z owoców lata. Po południu wszyscy odwiedzali pobliskie gospodarstwo albo wędrowali w stronę morza, po czym wracali do Scrabster na podwieczorek. Zgodnie ze zwyczajem Elżbieta II i Królowa Matka wymieniały pożegnalne wiersze za pośrednictwem straży przybrzeżnej („Posiłek wyśmienity, biesiada spełnionych nadziei. Nie przetrawimy tego wszystkiego aż do niedzieli.

Do obfitolistnego Balmoral teraz wyprawimy się. Ale nasze serca pozostawimy w Castle of Mey”)27[232]. Gdy HMY Britannia odbijał

od brzegu, zarówno na pokładzie, jak i w porcie odpalano flary, podczas gdy Królowa Matka, jej personel i przyjaciele stali za zamkiem, powiewając ściereczkami kuchennymi i obrusami.

Patrząc przez lornetki, w oddali28 widzieli malutką postać Elżbiety II na pokładzie machającej również czymś białym, a ich uszu dochodziła syrena HMY Britannia.

Rodzina królewska powiększyła się nieoczekiwanie na wiosnę 1967

roku, gdy na zaproszenie królowej w pałacu Buckingham zamieszkała matka Filipa. Zubożała i krucha osiemdziesięciodwuletnia księżna Alicja żyła dotąd w Atenach, gdzie w końcu problemy finansowe zmusiły ją do zamknięcia założonego przed laty zakonu opiekuńczego. Chociaż tak naprawdę nie była zakonnicą, nie przestała nosić szarego habitu ze względów praktycznych. „Nie musiała się przejmować strojem ani fryzurą”29, wyjaśnił Filip Hugonowi Vickersowi, biografowi swojej matki.

W przeciwieństwie do Królowej Matki, która brała udział w prawie każdej ważnej uroczystości, Alicja przez lata pozostawała na uboczu, wchodząc na orbitę rodziny i znikając z niej przy okazji wizyt w Londynie, Windsorze, Sandringham i Balmoral. Wywołując zażenowanie, nazywała Filipa dziecięcym zdrobnieniem „Bubby-kins” [233]30, a wszystkie jej wnuczęta mówiły na nią „yaya”31, co po grecku znaczy „babcia”. Zarazem fascynowało je i przerażało jej ekscentryczne zachowanie i tubalny głos. Z nieodłącznym papierosem w dłoni, obwieszczała swą raczej widmową obecność za pomocą chmury dymu i chrapliwego kaszlu.

Alicja, podobnie jak jej syn, była bardzo bezpośrednia, a jej głuchota tylko wzmacniała tę cechę. „Och, myślałam, że mówi pan coś interesującego”32, powiedziała do zastępcy prywatnego sekretarza królowej, Edwarda Forda, gdy powtórzył niewątpliwie banalne pytanie o cyrk po raz któryś przy kolacji. Anna przyznała, że Alicja nie była „milutką babcią”33, a Karol potwierdził, że z początku czuł przed nią strach. Bardzo szybko jednak oczarowała ich zasłyszanymi w dzieciństwie opowieściami o królowej Wiktorii oraz intrygującymi teoriami, na przykład o konieczności

„segmentacji”34 umysłu.

Kiedy się wprowadziła do swego apartamentu – dwóch pokoi na pierwszym piętrze, tuż na prawo od słynnego balkonu pałacu Buckingham – Andrzej i Edward często do niej przychodzili35

na partyjkę halmy. Królowa również bywała tam nierzadkim gościem i nawiązała dobrą relację z teściową, tak że razem ze starszawą księżną36 oglądała zmianę wart przed pałacem. Filip, choć oddany matce, utrzymywał z nią drażliwe stosunki – „nie były to kłótnie, lecz powiedzmy, lekka różnica zdań”, wyjaśniła Anna Hugonowi

Vickersowi. „Po czymś takim mój ojciec opuszczał pokój i mamrocząc, oddalał się korytarzem, a ona zostawała u siebie i też mamrotała”37.

Alicja cierpiała na przewlekły bronchit, a po osiemdziesiątych czwartych urodzinach w lutym 1969 roku stan jej zdrowia nagle się pogorszył. Zmarła we śnie 5 grudnia 1969 roku i została pochowana w Windsorze, gdzie przed laty się urodziła. Jej dobra doczesne38 były jeszcze skromniejsze niż zmarłego wcześniej męża – zaledwie trzy szlafroki, które przekazano jej opiekunkom.

Alicja pozostała w ukryciu przed okiem opinii publicznej w swych ostatnich latach życia w pałacu Buckingham i nie zagrała nawet małej rólki w najbardziej znaczącym projekcie medialnym dotyczącym rodziny królewskiej: kręconym na żywo unikatowym filmie dokumentalnym mającym pokazać członków rodziny królewskiej przy pracy i podczas zabawy. Było to wspólne dziecko księcia Filipa; barona Brabourne, który był odnoszącym sukcesy filmowcem; Dickiego Mountbattena oraz nowego sekretarza prasowego królowej, Williama Heseltine’a, który objął obowiązki w 1968 roku po przejściu na emeryturę komandora sir Richarda Colville’a, zawiadującego kontaktami z prasą od czasu, gdy w 1947

roku mianował go na to stanowisko król Jerzy VI. W uznaniu jego wieloletniej służby Elżbieta II nadała Colville’owi tytuł szlachecki w 1965 roku.

Przez ponad dwie dekady Colville twardo stał na straży prywatności. „Nie jesteśmy agentami public relations rodziny królewskiej”, powiedział w 1949 roku. „Jesteśmy tu po to, by mówić dziennikarzom, jakiej granicy nie wolno im przekroczyć”39. Jego głównym zadaniem było podawanie w małych dawkach smacznych kąsków dwóm dworskim korespondentom wiodącej brytyjskiej agencji informacyjnej, Press Association, którzy mieli swoje biura w pałacu, oraz aranżować niemą ścieżkę filmową pokazującą królową w trakcie sprawowania funkcji publicznych w kraju i za granicą.

Wszelako w latach sześćdziesiątych wzrosło społeczne przekonanie, że Elżbieta II straciła kontakt ze swymi poddanymi, którzy twierdzili, że królowa i jej krewni są nudni, i zastanawiali się, jaką właściwie pracę wykonuje, a co najgorsze, również podważali, czy daje z siebie wystarczająco wiele w zamian za pieniądze

wydawane przez rząd na nią i na jej rodzinę. Z całej rodziny królewskiej wyłącznie Filip postrzegał telewizję jako skuteczne narzędzie komunikacji. W 1957 roku powstał film dokumentalny o jego podróży po krajach Commonwealthu, dekadę później książę był gospodarzem drugiego programu40 o wyspach Galapagos, a w 1961 roku udzielił swojego pierwszego wywiadu telewizyjnego.

Filip poczuł bratnią duszę w Williamie Heseltinie, prostolinijnym Australijczyku o nowoczesnych poglądach – idealnym przeciwieństwie sztywnych arystokratów, którzy zazwyczaj służyli monarsze. „Byłem inny”, wspominał Heseltine. „Uważałem, że polityka rozdziału życia prywatnego od publicznego poszła nieco za daleko” oraz że królowa i jej bliscy stali się „raczej jednowymiarowymi postaciami”41. Wpadł na pomysł, któremu przyklasnęli Filip i pozostali, aby pokazać królową przy ciężkiej pracy w rozmaitych sceneriach, unaocznić widzom „nieustępliwe wymogi” jej zajęcia i odsłoniwszy kurtynę prywatności, przybliżyć ją społeczeństwu jako matkę i żonę w miejscach dotąd nie oglądanych przez postronnych. Film planowano nadać tuż przed inwestyturą Karola na księstwo Walii w lipcu 1969 roku, przedstawiając go jako symbol nowego pokolenia monarchów w chwili osiągania pełnoletności.

Przede wszystkim jednak twórcom filmu zależało, aby ukazać ludzkie oblicze Elżbiety II kryjące się za wyniosłością monarchini, i zrobić dobry użytek z pokrzepiającego obrazu jej modelowej rodziny. „Moim zdaniem nie powinno być tego uczucia dystansu ani majestatu”, powiedział Filip. „Jeśli ludzie zobaczą w swoim przywódcy, kimkolwiek on jest, jednostkę i człowieka, sprawi to moim zdaniem, że łatwiej zaakceptują system i poczują się jego częścią”42.

Królowa z początku była temu niechętna, zażenowana natrętnością kamer. Lecz gdy długoletni przyjaciel, baron Brabourne, przedstawił

jej pomysł, powiedziała: „Zróbcie to, a potem zobaczymy”43.

Brabourne sprowadził Richarda Cawstona z BBC, żeby reżyserował

całość, natomiast Filip nadzorował prace komitetu doradczego złożonego z pracowników zarówno BBC, jak i konkurencyjnej stacji ITV, koordynując wszystko z Williamem Heseltine’em i jego zespołem. Elżbieta II w końcu wyraziła zgodę, gdyż jak stwierdziła Gay Charteris, „królowa robi to, co do niej należy”44. Film zatytułowano po prostu Rodzina królewska.

Zdjęcia rozpoczęły się 8 czerwca 1968 roku i trwały niemal rok.

Królowa ulegała światłom, kamerom i ekipie telewizyjnej na przestrzeni siedemdziesięciu pięciu dni w stu siedemdziesięciu dwóch lokalizacjach na całym świecie, co zaowocowało czterdziestoma trzema godzinami filmu, który ostatecznie trwał sto dziesięć minut. Początkowo Elżbieta II była spięta, lecz Cawstonowi udało się ją rozluźnić, tak że prawie zapomniała o jego obecności, nawet gdy robił ujęcia z bliska. „Nagle odkryła, że jest to coś, co potrafi robić”45, powiedział baron Brabourne. Żartobliwie zwracała się do reżysera po nazwisku i zapraszała go na posiłki, aby mogli przedyskutować ujęcia i oświetlenie. „Nie możemy zlikwidować cienia tutaj?”, pytała, naśladując żargon filmowców.

„Nie chcemy przecież podświetlonego od tyłu ambasadora”46. Kiedy jednak poprosiła o pokazanie jej materiału przed montażem, Cawston odmówił, tłumacząc, że mogłaby czuć skrępowanie.

Nowość filmu polegała na zestawieniu sfery publicznej i prywatnej i umocnieniu obrazu królowej jako pracującej matki przy zasłanym dokumentami biurku w gabinecie zarazem urzędowym i przytulnym.

Po raz pierwszy widzowie mieli możliwość zobaczyć zwykły wystrój wnętrz pociągu królewskiego, przywodzącą na myśl uroki domu na wsi prostotę wygód w salonach na HMY Britannia oraz w prywatnych apartamentach zamku w Windsorze i pałacu Buckingham.

Filmowcy uwiecznili na taśmie główne zawodowe atrakcje: królowa przyznająca wyróżnienia; królowa podczas oficjalnej wizyty w Chile i Brazylii; królowa omawiająca przemowę do Brazylijczyków ze swoim prywatnym sekretarzem Michaelem Adeane’em („Nie dość podziękowań. […] Wydaje się trochę niegrzeczne nie podziękować im”); królowa witająca Harolda Wilsona na cotygodniowej audiencji; królowa przyjmująca ambasadorów; królowa prowadząca wymuszoną rozmowę z prezydentem Nixonem przed uroczystym lunchem w pałacu Buckingham; królowa goszcząca zaproszonych na jedno z jej garden party; królowa po damsku dosiadająca wierzchowca na paradzie z okazji jej urodzin; królowa krążąca podczas przyjęć w pałacu Buckingham. Karola pokazano w akcji na nartach wodnych i na rowerze oraz jak żartuje na temat pracy pisemnej wymaganej przez wykładowcę historii. Filipa sfilmowano podczas pilotowania samolotu i helikoptera, przy pracy biurowej dotyczącej dobroczynności w jego gabinecie (bardziej wymuskanym

i nowocześniejszym niż gabinet jego żony) oraz z pędzlem, malującego widoczek. W kluczowych momentach pojawiały się czerwone teczki – w pociągu królewskim, w Balmoral i w Sandringham, a nawet opuszczane na pokład HMY Britannia z helikoptera.

Film podkreślał zaangażowanie Elżbiety II, a także był pierwszą dłuższą migawką z jej życia po godzinach pracy: jak ubrana w strój jeździecki karmi marchewką swoje konie i jak galopuje z Anną w hrabstwie Berkshire; jak ogląda naszyjnik z ogromnych rubinów u boku Bobo MacDonald; jak zmywa naczynia; jak wiezie dzieci land roverem do psiarni w Sandringham, aby zobaczyły szczeniaczki; jak organizuje rodzinny piknik nad Loch Muick z Filipem, Karolem, Anną, Andrzejem, Edwardem i swoimi psami; jak śmieje się wraz z dziećmi w trakcie oglądania amerykańskiego sitcomu w telewizji; jak przerzuca się historyjkami przy rodzinnym lunchu; jak stroi choinkę na Boże Narodzenie w otoczeniu bliższej i dalszej rodziny, nie wyłączając Królowej Matki, która wspomina „króla”… Końcowy materiał nie obejmował żadnych scen tropienia zwierzyny ani polowania z obawy, że takie zajęcia mogłyby się wydać nazbyt snobistyczne bądź krwawe.

Wcześniej nie widziana czułość dała o sobie znać w scenie, gdy królowa siedzi na kanapie z dwójką młodszych synów i pokazuje im fotografie w rodzinnym albumie oraz gdy robi zakupy z Edwardem w sklepie nieopodal Balmoral. Wyjąwszy parę monet z portmonetki, powiedziała do kobiety za ladą: „To wszystko, co mam”. Kiedy podawała słodycze Edwardowi czekającemu na fotelu pasażera, rzekła z chichotem: „Obrzydliwość! Wszystko zaraz będzie się lepiło!”.

W jednej z najszerzej dyskutowanych scen filmu montaż zakłócił

obraz rzeczywistości i sprawił niefortunne wrażenie. Amerykański wysłannik na Dwór Świętego Jakuba, Walter Annenberg, złożył

na ręce królowej listy uwierzytelniające 29 kwietnia 1969 roku podczas jednego z najuroczystszych i najbardziej uświęconych tradycją ceremoniałów. Obowiązuje wtedy „strój dworski”, to jest frak i cylinder, i ambasador przybywa na przedpołudniową audiencję w pałacu Buckingham w jednej ze złoconych karet królowej ze stangretem i lokajami w czerwonych marynarkach z długimi połami i w jedwabnych kapeluszach. Ten gest ma oznaczać osobistą odpowiedzialność monarchy za dyplomatę (Elżbiecie II zdarzyło się

upominać pałacowych urzędników, którzy pomimo brzydkiej pogody nie posłali karety). „Nigdy nie umniejsza znaczenia tej ceremonii”, powiedział dyplomata, który wielokrotnie asystował przy składaniu listów uwierzytelniających. „Jednakże swoim zwyczajem stara się odprężyć gościa, jak tylko zakończy się oficjalna część uroczystości.

A zdumiewająco potrafi łączyć sztywność i swobodę”47.

Walter Annenberg przećwiczył dobrze swoją kwestię i ukłony, a jego żona Lee nauczyła się dygać. W wyznaczony dzień, po tym jak bez zarzutu się skłonił, nie pomylił ani kroku i przedstawił „listy odwołujące mego poprzednika i me uwierzytelniające”, królowa pragnąc rozluźnić atmosferę, jak miała w zwyczaju, zapytała, gdzie oboje mieszkają. „W siedzibie ambasady”, odparł, „co oczywiście jest nieco kłopotliwe z uwagi na, ehm, elementy renowacji i konserwacji”.

Elżbieta II zrobiła na mgnienie zdziwioną minę, lecz zaraz płynnie przeszła do witania personelu ambasady i Lee Annenberg.

Jakby dla podkreślenia bufonady ambasadora następna scena filmu ukazywała królową wkraczającą na przyjęcie dla dyplomatów wydawane w pałacu Buckingham. „Nie ma go tutaj”, powiedziała cicho do swego męża. „Kogo?”, zainteresował się Filip.

„Amerykańskiego ambasadora”, odrzekła z rozbawionym uśmiechem

– co sugerowało, że chodzi jej o nieszczęsnego Annenberga48, tymczasem ona miała na myśli jego poprzednika, Davida Bruce’a, a przyjęcie w rzeczywistości odbyło się w listopadzie poprzedniego roku.

Annenberg przekazał Richardowi Nixonowi, że złożenie jego listów uwierzytelniających wypadło „nadzwyczajnie zadowalająco i imponująco”49. Lecz gdy Rodzinę królewską wyemitowano na kanale BBC 21 czerwca 1969 roku, uwaga amerykańskiego ambasadora na temat „elementów renowacji” wywołała gromki śmiech i falę docinków w całej Wielkiej Brytanii. Gazety zachęcały czytelników, by przysyłali podobnie wierutne sformułowania; The Sunday Times nazwał Annenberga „nerwowym emisariuszem”, a jakiś periodyk napisał, że cechuje go „słowna elokwencja”50

W. C. Fieldsa[234]. Prasa tymczasem nie wiedziała, że sześćdziesięcioletni ambasador, podobnie jak ojciec królowej, od dziecka się jąkał. Podczas terapii mowy poznał51 nieco paradoksalną metodę opanowania słownego potykania się, mianowicie okraszanie zdań złożonych barokowymi wstawkami.

Annenberg był tak przerażony oburzeniem opinii publicznej, iż poinformował sekretarza stanu Williama Rogersa, że ustąpi ze stanowiska, jeśli zdaniem prezydenta nie umie należycie się wywiązywać ze swoich obowiązków. Nixon zapewnił ambasadora, że może pozostać na stanowisku.

„Gdy zatwierdzaliśmy film na etapie produkcji, cała ta renowacyjna sprawa wydała nam się śmiechu warta i zastanawialiśmy się, czy w ogóle zostawić tę scenę”, przyznał później Martin Charteris.

„Zdecydowaliśmy, że tak, lecz niesłusznie. W rezultacie, jak myślę, rodzina królewska miała wyrzuty sumienia z powodu Waltera, ponieważ dopuściła do tego, by zażartowano z niego. W istocie był

uczciwy i szczery”52.

Pomimo pozorów spontaniczności film ten w rzeczywistości modyfikował pod ścisłą kontrolą postrzeganie rodziny królewskiej, która odtąd miała się wydawać dostępna i swojska, pogrążona w działaniach, z jakimi mogli się identyfikować zwykli obywatele.

Nawet krytycy w większości chwalili uczłowieczający efekt tej produkcji. Cecil Beaton, który przez ponad dwie dekady obserwował

królową z bliska, uznał, że „wypadła wspaniale jako postać bardzo rozsądna, bardzo pewna siebie, nieco despotyczna, poważna, marszcząca się trochę (i silnie pokryta zmarszczkami). Urywa zdania w połowie. Waha się, można by pomyśleć, że skończyła jej się wena

[…], ale naraz kontynuuje z zapałem. Summa summarum wydała się tak miła, jak jest w istocie”53.

Było trochę nieuniknionych żartów ze staromodnych zwyczajów rodziny królewskiej i jej nudnych kostiumów. Jeden żartowniś zmienił

tytuł filmu na Corgi i Beth, natomiast Private Eye wymyśliło robotnicze pseudonimy członków rodziny królewskiej: królowa stała się Brendą, książę Filip – Keithem, księżniczka Małgorzata – Yvonne, a książę Karol – Brianem.

Niektórzy troskali się o skutki tego pogwałcenia zasady ustalonej w dziewiętnastym wieku przez ekonomistę i konstytucjonalistę Waltera Bagehota, mianowicie że władca powinien być otoczony aurą tajemniczości: „Nie wolno nam pokazywać magii w pełnym świetle dnia”54. Milton Shulman, krytyk telewizyjny pisujący do Evening Standarda, podważał autentyczność królowej i jej bliskich, zachowujących się „jak rodzina z klasy średniej mieszkająca w Surbiton czy Croydon”, oraz rozważał precedens polegający na wykorzystaniu telewizji „jako narzędzia do stworzenia

image’u monarchii”, zauważając, że „każda instytucja, która jak dotąd próbowała użyć telewizji czy do spopularyzowania siebie, czy do przydania sobie wagi, została przez to medium

strywializowana”55. Nawet współpracujący z BBC David Attenborough, jeden z producentów Rodziny królewskiej, ogłosił, że jego produkcja może doprowadzić do śmierci monarchii, instytucji, która „zasadza się na tajemnicy i przebywaniu wodza plemienia w swojej chacie. Jeśli któryś z członków plemienia kiedyś zobaczy wnętrze chaty, wtedy niszczeje cały system władzy plemiennej i plemię ostatecznie marnieje”56.

Ani królowa, ani oficjalni przedstawiciele Pałacu Buckingham nie wyrazili wątpliwości, aczkolwiek Elżbieta II nigdy więcej nie pozwoliła na tego typu zażyłość. Księżniczka Anna powiedziała później, że film był „kiepskim pomysłem” i że nigdy jej się nie podobała „uwaga, jaką poświęcano jej od dziecka […] po prostu w końcu się miało dość. Ostatnie, czego było trzeba, to ułatwiony kontakt”57. Jednakże reakcja opinii publicznej była przytłaczająco pozytywna. Rodzinę królewską wyświetlono pięć razy, a obejrzało ją czterdzieści milionów widzów w Zjednoczonym Królestwie i w przybliżeniu czterysta milionów w stu trzydziestu innych krajach.

Oglądający dali się porwać swobodzie królowej i jej bliskich, jak również jej miłemu głosowi oraz zaraźliwemu śmiechowi.

Pozytywna atmosfera wywołana przez film objęła także inwestyturę księcia Karola, która odbyła się 1 lipca 1969 roku i została pokazana przez telewizję z trawiastego dziedzińca starego zamku Caernarfon w Walii. Zaledwie jeden poprzedni książę Walii, dziad stryjeczny Karola, diuk Windsoru, został formalnie powołany do tej roli podczas ceremonii w obrębie tego samego zamku w 1911

roku. Aby wzmocnić więzy z Walią, przezwyciężyć historyczne resentymenty sięgające podboju tego kraju przez angielskich królów w trzynastym stuleciu i okiełznać rodzące się uczucia nacjonalistyczne, matka Karola postarała się, by minionej wiosny opuścił Cambridge i na osiem tygodni przeniósł się do University College w Aberystwyth. Tam poznał podstawy języka walijskiego i odebrał lekcję walijskiego nacjonalizmu – bardzo cenną, jak później powiedział, i pomocną w zrozumieniu, że „język i kultura Walii” są

„bardzo specyficzne i wyjątkowe” oraz „warte pielęgnowania”58.

Sama ceremonia była dwudziestowiecznym wynalazkiem łączącym

średniowieczną tradycję ze współczesnością, a zorganizowana została przez diuka Norfolk na scenie stworzonej przez Walijczyka hrabiego Snowdon, będącego nie tylko fotografem, ale i projektantem. Mając w pamięci udział kamer telewizyjnych, Snowdon zaprojektował niewielkie okrągłe podwyższenie z płyt kamiennych pod minimalistycznym baldachimem z pleksiglasu wspartym na stalowych rurach przypominających drzewce włóczni.

Na podwyższeniu znajdowały się trzy trony z surowego kamienia wyłożone szkarłatnymi poduszkami. Zamiarem Snowdona było ukazanie „wielkości i prostoty”59 współczesnej monarchii. „Nie chciałem czerwonego chodnika”, powiedział. „Chciałem, żeby przeszedł po zwyczajnej zielonej trawie”60.

Co dziwne, królowa była podenerwowana w trakcie przygotowań do wyjścia w orszaku na dziedziniec. Z widocznym

zniecierpliwieniem zastanawiała się głośno, czy tekst jej mowy na pewno będzie leżał na swoim miejscu. Filip odwarknął, że nie ma pojęcia i „że to jej przedstawienie, nie jego”61. Po dalszej gniewnej wymianie zdań wyruszyli z kamiennymi minami.

Czekając na podwyższeniu na syna, Elżbieta II zatknęła pod jedno ramię białą torebkę, a w drugiej trzymała złożony parasol – co było niepotrzebnym środkiem ostrożności, jako że przelotnie padała tylko mżawka. Na oczach czterech tysięcy zaproszonych gości Karol wyłonił się z Wieży Szambelana w niebieskim mundurze pułkownika Royal Regiment of Wales[235] przyozdobionym lśniącym łańcuchem Orderu Podwiązki.

Najważniejszy moment ceremonii nadszedł, gdy Karol uklęknął

przed matką, która wręczyła mu insygnia urzędu w uroczystym rytuale kontrapunktowanym jego sporadycznymi nieśmiałymi uśmiechami. Najpierw ujęła miecz z wygrawerowanym mottem księcia Ich Dien ( Służę) i przewiesiła mu delikatnie przez szyję, po czym poprawiła pasek u pochwy. Następnie uniosła koronę z dwudziestoczterokaratowego walijskiego złota ozdobioną skromnie diamentami i szmaragdami odznaczającymi się na tle purpurowego aksamitu obrzeżonego gronostajami. W przeciwieństwie do reszty królewskich regaliów korona ta była oryginalnie zaprojektowana, z pojedynczym łukiem zwieńczonym grawerowaną kulą i z krzyżami niczym szpilki do krawata sterczącymi na przemian z niewymyślną wersją godła księcia Walii, to jest trzema piórami.

Kiedy Elżbieta II włożyła synowi na głowę koronę, ta opadła mu prawie na oczy, więc przyszedł z pomocą, poprawiając klejnot czubkami palców. Na palec lewej dłoni wsunęła mu pierścień z ametystem o szlifie kaboszonowym, symbol jego jedności z Walią, wręczyła złotą laskę (dla egzekwowania władzy świeckiej) i udrapowała na ramionach purpurową jedwabną pelerynę z szerokim gronostajowym kołnierzem, poprawiając okrycie wyćwiczonym matczynym gestem, zanim spięła poły broszą ze złota.

Kiedy złożył jej hołd, podniosła go z kolan, po czym wymienili uroczysty pocałunek w lewy policzek na znak, że monarchini obiecuje chronić księcia podczas spełniania obowiązków.

„Nieporównanie bardziej poruszająca i znaczniejsza chwila”, napisał później Karol, „nadeszła, gdy włożyłem dłonie między ręce Mamy i przysiągłem być jej wasalem na śmierć i życie, póki tchu w piersi, i ślubowałem wierność, szczerość i obronę przed wszystkimi wrogami”62. Takich samych słów użył jego ojciec podczas koronacji Elżbiety II, a Karolowi wydały się one „wspaniałe, średniowieczne, stosowne”. Królowa także sprawiała wrażenie posępnej. Później w tym samym miesiącu, w trakcie lunchu w Royal Lodge, Noël Coward wyznał jej, że ceremonia bardzo go poruszyła.

„Radośnie rozwiała moje sentymentalne złudzenia”, odnotował

Coward, „mówiąc mi, że oboje z całych sił starali się nie wybuchnąć śmiechem, ponieważ podczas próby generalnej korona okazała się za duża i nakryła go niczym kapturek świecę!”63.

Szacowano, że na całym świecie pięćset milionów telewidzów obejrzało oficjalne osiągnięcie pełnoletności przez następcę tronu.

Dla Karola inwestytura stanowiła początek terminowania u królowej w oczekiwaniu na objęcie tronu. W 1969 roku nie mógł nawet przeczuwać, jak długo potrwa ten termin w jego wypadku.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

Zwykł był mawiać do Elżbiety II: „Pani zadaniem jest rozpościerać kobierzec szczęśliwości”.

Królowa Elżbieta II przeglądająca dokumenty w obecności swojego długoletniego prywatnego sekretarza, sir Martina Charterisa, późnym wieczorem na pokładzie HMY Britannia, marzec 1972 r. Lichfield/Getty Images.

Rozdział X

Zmowa milczenia

Pietro Annigoni wracał do pałacu Buckingham wiosną i jesienią 1969 roku, aby ponownie namalować portret królowej.

Po piętnastoletniej nieobecności Annigoni był w stanie dostrzec zmiany, które umykały osobom widującym czterdziestotrzyletnią królową na co dzień. „Wszystko w niej wydawało się mniejsze”, zauważył, „pod pewnymi względami bardziej kruche, a pod pewnymi twardsze. Gdy pozowała, wyraz jej twarzy bardzo szybko się zmieniał – była na przemian uśmiechnięta, zamyślona, zacięta, niepewna, odprężona, spięta”1. „W trakcie każdej sesji królowa rozmawiała ze mną w najnaturalniejszy sposób, a jej rozbrajająca szczerość nie przestawała mnie zdumiewać i fascynować”2.

Drobniutki artysta otwarcie przedstawił Elżbiecie II swoją wizję portretu: „Postrzegam Waszą Królewską Mość jako skazaną na samotność z powodu jej pozycji”, powiedział. „Jako żona i matka jest pani zupełnie inna, lecz ja widzę panią naprawdę samą jako monarchinię i chcę ją tak pokazać. Jeśli mi się to uda, wyłoni się królowa, a także skoro już o tym mowa – osamotnienie”. Skinęła głową, przyjrzała się szkicowi, który stworzył podczas ośmiu sesji, i powiedziała: „Człowiek nie zna siebie samego. Było nie było, nie jesteśmy obiektywni, patrząc na siebie w lustrze, a poza tym widzimy zawsze swój przeciwny obraz”. Przychyliła się do planu Annigoniego, aby sportretować ją „zamyśloną i surową, głęboko ludzką”, królewską, lecz nieupiększoną. „Czuję, że to może być inspirujące”3, stwierdziła.

Podjęli sesje malarskie pod koniec października 1969 roku po jej powrocie z Balmoral. Do tego czasu światem wstrząsnęło lądowanie pierwszego człowieka na Księżycu. Królowa poczuła fascynację4

dwudziestowiecznymi odkrywcami, kiedy w lutym David Bruce przyprowadził do pałacu Buckingham astronautę z misji Apollo 8, Franka Bormana – dowódcę załogi, która pierwsza weszła na orbitę Księżyca – wraz z żoną i dwoma synami.

Kiedy Neil Armstrong kroczył po powierzchni Księżyca 20 lipca 1969 roku, miał ze sobą mikrofilm z wiadomością od królowej, który

tam zostawił. Później Elżbieta II przesłała gratulacje załodze statku Apollo 11 „oraz narodowi amerykańskiemu z okazji tego historycznego wydarzenia”. Stwierdziła, że męstwo astronautów –

Armstronga, Edwina „Buzza” Aldrina i Michaela Collinsa – napawa ją podziwem i że ich wyczyny „przydają nowego wymiaru wiedzy człowieka o wszechświecie”5. Trzej amerykańscy bohaterzy zjawili się w Londynie w październiku 1969 roku w ramach światowego tournée i pierwszym przestankiem był pałac Buckingham, gdzie powitała ich Elżbieta II z rodziną. W słodkim geście skłonili się nawet przed małym Andrzejem i Edwardem, gdy wymieniali uścisk dłoni.

Astronauci, którzy jak wiadomo, cierpieli wtedy na zapalenie krtani i przeziębienie, zauważyli, iż królowa jest bardzo dobrze poinformowana, jeśli chodzi o ich podróż kosmiczną.

Potem Elżbieta II okazywała duże zainteresowanie misją Apollo 12, która rozpoczęła się 14 listopada 1969 roku. Zwierzyła się Annigoniemu, że budzi się wcześnie, aby oglądać transmisje telewizyjne z drugiego lądowania na Księżycu. W trakcie dwóch sesji sporo czasu poświęciła na opisywanie ze szczegółami przebiegu misji, aczkolwiek zgodziła się z artystą co do tego, że co prawda

„napawa nas to uczuciem zachwytu i podziwu, lecz nie porusza naszych uczuć”6.

Druga wyprawa księżycowa zbiegła się w czasie z dwudziestymi pierwszymi urodzinami księcia Karola, które jego matka uczciła wielkim balem na zamku w Windsorze z udziałem czterystu gości.

Obchody były bardzo żywiołowe, a królowa tańczyła boso, w samych pończochach, jeszcze grubo po północy. Pewien nieproszony gość, młody student Uniwersytetu Oksfordzkiego, pokonał mur w ogrodzie i przyłączył się do grupy osób zaproszonych. Królowa zobaczyła go i potem wspominała, że „był tak pijany, iż potrafił powiedzieć tylko parę nieuprzejmości”7. Wszelako po tym, jak policja aresztowała młodzieńca, który okazał się wiodącym studentem na uczelni, monarchini przebaczyła mu zuchwałe zachowanie. Wyraziła nadzieję, że nie zostanie wydalony, a tylko „surowo napomniany i nastraszony”.

Gala windsorska była dziełem Patricka Plunketa, siódmego barona Plunket, od 1954 roku zastępcy ochmistrza dworu Jej Królewskiej Mości Elżbiety II, a zarazem jednego z jej najbliższych doradców i przyjaciół z czasów dzieciństwa. Trzy lata starszy od królowej Plunket nigdy się nie ożenił, zawsze ubierał się nienagannie, miał

wojskową postawę i łobuzerski uśmiech. Jako organizator prywatnego życia królowej wykazał się nieskazitelnym smakiem.

Lubił ozdabiać wnętrza zamku w Windsorze wymyślnymi kwietnymi dekoracjami zawierającymi cynie, tytoń ozdobny i przywrotnik z piwoniami oraz strzeliste białe ostróżki, a wszystko to teatralnie podświetlone. „Musiałeś ogołocić wszystkie szklarnie w parku windsorskim”, powiedziała raz do niego królowa. „Niemalże”, odparł.

„Zostawiłem tylko ździebko”8.

Za ochmistrzowania Plunketa lista gości królowej wydłużyła się o nazwiska ze światka artystów – „ludzi, którzy w przeszłości nigdy by tu nie trafili”9, jak skomentowała długoletnia dama dworu. Plunket był kluczowym doradcą w sprawie tworzenia modnej zbieraniny na nieoficjalnych lunchach królowej w pałacu Buckingham, a nawet zaszczepił nieco różnorodności na jej weekendowych polowaniach.

„Znał wszystkich i wiedział rzeczy takie jak: kogo aktualnie nie lubi księżniczka Małgorzata, więc obok kogo nie powinna siedzieć przy kolacji”10, wspominała Margaret Rhodes.

Jednakże Plunket odgrywał również mniej oczywistą rolę, o nie mniejszym znaczeniu dla królowej, rolę, która była zakorzeniona w ich głębokiej przyjaźni. Rodzice Plunketa, Teddy i Dorothé, zginęli w katastrofie lotniczej w 1938 roku. Plunket miał zaledwie piętnaście lat, gdy on i dwaj jego młodsi bracia zostali osieroceni, i król Jerzy VI z małżonką zaangażowali się mocno w ich wychowanie.

Po ukończeniu Eton College i uniwersytetu w Cambridge Plunket służył w stopniu oficera w Irish Guards podczas drugiej wojny światowej i odniósł rany w Belgii w 1944 roku.

Po powrocie do Londynu król Jerzy VI uczynił go swym koniuszym, a księżniczka Elżbieta, jak tylko została królową, poprosiła, aby służył także jej. „Szybko zrozumiała, że na Patricku można polegać”, wspominał jego brat Shaun Plunket[236]. „Miał wspaniałą pamięć do nazwisk i twarzy, a poza tym umiejętność podejmowania właściwych decyzji i zadziwiające wyczucie tego co stosowne, a co nie, i ona to wykorzystywała”11. Na dworze, gdzie wielu doradców wolało unikać przekazywania niemiłych wiadomości, Plunket prosto z mostu mówił wszystko kobiecie, którą nazywał

„swoją szefową” – „niejednokrotnie z uśmiechem, a ona odwzajemniała się tym samym”12, rzekł Shaun.

Koneser malarstwa, w którego kolekcji znajdowało się kilka

obrazów Rubensa, Patrick Plunket doradzał również królowej przy zakupie dzieł sztuki. Razem z księciem Filipem stał

za przekształceniem zniszczonej bombardowaniami prywatnej kaplicy pałacu Buckingham w Queen’s Gallery, która w 1962 roku po raz pierwszy udostępniła zbiory królewskie dla zwiedzających.

Entuzjazm i wiedza Plunketa udzieliły się Elżbiecie II, która nauczyła się doceniać swoje bogate zbiory, a jej zapał jest wyraźnie widoczny, gdy po kolacji królowa oprowadza gości po zamku w Windsorze czy po pałacu Buckingham.

Powiadano nieraz, że Patrick Plunket był dla Elżbiety II bratem, którego nie miała. Z całą pewnością był zaufanym powiernikiem.

Królowa wiedziała, że może z nim otwarcie rozmawiać, nawet na tematy osobiste, i liczyć na jego absolutną dyskrecję. Jego kuzynka, lady Annabel Goldsmith[237], nazwała go „wielkim obrońcą”13. Jeśli uznał, że królowa wygląda na zmęczoną, mówił:

„Uważa pani, że powinienem już skończyć czy raczej poprosić kogoś, żeby skończył?”14 zamiast: „Wydaje mi się, że jest pani zmęczona”.

Zawsze zwracał się do niej per pani, rozumiejąc, kim jest i jaka jest jej pozycja.

Patrick Plunket, 7. baron Plunket, bliski doradca i przyjaciel Elżbiety II z lat dziecinnych, organizator życia towarzyskiego królowej od początków jej panowania do jego śmierci w wieku 51 lat w 1975 r.

Zdjęcie z prywatnych zbiorów Shauna Plunketa.

Zarazem miał pozbawione jakiegokolwiek respektu poczucie humoru, które idealnie współgrało z jej dowcipem. Podczas

zrytualizowanych spotkań Plunket puszczał oko do przyjaciół albo kiwał w ich stronę głową z udawaną powagą, czasami ponad ramieniem królowej. Po fakcie raczył ją historyjkami15, takimi jak na przykład po pewnym garden party, gdy znalazł słodką bułeczkę z kompletem protez zębowych. Rozluźniał atmosferę i stwarzał

wrażenie wesołości, tańcząc z Elżbietą II, kiedy Filip przebywał

akurat gdzie indziej, i nigdy nie uzurpując sobie roli jej męża.

Małżonek królowej i jej dworzanin darzyli się wzajemną sympatią, a Filipa cieszyło16, że jego żona ma kogoś, kto z taką wprawą doradza jej w kwestiach, na których on sam się nie znał.

Nic dziwnego, że bystry i bynajmniej nie sztywny Patrick Plunket znalazł pokrewną duszę17 w Martinie Charterisie, który pomagał

stwarzać wokół królowej atmosferę otwartości. Ci dwaj mężczyźni towarzyszyli Elżbiecie II od początku, a w miarę upływu czasu ich podziw dla niej tylko się pogłębiał, lojalność zaś rosła. Obydwaj mieli domy na wsi, jednakże w Londynie każdy mieszkał blisko królowej –

Plunket w małym apartamencie składającym się z sypialni, łazienki i gabinetu w pałacu Buckingham, natomiast Charteris w apartamencie w skrzydle pałacu Świętego Jakuba zwanym Friary Court.

Choć prawie przez dwadzieścia lat Charteris był tylko zastępcą prywatnego sekretarza królowej, miał wpływ na każdą ważniejszą decyzję i pozostawał w zażyłych stosunkach z dziećmi Elżbiety II, szczególnie z Karolem, który czuł, że „Martin to ktoś, z kim może się utożsamiać”18, wedle słów Gay Charteris. Wszelako na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych długoletni dworzanin doszedł

do wniosku, że jego kariera utknęła w martwym punkcie. Michael Adeane był od niego tylko o trzy lata starszy, więc kiedy osiągnie wiek emerytalny, awans na prywatnego sekretarza „byłby spóźniony dla Martina”19, jak wspominała wdowa po nim.

„Jedną z miłych rzeczy na dworze królewskim”, zauważył David Bruce w początkach 1969 roku, „jest podziw żywiony przez wszystkich dla królowej. Wierzę, że podziw ten jest w pełni zasłużony. […] Atmosfera serdeczności, w której się pławi, z całą pewnością wydaje się zupełnie szczera”20. Elżbieta II ma wobec swych pracowników duże wymagania, ale traktuje ich z szacunkiem i sprawiedliwie, bardzo rzadko okazując gniew.

Poza kręgiem dworzan Elżbieta II już na samym początku panowania otoczyła się równie sprawną grupą dam dworu, zorganizowaną wedle ścisłej hierarchii, ze średniowiecznymi tytułami i jasno określonymi zadaniami. Damy dworu wywodzą się niemal wyłącznie z arystokratycznych rodów, wiele z nich zalicza się do przyjaciół rodziny królewskiej, wszystkie zaś łączy wspólnota zainteresowań, wrodzony takt, zrozumienie zawiłej dworskiej etykiety i towarzyski charakter.

Ich „przewodniczącą”, poczynając od 1967 roku, była Fortune FitzRoy[238], diuszesa Grafton, królewska wielka garderobiana –

aczkolwiek nie miała nic wspólnego z tym, co monarchini nosiła na sobie. Tradycyjnie stanowisko to piastuje diuszesa i Fortune zajęła je po przejściu na emeryturę diuszesy Devonshire. Fortune FitzRoy była doświadczoną dworką, jako że poprzednio służyła jako dama alkowy – znowuż funkcja ta nie ma nic wspólnego z sypialnią monarchini – od 1953 do 1966 roku. Poza wielką garderobianą i damami alkowy są jeszcze zwykłe damy dworu. Zarówno damy alkowy, jak i damy dworu są uzupełnione przez „dodatkowe” dworki w razie specjalnych okazji, tak aby łącznie było ich jedenaście.

Jako przełożona dam dworu Fortune FitzRoy towarzyszy królowej w najbardziej prestiżowych wydarzeniach i podróżach, natomiast damy alkowy pracują na zmianę w kraju i za granicą, podczas gdy zwykłe dworki zajmują się korespondencją i pomagają królowej przy różnych okazjach. Wszystkie damy dworu są biegłe w sztuce uczestniczenia w przyjęciach, gdy trzeba, odwracają uwagę nazbyt gorliwych gości od swej szefowej, angażując ich w rozmowę, oraz zajmują się prezentacją.

Dworki są świadome – podobnie jak koniuszowie, którzy odgrywają podobną rolę – że nawet jeśli Elżbieta II zdaje się je ignorować, zawsze wie, gdzie są. Jeśli spojrzy bezpośrednio na nie, oznacza to, iż czegoś potrzebuje. Orientują się również na podstawie jej języka ciała, w którym momencie jest gotowa ruszyć dalej, i wtedy podejmują wątek, aby rozmowa się nie urwała. Czasami królowa poprawi torebkę albo zakręci pierścionkiem na palcu. Znaki są niezwykle subtelne – i raczej wynikają z wieloletniej obserwacji Elżbiety II aniżeli z jawnych instrukcji, których udzieliła. „Nie ma ustalonych zasad”, powiedziała jedna z wieloletnich byłych dworek.

„To czysta intuicja, jak w wypadku żony wiedzącej z doświadczenia, kiedy jej mąż jest gotowy opuścić zakrapiane przyjęcie”21.

Damy dworu są wyczulone na to, co same nazywają „oddziałem opornych” – czyli tych, których trzeba uspokajać przed poznaniem monarchini. W trakcie powitań stoją w pogotowiu, by odbierać bukiety czy nieoczekiwane podarunki wciskane królowej do rąk.

„Mówi ona na przykład: «Poradzisz sobie? Jeśli nie, poproś policjanta o pomoc»”, opowiadała jedna z wieloletnich dworek. „Dostaje ogromny kosz kwiatów, odwraca się i pyta: «Co z tym zrobimy?»”22.

Przez większość czasu damy dworu wywiązują się ze swoich obowiązków doskonale, lecz kiedy powinie im się noga, spotyka je to, co Elizabeth hrabina Leicester[239], przez dwadzieścia lat dama alkowy, nazwała „piorunującym spojrzeniem”23. Pewnego razu, gdy lady Susan Hussey[240], dama dworu, zaczęła sprzeczać się z historykiem Paulem Johnsonem, posługując się „wściekłym szeptem”, stojąca nieopodal Elżbieta II posłała im „prawdziwe królewskie spojrzenie” i „rzuciła ostro: «Wy dwoje, natychmiast przestańcie się kłócić!»”24.

Jadąc z królową autem, damy dworu z zasady pozwalają jej kierować rozmową. „Byłoby okropne, gdyby miała gadatliwą dworkę”, stwierdziła Esmé, wdowa po hrabim Cromer,[241] która została przyjęta na dwór w 1967 roku. „Ona musi myśleć o tym, co powinna zrobić, z kim się spotkać, jaką mowę wygłosić. Do szału by ją doprowadzała jakaś przeklęta trajkocząca kobieta, dlatego zawsze trzymałam buzię na kłódkę”25.

Damy dworu często muszą stać całymi godzinami, dotrzymując kroku swej niestrudzonej szefowej, a że mają mnóstwo pieniędzy, mogą sobie pozwolić na pracę praktycznie za darmo, z tylko symbolicznym wynagrodzeniem i małymi sumkami na zwrot kosztów.

Bywa, że rywalizują o zadania do wykonania, lecz starają się zachować współzawodnictwo w swoim gronie. Sensem ich stanowiska jest zaszczyt służenia monarchini oraz dopuszczenie do ekskluzywnego klubu, w którym „łatwo się poddać luksusowi”26, jak napisała Frances Campbell-Preston, dworka Królowej Matki.

Podczas pobytu w jednej z królewskich rezydencji mogą przebierać w pokojówkach, których zadaniem jest zaspokajanie ich codziennych potrzeb, natomiast gdy są w pracy w pałacu Buckingham, dworki królowej zbierają się we własnym salonie na drugim piętrze, naprzeciwko pokoju dziecięcego. Na ogół spożywają lunch w pałacowej jadalni z prywatnymi sekretarzami, koniuszymi i innymi

wyższymi urzędnikami. Późnym popołudniem gromadzą się na podwieczorek z herbatą w Equerry’s Room. „Nigdy nie rozmawiałyśmy o królowej i księciu Filipie”, wspominała Esmé Cromer. „Nigdy nie skarżyłyśmy się ani nie czyniłyśmy uwag.

Zachowywałyśmy dyskrecję, bezwzględnie. Nie było też nigdy opowiadania historyjek”27.

Podobnie jak w odniesieniu do jej głównych doradców, królowa zawsze zwraca się do swych dam dworu po imieniu. Personel (nie służba, tego słowa Elżbieta II nie lubi), to znaczy lokaje, pokojówki i gosposie, znany jest jej tylko z nazwisk – wyjątkiem są najbliżsi pomocnicy, tacy jak garderobiana i paź, których zna także z imienia.

Dwadzieścia lat po wstąpieniu przez królową na tron jej garderobiana Bobo MacDonald była w dworskiej hierarchii sui generis – matczyna postać, która troszczyła się o swą panią od niemowlęctwa, powszechnie uważana za oczy i uszy władczyni.

W pałacu Buckingham drobna Szkotka w okularach mieszkała w apartamencie położonym bezpośrednio nad apartamentami królowej, gdzie także jadała obsługiwana przez lokaja w liberii, zamiast spożywać posiłki we wspólnej jadalni z resztą personelu.

Czesała faliste włosy podobnie jak Elżbieta II i nosiła potrójny sznur pereł oraz jedwabne suknie projektowane przez królewskiego projektanta mody, Normana Hartnella.

Nikt inny spoza rodziny nie mógł dorównać Bobo wiedzą na temat królowej ani poszczycić się równie silną więzią z latami jej dzieciństwa. Obie dzieliły sypialnię28, póki księżniczka Elżbieta nie weszła w wiek nastoletni, nie wyłączając czasu wojny na zamku w Windsorze. Bobo była przy swojej pani w trakcie jej podróży poślubnej, gdy umierał król Jerzy VI, podczas niezakłóconej idylli na Malcie, w miesiącach podróży Filipa, kiedy rodziło się czworo jej dzieci, na wakacjach i zagranicznych wojażach. „Bobo mogła powiedzieć królowej wszystko, nawet: «Ależ okropnie wyglądasz w tej sukience» czy «Nie powinnaś ubierać się na zielono»”, opowiadała Margaret Rhodes. „Była także powiernicą, i to jaką!”29.

Główni projektanci mody Elżbiety II, Norman Hartnell i Hardy Amies, rozumieli, że Bobo nie tylko urządza wtorkowe sesje przymiarkowe, ale też że jej konserwatywne gusty mają wielki wpływ na decyzje królowej. Do pewnego stopnia królowa postrzegała swoją garderobę w kategoriach, w jakich oficer armii postrzega mundury –

jako ubrania noszone przy różnych okazjach. Jednakże jak

zauważyła Crawfie, gdy Elżbieta II była księżniczką, sprawiało jej przyjemność modelowanie swojego wyglądu. „Wykroje walały się na podłodze razem z belami materiału”, wspominała Valerie Rouse, ekspedientka u Hardy’ego Amiesa. „Ona zaś sunęła na czworakach między nimi i mówiła: «No więc połączę to z tym». Nie miała wątpliwości, że nie chce wydatnych poduszek w ramionach ani zbyt krótkich spódnic. Często siadała i gestykulowała”30.

Bobo skłaniała się ku strojom praktycznym i wygodnym, zwłaszcza zimą, kiedy to martwiła się, aby jej „mała panienka” nie zmarzła.

Uważała również, że wyśmienicie zna się na dodatkach, szczególnie pudełkowatych torebkach królowej, które doprowadzały jej projektantów mody do szału. Bobo tak znielubiła Amiesa, że gdy Elżbieta II nadała mu szlachectwo, powiedziała zaraz: „Bobo urządzi mi za to piekło”31.

Monarchinię i jej wierną opiekunkę łączyła zażyła relacja, aczkolwiek tylko nieliczni wiedzieli, co naprawdę między nimi zachodzi, dzięki czemu pozycja Bobo była jeszcze silniejsza.

„Wiedziała o królowej wszystko”, stwierdził wieloletni lokaj. „Były na siebie skazane. Panna MacDonald ani myślała scedować swoje obowiązki na innych”32. Niemal wszyscy – od lorda szambelana poczynając, a na pokojówkach kończąc – bali się silnej osobowości Bobo, która jednak „była dość przyjazna, kiedy odtajała”33, jak napisał kamerdyner John Dean, a w dodatku miała poczucie humoru.

Kiedy w 1967 roku królowa zwiedzała stadninę zarodową w Normandii, należącą do diuka d’Audiffret-Pasquier, celem zobaczenia ogierów, które kryły jej klacze przez parę lat z rzędu, Bobo oddaliła się34 od zamku na spacer po lesie i zgubiła drogę, co skończyło się aresztowaniem przez francuskie tajne służby – było to przyczyną wielkiej wesołości w otoczeniu królowej.

Niewielka grupa bliskich przyjaciół królowej jest znana z takiej samej najściślejszej dyskrecji, jaką przejawiają jej oddani dworzanie.

Elżbieta II nigdy specjalnie nie dążyła do nowych znajomości, lecz była na tyle otwarta, by od czasu do czasu powiększać grono wokół

siebie. Przyjaźń z królową nieodłącznie się wiąże z pewnym zachwianiem równowagi. Osoby dopuszczone do wewnętrznego kręgu rozumieją reguły i instynktownie wyczuwają niewidzialne bariery. Kobiety dygają na jej widok – kiedy królowa całuje je

w policzek, odwzajemniają ten czuły gest. Wiedzą, jak ją rozluźnić i rozśmieszyć, a ona opuszcza gardę wystarczająco, by podzielić się swymi ciętymi uwagami na temat ludzi i wydarzeń, aczkolwiek najskrytsze uczucia zachowuje raczej dla siebie.

Wolno zwracać się do niej o radę, którą Patricia Brabourne określiła „pomocną, bardzo ludzką, bardzo światłą”35. Ale żadna z kobiet nie łapie za słuchawkę i nie wywnętrza się przed królową.

Nade wszystko są pełne szacunku. Nawet David Ogilvy (trzynasty hrabia Airlie), który poznał księżniczkę Elżbietę jako pięciolatek, nigdy by się nie ważył powiedzieć do niej: „Och, dałabyś spokój!”.

Jedną żelazną regułą jest nie powtarzać jej dokładnych słów –

co zostało ochrzczone „zmową milczenia”36. „Ci, którzy znają ją prywatnie, nie zdradzają żadnych konkretów z obawy, że zawiedliby jej zaufanie”37, powiedział syn jednego z jej długoletnich przyjaciół.

Lecz ci, którzy znają ją najlepiej, potrafią z wielką wnikliwością mówić o jej charakterze i osobowości, nie nadużywając zaufania.

„Nie należy do najserdeczniejszych osób”, stwierdziła znajoma królowej od prawie sześćdziesięciu lat. „Jest wspaniałą przyjaciółką, ogromnie zabawną i niesamowitą. Jest bezpośrednia i rzeczowa, ale też troskliwa. Jeśli czyjeś dziecko poważnie choruje, wie o tym i pyta:

«Jak się miewa taki to a taki». Nie można jednak zanadto się spoufalać. Otacza ją aura. Nie wypada traktować jej jak zwykłej dobrej znajomej, z którą przesiaduje się na kanapie. I nie chodzi o to, że ona cokolwiek wymusza. Taka po prostu jest. Nie wolno wściubiać nosa w jej prywatne życie. Po prostu tego się nie robi”38.

Patrząc powierzchownie, można by krąg znajomych królowej sklasyfikować jako odzianych w tweedy elegancików, lecz w gruncie rzeczy mężczyźni ci są zdolni i spełnieni, podobnie jak kobiety są bystre i energiczne – a wszystkich ich cechuje to, że są ulepieni z solidnej gliny i spolegliwi. „Jej siła wynika między innymi z tego, że nikt nie wiąże jej z zasiedziałym ziemiaństwem”, powiedział

Robert Gascoyne-Cecil, siódmy markiz Salisbury, wywodzący się jak najbardziej z tej właśnie warstwy, do której należą także potężni diukowie Marlborough, Devonshire i Beaufort. „Nie otacza się kliką.

Ma starych przyjaciół i swoich krewnych. Jest bardzo rodzinna”39.

Przyjaciół znajdowała sobie w rozległej sieci kuzynostwa ze strony matki (były to głównie Mary Colman[242], Jean Wills i jej siostra Margaret Rhodes), wśród Mountbattenów (Patricia Brabourne

i Pamela Hicks), a także przyjaźniła się z Henrym „Porcheyem”

Carnarvonem, Hughem FitzRoyem i Rupertem Nevillem, którzy znali ją od lat wojennych spędzonych na zamku w Windsorze, i z wieloletnimi kompanami sportowymi, takimi jak hrabiowie Airlie i Westmorland, oraz z sir Erikiem[243] i Prudence Pennami, których łączyły z królową różnorakie więzi. Prudence była jej przyjaciółką z czasów młodzieńczych, natomiast Eric przez ponad dwadzieścia lat zajmował się organizowaniem oficjalnych imprez w pałacu Buckingham. Jego stryj i de facto opiekun, Arthur Penn[244], był

jednym z najbliższych przyjaciół i doradców Królowej Matki i rozpieszczał Elżbietę II jako dziecko, nazywając ją

„pułkownikiem”40.

„W wypadku królowej nie może być mowy o snobowaniu się”, powiedziała Patricia Brabourne. „Diukowie i kamerdynerzy, i pokojówki – wszyscy traktowani są grzecznie i przyjaźnie”41.

W gronie przyjaciół Elżbiety II przewijają się osobistości z dawnej brytyjskiej kolonii. Żona Davida Ogilvy’ego, Virginia[245], to córka Johna Barry’ego Ryana i Nin Ryan, zaliczających się do śmietanki towarzyskiej Nowego Jorku i Newport. Matką Henry’ego Porchestera była Amerykanka z Nowego Jorku, Catherine Wendell, a jego żona, Jean Wallop, dorastała w Wyoming. Jej dziad ze strony ojca, ósmy hrabia Portsmouth, osiedlił się w Stanach Zjednoczonych i poślubił tam córkę sędziego z Kentucky. Bliską kuzynką Jean jest z kolei przyjaciółka królowej z lat dziecinnych, Camilla „Micky”

Neville, née Wallop, owoc małżeństwa Amerykanki z dziewiątym hrabią Portsmouth.

Gdy Jean Wallop przybyła do Anglii w 1955 roku, poznała królową na przyjęciu w londyńskim domu przyjaciół swej kuzynki – Gavina Astora, drugiego barona Astor of Hever, i jego żony Irene[246].

„Umierałam ze strachu”, wspominała potem. „Idea królowej wydawała mi się przytłaczająca. Istotnie monarchini była wspaniała, ale dobrze się czułam w jej towarzystwie”. Na Jean Wallop natychmiastowe wrażenie zrobiła „niesłychana stateczność

[Elżbiety II]. Niełatwo ją poznać, ale efekt jest wart oczekiwania.

Dochodzi do pewnego rodzaju przyjaźni. Bardzo długo jednak trwa, zanim człowiek ją naprawdę pozna”42.

Goszczenie u bliskich przyjaciół od dawna stanowi dla Elżbiety II swoisty zawór bezpieczeństwa, a czuje się ona równie swobodnie

w imponującej wiejskiej rezydencji, jak i w skromniejszym londyńskim domku przerobionym ze stajni w początkach dwudziestego wieku.

Gospodyni przyjęcia przesyła królowej listę gości43, lecz może sama zadecydować o ich usadzeniu przy lunchu czy kolacji. Elżbieta II zjawia się niepozornym autem, w towarzystwie tylko tajniaka, który dyskretnie zajmuje miejsce w pokoju obok. Na kolacji u baronostwa Brabourne w 1966 roku Noël Coward przekonał się, że królowa jest

„przystępna, wesoła i skłonna do śmiechu”44. Dwa lata później45

świetnie się bawiła w klubie nocnym Ruffles na King’s Road w Londynie podczas imprezy z okazji dwudziestych pierwszych urodzin syna baronostwa, Nortona Knatchbulla. Tego samego roku pokazała się także46 na ślubie córki swojej dworki, Henriette Abel Smith[247], na którym pan młody wystąpił w kaftanie o kwiatowym wzorze, a gościem był Mick Jagger.

 Filip przeważnie znajdował się u jej boku w tych prywatnych chwilach. Zbliżając się do swych pięćdziesiątych urodzin, w miarę jak lata sześćdziesiąte dobiegały końca, książę małżonek pogrążony był

w wirze wydarzeń obejmującym średnio trzysta siedemdziesiąt samodzielnych oficjalnych wystąpień rocznie, z czego wiele miało miejsce poza granicami. Stawał się też coraz bardziej wojowniczy, zwłaszcza na forum publicznym. „Wy macie moskity. My mamy dziennikarzy”47, powiedział przełożonej karaibskiego szpitalika w 1966 roku, wywołując protesty królewskich reporterów, których spacyfikował dopiero przeprosinami. Mimo to w następnych latach nadal zachowywał się niepoprawnie, a audytorium na uniwersytecie w Edynburgu zakomunikował: „Czasem obrywam w zęby za to, co mówię”48. W wywiadzie dla szkockiej telewizji upierał się, że „monarchia istnieje dzięki temu, że sporadycznie nadstawia się karku. […] Gdyby nigdy się nie wychylać z obawy, że można zostać skrytykowanym, skończyłoby się jak warzywo i to byłoby bez sensu.

Trzeba bronić swoich przekonań”49.

Odbywając podróż po Ameryce Północnej jesienią 1969 roku, Filip posłuchał własnej rady, ściągając na siebie nieprzychylność prasy.

Najpierw powiedział zebranym w Ottawie: „Odpowiedź na pytanie o monarchię jest bardzo prosta. Jeśli ludzie jej nie chcą, powinni coś z tym zrobić. Ale zakończmy sprawę na przyjaznej stopie i nie wszczynajmy awantur. Monarchia istnieje nie dla siebie samej, lecz

dla dobra kraju. Nie przyjeżdżamy tu dla sportu. Znamy lepsze rozrywki”50. Rozzłościwszy poddanych królowej w Kanadzie, ruszył

do Stanów Zjednoczonych, gdzie wzbudził jeszcze większe kontrowersje.

Od ostatniej wizyty Elżbiety II w Ameryce minęła dekada, lecz w tym czasie Filip wybrał się tam kilkakrotnie w celu promowania handlu z Wielką Brytanią i pozyskiwania wsparcia dla swych organizacji dobroczynnych. W trakcie dziesięciodniowego pobytu w 1966 roku wskoczył nawet do basenu51 podczas przyjęcia w Miami Beach, przyjąwszy wyzwanie, żeby zapewnić datek w wysokości stu tysięcy dolarów dla organizacji charytatywnej Variety Club. Trzy lata później, w dniu 4 listopada 1969 roku, prezydent Nixon zorganizował52 męski wieczór dla diuka z udziałem stu pięciu osób z administracji rządowej, Kongresu, armii i sądownictwa, jak również ze środowisk biznesu, mediów i uczelni.

Traf chciał, że Barbara Walters z programu Today stacji NBC była akurat w Białym Domu, przeprowadzając wywiad z córką Nixona, Tricią. Gdy zobaczyła prezydenta, skarciła go, że nie umieścił

na liście gości ani jednej kobiety. W ramach zadośćuczynienia zaproponował, że namówi diuka, aby zechciał wystąpić u niej w programie, czemu Filip już wcześniej odmówił. „Nie sądziłam, że prezydent Stanów Zjednoczonych okaże się skutecznym pośrednikiem”53, wspominała Walters.

Tymczasem nazajutrz rano Filip wystąpił na wizji, Walters zaś go zapytała: „Czy królowa Elżbieta II kiedykolwiek abdykuje na rzecz księcia Karola?”. „Kto to wie?”, odparł Filip. „Wszystko jest możliwe”54. Jego niefrasobliwa uwaga rozeszła się szerokim echem w brytyjskich mediach i wywołała falę poparcia dla królowej na brytyjskich ulicach, zanim Pałac Buckingham wydał stanowcze oświadczenie, że Elżbieta II nie ustąpi z tronu. Walters napisała do Filipa z przeprosinami za spowodowanie takiego poruszenia.

W odpowiedzi podziękował jej, wyrażając zadowolenie, że był

„źródłem podobnego pokazu radości i dobrej woli […] szczególnie w tych czasach, gdy większość demonstracji zdaje się przejawem wyłącznie gniewu i prowokacji”55. Nixonowi wyznał, że Walters wydała mu się „wyjątkowo urocza i inteligentna”56.

O wiele bardziej znaczące były uwagi Filipa poczynione w następną niedzielę w programie Meet the Press stacji NBC, nazwanym przez

periodyk Time forum, na którym „diuk Edynburga pojedynkował się na słowa z przyjaźnie nastawionym adwersarzem, czwartą władzą”57. Zapytany, jak rodzina królewska radzi sobie z inflacją, odparł: „Znajdziemy się pod kreską w przyszłym roku. Wszystko wskazuje na to, że jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, będziemy musieli albo… czy ja wiem… być może będziemy musieli przenieść się do czegoś mniejszego, kto wie? […] Mieliśmy mały jacht, który trzeba było sprzedać, a mnie prawdopodobnie przyjdzie już wkrótce zrezygnować z polo”58. Odpowiedź Filipa była o wiele za szczera, a już na pewno szkody spowodował jego leceważący ton.

Sprawa jednak była bardzo poważna. Inflacja podkopywała gospodarkę Wielkiej Brytanii i odcisnęła piętno na finansach rodziny królewskiej. Ceny towarów i usług wzrosły o siedemdziesiąt cztery procent59 od 1953 roku, a płace osób zatrudnionych przez Pałac Buckingham, zazwyczaj niższe niż w sektorze prywatnym, wzrosły o sto sześćdziesiąt siedem procent.

Zasadnicze uposażenie królewskie przewidziane przez rząd na cele oficjalnych wydatków Elżbiety II zostało ustalone w dniu objęcia przez nią panowania na roczną sumę czterystu siedemdziesięciu pięciu tysięcy funtów, co wystarczało w początkowych latach, a nawet umożliwiało odkładanie pewnych kwot na czarną godzinę. Jednakże odkąd inflacja nabrała tempa w 1962 roku, wydatki zaczęły przerastać dochody i dla zniwelowania deficytu trzeba było sięgnąć do wcześniej poczynionych oszczędności. W chwili gdy książę Filip wypowiadał się na ten temat, królowa była zmuszona zasilać listę cywilną z innych źródeł. Miała pokaźne przychody z włości w Księstwie Lancaster, obejmujących zwolnione z podatku nieruchomości i inwestycje, przeznaczone na pokrywanie publicznych i prywatnych wydatków, jak również czysto prywatne przychody (także nieopodatkowane) o nieokreślonej wysokości, płynące na utrzymanie Balmoral, Sandringham, przedsięwzięć hippicznych oraz zaspokojenie szeregu osobistych potrzeb.

Pozostałe koszty monarchii, takie jak pałace królewskie, transport i ochronę, pokrywano z subsydiów rządowych. Wszakże ustalona sztywno suma wynikająca z listy cywilnej stała się narzędziem w rękach krytyków z Partii Pracy sprzeciwiających się utrzymywaniu zamożnej rodziny królewskiej – nie tylko samej królowej, lecz także jej męża, matki, siostry, córki i gromady innych krewnych, którzy

pełnili oficjalne funkcje. (Karol, jako diuk Kornwalii oraz książę Walii, miał własne przychody z rozległych majątków w Księstwie Kornwalii, przynależnych następcy tronu od średniowiecza). Podnoszący głosy krytyki zdawali się zapominać, że środki zasilające listę cywilną pochodzą z królewszczyzny i że suma przyznana rodzinie królewskiej stanowi ułamek kwot przekazywanych skarbowi państwa od ponad dwustu lat.

Filip swymi komentarzami podłożył ogień pod beczkę prochu tuż przed tym, jak królowa wystąpiła z oficjalną prośbą o uaktualnienie kwot na liście cywilnej. Sprawa wybuchła gorącą debatą w parlamencie, z głosami domagającymi się drobiazgowego zbadania królewskich finansów. Nawet Harold Wilson wyraził niesmak po wystąpieniu Filipa, a 11 listopada 1969 roku ogłosił, że specjalna komisja przeprowadzi dochodzenie i zarekomenduje konieczne kroki parlamentowi.

Wizerunek królowej u schyłku mijającej dekady został uchwycony na obrazie Annigoniego, który odsłonięto w Narodowej Galerii Portretu 25 lutego 1970 roku. Była to robiąca duże wrażenie podobizna, odarta ze splendoru i piękna pierwszego portretu tego artysty, zarazem wspaniała i dziwna. Tym razem Elżbieta II ma na sobie czerwoną pelerynę Orderu Imperium Brytyjskiego, bez ozdób i z gołą głową stoi na tle czystego wieczornego nieba nad głębokim, długim i niskim horyzontem. Jest ukazana w całej swojej wysokości, a pustka krajobrazu za nią podkreśla samotne brzemię jej urzędu. Królowa wyraz twarzy ma surowy, z jej oczu wyziera tęsknota. W czasach politycznego i społecznego fermentu Annigoni odmalował krzepiące oddanie i pewność Elżbiety II, która spogląda na swój naród i poddanych.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

Podobnie jak w wypadku ślubu Elżbiety II i Filipa przed ćwierćwieczem, widowiskowość uroczystości ślubnych ich córki wniosła nieco życia w wyjątkowo ponury okres w historii Wielkiej Brytanii.

Rodzina królewska na balkonie pałacu Buckingham po ślubie księżniczki Anny i kapitana Marka Philipsa, listopad 1973 r. Mirrorpix.

Rozdział XI

„Nie ma, cholewka, mowy!”

W czerwcu 1970 roku Harold Wilson ogłosił wybory powszechne, zakładając, że zdoła wzmocnić pozycję Partii Pracy w parlamencie.

Jednakże źle zinterpretował wyniki badań opinii publicznej oraz jej niezadowolenie z rosnących cen i powiększającego się bezrobocia.

Wygrali torysi, doprowadzając do nieoczekiwanej porażki przeciwników. Pięćdziesięciotrzyletni Edward Heath stawił się w pałacu Buckingham 19 czerwca 1970 roku, aby ucałować dłoń królowej; był pierwszym premierem z Partii Konserwatywnej z nominacji partyjnej zamiast monarszej.

Wieczorem tego samego dnia Elżbieta II wydała wielki bal na zamku w Windsorze dla uczczenia siedemdziesiątych urodzin[248]

Królowej Matki, kuzyna Dickiego Mountbattena, stryja Harry’ego, diuka Gloucester, oraz Henry’ego Somerseta, dziesiątego diuka Beaufort, który był wielkim koniuszym królowej od początku jej panowania.

Bal został w całości zorganizowany przez Patricka Plunketa1 –

zamek podświetlono, a gotyckie wejście ozdobiły fuksje w doniczkach. Wielu gości świętowało zwycięstwo torysów.

„Spodziewaliśmy się znosić Wilsona i jego obrzydliwych kompanów przez kolejne pięć lat”, napisał Cecil Beaton, „tymczasem znienacka sytuacja uległa zmianie”2. Gdy pojawił się nowy premier w glorii tryumfatora, goście powitali go owacją. „Ponoć zaczerwienił się po czubki uszu”3, odnotował Beaton.

Wszelako Heath, rówieśnik Wilsona, okazał się trudnym partnerem dla królowej, dekadę od niego młodszej. Podobnie jak jego laburzystowski poprzednik, miał skromne pochodzenie. W szkole średniej wyróżniał się w nauce, ukończył studia w Uniwersytecie Oksfordzkim. Jego prowincjonalizm okraszała znajomość muzyki klasycznej i umiejętności żeglarskie, aczkolwiek nic z tego nie mogło posłużyć jako temat pogawędki z Elżbietą II. Zatwardziały kawaler nazwany „zwolennikiem celibatu”4 przez Philipa Zieglera, jego oficjalnego biografa, Heath w najlepszym razie miał obojętny stosunek do kobiet, w najgorszym – pogardzał nimi.

Szósty premier Elżbiety II zyskał opinię obcesowego, nawet chamskiego. Wilson określił go jako „oziębłego i pozbawionego uczuć”5. Był pozbawiony jowialności swego poprzednika i brakowało mu wrodzonego respektu. Co najgorsze z punktu widzenia królowej, nie miał poczucia humoru i trzymał dystans. Potrafiła jednak dopatrzyć się w nim zalet: był z pewnością utalentowany w dziedzinie polityki, odniósł liczne sukcesy, a przy tym był stanowczy i uczciwy.

Wszakże kurtuazja Heatha wobec monarchini, choć bez zarzutu, ze względu na jego charakter bywała chwilami mdła.

Heath prędko poznał się na wartości królowej i bardzo sobie cenił

audiencje u niej, szczególnie że nie miał żony, której mógłby się zwierzać i przed którą mógłby wylewać żale. Nazwał ją cierpliwą słuchaczką6, ponieważ wysłuchiwała go nawet wtedy, gdy rozgadywał

się „znacznie”7 poza plan spotkania sporządzony przez ich prywatnych sekretarzy, leżący na stoliku nieopodal. „Samo to, że przy swoim wieloletnim doświadczeniu pozostaje taka niewzruszona, stanowi zachętę”8, powiedział. Heath również odkrył, że jej bogata korespondencja z zagranicznymi przywódcami czyni ją

„niezwykle pomocną […] zwłaszcza w sprawach

międzynarodowych”9.

Wszelako nie podzielał jej uczuć do Commonwealthu, co prowadziło do napięć między nimi. Od momentu objęcia stanowiska Heath był zdecydowany podjąć starania zainicjowane przez Macmillana o dopuszczenie Wielkiej Brytanii do EWG, które dwukrotnie storpedował francuski prezydent Charles de Gaulle.

Z iście mesjanistycznym zapałem zabrał się do przekonywania Georges’a Pompidou, który podtrzymywał veto Francji. Aby pokazać adwersarzowi, że jego kraj jest prawdziwie europejski, Heath umniejszał znaczenie Wspólnoty Narodów. Zantagonizował również afrykańskich członków Commonwealthu, zdejmując embargo na broń nałożone na Republikę Południowej Afryki przez Wilsona w 1967

roku i wznawiając sprzedaż broni reżimowi apartheidowemu.

Zarówno Kenneth Kaunda z Zambii, jak Julius Nyerere z Tanzanii zagrozili wystąpieniem ze Wspólnoty Narodów.

Obawiając się konfrontacji na szczycie przywódców krajów Commonwealthu w Singapurze w styczniu 1971 roku, Heath zakazał

królowej uczestnictwa. Tak jak się spodziewał, Afrykańczycy naskoczyli na niego, lecz nikt nie posunął się do ostateczności.

Zdaniem Johna Campbella, innego biografa Heatha, królowa była

„głęboko nieszczęśliwa z powodu skrywanego braku szacunku premiera” dla jej ukochanego Commonwealthu oraz „wielce zaniepokojona sprzeczkami, które zakłóciły”10 spotkanie przywódców w 1971 roku. Martin Charteris stwierdził, że gdyby było jej wolno wziąć udział, zjadliwość wystąpień zostałaby ograniczona, a może nawet w ogóle by jej nie było. „Zupełnie jak w wypadku niani”, dodał, „która wymaga, aby w jej obecności zachowywano się przyzwoicie. […] Ona zna ich wszystkich, a oni darzą ją sympatią”. Nie podobało jej się to wykluczenie i „postanowiła, że nigdy więcej się nie powtórzy”11.

Stany Zjednoczone również zostały potraktowane po macoszemu przez dążenie Heatha do umacniania więzi europejskich. Doradca Richarda Nixona do spraw bezpieczeństwa narodowego, Henry Kissinger, napisał, że premier nie tylko zaprzestał kultywowania

„wyjątkowej relacji”, ale wręcz „działał na rzecz jej zdyskredytowania”12. Nixon robił co mógł, aby nawiązać dobre stosunki z Heathem, a także usatysfakcjonować królową. Wkrótce po pamiętnej kolacji wydanej na cześć Filipa zaprosił do Białego Domu Karola i Annę w lipcu 1970 roku – była to ich pierwsza wizyta13 w Ameryce i czwarty od 1860 roku pobyt tam księcia Walii.

Dwoje starszych dzieci Elżbiety II wprowadzono powoli w obowiązki królewskie, zupełnie jak ją w dzieciństwie. „Uczyłem się tak, jak uczy się małpa – obserwując rodziców”14, powiedział kiedyś Karol. Podczas wizyty Anny w Nowej Zelandii u boku matki i ojca w marcu 1970 roku twórca wizerunku rodziny królewskiej, William Heseltine, uwspółcześnił rutynę królowej, dodając „przechadzki” –

swobodne spacery z rozmowami i ściskaniem dłoni zwykłych ludzi.

Jej córka miała brać z niej przykład. „W wieku dziewiętnastu lat znalazłam się na środku ulicy”, wspominała Anna. „Nagle kazano mi upatrzyć sobie kogoś i porozmawiać z nim. Frajda? Bynajmniej.

Wyzwanie”15.

Nixon przygotował ambitny program16 dwudniowej wizyty Karola i Anny w Waszyngtonie: lunch na prezydenckim jachcie Sequoia, wycieczka do Mount Vernon, przyjęcie na wolnym powietrzu w rustykalnej rezydencji prezydenckiej w Camp David, tańce z kolacją na siedemset osób urządzone na trawniku Białego Domu, mecz baseballowy drużyny Washington Senators oraz zwiedzanie

zabytków i pomników. Towarzysko książę i księżniczka spotkali się z dwudziestoczteroletnią córką Nixonów, Tricią, która przed rokiem uczestniczyła w inwestyturze w Walii, jak również z jej młodszą siostrą Julie i mężem tej ostatniej, Davidem Eisenhowerem, wnukiem byłego prezydenta. Ponad trzydzieści lat później17, gdy Karol z drugą żoną Kamilą odwiedził George’a W. Busha i Laurę Bush w Białym Domu, zażartował, iż lepiej będzie, jak Bushowie nie będą próbowali swatać swoich bliźniaczek z jego synami Wilhelmem i Henrykiem, jak czynił Nixon w wypadku jego i Tricii.

Nixon przewidział półgodzinne spotkanie z Karolem w Gabinecie Owalnym. W swoim memorandum Kissinger doradził mu wypytanie dwudziestojednoletniego księcia o poglądy na temat Commonwealthu, Walii, Szkocji i Irlandii Północnej, wrażenia z Kanady oraz „nadzieje i ambicje jego pokolenia”18. Skończyło się półtoragodzinną rozmową na różnorakie tematy. Kiedy Nixon zachęcał Karola, aby był „obecny” i nie unikał kontrowersji, książę

„zauważył, że nie powinno się budzić kontrowersji nazbyt często, w przeciwnym razie ludzie przestają brać człowieka poważnie”.

Później w swoim pamiętniku Karol dodał: „być tylko obecnym mogłoby się skończyć fatalnie. […] Czyjąś obecność można tak łatwo wymazać”19.

W listopadzie 1970 roku Nixon przyjechał do Wielkiej Brytanii na rozmowy z Heathem. Królowa, która przebywała na urlopie20

w Balmoral, wyraziła obawę, że jeśli nie przyjmie amerykańskiego prezydenta w trakcie jego krótkiej wizyty, może to zostać odebrane jako nieuprzejmość. Doradcy rozważali zaproszenie Nixona do Windsoru albo pałacu Buckingham, lecz doszli do wniosku, że żadne z tych miejsc nie będzie „odpowiednie do podjęcia dużej grupy osób w tak krótkim czasie”21. Zamiast tego więc królowa przystała na propozycję Heatha wspólnego lunchu w Chequers – była to jej pierwsza wizyta w wiejskiej rezydencji urzędującego premiera.

Dzięki temu, jak powiedział główny prywatny sekretarz Heatha, Robert Armstrong, królowa mogła się zobaczyć z Nixonem „podczas jego czterogodzinnego pobytu […] nieoficjalnie i bez niepotrzebnego zabierania czasu przewidzianego na oficjalne rozmowy prezydenta z premierem”22. Nixon był wdzięczny królowej za „gest dobroci”23

i wizyta okazała się sukcesem.

Pomimo zniecierpliwienia okazywanego pompie i ceremoniałowi,

które tak zachwycały Wilsona, Heath był urodzonym rojalistą skłonnym uczynić co w jego mocy, aby wspierać sprawnie działającą instytucję. Wejrzenie w sprawę uposażenia królewskiego zapowiedziane przez Wilsona ziściło się pod rządami jego następcy w postaci komisji specjalnej z większościowym udziałem torysów, która zebrała się kilkakrotnie w 1971 roku. Michael Adeane dał

szczegółowe świadectwo oficjalnych obowiązków monarchini, co było pierwszym tak kompleksowym wyrazem jej wartości dla rządu i narodu. Ujawnił także wysiłek i troskę wiążące się z pozornie nieskomplikowanymi codziennymi zadaniami. „Okazywanie żywego zainteresowania wszystkim, rzucenie miłego słówka tu i pytania tam”, mówił, „wieczny uśmiech i odbieranie wiwatów podczas jazdy samochodem, nierzadko przez wiele godzin z rzędu, tego trzeba doświadczyć samemu, aby móc w pełni docenić”24.

Krytycy z Partii Pracy pytali, dlaczego królowa jest zwolniona z podatków, i żądali ujawnienia wielkości jej prywatnego majątku.

William Hamilton, wojowniczy laburzysta o republikańskich poglądach, nazwał księżniczkę Małgorzatę – która faktycznie pełniła niewiele oficjalnych obowiązków, miała zaledwie trzydzieści jeden wystąpień poza Londynem w 1970 roku – „kosztowną

utrzymanką”25. Pałac Buckingham odpowiadał, że szacunki wartości majątku królowej opiewające na sto milionów funtów netto są grubo przesadzone, jako że większość aktywów – kolekcja dzieł sztuki, klejnoty koronne, wnętrza trzech będących własnością państwa pałaców – są tylko powierzone monarsze, nie przynoszą żadnego dochodu i nie mogą zostać zbyte.

Komisja ogłosiła swój raport 2 grudnia 1971 roku i parlament przegłosował ustawę, znaną jako Civil List Act z 1972 roku, przyznając królowej to, czego się domagała: podwyżkę do dziewięciuset osiemdziesięciu tysięcy funtów rocznie przez dziesięć lat oraz zwiększenie wydatków na pozostałych członków rodziny królewskiej, by mogli wykonywać obowiązki publiczne.

(Księżniczka Małgorzata zamiast piętnastu tysięcy funtów rocznie miała otrzymywać trzydzieści tysięcy). Szkatuła królewska Elżbiety II, z której pieniądze pokrywają zarówno prywatne, jak i niektóre publiczne wydatki, takie jak pensje pracowników, nie będzie odtąd zasilana z listy cywilnej, a wyłącznie z przychodów włości w Księstwie Lancaster. Oraz – po raz pierwszy w historii –

będą się odbywać doroczne kontrole. Prasa zyskała

możliwość poruszenia w nadchodzących latach takich tematów, jak opodatkowanie oraz łożenie na drugoplanowych członków rodziny królewskiej.

W początkach 1972 roku Michael Adeane postanowił ustąpić z zajmowanego stanowiska na trzy lata przed planową emeryturą i Martin Charteris został wyznaczony na prywatnego sekretarza.

„Martin dostał swoją szansę i rozkwitł”, opowiadała Gay Charteris.

„Powiedział: «Jedyne, co chcę osiągnąć, to pokazać opinii publicznej, jaka królowa jest naprawdę». Myślę, że dopomógł w tym”26. Dla emfazy zwykł był mawiać: „Pani zadaniem jest rozpościerać kobierzec szczęśliwości”27. Odkąd awansował, przemowy królowej wyraźnie skorzystały dzięki jego zdolnościom, nabrały nawet akcentów humorystycznych, których im wcześniej brakowało.

Dobrze układały się jego stosunki z Williamem Heseltine’em, który został zastępcą prywatnego sekretarza, i Ronaldem Allisonem, nowym sekretarzem prasowym, który wywodził się z Fleet Street i znał sposób myślenia dziennikarzy.

Mając czterdzieści pięć lat, królowa tryskała energią i zdrowiem.

W listopadzie 1971 roku nieoczekiwanie zaraziła się ospą wietrzną –

i to, jak powiedziała, nawet nie od własnego dziecka. Nazwała ją

„śmieszną chorobą”28 i poddała się kwarantannie w okresie zaraźliwości. Gdy wciąż była „pokryta krostami”, podjęła swoje obowiązki na terenie pałacu Buckingham, nie wyłączając wtorkowych audiencji z premierem. Po tym jak Heath przesłał jej dosyć oschłą wiadomość „z wyrazami współczucia”29 z powodu choroby, odpowiedziała w lekkim tonie, dziękując mu za troskę i wyrażając frustrację, iż na razie nie może wyjść do tłumów z obawy, że mogłaby się ponownie zarazić „od nich – z wirusem nie sposób wygrać!”30.

Była to jedna z nielicznych chorób królowej. Elżbieta II regularnie zażywała świeżego powietrza i ruchu fizycznego, w tym jazdy konnej i codziennych spacerów. Część jej obrony stanowiło noszenie rękawiczek podczas spotkań z ludźmi oraz unikanie osób z kaszlem i katarem. Mimo to w czwartej i piątej dekadzie życia31 sporadycznie cierpiała na przeziębienia, zapalenie krtani i zapalenie zatok, które rzadko powodowały skargi i raczej nigdy nie wytrącały jej z rytmu.

„Ma taką teorię, że trzeba pracować jakby nigdy nic i wtedy

przeziębienie przechodzi”32, powiedziała kuzynka królowej. Jedynym wyjątkiem od tej reguły był czas bezpośrednio po inwestyturze Karola, gdy silne przeziębienie zmusiło ją do odwołania spotkań umówionych na cztery najbliższe dni.

Jej wieloletni laryngolog, sir Cecil Hogg, składał wizyty domowe w licznych rezydencjach królewskich. Po pierwszej wizycie w pałacu Buckingham stwierdził, że „przyprawiło go o słabość włożenie dłoni pod przykrycie, żeby osłuchać pierś Jej Królewskiej Mości w samej nocnej koszuli”, opowiadała Min Hogg, jego córka. „Powiedział też, że nieźle jej poszło przydanie mu pewności siebie. Gdy już włożył

ręce pod przykrycie, rzekła: «Jestem nie mniej zdenerwowana od pana»”33.

Chociaż Elżbieta II dysponuje całą gamą lekarzy, w tym specjalistów, pokłada również wielką wiarę w homeopatii, i to od czasów, kiedy podobne panacea nie były na porządku dziennym.

Podobnie jak jej matka wierzy, że leki homeopatyczne „na pewno nie zaszkodzą, a mogą pomóc”34, jak wyjaśniła lady Angela Oswald[249],

sąsiadka i przyjaciółka z hrabstwa Norfolk. Homeopatią –

stosowaniem rozcieńczonych substancji, które w normalnych dawkach wywołują objawy danej choroby – zainteresowała się jeszcze królowa Wiktoria, a w 1923 roku sir John Weir, szkocki lekarz, zaczął leczyć tą metodą członków rodziny królewskiej.

Po odejściu Weira na emeryturę w 1968 roku Elżbieta II wyznaczyła na stanowisko lekarza nadwornego pierwszą kobietę, doktor Margery Blackie, również specjalistę homeopatii. Z bardziej oryginalnych kuracji doktor Blackie35 można wymienić wodę Malvern zmieszaną ze śladową ilością arszeniku na zapalenie zatok.

Homeopaci byli wzywani „na wszystko, co ich trapiło”, opowiadała Min Hogg. „Prawdziwi lekarze i chirurdzy wznosili oczy do nieba”36.

Jednakże Elżbieta II była pełna szacunku dla profesjonalizmu swych medyków. Gdy sir Cecil osiągnął wiek siedemdziesięciu lat w 1971

roku i musiał przejść na emeryturę – wedle obowiązującej zasady narzuconej przez doradców medycznych królowej – powiedziała mu:

„Bardzo żałuję, ponieważ ma pan taką pewną rękę”.

W trzeciej dekadzie panowania królowa wzmogła natężenie swoich podróży zagranicznych – odbyła piętnaście wizyt w krajach Commonwealthu, w tym sześć długich wojaży po krajach Pacyfiku

w celu umocnienia ich związków z Wielką Brytanią, oraz siedemnaście wizyt w krajach spoza Wspólnoty Narodów.

Najbardziej znaczącą z tych ostatnich była misja dobrej woli we Francji w maju 1972 roku, stwarzająca grunt pod ratyfikację przez parlament traktatu umożliwiającego przyłączenie się Wielkiej Brytanii do EWG, po tym jak Heath w końcu dopiął swego, intensywnie negocjując ze sceptycznym Georges’em Pompidou.

Główną troską w czasie poprzedzającym tę podróż był stan zdrowia wuja królowej, siedemdziesięciosiedmioletniego diuka Windsoru, który chorował na złośliwego raka gardła. Został

wyłączony z uroczystości ślubnych i koronacyjnych, Elżbieta II jednak wyciągnęła doń gałązkę oliwną37 siedem lat wcześniej, gdy diuk przyjechał do Londynu, aby poddać się operacji okulistycznej.

Sprawiła mu wielką radość, odwiedzając go dwukrotnie podczas rekonwalescencji oraz po raz pierwszy od wyjazdu diukostwa za granicę spotykając się z diuszesą. Dwa lata później diukostwo przybyli, aby wraz z resztą rodziny dokonać odsłonięcia tablicy pamiątkowej ku czci królowej Marii, aczkolwiek żadne z nich nie zostało zaproszone przez Elżbietę II na lunch po uroczystości, podobnie jak przed laty nie zaproszono ich do udziału w kolacji po pogrzebie jego matki. Jednakże w 1968 roku Elżbieta II łaskawie wyraziła zgodę38, kiedy diuk poprosił, by pozwoliła pochować jego oraz diuszesę na cmentarzu rodziny królewskiej we Frogmore na terenie parku windsorskiego, jak również o przyznanie wdowie po nim skromnego uposażenia.

Kiedy w listopadzie 1971 roku lekarze stwierdzili u niego nowotwór i poddali go nieskutecznej radioterapii, królowa powiadomiła Ministerstwo Spraw Zagranicznych, iż życzy sobie spotkać się z nim w trakcie swej pięciodniowej wizyty we Francji.

W tajnym memorandum ambasador brytyjski we Francji sir Christopher Soames wyłożył bezceremonialnie istotny związek pomiędzy stanem zdrowia diuka a stosunkami angielsko-francuskimi:

„Gdyby diuk Windsoru umarł 12, 13 albo 14 maja bądź rankiem 15

maja, zanim królowa uda się do Paryża, jej wizytę trzeba by odwołać.

Muszę podkreślić, że Pompidou wyraźnie przywiązuje wielką wagę do tego, by odbyła się przynajmniej ta część wizyty, toteż boję się, że całościowe odwołanie, choć wynikające z racjonalnych pobudek, zostałoby źle zrozumiane i mogłoby go rozjątrzyć”39.

Diuk nie umarł i po wizycie w Prowansji oraz udziale w wyścigach

w Longchamp królowa, Filip i książę Karol wraz z Martinem Charterisem i Fortune FitzRoy przybyli do siedziby diukostwa w Neuilly-sur-Seine. Zdenerwowana diuszesa poczęstowała ich herbatą w salonie, po czym zaprowadziła Elżbietę II na piętro do pokoju wuja królowej. Wiekowy mężczyzna zachował się najdworniej jak potrafił, z wielkim trudem wstając z wózka inwalidzkiego, by pokłonić się bratanicy i ucałować ją w oba policzki, mimo że był podłączony do kroplówki. Schudł do osiemdziesięciu pięciu funtów[250], lecz nie przestał wyglądać jak z żurnala, tym razem ubrany w elegancki niebieski blezer. Rozmawiali ze sobą przez mniej więcej kwadrans, a gdy królowa wychodziła, lekarz diuka, Jean Thin, widział łzy w jej oczach.

Otoczona świtą składającą się z trzydziestu sześciu osób40

Elżbieta II kontynuowała wizytę we Francji, pokazując się w kabriolecie u boku Pompidou, a wieczorami na bankietach w Wersalu i ambasadzie brytyjskiej, olśniewając coraz wspanialszymi tiarami. „Możemy jeździć różnymi stronami jezdni, lecz i tak zmierzamy w tym samym kierunku”41, powiedziała na bankiecie wydanym na cześć francuskiego prezydenta, nawiązując do wcześniejszej ścisłej współpracy między Wielką Brytanią i Europą Zachodnią.

Zakończyła wizytę nie mniej spektakularnie, przejeżdżając do Rouen u ujścia Sekwany42, by odpłynąć na pokładzie HMY

Britannia. Był to romantyczny gest między innymi dlatego, że Rouen to stolica Normandii, ojczyzny Wilhelma Zdobywcy. „Na pokład wchodziła wczesnym wieczorem”, opowiadała Mary Soames, żona brytyjskiego ambasadora. „Na dachach roiło się od ludzi. Inni podjechali na sam brzeg rzeki u jej ujścia i zostawili włączone reflektory. Królowa stała tam godzinami, żegnana przez tłumy”43.

Wizyta okazała się sukcesem dyplomatycznym, a Pompidou był

wielce usatysfakcjonowany. Brytyjski Observer pisał o „wyraźnej demonstracji dobrej woli po dekadzie ochłodzenia stosunków”44.

Królowa „uwiodła i podbiła serca swą prostodusznością i urokiem”, pisał Le Figaro, który również określił minioną wizytę „konsekracją –

początkiem nowej ery we francusko-brytyjskiej współpracy”45.

„Wizyta królowej praktycznie przypieczętowała wstąpienie Wielkiej Brytanii do EWG”46, ogłosił Time.

W dniu 28 maja 1972 roku, zaledwie dziesięć dni po wizycie

Elżbiety II we Francji, zmarł diuk Windsoru. Królowa, która zdążyła wrócić do Anglii, poleciła Patrickowi Plunketowi, aby zorganizował

godny, lecz cichy pogrzeb w poniedziałek 5 czerwca. Miała jednak dylemat w związku z doroczną paradą Trooping the Colour odbywającą się dwa dni wcześniej. Zamiast odwołać tradycyjne wydarzenie, zarządziła, by orkiestra Scots Guards zagrała marsza żałobnego ku czci uprzedniego króla, co było kompromisem wymyślonym przez Charterisa. Ciało diuka wystawiono na dwa dni w windsorskiej kaplicy Świętego Jerzego, gdzie odbyło się też półgodzinne nabożeństwo, po którym nastąpił pochówek na cmentarzu we Frogmore. Czterech najwyższych duchownych –

arcybiskup Canterbury, arcybiskup Yorku, moderator zgromadzenia ogólnego Kościoła Szkocji oraz dziekan kaplicy Świętego Jerzego w Windsorze – koncelebrowało mszę, w której uczestniczyli wszyscy dorośli członkowie rodziny królewskiej oprócz jedynego pozostającego przy życiu brata zmarłego, diuka Gloucester, akurat złożonego chorobą.

Siedemdziesięciopięcioletnia diuszesa zatrzymała się w pałacu Buckingham i w pierwszy wieczór podczas kolacji w towarzystwie królowej i księcia Karola zdumiewająco „nawijała”47, jakby nieświadoma, że jej mąż umarł. Nazajutrz wieczorem w kaplicy Świętego Jerzego powtórzyła słowa „Oddał tak wiele za tak niewiele”48, wskazując na siebie „z dziwnym uśmiechem”, jak wspominał Karol. W dzień pogrzebu, naszpikowana środkami uspokajającymi i najwyraźniej zdezorientowana, zasiadła w kaplicy obok królowej, która „okazywała matczyną i niańczyną czułość i nie przestawała przykładać dłoni do ramienia i rękawiczki diuszesy”49, odnotowała Clarissa Eden.

Królowa Elżbieta II z diuszesą Windsoru po pogrzebie diuka Windsoru, uprzednio króla Edwarda VIII, w windsorskiej kaplicy Świętego Jerzego, 5 czerwca 1972 r. Reg Burkett/Getty Images.

W orędziu z okazji Bożego Narodzenia tamtego roku Elżbieta II nawiązała do srebrnych godów, które świętowała z Filipem minionego miesiąca, porównując tolerancję i zrozumienie potrzebne

w zgodnym małżeństwie z cechami niezbędnymi do osiągnięcia harmonii między narodami. Zasadniczo jej mowa miała nieść uspokojenie krajom Commonwealthu w przeddzień wstąpienia Wielkiej Brytanii do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej przewidzianego na styczeń 1973 roku. „Nowe więzi z Europą nie zastąpią tych, które nas łączą z Commonwealthem”, rzekła. „Starzy przyjaciele nie ucierpią; Wielka Brytania zabierze swe wspólnotowe ogniwa do Europy razem ze sobą”. Celem, jak dodała, jest

„stworzenie jeszcze szerszej rodziny narodów”50.

Obecne bożonarodzeniowe orędzie miało nową formę, którą Elżbieta II wdrożyła po sukcesie filmu dokumentalnego Rodzina królewska. W 1969 roku królowa wydała pisemne oświadczenie zamiast zwyczajowej transmisji, podczas gdy ona sama i jej doradcy, jak ujął to Filip, przystanęli, „drapiąc się po głowach, żeby zobaczyć, czy wymyślą coś lepszego”51. Zamiast statycznego obrazu królowej odczytującej swoje słowa z telepromptera Richard Cawston nadał

przekazowi współczesny rys, zestawiając przemowę ze ścieżką filmową przedstawiającą wydarzenia mijającego roku. Pokazano migawki z zagranicznych podróży królewskich, królową z dziećmi oraz sceny z obchodów srebrnych godów. Podobnie jak film dokumentalny z 1969 roku, te produkcje z podsumowaniem roku kładły nacisk na ogólne szczęście Elżbiety II i jej bliskich.

W tym samym czasie brytyjska prasa bulwarowa zaczynała przejawiać agresywniejsze i bardziej sensacyjne podejście do rodziny królewskiej. Prym wiodły tytuły takie, jak The Sun i News of the World, które w 1969 roku zostały kupione przez australijskiego wydawcę Ruperta Murdocha, zaprzysiężonego republikanina postrzegającego monarchię jako szczyt „piramidy snobizmu”52.

Królowa była głową jego kraju; pragnienie Murdocha, by Australia stała się republiką, podzielała w przybliżeniu jedna czwarta obywateli łącznie z laburzystowskim rządem, który przejął władzę w grudniu 1972 roku z Goughem Whitlamem na czele. Murdoch uważał, że w Wielkiej Brytanii podda rodzinę królewską bacznej obserwacji i obnaży w razie złego prowadzenia się, co było przepisem na wzrost sprzedaży jego gazet, a przy tym również na podkopanie fundamentów monarchii.

Zapewne naturalną koleją losu w latach siedemdziesiątych brytyjskie media zwróciły uwagę na młodsze pokolenie rodziny

królewskiej, w szczególności na Karola i Annę. Po ukończeniu uniwersytetu w Cambridge w 1970 roku Karol sumiennie zastosował

się do powziętych przez rodzinę planów i rok później podjął naukę w Royal Naval College w Dartmouth. W oczach dziennikarzy był

żądnym przygód śmiałkiem, otrzymał więc przydomek „Człowiek Czynu”53. W początkach swojej kariery wojskowej poznał Kamilę Shand[251], ładną wysportowaną debiutantkę starszą od niego o rok.

Miała „zmysłowy, lekko zachrypnięty głos”54, lecz przede wszystkim wiedziała, jak sprawić, by książę Walii odprężył się i zaśmiał. Ich cichy romans trwał mniej więcej pół roku, zanim Karol udał się na dłużej w morze. Pod jego nieobecność Camilla wyszła za Andrew Parkera Bowlesa, oficera Household Cavalry; na wieść o tym Karol

„poczuł pustkę”55.

Andrew Parker Bowles przez krótki czas spotykał się z księżniczką Anną, jednakże jako katolik nie był odpowiednim kandydatem na męża członkini rodu królewskiego. Ku „szokowi i zdumieniu”56

starszego brata dwudziestodwuletnia Anna ogłosiła w maju 1973

roku swoje zaręczyny z dwudziestoczteroletnim Markiem Philipsem, przystojnym kapitanem i utalentowanym jeźdźcem, który zdobył złoty medal olimpijski w Monachium w 1972 roku. Spotkali się na przyjęciu wydanym dla brytyjskiej drużyny po olimpiadzie, aczkolwiek zgodnie przyznawali, że nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. „Trzeba nam było przypomnieć, że widzieliśmy się już w 1968 roku”57, opowiadała Anna. Karol początkowo lekceważył

Marka jako nudziarza i tępaka, lecz bardzo szybko zaczął współczuć przyszłemu szwagrowi z powodu nagłego narażenia go na „zainteresowanie, fascynację (oraz prostactwo) prasy”58.

Elżbieta II i Filip uznali Marka za wystarczająco odpowiedniego kandydata. Podobnie jak Tony Snowdon nie miał arystokratycznego pochodzenia. I chociaż nie był specjalnie atrakcyjny, podzielał pasję Anny do koni i zawodów jeździeckich (wszechstronnego konkursu konia jeździeckiego).

Pobrali się w środę 14 listopada 1973 roku, czyli w dwudzieste piąte urodziny Karola, w opactwie westminsterskim na oczach półtora tysiąca gości podczas nabożeństwa celebrowanego przez arcybiskupa Canterbury. Królowa w jasnoniebieskim płaszczyku i sukni tego samego koloru uśmiechała się, kiedy Anna i jej mąż wspinali się do słynnej szklanej karety, by udać się w podróż

powrotną do pałacu Buckingham na weselne śniadanie w gronie rodzinnym. Gdy zgodnie ze zwyczajem pokazali się na balkonie pałacu, powitał ich wiwatami piętnastotysięczny tłum.

Dzień ogłoszono świętem narodowym, dzięki czemu dziesiątki tysięcy gapiów mogły wylec na ulice wzdłuż trasy przejazdu orszaku.

Dalsze setki milionów z szesnastu krajów oglądały uroczystości w telewizji. Podobnie jak w wypadku ślubu Elżbiety II i Filipa przed ćwierćwieczem, widowiskowość uroczystości ślubnych ich córki –

karoce, orkiestry wojskowe, szesnastu trębaczy grających fanfary, gwardia honorowa – wniosła nieco życia w wyjątkowo ponury okres w historii Wielkiej Brytanii.

Odkąd Heath objął stanowisko premiera, gospodarkę niszczyły szalejąca inflacja oraz wysokie bezrobocie. Jego usiłowania, by poskromić żądania płacowe wysuwane przez silny związek zawodowy górników, spełzły na niczym z powodu paraliżującego strajku, a starania, by zamrozić płace, ceny, emerytury i dywidendy, podjęte pod koniec 1972 roku, także okazały się nieskuteczne.

Wzmagający się kryzys do jesieni 1973 roku doprowadził kraj na krawędź. Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) podniosła ceny tego surowca o dwanaście procent w początkach 1973 roku, a wojna ramadanowa w październiku 1973

roku, po tym jak Egipt i Syria wspólnie najechały Izrael, doprowadziła do embarga na ropę skierowanego przeciwko Stanom Zjednoczonym i Europie Zachodniej. Zasoby paliwowe zmniejszały się w zastraszającym tempie, ceny wzrosły czterokrotnie, górnicy tymczasem zapowiadali kolejny strajk. W dniu 13 grudnia 1973 roku Heath ogłosił wprowadzenie trzydniowego tygodnia pracy i ustawowe przerwy w dostawie mocy w celu oszczędzania energii elektrycznej.

Królowa uznała, iż w dorocznym orędziu bożonarodzeniowym stosownie będzie zawrzeć nutę współczucia dla pogrążonego w kłopotach kraju. Mimo że jej słowa były czysto osobiste i nie pisane pod dyktando rządu, Elżbieta II poprosiła Martina Charterisa, aby zawiadomił Heatha, iż zamierza zakończyć swoje wystąpienie

„paroma odniesieniami” do kryzysu: „Nie mogę w te święta nie poruszyć bezpośrednio sprawy naszych trudności, ponieważ dotykają one boleśnie zarówno jednostki, jak i cały naród. Różni ludzie mają wypływające z ich najgłębszego przekonania różne opinie na temat tych problemów i tego, jak powinny być rozwiązane. Pamiętajmy

wszelako, że to, co nas łączy, jest silniejsze od tego, co nas dzieli”59.

Nazajutrz podczas audiencji Heath zawiadomił królową, że nie powinna poruszać tematu kryzysu. Niezrażona jego cenzurą60 –

której nie ujawniono przed prasą – ponowiła próbę. Charteris napisał do Heatha, proponując skrócone, lecz nie mniej balsamiczne pojedyncze zdanie, tym razem rozpoczynające orędzie: „Nie mogę w te święta nie poruszyć bezpośrednio sprawy naszych kłopotów i trudności, z którymi tak wielu z nas musi się borykać, ponieważ dotykają one boleśnie zarówno jednostek, jak i całego narodu”.

Jednakże Heath ponownie odrzucił propozycję, polecając prywatnemu sekretarzowi przekazać królowej, że musi powstrzymać się od jakichkolwiek wzmianek z powodu „absolutnie wyjątkowej sytuacji”, w jakiej znalazł się kraj. Elżbieta II nie miała wyjścia i musiała ustąpić.

Po Nowym Roku górnicy rozpoczęli strajk, a trzydniowy tydzień pracy przywoływał wspomnienia trudnego okresu powojennego z racjonowaniem produktów i stagnacją gospodarczą. Przerywano dostawy energii, biura oświetlano świeczkami, a pracownicy kulili się na swoich stanowiskach zakutani w płaszcze. Gdy Elżbieta II i Filip przebywali na Pacyfiku, odwiedzając kraje Wspólnoty Narodów, Heath nieoczekiwanie ogłosił wybory na 28 lutego 1974 roku.

Królowa wróciła z Australii samolotem, by przyjąć u siebie Heatha lub ponownie Harolda Wilsona.

Partia Pracy zdobyła trzysta jeden miejsc, Partia Konserwatywna dwieście dziewięćdziesiąt siedem, a dwadzieścia trzy miejsca przypadły pozostałym partiom. Zatem żadna z liczących się partii nie zyskała w parlamencie wystarczającej przewagi, by swobodnie sprawować funkcję ustawodawczą. Jednakże Heath, zamiast złożyć rezygnację, stawił się w piątek, 1 marca 1974 roku, w pałacu Buckingham, by poinformować królową, iż zamierza stworzyć koalicję z przywódcą liberałów, Jeremym Thorpe’em.

Elżbieta II miała do czynienia z parlamentem mniejszościowym po raz pierwszy za swego panowania, toteż zachowywała daleko idącą ostrożność. „Królowa mogła tylko obserwować rozwój wypadków”, napisał Robert Armstrong. „Nikt nie oczekiwał od niej żadnych działań, chyba że pan Heath złożyłby rezygnację”61.

Pozostawała więc bierna przez cztery dni, gdy Heath prowadził

rozmowy, do czasu, aż w poniedziałek, 4 marca 1974 roku, poddał się i ustąpił ze stanowiska. Wilson zjawił się w pałacu Buckingham, aby

po raz drugi w swojej karierze, w wieku pięćdziesięciu ośmiu lat, objąć urząd premiera, i jak wspominał potem, „nasza swobodna zażyłość odnowiła się natychmiast”62.

Przy swej niewielkiej przewadze Partia Pracy mogłaby postawić Elżbietę II w niezręcznym położeniu, gdyby Wilson w nadziei na zdobycie większej liczby miejsc przez torysów zażądał od niej rozwiązania parlamentu i zwołania prędkich drugich wyborów. Miała możliwość odmówić takiej prośbie, gdyby uznała, że nie byłoby to korzystne dla narodu w czasach gospodarczego chaosu, lecz na pewno niechętnie by skorzystała z tej rzadko używanej konstytucyjnej prerogatywy. Jednakże Wilson nie naciskał. Martin Charteris powiedział, że kiedy premier wspomniał

o natychmiastowych wyborach, „królowa […] dała do zrozumienia, iż tego nie popiera”63. Ostatecznie więc laburzyści wyczekali do października 1974 roku, gdy następne wybory dały im przyzwoitą przewagę zwiększoną o dalsze trzy miejsca w parlamencie.

Wilson uległ presji górników i zrezygnował z trzydniowego tygodnia pracy, lecz trudności nie przeminęły – trwała stagnacja gospodarcza, inflacja wynosiła piętnaście procent. W połowie lat siedemdziesiątych dobra połowa Brytyjczyków była na zasiłkach.

Mimo to Wilson upierał się przy poszerzaniu zakresu opieki społecznej. Wyraził również zgodę, gdy gwałtownie rosnące koszty utrzymania zmusiły królową do wystąpienia o kolejną podwyżkę uposażenia królewskiego, tym razem do miliona czterystu tysięcy funtów rocznie.

Podczas gdy królowa i książę Filip przebywali z wizytą państwową w Indonezji, 20 marca 1974 roku księżniczka Anna i jej mąż padli ofiarami szokującej próby porwania. Uzbrojony napastnik nazwiskiem Ian Ball zagrodził drogę ich rolls-royce’owi na The Mall, kiedy wracali do pałacu Buckingham po imprezie charytatywnej. Ball otworzył ogień, raniąc Jima Beatona, jedynego ochroniarza Anny (którego trafiły trzy kule, gdy usiłował ją chronić; Beaton później został odznaczony Krzyżem Jerzego, najwyższym brytyjskim odznaczeniem państwowym przyznawanym cywilom za szczególną odwagę), oraz szofera, przypadkowego przechodnia i policjanta.

Wszakże gdy Ball kazał Annie wysiąść z samochodu, odkrzyknęła:

„Nie ma, cholewka, mowy!”64. Opierała się nadal, kiedy Ball próbował siłą wyciągnąć ją z auta, a jej mąż trzymał ją za drugie ramię, aż napastnik został obezwładniony przez policję

i aresztowany. Anna opowiadała o tym wydarzeniu Karolowi przez telefon, „jakby to było coś całkowicie normalnego. Za odwagę i imponującą zaciętość należał jej się podziw”65. Elżbieta II i Filip zostali od razu poinformowani o zajściu, jednakże nie przerwali wizyty i wrócili do Londynu zgodnie z planem 22 marca 1974 roku.

Do tego czasu Anna i Mark zdążyli wyjechać do jego rodzinnej miejscowości Great Somerford w hrabstwie Wiltshire, gdzie mieli zasadzić drzewko pamięci, otrząsając się ze wspomnień po tym nieprzyjemnym zdarzeniu. „Niewiele dobrego by wynikło z siedzenia i rozwodzenia się nad tym, co się stało”, powiedziała mieszkańcom Anna. „Doszliśmy do siebie tak szybko, że właściwie o wszystkim zapomnieliśmy”66. Następnie para pojechała do Oak Grove, do swego pięciopokojowego domu na terenie Royal Military Academy w Sandhurst, gdzie Mark pracował jako instruktor. Ich życie nadal kręciło się wokół koni – wspólnie trenowali i uczestniczyli w zawodach jeździeckich, stwarzając pozory, że są szczęśliwym małżeństwem.

Jeździecka pasja królowej także rozwijała się pomyślnie, aczkolwiek Elżbieta II opłakała niedawno śmierć swego cennego ogiera, Aureole, którego grób oznaczyła bukiem67 zasadzonym na padoku, gdzie umarł. W 1974 roku miała pięćdziesiąt wierzchowców w trakcie szkolenia, z czego ponad dwadzieścia było w wieku odpowiednim, by brać udział w wyścigach. Po takich sobie wynikach w hodowli i na torze wyścigowym w latach

sześćdziesiątych, dekadę później królowa zastosowała bardziej metodyczne podejście, oficjalnie mianując Henry’ego Porchestera (późniejszego hrabiego Carnarvon) swym pierwszym doradcą do spraw wyścigów, a sir Michaela Oswalda zarządcą stadniny zarodowej. „Henry był najbliższym osobistym przyjacielem królowej i bardzo wpływowym doradcą”, powiedział jej długoletni trener, Ian Balding. „Pewnego dnia rzekł do niej: «Ma pani za mało zwycięzców.

Z tych koni da się wycisnąć znacznie więcej». A ona odparła na to:

«W takim razie bierz się do tego. Jestem przekonana, że sobie poradzisz!»”68.

Hodowla prowadzona w Sandringham stała się bardziej skomplikowanym przedsięwzięciem, gdy Elżbieta II postanowiła dołączyć ogiery będące w posiadaniu stadnin, w których miała

udziały. Ogiery te będą kryć nie tylko jej69 klacze, lecz także setkę obcych. Oswald, który mieszkał w pobliżu, został zarządcą tej stadniny zarodowej. Równocześnie Porchester pracował z jej trenerami, pomagał decydować, w jakich wyścigach wziąć udział, doradzał sprzedaż i zakup koni pełnej krwi, był konsultantem w sprawach rozrodu i reprezentował monarchinię podczas wyścigów, na których nie mogła być obecna z powodu wykonywania swoich obowiązków.

Elżbieta II pozostawała w stałym kontakcie ze swymi głównymi doradcami, z Oswaldem rozmawiała dwa lub trzy razy tygodniowo, a z Porchesterem praktycznie codziennie. To Porchester podjął

strategiczną decyzję o wysłaniu większej liczby klaczy królowej do Stanów Zjednoczonych w celu rozrodu, „aby dać zastrzyk świeżej krwi”70, jak powiedział Michael Oswald. W latach sześćdziesiątych Elżbieta II wysłała trochę swoich koni do Francji i kilka do Stanów Zjednoczonych, ale na przełomie dekady dla wszystkich było jasne, że najlepsze ogiery znajdują się w Kentucky. Porchester doradził

królowej71 wyekspediowanie co najmniej półtuzina klaczy za Atlantyk do różnych stadnin zarodowych, gdzie byłyby zapłodnione przez championy takie jak Niżyński. Po odłączeniu od matek źrebięta miały zostać przetransportowane do Anglii na szkolenie.

Zwycięzcą królowej w 1974 roku była „mająca długi krok klaczka”72, córka Highlight, potomkini Feoli – wspaniałej królewskiej klaczy zarodowej, która nie tylko dobrze sobie radziła w wyścigach w latach trzydziestych, ale też dała początek szeregowi championów w następnych dekadach – oraz ogiera imieniem Queen’s Hussar będącego własnością ojca Porchestera, szóstego hrabiego Carnarvon. Elżbieta II nazwała klaczkę Highclere, wykorzystując nazwę stadniny zarodowej hrabiego Carnarvona. Klacz po raz pierwszy od osiemnastu lat zdobyła dla królowej tytuł w gonitwie klasycznej, wygrywając tysiąc gwinei w Newmarket, po czym została w czerwcu wysłana do Chantilly na prestiżową gonitwę o Prix de Diane, zwaną także francuskim Oaks.

W towarzystwie Henry’ego Porchestera, jego żony Jean, Michaela Oswalda i Martina Charterisa królowa 16 czerwca 1974 roku udała się samolotem do Francji na lunch przed wielką gonitwą. Świeżo wybrany prezydent Francji, Valéry Giscard d’Estaing, przysłał

ogromny kosz73 czerwonych róż, a Elżbieta II ze świtą przejechała

kabrioletem po torze wyścigowym na tle zamku Kondeuszów.

W rozmowie z dziewczyną pomagającą na padoku dowiedziała się, że Highclere jest w „wojowniczym nastroju”74, i potem, obserwując z loży królewskiej ostatnie jardy gonitwy, siedziała z uśmiechem na twarzy i dłońmi złożonymi jak do modlitwy, podczas gdy Porchester i Oswald skacząc, zagrzewali klaczkę do ostatniego wysiłku. „Bardzo się ekscytuję na wyścigach”, powiedział Porchester,

„za bardzo nawet, tracę angielską flegmę. Pamiętam, że z tego podniecenia klepnąłem królową w plecy, po tym jak Highclere wygrała Prix de Diane”75. Było to pierwsze zwycięstwo brytyjskiego monarchy we francuskiej gonitwie klasycznej.

Królowa Elżbieta II w modlitewnej pozie, podczas gdy doradca do spraw wyścigów, Henry Porchester (po lewej), i zarządca stadniny zarodowej, sir Michael Oswald (po prawej), oklaskują klaczkę Highclere na mecie po zwycięstwie w Chantilly, czerwiec 1974 r. Zdjęcie z prywatnych zbiorów sir Michaela Oswalda.

Tłum widzów krzyczał „Vive la reine!”76, a kiedy Elżbieta II poszła zobaczyć Highclere, omal nie została stratowana, mając za ochronę tylko Porchestera, Oswalda i paru żandarmów. Tego samego wieczoru zaprosiła na kolację w zamku w Windsorze osoby ze swojej świty, w tym trenera Dicka Herna i zwycięskiego dżokeja nazwiskiem

Joe Mercer, pospołu z Królową Matką, księciem Filipem, księżniczką Anną i Dickiem Mountbattenem. Na honorowym miejscu pośrodku stołu znalazło się nowe złote trofeum królowej. Highclere następnie wygrała Diamond Stakes podczas wyścigu króla Jerzego VI i królowej Elżbiety II w Ascot i przyczyniła się do większości z wygranych tamtego roku stu czterdziestu tysięcy funtów.

Zwycięstwo królowej we Francji przyszło w przeddzień Royal Ascot, która to okazja w tamtych czasach zapewniała lepszą rozrywkę niż w późniejszych latach. Zapraszano na zamek aż sześćdziesięciu gości, i to na cały tydzień. „Przydzielono mi kamerdynera i co dzień otrzymywaliśmy program z kilkoma możliwościami do wyboru”, wspominał mężczyzna, który był gościem w Windsorze jako dwudziestolatek. „Musiałem mieć elegancki garnitur na lunche i wyścigi oraz frak na każdą z wieczornych kolacji. Nikt nie mógł się spóźnić, zresztą kamerdynerzy pilnowali, abyśmy byli ubrani jak należy i wszędzie zjawiali się na czas”77.

Rankami królowa zazwyczaj zajmowała się czerwonymi teczkami, podczas gdy jej przyjaciele woleli bardziej aktywne wyzwania, takie jak jazda konna, tenis, pływanie i miotanie piłek prosto w siatkę z grzbietu drewnianego konika do gry w polo ustawionego przez Filipa nieopodal krytego zamkowego basenu (zabezpieczonego siatką). Inni pozostawali w swoich pokojach, czytając, układając puzzle i grając w scrabble. Czasami Elżbieta II zapraszała paru młodych mężczyzn na wspólną przejażdżkę przed lunchem, na którym zjawiała się rześka i nieskazitelna, mimo że miała zaledwie pół godziny na przebranie się. Każdego popołudnia natomiast królowały wyścigi. W środowy wieczór w Sali Waterloo odbywała się wielka uroczysta kolacja na sto pięćdziesiąt osób, a w czwartkowy goście byli zabierani do teatru i na kolację.

Podobnie jak w wypadku pobytów z noclegiem Elżbieta II poświęcała jeden wieczór na oprowadzenie gości po bibliotece i kolekcji dzieł

sztuki. Patrick Plunket miał wszystko rozplanowane co do minuty.

Na początku 1975 roku u bliskiego przyjaciela królowej i jej niestrudzonego impresaria stwierdzono nieoperacyjnego raka wątroby. Plunketa przyjęto do Szpitala Króla Edwarda VII w połowie marca, lecz po paru dniach pacjent zażądał wypisania, by dopilnować ważnego przyjęcia w pałacu Buckingham. „Muszę włożyć frak i przypiąć medale”78, powiedział. Podano mu morfinę dla uśmierzenia bólu, po czym został przewieziony do pałacu, gdzie włożył uroczysty

strój i zaanonsował wszystkich gości. Do szpitala wrócił o drugiej nad ranem następnego dnia. Kilka godzin później na tacy śniadaniowej znalazł liścik od królowej ze słowami: „Patricku, jestem głęboko wdzięczna za to, co zrobiłeś zeszłej nocy, z uszanowaniem, Elżbieta R.”79.

Patrick Plunket zmarł dziesięć dni później, w niedzielę wielkanocną, mając pięćdziesiąt jeden lat. Królowa uczyniła mu ten honor i zorganizowała pogrzeb w kaplicy królewskiej pałacu Świętego Jakuba z pieśniami żałobnymi w wykonaniu chóru chłopięcego. Żałobników nie było wielu – tylko najbliższa rodzina Plunketa, Elżbieta II i Filip. Para królewska wzięła również udział

w nabożeństwie żałobnym w Kaplicy Gwardii po drugiej stronie parku Świętego Jakuba, gdzie ściągnęły prawdziwe tłumy, a Filip odczytał lekcję. W trakcie pogrzebu Annabel Goldsmith zerknęła na królową i „pochwyciła spojrzenie przepełnione smutkiem”80.

Według brata Plunketa, Shauna, królowa maczała palce w treści nekrologu zamieszczonego w The Timesie. „Z całą pewnością dopomogła”, powiedział. „Był utrzymany w raczej lekkim tonie.

Zawierał cytat, który bardzo pasował do jego służby”81. Jednakże nie przesłała kondolencji, bo nigdy ich nie składała. „Chyba nie oczekiwaliśmy tego od niej”, rzekł Shaun Plunket. „Wiedzieliśmy, że za nim tęskni i że my za nim tęsknimy. Nie musiała tego przelewać na papier”. Testament Patricka Plunketa stanowił, że jedna z jego ulubionych rzeczy, pejzaż morski dziewiętnastowiecznego angielskiego malarza Richarda Parkesa Boningtona, ma trafić do królowej. Po tym, jak jego bracia przekazali82 Elżbiecie II obraz w gabinecie pałacu Buckingham, napisała do nich długie podziękowanie.

Innym przejawem jej wdzięczności było wydanie zgody na okazały pomnik, biały pawilon w windsorskim parku na szczycie wzgórza nad Valley Gardens z wygrawerowanym na tablicy pamiątkowej napisem:

„Pamięci Patricka Plunketa za jego służbę Rodzinie Królewskiej”.

Został on wzniesiony z funduszy zgromadzonych przez krewnych i przyjaciół zmarłego, nie wyłączając Elżbiety II, Filipa i Królowej Matki. Elżbieta II uczestniczyła w tym na etapie projektowania budynku i krajobrazu. „Jestem pewna, że powiedziałam ogrodnikowi, by nie zawracał sobie głowy pstrolistną odmianą funkii”, powiedziała Shaunowi Plunketowi podczas jednej z inspekcji. „Nie rozumiem,

czemu je tutaj zasadził”83. Jako że pomnik znajduje się parę kroków od Smith’s Lawn, dokąd królowa często przychodzi, by oglądać mecze polo, nieraz zbacza nieco i przysiada na ławce, pogrążając się w zadumie.

Wraz z odejściem Plunketa królowa utraciła nie tylko powiernika, ale też radosny nastrój, który Patrick wnosił w dworskie życie.

Od jego śmierci pałacowe rozrywki zdawały się bardziej konwencjonalne, a listy gości mniej śmiałe. Niektórzy wierzą nawet84, że gdyby Plunket żył dłużej, poskromiłby Dianę księżnę Walii skuteczniej niż ktokolwiek inny. Rok po pogrzebie ktoś zapytał

Elżbietę II: „Czy rozważyła pani, kto zastąpi Patricka Plunketa?”.

Królowa odparła: „Nikt go nigdy nie zastąpi”85.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

Powtórzyła obietnicę służby do końca życia, którą złożyła z okazji swych dwudziestych pierwszych urodzin, „z mych dni zielonych, gdy niedojrzały był mój sąd. Ja jednak niczego nie żałuję ani nie wycofuję się z danego słowa”.

Elżbieta II w kapeluszu z dwudziestoma pięcioma dzwoneczkami z materiału pozdrawia tłum świętujący jej srebrny jubileusz wstąpienia na tron, czerwiec 1977 r. Getty Images.

Rozdział XII

Odczuwanie miłości

Odejście Patricka Plunketa było dla Elżbiety II pierwszą poważną stratą od zgonu jej ojca przed dwudziestoma trzema laty, a poradziła sobie z nią, uciekając się do czegoś, co jeden z długoletnich przyjaciół

królowej nazywa „głęboką religijnością”1 sięgającą czasów jej dzieciństwa, potem zaś umocnioną przez namaszczenie w 1953 roku.

Jako głowa Kościoła Anglii monarcha brytyjski jest obrońcą wiary –

religii urzędowej, prawnie narzuconej, lecz przestrzeganej z przekonania. Jednakże gdy królowa podróżuje do Szkocji, staje się członkinią Kościoła Szkocji, który jest niezależny i odrębny od państwa. Przekraczając granicę, Elżbieta II nie porzuca wiary anglikańskiej, lecz raczej podwaja ją, aczkolwiek żaden anglikański biskup nigdy nie głosi kazań w Balmoral.

Elżbieta II zawsze robiła użytek z tego, co były arcybiskup Canterbury, George Carey, nazwał „postrzeganiem swej pozycji w wymiarze duchowym”2. Uważa wiarę za obowiązek „nie w sensie brzemienia, lecz radosnej służby”3 swym poddanym. Wiara jest również częścią rutyny jej codziennego życia. „Łączy ją z Bogiem wygodna relacja”, stwierdził Carey. „Dzięki swej wierze jest w stanie zdzierżyć wszystko, co przynosi jej życie. Jej wiara wynika z teologii życia mówiącej, że w świecie panuje porządek”4.

Bierze udział w nabożeństwie co niedziela, czy to w kapliczce w Górach Laurentyńskich w Quebecu, czy to w drewnianej chacie nad rzeką Essequibo w Gujanie po dwugodzinnej przejażdżce łodzią.

Wszelako „nie obnosi się ze swoją wiarą”5, powiedział kanonik John Andrew, który widywał królową regularnie w latach sześćdziesiątych, pracując dla arcybiskupa Canterbury, Michaela Ramseya. Podczas urlopu uczestniczy w nabożeństwach w kościele parafialnym w Sandringham lub w Crathie tuż za bramami Balmoral.

Przywykła przyjmować komunię trzy do czterech razy w roku: w Boże Narodzenie, Wielkanoc, Zielone Świątki i przy okazji jakiejś specjalnej mszy – co jest przejawem „staromodnego anglikanizmu, w jakim została wychowana”6, dodał John Andrew. Podobają jej się proste tradycyjne hymny i krótkie zrozumiałe kazania. George Carey

uważa ją za „umiarkowaną. Ceni anglikanizm. Uwielbia Modlitewnik Powszechny z 1662 roku, który jest zawsze używany w Sandringham.

Dezaprobuje nowoczesną liturgię, lecz nie rozgłasza tego.

Preferowana przez nią wersja Biblii to Biblia króla Jakuba. Żywi wielką miłość do języka angielskiego i raduje się pięknem słów. Jest przesiąknięta Pismem Świętym”7. Królowa nazwała Biblię króla Jakuba „arcydziełem angielskiej prozy”8.

Ponieważ w Sandringham i Balmoral nabożeństwa odprawiają przyjezdni duchowni, władczyni często gości ich u siebie. „Rodzina królewska traktuje duchowieństwo inaczej”, powiedział pastor Kościoła Szkocji. „Jej członkowie czują się przy nas swobodnie.

Czasem bywa to krępujące. Mówią w naszej obecności, co myślą”9.

Podczas jednej z wizyt w Sandringham George Carey usłyszał, jak królowa zwraca się do księżniczki Małgorzaty słowami: „Och, ty niemądra babo”. Wspominał potem: „Nie było to obraźliwe. Ot, przekomarzanie się bliskich krewnych, nie pozbawione jednak uczucia”10. Od czasu do czasu wędrowni pastorzy dostarczali niechcący rozrywki. „Za ten wspaniały posiłek, który zaraz spożyjemy, i za obcowanie po nim, niech Pan uczyni nas prawdziwie wdzięcznymi”11, powiedział pewien pastor z Aberdeen przy kolacji w Balmoral, co następnie królowa powtarzała swoim przyjaciołom, idealnie naśladując szkocki akcent.

Jako głowa państwa Elżbieta II poznała duchownych wszelkich stopni, od papieży do proboszczów. Amerykański kaznodzieja Billy Graham parokrotnie przyjeżdżał na zamek w Windsorze, aby modlić się z nią wspólnie w zaciszu domowym. Podziwiała Grahama, lecz poproszona12 o zajęcie miejsca w loży królewskiej podczas jego wielkiej kampanii ewangelizacyjnej na stadionie Wembley dla stu tysięcy wiernych, uprzejmie odmówiła, odcinając się od publicznego okazywania religijności.

Z arcybiskupem Canterbury królowa spotyka się na regularnych audiencjach sześć razy w roku oraz dodatkowo w razie potrzeby, jeśli wynikną istotne kwestie. Pozostaje również na przyjaznej stopie z pozostałymi kluczowymi hierarchami anglikańskimi, aczkolwiek najbliższy jest jej dziekan kaplicy Świętego Jerzego w Windsorze, który „sprawuje funkcję rodzinnego spowiednika”, jak powiedziała Margaret Rhodes. „Ów utrzymuje z królową dość regularne kontakty z racji tego, że przebywa tuż obok zamku w Windsorze. Gdy

pojawiają się sprawy, które chciałaby omówić, może porozmawiać z nim. Wie bowiem, że znajdą wspólny język”13.

Religia przeplata się z obowiązkami publicznymi Elżbiety II, przesycając nie tylko jej orędzie bożonarodzeniowe, lecz także obchody najważniejszych świąt, takich jak Dzień Pamięci w drugi weekend listopada, kiedy to jedyny raz w roku królowa ubiera się na czarno. Uroczystości te, odbywające się pod pomnikiem Cenotaph w Londynie, upamiętniają poległych w wojnach żołnierzy Wielkiej Brytanii i Wspólnoty Narodów.

Trzy dni przed Wielkanocą królowa w ramach obchodów Wielkiego Czwartku bierze udział w ceremonii Royal Maundy, co jest współczesnym rytuałem pokory nawiązującym do Jezusowego obmywania stóp uczniom przed Ostatnią Wieczerzą. W minionych wiekach monarchowie istotnie obmywali stopy ubogim, lecz zaniechano tego zwyczaju w 1685 roku wraz z wstąpieniem na tron Jakuba II. Od tej pory władcy rozdawali jałmużnę, a za panowania Elżbiety II specjalnie wybijane z tej okazji monety, tak zwane Maundy Money, otrzymują starsi wiekiem poddani, którzy odznaczyli się służbą na rzecz swojej społeczności. Na sugestię Filipa królowa przeniosła uroczystość w 1957 roku z londyńskiej katedry poza stolicę i od tamtej pory rokrocznie udaje się w inne miejsce w kraju.

Widowisko towarzyszące tej uroczystości jest misternie rozplanowane14, biorą w nim udział strojni w karmazynowe tuniki i białe kryzy Yeomen of the Guard, którzy niosą srebrne tace ze specjalnymi portmonetkami zawierającymi srebrne pieniążki.

Elżbieta II przesuwa się wzdłuż szeregu mężczyzn i kobiet, których liczba – po połowie – odpowiada wiekowi monarchini, i wręcza każdemu portmonetkę, często dodając słowne gratulacje za ich sumienną pracę.

Głównym zadaniem królowej jako głowy Kościoła Anglii jest mianowanie arcybiskupów, biskupów i kanoników

zarekomendowanych przez premiera. Elżbieta II nie może postąpić wbrew niemu, wszakże wolno jej – podobnie jak w sprawach świeckich – zadawać pytania i domagać się pełniejszej informacji. „To bardzo sprytny subtelny sposób na zmuszenie premiera, by przemyślał swoją decyzję”, zauważył historyk Kenneth Rose. „Jeśli jednak po tygodniu premier wróci, mówiąc: «Nadal chcę, żeby ten a ten został arcybiskupem», sprawa znajduje swój koniec. Królowa nie złamałaby konstytucji z powodu czegoś takiego”15.

Harold Wilson szczególnie lubił te nominacje. „Uważał swe duchowe obowiązki za oazę pośród pustyni, w jaką

większość premierów nieuchronnie zamienia swój ogród”16, napisała biografka Elizabeth Longford. Problemy trapiące Wielką Brytanię ciążyły teraz Wilsonowi bardziej niż za poprzedniej kadencji, a jemu jakby zaczynało brakować sił. Wyczuwając jego trudności, królowa okazywała wielką troskliwość, podejmując Wilsonów w Balmoral.

„Odbierano nas w Aberdeen i przewożono autem starannie okrytych kocami”, wspominała Mary Wilson. „Po wejściu na zamek witała nas królowa z księciem Filipem. Wszędzie na posadzkach stały wazony, corgi biegały dokoła, a w moim pokoju zawsze zastawałam flakon z goryczkami. Od damy dworu usłyszałam, że zdaniem królowej powinny mi przypaść do gustu. Poświęcała wiele uwagi takim sprawom”17.

Podczas ich wizyty we wrześniu 1975 roku18 Elżbieta II zawiozła Wilsonów do chaty, gdzie przyrządziła dla nich herbatę i usmażyła szkockie naleśniki. Później, gdy razem z Mary zmywała naczynia, Wilson zaskoczył ją wyznaniem, że zamierza ustąpić ze stanowiska przy okazji swych sześćdziesiątych urodzin w marcu następnego roku. Ponieważ potem chorował na alzheimera, spekulowano, że rozpoznał u siebie zanik sił umysłowych i postanowił odejść, zanim ucierpi jego zdolność rządzenia. Jednakże Marcia Williams powiedziała, że już w marcu 1974 roku, „gdy wrócił na Downing Street 10, twierdził, że nie zabawi tam długo”19. Poza Mary Wilson i Marcią Williams świadomy decyzji premiera był tylko Martin Charteris, który strzegł sekretu nie mniej pilnie niż królowa.

Kiedy Wilsonowie po raz ostatni żegnali Balmoral, Elżbieta II poleciła zrobić kilka zdjęć. Jedno z nich ukazuje ją w apaszce na głowie, uśmiechającą się lekko spod kaptura płaszcza przeciwdeszczowego, z Wilsonem stojącym obok, odzianym w elegancki tweedowy garnitur i z fajką w dłoni, w każdym calu wyglądającym na wiejskiego dżentelmena. Wilson tak wysoce cenił

sobie tę fotografię20, że przez lata nosił ją w portfelu.

Gough Whitlam, laburzystowski premier Australii, w listopadzie 1975 roku postawił Elżbietę II przed wyzwaniem całkiem innego rodzaju. Jako królowa Australii Elżbieta II żywiła nieustające uczucie dla tej odległej domeny, którą odwiedziła pięciokrotnie od momentu

koronacji. Po wygranych przez Whitlama wyborach parlamentarnych w 1972 roku pragnęła przekonać do siebie człowieka, który otwarcie mówił o zamiarze wyrugowania monarchii ze swej ojczyzny. Z okazji swoich czterdziestych siódmych urodzin w kwietniu 1973 roku królowa zaprosiła na zamek w Windsorze Gougha i jego żonę Margaret, „zbyt wysoką” i „niezgrabną”21 (wedle jej własnych słów), przezwaną „Big Marge” („Dużą Gochą”)22 przez dworzan królowej.

Dwór królewski postarał się godnie podjąć Whitlamów, umieszczając ich w apartamencie23 z widokiem na Long Walk, wysadzaną drzewami aleję ciągnącą się przez dwie i pół mili[252] w parku windsorskim aż do ogromnego pomnika Jerzego III na koniu stojącego na wzgórzu Snow Hill.

Po urodzinowej kolacji Whitlam podarował królowej prezent:

„puszystą kremową owczą skórę”24, na której jubilatka i jej siostra rozsiadły się uwodzicielsko na podłodze salonu. „Tego wieczoru była zdecydowana go złowić”, opowiadał Martin Charteris autorowi Grahamowi Turnerowi. „Jej seksualność z konieczności była w znacznym stopniu przytłumiona, lecz tamtego wieczoru wykorzystała ją jako broń. Owinęła sobie Gougha Whitlama wokół

małego paluszka, zwaliła z nóg. Siedziała na tej owczej skórze naprzeciw niego, gładziła długi włos i mówiła, jaki jest śliczny. Jawnie robiła użytek ze swojej seksualności. Byłem osłupiały”. Whitlam powiedział potem do niego: „Cóż, jeśli ona jest właśnie taka, nie mam więcej zastrzeżeń!”25.

Para królewska umacniała nawiązane stosunki podczas dwu kolejnych wizyt w Australii. Gdy Whitlamowie żegnali Elżbietę II i Filipa po ich odwiedzinach w październiku 1973 roku, Margaret napisała, że było to „nazbyt trudne i wzruszające dla nas wszystkich”26. Jednakże 11 listopada 1975 roku przyjazne stosunki nie na wiele się zdały, kiedy Whitlam starł się z australijskim senatem w sprawie swego budżetu, co groziło kryzysem rządowym.

We wszystkich piętnastu domenach poza Wielką Brytanią królowa jest reprezentowana przez gubernatora generalnego, którego mianuje za radą premiera danego kraju i którego pozycja i obowiązki są porównywalne z pozycją i obowiązkami władcy Zjednoczonego Królestwa. Gubernatorem generalnym w Australii za czasów kryzysu budżetowego był sir John Kerr, szanowany były sędzia. W celu przełamania prawnego impasu Kerr zdecydował się na nietypowy

krok i skorzystawszy ze swej „władzy dyskrecjonalnej”, zdymisjonował Whitlama i wyznaczył przewodniczącego Partii Liberalnej, Malcolma Frasera, na premiera tymczasowego do chwili wyborów, których Whitlam nie chciał ogłosić. Królową informowano o wypadkach na bieżąco, wszelako Kerr zawiadomił ją o swych działaniach już po fakcie, nie chcąc jej uwikłać w skomplikowaną sytuację i polityczne spory. Kerr przeprowadził konsultacje z prezesem Sądu Najwyższego Australii i otrzymał potwierdzenie, że konstytucja kraju dopuszcza, aby na mocy władzy dyskrecjonalnej gubernator dymisjonował ministrów.

Rozwścieczony Whitlam i jego Partia Pracy usiłowali zmusić królową do odwołania gubernatora za nadużycie swych kompetencji, jednakże bez skutku. Elżbieta II mogła skrócić kadencję swego reprezentanta wyłącznie za radą urzędującego premiera Australii.

Poza tym Kerr działał zgodnie z prawem. Nowe wybory zaowocowały koalicją pod przewodnictwem liberałów; rząd uchwalił budżet i zabrał się do pracy. Whitlam podtrzymał ciepłe stosunki z królową, lecz nigdy nie wybaczył Kerrowi. Gubernator generalny ustąpił

w 1977 roku, po tym jak został w uznaniu osobistych zasług odznaczony przez Elżbietę II Królewskim Orderem Wiktorii, a co za tym idzie tytułem Rycerza Wielkiego Krzyża. W 1986 roku parlament australijski przegłosował uchwałę, która cofała uprawnienia gubernatora generalnego umożliwiające interwencję taką jak w wypadku Kerra, aczkolwiek dwie trzecie obywateli było za tym, aby Elżbieta II pozostała królową Australii.

Kryzys we własnej rodzinie przyczynił królowej wielkiego zmartwienia jesienią 1975 roku, gdy rozpadło się małżeństwo księżniczki Małgorzaty i Tony’ego Snowdona. Przez pięć lat po ślubie oboje byli ulubieńcami całego Londynu – urodziwych, pełnych magnetyzmu i z klasą, uwielbiano ich za żywe przyjęcia z udziałem błyskotliwych gości spośród artystów i osób z towarzystwa. Urodziło im się dwoje dzieci: David w 1961 roku i Sarah w 1964 roku, a Tony święcił sukcesy27 jako rozchwytywany fotograf i doradca artystyczny The Sunday Timesa, jak również nie otrzymujący poborów konsultant Council of Industrial Design.

Jednakże Małgorzatę ogarnęła nuda, była nadąsana i coraz bardziej zaborcza. W reakcji na to Tony uciekał w pracę, wyrywając się wieczorami do swego studia w pałacu Kensington i regularnie

przyjmując zagraniczne zlecenia. Mimo że z pozoru bardzo do siebie pasowali – czuli do siebie pociąg fizyczny, mieli podobne poczucie humoru, przepadali za baletem i teatrem, lubowali się w wieczornych imprezach i długich wakacyjnych pobytach w luksusowych ośrodkach wypoczynkowych – od samego początku można się było spodziewać kłopotów. Małgorzata wyszła za mąż, chcąc zapomnieć o Peterze Townsendzie. Znała Tony’ego od zaledwie roku, gdy zaręczyli się w tajemnicy w 1959 roku, wkrótce po tym, jak usłyszała, że czterdziestosiedmioletni Townsend zamierza się ożenić z dziewiętnastoletnią Belgijką. „Dostałam list od Petera rano”, wspominała Małgorzata, „a wieczorem postanowiłam wyjść za Tony’ego”28. Księżniczkę ciągnęło do Tony’ego po części dlatego, że za sprawą kreatywności i nieposkromionego artystycznego trybu życia tak bardzo się różnił od dawnego koniuszego jej ojca.

Małgorzata nie mogła wiedzieć, że Tony jest nałogowym uwodzicielem. Oboje byli solipsystami, łaknęli nieustającej rozrywki, konkurowali o miejsce na scenie i nie mieli chęci ani możliwości pochylić się nad swoim związkiem i zastanowić nad sobą. Tony pragnął wolności29, chciał przychodzić i odchodzić wedle swojej woli.

Małgorzata upierała się przy nierealistycznej bliskości, mimo że on zaczynał pracę wcześnie, a ona wstawała koło południa, gotowa balować do białego rana.

W miarę jak tarcia między nimi przybierały na sile, droczenie się Tony’ego nabrało znamion sadyzmu i dotychczasowe żartobliwe przekomarzania przerodziły się w paskudne, zasilane alkoholem awantury na oczach przyjaciół. On zaczął podrzucać karteczki wyszczególniające „rzeczy, których w tobie nie cierpię”30, a ona przy każdej okazji krytykowała wiejski domek, który z namaszczeniem odnowił. Każde wielokrotnie zdradziło drugą stronę. On flirtował

między innymi31 z córką markizostwa Reading[253], sąsiadów w Susseksie. Do kochanków Małgorzaty można było zaliczyć32

jednego z najlepszych przyjaciół Tony’ego, Anthony’ego Bartona.

Na pokaz Tony sumiennie się wywiązywał z roli jej towarzysza podczas oficjalnych imprez, zawsze idąc dwa kroki za nią i pozwalając jej odezwać się pierwszej. Podczas podróży zagranicznych oboje zachowywali się bez zarzutu, rozdając uśmiechy na prawo i lewo w trakcie niekończących się przyjęć. W listopadzie 1965 roku wspólnie podbili Stany Zjednoczone przy okazji

trzytygodniowej wizyty, której trasa wiodła do pięciu miast, w tym do Waszyngtonu. Na uroczystej kolacji w Białym Domu prezydent Lyndon Johnson nazwał księżniczkę „małą panienką”33 i obwieścił

przepis na udane małżeństwo, który nie mógł być bardziej chybiony w wypadku pary książęcej: „Po pierwsze, pozwól jej myśleć, że jest górą. Po drugie, pozwól jej być górą”34.

Wreszcie zaczęli wieść życie coraz bardziej z osobna, szczególnie odkąd Małgorzata jęła się wyrywać do willi na karaibskiej wysepce Mustique, podarowanej jej przez przyjaciela[254], Colina Tennanta[255] (późniejszego trzeciego barona Glenconner). Chociaż Małgorzata rozmawiała ze swoją siostrą i matką niemal codziennie, zachowywała dyskrecję w sprawach małżeńskich. Jak powiedziała Królowa Matka do jednej z powiernic Małgorzaty: „Nie wychowałam swojej córki tak, żeby opowiadała mi o mężu!”35. Zarówno Elżbieta II, jak Królowa Matka były oczarowane talentem Tony’ego i jego pomysłowością, o uroku osobistym nie wspominając. W ich obecności zawsze był wcieleniem ideału. „Zamydlił im oczy”, stwierdziła Anne Glenconner. „Królowa raczej nie była świadoma, do czego zdolny jest Tony. Nie poruszała tego typu tematów. Królowa nie plotkuje”36.

Elżbieta II widziała niewłaściwe zachowanie Małgorzaty – gdy rzucając niegrzeczne uwagi, wyładowywała frustrację na Królowej Matce bądź łamała protokół37, odmawiając odwrócenia się równocześnie z siostrą, przez co królowa musiała patrzeć w tył

głowy partnera przy kolacji, zamiast z nim rozmawiać. Wiedziała, że Małgorzata nadużywa alkoholu; gdy jej kuzynka Pamela Hicks musiała odwołać przyjęcie z powodu problemów swego męża z alkoholizmem, królowa powiedziała: „Rozumiem. Przeszłam przez to z Małgorzatą”38. Lecz swoim zwyczajem unikała konfrontacji.

„W jakim nastroju jest Małgorzata?”, zapytała przyjaciółkę siostry przed lunchem w Royal Lodge. „Mogę wyjść na taras?”39.

W 1973 roku Małgorzata zakochała się w Roddym Llewellynie[256],

przystojnym i zgodnym dyletancie młodszym od niej o osiemnaście lat. Związek ten doprowadził Tony’ego do furii, natomiast królową martwiła niedyskrecja siostry, która zaczęła przestawać z Roddym w jego komunie artystycznej w hrabstwie Wiltshire. W listopadzie 1975 roku małżeństwo hrabiostwa Snowdon osiągnęło punkt krytyczny. Tony przesłał królowej list, w którym zawiadamiał,

że „atmosfera zrobiła się niezdrowa dla wszystkich zainteresowanych”40 i konieczna jest separacja. Elżbieta II odpowiedziała kilka tygodni później, stwierdzając, że list Tony’ego „ją załamał”, jak napisała biografka hrabiego Snowdon, Anne de Courcy.

„Dała do zrozumienia, że była świadoma pogarszających się stosunków w małżeństwie siostry, po czym dodała, że zdaje sobie sprawę, iż sytuacja stała się niemożliwa do zaakceptowania dla obojga”41. Poprosiła tylko, aby wstrzymali się z komunikatem do okresu po świętach Bożego Narodzenia, a następnie w wyniku rozmów pałacowych doradziła, aby wydali oświadczenie o separacji podczas ferii wielkanocnych, kiedy będą z nimi dzieci. Pałac Buckingham oficjalnie miał tylko zawiadomić, że hrabiostwo Snowdon będą „mieszkali oddzielnie” i że „nie ma żadnych planów co do wszczęcia postępowania rozwodowego”42.

Plan ten wziął w łeb w lutym 1976 roku, gdy fotograf bulwarówki zrobił zdjęcie Małgorzacie i Roddy’emu ubranym w kostiumy kąpielowe i siedzącym przy stoliku na wyspie Mustique. Tytuł

należący do Ruperta Murdocha, News of the World, opublikował

sugestywny wizerunek księżniczki i jej chłoptasia, zmuszając Tony’ego do działania. Mimo że sam miał kochankę, Lucy Lindsay-Hogg[257], zdołał zachować twarz. Osobiście poinformował

o separacji dziennikarzy Daily Expressu, którzy opublikowali wiadomość 17 marca 1976 roku, dwa dni przed planowanym wydaniem komunikatu przez Pałac Buckingham. Tym samym przyćmił obwieszczenie premiera Harolda Wilsona o jego ustąpieniu ze stanowiska, które ukazało się 19 marca 1976 roku, i o ironio, zostało pomyślane jako próba odwrócenia uwagi od buzującego skandalu wokół hrabiostwa Snowdon.

Jak zawsze sprawny w kontaktach z mediami, hrabia Snowdon zwołał własną konferencję prasową 17 marca 1976 roku. Życzył

na niej swojej żonie wszystkiego dobrego, prosił dzieci o zrozumienie oraz wyrażał niesłabnące podziw i uczucie dla rodziny królewskiej.

Ten sprytny ruch umocnił wizerunek Małgorzaty jako strony winnej i pobłażającej sobie ekscentrycznej księżniczki. „Królowa i Królowa Matka nie opowiedziały się za Tonym”, powiedział jeden z krewnych królowej, „lecz również nie uczyniły sobie zeń wroga. Miały świadomość, że ich siostra i córka nie należy do najłatwiejszych osób we współżyciu”43. Hrabia Snowdon pozostał w łaskach królowej

i Królowej Matki, nigdy więcej nie mówiąc złego słowa na Małgorzatę i na zawsze nabierając wody w usta w sprawie reszty rodziny królewskiej.

Rezygnacja Harolda Wilsona okazała się zaskoczeniem nie tylko dla opinii publicznej, ale także dla członków jego partii, którzy na nowego przewodniczącego wybrali dotychczasowego ministra spraw zagranicznych, Jamesa Callaghana. Nowy premier, który stawił się przed królową w dniu 5 kwietnia 1976 roku, wcześniej służył też jako minister skarbu i minister spraw wewnętrznych, toteż był znany w pałacu Buckingham. Królowa zaszczyciła odchodzącego na emeryturę premiera uczestnictwem w pożegnalnej kolacji na Downing Street 10 – ostatnio uczyniła to dwadzieścia jeden lat wcześniej po rezygnacji ze stanowiska Winstona Churchilla. Pomysł

ten wyszedł od Charterisa, a gest bardzo pochlebił Wilsonowi.

Przebiegłość Charterisa poznać było także po tym, że królowa w swej przemowie określiła siebie i Wilsona najemcami dwóch lokali służbowych położonych na przeciwnych krańcach The Mall.

Królowa Elżbieta II ukończyła pięćdziesiąty rok życia 21 kwietnia 1976 roku. Miała godny pozazdroszczenia młodzieńczy wygląd, który zawdzięczała kombinacji dobrych genów, zdrowego trybu życia i nieprzesadnych zabiegów upiększających. „Nie przesiaduje na słońcu i nie poluje, a jedno i drugie bardzo postarza”44, powiedział

jeden z jej dobrych przyjaciół. O szatynowe włosy królowej, w których pojawiły się pierwsze nitki siwizny, dbał jej wieloletni fryzjer45, Charles Martyn. Przy myciu głowy, pochylając się do przodu zamiast do tyłu, wspierała brodę o umywalkę wyposażoną w duży rozpylacz i poddawała się zabiegowi z użyciem szamponu jajeczno-cytrynowego. Po strzyżeniu Martyn przez półtorej godziny układał zawsze taką samą fryzurę, podczas gdy królowa przeglądała stosik korespondencji, którą trzymała na podołku, i tylko od czasu do zerkała w lustro na swoje odbicie. Do pielęgnacji cery używała różnych46 produktów marki Cyclax, takich jak krem nawilżający z mleczkiem różanym, a do demakijażu stosowała mleczko miodowe.

Nie poświęcała wiele czasu na malowanie się, jedynie pudrowała twarz i nakładała intensywnie czerwoną szminkę, ponieważ kolor ten dobrze widać z daleka.

W czerwcu 1976 roku gościła prezydenta Francji Valéry’ego Giscarda d’Estaing podczas wizyty państwowej oraz wykazała się

przenikliwością47, organizując publiczne poparcie dla ponaddźwiękowego concorde’a, angielsko-francuskiego przedsięwzięcia lotniczego, które władze francuskie uważały za korzystną współpracę pomimo obaw dotyczących wysokiego kosztu projektu. Giscard d’Estaing żywił niepokój o losy concorde’a, ponieważ doszły go słuchy, że Brytyjczycy utracili zapał. Przed uroczystym bankietem w pałacu Buckingham królowa wydała Martinowi Charterisowi polecenie, aby złamał protokół i zaczął

głośno bić brawo, kiedy ona wspomni samolot w swojej mowie.

Charteris zaklaskał, jak mu kazano, a że zajmował znaczące stanowisko sekretarza królowej, pozostali Brytyjczycy na sali jak jeden mąż poszli w jego ślady. Nazajutrz podczas konferencji prasowej francuski prezydent powiedział, że usłyszawszy

„spontaniczny huczny aplauz”, zyskał pewność, iż Brytyjczycy całym sercem wspierają ten projekt. Nicholas Henderson, wytrawny dyplomata, który był świadkiem tych wydarzeń, uznał je za „dowód na to, że królowa pojmuje, na czym polega demokracja sterowana”48.

W lipcu 1976 roku, po siedemnastu latach, Elżbieta II znów udała się do Stanów Zjednoczonych. Pomysł wizyty państwowej skorelowanej z obchodami dwusetlecia niepodległości został rzucony przez prezydenta Nixona jeszcze w 1973 roku, półtora roku przed rezygnacją w wyniku afery Watergate. Władze brytyjskie uznały, że sprawa ta wymaga „wnikliwego rozważenia”49. Robert Armstrong, główny prywatny sekretarz Heatha, napisał wówczas do Martina Charterisa tak: „Należałoby się zastanowić, czy wypada w ten sposób łączyć Jej Królewską Mość z obchodami rebelii, która doprowadziła do zerwania z Koroną brytyjską”. Dodał, że brytyjski ambsador w Waszyngtonie, Rowland Baring, trzeci hrabia Cromer (mąż damy dworu królowej, Esmé Cromer), „ma przeczucie, że w trakcie obchodów ogłoszenia Deklaracji Niepodległości mogą mieć miejsce pewne dość swobodne, pozbawione zahamowań wystąpienia, z jakimi nie byłoby wskazane wiązać Jej Królewskiej Mości. […] Pewna wrzawa jest nieunikniona w Ameryce przy tego rodzaju uroczystościach, co jawnie stałoby w sprzeczności z godnością”50.

Pomimo tych obaw doszło jednak do imponującej sześciodniowej wizyty państwowej, która zaczęła się 6 lipca 1976 roku od pobytu w Filadelfii. „Dzień 4 lipca byłby przesadą”, stwierdził David Walker

z brytyjskiej ambasady. „Wyrozumiałość ma swoje granice”51. Wśród świty królowej znalazły się takie osoby, jak jej dobra przyjaciółka Virginia (Ginny) Ogilvy, czterdziestotrzyletnia żona trzynastego hrabiego Airlie, pierwsza Amerykanka w gronie dam dworu Elżbiety II. Drobniutka jak królowa i nazwana przez Cecila Beatona

„niedościgłym wzorem wesołości i godności”52, została damą dworu w 1973 roku. Początkowo się opierała, tłumacząc, że jest obywatelką Stanów Zjednoczonych z szóstką dzieci, z czego najmłodsze miało dwa latka, i sugerowała, że królowa „powinna sobie znaleźć kogoś bieglejszego w tym wszystkim”53. Wszelako Elżbieta II nie zamierzała ustąpić. Bezpretensjonalna małżonka arystokraty wpasowała się w dworską rutynę i bez trudu zaadaptowała do specyficznego trybu życia, który miała okazję obserwować wcześniej podczas przyjęć i polowań w Sandringham i Balmoral.

Mimo to dworka nazwiskiem Susan Hussey nie potrafiła się powstrzymać przed nazywaniem jej „tą Amerykanką”54.

Królowa wraz z osobami towarzyszącymi udała się samolotem na Bermudy, gdzie wszyscy wsiedli na pokład HMY Britannia i po trzydniowym rejsie dotarli do Stanów Zjednoczonych.

W pierwszą noc uderzył w nich silny sztorm, dziewięć w skali Beauforta55. Susan Crosland, urodzona w Baltimore żona ministra spraw zagranicznych Anthony’ego Croslanda, zauważyła, że przy drinkach przed kolacją pośród wzburzonego morza królowa zdawała się mieć nastrój „filozoficzny, niemal radosny, z dwudziestoma jardami szyfonu zarzuconego na jedno ramię”56. Wszakże Filip, oficer marynarki wojennej, był „pobladły i zatroskany”, podobnie jak w 1951 roku, kiedy cierpiał na chorobę morską w trakcie burzliwej przeprawy przez Atlantyk. Tak jak wtedy tylko królowej nie nękały mdłości.

Po wypiciu kawy w salonie królowa złapała za uchwyt przesuwanych drzwi, w chwili gdy fala wstrząsnęła jachtem. Drzwi się zamknęły, a królowa, powiewając szyfonowym szalem, zawołała

„Fiuuu!”57. Drzwi otworzyły się wraz z uderzeniem następnej fali i królowa ponownie zawołała „Fiuuu!”, po czym się odwróciła i powiedziała dobranoc. Nazajutrz rano przy śniadaniu oznajmiła:

„Nigdy jeszcze nie widziałam tylu poszarzałych i chmurnych twarzy przy kolacji”. Po chwili przerwy dodała: „Filip się pochorował”.

Kolejna pauza i kolejne słowa, tym razem z chichotem: „Co miło mi

stwierdzić”.

Pięciotysięczny tłum powitał Elżbietę II, gdy HMY Britannia przybił

do brzegu w tym samym miejscu, gdzie William Penn postawił stopę w 1681 roku. W Filadelfii panował straszliwy upał, kiedy królowa zwiedzała jeden po drugim zabytki do wtóru wiwatów i najlepszych życzeń około siedemdziesięciu pięciu tysięcy Amerykanów powiewających amerykańskimi i brytyjskimi flagami. Dziennikarzy zdumiała jej „wyraźna chęć urobienia sobie tłumu”58.

W Independence National Historical Park na terenie Filadelfii przekazała ważący sześć i pół tony pamiątkowy Dzwon Dwusetlecia odlany w Whitechapel Foundry w Londynie – w tej samej odlewni, w której w 1752 roku powstał pierwotny Dzwon Wolności.

„Przemawiam do was jako spadkobierczyni w linii prostej króla Jerzego III”, powiedziała, dodając, że święto Czwartego Lipca

„powinno być obchodzone zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Wielkiej Brytanii […] w uznaniu zasług Ojców Założycieli […], którzy dali Brytyjczykom bardzo cenną lekcję. Utraciliśmy amerykańskie kolonie, ponieważ zabrakło nam dyplomatycznego

«wyczucia czasu i umiejętności zrezygnowania z czegoś, czego nie sposób utrzymać». […] Nauczyliśmy się szanować prawo innych do stanowienia o sobie. […] Bez tego znaczącego w historii wolności wydarzenia, które miało miejsce w Independence Hall przed dwustu laty, nigdy nie zdołalibyśmy przemienić imperium we wspólnotę narodów”59.

Tego wieczoru musiała zdzierżyć kilkakrotne łamanie protokołu przez Franka Rizza, krzepkiego byłego policjanta i burmistrza Filadelfii, który wygrał wybory, posługując się hasłem „Sprawię, że Hun Attyla wyda się pedałem”60. Podczas uroczystej kolacji na czterysta osób w filadelfijskim Muzeum Sztuki Rizzo odszedł

od boku królowej, by krążyć pomiędzy stołami i „pokazać się”61.

„Cóż za fascynujący człowiek z niego”62, stwierdziła sucho Elżbieta II. Po czym schroniła się w toalecie – w kręgach królewskich zwanej eufemistycznie „okazją na doprowadzenie się do ładu” lub

„przerwą zdrowotną” – zanim udała się na kolejne przyjęcie, tym razem dla sześciuset osób.

W Waszyngtonie temperatura powietrza sięgała stu stopni[258],

jednakże królowa „ani razu nie zachwiała się na nogach w prażącym bezlitośnie słońcu”63, jak napisała Susan Crosland, która grzecznie

odmówiła ożywczego niucha tabaki podsuwanej jej przez Martina Charterisa. Po ceremonii powitalnej na południowym trawniku Białego Domu prezydent Gerald Ford z żoną Betty wydali uroczystą kolację dla dwustu dwudziestu czterech gości pod ogromnym namiotem w ogrodzie różanym przystrojonym japońskimi lampionami. Telewizja publiczna transmitowała bankiet na żywo, mając jedynie zakaz pokazywania królowej w trakcie posiłku i tańca.

Elżbieta II – w żółtej sukni z organdyny, brylantowej tiarze, naszyjniku i kolczykach – nie rozczarowała nikogo.

Żona Henry’ego Kissingera, Nancy64, paliła papierosa za papierosem, a żona wiceprezydenta Nelsona Rockefellera, Happy, wypytywała Filipa o jego niemieckie korzenie. Odparł na to, że jest Duńczykiem, na co Happy doniosła Tony’emu Croslandowi: „Książę Filip wypiera się swego niemieckiego pochodzenia!”65. Rozrywki w pokoju wschodnim obejmowały występ Boba Hope’a, po którym zagrały gwiazdy muzyki pop, Captain & Tennille prezentujący swój hit z singla Muskrat Love, piosenkę o parze piżmaków romansujących w blasku świec. Następnie królowa i Gerald Ford zatańczyli do melodii The Lady Is a Tramp, legendarnego utworu duetu Rodgers i Hart spopularyzowanego przez Franka Sinatrę.

Elżbieta II i Filip udali się do swoich apartamentów w Blair House dopiero parę minut przed pierwszą po północy.

Po kolejnym dniu ciągłych wystąpień Elżbieta II zrewanżowała się w godzinach wieczornych własnym uroczystym bankietem z czterodaniową kolacją dla osiemdziesięciu czterech osób w siedzibie ambasady brytyjskiej, poprzedzoną przyjęciem przed budynkiem dla tysiąca sześciuset gości, gdzie śledziły ją kamery telewizyjne filmujące w świetle mocnych reflektorów. W pewnej chwili kamery i światła zniknęły. To przybyła Elizabeth Taylor,

„robiąc wielkie wejście”, jak wspominał Michael Shea, podówczas dyrektor BIS[259] w Nowym Jorku. Ambasador Wielkiej Brytanii, sir Peter Ramsbotham, żołądkował się, lecz królowa „była po prostu rozbawiona, chociaż raz widząc kogoś innego w centrum zainteresowania mediów”66.

Tak jak w 1957 roku Elżbieta II przybyła na Manhattan od strony wody, tym razem w klimatyzowanym wnętrzu Royal Barge, która odpłynęła od HMY Britannia. Stujardowy spacer po Dolnym Manhattanie skończył się chaosem, gdy tłumy napierały, by dostać się

bliżej niej, i policja „została pokonana przez entuzjazm”67, jak powiedział Michael Shea. Jak zwykle królowa nie straciła głowy pośród spoconych rzeszy. „Na szczęście upały mi nie przeszkadzają”68, powiedziała radośnie.

Ponownie spotkała się z przedstawicielami Pilgrims of the United States oraz English Speaking Union, tym razem podczas lunchu w hotelu Waldorf-Astoria. Kiedy Elżbieta II wraz z mężem jechała kabrioletem do centrum, by zwiedzić Morris-Jumel Mansion w Harlemie – najstarszy, osiemnastowieczny budynek na Manhattanie – dostrzegła znajomą postać na rogu Park Avenue i Sześćdziesiątej Pierwszej Ulicy. „Och!”, wykrzyknęła. „To przecież John Andrew!”. Anglikański duchowny pomachał jej i odkrzyknął:

„Witam, witam. Do zobaczenia potem”. Gdy go minęła, pomyślał

sobie: „Ależ ze mnie głupiec. Żeby powiedzieć coś takiego królowej”69.

Kluczowym punktem programu tamtego pełnego wrażeń dnia była wizyta w domu towarowym Bloomingdale’s, którą starannie zaplanowano w przeciwieństwie do wizyty w supermarkecie przed dziewiętnastoma laty. Tym razem kierownictwo sklepu prowadziło królową od ekspozycji do ekspozycji na trzech kondygnacjach.

Elżbieta II obejrzała krzesła chippendale, odnotowując, że siedziska są szersze niż w Wielkiej Brytanii, i podziwiała modelki Calvina Kleina noszące modne tweedowe spódniczki midi. „Ojej, naprawdę nosicie tutaj spódnice tej długości?”70, zapytała. Dla Filipa przewidziano oddzielną, zabawną trasę, by mógł zobaczyć słynną zabawkę „kamień najlepszym przyjacielem człowieka” i mówiący kalkulator na ekspozycji najlepiej się sprzedających nowinek.

Para królewska wydała skromną kolację dla trzydziestu sześciu osób na pokładzie HMY Britannia, który The New York Times przyrównał do „przytulnego starego angielskiego domu wiejskiego, zagraconego meblami z kwiecistymi obiciami, fotografiami rodzinnymi i rattanowymi sofami tu i ówdzie upstrzonymi reliktem imperium – na przykład zębem rekina z Wysp Salomona czy złotą urną upamiętniającą zwycięstwo Nelsona pod Trafalgarem”.

Niedyskretny członek załogi wyznał reporterowi The New York Timesa: „Urządzamy fantastyczne imprezy pod nieobecność królowej, z samym diukiem na pokładzie”71. W rzeczywistości wieczorom niczego nie brakowało72 także wtedy, gdy królowa była

obecna; Martin Charteris pisywał dowcipne satyry, w których występowali poprzebierani członkowie rodziny królewskiej i dworzanie, śpiewając i tańcząc do melodii wygrywanych na przymocowanym do podłogi pianinie.

Po kolacji odbyło się przyjęcie na dwieście osób, z których jedną był kanonik John Andrew. Towarzyszył Sharmanowi Douglasowi, który przyjaźnił się z królową od lat czterdziestych, gdy jego ojciec, Lewis Douglas, sprawował funkcję amerykańskiego ambasadora w Wielkiej Brytanii. Na widok Johna Elżbieta II odchyliła głowę i zaśmiała się: „Ależ zabawnie pan wyglądał, stojąc sam jak palec na skrzyżowaniu!”73. Po tym jak wymieniła z Sharmanem Douglasem pocałunek na powitanie, podszedł Filip z wpiętym w klapę smokingu znaczkiem w kształcie jabłka promującym Nowy Jork zwany „Big Apple”. „Co to u licha jest?”, zapytał John Andrew. Diuk odczepił

znaczek od klapy i przykleił do czoła duchownego. „Proszę bardzo!”, powiedział, co znowu doprowadziło królową do śmiechu.

W ciągu następnych dwóch dni Elżbieta II podróżowała tam i z powrotem wzdłuż Wschodniego Wybrzeża, odwiedzając najpierw posiadłość Thomasa Jeffersona w Monticello i Uniwersytet Stanu Wirginia, następnie Newport na Rhode Island, gdzie podjęła Fordów kolacją na pokładzie HMY Britannia. Podróż zakończyła w Bostonie,

„przybywając w kolejne miejsce związane z 1776 rokiem”74. W swej mowie wygłoszonej w State House, dawnym budynku rządowym, powiedziała między innymi, iż znalazła się w mieście, gdzie „wszystko się zaczęło”. Kiedy z Zatoki Bostońskiej wypływała do Halifaxu w Nowej Szkocji, orkiestra na pokładzie grała Auld Lang Syne.

„Przypomniano mi o dobru, które płynie z odnowionej przyjaźni”, taką refleksją podzieliła się potem Elżbieta II. „Kto by pomyślał

przed dwustu laty, że potomkini króla Jerzego III weźmie udział

w tych obchodach?”75.

Przez dwa następne tygodnie, nie zwalniając tempa, królowa kontynuowała wizytę w Kanadzie, gdzie dokonała otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Montrealu i przyglądała się zawodom, w których brała udział jej córka jako członkini drużyny jeździeckiej Wielkiej Brytanii. Podczas próby terenowej koń Anny wpadł w przeszkodę i zrzucił księżniczkę na ziemię, a królowa mogła tylko patrzeć zmrużonymi z niepokoju oczyma i gryźć paznokcie z nerwów. Anna, która wdała się w matkę76, wspięła się z powrotem na siodło

i dokończyła próbę, mimo że w wyniku upadku posiniaczyła się i doznała lekkiego wstrząśnienia mózgu, przez co nie zapamiętała niczego z zawodów.

Wytrzymałość królowej jak zawsze robiła wrażenie. Kilka lat wcześniej, podczas wizyty w Saskatchewan, ówczesny kanadyjski minister spraw północnych i zasobów naturalnych, Alvin Hamilton, powiedział do jej prywatnego sekretarza: „Zauważyłem, że choć jesteśmy na nogach cały dzień, Jej Królewska Mość nie poprosiła nawet o przerwę zdrowotną”. Prywatny sekretarz odrzekł na to:

„Proszę się nie martwić. Jej Królewska Mość potrafi wytrzymać osiem godzin”77.

Bez względu na scenerię Elżbieta II wydawała się odprężona, wykonując swoje obowiązki publiczne. Świadkowie zdumieli się parę miesięcy później, gdy w trakcie wizyty w Luksemburgu po kolacji pełna energii królowa zabrała się do grania na bębnach, „wybijając rytm i potrząsając głową”78. Podczas benefisu Fundacji Wenecja w Niebezpieczeństwie na pokazie filmu Luchina Viscontiego pt.

Śmierć w Wenecji, gospodarz wieczoru, John Julius Cooper, został

usadzony między Elżbietą II i księżniczką Anną. Usłyszał, jak monarchini wzdycha zaledwie parę minut po rozpoczęciu projekcji ponaddwugodzinnego filmu. „Później usłyszałem ponowne westchnienie”, wspominał wicehrabia Norwich. „Było naprawdę przeciągłe. Cierpiałem, słysząc jedno westchnienie po drugim przez cały film, i zastanawiałem się, co powiedzieć po zapaleniu świateł”.

Jednakże gdy film się skończył, królowa po prostu odwróciła się do niego, posłała mu radosny uśmiech i rzekła: „Cóż, trochę to było ponure, nieprawdaż?”. „Chciała polepszyć mi nastrój”, wyjaśnił

wicehrabia Norwich. „Wyczuła mój dyskomfort”79.

W orędziu z okazji Bożego Narodzenia 1976 roku królowa po raz pierwszy napomknęła o zbliżającym się srebrnym jubileuszu wstąpienia przez nią na tron. „Nadchodzący rok jest dla mnie dość wyjątkowy”, powiedziała. „Podarunkiem, jaki bym sobie najwyżej ceniła […] byłaby zgoda zaprowadzona wszędzie tam, gdzie jej brak”80. Rząd Callaghana początkowo występował przeciwko obchodom srebrnego jubileuszu z powodu sytuacji gospodarczej Wielkiej Brytanii i konieczności zaciskania pasa, wszakże Charteris z pałacowymi współpracownikami zdołał przekonać decydentów, że takie obchody podniosą morale społeczeństwa i że królowa

powinna odwiedzić nie tylko liczne miasta Zjednoczonego Królestwa, lecz także kraje Commonwealthu. Elżbieta II podkreśliła jednak swe

„wyraźne życzenie”, aby obyło się „bez zbędnych kosztów”81. Jak było do przewidzenia, prasa pozostała sceptyczna,

a prorepublikański Guardian obwieścił nawet w niedzielę 6 lutego 1977 roku, że „trwa zastój w planach jubileuszowych”82.

Chociaż Elżbieta II odziedziczyła tron tego właśnie dnia i niewątpliwie był to kamień milowy w jej życiu, nie chciała świętować rocznicy śmierci ojca, spędziła więc weekend w zaciszu rodzinnym na zamku w Windsorze. Cztery dni później rozpoczęła się pierwsza z dwu jej zagranicznych podróży jubileuszowych – królowa przez siedem tygodni na pokładzie HMY Britannia opływała Samoa Zachodnie, Tonga, Fidżi, Papuę Nową Gwineę, Nową Zelandię i Australię. To, jak ją wszędzie przyjmowano, zadało kłam ponurym przepowiedniom Guardiana. „Przystanie pękały w szwach od ludzi”83, wspominał komodor Anthony Morrow. Na Fidżi zapadł

się dach podczas pokazu tańców narodowych, lecz nikomu nic się nie stało. Jeden z reporterów odnotował, że kiedy tłum rzucał się na miejsce zdarzenia, Elżbieta II „skorzystała z okazji i wydobywszy szminkę, pokryła wargi nową warstwą czerwieni”84. Po powrocie do Anglii królowa była świadkiem tego, jak trzyletnia klaczka Dunfermline, jej drugi zwycięski koń w latach siedemdziesiątych, wygrywa dwie brytyjskie gonitwy klasyczne, najpierw Oaks w Epsom, a potem St. Leger w Doncasterze.

Właściwe obchody rozpoczęły się 4 maja 1977 roku, gdy królowa zjawiła się w Westminster Hall, by wysłuchać adresu hołdowniczego obu izb parlamentu i odpowiedzieć na niego. Podobnie jak orędzia bożonarodzeniowe, i ta mowa nie była przez nikogo podyktowana, przez co zasługiwała na tym większą uwagę. Jak przewidywano, Elżbieta II wyrażała się w samych superlatywach o Wspólnocie Narodów, ale powiedziała również, że przyjęcie Wielkiej Brytanii do EWG było „jednym z ważniejszych wydarzeń” jej panowania.

Co jeszcze bardziej zadziwiające, otwarcie nawiązała do rosnących nacisków, by przekazać władzę w Szkocji i Walii. „Łatwo mi zrozumieć te aspiracje”, powiedziała, „wszelako nie mogę zapominać, że zostałam koronowana na królową Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Być może ten jubileusz jest dobrą okazją, abyśmy przypomnieli sobie korzyści,

w kraju i za granicą, jakie owa unia przynosi mieszkańcom wszystkich części Zjednoczonego Królestwa”85.

„Było to znaczące o tyle, że nigdy nie wypowiadała się na temat polityki, i tym bardziej uderzające, że jednorazowe”86, powiedział

Simon Walker, królewski sekretarz do spraw kontaktów z mediami.

Szkoccy nacjonaliści uważali prymat unii za fundamentalną zasadę Elżbiety II, czemu dali wyraz w swoich protestach. Jednakże królowa bez ogródek powiedziała, co myśli.

W poniedziałek 6 czerwca 1977 roku Elżbieta II stanęła na szczycie Snow Hill w parku windsorskim, z głową osłoniętą jak zwykle apaszką w ochronie przed warunkami atmosferycznymi, gotowa do zapalenia ogniska mającego być sygnałem dla jej poddanych w całym kraju, by zrobili to samo na cześć swojej królowej. Niestety ubiegł ją nerwowy żołnierz, co było wpadką, która raczej ją rozbawiła, aniżeli rozzłościła. „Wasza Królewska Mość, obawiam się, że wszystko, co mogło pójść nie tak, właśnie poszło nie tak”, zakomunikował sir Michael Parker, major ze specjalnością pirotechnika, współorganizator imprez królewskich. „O, to dobrze, świetnie się bawię!”87, odparła z uśmiechem.

Uroczystości osiągnęły apogeum nazajutrz, gdy królowa i książę Filip wyjechali złotą karocą w otoczeniu gwardii przybocznej i z dosiadającym wierzchowca księciem Karolem w czapie z niedźwiedziego futra i czerwonym mundurze pułkownika Welsh Guards. Po raz pierwszy od dnia koronacji widziano królową jadącą w świeżo pozłoconej i olśniewająco zdobionej karecie. „Zapomniałam już, jaka niewygodna jest ta jazda”88, zwierzyła się potem przyjaciółce.

Orszak karet – w którym jechały także szklana karoca, irlandzka karoca i karoca królowej Aleksandry wiozące pozostałych członków rodziny królewskiej – przemieszczał się od pałacu Buckingham do katedry Świętego Pawła, mijając ponad milion gapiów, z których wielu spędziło noc pod gołym niebem mimo deszczu. Wśród dwóch tysięcy siedmiuset gości zebranych w katedrze znalazło się sześciu żyjących nadal premierów, którzy sprawowali urząd za panowania Elżbiety II, oraz szereg światowych przywódców. Donald Coggan, sto pierwszy arcybiskup Canterbury, wychwalał królową jako „wzór niestrudzonej służby, spełnianego obowiązku i stabilnego, cudownie szczęśliwego życia rodzinnego”89, podczas gdy kamera telewizyjna

kolejno pokazywała jej krewnych. Księżniczka Małgorzata, w separacji z Tonym Snowdonem od ponad roku i w dalszym ciągu trafiająca na pierwsze strony gazet dzięki swoim eskapadom z Roddym Llewellynem, siedziała obok dwojga swoich dzieci.

Królowa, ubrana w jaskraworóżową sukienkę, tego samego koloru płaszczyk i dopasowany kapelusz z dwudziestoma pięcioma dzwoneczkami z materiału, przeszła ulicą w pobliżu katedry wraz z mężem, wymieniając uściski dłoni i grzeczności z osobami tłoczącymi się za barierkami. Podczas lunchu w Guildhall powtórzyła obietnicę służby do końca życia, którą złożyła z okazji swych dwudziestych pierwszych urodzin, „z mych dni zielonych, gdy niedojrzały był mój sąd”[260], dodając jeszcze: „Ja jednak niczego nie żałuję ani nie wycofuję się z danego słowa”90.

Kiedy Elżbieta II i Filip wracali odkrytym powozem do pałacu Buckingham, wiwaty tłumu były tak donośne91, że woźnica nie słyszał

stukotu podków na bruku. Rodzina królewska wyległa na słynny balkon – panowie w mundurach, panie niczym pastelowa tęcza: królowa w różach, Królowa Matka w żółciach, Małgorzata w nieco ciemniejszym różu, a wyraźnie ciężarna Anna w turkusie. Elżbieta II wyglądała na rozradowaną – śmiała się, rozmawiała i machała ręką, napawając się tłumami, jakie widziała przy niezliczonych okazjach sięgających aż do koronacji jej ojca w 1937 roku. Jednakże tym razem bardziej niż kiedykolwiek zebrani ludzie wiwatowali na jej cześć, oklaskiwali to, co symbolizowała i czego dokonała. Diuszesa Kentu[261], żona bliskiego kuzyna królowej, Edwarda diuka Kentu[262], zapomniała się do tego stopnia, że objęła ramionami Elżbietę II i ucałowała ją z okrzykiem: „Oni naprawdę cię uwielbiają!”92. Później powiedziała, że królowa była „absolutnie zdumiona i przejęta tą powodzią uczuć kierowanych ku niej”. Prawie pięćset milionów telewidzów na całym świecie oglądało ten spektakl.

Obchody zwieńczył dwa dni później orszak barek na Tamizie płynących z Greenwich do Lambeth, co miało przywołać klimat podobnych procesji w czasach Tudorów. Po zmroku w niebo pomknęły fajerwerki, a kolejne tłumy zgromadziły się przed pałacem Buckingham i wzdłuż The Mall, by zobaczyć paradę oświetlonych karet wiozących królową z rodziną z powrotem. Roy Strong, dyrektor Muzeum Wiktorii i Alberta, znalazł się wśród ciżby –

„głównie osób z klasy średniej. Dało się słyszeć głosy dobrze

wykształconych ludzi”, wspominał. „Mężczyźni w garniturach przechadzali się z brytyjskimi flagami przywiązanymi do parasoli”.

Grupki gapiów spontanicznie intonowały Boże, chroń królową oraz Rządź, Brytanio. Gdy w zasięgu wzroku pokazały się turkoczące karety, Strong poczuł ogólny „przypływ emocji”93. Następnie Elżbieta II i jej bliscy pojawili się na balkonie pałacu Buckingham, a później także po północy, kiedy to księżniczka Małgorzata

„do pewnego stopnia musiała ich wypychać siłą, ponieważ nie od razu pojęli uczucia tłumu”94.

Około czterech tysięcy jubileuszowych przyjęć odbyło się na ulicach Londynu, a w pozostałych miastach, miasteczkach i wsiach całego kraju było takich imprez dwanaście tysięcy. Jedynie punkrockowa grupa Sex Pistols uderzyła w wyjątkowo nieprzyjemną nutę swoją nihilistyczną przeróbką Boże, chroń królową, w której nazywała Elżbietę II faszystowskim przywódcą kraju pozbawionego przyszłości. Mimo że BBC, wykazując się lojalnością, odmówiło puszczania tej piosenki, i tak dostała się ona na drugie miejsce list przebojów.

Wszakże nawet ten wątpliwy sukces nie przyćmił entuzjazmu towarzyszącego srebrnemu jubileuszowi. W następnych kilku miesiącach królowa odwiedziła trzydzieści sześć hrabstw Zjednoczonego Królestwa. W miarę jak rósł szał związany z obchodami, na uroczystościach zjawiało się coraz więcej ludzi, aż w końcu ponad milion osób stawił się w ciągu jednego dnia w hrabstwie Lancashire. Ostatnim przestankiem podczas tej podróży po kraju była Irlandia Północna, którą królowa odwiedziła po raz pierwszy od jedenastu lat.

Urzędnicy pałacowi i rządowi poważnie się zastanawiali, czy Elżbieta II powinna ryzykować tę wizytę. Konflikt w Irlandii Północnej od początku przyczyniał królowej zmartwień. Brytyjskie oddziały wysłane do Ulsteru pod koniec lat sześćdziesiątych i pierwotnie mające chronić katolicką mniejszość stały się celem dla bomb i kul Irlandzkiej Armii Republikańskiej, podczas gdy napięcie wcale nie malało. W sierpniu 1971 roku władze zaczęły więzić katolickich bojowników bez wyroków sądu w próbie zapanowania nad eskalującą przemocą.

„Królowa przyjęła mnie raz na audiencji tuż po obejrzeniu w telewizji relacji z zamieszek w Belfaście i wyraźnie była wstrząśnięta gwałtownością wydarzeń w części jej królestwa”,

wspominał Edward Heath. „Szczególnie przeraziły ją sfilmowane kobiety z twarzami wykrzywionymi nienawiścią, czepiające się wysokiego ogrodzenia z drutu kolczastego chroniącego brytyjskich żołnierzy. Ilekroć oskarża się ją o dystans czy obojętność wobec cierpienia poddanych, wspominam tamte chwile”95.

W proteście przeciwko nowym przepisom dotyczącym zatrzymań katoliccy demonstranci złamali zakaz zgromadzeń publicznych i 30

stycznia 1972 roku przemaszerowali przez ulice Londonderry.

Na miejsce skierowano oddział brytyjskich spadochroniarzy, którzy obrzuceni kamieniami i innymi niebezpiecznymi przedmiotami, otwarli ogień do spanikowanego wrogiego tłumu, zabijając trzynaście i raniąc czternaście osób, z czego jedna później zmarła. W ciżbie byli uzbrojeni bojówkarze IRA, aczkolwiek wszystkie ofiary okazały się nieuzbrojonymi katolikami, których kule ścięły, gdy próbowali się rozpierzchnąć.

Zajścia te zyskały miano Krwawej Niedzieli i były punktem zwrotnym, po którym IRA wzmogła działania mające na celu doprowadzenie do zjednoczenia Ulsteru z Republiką Irlandii.

W bezpośrednim następstwie tych zdarzeń nieprzyjazny tłum podpalił

brytyjską ambasadę w Dublinie. Szeregi IRA zasilili młodzi radykałowie, po czym kampania terroru skierowanego przeciw armii brytyjskiej i angielskim cywilom, jak również przeciw protestantom zamieszkującym Irlandię Północną, przybrała jeszcze na sile, przynosząc tysiące ofiar.

W kilku orędziach bożonarodzeniowych po Krwawej Niedzieli królowa nawiązywała do tego, co sama nazywała „pewnymi naszymi trudnościami w Irlandii Północnej”, przekazując słowa modlitwy i współczucia cierpiącym oraz zachęcając protestantów i katolików działających wspólnie na rzecz pokoju do „utrzymania humanitaryzmu i zdrowego rozsądku”96. Jak było do przewidzenia, zjeżyła się na obiekcje urzędników latem 1977 roku, przed planowaną podróżą do Irlandii Północnej, podobnie jak w 1961 roku opierała się planom odwołania wizyty w Ghanie. „Martinie, powiedzieliśmy, że pojedziemy do Ulsteru”, zwróciła się do swego prywatnego sekretarza. „Szkoda by było, gdybyśmy tego nie uczynili”97.

W dniu 10 sierpnia 1977 roku wylądowała helikopterem na terenie zamku w Hillsborough na obrzeżach Belfastu – zdaniem doradców do spraw ochrony było to w tym wypadku „najbezpieczniejszym

sposobem podróżowania dla królowej”98. Elżbieta II nigdy wcześniej nie leciała helikopterem i ten środek transportu wzbudzał w niej obawę pomimo jej wrodzonej odwagi.

W czasie dwudniowego pobytu w Ulsterze strzegły jej wyjątkowe siły, ogółem około trzydziestu dwóch tysięcy żołnierzy i policjantów w stanie gotowości bojowej. Prawie siedem tysięcy osób wzięło udział w wydanych przez nią przyjęciach, garden party i inwestyturach, a wszystkie te uroczystości transmitowała telewizja.

Po wizycie w Uniwersytecie Ulsterskim w Coleraine dołączyła do krewnych na HMY Britannia, by jak co roku opłynąć Hybrydy Zewnętrzne, po czym spędzić dwa miesiące w Balmoral. Podróż do Irlandii Północnej, jak powiedziała w orędziu z okazji Bożego Narodzenia tamtego roku, uświadomiła jej, że „nigdzie indziej zgoda nie jest tak bardzo potrzebna jak tam”. Możliwość pojechania tam pozwoliła „ludziom dobrej woli” na „wzięcie udziału w obchodach, co dodało im znacznie otuchy”99.

Druga podróż do krajów Commonwealthu, prawie trzytygodniowa, zawiodła ją do Kanady i na Karaiby. Królowa wróciła z Barbadosu 2

listopada 1977 roku na pokładzie concorde’a, charakterystycznego ostrodziobego ponaddźwiękowego samolotu odrzutowego, który rozpoczął loty w styczniu 1976 roku. Trwająca trzy godziny i trzy kwadranse podróż Elżbiety II przez Atlantyk zakończyła futurystycznym akcentem jubileuszowe podróże, które ogółem objęły pięćdziesiąt sześć tysięcy mil[263].

W dniu 15 listopada 1977 roku o dziesiątej czterdzieści sześć przed południem Elżbieta II, mając pięćdziesiąt jeden lat, została babcią, gdy przyszedł na świat pierwszy syn Anny, Peter Philips.

Na przestrzeni pięciuset lat było to pierwsze dziecko w rodzinie królewskiej100, które przyszło na świat jako plebejusz, gdyż Mark Philips odmówił przyjęcia tytułu arystokratycznego, żeniąc się z Anną. Oboje zamierzali wychować swego syna – oraz jego siostrę Zarę urodzoną cztery lata później – bez presji królewskich zobowiązań, którą to decyzję ich dzieci później w pełni zaaprobowały.

Tego samego miesiąca Martin Charteris przeszedł na emeryturę w wieku sześćdziesięciu czterech lat, po dwudziestu siedmiu latach w służbie dla Elżbiety II. Nie licząc Bobo MacDonald, nikt z dworzan nie znał królowej lepiej, nie pracował z nią bliżej ani nie towarzyszył

jej na tak wielu etapach życia, poczynając od okresu kształtowania się osobowości, gdy była uczącą się księżniczką, przez żałobę po przedwczesnej śmierci jej ojca, a kończąc na ewolucji w pewną siebie utalentowaną monarchinię. Pod każdym względem niósł jej ulgę, nie tylko służąc światłą radą, lecz także przydając oficjalnym mowom nieco werwy i łagodnie nakierowując królową w stronę otwartości na nowinki.

Pożegnali się w trakcie krótkiej audiencji w pałacu Buckingham.

Aby nie poddać się uczuciom, Elżbieta II przyprowadziła ze sobą swą opanowaną córkę, która nie tolerowała łez u matki. „Królowa wiedziała, że Martin się rozpłacze, i faktycznie, rozpłakał się”, opowiadała Gay Charteris. „Nie wstydził się swoich uczuć. Ona nie płakała i miała takie podejście, że im mniej słów padnie, tym lepiej”101. Parę lat później Elżbieta II zwierzyła się swojej matce, że kiedy „mój Martin” odszedł, tęskniła za nim, lecz wiedziała, że „wciąż jest w pobliżu, gdybym musiała zadać trudne pytanie”102.

Tamtego ranka w pałacu Buckingham powiedziała tylko: „Martinie, dziękuję za poświęcenie mi życia”, obdarowując go srebrną tacą z takim samym napisem. Gdy łzy przestały płynąć mu z oczu, zdobył

się na typową dla niego frywolność. „Następnym razem”, rzekł,

„na tej tacy zobaczy pani dżin z tonikiem”103.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

Królowa zawsze była miła dla Diany. Jednakże Diana, nawet po tym, jak spędziła z teściową mnóstwo czasu, nadal „była nią przerażona”.

Książę Karol i jego przyszła żona, lady Diana Spencer, z królową Elżbietą II wkrótce po ogłoszeniu zaręczyn, marzec 1981 r. Press Association Images.

Rozdział XIII

Żelazna Dama i Angielska Róża

Srebrny jubileusz królowej zdołał polepszyć nastroje społeczeństwa w trudnych czasach, podobnie jak uczynił to jej ślub w ponurym okresie powojennym. Premier James Callaghan usiłował

rozruszać pogrążoną w stagnacji brytyjską gospodarkę od momentu wygrania wyborów w 1976 roku, gdy miał sześćdziesiąt siedem lat.

Tego roku, by uniknąć bankructwa, jego rząd został zmuszony do zaciągnięcia w Międzynarodowym Funduszu Walutowym pożyczki w wysokości trzech miliardów dziewięciuset milionów dolarów.

Pieniądze zostały przyznane pod warunkami – ograniczenie wydatków rządowych i podwyżek płac w sektorze publicznym – jakie zazwyczaj narzucano krajom rozwijającym się.

Premier – przezwany „Radosnym Jimem” – był ojcowską postacią podczas cotygodniowych audiencji z królową, młodszą od niego o czternaście lat. Ten syn bosmana Royal Navy i nauczycielki podjął

pracę poborcy podatkowego, tym samym rozpoczynając swoją służbę państwową, kiedy z powodów finansowych nie mógł wstąpić na wyższą uczelnię. Jako szczery monarchista czerpał radość ze spotkań z Elżbietą II, ciesząc się scenerią, w której „rozmowa płynęła wartko, zahaczając o całą gamę tematów społecznych, politycznych i międzynarodowych”1. Po kwadransie poświęcanym trzem punktom wyszczególnionym w programie spotkania ich dalsza rozmowa dotykała2 spraw rodzinnych albo na przykład cen siana w Susseksie, gdzie premier miał gospodarstwo, w porównaniu z cenami w hrabstwie Norfolk czy w Szkocji. Callaghan nauczył się zręcznie reagować na okazywaną przez królową fascynację osobistościami ze świata polityki, a także zaczął podziwiać jej metodę wysuwania argumentów nie wprost: jak to „rozważa”

problemy swego premiera, sugerując swe opinie w „dość zdystansowany”3 sposób i unikając udzielania rad.

Przy wzroście sześć stóp i jeden cal[264] James Callaghan był

najwyższym z premierów Elżbiety II, a przy tym także mężczyzną przystojnym, miłym w obyciu, gotowym sypać komplementami, a nawet działać urzekająco na płeć przeciwną. Zapamiętano

szczególnie jedną z audiencji, w czasie której królowa zabrała premiera na spacer4 po ogrodach pałacu Buckingham i kokieteryjnie umieściła w jego butonierce gałązkę konwalii. Callaghan jednak słusznie podsumował jej neutralny stosunek do wszystkich premierów po kolei, z wyjątkiem Winstona Churchilla, który stanowił sui generis: „Człowiek otrzymuje przyjazne traktowanie, lecz nie przyjaźń”5.

Dla „biednego starego Jima Callaghana”6, jak mówiła o nim Królowa Matka, wtorkowe wieczorne interludia były krótkimi chwilami spokoju pośród politycznej burzy. Pomimo palącej potrzeby oszczędności związki zawodowe nie dały sobie na wstrzymanie i w 1978 roku zażądały znaczących podwyżek płac, co oznaczało większe wydatki z budżetu na uspokojenie nastrojów pracowników sektora publicznego. W trakcie okresu, który zyskał nazwę Zimy Niezadowolenia – nawiasem mówiąc, jednej z mroźniejszych w historii – na przełomie lat 1978 i 1979 kraj sparaliżowały strajki kierowców ciężarówek, szpitalnych salowych, śmieciarzy, kierowców karetek pogotowia, szkolnych woźnych i grabarzy. Sterty śmieci zalegały na ulicach, stając się symbolem narodu, który się zagubił.

W dniu 28 marca 1979 roku konserwatyści w Izbie Gmin złożyli wniosek o wotum nieufności dla rządu, co zgodnie z konstytucją wymaga przegłosowania większością głosów. Rząd Partii Pracy przegrał głosowanie jednym głosem (głównie dlatego, że Partia Liberalna poparła inicjatywę torysów) i na dzień 3 maja 1979 roku zwołano wybory powszechne. Partia Konserwatywna, pod przewodnictwem pięćdziesięciotrzyletniej Margaret Thatcher, doszła do władzy, zdobywając trzysta trzydzieści dziewięć miejsc parlamentarnych przy dwustu sześćdziesięciu ośmiu dla Partii Pracy i jedenastu dla liberałów. Przybycie nazajutrz do pałacu Buckingham Thatcher jako pierwszego premiera kobiety było przełomowym momentem dla ambitnej młodej pani polityk, która dwadzieścia siedem lat wcześniej napisała, że wstąpienie Elżbiety II na tron pomoże rozprawić się z „resztkami uprzedzeń względem kobiet aspirujących do najwyższych stanowisk”7. Gdy wkrótce potem zatelefonował do królowej trener koni pełnej krwi, Ian Balding, zapytała go: „Co pan myśli o dojściu do władzy Margaret Thatcher?”.

Mężczyzna odparł: „Chyba nie potrafię sobie wyobrazić kobiety rządzącej krajem”. Królowa umilkła. „Rozumie pani, co chciałem

powiedzieć?”8, dodał. Tym razem się zaśmiała, ale nie odezwała się.

Obie kobiety dzieliła zaledwie półroczna różnica wieku.

Nienagannie ubrane i starannie uczesane miały równie profesjonalne podejście do pracy i pracowały równie ciężko, aczkolwiek znacząco się różniły, gdy idzie o pochodzenie i temperament. Margaret Roberts była córką odnoszącego sukcesy sklepikarza z Grantham w hrabstwie Lincolnshire, którego mieszkanie mieściło się nad sklepem. Margaret zdobyła stypendium uczelniane i ukończyła wydział chemii Uniwersytetu Oksfordzkiego, wyszła za Denisa Thatchera, zamożnego rozwiedzionego biznesmena, i wykonywała zawód prawnika, zanim w 1959 roku zasiadła w ławach parlamentu.

Zajmowała się budownictwem i oświatą za rządów kolejnych konserwatywnych premierów, aż w 1975 roku partia wybrała ją na swoją przewodniczącą, usuwając z tej funkcji Edwarda Heatha.

Margaret Thatcher była zdecydowana powstrzymać upadek gospodarczy kraju, osłabiając siłę związków zawodowych, drastycznie tnąc wydatki publiczne, zmniejszając uzależnienie obywateli od rządu, uwalniając prywatny biznes dla umożliwienia wzrostu gospodarczego oraz przy tym wszystkim – umacniając pozycję Wielkiej Brytanii na świecie.

Thatcher wykazywała się nieustraszonością i sprawnością podczas debat oraz przejawiała silne emocje w odniesieniu do fundamentów konserwatyzmu ukształtowanych przez takich intelektualistów, jak Milton Friedman i Friedrich von Hayek. Konserwatywny historyk Paul Johnson z podziwem określił ją jako „wieczną stypendystkę.

Uwielbiała się uczyć, wkuwać na pamięć, poddawać się egzaminom i zdawać z wyróżnieniem”9. Jej pragnienie ciągłej walki stało w sprzeczności z niekonfrontacyjną naturą królowej. Królowa nie mogła też podzielić się ze swoją premier ironią rozmowy z Ianem Baldingiem, ponieważ Margaret Thatcher była właściwie pozbawiona poczucia humoru. Przez kolejne jedenaście lat brakowało więc Elżbiecie II przekomarzania się z Jamesem Callaghanem, jakiekolwiek miałaby zdanie o jego programie politycznym. Odtąd w rozmowach nie było nawet równowagi, jako że Margaret Thatcher lubiła wygłaszać wykłady. „Królową to irytowało”10, powiedział wysoki rangą generał armii zaprzyjaźniony z Elżbietą II.

Audiencje nabrały zatem urzędowego charakteru. „Plan spotkania obejmował najważniejsze bieżące wydarzenia”, powiedział Charles

Powell, główny doradca premiera do spraw polityki zagranicznej.

„Tematy nie były nigdy trywialne. Lady Thatcher nie musiała się przygotowywać. Zawsze była na bieżąco. Chciała wiedzieć, o czym pragnie rozmawiać królowa i co sama może powiedzieć, skoro obie czerpały informacje z tych samych źródeł. Lady Thatcher nie potrzebowała narzucać sobie dyscypliny, ponieważ była wystarczająco zdyscyplinowana”11.

Po audiencji pani premier udawała się z prywatnymi sekretarzami królowej na whisky. „Gawędziła z nami”, rzekł były dworzanin.

„Wydawała się odprężona, co nie było u niej częste. Myślę, że audiencja wpływała na nią uspokajająco”12. Czasami Thatcher wracała na Downing Street 10 z jakąś prośbą od królowej, zazwyczaj wiążącą się z armią. „Po powrocie była w dobrym humorze”, wspominał Charles Powell. „Te spotkania naprawdę sprawiały jej przyjemność. Jej postawa bynajmniej nie mówiła: «O Boże, co za strata czasu». Wręcz przeciwnie”13.

Po urodzeniu bliźniaków w 1953 roku Thatcher, zupełnie jak królowa, była wyjątkiem w swoim pokoleniu jako pracująca matka i podobnie jak królowa powierzyła wychowanie swoich dzieci opiekunkom. Obydwom z trudem przychodziło mówienie o własnych uczuciach, co powstrzymywało je przed poruszaniem tematów osobistych, które być może pomogłyby im zadzierzgnąć więzy bardziej osobistej relacji – codzienne troski wynikające z godzenia pracy zawodowej z macierzyństwem oraz z małżeństwa, w którym mężczyzna jest stroną podporządkowaną. Jedynym wyjątkiem była pewna14 audiencja, którą królowa zakończyła, udzielając paru rad dotyczących garderoby przed wizytą pani premier w Arabii Saudyjskiej. Poza tym obydwie raczej unikały „dziewczyńskich tematów”. „Pani Thatcher poczytywała za zuchwałość próby nawiązania bliższych stosunków i czekała, aż królowa wykona pierwszy krok”15, powiedział były doradca rządowy. Chociaż Elżbieta II nie wykazywała inicjatywy w tej sprawie, traktowała panią premier z uprzejmością i troskliwością. Ilekroć Thatcherowie przyjeżdżali16 do Windsoru na pobyt z noclegiem, królowa dokładała starań, aby eksponaty wyłożone w bibliotece niosły szczególne znaczenie: raz była to kolekcja zabytkowych wachlarzy, innym znów razem manuskrypt spisany ręką Mozarta, gdy muzyk miał dziesięć lat.

Królowa i pani premier radziły sobie doskonale w świecie mężczyzn, chociaż każda w inny sposób. Elżbieta II była „pełna rezerwy, lecz potrafiła człowieka obdarzyć spojrzeniem może nie uwodzicielskim, ale wystarczająco przyjaznym, aby uznać je za zachęcające”, powiedział jej długoletni dworzanin, Edward Ford.

„Sprawiała, że czuliśmy się przy niej męscy”17. Thatcher, w której rządzie poza nią była tylko jeszcze jedna kobieta, umacniała swą pozycję groźną stanowczością, przez co zyskała przydomek

„Żelaznej Damy”; stanowczość taką w swoim wypadku królowa uważała za niepotrzebną, wręcz niestosowną. Spitting Image, satyryczny program telewizyjny, w którym występowały sporych rozmiarów kukiełki będące karykaturami znanych polityków, członków rodziny królewskiej i celebrytów, przedstawił w 1984 roku słynny skecz ukazujący panią premier i jej ministrów podczas posiłku.

„Jest pan gotów złożyć zamówienie, sir?”, zapytała kelnerka panią Thatcher (ubraną w męski garnitur z krawatem i trzymającą w lewej ręce cygaro). „Tak, poproszę stek”, odparła Thatcher. Kelnerka: „Jak wysmażony?”. Thatcher: „Och, krwisty”. Kelnerka: „A przystawki?”.

Thatcher: „Och, wezmą to samo co ja”18.

Żona Michała księcia Kentu, jednego z kuzynów królowej, zgrabnie wyraziła podział obowiązków między dwiema brytyjskimi przywódczyniami, z których każda roztacza silną aurę władzy:

„Królowa jest matką narodu”, wyjaśniła swoim dzieciom. „Posyła was do szkoły”. Margaret Thatcher natomiast w jej mniemaniu była

„dyrektorką szkoły ustalającą zasady, których trzeba przestrzegać”19.

Jednakże pani premier zawsze była pełna szacunku dla monarchini.

„Nikt nie dygał niżej niż Margaret Thatcher”, stwierdził Charles Powell. „Gdybym ja tak dygnął, trzeba by żurawia portowego, żeby mnie podźwignąć. Ona wywodziła się z bardzo patriotycznej rodziny z niższej klasy średniej, z wielkim respektem odnoszącej się do rodziny królewskiej i królowej, nic dziwnego więc, że przestrzegała wszystkich form”20. Thatcher powiedziała przy jakiejś okazji, że gdyby była przybyszem z Marsa mającym stworzyć system konstytucyjny, „założyłabym […] dziedziczną monarchię wspaniale wyszkoloną, zarówno co do obowiązków, jak sposobów sprawowania władzy, biorącą przykład, jakiego nigdy nie brak, pozostającą ponad polityką, ukochaną przez naród i symbolizującą

patriotyzm”21.

Jedyną powinnością, którą pani premier uważała za uciążliwą, była doroczna jesienna pielgrzymka do Balmoral, na którą się udawała

„z lojalności”22, jak powiedział Charles Powell. Nieodmiennie zjawiała się tam w tweedowej garsonce i butach na obcasie, absolutnie nieprzygotowana do wiejskiego stylu życia. „Czy pani premier lubi spacerować po wzgórzach?”, zapytał królową jeden z częstych gości. „Po wzgórzach?”, odparła królowa. „Po wzgórzach?

Ona spaceruje po drogach!”23. Elżbieta II wiedziała również, że Thatcher nigdy się nie pogodziła ze zwyczajem wycofywania się kobiet po kolacji. „Królowa obeszła tę trudność, zawsze zapraszając Thatcherów na barbecue, które było mniej oficjalne od kolacji na zamku i jako takie nie wymagało wycofania się pań po posiłku”24, wyjaśnił inny z gości. Denisowi Thatcherowi przydzielano koniuszego, aby miał z kim zagrać w golfa, a królowa zabierała panią premier na podwieczorek do Birkhall, ponieważ Królowa Matka była wielbicielką Margaret Thatcher. W ostatni dzień pobytu pani premier z mężem zazwyczaj wyjeżdżała o świcie.

Zaledwie trzy miesiące po objęciu stanowiska Margaret Thatcher była świadkiem niezwykle asertywnej reakcji królowej jako głowy Commonwealthu. Było to przy okazji upadku w Rodezji rządu białej mniejszości pod przewodnictwem Iana Smitha, który pozostawał pod uporczywą presją murzyńskiej partyzantki. Na przełomie lipca i sierpnia 1979 roku przywódcy Wspólnoty Narodów mieli odbyć spotkanie w Lusace, stolicy sąsiedniej Zambii, aby zatwierdzić projekt konferencji w Londynie z udziałem Smitha i wszystkich rodezyjskich frakcji, w tym przywódców murzyńskich opozycjonistów, Roberta Mugabe (zaprzysiężonego marksisty) i Joshuy Nkomo, w celu zakończenia konfliktu w Rodezji i przygotowania wolnych wyborów. Margaret Thatcher uważała obu przywódców murzyńskich za terrorystów i opowiadała się za umową o dzieleniu władzy, wynegocjowaną przez Smitha z bardziej umiarkowaną murzyńską partią.

Ponieważ siły powstańcze działały również w Zambii, Thatcher usiłowała odwieść królową od uczestnictwa w spotkaniu przywódców Commonwealthu ze względu na ryzyko. Wszelako Elżbieta II doskonale pamiętała, jak Heat zabronił jej podróży do Singapuru przed ośmioma laty, i upierała się przy wyjeździe do Afryki. Przed

przybyciem do Lusaki królowa spędziła dziewięć dni na wizytach w Tanzanii, Malawi, Botswanie i Zambii. To, co tam usłyszała, wzmogło jej obawy, że pewna liczba afrykańskich krajów wystąpi ze Wspólnoty Narodów, jeśli murzyńska większość nie przejmie władzy w Rodezji. Podczas oficjalnego bankietu w Malawi tak ją zaintrygował doktor Hastings Banda, „dożywotni prezydent” tego kraju, że zapomniała o dobrych manierach i trzymając łokcie na stole25, prowadziła z nim ożywioną rozmowę. Nic dziwnego, skoro Banda był jednym z najbardziej osobliwych afrykańskich przywódców

– opresyjny dyktator, wykształcony w Stanach Zjednoczonych i Szkocji, a praktykujący medycynę w Zjednoczonym Królestwie, gdzie nabrał zwyczaju noszenia homburgów i trzyczęściowych garniturów.

Elżbieta II przybyła do Lusaki 27 lipca 1979 roku, dwa dni przed Thatcher, aby spotkać się z zambijskim prezydentem Kennethem Kaundą i przekonać go do stonowania antybrytyjskiej retoryki w wystąpieniach miejscowej prasy. W trakcie czterodniowej konferencji trzymała się ustalonej rutyny i jako głowa Commonwealthu wydała przyjęcie z bankietem dla czterdziestu dwóch przywódców. Tego wieczoru była na nogach prawie do północy, co jej się rzadko zdarzało, i „przecinała salę i rozmawiała z różnymi szefami rządów”, jak wspominał wódz plemienny Emeka Anyaoku z Nigerii. „Jestem pewien, że ta interwencja natchnęła organizację – stojącą na krawędzi i bliską rozpadu –

do kompromisu”26.

Nieformalne działania królowej trwały także poza główną sceną, gdy przyjmowała każdego z przywódców na prywatnej, piętnasto-, dwudziestominutowej audiencji w swym bungalowie. Podczas tych spotkań, szczególnie z Afrykańczykami, wyrażała zrozumienie dla ich stanowiska, nie zdradzając otwarcie swojego, dzięki czemu po kolei odchodzili przekonani, jak dobrze zna ich problemy. Obniżając temperaturę, królowa ułatwiła Thatcher przedstawienie stanowiska Commonwealthu, do czego inni – szczególnie minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Peter Carrington i australijski premier Malcolm Fraser – jawnie zachęcali. Afrykańscy przywódcy także nieco ustąpili, zgadzając się rozważyć udział białych przedstawicieli w nowym rodezyjskim parlamencie.

Nikt nie potrafił wyraźnie stwierdzić, co takiego właściwie uczyniła królowa poza tym, co Carrington nazwał odegraniem „wielkiej roli

w załagodzeniu wszystkiego”27. Pod koniec rozmów Thatcher podpisała porozumienie w Lusace, które zaowocowało konferencją konstytucyjną w londyńskim Lancaster House we wrześniu 1979

roku. Królowa „rozmawiała z panią Thatcher oraz z Kennethem Kaundą”, powiedział Sonny Ramphal z Gujany, ówczesny sekretarz generalny Wspólnoty Narodów. „Sprawiła to sama jej obecność”28.

Brytyjska premier z radością powitała rozpoczęcie procesu pokojowego, który doprowadził do osiągnięcia porozumienia w dniu 21 grudnia 1979 roku, a w efekcie do wstrzymania ognia, do wolnych wyborów i w kwietniu 1980 roku do niepodległości Rodezji – odtąd Republiki Zimbabwe, czterdziestego trzeciego członka Commonwealthu, na którego czele stanął Robert Mugabe jako premier. Dopiero po czasie okazało się, że nie były bezpodstawne żywione przez Thatcher obawy co do osoby Roberta Mugabe, który skończył jako skorumpowany na wskroś dyktator brutalnie tłamszący opozycję i pozbywający się białych rolników z ich ziem, co doprowadziło do zniszczenia najlepiej prosperującej na kontynencie afrykańskim gospodarki rolnej. W 2002 roku Wspólnota Narodów zawiesiła Zimbabwe w prawach członka, po czym rok później Robert Mugabe wycofał się z Commonwealthu na stałe.

 Wkrótce po powrocie do Anglii z Afryki 4 sierpnia 1979 roku królowa jak co roku udała się do Balmoral na wakacje. Ilekroć Elżbieta II i Filip spożywają lunch29 razem na zamku, dworzanom nie wolno im przeszkadzać, chyba że w szczególnych wypadkach. Zatem kiedy w południe we czwartek 27 sierpnia 1979 roku Robert Fellowes[265], zastępca prywatnego sekretarza królowej, zjawił się w jadalni, Elżbieta II od razu wiedziała, że posłaniec przynosi złe wieści. Rankiem tego dnia, podczas urlopu w wakacyjnej rezydencji Mountbattenów w hrabstwie Sligo w Republice Irlandii, długa na dwadzieścia siedem stóp[266] łódź rybacka z sześcioma członkami rodziny i miejscowym chłopcem na pokładzie wyleciała w powietrze po wybuchu bomby podłożonej przez IRA. Zginęli: wuj Filipa i krewniak królowej, siedemdziesięciodziewięcioletni Dickie Mountbatten, osiemdziesięciotrzyletnia matka barona Brabourne, Doreen[267], Nicholas Knatchbull, jeden z czternastoletnich bliźniaków baronostwa Brabourne, oraz Paul Maxwell, piętnastoletni

Irlandczyk. Patricia i John Knatchbullowie oraz ich drugi syn, Timothy, zostali poważnie ranni.

Królowa wraz z bliskimi pogrążyła się w smutku. Książę Karol uważał Mountbattena za „swego najzaufańszego powiernika i osobę, która wywarła największy wpływ”30 na niego. W swym pamiętniku Karol opisał stryjecznego dziadka jako „osobę, która okazywała niezwykłą czułość, mówiła mi rzeczy, jakie niekoniecznie chciałem usłyszeć, wyrażała pochwały i słowa krytyki, gdy na nie zasłużyłem.

[…] Życie nie będzie już takie samo po tym, jak on odszedł”31.

Królowa zatelefonowała do szpitala32 i przeprowadziła długą rozmowę z członkami rodziny, lecz wyłącznie Filip napisał list z kondolencjami. Lekarz pracujący dla Czerwonego Krzyża wyjaśnił

Patricii Brabourne: „Tego rodzaju skryta osoba żywi głębokie uczucia, ale nie chce ich okazywać. Obawia się, że mogłaby powiedzieć coś absolutnie niewłaściwego, woli więc nawet nie podejmować próby”33. I odwrotnie, gdy siostra Patricii, Pamela Hicks, napisała raz liścik po śmierci jednego z czworonożnych ulubieńców królowej, Elżbieta II odpowiedziała sześciostronicową epistołą. „Pies się nie liczy”, tłumaczyła sobie Hicks, „zatem mogła wyrzucić z siebie wszystkie te potężne emocje, które zazwyczaj w sobie tłamsi”34.

Rodzina królewska w opactwie westminsterskim podczas nabożeństwa żałobnego za Louisa Mountbattena, 1. hrabiego Mountbatten-Birmy. Od lewej stoją: księżniczka Anna, Królowa Matka, kapitan Mark Philips, królowa Elżbieta II, książę Karol, książę Andrzej, książę Filip i książę Edward, 5

września 1979 r. Associated Press/Top Foto/The Image Works.

Rodzina królewska udała się do Londynu na oficjalny pogrzeb w opactwie westminsterskim w dniu 5 sierpnia 1979 roku. Grały na nim liczne orkiestry wojskowe, stu dwudziestu marynarzy ciągnęło armatnią lawetę z trumną Mountbattena. Hrabia zaplanował każdy szczegół własnej uroczystości pogrzebowej, a w poprzedzającym tygodniu odbyły się niezliczone próby. Gdy bliscy zmarłego wsiadali do pociągu do Romsey, gdzie miał się odbyć pochówek, królowa powiedziała do swej kuzynki Pameli: „Proszę, usiądź ze mną i opowiedz mi, co dokładnie tam się wydarzyło”.

„Prawie mi nie przerywała”, wspominała Pamela Hicks. „Ale z uwagą słuchała każdego mojego słowa”35. Po pogrzebie rodzina zgromadziła się w Broadlands. Pod nieobecność rodziców, którzy nadal przebywali w szpitalu, Joanna Knatchbull[268], najstarsza z córek baronostwa Brabourne, grała rolę gospodyni, czekając przy drzwiach. Elżbieta II wyszła z auta z oczyma zaczerwienionymi od płaczu. „Może zechce pani wejść na piętro?”, zapytała Joanna.

„Tak, myślę, że tak”36, odparła królowa.

Miesiąc później Elżbieta II zdobyła się na bardzo znaczący gest, zapraszając czternastoletniego Timothy’ego Knatchbulla do Balmoral po jego wyjściu ze szpitala. Wraz ze swoją starszą siostrą Amandą[269] przybył na zamek późnym wieczorem, a mimo to królowa wyszła mu na spotkanie, „przemierzając korytarz” niczym

„matka kacząt, która właśnie wypatrzyła swoje zaginione dziecko”37.

Przywitała Timothy’ego i jego siostrę pocałunkami, podała im zupę i kanapki, zaprowadziła ich do pokoi i zaczęła rozpakowywać, póki Amanda nie przekonała jej, że powinna położyć się spać. „Wpadła w nie dający się wyłączyć tryb macierzyństwa”38, wspominał

Timothy.

W następnych dniach królowa decydowała, kiedy Timothy ma się położyć do łóżka i czy wolno mu wyjść na wrzosowiska, oraz postarała się, aby jej osobisty własny lekarz opatrywał mu rany.

„Była troskliwa, czuła i wrażliwa”, powiedział. Siedząc obok niego przy lunchu, zdawała się wyczuwać szóstym zmysłem, że ma potrzebę opowiadania o zamachu. „Nie naciskała. Potrafi wspaniale używać swych uszu jako magnesów i sprawiać, że ludzie zaczynają mówić. Rozmawiałem z nią tak jak z nikim innym, artykułowałem rzeczy, jakich inni ludzie ze mnie nie wyciągnęli”39.

Gdy książę Karol zastanawiał się, w jaki sposób umarł jego stryjeczny dziad, napisał: „Boję się, że bardzo długo zejdzie, nim przebaczę tym ludziom”40. Księżniczka Małgorzata zareagowała jeszcze ostrzej. Podczas wizyty w Chicago jesienią 1979 roku, w odpowiedzi na czyjeś wyrazy współczucia z powodu zamachu, stwierdziła, że Irlandczycy to świnie41. Elżbieta II zachowała milczenie. „Była przepełniona uczuciami bólu i szoku, jakich można się spodziewać w takiej sytuacji”, powiedział Timothy Knatchbull.

„Byłbym bardzo zdziwiony, gdyby nie miewała napadów gniewu czy niedowierzania. Ani razu jednak nie obniżyła przyjętych standardów: ostrożnej, pełnej godności postawy oraz uznania tego, że zarówno obywatele Zjednoczonego Królestwa, jak Irlandczycy odnieśli własne rany”. W ciągu licznych rozmów nigdy nie dostrzegł „najlżejszych dowodów”42 na to, że jej spojrzenie na Irlandię uległo stwardnieniu.

Choć trudno w to uwierzyć, pociechę43 księciu Karolowi niosła jego dawna miłość, Kamila Parker Bowles, podówczas matka dwojga dzieci i żona mężczyzny, który jawnie ją zdradzał. W 1979 roku,

po narodzinach drugiego dziecka, wznowiła romans z Karolem, co nie uszło uwagi kolegów Andrew Parkera Bowlesa, oficerów służących razem z nim w Household Cavalry. Jeden z nich doniósł o tym Elżbiecie II, która przyjęła to do wiadomości, lecz nie odbyła rozmowy z synem.

Równocześnie Karol poznał lady Dianę Spencer[270], wnuczkę Ruth Roche, wdowy po czwartym baronie Fermoy i długoletniej przyjaciółki i dworki Królowej Matki, i córkę byłego koniuszego królowej Johnniego Spencera[271], potomka znacznej ziemiańskiej rodziny wigów, których majątek sięgał korzeniami średniowiecza.

Spencerowie należeli do grupy brytyjskich arystokratów, którzy ocalili Wielką Brytanię od rządów katolików, sprowadzając w 1714

roku protestanckich Hanowerczyków, co dało Dianie podstawy do poczucia wyższości względem rodziny królewskiej. Znacznie później, kiedy rozpadło się jej małżeństwo z Karolem, powiedziała swemu prawnikowi, Anthony’emu Juliusowi, że żałuje związania się z „rodziną Niemców”44.

Johnnie Spencer towarzyszył królowej i księciowi Filipowi podczas pierwszej po koronacji półrocznej podróży po krajach Wspólnoty Narodów. Zanim wyruszyli w listopadzie 1953 roku, oświadczył się Frances Roche[272], córce baronowej Fermoy, i przerwał podróż –

co zdarza się niezwykle rzadko w wypadku dworzan – zaledwie po dwóch miesiącach wracając do Anglii. „Zanim dopłynęliśmy do Australii, był tak zakochany we Frances, że królowa powiedziała:

«Johnnie, musisz wracać»”45, wspominała Pamela Hicks, podówczas dama dworu.

Spencerowie mieszkali w Park House w hrabstwie Norfolk, odnajmując budynek od królowej, i mieli trzy córki: Sarę, Jane i Dianę, oraz syna Charlesa. Jednakże choć mieszkali o rzut kamieniem od Sandringham, tylko z rzadka utrzymywali kontakty z królewskimi sąsiadami, odkąd Johnnie ustąpił ze służby na dworze Elżbiety II, by prowadzić życie ziemianina. We wrześniu 1967 roku, gdy Diana miała sześć lat, Frances rzuciła męża dla swego kochanka, Petera Shanda Kydda, co doprowadziło do paskudnego rozwodu, po którym Frances wyszła za Shanda Kydda. Sarah i Jane Spencer uczyły się w szkole z internatem, tak że na Dianę i jej trzyletniego brata spadła cała gorycz tego doświadczenia – naznaczyło ją to

głęboko i przyczyniło się do przejawianego przez nią przez resztę życia braku zrównoważenia emocjonalnego. Mając dziewięć lat, trafiła do pierwszej z dwu szkół z internatem, do których uczęszczała. Obie zapewniały jak najlepsze warunki dla rozwoju, lecz Diana okazała się kiepską uczennicą – dwukrotnie oblała małą maturę. Po ponurych sześciu tygodniach w szwajcarskiej prywatnej szkole dla dziewcząt, kładącej nacisk na umiejętności towarzyskie i kulturalne, w 1978 roku Diana wróciła do Anglii, gdzie po kolejnym roku podjęła pracę asystentki w Young England Kindergarten w Londynie.

Gdy pod koniec 1976 roku książę Karol po pięciu latach służby opuścił marynarkę wojenną, prasa bulwarowa jęła prowadzić kronikę jego życia sercowego. Ta kampania uległa zintensyfikowaniu w listopadzie 1978 roku, po tym jak skończył trzydzieści lat, co stanowiło granicę, którą przed trzema laty sam sobie wyznaczył

jako „dobry wiek do ożenku”46. Jedną z jego przelotnych znajomości była Sarah Spencer, lecz Diana przyciągnęła jego uwagę podczas polowania na bażanty w Althorp, trzynastoakrowej[273] posiadłości w Northamptonshire, którą Johnnie Spencer odziedziczył po śmierci ojca w 1975 roku. Choć Karol był od niej dwanaście lat starszy, szesnastoletnia Diana bezwstydnie flirtowała z sympatią siostry i w końcu straciła głowę dla następcy tronu. W następnych latach ich ścieżki krzyżowały się wielokrotnie, lecz dopiero w lipcu 1980 roku, kiedy oboje byli gośćmi na pewnym przyjęciu w hrabstwie Sussex, rozkwitł między nimi romans. Diana była urzekająco piękna, miała duże wyraziste oczy i uroczy rumieniec na twarzy, cechowały ją

„swobodny i miły sposób bycia”47 oraz rzucające się w oczy umiłowanie wiejskiego życia, które tak cenił Karol. Szczególnie jednak poruszyło księcia jej współczucie dla niego po śmierci Dickiego Mountbattena w minionym roku.

Karol szybko przystąpił do zalotów – były zaproszenia na regaty w Cowes i do Balmoral, gdzie Diana gościła uprzednio dwukrotnie ze swoją siostrą Jane, która w 1978 roku wyszła za doradcę królowej, Roberta Fellowesa. Tym razem wszakże to ona była gościem Elżbiety II i gdy reporter bulwarówki wypatrzył „doskonałą angielską różę”, The Sun roztrąbił: „LADY DI – NOWA MIŁOŚĆ”48.

W kolejnych miesiącach Karol wahał się z oświadczynami, a dwoje jego przyjaciół, Nicholas Soames i Penny Romsey[274], żona wnuka

Mountbattena, Nortona Knatchbulla[275], wyrazili zastrzeżenia co do osoby Diany. Penny martwiła się, że Diana najwyraźniej

„zakochała się w wyobrażeniu, a nie w człowieku”49. Soames otwarcie lekceważył ją jako „dziecinną i nieuformowaną” i dodawał, że ona i Karol „nie mogliby się bardziej różnić”.

Tymczasem prasa bulwarowa i paparazzi nękali Dianę tak zawzięcie, że w styczniu 1981 roku Filip napisał do syna list, w którym stwierdzał, że jej reputacja legnie w gruzach, jeśli Karol bądź się nie oświadczy, bądź nie zerwie dyskretnie znajomości. Jako głowa rodziny Filip zapewne wyrażał także opinię żony, aczkolwiek królowa nie wypowiedziała się osobiście na temat tego, czy Diana jest odpowiednią kandydatką na żonę następcy tronu. Po powrocie z wyjazdu na narty trzydziestojednoletni Karol oświadczył się dziewiętnastoletniej Dianie na zamku w Windsorze 6 lutego 1981

roku, a zaręczyny ogłoszono publicznie 24 lutego.

Karol powie później, że list ojca zranił go i poddał zbędnej presji.

„Książę Filip i królowa czuli się odpowiedzialni za Dianę, szczególnie że Johnnie był kiedyś koniuszym”, stwierdziła Pamela Hicks. „Książę Filip napisał bardzo przydatny list, lecz książę Karol odebrał to inaczej. W swoim mniemaniu musiał się poświęcić i podjąć decyzję.

Nosił ten list ze sobą, wyjmował go i wielokrotnie czytał”50.

Gdy Karol pochopnie decydował się na małżeństwo z młodą kobietą, która zaspokajała wymagania wysokiego urodzenia i dziewiczej niewinności, zarówno on, jak i jego rodzice skupili się na zaletach Diany – jej charyzmie i poczuciu humoru, cieple, niewinnym ujmującym sposobie bycia, pozornie zgodnej naturze.

Wiedzieli, że jej rodzice są rozwiedzeni, lecz uznali, iż z radością stanie się częścią rodziny królewskiej. Poza tym myśleli, że skoro wychowywała się w pobliżu dworu królewskiego, bez trudu podejmie swoje nowe obowiązki – jak się okazało, były to próżne nadzieje.

„Jest różnica między mieszkaniem po sąsiedzku, a pozostawaniem w małżeństwie i życiem w pałacu, z którym wiąże się chodzenie na garden party i bankiety, znajomość różnych osób i wiedza, co komu można powiedzieć”51, powiedziała jedna ze szkolnych koleżanek Diany z hrabstwa Norfolk.

Gdyby członkowie rodziny królewskiej zadali sobie trud i sprawdzili przyjaciół i krewnych Diany, dowiedzieliby się o cechach jej charakteru, które musiałyby dać im do myślenia, takich jak:

dokuczliwa niepewność, którą wzmogło tylko ciężkie dzieciństwo, niezdyscyplinowanie, zmienne nastroje, oznaki zachowań maniakalnych i kłopoty z mówieniem prawdy. Z tego wszystkiego doskonale zdawała sobie sprawę baronowa Fermoy, lecz jak wyjaśniła później biografowi Karola, Jonathanowi Dimbleby’emu, nie była zdolna przedstawić głośno swoich obaw. „Gdybym mu powiedziała: «Popełniasz ogromny błąd»”, rzekła, „najpewniej nie zwróciłby na to żadnej uwagi, ponieważ czuł presję”52.

 W dniu 13 czerwca 1981 roku, zaledwie parę tygodni przed ślubem najstarszego syna, królowa stanęła na czele urodzinowej parady wzdłuż The Mall, jadąc na grzbiecie Burmese, dziewiętnastoletniej czarnej klaczy, którą Kanadyjska Królewska Policja Konna podarowała jej w 1969 roku. Przez minione dwa tygodnie Elżbieta II codziennie ćwiczyła jazdę w damskim siodle na terenie Royal Mews przy pałacu Buckingham, rankiem zaś w dniu parady zabrała swego ulubionego wierzchowca na przejażdżkę po pałacowych ogrodach.

Dosiadając Burmese po raz trzynasty pośród wiwatującego tłumu zgromadzonego wzdłuż The Mall, królowa była ubrana w szkarłatną kurtę Welsh Guards i granatową spódnicę do jazdy konnej. Idealnie wyprostowana, patrzyła na wprost, z obiema nogami po lewej stronie Burmese, trzymając wodze lekko lewą dłonią, a szpicrutę prawą.

Jechała przed Karolem i Filipem, którzy towarzyszyli jej w czerwonych tunikach i czapach z niedźwiedziej skóry obok paru innych członków gwardii przybocznej.

Tuż przed jedenastą, właśnie gdy Elżbieta II skręcała w prawo ku placowi defilad Horse Guards Parade, by rozpocząć ceremonię Trooping the Colour, spośród tłumu padło sześć strzałów.

Przestraszony wierzchowiec królowej pokłusował naprzód, ona zaś instynktownie ściągnęła wodze obiema rękami, w całości skoncentrowana na okiełznaniu zwierzęcia. Jej mąż i syn przyglądali się, jak gwardziści i gapie niezwłocznie rzucają się na uzbrojonego napastnika. Policjanci pośpieszyli im na pomoc, przecinając trasę parady, natomiast jeden kawalerzysta dał ostrogę koniowi i galopem podjechał do boku monarchini. Królowa już spokojnie podążała dalej stępa. Nachyliwszy się, by poklepać Burmese lewą ręką, posłała zebranym uśmiech i kontynuowała ceremonię. Pociski okazały się ślepe, a strzelec, siedemnastoletni Marcus Sarjeant, trafił

do więzienia na pięć lat za „zamiar przestraszenia”53 monarchini.

Później królowa opowiadała przyjaciołom i krewnym, że przez ułamek sekundy widziała celującego w nią z tłumu Sarjeanta, jednakże nie wierzyła własnym oczom.

Jadąca po damsku królowa Elżbieta II z księciem Filipem podczas ceremonii Trooping the Colour wkrótce po tym, jak zamachowiec z tłumu widzów sześciokrotnie strzelił do niej ślepymi nabojami, 13

czerwca 1981 r. Reginald Davis, kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego (Londyn).

Reakcja Elżbiety II była nie tylko dowodem jej mistrzowskich umiejętności jeździeckich, lecz także okazją, by opinia publiczna po raz pierwszy zobaczyła na własne oczy jej nieustraszoność i zrównoważenie, których bliscy i dworzanie królowej byli świadkami na co dzień: kiedy stała bez ruchu otoczona przez konie „atakujące z lotu nurkowego” czy siedziała jakby nigdy nic, mimo że piłka uderzyła54 w krzesło obok podczas meczu krykieta i wszyscy widzowie zerwali się na równe nogi. „Nigdy nie widziałem, żeby się czegoś wystraszyła”, wspominał sir Edward Ford, zastępca jej prywatnego sekretarza przez piętnaście lat; nie bała się nawet, gdy szaleniec upuścił kamień na dach jej samochodu w trakcie jednej z pierwszych wizyt w Belfaście, i „jechała dalej, jakby nic się nie stało”55.

Elżbieta II była świadoma, jakie ryzyko niesie pokazywanie się publicznie konno lub w odkrytym powozie, lecz odmawiała środków bezpieczeństwa, które przeszkadzałyby ludziom dobrze ją widzieć.

Jej fatalistyczne podejście do możliwości zamachu szło w parze z pocieszającą świadomością, że następstwu tronu nic nie zagraża.

Mimo to w 1982 roku armia wdrożyła nowe procedury, które wymagały, aby dwóch dworzan jechało z każdej jej strony podczas parady urodzinowej. „Wiesz, czemu tu jesteś”, oznajmiła radośnie Malcolmowi Rossowi, gdy któregoś czerwca zajmował miejsce u jej boku. „To ty masz oberwać kulkę, nie ja”56. Kiedy jechali wzdłuż The Mall, odwracała się sporadycznie i tonem surowego instruktora jazdy konnej mówiła: „Lewa noga prosto! Lewa noga prosto!”57. Królowa stawała na czele parady do 1986 roku, gdy Burmese musiała przejść na emeryturę w wieku dwudziestu czterech lat. Elżbieta II, zamiast przysposobić nowego wierzchowca, przesiadła się do ciągnionego przez konie odkrytego powozu zdobionego wypolerowaną kością słoniową.

Prasa i poddani wychwalali reakcję królowej na strzały. „W każdym pubie i klubie w całym kraju zapadł ten sam werdykt”, pisał Daily Express. „Jej Królewska Mość wykazała się odwagą nie z tej ziemi”58. Podziw mieszał się z rosnącym podnieceniem spowodowanym zbliżającym się ślubem Karola i Diany, wywołując przypływ nastrojów promonarchistycznych. Badanie opinii publicznej w lipcu 1981 roku59 wykazało, że osiemdziesiąt sześć procent

społeczeństwa popiera monarchię w porównaniu ze stałymi osiemdziesięcioma procentami głosów poparcia, odkąd przed dwunastu laty zaczęto pytać Brytyjczyków o ich stosunek do rodziny królewskiej.

Jednym z prominentnych gości na uroczystościach ślubnych była Nancy Reagan. Pierwsza dama poznała Karola60 przed laty dzięki Walterowi Annenbergowi, ambasadorowi Nixona w Wielkiej Brytanii, i jego żonie Lee podczas wizyty w Kalifornii, gdy książę służył

w marynarce królewskiej. Nancy Reagan wzbudziła sympatię61

rodziny królewskiej również tym, że w maju podjęła Karola kolacją w prywatnym skrzydle Białego Domu pośród gości takich, jak Cary Grant, Audrey Hepburn, William F. Buckley i Diana Vreeland.

„Zakochałem się w pani Reagan”, usłyszała od Karola Mary Henderson, żona brytyjskiego ambasadora Nicholasa Hendersona.

„Miałem ochotę ją ucałować!”62.

Jako że królowa, zajęta przygotowaniami do ślubu, nie mogła podjąć pierwszej damy osobiście, postarała się, aby jej kuzynka Jean Wills wydała lunch na cześć żony prezydenta Stanów Zjednoczonych we wtorek 28 lipca 1981 roku. Po lunchu Nancy Reagan wypiła kawę z Królową Matką w Royal Lodge i obejrzała mecz polo w parku windsorskim. Nancy Reagan i Josephine Louis, żona Johna Louisa, nowo mianowanego wysłannika na Dwór Świętego Jakuba, wystroiły się „w najlepsze szmatki”, jak to ujęła Josephine Louis.

„Prawdopodobnie aż za bardzo jak na mecz polo”63. Otaczały je tłumy ochroniarzy, których liczba znacznie się zwiększyła po marcowym zamachu na prezydenta Ronalda Reagana.

Mecz zdążył się zacząć, gdy podjechał land rover i zza kierownicy wyskoczyła królowa, ubrana luźno w tweedową spódnicę i zwykłe półbuty, i jęła się przeciskać przez tłum w stronę loży królewskiej z poruszającymi się za nią dyskretnie niczym cienie funkcjonariuszami ochrony. „Była cudowna tamtego dnia”, wspominała Josephine Louis, „taka ciepła i przyjacielska”64. Nancy Reagan polubiła się także z Królową Matką, która później po południu przesłała jej serdeczny liścik z pudełkiem czekoladek miętowych w charakterze przypomnienia wizyty w „domku w windsorskim parku”65.

Odbywający się nazajutrz w katedrze Świętego Pawła ślub

następcy tronu okazał się kolejnym przykładem zbawiennego działania rodziny królewskiej w czasach, gdy Wielką Brytanię nękały rozruchy na tle rasowym i rosnące bezrobocie. Radosna atmosfera zapanowała66 pośród sześciuset tysięcy osób, które wyległy na ulice Londynu, oraz na całym świecie wśród telewidzów, których liczba przekroczyła siedemset pięćdziesiąt milionów. Diana wyglądała oszałamiająco w sutej sukni ślubnej z jedwabnej tafty, z trenem ciągnącym się na dwadzieścia pięć stóp[276], gdy arcybiskup Canterbury, Robert Runcie, obwieszczał zebranym pamiętne słowa:

„Oto materiał, z jakiego snuje się baśnie”. Runcie później przyznał, iż zdawał sobie sprawę, że małżeństwo Karola i Diany to mezalians, aczkolwiek wierzył, że panna młoda „dorośnie do niego”67.

Bliscy, przyjaciele i goście rodziny królewskiej udali się do pałacu Buckingham na weselne śniadanie, natomiast przywódcy państw nie będący koronowanymi głowami uczestniczyli w lunchu wydanym przez Margaret Thatcher w siedzibie Banku Anglii. Wieczorem, po tym jak Karol i Diana wyruszyli w podróż poślubną, kuzynka królowej, Elizabeth Anson, wydała w Claridge’s przyjęcie dla pięciuset gości, w tym dla Elżbiety II i księcia Filipa. Była to żywiołowa impreza68, podczas której na ekranach telewizyjnych wyświetlano sceny z niedawnej uroczystości zaślubin. Królowa przycupnęła na otomanie, trzymając w ręku martini, by jeszcze raz obejrzeć to, co przed paroma godzinami widziała na własne oczy.

„Och, Filipie, spójrz tylko!”, wykrzyknęła. „Zrobiłam tę swoją minę Miss Piggy!”69.

Królowa zaprosiła Nancy Reagan, której towarzyszył John Louis, oraz Grace księżnę Monako, aby zasiedli wraz z nią do bufetowej kolacji. Filip zajmował miejsce nieopodal, a pięćdziesięcioletnia księżniczka Małgorzata, siedząc na podłodze, jadła jajecznicę. Sala balowa została przystrojona baldachimem z wielobarwnymi wstążkami, na których dyndały jabłka; jeden z owoców uderzył Filipa w oko. Para królewska często udawała się na parkiet, chociaż jak się zdawało, królowa nie czuła się zbyt dobrze, tańcząc z amerykańskim ambasadorem, który przy wzroście sześciu stóp i czterech cali[277]

znacznie nad nią górował. Wszyscy tańczyli do muzyki orkiestry pod batutą Lestera Lanina prawie do pół do drugiej nad ranem. Wielu uczestników balu nosiło słynne kapelusiki Lanina w każdym możliwym kolorze, jak również panamy i meloniki przepasane

wstążkami z napisem „Karol i Diana”.

Wreszcie królowa z żalem zaczęła się szykować do wyjścia, oświadczając: „Bardzo bym chciała zostać i przetańczyć całą noc!”70. John i Josephine Louis wyszli za Elżbietą II i księciem Filipem, natomiast Nancy Reagan rzuciła się do automatu telefonicznego, by zadzwonić do męża w Białym Domu i zdać mu pełen raport z wieczoru. „Królowa była wściekła na Filipa, ponieważ nie chciał zdjąć kapelusika”, wspominała Josephine Louis. „Jej zdaniem było to niestosowne. „Ponawiała prośby, aż w końcu usłuchał. Ale jak tylko wsiedli do samochodu, włożył kapelusik z powrotem”71.

Nikt z gości nie mógł mieć pojęcia, że małżeństwo Karola i Diany już zaczęło się psuć. Problemy zaczęły się, kiedy Diana, która mieszkała w pałacu Buckingham w okresie narzeczeństwa, czuła się opuszczona, gdy Karol wypełniał narzucone mu przez pozycję obowiązki. Nikt nie wiedział, że cierpi na bulimię, ona tymczasem szybko traciła na wadze72, tak że projektantka Elizabeth Emanuel kilkakrotnie musiała zwężać suknię ślubną. Karolowi przyszło się zmierzyć z huśtawką nastrojów narzeczonej, z jej niepokojącym brakiem samodzielności oraz z oskarżeniami dotyczącymi Kamili Parker Bowles, z którą zerwał romans. (Kamila i jej mąż Andrew znaleźli się pośród trzech i pół tysiąca osób zaproszonych na ślub, lecz zostali usunięci z listy gości przez Dianę). Zanim nowożeńcy po dwutygodniowym rejsie na HMY Britannia dotarli do Balmoral na miesiąc miodowy, Diana, na przemian płacząca i złoszcząca się, schudła do stu dziesięciu funtów[278]73 przy pięciu stopach i dziesięciu calach[279] wzrostu.

Księżna dała jasno do zrozumienia, jak bardzo jej się nie podoba Royal Deeside i wszystko, co reprezentuje – rytuały życia na zamku i na wrzosowiskach, a zwłaszcza polowania. „To było po prostu nie do wytrzymania”, wspominał Filip. „Nie pojawiała się na śniadaniu.

Podczas lunchu siedziała ze słuchawkami na uszach, słuchając muzyki, a potem znikała na spacerze czy przebieżce”74. Nikt nigdy nie łamał etykiety do tego stopnia co Diana, nikt też nie okazywał

takiego braku szacunku dla królowej. Karol usiłował ułagodzić żonę, nadaremno jednak. Nie był przygotowany do stawiania czoła jej wymaganiom, toteż albo tracił cierpliwość, albo ustępował pola, pełen niesmaku dla „drugiego oblicza” tej „wesołej dziewczyny”75,

która oczarowała go słodyczą. Wreszcie za zgodą matki wysłał ją76

do Londynu, by skorzystała z pomocy psychiatry, co Diana przyjęła raczej z niechęcią niż z wdzięcznością.

Królowa nie była w stanie unikać niepokojącego zachowania Diany, lecz składała je na karb stresu związanego z nowym trybem życia, nie zaś poważniejszych problemów. Nie rozumiała Diany –

na przykład tego, że była ona równocześnie pełna empatii i egotyzmu – po części dlatego, że „Jej Królewska Mość jest najmniej skoncentrowanym na sobie człowiekiem, jakiego można spotkać”, powiedział jeden z jej głównych doradców. „Nie ma zwyczaju mówić o sobie i nie lubi, gdy inni zbytnio skupiają się na sobie”77. Nie miała również zamiaru ingerować w życie członków swojej rodziny.

„Jakkolwiek niegrzecznie by ją traktowała księżniczka Małgorzata, ona zachowuje milczenie”, rzekła jedna z najbliższych przyjaciółek Królowej Matki. „Taką wyznaje politykę. Nie zwraca uwagi swoim dzieciom. Jest niezmiernie przyzwoitą osobą, lecz nie interweniuje”78.

U podstaw niechęci Elżbiety II do konfrontacji leży wysoki poziom jej tolerancji. W Londynie królowa dała synowej do zrozumienia, że może ją odwiedzać, kiedy tylko zechce. Na początku Diana, która zwracała się do królowej per „mama”, składała jej wizyty wyłącznie wtedy, gdy przychodziła do pałacu Buckingham na basen. „Królowa zawsze była miła dla Diany”, powiedziała Lúcia Flecha de Lima[280],

powiernica księżnej. „Królowa zawsze znajdowała dla niej czas”79.

Jednakże Diana, nawet spędziwszy z teściową mnóstwo czasu, nadal była nią „przerażona”80 zdaniem Roberta Runciego.

Królowa wyznaczyła czterdziestodwuletnią lady Susan Hussey, swą najmłodszą dworkę, by była przewodniczką Diany po zawiłościach pałacowej etykiety. Hussey mogła zdawać się trochę straszna, no i sumiennie wykonywała polecenia Elżbiety II. Znana z ciętego humoru oraz z „najsprawniejszych, najgłębszych, najpoprawniejszych dygnięć”81 dama dworu pomogła Karolowi i Annie poznać podstawy etykiety, gdy oboje byli nastolatkami. Jednakże jako pedantka w sprawach protokołu, okazała się prawdopodobnie nazbyt drobiazgowa i wymagająca w wypadku niepoukładanej Diany, jak również nie dość współczująca w obliczu ewidentnych słabości księżnej. Chociaż na bieżąco Diana pisywała do lady Hussey listy z wyrazami wdzięczności82, zapewniając, że jest dla niej niczym

wspaniała starsza siostra, księżna przyznała później, że była podejrzliwa z powodu długoletniej przyjaźni dworki z Karolem.

Pewna kobieta zbliżona do kręgów rodziny królewskiej uważała, że królowa powinna była przydzielić Dianie raczej swą amerykańską damę alkowy, Virginię Ogilvy. Mimo że sześć lat starsza, z pewnością nawiązałaby z księżną lepszy kontakt. „Jest urocza, miła i zabawna”, stwierdziła jej przyjaciółka. „Udzielałaby Dianie dobrych rad i pocieszała ją w miarę potrzeby”83. Zapewne więc nie do uniknięcia była niezgoda między lady Hussey i Dianą, która opowiadała znajomym, że czuje się „zdradzona”84 przez jej niekwestionowaną lojalność wobec Karola.

Diana zaszła w ciążę w trakcie miesiąca miodowego, aczkolwiek odmienny stan wpłynął tylko na zwiększenie jej nerwowości.

Nagonka bulwarówek doprowadziła do tego, że królowa poczyniła niespotykany krok: w grudniu 1981 roku zwołała spotkanie dwudziestu jeden redaktorów w pałacu Buckingham. Sekretarz prasowy Elżbiety II, Michael Shea, oznajmił grupie przedstawicieli prasy, iż ich natręctwo wywołuje w księżnej takie „przygnębienie”85, że obawia się wychodzić z domu. Kiedy Barry Askew, reporter lubującego się w sensacjach tytułu News of the World, zapytał, dlaczego księżna sama chodzi po słodycze, zamiast posłać po nie służbę, królowa nie zdołała się powstrzymać i odparła: „To najbardziej pretensjonalna rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałam”86.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

Prezydent opisał królową jako „czarującą” i „rzeczową” oraz zauważył, że „ma to zwierzę pod kontrolą!”.

Królowa Elżbieta II i prezydent Ronald Reagan na ostrożnej przejażdżce po parku windsorskim. © Kent Gavin Associates.

Rozdział XIV

Bardzo wyjątkowa relacja

Po Nowym Roku zainteresowanie Dianą zmalało, gdy opinia publiczna i rodzina królewska stanęły przed perspektywą wojny o Falklandy na południowym Atlantyku między Wielką Brytanią i Argentyną. W piątek 2 kwietnia 1982 roku siły argentyńskie zaatakowały wyspy, które od osiemnastego wieku były kolonią brytyjską. Argentyńczycy utrzymywali, że Malwiny, jak je nazywali, tak naprawdę należą do nich. Jako że pogwałcono niezależność terytorium Wielkiej Brytanii, Margaret Thatcher niezwłocznie wysłała oddziały wojska z rozkazem odbicia wysp. Elżbieta II całym sercem popierała działania pani premier, i to nie tylko jako monarchini napadniętego kraju, lecz także jako głowa Wspólnoty Narodów.

Niezwykła sytuacja wymusiła na niej również decyzję, czy jej dwudziestodwuletni syn Andrzej, drugi w kolejce do tronu, powinien zostać wysłany do strefy działań wojennych. Szorstki z natury książę Andrzej przypominał swego ojca, w którego ślady poszedł, uczęszczając do Gordonstoun School. W odróżnieniu od Karola bardziej męski Andrzej z łatwością zaadaptował się do rygorystycznego regulaminu szkoły. Pół roku spędził na wymianie międzyszkolnej w Lakefield College School w Ontario w Kanadzie, a po ukończeniu Gordonstoun School w 1979 roku zrezygnował

ze studiów i zaciągnął się do marynarki wojennej po szkoleniu w Dartmouth, ponownie idąc w ślady ojca. Zanim wybuchła wojna o Falklandy, książę Andrzej zdobył licencję pilota helikoptera.

Zdaniem rządu bezpośrednie walki niosły nazbyt duże ryzyko, jednakże książę Andrzej uparł się, że wyruszy ze swym szwadronem na lotniskowcu HMS Invincible, a Elżbieta II poparła jego decyzję.

I tym „skutecznie zwróciła uwagę na odpowiedzialność ciążącą na niej zarówno jako matce, jak i władczyni”, wspominał Andrzej.

„Skoro już o tym mowa, zarówno królowa, jak i diuk byli zadowoleni, że tam jadę. To rozumiało się samo przez się”. Jego uczestnictwo w wojnie „dało krajowi poczucie, że królowa ma swój udział w całym tym dramatycznym przedsięwzięciu. [Elżbieta II] przechodziła przez

to samo co wszyscy inni rodzice”1.

W wojnie zginęło dwustu pięćdziesięciu pięciu Brytyjczyków i sześciuset pięćdziesięciu Argentyńczyków, zanim Argentyna poddała się 14 czerwca 1982 roku. Andrzej ani razu nie wziął udziału w bezpośrednich walkach, aczkolwiek wielokrotnie pilotował

helikopter Sea King podczas akcji dywersyjnych, przerzucania oddziałów oraz wykonywania misji poszukiwawczych i ratunkowych, za każdym razem wystawiając się na niebezpieczeństwo. Wokół

ginęli jego przyjaciele i koledzy, a raz był nawet obecny na pokładzie okrętu zaatakowanego przez pociski exocet. „Nie ma wątpliwości co do tego, że pojechałem tam jako chłopak, a wróciłem jako mężczyzna”2, powiedział.

Stanowczość Margaret Thatcher w sprawie wojny o Falklandy umocniła jej wizerunek Żelaznej Damy oraz po fiasku sueskim sprzed ćwierćwiecza poprawiła reputację Wielkiej Brytanii jako silnej i skutecznej potęgi wojskowej. „Przestaliśmy być narodem w odwrocie”3, powiedziała Thatcher. Jej zagorzałym sprzymierzeńcem w tej walce był Ronald Reagan, którego administracja nałożyła sankcje ekonomiczne na Argentynę i wyposażyła siły brytyjskie w potrzebny sprzęt wywiadowczy i wojskowy, ryzykując, że od Stanów Zjednoczonych odwrócą się sprzymierzeńcy z Ameryki Południowej. Więź łącząca dwoje przywódców, którzy wykazywali wiele podobieństw zarówno pod względem prywatnym, jak ideologicznym, wyniosła „wyjątkową relację” między Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi na najwyższy poziom od czasów premierostwa Churchilla. Królowa później wynagrodziła Reagana i jego sekretarza obrony, Caspara Weinbergera, przyznając im tytuły honorowych rycerzy komandorów Orderu Imperium Brytyjskiego.

Tak się złożyło, że prezydent Reagan i jego żona Nancy mieli odwiedzić królową i księcia Filipa w czerwcu 1982 roku w odpowiedzi na zaproszenie, które padło w lipcu ubiegłego roku, kiedy pierwsza dama była w Londynie na ślubie następcy tronu.

Reaganowie jako prywatni goście Elżbiety II spędzili w Windsorze

„dwa spokojne dni pomiędzy szczytami”4 we Francji i Niemczech, zostając nawet na nocleg, czego nie mogła o sobie powiedzieć dotychczas żadna amerykańska para prezydencka. Najbardziej wyczekiwanym punktem tej wizyty była wspólna konna przejażdżka

Elżbiety II i Ronalda Reagana – wynik licznych spotkań w Waszyngtonie i Londynie od początku tego roku. Ambasador brytyjski Nicholas Henderson zauważył, że główny doradca do spraw wizerunku prezydenta, zastępca szefa sztabu Michael Deaver

„oczywiście aż się rozpromienił na pomysł” tej przejażdżki. „Carter czegoś takiego by nie zrobił”, powiedział Deaver. „Pomyśleć tylko, jakie będzie z tego zdjęcie”5.

Poprzednik Reagana, Jimmy Carter, widział się z królową tylko dwa razy: podczas jej pobytu w Waszyngtonie z okazji obchodów dwusetlecia oraz 5 maja 1977 roku w trakcie jego inauguracyjnej wizyty zagranicznej w roli prezydenta do „pierwszego kraju, jaki widziałem poza moim”6. Przybył do Anglii w celu odbycia spotkań dotyczących gospodarki i polityki zagranicznej, po których w pałacu Buckingham odbyła się oficjalna kolacja wydana dla przywódców NATO. Gdy Carter (z muchą trzykrotnie większą niż mucha Filipa) witał siedemdziesięciosześcioletnią matkę królowej, chcąc ją skomplementować, przyrównał ją do własnej matki, „Miz Lillian”, i w przypływie entuzjazmu pocałował w usta. „Cofnęłam się gwałtownie”, wspominała Królowa Matka, „lecz nie dość daleko”7.

Rzuciła później uwagę, że nikt jej w ten sposób nie pocałował

od śmierci męża przed dwudziestoma pięcioma laty.

Ronald i Nancy Reaganowie przybyli na zamek w Windsorze helikopterem w poniedziałek 7 czerwca 1982 roku. Przydzielono im siedmiopokojowy apartament w Wieży Lancasterów: dwie sypialnie, dwie garderoby, dwie łazienki i salon z portretami przodków królowej pędzla Hansa Holbeina – a wszystko to ze wspaniałym widokiem na Long Walk. Królowa postarała się8 o specjalną linię telefoniczną łączącą bezpośrednio z Białym Domem, jak również o zainstalowanie pierwszego prysznica na zamku w Windsorze, ponieważ usłyszała od swych doradców, że „tego właśnie [prezydent]

potrzebuje”9.

Po południu para królewska oprowadziła Reaganów po ogrodach, a wieczorem prezydent i pierwsza dama oraz największe osobistości z małżonkami – zastępca szefa sztabu Michael Deaver, sekretarz stanu Alexander Haig, szef sztabu James Baker oraz doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego William Clark – wraz z członkami rodziny królewskiej, po koktajlach w Green Drawing Room, wzięli udział w oficjalnej kolacji w Crimson Room, małej

jadalni w prywatnej części zamku.

„Mieliśmy uczucie, że przyszliśmy na kolację do krewnych”, opowiadała Carolyn Deaver. „[Królowa i książę Filip] niewymuszenie żartują przy nieznajomych. Do pewnego stopnia sprawiają, że człowiek czuje się u siebie, ale oczywiście nigdy tak nie jest”.

Obecni byli: księżniczka Anna i Mark Phillips, jak również Karol z Dianą w ósmym miesiącu ciąży i wyraźnie nieszczęśliwą. „Była ubrana w czerwoną suknię i trzymała głowę spuszczoną”, opowiadała Carolyn Deaver. „Siedziała przy końcu stołu i niewiele rozmawiała z osobami po obu stronach”10.

Nazajutrz rano Elżbieta II i Filip zaprosili Reaganów na śniadanie na małym tarasie przy swojej sypialni. „Było to zadziwiająco intymne”, wspominała Nancy Reagan. „Musieliśmy przejść przez ich sypialnię, a na stoliku były ustawione pudełka z płatkami śniadaniowymi. Zapytałam księcia Karola: «Co mam robić?». Odparł:

«Proszę się po prostu częstować». W niczym nie przypominało to moich wyobrażeń”11.

O dziewiątej trzydzieści przyszła pora na zapowiadaną od dawna przejażdżkę. Pięćdziesięciosześcioletnia królowa dosiadała Burmese, a była ubrana w cieliste bryczesy, kraciasty wełniany żakiet, beżowe rękawiczki i oczywiście apaszkę na głowie.

Siedemdziesięciojednoletni prezydent włożył koszulę z rozpiętym pod szyją kołnierzykiem i lekką tweedową marynarkę. Jechał

na ośmioletnim ogierze noszącym imię Centennial w klasycznym siodle, w którym „podskakiwał, kiedy powinien być nieruchomy”12.

Żadne z nich nie miało na głowie kasku, co wywołało zrozumiałe głosy krytyki.

Zanim wjechali w mgłę snującą się nad parkiem o powierzchni sześciuset pięćdziesięciu pięciu akrów[281] w bezpośrednim otoczeniu zamku, Reagan żartował ze stu pięćdziesięcioma reporterami wykrzykującymi pytania zza barierki. „Dobrze się jedzie?”, zapytał któryś głośno. „Tak”, odpowiedział Reagan z uśmiechem. „Jeśli się uspokoicie, przesadzę was jednym susem”13.

Królowa, która nigdy nie odpowiada na takie zaczepki, zrobiła marsa, ściągnęła wodze i odjechała stępa, zmuszając Reagana do pokłusowania za nią. Towarzyszyli im konno dwaj koniuszowie i dwaj ochroniarze oraz range rover pełen agentów Secret Service i brytyjskich funkcjonariuszy ochrony. Nancy Reagan jechała

zaprzężonym w czwórkę koni powozem, którym kierował Filip, pokazując pierwszej damie przyzamkowy park. Filip, który zaprzestał gry w polo w 1971 roku z powodu zapalenia stawów, został mistrzem maratonów zaprzęgów parokonnych i mógł

zaoferować pasażerce wykład14 nie tylko o scenerii, lecz także o tym sporcie.

Przez godzinę Elżbieta II i Reagan jeździli stępa, kłusem i galopem, pokonując ośmiomilową[282] trasę i zatrzymując się tylko raz, żeby pozdrowić wieśniaków pośrodku pasącego się bydła. Kiedy jechali wzdłuż kanału równoległego do Tamizy, Reagan tak bardzo machał

ręką gapiom, iż królowa bała się, że wjedzie do wody – w pewnej chwili złapała wodze i poprowadziła jego wierzchowca w dobrą stronę. Przejażdżkę zakończyli u szczytu Long Walk, gdzie agenci ochrony czaili się niemal za każdym drzewem i krzakiem, a reporterzy znów wykrzykiwali pytania, wywołując kolejny przypływ niezadowolenia królowej, gdy prezydent przystanął, by z nimi porozmawiać. Opisał ją jako „czarującą” i „rzeczową” oraz zauważył, że „ma pod kontrolą to zwierzę!”15.

Parę godzin później Reagan wychwalał brytyjską kampanię na Falklandach w swej transmitowanej przez telewizję przemowie do obu izb parlamentu – taki zaszczyt nigdy dotąd nie spotkał

żadnego prezydenta Stanów Zjednoczonych16. Królowa tymczasem zajmowała się w Windsorze czerwonymi teczkami. Carolyn Deaver spędziła popołudnie na zwiedzaniu zamku, wędrując po Wielkim Korytarzu i zachwycając się dziełami Canaletta. „Miło pani spędza czas?”, zapytał ktoś znajomym głosem zza którychś drzwi. „Te obrazy są po prostu cudowne”, odparła Carolyn Deaver z oczyma wciąż rozszerzonymi zachwytem. „Proszę się nie śpieszyć”, powiedziała królowa. „Cieszę się, że się pani podobają”17.

Carolyn Deaver była równie zdumiona skrupulatnymi, trwającymi cały dzień przygotowaniami do uroczystego bankietu w Sali Świętego Jerzego. Mahoniowy stół długi na sto siedemdziesiąt pięć stóp[283]

był tak szeroki (na osiem stóp[284]), że wicekamerdynerzy, nałożywszy przypominające poduszeczki ochraniacze na stopy, spacerowali jego środkiem, ustawiając posrebrzane kandelabry i aranżacje kwiatów w złotych wazonach.

Podczas bankietu na sto pięćdziesiąt osiem osób królowa powiedziała do Reagana, że zrobiło na niej „niezwykłe wrażenie to,

jak profesjonalnie pan sobie poradził z nieznanym koniem i siodłem, które musiało się panu wydać jeszcze dziwniejsze”18, dodając też poważniej: „konflikt falklandzki został na nas wymuszony przez bezwstydną agresję. […] W trakcie tego kryzysu pociechę niosło nam zrozumienie wykazywane przez naród amerykański. Byliśmy pełni podziwu dla uczciwości, cierpliwości i umiejętności, jakimi się wykazaliście w podwójnej roli sprzymierzeńca i mediatora”19.

Po kolacji para królewska i Reaganowie ruszyli przejściem między stołem i krzesłami, które odsunęli lokaje, prowadzeni przez idącego tyłem sześćdziesięciosześcioletniego szambelana, lorda Charlesa

„Chipsa” Macleana, dwudziestego siódmego wodza klanu Macleanów. Reagan popatrywał na królową z rosnącym zaniepokojeniem, szukając u niej wyjaśnienia tego starodawnego zwyczaju. „Nagle zobaczyłem, jak ta sunąca obok mnie drobina macha dłonią”, wspominał prezydent. Otóż królowa kierowała Macleanem, gdyż jak wytłumaczyła Reaganowi, „wie pan, krzesła nie stoją zbyt równo, mógłby się więc przewrócić i zrobić sobie krzywdę”20.

Diana nie czuła się dość dobrze, by uczestniczyć w bankiecie, jednakże dwa tygodnie później spełniła swój obowiązek, wydając na świat męskiego dziedzica: 21 czerwca 1982 roku urodził się Wilhelm Artur Filip Ludwik. „Była to wielka ulga, ponieważ wszystko znów się uspokoiło”, wspominała później. „I przez jakiś czas czułam się dobrze”21. Królowa jako jedna z pierwszych przybyła22

do Szpitala Świętej Marii, by zobaczyć nowo narodzonego księcia, obecnie drugiego w kolejce do tronu.

Niecały rok po nieudanym zamachu w wykonaniu Marcusa Sarjeanta królową spotkała jeszcze większa nieprzyjemność, gdy kwadrans po siódmej rano w piątek 9 lipca 1982 roku obudziło ją trzaśnięcie drzwi, czyli coś, na co nie poważyłby się żaden członek pałacowego personelu. Elżbieta II wiedziała, że Filip opuścił pałac o szóstej rano, udając się na wcześniej umówione spotkanie poza miastem. Gdy podniosła wzrok, ujrzała bosonogiego intruza w koszulce i dżinsach odsłaniającego kotary, a następnie siadającego w nogach jej łóżka z odłamkiem szkła z roztrzaskanej popielniczki i krwią z prawego kciuka plamiącego królewską pościel.

Doszło wtedy do niesłychanego naruszenia środków

bezpieczeństwa: trzydziestojednoletni Michael Fagan pokonał płot

wysoki na czternaście stóp[285], dostał się do pałacu przez otwarte okno, przeszedł nie niepokojony korytarzem, a na koniec wślizgnął

się niepostrzeżenie do sypialni królowej. Jak się okazało, miał

doświadczenie w dostawaniu się do pałacu Buckingham, gdzie ostatnio włamał się 7 czerwca tego samego roku, by dla zabawy wypić pół butelki wina.

„Proszę stąd natychmiast wyjść!”23, powiedziała królowa, lecz Fagan zignorował ją i zaczął wylewać swoje osobiste żale. Jak tylko zdała sobie sprawę, że intruz nie stanowi zagrożenia, zmieniła taktykę. Słuchała cierpliwie przez dziesięć minut, a znalazłszy wspólny temat dzieci, wtrącała nawet pełne współczucia komentarze, równocześnie usiłując wezwać pomoc – kilkakrotnie wduszała przycisk alarmowy oraz dwa razy spróbowała się połączyć z pałacową centralką telefoniczną. Fagan opowiadał potem, że nie przejawiała najmniejszych oznak zdenerwowania. Sytuacja ta zdumiewająco przypominała incydent z zamku w Windsorze, kiedy w lutym 1941 roku psychicznie niezrównoważony mężczyzna wyłonił

się zza kotar w sypialni jej matki i pochwycił ją za kostki u nóg.

Królowa Matka powstrzymała się przed okrzykiem, powiedziała tylko: „Proszę mi wszystko opowiedzieć”24. Mężczyzna zaczął

mówić, ona tymczasem przeszła na drugi koniec pokoju, by wdusić przycisk alarmu.

Elżbieta II zareagowała podobnie na wybryk Fagana po części dlatego, że – jak tłumaczyła przyjaciołom – „Przywykłam do rozmawiania z ludźmi na rogach ulic”25. Jednakże dały o sobie znać również jej niezwykłe opanowanie, odwaga i zdrowy rozsądek.

Wyczuła swoją szansę, kiedy mężczyzna poprosił, by poczęstowała go papierosem – zaproponowała, by przeszli do pobliskiego kredensu, gdzie miał się znajdować zapas.

W korytarzu natknęli się na pokojówkę, Elizabeth Andrew, która zawołała: „Cholewka, a co ten tutaj robi?!”26 (tę reakcję królowa później odgrywała przed przyjaciółmi, wspaniale naśladując ciężki akcent kobiety z hrabstwa Yorkshire). Paul Whybrew, mierzący sześć stóp cztery cale[286] starszy lokaj królowej, pojawił się z gromadką psich ulubieńców Elżbiety II, które wyprowadzał na spacer. Podczas gdy psy ujadały przeraźliwie, lokaj poczęstował Fagana drinkiem dla uspokojenia. Parę chwil później nareszcie przybył oddział policji.

„Och, proszę dać spokój, cholewka, i coś z tym zrobić!”27,

powiedziała królowa, widząc, że jeden z funkcjonariuszy przystaje, aby poprawić krawat.

„Nie czułam strachu”, oznajmiła potem koniuszemu swojej matki, Colinowi Burgessowi. „Cała ta sytuacja była taka surrealistyczna.

Wszedł jakby nigdy nic, pogawędziliśmy sobie, po czym wyszedł, nie sprawiając trudności, i już”28. Zdaniem jednego z krewnych zareagowała „głównie szokiem i niedowierzaniem”29. Królowa wzięła udział w uroczystości inwestytury o jedenastej przed południem, jak było zaplanowane, poprosiwszy wcześniej swych doradców o zachowanie incydentu w tajemnicy, dopóki rząd nie stwierdzi, które ogniwo ochrony zawiodło. Mimo to Express opublikował wiadomość w najbliższy poniedziałek, artykuł opatrując nagłówkiem: „INTRUZ PRZY ŁÓŻKU KRÓLOWEJ”. Wieczorem tego samego dnia Margaret Thatcher przyszła na cotygodniową audiencję, choć normalnie wypadały one we wtorki, z przeprosinami, natomiast minister spraw wewnętrznych William Whitelaw dostał się w ogień pytań członków Izby Gmin i złożył rezygnację.

Królowa Elżbieta II, książę Filip oraz Królowa Matka z Karolem i Dianą trzymającą księcia Wilhelma po jego chrzcie w pałacu Buckingham, 4 sierpnia 1982 r. Kent Gavin, fotograf królewski.

Tydzień później IRA odpaliła ładunki w pobliżu dwóch oddziałów żołnierzy – w Hyde Parku i w Regent’s Parku – zabijając ośmiu członków Household Cavalry i muzyków Royal Green Jackets[287]

oraz raniąc czterdziestu siedmiu pozostałych, co było tragedią w sercu Londynu i przywołującym do rzeczywistości

przypomnieniem, jakie piekło mógłby rozpętać w pałacu pojedynczy terrorysta. Elżbieta II zdawała się przygaszona podczas imprez publicznych i lekarze doradzili jej, aby zrobiła sobie trochę wolnego.

Fagana oskarżono o kradzież wina królowej, aczkolwiek we wrześniu go uniewinniono. Choć pięć miesięcy spędził w szpitalu psychiatrycznym, właściwie uniknął kary, a nawet przez moment cieszył się popularnością.

Jedynym jaśniejszym punktem na tle tych ponurych wydarzeń był

chrzest księcia Wilhelma 4 sierpnia 1982 roku, w dzień osiemdziesiątych drugich urodzin Królowej Matki. Elżbieta II ustąpiła miejsca na scenie najmłodszemu i najstarszemu członkowi rodziny królewskiej, pozwalając, aby to jej matka zamiast niej trzymała niemowlę. Diana robiła dobrą minę do złej gry, lecz tak naprawdę była pogrążona w depresji poporodowej, którą nazwała później swoim „czarnym okresem”30. Zdążyła też wrócić w sekrecie do bulimicznych hulanek i czystek, a także nasiliła oskarżenia pod adresem Kamili, nie wierząc, że mąż przerwał romans. We wrześniu, gdy Diana i Karol przebywali w Craigowan Lodge, domku na terenie posiadłości w Balmoral, Diana usiłowała się ranić ostrymi przedmiotami, co stanowiło niepokojącą eskalację jej nieobliczalnego zachowania. Karol jednak nie powiadomił o tym swoich rodziców.

Ponownie zabrał żonę do Londynu, gdzie podjęła terapię u dwóch różnych specjalistów31, lecz zrezygnowała z niej już w czwartym miesiącu.

Jej objawy – depresja, strach przed odrzuceniem i porzuceniem, zmienne nastroje, działania impulsywne i autodestrukcyjne oraz trwałe poczucie osamotnienia i pustki – mogły wskazywać na pograniczne zaburzenie osobowości, które bardzo trudno się leczy. Wszelako poza sporadycznymi okazjami – jak na przykład wtedy, gdy Diana spóźniła się do loży królewskiej w Albert Hall w listopadzie 1982 roku na doroczne obchody Dnia Pamięci

i wyraźnie dało się wyczuć jej zdenerwowanie i napięcie po tym, jak pokłóciła się z Karolem na oczach krewnych – opinia publiczna nie była świadoma, że Diana ma problemy emocjonalne i w małżeństwie pary książęcej Walii nie dzieje się dobrze.

Jesienią 1982 roku książę Andrzej wrócił z Falklandów na pokładzie HMS Invincible po ponad pięciomiesięcznej nieobecności. Królowa, książę Filip i księżniczka Anna udali się samolotem z Balmoral do Portsmouth, aby go powitać w domu. Kiedy tłumy stojące na nabrzeżu wymachiwały transparentami i powiewały flagami, Elżbieta II, jak się zdaje, ocierała łzy z oczu. „Naprawdę zrobiło się bardzo uczuciowo”32, wspominał Andrzej, który rozluźnił

atmosferę, witając matkę z czerwoną różą w zębach.

 W lutym 1983 roku królowa spełniła swoje marzenie sprzed wielu lat, zwiedzając Zachodnie Wybrzeże Stanów Zjednoczonych, co znajdowało się w pierwotnym planie wizyty w 1957 roku, lecz zostało wycięte „z powodów protokolarnych oraz czasowych”33.

Poruszyła ten temat34 z Nicholasem Hendersonem, zanim w 1979

roku objął placówkę w Waszyngtonie, zatem ogarnęła ją wielka radość, gdy Ronald i Nancy Reaganowie zaprosili ją podczas swego pobytu na zamku w Windsorze. „Kiedyż byłoby to adekwatniejsze”, odparła, „niż za prezydentury Kalifornijczyka!”35. Wyraźnie zażyczyła sobie36 wizyty w należącym do Reaganów Rancho del Cielo na szczycie góry nieopodal Santa Barbara, gdzie prezydent obiecywał konną przejażdżkę w kulbace westernowej.

Dziesięciodniową wizytę zaplanowano na okres bezpośrednio po trwających kilka tygodni oficjalnych wizytach w państwach Morza Karaibskiego, dokąd para królewska udała się na pokładzie swego jachtu HMY Britannia. Elżbieta II i książę Filip z upragnieniem wyczekiwali mieszaniny ceremoniału i zwiedzania w osławionym kalifornijskim słońcu. Jednakże gdy przybyli na miejsce w sobotę 26

lutego 1983 roku, przywitała ich ulewa, która towarzyszyła im, w miarę jak posuwali się wzdłuż wybrzeża na północ – tak złej pogody nie było tam od dwudziestu lat – tak że wszystkie kolorowe jedwabne suknie królowej pozostały w bagażach, jako że dzień w dzień musiała wkładać płaszcz nieprzemakalny marki Burberry i czarne buty. Któregoś dnia z Anglii zatelefonowała księżniczka Małgorzata37 z sugestią, aby siostra sprawiła sobie nowy płaszcz.

Drogi w San Diego, pierwszym przestanku pary królewskiej, były tak zalane, że dostojnych gości trzeba było transportować ogromnym autobusem marynarki Stanów Zjednoczonych – plan ten wzburzył

londyńskich reporterów podróżujących ze świtą królewską.

„Mówiliśmy: «Ale przecież ona nigdy nie jeździ autobusem!»”38, wspominał Peter McKay z Daily Maila.

„Zajęli dwa miejsca w pierwszym rzędzie, a ja pomyślałam, że wyglądają jak para uczniaków na wycieczce”39, powiedziała Selwa

„Lucky” Roosevelt, szefowa protokołu Reagana. Burmistrz San Diego William Cleaton popełnił gafę stulecia podczas oprowadzania królowej po przystani, mianowicie kierował ją dłonią przyłożoną do pleców. „Królowa była wyraźnie zła i zmarszczeniem brwi dała wyraz dezaprobacie”40, jak napisano w Daily Expressie. Choć nie wniesiono oficjalnej skargi, Cleaton był przerażony. Kiedy zwiedzający szli wzdłuż falochronu, Filip także doznał uszczerbku na godności41, z wody bowiem wyskoczyła foka, ochlapując go wodą.

Elżbieta II wybuchnęła śmiechem, lecz książę nie czuł rozbawienia.

Filip odgrywał rolę królewskiego małżonka po mistrzowsku, aczkolwiek zdarzały mu się momenty niepoprawności politycznej oraz chwile zdenerwowania nadmiernymi jego zdaniem środkami ostrożności. „Spodziewa się pan ataku?”, warknął

do Pete’a Metzgera, attaché wojskowego Reagana, który został

oddelegowany do jego ochrony podczas zwiedzania lotniskowca USS

Ranger. „Nie, sir”, padła odpowiedź. „W takim razie niech się pan odsunie!”42, rzekł Filip. W San Francisco, wymieniwszy uścisk dłoni z pięcioma kobietami z oficjalnej delegacji, zapytał: „Nie macie tu szefów mężczyzn? Co za babiniec!”43. Kiedy wraz z Lucky Roosevelt jechali autem na przystań, wyżył się na agentach Secret Service, którzy poprosili go o wyłączenie światła w limuzynie, ponieważ czyni go ono łatwym celem. „Nie ma mowy, żebym wyłączył światło”, powiedział. „Ludzie przychodzą po to, by nas zobaczyć”44.

Dojechawszy na przystań, wyskoczył z auta i zatrzasnął ciężkie pancerne drzwi wozu tuż przed nosem szefowej protokołu.

W połowie drogi na pokład HMY Britannia zdał sobie sprawę z tego, co zrobił, zawrócił, pocałował Lucky Roosevelt w rękę i rzekł:

„Bardzo przepraszam”.

W niedzielę po mszy królowa i książę Filip udali się samolotem na lunch do Waltera i Lee Annenbergów w Sunnylands, ogrodzonej

posiadłości o powierzchni dwustu ośmiu akrów[288], gdzie czekał stół

zastawiony oszałamiającym serwisem z porcelany Flora Danica.

„Annenbergowie mają więcej od królowej!”45, mruknęła jedna z dam dworu. Jako że deszcz padał nawet na pustyni, Lee Annenberg po lunchu zaczęła oprowadzać gości po obszernym domu (o powierzchni prawie akra[289]) zapełnionym prywatną kolekcją dzieł impresjonistów i postimpresjonistów, w tym van Gogha, Maneta, Moneta, Vuillarda i Corota. Królowa uparła się, żeby rzucając wyzwanie naturze, obejrzeć też dziewięciodołkowe pole golfowe, tak więc Michael Deaver zorganizował pięć wózków golfowych.

Odjechali z piskiem opon pod parasolami46, z królową i ambasadorem w wózku roboczym zagraconym szczotkami i mopami.

Wieczorem królowa i jej mąż zostali podjęci kolacją dla pięciuset osób wydaną w studiu filmowym numer dziewięć wytwórni 20th Century Fox; wśród zaproszonych znalazły się takie gwiazdy brytyjskiego i amerykańskiego kina, jak Julie Andrews, Dudley Moore, Fred Astaire i Betty Davis. Rozrywkę zapewniali George Burns, Frank Sinatra i Perry Como, w menu zaś było ulubione danie prezydenta Reagana: potrawka z kurczaka z restauracji Chasena w Hollywood.

Nieprzerwane ulewy zmusiły parę królewską do tego, by od dawna planowaną wyprawę do Santa Barbara na rancho Reaganów odbyć na pokładzie raczej Air Force Two aniżeli HMY Britannia.

Na miejscu trzeba było porzucić limuzyny i przesiąść się do kolumny wozów terenowych z napędem na cztery koła. „Długo się zastanawialiśmy, czy z jazdą na rancho to na pewno dobry pomysł”, opowiadała Lucky Roosevelt, „ale królowa była uparta”47. Charles Anson, attaché prasowy brytyjskiej ambasady, wspominał:

„Powiedziała: «Skoro można się tam dostać, jedźmy»”48. Ubrana w czarne gumowce Elżbieta II wdrapała się do jeepa, a za nią wcisnęła się Josephine Louis. „Nie przypuszczam, żeby była szczęśliwa z tego powodu”, stwierdziła żona amerykańskiego ambasadora. „Trudno było w tych warunkach nie dotykać jej czy nie przechylać się w jej stronę. Zaproponowałam, że odłożę jej torebkę.

«Och, nie trzeba!”, odparła i dalej trzymała ją mocno”49.

Nawet w ładne dni podjazd50, Refugio Road, liczący dwa tysiące czterysta stóp[290] i tylko gdzieniegdzie pokryty nawierzchnią, za to

usiany niebezpiecznymi zakrętami, stanowi nie lada wyzwanie, które wzmagają jeszcze urwiste zbocza i częsty brak barier ochronnych.

Kiedy tę drogę pokonywała królowa Elżbieta II, w wielu miejscach przecinały ją potoki rwącej wody, a widoczność była bliska zera.

Królowa nie odzywała się wiele51 w trakcie jazdy, lecz wydawała się niezrażona.

Rancho spowijała mgła, co zmusiło Reaganów do kajania się za to, że pogoda nie tylko uniemożliwiła przejażdżkę konną, ale również ograniczyła widoczność niemal do zera. „Proszę skończyć z tymi głupstwami”, zareagowała królowa. „Przecież to wspaniała przygoda!”52. Dwoje gospodarzy i dwoje gości zjadło posiłek w stylu teksańsko-meksykańskim, z menu obejmującym taco, enchiladę i frijoles refritos. „Panie Deaver”, powiedziała potem królowa.

„Wszystko było bardzo smaczne, zwłaszcza odświeżana fasola”53.

Gdy para królewska ze świtą udała się w drogę powrotną, wyszło słońce. „A niech to”, zaklął Reagan. „Mówiłem im, że się przejaśni”54.

Następnie wszyscy przelecieli do Long Beach na kolację na pokładzie Britannii. Po kolacji Michael Deaver przygrywał

na pianinie, podczas gdy inni śpiewali, a Nancy Reagan została nawet na noc. „Nagadałyśmy się”, wspominała. „Nie było królowej i pierwszej damy, tylko dwie matki i żony rozmawiające o swoim życiu, głównie o dzieciach. Ją zaczynała martwić Diana”55.

Wzburzone morze nie pozwoliło parze królewskiej przepłynąć do San Francisco, więc z trzydziestoma oficjelami przelecieli znów na pokładzie Air Force Two. Gdy zbliżali się56 do miasta, pilot zniżył

lot nad mostem Golden Gate i królowa z entuzjazmem przyłączyła się do grupki osób po jednej stronie samolotu, aby także zobaczyć zarys słynnej konstrukcji. Świta królowej i osoby towarzyszące parze królewskiej zajęły w sumie czterdzieści sześć pokoi na czterech kondygnacjach hotelu St. Francis. Elżbieta II i książę Filip zatrzymali się w apartamencie prezydenckim, w którym pobyt normalnie kosztuje tysiąc dwieście dolarów za noc. Projektant wnętrz Nancy Reagan – Ted Graber – pośpiesznie ozdobił57 go obrazami i dziełami sztuki z miejscowych muzeów.

Pod wpływem chwili angielsko-amerykańska grupa postanowiła wybrać się na kolację do Trafalgar Room, prywatnej sali w restauracji Trader Vic’s. Królowa z początku się opierała, lecz mąż

ją przekonał. „Dowiedziałam się wtedy, że go słucha, i bynajmniej nie był to przypadek «Będzie tak, jak ja mówię, albo wcale»”, opowiadała Carolyn Deaver. „Odniosłam wrażenie, że to on jest bardziej żądny przygód z nich dwojga i że pragnąłby ją trochę rozruszać”58. Elżbieta II powiedziała Deaversom, że nie była w restauracji od piętnastu lat, lecz kiedy znalazła się na miejscu, śmiała się i skosztowała niejeden egzotyczny rumowy poncz.

Na koniec posiłku otworzyła59 ciasteczko z wróżbą, przeczytała wróżbę, pokazała ją Filipowi, po czym schowała starannie do torebki.

W czwartek 3 marca 1983 roku Elżbieta II i książę Filip zostali podjęci elegancką kolacją w M. H. de Young Memorial Museum.

Kiedy Michael Deaver zapytał Philipa Moore’a, dlaczego monarchini tak długo zajęło przygotowanie się do wieczoru, w odpowiedzi usłyszał od prywatnego sekretarza: „Jej Królewskiej Mości potrzebny jest czas na tiarę!”60. Moore wyjaśnił następnie, że królowa ma przybornik z narzędziami61, których używa do zdobienia niektórych diamentowych tiar, dowieszając perełki albo inne kamienie szlachetne, co wedle byłego jubilera koronnego Davida Thomasa jest jej ulubioną rozrywką.

Na tamten bankiet wybrała perły, lecz od tiary i pasującego do niej naszyjnika oraz pary wiszących kolczyków odwróciła uwagę rozłożystą suknią wieczorową z tafty w kolorze szampana z „bufiastymi rękawami ozdobionymi «przymarszczoną» koronką lamowaną złotem”62 i pokaźnymi kokardami na ramionach. Zerkając zza okularów, przemówiła do dwustu sześćdziesięciu gości w sklepionej łukowo sali Hearst Court. „Wiedziałam przed przyjazdem tutaj, że wiele naszych tradycji przyjęło się w Stanach Zjednoczonych”, powiedziała, „lecz aż dotąd nie zdawałam sobie sprawy, że jedną z nich jest pogoda”63. Gdy padła puenta, Reagan odchylił głowę do tyłu z gromkim śmiechem, nieświadomie tworząc komiczny kontrast z poważną królową w okularach, falbanach i klejnotach.

Reakcja Ronalda Reagana na uwagę królowej Elżbiety II o trwających sześć dni ulewnych deszczach podczas pobytu jej i księcia Filipa w Kalifornii, 3 marca 1983 r. Diana Walker/Time Life Pictures/Getty Images.

Ostatecznie ratując reputację Kalifornii, pogoda się poprawiła w piątek, kiedy para królewska wybierała się samolotem do Sacramento na cały dzień. Końcową kolację na pokładzie HMY

Britannia królowa wydała na cześć Reaganów, którzy obchodzili trzydziestą pierwszą rocznicę ślubu. „Wiem, że wiele naobiecywałem Nancy, kiedyśmy się pobierali”, rzekł prezydent, „jak jednak zdołam przebić to?”64. Reagan wyraził sympatię65 dla królowej, darując jej wart dwadzieścia cztery tysiące dolarów komputer osobisty HP 250.

Bezzwłocznie kazała zainstalować go66 w pałacu Buckingham, by śledzić działalność hodowlaną, szkoleniową oraz wyniki wyścigów konnych.

Królowa i Reaganowie zadzierzgnęli więzi prawdziwej przyjaźni, która objęła także pozostałych członków jej rodziny – głównie Karola, ale również księżniczkę Małgorzatę. W dniu 1 października 1983

roku prezydent z małżonką podejmowali Małgorzatę wraz z grupą

przyjaciół na kolacji na piętrze Białego Domu. Księżniczka podziękowała Reaganom wylewnie za „olśniewający” wieczór i oświadczyła, że żywi „stałe uczucie do tego kraju”67.

Niełatwo było zadowolić mającą pięćdziesiąt trzy lata siostrę królowej: z nikim nie związaną, często nieszczęśliwą, palącą namiętnie papierosy i pijącą tyle, że trzeba ją było umieścić w szpitalu z powodu alkoholowego zapalenia wątroby. W lipcu 1978

roku rozwiodła się z Tonym, który w ciągu paru miesięcy ożenił się ponownie, biorąc za żonę Lucy Lindsay-Hogg. Roddy Llewellyn przez pewien czas pozostał na scenie, aczkolwiek królowa postawiła sprawę jasno przy okazji przyjęcia z okazji pięćdziesiątych urodzin Małgorzaty w Ritzu w sierpniu 1980 roku, na które nie otrzymał

zaproszenia.

Rok później Llewellyn poślubił projektantkę mody Tanię Soskin, a Małgorzata roztropnie pozostała na przyjaznej stopie z byłym kochankiem i jego żoną, którzy zachowywali taktowne milczenie na temat swej królewskiej przyjaciółki. Księżniczka Małgorzata nadal wykonywała tylko nieliczne obowiązki wynikające z jej pozycji, lecz jeszcze częściej była fotografowana podczas wypoczynku na wyspie Mustique czy u boku nowego adoratora. Jednakże była troskliwą matką i dokładała starań, aby jej syn David i córka Sarah dorastali z dala od świateł reflektorów, a także wspierała ich artystyczne talenty. „To zadziwiająca ironia losu, że Małgorzata, która miała takie nieuporządkowane życie, wychowała dwoje normalnych miłych dzieci”68, powiedział jeden z byłych prywatnych sekretarzy królowej.

Zaledwie parę tygodni po szykownym podjęciu księżniczki Małgorzaty prezydent Ronald Reagan obraził królową, nakazując swojej armii inwazję na karaibską wysepkę Grenada. Grenada należała do Commonwealthu i uznawała w osobie Elżbiety II głowę państwa, aczkolwiek od 1979 roku u steru rządów stał

marksistowski dyktator. W połowie października 1983 roku radykalniejsza grupa lewicowców zamordowała premiera Maurice’a Bishopa, po czym władzę przejęła junta. Reagan uznał, że gwałtowny przewrót zdestabilizuje sytuację w regionie i być może zagrozi grupie amerykańskich studentów medycyny przebywających na wyspie, dlatego wykazał zrozumienie, gdy inne państwa karaibskie poprosiły o pomoc Stany Zjednoczone. O tym, że planuje inwazję, poinformował Margaret Thatcher, która odradziła mu

podobny krok. Tymczasem prezydent, więcej nie pytając o zdanie swego najbardziej zaufanego sojusznika, wyznaczył początek akcji na 25 października 1983 roku, a panią premier Wielkiej Brytanii powiadomił dopiero, gdy wywrotowcy zostali pojmani i amerykańskim studentom nic nie groziło.

Zarówno Margaret Thatcher, jak Elżbieta II były oburzone, że Reagan z taką arogancją pozwolił sobie na interwencję w wewnętrzne sprawy kraju będącego członkiem Commonwealthu, nie wspominając już o tym, że trzymał je obie w niewiedzy. Królową szczególnie wstrząsnęło to, że amerykański przyjaciel zignorował jej pozycję głowy państwa Grenada. Wszelako gniew dość szybko ustąpił, a podczas konferencji przywódców Wspólnoty Narodów w New Delhi w listopadzie 1983 roku nacisk kładziono nie tyle na „rozpamiętywanie przeszłości”, jak ujęła to Thatcher, ile na „starania, abyśmy wspólnymi siłami przywiedli Grenadę do demokracji”69. W czerwcu 1984 roku Reagan przybył do Europy na obchody czterdziestej rocznicy lądowania aliantów w Normandii oraz na spotkanie na szczycie mające się odbyć w Londynie.

W trakcie oficjalnej kolacji70 w pałacu Buckingham zajmował

zaszczytne miejsce pomiędzy królową Elżbietą II a Królową Matką.

Podróże zagraniczne w roku 1984 zawiodły Elżbietę II do Jordanii na wiosnę, jesienią zaś do zachodnich prowincji Kanady, gdzie spędziła dwa tygodnie. W ramach drugiego wyjazdu postanowiła sobie urządzić pierwsze prywatne wakacje w Stanach Zjednoczonych: pięć dni w legendarnym Stanie Niebieskiej Trawy –

Kentucky słynącym z charakterystycznej roślinności (wiechlina łąkowa) oraz hodowli koni pełnej krwi – i kolejne trzy w Wyoming na rancho należącym do Henry’ego i Jean Porchesterów. W ostatni weekend71 ubiegłorocznej wyprawy wzdłuż Zachodniego Wybrzeża Elżbieta II i książę Filip zobaczyli majestatyczne góry i lasy sosnowe Parku Narodowego Yosemite, co tylko zaostrzyło apetyt królowej na oglądanie krajobrazów amerykańskiego Zachodu. Wizyta u Porchesterów w Canyon Ranch tuż poniżej gór Bighorn stanowiła po temu doskonałą okazję. Filip już wcześniej72, w 1969 roku, spędził

na rancho pięć dni, w czasie których polował i łowił ryby. Ponieważ mało go interesowało oglądanie stadnin zarodowych, postanowił

teraz, że po zakończeniu oficjalnej wizyty w Kanadzie poleci na Bliski Wschód.

Podróż królowej była odzwierciedleniem zarówno jej pasji hippicznej, jak i bliskich związków ze Stanami Zjednoczonymi.

Podczas sześćdziesięcioletniego panowania odwiedziła Amerykę jedenaście razy, z czego pięć razy w ramach prywatnego urlopu, i tam właśnie wakacyjnie spędziła najwięcej czasu – wyjąwszy oczywiście Balmoral i Sandringham. Dla porównania, do Australii, jednego z największych swoich państw, wybrała się szesnaście razy.

Chociaż teoretycznie prywatna, wizyta w Kentucky została rozplanowana co do minuty z taką samą precyzją jak wizyty państwowe. Królowa pragnęła ujrzeć piękno stanu, lecz jej priorytetem był pobyt w stadninach zarodowych, gdzie od prawie dwudziestu lat mieszkały jej klacze i gdzie znajdowało się ponad sześćdziesiąt ogierów. Aby zrobić użytek73 z tego dobrodziejstwa amerykańskiego inwentarza, zdecydowała się w 1985 roku wysłać do Kentucky aż pięć z dwudziestu trzech swoich klaczy zarodowych.

Za radą hodowcy koni pełnej krwi Paula Mellona królowa zatrzymała się u czterdziestopięcioletniego Williama Stampsa Farisha III i jego żony Sary w Lane’s End Farm, gospodarstwie o powierzchni tysiąca czterystu akrów[291] nieopodal Lexington.

Mellon był zaufanym i szczodrym przyjacielem Elżbiety II. Dzięki niemu74 co roku mogła pokryć jedną ze swoich klaczy ogierem, który nosił imię Mill Reef, championem trzymanym w National Stud w Newmarket, nie kłopocząc się zwyczajową opłatą za krycie w wysokości setek tysięcy dolarów.

Królowa spotkała Willa Farisha przelotnie w 1973 roku podczas meczu polo w parku windsorskim, ale Mellon zapewnił ją, że para z Kentucky jest powściągliwa, bezpretensjonalna i absolutnie dyskretna. Ich ceglany dom z początku dziewiętnastego wieku wyróżniał się wspaniałym położeniem i architekturą – budynek był

szeroki, lecz głęboki tylko na jedno pomieszczenie, a przed wejściem biegł rząd kolumn i łuków. Jednakże wnętrza były skromne jak trzeba, z wiejską kuchnią z belkowym sklepieniem z dębiny, przestronnym pomalowanym na żółto salonem zastawionym regałami z książkami, z obrazem dżokejów pędzla George’a Munningsa na ścianie jadalni.

Will Farish był multimilionerem z Houston, który odziedziczył

Humble Oil (późniejszy Exxon) i Sears Roebuck, natomiast Sarah była spadkobierczynią rodziny du Pont. Od ponad dwudziestu lat oboje przyjaźnili się z George’em i Barbarą Bushami. Farish

zarządzał ślepym funduszem powierniczym wiceprezydenta za jego kadencji. Farish zaczął hodować konie w Kentucky w 1963 roku, a do 1984 jego stadnina rozrosła się do jednej z wiodących w kraju.

Gdy Elżbieta II wylądowała75 w Lexington w niedzielę 7

października, urzędniczka służb imigracyjnych nie chciała jej wpuścić bez paszportu. Catherine Murdock, przydzielona królowej pracownica Departamentu Stanu odpowiedzialna za sprawy protokolarne, wyjaśniła, że monarchini nie posiada paszportu, jednakże urzędniczka upierała się przy swoim, dopóki Waszyngton telefonicznie nie poświadczył tożsamości gościa. Po przybyciu do Lane’s End królowa natychmiast się przebrała76 i już w wygodnych butach, prochowcu i chustce na głowie wyruszyła na spacer po wilgotnej trawie. W porze podwieczorku gospodarze postanowili jej pokazać swego nowego szczeniaka, który jak na zawołanie załatwił się naprzeciwko królowej. „To sprawiło, że wszyscy się rozluźnili”, opowiadała Catherine Murdock. „Ona ma tyle psów, że doskonale wie, czego można się po nich spodziewać, ale takie właśnie spotkało ją powitanie w domu Farishów”77.

Królowa Elżbieta II podczas czwartego prywatnego urlopu, w trakcie którego zwiedziła stadniny

zarodowe w Lexington w stanie Kentucky, ze swymi gospodarzami, Willem Farishem (po lewej) i jego żoną Sarą (po prawej), oraz ze swoim doradcą do spraw koni i wyścigów, Henrym Porchesterem, 7.

hrabią Carnarvon (drugi od prawej), maj 1991 r. David Perry/Lexington Herald-Leader.

W następnych dniach królowa w kawalkadzie samochodów jeździła od jednej słynnej stadniny do drugiej. Na każdym przestanku stajenni wyprowadzali ogiery, podczas gdy trenerzy i hodowcy przekazywali informacje o nich królowej i jej doradcom, ci zaś komentowali sylwetki zwierząt i dyskutowali o ich genealogii. Ta parada championów objęła między innymi zwycięzców najbardziej prestiżowych gonitw w jednym sezonie, tak zwanej Triple Crown, mianowicie wierzchowce o imionach: Seattle Slew, Affirmed i Secretariat, którego energiczne harce zachwyciły królową.

W Darby Dan Farm, stadninie Johna Galbreatha, zajrzała do Round Tower, w tamtym czasie jedynej jej klaczy w Kentucky, która mając młode źrebię, już spodziewała się następnego.

Paru właścicieli stadnin podejmowało Elżbietę II lunchem czy podwieczorkiem, lecz narzucone tempo nie pozwalało na dłuższy odpoczynek. Królowa przyglądała się gonitwom w Keeneland, gdzie zwycięzcy wyścigu trzyletnich klaczek o Nagrodę Królowej Elżbiety II wręczyła wykonane ze srebra trofeum w stylu georgiańskim, zamówione przez nią u londyńskiego jubilera.

W siedzibie firmy Bloodstock Research Information Services dwudziestopięcioletni syn Henry’ego Porchestera, Harry Herbert, pokazał jej, jak w dziesięć sekund wyszukiwać pary wierzchowców do rozrodu za pomocą nowoczesnego systemu informatycznego, którego oprogramowanie Elżbieta II postanowiła wykorzystać na komputerze niedawno zainstalowanym w pałacu Buckingham.

Dyrekcja Keeneland zaaranżowała78 aukcję na niby w ogromnym drewnianym pawilonie, odtwarzając rekordowe transakcje minionych lat w czymś w rodzaju kwizu hippicznego, w którym widzowie mieli zgadywać imiona roczniaków na podstawie opisów ich rodowodów.

Co wieczór Farishowie urządzali proszone kolacje79 na dziesięć osób, podczas których Elżbieta II odprężała się jak nigdy – takiej nigdy jej nie widzieli najbliżsi doradcy. Goście wywodzili się ze światka koniarzy, wielu z nich królowa miała okazję poznać już wcześniej, a rozmowa praktycznie nie schodziła z tematu hodowli koni pełnej krwi. „Czuła się w Kentucky jak u siebie”, stwierdził

pewien dworzanin. „Byłem świadkiem nieformalnej radosnej

atmosfery, jakiej nigdy nie widziałem w Anglii. Nikt nie zwracał się do niej per «Ma’am» ani «Wasza Królewska Mość». Śmiała się, żartowała i ogólnie świetnie bawiła. Ma wielką słabość do Stanów Zjednoczonych”80.

Krótko przed wyjazdem w piątek 12 października 1984 roku królowa dowiedziała się, że potężny ładunek wybuchowy podłożony przez IRA eksplodował podczas konferencji Partii Konserwatywnej w hotelu Grand w Brighton. Margaret Thatcher, która była głównym celem tego ataku terrorystycznego, wyszła z niego bez szwanku, lecz pięć osób zginęło, a trzydzieści cztery zostały ranne, w tym dwaj koledzy cenieni przez panią premier, Norman Tebbit oraz rzecznik dyscypliny klubowej John Wakeham. Thatcher zajęła zdecydowane stanowisko przy okazji strajków głodowych w więzieniach w Irlandii Północnej przed czterema laty, a po tym, jak torysi wzmocnili większość parlamentarną w wyniku wyborów powszechnych w czerwcu 1983 roku, podwoiła opór przeciwko żądaniom politycznym IRA. W dzień ataku bombowego zwołała konferencję o dziewiątej trzydzieści, tak jak było zaplanowane, i wygłosiła wyzywającą mowę, w której oświadczyła, że „wszelkie próby zniszczenia demokracji przez terrorystów spełzną na niczym”81.

Elżbieta II niezwłocznie przesłała wiadomość do pani premier z wyrazami „współczucia i głębokiej troski”82, a jej sekretarz prasowy Michael Shea potępił zamach jako „skandaliczną okropność”. Po przybyciu do Wyoming królowa zatelefonowała do Thatcher, której pierwsze słowa brzmiały: „Czy miło pani spędza czas?”83. Wsparcie Elżbiety II „miało zbawienny wpływ na morale człowieka”84, wspominała Thatcher. Następnie królowa zatelefonowała do Ronalda Reagana, który zapewnił ją o swym

„głębokim żalu”85, co było zrozumiałe w świetle wcześniejszego nieudanego zamachu na jego życie.

Mimo cienia rzuconego przez wydarzenia w Anglii weekend spędzony w Wyoming dał królowej pierwszą od niemal miesiąca możliwość całkowitego odprężenia się, kiedy zamieszkała w dwukondygnacyjnym murowano-drewnianym domku Porchesterów, z którego rozciągały się zapierające dech w piersi widoki na wyzłocone jesiennymi liśćmi osiki rosnące na zboczach gór Bighorn. Na nerwy działali jej tylko86 zbyt liczni agenci Secret

Service, którzy odstraszali łosie i wapiti. Mimo to robiła sobie pięciomilowe[292]87 spacery po posiadłości liczącej cztery tysiące akrów[293] powierzchni, urządziła kilka pikników na trasie wzdłuż strumienia Little Goose Creek i jednego ranka przyłączyła się do myśliwych, obserwując wraz z psami, jak kule strącają bażanty, kuropatwy i głuszce. Posiłki były po amerykańsku proste88 – w menu znalazł się pstrąg tęczowy, potrawka z kurczaka, szarlotka, lody i ciasteczka.

Parokrotnie wybrała się w miejsca publiczne, do muzeum etnograficznego w Big Horn oraz na Main Street w miasteczku Sheridan, gdzie przespacerowała się wbrew radom agentów Secret Service, za to ku uciesze tysiąca mieszkańców, którzy zgromadzili się, by ją zobaczyć.

W sobotę królowa zaprosiła na kolację towarzyszące jej osoby oraz tuzin przyjaciół Porchesterów. Impreza odbyła się w Maverick Supper Club. Po raz drugi w ciągu ostatnich dwóch lat Elżbieta II musiała zamawiać posiłek w restauracji z ogólnego menu i nie poszło jej to wcale lepiej. Zdecydowała się na filet mignon, aczkolwiek w osłupienie wprawiło ją rozróżnienie na porcje „king-size” i „queen-size”. „Chyba zdecyduję się na tę drugą… queen-size”89, powiedziała w końcu, dobierając ziemniaki smażone z cebulką, „ponieważ nigdy takich nie kosztowałam”90. „Jaki sos do sałatki?”, zapytała ją kelnerka. „Mamy francuski, włoski, ziołowy, musztardowy albo domowy”91. Szczerze zakłopotana Elżbieta II dyplomatycznie poprosiła o radę i ostatecznie wybrała sos domowy.

Przed wyjazdem w poniedziałek rozdała prezenty92 tym, którzy pomagali jej w Stanach – podpisane i opatrzone datą fotografie dla wszystkich, a dla pań emaliowane puzderka firmy Halcyon Days z jej monogramem. Napisała także list do Ronalda Reagana z opisem dni, które spędziła na robieniu tego, co lubi najbardziej – „przyglądaniu się pięknym koniom pełnej krwi i chodzeniu po otwartych przestrzeniach w górach”93.

W domu powitał ją nowy wnuk. Drugi syn Karola i Diany – Henryk Karol Albert Dawid – urodził się 15 września 1984 roku, gdy królowa była w Balmoral. Dotąd widziała księcia Harry’ego (jak będzie się o nim mówić) tylko raz, w trakcie wizyty w Highgrove – posiadłości jej syna w hrabstwie Gloucestershire – na dwa dni przed wyjazdem

do Kanady. Dwudziestotrzyletnia Diana czuła się lepiej niż po narodzinach Wilhelma, radząc sobie z obowiązkami macierzyńskimi, publicznymi i zdrowotnymi. Jednakże jak sama powiedziała, „odcięła się”94 od swego męża i była źle usposobiona do wszystkiego, co się z nim wiązało.

Karol nadzorował założone przez siebie organizacje dobroczynne, szczególnie Prince’s Trust prowadzącą szkolenia zawodowe dla młodych osób z biednych dzielnic miejskich, wzbudzając zainteresowanie – oraz kontrowersje – swymi wystąpieniami publicznymi w obronie środowiska i przeciwko brutalizmowi w architekturze. Jego mowa z maja 1984 roku, w której nazwał

projekt nowego skrzydła Galerii Narodowej „monstrualnym pryszczem na twarzy ukochanego urodziwego przyjaciela”95, wywołała oburzenie środowiska architektów, lecz w efekcie zaowocowała znacznie milszym dla oka i bardziej tradycyjnym projektem.

Chociaż Karol starał się tego nie okazywać, irytowało go uwielbienie, jakim otaczano Dianę, ilekroć wyszli gdzieś razem. Miał

też serdecznie dość jej humorów i wracania do tematu Kamili, mimo iż wielokrotnie powtarzał, że prawie nie rozmawia z byłą kochanką ani tym bardziej się z nią nie widuje. Żona Michała księcia Kentu, jednego z krewnych Karola, powiedziała Royowi Strongowi, że Diana to „katastrofa” i „bomba z opóźnionym zapłonem”

i że niezadowolenie Karola pogłębiło się, kiedy jego żona została

„królową mediów”96.

Aby Dianie dodać pewności siebie, królowa nieco wcześniej tego samego roku poczyniła niespotykany krok, wydając oficjalne oświadczenie poparcia za pośrednictwem pałacowego rzecznika, który powiedział: „Jej Królewska Mość nie mogłaby być bardziej zadowolona ze swej synowej. Jest niezwykle dumna z działalności księżnej za granicą i w kraju”97. Tymczasem Diana zaczęła się wykazywać większą sumiennością w wykonywaniu swoich obowiązków członka rodziny królewskiej i objęła patronat nad kolejnymi siedmioma organizacjami dobroczynnymi oprócz tych pięciu, którym patronowała do tej pory, o profilu od sztuki przez edukację do medycyny. W swych działaniach publicznych potrafiła być niezwykle skuteczna, łatwo nawiązywała więź z ludźmi, zwłaszcza chorymi i ciemiężonymi, emanując ciepłem i empatią,

których brakowało pozostałym członkom rodziny królewskiej.

W połączeniu z jej urodą i szykiem egalitarny sposób bycia nadawał

jej niezwykłą aurę – stanowiącą jednak zagrożenie, gdy została wykorzystana jako broń przeciwko Karolowi.

Kiedy Karol i Diana składali wizytę w Waszyngtonie jesienią 1985

roku, nie było między nimi widać oznak niezgody. Diana była zazdrosna o każdego, kto zbliżał się do jej męża, nie wyłączając Nancy Reagan, którą książę bezwstydnie adorował. Zaledwie rok wcześniej Diana zwierzyła się Andrew Neilowi, redaktorowi The Sunday Timesa, że z prezydenta jest „Horlicks”, czyli stary nudziarz, a pierwszej damie zależy wyłącznie na tym, by załapać się na zdjęcie z rodziną królewską. Zdaniem Neila uwagi te były zdumiewająco

„gorzkie”98. Wszelako Diana uśmiechała się promiennie podczas kolacji wydanej na cześć pary książęcej w Białym Domu, gdzie jak wszyscy pamiętają, zatańczyła99 z Johnem Travoltą, a także z Neilem Diamondem i Clintem Eastwoodem.

 Trzy dni po sześćdziesiątych urodzinach Elżbiety II wiosną 1986

roku zmarła diuszesa Windsoru w wieku osiemdziesięciu dziewięciu lat. Rodzina królewska na czele z królową wzięła udział

w nabożeństwie żałobnym w kaplicy Świętego Jerzego, a następnie w pogrzebie we Frogmore, gdzie zmarła spoczęła obok męża. Diana Mitford, jej przyjaciółka i kolejna Angielka żyjąca na wygnaniu we Francji, napisała do swej siostry diuszesy Devonshire, iż królowa

„swoim zwyczajem sprytnie przydzieliła najlepsze miejsca Georges’owi i Ofelii”100 – francuskiemu kamerdynerowi nieboszczki.

Co dziwne, Elżbieta II płakała nad grobem, „być może przejęta smutkiem zniszczonego życia tych dwojga”101, jak odnotował

pamiętnikarz James Lees-Milne.

Niecały miesiąc później udała się do Stanów Zjednoczonych na swój drugi „roboczy urlop” – tym razem były to cztery dni w Kentucky. Raz jeszcze Will i Sarah Farishowie gościnnie podjęli królową, która oceniała wyniki decyzji zarodowych podjętych z Henrym Porchesterem przed półtora rokiem i oglądała kolejną grupę potencjalnych ogierów rozpłodowych. Większość hodowców ze Stanu Niebieskiej Trawy102, którzy opiekowali się klaczami Elżbiety II, nie pobierała od niej opłat, tym samym pozwalając jej oszczędzić mniej więcej osiemset tysięcy dolarów w zamian

za możliwość szczycenia się królewskimi źrebiętami spłodzonymi przez ich ogiery. Do połowy lat osiemdziesiątych wierzchowce królowej wygrały prawie trzysta gonitw i około dwóch milionów dolarów w nagrodach. Jednakże zwycięstwo w najbardziej prestiżowej brytyjskiej gonitwie, Epsom Derby, nadal wymykało się Elżbiecie II z rąk.

W 1986 roku Epsom Derby odbywające się na początku czerwca rozpoczęły nowy sezon wydarzeń sportowych, przyjęć i królewskich ceremonii, które 23 lipca zwieńczyła kulminacja w postaci ślubu drugiego syna królowej. Wybranką dwudziestosześcioletniego księcia Andrzeja była jego rówieśnica, rudowłosa Sara Ferguson (znana jako „Fergie”), która kompensowała marne wykształcenie –

drugorzędna szkoła z internatem i kursy dla sekretarek – szczerym entuzjazmem. Podobnie jak Diana wywodziła się z rozbitej rodziny, aczkolwiek ukrywała swe problemy za żywiołowym towarzyskim temperamentem.

Rodzice Fergie nie nosili żadnych tytułów, lecz należeli do szacownej wiejskiej szlachty, która mogła się poszczycić arystokratycznymi przodkami i krewnymi, takimi jak szósty diuk Buccleuch[294] oraz Alicja diuszesa Gloucester[295]. Ojciec Fergie, major Ronald Ferguson, porzucił karierę oficera kawalerii w Life Guards, aby uprawiać rodzinne gospodarstwo w hrabstwie Hampshire, matka zaś – Susan Wright – została przedstawiona na dworze królewskim podczas sezonu debiutantek w 1954 roku.

Oboje rodzice byli zapalonymi jeźdźcami i swobodnie poruszali się w wyższych kręgach angielskiego towarzystwa.

Kiedy Sara miała trzynaście lat, jej matka uciekła, by poślubić argentyńskiego gracza w polo, Hectora Barrantesa, po czym przeprowadziła się do Ameryki Południowej, pozostawiając byłemu mężowi wychowanie obu córek (Sara miała starszą siostrę). Ronald Ferguson grywał w polo z księciem Filipem, służył jako menadżer księcia Karola oraz zarządzał windsorskim Guards Polo Club, co nieuchronnie zbliżyło jego córkę do księcia Andrzeja.

Zanim w 1985 roku rozkwitł między nimi romans, bulwarówki zdążyły ochrzcić księcia „Randy Andy”[296] z powodu jego licznych podbojów, do których należała między innymi Koo Stark, amerykańska aktorka i gwiazda filmu pornograficznego z 1976 roku.

Zamiast starać się zapanować nad drugim synem, królowa mu folgowała. Jedna z jej dam dworu zapamiętała sytuację, gdy razem

z królową pisała listy pod baldachimem w Sandringham. „Nagle z krzaków po lewej dobiegły krzyki i śmiechy”, opowiadała dworka.

„Zza rogu wyłonił się Andrzej, ciągnąc córkę ogrodnika z sukienką w nieładzie. Królowa nie zwróciła na to uwagi i dalej dyktowała listy”103.

Książę Andrzej i jego świeżo poślubiona żona, dotychczas Sarah „Fergie” Ferguson, czyli książę i księżna Yorku jadący odkrytym powozem do pałacu Buckingham po ceremonii zaślubin, 23 lipca 1986 r. Tim Graham/Getty Images.

Sara, podobnie jak Andrzej, uwielbiała rubaszne dowcipy i hałaśliwe zachowanie. Mimo to Elżbieta II polubiła ją, ponieważ nowa synowa nie miała nic przeciwko podchodzeniu zwierzyny, polowaniu i łowieniu ryb w Balmoral – wszystko to dało jej natychmiastową przewagę nad Dianą. Fergie regularnie jeździła konno z królową i jak sama mówiła: „Czułam, że mam fory i błogosławieństwo104. […] Byłam krzepka i wesoła, i nie nazbyt nerwowa”105. Z pewnością nie zaszkodziło Fergie to, że jej kuzynem był Robert Fellowes, niedawno mianowany zastępcą prywatnego sekretarza królowej. „Jest niezwykle bystra i inteligentna”, oceniła

żona Michała księcia Kentu, „i bardzo się zaprzyjaźniła z królową”106.

W dniu ślubu Elżbieta II obdarzyła Andrzeja i jego żonę tytułami księcia i księżnej Yorku. Stojąc na balkonie pałacu Buckingham po ceremonii w opactwie westminsterskim, młoda para zachwyciła tłumy wyraźnie niekrólewskim, za to pełnym namiętności pocałunkiem. Troje z czworga dzieci królowej miało już partnerów, Elżbieta II dochowała się czwórki wnucząt i liczyła na kolejne. Mogło się wydawać, że jest głową szczęśliwej kwitnącej rodziny.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

„Nikt nie dygał niżej niż Margaret Thatcher”.

Premier Margaret Thatcher dygająca przed królową na Downing Street 10, grudzień 1985 r. Tim Graham/Getty Images.

Rozdział XV

Pęknięcia w rodzinie

Pośród uroczystości weselnych królowa musiała stawić czoło artykułom prasowym, w których zadano wiele poważnych pytań dotyczących jej profesjonalizmu. W niedzielę 20 lipca 1986 roku będący własnością Ruperta Murdocha The Sunday Times opublikował utrzymany w tonie sensacji jednostronicowy tekst, w którym wysunięto tezę, jakoby Elżbietę II konsternowała polityka Margaret Thatcher. Królowej nie spodobały się1 rzekomo: sprzeciw pani premier wobec tego, że Commonwealth poparł sankcje gospodarcze skierowane przeciwko RPA w celu skończenia z apartheidem; jej nieustępliwa taktyka dążąca do złamania związku górników podczas długich burzliwych strajków w 1984 i 1985 roku; to, że w kwietniu minionego roku pozwoliła Stanom Zjednoczonym tankować paliwo w brytyjskich bazach lotniczych przed rozpoczęciem bombardowań w Libii; i wreszcie jej ataki na dotyczącą świadczeń umowę społeczną przypieczętowaną konsensusem między torysami i laburzystami po zakończeniu drugiej wojny światowej. Według The Sunday Timesa królowa nie tylko uważała podejście Thatcher do rządzenia za „niedbałe, wymuszające konfrontację i powodujące podziały”, lecz stała się „przebiegłym graczem na scenie politycznej, w razie konieczności gotowym przejąć Downing Street”2.

W sobotni wieczór w Boodle’s, klubie dżentelmenów na St. James’s Street, główni doradcy Elżbiety II jedli właśnie kolację z prywatnymi sekretarzami monarchów ośmiu krajów, gdy nadeszła wiadomość, że artykuł ukazał się drukiem. Dworzanie wysłali zastępcę sekretarza prasowego na Victoria Station po egzemplarze gazety prosto z ciężarówki dostarczającej je do kiosków o godzinie dwudziestej trzeciej. „To była scena jak z Trollope’a”, stwierdził

jeden z dworzan. „Trwało poważne spotkanie z zagranicznymi dygnitarzami, a tu na jednym końcu sali prywatny sekretarz rozmawiał przez telefon z kimś w pałacu Buckingham, ktoś inny dzwonił do The Sunday Timesa, jeszcze inny zaś na Downing Street, by zażegnać kłopoty”3.

„Margaret Thatcher była bardzo zdenerwowana”, powiedział

Charles Powell. „Wściekała się, że ktoś zdradził się przed prasą, chociaż nie podejrzewała o to królowej”4. Przede wszystkim jednak pani premier martwiła się, że „zwykli ludzie”5 poczują się obrażeni tym, iż „niepokoi królową”. Elżbieta II również była zła.

Zatelefonowała do Thatcher w niedzielę z zamku w Windsorze, by powiedzieć jej, że oskarżenia są całkowicie bezpodstawne, po czym obie „składały sobie wzajemnie wyrazy współczucia”6, jak wynika ze słów pewnego starszego stażem dworzanina.

Michael Shea, sekretarz prasowy Pałacu Buckingham, błyskawicznie wydał dementi. Był bardziej zmieszany7 od reszty kolegów, toteż zaczęto podejrzewać, że to on popełnił niedyskrecję.

Wychowanek Gordonstoun School, legitymujący się doktoratem z ekonomii obronionym na Uniwersytecie Edynburskim, przez piętnaście lat pracował w dyplomacji, zanim w 1978 roku dołączył

do personelu Pałacu Buckingham, by prowadzić biuro prasowe – ta nominacja podówczas zdziwiła wielu8, ponieważ krążyła opinia, iż Shea jest sceptycznie nastawiony do monarchii.

W minionych tygodniach w prasie pojawiały się wzmianki9, w których spekulowano, że królową martwi możliwość wystąpienia niektórych krajów ze Wspólnoty Narodów w wyniku polityki Margaret Thatcher wobec RPA. Na spotkaniu przywódców Commonwealthu w Nassau w październiku 1985 roku Margaret Thatcher ostro wystąpiła przeciwko surowym sankcjom, argumentując, że doprowadzą one do wzrostu bezrobocia wśród czarnych mieszkańców RPA, zaszkodzą interesom Wielkiej Brytanii w dziedzinie eksportu i popchną mniejszościowy rząd białych pod przywództwem P. W. Botha jeszcze dalej na prawo. Królowa zachęcała kanadyjskiego10 premiera Briana Mulroneya, który sprawował funkcję przewodniczącego Commonwealthu,

do wspólnych wysiłków z pozostałymi przywódcami w celu wypracowania jednolitego stanowiska mającego się przysłużyć zakończeniu apartheidu.

Elżbieta II nie wyraziła opinii w sprawie sankcji gospodarczych.

Wszelako – podobnie jak w Lusace przed sześcioma laty –

zmniejszyła napięcie wskutek prywatnych spotkań z poszczególnymi przywódcami, tym razem w swoim salonie na pokładzie HMY

Britannia, podkreślając „moralny obowiązek”11 nieprzerywania

rozmów. Thatcher ostatecznie zgodziła się na kompromis12

i podpisała oficjalny komunikat potępiający apartheid, wzywający do ograniczenia pożyczek bankowych oraz misji handlowych, a także powołujący grupę siedmiu przywódców, którzy mieli spotkać się w Londynie w sierpniu następnego roku, aby rozważyć dalsze działania. Artykuł w The Sunday Timesie ukazał się zaledwie na kilka dni przed rozpoczęciem tak zwanego małego szczytu.

Zarzuty gazety pod adresem polityki zarówno wewnętrznej, jak i zagranicznej stały w sprzeczności z wyznawaną przez królową od trzydziestu czterech lat, to jest od początków jej panowania, żelazną zasadą absolutnej dyskrecji w sprawach politycznych. „Nigdy nie wyrażała opinii na delikatne tematy”13, rzekł jeden z głównych doradców Elżbiety II. Ani też nie miała pojęcia, co The Sunday Times opublikuje w artykule, który został skwitowany przez jej prywatnego sekretarza, Williama Heseltine’a, jako kłamliwy. Pozostało jednak pytanie, kto był autorem przecieku – i dlaczego.

Aby chronić swego informatora14, The Sunday Times podał myląco, iż źródła były rozliczne, lecz i tak pod koniec tygodnia zdemaskowano winnego, którym okazał się Michael Shea. Przyznał

on, że kilkakrotnie rozmawiał niezobowiązująco z reporterem Simonem Freemanem, pewien, że dostarcza informacji do opartego na przypuszczeniach artykułu o monarchii w dwudziestym pierwszym wieku. Shea twierdził, że mówił ogólnikami i że Freeman oraz redaktor działu politycznego gazety, Michael Jones, „przeinaczyli”15

jego słowa. Freeman natomiast utrzymywał, że Shea wyraźnie przypisał królowej lewicowe poglądy w wielu kwestiach oraz że artykuł został autoryzowany przed publikacją. Shea z kolei polemizował, że Freeman przemilczał „kluczowe fragmenty”16, odczytując mu tekst.

Koledzy sekretarza prasowego17, z których żaden nie był świadom jego konszachtów z reporterem The Sunday Timesa, wyciągnęli wniosek, że to Andrew Neil, redaktor gazety, wypichcił zarys prowokacyjnego artykułu, Freeman uciekł się do pochlebstw, a Shea przesadził w przypływie egotyzmu i próżności. Nawet Rupert Murdoch powiedział The Timesowi i felietoniście News of the World nazwiskiem Woodrow Wyatt: „Moim zdaniem on cierpi

na megalomanię”18. Zarazem Shea dał upust swoim liberalnym poglądom, które jego koledzy mieli okazję słyszeć na przyjęciach.

„Nie przepadał osobiście za Margaret Thatcher”, powiedziała przyjaciółka Elżbiety II, Angela Oswald. „Włożył w usta królowej słowa, których nigdy nie powiedziała. Wychowano ją tak, aby nigdy nie mieszała się do rozgrywek między partiami. Nigdy by nie dała do zrozumienia, że stawia jednego polityka nad drugim”19.

Tydzień po publikacji artykułu królowa i pani premier znalazły się w pałacu Holyrood w Edynburgu, z rzecznikiem prasowym usadzonym między nimi przy lunchowym stole. Shea przeprosił

Margaret Thatcher, która powiedziała tylko: „Nie przejmuj się, mój drogi”20. Później tego samego dnia Woodrow Wyatt powiedział

Thatcher przez telefon, że królowa powinna zwolnić swojego sekretarza prasowego albo zmusić go do odejścia. „Cóż, mam związane ręce”, odparła pani premier. „To będzie zależało tylko od niej. Musimy zaczekać, aż zostaną poczynione kroki, które zapobiegną powtórzeniu się sytuacji w przyszłości. Jestem pewna, że tak się stanie”21. W ciągu paru miesięcy Michael Shea odszedł

z pałacu Buckingham i zatrudnił się w sektorze prywatnym.

W dniu 4 sierpnia 1986 roku Elżbieta II wydała pierwszą za swego panowania „roboczą kolację”, zapraszając siedmiu przywódców Commonwealthu do pałacu Buckingham po wstępnej rundzie rozmów małego szczytu na Downing Street 10. Minister spraw zagranicznych sir Geoffrey Howe nazwał to zaproszenie „celowym aktem ze strony królowej […] przypominającym nam o ciążącej na nas konieczności dogadania się”22. Wcześniej tego dnia zambijski prezydent Kenneth Kaunda zaatakował z całych sił Margaret Thatcher, niesprawiedliwie oskarżając ją o sprzyjanie apartheidowi. Wykazując się budzącą podziw zimną krwią, Thatcher uspokoiła go, ujmując pod ramię i mówiąc: „No Kenneth, musimy się posilić, zanim podejmiemy ożywioną dyskusję po południu”23. Wieczorem przy kolacji królowa zerknęła na prezydenta Zambii i z błyskiem w oku zwróciła się do premiera Indii, Rajiva Gandhiego: „Co tam u naszego uczuciowca?”24.

„Nie było wątpliwości, że Jej Królewska Mość stoi po stronie Commonwealthu”, rzekł Brian Mulroney. „Nie mogła jednak powiedzieć tego głośno. Trzeba było odczytywać niuanse i język ciała. [Królowa popierała Wspólnotę Narodów] za pomocą aluzji i mowy nie wprost. Miała na wszystkich przy stole ogromny tonizujący wpływ. Przeprowadziła nas przez wzniosłą dyskusję

na temat praw człowieka. Nie wiem, na ile zdradziła swoje zdanie, lecz popchnęła każdego z obecnych we właściwą stronę”25. W końcu Thatcher przyłączyła się do reszty przywódców, opracowując wytyczne dla pozostałych czterdziestu dziewięciu członków Commonwealthu. „Sytuację uratowało to”, wspominał Brian Mulroney, „że Margaret wiedziała, iż Jej Królewska Mość spodziewa się jakiejś uchwały. Dzięki temu przystała na zaproponowane przez nas trzy czy cztery propozycje finansowe i mogliśmy kontynuować obrady bez przeszkód”.

Po dorocznym urlopie w Balmoral królowa i książę Filip udali się w połowie października do Chińskiej Republiki Ludowej – była to pierwsza w historii wizyta brytyjskiego monarchy w kontynentalnych Chinach. Jej planowanie rozpoczęło się przed kilkoma laty. Królowa czytała obszerne raporty na temat historii i kultury, jak również na temat zwyczajów osiemdziesięciodwuletniego przywódcy tego kraju, Deng Xiaopinga, nie wyłączając gry w brydża oraz namiętnego palenia papierosów. Trasa podróży pary królewskiej wiodła od Pekinu przez Szanghaj i Kunming aż do starożytnego miasta Xi’an, gdzie Elżbieta II przespacerowała się z mężem między naturalnej wielkości żołnierzami ogromnej terakotowej armii niedawno odkrytej przez archeologów.

Elżbieta II oczarowała Denga podczas lunchu, gdy dostrzegła jego rosnący niepokój. Zwracając się do Geoffreya Howe’a, powiedziała:

„Sądzę, że pan Deng byłby bardziej zadowolony, gdyby usłyszał, że może zapalić”. Howe wspominał potem: „Nigdy nie widziałem człowieka, który by z większą radością przypalał sobie papierosa. To był bardzo ludzki gest, a on go docenił”26. Kiedy chiński przywódca parokrotnie wycelował do oddalonej o kilka stóp spluwaczki, królowej „nie drgnął ani jeden mięsień na twarzy”27, jak powiedział

Michael Shea.

Podróż przebiegała gładko do czasu, gdy Filip natknął się na grupkę brytyjskich studentów w Xi’anie i przestrzegł ich, że jeśli zostaną w Chinach dłużej, będą mieli „oczy jak szparki”. Bulwarówki zapiały z zachwytu i o tym, jak to diuk obraził chiński naród, zaczęły publikować całe artykuły, które przyćmiły pozytywny medialny odbiór zabiegów dyplomatycznych królowej.

„Brytyjska prasa oszalała”, powiedział jeden z doradców królowej,

„ale nie mogliśmy dojść, dlaczego po uwadze o oczach jak szparki nie

ma słowa komentarza w Chinach”28. Dworzanie zakładali, że gospodarze nie chcą zepsuć wizyty, lecz wyżsi urzędnicy z chińskiej administracji poinformowali później, że nie zareagowano, ponieważ Chińczycy używają takiego określenia w prywatnych rozmowach między sobą.

Co do Filipa, była to jego najnowsza z długiego szeregu przypisywanych mu przez prasę gaf, które popełniał – zdaniem swego przyjaciela sir Davida Attenborough – chcąc „przekłuć balonik”29

w trakcie śmiertelnie poważnych królewskich wizyt. „Nie rozumiem, skąd u niego ten talent do wymyślania zabawnych uwag, które okazują się obraźliwe”, powiedział jeden z byłych prywatnych sekretarzy królowej. „Brak wrażliwości ma swoje granice, a kiedy prasa już zwietrzy trop, szuka tylko dalszych przykładów, ignorując wszystko inne”30.

Żarciki Filipa skrywały znaczącą inteligencję i zadziwiający wymiar jego obcesowej osobowości, jak również niezależną pozycję księcia w pałacu Buckingham. Jako tytularny rektor uniwersytetów w Cambridge i w Edynburgu zachęcał do innowacji, zwłaszcza technologicznej. „Moim jedynym powodem do chwały jest to, że odwiedziłem najwięcej placówek badawczych”, stwierdził przy jakiejś okazji. „Zajmuję się tym zawodowo od czterdziestu lat. Mogę się poszczycić tym, że poklepałem po głowie pierwszy chip”31. Ma tysiące książek w swojej bibliotece – pokaźne kolekcje poświęcone religioznawstwu, dzikiej przyrodzie (ze szczególnym uwzględnieniem ornitologii), ochronie środowiska, sportom i koniom, jak również poezji i sztuce. Mało znany talent artystyczny Filipa zaowocował

obrazami olejnymi oraz projektami biżuterii, między innymi złotej bransolety32 ze splecionych liter E i P (od angielskiej wersji jego imienia, Philip), wysadzanej diamentami, rubinami i szafirami, którą podarował żonie z okazji piątej rocznicy ślubu.

Do 1984 roku miał na koncie dziewięć książek – wybory przemów, eseje o religii, filozofii, nauce i ochronie środowiska, a także kompletny zbiór zasad obowiązujących na maratonach zaprzęgów parokonnych. Wystąpił również w serialu dokumentalnym Nature, wzywając do ochrony lasów deszczowych w Brazylii, o co dziesiątki lat później będzie walczył jego syn Karol. W 1982 roku zaczął

jeździć33 po Sandringham furgonetką marki Bedford Smith napędzaną energią elektryczną, a panele słoneczne, które tam

zamontował, były jednymi z pierwszych w Wielkiej Brytanii – raczej

„oszczędność energii”34, jak przyznał, niż zastąpienie innych jej źródeł.

„Czasami przychodziłem do królowej z jakimś pomysłem – nic związanego z prawem konstytucyjnym, bo o to zapytałaby swojego prywatnego sekretarza”, wspominał jeden z dworzan. „Mówiła mi:

«A co myśli o tym Filip?». Dawała jasno do zrozumienia, aby pójść z tym najpierw do niego, w ten sposób nie traciła czasu na kwestie czysto techniczne”35.

W rozmowach z doradcami żony „książę Filip zadawał mnóstwo pytań”, opowiadał dworzanin. „Ona pytała na przykład: «Co z A albo B?». Z księciem Filipem było inaczej. Nie chodzi o to, że królowa nie ma do tego głowy, niemniej tyle spraw przewija się przez jej biurko, a ona nie zalicza się do osób, które skupiają się tylko na jednej kwestii i drążą ją, aż dojdą do sedna. Ma raczej podejście szefa sztabu obrony, rozkłada problem na czynniki pierwsze, doszukuje się dobrych części i tych, które wymagają dalszej pracy. Dlatego do królowej idzie się dopiero, kiedy ma się już opinię księcia Filipa, wtedy można jej wszystko przedstawić. Na ogół jeśli on coś zaakceptował, ona nie ma zastrzeżeń”.

Kluczową kwestią, która czekała królową w połowie lat osiemdziesiątych, był nie mający precedensu kompleksowy przegląd nakładów i wydatków na Pałac Buckingham przeprowadzony przez Davida Ogilvy’ego, który został królewskim szambelanem 1 grudnia 1984 roku w wieku pięćdziesięciu dziewięciu lat, po przejściu na emeryturę w Schroders, szacownym banku handlowym. Jako przyjaciel królowej od dzieciństwa, był zaufaną osobą. Jedna z jego ulubionych fotografii36 przedstawia go w dniu jego piątych urodzin z pięcioletnią księżniczką Elżbietą, po tym jak rodzice podarowali mu lśniące autko na pedały. Na propozycję ojca, by dał się przejechać księżniczce, mały David głośno protestował, aczkolwiek w końcu uległ. Na zdjęciu dziewczynka radośnie kieruje autkiem, natomiast przyszły trzynasty hrabia Airlie pcha je z tyłu, robiąc ze złości marsową minę.

Królowa wiedziała, że David Ogilvy ma odejść z banku pod koniec listopada 1984 roku, w tym samym czasie, gdy Chips Maclean odchodził na emeryturę po trzynastu latach zarządzania pałacem na stanowisku szambelana. Maclean, który razem z Ogilvym służył

w Scots Guards, zapytał go, czy nie rozważyłby objęcia po nim tej

funkcji. Gdy wkrótce potem David Ogilvy przyjechał do Sandringham na polowanie, królowa spytała: „Naprawdę chcesz być lordem szambelanem?”37. Tyle trwała jego rozmowa kwalifikacyjna z przyszłą szefową, chociaż wcześniej rozważono wszystkie za i przeciw powołania go na to stanowisko.

Trzynasty hrabia Airlie był znany jako twardy i odnoszący sukcesy biznesmen, jak również wytworny arystokrata – zdawał się więc idealnym kandydatem, legitymującym się wiarygodnością i doświadczeniem potrzebnymi, aby spojrzeć na funkcjonowanie pałacu świeżym okiem. Natychmiast go uderzyło, że Elżbieta II jest

„niesłychanie praktyczna” i „wyjątkowo rzeczowa”38. Kiedy pisał

do niej notkę z prośbą o odpowiedź, nieodmiennie odpowiadała w ciągu doby. Jeśli nie odpowiedziała, znaczyło to, że jeszcze nie podjęła decyzji i pragnie „przespać się z tym i namyślić”39. Mimo że towarzysko przebywał blisko niej od lat, dopiero teraz przekonał

się o jej spostrzegawczości w trakcie spotkań publicznych. „Porusza się tak wolno dlatego, że chłonie wszystko, co dzieje się w pomieszczeniu, i wszystkich, którzy tam się znajdują”, powiedział.

„Widać, jak idąc, rozgląda się i chłonie, lecz do licha, to, co czasami zauważa, wciąż nie przestaje mnie zdumiewać”40.

Po pół roku spędzonym41 na przyglądaniu się i przysłuchiwaniu, doradził jej, aby zatrudniła niezależnego konsultanta, który przeprowadzi kontrolę wewnętrzną, dzięki czemu wynik będzie obiektywny i bezspornie profesjonalny. Mając poparcie królowej, sprowadził trzydziestopięcioletniego Michaela Peata, który również uczył się w Eton College, a potem studiował w Oksfordzie i uzyskał

tytuł MBA w prestiżowej szkole biznesu we Francji – INSEAD. Peat od ponad dziesięciu lat pracował w rodzinnej firmie księgowej, znanej na świecie jako KPMG i będącej audytorem pałacowych ksiąg, a Ogilvy poznał go, kiedy jeszcze pracował w Schroders.

Pod nadzorem hrabiego Peat spędził ponad rok

na przygotowywaniu raportu liczącego tysiąc trzysta dziewięćdziesiąt trzy strony i zawierającego sto osiemdziesiąt osiem zaleceń mających poskutkować usprawnieniem zarządzania i wprowadzeniem „dobrych praktyk”, jakie przyjęło wiele firm.

Wśród nich znalazło się zalecenie, aby utworzyć w pełni profesjonalny dział personalny oraz dział Royal Collection, który by sprawował nadzór nad kolekcją dzieł sztuki pozostających

w posiadaniu monarchy, jak również sklepów detalicznych i innych komercyjnych przedsięwzięć. Jednym z zaleceń była również redukcja zatrudnienia, aczkolwiek lord szambelan nalegał, by odbyła się ona raczej w wyniku naturalnego wykruszania się personelu aniżeli poprzez zwolnienia.

Hrabia Airlie informował na bieżąco Elżbietę II i księcia Filipa o postępach w pracy nad raportem, aczkolwiek nie nazbyt szczegółowo. Zdawał sobie sprawę, że królowa nie jest zwolenniczką zmian dla samych zmian, za to ma umysł otwarty na wyważone argumenty. Zanim raport ukończono w grudniu 1986 roku, królowa zaakceptowała wszystkie wytyczne, a w ciągu trzech najbliższych lat przeprowadzono sto sześćdziesiąt dwie reformy.

Podczas gdy reformatorzy w pałacu czynili postępy, nikt nie był

w stanie okiełznać dzieci królowej, z których trójka wygłupiła się, biorąc udział w teleturnieju. Pomysł rzucił dwudziestotrzyletni książę Edward pragnący zabłysnąć w show-biznesie. Po ukończeniu Gordonstoun School i zdobyciu dyplomu w Cambridge zaciągnął się do królewskiej piechoty morskiej, kontynuując rodzinne tradycje wojskowe. Edward wyrósł na uzdolnionego lekkoatletę i z zapałem współzawodniczył w turniejach tenisowych, jednakże w głębi ducha pozostał nieśmiały i wrażliwy.

Na krótko przed ukończeniem półrocznego szkolenia w piechocie morskiej w styczniu 1987 roku nieoczekiwanie poinformował, że występuje z wojska. Jego zastrzeżenia wobec kariery wojskowej wynikały raczej z pobudek psychicznych niż fizycznych, lecz prasa i tak doniosła, że jego ojciec42 zareagował na tę decyzję złością.

Wszelako list do dowódcy piechoty – później opublikowany przez The Sun – pokazywał, że Filip tak naprawdę okazał zrozumienie i współczucie. „Wiecznie próbują zrobić z niego brutala”, powiedziała Królowa Matka do Woodrowa Wyatta. „Tymczasem on jest niesłychanie łagodny dla swoich dzieci i zawsze taki był”43.

Edward postanowił poszukać spełnienia zawodowego w teatrze i telewizji. W ramach swojego pierwszego projektu zaproponował

wariację popularnego programu zatytułowanego It’s a Knockout, w którym poprzebierani w głupawe kostiumy zawodnicy brali udział

w równie idiotycznych konkurencjach. Edward chciał zebrać pieniądze dla objętych królewskim patronatem organizacji charytatywnych dzięki It’s a Royal Knockout, w którym jego

rodzeństwo współzawodniczyłoby z celebrytami. Karol odmówił

uczestnictwa i zabronił Dianie pokazania się na wizji, jednakże Anna, Andrzej i Fergie wystąpili w programie.

Jako że sprawa dotyczyła członków rodziny królewskiej, Edward potrzebował zgody matki. Elżbieta II żywiła wątpliwości. William Heseltine wyraził obawę, że program postawi rodzinę królewską w złym świetle, i wraz z innymi czołowymi doradcami zachęcał

królową, aby się sprzeciwiła. Ona jednak uległa impulsowi, by pobłażać dzieciom, i wyraziła zgodę. Postawiła tylko warunek: jej dzieci wystąpią jako „kapitanowie drużyn”, a nie zwykli uczestnicy.

Program transmitowany na żywo 19 czerwca 1987 roku pokazał

Edwarda, Annę, Andrzeja i Fergie ubranych w podrabiane królewskie kostiumy. Podskakiwali za linią boczną, zagrzewając do boju grupę brytyjskich i amerykańskich aktorów – byli wśród nich: John Travolta, Michael Palin, Rowan Atkinson, Jane Seymour i Margot Kidder – którzy oddawali się uwłaczającym działaniom, takim jak obrzucanie się sztucznymi szynkami. Podczas przerw na wywiady gospodarze programu przesadnie okazywali uszanowanie, parodiując głębokie ukłony, co ośmieszało tę grupkę jeszcze bardziej.

Widowisko okazało się bardziej upokarzające, niż przewidywali dworzanie, co przyćmiło sumę miliona funtów zebraną na rzecz World Wildlife Fund, Save the Children Fund, Shelter fo the Homeless oraz Duke of Edinburgh International Award for Young People.

Zwłaszcza księżniczka Anna powinna była być mądrzejesza, skoro prawie całą ostatnią dekadę poświęciła na poprawianie swego publicznego wizerunku. Gdy na początku lat siedemdziesiątych podjęła się większej ilości obowiązków narzuconych jej przez pozycję w rodzinie królewskiej, sprawiała wrażenie wyniosłej i porywczej, szczególnie w kontaktach z dziennikarzami, których nie potrafiła ścierpieć. Podobno biorąc kiedyś udział w imprezie hippicznej Badminton Horse Trials, rzuciła do reporterów: „Spinkalajcie!”.

W odpowiedzi otrzymała przydomek „Jej Królewska Niegrzeczność”.

Wprawdzie nie przestała być drażliwa, ale ostatecznie zyskała sobie znaczny szacunek, a nawet miłość poddanych za niestrudzoną działalność na rzecz objętych jej patronatem organizacji dobroczynnych, przede wszystkim Save the Children. Zaledwie sześć dni przed teleturniejem królowa wynagrodziła córkę za jej ciężką pracę i profesjonalizm, nadając jej tytuł „Princess Royal”,

zarezerwowany wyłącznie dla najstarszej córki monarchy.

Edward napytał sobie jeszcze większego wstydu podczas konferencji prasowej po programie. „No i co myślicie?”, zagadnął, wywołując śmiech ponad pięćdziesięciu reporterów. Ich reakcja tak go rozgniewała, że opuścił salę, a prasa nazwała go nie tylko głupcem, lecz również arogantem. Widowisko to strywializowało uczestników, ale też całą monarchię. Urzędnicy pałacowi i przyjaciele królowej zgodnie stwierdzili, że – by posłużyć się sformułowaniem Michaela Oswalda – była to „katastrofa, która nigdy nie powinna się zdarzyć”44.

Zważywszy na napięcia wewnątrzrodzinne, prawdopodobnie dobrze się stało, że HMY Britannia przechodził remont kapitalny i nie nadawał się do użytku w czasie dorocznej wyprawy po Hybrydach Zewnętrznych. Zamiast w rejs królowa udała się na północ, gdzie dwie noce spędziła w Castle of Mey – tylko ten jeden raz została tam na nocleg – dotrzymując towarzystwa swej osiemdziesięciosiedmioletniej matce. Królowa Matka odstąpiła jej własną sypialnię z widokami na pasące się stada nagradzanych krów rasy aberdeen angus oraz owiec rasy north country cheviot, by przenieść się do „Sypialni Księżniczki Małgorzaty”, w której jej młodsza córka nie spała ani razu, uważała bowiem, że w Castle of Mey jest „lodowato, wietrznie i drogo”45.

Dwie królowe robiły sobie spacery46 po pobliskich lasach i schodziły nad samo morze, a także wzięły udział w lokalnej wersji Highland Games na błotnistym boisku. Wieczorami Królowa Matka urządzała wesołe przyjęcia z kolacją dla przyjaciół z okolicy, w tym zaprosiła miejscowego pastora, który przyniósł gitarę. Po kolacji przygrywał47 szkockie melodie i wszyscy, nie wyłączając Elżbiety II, śpiewali z zapałem.

Kilka miesięcy później Martin Charteris powiedział Royowi Strongowi, że młode pokolenie rodziny królewskiej zostało „odarte do nagości” i musi „przywrócić tajemniczość”48. Wierny były dworzanin nawet nie przeczuwał, jakie jeszcze problemy z dziećmi czekają jego królową.

Pod koniec lat osiemdziesiątych wszystkie trzy małżeństwa przejawiały oznaki nadwerężenia. W 1985 roku Diana zeszła się49

z jednym ze swoich ochroniarzy, mężczyzną nazwiskiem Barry

Mannakee, który miał żonę i dwoje dzieci, a w listopadzie 1986

roku50 podczas kolacji w pałacu Kensington rozpoczęła namiętny romans z kapitanem Jamesem Hewittem z Life Guards, który uczył ją jeździć konno. Karol natomiast tego samego roku wrócił do Kamili z powodu jej „ciepła […] zrozumienia i stałości”51.

Bulwarówki jeszcze nic nie wiedziały o tych zdradach, aczkolwiek regularnie publikowały plotki o kłopotach w małżeństwie pary książęcej Walii, po tym jak Karol i Diana zatrzymali się w oddzielnych sypialniach przy okazji wizyty państwowej w Portugalii czy spędzili osobno kilka urlopów z rzędu, w tym obejmujący ich szóstą rocznicę ślubu. Chociaż królowa nie była świadoma, że praktycznie doszło do separacji, napięte stosunki między synem i synową były dla niej na tyle jasne52, że zaprosiła ich na wieczór do pałacu Buckingham jesienią 1987 roku, krótko przed ich planowaną oficjalną wizytą w RFN. W rozmowie nakłaniała ich do jedności i współdziałania, a oni przez pewien czas potem zdawali się postępować zgodnie z jej radą.

W gruncie rzeczy jednak wcale się nie pogodzili. Jeśli już, dali sobie

„więcej przestrzeni”53 – i tak Karol mieszkał głównie w Highgrove w hrabstwie Gloucestershire, a Diana w ich londyńskim domu, czyli w pałacu Kensington, dzięki czemu w następnych miesiącach udało im się utrzymać publicznie bardziej jednolity wspólny front. Prasa ogłosiła narodziny „nowej Diany”54: księżna poświęcała więcej czasu i uwagi swym obowiązkom i organizacjom charytatywnym, którym patronowała. Miała dwieście pięćdziesiąt wystąpień w 1988 roku w porównaniu ze stu pięćdziesięcioma trzema w wypadku Fergie i sześciuset sześćdziesięcioma pięcioma niestrudzonej Anny.

Na początku 1988 roku Fergie była w ciąży z pierwszą z dwu córek, księżniczką Beatrycze, chociaż odczuwała coraz większe niezadowolenie ze swego małżeństwa z Andrzejem. To, że był

marynarzem, oznaczało, iż w domu spędzał tylko czterdzieści dwa dni w roku, pozostawiając ją samą w niemodnym i zadziwiająco skromnym trzypokojowym apartamencie w pałacu Buckingham. Nie licząc służby i dodatkowych benefitów, Sara musiała żyć55 za roczną pensję Andrzeja w wysokości trzydziestu pięciu tysięcy funtów (pięćdziesięciu pięciu tysięcy dolarów), ale ekstrawaganckie gusta wpędziły ją w długi, które ostatecznie osiągnęły wartość sześciocyfrową.

Jej napady wydawania pieniędzy po części były spowodowane

rywalizacją z Dianą, która miała dostęp do mężowskich rocznych dochodów z włości w Księstwie Kornwalii wynoszących około miliona funtów (półtora miliona dolarów). Szwagierki balansowały między złośliwym konkurowaniem ze sobą a dziecinnym zachowaniem –

niczym uczennice dokazywały na ośnieżonych zboczach kurortów narciarskich i dźgały szpikulcem zwiniętej parasolki plecy koleżanki na konnych wyścigach. Reporterzy bulwarówek, którzy wcześniej okrzyknęli Fergie odświeżająco przystępną, zmienili zdanie i teraz nazywali ją „złą księżną”56, „prostacką, chamską, wrzaskliwą i pozbawioną wszelkiej godności”57. Nawet jej ojciec pasował

do tego stereotypu, odkąd okryto, że uczęszcza do londyńskiego

„salonu masażu”.

Od paru lat58 krążyły słuchy, prowokowane przez plotki opowiadane sobie podczas przyjęć w stolicy i na prowincji, że Anna i jej mąż Mark Phillips romansują na boku i wiodą odrębne życie. Ją łączono59 z Peterem Crossem, jednym z ochroniarzy, a także z mężem Kamili60, Andrew Parkerem Bowlesem, z którym Anna spotykała się, zanim poznała Phillipsa. Prawda wyszła na jaw w kwietniu 1989 roku, gdy bulwarówki ujawniły cztery wykradzione listy miłosne do trzydziestoośmioletniej księżniczki napisane przez komandora Timothy’ego Laurence’a[297], trzydziestoczteroletniego koniuszego królowej.

Jakby powtarzając historię romansu księżniczki Małgorzaty z Peterem Townsendem, Anna zbliżyła się do Laurence’a, gdy został

koniuszym królowej w 1986 roku. W pisanych w ciągu półtora roku listach zwracał się do niej per „kochanie”, a były one utrzymane w „czułym tonie”61, aczkolwiek w żaden sposób nie sugerowały zażyłości. Pałac Buckingham potwierdził ich autentyczność, kiedy The Sun przekazał je Scotland Yardowi. Wkrótce potem Anna i Mark Phillips ogłosili separację, natomiast królowa w cichym geście poparcia dla swego ulubionego koniuszego zatrzymała Laurence’a wśród personelu. Opinia publiczna zareagowała zrozumieniem, lecz niewątpliwie rozpad małżeństwa jedynej córki był dla Elżbiety II poważnym ciosem.

 Królowa znajdowała ucieczkę przed problemami rodzinnymi w swym hobby związanym z końmi. Pod koniec 1988 roku przeczytała62 w dwóch amerykańskich czasopismach, Blood Horse

i Florida Horse, o nowej technice „układania” koni opracowanej przez pięćdziesięciotrzyletniego kalifornijskiego kowboja nazwiskiem Monty Roberts. Zamiast „łamać” roczniaki, by akceptowały jeźdźca na grzbiecie, pętając im nogi i głowy sznurami, Roberts wymyślił

metodę opartą o język ciała, kontakt wzrokowy i subtelne sygnały63, które odwołują się do instynktu stadnego koniowatych. Dorastając, obserwował mustangi przywołujące do porządku rozbrykane źrebięta, i po zdobyciu dyplomu psychologa oraz zootechnika w California Polytechnic State University w 1955 roku rozpoczął

pracę w zawodzie trenera koni pełnej krwi, zdecydowany nie stosować brutalnych technik, do jakich uciekał się jego ojciec.

Królowa wysłała64 podpułkownika sir Johna Millera, który niedawno przeszedł na emeryturę po dwudziestu sześciu latach na stanowisku koniuszego koronnego – człowieka mającego w swej pieczy wszystkie jej konie z wyjątkiem wyścigowych – na położone na północ od Santa Barbara rancho Robertsa z misją obejrzenia pokazu. Ponieważ Miller uznał nowe podejście za godne uwagi, królowa zaprosiła Robertsa do zamku w Windsorze, chcąc przekonać się o tym osobiście. Monty Roberts zgodził się dać pokazy w ciągu pięciu dni, poczynając od 10 kwietnia 1989 roku. Elżbieta II zaprosiła około dwustu gości65, aby się przyglądali, jak Roberts układa szesnaście koni, aczkolwiek zapowiedziała, że sama będzie obecna tylko przez godzinę pierwszego dnia. Obiecała jednak, że jeśli uzna jego metodę za użyteczną, wyśle go w trasę po dwudziestu jeden miastach Zjednoczonego Królestwa, aby wyszkolił innych koniarzy.

W sobotę poprzedzającą pokazy Roberts udał się z Millerem do krytej szkółki jeździeckiej na terenie zamku, aby dokonać inspekcji nowego lonżownika o średnicy pięćdziesięciu stóp[298],

na którym miał pracować z końmi. Wtem do budynku weszła królowa ubrana w bryczesy i zgrabny rajtrok i raźnym krokiem ruszyła w stronę Millera. Zdawała się „pewna siebie, w pośpiechu, z mnóstwem spraw do załatwienia”, wspominał Roberts. Jej zachowanie stało w sprzeczności z „wyrytym na stałe obrazem”, jaki utkwił mu z relacji z Ascot, Epsom i Newmarket – „odzianej w suknię, kroczącej dostojnie z torebką przewieszoną przez ramię, uśmiechającej się do każdego opanowanej damy, nigdy się nie śpieszącej w miejscach publicznych, zawsze mającej wszystko

przygotowane przez innych”.

Nagle usłużny Miller dokonał prezentacji, a Elżbieta II podała dłoń krępemu koniarzowi o ogorzałej cerze i bystrych błękitnych oczach.

„Proszę mi pokazać tę swoją menażerię”, powiedziała. „Będzie mi potrzebny pejcz czy krzesło?”. „Nie tylko mówiła te słowa z błyskiem w oku, ale też zwróciła się do mnie w taki sposób, żebym poczuł się przy niej swobodnie, do czego najwyraźniej ma talent”, wspominał

Roberts.

W następny poniedziałek o dziewiątej rano stanął oko w oko nie tylko z królową, lecz także z księciem Filipem i Królową Matką, której klaczka pierwsza stanęła na lonżowniku. Członkowie rodziny królewskiej wraz z Millerem, Michaelem Claytonem, redaktorem czasopisma Horse and Hound – jedynym dziennikarzem, z jakim Elżbieta II kiedykolwiek się zaprzyjaźniła – oraz podpułkownikiem Seymourem Gilbartem-Denhamem[299], nowym koniuszym koronnym, zasiedli na oszklonym podwyższeniu w jednym końcu sklepionego wysoko budynku z łukowatymi oknami w stylu gotyckim. Stajenni podpierali ściany wokół, przyglądając się podejrzliwie.

Roberts rzucał lekki bawełniany sznur w stronę konia, który odpowiadał truchtaniem dookoła lonżownika. W ciągu kwadransa klaczka zmieniła podejście ze strachliwego na pełne ufności, zachęcana spojrzeniami i gestami przez Robertsa, który w pewnym momencie obrócił się do niej plecami, tak że podążyła za nim.

Po kolejnych dziesięciu minutach dała się dotknąć – „nastąpiło połączenie”, wedle jego nomenklatury – a następnie pozwoliła założyć sobie uzdę i siodło. Parę chwil później asystent Robertsa dosiadł jej i okrążył lonżownik. „To było wspaniałe”, powiedziała do Robertsa królowa, na której zrobiła wrażenie jego łagodna, lecz skuteczna metoda. Książę Filip wymienił z koniarzem silny uścisk dłoni i zapytał, czy mógłby popracować z jego końmi do zaprzęgów.

Mając łzy w oczach, Królowa Matka stwierdziła: „To była jedna z najcudowniejszych rzeczy, jakie widziałam w życiu”.

Królowa Elżbieta II w budynku szkółki jeździeckiej na zamku windsorskim w towarzystwie Monty’ego Robertsa, „zaklinacza koni” z Kalifornii, przed jego pokazem układania koni, 10 kwietnia 1989 r.

Autorką zdjęcia jest Pat Roberts.

Roberts przypatrywał się ze zdumieniem, jak królowa zaczyna wydawać rozkazy. „To mnie zdziwiło”, powiedział. „Na co dzień nie widuje się takich rzeczy”. Kilka dziewcząt stajennych podzieliło się z nią podejrzeniami, że Roberts uspokoił klaczkę, sypiąc jej specjalny proszek w nozdrza. Elżbieta II poprosiła zatem, by po południu odbył

się bardziej rygorystyczny test z udziałem dwóch nieujeżdżonych trzyletnich ogierów, które trzeba było przetransportować ze stajni w Hampton Court. Jednak zmieniła plany i miała wrócić po lunchu.

Po południu widownia rozrosła się do prawie stu osób. Królowa w towarzystwie dziewcząt stajennych stała tuż przy lonżowniku ze skrzyżowanymi ramionami, obserwując wszystko z uwagą. Oba ogiery były „spłoszone, wielkie, ruchliwe i ociekające potem”, a mimo to Roberts złamał je po półgodzinie treningu. Ku jego zdziwieniu plan zajęć królowej cudownie przestał być taki napięty i do końca tygodnia Elżbieta II co dzień przychodziła rankami i popołudniami,

aby przyglądać się, jak pracuje kolejno z dwudziestoma dwoma końmi. Zatelefonowała do wiodących trenerów w kraju, zachęcając ich do udziału w pokazach, które zorganizowała, i postarała się, aby Michael Clayton spisał kronikę tego wydarzenia w swoim czasopiśmie. Zapewniła nawet kuloodpornego forda scorpio, aby Roberts mógł jeździć po kraju bezpiecznie.

Monarchini i kowboj zadzierzgnęli więzi silnej przyjaźni, ponieważ łączyły ich podobne zapatrywania na psychologię koni i zdumiewająca pamięć do rodowodów koni wyścigowych.

Wypowiadając się precyzyjnie i powoli głosem łagodnym, lecz nie pozbawionym mocy, Roberts odpowiadał na niezliczone pytania królowej podczas lunchu w zamkowych ogrodach. „Widziałem, jak otwiera się umysł, który od dziesiątek lat skupiał się na podejściu tradycyjnym wyrobionym w trakcie treningów i rozwijania zainteresowań”, wspominał Roberts. „Zrozumiała, że ten sposób jest lepszy”66.

Zdumiało go, że Elżbieta II „zna każdy krok, wie, dlaczego robi się go w danym momencie i po co”67. Kiedy mówił jej coś, czego nie wiedziała, siedziała na brzeżku krzesła „z pokorą pierwszoklasistki”.

Był nie mniej zdziwiony tym, że udzielała mu rad, jak powinien przedstawiać swoją metodę angielskiej widowni. „Musi się pan rozluźnić”, powiedziała, „żeby nie sprawiać wrażenia nazbyt rywalizującego”. Jej rady były dowodem, że „potrafi niesłychanie dobrze przejrzeć czyjeś zamiary, zupełnie jak koń”.

Przyjaźń z królową zmieniła życie Monty’ego Robertsa. Elżbieta II nie tylko zastosowała jego metodę w szkoleniu własnych koni, ale również namówiła go do napisania autobiografii, w której wyłożyłby swoje techniki treningowe. Poddawała krytyce brudnopisy, zachęcała autora do wprowadzania poważnych zmian i poznała go z wydawcami. Gdy w 1997 roku ukazała się jego książka zatytułowana „Człowiek, który słucha koni – opowieść o tym, jak słuchać koni i rozumieć ludzi”, sprzedano jej ponad dwa miliony egzemplarzy. Królowa pochwaliła go nie tylko za napisanie książki, lecz także za „właściwe ujęcie”68. Następnie Roberts założył

na całym świecie centra szkoleniowe, w których uczył średnio tysiąc pięćset osób rocznie. Elżbieta II nie przestała śledzić jego postępów i była zawsze na bieżąco dzięki jego wizytom w Windsorze dwa razy w roku. W 2011 uhonorowała Robertsa69, nadając mu tytuł

honorowego kawalera Królewskiego Orderu Wiktorii.

Wyścigi konne zawsze stanowiły źródło niezmąconej radości dla królowej, wszelako w 1989 roku przyjemność z nawiązania przyjaźni z Montym Robertsem i z odkrycia możliwości, jakie niosły jego nauki, została skażona kontrowersjami i rozczarowaniami zarówno z toru wyścigowego, jak i spoza niego. Głównym bohaterem był źrebak o długim kroku imieniem Nashwan, syn Height of Fashion, nagradzanej klaczy, którą królowa wyhodowała przed dekadą.

Jako młoda klaczka Height of Fashion wygrała pięć z siedmiu swoich wyścigów w 1981 i w 1982 roku, zwracając na siebie uwagę szejka Hamdana al-Maktuma z królewskiej rodziny Dubaju.

Zaoferował on, że kupi klacz70 za milion funtów – w owym czasie była to astronomiczna suma za niesprawdzoną „dziewiczą” klacz.

Idąc za radą Henry’ego Porchestera, Elżbieta II zdecydowała się na sprzedaż, przeznaczając uzyskane tą drogą pieniądze na zakup stadniny w West Ilsley w hrabstwie Berkshire. Wysoko przez nią ceniony trener, major Dick Hern[300] mieszkający na pobliskiej plebanii, również zakupionej przez królową, podpisał później siedmioletnią umowę dzierżawy stadniny.

Hern pracował dla Elżbiety II od 1966 roku, przy czym trenował

także konie innych liczących się właścicieli, w tym członków rodziny Al-Maktuma. Wyszkolił dwa najbardziej utytułowane wierzchowce królowej, klaczki Highclere i Dunfermline, i był jedną z osób świętujących na zamku w Windsorze zdobycie Prix de Diane.

W 1984 roku Hern uszkodził sobie kręgi szyjne podczas wypadku na polowaniu. Choć był sparaliżowany od pasa w dół, nadal dzielnie trenował konie, poruszając się na wózku inwalidzkim, i spod jego ręki wychodzili kolejni zwycięzcy. Cztery lata później doznał następnego uszczerbku na zdrowiu, przechodząc poważną operację serca. Kiedy wracał do siebie w szpitalu, w sierpniu 1988 roku lord Porchester, wieloletni doradca królowej do spraw koni i wyścigów – obecnie siódmy hrabia Carnarvon, który to tytuł odziedziczył rok wcześniej, gdy zmarł jego ojciec – poinformował sześćdziesięciosiedmioletniego trenera, że w następnym roku będzie musiał opuścić West Ilsley wraz z wygaśnięciem umowy dzierżawy. Bezduszność Porchestera wywołała oburzenie w światku koniarzy.

Hern na krótko powrócił do trenowania wierzchowców Elżbiety II, która jednak w marcu 1989 roku ogłosiła, że jego miejsce zajmie

William Hastings-Bass[301], przyszły hrabia Huntington. Gniew na hrabiego Carnarvona71 zwrócił się przeciwko królowej – nie tylko za zwolnienie trenera, lecz za usunięcie go ze starej plebanii, gdzie mieszkał od 1962 roku. Ian Balding, dobry przyjaciel Herna, powiedział Robertowi Fellowesowi: „Jeśli nie zabezpieczycie w jakiś sposób Dicka Herna, królowa straci na popularności jak jeszcze nigdy dotąd i zacznie jej grozić, że należące do niej zwycięskie konie będą wygwizdywane na wyścigach”72.

Do niczego podobnego nie doszło, aczkolwiek gdy Nashwan wygrał

w maju w Newmarket, zebrani powitali Herna, który trenował tego konia dla Al-Maktuma, „głośnym i długim aplauzem”, natomiast on

„zamiótł panamą”73, zapraszając wierzchowca do zagrody dla zwycięzców. „Królowa uczyniła coś, o co nigdy bym jej nie podejrzewał”, powiedział Woodrow Wyatt żonie osiemnastego hrabiego Derby, Isabel[302]. „Sprawiła, że Jockey Club i światek koniarzy zamieniają się w republikanów”74.

Najgorsze jednak, przynajmniej dla właściciela tak pełnego ducha rywalizacji, jak królowa, miało dopiero nadejść. W dniu 7 czerwca 1989 roku królowa brała udział w Epsom Derby – gonitwie, którą zawsze bardzo chciała wygrać. Tymczasem Nashwan, wierzchowiec, który mógł był należeć do niej, spektakularnie zwyciężył aż o pięć długości.

Do tego czasu Elżbieta II zdążyła się wycofać75 z rady udzielonej przez hrabiego Carnarvona i sprawiła, że Hern pozostał w West Ilsley przez cały 1990 rok, trenując konie do spółki z Hastingsem-Bassem. Co jeszcze bardziej znaczące, pozwoliła Hernowi zostać w jego domu dowolnie długo. Rodzina Al-Maktumów zakupiła i odnowiła stajnie dla podeszłego wiekiem trenera, on zaś pracował

dla niej skutecznie do przejścia na emeryturę w 1997 roku.

Elżbiecie II wybaczono największą gafę w jej karierze hodowcy koni pełnej krwi, w dużej części dzięki wielkoduszności Herna, który przywitał się z nią serdecznie po zwycięstwie swojego wierzchowca i nigdy nie powiedział o niej złego słowa.

Nowy rok przyniósł wyczekiwane rozwiązanie jednego z najbardziej kłopotliwych problemów za czasów panowania Elżbiety II. Nowo wybrany prezydent RPA, Frederik Willem de Klerk, zaskoczył wszystkich 2 lutego 1990 roku oświadczeniem, w którym

powiedział, że uwolni Nelsona Mandelę, przywódcę Afrykańskiego Kongresu Narodowego więzionego od dwudziestu siedmiu lat za sprzeciwianie się polityce apartheidu. Dziewięć dni później Mandela wyszedł za bramę więzienia jako wolny człowiek. De Klerk zalegalizował Afrykański Kongres Narodowy, wprawił w ruch proces rozpadu apartheidu i doprowadził do pierwszych demokratycznych wyborów powszechnych.

Obaj przywódcy musieli ulegać wewnętrznym i zewnętrznym naciskom, a ich udane porozumienie przyniosło im Pokojową Nagrodę Nobla w 1993 roku. Mandela wierzył, że kluczową rolę odegrało w tym antyapartheidowe stanowisko Commonwealthu, jak również dążenie królowej do zachowania jedności tej organizacji. „Sonny Ramphal [sekretarz generalny Commonwealthu] siedział w Londynie z [Thabo] Mbekim i [Oliverem] Tambo z Afrykańskiego Kongresu Narodowego”, wspominał Kanadyjczyk Brian Mulroney.

„Przekazywał im informacje o wszystkim, co się działo w łonie Commonwealthu, a oni informowali dalej Mandelę. Gdy idzie o moralne przywództwo, Mandela mógł mówić, że to Wspólnota Narodów ocaliła Republikę Południowej Afryki”76.

Rozwiązanie sprawy południowoafrykańskiej przyniosło ulgę Margaret Thatcher w początkach jej jedenastego roku na stanowisku premiera Wielkiej Brytanii, poprowadziła bowiem torysów do zwycięstwa trzy razy – w 1979, 1983 i 1987 roku. Trudne lata z rygorystyczną polityką monetarną, wysokim bezrobociem i kłopotami ze związkami zawodowymi odeszły w przeszłość przyćmione przez boom gospodarczy końcówki lat osiemdziesiątych.

Thatcher złamała kręgosłup inflacji, zachęciła do przedsiębiorczości, zwiększyła liczbę właścicieli domów, sprywatyzowała przemysł, zmniejszyła administrację i otworzyła londyńskie rynki finansowe na zagranicznych inwestorów. Na forum międzynarodowym wzmocniła pozycję kraju swym niezłomnym antykomunistycznym nastawieniem (do spółki z Ronaldem Reaganem), a jej polityka gospodarcza stanowiła model dla zaczynających się rozwijać krajów Europy Wschodniej, w których wybrano niekomunistyczne rządy po rozpadzie Związku Radzieckiego w 1989 roku.

W lipcu 1990 roku David Ogilvy przedstawił pani premier nową propozycję finansowania listy cywilnej. Po wprowadzeniu większości reform zaproponowanych w raporcie Peata był w stanie wykazać rządzącym, że urzędnicy Pałacu Buckingham mogą być „panami

samych siebie”77. Jego propozycja wzywała do powrotu do dziesięciolatki zapisanej w Civil List Act z 1972 roku, którą laburzystowski rząd zastąpił w 1975 roku wymogiem corocznego uaktualniania listy cywilnej. Thatcher wyraziła zgodę na podwyższenie ogólnej sumy listy cywilnej z pięciu milionów stu tysięcy do siedmiu milionów dziewięciuset tysięcy funtów na przełomie tysiącleci.

Przekonana przez profesjonalizm i efektywność doradców królowej, pani premier zmieniła również zarządzającego finansami zamieszkanych rezydencji królewskich – pałacu Buckingham, pałacu Świętego Jakuba, pałacu Kensington, Marlborough House, Clarence House, zamku w Windsorze oraz wybranych posiadłości na terenie całego parku windsorskiego – z ministra środowiska na przedstawiciela dworu królewskiego, przy czym to Michael Peat został pierwszym dyrektorem do spraw finansów i nieruchomości.

Thatcher broniła przyjętego planu listy cywilnej, podkreślając, że zapewnia on „znacznie większą godność i ciągłość Koronie”, i dodając, że „przeważająca część społeczeństwa ma rodzinę królewską za największy awantaż Zjednoczonego Królestwa i ogromnie podziwia wszystkie jej dokonania”78.

Pomimo licznych sukcesów Margaret Thatcher rosła w stosunku do niej opozycja zarówno wśród wyborców, jak i wśród członków Partii Konserwatywnej. Aby zwiększyć wpływy na lokalne wydatki, takie jak edukacja czy wywóz śmieci, zlikwidowała podatek od nieruchomości, wprowadzając zamiast niego pogłówne. Każdy dorosły obywatel miał płacić taką samą kwotę, aczkolwiek lokalne władze wykorzystały nowy system, by narzucić stawki, na których podstawie gorzej zarabiający ludzie zaczęli płacić więcej niż do tej pory. Powszechne niezadowolenie spowodowane pogłównym zagroziło perspektywie zwycięstwa torysów w wyborach w 1991

roku.

W kręgach Partii Konserwatywnej bardziej liberalni członkowie sprzeciwiali się rosnącemu „eurosceptycyzmowi” Margaret Thatcher, gdy EWG dążyła do dalszej integracji w okresie po zakończeniu zimnej wojny. Pani premier najzacieklej wzbraniała się przed zastąpieniem funta szterlinga wspólną europejską walutą, co doradzali jej główni ministrowie. Jeden z nich, minister spraw zagranicznych Geoffrey Howe, w proteście złożył rezygnację dnia 1 listopada 1990 roku. Dwa tygodnie później Michael Heseltine,

który wystąpił z rządu Thatcher w 1986 roku, rzucił jej wyzwanie jako przywódcy.

Chociaż Margaret Thatcher wygrała w pierwszej turze we wtorek 20 listopada 1990 roku, potrzebowała poważniejszej większości, aby odnieść zdecydowane zwycięstwo zgodnie z zasadami

obowiązującymi w partii. Z Paryża, gdzie akurat przebywała79, wróciła do Londynu w środę rano, gotowa odnieść tryumf w drugiej turze. Jednakże zobaczywszy się z wiodącymi poplecznikami, postanowiła spotkać się z każdym ministrem z osobna. Jeden po drugim jej niegdysiejsi zwolennicy oświadczali, że przegra głosowanie. Do wieczora Thatcher podjęła decyzję o wycofaniu swej kandydatury z głosowania w drugiej turze, nie chcąc zmierzyć się z klęską. W czwartek rano udała się do pałacu Buckingham poinformować królową o swojej rezygnacji. „To bardzo wyrozumiała osoba”, powiedziała później. „Pojęła […] właściwość mojej decyzji.

[…] Smutna była świadomość, że jako premier ostatni raz idę do pałacu po jedenastu i pół roku”80.

W drugiej turze głosowania, która odbyła się 27 listopada 1990

roku, nemezis Margaret Thatcher, Michael Heseltine, został

pokonany przez Johna Majora, ministra skarbu i popieranego przez Thatcher kandydata. Następnego dnia rano Margaret Thatcher przekazała królowej oficjalną rezygnację, a trzy kwadranse później John Major przybył do pałacu Buckingham odebrać od monarchini polecenie sformowania rządu. Jako czterdziestosiedmiolatek był

najmłodszym premierem Wielkiej Brytanii od ponad stulecia.

Elżbieta II dała dowód swego szacunku dla Thatcher, w krótkim czasie odznaczając ją dwoma najbardziej prestiżowymi orderami domowymi: Orderem Podwiązki i Orderem Zasługi. Ten ostatni, ustanowiony w 1902 roku przez króla Edwarda VII, przyznawany za wybitną służbę w siłach zbrojnych oraz wybitne osiągnięcia na polu sztuki i nauki, podobnie jak pierwszy mogą nosić równocześnie tylko dwadzieścia cztery osoby, a dotąd wyróżniono nim jedynie trzech poprzednich premierów – Winstona Churchilla, Clementa Attlee i Harolda Macmillana. „Order Podwiązki prędzej czy później trafia do wszystkich byłych premierów, jednakże Order Zasługi zazwyczaj trafia do naukowców i uczonych. Dlatego tak go ceniła”81, powiedział Charles Powell, długoletni doradca Margaret Thatcher.

Królowa Matka była bardzo zdenerwowana odejściem Thatcher,

nazwała ją „wielką patriotką”82 i wyraziła nadzieję, że przyjedzie z wizytą do Balmoral po ustąpieniu z urzędu. „Powiedziała, że oni

[tzn. rodzina królewska] uważają, iż odbyło się to w niesłychanie niesprawiedliwy i oburzający sposób”, zanotował jej przyjaciel Woodrow Wyatt w swoim pamiętniku dwa dni po tym, jak Margaret Thatcher ustąpiła ze stanowiska. „Podziwiają ją, uważają, że jest cudowna i że tak wiele zrobiła dla Wielkiej Brytanii, nie tylko w kraju, ale na całym świecie”. Zdaniem Wyatta wszystkie historie o tym, że królowa nie lubi Thatcher, były „czystym wymysłem”.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

„Lustracji [...] nie zbywa na skuteczności, gdy zachodzi ona w łagodnej i miłej atmosferze zrozumienia”.

Królowa Elżbieta II w trakcie przemówienia o kłopotach rodzinnych z annus horribilis, listopad 1992 r.

Tim Graham/Getty Images.

Rozdział XVI

Annus horribilis

Ze wszystkich premierów urzędujących za panowania Elżbiety II John Major miał najbardziej niezwykły rodowód, tyleż egzotyczny, co skromny. Jego ojciec poszukał szczęścia w Stanach Zjednoczonych, gdzie pracował w hutach Pittsburgha, zanim rozpoczął karierę artysty cyrkowego na trapezie oraz aktora wodewilu wystawianego w Ameryce i Wielkiej Brytanii. Po śmierci pierwszej żony ożenił się z młodą tancerką i założył firmę handlującą dekoracjami ogrodowymi. John był ich czwartym dzieckiem, urodzonym, gdy ojciec miał sześćdziesiąt cztery lata i przeżywał

bessę.

Rodzina przeprowadziła się do slumsów w Brixton, a John musiał

zakończyć edukację w wieku szesnastu lat, by pomagać rodzicom.

Imał się rozmaitych zajęć, zanim zaczepił się w bankowości, gdzie zaczął odnosić sukcesy. Ciągnęło go też do polityki – został najpierw radnym, potem posłem, a wreszcie, w 1987 roku,wszedł do rządu Margaret Thatcher. Zyskał sławę dzięki pewnej ręce, głowie do szczegółów, zawziętej determinacji i przenikliwym osądom.

Zająwszy stanowisko premiera, John Major skupił wysiłki na pogodzeniu mocno zwaśnionych frakcji wewnątrz Partii Konserwatywnej. Po pięciu miesiącach zlikwidował pogłówne i zastąpił je nowo opracowanym podatkiem od nieruchomości opartym na wartości budynku oraz liczbie zamieszkujących go osób.

W oparciu o wzrost gospodarczy osiągnięty za premierostwa Margaret Thatcher z sukcesem wynegocjował korzystne dla kraju warunki w traktacie z Maastricht z 1991 roku, na mocy których Wielka Brytania pozostała w obrębie umocnionej Unii Europejskiej (przekształconej z EWG), nie zrzekając się niezależności w kwestiach takich, jak płace, bezpieczeństwo i higiena pracy oraz waluta narodowa.

W obecności dworzan Elżbieta II traktowała sympatycznego Johna Majora tak samo jak jego energiczną poprzedniczkę. „Nie potrafiłem sprecyzować różnicy między tymi dwojgiem”, powiedział jeden z głównych doradców. John Major był „absolutnie rozluźniony

i radosny” przed szerszym forum. „Potem, gdy znajdował się w towarzystwie prywatnych sekretarzy, rozmowa zazwyczaj dotyczyła krykieta”1.

Wkrótce po objęciu władzy nowy premier wciągnął Wielką Brytanię w sojusz ze Stanami Zjednoczonymi i trzydziestoma innymi państwami w celu oswobodzenia Kuwejtu spod panowania wrogich sił

irackich, które dokonały najazdu minionego lata. Wielka Brytania była kluczowym graczem w zakończonym powodzeniem

bombardowaniu Iraku, które rozpoczęło się 17 stycznia 1991 roku, oraz w dalszych działaniach na lądzie, które doprowadziły do wiktorii 28 lutego tego samego roku. Premier informował na bieżąco królową, która – po rozpoczęciu ofensywy lądowej w niedzielę 24

lutego – wygłosiła pierwsze w swoim panowaniu przemówienie wojenne, zapewniając naród, że modli się o zwycięstwo.

Zawieszenie broni zakończyło okupację Kuwejtu, lecz nie odsunęło irackiego dyktatora Saddama Husajna od władzy. Mimo to wojnę okrzyknięto sukcesem administracji Johna Majora, jak również następcy Reagana, George’a Busha. Dwaj przywódcy zadzierzgnęli silne więzi jako sojusznicy i „mieli wiele wspólnego”2, jak napisał Ray Seitz, wysłannik Busha na Dwór Świętego Jakuba.

Trzy miesiące później Bush powitał Elżbietę II w Waszyngtonie podczas jej trzeciej wizyty państwowej. Patrycjuszowscy Bushowie i królewscy Windsorowie szybko i z łatwością się zżyli. Jako niemal rówieśnicy, czterdziesty pierwszy prezydent Stanów Zjednoczonych i diuk Edynburga widzieli działania wojenne na Pacyfiku w trakcie drugiej wojny światowej. Obie rodziny hołdowały podobnym anglosaskim tradycjom i wyznawały podobne wartości, a także uznawały wakacyjnych gospodarzy Elżbiety II w Kentucky, Willa i Sarę Farishów, za dobrych przyjaciół. „Królowa jest dość sztywna”, wspominał Bush. „Nigdy jednak nie zrobiła na mnie wrażenia zdystansowanej sztywniaczki. Trudno to wyjaśnić, lecz naprawdę bardzo, ale to bardzo łatwo z nią przebywać. Rozmowa toczy się w sposób naturalny”3.

Elżbieta II pojawiła się w Waszyngtonie we wtorek 14 maja 1991

roku, gdy wdzięczność Amerykanów dla Wielkiej Brytanii za pomoc w wojnie w Zatoce Perskiej sięgała zenitu. Bush zorganizował

imponujące powitanie na południowym trawniku Białego Domu: z orkiestrami wojskowymi, grającymi między innymi na piszczałkach i bębnach, oraz z salwą dwudziestu jeden strzałów z haubic stojących

na elipsoidalnym trawniku przed Białym Domem. Jednakże po wylewnych powitaniach, w których Bush nazwał królową

„przyjacielem wolności”4, ani on, ani jego doradcy nie pomyśleli, by postawić dla niewysokiej Elżbiety II podwyższenie na mównicy przewidzianej dla prezydenta mierzącego sześć stóp i dwa cale wzrostu[303]. Kiedy królowa odpowiadała na powitanie, rząd mikrofonów niemal w całości zasłaniał jej twarz, tak że telewidzowie widzieli tylko jej okulary pod pasiastym purpurowo-białym kapeluszem z szerokim rondem.

Podczas lunchu w prywatnej części Białego Domu w obecności członków rodziny Bushów, ambasadora Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych oraz Farishów „uśmialiśmy się serdecznie”

z kapeluszowego incydentu, wspominał Bush. „Dzięki jej poczuciu humoru wszystko poszło w niepamięć”5. Przy tej samej okazji sześćdziesięciopięcioletnia królowa poznała najstarszego syna prezydenta, który w tamtym czasie przewodził drużynie baseballowej Texas Rangers. „Pierwsze, co zauważyłem, to błysk w oku, który wziąłem za oznakę łatwego charakteru”, opowiadał.

„Ku memu zachwytowi w ogóle nie roztaczała aury «Jestem od was lepsza»”6.

Powiedział Elżbiecie II, że jego kowbojki są ręcznie robione i zazwyczaj noszą grawerunek „Texas Rangers”. „Czy to właśnie jest napisane na pańskich butach dzisiaj?”, zapytała. „Nie”, zażartował

w odpowiedzi młody Bush. „Nie to, tylko «Boże, chroń, królową»”.

Rozbawiło ją to i zapytała figlarnie: „Czyżby był pan czarną owcą w rodzinie?”. „Chyba tak”, odparł. „Musi taka być w każdej rodzinie”, pocieszyła go królowa. „A kto nią jest w waszej?”, zainteresował się Bush. „Proszę na to nie odpowiadać!”7, przerwała im jego matka. Królowa posłuchała rady pierwszej damy i z wdziękiem zakończyła rozmowę.

Po lunchu prezydent zaprowadził królową na Balkon Trumana, żeby pokazać jej widok na Basen Pływowy i pomnik Jeffersona. Biały Dom był akurat w trakcie remontu i przed malowaniem fasady zdarto dwadzieścia warstw starej farby, odsłaniając goły blady kamień i żywe drewno. Na pobliskiej kolumnie widoczne były osmalenia jeszcze z 1814 roku, gdy brytyjskie oddziały podpaliły siedzibę prezydenta. „Zażartowałem, że uczynili to jej rodacy”, wspominał

George Bush. „Potem rozmawialiśmy o tym, że osmalenia zachowały

się niczym «relikwia»”8.

Tego samego wieczoru w trakcie oficjalnej kolacji na sto trzydzieści osób prezydent utrzymał żartobliwy ton, komplementując królową za jej niestrudzone spacery, które „nawet agentów Secret Service doprowadziły do zadyszki. […] Cieszę się, że moje nadwerężone przez defibrylator serce nie zostało zmuszone do rywalizacji na ścieżkach spacerowych”9. Ich toasty sprowadzały się do potwierdzania brytyjsko-amerykańskiej przyjaźni wzmocnionej niedawno przez sojusz w czasie wojny. „Nic dziwnego, że nie czuję się tutaj obco”, powiedziała królowa. „Brytyjczycy nigdy nie uważali Ameryki za obcy kraj”. Wychwalała Busha za przeprowadzenie wojny w Zatoce Perskiej „nie z zadęciem i retoryką, lecz z sumiennością i odwagą”10.

Królowa Elżbieta II w objęciach sześćdziesięciosiedmioletniej Alice Frazier w trakcie wizyty w jej domu w Waszyngtonie, 15 maja 1991 r. Associated Press.

Królowa zmieściła aż osiemnaście spotkań w trzydniowej wizycie w stolicy Stanów Zjednoczonych, w tym pierwsze wystąpienie brytyjskiego monarchy przed połączonymi izbami Kongresu. Zaczęła od uwagi: „Mam nadzieję, że dziś widzicie mnie ze swoich miejsc”11, wywołując wybuch śmiechu i owację na stojąco. Obejrzała również swój pierwszy mecz baseballowy Major League pomiędzy drużynami Baltimore Orioles i Oakland Athletics. Podobnie jak w wypadku innych swoich obowiązków, wcześniej szczegółowo się zapoznała

z dostarczonymi jej materiałami na temat ulubionej rozrywki Amerykanów. Po pozdrowieniu żujących gumę zawodników ustawionych w szeregu poza granicą boiska między bazą domową i pierwszą bazą już w loży wysłuchała pełnego wykładu z ust Busha, za czasów studenckich w Yale zawodnika reprezentacji na pozycji pierwszego bazowego.

Najciekawszy moment pobytu miał miejsce w jednej

z biedniejszych dzielnic miasta, gdy Elżbieta II złożyła wizytę ważącej dwieście dziesięć funtów[304] Afroamerykance, sześćdziesięciosiedmioletniej Alice Frazier. Celem odwiedzin było obejrzenie nowego domu kobiety, który ta zakupiła dzięki uruchomionemu programowi faworyzującemu pierwszych właścicieli o niewysokich dochodach w systemie budownictwa społecznego.

Kiedy królowa przekroczyła próg, Frazier energicznie potrząsnęła jej dłonią, zapytała: „Jak się pani miewa?”12, po czym oplotła ramionami gościa i przytuliła żywiołowo. Elżbieta II uśmiechała się dzielnie zza ramienia Frazier, sztywno pochylając się do przodu i trzymając dłonie przy brzuchu, aż została uwolniona z uścisku. „Tak robią Amerykanie”, powiedziała potem Frazier. „Nie mogłam się powstrzymać”13.

Krótkie chwile odpoczynku Elżbieta II i książę Filip spędzali w pięciopokojowym apartamencie z dwiema łazienkami mieszczącym się w Blair House. Śniadania spożywali w bibliotece na piętrze, lecz poza tym królowa nie wychodziła ze swego pokoju, Filip natomiast gasił po kolei lampy, mamrocząc „Co za marnotrawstwo, co za marnotrawstwo”14. W któryś ranek Benedicte Valentiner, dyrektor zarządzający Blair House, znajdowała się w holu na dole, gdy królowa zeszła schodami przed pierwszym wyznaczonym na ten dzień spotkaniem. „Stała absolutnie nieruchomo”, wspominała Valentiner. „Wyglądało to tak, jakby patrzyła w głąb, przygotowywała się na coś. Bardzo mi to zaimponowało. W ten sposób ładowała akumulatory. Żadnych pogaduszek, tylko nieruchome oczekiwanie, zbieranie się w sobie. Wspaniała metoda”15.

W piątek wraz z prawie pięćdziesięcioosobową świtą i czterema i pół tonami bagażu – jej nieodmiennie oznaczonymi żółtymi naklejkami z napisem „Królowa” – Elżbieta II weszła na pokład wyczarterowanego concorde’a British Airways, by odbyć zaplanowane wizyty w sześciu amerykańskich miastach oraz polecieć

na kolejny trzydniowy urlop w Kentucky. Tego dnia samolot wylądował w Miami, gdzie wszyscy spędzili dziesięć godzin na zwiedzaniu, a następnie wsiedli na pokład HMY Britannia, gdzie wydano uroczystą kolację dla pięćdziesięciu dygnitarzy, w tym Reaganów i Fordów.

Nastąpiło szczególnie miłe spotkanie po latach z Reaganami, którzy pozostali serdecznymi przyjaciółmi Elżbiety II i jej męża.

Zaledwie przed rokiem Ronald Reagan, usłyszawszy o śmierci klaczy Burmese, napisał do królowej list z wyrazami współczucia.

W dwustronicowej odpowiedzi poinformowała go, że kiedy ostatnio, spacerując z psami w Windsorze, widziała dwudziestoośmioletnią klacz, ta „radośnie się pasła” na swoim pastwisku. Nazajutrz rano Burmese zmarła na atak serca po „wyjątkowo długim życiu jak na konia”16.

Elżbieta II była w świetnym humorze na jachcie, wymieniając najświeższe informacje z czterdziestym amerykańskim prezydentem, który narzekał na nadmierne koszty rozbudowanego rządu. „Jeśli dwie trzecie funduszy przeznacza się na urzędników”, powiedział

Reagan, „a jedną trzecią daje się potrzebującym, coś jest nie tak”.

„No cóż, wszystkie demokracje do tej pory bankrutowały”, skwitowała współczująco królowa, „przez to, że wszystko jest tak zaplanowane, by ludzie jak najwięcej rozdrapali”17. Kiedy były prezydent negatywnie wypowiadał się o nagradzaniu biurokratów, którzy trwonią środki, zamiast je oszczędzać, zgodziła się z nim:

„Oczywiście, tak. […] Moim zdaniem następne pokolenie będzie miało bardzo ciężko”. Jej spontaniczne – i prorocze – uwagi nie tylko odzwierciedlały zgodność z filozofią polityczną Reagana i Thatcher, ale przede wszystkim były czynione w obecności ekipy BBC, która nagrywała tę prywatną rozmowę na potrzeby filmu dokumentalnego o królowej.

Po spokojnym weekendzie spędzonym na pokładzie HMY Britannia płynącego wzdłuż wysepek Dry Tortugas w Zatoce Meksykańskiej para królewska zeszła na ląd, by złożyć trzygodzinną wizytę w Tampie, gdzie królowa nadała honorowy tytuł rycerski generałowi Normanowi Schwarzkopfowi, dowódcy sił koalicyjnych w wojnie w Zatoce Perskiej. Następnie concorde zaniósł ich do Austin na zwiedzanie Stanu Samotnej Gwiazdy – noc spędzili w Austin, dwie godziny w San Antonio, siedem w Dallas oraz dwie noce i dzień w Houston. „Jestem niesamowitą kobietą!”, wykrzyknęła królowa

podczas uroczystej kolacji wydanej w Houston na jej cześć w Museum of Fine Arts. „Wczoraj zaliczyłam cztery duże teksańskie miasta! Obudziłam się w pierwszym, poszłam spać w innym, a pomiędzy nimi zwiedziłam jeszcze dwa!”18. Jednym z głównych punktów programu w Houston była wycieczka po centrum kontroli misji w Centrum Lotów Kosmicznych im. Lyndona B. Johnsona.

Elżbieta II ponownie mogła zaspokoić19 swoją fascynację astronautami, pytając, jak to możliwe, że widzą cokolwiek przez złotawe wizjery hełmów, i dlaczego jedzenie trzyma się talerza, zamiast unosić swobodnie podczas lotu w przestrzeni kosmicznej.

Czwarty raz z rzędu książę Filip odmówił ujrzenia legendarnej niebieskiej trawy stanu Kentucky i zakończył dziewięciodniowy maraton, udając się do domu. Gdy Elżbieta II wylądowała w Lexington na weekend, Sarah Farish przywitała ją pocałunkiem20

w policzek – ten gest, powszechny wśród przyjaciół, bywa rzadko widywany w wypadku osób publicznych.

Męczące dni w Stanach Zjednoczonych były ukojeniem w porównaniu z tym, co Elżbietę II czekało w domu. Bulwarówki nakręcały spiralę spekulacji dotyczących stanu małżeństwa księcia i księżnej Walii, w miarę jak zbliżała się dziesiąta rocznica ślubu Karola i Diany. Reporterzy prasy bulwarowej wiedzieli, że Karol wrócił do Kamili, a także byli na tropie romansu Diany z Jamesem Hewittem. Andrew Morton z The Sun okazał się najbardziej bezczelny, pisząc, że Diana „czuje się upokorzona tym, iż jej mąż woli spędzać tyle czasu z Kamilą zamiast z nią”21. Kilka tygodni przed rocznicą wypadającą 29 lipca 1991 roku księżna zaczęła w tajemnicy pracować wspólnie z Mortonem nad ujawniającą wiele książką, w której powstaniu dopomagał doktor James Colthurst, przyjaciel obojga, grający rolę pośrednika, aby zarówno autor, jak i bohaterka mogli w razie czego wszystkiemu zaprzeczyć.

Andrzej i Fergie rozrabiali22 na swój sposób, prowadząc rozrzutne życie w nowym pięćdziesięciopokojowym domu nazwanym Sunninghill Park[305], który królowa sfinansowała za blisko trzy i pół

miliona funtów. Ich druga córka, Eugenia, urodziła się w 1990 roku.

Jednakże macierzyństwo nie mogło konkurować z atrakcjami nocnych klubów Londynu i kosztownych wakacji w Maroku, w szwajcarskich Alpach i na południu Francji, podczas gdy Andrzej

pełnił służbę na morzu. Bulwarówki rozpisywały się szczególnie na temat wycieczek Fergie w towarzystwie trzydziestopięcioletniego teksańskiego milionera Steve’a Wyatta.

Aura dekadencji i frywolności otaczająca dzieci królowej przywiodła redaktora The Sunday Timesa, Andrew Neila, do napisania ostrego w tonie artykułu wstępnego23, który odbił się echem w mediach. W społeczeństwie zakotwiczyło się przekonanie, że nie tylko fundusze publiczne są tracone na nie dających nic w zamian członków rodziny królewskiej, lecz również że nadszedł

czas, by królowa zaczęła płacić podatki od swego niemałego przecież przychodu.

W rzeczy samej koła maszynerii Pałacu Buckingham zostały już wprawione w ruch i toczyły się wolno, lecz nieubłaganie, zmierzając do tego, by monarchini zaczęła uiszczać należne sumy. Głównym popychaczem był Robert Fellowes, który zastąpił Williama Heseltine’a na stanowisku prywatnego sekretarza w 1990 roku, mając czterdzieści dziewięć lat. Absolwent Eton College i były oficer Scots Guards, Fellowes był najszczególniej umocowanym ze wszystkich sekretarzy królowej. Nie tylko sam był kuzynem Fergie i szwagrem Diany, ale też jego ojciec, major sir William „Billy”

Fellowes, był królewskim zarządcą posiadłości w Sandringham przez dwadzieścia osiem lat. „To mój pierwszy prywatny sekretarz, którego jako niemowlę trzymałam na ręku”24, oświadczyła Elżbieta II podczas nominacji.

Fellowes okazał się wybitnie godnym zaufania doradcą, służąc królowej w biurze prywatnego sekretarza od 1977 roku. Był

kryształowo uczciwy, skromny w nawykach (przyjeżdżał rowerem25

do pracy i nosił zużyty ojcowski skórzany neseser) i całkowicie oddany królowej. Jednakże za fasadą powagi, której dodawały mu okulary, wyznawał zadziwiająco postępowe poglądy – do tego stopnia, że jego koledzy z klubu dżentelmenów na St. James’s Street określali go mianem „okropnego lewicowca”26. Jeszcze przed tym, zanim prasa zaczęła wzniecać kurz wokół sprawy podatków, Fellowes i jego zastępca Robin Janvrin podjęli rozmowy na ten temat.

Elżbieta II początkowo robiła uniki. Martwiła się o „nadmierne odsłonięcie prawdy o monarchii przed opinią publiczną”27, jak powiedział pewien dworzanin. Równie duże znaczenie miało zdanie jej ojca, który uważał, że zwolnienie z podatków jest zasadą wartą

obrony. Tyle że zarówno królowa Wiktoria, jak król Edward VII płacili podatek od przychodu, a obowiązek ten uległ ograniczeniu, a w końcu zlikwidowaniu dopiero za panowania Jerzego V.

Po dokonaniu analiz główni doradcy Elżbiety II doszli do wniosku, że podatek dochodowy nie będzie zbyt wielkim obciążeniem dla monarchini. Gdy Fellowes przedstawiał ich opinię po powrocie królowej do Londynu z Sandringham na początku 1992 roku, był

nastawiony na nieugięty opór, tymczasem królowa chętnie przystała na powołanie grupy roboczej28 spośród dworzan i przedstawicieli rządu, która miała przygotować szczegółowy scenariusz pod jej rozwagę. „Nie przejmowała się tym, ile przyjdzie jej zapłacić”29, wspominał dworzanin. Najbardziej przekonującym argumentem okazała się waga symboliczna takiego gestu – to, że „zrobienie tego wyjdzie monarchii na dobre”.

 Na 1992 rok zaplanowano obchody czterdziestej rocznicy panowania Elżbiety II, co jest zrozumiałe w wypadku takiej okazji.

Wszelako królowa postanowiła, że obchody będą skromne, po części dlatego, że życie wszystkich jej dzieci zdawało się takie nieuporządkowane. Andrzej i Fergie oznajmili królowej w Boże Narodzenie, że rozważają separację, ona zaś poprosiła ich o przesunięcie decyzji o pół roku. Niecały miesiąc później Daily Mail opublikował zdjęcia Fergie i Steve’a Wyatta na wakacjach w Maroku. Rozwścieczony Andrzej skontaktował się30 z prawnikami, a Elżbieta II jęła się szykować na nieuchronną separację tego małżeństwa.

W celu stępienia negatywnych reakcji i skierowania uwagi na faktyczny cel istnienia monarchii Elżbieta II pozwoliła ekipie BBC

towarzyszyć sobie przez cały 1991 rok, aby nakręcono film dokumentalny ukazujący ją przy pracy. W efekcie powstał dokument zatytułowany E II R, który wyemitowano w rocznicę objęcia przez nią panowania, to jest 6 lutego 1992 roku. Był to najjaśniejszy punkt czarnego poza tym roku Elżbiety II w najbardziej burzliwej dekadzie jej życia.

Pełen uwielbienia portret zawierał ścieżkę dźwiękową z jej własnymi komentarzami, które nagrała już po zakończeniu filmowania – nie był to wywiad per se, lecz raczej niezwykła osobista wypowiedź31 podobna w tonie do nie dostrzeżonych szerzej uwag, które poczyniła w poprzednich filmach o niej, na tematy takie, jak

wyścigi i Wspólnota Narodów. „Większość ludzi ma pracę, po której wraca do domu, a w tym życiu praca i życie splatają się, ponieważ tak naprawdę nie można ich rozdzielić”, mówiła. „W pewnym sensie trzeba skalkulować ciężką pracę i radość, jaką ona daje”32.

Powiedziała, że przywykła do życia „wedle tradycji i ciągłości”, i dodała dość smutno: „Myślę, że młodszym przychodzi to trudniej, ta zdyscyplinowana strona”. Nie dało się zignorować napomknienia o tym, że jej praca to „praca na całe życie”, ucinającego plotki rozsiewane przez przyjaciół księcia Walii, że królowa abdykuje w rocznicę wstąpienia na tron.

Film spotkał się z pełnym szacunku odbiorem prasy; dziennikarze chwalili wizerunek królowej jako wzoru odpowiedzialności, wrażliwości, niedopowiedzeń i mądrości. Jednakże nawet najlepiej wyreżyserowane przypomnienie o jej zacnym prowadzeniu się nie mogło odciągnąć uwagi od mnożących się oznak kłopotów w rodzinie, nie wspominając o tym, co jedna z bulwarówek nazwała „żywiołową seksualnością księżnej Diany czy olśniewającą tandetnością Fergie”33.

Diana osiągnęła nowy, groźny etap w kontaktach z prasą – najpierw uzmysłowiła sobie, że przyciąga zainteresowanie niczym magnes, później zaczęła łaknąć zainteresowania, następnie go szukać, a wreszcie wykorzystywała je jako broń przeciwko Karolowi.

W lutym, podczas ich podróży po Indiach, zadała celny cios, pozując do zdjęć w „tęsknej samotności”, jak ujął to Daily Mail, na tle romantycznego Tadż Mahal. Przekaz między pikselami głosił, że „małżeństwo zaiste się chwieje”34, by zacytować słowa biografa Karola, Jonathana Dimbleby’ego.

Andrzej i Fergie obwieścili o swojej separacji w marcu, rozwód Anny i Marka Phillipsa dokonał się 23 kwietnia, a Fergie wyprowadziła się z Sunninghill Park w maju. Jednakże nikt nie był

przygotowany na wstrząsające wydarzenia czerwca – zazwyczaj świąteczny okres, który w tym roku wypełniłyby uroczystości z okazji jubileuszu panowania królowej.

W dniu 7 czerwca 1992 roku35 The Sunday Times opublikował

pierwszy z dwóch fragmentów zapalnej książki Andrew Mortona Diana: prawdziwa historia. Tekst przepełniały obrazowe detale dotyczące poważnych problemów emocjonalnych Diany, lecz znacznie groźniejsze było rzucone oskarżenie pod adresem Karola, rzekomo

oziębłego i niewiernego męża (ze szczegółowym opisem romansu z Kamilą) oraz nieczułego ojca, jak również przedstawienie członków rodziny królewskiej tak, że jawili się jako osoby zdystansowane i dziwaczne. Zapytana kilkakrotnie przez szwagra, Roberta Fellowesa, czy miała swój udział w powstaniu tej książki, Diana skłamała i zaprzeczyła. Mimo uporczywych plotek36, że maczała w tym palce, Fellowes postanowił zawierzyć słowu Diany i skierował

sprawę do Press Complaints Commission (PCC), która pod jego wpływem wydała oświadczenie potępiające wspomniany tytuł

prasowy.

Fellowes przebywał akurat z królową w Paryżu, odbywając wizytę państwową, gdy pod koniec tygodnia okazało się, że Diana go oszukała. Bezzwłocznie złożył rezygnację z powodu postawienia PCC

w niezręcznej sytuacji, jednakże królowa nalegała, aby pozostał

na swoim stanowisku. Znany z uczciwości37 i prostolinijności Fellowes był zdumiony i rozgniewany nieprawym postępkiem Diany, co źle rzutowało na ich znajomość i doprowadziło także do rozluźnienia kontaktów księżniczki z jej siostrą Jane.

Królowa kontynuowała wizytę w Paryżu zgodnie z planem, równocześnie zręcznie odpowiadając na pytania dziennikarzy zadawane za zamkniętymi drzwiami przez jej

czterdziestoośmioletniego sekretarza prasowego, Charlesa Ansona.

„Ani razu nie okazała choćby cienia gniewu”, wspominał Anson, opanowany i grzeczny weteran służby dyplomatycznej, w której spędził dwadzieścia lat. „Potem drzwi się otwierały i Jej Królewska Mość pokazywała się światu, wyglądając, jakby nie miała żadnych trosk”38. W istocie jednak była podenerwowana. W rozmowach z Fellowesem39 i innymi doradcami podkreślała, że pomimo zdrady Diany pragnie uratować małżeństwo pary książęcej choćby przez wzgląd na Wilhelma i Henryka oraz w celu uniknięcia konstytucyjnych reperkusji, które mogłyby dotknąć rozwiedzionego następcę tronu.

Drugi fragment książki ukazał się na łamach The Sunday Timesa 14 czerwca 1992 roku, po powrocie królowej do Windsoru, natomiast książka trafiła do księgarń dwa dni później, co pokryło się z początkiem Royal Ascot. Tego wtorkowego popołudnia Karol i Diana spotkali się z jego rodzicami na zamku. Było to poruszające wydarzenie40 według Diany, która rozmawiała na jego temat

ze swoim kamerdynerem Paulem Burrellem, a także ze współpracownikiem Mortona, Jamesem Colthurstem. Rozważano możliwość separacji i rozwodu, aczkolwiek – jak relacjonował Burrell

– Elżbieta II i książę Filip powiedzieli, że Karol i Diana powinni zostać razem i „nauczyć się ulegać kompromisom, być mniej samolubnymi i starać się pokonać trudności dla dobra monarchii, swoich dzieci, kraju i poddanych”41.

Karol i jego matka niewiele mówili podczas tego spotkania, natomiast Diana płaczliwie wyładowywała się na mężu i Kamili, Filip zaś dawał upust uczuciom całej rodziny wzbudzonym przez książkę Mortona. Po raz pierwszy od początku kryzysu wywołanego przez Mortona księżna Diana okłamała w żywe oczy swoich teściów i męża, powtarzając, że nie pomagała autorowi. „Mama była smutna, kiedy mnie słuchała”, powiedziała Burrellowi Diana. „Wyglądało na to, że przelałam na nią swoje cierpienie”42.

Przetarłszy szlak dla dalszych rozmów, królowa zaprosiła Dianę i Karola na drugie spotkanie nazajutrz. Tymczasem Diana nie tylko odmówiła pojawienia się znowu, ale w dodatku spakowała swoje rzeczy i opuściła zamek w Windsorze, zmuszając Filipa do napisania dwustronicowego listu, w którym wyraził rozczarowanie oraz umieścił parę rad, jak powinna ratować rozpadające się małżeństwo.

Był to pierwszy z pięciu roztropnych listów, które napisał od czerwca do września 1992 roku, „w przyjaznym tonie próbując rozwiązać rodzinne problemy”43. Na każdy z nich Diana udzieliła długiej odpowiedzi.

Jako głowa rodziny Filip usiłował przekonać synową, by dostrzegła własne wady obok wad męża, nie przestając przy tym chwalić jej za dobre uczynki. W celu wypracowania kompromisu podkreślał, co łączy ją z Karolem, i powoływał się na doświadczenie własnego życia, którego częścią była rezygnacja z dobrze się zapowiadającej kariery, gdy ożenił się z królową. W próbie nakreślenia właściwej perspektywy napisał, że bycie żoną następcy tronu „wiąże się z czymś znacznie więcej aniżeli tylko z zyskaniem popularności wśród Brytyjczyków”44.

Chociaż Diana opisywała słowa teścia jako „złośliwe”, „raniące”

i „pełne gniewu”45, prywatny sekretarz Filipa, brygadier sir Miles Hunt-Davis, zeznał później pod przysięgą, że nie znalazło się „ani jedno obelżywe słowo w całej korespondencji”46. Odpowiedzi Diany

zaczynały się od zwrotu „najdroższy Papo”47, kończyły zaś słowami

„najczulsze serdeczności”. Pisała, że jest „szczególnie wzruszona”

jego radami, dziękowała mu za „szczerość i uczciwość” i wyrażała podziw „dla cudownego sposobu, w jaki próbujesz pogodzić się z tym niesamowicie trudnym problemem rodzinnym”. Kiedy Filip napisał, że jest gotów „uczynić wszystko co w mej mocy, by pomóc tobie i Karolowi w miarę swoich możliwości”, dodając zaraz: „nie mam talentu do godzenia małżeństw!!!”, odpowiedziała tak: „Jesteś przesadnie skromny, gdy idzie o twoje zdolności w doradzaniu małżeństwom, muszę więc się z tobą nie zgodzić! W ostatnim liście wykazałeś się wielkim zrozumieniem i taktem”. Z zaklinań Filipa przebijało poparcie królowej, co nie uszło uwagi Diany, która przy jednej okazji przesłała „ucałowania dla was obojga”.

Ostatecznie rady Filipa na nic się nie zdały, ponieważ – zdaniem przyjaciółki, która widziała te listy – „nie sięgał serca Diany. Nie mógł, gdyż argumentował na poziomie obowiązku, nie miłości”48.

Cała rodzina królewska stanęła po stronie Karola, zrozumiawszy pełnię zdrady Diany. Przed ukazaniem się książki Mortona49 Karol nie potrafił rozmawiać z rodzicami o swoich kłopotach. „Myślę, że najdłużej zajęło wszystkim zrozumienie, iż nie jest on bardziej winien od niej”, stwierdziła Patricia Brabourne. „Królowa widziała, że Diana manipuluje osobami ze swego otoczenia, lecz w wypadku sytuacji dotyczącej nas bezpośrednio trudno dostrzec całą prawdę.

Medal miał dwie strony i trzeba się było napracować, żeby zobaczyć pełen obraz”50. Karola ucieszyło odzyskane współczucie rodziców; Filip wysłał nawet synowi długi list, w którym wspominał o jego

„wytrzymałości świętego”51.

Andrzej, którego spośród całego rodzeństwa połączyła największa zażyłość z Dianą, sprzymierzył się ze starszym bratem, podobnie jak Anna, której stosunek do Diany zawsze był dość chłodny, i Edward, który przez cały czas trzymał szwagierkę na dystans. Jedynym członkiem rodziny, z którym Diana naprawdę miała coś wspólnego, była księżniczka Małgorzata, tak samo jak księżna przepadająca za baletem i mająca cięty język. Małgorzata okazywała współczucie bezbronnej Dianie, a ta potrafiła pojąć smutek nie najszczęśliwszego życia uczuciowego Małgorzaty. Jednakże księżniczka Małgorzata uznała książkę Mortona za atak na swoją siostrę i odtąd nie miała ciepłego słowa dla Diany.

Królowa zwierzyła się, że jest nieszczęśliwa, osobom z najbliższego kręgu, aczkolwiek starała się „zachować trzeźwy osąd”52, jak powiedział jeden z jej krewnych. Podczas kolacji z Johnem i Patricią Brabourne zapytała: „Wyobrażacie sobie, żeby mieć dwie takie synowe?”. „To było żenujące”, wspominała Patricia Brabourne. „Człowiek nie wie, jak się zachować w obliczu podobnego bałaganu. Pragnie pomóc, ale jak?”53.

George Carey, który podówczas był arcybiskupem Canterbury od roku, pozostawał na bieżąco dzięki dwom damom dworu – Susan Hussey i Richendzie Elton[306], żonie drugiego barona Elton. „Kiedy czegoś nie rozumiałem, rozmawiałem z nimi”, wspominał. „Nie martwiłem się o nastrój królowej, który był niezmienny. Pytałem raczej: «Co o tym sądzi?», a one szczerze mi odpowiadały”54.

Arcybiskup powiadomił królową o swoim odczuciu, że rozdział

pomiędzy Karolem i Dianą jest zbyt głęboki, aby ktokolwiek zdołał to naprawić. „Mieli tak różne osobowości”, wspominał dalej Carey.

„Królowa to rozumiała. Mogła ich wspierać i wymieniać w swoich modlitwach”. Martwiła ją także perspektywa ożenku Karola z Kamilą. „Przyszła chwila, gdy otwarcie zaczęliśmy mówić o rozwodzie”, rzekł Carey. „Pamiętam, że westchnęła i powiedziała:

«Historia lubi się powtarzać». Widziałem u niej rozpacz. Oczywiście chodziło jej o diuka i diuszesę Windsoru. Obawiała się, że Karolowi grozi utrata wszystkiego z powodu odrzucenia Diany i związania się z drugą kobietą. Tamte chwile były pełne niepokoju, a moim zadaniem było nieść jej pociechę”55.

Elżbieta II miała to szczęście, że premierem w niespokojnych czasach był człowiek o tak łagodnym charakterze. John Major traktował ją jak obiektywne zaufane audytorium, ona zaś wspierała się na nim nie mniej mocno, radząc sobie ze skomplikowaną sytuacją rodzinną. Wtorkowe audiencje „zamieniły się praktycznie w sesje wzajemnego niesienia sobie pomocy”, jak napisał biograf królewski, William Shawcross. „John Major był świadom, że skandale ją wyniszczają”56. Wiele lat później Major powiedział: „Ludzie nie zdają sobie sprawy, jaka ona jest silna. Uważam, że jej zachowanie w tamtym czasie ocaliło monarchię przed znacznie gorszymi problemami, jakie mogły wyniknąć”57.

W lipcu 1992 roku premier skontaktował się z George’em Careyem i poinformował go, że jesienią para książęca najprawdopodobniej

znajdzie się w separacji i że rozwód jest poważnie brany pod uwagę.

John Major poprosił arcybiskupa, by uczestniczył w „pracach przygotowawczych dotyczących kwestii konstytucyjnych”58 u boku lorda kanclerza Jamesa Mackaya, szefa kancelarii premiera Robina Butlera i ministra spraw zagranicznych Douglasa Hurda. Carey spotkał się także oddzielnie z Dianą i Karolem. „Moim duszpasterskim obowiązkiem było dopomożenie im w zakończeniu małżeństwa w atmosferze zrozumienia i łaski”, napisał. W trakcie tego procesu przekonał się „z niejakim smutkiem, że Karol był raczej ofiarą niż winowajcą. W konstrukcji psychicznej Diany była pewna cecha, która nie pozwalała jej ustąpić”59.

 Doroczny urlop w Balmoral nie przyniósł wytchnienia od rodzinnych tarapatów, tym razem spowodowanych przez Fergie, która znalazła się tam na zaproszenie Andrzeja. W czwartek 20

sierpnia 1992 roku60 Daily Mirror opublikował na swoich łamach artykuł na całą pierwszą stronę, zatytułowany „SKRADZIONE

POCAŁUNKI FERGIE”. Dołączono do niego dziesięć fotografii ukazujących trzydziestodwuletnią księżnę Yorku opalającą się topless na Riwierze Francuskiej z dwiema córkami i swoim „doradcą finansowym”, trzydziestosiedmioletnim Amerykaninem nazwiskiem John Bryan. Na jednym ze zdjęć widać było, jak Bryan całuje palce u nóg Fergie, na innym obejmowali się w obecności dwuletniej Eugenii.

Rankiem tamtego dnia rodzina królewska, goszczące na zamku osoby oraz dworzanie musieli zmierzyć się z uwłaczającym pokazem.

„Chyba nie będzie przesadą stwierdzenie, że owsianka im ostygła”, napisała w swoim pamiętniku Fergie. „Z szeroko otwartymi oczyma i rozchylonymi ustami dorośli przerzucali strony Daily Mirrora i pozostałych bulwarówek61. […] Zostałam zdemaskowana. Teraz już wszyscy wiedzieli, jaka jestem: nic niewarta, do niczego niezdatna.

Plama na honorze narodu”62. Niezwłocznie przeprosiła królową, która była „rozwścieczona”63, że jej synowa do czegoś podobnego w ogóle dopuściła. „Jej gniew zranił mnie do głębi, tym mocniej, że wiedziałam, iż to ona ma rację”, wspominała Fergie. Po trzech dniach wytrzymywania lodowatych spojrzeń nagle pełnych dystansu teściów zhańbiona księżna wróciła do Londynu. Jej noga nie postała w Balmoral przez następne szesnaście lat.

Filip nigdy nie wybaczył Fergie skalania dobrego imienia rodziny.

„Nie widuję się z nią, gdyż nie widzę w tym większego sensu”64, powiedział autorowi nazwiskiem Gyles Brandreth. Wszakże królowa, swoim zwyczajem tolerancyjna, pozostała z synową na dobrej stopie.

Podczas Bożego Narodzenia w Sandringham postarała się, aby Fergie mogła się zatrzymać w położonym na uboczu posiadłości domku noszącym nazwę Wood Farm, tak aby jej córki nie czuły się osamotnione po świętowaniu z resztą rodziny. „Królowa miała słabość do synowej, która często nie potrafiła się zachować jak należy”, powiedział jeden z głównych doradców. „Do pewnego stopnia Fergie była rozbrajająco prostoduszna i od razu się wiedziało, co zamierza”65. Diana to co innego – była skrytą intrygantką – dlatego wybaczenie jej przychodziło z większym trudem.

Cztery dni po sensacyjnym artykule w Daily Mirrorze 66

rywalizujący z tym tytułem The Sun zrzucił własną bombę opatrzoną nagłówkiem „MOJE ŻYCIE TO TORTURA”. W artykule gęsto padały cytaty z potajemnie nagranej rozmowy telefonicznej Diany z trzydziestotrzyletnim Jamesem Gilbeyem, serdecznym przyjacielem, który także współpracował przy książce Mortona.

Nagranie powstało pod koniec grudnia 1989 roku, gdy Diana przebywała w Sandringham. Rozmowa upstrzona była czułymi słówkami (on bez ustanku nazywał ją „Squidgy” [307], a ona zwracała się do niego per „kochanie”) i miała seksualny podtekst. Diana zdradziła się ze swą dwulicowością, gdy zaproponowała szereg wymówek mających im ułatwić schadzkę. Jednakże najbardziej obciążające były jej gorzkie uwagi na temat Karola i jego krewnych.

„To prawdziwe piekło”, powiedziała, „i to po tym wszystkim, co zrobiłam dla tej pieprzonej rodziny”.

Pałac Buckingham pozostawił to bez komentarza, Elżbieta II zaś walczyła o odzyskanie równowagi. Kiedy Małgorzata wyjechała ze Szkocji na urlop we Włoszech, napisała do królowej: „osobiście czerpałam wielką pociechę, będąc przy tobie”67 w takich trudnych chwilach, i wyraziła nadzieję, że jej siostra odnajdzie spokój dzięki pięknu górzystego krajobrazu.

Diana nie uciekła z Balmoral tak jak Fergie. Zamiast tego zaczęła –

by posłużyć się słowami jej prywatnego sekretarza Patricka Jephsona – „na przemian rozpaczać, stawiać się i użalać nad sobą”68

oraz oświadczyła, że nie uda się z Karolem w oficjalną podróż do Korei w listopadzie. Ponownie interweniowała królowa69 i przy pomocy księcia Filipa zdołała przekonać synową, by jednak odbyła zaplanowaną wizytę. W najlepszym razie można to było nazwać listkiem figowym. Wróciwszy do Londynu, tej samej jesieni Karol i Diana skontaktowali się ze swymi prawnikami, jednakże żadne nie potrafiło wykonać pierwszego trudnego kroku ku oficjalnej separacji.

Natłok sensacyjnych doniesień wzmógł tylko ataki na królową za niepłacenie podatków. W początkach września70 urzędnicy państwowi zaczęli przebąkiwać, że Elżbieta II powoli dojrzewa do zmiany zdania. Jesienią analizy grupy roboczej były prawie na ukończeniu i pozostało tylko dopracować szczegóły przy przedstawianiu ostatecznej propozycji. David Ogilvy zgodził się to zrobić, kiedy wraz z żoną udadzą się na weekendowe polowanie do Sandringham w styczniu 1993 roku – czynił tak nieraz w przeszłości w wypadku trudniejszych spraw. W ten sposób mógł się spotkać z Elżbietą II w miłej atmosferze i „bez pośpiechu przeprowadzić rozmowy w obecności Filipa”71, jak powiedział

pewien doświadczony doradca. Urzędnicy przewidywali, że po wstępnej akceptacji królowej będzie można wydać oficjalne oświadczenie na wiosnę 1993 roku.

Opatrzność dorzuciła swoje trzy grosze w piątek 20 listopada 1992

roku, w czterdziestą piątą rocznicę ślubu Elżbiety II i księcia Filipa.

Królowa właśnie wybierała się na poranną audiencję72, gdy Andrzej zadzwonił z Windsoru, informując, że część zamku stoi w płomieniach. Kiedy w niektórych pomieszczeniach wymieniano instalację elektryczną, od reflektora zajęła się kotara w prywatnej kaplicy, wywołując szybko rozprzestrzeniający się pożar, który objął

kolejno Wieżę Chesterską i Wieżę Brunszwicką, niszcząc lub uszkadzając dziewięć reprezentacyjnych sal – w tym Salę Świętego Jerzego – oraz ponad setkę innych pokojów. Na szczęście z powodu trwającego remontu znaczną część dzieł sztuki przeniesiono w inne miejsca z pomieszczeń, które ucierpiały najbardziej. Andrzej przyłączył się do dziesiątek ochotników, w tym członków Household Cavalry i dziekana kaplicy Świętego Jerzego, ratujących przed żywiołem resztę obrazów, mebli i innych cennych przedmiotów.

Królowa przybyła do Windsoru około godziny piętnastej. „Nigdy nie

widziałem jej aż tak wstrząśniętej”73, powiedział jeden z długoletnich doradców. Windsor znaczył dla Elżbiety II najwięcej ze wszystkich siedzib królewskich, a ta pożoga zdawała się okrutnym odwetem za złe prowadzenie się samowolnych członków jej rodziny. Zakutana w płaszcz przeciwdeszczowy, z głową pod kapturem i w kaloszach na nogach, z rękoma wciśniętymi głęboko w kieszenie, stanęła pośrodku dziedzińca sama jak palec, podczas gdy ogień wkoło szalał

i dach nad salami reprezentacyjnymi właśnie zaczynał się zapadać.

Ten portret uchwycił jej samotność udatniej niż którykolwiek z obrazów Annigoniego.

Spędziła niemal godzinę w ponurej mżawce, po czym przeszła do części prywatnej pałacu, gdzie pomagała personelowi przenosić drogie jej sercu przedmioty, na wypadek gdyby pożaru nie udało się opanować. Kiedy w końcu strażacy opanowali płomienie, razem z Andrzejem dokonała inspekcji zniszczeń.

Chociaż Filip brał akurat udział w konferencji w Argentynie, prowadził z żoną długie rozmowy telefoniczne. Królowa Matka zaprosiła Elżbietę II na weekend do Royal Lodge, co przerodziło się w okazję do szczerej rozmowy i rachunku sumienia. „Bardzo mi to pomogło pozostać przy zdrowych zmysłach tamtego strasznego dnia”74, napisała królowa do swej matki tydzień później.

Minister dziedzictwa narodowego Peter Brooke ogłosił, że w przybliżeniu dwadzieścia milionów funtów, z ogółem czterdziestu milionów potrzebnych na odrestaurowanie zamku, zostanie wyłożone przez rząd. Było to o tyle właściwe, że królewskie rezydencje nie podlegały komercyjnym ubezpieczeniom. Ponadto koszty utrzymania i remontów zamku w Windsorze – także tych, które trwały, gdy wybuchł pożar – zwyczajowo były pokrywane z budżetu państwa. Tymczasem ku zdumieniu zarówno królowej, jak i Johna Majora, Daily Mail rozpoczął utrzymaną w gniewnym tonie populistyczną krucjatę przeciwko temu planowi, podsycaną przez nagromadzone resentymenty do młodszego pokolenia rodziny królewskiej. Jako że dodatkowo panowała recesja, rozległy się głosy, aby królowa sama poniosła koszty przywrócenia świetności zamkowi oraz nareszcie zaczęła płacić podatki.

W ciągu paru dni urzędnicy pałacowi dokończyli na chybcika swoje zadanie i zyskali aprobatę królowej dla przedstawionego planu podatkowego. Począwszy od 1993 roku Elżbieta II i książę Karol zaczną dobrowolnie płacić podatek od prywatnych przychodów

z posiadłości w Księstwie Lancaster i Księstwie Kornwalii. Królowa również z prywatnej kiesy zacznie zwracać rządowi kwotę w wysokości dziewięciuset tysięcy funtów rocznie w ramach rekompensaty za sumy wydatkowane z listy cywilnej na pokrycie oficjalnych wydatków Andrzeja, Anny, Edwarda i Małgorzaty. Aby sfinansować odrestaurowanie zamku w Windsorze, Elżbieta II wyraziła zgodę na otwarcie dla zwiedzających reprezentacyjnych sal pałacu Buckingham za płatnymi wejściówkami.

Ta nowa linia Pałacu Buckingham – dzieło Michaela Peata silnie popieranego przez Davida Ogilvy’ego – była rozważana przez wiele miesięcy. Z początku królowa uważała, że w ten sposób „zostanie zbytnio uniesiona zasłona tajemnicy spowijającej monarchię”, jak powiedział jeden dworzanin. „Zaproszenie do pałacu stanowiło wyjątkowy przywilej, tak samo jak przebywanie w jego wnętrzach.

Czy możliwość zwiedzania to zdewaluuje?”75. Z drugiej strony

„[królowa] rozumiała, że umożliwienie dostępu do królewskich zbiorów, które przecież należą do całego narodu, to właściwy krok w wypadku bardziej otwartej monarchii”, mówił inny doradca.

„Wszyscy się co do tego zgadzali, z tym że królową martwiła strona praktyczna: jak to zorganizować bez zakłócania prac Pałacu Buckingham i narażania bezpieczeństwa”76. Książę Walii popierał tę propozycję, wszelako Królowa Matka, która była przeciwna zmianom, zdecydowanie protestowała, podobnie jak w 1977 roku77, gdy Elżbieta II otworzyła dla zwiedzających Sandringham House.

Ostatecznie królowa przystała na rozwiązanie kompromisowe polegające na udostępnianiu pałacu w miesiącach, które spędzała w Balmoral. Królowa Matka pogodziła się z nową linią Pałacu Buckingham, aczkolwiek Woodrowowi Wyattowi powiedziała, że jej córka „dała się namówić Majorowi” na płacenie podatków, i dodała, że Margaret Thatcher „nigdy by do czegoś takiego nie doprowadziła ani nie dopuściła”78. W rzeczywistości John Major był początkowo niechętny zmianom i oburzał się na głośne protesty prasy przeciwko sfinansowaniu remontu zamku w Windsorze – nazwał je „raczej żałosną i wykrętną reakcją. Zdawała się ona bardzo małostkowa i nietypowa dla Brytyjczyków”79.

Tymczasem otwarcie pałacu Buckingham dla zwiedzających stało się „jedną z głównych cech charakteryzujących panowanie królowej”80, stwierdził jeden z jej głównych doradców. Okazało się

również żyłą złota, która dała nie tylko trzy czwarte z trzydziestu siedmiu milionów potrzebnych na odrestaurowanie zamku w Windsorze (pozostała jedna czwarta pochodziła z oszczędności poczynionych w reszcie rezydencji), ale też pokryła bieżące koszty utrzymania.

Cztery dni po pożarze królowa zjawiła się w budynku Guildhall w londyńskim City na lunchu wydanym przez burmistrza dla uczczenia czterdziestego roku jej panowania. Była silnie przeziębiona81, miała temperaturę sięgającą stu jeden stopni[308]

i podrażnione gardło od dymu, którego się nawdychała. Ubrana w ciemnozieloną suknię i kapelusz z wywiniętym rondem wyglądała na wyczerpaną, a kiedy się odezwała, mówiła głosem słabym i zgrzytliwym. Robert Fellowes nakreślił ogólny zarys przemowy, jednakże nosiła ona wzruszający ślad ręki królowej. „Rok tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty drugi nie jest rokiem, który będę wspominać z przyjemnością”, powiedziała. „By użyć słów jednego z bardziej litościwych dziennikarzy, rok ten okazał się dla mnie annus horribilis”82.

Następnie delikatnie skarciła „niektórych współczesnych komentatorów”, mówiąc, że znajomość historii pozwala zachować

„umiar i współczucie – a nawet filozoficzne podejście – jakich nieraz brakuje w reakcjach tych, których zadaniem jest na bieżąco komentować wszystkie sprawy, duże i małe”. Przyznała, że krytyka ma swoją wartość, zauważając, że „żadna instytucja […] nie powinna liczyć na to, iż pozostanie wolna od badawczych spojrzeń tych, którzy okazują jej swoją lojalność i poparcie, nie wspominając o tych, którzy tego nie robią” – co było zawoalowaną, lecz niewątpliwą aluzją do jej krytyków o republikańskich poglądach. „Lustracji […] nie zbywa na skuteczności, gdy zachodzi ona w łagodnej i miłej atmosferze zrozumienia”, dodała. „Tego rodzaju nadzór może także zadziałać, a nawet powinien zadziałać jako motor zmian”.

Obecni na sali dygnitarze wynagrodzili ją owacją na stojąco. Nawet Daily Mail wychwalał jej „głębokie złożone uwagi”83 jako wyraz tego, że jest otwarta na konieczne reformy w monarchii. Annus horribilis stał się jednym z pamiętnych sloganów długiego panowania Elżbiety II, aczkolwiek ten, kto go ukuł, były zastępca prywatnego sekretarza królowej, sir Edward Ford, przyznał, że jako klasycysta powinien użyć raczej sformułowania annus horrendus, co oznacza horrendalny rok. „ Horribilis”, jak wyjaśnił później, znaczy „rok, który

może przerazić”84. Pod wieloma względami to określenie było nie mniej trafne.

Już w trakcie słynnej przemowy królowa była świadoma, że wkrótce na światło wyjdą dalsze złe wiadomości na temat Karola i Diany. Podczas podróży do Korei w początkach listopada 1992 roku Diana prywatnie była „w rozpaczy, ulegając mdłościom i łzom”85.

Publicznie jakby lunatykowała, obnosiła minę bądź to znudzoną, bądź

umęczoną, natomiast Karol zdawał się bardzo nieswój. Bulwarówki uwydatniały obrazy wskazujące na wyraźne napięcie, nazywając parę książęcą „The Glums” [309]86.

Wkrótce po powrocie do kraju Diana doprowadziła Karola do granicy wytrzymałości, informując go w ostatniej chwili, że wraz z synami nie weźmie udziału w dorocznym polowaniu

w Sandringham. Karol uznał wtedy, że „nie ma innego wyboru, jak poprosić żonę o oficjalną separację”87. Nazajutrz po przemówieniu swojej matki w budynku Guildhall spotkał się z Dianą w pałacu Kensington i oznajmił jej swoją decyzję.

W środę 9 grudnia 1992 roku John Major stanął przed członkami Izby Gmin, by poinformować ich, że następca tronu i jego żona odtąd będą żyli w separacji. Pośpiesznie zapewnił, że „nie zamierzają się rozwieść i ich położenie konstytucyjne nie ulega zmianie. […]

Sukcesja nie jest w żaden sposób zagrożona […] nie ma powodu, aby księżna Walii nie została koronowana na królową, gdy nadejdzie stosowny czas”88. Argumenty premiera były mniej niż przekonujące, jako że idea skłóconej ze sobą, lecz nadal pozostającej w związku małżeńskim pary królewskiej przechodzącej razem koronację zawiodłaby monarchię na dość grząski grunt. „Patrząc z perspektywy czasu, uważam, że błędem było to mówić”, oświadczył szef kancelarii premiera Robin Butler. „Miało to zmniejszyć impet ciosu, pokazać, że [Diana] nie jest strącana poza krąg światła”89.

Niejaką ulgę w tym trudnym czasie przyniósł ślub księżniczki Anny z komandorem Timothym Laurence’em w kościele w Crathie nieopodal Balmoral, który odbył się w kolejną sobotę, pochmurny i zimny dzień. Anna pragnęła kościelnej ceremonii, lecz jako rozwódka nie mogła wyjść ponownie za mąż w Kościele Anglii, zdecydowała się więc na bardziej tolerancyjny Kościół Szkocji.

Wszystko odbyło się w takim tempie90, że Królowa Matka musiała

opuścić w połowie przyjęcie weekendowe urządzone w Royal Lodge, by wylecieć rano, wziąć udział w uroczystości i wrócić do Londynu na obiad ze swoimi gośćmi.

Czterdziestodwuletnia panna młoda i jej trzydziestosiedmioletni wybranek złożyli przysięgę małżeńską podczas półgodzinnej prywatnej ceremonii w obecności trzydziestu gości, wśród których znalazła się dwójka jej dzieci, trójka braci, ciotka, rodzice i babka.

Laurence włożył mundur marynarki wojennej, Anna zaś miała na sobie białą garsonkę ze spódnicą długą do kolana. Zamiast welonu zatknęła we włosach mały bukiecik białych kwiatów. W roli druhny wystąpiła jej jedenastoletnia córka Zara. Jako że zamek w Balmoral był zamknięty na zimę, weselnicy udali się do Craigowan Lodge na skromne przyjęcie po uroczystości. Której daleko było do pierwszego ślubu Anny przed dwudziestu laty.

W orędziu bożonarodzeniowym Elżbieta II wróciła do minionych trudnych dni, głównie by wyrazić wdzięczność za „modlitwy, zrozumienie i współczucie”91, które stanowiły zarówno dla niej, jak i dla jej rodziny „wielkie wsparcie i zachętę”. Znana z tego, że nigdy się nad sobą nie użala, królowa starała się umieścić swój „posępny rok” w kontekście, podkreślając działalność tych, którzy służą innym pomimo własnego trudnego położenia. Wymieniła z nazwiska pułkownika lotnictwa Leonarda Cheshire’a, byłego pilota RAF-u, który został adwokatem sprawy niepełnosprawnych. Jego bohaterstwo i „wyjątkowa pogarda dla niebezpieczeństwa” podczas drugiej wojny światowej przyniosły mu Krzyż Wiktorii, a królowa dodatkowo odznaczyła go w 1981 roku Orderem Zasługi.

Spotkała się z nim wcześniej tego roku na zgromadzeniu odznaczonych Orderem Zasługi, krótko przed jego zgonem spowodowanym przez „wyjątkowo przewlekłą chorobę śmiertelną”.

To spotkanie „najbardziej ze wszystkiego w 1992 roku pomogło mi spojrzeć na własne problemy z właściwej perspektywy”, powiedziała.

„Nie poczynił żadnej wzmianki o swojej chorobie, mówił wyłącznie o swych nadziejach i planach wiążących się z poprawą życia innych”.

Leonard Cheshire „wcielił nauki Chrystusa w życie” oraz „świecił

przykładem”, który „potrafił natchnąć resztę z nas wiarą w naszą zdolność do niesienia pomocy innym”. Zainspirowana nim, raz jeszcze obiecała „poświęcić się służbie wam w nadchodzących latach”. Z charakterystycznym dla siebie wigorem odłożyła 1992 rok ad acta, zwracając się ku „nowym wyzwaniom” 1993 roku „z nowo

rozbudzoną nadzieją”92 w sercu.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

Niepewna, jak zareagują ludzie, królowa zdradzała miną ślady niepokoju. Kiedy Elżbieta II i książę Filip zmierzali ku złożonym kwiatom, w tłumie rozległy się oklaski.

Królowa Elżbieta II i książę Filip ku zaskoczeniu osób zgromadzonych przed pałacem Buckingham idą wśród kwiatów złożonych w hołdzie Dianie księżnej Walii, wrzesień 1997 r. Camera Press London.

Rozdział XVII

Tragedia i tradycja

Kolejna fala nagłówków, która zalała łamy bulwarówek w połowie stycznia 1993 roku, gwałtownie przekreśliła nadzieje królowej na godny początek nowego roku. Zarówno Daily Mail, jak i The Sun opublikowały kompromitujący zapis rozmowy telefonicznej między Kamilą i Karolem, zarejestrowanej w tajemniczych okolicznościach w grudniu 1989 roku, to jest w tym samym czasie, gdy powstała niesławna taśma będąca przyczyną „Squidgygate”. Przez większość czasu Kamila próbowała podnieść Karola na duchu („Jesteś bystrzakiem, w tej twojej głowie kryje się niesamowity mózg, może nie?”1). Jednakże uwaga wszystkich skupiła się na ich głupawych, nacechowanych seksualnie przekomarzaniach, zwłaszcza na Karolowym dziecinnym marzeniu, aby w kolejnym wcieleniu przybrać postać tamponu, dzięki czemu – jak to ujął – „mógłbym nie opuszczać twoich spodni”. Pałac Buckingham pozostawił to bez komentarza, lecz nie dało się ukryć, że taśmy są autentyczne i potwierdzają oskarżenia Diany zarzucającej mężowi romans.

W ankiecie opublikowanej2 przez bulwarówkę Today sześćdziesiąt osiem procent respondentów uznało, że Karol zbrukał swoją reputację, a czterdzieści dwa procent było zdania, że podówczas dziesięcioletni książę Wilhelm powinien zostać następnym monarchą.

Królowej udało się przelotnie odwrócić uwagę od skandalu, gdy David Ogilvy zwołał konferencję prasową w lutym, „aby wyjaśnić mediom, dlaczego dokładnie królowa postanowiła płacić podatki i jak to się będzie odbywać”3. Doświadczeni doradcy królowej nie odzywali się w tej sprawie, wychodząc z założenia, że „dworzanina nie powinno być ani widać, ani słychać”4. Wszelako Elżbieta II chciała, by lord szambelan nie tylko wykazał jej chęć nadążania za rzeczywistością, ale także w jej imieniu odpowiedział otwarcie na wszystkie pytania.

Hrabia Airlie przeprowadził konferencję w zabytkowej Sali Królowej Anny w pałacu Świętego Jakuba, pod ogromnymi portretami królów – co było nie tak znów subtelnym przypomnieniem, że reprezentuje wielowiekową tradycję. Dokonał szczegółowego

opisu podatków, które będzie płacić królowa od swych prywatnych przychodów oraz od zysków kapitałowych po rozmaitych odliczeniach obejmujących pensje wypłacane księciu Filipowi i Królowej Matce na cele ich oficjalnej działalności. Prasa rzuciła się na najistotniejszy wyjątek, pytając, dlaczego nie zostanie uiszczony podatek od spadku, gdy majątki takie, jak Sandringham, Balmoral czy Księstwo Lancaster przejdą na własność jej spadkobiercy.

„Czym różni się od nas?”, pytał jeden reporter. „Wszystkim!”5, odparł w żartobliwym tonie hrabia Airlie, wyjaśniając, że monarcha musi mieć trwały prywatny majątek, który nie ulegnie roztrwonieniu w wyniku dziedziczenia. Konferencja Ogilvy’ego pomogła stłumić żale na królewską rachunkowość, aczkolwiek wciąż aktualne pozostały pytania o faktyczną wartość majątku Elżbiety II i poziom wydatków na luksusy w rodzaju jachtu.

W 1993 roku, gdy królowa przebywała w Balmoral, jej ukochana była opiekunka i długoletnia garderobiana, Bobo MacDonald, zmarła w swoim apartamencie6 w pałacu Buckingham, mając osiemdziesiąt dziewięć lat. Od wielu lat była na wpół emerytką, choć pozostała blisko Elżbiety II, która zatrudniła dwie pielęgniarki7 do całodobowej opieki nad nią, odkąd zaczęła podupadać na zdrowiu. Królowa przyjechała8 ze Szkocji do Londynu, aby wziąć udział w pogrzebie, który zgodnie z jej wytycznymi miał miejsce w kaplicy królewskiej pałacu Świętego Jakuba. Oprócz niej w uroczystości udział wzięli pozostali członkowie rodziny i personelu, między innymi siostra Bobo, Ruby, która także od dawna pracowała w pałacu. Bobo służyła swej „małej panience” przez sześćdziesiąt siedem lat, lecz królowa zareagowała na jej odejście ze zwykłą rezerwą.

Żadne z dzieci Elżbiety II nie wywołało więcej problemów w 1993

roku, chociaż Diana nie przestawała być główną atrakcją. Z jednej strony poświęciła się szeregowi szlachetnych spraw, takich jak zapobieganie alkoholizmowi i narkomanii, opieka paliatywna, pomaganie chorym na AIDS czy upośledzonym dzieciom. Z drugiej –

informowała o swych planach Richarda Kaya, reportera Daily Mail, z myślą o przyćmieniu Karola i reszty rodziny królewskiej. Poza tym współpracowała z Mortonem nad kolejną książką.

Romans z Jamesem Hewittem, swoim byłym instruktorem jazdy konnej, zakończyła w 1991 roku, gdy Hewitt został poddany inwigilacji przez media. „Po prostu przestała dzwonić i odpowiadać

na moje telefony”9, powiedział po latach. Następnie związała się z żonatym handlarzem dzieł sztuki nazwiskiem Oliver Hoare. Był to burzliwy romans10, a nawet obsesja w wypadku księżnej – nękała dom Hoare’a anonimowymi telefonami, aż wreszcie zainteresowała się tym policja. Prasa zwietrzyła sensację i zaczęła obserwować tę parę, zamieszczając aktualne informacje aż do końca 1993 roku.

Mniej więcej w tym samym czasie Diana wygłosiła płaczliwe oświadczenie o porzuceniu życia publicznego i potrzebie „czasu i przestrzeni”11 dla siebie, aby się odnaleźć i skupić na synach, przy czym winą obarczała nieznośny stres spowodowany przez

„przytłaczające” zainteresowanie mediów. Zarówno Elżbieta II, jak książę Filip doradzali jej12 dyskretne wycofanie się z pełnienia obowiązków księżnej i działalności charytatywnej. Mimo że zrobiła z tego publiczne przedstawienie, nadal zapraszali ją na wspólne święta Bożego Narodzenia w Sandringham. W atmosferze iskrzącej od napięcia13 królowa zdenerwowała się szczególnie, gdy banda tabloidowych „pstrykaczy” pojawiła się, aby zrobić zdjęcia przyjeżdżającej księżnej.

Kilka tygodni później Elżbieta II, jadąc konno w Sandringham, uległa jednemu z nielicznych wypadków, kiedy jej koń potknął się i przewrócił. Trzymała rękę na szyi wierzchowca, co umożliwiło jej odepchnięcie go, gdy zwalał się na bok. Jednakże i tak na nią upadł, poważnie uszkadzając jej więzadło lewego nadgarstka.

Wierzchowcem był Centennial, słynny ogier, którego przed dwunastu laty dosiadał Ronald Reagan. Gdy były prezydent przysłał królowej list z wyrazami troski, odpowiedziała: „Zagapiłam się!”14, po czym przeszła do opisywania wypadku ze szczegółami i wyżalania się na niedogodności noszenia ręki w gipsie.

Jeszcze przed zdjęciem gipsu wyruszyła na przełomie lutego i marca 1994 roku w trzytygodniową podróż po sześciu karaibskich krajach oraz Bermudach. Odwiedzanie tej części świata sprawiało jej wyjątkową satysfakcję. „Kwestia koloru nie ma dla niej znaczenia”, powiedział długoletni korespondent BBC, Wesley Kerr, rodowity Jamajczyk wychowany w Wielkiej Brytanii przez przybranych rodziców. „Jamajka to jej czwarte co do wielkości państwo. Gdy nazywa się królową Jamajki, robi to z pełnym przekonaniem.

Na Karaibach czuje się bliskość”15.

Królowa wiedziała, że Kerr ma na Jamajce rozległą rodzinę, która

obejmowała dziewiętnaścioro przyrodniego rodzeństwa ze strony ojca. „Czy widział pan swego ojca, panie Kerr, i czy on widział

mnie?”16, zapytała podczas jednego ze spotkań. W inny dzień Kerr podziwiał jej opanowanie podczas spaceru po Kingston. „Grupka kobiet zaczęła ją macać i mówić «Ładna! Ładna!»”, opowiadał Kerr.

„Nawet się nie wzdrygnęła, choć ochroniarze niemal ją odciągnęli.

Nie przeszkadzał jej kontakt fizyczny. Nie chciała się zachowywać jak figurka z porcelany”.

Trzy miesiące później Elżbieta II świętowała ważne wydarzenie z życia własnego oraz całego kraju, obchodząc 6 czerwca 1994 roku pięćdziesiątą rocznicę lądowania aliantów w Normandii. Odbyła również pierwsze dłuższe spotkanie z czterdziestym drugim prezydentem Stanów Zjednoczonych, Billem Clintonem, i jego żoną Hillary. W przeddzień uroczystości na plażach Normandii królowa wraz z małżonkiem wydała w Portsmouth bankiet i zaprosiła Clintonów na HMY Britannia, gdzie spędzili noc.

Siedzący podczas kolacji obok sześćdziesięcioośmioletniej królowej czterdziestosiedmioletni prezydent był pod wrażeniem „sprytnego sposobu, w jaki omawiała sprawy publiczne, wyciągając ze mnie informacje i opinie, nie ujawniając prawie wcale własnych politycznych poglądów. […] Pomyślałem, że Jej Królewska Mość, gdyby nie urodziła się księżniczką, zostałaby odnoszącym sukcesy politykiem albo dyplomatą. Tak się jednak złożyło, że w praktyce jest jednym i drugim, choć teoria mówi co innego”17. Siedząca pomiędzy księciem Filipem i Johnem Majorem żona prezydenta przyglądała się, jak królowa „kiwa głową i śmieje się, wysłuchując historyjek Billa”18.

Nazajutrz na plaży w Arromanches królowa „była nie mniej szczęśliwa, kiedy weterani – jej rówieśnicy – maszerowali przed nią”, napisał William Shawcross. „Co rzadkie, głos ją lekko zawiódł, gdy ona i starsi mężczyźni czerpali z siebie nawzajem dumę. Jej dziedzic, książę Karol, również obecny, był nie mniej wzruszony”19.

Widoczna zgoda między matką i synem prysła tego samego miesiąca, kiedy Karol, wywołując szok u swoich rodziców, pojawił się w telewizji, gdzie udzielił wywiadu dziennikarzowi Jonathanowi Dimbleby’emu. Książę współpracował z Dimblebym od dwóch lat, przygotowując program telewizyjny oraz towarzyszącą mu biografię pod pretekstem zwrócenia uwagi na organizacje dobroczynne, którym się poświęcił w ciągu ćwierćwiecza od inwestytury

na księstwo Walii. Jednakże nie mniejsze znaczenie dla Karola miała okazja do odpowiedzi na jego negatywny portret namalowany przez Dianę przy współudziale Mortona i innych dziennikarzy.

Gdy prace nad programem i książką były już dość zaawansowane, Karol w ogólnych zarysach poinformował rodziców o swych planach, oni zaś doradzili mu, by unikał szczerych wypowiedzi na tematy osobiste. Książę jednak miał inne zdanie na ten temat.

Dwuipółgodzinny dokument, który wyemitowano 29 czerwca 1994

roku, obejmował szeroki wachlarz neutralnych kwestii, lecz wszystkie przyćmiła20 krótka wymiana zdań o „szkodliwych zarzutach”, jakoby Karol był „uporczywie niewierny” Dianie

„od samego początku” małżeństwa. Książę powiedział, że dochował

„wierności” żonie i był wobec niej „uczciwy” do czasu, gdy małżeństwo „bezpowrotnie się rozpadło mimo naszych starań”.

O Kamili nie wyrażał się inaczej niż jako o „przyjaciółce od niepamiętnych czasów”, ale było jasne, że są kochankami i że ich romans odżył pięć lat po ślubie Karola i Diany.

Karol szczerze wierzył, że jego prostolinijna odpowiedź położy kres „legendzie, że nigdy nawet nie miał zamiaru ratować swojego małżeństwa”21. Zyskał przychylność opinii publicznej przede wszystkim dzięki swej postawie, sprawiając wrażenie raczej ofiary i pokutnika aniżeli człowieka bezdusznego. Wszelako jego publiczne przyznanie się do zdrady wprawiło Elżbietę II w zażenowanie i pogwałciło wyznawaną przez nią zasadę absolutnej dyskrecji.

Natomiast na Dianę podziałało jak płachta na byka, prowokując myśli o odwetowym wystąpieniu na wizji.

Dwa miesiące później królowa poczuła jeszcze większy niesmak, dowiadując się, że Karol przekazał Dimbleby’emu pamiętniki, listy i oficjalne dokumenty. John Major również był zaniepokojony22

i oświadczył Woodrowowi Wyattowi, że być może będzie musiał

skorzystać z Ustawy o ochronie tajemnicy państwowej ( Official Secrets Act), aby zapobiec publikacji czegoś z ministerialnych dokumentów. Karol usłuchał, gdy królowa poprosiła o zwrot tajnych dokumentów, lecz stosunki między nimi były tak napięte, że książę nie odwiedził rodziców w Balmoral, tylko zamiast tego zatrzymał się u Królowej Matki w Birkhall.

W połowie października 1994 roku Elżbieta II wybierała się z czterodniową historyczną wizytą do Rosji – jako pierwszy brytyjski monarcha od czasów jej pradziada, króla Edwarda VIII, który spotkał

się z carem Mikołajem II w 1908 roku na pokładzie jachtu płynącego po rosyjskich wodach terytorialnych. Właśnie wtedy na łamach The Sunday Timesa ukazał się fragment książki Dimbleby’ego.

Zawartość liczącej sześćset dwadzieścia stron biografii dokonała dalszego rozłamu między Karolem i jego rodzicami. Książę sportretował matkę jako zdystansowaną postać w latach jego nieszczęśliwego dzieciństwa, ojca zaś opisał jako apodyktycznego i nieczułego. Królowa i książę Filip poczuli się urażeni taką charakterystyką, jak twierdzili ich przyjaciele. Elżbieta II odmówiła komentarza, lecz cała trójka rodzeństwa Karola była oburzona i czyniła mu wymówki prosto w oczy. Zapytana, co sądzi o tej kontrowersyjnej sprawie, Królowa Matka uczyniła lekceważący gest, machając obiema rękoma, i zakrzyknęła: „Ach, ten Jonathan Dimbleby!”23.

Podczas gdy prasa w kraju rozwodziła się nad rewelacjami Dimbleby’ego, Elżbieta II podróżowała do Moskwy i Petersburga. Jej wizyta dotknęła mrocznych historycznych pokładów. Carowie Rosji z dynastii Romanowów byli blisko spokrewnieni z brytyjską rodziną panującą. Kiedy bolszewicy w 1918 roku zamordowali cara Mikołaja II i jego bliskich, nie kto inny jak dziad Elżbiety II, król Jerzy V, przypieczętował ich los, odmawiając kuzynowi azylu politycznego na terenie Wielkiej Brytanii. Paradoksalnie rosyjska partia komunistyczna24 zawsze okazywała brytyjskiej rodzinie królewskiej znaczny szacunek. Mimo to królowa nie potrafiła się zdobyć na wizytę w Moskwie przed upadkiem Związku Radzieckiego w 1991 roku.

Rosjanie podjęli ją z pełnymi honorami w 1994 roku. „Monarchia jest niezachwiana”, pisano w rosyjskiej gazecie Izwiestia. „Cokolwiek dzieje się w kraju, Brytyjczycy wiedzą, że jest jedna instytucja, która przetrwa wszelkie kłopoty”25. Borys Jelcyn, pierwszy wybrany w demokratycznych wyborach prezydent Rosji, był równie oczarowany królową jak niegdyś Chruszczow i zwierzył jej się z trudności w zaprowadzaniu demokracji po tylu latach totalitarnych rządów. Kiedy jednak próbował pytać26 ją o jej opinie, odesłała go do swego ministra spraw zagranicznych, Douglasa Hurda.

Zjawiwszy się na spektaklu Giselle w wykonaniu baletu Teatru Bolszoj, Elżbieta II – w oszałamiających diamentowo-szafirowych: tiarze, naszyjniku i bransolecie – otrzymała dziesięciominutową

owację na stojąco. „Chyba przesadziłam z klejnotami”, martwiła się później w rozmowie z Davidem Thomasem, jubilerem koronnym.

„Ależ skąd, Wasza Królewska Mość, wszystkim bardzo się podobały”27, odparł Thomas, który uważał, że należy „godnie reprezentować kraj”. Douglas Hurd powiedział, że „królowa wzbudziła pewnego rodzaju nostalgię”28 wśród Rosjan tęskniących za własną przeszłością.

W domu nowy rok zaczął się z przytupem, po tym jak Martin Charteris niezamierzenie mocno odchylił zasłonę prywatności rodziny królewskiej trapionej skandalami – udzielił mianowicie wywiadu tygodnikowi The Spectator. Później wyznał, że jego czujność uśpiła „atrakcyjna” reporterka i że w swoim mniemaniu nakreślał tylko tło – co było „wielkim zarozumialstwem z mojej strony, wiem”29. Powiedział głośno to, co wielu w królewskich kręgach mówiło po cichu: że Sara Fergusson, diuszesa Yorku, jest

„wulgarna, wulgarna, wulgarna”30 i że Karol i Diana

„najprawdopodobniej się rozwiodą”, co w efekcie „oczyści atmosferę” i wcale nie przeszkodzi w tym, by Karol pewnego dnia zasiadł na tronie.

Emerytowany dworzanin również sprowadził królową do właściwej perspektywy, opisując ją jako realistkę „znacznie większą, niż można by przypuszczać”. Stwierdził też, że Elżbieta II jest zdecydowana

„przetrwać to wszystko”, wiedząc, że monarchia przechodzi różne

„fazy”. Poproszona o komentarz parę miesięcy później Królowa Matka zapewniła swego przyjaciela Woodrowa Wyatta, że ani ona, ani reszta rodziny nie pogniewała się na Charterisa nawet odrobinę.

„On jest taki mądry”31, rzekła.

Elżbieta II doświadczyła „jednego z najbardziej wyjątkowych wydarzeń w swoim życiu”32 w marcu 1995 roku, gdy postawiła stopę na południowoafrykańskiej ziemi po raz pierwszy od niemal półwiecza. Została powitana jako „Elżbieta” przez gospodarza, Nelsona Mandelę. (Nelson Mandela i zambijski prezydent Kenneth Kaunda33 byli jedynymi światowymi przywódcami, którzy zwracali się do niej po imieniu, nie wywołując obrazy). Poznała Mandelę w 1991 roku w Zimbabwe podczas spotkania premierów Commonwealthu. Jako przywódca Afrykańskiego Kongresu Narodowego Mandela brał udział w tamtej konferencji w charakterze obserwatora, a RPA nadal pozostawała poza

strukturami Wspólnoty Narodów. Nie będąc głową państwa, z technicznego punktu widzenia nie mógł wziąć udziału w tradycyjnym bankiecie wydanym przez królową. Wszakże Robert Fellowes przekonał królową, aby uczyniła dla Mandeli wyjątek.

„Zaprośmy go”34, odpowiedziała natychmiast. W tamtym czasie jej decyzja mogła budzić kontrowersje – zaledwie cztery lata wcześniej Margaret Thatcher nazwała Mandelę terrorystą.

W kwietniu 1994 roku Nelson Mandela został wybrany na prezydenta Republiki Południowej Afryki w pierwszych w tym kraju demokratycznych wyborach, w których wzięli udział obywatele wszystkich ras. Wkrótce potem Commonwealth powitał w swych szeregach do niedawna niecnie rasistowski kraj, a królowa, aby to uczcić, uczestniczyła w opactwie westminsterskim w specjalnym nabożeństwie odprawionym w lipcu 1994 roku. Jej wizyta osiem miesięcy później przyciągnęła ogromne entuzjastycznie nastawione tłumy, szczególnie w czarnych dzielnicach, gdzie ludzie trzymali transparenty z napisami „DZIĘKUJEMY, ŻE WRÓCIŁAŚ”. To „bardzo podładowało emocjonalne akumulatory nas wszystkich”35, opowiadał

Douglas Hurd.

Królowa Elżbieta II i prezydent RPA Nelson Mandela jadący karetą do pałacu Buckingham na początku jego wizyty państwowej, 9 lipca 1996 r. Tim Graham/Getty Images.

Jednakże Elżbieta II nie mogła być tak pewna swojej pozycji we własnym kraju, gdzie nieustannie usuwały ją w cień wyczyny Diany – wiadomości prasowe o natrętnych telefonach księżnej do domu Olivera Hoare’a, książka szczegółowo opisująca jej romans z Jamesem Hewittem, którego bulwarówki ochrzciły mianem

„dwulicowego kochasia”, druga część cegły Andrew Mortona zawierająca makabryczne opisy samookaleczania się Diany oraz dowody pchania się na afisz, co sama Diana nazywała „powrotem na scenę”36 międzynarodowej działalności dobroczynnej – mniej niż rok po tym, jak ogłosiła, że pragnie przejść na emeryturę.

W miarę zbliżania się pięćdziesiątej rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej w Europie, obchodzonej 8 maja 1995 roku, królowa nietypowo dla siebie była pełna wahania. „Przejmowała się, że monarchia traci na powszechnym szacunku”, wspominał markiz Salisbury, przywódca torysów w Izbie Lordów, odpowiedzialny także

za zorganizowanie obchodów. „Ja chciałem tłumów przed pałacem Buckingham. Ona się bała, że się nie zjawią, i wolała ograniczyć się do placu Horse Guards Parade, gdzie jest mniej miejsca.

Powiedziałem: «Nie, poradzę sobie». Potwornie się denerwowałem.

Gdybym się pomylił, wyszedłbym na kompletnego głupca”37.

Tłumy okazały się większe niż w 1945 roku. Spoglądając na morze ludzi z balkonu wraz z siostrą i dziewięćdziesięcioczteroletnią matką

– czyli w tym samym składzie, w jakim stała w tym samym miejscu obok króla Jerzego VI przed półwieczem – przywołała na twarz kamienną maskę, pod jaką ukrywa silne emocje. „Królowa miała łzy w oczach”, powiedziała jedna z jej dam dworu. „W żadnym razie nie chciała, by ją taką zobaczono po powrocie do środka. Szybko nalała sobie duży dżin z tonikiem i duszkiem wychyliła drinka”38.

Jak prawie zawsze w tamtym czasie pozytywny oddźwięk wzruszającego obrazu rodziny królewskiej był krótkotrwały. W dniu 14 listopada 1995 roku – nieprzypadkowo w czterdzieste siódme urodziny księcia Karola – Diana poinformowała urzędników Pałacu Buckingham, że niebawem wystąpi w szacownym programie opiniotwórczym telewizji BBC zatytułowanym Panorama. Księżna, bez porozumienia ze swym prywatnym sekretarzem czy rzecznikiem prasowym, nagrała w pałacu Kensington

pięćdziesięciopięciominutowy wywiad, który prowadził Martin Bashir, mało znany reporter i producent BBC.

Program trafił na antenę sześć dni później, 20 listopada –

w czterdziestą ósmą rocznicę ślubu Elżbiety II i Filipa. Była to ostateczna zemsta Diany na znielubionym małżonku. Tym razem pozbawiona pośrednika księżna otrzymała z wyprzedzeniem pytania i przećwiczyła odpowiedzi. Barbara Walters, która później rozmawiała z Dianą na temat tego wywiadu, określiła go mianem

„przedniego spektaklu”39. Księżna z wielką pewnością siebie opowiadała40 o katuszach emocjonalnych, o swoim romansie z Hewittem i o rozpadzie małżeństwa, przedstawiając członków rodziny królewskiej jako osoby niewrażliwe na jej problemy, chętne z lekceważeniem przekreślać ją jako „niezrównoważoną”.

Najbardziej miażdżące słowa krytyki zarezerwowała dla Karola, stwierdzeniem, że w roli króla będzie się „dusił”, podając w wątpliwość, czy nadaje się on do noszenia korony. To „najwyższe stanowisko”, powiedziała, „narzuci mu ogromne ograniczenia, a ja

nie jestem pewna, czy będzie w stanie to zaakceptować”. W sprawie romansu Karola z Kamilą padły pamiętne słowa Diany: „W tym małżeństwie było nas troje, panował więc lekki tłok”. Wygodnie dla siebie przemilczała fakt, że w okresie, o którym mówiła – począwszy od 1986 roku – tak naprawdę w tym małżeństwie było ich aż czworo, wliczając Jamesa Hewitta. Inna jej kwestia, która trafiła do piętnastu milionów telewidzów w Wielkiej Brytanii i dalszych milionów na całym świecie, dotyczyła pragnienia księżnej, aby zostać „królową ludzkich serc”.

Jej bliska przyjaciółka, Rosa Monckton[310], napisała w późniejszym czasie, że program ten ukazał Dianę „od najgorszej strony”41.

Przyjaciel Karola, Nicholas Soames, stwierdził, że wywiad był

dowodem „postępującej paranoi”42. Szkody, które Diana wyrządziła zarówno sobie, jak rodzinie królewskiej, przewyższyły nawet spustoszenia spowodowane przez książkę Mortona, aczkolwiek badanie Instytutu Gallupa wykazało43 wstępnie pozytywną reakcję na wywiad księżnej (siedemdziesiąt siedem procent respondentów było zdania, że miała prawo przedstawić własną wersję). Królową jednak bardziej zmartwiło to, że czterdzieści sześć procent respondentów uznało, że Karol nie nadaje się do roli monarchy, co stanowiło wzrost o trzynaście procent w ciągu dwóch lat. Martin Charteris podczas lunchu w Mayfair powiedział Woodrowowi Wyattowi, że Diana jest „bardzo niebezpieczna”44 oraz

„niezrównoważona” i że rozwód jest teraz „nieunikniony”.

Elżbieta II nie obejrzała wywiadu z synową. Charles Anson, jej sekretarz prasowy, za zgodą władczyni dał dziennikarzom wyraźnie do zrozumienia, że królowa „nigdy nie ogląda Panoramy”, co było niezwykłym w jej wypadku wyjawieniem osobistych preferencji i „zaskoczyło BBC”45, zdaniem jednego z dworzan. Włączyli się jej doradcy, którzy przedstawili jej główne punkty programu.

Po dalszych naradach z Johnem Majorem i George’em Careyem królowa poinformowała premiera 12 grudnia 1995 roku, że napisze oddzielnie do syna i synowej, prosząc ich, by przystali na „szybki rozwód […] w imię

dobra kraju”46. Jako że od ponad dwóch lat pozostawali w separacji, Karol mógł wnieść o rozwód za porozumieniem stron, gdy Diana wyraziła zgodę. Skierowane do synowej jasno wyrażone instrukcje –

w gruncie rzeczy będące królewskim rozkazem – Elżbieta II

podpisała: „Z wyrazami miłości, Mama”47.

Najbardziej kontrowersyjną sprawą przy okazji tego rozwodu nie były pieniądze ani opieka nad dziećmi, ani świadczenia, tylko tytuł

Diany. Podczas spotkania z królową w pałacu Buckingham 15 lutego 1996 roku, z udziałem zastępcy jej prywatnego sekretarza Robina Janvrina, który sporządzał protokół, Diana dobrowolnie zaproponowała, że zrzeknie się tytułu „Jej Królewskiej Wysokości”.

Elżbieta II swoim zwyczajem zachowała neutralność48, jednakże zachęciła Dianę, aby razem z Karolem przedyskutowała wszelkie szczegóły. Po wszystkim Diana powiedziała Paulowi Burrellowi, że teściowa okazała jej „czułość i dobroć”49.

Gdy Karol i Diana w końcu spotkali się w pałacu Świętego Jakuba 28 lutego 1996 roku, Diana wyraziła zgodę na rozwód. Małżonkowie mieli dalej wspólnie wychowywać dwóch synów, a Diana miała być odtąd znana jako księżna Walii, wyrzekłszy się tytułu „Jej Królewska Wysokość”. Wszelako natychmiast zawiodła50 zaufanie rodziny królewskiej, ujawniając prasie poufne szczegóły rozmowy i dodając własny szczególnie krzywdzący wymysł, że Elżbieta II i Karol zmusili ją do wyrzeczenia się tytułu królewskiego. Zarzut ten był całkowicie bezpodstawny, na co królowa miała dowody w postaci protokołu ze spotkania. Upoważniła Charlesa Ansona, by wydał jednoznaczne oświadczenie: „Decyzja o zrzeczeniu się tytułu została podjęta przez samą księżnę i wyłącznie przez nią. Nieprawdą są twierdzenia, jakoby królowa czy książę prosili ją o to. Powtarzam z całą stanowczością, że nie jest to prawdą. Pałac Buckingham nie wypowiada się w kwestiach takich jak ta, nie mając absolutnej pewności”51.

Podczas gdy trwały negocjacje rozwodowe Karola i Diany, rozwód Andrzeja i Fergie stał się faktem w dniu 20 maja 1996 roku, dziesięć lat po ślubie. Podobnie jak Diana, Fergie zrezygnowała z tytułu „Jej Królewskiej Wysokości” i odtąd była nazywana księżną Yorku. Z tym że w przeciwieństwie do pary książęcej Walii, Yorkowie rozstali się w zgodzie pomimo notorycznego złego prowadzenia się Fergie.

W kwestii wychowania córek pozostali „współrodzicami”52, by użyć określenia Fergie, która mówiła również, że tak naprawdę są

„najszczęśliwszym niemałżeństwem”53.

Latem tego samego roku ogłoszono ustalenia ugody rozwodowej między Karolem i Dianą: książę wspaniałomyślnie zaoferował byłej

żonie okrągłą sumkę w wysokości siedemnastu milionów funtów, a do tego trzysta osiemdziesiąt pięć tysięcy funtów rocznie na utrzymanie biura księżnej. Diana miała mieszkać i pracować w pałacu Kensington, natomiast Karol w pałacu Świętego Jakuba.

Działalność charytatywna księżnej miała być prowadzona oddzielnie od działalności dobroczynnej rodziny królewskiej, aczkolwiek Dianie potrzebne było pozwolenie królowej i Ministerstwa Spraw Zagranicznych w wypadku wyjazdów poza granice kraju w związku z czynnościami służbowymi. Diana miała prawo używać sal reprezentacyjnych pałacu Świętego Jakuba, podejmując swoich gości, a także korzystać ze środków transportu rodziny królewskiej w razie oficjalnych spotkań. Na sam koniec Diana usiłowała zachować tytuł

„Jej Królewskiej Wysokości”, lecz ostatecznie się poddała, gdy czternastoletni Wilhelm powiedział jej, że nie ma to dla niego żadnego znaczenia. Aby umocnić jej na wpół królewską pozycję, Pałac Buckingham zmusił się do przyznania, że zawsze będzie

„uważana za członka rodziny królewskiej”54. Przy okazji wszystkich państwowych czy narodowych świąt miała być traktowana, jakby nadal była „Jej Królewską Wysokością”.

Elżbieta II znalazła błogie wytchnienie od kłopotów rodzinnych, gdy we wtorek 9 lipca 1996 roku przybył z tryumfalną czterodniową wizytą Nelson Mandela. Dziesiątki tysięcy ludzi – od dekad największy tłum, jaki wyległ na powitanie zagranicznego gościa –

wiwatowały na cześć afrykańskiego przywódcy, który jechał

z królową karetą do pałacu Buckingham po uroczystym powitaniu na placu Horse Guards Parade. Wieczorem na bankiecie państwowym siedemdziesięcioletnia monarchini złożyła hołd siedemdziesięciosiedmioletniemu południowoafrykańskiemu przywódcy jako zbawcy kraju, który „ma specjalne miejsce w moim sercu i w sercach wszystkich Brytyjczyków”55. Jej pochwały pod adresem jego mądrości i wyrozumiałości mimo spędzenia dwudziestu siedmiu lat w więzieniu zyskały potwierdzenie trzy dni później, gdy Mandela – widząc się przez dwadzieścia minut ze swą byłą przeciwniczką, Margaret Thatcher – w tym samym duchu powiedział:

„Co było, to było”56.

Mandela nie zrewanżował się, jak każe tradycja, kolacją w South Africa House[311] w czwartkową noc, lecz nagiął nieco protokół, organizując koncert Two Nations w Royal Albert Hall. Książę Karol

brał udział w przygotowaniach do imprezy, w której wystąpili Phil Collins, Tony Bennett i Quincy Jones, a także Hugh Masekala wraz z innymi liczącymi się południowoafrykańskimi muzykami. Mandela, który zasłynął z tego, że tańczył do chwytających

południowoafrykańskich rytmów, siedział w loży królewskiej z Elżbietą II, księciem Filipem, Karolem i pozostałymi członkami rodziny królewskiej. W przerwie wziął na bok Robina Renwicka[312]

(znanego jak baron Renwick of Clifton), byłego ambasadora w Republice Południowej Afryki. „Mam zatańczyć?”, zapytał. „Jak najbardziej”, odparł Renwick. „A co z królową?”, drążył Mandela.

„Po prostu proszę to zrobić”, podtrzymał swoje zdanie Renwick,

„i niczym się nie martwić”57.

Kiedy złożona z samych mężczyzn i śpiewająca a cappella grupa Ladysmith Black Mambazo zaczęła występ, odziany w czarną jedwabną koszulę Mandela wstał i zaczął tańczyć w loży królewskiej.

Książę Filip niepewnie podniósł się z miejsca, a za nim Karol i obaj jęli kołysać się i klaskać do wtóru muzyki. „Ku zdumieniu wszystkich”, opowiadał Robin Renwick, „królowa również wstała i wykonała delikatne kołyszące się ruchy”58. Jak ujął to Daily Telegraph nazajutrz, Elżbieta II „nie była znana z tego, że robi wigibasy na oczach publiczności”59.

W dniu 28 sierpnia 1996 roku rozwód następcy tronu stał się obowiązujący ku ogromnej uldze całej rodziny królewskiej. Nikt jednak nie mógł przypuszczać, że Diana zamierza pozostać w centrum zainteresowania. Ukuła nowy sojusz strategiczny z Tonym Blairem, przewodniczącym Partii Pracy i kandydatem w wyborach mających się odbyć w 1997 roku. W początkach nowego roku spotkali się60 po cichu na kilku prywatnych przyjęciach, gdzie przebojowy młody polityk miał okazję wybadać Dianę. Był olśniony jej urodą i charyzmą, a ona doradziła mu, jak może skorzystać w trakcie swojej kampanii z okazji do wspólnych z nią fotografii, mówiąc otwarcie i „z pewną dozą wyrachowania, skąd u niej «ta nagła troska»”61.

Blairowi podobała się ta „wybuchowa mieszanka królewskości i normalności […] ktoś z wyżyn, kto wydaje się swobodny, ludzki i przede wszystkim skłonny do nawiązywania kontaktów z innymi na równej stopie”62. Zarazem nie umknęło mu, że Diana to

„nieprzewidywalny meteor”, który wpadł w „przewidywalną ściśle kontrolowaną atmosferę”63 rodziny królewskiej. Chociaż nie zdradzała swoich politycznych inklinacji, wyczuł, że „idealnie pasuje”

do jego planów co do Partii Pracy „ze względu na temperament i czas, i nastrój, jaki generuje”64.

W czasie gdy Diana przyjmowała mniej formalny styl, Blair łamał

polityczne konwenanse, poszukując „trzeciej drogi”, która rzucała wyzwanie laburzystowskiemu betonowi. W gruncie rzeczy obydwoje byli utalentowanymi aktorami. „Oboje po swojemu manipulowaliśmy ludźmi”, napisał później, „zdolni błyskawicznie przejrzeć uczucia innych i rozegrać je na swoją korzyść”65. Cechy kameleona przysłużyły się Blairowi, gdy rozpętywał kampanię wymierzoną w Johna Majora i jego stabilne, lecz nudne rządy. Zaproponowany przez Blaira program „Nowej Partii Pracy” obiecywał młodzieńczy wigor i zmiany opierające się raczej na tradycyjnym, nastawionym prorynkowo konserwatyzmie aniżeli na zatwardziałym socjalizmie.

W dniu 1 maja 1997 roku laburzyści odnieśli miażdżące zwycięstwo i Blair, który objął rządy cztery dni przed swoimi czterdziestymi czwartymi urodzinami, został pierwszym premierem, który przyszedł

na świat już po wstąpieniu Elżbiety II na tron.

Blair wywodził się z ukierunkowanej na awans społeczny szkockiej rodziny. Przybrani rodzice jego ojca, który miał na imię Leo, pracowali w stoczniach Glasgow, natomiast jego dziad ze strony matki był rzeźnikiem. Leo ukończył studia prawnicze i podjął pracę jako adwokat oraz wykładowca prawa na uniwersytecie w Durham w północno-wschodniej Anglii, po czym przeszedł do polityki jako członek Partii Konserwatywnej, lecz tę karierę przerwał mu ciężki wylew.

Uparł się, że Tony odbierze najlepsze wykształcenie w prywatnych placówkach, i wysłał syna do Fettes College, mieszczącej się w Edynburgu szkoły z internatem znanej jako „szkockie Eton”. Tony Blair studiował prawo w Uniwersytecie Oksfordzkim, po czym odpracował swoje jako adwokat w Londynie, gdzie poznał przyszłą żonę, Cherie Booth, ambitną utalentowaną prawniczkę z Liverpoolu.

Zapisał się do Partii Pracy i po zdobyciu miejsca w parlamencie w 1983 roku dał się poznać jako reformator. Po chłopięcemu przystojny i z olśniewającym uśmiechem – co Królowa Matka celnie podsumowała tak: „Szczerzy się, ale nie gryzie”66 – zwrócił na siebie

uwagę gładkim szczerym sposobem mówienia, zyskując coraz większe poparcie dzięki zajmującej osobowości. „Był najmilszym ze wszystkich premierów, z jakimi miałem do czynienia czy to w Wielkiej Brytanii, czy gdziekolwiek indziej”67, napisał

konserwatywny historyk, Paul Johnson.

W 1994 roku, po śmierci ówczesnego przewodniczącego Partii Pracy, Johna Smitha, Blair dowiódł, jak bardzo jest zdeterminowany, wygrywając wewnątrzpartyjne wybory jako lider opozycji, wyprzedziwszy w przedbiegach swego przyjaciela i partyjnego kolegę Gordona Browna, który także przymierzał się do kandydowania. Brown oskarżył Blaira o „zdradę”, lecz Blair ułagodził go „umową”68, na mocy której Brown miał zostać jego następcą. Jednakże układ ten zaowocował pełną goryczy wrogością, która dzieliła obu polityków przez wszystkie lata wzajemnej współpracy.

Blair stawił się w pałacu Buckingham na słynnym ucałowaniu dłoni 2 maja 1997 roku. Wysłuchawszy instrukcji z ust koniuszego królowej, potknął się o brzeg69 dywanu i praktycznie wylądował

na dłoni królowej, którą miał tylko musnąć ustami. Niewzruszona Elżbieta II poinformowała go, że jest jej dziesiątym premierem.

„Pierwszym był Winston”, rzekła. „Jeszcze przed pańskimi narodzinami”70. Spotkanie to zostało pokazane z niejaką przesadą w filmie Królowa, który także upamiętnił wielką nerwowość Blaira.

„Odczułem wagę swojego znaczenia, a raczej jego braku w szerszej historycznej perspektywie”, wspominał Tony Blair w wywiadzie z 2002 roku. „Zarazem jednak nie ulegało najmniejszej wątpliwości, nawet podczas tamtego spotkania […] że jest ona osobą, która za wszelką cenę stara się rozluźnić atmosferę”71.

Po około dwudziestu minutach „ogólnej paplaniny”72 o planach legislacyjnych Partii Pracy urzędnik pałacowy wprowadził Cherie, wojowniczą republikankę nieraz wyśmiewaną za to, że nie okazuje monarchii należnego szacunku. „Nie pamiętam, żebym nie dygnęła”, wspominała Cherie, wytężając pamięć, „co znaczy, że chyba jednak to zrobiłam”73. Panie omawiały logistyczną stronę przeprowadzki całej rodziny – Blairowie mieli w tamtym czasie trójkę dzieci –

na Downing Street 10, przy czym królowa „głównie cmokała współczująco”74. Elżbieta II „podtrzymywała rozmowę przez stosowny czas”, opowiadał premier, aż „ledwie zauważalnym gestem

zakończyła ją i pożegnała nas”.

Jedenaście dni wcześniej Elżbieta II świętowała swoje siedemdziesiąte pierwsze urodziny w zaciszu domowym zamku w Windsorze. Wybrała się na przejażdżkę konną, podjęła lunchem swą dziewięćdziesięciosześcioletnią „mamę” i kontemplowała piękno ogrodu we Fragmore „ciepłą wiosenną porą”75, by użyć słów, jakimi opisała ów dzień żonie prezydenta Reagana, Nancy.

W wieku, w którym jej pokolenie w większości przechodziło na emeryturę i zawężało swoje horyzonty, królowa zmuszona zajmowaną wyjątkową pozycją patrzyła na świat z jeszcze bardziej otwartym umysłem, aby dotrzymać tempa przemianom kulturowym.

W dniu 6 marca 1997 roku uruchomiła pierwszą królewską witrynę internetową, zawierającą sto pięćdziesiąt stron informacji na temat monarchii. Zauważyła, że Internet „uchyla drzwi do pokaźnych zasobów wiedzy bez granic państwowych”76. A jednak, jak ujął to Blair, „tkwi w niej element, który zdecydowanie się nie zmienia” –

głównie dotyczący tradycji, które utrzymują „tajemniczość i majestat monarchii”77.

Jedna z pierwszych drażliwych decyzji nowego premiera wiązała się z liczącym czterdzieści trzy lata HMY Britannia. W ramach cięcia kosztów rząd Johna Majora postanowił trzy lata wcześniej, że królewski jacht zakończy służbę w 1997 roku. Torysi byli niechętni wydawaniu jedenastu milionów funtów koniecznych na unowocześnienie jednostki, jak również rosnącym z roku na rok kosztom eksploatacji. „Wiele osób uważało, że HMY Britannia powinien dalej pełnić służbę”, powiedział były urzędnik pałacowy o długim stażu. „Wielu zwykłych ludzi uważało to za istotne. Ten jacht stanowił wspaniały symbol monarchii”78. Niektórzy argumentowali, że jacht pomaga promować na całym świecie brytyjski handel dzięki tak zwanym Dniom Morza dla biznesmenów79

– organizowanym na jego pokładzie seminariom dla przedstawicieli obcych państw, dzięki czemu tylko w latach 1991–1995 Skarb Państwa zyskał jakieś trzy miliardy funtów. Ostatecznie jednak HMY

Britannia uznano za symbol niepoprawnej politycznie ekstrawagancji i uprzywilejowania kosztem obywateli i królowa oznajmiła rządowi, że jest gotowa zrezygnować z jachtu.

Mimo iż sprawa była delikatna z politycznego punktu widzenia, rząd Majora rozważał zbudowanie nowego supernowoczesnego

jachtu królewskiego, który byłby tańszy w eksploatacji, a Ministerstwo Obrony przygotowało plany opiewające na sumę około osiemdziesięciu milionów funtów. Blair, biorąc udział

w oficjalnym przekazaniu Chińskiej Republice Ludowej władzy w Hongkongu 30 czerwca 1997 roku, zrozumiał, jaką wartość ma takie pływające ucieleśnienie Wielkiej Brytanii. Kiedy o północy opuszczono brytyjską flagę, przyglądał się przejmującej scenie wypłynięcia z zatoki rzęsiście oświetlonego jachtu. „Cóż to za atut”80, powiedział. Wszakże jego ministrowie wkrótce storpedowali pomysł zbudowania następcy HMY Britannia –

co zdawało się decyzją małostkową na tle niefortunnego projektu budowlanego Blaira: wartej siedemset pięćdziesiąt milionów funtów Kopuły Milenijnej, która stała się symbolem niepotrzebnej rozrzutności rządzących.

W sierpniu 1997 roku członkowie rodziny królewskiej przed udaniem się do Balmoral wyprawili się w ostatni rejs po Hybrydach Zewnętrznych, po drodze tradycyjnie zatrzymując się w Castle of Mey. „Lilibet” i „Filip”81 po raz ostatni złożyli podpisy w księdze gości Królowej Matki, która w ten sposób upamiętniała dzień zwany

„Britannia Day”. W ich ślady poszedł Andrzej z obiema córkami, Anna i jej drugi mąż Tim Laurence oraz jej dzieci z pierwszego małżeństwa, Edward i jego sympatia Sophie Rhys-Jones, córka Małgorzaty Sarah wraz z mężem, Danielem Chatto, oraz syn Małgorzaty, David Linley, z żoną Sereną. Zwyczajowy lunch upłynął

w atmosferze „z lekka melancholijnej”82, lecz wszyscy stanęli na wysokości zadania, gdy przyszło do wymiany rymowanek morze–

ląd, kiedy HMY Britannia w towarzystwie dwóch niszczycieli przepłynął dwukrotnie wzdłuż brzegu83, zanim zniknął

za horyzontem.

Wiersz Królowej Matki wyszedł spod pióra jej przyjaciela, Teda Hughesa, uznanego angielskiego poety, i po części brzmiał tak: Przy tylu wspomnieniach o tobie, tak miłych i drogich, Jakikolwiek kurs obierze twój kapitan,

Przybijesz do przystani naszych serc, gdzie

Stać będziesz aż po kres wieczności[313]84.

W swej szesnastowersowej odpowiedzi Elżbieta II, pisząc z pokładu HMY Britannia do „zamczyska” Królowej Matki,

zastanawiała się:

Cóż za dzień boski, tak radosny i beztroski,

Strawa wyborna, plon ziemi wyrwany,

Królewską dłonią groszek łuskany,

Owoce, lody z krajów nieznanych,

Z Indii, a może Pakistanu? [314]85.

Kiedy królowa z bliskimi i przyjaciółmi wiodła spokojne życie w Balmoral, co dzień rano w salonie była zaskakiwana nagłówkami gazet informujących o wyczynach Diany. Od rozwodu księżna robiła dobrą minę do złej gry, podejmując się propagowania nowych szczytnych celów, takich jak zakaz używania min

przeciwpiechotnych. Jednakże w jej życiu uczuciowym panował

chaos, gdyż wiązała się kolejno z coraz bardziej nieodpowiednimi mężczyznami. Rozpieszczała Wilhelma i Henryka, starała się również, aby mieli jak największy kontakt z normalnym życiem, zapewniając im, jak powiedziała w wywiadzie dla BBC, „zrozumienie ludzkich emocji, ludzkich obaw, ludzkich nieszczęść oraz ludzkich nadziei i marzeń”86. Zarazem jednak zaczęła zbytnio obciążać synów87 – w szczególności Wilhelma – informacjami o swoich sympatiach i problemach.

Sięgnęła dna w połowie lipca, gdy związała się z Dodim Fayedem, synem egipskiego potentata, Mohameda Fayeda, któremu rząd brytyjski regularnie odmawiał obywatelstwa. Mohamed Fayed zaprzyjaźnił się z Dianą jako hojny darczyńca wspierający kilka jej organizacji charytatywnych. Zdaniem Andrew Neila, przez pewien czas konsultanta Fayeda, przekonał ją do siebie, „podtrzymując w niej przeświadczenie, że oboje są outsiderami i mają tych samych wrogów”88.

Diana poznała Dodiego w Saint-Tropez podczas pobytu wraz z synami w jego posiadłości o powierzchni dziesięciu akrów[315].

Mający czterdzieści dwa lata Dodi był klasycznym przypadkiem zahamowania w rozwoju: zepsuty, kiepsko wykształcony, bez pracy, pozbawiony korzeni i nieodpowiedzialny, z nałogiem kokainowym i upodobaniem do szybkich samochodów. Obsypywał Dianę ekstrawaganckimi prezentami, w tym wartym jedenaście tysięcy dolarów złotym zegarkiem Panthère marki Cartier, i oferował

sybaryckie przejażdżki samolotami i jachtami ojca. Odkąd ich romans

wyszedł na jaw 7 sierpnia 1997 roku, bulwarówki opisywały każdy ich ruch, zamieszczając sugestywne fotografie i szokujące teksty.

Wilhelm i Henryk, przebywający z ojcem w Balmoral, nie ufali Dodiemu i byli zażenowani89 ekshibicjonizmem matki.

Około pierwszej w nocy w niedzielę 31 sierpnia 1997 roku Robin Janvrin odebrał w Craigowan Lodge telefon z ambasady brytyjskiej w Paryżu, otrzymując mrożącą krew w żyłach informację: Diana i Dodi doznali straszliwego wypadku samochodowego w tunelu pod placem de l’Alma. Janvrin niezwłocznie przemknął na zamek, aby odbyć pilną rozmowę z królową, Filipem i Karolem. Wkrótce po czwartej nad ranem nadeszła wiadomość,

że trzydziestosześcioletnia Diana zmarła i że jej kochanek oraz kierowca samochodu również nie żyją.

Postanowiono nie budzić Wilhelma i Henryka, a Elżbieta II napisała notatkę90, którą miano pokazać Królowej Matce po przebudzeniu.

Kwadrans po siódmej rano Karol powiedział synom, wówczas piętnastoletniemu i dwunastoletniemu, o tragedii. Od tej pory Elżbieta II na przemian pocieszała wnuków i z pomocą swoich doradców czyniła przygotowania, aby godnie pochować ich matkę.

Robin Janvrin został z królową w Balmoral, natomiast pozostali dworzanie urządzili w pałacu Buckingham prowizoryczne centrum dowodzenia w Chinese Dining Room[316] z widokiem na pomnik Królowej Wiktorii. David Ogilvy odwołał wyjazd do Włoch, podpułkownik Malcolm Ross, rewident w biurze lorda szambelana, przyleciał ze Szkocji, Robert Fellowes zaś z hrabstwa Norfolk.

Równocześnie Tony Blair przy pomocy najlepszych doradców podjął

próbę zapanowania nad czymś, co zgodnie określali jako

„wydarzenie na skalę światową niepodobne do żadnego innego”91

i szybko postępujący kryzys monarchii.

Zanim premier zdążył porozmawiać z Elżbietą II tego dnia rano, Pałac Buckingham wydał lapidarne oświadczenie: „Jej Królewska Mość i Jego Królewska Wysokość książę Walii są wstrząśnięci i zrozpaczeni tą smutną wiadomością”92. Królowa oznajmiła Blairowi, że nie zamierza powiedzieć nic więcej w sprawie śmierci obojga. W odczuciu premiera była „zamyślona, niespokojna o chłopców, ale też profesjonalna i praktyczna. Pojmowała potworność zdarzenia, lecz swoim zwyczajem nie zamierzała mu się poddać”93. Gdy Blair poinformował ją, że pragnie wydać komunikat

przed Kościołem, nie zaprotestowała. Czytając z notatek nagryzmolonych na tyle koperty, pamiętnie nazwał Dianę „Księżną Ludu”94, zapewnił, że odczuwa ból obywateli, napomknął o tym, „jak ciężkie bywało dla niej życie chwilami”95, i wyraził pochwałę tych, którzy „pozostali lojalni” wobec zmarłej księżnej.

Jego wystąpienie w zamierzeniu miało łagodzić nastroje i do pewnego stopnia takie było, zwyczajnie zapełniając pustkę i krystalizując nienazwane jeszcze uczucia straty i miłości. Jednakże zdaniem rodziny królewskiej96 dobór słów premiera raczej wzburzył, aniżeli uspokoił nastroje społeczne. George Carey obawiał się, że nazwanie Diany „Księżną Ludu” może „zachęcić niektórych do uczynienia z niej ikony skierowanej przeciwko rodzinie królewskiej. Jego obawy miały się urzeczywistnić przed końcem tygodnia”97.

Królowa wraz rodziną wzięła udział w cotygodniowym nabożeństwie w kościele w Crathie. W modlitwach nie wspomniano o Dianie, taki jest bowiem zwyczaj w Kościele Szkocji, w którym pastorowie „nie modlą się za dusze zmarłych, gdyż Bóg już je uwolnił”98, jak powiedział były wyższy duchowny często prawiący kazania w Balmoral. Jednakże dziennikarze woleli przedstawić to jako obrazę pamięci Diany i skrytykowali królową, że zabrała Wilhelma i Henryka do kościoła zaledwie parę godzin po śmierci ich matki. „Zastosowali metodę strusia”99, stwierdziła Jennie Bond z BBC. W rzeczywistości książęta łaknęli wtedy pociechy100 płynącej z religii. Wedle jednej relacji Wilhelm powiedział, że chce

„porozmawiać z mamusią”101. Wszyscy, nie wyłączając chłopców, zachowywali się tak, jak zawsze zachowują się członkowie rodziny królewskiej, ze sztywnym stoicyzmem w obliczu cierpienia, co wszakże sprawiało wrażenie obojętności i wzbudziło poważną krytykę.

Odtąd cała rodzina unikała wystawiania się na widok publiczny.

Intencje królowej były przejrzyste od samego początku –

„nieprzerwane matkowanie”, jakie okazała Timothy’emu Knatchbullowi po zamachu na Mountbattena w 1979 roku.

Elżbieta II uważała, że Wilhelm i Henryk powinni jak najdłużej zostać w Szkocji w otoczeniu kochających osób. Podobnie jak księcia Karola, przepełniało ich umiłowanie wiejskiego życia. Królowa postarała się, aby dużo chodzili po lesie i łowili ryby ze swoim

kuzynem Peterem Phillipsem oraz spotykali się z resztą rodziny na urządzanych na wzgórzach piknikach. „Zabranie ich do pałacu Buckingham, gdzie nie mieliby co robić, byłoby dla nich najgorsze”102, oceniła Margaret Rhodes.

Królowa zorganizowała lot samolotu RAF-u dla księcia Karola i dwu sióstr Diany, Sary i Jane, do Paryża, skąd przywieźli ciało księżnej. Poprosiła również Blaira, aby powitał ich na lotnisku wojskowym w Northolt w niedzielne popołudnie. Honorując życzenie królowej, by zmarłą księżnę traktować jak członka rodziny królewskiej, okryto trumnę Diany jej sztandarem królewskim, będącym wersją sztandaru monarchy w barwach czerwieni, złota i granatu.

Elżbieta II pierwotnie uległa życzeniom Spencerów, aby pogrzeb Diany był ceremonią prywatną, jednakże po rozmowach ze swymi doradcami doszła do wniosku, że należy zorganizować uroczystość na podobieństwo pogrzebu królewskiego w opactwie

westminsterskim – aczkolwiek nie stuprocentowy pogrzeb państwowy. W przygotowaniach pomagał jej Robert Fellowes wraz z żoną Jane i pozostałymi członkami rodziny Spencerów. Pogrzeby królewskie nie tylko są drobiazgowo planowane z wyprzedzeniem, lecz noszą nawet własne nazwy: „London Bridge” w wypadku Elżbiety II, „Tay Bridge” w wypadku Królowej Matki i „Forth Bridge”

w wypadku księcia Filipa. Planów na wypadek pogrzebu Diany nie było, jako że w zasadzie przestała należeć do rodziny królewskiej.

„Nie możemy szukać pomocy w dokumentach”, powiedział David Ogilvy kolegom. „Musimy wszystko zorganizować de novo”103.

Pracując przez całą niedzielę do późnych godzin wieczornych, królewscy dworzanie zaplanowali na najbliższą sobotę ceremonię pogrzebową, która łączyła elementy tradycji i nowoczesności: trumna Diany na ciągnionej przez konie lawecie armatniej (głównie po to, by była lepiej widoczna niż z karawanu) w otoczeniu tuzina karawaniarzy z Welsh Guards, a za nią kondukt składający się z pięciuset pracowników wszystkich organizacji charytatywnych, którym patronowała księżna, zamiast zwyczajowego orszaku wojskowego, jakiego by sobie nie życzyła. „Widzieliśmy tam ludzi, którym pomogła jej dobroczynność, a nie prezesów ani członków zarządu”, powiedział David Ogilvy. „Istotne było również to, aby pokazać przekrój społeczeństwa normalnie nie zapraszanego do opactwa – ludzi, z którymi utożsamiała się Diana”104. Zamiast

oficjalnego wystawienia zwłok w Westminster Hall dworzanie optowali za księgami kondolencyjnymi, do których każdy mógł się wpisać, wyłożonymi w pałacach Kensington i Świętego Jakuba, gdzie na katafalku w kaplicy królewskiej spoczywało ciało Diany, oczekując na pogrzeb.

Wcześnie rano w poniedziałek hrabia Airlie zatelefonował

do Janvrina przebywającego w Balmoral, by przedstawić mu opracowany plan. Do godziny dziewiątej rano nadeszła zgoda królowej. „Bardzo jej się podobał pomysł z pracownikami organizacji charytatywnych”105, powiedział Ross. Miał to być „wyjątkowy pogrzeb wyjątkowej osoby”106, wedle oświadczenia Pałacu Buckingham.

Lord szambelan przewodniczył szeregowi spotkań ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, między innymi z policją i wojskiem oraz z kilkoma oddelegowanymi przez Blaira agentami tajnych służb, o których zwrócił się doń David Ogilvy. Wspólnie dopracowali szczegóły ceremonii – prasa zaczęła ją nazywać „pogrzebem narodowym”107 – obejmującej tak niekonwencjonalne elementy, jak solówka w wykonaniu Eltona Johna czy czytanie z Biblii przez premiera, natomiast odstępującej od tradycyjnej fanfaronady w rodzaju trębaczy i werblistów. Do wtorkowego popołudnia wszystko zostało przelane na papier i przesłane do Balmoral, aby królowa mogła ujrzeć „pełen obraz”. Elżbieta II ponownie wyraziła zgodę chętnie i bez dyskusji. „Jest bardziej komunikatywna na papierze, szczególnie gdy w grę wchodzą rzeczy długie i skomplikowane”, powiedział Ross. „Posiadła umiejętność szybkiego czytania. Doskonale sobie radzi z papierem”108.

Wbrew pokutującym opiniom o zacofaniu dworzan w tamtym czasie ludzie królowej wykazali się elastycznością i pomysłowością. Hrabia Airlie od ponad dekady stał na czele reform zachodzących w Pałacu Buckingham. Robert Fellowes okazał się zadziwiająco „przenikliwy i zmyślny”109, zdaniem Tony’ego Blaira. Robin Janvrin był „absolutnie au fait, jeśli chodzi o całokształt”110, wspominał premier. Nawet Alastair Campbell, antyrojalistyczny rzecznik prasowy rządu, rzucił

uwagę, że dworzanie „byli otwarci na nowe pomysły, a nawet skłonni do ryzyka”111. Królowa zaufała im i tylko rozstrzygała kwestie takie, jak wydłużenie trasy orszaku, aby mogło go zobaczyć więcej ludzi, czy umieszczenie w Hyde Parku telebimów, które by transmitowały

przebieg pogrzebu.

Jednakże pozostała nieugięta w obliczu jej zdaniem nieracjonalnych żądań prasy i opinii publicznej, pogwałcających zakorzenioną tradycję oraz pragnienie rodziny do przeżywania tragedii bez świadków. Już we wtorek było jasne, że śmierć Diany wywołała bezprecedensową masową żałobę, czego dowodziły tłumy przybywające do Londynu – wedle jednych szacunków „w tempie sześciu tysięcy osób na godzinę”112. Ludzie składali stosy kwiatów113, pluszaki, plakietki, baloniki, karty kondolencyjne i inne przedmioty hołdu wzdłuż ogrodzenia pałaców Buckingham i Kensington, po czym koczowali w parkach, obejmując się i płacząc, jakby stracili bliskiego krewnego albo przyjaciela. Do środowego wieczoru114 około trzech czwartych miliona osób ustawiło się w kolejce, by nieraz po odstaniu i dziesięciu godzin złożyć wpis w księgach kondolencyjnych, których liczba wzrosła raptownie z czterech do trzydziestu czterech w ciągu zaledwie dwóch dni.

Wyglądało na to, że jawne okazywanie uczuć przez Dianę za życia –

płynących „z serca, nie z głowy”115, jak powiedziała w swoim wywiadzie dla BBC – dało przykład ogółowi obywateli, zachęcając ich do porzucenia pełnej dystansu rezerwy, jaką przejawiali po zgonach króla Jerzego VI i Winstona Churchilla.

Tłumy początkowo zwróciły się przeciwko prasie bulwarowej rozpłomienione słowami brata Diany, Charlesa hrabiego Spencera[317], który kilka godzin po śmierci siostry powiedział:

„Zawsze uważałem, że prasa ją w końcu zabije”116. W niedzielę zebrani przed pałacem Kensington żałobnicy krzyczeli do grupy reporterów: „I co, teraz jesteście zadowoleni?”117. Jednakże w połowie tygodnia gniew tłumu skierował się przeciwko królowej, która w powszechnym odczuciu odcięła się od świata na szkockiej prowincji i odmówiła współodczuwania z pogrążonymi w bólu poddanymi w Londynie. „Gdybyż tylko królowie mieli odwagę płakać ze zwykłymi ludźmi”118, napisał The Independent w mocno krytycznym artykule wstępnym środowego wydania. „Media krążyły, szukając kogoś, na kogo mogłyby przerzucić winę”119, stwierdził

jeden z głównych doradców Elżbiety II. „Dziennikarze musieli odwrócić gniew od siebie”, zauważył Blair. „I przyznać trzeba, że udało im się wyzwolić w ludziach szczere uczucia”120. Prasa dopatrzyła się symbolu obojętności królowej w pustym maszcie nad

pałacem Buckingham i zażądała, aby dla uczczenia Diany opuszczono do połowy flagę państwową.

Wielowiekowa tradycja stanowiła, że jedyną flagą powiewającą nad pałacem Buckingham jest królewski sztandar, i to wyłącznie wtedy, gdy monarcha przebywa na miejscu. Sztandar królewski nie może zostać opuszczony do połowy masztu, ponieważ z chwilą śmierci władcy na tron wstępuje jego następca w nieprzerwanym kole władzy. Wszelako tłum nie zawracał sobie głowy podobnymi subtelnościami, a jego nastroje powoli zbliżały się do krawędzi buntu. „Myślę, że największe wrażenie zrobiła na mnie cisza, którą uznałem za niepokojący znak”121, powiedział David Ogilvy po którymś z kolei spacerze wokół pałacu.

W środę londyńscy doradcy Elżbiety II zasugerowali, by odłożyła na bok tradycję i kazała opuścić do połowy masztu flagę państwową, ona jednak nie zamierzała ustąpić, tak samo jak Filip. „Robin musiał

opisać atmosferę panującą w Londynie”, opowiadał Malcolm Ross.

„Było to mordercze zadanie, ponieważ [królowa] żywiła tak silne uczucia. Robin twierdził, mówiąc w przenośni, że miał twarz zlaną krwią, ponieważ tak go podrapała. Musiał wracać do niej parokrotnie”122.

Później tego samego dnia rzecznik Pałacu Buckingham spróbował

zmniejszyć napięcie, wydając oświadczenie mówiące, że „cała rodzina królewska […] czerpie siły z ogromnego wsparcia udzielanego przez społeczeństwo, które podziela jej poczucie wielkiej straty i smutku”123. Tony Blair także publicznie bronił

królowej, chociaż wiedział, jak potem sam przyznał, że „fakt, iż ja przemawiałem, tylko podkreślał jej milczenie”124. Niechętny bezpośredniej konfrontacji z Elżbietą II, wymagającej „mówienia prosto z mostu”125 i udzielania „bardzo konkretnych rad”126, premier skontaktował się telefonicznie z Karolem, który obiecał, że porozmawia z matką. Karol powiedział Blairowi, że również jego zdaniem królowa nie może się dłużej „ukrywać” i musi „przybyć do Londynu, aby zareagować na wylewność ludzi”127.

Balmoral ma w sobie coś z musicalowego Brigadoon, co sprawia, że niełatwo jest ocenić nastroje panujące w oddaleniu pięciuset pięćdziesięciu[318] mil. Jednakże królowa parokrotnie była gotowa udać się na południe, gdy wezwały ją obowiązki – aby przyjąć rezygnację hospitalizowanego Macmillana, spotkać się na lunchu

z Richardem Nixonem w Chequers, przywitać Andrzeja w Portsmouth po kampanii falklandzkiej czy wziąć udział w pogrzebie Bobo MacDonald. Jej niechęć tym razem wynikała z pragnienia, by za wszelką cenę chronić wnuków. Dla królowej był to pełen ironii zwrot. Choć od lat krytykowano ją za stawianie obowiązków przed rodziną, teraz nagle znalazła się pod ostrzałem za coś wręcz odwrotnego. „Gdyby przyjechała, prasa rozpisywałaby się o bezlitosnej babce, która porzuca wnuki pogrążone w żałobie”128, rzekł Dickie Arbiter, były rzecznik prasowy królowej.

W czwartek rano tabloidy129 podgrzały atmosferę, drukując krzykliwe nagłówki: „POKAŻ, ŻE CI ZALEŻY” ( Daily Express);

„GDZIE NASZA KRÓLOWA? GDZIE JEJ FLAGA?” ( The Sun); „TWOI PODDANI CIERPIĄ: PRZEMÓW DO NAS, WASZA KRÓLEWSKA

MOŚĆ” ( Daily Mirror). Badanie opinii publicznej przeprowadzone przez MORI130 (Market & Opinion Research International) wykazało, że dwadzieścia pięć procent obywateli jest zdania, iż monarchię należy znieść, co stanowiło znaczący wzrost w stosunku do średnio dziewiętnastu procent utrzymujących się od 1969 roku.

Alastair Campbell zatelefonował do Fellowesa i Janvrina, aby zaraportować, że nastroje tłumu stały się „niebezpieczne i nieprzyjemne”131. „Robin Janvrin powiedział mi, że królowa zachowuje spokój, lecz martwi ją to, iż zdaniem narodu nie jest zmartwiona”132, opowiadał George Carey. Podczas połączenia konferencyjnego ze swoim londyńskim zespołem królowa pojęła powagę sytuacji – nie tylko to, że jej nieobecność zagraża monarchii, lecz również że musi wywiązywać się ze swej roli przywódcy narodu w czasach kryzysu.

Zapalczywość dziennikarzy miała swój udział przy podejmowaniu przez nią decyzji, lecz ważniejsza była siła przekonywania133, jaką wykazali się jej doradcy. Zamiast udać się do Londynu nocnym pociągiem i przybyć na miejsce w sobotę krótko przed pogrzebem mającym się rozpocząć o jedenastej, Elżbieta II z rodziną postanowiła przylecieć do stolicy w piątek. Wieczorem wygłosi transmitowane przez telewizję przemówienie i złoży hołd przy trumnie Diany w kaplicy królewskiej. Po jej wyjściu z pałacu Buckingham w sobotę rano sztandar królewski zostanie zdjęty i po raz pierwszy w historii na maszcie pojawi się flaga państwowa, która będzie opuszczona do połowy w hołdzie dla Diany.

Królowa poprosiła także Andrzeja i Edwarda, aby pojawili się przy trumnie Diany w czwartkowe popołudnie, po czym przeszli pieszo do pałacu Buckingham między zgromadzonymi na The Mall tłumami –

co było pierwszym okazanym publicznie gestem współczucia rodziny królewskiej. Książęta rozmawiali z żałobnikami, którzy zgotowali im ciepłe przyjęcie. „To było wyjątkowe doświadczenie, poczuć atmosferę panującą przed pałacem”, wspominał Andrzej.

„Nierzeczywiste […] absolutnie nierzeczywiste, wykraczające poza oczekiwania i zrozumienie nas wszystkich”134.

W południe Blair zatelefonował do królowej na jej prośbę, aby przedyskutować nowy plan. „Po raz pierwszy słyszałem, jak rozmawia z królową sam na sam, i muszę powiedzieć, że radził sobie całkiem nieźle z wtrącaniem «Wasza Królewska Mość» i całą resztą”, wspominał jego rzecznik prasowy, Alastair Campbell, który był świadkiem rozmowy. „Stwierdził, że powinna okazać bezbronność i że wszyscy oni cierpią. Powiedział: «Naprawdę pani współczuję. Nie ma nic gorszego od przeżywania uczuć takich, jakie pani przeżywa w tej chwili, i borykania się z kwestionowaniem własnych motywów»”135. Blair zapamiętał, że królowa „była w tamtym czasie bardzo skupiona i całkowicie przekonana. Nie poszło to łatwo, ale się udało”136.

Po południu sekretarz prasowy królowej, Geoffrey Crawford, wyszedł przed pałac Świętego Jakuba, aby odczytać niezwykłe oświadczenie, które nie tylko zapowiadało, co wydarzy się następnego dnia, ale też z nietypową delikatnością opisywało uczucia Elżbiety II. „Rodzina królewska czuje się zraniona twierdzeniami, jakoby pozostała niewrażliwa na cierpienie narodu”, rzekł, dodając, że synowie Diany „ogromnie za nią tęsknią”. Crawford podkreślił

życzenie Wilhelma i Henryka, aby przebywać w „spokojnym zaciszu”

Balmoral, jak również wysiłki królowej starającej się im pomóc

„pogodzić się ze stratą” w trakcie przygotowań do „czekającej ich żałoby przeżywanej publicznie razem z narodem”137.

Chociaż Elżbieta II była gotowa okazać nieco emocji w celu uspokojenia poddanych, przede wszystkim musiała się okazać silną przywódczynią dla swoich najbliższych i całego kraju. Małgorzata w późniejszym czasie podziękowała siostrze za to, „z jaką dobrocią zorganizowałaś życie nas wszystkich po wypadku i uczyniłaś je znośnym dla tych dwóch nieszczęsnych chłopców […] zawsze u steru

– ty, wysłuchująca każdego i załatwiająca wszystkie sprawy. […]

Moim zdaniem byłaś wspaniała”138.

Filip zaproponował, żeby w przeddzień139 powrotu do Londynu wzięli całą rodziną udział w nabożeństwie w Crathie. W odróżnieniu od minionej niedzieli, tym razem pastor Bob Sloan wymienił imię Diany w modlitwie o otuchę dla pogrążonej w żałobie rodziny królewskiej. Po mszy wszyscy przystanęli naprzeciwko gromady fotoreporterów u bram Balmoral – chłopcy w ciemnych garniturach, dorośli mężczyźni w tradycyjnych tweedowych marynarkach i kraciastych szkockich spódniczkach – żeby przyjrzeć się kwiatom złożonym przez osoby pogrążone w żalu. O czternastej czterdzieści w piątek – pięć dni po śmierci Diany – Elżbieta II i Filip pojawili się przed bramami pałacu Buckingham z niezapowiedzianym zamiarem powtórzenia tego gestu.

Kiedy wysiedli ze swego rolls-royce’a, stanęli oko w oko z tłumem stojącym w szeregu na dwadzieścia osób w głąb i sięgającym aż do pomnika Królowej Wiktorii oraz z tysiącami bukietów w celofanie ułożonych wzdłuż ogrodzenia w stertach wysokich na sześć stóp[319]. „Panowała bardzo nieprzyjemna atmosfera w tym tłumie wypełniającym The Mall”140, powiedziała zastępczyni prywatnego sekretarza królowej, Mary Francis. Niepewna, jak zareagują ludzie, królowa zdradzała miną ślady niepokoju. Kiedy Elżbieta II i książę Filip zmierzali ku złożonym kwiatom, w tłumie rozległy się oklaski.

„To jeszcze nie był koniec, ale dało się wyczuć, że nastroje się zmieniają”141, rzekła Francis. Jakaś dziewczynka wyciągnęła przed siebie bukiet. „Chcesz, żebym je tam położyła?”, zapytała królowa.

„Nie. One są dla ciebie” [320]142, odparła dziewczynka. Elżbieta II zamieniła parę słów z kilkoma kobietami, zadając im pytania („Czy długo musiała pani stać w kolejce?”143) i nachylając się, by wysłuchać ich odpowiedzi. „Powiedziałam tylko, jak bardzo mi przykro”, wspominała Laura Trani, studentka z hrabstwa Hampshire.

„Powiedziałam, że teraz musi się przede wszystkim troszczyć o Wilhelma i Henryka. Musi na nich bardzo uważać. Odparła, że właśnie taki ma zamiar. Dodała, że to dla nich takie trudne, ponieważ są bardzo młodzi i bardzo kochali matkę”144.

Już w pałacu Elżbieta II i Filip „wiele czasu spędzili na rozmowie o nastrojach w tłumie i o tym, co zaprząta myśli ludzi”, opowiadała

Mary Francis, „bardzo chcieli to zrozumieć, lecz nie do końca byli w stanie po prostu wmieszać się w tłum jako dwie prywatne osoby”145.

Królowa przygotowywała się do swojej wyczekiwanej przez wszystkich przemowy – dopiero drugiego takiego specjalnego wystąpienia nadanego przez telewizję (pierwsze miało miejsce w przeddzień wybuchu wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku). Miała je nagrać późnym popołudniem, natomiast emisję zaplanowano na wieczór tego samego dnia. „Wiedziała, że tak trzeba”, rzekł jeden z jej głównych doradców. „I nie miała wątpliwości, co chce powiedzieć”146.

Robert Fellowes napisał wstępną wersję przemówienia przy pomocy Davida Ogilvy’ego i Geoffreya Crawforda, po czym przesłał

je Robinowi Janvrinowi do Balmoral. W procesie współpracy bardzo podobnym do tego stosowanego przy okazji orędzi

bożonarodzeniowych Elżbieta II i Filip rozważali i poprawiali brudnopis przy współudziale doradców. I tak samo jak przy okazji świąt ta przemowa miała odzwierciedlać prywatne poglądy królowej, nie zaś opinie rządu.

Jednakże z czystej grzeczności Elżbieta II przesłała tekst przemowy do biura premiera. Zapoznali się z nim zarówno Blair, jak i Campbell, który zaproponował, aby Elżbieta II powiedziała, że przemawia nie tylko jako monarchini, ale też „jako babcia”147 –

co jak się okazało, zrobiło największe wrażenie na słuchaczach.

„W ostatniej chwili dyskutowano nad doborem słów”, wspominał

Blair. „Ale z języka i tonu było jasne, że gdy [królowa] postanowi coś zrobić, robi to z niemałym talentem”148.

W piątek późnym popołudniem doradcy królowej doszli do wniosku, że efekt będzie lepszy, jeśli mowa zostanie wygłoszona na żywo.

Zdecydowali też – za radą Alastaira Campbella – usadzić przemawiającą królową w Chinese Dining Room naprzeciwko otwartego okna z widokiem na tłumy przed pałacem Buckingham.

Technik telewizyjny umieścił dodatkowy mikrofon w pobliżu okna, aby uchwycić w tle szmer dobiegający z zewnątrz.

Królowa nie była zwolenniczką transmisji na żywo – dziesiątki lat wcześniej zdecydowała się nagrywać swoje orędzia

bożonarodzeniowe – lecz zawsze potrafiła stanąć na wysokości zadania, gdy zaszła potrzeba. Wesley Kerr z BBC słyszał, jak

z teleprompterem ćwiczy otwierającą kwestię. „Raz kozie śmierć”149, powiedziała.

O godzinie osiemnastej pojawiła się w okularach i idealnej fryzurze, ubrana w prostą czarną sukienkę ozdobioną trójkątną diamentową broszą, z potrójnym sznurem pereł i perłowymi kolczykami. Mówiła przez trzy minuty i dziewięć sekund, a tysiące ludzi za nią –

spacerujący, siedzący pod pomnikiem Królowej Wiktorii –

przydawały spektaklowi dramatyzmu, nieomal zjawiskowości.

Wystąpienie było utrzymane w dokładnie takim tonie jak należy: królowa minę miała poważną, okazywała tylko cień emocji. Mówiła, co myśli wprost, lecz spokojnie. Była świadoma niedostatków Diany i przede wszystkim szkód, jakie wyrządziła swemu starszemu synowi.

Jednakże zarazem wiedziała, że jej trudna synowa dotknęła czułej struny społeczeństwa i że pewne elementy jej podejścia – brak sztywności i empatia – okazały się w gruncie rzeczy dobre.

Śmierć Diany wywołała „przytłaczający smutek”, powiedziała.

„Wszyscy próbowaliśmy się z nim uporać na swój sposób”. Mówiąc

„z głębi serca”, wychwalała zmarłą księżną jako „wyjątkową i utalentowaną jednostkę ludzką”. Niejasno nawiązując do problemów emocjonalnych Diany, rzekła: „W chwilach dobrych i złych nigdy nie utraciła swej zdolności do uśmiechu i śmiechu ani nie przestała inspirować innych swą dobrocią i serdecznością”150.

Elżbieta II powiedziała – zgodnie z prawdą: „Podziwiałam ją i szanowałam za energiczność i poświęcenie dla innych, a szczególnie za jej oddanie dla obu synów”. Podkreśliła, że „my wszyscy staramy się pomóc Wilhelmowi i Henrykowi pogodzić z tą potworną stratą, która dotknęła ich i nas”. Sygnalizując swoje zrozumienie dla konieczności przystosowania się do nowych czasów, stwierdziła:

„Osobiście wierzę, że można wyciągnąć naukę z jej życia i z wyjątkowej i poruszającej reakcji na jej śmierć. Podzielam wasze pragnienie, by zachować ją w pamięci”.

Podziękowawszy wszystkim za liczne przejawy wsparcia i „odruchy życzliwości”, poprosiła telewidzów, aby pomyśleli o krewnych Diany i rodzinach pozostałych osób, które zginęły w wypadku, i zjednoczyli się z nimi „w żałobie i poważaniu” w trakcie jej pogrzebu.

Zakończyła w typowym dla niej umniejszającym stylu, dziękując Bogu

„za kogoś, kto uczynił szczęśliwymi tylu, tylu ludzi”, co było milczącym przyznaniem, że inni mogli nie czuć się tacy znów szczęśliwi.

Reakcje na przemowę Elżbiety II były w przeważającej części pozytywne. Dawny nadworny krytyk królowej, John Grigg, niegdysiejszy baron Altrincham, oświadczył, iż „była to jedna z najlepszych mów”151, i stwierdził, że królowa „uratowała sytuację”.

Zdaniem George’a Careya przemowa „świadczyła o empatii i tolerancji. Niezwykle dopomogła w uciszeniu głosów krytyki i rozwianiu nieporozumienia, które powstało”152. Tony Blair uważał

wystąpienie za „niemal doskonałe. [Elżbieta II] zdołała być królową i babcią równocześnie”153.

Negatywną ocenę wyraził dramatopisarz i powieściopisarz Alan Bennett, który przemyślnie sportretował królową w swojej sztuce A Question of Attribution. Wedle Bennetta transmisja telewizyjna była „nieprzekonująca”, ponieważ Elżbieta II „nie jest dobrą aktorką, właściwie wcale nie jest aktorką”. Wyraził ubolewanie, że nie doradzono królowej, aby „zrobiła kilka pauz i sprawiała wrażenie, iż szuka właściwego słowa”, jak również rozczarowanie faktem, że królowa „wyklepała przemówienie jak zawsze”. „Różnica między Dianą i królową”, napisał, polega na tym, że „jedna potrafiła grać, a druga nie”154.

Tymczasem niezdolność Elżbiety II do udawania, a tym bardziej do lawirowania, zawsze stanowiła największą jej zaletę.

Po czterdziestu pięciu latach na tronie charakter królowej nie pozostawiał cienia wątpliwości, gdy siedziała przed kamerami telewizyjnymi. Nieskomplikowana autentyczność czyniła jej przekaz tym potężniejszym. „Nie ma mowy o wkładaniu maski dla zyskania większej popularności”, stwierdził Simon Walker, w latach 2000–

2002 królewski sekretarz do spraw kontaktów z mediami, „ponieważ to po prostu by nie zadziałało”155.

Tego samego wieczoru w pałacu Buckingham książę Filip pomógł

rozstrzygnąć nierozwiązaną dotąd kwestię w związku z pogrzebem, mianowicie czy Wilhelm i Henryk zgodnie z królewską tradycją pójdą za trumną matki u boku swojego ojca i wuja, Charlesa Spencera.

Obydwaj chłopcy, zwłaszcza Wilhelm, od tygodnia sprzeciwiali się tak publicznemu pokazowi. Opór Wilhelma wynikał głównie z „absolutnej nienawiści do mediów”156, które zaszczuły jego matkę, jak twierdził

Alastair Campbell. Urzędnicy Pałacu Buckingham obawiali się, że jeśli książę Walii pokaże się bez synów, grozi mu „frontalny atak”, jak zanotował Campbell w swoim pamiętniku.

W piątkowy wieczór Filip – który jako siedemdziesięciosześcioletni były teść zmarłej został zwolniony z narzuconego przez tradycję obowiązku podążania za trumną pieszo – powiedział Wilhelmowi:

„Jeśli tego nie zrobisz, możesz później żałować. Sądzę, że powinieneś to zrobić. Czy jeżeli i ja pójdę, pójdziesz ze mną?”157. Wilhelm i Henryk zgodzili się bez wahania. Dołączyli do konduktu, gdy mijał

pałac Świętego Jakuba – ceremonialny orszak złożony z czterech książąt z rodu królewskiego i jednego hrabiego sunących za trumną z ciałem Diany.

Słoneczny sobotni poranek 6 września 1997 roku158 był osobliwie spokojny. Centrum Londynu zamknięto dla ruchu kołowego z wyjątkiem pojazdów służb bezpieczeństwa i samochodów przewożących żałobników do opactwa; samoloty kierowano na inne lotniska. Ponad milion osób stało wzdłuż trasy konduktu pogrzebowego liczącej cztery mile[321] i wypełniało miejskie parki.

Tłumy zamarły w bezruchu i milczeniu, przez co stukanie końskich podków na bruku, po którym jechała laweta armatnia z trumną, wydawało się tym głośniejsze.

Kondukt żałobny zmierzał ulicą Constitutional Hill z pałacu Kensington w stronę pałacu Buckingham. Ku zaskoczeniu wszystkich królowa z siostrą i resztą rodziny wyszła przed ogrodzenie, by stanąć nieopodal tłumów. Gdy przejeżdżała przed nią laweta z trumną Diany, Elżbieta II spontanicznie skłoniła głowę. „Nikt się tego nie spodziewał”, powiedziała Mary Francis, także stojąca w pobliżu. „Nie wydaje mi się, żeby wcześniej w ogóle o tym rozmawiano, a już na pewno nie z jej doradcami. Tymczasem postąpiła odruchowo i był to właściwy gest”159. Był to również jawny dowód na to, że „już jest gotowa na większą elastyczność”160, stwierdził Ronald Allison, były sekretarz prasowy królowej.

Rodzina królewska dołączyła do dwóch tysięcy osób

zgromadzonych w opactwie westminsterskim. Głośniki na zewnątrz umożliwiały zebranym tłumom śledzenie ceremonii, która była też widoczna na ogromnych telebimach. W samej Wielkiej Brytanii transmisję oglądało około trzydziestu jeden milionów ludzi, na całym świecie zaś liczba ta sięgnęła dwóch i pół miliarda. Nabożeństwo, odprawiane przez przewielebnego doktora Wesleya Carra, dziekana Westminsteru, i George’a Careya, arcybiskupa Canterbury, było

„bezwstydnie populistyczne i aż tętniące od emocji”161, wspominał

Carey. Każda z sióstr Diany odczytała inspirujące wiersze, a Tony Blair popisał się nieco zbyt zapalczywym czytaniem z Pierwszego Listu do Koryntian. Wybór fragmentów muzycznych można określić jako eklektyczny – były i tradycyjne hymny, i urywek Requiem Verdiego, i przeróbka Candle in the Wind Eltona Johna dla Angielskiej Róży, i przejmujące nuty współczesnego utworu w kompozycji Johna Tavenera.

Niespodziewanym punktem krytycznym okazał się moment pod koniec krasomówczego i wzruszającego hołdu składanego Dianie przez jej brata, Charlesa Spencera, który pochylił się nad cierpieniem Wilhelma i Henryka, składając przyrzeczenie, że Spencerowie, „wasi krewni, uczynimy co w naszej mocy, by kontynuować z wyobraźnią i czułością”162 wychowanie zapoczątkowane przez matkę. Spencerowie nie mieli większych praw nazywać się „krewnymi” chłopców niż Windsorowie i „te niepotrzebne słowa”163, jak nazwał je później Carey, obraziły królową, księcia Filipa i całą ich rodzinę zasiadającą na szkarłatno-złotych krzesłach przy trumnie spoczywającej na katafalku.

Co gorsza, gdy słowa Spencera rozbrzmiały poza murami opactwa, tłum zaczął bić brawo. „Przypominało to szelest liści”164, wspominał

Charles Moore, redaktor Daily Telegraphu, który znajdował się wtedy w świątyni. Osoby w środku także zaczęły klaskać – co samo w sobie było występkiem przeciwko tradycji Kościoła Anglii – nawet Wilhelm i Henryk, aczkolwiek Elżbieta II i jej mąż nie dołączyli do klaszczących. „To był motyw jak z Szekspira”, stwierdził Moore,

„jedna rodzina przeciwko drugiej. Ta przemowa miała moc”.

Po pogrzebie rodzina królewska wróciła do swej szkockiej reduty.

Tony i Cherie Blair przybyli tamże nazajutrz. Miał to być pierwszy jesienny weekend w Balmoral nowego premiera i jego żony, jednakże zważywszy na okoliczności, zostali tylko na lunchu z Elżbietą II i kilkorgiem jej przyjaciół. Królowa i książę Filip „byli bardzo mili”165, wspominała Cherie Blair, lecz nie padło ani jedno słowo na temat Diany czy katastrofalnych wydarzeń minionego tygodnia.

Przysłuchując się rozmowie o podchodzeniu zwierzyny, rolnictwie i rybołówstwie, Cherie rozmyślała: „To naprawdę dziwne. Wczoraj na Downing Street 10 podczas lunchu siedziałam obok Hillary Clinton i królowej Noor z Jordanii, rozmawiając o sprawach

bieżących, a dziś jestem z głową naszego państwa i rozmawiam o cenie owiec”166.

Premier odbył audiencję w salonie. Gdy jako żółtodziób popełnił

błąd i spróbował usiąść na krześle królowej Wiktorii, usłyszał

„zduszony okrzyk” lokaja i ujrzał „parę królewskich brwi uniesionych ze zgrozy”167. Blair był istotnie spięty i dopiero później zrozumiał, że rozmowę prowadził z nadmierną pewnością siebie i niejakim brakiem wrażliwości. Kiedy napomknął o możliwych lekcjach do wyniesienia, odniósł wrażenie, że królowa „roztoczyła aurę wyniosłości”. Wszakże ogólnie biorąc, zgadzała się z jego uwagami, a on „miał możliwość przekonania się na własne oczy o jej mądrości, gdy rozważała, zastanawiała się i dopasowywała”168.

Blair praktycznie nie znał wtedy jeszcze królowej, więc w tygodniu bezpośrednio po śmierci Diany premier i monarchini rzadziej się kontaktowali, niż się powszechnie wydawało. Blair i jego doradcy bynajmniej nie powodowali Elżbietą II i Filipem, jak pokazano w filmie Królowa. Prawdą jest jednak, że wpłynęli na tok rozumowania pary królewskiej dzięki ścisłej współpracy z dworzanami mającymi uszy szeroko otwarte.

Blair po części dlatego, że osobiście znał Dianę i jej osobowość, zrozumiał implikacje wynikające ze śmierci księżnej szybciej aniżeli królowa i jej doradcy. Wyczuwszy, że wylewna żałoba przeradza się w „ruch masowy dążący do zmian”169, Blair uznał, że jego zadaniem jest „obrona monarchii”170. Trudno ocenić, w jakim stopniu rzucona przez niego uwaga o „Księżnej Ludu”, abstrahując od niewątpliwie dobrych intencji, przyczyniła się do zmiany atmosfery. Gdyby jednak zachował się sztywno lub negatywnie, monarchia bez dwóch zdań ucierpiałaby bardziej. Tymczasem on spróbował skanalizować powszechny gniew i przedstawić królową w lepszym świetle.

Dworzanie Elżbiety II mieli tu decydujące znaczenie, lecz trzeba też było zakulisowych działań Blaira, nie wyłączając wykorzystania przez niego Karola w roli pośrednika, aby popchnąć królową do poczynienia kroków, które były wbrew jej naturze. W ósmej dekadzie życia Elżbieta II pojęła, że konieczne jest popuszczenie cugli tradycji, jeśli monarchia ma pozostać silna.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

„Czas nie będzie mi dyktował warunków”, powiedziała Królowa Matka. „To ja dyktuję warunki czasowi. Chcę się widywać z ludźmi”.

Królowa Elżbieta II ze swoją siostrą Małgorzatą oraz matką na balkonie pałacu Buckingham podczas obchodów setnych urodzin Królowej Matki, sierpień 2000 r. Press Association Images.

Rozdział XVIII

Miłość i żałoba

Jesienią po powrocie do Londynu królowa mogła dla odmiany wyczekiwać radosnej okazji: otwarcia wspaniale odrestaurowanych sal reprezentacyjnych zamku w Windsorze tuż przed obchodami złotej rocznicy ślubu wypadającej 20 listopada 1997 roku, równo pięć lat po druzgocącym pożarze. Głównymi inicjatorami rekonstrukcji byli Filip i Karol, którzy wspólnie pracowali przy projekcie, wykorzystując swoje zainteresowania sztuką, architekturą i szkicowaniem. Łączyła ich pasja malarska, przy czym obaj preferowali malarstwo pejzażowe. Karol stosował farby wodne i delikatne pociągnięcia pędzla, tworząc niewielkie akwarele utrzymane w stonowanych barwach, natomiast Filip posługiwał się farbami olejnymi, używając zdecydowanych kolorów i śmiałych pociągnięć pędzla, co nadawało jego pracom bardziej współczesny rys.

Obaj byli zwolennikami tradycyjnego podejścia do architektury i mieli wysokie wymagania względem sztuki rzemieślniczej przy odnawianiu bogatych w zdobienia sal zamku w Windsorze. Filip przewodniczył komisji doradczej1 zwołanej na cele tego ogromnego przedsięwzięcia, mającego przywrócić świetność pięciu salom reprezentacyjnym. Karol zawiadywał podkomisją projektową skupiającą się na odtworzeniu detali, które uległy zniszczeniu w pożodze. Królowa podsuwała pomysły mężowi i synowi i we wszystkim miała ostatnie słowo.

W celu zastąpienia prywatnej kaplicy, która spłonęła doszczętnie2, Karol stanął na czele projektu nadającego neogotycki styl wzniesionej na bazie ośmiokąta antyszambrze, obecnie zwanej Lantern Lobby, oraz styl średniowieczny przyległej kaplicy. Szkice Filipa dały początek3 nowym witrażom przedstawiającym uczestnika akcji ratunkowej, strażaka i świętego Jerzego przebijającego mieczem ziejącego ogniem smoka. Gdy Filip zaprotestował4

przeciwko mozaikowej posadzce w Lantern Lobby, wychodząc z założenia, że będzie zbyt śliska i hałaśliwa, Karol kompromisowo zaproponował utkanie dywanu z motywem gwiazdy Orderu Podwiązki

i używanie go w miarę potrzeby. Karol nadzorował także prace, które zaowocowały „współczesną reinterpretacją”5

średniowiecznego sklepienia wspornikowego majestatycznej Sali Świętego Jerzego.

Renowacja, pierwotnie mająca potrwać do wiosny 1998 roku, została zakończona pół roku wcześniej, a jej koszt wyniósł o trzy miliony funtów mniej od planowanych czterdziestu milionów przewidzianych w budżecie. Z okazji zakończenia prac królowa 14

listopada 1997 roku wydała w wyremontowanej części zamku przyjęcie dla półtora tysiąca robotników zaangażowanych przy odbudowie. Podczas imprezy pakistański cieśla podszedł do niej i powiedział: „Wasza Królewska Mość, Wasza Królewska Mość, proszę pójść ze mną. Chcę pani kogoś przedstawić”6. I zaprowadził

ją do swego brata. Gdy rozmawiała już z kimś innym, cieśla wrócił

i znowu powiedział: „Wasza Królewska Mość, proszę pójść ze mną”.

I przedstawił ją swojemu drugiemu bratu, który pomagał rzeźbić zamkowe boazerie. Zamiast się obrazić, Elżbieta II poczuła się rozbawiona jego energiczną zuchwałością. Kiedy opowiadała tę historię pewnemu szacownemu hinduskiemu dyplomacie kilka lat później, doskonale naśladując południowoazjatycki akcent, roześmiała się i spuentowała: „Trochę się bałam, że będzie miał tuzin braci!”.

Obchody złotych godów odzwierciedlały poszanowanie dla tradycji oraz elastyczność, którą rodzina królewska zaczęła przejawiać po śmierci Diany. W środę 19 listopada 1997 roku Filip złożył hołd swej żonie i rodzinie przemową podczas lunchu wydanego na cześć jubilatów przez burmistrza Londynu w budynku Guildhall. Stojąc obok siedzącej przy nim królowej, Filip powiedział, że „tolerancyjność jest jedynym niezbędnym składnikiem każdego szczęśliwego stadła. […] Bez niej nie przetrwałoby się trudnych chwil”. Jego żonie, jak dodał, „tolerancji nie brakuje, ma jej nawet pod dostatkiem”. Świadom niedawnych rodzinnych „trybulacji”, nie zapomniał również o pochwale dzieci, mówiąc, że „spisały się dość dobrze w trudnych i wymagających okolicznościach”7.

W dniu 20 listopada 1997 roku Elżbieta II i Filip wzięli udział

w nabożeństwie dziękczynnym odprawionym w opactwie westminsterskim, gdzie przed półwieczem stanęli przed ołtarzem.

Oprócz czworga dzieci i sześciorga wnucząt parze królewskiej towarzyszyło w tej doniosłej chwili siedmiu królów, dziesięć

królowych, jeden arcyksiążę, dwudziestu sześciu książąt i dwadzieścia siedem księżnych, jak również pięćdziesiąt innych par spośród zwykłych obywateli, którzy wstąpili w związek małżeński w 1947 roku. Jako że wspomnienia o pogrzebie Diany, który odbył się zaledwie jedenaście tygodni wcześniej, nadal były świeże, w atmosferze wyczuwało się powagę, zwłaszcza w obliczu Karola z samymi synami. W „chwytającym za gardło ze wzruszenia momencie” George Carey pobłogosławił klęczących przed nim Elżbietę II i księcia Filipa. „Nagle zacząłem się zastanawiać, czy nasz naród jest tak naprawdę godzien ich poświęcenia i niezachwianego poczucia obowiązku”8, wspominał arcybiskup.

Ukłonem w stronę nowoczesności był późniejszy „bankiet ludu”9, lunch wydany w stylu neolaburzystowskim przez Tony’ego Blaira.

Zamiast usadzić parę królewską przy głównym stole

na podwyższeniu i w otoczeniu luminarzy, premier zaprosił trzysta pięćdziesiąt osób z rozmaitych klas społecznych i rozmieścił je przy okrągłych stołach, nie przejmując się ich pozycją ani pierwszeństwem. Obok królowej posilał się10 pracownik przemysłu motoryzacyjnego, dżokej i technik, a sama Elżbieta II zajmowała miejsce przy dwudziestoczteroletniej drużynowej Girl Guides.

W mowie wygłoszonej podczas lunchu Blair raz jeszcze podziękował królowej za jej postawę w trakcie „potwornego testu”, jakim była śmierć Diany, gdy padały „bolesne słowa”. Wyraził

zrozumienie, „jak poruszona była pani wylewną żałobą. […] Czyniła pani wszystko […], by pomagać chłopcom i robić to, co dla nich najlepsze, jak powinno być i jak było”. Potwierdził swoje poparcie dla

„silnej i kwitnącej monarchii” u steru z królową reprezentującą

„odpowiedzialność i poświęcenie będące wartościami ponadczasowymi”. Przy tej też okazji Tony Blair w swoich pamiętnych słowach okrzyknął Elżbietę II „symbolem jedności w niepewnym świecie pełnym zmian. Jest pani naszą królową.

Szanujemy panią i cenimy. Jest pani, mówiąc krótko, kwintesencją brytyjskości”11.

W swym wystąpieniu12 królowa nie tylko wychwalała swojego męża, ale także rozwinęła myśl o „wyciąganiu nauki”, którą po raz pierwszy wyraziła w przemówieniu po śmierci Diany. Dokonując przeglądu półwiecza swego małżeńskiego życia, wspomniała o takich wynalazkach, jak telewizja, telefony komórkowe i Internet, przy

czym „gwoli prawdy” jej kontakt z tym ostatnim ograniczał się do „słuchania o ludziach, którzy surfują w Sieci”.

Rozważała „wielką konstytucyjną różnicę pomiędzy monarchią dziedziczną a rządem wybieranym w wyniku głosowania”, choć obie instytucje są zależne od przyzwolenia danego przez naród.

„Przyzwolenie to bądź jego brak”, rzekła, „w pańskim wypadku, panie premierze, jest wyrażane przy urnach wyborczych. To bezwzględny, nawet brutalny system, jednakże przynajmniej czytelny dla wszystkich”.

W wypadku rodziny królewskiej „częstokroć trudniej o odczytanie nastrojów, zaciemnionych czy to przez respekt, czy przez retorykę, czy przez przeciwstawne prądy opinii publicznej. Jednakowoż mimo przeciwności naszym obowiązkiem jest je odczytać”. Dodała, że dotychczas zawsze starała się ze wszystkich sił „z pomocą księcia Filipa i jego miłości prawidłowo je interpretować”, i zapewniła gremium, że podobnie „będą robić w przyszłości”. Wyraziła wdzięczność za wsparcie okazane jej w chwilach po śmierci Diany.

„To wy, jeśli wolno mi teraz zwrócić się do was wszystkich bezpośrednio, pomogliście nam to przetrwać”, stwierdziła. „To wy sprawiacie, że obowiązek jest przyjemnością”.

Zakończyła szczerym, lecz łagodnym hołdem złożonym Filipowi, który „nazbyt często, jak się obawiam […], musiał wysłuchiwać, jak przemawiam”. Doceniła jego pomoc przy przygotowywaniu przemówień – i to, że zawsze przedstawia swoje poglądy

„z prostolinijnością”. Przyznając, że nie jest „łasy na komplementy”, powiedziała: „przez lata dodawał mi sił i zarówno ja, jak i jego cała rodzina, a także ten kraj i wiele innych państw zawdzięczają mu więcej, niżby kiedykolwiek chciał sobie przypisać, więcej, niż nam się wszystkim wydaje”.

Złote gody królowej nieuchronnie przyczyniły się do spekulacji dziennikarzy na temat tego, jak bardzo jej wychwalana tolerancyjność została wystawiona na próbę. Od lat krążyły plotki, że Filip ugania się za spódniczkami, a w 1996 roku autorka Sarah Bradford stwierdziła sucho w swej biografii królowej, że „jawne flirty Filipa oraz jego romanse” w żaden sposób „nie zaważyły na trwałym i tak naprawdę szczęśliwym małżeństwie tych dwojga”13.

Filipa łączono z kobietami z wyższych kręgów arystokracji –

zazwyczaj z bliskimi przyjaciółkami pary królewskiej, takimi jak Jane hrabina Westmorland[322], która była znana z urody, Penny Romsey,

która często brała udział wspólnie z księciem w maratonach zaprzęgów parokonnych, jego (i królowej) kuzynka księżna Aleksandra oraz Sacha Abercorn[323], żona piątego diuka Abercorn, praktycznie rówieśnica księcia Walii. Jednakże w żadnym z tych przypadków nie istniały dowody zdrady.

Martin Charteris pragnął położyć plotkom kres na krótko przed złotymi godami królowej, udzielając wywiadu Anne de Courcy z Daily Maila. „Zwyczajnie nie znam żadnej kobiety, która by twierdziła, że jest jego kochanką bądź pozostaje z nim w zażyłych stosunkach”, oświadczył na początku listopada 1997 roku. „Gdyby jakakolwiek kobieta mogła to o sobie powiedzieć, sądzi pani, że byśmy o tym nie wiedzieli? Jest mężczyzną jak każdy inny, lubi ładne dziewczęta, uwielbia dobrą zabawę. Jednakże mam całkowitą pewność, że nigdy nie zrobił niczego, co by zagroziło małżeństwu”14.

Patricia Brabourne, kuzynka obojga małżonków, następnie wytłumaczyła znajomość Filipa z jej synową, Penny Romsey, utrzymując, że Penny jest „dobrą przyjaciółką Filipa. Ich przyjaźń w głównej mierze opiera się na wspólnym powożeniu zaprzęgów.

Kiedy ona bierze udział w zawodach, rzuca się w oczy”15. Brabourne dodała, iż „nie ma cienia wątpliwości”16, że Filip był wierny królowej.

„Nigdy nie zachowałby się niewłaściwie”, rzekła. „Zawsze kochał

królową. […] Nie mógłby uczynić nic, co by ją zraniło”17.

Sacha Abercorn również przemówiła z podobnym zamiarem uciszenia plotek. Opowiedziała autorowi Gylesowi Brandrethowi, że zaprzyjaźniła się z Filipem w latach siedemdziesiątych za sprawą wspólnego zainteresowania pracami szwajcarskiego psychiatry Carla Junga, na którego temat prowadzili „zajmujące rozmowy”.

Na pytanie Brandretha, czemu w takim razie widziano ją trzymającą się za ręce z diukiem na wyspie Eleuthera, odparła: „To była przyjaźń pełna pasji, aczkolwiek pasja ta leżała w sferze idei. […] Nie poszłam z nim do łóżka. Prawdopodobnie tak to wyglądało w oczach świata

[…], ale do niczego doszło. […] On nie jest taki. […] Potrzebuje kompana do zabawy i kogoś, z kim mógłby prowadzić intelektualne dysputy”18.

Królowa, zdaniem Pameli Hicks, „nie przejmuje się, gdy [Filip]

flirtuje. On flirtuje ze wszystkimi, a ona wie, że to nic nie znaczy”.

Wspomniała o słowach Filipa, który „z goryczą powiedział mojej siostrze, że odkąd się ożenił, nigdy nie miał romansu”. Po czym dodał

gwałtownie: „Z tego, jak przedstawia to prasa, wynika, że miałem romanse z wszystkimi tymi kobietami. Właściwie równie dobrze mogłem je mieć, przynajmniej, cholewka, bym się trochę zabawił”19.

Nawet biografka Sarah Bradford w końcu wycofała się ze swojej tezy, mówiąc w wywiadzie dla The Timesa: „prawdę powiedziawszy, jakie mamy dowody? […] Królowa ufa mu bez zastrzeżeń. Pośród tych wszystkich kłopotów wyraźnie się do siebie zbliżyli. Bo są ze sobą bardzo blisko. Rozumieją się wzajemnie”20.

Para królewska pożegnała się z jednym z najbardziej wyrazistych symboli ich związku, gdy HMY Britannia został wycofany ze służby w dniu 11 grudnia 1997 roku w Portsmouth. (Później jacht przerobiono na muzeum w Edynburgu). Przed ceremonią rodzina królewska i dworzanie weszli na pokład, by po raz ostatni spożyć lunch w reprezentacyjnej jadalni z długim mahoniowym stołem, krzesłami Hepplewhite’a i pamiątkami z podróży, takimi jak kieł

narwala, fajka pokoju Siuksów czy kość wieloryba, którą Filip przywiózł z Wyspy Zwodniczej u wybrzeży Antarktydy. Królowa w otoczeniu świty przeszła po swoim „domu na morzu” i pożegnała się z załogą. „Było to bardzo przykre, a ona płakała”21, powiedział

jeden z dworzan.

Królowa Elżbieta II ocierająca łzę, gdy u boku księcia Filipa i księcia Karola przygląda się w Portsmouth ceremonii wycofania ze służby HMY Britannia po czterdziestu trzech latach pływania po morzach, 11

grudnia 1997 r. Tim Graham/Getty Images.

Ceremonię na brzegu, odprawioną przez kapelanów marynarki wojennej z uczestnictwem dwóch tysięcy dwustu oficerów i marynarzy uprzednio służących na HMY Britannia, obejrzały miliony telewidzów. Gdy orkiestra piechoty morskiej odmaszerowywała, grała Auld Lang Syne, a marynarze po raz ostatni oddawali salut okrętowi. Królowa, ubrana na czerwono, uniosła dłoń w czarnej rękawiczce do lewego oka i otarła łzę.

Niektórzy komentatorzy prasowi skrytykowali ją za opłakiwanie statku. Jednakże dla królowej i jej bliskich HMY Britannia symbolizował dziesiątki lat wspomnień. „Służył nie tylko do pracy”, powiedziała jedna z dam dworu. „To był ich pływający dom”22.

Przede wszystkim jednak królewski jacht „był dla niej symbolem

wolności”23, stwierdził jeden z krewnych Elżbiety II.

W początkach 1998 roku dwór królewski zaczął czynić konkretne kroki w celu wdrożenia w życie nauk wyniesionych z życia Diany.

W dniach bezpośrednio po śmierci księżnej poparcie dla idei republikańskich dramatycznie wzrosło24, potem spadło do dwunastu procent po przemówieniu telewizyjnym królowej, a następnie w kolejnych miesiącach unormowało się na poziomie dziewiętnastu procent, to jest tym samym co w ciągu minionych trzydziestu lat.

Jednakże zmienność poglądów ostatnimi czasy zmusiła zastępcę prywatnego sekretarza królowej Robina Janvrina do złożenia wizyty Robertowi Worcesterowi, amerykańskiemu profesorowi mieszkającemu w Wielkiej Brytanii, który był założycielem instytutu badania opinii publicznej MORI.

Odkąd Michael Shea został w 1978 roku sekretarzem prasowym królowej, jej doradcy spotykali się regularnie z Worcesterem w Londynie na lunchu w celu wybadania, jakie są trendy w poglądach społeczeństwa na monarchię. Teraz Janvrin powiedział

Worcesterowi25, że dysponuje budżetem na prywatne badania i chce zlecić ich wykonanie MORI. Podczas spotkań w pałacu Buckingham analitycy badań opinii publicznej oceniali poparcie dla monarchii oraz republiki w zależności od regionu kraju, płci, wieku, pochodzenia społecznego i innych czynników demograficznych. Za pomocą grup fokusowych opracowali również listę dziesięciu cech (promowanie Wielkiej Brytanii za granicą, znaczenie dla Wielkiej Brytanii, duży szacunek, wspieranie i promowanie organizacji charytatywnych, ciężka praca, dobry kontakt ze zwykłymi obywatelami, dobrzy doradcy, korzystny stosunek ceny do jakości, nowoczesność, doniosłość), po czym oceniali, w jakim stopniu każda z nich jest istotna dla badanych.

Doświadczeni doradcy Elżbiety II pierwotnie martwili się dwiema sprawami: że monarchia traci poparcie młodszej części społeczeństwa i że rodzina królewska jest postrzegana jako „nazbyt krótkowzroczna i zapatrzona w siebie”26. Ogólnie biorąc, przeprowadzone badania27, obejmujące zarówno grupy fokusowe, jak tradycyjne ankiety, wykazały, że Brytyjczycy wytrwale popierają monarchię, ignorując bieżące wydarzenia – wiedza o tym przydała Pałacowi Buckingham pewności siebie i umożliwiła patrzenie

w szerszej perspektywie. Wyniki prywatnych badań z pierwszych kilku lat również pokazały, że o ile poparcie dla idei republikańskich sięga od dwudziestu ośmiu do trzydziestu pięciu procent w grupie dwudziestoparolatków, o tyle wśród trzydziestoparolatków „nie przekracza średnio” dziewiętnastu procent. „Ludzie zaczynają myśleć o przyszłości, o wychowywaniu dzieci, o życiu w przyzwoitym kraju”, skomentował Robert Worcester. „Dlatego monarchia jest tak wysoko i tak konsekwentnie ceniona”28. Najbardziej rzucającą się w oczy słabością rodziny królewskiej było ogólne poczucie, że jest ona oderwana od rzeczywistości, co utrzymywała ponad jedna trzecia Brytyjczyków, gdy badania rozpoczęto w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych.

Chociaż urzędnicy pałacowi poczuli się uspokojeni przez większość wyników, w odpowiedzi na zarzuty opinii publicznej zaczęli pracować nad strategią, która by udowodniła społeczeństwu, że rodzina królewska nie jest „oderwana od rzeczywistości”. Badania dopomogły w wyborze miejsc, które królowa powinna odwiedzić, i wydarzeń, które powinna objąć swoim protektoratem.

Dotychczasowy sekretarz prasowy został przemianowany na „sekretarza do spraw kontaktów z mediami”, a ponadto ściągnięto zatrudnionego w British Gas profesjonalistę z dziedziny public relations, trzydziestodziewięcioletniego Simona Lewisa, oddelegowanego na dwa lata przez macierzystą firmę, która przez ten czas opłacała połowę jego pensji. Lewis poznał Elżbietę II i księcia Filipa w piątkowe popołudnie pod koniec maja 1998 roku.

„Odniosłem silne wrażenie, że są nadzwyczajnie otwarci”, wspominał Lewis. „Rozmawialiśmy o tym, czym będę się zajmował

i jakie stoją przed nami wyzwania. Rozmowa była bardziej chaotyczna, niż się spodziewałem”. Lewisa uderzyła „relacja między tymi dwojgiem, to, jak swobodnie się zachowywali w swej obecności i że oboje zastanawiali się nad tą rolą. Jedno i drugie miało wkład w dyskusję”. Widać było, że Filip w szczególności „rozważał kwestię komunikacji. Większość pytań on zadawał. Bardzo się interesował

powstającą witryną internetową i starał się przeforsować pomysł

bezpośredniego kontaktu z użytkownikami. Położył krzyżyk na mediach tradycyjnych, uznawszy je za nieprzejednane. Jego zdaniem liczyła się tylko bezpośrednia komunikacja. Zrobiła na mnie wrażenie jego dalekowzroczność”29.

Również od tej pory rodzina królewska wypełniała swe obowiązki

w ściślejszym gronie. Pod koniec 1994 roku David Ogilvy powołał

do życia tak zwaną Way Ahead Group w celu zbierania w jednym miejscu królowej, księcia Filipa, ich czworga dzieci i głównych doradców dwa razy do roku z myślą o koordynowaniu planów wszystkich tych osób. Teraz koncentrowano się na nadaniu działalności członków rodziny królewskiej takiego kształtu, jaki przyjęła Diana w swych najlepszych chwilach – to jest na zmniejszeniu sztywności (zaczęto przed spotkaniami informować zaproszonych gości, że ukłon i dygnięcie nie są obowiązkowe) oraz na sukcesywnym przybieraniu swobodniejszej postawy podczas wystąpień publicznych (co równało się na przykład przyjęciu zaproszenia na herbatę w trakcie odwiedzin w mieszkaniu komunalnym czy przespacerowaniu się po sali szkolnej zamiast zwyczajowego zajrzenia za próg). „Nie chodzi o to, by mieć serce na dłoni czy razić sztucznością”, wyjaśniał jeden z dworzan, „lecz o okazywanie empatii”30.

Sloganem stało się wyrażenie „niezauważalna ewolucja”, co było analogią do sformułowania użytego przez Robina Janvrina, który powiedział o „słoiczkowej teorii monarchii”31. Sprzedawane pod marką Marmite w charakterystycznych słoikach smarowidło do chleba, obecne w kredensach Brytyjczyków od ponad stulecia, wyróżnia się szczególną czerwono-żółto-zieloną nalepką, która wydaje się dobrze znajoma już na pierwszy rzut oka. Gdyby jednak ktoś porównał liczący pięćdziesiąt lat słoik produktu Marmite z tym stojącym na półkach współcześnie, przekonałby się, że dzielą je znaczące różnice. Ewolucja zachodziła tak powoli i stopniowo, że poszczególne zmiany były niedostrzegalne. Według Janvrina monarchia musiała się zmienić w ten sam sposób – niepostrzeżenie, małymi kroczkami, aby ludzie mieli wrażenie, że instytucja pozostaje niezmienna w trakcie przystosowywania się do nowych warunków.

Jednakże Janvrinowi z jego zespołem też od czasu do czasu powinęła się noga. Na przykład wtedy, gdy w pokazie populizmu zorganizował spotkanie królowej z obywatelami przed restauracją McDonald’s. Chcąca ukazać to wydarzenie w złym świetle prasa opublikowała zdjęcia królewskiego rolls-royce’a pod znakiem fastfoodowej restauracji, przez co wyjście Elżbiety II do ludzi wypadło nieprzekonująco. „Ona ma niesamowitą intuicję co do tego, jak coś zostanie odebrane”, opowiadał Simon Lewis. „Byłem pod wrażeniem jej pragmatyzmu i wyczucia tego, co zadziała. Ma

wspaniałe wyczucie chwili. Czasami przedstawialiśmy jej pomysły, a ona mówiła: «Nie możemy tego zrobić. To by było nazbyt paradne»”32.

Ostatnie lata dwudziestego wieku przyniosły królowej nowe zmartwienia, tym razem związane z jej matką i siostrą. Królowa Matka nieuchronnie słabła, zbliżając się do setnych urodzin, aczkolwiek nie straciła bojowego ducha i odmawiała korzystania z wózka inwalidzkiego, a nawet wzdragała się przed używaniem laski. „Czas nie będzie mi dyktował warunków”, powiedziała. „To ja dyktuję warunki czasowi. Chcę się widywać z ludźmi”33.

Wypełniała obowiązki wynikające z jej pozycji nawet po tym, jak w listopadzie 1995 roku przeszła operację wymiany stawu biodrowego. Podczas wizyty w stadninie w Sandringham w styczniu 1998 roku przewróciła się i złamała lewe biodro, co wymusiło drugą podobną operację. W wieku dziewięćdziesięciu siedmiu lat raz jeszcze powróciła34 do życia publicznego, zjawiając się pod koniec marca w pałacu Świętego Jakuba na dorocznym spotkaniu Clothing Guild[324] – co było zaledwie pierwszym z czterdziestu sześciu publicznych wystąpień tego roku.

Problemy Małgorzaty były natury zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Cierpiała35 na wiele przypadłości od wielu już lat –

trapiły ją migreny, depresja, bronchit, nieżyt żołądkowo-jelitowy i alkoholowe zapalenie wątroby – głównie z powodu braku umiaru w piciu i paleniu. W 1985 roku przeszła operację usunięcia małego fragmentu płuca. Choć zmiana nie była złośliwa, księżniczka próbowała – bez sukcesu – rzucić palenie, a także ograniczyła picie whisky marki Famous Grouse.

Obie siostry nadal rozmawiały ze sobą codziennie przez telefon, a kiedy Małgorzata wyjeżdżała za granicę, po przybyciu na miejsce zawsze najpierw dzwoniła do królowej36. W Balmoral Małgorzata

„sprawiała wrażenie ubogiej krewnej”, rzekł jeden z dworzan.

„Królowej było jej żal”37. „Czasem Małgorzata była bardzo samotna”38, powiedziała jej długoletnia przyjaciółka Jane Rayne[325].

„Po Tonym, a potem Roddym nikt nie potrafił jej uszczęśliwić”, zauważył mężczyzna przyjaźniący się z Małgorzatą.

„Na wieczornych przyjęciach często dawała do zrozumienia, że powinienem ją odwieźć do domu. Zapraszała mnie do środka,

częstowała drinkiem i opowiadała o wszystkich swoich problemach osobistych”39.

Książę Edward i jego żona Sophie Rhys-Jones – hrabia i hrabina Wessex – jadący w orszaku karet po swoim ślubie w kaplicy Świętego Jerzego na zamku w Windsorze, 19 czerwca 1999 r. Tim Graham/Getty Images.

Pod koniec lutego 1998 roku, mając sześćdziesiąt siedem lat, Małgorzata doznała lekkiego wylewu. Wydobrzała dość szybko, aczkolwiek przejawiała oznaki zmęczenia i złej pamięci. Niecały rok później dotkliwie poparzyła sobie stopy, biorąc kąpiel w swoim domu na wyspie Mustique. Królowa zorganizowała dla niej lot powrotny concorde’em do Londynu, gdzie Małgorzata trafiła na leczenie do Szpitala Króla Edwarda VII. Po tym wypadku miała kłopoty z chodzeniem i często posługiwała się wózkiem inwalidzkim.

Wyraźne były także inne objawy niedowładu. Od początku lat osiemdziesiątych40 Małgorzata regularnie wymieniała korespondencję z Nancy Reagan, jednakże od 1999 roku pisać za nią

musiała jej dworka, Annabel Whitehead[326].

Jeszcze w maju 1999 roku41 królowa nie miała pewności, czy jej niedomagająca siostra powinna wziąć udział w mającym się odbyć w czerwcu ślubie księcia Edwarda z trzydziestoczteroletnią Sophie Rhys-Jones, wywodzącą się z klasy średniej pracującą zawodowo kobietą, z wyglądu przypominającą nieco Dianę. Ta córka sprzedawcy części samochodowych i gospodyni domowej dorastała na prowincji w hrabstwie Kent, gdzie uczęszczała do Kent College w Pembury, szacownej szkoły dla dziewcząt. Przepracowawszy parę lat na wielu stanowiskach w działach PR, Sophie otworzyła własną firmę w 1996 roku. Poznała Edwarda, reklamując w 1993 roku charytatywny turniej tenisowy, i po pięciu latach znajomości młodzi ogłosili swoje zaręczyny w styczniu 1999 roku.

Po fiasku programu It’a a Knockout Edward dał się poznać jako odnoszący skromne sukcesy producent filmów, między innymi dokumentów o nawiedzanych zamkach Walii, o swoim dziadku ciotecznym diuku Windsoru oraz o przywracaniu świetności zamkowi w Windsorze. Zarazem trzydziestopięcioletni Edward, jako ostatnie z dzieci królowej stanu wolnego, naraził się na uporczywą szeptaną kampanię na temat jego orientacji seksualnej, w wyniku czego Sophie została zmuszona do publicznego zaprzeczenia temu, jakoby był

gejem. „Ależbym chciała wejść na dach i krzyczeć: TO

NIEPRAWDA!”, powiedziała. „Pragnę dać ludziom dowód, ale tego nie da się zrobić”42.

W przeciwieństwie do reszty rodzeństwa Edward wziął z Sophie stosunkowo skromny ślub, który odbył się 19 czerwca 1999 roku w kaplicy Świętego Jerzego na zamku w Windsorze i który w większości zorganizowali43 sami państwo młodzi. Królowa obdarzyła ich tytułami hrabiego i hrabiny Wessex i przekazała do ich dyspozycji Bagshot Park, wiktoriańską rezydencję w hrabstwie Surrey, na którą składa się pięćdziesiąt sześć pokoi, co skrytykowano jako zbytek na tle pozycji tej pary w rodzinie królewskiej. Oboje nadal pracowali zawodowo, znani w swoich kręgach jako Edward i Sophie Wessexowie, postanowiwszy łączyć obowiązki królewskie ze zwykłym życiem.

W grudniu 1999 roku Elżbieta II utraciła jednego ze swych najlojalniejszych współpracowników, Martina Charterisa, który odszedł w wieku osiemdziesięciu sześciu lat. Na początku miesiąca

zdiagnozowano u niego późne stadium raka wątroby, po czym został

natychmiast przyjęty do Szpitala Króla Edwarda VII. W trakcie jego pobytu tamże królowa złożyła mu godzinną wizytę. „Od razu zaczęli poruszać bieżące tematy”, wspominała Gay Charteris. „Rozmawiali o różnościach. Nigdy nie widziałam ich rozmawiających ze sobą w taki sposób”44. Królowa ani razu nie złożyła swemu wieloletniemu doradcy wyrazów współczucia z powodu nieuleczalnej choroby.

„Wiedziała, że to nie miałoby sensu”, powiedziała wdowa po Charterisie, „i że Martin wolał rozmawiać o tym, o czym zawsze rozmawiali, gdy jeszcze dla niej pracował”.

Po trzech tygodniach Martin Charteris opuścił szpital i 23 grudnia 1999 roku zmarł w swoim domu w hrabstwie Gloucestershire. Rok później królowa zaprosiła na zamek w Windsorze jego rodzinę z okazji zainstalowania żeliwnej płyty kominkowej, którą rzeźbił

w ostatnim roku życia. Zmarł, zanim ukończył pracę nad nią, toteż młody rzeźbiarz z Eton dokończył dzieła. Wzór przedstawiał

wszystkie insygnia królewskie oraz fantazyjny wizerunek trzech psów rasy corgi. „Wiem, że gdyby Martin nie umarł, jeden z tych piesków miałby zadartą tylną nogę”45, stwierdziła wdowa po Charterisie. Królowa umieściła płytę kominkową w Sali Świętego Jerzego, honorując w ten sposób pamięć o człowieku, który był nie tylko jej dworzaninem, ale także przyjacielem.

W przeddzień początku nowego tysiąclecia, 31 grudnia 1999 roku, Blairowie zaprosili Elżbietę II i księcia Filipa wraz z Anną i jej mężem do przestronnej Kopuły Milenijnej w Greenwich. Pierwotnie zamierzona jako centrum wystawowe symbolizujące

neolaburzystowski wizerunek „Bądź, Brytanio!”, budowla powstawała wśród rosnących kosztów i kiepskiego planowania. Tony Blair obiecywał, że ekstrawaganckie otwarcie będzie ni mniej, ni więcej tylko „najwspanialszym show na ziemi”46. Wystąpili akrobaci w dolnej części konstrukcji, był koncert, a krótko przed północą arcybiskup Canterbury odczytał modlitwę.

Alastair Campbell zauważył, że Elżbieta II „przynajmniej zdobyła się na uśmiech”, podczas gdy pozostali „sprawiali wrażenie wkurzonych, że muszą tam być”47. Szczególnie Anna zachowała kamienną minę. Jednym z powodów mogło być niesprawne ogrzewanie, przez co królowa oraz tysiące innych gości musieli pozostać w zapiętych płaszczach. „Nie ulegało wątpliwości,

że woleliby siedzieć pod pledami w Balmoral”48, wspominał

Campbell. Gdy zegar wybił północ, wszyscy mieli ująć się za ręce i odśpiewać Auld Lang Syne. Królowa nie oderwała spojrzenia wbitego w jakiś punkt przed sobą i tylko lekko dotknęła palców Blaira i Filipa, który ucałował ją w policzek w nietypowym dla niego odruchu, zwłaszcza w podobnych okolicznościach. Nawet Blair określił ten ckliwy moment „upiornym”49.

Wbrew wyraźnemu zakłopotaniu Elżbiety II w sylwestra 1999 roku łączyła ją z Blairem serdeczna więź. Królowa przewodniczyła otwarciu szkockiego parlamentu i była świadkiem ustanowienia walijskiego zgromadzenia narodowego – co po dekadach nacisków nacjonalistów stanowiło realizację dwóch istotnych punktów programu Partii Pracy zmierzających do scedowania części funkcji ustawodawczych brytyjskiego parlamentu w Westminsterze.

„Królowa odegrała wiodącą rolę w procesie decentralizacji władzy”, stwierdził Simon Lewis. „Zrozumiałe zatem, że chciała być przy tym obecna i widoczna. Kraj się zmieniał, a ona musiała być postrzegana jako element tych zmian”50. Godząc się z decentralizacją władzy, ze zwykłą ostrożnością zauważyła, iż politycy muszą być pomni tego, że „królestwo winno nadal cieszyć się jednością. […] Części składowe to tylko fragmenty większej całości”, a zjednoczeni

„możemy być czymś znacznie więcej niż sumą składowych”51.

Początkowo Blair nie podchodził do cotygodniowych audiencji w Pałacu Buckingham z taką dbałością jak w późniejszym czasie, a nawet uchybiał Jej Królewskiej Mości, przedrzeźniając ją: „No, Blair, dość tych głupot o księżnej ludu, bo to ja jestem królową ludu”52. Z biegiem czasu nabrał „wielkiego szacunku dla jej zdolności przetrwania”53, jak powiedział Jonathan Powell, szef kancelarii premiera, oraz dla jej umiejętności „oceny ludzi i sytuacji”. Blair zrozumiał, że królowa trzyma rękę „na pulsie narodu nieprzerwanie

– zapewne nawet bardziej, niż większości się wydaje”. „Jej zaletą jest to, że potrafi dojść do sedna tego, co się dzieje”54, orzekł. „I nie chodzi tylko o znajomość faktów, że to, tamto i owamto. […] Chodzi o wyczucie […] ogólnej atmosfery”55.

Nie inaczej niż jego poprzednicy, Blair z czasem zaczął traktować audiencje u królowej jako okazję do spowiedzi. „Zwykł pracować w pośpiechu, jedno spotkanie za drugim”, opowiadał inny z jego doradców. „Czas na dekompresję przychodził, gdy wsiadał do auta

ze swoim prywatnym sekretarzem. Dla niego spotkania z królową były oazą spokoju: pojawiał się, siadał i mówił na te tematy, które ona chciała przedyskutować”56. Doceniał, że jest „bardzo rzeczowa”

i „bardzo bezpośrednia”57. Przekonał się, jak później napisał, że „z królową się nie kumpluje. Bywa, że to ona traktuje cię jak kumpla, ale nie próbuj nawet rewanżować się tym samym, bo zgromi cię tym swoim Spojrzeniem”.

Cherie Blair zmiękła w swoich poglądach na rodzinę królewską po burzliwych początkach, kiedy prowadziła sztywne rozmowy zarówno z księżniczką Małgorzatą, jak z księżniczką Anną, które odmówiły zwracania się do niej po imieniu, ponieważ – jak powiedziała Anna – „nie tak zostałam wychowana”. „Mam słabość do księcia Filipa”, oświadczyła Cherie. „Oboje bardzo się interesujemy Internetem”. Żona premiera miło spędzała czas na piknikach w Balmoral, które na początku peszyły jej męża z tego powodu, że „osoba, którą od małego znasz jako Jej Królewską Mość”, nagle zaczyna „ci nadskakiwać i dogadzać”. Cherie była pod największym wrażeniem tego58, jak Elżbieta II bawiąc się z ich dwuletnim synkiem Leo przy okazji odwiedzin w Szkocji, cierpliwie pokazywała mu, jak rzucać herbatniki psom, i reagowała z wyrozumiałością, gdy malec zasypał okruchami cały pokój.

Elżbieta II jak zawsze uważała na to, co mówi o swoim dziesiątym już premierze, aczkolwiek raz zapytana przez przyjaciółkę, powiedziała: „Wydaje mi się, że należy do niewłaściwej partii”. „Była to rzucona mimochodem obserwacja”, wyjaśniała przyjaciółka,

„pozbawiona emocji, odzwierciedlająca powszechne przekonanie, że [Blair] nie jest typowym przedstawicielem Partii Pracy”59. Filip, jak było do przewidzenia, okazał się bardziej wymowny i oznajmił

Gylesowi Brandrethowi, że choć jest z natury reformatorem, to jednak „nie tego Blairowego rodzaju, co tylko majstruje przy różnych rzeczach”60.

W marcu 2000 roku Elżbieta II udała się do Australii z trzynastą już wizytą, w czasie gdy stosunki między oboma krajami były niepewne. W listopadzie minionego roku w Australii przeprowadzono epokowe referendum w sprawie przyszłości monarchii. Pięćdziesiąt cztery procent Australijczyków zagłosowało za utrzymaniem królowej w roli głowy państwa (czterdzieści pięć procent

opowiedziało się za przeciwnym rozwiązaniem), mimo że badania opinii publicznej świadczyły o silnych republikańskich ciągotkach.

Zdaniem wielu obserwatorów obywatele odrzucili model republikański wyłącznie dlatego, że proponował on wybór prezydenta przez obie izby parlamentu, a nie bezpośrednio przez dwanaście milionów wyborców – co odzwierciedlało raczej brak zaufania do polityków aniżeli poparcie dla Elżbiety II.

Gdy królowa zjawiła się w sali szpitalnej Martina Charterisa miesiąc po referendum, „pierwsze, o czym rozmawiali, to czy Australia stanie się republiką”61, powiedziała Gay Charteris.

Elżbieta II, przejawiając filozoficzne podejście, uważała, że pewnego dnia brytyjski władca przestanie panować w Australii. W swojej przemowie wygłoszonej 20 marca 2000 roku w operze w Sydney zachowała większą równowagę – z jednej strony przypomniała słuchaczom, że „czuje się częścią tego skalistego, uczciwego, produktywnego kraju”, odkąd „pierwszy raz zeszła na brzeg”

w lutym 1954 roku, z drugiej zaś otwarcie przyznała, że „przyszłość monarchii w Australii to sprawa wyłącznie wasza, Australijczyków, do rozstrzygnięcia za pomocą demokratycznych konstytucyjnych narzędzi”. Złożyła obietnicę, że „cokolwiek przyniesie przyszłość”, jej „trwały szacunek i głębokie uczucie” na zawsze „pozostaną tak samo silne”62.

Stan zdrowia matki i siostry stale zaprzątał głowę Elżbiety II, szczególnie podczas dwutygodniowego pobytu w odległej Australii.

„Królowa wiecznie się martwiła, czy u jej matki wszystko w porządku, czy aby znowu się nie przewróci, bo przecież stare kości nie chcą się zrastać jak należy”63, opowiadała jej kuzynka Pamela Hicks.

Z okazji zbliżających się setnych urodzin Królowej Matki, które przypadały w sierpniu 2000 roku, Elżbieta II zorganizowała szereg niezapomnianych uroczystości. Pierwsza z nich, wielki bal wydany w salach reprezentacyjnych zamku w Windsorze we środę 21

czerwca 2000 roku, zarazem czciła siedemdziesiąte urodziny księżniczki Małgorzaty, pięćdziesiąte księżniczki Anny i czterdzieste księcia Andrzeja. „Królowa wiecznie się martwiła. Na liście obejmującej ponad ośmiuset zaproszonych gości znalazły się koronowane głowy Europy, królowie i królowe, książęta i księżne, znaczące postaci z brytyjskiej arystokracji, znani międzynarodowi celebryci, a także zarządcy królewskich posiadłości i trenerzy

wierzchowców. Była obecna długoletnia królewska niania, Mabel Anderson, zjawił się także Roddy Llewellyn z żoną, kapitan Mark Philips z drugą żoną, Sara diuszesa Yorku oraz Kamila Parker Bowles z małżonkiem. Bary urządzono w czterech różnych pomieszczeniach, a w Sali Waterloo na przemian przygrywały do tańca trzy orkiestry, podczas gdy w Sali Audiencyjnej grzmiały dźwięki muzyki dyskotekowej.

Cztery lata wcześniej rozległy się niezadowolone głosy64, gdy prasa ujawniła fakt, iż Królowa Matka zrobiła debet na koncie w Domu Bankowym Couttsa na kwotę czterech milionów funtów.

Krytykowano Elżbietę II, że toleruje ekstrawagancje swojej matki, oraz zasadność przyznania jej sześciuset czterdziestu trzech tysięcy funtów65 z listy cywilnej. Jednakże tylko nieliczni kręcili nosem na półtoragodzinny spektakl, który odbył się 19 lipca 2000 roku na placu Horse Guards Parade ku czci stuletniej Królowej Matki: złożony z tysiąca osób orszak66 aktorów w barwnych kostiumach, występ królewskiej orkiestry filharmonicznej, paradę żołnierzy, śpiewy, muzykę, byki, owce, kury, konie i setkę gołębi oraz podniebny pokaz zabytkowych samolotów RAF-u. Wcześniej tego samego tygodnia w katedrze Świętego Pawła odprawiono nabożeństwo, a z Izby Lordów i z Izby Gmin nadeszły życzenia dla jubilatki.

Dwa tygodnie później, 4 sierpnia 2000 roku, w dzień swoich setnych urodzin Królowa Matka przejechała u boku księcia Walii ukwieconym powozem wzdłuż The Mall do pałacu Buckingham, gdzie oczekiwał na nią czterdziestotysięczny tłum. „Minęły trzy lata od śmierci księżnej Diany, a proszę, jakie postępy poczyniła monarchia”, wspominał Simon Lewis. „Stałem na frontowym dziedzińcu pałacu Buckingham i myślałem: «Jeśli nawet istnieją wątpliwości co do tego, jak ludzie zapatrują się na monarchię, dziś czuje się ich radość». Był to znak, że instytucja monarchii przetrwała ciężkie czasy i wyszła z nich zwycięsko”67.

Tego samego lata zaczęto czynić przygotowania do zbliżających się obchodów złotego jubileuszu Elżbiety II – przypadającej w 2002 roku pięćdziesiątej rocznicy jej wstąpienia na tron. Zadanie to spoczęło na barkach Robina Janvrina, który objął stanowisko prywatnego sekretarza królowej w 1999 roku po odejściu na emeryturę Roberta Fellowesa. Janvrin, syn admirała i absolwent Uniwersytetu Oksfordzkiego, który ukończył z wyróżnieniem, służył w marynarce

wojennej i pracował w dyplomacji, zanim podjął pracę na dworze królewskim w 1987 roku. Doświadczywszy na własnej skórze najgorszych lat panowania królowej, wysunął się na czoło wśród jej nastawionych proreformatorsko doradców.

Jako pierwszego zatrudnił Simona Walkera, dotychczas dyrektora do spraw kontaktów z mediami w British Airways, który zastąpił

Simona Lewisa powracającego do macierzystej firmy British Gas po dwuletnim kontrakcie z Pałacem Buckingham. Walker, pochodzący z RPA, nie przypominał typowego dworzanina i wcześniej nie tylko pracował dla Partii Pracy, lecz także dla Johna Majora w ostatnich dwóch latach spędzonych na Downing Street 10. Doradcy królowej szukali rzecznika prasowego o bardziej obiektywnym spojrzeniu, zdolnego przewidzieć społeczny odbiór pewnych kroków. Po licznych spotkaniach z różnymi urzędnikami pałacowymi – odbywanymi głównie w celu stwierdzenia, czy Walker nie wyznaje republikańskich poglądów – Janvrin powiedział: „Tylko jedna osoba może zdecydować, czy nadajesz się do tej roli, i tą osobą jest królowa”68.

Interview Walkera z Elżbietą II miało miejsce późnym popołudniem w czerwcową środę w 2000 roku. Królowa spytała go, czy ma coś przeciwko odbyciu rozmowy na stojąco, jako że właśnie skończyła trzygodzinne pozowanie do portretu w pozycji siedzącej. Kiedy rozmawiali, jeden z psów królowej69 uporczywie szarpał Walkera za nogawkę spodni, co utrudniało mu stanie w bezruchu. Królowa nie robiła nic, by powstrzymać psa, ani nawet nie sprawiała wrażenia, że cokolwiek zauważa, w związku z czym Walker doszedł

do wniosku, iż to swoisty test mający ocenić jego zdolność panowania nad sobą.

Rozmowa była przyjacielska i swobodna, a Elżbieta II zdawała się dobrze zorientowana. Jej celem było nie tyle przeprowadzenie drobiazgowego wywiadu typowego dla sektora prywatnego, ile raczej stwierdzenie, czy Walker się wpasuje i jak im się będzie współpracowało. „Zdecydowanie robiła to w subtelny sposób”70, powiedział.

Walker dołączył do personelu Pałacu Buckingham we wrześniu 2000 roku, gdy przygotowania do złotego jubileuszu już trwały.

Zarówno on, jak i jego koledzy mieli świadomość „znużenia milenijnego” wywołanego przez szum wokół kopuły Blaira.

„Wyciszona reklama i głośny efekt zdawały się kluczowe dla

medialnego sukcesu złotego jubileuszu”71, wspominał Walker.

Uroczystości nie miały być czystym powieleniem obchodów srebrnego jubileuszu z licznymi zorganizowanymi wtedy imprezami ulicznymi – teraz zamiast na oprawę zamierzano postawić na treść72, starając się uchwycić wielokulturowe zmiany, które zaszły za panowania Elżbiety II. Podmiotem obchodów była królowa, nie instytucja monarchii, a wszelakiego autoramentu społeczności otrzymały zachętę do świętowania na swój sposób obok głównych oficjalnych uroczystości w Londynie, mających stanowić oś obchodów.

Jednym uderzającym symbolem modernistycznych nastrojów Pałacu Buckingham był właśnie malowany portret królowej, ten sam, do którego Elżbieta II pozowała przed spotkaniem z Walkerem.

Ze wszystkich wizerunków monarchini ten wzbudzał największe kontrowersje. Jego autorem był Lucian Freud, powszechnie uznawany za najznaczniejszego brytyjskiego malarza realistycznego, wnuk słynnego psychoanalityka, Zygmunta Freuda. Pomysł

sportretowania królowej73 przez niego wyszedł od Roberta Fellowesa, którego artysta uwiecznił w 1999 roku, i był ryzykowny o tyle, że malowane szorstkimi pociągnięciami pędzla portrety Freuda (nie wyłączając wizerunku prywatnego sekretarza królowej) w większości robiły wrażenie brutalnych, a nawet groteskowych.

Freud twierdził, że jego intencją jest oddanie „życia wewnętrznego czy też «podobizny wnętrza» za łatwo rozpoznawalną twarzą”74.

Z tego powodu utrzymywał, że jego zadanie jest nie mniejszym wyzwaniem niż „ekspedycja polarna”75.

Zamiast pracować w pałacu Buckingham w strojnym Yellow Drawing Room, którego okna wychodzą na The Mall i gdzie od dziesiątek lat pracowali portreciści uwieczniający królową na płótnie, Freud uparł się, aby sesje odbywały się w pałacu Świętego Jakuba, w skrzydle zwanym Friary Court, mieszczącym również pracownię malarską służącą do renowacji dzieł sztuki. Usadził

Elżbietę II na tle gołej beżowej ściany i przekonał do pozowania w diamentowo-perłowym diademie uwidocznionym na znaczkach pocztowych i banknotach funtowych, co stanowiło zaskakujący kontrast z niebieskim kostiumem i zwyczajowym potrójnym sznurem pereł. Od maja 2000 roku do grudnia 2001 roku Freud namalował

portret w ciągu piętnastu sesji76, z czego wynikała frustracja

artysty77 przywykłego do częstszych spotkań z modelem.

Siedemdziesięciosiedmioletni Freud pracował z energią, która mogła się tylko równać z wigorem jego siedemdziesięciotrzyletniej modelki.

Królowa Elżbieta II podczas pozowania do portretu pędzla Luciana Freuda w pracowni malarskiej w skrzydle Friary Court pałacu Świętego Jakuba, 2001 r. David Dawson, dzięki uprzejmości galerii Hazlitt Holland-Hibbert.

Z uwagi na wielką wartość diademu w pracowni przebywało także kilku funkcjonariuszy ochrony, ale że ich obecność rozpraszała artystę, królowa poprosiła, aby czekali za drzwiami. Opowiedziała malarzowi78, że jednego z nich poznała podczas polowania w posiadłości przyjaciół. Swoim zwyczajem zbierała upolowaną zdobycz, gdy raniony samiec bażanta wyleciał zza żywopłotu wprost na nią i trzepocząc skrzydłami i rozczapierzając pazury, powalił ją na ziemię. Ubranie miała poplamione od krwi cieknącej z zadrapań zadanych przez ptaka, a tajniak, który znalazł się w pobliżu, pomyślał, że została postrzelona. Rzucił się na nią i zaczął jej robić sztuczne oddychanie. „Uważam, że poznaliśmy się wystarczająco dobrze”79, powiedziała Freudowi. Po tamtym wydarzeniu

zaproponowała mężczyźnie pracę osobistego ochroniarza.

Elżbieta II nie tylko sprostała osławionemu przeszywającemu spojrzeniu malarza, lecz także odkryła, że wiele ich łączy. Podobnie jak królową, Freuda fascynowały konie80, i to już od wczesnego dzieciństwa, gdy sypiał w stajni, aby być bliżej tych zwierząt; później namalował kilka frapujących końskich portretów. „Lucian spędził

masę czasu z królową”, stwierdziła długoletnia przyjaciółka malarza, Clarissa Eden. „Rozmawiali o wyścigach i wierzchowcach. Musiała mu powtarzać: «Przestańmy tyle mówić. Trzeba pracować nad obrazem»”81.

 Wspomnienia o wyczynach dzieci Elżbiety II wypłynęły znów na powierzchnię w kwietniu 2001 roku, gdy żona księcia Edwarda, Sophie Wessex, dała się nabrać Mazherowi Mahmoodowi, reporterowi News of the World, udającemu arabskiego szejka zainteresowanego nawiązaniem współpracy z jej firmą PR. Mahmood po kryjomu nagrał ich rozmowę, którą następnie jego gazeta opublikowała w sensacyjnym dodatku World Exclusive. Inne tabloidy twierdziły niezgodnie z prawdą, że Sophie nazwała Elżbietę II

„kochaną staruszką”, Królową Matkę „starszą panią”, przewodniczącego Partii Konserwatywnej Williama

Hague’a „ohydkiem”, a Cherie Blair „szpetotą”. W rzeczywistości Sophie nie powiedziała nic z tych rzeczy82, jednakże była niedyskretna, opowiadając farbowanemu szejkowi, że rodzina królewska nazywa premiera „prezydentem Blairem, ponieważ wydaje mu się, że jest nim w istocie”; że Hague ma „ten okropny sposób mówienia. […] Mówi zupełnie jak kukiełka, niestety” i że John Major był „kompletnym sztywniakiem”. Stwierdziła,

że laburzystowski budżet „to kupa bzdur” i że „podwyżka wszystkich podatków jest przerażająca”83.

Próbując zapobiec publikacji zapisu rozmowy, Sophie udzieliła gazecie wywiadu za zgodą biura prasowego Pałacu Buckingham. To wtedy zaprzeczyła, jakoby Edward był gejem, i otwarcie mówiła o presji wywieranej przez porównania z Dianą, zazwyczaj na jej niekorzyść. „Doprowadza mnie to do płaczu”, wyznała. „Nie przeczę, że jesteśmy podobne i że to dla mnie ogromny komplement, kiedy ludzie tak myślą. Nigdy bym jednak nie mogła konkurować z jej publicznym wizerunkiem. Nie jestem Dianą”84. Choć było to bolesne

przeżycie dla nowicjuszki w rodzinie królewskiej, Sophie wysłała przeprosiny do wszystkich, których obraziła. O dziwo, nie tylko nie wypadła z łask królowej, lecz wręcz zbliżyła się do Elżbiety II razem ze swoim mężem. „Sophie szanuje ją przede wszystkim jako królową, dopiero potem jako teściową, ale też rozumie, że [Elżbieta II] jest zwykłym człowiekiem, i traktuje ją w ten sposób”85, powiedziała kuzynka królowej, Elizabeth Anson.

Kilka miesięcy później, w dniu 19 lipca 2001 roku, Elżbieta II podjęła dziesiątego amerykańskiego prezydenta urzędującego za jej panowania, gdy właśnie wybrany George W. Bush przybył do pałacu Buckingham ze swoją żoną Laurą na lunch przed podróżą do Genui na szczyt G8. Parze tej towarzyszył dobry znajomy królowej, Will Farish, nowy wysłannik Stanów Zjednoczonych na Dwór Świętego Jakuba. Wszyscy wysiedli pod portykiem głównego wejścia, gdzie przyjęli postawę zasadniczą, wysłuchując Gwiaździstego sztandaru w mistrzowskim wykonaniu Coldstream Guards. Gdy czterdziesty trzeci prezydent Stanów Zjednoczonych i diuk Edynburga86 wyszli na dziedziniec, by dokonać przeglądu gwardii honorowej, deszcz zaczął lać jak z cebra, przemaczając nogawki spodni i buty Busha.

Filip nieźle się uśmiał, jednakże Elżbieta II taktownie powstrzymała się od komentarza. Dziesięć lat po ich pierwszym spotkaniu w Białym Domu za prezydentury ojca George W. Bush czuł „naturalną więź”87

z królową, która stworzyła luźną i miłą atmosferę.

Sojusz brytyjsko-amerykański uległ wzmocnieniu niecałe dwa miesiące później, gdy 11 września 2001 roku terroryści islamscy z Al-Kaidy dokonali zamachów. Elżbieta II przebywała wówczas w Balmoral, lecz tym razem zachowała się inaczej niż po śmierci Diany przed czterema laty – zareagowała pewnie i szybko.

Wystosowała oświadczenie do prezydenta Busha z wyrazami

„rosnącego niedowierzania i absolutnego szoku”88 i przygotowała się do powrotu do Londynu na specjalne nabożeństwo w katedrze Świętego Pawła odprawiane dla uczczenia prawie trzech tysięcy ofiar, w tym sześćdziesięciu siedmiu obywateli Wielkiej Brytanii.

Malcolm Ross zatelefonował z Londynu do Balmoral89 z pytaniem, czy opuścić do połowy masztu flagę państwową nad pałacem Buckingham po raz drugi od śmierci Diany (Elżbieta II ponowiła ten gest szacunku90 w październiku minionego roku, gdy zmarł Donald Dewar, pierwszy minister Szkocji). Ross wysunął także nowatorską

propozycję91, aby przy kolejnej zmianie wart odegrano zarówno brytyjski, jak i amerykański hymn – ten ostatni po dwuminutowej ciszy. Królowa niezwłocznie zaakceptowała obie sugestie, a Robin Janvrin zwrócił się do ambasady amerykańskiej o współuczestnictwo.

W czwartek, dwa dni po zamachach terrorystycznych, Will Farish i książę Andrzej stali na baczność na dziedzińcu pałacu Buckingham, podczas gdy orkiestra Coldstream Guards grała Gwiaździsty sztandar, a tłumnie zgromadzeni pod pałacem ludzie płakali.

W dniu 11 września 2001 roku Elżbieta II doświadczyła także bardziej osobistej straty – jej wieloletni przyjaciel, Henry Carnarvon, doznał śmiertelnego w skutkach zawału serca w wieku siedemdziesięciu siedmiu lat. Podobnie jak królowa i miliony osób na całym świecie, Carnarvon i jego żona Jean oglądali w telewizji koszmar rozgrywający się w Stanach Zjednoczonych. Tuż po tym, jak drugi z porwanych samolotów uderzył w budynek World Trade Center, hrabia zasłabł. W karetce, jadąc do szpitala, odwrócił się do swojej żony i poprosił: „Mogłabyś zawiadomić królową?”92. Zmarł

wkrótce potem na sali operacyjnej, a jego córka, lady Carolyn Warren[327], zatelefonowała do Balmoral ze smutną nowiną.

„Królowa była wstrząśnięta”, opowiadała Jean. „Jego odejście było takim zaskoczeniem. Nikt z nas się tego nie spodziewał”93.

W piątek 14 września 2001 roku królowa wzięła udział w mszy odprawianej w katedrze Świętego Pawła w intencji ofiar zamachów z 11 września wraz z dwa tysiące siedmiuset innymi osobami, głównie Amerykanami. Książę Filip odczytał lekcję i wszyscy odśpiewali Hymn bojowy Republiki, który ostatni raz te mury słyszały w latach sześćdziesiątych po śmierci Johna F. Kennedy’ego i Winstona Churchilla. „Gdy grano nasz hymn narodowy, widziałam, że królowa śpiewa ze wszystkimi”, wspominała Jackie Davis, żona urzędnika amerykańskiej ambasady. „Pomyślałam sobie wtedy:

«Skoro ona to potrafi, ja mogę nauczyć się słów Boże, chroń królową»”94.

W dniu 20 września 2001 roku Tony i Cherie Blair udali się do Nowego Jorku, by wziąć udział w kolejnej uroczystości ku czci ofiar, mającej miejsce w kościele Świętego Tomasza na Piątej Alei.

Premier odczytał fragment z Mostu San Luis Rey Thorntona Wildera, jednakże głęboki smutek tamtej chwili najudatniej uchwyciło

„Przesłanie od Jej Królewskiej Mości Elżbiety II” odczytane przez

brytyjskiego ambasadora sir Christophera Meyera. Napisane przez Robina Janvrina, kończyło się frazą, którą Bill Clinton nazwał

„zdumiewającym stwierdzeniem”95: „Żałoba to cena, jaką płacimy za miłość”96. Słowa te były tak poruszające – i tak prawdziwe –

że doczekały się wyrzeźbienia w kamieniu97 nie tylko u Świętego Tomasza, lecz także na pomniku stojącym na Grosvenor Square nieopodal amerykańskiej ambasady w Londynie.

Tony Blair na bieżąco informował królową o rozwoju sytuacji w następnych tygodniach, kiedy przygotowywano październikową inwazję na Afganistan połączonych sił Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i innych członków NATO. Celem był atak na talibów, muzułmańskich fundamentalistów, i pozbawienie schronienia terrorystów Al-Kaidy, którzy tam się przygotowywali do rujnujących zamachów. Inwazja na Afganistan stanowiła pierwszy krok w globalnej wojnie z terroryzmem, która dwa lata później przerodziła się w atak na Irak i usunięcie od władzy dyktatora Saddama Husajna, podejrzewanego o prowadzenie nielegalnych prac nad bronią masowej zagłady do wykorzystania przeciwko Stanom Zjednoczonym i ich sojusznikom.

W tamtym okresie Blair od czasu do czasu zwracał się do królowej po radę. „Co zrozumiałe, skupialiśmy się najbardziej na świecie arabskim”, wspominał, „a ona jest z nim doskonale obeznana.

Od niepamiętnych czasów ma kontakt z rodzinami królewskimi, rodzinami panującymi w tej części świata, i posiada znaczną wiedzę o tym, jak one działają, jak myślą, co pomogło nam wypracować odpowiednie podejście”98.

Lucian Freud dokonał odsłonięcia swojego obrazu zatytułowanego po prostu Jej Królewska Mość w pałacu Buckingham w dniu 20

grudnia 2001 roku i przekazał go Royal Collection z okazji złotego jubileuszu. Prasa w większości zareagowała negatywnie: „wyjątkowo niepochlebny”, napisał Daily Telegraph; „parodia”99, ogłosił The Sun.

Obraz zdumiewa z wielu powodów, z których nie najmniej istotnym jest jego rozmiar: zaledwie dziewięć na sześć cali[328]. Jako że jest tak niewielki, wydaje się dziwacznie skoncentrowany, ukazując tylko głowę królowej i część jej barków. Gdyby nie diadem, trudno by ją w ogóle rozpoznać. „Człowiek wpatruje się weń przez pół minuty”, stwierdziła Clarissa Eden, również sportretowana przez Freuda,

„i nagle uświadamia sobie, że to przecież królowa”100. Elżbieta II ma twarz surową, brwi ściągnięte, powieki lekko opuszczone, cerę będącą mozaiką białych i pomarańczowych pacnięć farby, obwisłą brodę z cieniem sugerującym męski zarost.

A jednak chociaż Freudowi nie udało się pokazać takich jej zalet, jak wyraziste oczy i promienna cera, w hipnotyzujący sposób przedstawił kwintesencję jej obowiązkowej stanowczej natury, jak również moc i stoicyzm. „To obraz doświadczenia”101, stwierdził

Adrian Searle, krytyk sztuki współpracujący z The Guardianem.

Zarazem więc jest to dzieło sztuki swoich czasów. „Nie mógłby zostać namalowany dziesięć lat wcześniej”102, powiedział Sandy Nairne, dyrektor Narodowej Galerii Portretu od 2002 roku.

Freud wyznał, że królowa oglądała103 portret na etapie tworzenia, lecz nie zdradziła mu, co myśli. Sir Hugh Roberts, dyrektor Royal Collection, dał wyraz oficjalnemu stanowisku Pałacu Buckingham, nazywając portret „nadzwyczajnym dziełem”104. Jeszcze więcej ujawniała wypowiedź Jennifer Scott, zastępcy kustosza malarstwa Royal Collection, która napisała, że obraz ten „wydaje się szczery i prawdziwy, zupełnie jakby Freud zdarł warstwy pozy, jaka jest nieodłączną częścią monarchy, i namalował kryjącą się pod spodem osobę”105.

 Boże Narodzenie w Sandringham tego roku upływało

w niespokojnej atmosferze. Małgorzata, mająca obecnie siedemdziesiąt jeden lat, doznała dwóch kolejnych wylewów w początkach 2001 roku, w wyniku czego była częściowo sparaliżowana i ociemniała, co przykuło ją do łóżka. Gdy z okazji setnych urodzin swojej ciotki, Alicji diuszesy Gloucester, w dniu 12

grudnia 2001 roku przelotnie się pokazała w pałacu Kensington, oczy zasłaniała okularami przeciwsłonecznymi, a twarz miała spuchniętą od zażywania sterydów. Anne Glenconner, długoletnia przyjaciółka Małgorzaty i sąsiadka z hrabstwa Norfolk, zjawiła się w Sandringham i kazała wstawić do pokoju księżniczki telewizor oraz płytę grzewczą, żeby jej pielęgniarka mogła przyrządzić choćby jajecznicę. „Co za doskonały pomysł!”106, stwierdziła królowa.

Książę Karol wykazywał się szczególną troskliwością, na przemian z Anne Glenconner czytając na głos ciotce, która podówczas już prawie nie mówiła. „Jakość jej życia nie była za dobra”107, rzekła

Anne Glenconner.

Cztery miesiące po sto pierwszych urodzinach nieposkromiona Królowa Matka także zaczęła podupadać na zdrowiu. Dostała infekcji układu oddechowego i musiała przebywać w czterech ścianach swojego pokoju w Sandringham. Na początku lutego Małgorzatę przewieziono z powrotem do pałacu Kensington, podczas gdy jej matka pozostała na miejscu, aby nabrać sił. Kiedy księżniczkę na wózku inwalidzkim wieziono do samochodu, Królowa Matka,

„stosując się do rodzinnej tradycji, machała na pożegnanie białą chusteczką”108.

Rocznicę wstąpienia na tron, 6 lutego, Elżbieta II zazwyczaj obchodziła w zaciszu domowym. Jednakże z okazji złotego jubileuszu109 objęcia panowania nie tylko pokazała się publicznie, lecz także wyraziła podziękowania w nowoczesny sposób –

za pośrednictwem Internetu i swojej oficjalnej witryny www. Dzień ten rozpoczęła w Sandringham poranną przejażdżką wierzchem, po czym udała się samochodem do pobliskiej miejscowości King’s Lynn, by dokonać tam otwarcia nowego oddziału onkologicznego w Szpitalu Królowej Elżbiety, gdzie porozmawiała z pacjentami i obejrzała obiekt. W zamyśle wizyta ta miała być po części hołdem złożonym jej ojcu zmarłemu na raka płuc.

Dwa dni później Małgorzata doznała kolejnego wylewu. Z powodu oznak niewydolności serca nocą została przewieziona do Szpitala Króla Edwarda VII. Mając syna i córkę przy sobie, księżniczka zmarła w szpitalnym łóżku o wpół do siódmej rano w sobotę 9 lutego 2002 roku. Królowa była w tym czasie na zamku w Windsorze, natomiast Filip znajdował się w Sandringham, gdzie polował. Karol bezzwłocznie udał się do hrabstwa Norfolk, aby pocieszyć babkę.

Królowa Matka, jak zwykle nastawiona optymistycznie, powiedziała wnukowi, że śmierć jej córki „najprawdopodobniej była dla niej wybawieniem”110.

Pogrzeb księżniczki Małgorzaty odbył się w kaplicy Świętego Jerzego w piątek 15 lutego 2002 roku o godzinie piętnastej – pół

wieku po tym, jak w ziemi spoczął jej ojciec, król Jerzy VI.

Przysługiwał jej „ceremonialny pogrzeb królewski”, jednakże jeszcze za życia Małgorzata wyraziła życzenie, by „odejść bez szumu”, i poprosiła o „prywatny pogrzeb królewski”111, uroczystość z definicji mniej publiczną. A także, co niezwykłe w wypadku członka

rodziny królewskiej, poprosiła, aby jej zwłoki poddano kremacji i prochy złożono razem ze szczątkami ojca w jego krypcie w kaplicy.

Księżniczka osobiście wskazała teksty i muzykę do wykorzystania w trakcie nabożeństwa – zdaniem jej dobrego przyjaciela George’a Careya taki wybór świadczył nie tylko o jej „wiernym i lojalnym”112 przywiązaniu do Kościoła Anglii, ale też o prawdziwym zamiłowaniu do baletu. Gdy czterystu pięćdziesięciu żałobników wkraczało do kaplicy, organista grał „Jezioro łabędzie”

Czajkowskiego. Wśród zebranych znalazło się trzydziestu siedmiu członków rodziny królewskiej; stawili się również przyjaciele z show-biznesu, między innymi aktorki Judi Dench i Felicity Kendal. Nie zabrakło także Roddy’ego Llewellyna i Tony’ego Snowdona.

Dwa dni wcześniej w Sandringham Królowa Matka przewróciła się i skaleczyła w ramię. Mimo to chciała wziąć udział w pogrzebie, więc przewieziono ją helikopterem do Windsoru. Pojawiła się w kaplicy tuż za Elżbietą II, pchana na wózku inwalidzkim, i zajęła miejsce obok trumny okrytej osobistym sztandarem królewskim jej córki oraz wiązanką białych róż i różowych tulipanów.

Po nabożeństwie żałobnym ośmiu szkockich fizylierów[329],

ubranych w kraciaste spodnie i ciemne kurty, wyniosło trumnę, podczas gdy trębacze odgrywali capstrzyk i pobudkę. Dudziarz zagrał melodię The Desperate Battle of the Bird, zdającą się odpowiednio melancholijnym lamentem nad życiem księżniczki, która doświadczyła tylu nieszczęść. Królowa Matka zdołała się podnieść na krótko, gdy mijał ją kondukt, i przez cały czas utrzymywała emocje na wodzy, wszakże Elżbieta II, stojąc przed kaplicą i przyglądając się, jak trumna jest ustawiana na karawanie, opuściła głowę, aby otrzeć oczy. „Przy żadnej innej okazji nie widziałem królowej tak smutnej”113, skomentował Reinaldo Herrera, dobry przyjaciel Małgorzaty.

Zanim reszta rodziny wróciła do zamku na podwieczorek, Elżbieta II odzyskała panowanie nad sobą114. Skupiła się już w całości na czekającym ją za trzy dni wyjeździe na Jamajkę, która miała być pierwszym przestankiem w jubileuszowej dwutygodniowej podróży po krajach Commonwealthu, nie wyłączając Nowej Zelandii i Australii.

„Odbyła podróż zgodnie z planem”, powiedział jeden z dworzan.

„Człowiek niczego by się nie domyślił. Wypełniała swoje obowiązki,

uśmiechała się, śmiała, całkowicie zaangażowana. Być może prywatnie okazywała żałobę, nikt z nas jednak tego nie widział”115.

Wymachujący flagami Jamajczycy zgotowali gorące przyjęcie kobiecie znanej w miejscowym języku kreolskim jako „Pani Królowa”

albo „Królowa Pani”116.

Tłumy Nowozelandczyków i Australijczyków również przeszły najśmielsze oczekiwania. Sir Edmund Hillary, którego zdobycie Everestu zbiegło się w czasie z koronacją Elżbiety II, został

zaproszony na garden party w Auckland, gdzie powiedział:

„Większość ludzi w roli głowy państwa woli królową niż jakiegoś starego zbankrutowanego premiera”117. W Queensland trzydzieści tysięcy osób stało w deszczu, by wysłuchać jej w ostatni dzień dorocznego festiwalu rolniczego „Ekka”. Gdy mieszkaniec Brisbane powiedział jej, że ma sto cztery lata, królowa odparła: „Och, a moja matka liczy ich sobie zaledwie sto jeden!”118. Prywatnie „nie przestawała”119 mówić o Małgorzacie i codziennie dzwoniła, żeby sprawdzić, jak czuje się jej matka. Wróciwszy do Anglii w niedzielę 3

marca 2002 roku, niezwłocznie złożyła wizytę w Royal Lodge.

Niecały miesiąc później Elżbieta II znowu była w Windsorze, tym razem z okazji Wielkanocy. Królowa Matka wyraźnie słabła, lecz w minionym tygodniu miała dość przytomności umysłu120, by zatelefonować do przyjaciół i krewnych z różnorakimi poleceniami, które traktowała jako swoją ostatnią wolę. Rankiem 30

marca 2002 roku121 – w niedzielę wielkanocną – monarchini udała się na zwyczajową przejażdżkę konną i wtedy otrzymała od lekarzy opiekujących się jej matką informację, że koniec jest bliski. Kiedy Elżbieta II – wciąż w ubraniu jeździeckim – zjawiła się w Royal Lodge, zastała Królową Matkę siedzącą przy kominku w szlafroku.

Zamieniły parę słów na osobności122, po czym Królowa Matka nie przemówiła już więcej. Wkrótce potem zamknęła oczy i straciła przytomność, trzymana za rękę przez modlącego się kanonika Johna Ovendona, duchownego z pobliskiej królewskiej kaplicy Wszystkich Świętych.

Elżbieta II udała się na zamek, aby się przebrać, i wróciła do Royal Lodge, przyprowadzając ze sobą dzieci Małgorzaty, Davida Linleya i Sarę Chatto. Siostrzenica i zaufana przyjaciółka Królowej Matki, Margaret Rhodes, także już tam była. Mieszkała na terenie parku

windsorskiego i sumiennie odwiedzała ciotkę każdego dnia.

Kwadrans po trzeciej po południu123 Królowa Matka odeszła spokojnie w wieku stu jeden lat w otoczeniu bliskich: pozostającej przy życiu córki, dwojga wnucząt i siostrzenicy. Wszystkie te osoby płakały. Tony Blair rozmawiał z królową wieczorem tego samego dnia i odniósł wrażenie, że jest „bardzo smutna, lecz pełna godności”124.

Książę Karol, który przebywał akurat w Klosters w Szwajcarii, na wycieczce narciarskiej z oboma synami, pośpiesznie wrócił

do Windsoru już nazajutrz, by oddać uszanowanie babce, którą nazywał „nietypowym wzmacniaczem życia”125.

Przygotowany za życia Królowej Matki pogrzeb o kryptonimie „Tay Bridge” przebiegł według planu. Zgodnie ze zwyczajem nie był to pogrzeb państwowy – takie są zarezerwowane wyłącznie dla panujących monarchów, a wyjątek uczyniono dla Winstona Churchilla

– lecz ceremonialny pogrzeb królewski, który prawie niczym się nie różnił od pogrzebu państwowego. Początkowo Elżbieta II i jej doradcy martwili się126, czy będzie wystarczające społeczne zainteresowanie usprawiedliwiające dziewięciodniową żałobę, w tym trwające trzy dni oficjalne wystawienie zwłok. Obawy te wynikały po części ze skromnych tłumów przed pałacem Buckingham oraz równie skromnych wpisów w księgach kondolencyjnych wyłożonych w pałacu Świętego Jakuba, po części zaś z tonu wiadomości w gazetach – co prawda prorepublikańskich, takich jak The Guardian

– które w dzień po śmierci Królowej Matki publikowały nagłówki w rodzaju: „WĄTPLIWE POŻEGNANIE UJAWNIA PODZIAŁY

W NARODZIE”127.

W piątek 5 kwietnia 2002 roku, kiedy trumna Królowej Matki została przewieziona na lawecie w wyszukanym orszaku wiodącym od pałacu Świętego Jakuba do Westminster Hall, gdzie wystawiono ją na widok publiczny, krzykaczom zatkał usta tłum dwustu pięćdziesięciu tysięcy ludzi stojących wzdłuż trasy orszaku, miejscami głęboki na dwadzieścia osób. Trumnę spowijał czerwono-złoto-biało-niebieski osobisty sztandar królewski nieboszczki przyozdobiony herbem rodowym z wizerunkiem łuków i wspiętych na tylne łapy lwów. Na wieku spoczywał wieniec z białych kamelii z zatkniętą kartą z wypisanymi słowami: „Ku pamięci – Lilibet”.

Przed kwiatami leżała purpurowa aksamitna poduszka z wyłożoną na niej olśniewającą koroną Królowej Matki z legendarnym

stupięciokaratowym Koh-i-noorem.

Konie King’s Troop[330] ciągnęły lawetę, a tysiąc sześciuset żołnierzy reprezentujących regimenty Wielkiej Brytanii i Wspólnoty Narodów maszerowało przy poważnej melodii granej przez orkiestrę wojskową i do rytmu stłumionych werbli. Bezpośrednio za trumną podążali wszyscy męscy członkowie rodziny królewskiej oraz – po raz pierwszy – księżniczka Anna. Podobnie jak jej bracia Karol i Andrzej, była ubrana w mundur marynarski ze spodniami, co było przywilejem wynikającym z jej honorowego stopnia kontradmirała.

Przy wejściu do Westminster Hall do konduktu dołączyły Elżbieta II i córka Małgorzaty, Sarah Chatto, po czym karawaniarze przenieśli trumnę na wysoki na siedem stóp[331] katafalk, na którym przed półwieczem spoczywał król Jerzy VI. Po krótkim nabożeństwie dla krewnych zmarłej, które odprawił arcybiskup Canterbury, Elżbieta II i książę Filip zostali odwiezieni do pałacu Buckingham. Kiedy królowa machała tłumom, minę miała nieskończenie smutną. Gdy samochód wyjechał z Parliament Square i skręcił w Whitehall, tłumy milczących dotąd żałobników nieoczekiwanie wybuchnęły aplauzem, który ogarnął także stojących wzdłuż The Mall. „To był dla niej bardzo przejmujący moment”, powiedział jeden z krewnych królowej.

„Pomógł jej zrozumieć, że ludziom naprawdę zależy”128. Elżbieta II stwierdziła, że była to „jedna z najbardziej wzruszających chwil”129, jakie przeżyła.

Gdy strzelistą średniowieczną salę otwarto dla zwiedzających, ludzie ustawiali się w kolejkach, które przecinały Tamizę i wiły się na jej południowym brzegu. W ciągu trzech dni ponad dwieście tysięcy osób – znacznie więcej, niż wynosiły szacunki – przewinęło się przez Westminster Hall, żegnając Królową Matkę. Trzeba było wydłużyć godziny otwarcia, aby do katafalku mogło podejść jak najwięcej osób. Był to jeszcze jeden spektakularny dowód na to, że monarchia nie straciła na popularności, a wręcz przeciwnie.

W poniedziałkowy wieczór, na dzień przed pogrzebem, Elżbieta II złożyła hołd swej „ukochanej matce” na antenie telewizyjnej sprzed okna zamku w Windsorze. Mówiła tylko przez dwie minuty i piętnaście sekund, lecz głos miała przepełniony uczuciem, gdy wspominała swą stratę i wyrażała wdzięczność za „wylewność towarzyszącą jej śmierci”. Głębia uznania okazanego przez „was w takiej liczbie” była „przemożna”. Wyraziła również nadzieję,

że w trakcie pogrzebu „smutek zmiesza się z szerszym poczuciem wdzięczności nie tylko za jej życie, lecz za czasy, w jakich przyszło jej żyć”. Dziękowała także za „wsparcie, jakiego udzielacie mnie i mojej rodzinie, kiedy dochodzimy do siebie po jej śmierci i staramy się pogodzić z pustką, jaką po sobie zostawiła. Dziękuję wam również z całego serca za miłość, jaką obdarzaliście ją za życia, i za cześć, jaką oddajecie jej po śmierci”130.

Telewizyjne wystąpienie Elżbiety II było kulminacją szeregu publicznie wykonanych gestów rodziny królewskiej ukazującej swoje uczucia na różne sposoby. W poprzedni poniedziałek książę Karol, otoczony fotografiami Królowej Matki, również za pośrednictwem telewizji złożył krótki hołd z Highgrove. Uderzył w jeszcze bardziej intymną nutę niż jego matka, wymieniając zalety, które podziwiał

u „najcudowniejszej babci, jaką można sobie wymarzyć”. Powiedział:

„to od niej się dowiedziałem, jak ogromną wartość ma moje życie”, i: wspólnie „śmialiśmy się do łez – och, jakże będzie mi brakowało jej śmiechu i tej wspaniałej mądrości wynikającej z przebogatego doświadczenia i wrodzonej wrażliwości na życie”131.

Pozostali członkowie rodziny królewskiej również starali się nawiązać kontakt z obywatelami. Sophie Wessex, księżniczka Anna132, jej syn Peter Phillips i mąż Tim Laurence zmieszali się z tłumem oczekującym na złożenie hołdu przed trumną Królowej Matki. Tuż przed telewizyjnym wystąpieniem Elżbiety II133 książę Karol, Andrzej, Edward oraz syn Małgorzaty, David Lingley, zajęli miejsca w czterech rogach katafalku, odbywając

dwudziestominutowe czuwanie.

Najbardziej nieoczekiwaną reakcją wykazali się książęta Wilhelm i Henryk, wówczas dziewiętnasto- i siedemnastoletni, którzy w wywiadzie wypowiedzieli się na temat narwanego charakteru Królowej Matki. Opisali, jak nauczyli134 swoją stuletnią prababcię naśladować stworzoną przez Sachę Barona Cohena postać Alego G, po tym jak obejrzała występ komika w telewizji. Tego samego roku na koniec bożonarodzeniowego rodzinnego lunchu Królowa Matka wstała od stołu i rzuciła: „Złotko, lunch był bomba – szacun!”135, po czym pstryknęła palcami właśnie tak, jak robił to Ali G.

W czwartek 9 kwietnia 2002 roku jubiler koronny David Thomas był na nogach136 już o szóstej rano, aby otrząsnąć z kurzu i wypolerować koronę z wieka trumny. Milion osób zgromadziło się

wzdłuż trasy konduktu żałobnego, jedenaście milionów oglądało ceremonię na ekranach telewizorów. Wśród dwóch tysięcy dwustu osób zebranych w opactwie westminsterskim znalazło się dwadzieścia pięć europejskich koronowanych głów, Blairowie, Thatcherowie, Majorowie, James Callaghan, pierwsza dama Laura Bush oraz sekretarz generalny ONZ Kofi Annan, by wymienić tylko nielicznych dygnitarzy. Byli tam też zwykli ludzie znający Królową Matkę z ponad trzystu organizacji charytatywnych, którym patronowała bądź którymi zarządzała. W duchu wystąpienia Elżbiety II odbywające się w południe nabożeństwo żałobne łączyło w sobie cechy przesiąkniętego powagą widowiska ze wspomnieniem o tym, jak „niczym słońce” Królowa Matka „skąpała nas wszystkich w swym ciepłym blasku”, by zacytować George’a Careya. Arcybiskup Canterbury dodał, że zmarła ucieleśniała „jedną z najistotniejszych ról i pozycji – mianowicie była po prostu matką, mamusią, Królową Mamusią”137.

W tamtym tygodniu dokonała się znacząca zmiana. Przez pięćdziesiąt lat Elżbieta II podlegała swojej matce, teraz zaś zabrakło tej ostatniej. Królowa odtąd musiała odgrywać zarówno swoją, jak i jej rolę. Przeskoczyła o pokolenie wzwyż i stała się babcią narodu czy też – jak ujęła to Margaret Rhodes – „najstarszą damą królewskiego rodu”138. Chociaż Elżbieta II uwielbiała matkę, przez całe życie była nieco przyćmiona jej pogodną i przystępną obecnością, tak ukochaną przez poddanych. Elżbietę II zawsze podziwiano, natomiast teraz głębokie uczucie żywione do Królowej Matki zaczęło się zlewać w jedno z równie głębokim poważaniem, jakim obdarzano panującą królową.

Wszelako odejście siostry i matki w odstępie zaledwie sześciu tygodni było dla siedemdziesięciopięcioletniej Elżbiety II „potężnym ciosem”139, jak powiedziała Margaret Rhodes. „To było coś strasznego”, rzekła Elizabeth Anson. „Dwie osoby, z którymi rozmawiała codziennie przez telefon – nagle obu ich zabrakło”140.

Pełne znaczenie tej straty – jak również odmiennego postrzegania Elżbiety II przez naród – stanie się jasne dopiero później.

Tymczasem monarchini znalazła ukojenie w pracy.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

„Znienacka pojęli, po co jest królowa, która wywiązuje się ze swych obowiązków od pięćdziesięciu lat”.

Królowa Elżbieta II i książę Filip jadący złotą karocą z pałacu Buckingham do katedry Świętego Pawła na nabożeństwo dziękczynne z okazji złotego jubileuszu, czerwiec 2002 r. Rebecca Nadin/Press Association Images.

Rozdział XIX

Kino

„Brytyjczycy utracili zdolność do zabawy z prawdziwego zdarzenia”1, powiedział pod koniec stycznia 2002 roku historyk David Starkey, wyjaśniając, że zmiany w charakterze brytyjskiego społeczeństwa uniemożliwiają odtworzenie atmosfery święta, jaka towarzyszyła obchodom srebrnego jubileuszu panowania Elżbiety II przed ćwierćwieczem. Głos Starkeya rozległ się wśród chóru sceptyków przewidujących, że złoty jubileusz okaże się klapą.

Podobnie jak w 1977 roku prym wiódł The Guardian wespół z The Independentem – czyli te same gazety, które wieszczyły obojętną reakcję na śmierć Królowej Matki.

Nawet po fali entuzjazmu okazanego monarchii przez tłumy podczas jej pogrzebu znaczna część prasy nie przestała żywić wątpliwości. W zgodzie z przyjętą przez Pałac Buckingham strategią

„tylko ostrożnie, ostrożnie”2 oraz hamowaniem wygórowanych oczekiwań, doradcy królowej skupili wysiłki na wysublimowaniu już i tak ambitnych planów. Wszystkie uroczystości były finansowane z prywatnej kieszeni, a ich przygotowanie zabrało półtora roku.

Magnat żeglugowy Jeffrey Sterling3, baron Sterling of Plaistow[332], dzięki któremu obchody srebrnego jubileuszu odniosły sukces, został

wyznaczony na przewodniczącego komitetu przygotowawczego złotego jubileuszu. W ciągu paru miesięcy zebrał prawie sześć milionów funtów od firm i osób prywatnych, które chciały uhonorować królową.

Kluczowym punktem strategii Pałacu Buckingham4 było zaangażowanie grupy doradczej złożonej z zewnętrznych konsultantów, którzy zebrali się piętnaście razy na przestrzeni 2001

roku podczas lunchów zorganizowanych przez Robina Janvrina w Chinese Dining Room. Członkowie tej grupy wywodzili się z kadry kierowniczej firm public relations i szeroko pojmowanych mediów, a znalazła się w ich gronie Libby Purves, felietonistka The Timesa, która wyraża poglądy brytyjskiej klasy średniej. Idąc za ciosem i udowadniając swoją otwartość, Janvrin i Walker zaprosili do współpracy także przeciwników monarchii, takich jak Waheed

Alli[333], laburzysta, a zarazem odnoszący sukcesy producent telewizyjny i aktywista ruchu gejowskiego. Konsultanci wysuwali własne sugestie oraz komentowali plany przedstawiane przez urzędników pałacowych. Ani dokładny skład członkowski, ani szczegóły dyskusji nigdy nie zostały w pełni ujawnione.

Zlecane prywatnie badania opinii publicznej i grupy fokusowe5

oceniały popularność Elżbiety II w zależności od regionu. Analizy te pomogły doradcom królowej zaplanować jej trzymiesięczny objazd Zjednoczonego Królestwa, który rozpoczął się 1 maja 2002 roku i objął szesnaście regionalnych podróży. Pałac Buckingham umyślnie zaczął6 od Kornwalii i hrabstwa Devon – regionów, w których poparcie dla monarchii było największe. Dla zapewnienia szerokiego oddźwięku w mediach biuro prasowe Pałacu Buckingham przekazało informacje trzem tysiącom lokalnych organizacji jeszcze przed tym, zanim zorganizowało spotkania z dziennikarzami krajowymi i zagranicznymi.

W dniu 25 kwietnia 2002 roku Elżbieta II wydała przyjęcie na zamku w Windsorze dla ponad siedmiuset pięćdziesięciu dziennikarzy reprezentujących małe lokalne tytuły, jak również główne londyńskie dzienniki. Alastair Campbell kwaśno zauważył, że „było coś naprawdę żałosnego w tych tak zwanych starych wygach, z których wielu nazywało siebie republikanami, a którzy teraz zginali się wpół i płaszczyli”. Królowa „krążyła między nimi jakby nigdy nic i pozostawiała dorosłych mężczyzn rozpływających się z podekscytowania”7. Po wszystkim Simon Walker zaproponował8

królowej, by powtórzyć to za pięć lat. Elżbieta II odparła, że wolałaby zaczekać dziesięć.

Cztery dni później Tony i Cherie Blair wydali na Downing Street 10

przyjęcie, na które zaprosili Elżbietę II i księcia Filipa oraz pozostających przy życiu premierów sprawujących urząd za panowania królowej: Heatha, Callaghana, Thatcher i Majora, jak również żyjących krewnych reszty. „Co za ulga!”, stwierdziła królowa, witając się z Blairami. „Nie trzeba będzie nikogo przedstawiać!”9. Campbell zauważył różnicę w zachowaniu królowej w stosunku do wieczoru w Windsorze, „gdzie profesjonalnie podtrzymywała rozmowy o niczym”; w siedzibie premiera „zdawała się naprawdę miło spędzać czas”10.

Nazajutrz Elżbieta II przemówiła w połączonych izbach

parlamentu w Westminster Hall, gdzie przed zaledwie trzema tygodniami były wystawione zwłoki jej matki. Podobnie jak w tej samej scenerii przed ćwierćwieczem, słowa, które teraz padły, były osobiste i odzwierciedlały zasadniczy przekaz roku jubileuszowego.

„Zmiana stała się constans”, powiedziała. „Radzenie sobie z nią jest rosnącym wyzwaniem. To, jak stawiamy mu czoło, decyduje o naszej przyszłości”11. Podkreśliła wagę stałych zalet Brytanii –

umiarkowania i pragmatyzmu, wynalazczości i pomysłowości, sprawiedliwości i tolerancyjności – oraz tradycyjnego pojmowania posługi.

Trzymając się tematu przewodniego, nawiązała do „scalenia naszego wielokulturowego i wielowyznaniowego społeczeństwa”, określając ten proces „znacznym dokonaniem” od 1952 roku osiągniętym „nadzwyczaj pokojowo i przy dużej dozie dobrej woli”.

(Zaledwie parę dni wcześniej12 Pałac Buckingham ogłosił, że podczas swoich podróży tego lata Elżbieta II odwiedzi świątynię hinduistyczną, żydowskie muzeum, miejsce kultu Sikhów i ośrodek muzułmański – miała to być pierwsza wizyta królowej w meczecie).

W wieku siedemdziesięciu sześciu lat Elżbieta II raz jeszcze dała do zrozumienia, że „przy pomocy swojej rodziny zamierzam kontynuować najlepiej jak potrafię służbę naszemu wielkiemu narodowi bez względu na to, co przyniesie przyszłość”. Tysiąc parów królestwa i członków parlamentu powstało i długo i głośno biło jej brawo – co jak się zdawało, zarazem ją poruszyło i wprawiło w zakłopotanie.

Po trzech pierwszych podróżach w Anglii królowa udała się 13

maja 2002 roku do Irlandii Północnej w atmosferze znacząco różnej od tej, która towarzyszyła jej wizycie z okazji srebrnego jubileuszu.

Zawarte 10 kwietnia 1998 roku porozumienie wielkopiątkowe zaprowadziło w Ulsterze pokój przy kompromisowym podziale władzy między protestancką większość i katolicką mniejszość w nowo utworzonym ciele ustawodawczym, co było końcem brytyjskich rządów. Zgoda odsuwała w czasie zjednoczenie Irlandii do momentu, aż wyborcy zarówno w Ulsterze, jak i w Republice Irlandii opowiedzą się za nim w demokratycznym głosowaniu.

Cztery lata później Elżbieta II po raz pierwszy przemówiła do członków nowego Zgromadzenia Irlandii Północnej podczas przyjęcia zorganizowanego w siedzibie autonomicznego parlamentu w Stormont. Powiedziała, że mają oni „daną przez historię możliwość

zbliżenia rządzących Irlandią Północną do ludzi, którym służą”, oraz do „zaspokojenia aspiracji zarówno osób chlubiących się tym, że są Brytyjczykami, jak i tych, którzy mają silne poczucie irlandzkiej tożsamości”13.

Główną atrakcją obchodów złotego jubileuszu było czterodniowe

„przyjęcie ludowe” w początkach czerwca, obejmujące między innymi dwa bezprecedensowe koncerty w ogrodzie pałacu Buckingham. Na widowni obu znalazło się dwanaście tysięcy fanów wybranych spośród prawie dwóch milionów chętnych i każdy był

nadawany na żywo przez telewizję BBC. W sobotę 1 czerwca 2002

roku grano muzykę klasyczną, natomiast w poniedziałek 3 czerwca muzykę popularną.

Koncert popowy wymagał delikatnych zabiegów. „Istotne było zdobycie poparcia młodszej części społeczeństwa dla obchodów pięćdziesięciolecia panowania”14, stwierdził Simon Walker.

Ostatecznie to Robin Janvrin przekonał królową, która jednak zastrzegła, że ani myśli spędzić trzech godzin na wysłuchiwaniu piosenkarzy pop. W ramach kompromisu dworzanie przewidzieli pojawienie się królowej mniej więcej na trzydzieści pięć minut przed końcem drugiego koncertu.

Rozpoczął się on od mocnego uderzenia – Brian May, gitarzysta zespołu Queen, stojąc na dachu pałacu Buckingham, zagrał własną wersję hymnu narodowego. Elżbieta II zjawiła się15, gdy Eric Clapton śpiewał Laylę, po czym została przedstawiona jako „ta złota jubilatka” przez komika odgrywającego postać dame Edny Everage.

Królowa z żółtymi zatyczkami w uszach16 zasiadła obok męża, premiera z żoną i dwudziestu czterech członków rodziny królewskiej w loży dla VIP-ów, skąd obejrzała ostatnie występy. Koncert zakończył Paul McCartney, który wykonał Hey, Jude. W towarzystwie Filipa, Karola, Wilhelma i Henryka królowa zeszła na scenę, by przyłączyć się do wykonawców, podczas gdy Karol pozdrawiał

swoją „mamę” i chylił czoła przed „wyjątkowym półwieczem”, dodając: „Zawsze ucieleśniałaś w naszych oczach to, co najważniejsze w życiu – ciągłość. Wyznaczałaś kurs na tradycję i stabilność pośród znaczących, nieraz niebezpiecznych zmian”17.

Publiczność zaczęła bić brawo, a Karol ucałował matkę w policzek.

Potem Elżbieta II zapaliła pochodnię przed pomnikiem Królowej

Wiktorii, jedną z ponad dwóch tysięcy płonących na terenie Zjednoczonego Królestwa i krajów Commonwealthu. W Kenii ognisko rozpalono w pobliżu hotelu Treetops, gdzie królowa dowiedziała się o wstąpieniu na tron. Wieczór zakończył spektakularny pokaz fajerwerków i widowisko z pokazem świateł na fasadzie pałacu Buckingham dla milionowego tłumu zgromadzonego wzdłuż The Mall i w pobliskich parkach. Elżbieta II i książę Filip przyglądali się ze specjalnej platformy, uśmiechając się szeroko, gdy na elewacji pałacu pokazała się świetlista wersja flagi państwowej.

W ostatni dzień obchodów, we wtorek 4 czerwca 2002 roku, królowa przejechała złotą karocą z pałacu Buckingham do katedry Świętego Pawła na jubileuszowe nabożeństwo, po czym w budynku Guildhall wzięła udział w uroczystym lunchu, podczas którego usłyszała od Tony’ego Blaira: „Szacunek być może się dziedziczy, lecz na miłość trzeba sobie zasłużyć, a uczucie, którym naród panią obdarza, jest z całą pewnością szczere”18. Po południu Elżbieta II i książę Filip zjawili się na odbywającym się na The Mall festiwalu, w którym występowało dwadzieścia tysięcy osób, w tym chór muzyki gospel złożony z pięciu tysięcy osób i przedstawiciele pięćdziesięciu czterech krajów Commonwealthu w strojach narodowych. Zanim nadeszła pora podwieczorku, nie było gdzie szpilki wcisnąć; ludzie powiewali chorągiewkami, wiwatowali i śpiewali – tak jak przed ćwierćwieczem – Kraj nadziei i chwały oraz Boże, chroń królową, podczas gdy królowa z rodziną machała ręką z balkonu pałacu Buckingham. Nad ich głowami, na wysokości zaledwie półtora tysiąca stóp[334], przeleciał concorde, a za nim zespół akrobacyjny RAF-u Red Arrows w idealnej formacji.

Uroczystości trwały przez całe lato, gdy Elżbieta II królewskim pociągiem przemierzała kraj, pokonując trasę trzech i pół tysiąca mil[335] i odwiedzając siedemdziesiąt miast i miasteczek. Wydawała garden party w Sandringham i Balmoral, jak również w pałacach Buckingham i Holyrood. Świętowała również prywatnie.

Pięćdziesięciu mężczyzn, którzy w latach chłopięcych byli jej paziami19 podczas różnych oficjalnych ceremonii, wydało na jej cześć elegancką kolację w klubie dżentelmenów White’s, gdzie kobiety miały wstęp tylko przy wyjątkowych okazjach. Wedle opowieści jednego z członków, odźwierny zobaczywszy zbliżającą się monarchinię, burknął: „Królowa w klubie dżentelmenów – to

początek końca!”20. (Fotografia królowej w otoczeniu jej byłych paziów po dziś dzień wisi dumnie w toalecie klubu).

Obchody złotego jubileuszu okazały się ogromnym sukcesem.

„Ludzie ocknęli się i zrozumieli, że Jej Królewska Mość zapewnia stabilność, pokój, ciągłość, pogodę ducha wśród przeciwności losu i uśmiech, gdy sprawy zaczynają przybierać zły obrót”, stwierdził jej były sekretarz prasowy Charles Anson. „Znienacka pojęli, po co jest królowa, która wywiązuje się ze swych obowiązków od pięćdziesięciu lat”21. Nawet prasa stała się mniej zjadliwa na fali ogólnej przychylności. Uroczystości jubileuszowe „udowodniły z całą mocą”, odnotowało BBC, „że królowa i monarchia są nadal w wielkim poważaniu milionów Brytyjczyków”22. Wyniki niezależnych sondaży także dobrze wróżyły. „Ludzie czuli, że królowa zwraca na nich uwagę, i dobrze się bawili”23, powiedział Robert Worcester z MORI.

Kiedy zaczęto przeprowadzać sondaże dla Pałacu Buckingham, osób uważających, że monarchia jest oderwana od rzeczywistości, było czterdzieści procent; tymczasem w latach bezpośrednio po obchodach jubileuszu półwiecza panowania Elżbiety II liczba ta spadła do dwudziestu paru procent.

Jesienią 2002 roku królowa uwikłała się w kontrowersję związaną ze spotkaniem przed pięcioma laty z Paulem Burrellem, kamerdynerem księżnej Walii. Burrella określano mianem „opoki”

Diany ze względu na jego bezgraniczne oddanie, aczkolwiek jak się okazało, z dyskrecją było u niego gorzej. Zanim zaczął pracować dla Diany, Burrell był lokajem w pałacu Buckingham, a królowa odznaczyła go za zasługi Królewskim Orderem Wiktorii, wyróżnieniem leżącym w jej gestii. Słyszała, że po śmierci Diany pogrążył się w wielkim smutku, toteż gdy poprosił o audiencję u niej, wykazała się wspaniałomyślnością i nie odmówiła.

W czwartkowe popołudnie 18 grudnia 1997 roku Burrell miał wiele do powiedzenia, gdy przybył do prywatnego salonu Elżbiety II na pierwszym piętrze pałacu Buckingham od strony ogrodów.

W trakcie półtoragodzinnego spotkania opowiadał „szczegółowo”24

o kłopotach Diany i jej uczuciach do Karola. Powiedział, że matka Diany25, Frances Shand Kynd, podczas wizyt w pałacu Kensington darła listy i notatki córki, a także poinformował królową, że „zabrał

część dokumentów księżnej i schował je w bezpiecznym miejscu”26 –

co było jednym z wielu tematów27, które poruszył, zanim audiencja dobiegła końca.

Trzy lata później28, w styczniu 2001 roku, kierując się doniesieniem innego byłego dworzanina, policja przeszukała dom Burrella. Efektem rewizji było ponad trzysta przedmiotów pochodzących z siedziby Diany, w tym ubrania, biżuteria, torebki i meble, jak również mniejsza liczba rzeczy rzekomo otrzymanych od Karola i Wilhelma. Byłego kamerdynera oskarżono o kradzież.

W miarę rozwoju śledztwa królowa była kilkakrotnie informowana29

o postępach przez Robina Janvrina, lecz sama nie wspomniała mu o rozmowie z Burrellem, ponieważ jak później powiedziała, nie sądziła, aby wzmianka30 o ukryciu dokumentów Diany miała związek z postawionym mu oskarżeniem. Burrell również nie wyjawił

szczegółów audiencji swoim prawnikom, gdyż jak twierdził, była to sprawa „prywatna”31.

Proces Burrella rozpoczął się 14 października 2002 roku, na dzień przed powrotem królowej do Anglii z dziesięciodniowej jubileuszowej podróży po Kanadzie. W piątek 25 października 2002 roku w drodze na nabożeństwo żałobne Filip i Karol rozmawiali32 o powszechnie znanej sprawie. Filip napomknął, że Elżbieta II przyjęła Burrella po śmierci Diany i że kamerdyner mówił coś o zachowanych dokumentach. Najwyraźniej było to nowością dla Karola.

Natychmiast przekazał tę informację swemu prywatnemu sekretarzowi, który powiadomił władze. W dniu 1 listopada 2002

roku prokurator wycofał oskarżenie na tej podstawie, że „fałszywie założono, iż pan Burrell nie powiedział nikomu o przechowywanych przedmiotach”33. Mimo że to, co Burrell powiedział królowej, dotyczyło wyłącznie niesprecyzowanych dokumentów, a nie znacznej liczby wartościowych przedmiotów, sprawa została wycofana z wokandy.

Prasa zrobiła użytek z tej nagłej zmiany frontu i zaczęła sugerować, że królowa starała się wraz z synem przerwać proces, aby uniknąć żenujących zeznań na temat zmarłej księżnej i całej rodziny królewskiej. Nie mniej szkodliwa była alternatywna interpretacja – mianowicie że Elżbieta II jest „zapominalską staruszką”34.

W rzeczywistości królowa bynajmniej nie zapomniała o tamtym wydarzeniu. Wcześniej w Balmoral, gdy o szykującym się procesie

trąbiono w wiadomościach, Elżbieta II podejmowała gości drinkami przed udaniem się na piknik. „Była wzorem cierpliwości, niezwykle ukontentowana i rozluźniona”, powiedziała przyjaciółka, która spędzała z nią tamten dzień. „Niejako mimochodem wspomniała o rozmowie, którą przeprowadziła z Burrellem. Pamiętała doskonale, że Burrell powiedział jej o zabraniu pewnych dokumentów, a nie setek rzeczy”35. Sprawiała takie wrażenie, jakby uważała, że jego wyznanie ma niewielką wagę. „Dodała, że wyrzuciła to z pamięci”, opowiadała ta sama przyjaciółka. „Sprawa stała się znów aktualna tylko z powodu procesu, który zaprzątał ludzi. Wyrażała się bardzo rzeczowo, jak gdyby dyskutowała na ten temat przy innych okazjach”.

Michael Peat, który już wcześniej opuścił Pałac Buckingham i został

prywatnym sekretarzem Karola, starannie sprawdził, czy na pewno nie było „niczego niewłaściwego ani żadnego przeoczenia”36

w zakończeniu procesu Burrella. Peat odkrył, że „brak dowodów”

na to, jakoby rewelacje te zmieniły przebieg procesu. Zauważył przy tym, że gdyby Pałacowi Buckingham faktycznie zależało na takim wyniku, wcześniej było „niemało okazji, aby pokrzyżować szyki prokuratorze”. Tymczasem dopiero po rozpoczęciu procesu prasa przedstawiła główny punkt oskarżenia, mianowicie że Burrell wyniósł

po cichu setki przedmiotów, nie mówiąc o tym nikomu.

Tydzień po wycofaniu zarzutów królowa podjęła się zadania, które jej matka sumiennie wykonywała rok w rok – stanęła na Polu Pamięci przy opactwie westminsterskim, gdzie ustawiono dziewiętnaście tysięcy malutkich krzyży w hołdzie brytyjskim żołnierzom poległym na polu walki. Tę tradycję zapoczątkowano w 1928 roku dla uczczenia pamięci zabitych w pierwszej wojnie światowej. Królowa Matka nieodmiennie zostawała tam dłużej, przystając i rozmawiając z tyloma wojskowymi i krewnymi ofiar, z iloma tylko mogła.

W listopadzie ubiegłego roku37 przyszła ustawić krzyż pomimo silnego mrozu, a teraz Elżbieta II robiła to samo w trakcie krótkiego nabożeństwa, w którym wzięło udział parę tysięcy osób. Podczas kończącej nabożeństwo minuty ciszy po twarzy królowej płynęły łzy.

 Jeśli nawet królowa przejawiała oznaki kruchości emocjonalnej po wzlotach i upadkach 2002 roku, jak zwykle nie mogła narzekać na zdrowie. Podczas wystawy koni w Windsorze w maju minionego roku publiczność podziwiała jej wigor, gdy kibicowała Filipowi

biorącemu udział w maratonie zaprzęgów parokonnych w parku windsorskim. „Osobiście zasiadła za kierownicą swojego range rovera i jeździła po kolei do wszystkich przeszkód rozmieszczonych w odległości pół mili”, wspominała Nini Ferguson, jedna z amerykańskich uczestniczek zawodów. „Filip powoził zaprzęgiem czterokonnym. Przyglądała się, jak pokonuje przeszkodę, po czym biegiem wracała do samochodu. Była w kaloszach, za nią powiewała apaszka i truchtało kilku psich ulubieńców. Miała tyle energii i żywiołowości i zdawała się taka młoda”38.

W początkach stycznia 2003 roku Elżbieta II poślizgnęła się na nierównym podłożu w Sandringham, idąc od Desert Stara, jednego z jej obiecujących źrebaków. Naderwała sobie ścięgno w prawym kolanie, co wymagało przeprowadzenia artroskopii39. W liście do Monty’ego Robertsa wyraziła swoją frustrację na uwięzienie

„przeciągłe we wnętrzach”40, skarżąc się, że nie może jeździć konno ani wyprowadzać psów na spacer. Jednakże szybko wróciła do formy, po czym rok później przeszła identyczną operację41 na lewe kolano w celu wyleczenia nieznacznego uszkodzenia ścięgna, które wykryli u niej lekarze. Przez kilka tygodni poruszała się o lasce, lecz niebawem znowu mogła co tydzień jeździć wierzchem. Jedynym ustępstwem z jej strony z racji wieku było dosiadanie kuców zamiast tak jak dotychczas dużych wierzchowców. „Mierzą jakieś czternaście dłoni[336] w kłębie i są przysadziste”, stwierdził Michael Oswald.

„Niewiele osób w jej wieku jeździ w siodle, stanowią więc bezpieczny środek transportu”42.

Po odejściu Królowej Matki i księżniczki Małgorzaty Elżbieta II zaczęła się częściej spotykać z dalszymi krewnymi. Do niedawna niemal rytuałem były coniedzielne spotkania w Royal Lodge na południowym drinku z matką po nabożeństwie w królewskiej kaplicy Wszystkich Świętych w Windsorze. Teraz królowa odwiedzała43 swoją kuzynkę Margaret Rhodes, filigranową dziarską ziemiankę. Jej dom w parku windsorskim44 jest niewielki i przytulny, ze skromnym umeblowaniem i podłogą zasłaną gumowymi zabawkami Gildy, jej teriera rasy west highland. Na stołach w saloniku Margaret trzyma fotografie Królowej Matki, króla Jerzego VI oraz Elżbiety II w stroju używanym w Balmoral.

Gdy mąż Margaret Rhodes zachorował na nieuleczalnego raka w 1981 roku, królowa podarowała im ten dom, aby mieli bliżej

do londyńskich szpitali niż z ich gospodarstwa w hrabstwie Devon.

„Jak by się wam podobało życie na przedmieściach?”, zapytała królowa. „To było jak odpowiedź na wysłuchane modlitwy”45, wspominała jej kuzynka.

Co niedziela Elżbieta II zasiada za kółkiem46 swojego jaguara, aby odbyć krótką przejażdżkę spod kościoła. Kuzynka wita ją dygnięciem, po czym królowa przysiada na wypłowiałej sofie w saloniku, nie zdejmując kapelusza, w każdej chwili gotowa do powrotu na zamek.

Podczas gdy Elżbieta II popija dżin z dubonettem, rozmawiają o wydarzeniach minionego tygodnia i wymieniają wiadomości o sprawach rodzinnych i różnych znajomych – na przykład dyskutują o stanie zdrowia podeszłego wiekiem naganiacza zwierzyny z Balmoral.

Wypadki 2002 roku – straty osobiste oraz życzliwe przyjęcie obchodów jubileuszu – stanowiły swego rodzaju punkt zwrotny, a kłopoty lat dziewięćdziesiątych zostały odłożone ad acta. Królowa częściej się uśmiechała, występując publicznie. Zdawała się cieplejsza, przystępniejsza, bardziej rozluźniona – do pewnego stopnia zaczęła przypominać swoją matkę. „Może to zabrzmieć obrazoburczo”, powiedział markiz Salisbury, „lecz rzekłbym, że królowa raczej rozkwitła po śmierci matki”47. Monty Roberts miał

odczucie, że władczyni okazuje „więcej zrozumienia dla cudowności życia niż dotąd”48.

W trakcie skromnej kolacji w 2003 roku z grupą grenadierów gwardii w mesie oficerskiej pałacu Świętego Jakuba – urokliwym pomieszczeniu o wysokim sklepieniu49, umeblowanym antykami, wyposażonym w srebra regimentowe oraz drzwi zabrane z latryny okopów pierwszej wojny światowej, ozdobionym portretem młodej królowej Wiktorii – śmiechy i odgłosy ożywionej rozmowy było słychać za otwartymi oknami. Odebrano telefon od skarbnika królowej, Malcolma Rossa, który podówczas mieszkał w pałacu.

Urzędnik skarżył się na hałas, nie wiedząc, kto jest podejmowany kolacją tego wieczoru. Dowódca straży przekazał wiadomość Elżbiecie II, która odparła: „Och, proszę powiedzieć Malcolmowi, żeby nie był niemądry”50.

Markiz Salisbury wychwycił zmianę w zachowaniu królowej w lutym 2003 roku, siedząc obok niej na przyjęciu z okazji siedemdziesiątych urodzin Ginny Ogilvy, hrabiny Airlie, w londyńskim

klubie Annabel’s. Elżbieta II opowiadała przyjaciołom, jak bardzo nie mogła się doczekać tego przyjęcia, ponieważ miała to być jej pierwsza wizyta w klubie nocnym od początku małżeństwa. „Bawiła się jak nikt inny”, stwierdziła Annabel Goldsmith (od której imienia klub wziął swoją nazwę), także siedząca obok królowej. „Ta surowa kobieta śmiała się i żartowała. Rozbawiła wszystkich przy stole”51.

Nazajutrz Elżbieta II udała się do opactwa Świętego Albana w St. Albans nieco na północ od Londynu. Gdy przedstawiano ją dygnitarzom, dziekan opactwa dostrzegł markiza Salisbury i zapytał

królową, czy miała okazję go poznać. „O tak”, odparła Elżbieta II dźwięcznym tonem. „Ostatniej nocy byłam z Robertem w klubie do wpół do drugiej nad ranem”52.

Zyskała również nową powiernicę w osobie Angeli Kelly, która zajęła miejsce Bobo MacDonald. Dwadzieścia pięć lat młodsza od królowej53 Kelly niczym żołnierz pięła się po szczeblach dworskiej kariery od pozycji pokojówki do garderobianej, aczkolwiek sama siebie nazywa raczej „osobistą asystentką”. Podobnie jak Bobo, która była córką kolejarza, Kelly wywodzi się z prostej rodziny mieszkającej w Liverpoolu, gdzie jej ojciec był pracownikiem portowym. Jednakże w przeciwieństwie do Bobo, która pozostawała niezauważona, Kelly – pulchna, tryskająca życiem blondynka – wybija się na tle reszty królewskiej świty.

Gdy Kelly przebywa z królową, „jest mnóstwo wesołego śmiechu”54, powiedziała Anne Glenconner. „Zapełniła pustkę powstałą po śmierci siostry i matki królowej”55, zdaniem jednego z krewnych Elżbiety II.

Kelly dba o królewską garderobę niezwykle profesjonalnie, wykorzystując tradycje zapoczątkowane przez Hartnella i Amiesa i własne wyczucie teatralności niezbędne w publicznych wystąpieniach monarchini. Często towarzyszy urzędnikom pałacowym w wyprawach rekonesansowych (w tak zwanym

„rozpoznaniu”) przed zagranicznymi podróżami królowej, aby zobaczyć miejsca, w których pokaże się królowa, sprawdzić, jakie są barwy narodowe, oraz ustalić, które kolory mogą nieść negatywne konotacje. „Angela rozumie, że królowa musi wkładać stroje, które wyróżniają ją z daleka, oraz że we wnętrzach może nosić beże i szarości, to jest odcienie znacznie bardziej neutralne”56, skomentował doświadczony doradca królowej. Kelly korzysta z usług

nowego pokolenia projektantów mody, takich jak na przykład Stewart Parvin, ale też projektuje sama wiele sukni, płaszczów i kapeluszy, po czym daje je do uszycia na miejscu po niskich kosztach.

Królowa od dawna wykazuje zainteresowanie swoją biżuterią i zna historię poszczególnych ozdób z imponującej prywatnej kolekcji.

Sprawia jej przyjemność wystawianie kunsztownych ozdób czy to publicznie, czy w zaciszu domowym, i nieraz przy okazji proszonych kolacji wkłada liczne pierścienie, nawet na palce wskazujące.

Pewnego razu, gdy przy okazji kolacji w Winfield House przedstawiano jej Joela Arthura Rosenthala, amerykańskiego projektanta biżuterii marki JAR, powiedziała: „Słyszałam, że Damien Hirst wykorzystał diamenty do stworzenia czaszki z klejnotów, ale ja wolę nosić klejnoty na szyi”57.

Angela Kelly w oparciu o wiedzę swojej szefowej, stworzyła komputerowe bazy danych, dzięki czemu ma wszystkie informacje na wyciągnięcie ręki, gdy podaje królowej na tacy wybraną biżuterię.

„Angela potrafi rzucić informację, którą wynalazła Bóg wie gdzie”, opowiadała jedna z dworek. „Jeśli brosza jest, powiedzmy, z Meksyku, wymieni miejsca, z których pochodzą poszczególne kamienie. Jest bardzo zapalona i sprawia, że staje się to dobrą zabawą”58.

 W środę 19 listopada 2003 roku królową i jej dworzan po przebudzeniu powitało specjalne wydanie Daily Mirrora z dużym na całą stronę zdjęciem lokaja na słynnym balkonie pałacu Buckingham z wypisanym nad głową płonącymi literami: INTRUZ.

Podpis wyjaśniał: „Przed przyjazdem Busha ujawniamy, że nasz reporter był przez dwa miesiące lokajem w pałacu, co jest największą w historii kompromitacją królewskiej ochrony”59.

W środku gazety znalazło się czternaście stron60 fotografii zrobionych po kryjomu oraz opisów codziennych zajęć członków rodziny królewskiej i ich prywatnych apartamentów, poprzedzielanych nie mniej sensacyjnymi nagłówkami („MOGŁEM

OTRUĆ KRÓLOWĄ”). Wszystko to było dziełem

dwudziestosześcioletniego reportera Daily Mirrora, Ryana Parry’ego, który za pomocą oszustwa zdobył pracę lokaja w pałacu Buckingham, po czym wyskoczył ze swoimi rewelacjami, łamiąc klauzulę poufności zawartą w umowie, którą podpisał przy zatrudnieniu.

Gazeta usiłowała przedstawić ten wyczyn jako przysługę oddaną społeczeństwu, jednakże w większości sprowadzał się on do odsłonięcia kurtyny prywatnego życia Elżbiety II i jej najbliższych.

Najczęściej komentowane było zdjęcie stołu śniadaniowego nakrytego dla królowej i księcia Filipa – z białym obrusem, leżącą na środku kompozycją z kwiatów, srebrnymi sztućcami i zastawą z porcelany kostnej – oraz zamieszczona dla kontrastu fotografia stołu z tanim radyjkiem tranzystorowym i trzema ustawionymi idealnie równo plastikowymi pojemnikami z płatkami śniadaniowymi.

Parry napisał, że królowa jada tosty z „rzadką marmoladą”, aczkolwiek i tak na ogół karmi nimi swoje psy siedzące pod stołem.

Zdradził, że każdy z członków rodziny królewskiej jada co innego na podwieczorek; książę Andrzej miał być abstynentem, który czasami sklnie swego lokaja, a księżniczka Anna zażyczywszy sobie

„przejrzałego banana i soczyste kiwi”, rozprawia się z nimi

„zręcznie”. Parry określił Sophie Wessex jako „miłą i pełną wdzięku”, królowa wydała mu się rozmowna i sympatyczna – „nawet w połowie nie tak wyniosła, jak wymaga jej pozycja”61, skomentował The Sunday Times.

Fotografie i opisy prywatnych apartamentów podkreślały upodobanie Andrzeja do pluszowych zwierzątek i poduszek z wyhaftowanymi napisami w rodzaju „Używaj życia!”, bałagan w salonie Anny, gdzie „każda powierzchnia jest zakryta książkami, bibelotami i stertami papieru i czasopism”, oraz nowoczesny wystrój i porządek panujący we wnętrzach przydzielonych Edwardowi i Sophie. Parry’emu udało się nawet strzelić fotkę wyłożonej dywanem łazienki Wessexów, ozdobionej ryciną, która przedstawia królową przemawiającą do grupy pingwinów odzianych w „szaty królewskie”.

Nazajutrz Daily Mirror uderzył ponownie, tym razem „demaskacją Windsoru w wykonaniu naszego człowieka”62, który na fotografii zamieszczonej na pierwszej stronie głaskał corgi królowej na tle zamku, po czym następowało jedenaście stron zdjęć i tekstów opisujących jego weekend pracy dla Elżbiety II. Wykonana przez niego fotografia stołu śniadaniowego królowej ukazywała rządek porannych gazet, jak zwykle z Racing Postem na samym wierzchu, dalej zaś leżały Daily Mail, Express, Daily Mirror (z rewelacjami danego dnia, w tym wypadku fragmentem książki Paula Burrella o rodzinie królewskiej), i wreszcie Daily Telegraph i The Times.

Parry doniósł, że królowa jada kolację sama, oglądając programy telewizyjne zadziwiająco niskich lotów: The Bill, cieszący się wielką popularnością serial policyjny („Nie znoszę The Bill”, powiedziała królowa Parry’emu, gdy nalewał jej kawę, „ale po prostu nie mogę się oderwać od ekranu, kiedy leci”), ciągnącą się od niepamiętnych czasów operę mydlaną EastEnders oraz w co trudno uwierzyć, Kirsty’s Home Videos, program komediowy przedstawiający przysyłane przez telewidzów nagrania, których „znaczna część obejmuje ujęcia gołych tyłków”. W dodatku specjalnym znalazła się również rozkładówka z fotografią luksusowej, utrzymanej w stylu wiktoriańskim oranżerii z roślinami, rzeźbami, krytym basenem, kortem do badmintona, stołem do tenisa stołowego i ogrodzonym siatką drewnianym koniem Karola do ćwiczenia gry w polo.

Elżbieta II wpadła we wściekłość, a jej prawnicy bezzwłocznie wszczęli odpowiednie kroki przeciwko gazecie, powołując się na „wysoce niestosowne pogwałcenie prywatności pozbawione jakichkolwiek uzasadnionych podstaw”63. Sąd wydał zakaz publikowania jakichkolwiek dalszych materiałów oraz ograniczył

prawo gazety do reprodukowania większości zamieszczonych już zdjęć. Daily Mirror musiał pokryć koszty sądowe wynoszące dwadzieścia pięć tysięcy funtów, zwrócić Pałacowi Buckingham wszystkie niewykorzystane fotografie i zniszczyć nieopublikowane materiały.

Jednakże misja Piersa Morgana, redaktora Daily Mirrora, który następnie przeszedł do amerykańskiej telewizji, zakończyła się sukcesem. Nie tylko udało mu się zawstydzić rodzinę królewską, ale też publikację64 – po której oczywiście nastąpił wysyp artykułów w innych gazetach – zgrać w czasie z przybyciem do Londynu George’a i Laury Bushów z drugą państwową wizytą prezydenta Stanów Zjednoczonych w Wielkiej Brytanii. Poprzednim amerykańskim przywódcą podejmowanym na tę skalę przez Pałac Buckingham był Woodrow Wilson zaproszony na kilka dni w grudniu 1918 roku.

Historyczną wizytę Busha i tak już przyćmiły kwestie bezpieczeństwa i perspektywa wielotysięcznych marszów protestacyjnych przeciwko wojnie w Iraku. Z tego powodu królowa musiała zrezygnować z tradycyjnej ceremonii powitalnej na placu Horse Guards Parade, po której zwyczajowo następował przejazd karetami wzdłuż The Mall do pałacu Buckingham. W zamian odbyła

się okrojona wersja ceremonii na dziedzińcu za ogrodzeniem pałacowym, gdzie normalnie ma miejsce zmiana wart. Bushowie zostali przewiezieni z tyłu pałacu (gdzie spędzili noc) na frontowy dziedziniec. Schodami wyłożonymi czerwonym chodnikiem przeszli do specjalnie wzniesionego pawilonu, gdzie powitała ich królowa i szereg dygnitarzy. Członkowie Household Cavalry przejechali przed nimi stępa, prezydent z diukiem Edynburga dokonali przeglądu gwardii honorowej, po czym wszyscy weszli do środka na lunch –

całość wydawała się jedną wielką improwizacją65, co zauważyła i obśmiała prasa.

Jednakże para prezydencka była zachwycona, a królowa, która zdążyła nawiązać przyjazne stosunki z obydwojgiem, sprawiła, że poczuli się mile widzianymi gośćmi. „Nie wzruszały jej protesty”, wspominał George W. Bush. „Wiele w życiu widziała i coś takiego nie mąciło jej spokoju. Mojego zresztą też”66.

Wieczorem Elżbieta II wydała oficjalny bankiet państwowy na sto sześćdziesiąt osób. W kolejny wieczór para prezydencka zrewanżowała się mniejszą i mniej uroczystą proszoną kolacją w siedzibie amerykańskiej ambasady, gdzie gospodarzami byli Will i Sarah Farishowie. Wśród pięciu tuzinów gości znaleźli się co znaczniejsi Amerykanie, senator George Mitchell i Rose Marie Bravo, dyrektorka zarządzająca firmy Burberry. „Było zupełnie jak na zjeździe starych przyjaciół”, wspominała Catherine Fenton, osobista sekretarka prezydenta. „Królowa i diuk Edynburga powitali Farishów serdecznie i wszyscy dużo się śmiali”67.

Tamtego tygodnia na ulice wyległo wielu protestujących, którzy występowali przeciwko Blairowi i Bushowi, przy czym w wypadku premiera chodziło o wlokącą się kampanię Partii Pracy mającą przynieść zakaz polowania na lisy. Gdy Blair chciał wyjaśnić, o co chodzi, Bush zapytał: „I po co ci to było, chłopie?”68. Jak później powiedział Tony Blair, prezydent „jak zawsze przeszedł od razu do sedna”.

Wysunięty projekt ustawy zakazującej polowań na lisy zjednoczył

bojowników o prawa zwierząt, przejętych losem tychże (zwyczajowo zabijanych przez watahy psów gończych pod koniec polowania), z populistami naskakującymi na arystokrację. Blair wykorzystał

okazję jak rasowy polityk w celu ułagodzenia lewicowego odłamu partii. Debata nad zakazem pochłonęła69 ponad siedemset godzin

prac parlamentu – najwięcej ze wszystkich ustaw za kadencji Blaira.

Zelektryzowała również środowiska „prowincjonalnego przymierza”, ściągając do Londynu spore pokojowo nastawione tłumy zamożnych ziemian, jak i skromnych mieszkańców wsi, których utrzymanie zależało od tego sportu. Choć książę Walii nie przyłączył się do ich wystąpień, wiadomo było, iż zarówno on, jak jego synowie są zapalonymi myśliwymi; Karol zresztą otwarcie bronił legalności polowań na lisy, mówiąc Blairowi, że pomysł zakazywania jest

„absurdalny”70. Blair z kolei przestrzegł Karola przed próbą

„pogrywania z nim w politykę”71. Sophie Wessex wyraziła na głos pokutujące w rodzinie królewskiej poglądy, mówiąc: „Polowanie na lisa to nic innego jak utrzymywanie populacji szkodników na rozsądnym poziomie, ale ludzie myślą, że chodzi o zabawę arystokracji, która robi, co jej się żywnie podoba”. Dodała, że Blair

„nie ma bladego pojęcia o życiu na wsi”72, co premier później potwierdził73 jako zgodne z prawdą.

Elżbieta II jak zawsze musiała zachować neutralność. Wszakże jak zauważyła jej kuzynka Margaret Rhodes: „To w głębi serca prawdziwa ziemianka. Broniłaby prawa do polowań jako czynnika spajającego prowincję”74. Przed poddaniem ustawy pod głosowanie królowa na swój nienachalny sposób prowadziła lobbying75 podczas pobytów Blaira w Balmoral. Cierpliwie wyjaśniała mu przy kolacji, że polowanie to rozrywka nie tylko dla arystokratów, ale też dla zwykłych ludzi. Niektórym z myśliwych, mówiła, bardzo daleko do zamożności, muszą za opłatą wypożyczać konie z publicznych stajni. Oczywiście zakładała, że Blair słyszał o podobnych udogodnieniach – są w końcu stałym elementem wiejskiego krajobrazu – on jednak nie miał o nich pojęcia.

Jej uwagi pomogły premierowi zrozumieć gospodarcze i społeczne znaczenie myślistwa w rejonach wiejskich, co spowodowało, że w późniejszym czasie przyznał, iż zakaz ten był „jedną z tych inicjatyw ustawodawczych, których najbardziej żałuję”76. Twierdził

jednak, że nie był w stanie powstrzymać wprawionego w ruch koła legislacyjnego, które ostatecznie w 2004 roku doprowadziło do przegłosowania ustawy znanej jako Hunting Act. W rzeczywistości

„dopuścił, by kompromisowa wersja ustawy została odrzucona przez jego partię”, jak napisał Charles Moore w The Spectatorze, i pozwolił, aby ustawa „zaowocowała […] stuprocentowym

zakazem”77. W praktyce polowania na lisy trwały w najlepsze, gdyż sprytni myśliwi wynajdywali przeróżne kruczki, tak więc nigdy nie doszło do oczekiwanych aresztowań na szeroką skalę. Mimo to wszyscy członkowie rodziny królewskiej musieli zaprzestać polowań na lisa, jako że z formalnego punktu widzenia stały się nielegalne.

W sobotę 9 kwietnia 2005 roku książę Walii w końcu ożenił się z miłością swego życia, Kamilą Parker Bowles, trzydzieści cztery lata od chwili, gdy się poznali, i prawie dwie dekady od odnowienia ich romansu w połowie lat osiemdziesiątych. W dniu ślubu on liczył

pięćdziesiąt sześć lat, a ona pięćdziesiąt siedem.

Kamila rozwiodła się z pierwszym mężem w 1995 roku i od tamtej pory, a zwłaszcza po śmierci Diany, coraz częściej pojawiała się na horyzoncie. Na obu koncertach z okazji złotego jubileuszu78

w ogrodach pałacu Buckingham po raz pierwszy pokazała się publicznie z Elżbietą II i resztą rodziny królewskiej. Mimo iż romans z Kamilą pogłębił problemy małżeńskie księcia Walii, królowa była świadoma jej zalet – błyskotliwego dowcipu, elastyczności, serdeczności, zdrowego rozsądku oraz przede wszystkim przywiązania do Karola. Kamila lubiła sporty, tak ważne dla członków rodziny królewskiej, i pozostała zwolenniczką wyznawanych przez nich tradycji. Przez lata obrzucania jej błotem Kamila zachowała taktowne milczenie, które również wywarło wrażenie na królowej. „Kamila nigdy nie biadoli”, powiedziała jedna z jej długoletnich przyjaciółek. „Godzi się z tym, co ją spotyka, i zawsze stara się dopatrzyć dobrych stron”79. Kiedy tabloidy zaczęły jątrzyć na tygodnie przed mającym się odbyć ślubem, Kamila zażartowała: „Przecież chodzi tylko o parę staruszków, którzy się hajtają80”.

Zgodnie z liberalną doktryną anglikańską dwoje rozwodników może wziąć ślub kościelny, jednakże hierarchia Kościoła Anglii uznała, iż wziąwszy pod uwagę jawne cudzołóstwo tej konkretnej pary, byłoby to obrazą dla znacznej części duchownych i wiernych.

Dlatego przyszli małżonkowie złożyli przysięgę w obecności urzędnika ratusza w Windsorze.

Jako głowa Kościoła Anglii Elżbieta II uznała, iż niewłaściwością z jej strony byłoby uczestniczenie w ślubie cywilnym, na którym świadkami było dwudziestu ośmiu krewnych młodej pary. „Jej decyzja z całą pewnością nie miała nic wspólnego z osobistymi

zapatrywaniami, za to wiązała się z rolą publiczną”, skomentował

na bieżąco Jonathan Dimbleby. „Doradcy, jakiekolwiek by mieli poglądy w tej sprawie, nie byli w stanie sprawić, aby [królowa]

zmieniła zdanie – nawet jeśli mogła się wydawać przez swoją decyzję złą matką czy nadmierną tradycjonalistką”81. Wszelako zarówno Elżbieta II, jak i książę Filip wzięli udział w „nabożeństwie modlitewnym i kontemplatywnym”, które odbyło się później w kaplicy Świętego Jerzego.

Książę Karol po ceremonii zaślubin z Kamilą Parker Bowles, diuszesą Kornwalii, wraz z królową Elżbietą II przed kaplicą Świętego Jerzego w Windsorze, 9 kwietnia 2005 r. Bob Collier/Press Association Images.

Wśród osób tam zgromadzonych znaleźli się premier Blair z żoną, wielu innych przywódców politycznych, jak również przedstawiciele licznych domów panujących w Europie i na Bliskim Wschodzie, utytułowani arystokraci i gwiazdy telewizji i kina, między innymi Kenneth Branagh i Prunella Scales. Podczas tradycyjnego nabożeństwa odprawionego przez Rowana Williamsa, sto czwartego arcybiskupa Canterbury, wykorzystano Modlitewnik Powszechny z 1662 roku, który Karol przedkładał nad współcześniejsze wersje.

Przeciwnie niż przed ćwierćwieczem, gdy z okazji ślubu w katedrze Świętego Pawła wystąpił w zdobnym mundurze komandora marynarki wojennej, tym razem włożył elegancki garnitur, natomiast Kamila – odtąd diuszesa Kornwalii – zdecydowała się na długą do ziemi suknię z bladobłękitnego jedwabiu wyszywanego złotem.

Po opuszczeniu kaplicy zachodnim wyjściem para nie wymieniła zwyczajowego pocałunku na oczach dwóch tysięcy weselników, którzy weszli na teren zamku, wykupiwszy specjalne bilety, aczkolwiek nowożeńcy urządzili sobie kilkuminutowy spacer, ściskając dłonie i odbierając gratulacje.

Wszyscy byli w wybornym nastroju podczas przyjęcia wydanego przez matkę księcia w salach reprezentacyjnych zamku. „Mam dwa bardzo ważne ogłoszenia”, rzekła królowa. „Domyślam się, że chcecie wiedzieć, kto jest zwycięzcą Grand National.

Hedgehunter”82. Kiedy ucichły brawa, Elżbieta II zwróciła się do Karola i Kamili i powiedziała: „Pokonawszy Becher’s Brook i The Chair [najniebezpieczniejsze i najwyższe przeszkody w tym wyścigu]

oblubieńcy dotarli szczęśliwie do mety”. „Rozległ się ryk aprobaty, nadzwyczaj niekrólewski”83, napisał wiekowy reporter Melvyn Bragg, który miał to szczęście, że znalazł się pośród „wielkich gangów Anglii” świętujących to małżeństwo. Karol złożył hołd swojej

„najdroższej Kamili”84, dziękując jej, że „podjęła się odpowiedzialnej roli mojej żony”. Gdy Joan Rivers, aktorka komediowa i przyjaciółka państwa młodych, została przedstawiona królowej, powiedziała:

„Dziś wieczorem występuję w programie Larry’ego Kinga i zamierzam mu zdradzić, jak piękna jest pani broszka”.

„Dziękuję”85, odparła nieco skonsternowana Elżbieta II.

Kiedy państwo młodzi opuszczali zamek, by udać się na miesiąc miodowy do Birkhall, zatrzymali się jeszcze przy głównym wyjściu, gdzie Kamila i Elżbieta II wymieniły pocałunek na pożegnanie –

po raz pierwszy publicznie. Książęta Wilhelm i Henryk86 również ucałowali swoją macochę, zanim wsiadła do oczekującego samochodu z wypisanymi na szybie słowami: „Książę” i „Diuszesa”.

W czerwcu 2005 roku Wilhelm ukończył studia na szkockim uniwersytecie w St. Andrews. Jego młodszy brat Henryk rozpoczął

już karierę wojskową, a Wilhelm zamierzał go w tym naśladować.

Najpierw jednak przepracował jakiś czas w gospodarstwie ojca

w hrabstwie Gloucestershire oraz w Chatsworth, siedzibie diuka i diuszesy Devonshire, aby zdobyć doświadczenie w zarządzaniu majątkiem. Przez trzy tygodnie był gościem w instytucjach finansowych, między innymi w Banku Anglii, na londyńskiej Giełdzie Papierów Wartościowych oraz w firmie ubezpieczeniowej Lloyd’s, co dało mu „lepsze pojęcie o tym, jak funkcjonują różne instytucje rynków finansowych i jak ze sobą współdziałają”87. W styczniu 2006

roku Wilhelm został studentem Royal Military Academy w Sandhurst, którą Henryk właśnie kończył.

Dwudziestodwuletni Wilhelm zdążył już pokazać, że wie, jak sprostać obowiązkom wynikającym z jego pozycji, i robił to z zacięciem nie mniejszym niż Diana, choć po swojemu. Ilekroć wyczuwał „naciski”, potrafił być „niezwykle uparty”, aczkolwiek dawał do zrozumienia, że jest „otwarty na to, by ludzie wyprowadzali go z błędu, gdyż zdaje sobie sprawę, że zazwyczaj się myli”. Nauczył

się żyć życiem publicznym, mimo że przebywanie w świetle reflektorów uważał za „trochę dziwaczne”. Zarazem podkreślał, że ceni sobie „normalność, jaka mnie otacza, robienie prostych rzeczy, robienie zwykłych rzeczy przede wszystkim, zamiast przyglądać się, jak robią je za mnie inni”. Podobało mu się nawet robienie zakupów i płacenie kartą kredytową, ponieważ „nie jestem dość zorganizowany, by nosić przy sobie gotówkę”88.

Królowa i książę Filip byli widocznymi i ważnymi postaciami w życiu swoich wnucząt, których obecnie było siedmioro, wliczając pierworodną Edwarda i Sophie, Luizę, która przyszła na świat w listopadzie 2003 roku. Elżbieta II poświęcała szczególną uwagę Wilhelmowi jako drugiemu w kolejce do tronu. Podczas nauki w Eton College często przyjeżdżał do Windsoru na wspólne podwieczorki z babką, a przy innych okazjach obserwował ją od najwcześniejszych lat.

W wywiadzie z listopada 2004 roku wyznał, że jest „bardzo zżyty”

z dziadkami. Wedle jego słów królowa zawsze była „wspaniała.

Można się od niej wiele nauczyć. Bardzo mi pomaga we wszystkich kłopotach czy trudnościach, przez jakie przechodzę. Ale że jestem raczej skryty, niewiele opowiadam o tym, co myślę i czuję”. Dziadek natomiast „doprowadza mnie do śmiechu. Jest bardzo zabawny.

A przy tym mówi mi rzeczy, które niekoniecznie chcę usłyszeć, on jednak i tak mi je mówi i nie przejmuje się moją reakcją. Wie bowiem, że powinien mi to powiedzieć, a ja nie mam nic przeciwko

temu, bo ostatnie, czego mi trzeba, to tłumy ludzi mówiących wyłącznie to, co chcę usłyszeć”. Wilhelm wykazał się samokrytycyzmem i umiejętnością śmiania się z siebie, gdy zapytano go, czy kiedykolwiek musiał nosić perukę. „To zupełnie inna sprawa”, stwierdził przedwcześnie łysiejący książę. „Ale nie, nie było takiej konieczności”.

 W czwartek 7 lipca 2005 roku terroryści islamscy zdetonowali ładunki wybuchowe w londyńskim metrze i autobusach, zabijając pięćdziesiąt dwie osoby i raniąc siedemset. Tamtego dnia królowa zarządziła opuszczenie do połowy masztu flagi państwowej powiewającej nad pałacem Buckingham. Nazajutrz złożyła wizyty w szpitalach, gdzie pocieszała rannych, i udała się na miejsce jednej z katastrof, by zobaczyć efekty wybuchu. Nawiązując do hasła z plakatów z czasów drugiej wojny światowej, brzmiącego „Keep Calm and Carry On” i wyrażającego stoicki stosunek londyńczyków do hitlerowskich bombardowań, a stosowanego również w okresie wzmożonych ataków IRA, Elżbieta II powiedziała: „Pragnę wreszcie wyrazić szacunek mieszkańcom naszej stolicy, którzy po wczorajszych zamachach są zdecydowani ze spokojem podjąć na nowo normalne życie”. Dla emfazy dodała głosem, w którym pobrzmiewały stalowe nuty: „Taka oto jest odpowiedź

na ten zbrodniczy zamach” [337]89.

Tydzień po tragedii w całej Europie oddano cześć ofiarom minutą ciszy. Elżbieta II zebrała rodzinę królewską na frontowym dziedzińcu pałacu Buckingham, po czym Big Ben wybił dwanaście razy i wszystko zamarło. „Pod jednym z łuków stała królowa”, opowiadał

dworzanin, „trzymając torebkę, nie drgnęła przez dwie minuty, całkiem sama, symbolizując jedność i stałość”90.

W październiku 2005 roku Margaret Thatcher świętowała swoje osiemdziesiąte urodziny podczas przyjęcia w hotelu Mandarin Oriental w Hyde Parku. W przeciwieństwie do swej królewskiej rówieśniczki niegdysiejsza Żelazna Dama poważnie podupadła na zdrowiu; od skutków więcej niż jednego wylewu ucierpiał także jej umysł. Wszakże okazywała wielkie podniecenie, wiedząc, że królowa zjawi się na przyjęciu. „Czy mogę jej dotknąć?”91, zapytała Thatcher, kiedy Elżbieta II już się zbliżała. Wyciągnęła dłoń, którą królowa ujęła pewnie, podczas gdy była pani premier dygała przed nią, aczkolwiek już nie tak nisko jak kiedyś. Następnie królowa ostrożnie

poprowadziła Margaret Thatcher przez tłum sześciuset pięćdziesięciu gości. „To było niezwykłe zachowanie jak na Brytyjkę, która musiała wiedzieć, że królowej nie wolno dotknąć”, powiedział

Charles Powell. „Mimo to trzymały się za ręce, a Jej Królewska Mość prowadziła ją przez salę”92.

Zanim Elżbieta II dobiegła tego samego wieku pół roku później, zarówno ona, jak i jej dzieci osiągnęły wyczekiwany stan równowagi.

Karol na wizji złożył hołd swojej „ukochanej mamie”93 i dla dwudziestu pięciu członków rodziny wydał w pałacu Kew uroczystą kolację, podczas której królowa zasiadała pomiędzy nim i Wilhelmem. Następca tronu wiódł szczęśliwe życie w stadle z Kamilą, poświęcając się setkom organizacji dobroczynnych i szczytnych celów; Andrzej od pięciu lat pracował jako specjalny przedstawiciel Wielkiej Brytanii do spraw międzynarodowego handlu i inwestycji; Anna z mężem sumiennie wywiązywali się ze swoich obowiązków; Edward i Sophie zaś pożegnali się z sektorem prywatnym i podjęli pełnoetatową pracę dla „instytucji monarchii”.

Z okazji ślubu Edwarda w 1999 roku Elżbieta II ogłosiła, iż odziedziczy on tytuł diuka Edynburga po śmierci ojca. Chociaż książę Filip, pomimo swoich osiemdziesięciu pięciu lat, nadal miał

zapełniony kalendarz, najmłodszy syn przejął teraz część jego zobowiązań, między innymi program Nagrody Diuka Edynburga przeznaczonej dla młodych ludzi, którzy wykazali się hartem fizycznym i pracą społeczną.

W odniesieniu do spraw istotnych Elżbieta II nadal czujnie unikała publicznych komentarzy, chyba że po porozumieniu

z przedstawicielami rządu, a jej doradcy pilnie strzegli tajemnicy politycznych przekonań królowej. Jednakże wypełniając obowiązki na niwie prywatnej, sporadycznie pozwalała wymsknąć się swoim zdroworozsądkowym opiniom. Jej przyjaciel Will Farish nie zaznał

szczęścia w roli wysłannika na Dwór Świętego Jakuba i złożył

rezygnację latem 2004 roku. Kiedy jego następca, Robert H. Tuttle, rok później składał na ręce królowej listy uwierzytelniające, ambasada amerykańska była pogrążona w konflikcie z Kenem Livingstone’em, lewicowym burmistrzem Londynu, który narzucił

„opłatę zatorową” za wjazd do ścisłego centrum miasta pod pretekstem ograniczenia ruchu kołowego. Urzędnicy ambasady postanowili nie uiszczać opłaty, argumentując to tym, że jest ona formą opodatkowania, z którego Amerykanie są zwolnieni.

Po uroczystości przekazania listów uwierzytelniających mającej miejsce w pałacu Buckingham królowa zagadnęła Tuttle’a:

„Słyszałam, że pańskim zdaniem opłata zatorowa jest podatkiem”.

„Tak, Wasza Królewska Mość”, odpowiedział Tuttle. „No cóż, to faktycznie jest podatek”, powiedziała Elżbieta II. „Zerknąłem na Michaela Jaya, szefa korpusu dyplomatycznego”, opowiadał

Tuttle, „i zobaczyłem, że jakby blednie”94.

Królowa z wyraźną ulgą poluźniła gorset ceremonialności i coraz rzadziej stała podczas różnych uroczystości. W trakcie piętnastej wizyty w Australii w marcu 2006 roku zaszczyciła obecnością igrzyska Wspólnoty Narodów, które zwykła nazywać „Olimpiadą Przyjaźni”. I właśnie w takim duchu przyłączyła się95 do zawodników spożywających lunch na stołówce, gdzie z zadowoloną miną pozowała do wspólnego zdjęcia z lekkoatletką, która objęła ją ramieniem. Nie wzdrygnęła się nawet, gdy Eddie Daniel, dwudziestoletni bokser z Wysp Cooka, wślizgnął się na siedzenie obok niej i energicznie cmoknął ją w policzek. Elżbieta II „uśmiechnęła się tylko” na ten gest szacunku, wedle jego określenia. „Ona jest spoko, gościu”96, dodał.

W pierwszy dzień Royal Ascot w czerwcu 2006 roku królowa dokonała otwarcia całkowicie przebudowanego toru wyścigowego i głównej trybuny. Dwa lata wcześniej kompleks, wynajmowany przez Crown Estate, został zburzony (przez co doroczne gonitwy przeniesiono na tor wyścigowy w Yorku), a Elżbieta II i książę Filip zaangażowali się znacząco w projekt jego przebudowy mającej kosztować dwieście milionów funtów. Peregrine Cavendish, dwunasty diuk Devonshire[338] (dla przyjaciół „Stoker”), którego królowa wyznaczyła na swego przedstawiciela w Ascot, nadzorował projekt od początku w 1996 roku do samego końca, konsultując wszystko z parą królewską. „Książę Filip ma doświadczenie z różnorakimi projektami budowlanymi”, tłumaczył diuk Devonshire, „toteż patrzył

na wszystko z praktycznego punktu widzenia, ona zaś pod kątem gonitw”97.

Zainteresowanie królowej pracami było dogłębne i niejednokrotnie zadziwiająco drobiazgowe – od właściwości nawierzchni toru do konstrukcji mniejszej, lecz doskonale wyposażonej loży królewskiej z dwoma łukowatymi rzędami po cztery fotele każdy, monitorami w dole ukazującymi tor wyścigowy z czterech różnych ujęć, przestrzenią z tyłu dla gości przyglądających się gonitwie

na stojąco oraz kantynce na zapleczu z okrągłymi stolikami.

„Najwięcej uwagi poświęcała nawierzchni toru wyścigowego”, opowiadał diuk Devonshire, „oraz temu, jaki wpływ będzie ona miała na konie”98. Wyhodowano specjalną odmianę trawy

na siedemdziesięciu akrach[339] w hrabstwie Lincolnshire, zebrano ją wraz z warstwą gleby w odpowiednim czasie i przeflancowano na odnawiany tor wyścigowy.

Nowa trybuna była strzelistą budowlą z wypełnioną światłem galerią za lożami i ogólnie dostępnymi miejscami. Liczni starzy bywalcy narzekali na jej wymuskaną nowoczesność i twierdzili, że przez windy czują się jak na lotnisku. Utyskiwali również na ograniczone pole widzenia z niektórych miejsc, mniej malowniczy padok, jakość jedzenia i ogólne trudności z poruszaniem się po kompleksie.

Zarząd Royal Ascot wydatkował dalsze dziesięć milionów funtów na poprawę widoczności z niższych poziomów, a królowa sprowadziła lady Elizabeth Anson, swoją kuzynkę zaprawioną w przygotowywaniu przyjęć, aby dokonała cudu w odniesieniu do wyglądu i atmosfery namiotów gościnnych w strefie Royal Enclosure oraz polepszyła menu.

Dla uczczenia osiemdziesiątych urodzin Elżbieta II wydała zgodę na dwa neutralne filmy dokumentalne ukazujące jej życie i pracę, ale żaden nie umożliwiał wejrzenia w jej życie prywatne tak jak przed prawie czterdziestoma laty film pod tytułem Rodzina królewska.

Wystąpiła również w nieco przekombinowanym filmie traktującym o jej nowym portrecie malowanym przez

siedemdziesięciopięcioletniego Rolfa Harrisa, pochodzącego z Australii wszechstronnego artystę. Gdy padła propozycja BBC99, Pałac Buckingham dał odpowiedź już po dwóch dniach – co było kolejnym dowodem na to, że królowa chce być postrzegana przez opinię publiczną jako niezbyt wielka tradycjonalistka.

Wszystkie wysiłki doradców Elżbiety II mające na celu ukształtowanie jej wizerunku zbladły przy filmie zatytułowanym Królowa, który trafił do kin jesienią 2006 roku i zyskał przychylne oceny widzów i krytyków. Reżyser Stephen Frears powiedział:

„Zrobiliśmy z królowej gwiazdę Hollywoodu”100– co raczej nie było w smak Elżbiecie II. Jednakże trzeba przyznać, że film ten zdefiniował ją na nowo i co może wydawać się dziwne, zlał

w świadomości społecznej prawdziwą królową i odtwórczynię głównej roli, Helen Mirren, zatwardziałą republikankę, która w wyniku podziwu, jakiego nabrała101 dla Elżbiety II, zamieniła się w monarchistkę. Choć znaczna część dialogów i scen była czystą fikcją wymyśloną przez scenarzystę Petera Morgana (książę Filip mógł nazywać żonę „Paróweczką”, lecz na pewno nigdy nie mówił

do niej „Kapustko”), film był rzetelnie przygotowany i zakotwiczony w rzeczywistości.

Jego siła leżała w fikcyjnych scenach, w których wysoka pozycja królowej zderzała się na przykład z jej widokiem w klipsach na głowie, gdy nadeszła wiadomość o śmierci Diany i zaczął się koszmar. Zaletą filmu było także zrównoważone ukazanie jej wad i głębokiej dobroci, jak również zaspokojenie potrzeby widzów, aby bohaterka odzwierciedlała ich niepokoje, wątpliwości i smutki.

„Wspaniałe jest to, że film ten ma wartość legendarną”, stwierdziła Frances Campbell-Preston, przez trzydzieści siedem lat dworka Królowej Matki. Chociaż słowa w nim padające „niekoniecznie wyszły z ust królowej”, jak powiedziała, „były prawdziwe”102.

„Zdaje się, że jest jakiś film”, powiedziała Elżbieta II do Tony’ego Blaira podczas audiencji tuż po wejściu filmu do kin. „Chcę panu zakomunikować, że nie mam zamiaru go oglądać. A pan?”. „Nie, oczywiście, że nie”103, odparł Blair. Ktoś z krewnych zdał jej przez telefon wyczerpującą relację, której w milczeniu słuchała.

Usłyszawszy, że film wyjdzie monarchii na dobre, zapytała, skąd ta opinia. „Ponieważ pokazuje, dlaczego nie przyjechałaś wtedy do Londynu, i że byłaś w tamtym czasie babcią, a nie królową”, udzieliła odpowiedzi ta osoba, dodając, że Elżbieta II nie powinna oglądać filmu, gdyż stanowiłby on „przypomnienie naprawdę okropnego tygodnia” oraz dlatego, że „oglądanie siebie granej przez kogoś innego byłoby irytujące”104.

Jedna z przyjaciółek Elżbiety II zrobiła jej kawał105, przysyłając rysunek zatytułowany Królowa wycięty z The Spectatora. Ukazywał

on wnętrze sali kinowej i ekran przesłonięty koroną. Elżbieta II poczuła się rozbawiona żartem, lecz poinformowała przyjaciółkę, że zamierza dotrzymać umowy z Blairem – być może był to z jej strony przejaw uporu, z pewnością jednak dowód na brak egocentryzmu. Gdy temat filmu wyskoczył w rozmowie z Montym Robertsem, królowa poprosiła, aby go nie oglądał, mimo że usłyszała

od niego, iż obraz jest pochlebny. „Przypuszczam, że to zależy od punktu widzenia”, rzekła. „Sądzę, że chciała, abym znał ją od tej strony, od której zawsze ją znałem”106, skwitował.

Prawie wszyscy inni, którzy znali Elżbietę II, obejrzeli film i niemal jednogłośnie stwierdzili, że „sprawia wrażenie autentyczne”107, jak ujęła to Nancy Reagan – począwszy od ujęcia stron jej charakteru i osobowości, przez zamaszysty krok na spacerze, a skończywszy na tym, jak wkłada okulary. Zauważali przy tym również, że z powodu tragicznych okoliczności ukazanych w filmie Elżbieta II w wykonaniu Helen Mirren to raczej zdystansowana osoba publiczna, nie zaś zrelaksowana wesoła osoba prywatna. Większość była zdania, że książę Filip wypadł nazbyt szorstko, a Królowej Matce i Robinowi Janvrinowi w ogóle nie została oddana sprawiedliwość. Według przyjaciół królowej, nawet ona pojmowała fenomen tego filmu. Urzędnicy pałacowi byli zachwyceni108, gdy w czasopismach o modzie pojawił się wysyp artykułów na temat

„stylu Balmoral” równocześnie ze wzrostem sprzedaży nieprzemakalnych kurtek marki Barbour.

„Wiecie, przez ponad pół wieku Elizabeth Windsor nie przestała wierzyć w godność, poczucie obowiązku i swoją fryzurę”, powiedziała Helen Mirren w lutym 2007 roku, odbierając Oscara w kategorii najlepsza aktorka i wywołując salwy śmiechu. „Stoi obiema nogami na ziemi, ma na głowie kapelusz i torebkę na ramieniu, przetrwała wiele, wiele burz, a ja mogę tylko złożyć hołd jej odwadze i konsekwencji”. Trzymając statuetkę w górze, spuentowała: „Panie i panowie, daję wam moją Królową!”109.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

„Można się od niej wiele nauczyć. Bardzo mi pomaga we wszystkich kłopotach czy trudnościach, przez jakie przechodzę”.

Książę Wilhelm eskortujący królową Elżbietę II podczas jej wizyty w bazie w Walii, gdzie pracował jako pilot helikoptera zespołu poszukiwawczo-ratunkowego, kwiecień 2011 r. Ian Jones Photography.

Rozdział XX

Żołnierz w głębi serca

W kwietniu 2007 roku Elżbieta II pozowała do pierwszego portretu w wykonaniu znanej amerykańskiej fotograficzki, Annie Leibovitz. Sesja nie tylko miała potrwać zaledwie dwadzieścia pięć minut, ale też była filmowana na potrzeby kolejnego programu dokumentalnego o królowej przy pracy. Elżbieta II zgodziła się włożyć tiarę królowej Marii, brylantowy naszyjnik nizama Hajdarabadu, białą atłasową suknię haftowaną złotem oraz granatową pelerynę Orderu Podwiązki. Leibovitz była zdumiona, kiedy się dowiedziała1, że Elżbieta II sama robi sobie makijaż i układa włosy tylko raz na tydzień.

W krótkiej rozmowie poprzedzającej wykonanie fotografii królowa wspominała miło brytyjską fotograficzkę Jane Bown, swoją równolatkę, której pozowała przed rokiem. „Przyszła całkiem sama!”, opowiadała królowa. „Pomagałam jej przesuwać meble”.

Leibovitz odpowiedziała: „Cóż, jutro wszystko odbędzie się wręcz przeciwnie”2.

Co niezwykłe w wypadku kobiety chlubiącej się punktualnością, Elżbieta II spóźniła się na sesję dwadzieścia minut. „Mam mało czasu”, oznajmiła fotograficzce, która dostrzegła, że garderobiane

„trzymają się w odległości dwudziestu stóp[340] od niej”3.

Elżbieta II była wyraźnie poirytowana obecnością licznego zespołu fotograficzki. Gdy Leibovitz poprosiła ją o zdjęcie „korony”, aby wizerunek był mniej szykowny, królowa odparła: „Mniej szykowny!

A ten pani zdaniem jaki jest?”4. Uspokoiła się jednak i ulegała, kiedy fotograficzka prosiła ją kolejno o zmianę stroju i pozy. Leibovitz potem powiedziała, że przypadła jej do gustu „przebojowa”5

osobowość królowej i że czuła szacunek dla jej determinacji, aby wywiązać się ze zobowiązania, jakkolwiek męczące i stresujące by było.

Będące wynikiem tej sesji fotografie olśniewały. Na najbardziej uderzającej Elżbieta II bez tiary, ubrana w prostą marynarską pelerynę z błyszczącymi mosiężnymi guzikami, z niewidocznymi rękoma i dłońmi, stoi na tle nałożonego komputerowo zimowego

krajobrazu przedstawiającego zachmurzone niebo i ogołocone z liści drzewa w ogrodzie pałacu Buckingham. Była to nieskrywana aluzja do wcześniejszych legendarnych już wizerunków pędzla Beatona i Annigoniego symbolizujących samotność Elżbiety II oraz

„odpowiedni nastrój w tym właśnie okresie życia królowej”6.

Odsłonięcie fotografii odbyło się w przeddzień dziesiątej podróży Elżbiety II do Stanów Zjednoczonych, a przy tym jej trzeciej wizyty państwowej, której gospodarzami tym razem byli George W. Bush i Laura Bush. Przed wyjazdem królowa wydała w pałacu Buckingham przyjęcie dla trzystu pięćdziesięciu prominentnych Amerykanów z Londynu. Korespondent The Washington Post Kevin Sullivan znalazł

się w jednej z grupek osób mających być przedstawionymi królowej –

poza nim byli tam też Don Johnson występujący w Facetach i laleczkach na West Endzie, Terence Kooyker i Andrew Wright, wioślarze z Oksfordu, oraz Brian McBride, jeden z czołowych zawodników klubu piłkarskiego Fulham.

Elżbieta II w żaden sposób nie dała po sobie poznać, że rozpoznała w Donie Johnsonie gwiazdę serialu telewizyjnego Policjanci z Miami, lecz gdy przedstawiano jej wioślarzy, poprosiła, by pokazali jej ogromne dłonie, całe pokryte odciskami i pęcherzami. „Królowa przyjrzała im się uważnie, po czym wyraziła współczucie, jakby młodzi mężczyźni byli jej wnukami”, wspominał Sullivan, który zauważył również, że Elżbieta II ma „rozbrajający zwyczaj uśmiechać się wyłącznie wtedy, kiedy coś ją bawi”, i jest pozbawiona

„przyklejonego uśmiechu polityka”7. Gdy Elżbieta II rozmawiała z McBride’em, jakiś mężczyzna zignorował protokół i przyłączył się do grupki osób, z którymi stała. „Czy pan również jest piłkarzem?”, zapytała go królowa. „Nie”, odpowiedział mężczyzna. „Sprzedaję naleśniki i wafle w proszku, głównie na Bliski Wschód”. „Czyż to nie interesujące, co niektórzy lubią jeść?”8, skomentowała Elżbieta II, już odwracając się do następnej grupki.

Królowa i książę Filip przybyli do Richmond w stanie Virginia we czwartek 3 maja 2007 roku. W przemowie skierowanej do stanowego ciała ustawodawczego królowa wyraziła kondolencje z powodu masakry w Virginia Tech w minionym tygodniu, podczas której samotny sprawca zastrzelił trzydzieści osób spośród studentów i kadry, po czym popełnił samobójstwo. Zmieniła również plan wizyty tak, aby zobaczyć się z grupą osób, które przeżyły strzelaninę. Następnie udała się do Jamestown, gdzie uświetniła

obchody czterechsetletniej rocznicy założenia pierwszej osady angielskich kolonistów – pół wieku po jej pierwszej wizycie za prezydentury Eisenhowera. Oglądając wystawę archeologiczną, zwróciła uwagę na eksponat numer piętnaście, żelazną szpatułkę opisaną: „Do użytku w ciężkich przypadkach obstrukcji”. Przywołała swego lekarza, komandora Davida Swaina, który zawsze czuwał

w pobliżu z dużą czarną torbą wypełnioną podstawowymi lekami i osoczem do przetaczania. Wskazując na prymitywne narzędzie, wykrzyknęła: „Powinien pan wozić ze sobą coś takiego!”9.

Podczas weekendu spełniła swoje młodzieńcze marzenie i wzięła udział w Kentucky Derby, po czym po raz piąty gościła u Farishów.

Były ambasador i jego żona pozostali w zażyłych stosunkach z Elżbietą II, którą Sarah Farish ponownie powitała, całując w oba policzki przy świadkach.

Elżbieta II ograniczyła liczbę klaczy wysyłanych do Kentucky.

Wszyscy hodowcy przenieśli zainteresowanie na świetnie prosperujące stadniny zarodowe w Irlandii, oferujące znaczny wybór ogierów wysokiej klasy, dzięki czemu podróż za ocean stała się zbędna. Wcześniej, zanim w 1998 roku osiągnięto porozumienie pokojowe z Irlandią Północną, królowa nie mogła wysyłać swych klaczy za Morze Irlandzkie. Teraz jej nowy doradca do spraw hodowli10, zięć hrabiego Carnarvona, John Warren, czynił starania, by wzmocnić królewską linię koni pełnej krwi i dodać jej konkurencyjności, w nadziei że Elżbieta II nareszcie zdobędzie dotąd jej umykające zwycięstwo w derbach w Epsom.

Jednakże królowej nadal sprawiał przyjemność wypoczynek w Stanie Niebieskiej Trawy w towarzystwie długoletnich przyjaciół

dzielących jej pasję do koni, a w dodatku po raz pierwszy był tu z nią Filip. W ogrodzie Lane’s End Farm popijała po południu martini i zamartwiała się, jak sobie poradzi córka księżniczki Anny, Zara Phillips, podczas występu w imprezie hippicznej Badminton Horse Trials. „Nikt nie przejmuje się tym, co myśli babcia!”11, rzekła.

Podczas Kentucky Derby w sobotę królową zaintrygował zwycięski dżokej, Calvon Borel – Cajun, czyli potomek francuskich osadników ze stanu Luizjana – który ledwie umiał czytać i pisać, ale niezwykle współodczuwał z końmi. Przewidziawszy ciekawość Elżbiety II12, Laura Bush nie obsadziła dwóch miejsc na uroczystej kolacji mającej się odbyć dwa dni później i wystosowała zaproszenie do Borela. Amy

Zantzinger, jej osobista asystentka, postarała się, żeby Borel włożył

frak oraz żeby otwarto w niedzielę luizjański sklep, w którym jego narzeczona mogłaby sobie kupić sukienkę.

George W. Bush zdołał wnieść nutę niezamierzonej lekkości w ton mowy powitalnej wygłaszanej na południowym trawniku Białego Domu w obecności siedmiu tysięcy gości w poniedziałek 7 maja 2007

roku. „Pomogła pani naszemu narodowi uczcić jego dwóchsetlecie w roku tysiąc siedemset siedemdziesiątym… ehm… tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym szóstym”, powiedział. Moment później, patrząc na Elżbietę II, zmrużył powiekę i dodał: „Spojrzała na mnie karcąco jak matka na dziecko”13. Królowa i książę Filip spożyli cichy lunch na piętrze Białego Domu w Żółtym Pokoju Owalnym z członkami rodziny Bushów, w tym z czterdziestym pierwszym prezydentem i Barbarą Bush, którzy towarzyszyli parze królewskiej do pomnika Drugiej Wojny Światowej na terenie National Mall w stolicy Stanów Zjednoczonych – był to ostatni przestanek naznaczonej szybkim tempem dwudniowej wizyty państwowej; poza tym para królewska odwiedziła także NASA i Centrum Zdrowia Dziecka w Waszyngtonie.

Prezydent George W. Bush puszczający oko do królowej Elżbiety II podczas uroczystości powitalnej na trawniku przed Białym Domem, 7 maja 2007 r., po tym, jak wspominając jej poprzednią wizytę w USA, omyłkowo wymienił rok 1776 zamiast 1976. Anwar Hussein/EMPICS/Press Association Images.

Nie licząc krótkiego spaceru w towarzystwie pary prezydenckiej z Białego Domu do Blair House po drugiej stronie ulicy w pierwszy dzień wizyty, Elżbieta II niewiele pokazywała się publicznie. Wśród zebranego tysiąca osób, oddzielonych kordonem, było sporo dzieci i królowa przystanęła kilkakrotnie, by zamienić z nimi słowo. Jeden z członków jej świty wyraził następujący komentarz: „To smutne, że ochrona była tak ścisła. Nawet zwykły spacer był

wyreżyserowany”14.

W trakcie garden party wydanego tamtego popołudnia przez ambasadę brytyjską królowa dostrzegła swego przyjaciela Frolica Weymoutha i podeszła prosto do niego. „Tak się cieszę, że cię widzę”, powiedziała z uśmiechem. „Jak się miewasz? Słyszałam, że chorowałeś”15. Artysta wiedząc, że Elżbieta II kolekcjonuje młynki do pieprzu, wcześniej tego samego roku przesłał jej młynek z plastiku, który wynalazł we włoskiej restauracji. Urządzenie było w kształcie figurki kelnera, która gdy przekręciło się jej głowę, mówiła mechanicznym głosem o włoskim akcencie: „Łamiesz mi kark!”. Weymouth otrzymał pocztą zwrotną podziękowanie od królowej, która zapewniła go, że setnie się uśmiała. Podczas wspomnianego przyjęcia, kiedy już skończyli rozmawiać, Weymouth na odchodnym zapytał: „Och, byłbym zapomniał. Nie potrzebuje pani przypadkiem także pieprzniczki?”. Opowiadał później, że w tym momencie królowa „straciła panowanie nad sobą. Zaczęła się śmiać i uderzać torebką. W końcu odzyskała równowagę i godnie przeszła dalej”.

Calvin Borel – między innymi – został przedstawiony Elżbiecie II w wieczór bankietu państwowego. Pozując do oficjalnej fotografii z monarchinią i pierwszą damą u swego boku, Borel uczynił coś, co Laura Bush nazwała „najsłodszą rzeczą”16: objął ramionami obie kobiety. W tamtym czasie na porządku dziennym były przypadki naruszenia protokołu skutkujące na przykład dotknięciem królowej.

Wznosząc toast, Elżbieta II z uczuciem wspominała „kluczowy sojusz czasów wojny” zadzierzgnięty przez Winstona Churchilla i trwający także w następnych dekadach jako „spółka, z którą należy się liczyć”17.

W kolejny wieczór Elżbieta II wydała przyjęcie na cześć pary prezydenckiej w ambasadzie brytyjskiej. Przez cały dzień doradcy namawiali ją, by w toaście zawarła utrzymane w lekkim tonie nawiązanie do przejęzyczenia, które popełnił prezydent w swojej mowie powitalnej minionego dnia. Ostatecznie królowa dała się przekonać. „Zastanawiałam się, czy powinnam zacząć ten toast od słów: «Gdy byłam tutaj w tysiąc siedemset siedemdziesiątym szóstym roku», lecz chyba jednak tego nie zrobię”, powiedziała do wtóru porozumiewawczych śmiechów gości. „To była doskonała riposta”18, skomentował Bush. Gdy na koniec wieczoru zdjęto z masztu sztandar królewski, Elżbieta II i Filip zostali sprawnie przewiezieni do bazy lotniczej Andrews, skąd udali się samolotem do domu – on w smokingu, ona w wieczorowej sukni i tiarze.

W dniu 27 czerwca 2007 roku Tony Blair ustąpił ze stanowiska premiera pod wpływem nacisków wywieranych na niego przez pięćdziesięciosześcioletniego ministra skarbu Gordona Browna. Był

to cichy przewrót w wykonaniu Szkota po dekadzie grania drugich skrzypiec przy charyzmatycznym szefie rządu. Blair znacznie stracił

na popularności, głównie za sprawą głośnych protestów przeciwko wojnie w Iraku, a to tylko umocniło frakcję Partii Pracy, której przewodził Brown. Blair ostatecznie złożył rezygnację dwa miesiące po upływie dziesięcioletniego rekordu laburzystów w sprawowaniu władzy.

Gordon Brown, syn pastora Kościoła Szkocji, był cudownym dzieckiem – dostał się na Uniwersytet Edynburski w wieku szesnastu lat i koniec końców obronił doktorat. Sprawiał wrażenie ponuraka, wzmagane jeszcze przez przysadzistą sylwetkę oraz niejednokrotnie nieporządny wygląd, a karierę w polityce zrobił pomimo tego, co Blair nazwał „niedostatkiem – mianowicie nie tyle nie miał

instynktu, ile brakowało mu zwykłego ludzkiego wyczucia. Polityczne wyrachowanie – tak. Polityczne emocje – nie. Inteligencja analityczna

– jak najbardziej. Inteligencja emocjonalna – zero”19. Swój sukces Brown zawdzięczał niespożytej energii, znakomitemu umysłowi i umiejętności koncentracji. Był jednak dziwakiem zdolnym do ciętej riposty, lecz najczęściej niezręcznym i zachowującym się automatycznie w sytuacjach towarzyskich.

Gordon doświadczył również tragedii. Wypadek w trakcie gry w rugby we wczesnej młodości pozbawił go widzenia na jedno oko,

przy czym wzrok w drugim także mu szwankował. Ożenił się dopiero w wieku czterdziestu dziewięciu lat, a jego pierwsze dziecko zmarło w 2002 roku dziesięć dni po urodzeniu. Później Gordon i Sarah Brownowie dochowali się dwóch synów, z których jeden ma zdiagnozowaną mukowiscydozę.

Elżbieta II znała Browna z odbywanych w minionej dekadzie spotkań poprzedzających przedstawienie rocznego budżetu. Podczas audiencji w poprzednim roku zapewnił ją, że ma „dobre wieści na temat wspierania finansowego naszych oddziałów”. Królowa odrzekła na to: „Jest na nie wywierana wielka presja w tylu miejscach”. Kiedy mu powiedziała, że książę Andrzej był niedawno w Iraku, usłyszała zapewnienie, że rząd „inwestuje nieco w helikoptery”. „Dobrze by było, gdyby helikoptery, które kupujemy, naprawdę brały udział w akcji”20, zareagowała sarkastycznie.

Elżbieta II traktowała nowego premiera poprawnie, a on „żywił

ogromny szacunek dla rodziny królewskiej”, jak powiedział Simon Lewis, który w ostatnim roku urzędowania Browna pełnił funkcję jego rzecznika prasowego. „Jeśli pojawiały się jakiekolwiek sprawy związane z Pałacem Buckingham, mawiał: «Simon, upewnij się, że załatwimy to pozytywnie». Był wrażliwy na specyfikę stosunków i potrafił się znaleźć”21. W porównaniu z na wskroś miastowym Tonym Blairem na korzyść Browna przemawiało bez wątpienia to, że wywodził się z prowincji i wychował w domu z widokiem na zatokę Firth of Forth.

Brown stwierdził, że polega na królowej i jej wiedzy odnośnie do tego, „co zadziała, a co nie. Czasem trzeba się cofnąć i zmienić kawałek przemówienia”22. Szczególnie jednak cenił jej poczucie humoru i to, że „rozmawia o rzeczach, które śmieszą nas oboje”23.

Elżbieta II, będąc w gronie przyjaciół24, czasem brała go w żartach na celownik. Mając talent do naśladownictwa i spędziwszy lata na przysłuchiwaniu się szkockiemu akcentowi, potrafiła bezbłędnie udawać nowego premiera. Zdaniem Margaret Rhodes, wizyty Browna w Balmoral „warzyły nieco atmosferę”25.

Elżbieta II i książę Filip mieli kolejny powód do świętowania 20

listopada 2007 roku, osiągnąwszy diamentowe gody jako pierwsza para królewska w historii Wielkiej Brytanii. „Po odejściu jej matki i siostry w roli emocjonalnego papierka lakmusowego pozostał jej

tylko diuk Edynburga”26, powiedział jeden z głównych doradców królowej. Kiedy książę Filip wyjeżdżał27 do Sandringham, by spędzić weekend na polowaniu, telefonował do niej dzień w dzień. „Nie są może wylewni w okazywaniu uczuć, lecz łączy ich silna więź”, dodał

inny dworzanin. „Ona wciąż rozpromienia się na jego widok. Staje się łagodniejsza, pogodniejsza i szczęśliwsza”28.

Pogłębiła się również religijność. Niezachwianą wiarę Elżbieta II wyssała z mlekiem matki, podczas gdy Filip odstąpił od prawosławia rodziców, by przejść na anglikanizm, po czym rozpoczął teologiczne poszukiwania i dialog międzywyznaniowy. „Jest dużo bardziej rozchwiany niż królowa, bardziej skupiony na stronie intelektualnej”, mówił George Carey. „W próbie znalezienia prawdy przerzucał mosty i zbliżał do siebie różne wyznania. Ma na to więcej czasu, natomiast królowa daje mu przestrzeń i zgodę”29.

Jednakże Elżbieta II i Filip, według ich kuzynki Pameli Hicks, „nie są przysłowiową zgodną parą staruszków, w żadnym razie. Oboje mają bardzo wyraziste osobowości”30. Jedną z kości niezgody była prasa. „Nie czytuję tabloidów”, puścił farbę Filip w 2006 roku w rozmowie z Jeremym Paxmanem, głównym inkwizytorem BBC.

„Czytuję jeden [poważny tytuł]. Moim zdaniem to wystarczy. Nie jestem w stanie ich zdzierżyć. Ale królowa czyta każdą przeklętą gazetę, jaka wpadnie jej w ręce!”31.

Po tym, jak Filip o raz za dużo32 doznał wywrotki podczas swoich maratonów powożenia zaprzęgami, Elżbieta II tupnęła nogą i sprawiła, że przestał brać udział w zawodach, aczkolwiek w dalszym ciągu powoził dla przyjemności. W innych sprawach wszakże unikała konfrontacji. Gdy garderoba jej męża w Sandringham wymagała odmalowania, „na życzenie Jej Królewskiej Mości musieliśmy znaleźć kolor podobny do przybrudzonej farby, żeby [książę] się nie zorientował”, opowiadał Tony Parnell, przez trzy dekady nadzorca dbający o stan budynku. „Nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek to odkrył”33.

Elżbieta II dała Filipowi swobodę w zarządzaniu jej majątkami.

W Sandringham założył truflowisko, sad pomyślany tak, by rodził też organiczne trufle, a ponadto hodowlę góropatwy czerwonej („niebywale głupie ptaki”34, stwierdził) obok uprawy owoców do produkcji soku jabłkowego i kordiału z czarnej porzeczki. Miał

pod swoją pieczą ich prywatną kolekcję dzieł sztuki, dokonywał

zakupów w edynburskich galeriach, gdzie wypatrywał wschodzące gwiazdy malarstwa, po czym osobiście zawieszał obrazy w prywatnych apartamentach. Wszelako nadzór nad ogólnym wystrojem wszystkich siedzib prywatnych sprawowała królowa.

„Gust miała bardzo skromny, gdy idzie o ozdoby i tkaniny”, wspominał Tony Parnell. „Właściwie w grę wchodziła wymiana na identyczne, tyle że nowe rzeczy”35.

Filip często otwarcie jeździł po Londynie własnym autem będącym zmodyfikowaną taksówką miejską, nieraz nawet osobiście zasiadając za kółkiem. Pewnego razu wybrał się w ten sposób na kolację z przyjaciółmi w skromnym mieszkanku na obrzeżach dzielnicy Belgravia, należącym do Jane Fane, wdowy po piętnastym hrabim Westmorland. „Miał czapkę taksówkarza, a tajniak siedział na tylnej kanapie”, opowiadał Frolic Weymouth. „Jeździł w kółko przed wejściem, żeby nam pokazać, jak zwrotny jest samochód”36.

Gdy pokazywali się publicznie, Filip nadal przysparzał żonie obaw swymi nieprzewidywalnymi uwagami rzucanymi w obecności prasy.

Laburzystowski poseł Chris Mullin wspominał, że w 2003 roku podczas wizyty królowej w Nigerii na konferencji premierów Commonwealthu, po oficjalnym przemówieniu z okazji otwarcia nowej placówki British Council w Abudży, Filip sapnął rozdrażniony:

„Ta mowa zawierała więcej żargonu na cal kwadratowy, niż było mi dane słyszeć kiedykolwiek ostatnimi czasy”. Następnie zwrócił się do grupy kobiet nieopodal i zapytał, czy są nauczycielkami.

Odpowiedziały, że ich zadaniem jest „wyposażanie w wiedzę”.

„Wyposażanie w wiedzę?!”, zagrzmiał. „Można sobie na tym połamać język!”. Mullin odnotował w swoim pamiętniku: „W tamtej chwili królowa, wyczuwając kłopoty, obróciła się i pokazała palcem coś za balkonem. «Spójrz…». Książę urwał w pół słowa i natychmiast podszedł do niej lekko zdezorientowany. «…na tę ceramikę». Po ich wyjściu wyjrzałem za balkon. Nigdzie w zasięgu wzroku nie było żadnych wyrobów ceramicznych”37.

Na prośbę królowej obchody ich diamentowych godów były ciche i rodzinne. W niedzielę 18 listopada 2007 roku para królewska odwiedziła Broadlands i odszukała drzewo widniejące na fotografii zrobionej w czasie miesiąca miodowego. Elżbieta II zjawiła się tam w tym samym podwójnym sznurze38 pereł i z szafirową broszą okoloną brylancikami, które miała na sobie przed sześćdziesięcioma

laty. Do oficjalnego jubileuszowego zdjęcia na terenie posiadłości Mountbattenów królowa i książę Filip przybrali niemal identyczną pozę – ona trzymała go pod lewy łokieć i oboje uśmiechali się do siebie. Filip mógł się zdawać mniej zawadiacki, lecz jej spojrzenie było uderzająco podobne. Wieczorem Karol i Kamila wydali uroczystą kolację w Clarence House.

Nazajutrz Elżbieta II i książę Filip wzięli udział w odprawionym w opactwie westminsterskim nabożeństwie dziękczynnym, podczas którego książę Wilhelm w czytaniu zawarł cytat z Pierwszego Listu Jana: „Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga” [341]39. Judi Dench deklamowała wiersz ułożony przez uhonorowanego nagrodami poetę Andrew Motiona, będący pochwałą

„życia, w którym obowiązek przemawia językami, z jakimi mogli pogodzić uczucie, życia tak dalekiego od naszego, gdyż dzień w dzień wszyscy śledzą każdy ich krok” [342]40.

W dniu 20 listopada 2007 roku para królewska udała się samolotem w podróż sentymentalną na Maltę, wyspę, na której w początkach małżeństwa oboje doświadczyli nieskrępowanego szczęścia i krótkotrwałej normalności. Miesiąc później zostali obdarowani spóźnionym prezentem rocznicowym w postaci ósmego wnuka, Jakuba Aleksandra Filipa Teodora Wessexa. Podobnie jak w wypadku jego starszej siostry41, Edward i Sophie zdecydowali, że ich syn nie będzie znany jako książę, co umożliwiło obojgu dzieciom odnalezienie się w świecie poza królewską orbitą.

W trakcie obchodów diamentowych godów Elżbieta II i książę Filip mieli sekret: ich dwudziestotrzyletni wnuk, książę Henryk, podporucznik regimentu kawalerii przybocznej Blues and Royals, miał spędzić siedem miesięcy w prowincji Helmand w Afganistanie.

Od początku inwazji42 na Afganistan w 2001 roku i na Irak w 2003

roku Elżbieta II otrzymywała regularne raporty od najwyższych dowódców wojskowych i urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych, toteż była świadoma zdradzieckich warunków, w jakich przyszło walczyć brytyjskim żołnierzom w obu tych rejonach świata.

Rola najwyższego zwierzchnika sił zbrojnych jest jednym z jej najbardziej uświęconych obowiązków. Królowa w głębi serca jest żołnierką, wziąwszy pod uwagę jej tytuły, rytuały, tradycje i stroje przewidziane na różne okazje. Wojskowi zdają sobie sprawę,

że walczą za Jej Królewską Mość i za Ojczyznę. „Rodzina królewska może być dumna ze swojej armii”, rzekł generał Charles Guthrie, baron Guthrie of Craigiebank[343], szef sztabu obrony w latach 1997–2001. „Choćby się waliło i paliło, armia pozostanie lojalna wobec królowej, która jest naczelnym dowódcą”43.

Począwszy od dni spędzonych z garnizonem na zamku w Windsorze oraz krótkiej służby mundurowej w ATS podczas drugiej wojny światowej, Elżbieta II zawsze wykazywała duże zainteresowanie sprawami wojskowymi, spotykając się z wierchuszką nieoficjalnie zarówno na lunchach i kolacjach, jak i oficjalnie w trakcie audiencji.

Wyraźnie dobrze czuje się w otoczeniu żołnierzy i potrafi bez zastanowienia wkroczyć między batalion tysiąca mężczyzn. Raz, chcąc być pomocna, przesłała44 dowódcy fotografię z czasopisma ukazującą srokatego konia pociągowego, który jej zdaniem nadałby się na wierzchowca werblisty Household Cavalry.

Królowa ma encyklopedyczną wiedzę na temat militariów, o czym służący jej oficerowie bardzo szybko się przekonują. Kiedy Johnny Martin-Smith, porucznik pełniący wartę na zamku w Windsorze, został zaproszony na kolację z królową, usłyszał od niej: „Czyżby w Welsh Guards zmieniły się zasady dotyczące stroju? Teraz są dopuszczalne czerwone skarpety?”45. Wcześniej, po południu, wyglądała przez okno, obserwując członka Welsh Guards ustawiającego podwyższenie dla orkiestry, i dostrzegła, że nosi on czerwone zamiast regulaminowych zielonych skarpet.

„Królowa ma sokole oko, niewykluczone, że bystrzejsze nawet od tuzina sokołów”46, stwierdził pewien dworzanin. Po dorocznej paradzie z okazji jej urodzin przekazuje swoje uwagi starszym oficerom, czasami pytając na przykład, dlaczego jakiś żołnierz stał

nierówno w szeregu albo bębnił palcami na karabinie. „Mam nadzieję, że ten człowiek, który skaleczył się bagnetem, szybko wyzdrowieje”, powiedziała któregoś roku do oficera odpowiadającego za całość uroczystości. Żołnierz stojący w pierwszym szeregu skaleczył się własnym bagnetem i zauważyła to tylko królowa, która przecież stała w znacznej odległości. „Skaleczył

się, Wasza Królewska Mość?”, powtórzył skonfundowany oficer.

„Tak”, odparła Elżbieta II. „Ten w środku, trzeci czy czwarty od brzegu”.

Królowa „nie zapoznała się z trzytomową historią Afganistanu”47,

powiedział Charles Guthrie, który odbywał z nią częste spotkania.

Jednakże dzięki raportom oficerów i relacjom żołnierzy powracających z frontu, a także dzięki lekturze dokumentów dostarczanych w czerwonych teczkach oraz gazet i oglądaniu reportaży w telewizji, rozeznanie Elżbiety II nie pozostawiało nic do życzenia. „Można jej było powiedzieć własne zdanie”, opowiadał

Guthrie. „Można było przy niej poddać rząd krytyce. Nie komentowała jednak niczego ani słowem. Nie wdawała się w plotki.

Pytała o sprawy bieżące, ale nie było to przesłuchanie. Raczej rozmowa. Ona doskonale pojmuje swe konstytucyjne uprawnienia i nie zapuszcza się w rejony grożące przekroczeniem prerogatyw.

Nie stara się dowodzić armią”48.

Gdy w 2006 roku laburzystowski rząd w ramach cięcia kosztów dokonywał reorganizacji historycznych regimentów armii, królowa zasięgała na ten temat informacji, lecz nie brała udziału w debacie.

„Wiedziała, że utrzymujemy zbyt wiele regimentów”, stwierdził jeden z głównych doradców Blaira, Jonathan Powell. „Była zmartwiona, lecz nie lobbowała na rzecz zachowania istniejącego stanu”49.

Wszelako w rozmowie z pewnym dowódcą wojskowym50 nie zdołała ukryć smutku z powodu połączenia szacownej formacji Black Watch z pięcioma innymi oddziałami tworzącymi odtąd batalion w nowo powstałym regimencie szkockiej piechoty. Królowa Matka była honorowym dowódcą Black Watch przez sześćdziesiąt pięć lat, a trzej jej bracia – w tym jeden poległy na polu walki pierwszej wojny światowej – służyli w tym oddziale.

Elżbieta II w pełni popierała decyzję Wilhelma i Henryka o wstąpieniu do armii. „To tradycyjne zachowanie, dobre zachowanie”, wyjaśniał Charles Guthrie, który prowadził z królową rozmowy na ten temat. „Szkoła przywództwa. W armii członkowie rodziny królewskiej mają sposobność zetknąć się z przekrojem społeczeństwa, z osobami z biedniejszych warstw, co jest pomocne i z pewnością bardzo dobre”51. Wybór armii lądowej, a nie marynarki wojennej, w której służył ojciec obu książąt, jak również ich stryj i dziad, stanowił odzwierciedlenie praktycznej strony współczesnych działań wojennych, jak również słabnącej potęgi morskiej Wielkiej Brytanii. Poza tym praca w armii umożliwiła Wilhelmowi i Henrykowi trzymanie się z dala od centrum zainteresowania – oraz od prasy.

Narzucona dyscyplina i wymuszone braterstwo panujące w oddziale szczególnie dobrze wpłynęły na Henryka, którego żywiołowy temperament groził tym, że książę skończy jako czarna owca rodziny. Gdy miał siedemnaście lat, przyłapano go na paleniu marihuany. Ojciec zaprowadził go wtedy do ośrodka odwykowego i kazał mu wysłuchać opowieści narkomanów w trakcie leczenia. Były także inne niefortunne incydenty z udziałem trzeciego w kolejce do tronu Windsora – widziano go pijanego w londyńskich klubach i na balu przebierańców, gdzie nosił na ramieniu swastykę. Z powodu jego rudych włosów i piegów krążyły plotki, że jest synem Jamesa Hewitta – pomimo dobrze udokumentowanego faktu52, że Diana poznała oficera kawalerii dopiero po narodzinach drugiego syna.

Tymczasem Diana była bardzo podobna do swojej babki ze strony matki, Ruth Fermoy, a prawie w ogóle nie przypominała nikogo ze strony ojca. Książę Henryk natomiast odziedziczył ryżość charakterystyczną dla Spencerów.

Na początku 2007 roku po raz pierwszy padła propozycja, aby Henryka wysłać do Iraku. Książę był zdecydowany53 służyć tam, gdzie jego oddział, jednakże kiedy to ogłoszono, pojawiły się groźby zamachu na niego, toteż szef sztabu armii, sir Richard Dannatt[344],

zaprotestował54 przeciwko udziałowi w misji członka rodziny królewskiej. Królowa przychyliła się do tej decyzji i pomogła Henrykowi uporać się z frustracją. Wspierała go w postanowieniu, które można zamknąć w słowach „na prawo patrz i naprzód marsz”55, jak wspominał sam zainteresowany.

Kiedy później tego samego roku do Afganistanu miał trafić regiment Blues and Royals, Dannatt przeprowadził rozmowy z Gordonem Brownem, księciem Walii i królową. We troje postanowili wysłać Henryka56 w ramach tej misji, doszedłszy do porozumienia z kilkoma agencjami informacyjnymi, które zgodziły się, że nie będą publikować żadnych wiadomości na ten temat, póki książę nie wróci do kraju. Podobnie jak w wypadku Andrzeja przed ćwierćwieczem, Elżbieta II nie wahała się ani chwili. Przekazała wieści wnukowi w grudniowy weekend na zamku w Windsorze.

„Sądzę, iż jest zadowolona, że mam okazję zrobić to, co chcę”, powiedział wtedy Henryk. „Dobrze się z nią rozmawia o takich rzeczach”57.

Od przybycia na miejsce zaledwie kilka dni po Bożym Narodzeniu

książę Henryk służył na froncie w wysuniętej placówce operacyjnej narażonej na bezpośredni ogień karabinów maszynowych, snajperów, rakiet i moździerzy. Brał udział w nalotach i był stałym członkiem pieszych patroli na terenie kontrolowanym przez talibów. Jako dowódca oddziału zwiadowczego składającego się z jedenastu żołnierzy niewątpliwie bywał w niebezpieczeństwie. Zarazem

„«zasuwał» razem z innymi, na zmianę z kolegami parzył herbatę, pichcił swoje racje żywnościowe, czyścił broń i sprzęt”58, napisał

pułkownik Richard Kemp, były głównodowodzący brytyjskimi siłami w Afganistanie.

Miejsce jego pobytu było tajemnicą równo przez dziesięć tygodni –

do czasu, aż australijskie czasopismo i niemiecki dziennik złamały zakaz publikacji, a amerykańska strona internetowa Drudge Report podchwyciła newsa. Ministerstwo Obrony wycofało księcia Henryka z Helmandu – po części po to, by nie narażać jego oddziału. Przed wyjazdem książę powiedział: „Wszystkie moje marzenia się ziściły.

Udało mi się odwalić kawał roboty”59. Był również wdzięczny, jak mówił, za to, że „miło jest pobyć czasami normalnym człowiekiem.

Myślę, że to było najnormalniejsze życie, jakie może być moim udziałem”60.

Końcówka 2007 roku przyniosła publikację powieści, która zawładnęła wyobraźnią czytelników, jeśli chodzi o królową.

W książce zatytułowanej Czytelniczka znakomita Alana Bennetta fikcyjna Elżbieta II odkrywa w sobie namiętność do czytania –

nazywa siebie „opsimatką”, z zachwytem znalazłszy słowo określające „osobę, która rozpoczęła naukę w późnym wieku” [345]61.

Zaniedbuje swoje oficjalne obowiązki, rozprawiając się śpiesznie z eklektycznym kanonem obejmującym autorów takich, jak Mitford, Austen, Balzac, Pepys, Byatt, McEwan, Roth, a nawet pamiętniki Lauren Bacall, której zazdrościła tego, że „przypadł [jej] w udziale większy kawałek tortu”[346]62. Królowa wprawia w zakłopotanie poznawane osoby pytaniem, co lubią czytać, napawa dworzan i bliskich przerażeniem, w końcu zaś postanawia zacząć pisać, czując, że jej życie wymaga zadośćuczynienia „poprzez analizę i refleksję”[347]63.

Fabuła jest dość wyszukana, zważywszy na zakorzenione głęboko poczucie obowiązku królowej i jej pragmatyzm. Jednakże podobnie

jak we wcześniejszej o dwadzieścia lat sztuce A Question of Attribution, Bennett i tutaj pochyla się nad mniej znanymi cechami Elżbiety II i przedstawia ją jako przenikliwą, spostrzegawczą, dociekliwą i dowcipną bohaterkę („No dalejże!” [348]64, wykrzykuje, czytając Henry’ego Jamesa przy podwieczorku), która jest wiarygodną podobizną królowej znanej z kąśliwych uwag.

Książka stała się wielkim bestsellerem w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych, zyskując popularność dzięki poczcie pantoflowej i entuzjastycznym recenzjom. Po filmie Królowa – napisał

Jeremy McCarter w recenzji The New York Timesa – powieść ta

„dała jeszcze jeden powód, aby myśleć ciepło o Jej Królewskiej Mości, jeszcze jedno przypomnienie, że posągi żyją”65. Tak samo jak film, książka Bennetta odwoływała się do powszechnego pragnienia, aby Elżbieta II wyłoniła się z królewskiego kokonu i okazała nieco tłumionej figlarności. Najbardziej wzruszającym elementem prozy Bennetta jest odkrycie przez jego bohaterkę egalitarnej anonimowości, jaka towarzyszy pogrążeniu się w lekturze: czytanie

„było wspólne i powszechne. […] Na tych stronach, między tymi okładkami mogła przechadzać się incognito”[349]66.

Prawdziwa królowa nie ujawnia swoich poglądów na literaturę, jednakże przejawia zainteresowanie przyznawaną raz do roku Nagrodą Commonwealthu, o którą ubiegają się autorzy z całego świata. Pozycje laureatów tej nagrody Elżbieta II czytuje dla przyjemności zmieszanej z obowiązkiem. Większość to powieści historyczne – ostatnimi czasy radość sprawiły jej: The Secret River pióra Kate Grenville o wczesnej kolonizacji Australii, Mister Pip Lloyda Jonesa o Papui Nowej Gwinei oraz The Book of Negroes Lawrence’a Hilla o handlu niewolnikami z Kanadą. Każdego lata Elżbieta II gości na audiencji w pałacu Buckingham laureata Nagrody Commonwealthu. „Atmosfera jest bardzo nieformalna”, opowiadał

Mark Collins, dyrektor Commonwealth Foundation towarzyszący nagrodzonym autorom. „Spotkanie odbywa się na piętrze w prywatnych apartamentach królowej, gdzie po kolana brodzi się wśród jej psich ulubieńców”. Przez dwadzieścia minut królowa prowadzi poważną rozmowę, wypytując o korzenie pisarza, źródła inspiracji i historię powstania książki. „Pyta o wybór miejsca akcji, postacie, a także o ewentualne przemyślenia autora na temat danego kraju. Rozmowa toczy się gładko”67.

Elżbieta II nie należy do osób roztrząsających własną śmiertelność, jednakże po wkroczeniu w dziewiątą dekadę życia wyraźnie zaczęła odhaczać punkty na liście rzeczy do zrobienia przed odejściem z tego świata, robiąc to, czego nie miała okazji zrobić wcześniej, i jeżdżąc w miejsca, w których jeszcze nigdy nie była. W czerwcu 2008 roku wzięła udział w swoim pierwszym lunchu w Pratt’s, ekskluzywnym klubie dżentelmenów nieopodal St. James’s Street, będącym własnością diuka Devonshire. Na zaproszenie The Shikar Club68 królowa dołączyła do swego męża i dziesięciu innych członków klubu, by wypić drinka przed ogromnym kominkiem i następnie spożyć solidny posiłek, na który złożyły się wędzony łosoś, kotlety jagnięce i ciasto z melasą. W lipcu 2008 roku69 Elżbieta II przyglądała się dorocznemu znakowaniu łabędzi na Tamizie (to wywodzący się z dwunastego wieku rytuał, w czasie którego uważane za własność monarchy łabędzie są liczone). Zaczęła nawet70 jeździć zwykłym pociągiem do King’s Lynn w hrabstwie Norfolk na doroczne ferie zimowe w Sandringham i tak samo stamtąd wracać. Nie siedziała jednak z innymi pasażerami; ze względów bezpieczeństwa królowa ze skromną świtą zajmowała przedział pierwszej klasy.

Przy okazji weekendów w Sandringham i w Balmoral, gdzie polowano, podchodzono zdobycz i łowiono ryby, coraz częściej zapraszała przedstawicieli młodszego pokolenia. „Mniej ich ostatnio widujemy”, powiedziała kobieta od lat pięćdziesiątych regularnie zapraszana przez Elżbietę II i księcia Filipa. „Spotykają się nie tylko ze starymi piernikami”71.

Dzieci jej długoletnich przyjaciół72 przekonały się, że królowa chętnie przyjmuje zaproszenia na nieformalne kolacje, podczas których prowadzi nieśpieszne rozmowy z ich nastoletnim potomstwem, wypytując młodzież i z uwagą wysłuchując odpowiedzi.

Gdy jedna z jej druhen73, lady Elizabeth Longman (przyjaciołom znana pod przydomkiem „Smith”), kończyła osiemdziesiąt lat, Elżbieta II udała się na przyjęcie koktajlowe wydane na jej cześć w skromnym mieszkaniu. Funkcjonariuszka ochrony została w samochodzie, królowa zaś pod eskortą jubilatki wjechała na piętro rozklekotaną windą. Została całą godzinę i przez równy kwadrans rozmawiała z wnukiem jubilatki, Freddym Van Zevenbergenem,

projektantem budującym modele rezydencji w pomniejszonej skali.

Po raz pierwszy od dziewięciu lat w czerwcu 2008 roku wierzchowiec królowej wygrał gonitwę w dzień zamykający Royal Ascot. Dwuletni ogier Free Agent z Richardem Hughesem w siodle biegł za – jak to ujął John Warren – „ścianą”74 dziesięciu koni, mając do pokonania jeszcze tylko trzy staje[350] toru Chesham Stakes. I oto przedarł się przez ten mur, zwyciężając o dwie i ćwierć długości.

„Udało mi się!”, wykrzyknęła królowa. Siedząc pomiędzy Warrenem i swoim mężem, podskoczyła i wyrzuciła pięść w górę – niezwykły w jej wypadku gest pochwycony przez kamery BBC i pokazany w wieczornym wiadomościach. „To była chwila prawdziwej radości”, opowiadał jej pięćdziesięciodwuletni doradca do spraw hodowli.

Po zakończonej gonitwie „pognała na padok jak dwudziestolatka.

Ledwie zdołaliśmy za nią nadążyć. Dżokej starał się wyjaśnić, co właściwie zaszło, lecz ona pragnęła tylko poklepać swego konia”75.

Kilka dni wcześniej Helen Mirren wręczała w Ascot trofeum i królowa zaprosiła swoją kinową odtwórczynię do loży królewskiej na herbatę. „Nie zaprosiłaby mnie na herbatę, gdyby film jej się nie spodobał”, stwierdziła Mirren. „Byłam tym zaproszeniem wzruszona”76. Elżbieta II powiedziała: „Dzień dobry, bardzo się cieszę, mogąc panią widzieć”, po czym zaczęła „końską gadkę”. Było to dopiero drugie spotkanie królowej i jej filmowego alter ego. Parę lat wcześniej poznała Prunellę Scales, która była odtwórczynią roli królowej w A Question of Attribution. Gdy Scales, przedstawiana Elżbiecie II, skłoniła się, usłyszała: „Przypuszczam, iż wydaje się pani, że to ja powinnam się tutaj kłaniać”77.

 W dniu 14 listopada 2008 roku pierworodny syn Elżbiety II ukończył sześćdziesiąty rok życia – został najstarszym księciem Walii w historii, o rok starszym od króla Edwarda VII, który w 1901 roku, obejmując panowanie po zmarłej królowej Wiktorii, miał lat pięćdziesiąt dziewięć. W przeddzień urodzin Karola odbyło się w pałacu Buckingham uroczyste przyjęcie z koncertem symfonicznym i kolacją wydane przez królową na cześć syna. Bardziej godna odnotowania była wizyta, którą dzień wcześniej Elżbieta II i książę Filip złożyli w siedzibie głównej organizacji charytatywnej Karola, The Prince’s Trust. Od założenia w 1976 roku pomogła ona ponad

pięciuset tysiącom pokrzywdzonych przez los młodych ludzi uzyskać kwalifikacje i znaleźć stałe zajęcie.

Przez całe życie Karol łaknął aprobaty rodziców, toteż słowa Elżbiety II wypowiedziane tamtego dnia były rzadkim publicznym przejawem poparcia dla jego działalności dobroczynnej obejmującej prowadzenie dwudziestu organizacji charytatywnych

i przewodniczenie lub patronowanie jeszcze trzystu pięćdziesięciu.

„Dla księcia Filipa i dla mnie nie może być większej przyjemności ani otuchy niż ta wynikająca ze świadomości, iż wyznaje on naczelną zasadę służby publicznej i spełniania obowiązków wobec innych”78, rzekła królowa.

Karol pobił rekord swojej siostry Anny jako „najciężej pracujący członek rodziny królewskiej” przy pięciuset sześćdziesięciu oficjalnych wystąpieniach w 2008 roku. (Anna deptała mu po piętach, wystąpiwszy publicznie pięćset trzydzieści cztery razy). Jego matka odbyła czterysta siedemnaście podróży po Zjednoczonym Królestwie (w porównaniu do czterystu czterdziestu w 2007 roku, co nie było wielką różnicą). W wieku osiemdziesięciu dwóch lat – to jest o siedemnaście lat przekroczywszy ustawowy wiek emerytalny obowiązujący w Wielkiej Brytanii w tamtym czasie – nie zamierzała bynajmniej zwalniać. W grudniu 2008 roku została najstarszą monarchinią w historii, prześcigając królową Wiktorię, która żyła osiemdziesiąt jeden lat i dwieście czterdzieści trzy dni.

Nieprzerwanie kontynuowała wypełnianie swoich obowiązków, tak jak robiła od chwili wstąpienia na tron – jako głowa państwa reprezentując swój rząd w kraju i za granicą oraz jako przywódca narodu wychodząc do ludzi i wynagradzając ich osiągnięcia. O ile jednak we wczesnych latach panowania uczestniczyła w dwudziestu sześciu uroczystościach inwestytury rocznie, o tyle liczba ta z czasem została zmniejszona do piętnastu, przy czym książę Karol i księżniczka Anna zastępowali matkę w reszcie ceremonii.

„Wszystkie jej plany układane są nadzwyczaj sprytnie”, stwierdził

Malcolm Ross, były skarbnik Elżbiety II. „Zmniejszono tempo niepostrzeżenie”79. Wszakże kiedy tylko doradcy próbują przemycić nazbyt oczywistą zmianę, „od razu ją dostrzega i pyta, dlaczego robi tak mało”, jak wynika ze słów osoby zbliżonej do kręgów Pałacu Buckingham. „Nic jej nie umyka”80.

Robin Janvrin, prywatny sekretarz królowej i główny orędownik unowocześniania monarchii, przeszedł na emeryturę w 2007 roku.

Jego miejsce zajął czterdziestosześcioletni Christopher Geidt, mający podobne zapatrywania były pracownik Ministerstwa Spraw Zagranicznych, szczycący się stopniami naukowymi londyńskiego King’s College i uniwersytetu w Cambridge. Przyjął się na nowym stanowisku bezboleśnie, nadając ton żwawą skutecznością i poczuciem humoru.

Wielkiej wagi sprawami public relations Pałacu Buckingham zajęły się teraz dwie kobiety pod czterdziestkę, wychowujące małe dzieci.

Samantha Cohen, królewski sekretarz do spraw kontaktów z mediami, przedtem pisała do regionalnych gazet Australii, skąd się wywodziła, a bezpośrednio przed przejściem na dwór królewski była specjalistką od PR w National Grid, międzynarodowej firmie zajmującej się przesyłem i dystrybucją energii elektrycznej i gazu ziemnego. Natomiast jej zastępczyni, Ailsa Anderson, porzuciła dziennikarstwo w lokalnej prasie hrabstwa Essex, by podjąć pracę w administracji państwowej. Była rzecznikiem prasowym konserwatysty Nicholasa Soamesa w Ministerstwie Obrony i laburzystowskiej polityk Margaret Beckett, gdy ta wchodziła w skład rządu Tony’ego Blaira. Inteligentne, utalentowane, prostolinijne i twarde, Cohen i Anderson zdołały chronić życie prywatne królowej, równocześnie śmiało promując jej wizerunek jako symbolu nowoczesności.

Elżbieta II zaczęła szybciej reagować w sytuacjach kryzysowych i okazywać publicznie więcej emocji. Pozowała do holograficznego portretu. Prowadziła swobodną rozmowę z piosenkarką popową o pseudonimie artystycznym Lady Gaga, nie wzdragając się na widok jej lśniącego lateksowego kostiumu utrzymanego w odcieniu krwistej czerwieni, i bez zmrużenia oka przywitała w pałacu Buckingham projektantkę mody Zhandrę Rhodes w różowej peruce oraz fotografa Davida Baileya, który zjawił się w obszarpanych dżinsach. Gdy jesienią 2008 roku doszło do światowego krachu finansowego, królowa wybrała się do London School of Economics. Po wysłuchaniu wykładu na temat przyczyn kryzysu na rynku kredytów zadała podstawowe pytanie: „Dlaczego nikt tego nie przewidział?”81.

Urzędnik pałacowy wyraził opinię, że „wedle ogólnego odczucia królowa jest przystępniejsza, bardziej ludzka i empatyczna i mniej oderwana od rzeczywistości”82.

Chociaż Elżbieta II otrzymała swój pierwszy komputer przed ćwierćwieczem od Ronalda Reagana, później niż jej mąż

przystosowała się do nowoczesnej technologii. Filip rozpoczął pisanie listów83 na komputerze jeszcze w latach osiemdziesiątych i stał się gorliwym użytkownikiem poczty elektronicznej i Internetu, szczególnie podczas przygotowywania przemówień. Elżbieta II ostatecznie przekonała się do telefonu komórkowego84, z którego zaczęła wysyłać esemesy do wnuków, oraz do komputera, dzięki któremu mogła śledzić na bieżąco wyniki swoich wierzchowców.

Na sugestię księcia Andrzeja85 w 2005 roku sprawiła sobie iPoda.

Mimo iż nie rozstała się z papierem i piórem, jęła wymieniać listy elektroniczne z członkami rodziny. Dziesięć lat po założeniu królewskiej witryny internetowej królowa w grudniu 2007 roku zyskała własny kanał na YouTube i już w pierwszym tygodniu osiągnęła wynik miliona wejść.

Najlepszym dowodem na pogodzenie się królowej

z nowoczesnością była jej wizyta w siedzibie Google jesienią 2008

roku. Młoda, dynamicznie się rozwijająca firma uhonorowała Elżbietę II w dzień wizyty, wykorzystując jej wizerunek i koronę w logo swojej strony domowej w Zjednoczonym Królestwie. Królowa i książę Filip („zapalony użytkownik wyszukiwarki Google”, zdaniem jednego z wiodących doradców królowej. „Wiecznie przesiaduje w Internecie i dzieli się tym, co znalazł, z Jej Królewską Mością”86) spędzili ponad godzinę w siedzibie firmy, spotykając się z głównie młodymi i swobodnie ubranymi pracownikami. „Dopiero co wrócił

pan z przebieżki?”87, zapytał Filip dyrektora marketingu nazwiskiem Matthew Trewhalla, który był ubrany w bluzę z kapturem, drelichowe spodnie i buty sportowe.

W trakcie wizyty w Google królowa zamieściła na Royal Channel nagranie z wydanego na cześć olimpijczyków przyjęcia, które odbyło się w pałacu Buckingham w 1968 roku, dłonią w czarnej rękawiczce ostrożnie wodząc myszką. Gdy parze królewskiej pokazano nagranie ze słynnym „roześmianym niemowlęciem” na YouTube, śmiech okazał

się zaraźliwy i oboje, Elżbieta II i książę Filip, zaczęli chichotać.

„Urocze maleństwo, prawda?”, powiedziała do męża królowa.

„Zdumiewające, że małe dziecko potrafi się tak śmiać”88.

Mimo że jej uwaga skupiała się na chwili obecnej, królowa na różne sposoby – publicznie i prywatnie – czciła pamięć swej zmarłej matki, która była jej bardzo droga. W trakcie weekendu

w Sandringham89 w styczniu 2009 roku pękło kolejne ogniwo łączące ją z przeszłością, gdy odeszła Emma, ostatnia suczka rasy corgi należąca do Królowej Matki. Wyraźnie zasmucona Elżbieta II obeszła pokój przed kolacją i przekazała wiadomość każdemu z gości, podczas gdy Filip usiłował ją pocieszać.

Miesiąc później cała rodzina królewska wraz z grupą znajomych wzięła udział w odsłonięciu posągu z brązu w Carlton Gardens, przedstawiającego wysoką na dziewięć stóp[351], lekko uśmiechniętą Królową Matkę w uroczystym stroju damy Orderu Podwiązki.

Ukazano ją w wieku lat pięćdziesięciu jeden, ponieważ pomnik miał

stanąć poniżej posągu w brązie Jerzego VI, również w stroju rycerza Orderu Podwiązki, w wieku lat pięćdziesięciu sześciu, czyli w momencie śmierci. „Nareszcie moi dziadkowie znów są razem”90, powiedział książę Karol po tym, jak jego matka przecięła wstęgę podtrzymującą osłonę z niebieskiego atłasu. Pomnik, który kosztował

dwa miliony funtów uzbierane dzięki sprzedaży monety upamiętniającej osiemdziesiąte urodziny Elżbiety II, obejmuje także dwa długie na jedenaście stóp[352] fryzy: ukazują Królową Matkę dodającą otuchy rodzinom z londyńskiego East Endu pozbawionym dachu nad głową w czasie drugiej wojny światowej, oklaskiwaną wraz z jednym z jej zwycięskich koni wyścigowych i siedzącą z dwoma psami rasy corgi w ogrodzie Castle of Mey.

Kilka miesięcy później Elżbieta II zjawiła się niezapowiedziana podczas przyjęcia ze zbiórką funduszy na rzecz Castle of Mey Foundation. Ulubiona rezydencja Królowej Matki została udostępniona zwiedzającym w sierpniu 2002 roku i odtąd zarówno zamek, jak i otaczające go ogrody utrzymywano dzięki prywatnym środkom. Elżbieta II miała tylko91 na krótko pokazać się w hotelu The Goring nieopodal pałacu Buckingham. Jednakże spędziła tam półtorej godziny, krążąc między gośćmi i rozmawiając ze sponsorami i potencjalnymi darczyńcami. Pewien brytyjski biznesmen był pod takim wrażeniem tego spotkania, że wypisał potem dla fundacji czek na dwadzieścia tysięcy funtów.

Elżbieta II ma tę przewagę nad wszystkimi swoimi premierami, że posiada rozległą wiedzę na temat Zjednoczonego Królestwa zdobytą dzięki wizytom, zwanym „wypadami”, do dużych miast, jak i najmniejszych wiosek. „Zna każdy cal kwadratowy tego kraju, i to

jak nikt inny”, powiedział Charles Powell, który nauczył się cenić doświadczenie królowej w tej materii, gdy pracował jako prywatny sekretarz Margaret Thatcher i Johna Majora. „Spędza tyle czasu na poznawaniu różnych ludzi, że doskonale się orientuje, jak wygląda życie w całej Wielkiej Brytanii. Uważam, że ma pojęcie, jaka jest kondycja społeczeństwa”92.

W marcu 2009 roku królowa odwiedziła Kingston upon Hull w hrabstwie East Yorkshire – miasto nazwane przez The Timesa jednym z krajowych „nielicznych bastionów republikanizmu”93 –

gdzie nie była od dziesięciu lat. W 1957 roku, przed jej pierwszą wizytą w Hull, jak potocznie nazywa się tę miejscowość, jeden z doradców napisał przemowę, która rozpoczynała się od słów:

„Bardzo się cieszę, że dziś tutaj jestem”. Królowa zdecydowanym ruchem wykreśliła słowo „bardzo”, stwierdzając: „Mogę się cieszyć, że tam jestem, ale na pewno nie będę się bardzo cieszyć”94. Czy ów przysłówek był adekwatny pięćdziesiąt dwa lata później, nie wyjawiła, wszelako nie wzbraniała się przed ujrzeniem na własne oczy skutków kryzysu gospodarczego w tym niegdyś świetnie prosperującym ośrodku portowym, który w dodatku znacznie ucierpiał od powodzi spowodowanej przez ulewne deszcze dwa lata wcześniej.

Przy układaniu programu czterodniowej wizyty doradcy królowej współpracowali z Susan Cunliffe-Lister, przedstawicielką Korony w hrabstwie East Yorkshire, oraz z innymi urzędnikami. W swoich młodszych latach Elżbieta II95 w tym czasie odwiedziłaby osiem miejsc, jednakże teraz była mowa o co najwyżej czterech wizytach zakończonych lunchem. Aby ułatwić królowej zadanie96, Cunliffe-Lister przesłała siedemdziesięciostronicowy raport: notki o osobach, które pozna, opisy miejsc, które zobaczy, oraz menu i rozkład gości podczas lunchu w ratuszu. Urzędnicy pałacowi sprokurowali na siedemnastu stronach z pojedynczą interlinią szczegółowy plan uwzględniający każdy krok Elżbiety II.

W celu zminimalizowania zakłóceń w ruchu kolejowym i zagwarantowania planowego przybycia Elżbieta II i książę Filip spędzili noc poprzedzającą wizytę w pociągu królewskim stojącym nieopodal Hull. Lśniący kasztanowy skład, symbol podróży królewskich od czasów królowej Wiktorii, która zamówiła jego pierwotną wersję w 1842 roku, jest rozbrajająco staromodny – jego

wystrój pamięta lata siedemdziesiąte dwudziestego wieku.

Elżbieta II i książę Filip dysponują każde własnym wagonem –

„salonką” wedle pałacowej nomenklatury – podzielonym na sypialnię, łazienkę i pokój dzienny z biurkiem i stolikiem jadalnianym. Meble są z jasnego drewna, podłogi nakryte wykładziną dywanową, a ścianki z tworzywa zasłonięte widoczkami ze Szkocji i wiktoriańskimi reprodukcjami dawnych podróży.

Gdy pociąg wtoczył się na stację w Hull97 o dziesiątej dwadzieścia przed południem 3 marca 2009 roku, Elżbietę II i księcia Filipa powitał na peronie zwyczajowy rządek dygnitarzy, zwanych przez Pałac Buckingham „grupą skazańców skutą łańcuchem” z powodu ceremonialnych łańcuchów i innych insygniów wkładanych przy podobnych okazjach przez burmistrza i wysokiego szeryfa, oraz bedeli w ich szatach: pludrach, trzewikach z klamrami i kapeluszach ozdobionych ptasimi piórami. Świta królewska była skromna – dama dworu, zastępca prywatnego sekretarza królowej, koniuszy i kilku funkcjonariuszy ochrony – lecz i tak stawił się pokaźny kontyngent miejscowych ochroniarzy.

Elżbieta II, zgodnie ze swą prośbą, spotykała się raczej ze zwykłymi ludźmi, a nie z luminarzami. W pobliżu oczekiwał

królewski bentley (przetransportowany dzień wcześniej ciężarówką) z wizerunkiem świętego Jerzego zabijającego smoka widniejącym na masce i przymocowaną do dachu charakterystyczną tarczą z herbem królowej. Po pięciominutowym spacerze wzdłuż barierki na stacji, liczącym raptem dwadzieścia kroków, Elżbieta II udała się do Królewskiego Centrum Onkologii i Hematologii, gdzie spędziła niemal godzinę, rozmawiając z pacjentami, lekarzami i pielęgniarkami.

Phil Brown, czterdziestodziewięcioletni menadżer drużyny piłkarskiej Hull City, zajmował miejsce obok królowej podczas lunchu w ratuszu. „W zadziwiający sposób potrafi przewertować w głowie klasy społeczne, zniżyć się do czyjegoś poziomu, po czym na powrót stać się królewska”98, wspominał. Ponad stołem rozmawiała99

z „lizakową” (kobietą kierującą ruchem kołowym przy budynku szkoły), kierowcą karetki pogotowia i „pracownikiem opieki społecznej”. Maria Raper, mająca pieczę nad bezpieczeństwem młodzieży szkolnej na drodze, była zafascynowana nie tylko widokiem Jej Królewskiej Mości nakładającej sobie świeżą warstwę szminki po spałaszowaniu Piramidy Musu Czekoladowego w Trzech

Kolorach, ale też tym, jak „skubała bułkę nieprzerwanie. Rozchylała ciasto i wydłubywała małe kawałeczki, tak że pod koniec posiłku miała na talerzu stos okruszków pieczywa”100. Przez cały dzień Elżbieta II dużo się uśmiechała i kroczyła nieśpiesznie, pamiętając przykazanie Martina Charterisa o „rozpościeraniu kobierca szczęścia”. Wydanie Hull Daily Maila, które ukazało się nazajutrz, wynagrodziło jej wysiłki wielkim nagłówkiem: „ISTNY Z NIEJ

KRÓLEWSKI BALSAM”101.

Parę tygodni później Elżbieta II zwróciła uwagę ku sprawom międzynarodowym przy okazji wizyty państwowej Felipe Calderóna, prezydenta Meksyku. Mimo iż była gospodarzem dziewięćdziesięciu sześciu wizyt państwowych, nie przestała przywiązywać wielkiej wagi do najdrobniejszych szczegółów ceremoniału i protokołu. Jak zwykle wymierzono dokładnie odległości między nakryciami na stole, przy którym odbywał się bankiet w sali balowej, a serwowane owoce wyglansowano na wysoki połysk.

W trakcie wizyty delegacji meksykańskiej królowa i książę Filip podjęli przyjęciem w pałacu Buckingham dwudziestu światowych przywódców biorących udział w szczycie G20. Przed przyjęciem spotkali się po raz pierwszy z nowym amerykańskim prezydentem, czterdziestosiedmioletnim Barackiem Obamą i jego

czterdziestopięcioletnią żoną Michelle.

Chociaż Gordon Brown wiele urlopów spędził w Provincetown na Cape Cod, jego relacja z prezydentem Stanów Zjednoczonych nie była tak ścisła jak Tony’ego Blaira, który zadzierzgnął więzy przyjaźni zarówno z Billem Clintonem, jak i z George’em W. Bushem.

W dodatku Obama przejawiał chłodny stosunek do „wyjątkowej relacji”. Wkrótce po rozpoczęciu prezydentury zwrócił wykonane w brązie popiersie Winstona Churchilla, które George W. Bush z dumą pokazywał na poczesnym miejscu przez siedem lat. Rząd brytyjski wypożyczył Amerykanom popiersie po zamachach z 11

września 2001 roku „jako symbol silnej transatlantyckiej relacji”102, Obama jednak postanowił za nie podziękować.

Wszelako czterdziesty czwarty amerykański prezydent i jego małżonka wiązali pewne nadzieje z wizytą w pałacu, gdzie zjawili się od strony prywatnego wejścia. Pierwsza dama zwierzyła się nawet103 dworzaninowi, że czuje podenerwowanie przed spotkaniem z monarchinią. Królowa postarała się, aby parę prezydencką

powitała jej amerykańska dama dworu Ginny Airlie, zanim ochmistrz David Walker zaprowadził gości na piętro do prywatnych apartamentów, gdzie odbyli utrzymaną w miłej atmosferze dwudziestominutową rozmowę z Elżbietą II i księciem Filipem. Para królewska wręczyła swój zwyczajowy podarunek – oprawioną podpisaną fotografię – natomiast Obamowie obdarowali królową iPodem z wgranymi czterdziestoma motywami muzyki klasycznej, fotografiami i filmami z jej wizyt w Stanach Zjednoczonych w 2007

i 1957 roku oraz z plikiem dźwiękowym przemówienia prezydenta na Krajowej Konwencji Partii Demokratycznej w 2004 i jego przemówienia inauguracyjnego wraz z wyborem fotografii z inauguracji.

Następnie Elżbieta II i książę Filip już standardowo powitali resztę przywódców biorących udział w szczycie G20, po czym wszyscy przeszli do Galerii Obrazów zawierającej wyjątkowe dzieła sztuki, w tym prace Canaletta, Rubensa, Rembrandta, Vermeera i Holbeina.

„Królowa ma świadomość, wkraczając na salę, że jest najważniejszą głową państwa wśród zebranych”, powiedział raz były kanadyjski premier Brian Mulroney. „Jest numerem jeden, nawet jeśli jej kraj przestał nim być”104.

Atmosfera była elektryzująca za sprawą skumulowanej władzy, kiedy Elżbieta II przechadzała się między gośćmi bez potrzeby dokonywania prezentacji przez koniuszych i damy dworu, którzy byli tam głównie po to, by zajmować osoby oczekujące na możliwość rozmowy z królową. Sekretarz stanu Hillary Clinton przemierzała pomieszczenie niczym rasowy polityk, a w którymś momencie zatrzymała się, by powiedzieć coś do francuskiego prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego, przerywając wypowiedź królowej –

co Elżbieta II, wedle słów jednej z jej dworek, uznała za „straszliwie zabawny”105 manewr.

Obamowie przy swoim wzroście sześciu stóp[353] górowali nad prawie wszystkimi w pomieszczeniu. Gdy Michelle Obama i królowa rozmawiały ze sobą, odwróciły się do Susan Hussey, damy dworu, aby rzucić uwagę na temat różnicy wzrostu. Pierwsza dama objęła wtedy Elżbietę II w pasie, a ta odpowiedziała podobnym gestem, delikatnie dotykając talii Michelle. Po dziesięciu sekundach królowa opuściła106 rękę wzdłuż boku, jednakże pierwsza dama nadal obejmowała monarchinię, a nawet pokrzepiająco pogładziła ją

po ramieniu.

„Było to spontaniczne”, powiedział Peter Wilkinson, królewski kamerzysta, który uwiecznił ten moment na taśmie filmowej.

„Królowa i Michelle stawały na palcach, by porównać swój wzrost.

Królowej udało się sięgnąć do ramienia Michelle, a kiedy objęły się nawzajem w pasie, królowa żartobliwie uniosła oczy do nieba. Sue Hussey śmiała się. Po prostu jakoś tak wyszło, kiedy porównywały, jakie są wysokie”107.

Gazety rzuciły się na nagranie Wilkinsona, które trafiło do telewizji, i narobiły hałasu wokół „niewyobrażalnego”108 złamania protokołu przez amerykańską pierwszą damę. Jednakże królowa po ostatnich wizytach w Stanach Zjednoczonych i w Australii, nie wspominając o uściskach i pocałunkach bliskich przyjaciół, podchodziła z większą tolerancją do takich przejawów zażyłości.

Pałac Buckingham czym prędzej zapewnił, że nie ma mowy ani o obrazie, ani o gafie, można za to mówić o – jak ujęła to rzeczniczka pałacu – „wzajemnym spontanicznym okazaniu sympatii i uznania”109. „Nie należy tego poddawać analizie”, stwierdził

pewien dworzanin. „To się po prostu stało. Nie byliśmy świadkami czegoś podobnego w przeszłości, lecz królowa zdawała się zadowolona, wszystko szło tak jak trzeba, stąd spontaniczny wyraz zadowolenia”.

W listopadzie 2009 roku Elżbieta II udała się w dłuższą podróż zagraniczną – obejmującą dwa dni na Bermudach i kolejne trzy dni w Trynidadzie i Tobago przy okazji wizyty państwowej połączonej z odbywającym się co dwa lata spotkaniem przywódców Commonwealthu. Zgodnie ze zwyczajem królową i księcia Filipa pożegnał na lotnisku Heathrow lord szambelan, William Peel, trzeci hrabia Peel[354] – ten rytuał nieodmiennie wywoływał komentarz Filipa: „Tylko pilnuj straganu!”110.

Mając osiemdziesiąt trzy lata, królowa zapoznawała się z dostarczanymi jej raportami nie mniej uważnie niż kiedyś – czytała noty biograficzne osób, które spotka (z fonetycznym zapisem trudniejszych do wymówienia nazwisk), oraz wskazówki Ministerstwa Spraw Zagranicznych w odniesieniu do pytań, jakie mogą zadać goszczący ją przywódcy. Trasa podróży, ustalana wspólnie przez gospodarzy i Pałac Buckingham, z harmonogramem

rozpisanym co do pół minuty, musiała zostać zaaprobowana przez samą królową. Każdy dający się zdobyć skrawek informacji trafiał

do zbindowanej niebieskiej księgi o formacie cztery na sześć cali[355],

zwanej „The Mini” – nazwiska, logistyka, kwestie bezpieczeństwa, wymogi co do stroju, a także liczba kroków z miejsca w miejsce (na przykład „13+7” oznaczało trzynaście kroków przedzielonych przerwą i następne siedem kroków) przećwiczona przez personel kilkakrotnie podczas szeregu rekonesansów.

Wizyta na Bermudach miała upamiętnić czterechsetletnią rocznicę kolonizacji tej wyspy przez angielskich osadników, których statek rozbił się u wybrzeży. Mijało też pięćdziesiąt sześć lat, odkąd Elżbieta II postawiła stopę na tym odległym terytorium na Atlantyku, rozpoczynając swoją pierwszą po koronacji podróż po krajach Commonwealthu.

Po ośmiogodzinnym locie, w czasie którego nawet nie zmrużyła oka, Elżbieta II przybyła późnym popołudniem na miejsce, gdzie powitał ją gubernator sir Richard Gozney (prezentujący się wspaniale w białym mundurze i białym kapeluszu na bakier, ozdobionym łabędzimi piórami) wraz z premierem Ewartem Brownem; następnie odbyła spacer i wzięła udział

w półtoragodzinnym przyjęciu koktajlowym dla stu pięćdziesięciu prominentnych Bermudczyków wydanym w Government House, utrzymanej w stylu włoskim siedzibie gubernatora na północnym wybrzeżu wyspy.

Podczas przyjęcia królowa była uśmiechniętym symbolem111, gdy mijała gości, nie zatrzymując się przy nikim na dłużej. Wbrew wylewności na niwie prywatnej, uwagi rzucane przez nią tutaj zdawały się równie ulotne jak smużki pary. Po dekadach spędzonych na celowniku upodobniła się do testu Rorschacha, prawie nic nie mówiąc i pozwalając, by ludzie nakładali na nią swoje wyobrażenia.

Później przy skromnej kolacji, jak zauważył Richard Gozney, nie przejawiała „żadnych widocznych oznak znużenia. Najwyraźniej jest mistrzynią w narzucaniu sobie tempa. Choć tego nie widać, dozuje energię i zachowanie odpowiednio do okoliczności”112. Nazajutrz w czterogodzinnej przerwie113 na odpoczynek wykrojony z dwunastogodzinnego programu dnia, królowa zasiadła nad dokumentami z czerwonych teczek w swym trzypokojowym apartamencie.

Przemierzając wyspę wszerz i wzdłuż, szła pieszo, ilekroć to było możliwe, jechała kabrioletem przez Hamilton i spowalniała orszak samochodowy, kiedy tylko mogła – w hołdzie przekonaniu, które wyraziła przed dziesiątkami lat: „Trzeba mnie zobaczyć, aby we mnie uwierzyć”114. Na ulice wyległo około dwudziestu tysięcy ludzi (miejscami stali w szeregach głębokich na cztery osoby), a więc znacznie więcej niż przy okazji jej poprzedniej wizyty w 1994 roku.

Entuzjastyczne poparcie okazane monarchii zostało odebrane jako nagana udzielona Ewartowi Brownowi i jego dążeniom do niepodległości, którą Bermudczycy regularnie odrzucali w badaniach opinii publicznej.

Podczas czterogodzinnego lotu na Trynidad115, który odbył się następnego dnia, na pokładzie boeinga 777 linii British Airways towarzyszyło królowej ponad sześćdziesiąt osób, w tym dwóch prywatnych sekretarzy, koniuszy, dwie damy dworu, lekarz, osobista asystentka, fryzjer, lokaj, pokojówki, pomocniczy personel administracyjny i funkcjonariusze ochrony, a także piętnastu przedstawicieli mediów – wszyscy rozproszeni w samolocie, który normalnie zabierał dwieście trzydzieści osób.

Para królewska miała do swojej dyspozycji całą pierwszą klasę, dworzanie zajmowali klasę biznes, a dziennikarze i ochroniarze klasę ekonomiczną. W sektorze ekonomicznym, gdzie wymontowano środkowy rząd foteli, podróżowały królewskie bagaże, dla bezpieczeństwa dobrze przymocowane i pilnowane przez Matthew Kinga, strażnika podległego ochmistrzowi dworu. Elżbieta II zabrała trzydzieści strojów oraz cztery zapasowe suknie, dwie diamentowe tiary, komplet brosz, naszyjników, kolczyków i bransolet.

W minionych latach116, gdy podróżowała na pokładzie HMY

Britannia, jej świta była znacznie liczniejsza i obejmowała dodatkowo kilku kucharzy i sporych rozmiarów oddział wojska, a w podróż zabierano obfitość jedzenia, wina i alkoholi, jak również pościeli, porcelany, sztućców oraz sprzętu – między innymi opatrzony królewskim monogramem elektryczny czajnik do parzenia herbaty.

Jednakże odkąd HMY Britannia zacumowano w porcie na stałe, Elżbieta II zaczęła bardziej polegać na swoich gospodarzach, jeśli chodzi o wychodzenie naprzeciw jej potrzebom. W stolicy Trynidadu, Port-of-Spain, królowa wraz ze świtą zajęła cały

dwunastokondygnacyjny hotel Carlton Savannah.

Elżbieta II czuła się na Karaibach w swoim żywiole. Trynidad

i Tobago zdobyły niepodległość w 1962 roku, a w 1976 roku przegłosowano tam ustrój republikański, jednakże kraj ten pozostał

częścią Wspólnoty Narodów i podtrzymał silne finansowe i kulturalne więzi z Wielką Brytanią, a także nie przestał darzyć królowej ciepłymi uczuciami. Odwzajemniła się gestem poważania, wkładając w pierwszy wieczór z okazji bankietu państwowego zaprojektowaną przez Angelę Kelly „suknię godło”, haftowaną w wizerunki ptaków narodowych kraju gospodarzy: ibisa szkarłatnego i czakalakę rdzaworzytną, oraz kwiatu narodowego, poinsecji.

Nazajutrz zapoczątkowała obrady przywódców Commonwealthu, biorąc udział w wyszukanej ceremonii otwarcia konferencji na terenie krajowego centrum sztuki widowiskowej, gdzie wygłosiła pięciominutową mowę, w której przypomniała uczestnikom, iż powinni współpracować przy rozwiązywaniu problemów środowiskowych, szczególnie pomagając mniejszym i bardziej zagrożonym krajom. „Wszystko, co mówi, jest słuchane z wielką uwagą”117, powiedział Kamalesh Sharma, indyjski dyplomata sprawujący funkcję sekretarza generalnego Wspólnoty Narodów.

„Commonwealth to w dużej mierze jej spuścizna”, stwierdził Brian Mulroney. „Z jej punktu widzenia to największe osiągnięcie i swego rodzaju trybuna”118. Bez przywództwa królowej i dawanego przez nią przykładu „wielu z nas by wystąpiło”119, rzekł Kenneth Kaunda, były prezydent Zambii. Choć pozbawiona władzy wykonawczej, potrafiła w celu zapobiegania kryzysom wykorzystywać swoją pozycję do wywierania nacisków i do cichych działań z dala od głównej sceny. Za pomocą własnych źródeł informacji zdołała poznać sprawy i troski członków Commonwealthu, szczególnie w Afryce, lepiej niż wysocy rangą brytyjscy urzędnicy rządowi.

Nawiązała lepsze stosunki z przywódcami krajów Wspólnoty Narodów, nawet marksistami, niż jej premierzy. Była w stanie dyskutować na temat prawa wypasu120 w Somalii czy upodobań wędkarskich121 bądź ulubionych hymnów122 danego przywódcy.

Książę Filip twierdził, że jego żona stała się „psychoterapeutką Commonwealthu”123.

W przeszłości byłaby przyjęła na dwudziestominutowej audiencji wszystkich szefów rządu, w Trynidadzie jednak ograniczyła się do prywatnego przyjęcia dla piętnastu przywódców, którzy objęli urząd od czasu poprzedniej konferencji przed dwoma laty.

Wieczorem podczas kolacji dla wszystkich przywódców wydanej w hotelu Hyatt – gdzie każde nakrycie zdobił pozłacany srebrny kielich Commonwealthu przysłany minionego tygodnia z Londynu i przetrzymywany do tej chwili w skarbcu banku centralnego w Port-of-Spain – Gordon Brown był tylko jednym z wielu dygnitarzy, stojącym nieśmiało na szarym końcu.

Cała wizyta była starannie wyreżyserowana przez królewskiego sekretarza do spraw kontaktów z mediami, Samanthę Cohen.

Osobiście pomagała ona wybierać scenerię do oficjalnych fotografii, wziąwszy pod uwagę tło, a nawet kolory, i współpracowała z reporterami, dobierając taki emocjonalny aspekt prezentowanej wiadomości, by trafił do redaktorów wydania. W przeciwieństwie do Królowej Matki Elżbieta II „nie patrzy w obiektyw”, jak stwierdził

Robin Nunn, długoletni fotograf królewski. „Z biegiem czasu człowiek zaczyna się domyślać, w którą stronę [królowa] popatrzy, jest więc szansa przechwycić jej spojrzenie”124.

Elżbieta II pragnęła zobaczyć125 jak najwięcej karaibskiego folkloru, toteż Eric Jenkinson, brytyjski wysoki komisarz w Port-of-Spain, zorganizował szereg przedstawień muzycznych, po których królowa przeszła wśród dzieci przebranych jak z okazji karnawału.

Zupełnie jej nie wzruszał126 zgiełk, hałas i upał ani nawet zamęt, jaki zapanował, gdy obok przypuścili szturm fotografowie, a małe dziewczynki przemknęły przebrane za motyle i kolibry, wirując i kołysząc się w rytmie bębnów i metalowych talerzy, dorośli zaś przepychali się, aby zarejestrować te sceny swoim telefonem komórkowym. Dziesięciu funkcjonariuszy ochrony sformowało kordon i trzymało się blisko władczyni, podczas gdy Samantha Cohen złapała fotografa Tima Rooke’a w pasie i popychała go naprzód.

Kamerzysta Peter Wilkinson pracował wytrwale, filmując –

aczkolwiek nigdy z odległości bliższej niż pięć stóp[356] – na potrzeby oficjalnej królewskiej witryny internetowej127 oraz prywatnego DVD, aby królowa mogła w późniejszym czasie przypomnieć sobie wrażenia i zobaczyć osoby, które przegapiła na bieżąco.

Ostatnim wystąpieniem Elżbiety II – w piąty z kolei wieczór – było garden party dla sześćdziesięciu pięciu szanowanych obywateli, wyprawione w brzoskwiniowej rezydencji brytyjskiego wysokiego komisarza położonej na wzgórzu z widokiem na Port-of-Spain.

Chociaż królowa była na nogach praktycznie od rana, zdawała się

zadziwiająco rześka i nie mniej zdyscyplinowana podczas rozmów z gośćmi, których podzielono na siedem grupek w zależności od dziedziny: sport, środowisko, kultura… Plan przewidywał, że każdej takiej grupce Elżbieta II może poświęcić cztery i pół

minuty128, lecz para królewska spędziła wśród gości więcej czasu, po czym jakimś cudem spotkała się, tak jak planowano, pośrodku tarasu.

W każdym wypadku królowa nachylała się lekko, okazując zainteresowanie, rzucała uśmiech i jakąś trafną uwagę. Pewien młody człowiek z Kenii zuchwale spytał ją o ulubioną piosenkę z iPoda, którego w marcu podarował jej Barack Obama. „Brakuje mi czasu, żeby korzystać z tego urządzenia!”129, odparła, unikając odpowiedzi, która mogłaby kogoś urazić. Noc była tak upalna, że paru dworzan ociekało potem, lecz makijaż królowej jak zwykle był bez zarzutu, a na jej twarzy nie było widać cienia wilgoci.

Przystanąwszy na chwilę130 wewnątrz rezydencji z Jenkinsonem i jego żoną Maire, Elżbieta II ugasiła pragnienie napojem bezalkoholowym i zaczęła się zbierać do długiego lotu powrotnego.

Para królewska wyszła na zewnątrz i wsiadła do samochodu, który oddalił się podświetlony, podczas gdy dostojni pasażerowie machali do osób zgromadzonych wzdłuż podjazdu. „Wszystko przebiegło sprawnie i pięknie”131, podsumował jeden z ochroniarzy.

Samolot z królową na pokładzie wylądował w niedzielny poranek na Heathrow, gdzie powracających z zagranicy powitał William Peel, lord szambelan. Po zaledwie dwóch dniach odpoczynku Elżbieta II znów pracowała pełną parą, udzielając inwestytury, odwiedzając Wellington College i Ashmolean Museum oraz wydając przyjęcie dla dwudziestu pięciu osób na zamku w Windsorze. „Czasami myślę, że jej doradcy zapominają o tym, że ona ma już osiemdziesiąt trzy lata”, powiedziała kuzynka królowej, Margaret Rhodes. „A może to ona nie chce zwalniać tempa”132.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

„Znalazło się słońce i śmiech, i szczęście będące udziałem wszystkich”.

Królowa Elżbieta II i książę Filip, jej małżonek od sześćdziesięciu trzech lat, podczas ślubu ich wnuka księcia Wilhelma z Katarzyną Middleton w opactwie westminsterskim, kwiecień 2011 r. Ian Jones Photography.

Rozdział XXI

Niech żyje królowa!

Jedynym innym brytyjskim monarchą, który zasiadał na tronie przez sześćdziesiąt lat, była królowa Wiktoria. W 1897 roku, podczas przesuwania się w orszaku karet trasą liczącą sześć mil, co było punktem kulminacyjnym obchodów jej diamentowego jubileuszu, Wiktorią, podówczas siedemdziesięcioośmioletnią, zawładnęły tak silne uczucia z powodu owacyjnego przyjęcia, jakie ją spotkało ze strony poddanych, że otwarcie się rozpłakała. „Jacy oni są dobrzy dla mnie! Jacy dobrzy”1, powtarzała nieustannie[357].

Nazbyt niedołężna, by przejść do katedry Świętego Pawła, siedziała na zewnątrz w swojej karecie w trakcie krótkiego nabożeństwa dziękczynnego, w otoczeniu duchownych i dygnitarzy wysłuchując Te Deum w wykonaniu chóru, a potem nietypowego wezwania arcybiskupa Canterbury: „Na cześć Jej Królewskiej Mości: hip, hip, hura!”2. Wiktoria zmarła w wieku osiemdziesięciu jeden lat 22

stycznia 1901 roku po panowaniu trwającym sześćdziesiąt trzy lata i dwieście szesnaście dni – ten rekord królowa Elżbieta II pobije we wrześniu 2015 roku.

Diamentowy jubileusz panowania Elżbiety II został zaplanowany z uwzględnieniem jej wieku – w 2012 roku miała ukończone osiemdziesiąt sześć lat. Nie odbędzie liczącej czterdzieści tysięcy mil podróży zagranicznej, jaka była częścią obchodów złotego jubileuszu, lecz odwiedzając różne zakątki Anglii, Szkocji, Walii i Irlandii Północnej, pojawi się w ogółem dziesięciu regionach Zjednoczonego Królestwa. Członkowie rodziny królewskiej złożą wizyty we wszystkich piętnastu krajach członkowskich Commonwealthu w charakterze przedstawicieli monarchini. Program przewiduje wiele powtórkowych elementów obchodów – parady, koncerty, lunche, kolacje, garden party, ceremonie religijne, wydarzenia tematyczne i pokazy sztucznych ogni – odzwierciedlające uczucie i podziw, które jeszcze się umocniły w ciągu minionej dekady.

„Poszanowanie, jakim się teraz cieszy, jest równie wielkie jak we wczesnych, złotych latach jej panowania, gdy wszyscy byli lojalni wobec nowej królowej, a Churchill kwiczał z podziwu”3, powiedział

główny doradca Margaret Thatcher, Charles Powell.

Podróże w granicach kraju rozpoczną się w maju 2012 roku po jak zwykle cichym upamiętnieniu wstąpienia na tron w dniu 6 lutego.

Apogeum oficjalnych obchodów przypadnie w pierwszy tydzień czerwca wydłużony o dwa dodatkowe dni wolne od pracy, poniedziałek i wtorek, i obejmie w sumie cztery dni różnorakich uroczystości. Zbiegnięcie się w czasie diamentowego jubileuszu panowania królowej Elżbiety II i letnich igrzysk olimpijskich mających się zacząć sześć tygodni później zapewnia przeciągnięcie świątecznej atmosfery i motywację dla sportowców, którzy będą wygrywać zarówno dla swego kraju, jak i dla królowej.

Z wyjątkiem sfery bezpieczeństwa i specjalnie wyasygnowanej ze Skarbu Państwa sumy miliona funtów na opłacenie pracowników z dodatkowego naboru całość jubileuszu zostanie sfinansowana z pozarządowych źródeł, z pomocą mediów i instytucji prywatnych organizujących koncerty i inne wydarzenia. The Thames Diamond Jubilee Foundation zorganizowała i ufundowała „największą flotyllę zgromadzoną na rzece w czasach współczesnych”4, przewidzianą na niedzielę 3 czerwca 2012 roku. Obejmujące co najmniej tysiąc łodzi i siedmioipółmilową trasę przedstawienie na Tamizie zostało pomyślane tak, by przebić zorganizowaną z okazji srebrnego jubileuszu flotyllę barek, w której znalazło się tylko sto czterdzieści jednostek. Na czele tego wodnego orszaku stanie specjalna barka królowej i księcia Filipa, wzorowana na osiemnastowiecznej galerze królewskiej i napędzana siłą mięśni wioślarzy, którzy – jak zażartował burmistrz Londynu Boris Johnson – równie dobrze mogliby być „wysmarowanymi tłuszczem i zakutymi w kajdany członkami parlamentu”5.

W sobotę Elżbieta II obejrzy derby w Epsom, a w poniedziałek pokaże się na wyprodukowanym i sfinansowanym przez BBC

koncercie, na którym widzami będzie dwanaście tysięcy osób wybranych za pomocą loterii, tak jak przed dekadą. Wybrańcy wezmą udział w garden party wydanym na terenie pałacu Buckingham, po czym nastąpi część artystyczna obejmująca muzykę klasyczną i popularną. Królowa ponownie zapali znicz równocześnie z innymi zapalanymi w całym Zjednoczonym Królestwie i krajach Commonwealthu. Tłem dla sceny będzie pałac Buckingham, wokół

pomnika Królowej Wiktorii zostaną wzniesione platformy, a w dole The Mall pojawią się ogromne telebimy.

We wtorek w katedrze Świętego Pawła odprawione będzie nabożeństwo dziękczynne ku czci królowej, która następnie wyruszy w orszaku karet trasą częściowo pokrywającą się z jubileuszową trasą królowej Wiktorii. Żadna z planowanych uroczystości nie będzie przesadnie skromna, ale też żadnej nie można posądzić o nadmierną ekstrawagancję, zgodnie z życzeniem Elżbiety II, aby tylko w minimalnym stopniu wykorzystać środki publiczne.

Planowanie obchodów diamentowego jubileuszu rozpoczęło się w 2009 roku, który Pałac Buckingham ochrzcił mianem roku

„pomysłów”6. Poszczególnych elementów programu nie nagłaśniano zbytnio, aby nie rozdmuchiwać oczekiwań, czyli powtórzono strategię z okresu przygotowań do wcześniejszych o dekadę obchodów złotego jubileuszu. Doradcy królowej byli świadomi, że opozycja w stosunku do monarchii znacząco się zmniejszyła, i zamierzali utrzymać ten stan rzeczy. „Republikanizm to nawet nie ezoteryczne stanowisko polityczne w dzisiejszej Wielkiej Brytanii”, napisał w 2009 roku felietonista The Timesa, Hugo Rifkind.

„Właściwie to w ogóle żadne stanowisko”7. Czterdzieści lat od rozpoczęcia sondaży na temat popularności monarchii w 1969

roku Elżbieta II cieszy się poparciem oscylującym w granicach osiemdziesięciu procent.

Rodzina królewska na balkonie pałacu Buckingham po ceremonii Trooping the Colour będącej oficjalnymi obchodami osiemdziesiątych piątych urodzin Elżbiety II, 11 czerwca 2011 r. Ian Jones Photography.

Dowodem świadczącym, że monarchia trzyma się mocno – nie tylko wśród Brytyjczyków, ale na całym świecie – mogła być popularność oscarowego filmu Jak zostać królem, inspirującej opowieści o tym, jak ojciec Elżbiety II, Jerzy VI, przemógł jąkanie dzięki wytrwałości i dyscyplinie. Film ten poruszył ludzkie serca, lecz odwoływał się również do tęsknoty za obowiązkowością, prawością i śmiałością, które zawsze charakteryzowały monarchię. Kolejno w różnych kinach8 widownia biła brawo po końcowej scenie.

Zaintrygowana reakcjami na ten film królowa obejrzała go na prywatnym pokazie. „Ogólnie jej się spodobał”, opowiadała Margaret Rhodes. „Cieszę się, że go zobaczyła. Oczywiście nie jest łatwo oglądać swoich rodziców oddanych na ekranie, lecz [królowa]

nie żywiła silnych uczuć ani za, ani przeciwko [temu filmowi]. Były wprawdzie momenty, z którymi się nie zgadzała, nie protestowała jednak”9.

Sukces Elżbiety II jako monarchini wynika głównie z jej niepoznawalności i unikania kontrowersji. Poza paroma względnie nieistotnymi uwagami poczynionymi na przestrzeni lat jej poglądy polityczne pozostawały w sferze domysłów długo po tym, jak The Sunday Times usiłował przedstawić ją jako łagodną konserwatystkę w opozycji do twardej linii Margaret Thatcher. Sporadycznie przejawiała myślenie postępowe: przyklaskując multilateralizmowi Commonwealthu czy inicjatywie zwalczania globalnego ocieplenia albo mówiąc o „przywróceniu równowagi gospodarczej między narodami”10 w swym bożonarodzeniowym orędziu z 1983 roku i zachęcając bogatsze kraje do dzielenia się z uboższymi nowoczesną technologią. Wszakże nawet w tych nielicznych przypadkach jej publiczne wystąpienia nie wykraczały poza ramy dopuszczone przez konstytucję i zawsze przystawały do polityki rządu. Nade wszystko jednak głosy, jakoby monarchia była antydemokratyczna i zacofana, cichły w obliczu trwałej i konsekwentnej obecności królowej – którą David Ogilvy, były lord szambelan, nazwał „zapasową kotwicą umieszczoną pośrodku, aby wszyscy mogli do niej sięgnąć w czasach zawirowań”11.

We wtorek 11 maja 2010 roku Elżbieta II przyjęła swego dwunastego premiera, przewodniczącego Partii Konserwatywnej Davida Camerona. Mając czterdzieści trzy lata, Cameron był

najmłodszym obejmującym urząd premierem od czasów nominacji hrabiego Liverpoolu[358] w 1812 roku. Urodzony w piętnastym roku jej panowania Cameron był także o trzy lata młodszy od księcia Edwarda, ostatniego dziecka królowej. Po raz pierwszy miała okazję widzieć12 przyszłego premiera w wieku lat ośmiu, gdy wraz z Edwardem występował w szkolnym przedstawieniu Toad of the Toad Hall. Koło historii zatoczyło zdumiewający krąg, jeśli wziąć pod uwagę, że pierwszy premier za panowania Elżbiety II urodził się w dziewiętnastym wieku i służył w armii jej praprababki.

Osiemdziesięcioczteroletnia królowa Elżbieta II witająca czterdziestotrzyletniego Davida Camerona, swojego dwunastego premiera, który przybył do pałacu Buckingham „ucałować dłoń”, 11 maja 2010 r.

Ian Jones Photography.

Cameron zjawił się w pałacu Buckingham, jak nakazywała tradycja, pięć dni po wyborach powszechnych, które odbyły się w czwartek 6

maja 2010 roku i których rezultatem był pierwszy parlament mniejszościowy od 1974 roku. Torysi zdobyli trzysta sześć miejsc, lecz było to o dwadzieścia za mało, aby mieli większość konieczną do sprawowania rządów. Laburzyści zgarnęli dwieście pięćdziesiąt osiem miejsc, a pomniejszym Liberalnym Demokratom (partii powstałej w 1988 roku po połączeniu Partii Liberalnej i Partii Socjaldemokratycznej) przypadło w udziale pięćdziesiąt siedem miejsc, dzięki czemu ich przewodniczący, czterdziestotrzyletni Nick Clegg, nagle awansował do roli rozdającego karty pośród partyjnych negocjacji. Liberalnym Demokratom pod wieloma względami było bliżej do Partii Pracy, jednakże Cameron zagrał skuteczniej niż Gordon Brown, proponując warunki, jakich laburzyści nie mogli zaoferować.

W pewnym momencie główny negocjator Browna, Peter

Mandelson, zwrócił się o radę do prywatnego sekretarza królowej, Christophera Geidta, który stwierdził, że na Brownie ciąży

„konstytucyjna powinność, obowiązek pozostania na stanowisku”13, dopóki nie zostanie sformowany nowy rząd. Jako że stan zawieszenia przeciągał się przez weekend, Geidt składał regularne wizyty na Downing Street 10 w celu pozyskania bieżących informacji.

„Chodziło o to, aby Geidt rzucał się w oczy i jasno pokazywał, że działa w imieniu królowej”14, wspominał rzecznik prasowy Browna i były urzędnik Pałacu Buckingham, Simon Lewis.

W trakcie ostatniego spotkania z Cleggiem we wtorek Brown oświadczył: „Nie mogę kazać królowej dłużej czekać. Podejmuj decyzję, Nick”15. Ostatecznie Clegg przystał na propozycję Camerona, którą ten później określił jako „naprawdę szczodrą ofertę sformowania rządu koalicyjnego”16, obejmującą stanowisko wicepremiera dla przewodniczącego Liberalnych Demokratów.

W dalszym ciągu jednak umowa mogąca zaowocować pierwszym dwupartyjnym rządem od czasów drugiej wojny światowej wymagała zatwierdzenia przez partię Clegga. Po ustąpieniu Browna na spotkaniu z królową Cameron – aby zacytować jego własne słowa

– „powiedziałem, że nie mam całkowitej pewności, jaki rząd utworzę.

Powiedziałem, że mam nadzieję na utworzenie rządu koalicyjnego, ale że być może wrócę rano z czymś zupełnie innym”17.

Cameron był pierwszym absolwentem Eton College, który został

premierem od czasu, gdy Alec Douglas-Home ustąpił ze stanowiska w 1964 roku. Nowy premier wywodził się z zamożnej rodziny bankierów spokrewnionej z arystokracją – między innymi z siódmym hrabią Denbigh[359]. Jego ojciec, Ian, był maklerem giełdowym, który nauczył syna radzić sobie z przeciwnościami losu. Mimo że Ian przyszedł na świat z silnie zdeformowanymi kończynami dolnymi, zdołał nauczyć się gry w tenisa i krykieta, przetrwał wielokrotne operacje, a w końcu doświadczył amputacji, nie stracił jednak ducha ani nie poddał się żalowi. David, po wspólnej z księciem Edwardem nauce na poziomie podstawowym w Heatherdown School, wstąpił

do Eton College, a następnie z wyróżnieniem ukończył studia w Oksfordzie. W początkach pracy zawodowej zajmował się budowaniem z ukrycia strategii Partii Konserwatywnej, po czym doskonalił umiejętności komunikacyjne na stanowisku kierowniczym w dziale PR Carlton Communications, jednej z wiodących brytyjskich firm medialnych.

Po tym jak został wybrany do parlamentu w 2001 roku, zrobił

karierę w zaledwie cztery lata, działając na rzecz modernizacji Partii Konserwatywnej: kładł nacisk na inicjatywę jednostek oraz na sprawiedliwość społeczną, a równocześnie obnażał ekscesy rządzących. Przystojny, miły w obyciu i bystry, uderzył we właściwe struny, podobnie jak wcześniej Tony Blair w Partii Pracy. Jego żona Samantha, córka baroneta, z którą miał troje małych dzieci, nadal robiła wrażenie. Ich pierwszy syn, Ivan, urodził się z porażeniem dziecięcym i ciężką epilepsją, przez co nie był w stanie samodzielnie jeść, mówić ani chodzić. Mimo że wymagał ciągłej opieki (w tym podawania dwudziestu sześciu dawek leków dziennie), Cameronowie starali się go nie wykluczać ani z życia rodzinnego, ani z życia toczącego się poza ścianami domu.

W 2009 roku Ivan zmarł z powodu komplikacji zdrowotnych.

Gordon Brown, wiedzący, co to znaczyć stracić dziecko i czym jest opieka nad chronicznie chorym malcem, z niezwykłym uczuciem mówił w Izbie Gmin o tragedii, która spotkała jego rywala. Trzy miesiące po objęciu stanowiska premiera przez jej męża Samantha Cameron urodziła ich trzecią córkę, aczkolwiek szczęście rodziny przyćmiła dwa tygodnie później śmierć Iana Camerona, który w wieku siedemdziesięciu siedmiu lat doznał wylewu, przebywając na urlopie we Francji.

Mieszanina rzeczowej siły Camerona i jego otwartej szczerości dotyczącej przeciwności losu przekonała do niego królową, z natury wykazującą się stoicyzmem, a od czasów Diany również przystępnością emocjonalną, którą zaakceptowała jako część nowoczesnego życia. Nowy premier i osiemdziesięcioczteroletnia monarchini znaleźli więcej wspólnych płaszczyzn niż tylko jego szkolne dni w cieniu zamku w Windsorze. David Cameron dorastał

na prowincji, w małej wiosce hrabstwa Berkshire, gdzie często polował. Jego ojciec pasjonował się wyścigami konnymi i był

współwłaścicielem kilku koni pełnej krwi. Podobnie jak królowa, premier miał pragmatyczny charakter i jak na polityka wyrażał się niespotykanie szczerze. Podsumowując: podczas cotygodniowych audiencji w pałacu Buckingham istniała szeroka platforma porozumienia, którą Cameron umacniał dodatkowo swoim bezpretensjonalnym poczuciem humoru i towarzyską osobowością.

Koalicja, której przewodził, musiała natychmiast stawić czoło poważnej recesji będącej spuścizną po rządzie laburzystów, który przejadał od czterdziestu procent PKB w 1997 do niemal pięćdziesięciu procent w 2010 roku. Nowy rząd wprowadził cięcia o prawie dwadzieścia procent w rozmaitych dziedzinach, aby zapanować nad deficytem budżetowym, a ponadto podniósł podatki i wysokość czesnego na wyższych uczelniach. Studenci protestowali na ulicach, lecz poza tym brytyjskie społeczeństwo przełknęło gorzką pigułkę, widząc, co się dzieje w Grecji, Irlandii i Portugalii, które prawie się ugięły pod ciężarem nadmiernych świadczeń społecznych.

Budżetu królewskiego także nie ominęła ani ocena, ani zmiana, gdy w 2010 roku upłynęła dziesięciolatka rozliczania listy cywilnej.

Podczas dwu dekad, które minęły od czasu, gdy Margaret Thatcher ustaliła roczną kwotę siedmiu milionów dziewięciuset tysięcy funtów na wydatki królowej jako głowy państwa, nie było ani jednej podwyżki. Pierwotne zapisy przewidywały kwotę wyższą, niż wynikało z dotychczasowego budżetu Pałacu Buckingham, ponieważ inflacja wynosiła ponad dziewięć procent. Po spadku inflacji do skromnych trzech procent w latach dziewięćdziesiątych skarbnik królewski18 zainwestował nadwyżkę środków z myślą o czarnej godzinie i pomnożył oszczędności do trzydziestu pięciu milionów sześciuset tysięcy funtów na przełomie tysiącleci.

Gdy w 2000 roku straciła moc umowa Thatcher, Tony Blair zamroził listę cywilną na następne dziesięć lat, zakładając,

że fundusz rezerwowy z nadwyżką pokryje rosnące koszty utrzymania dworu królewskiego. W 2009 roku wydatki z listy cywilnej19 osiągnęły kwotę ponad czternastu milionów funtów –

głównie za sprawą inflacji – co zmusiło królową do dokładania sześciu i pół miliona funtów rocznie.

Minister skarbu George Osborne, przedstawiając raport na temat stanu finansów królewskich w czerwcu 2010 roku, pochwalił

„ostrożne gospodarowanie”20 Pałacu Buckingham w minionej dekadzie i zapowiedział, że zamrożenie listy cywilnej będzie obowiązywało przez kolejne dwa lata, co miało poskutkować wykorzystaniem kolejnych ponad piętnastu milionów

zaoszczędzonych środków królowej. Poza tym Elżbieta II prawie jedną dziesiątą swojego prywatnego dochodu, w wysokości przekraczającej trzynaście milionów funtów z wpływów z majątku ziemskiego w Księstwie Lancaster, zamierzała21 spożytkować na pokrycie wydatków trojga z jej czwórki dzieci i pozostałych członków rodziny królewskiej pracujących dla „Firmy”. (Karol na „wykonywanie oficjalnych obowiązków i działalność dobroczynną”

wydał dziewięć milionów funtów22 z wpływów z Księstwa Kornwalii ogółem wynoszących siedemnaście milionów sto tysięcy funtów w 2009 roku). Koszt ochrony zapewnianej przez policję i wojsko całej rodzinie królewskiej i wszystkim pałacom pozostał skrzętnie skrywanym sekretem; szacunki wskazują na kwotę ponad pięćdziesięciu milionów rocznie.

W październiku 2010 roku minister skarbu ogłosił,

że w odpowiedzi na przyjęty przez rząd surowy budżet Pałac Buckingham zgodził się obciąć koszty o dalsze czternaście procent w 2012 roku. Zarazem Osborne ujawnił historyczną zmianę w sposobie finansowania oficjalnej działalności monarchy, opracowaną przy współpracy urzędników pałacowych. Począwszy od 2013 roku, lista cywilna i wszelakie rządowe subsydia zostaną okrojone. Nowa umowa da dworowi królewskiemu pojedynczą zapomogę ( Sovereign Support Grant) stanowiącą piętnaście procent dochodu netto z rozległej domeny królewskiej, na którą składają się majątki będące w posiadaniu monarchy od jedenastego stulecia.

Dochód ten będzie obliczany na podstawie zysków z dwóch ostatnich lat.

Rozwiązanie zaproponowane przez Osborne’a jest eleganckie

w swej prostocie i praktyczne. Przywraca monarsze część przychodu z królewszczyzny, której król Jerzy III wyzbył się w 1760 roku w zamian za listę cywilną. Usuwa także potrzebę regularnego negocjowania z parlamentem nowego planu wypłat, „dzięki czemu moi następcy nie będą musieli tak często wracać do tego tematu”23, jak powiedział Osborne. Domena królewska, mająca z grubsza wartość siedmiu miliardów funtów, przyniesie w latach 2011–2012

około dwustu trzydziestu milionów funtów zysku netto, co da w 2013

roku jakieś trzydzieści cztery miliony funtów z przeznaczeniem na oficjalną działalność Elżbiety II i zapewni wpływy do Skarbu Państwa w wysokości stu dziewięćdziesięciu sześciu milionów funtów.

Nowa umowa z założenia bierze pod uwagę inflację i ma zawierać ograniczenia dolnego i górnego limitu, tak aby dochód nie okazał się

„nieodpowiednio wysoki”24. Krytycy projektu argumentowali, że odtąd monarcha nie będzie odpowiadał przed parlamentem, lecz tak naprawdę Pałac Buckingham po raz pierwszy wyraził zgodę na doroczne badanie przez Narodowe Biuro Audytu, które będzie przedstawiać swój raport w parlamencie. Nowo wprowadzony system pozwoli dworowi królewskiemu decydować, na co wydawać środki, i dysponować nimi wedle potrzeby, zamiast trzymać się sztywno ustalonych wydatków na różne cele. Ratowanie starzejącej się infrastruktury będzie najpilniejszym priorytetem. Już teraz od fasady pałacu Buckingham odpada tynk, a dach nad salą balową przecieka25.

Nie licząc wyjątkowych wydarzeń i regularnych rozrywek, takich jak doroczne garden party, przyjęcia dla korpusu dyplomatycznego i bankiety państwowe, Elżbieta II zaczęła ograniczać wydatki na różne sposoby. Do przeszłości należą wielkie bale dla przyjaciół

i krewnych. Aby uczcić półwiecze służby swoich dwu dworek26, Susan Hussey i Mary Morrison[360], królowa wydała w czerwcu 2010

roku skromne prywatne przyjęcie na terenie pałacu Buckingham pod nazwą A Century of Waiting[361]. Metodycznie wykorzystywała stare stroje, a przy okazji wizyty państwowej w Słowenii w październiku 2008 roku poprosiła Angelę Kelly o uszycie sukni bankietowej ze złoto-srebrnego brokatu, który otrzymała w darze przed dwiema dekadami podczas podróży po Bliskim Wschodzie – co Pałac Buckingham nazwał „récession couture”27. Jesienią 2010 roku Elżbieta II ogłosiła, iż rezygnuje z dorocznego przyjęcia

bożonarodzeniowego w pałacu Buckingham, oszczędzając tym samym pięćdziesiąt tysięcy funtów z budżetu przewidzianego na przyjęcia z poczęstunkiem28 wynoszącego milion trzysta tysięcy funtów. Nagłówek w Evening Standardzie oddał to następująco:

„WSZYSCY TRACĄ… NAWET KRÓLOWA”.

Wzajemne relacje między rodziną królewską i prasą stały się mniej napięte w pierwszej dekadzie dwudziestego pierwszego wieku.

Głównym tego powodem było rozwiązanie równoległego dworu Diany, skąd co smaczniejsze kąski informacji padały na stół

wybranych tabloidów. Zarazem Pałac Buckingham rozwinął bardziej wysublimowane podejście do mediów. „Nie mamy specjalistów od historii monarchii, ale rozumiemy, jak działają media”29, stwierdził

jeden z doświadczonych urzędników pałacowych.

Chociaż Filip skarżył się, że królowa czyta za dużo „przeklętych”

gazet, zwyczaj przeglądania codziennej prasy pozwolił jej na lepsze wyczucie dziennikarzy. Już dawno temu nauczyła się oddzielać ziarno od plew i rozróżniać opinię medialną od publicznej. Biuro prasowe Pałacu Buckingham wyciągnęło rękę do szerszej rzeszy „czynników opiniotwórczych”, jak również do prasy lokalnej, i zaczęło oferować częstsze przekazywanie informacji. „Nie chodzi o odsłonięcie tajemnic rodziny królewskiej”, wyjaśniał pewien urzędnik, „tylko o poinformowanie społeczeństwa, czym się ona zajmuje”30.

Gdy nakłady gazet spadły z powodu sukcesu Internetu, doradcy królowej uświadomili sobie, że mogą dotrzeć z wiadomościami bezpośrednio do ludzi – szczególnie do „rzeszy młodych ludzi”31, jak mówią urzędnicy pałacowi – za pośrednictwem witryny internetowej i osobnego kanału na You Tube. Dotrzymując kroku powstającym technologiom, Pałac Buckingham otworzył królewskie konto na Twitterze w 2009 roku, aczkolwiek zamieszczane tam informacje ograniczały się do planów podróży członków rodziny królewskiej.

W początkach 2011 roku ponad sto tysięcy użytkowników Twittera śledziło poczynania królowej i jej bliskich. Cztery miesiące po założeniu królewskiej strony na Facebooku w dniu 7 listopada 2010 roku ponad trzysta tysięcy osób kliknęło „Lubię to!”.

Jednakże serwisy społecznościowe tylko osłabiły ataki brytyjskiej prasy, która pozostała bardziej wpływowa niż prasa w Stanach Zjednoczonych. W 2010 i 2011 roku głównym celem dziennikarzy był

książę Andrzej, od 2001 roku specjalny przedstawiciel Wielkiej

Brytanii do spraw handlu i inwestycji. Jego rozliczne zagraniczne podróże zyskały mu przydomek „Zbierającego Mile Andy’ego”, a on sam był ostro krytykowany za utrzymywanie kontaktów z podejrzanymi dyktatorami w miejscach takich, jak Kazachstan czy Azerbejdżan, nie wspominając o rozmowach z amerykańskim miliarderem Jeffreyem Epsteinem, który odsiedział wyrok w więzieniu skazany za pedofilię. Dziennikarze na okrągło kwestionowali przydatność działań nie pobierającego pensji Andrzeja, który kosztował brytyjski rząd32 prawie sześćset tysięcy funtów rocznie, wliczając podróże zagraniczne, zakwaterowanie w hotelach i urządzane imprezy – a ponadto dwieście czterdzieści dziewięć tysięcy funtów33 od królowej z przeznaczeniem na prowadzenie prywatnego biura.

Urzędnicy rządowi przyznawali34, że Andrzej miał swój wkład w załatwienie brytyjskim firmom wielomiliardowych kontraktów przy projektach takich, jak budowa metra w Dubaju czy produkcja silników odrzutowych dla linii lotniczych Air Asia. Jego lobbing na rzecz brytyjskiego przemysłu35 okazał się najbardziej skuteczny w Azji i na Bliskim Wschodzie, gdzie przyjaźnił się na przykład z królem Jordanii Abdullahem II, z którym polował w Maroku i Tanzanii. „Nie chodzi o potęgę monarchii, tylko o zwykłą znajomość między ludźmi”, powiedział Andrzej. „Kiedy zna się właściwych ludzi, można osiągnąć zamierzony skutek. […] Gdy rywalizuje się z innymi państwami, trzeba sięgać po rozmaite środki. Ja jestem jednym z takich środków”36. Mimo to wątpliwi partnerzy Andrzeja37 oraz jego kiepski osąd niepokoiły królową i jej doradców do tego stopnia, że w lipcu 2011 roku książę musiał zaprzestać reprezentowania Wielkiej Brytanii w sferach przemysłowych po dekadzie działalności na tym polu. Nie zrezygnował jednak z promowania brytyjskiego biznesu, tyle że odtąd robił to nieoficjalnie, koncentrując się na tworzeniu możliwości szkolenia młodych osób.

Wizerunek Andrzeja również srodze ucierpiał, gdy przyłapano jego byłą żonę na żenującym wykorzystywaniu pozycji dawnego małżonka, co niefortunnie przywodziło na myśl wypadki, które dotknęły rodzinę królewską w końcówce dwudziestego wieku. Po rozwodzie w 1996

roku Fergie była zadłużona na ponad trzy miliony funtów, jednakże odzyskała płynność finansową, biorąc udział w szeregu zyskownych przedsięwzięć. Zdobyła nawet aprobatę38 byłej teściowej, która

zaprosiła ją na weekend do Balmoral w sierpniu 2008 roku wraz z Andrzejem i ich córkami, Beatrycze i Eugenią – była to pierwsza wizyta wyrzuconej poza nawias księżnej w szkockiej rezydencji rodziny królewskiej od jej pośpiesznego wyjazdu w 1992 roku.

Fergie nadal wiodła rozrzutny tryb życia, zatrudniając jedenaścioro39 osób służby stałej i dochodzącej w porównaniu z piątką personelu Andrzeja. Jej sytuacja finansowa ponownie uległa załamaniu w 2009 roku, gdy zmalały przychody, a długi wzrosły do ponad dwóch milionów funtów. Wiosną 2010 roku

pięćdziesięcioletnia księżna musiała osiągnąć dno, gdyż Mazher Mahmood, reporter News of the World – ten sam, który przed dziewięcioma laty omotał Sophie Wessex – zdołał ją wpuścić w maliny, podszywając się pod hinduskiego biznesmena. Pod okiem ukrytych kamer nagrywających spotkanie w apartamencie w Mayfair księżna sprzedała dostęp do swego byłego męża za pięćset tysięcy funtów, w tym czterdzieści tysięcy zaliczki gotówką, które wyniosła w torbie na laptopa. Wielokrotnie powtarzała, że Andrzej „nigdy nie wziąłby nawet pensa”, i twierdziła, że sama chce tylko „liznąć odrobinę”40.

Próbując zapobiec szkodom wywołanym przez obciążający materiał filmowy, który natychmiast zrobił furorę na YouTube, Fergie pośpiesznie wydała oświadczenie, w którym powiedziała, że jest jej

„naprawdę przykro”41. Wyjaśniała, że jej sytuacja finansowa jest

„napięta”, lecz przyznała też, że to „żadne wytłumaczenie dla tak poważnego błędu w ocenie”. Zarówno Andrzej, jak i Fergie twierdzili, że nie miał on pojęcia o jej kontaktach z farbowanym biznesmenem. Po naradzeniu się z królową Andrzej spłacił część długów byłej żony i pomógł jej dokonać restrukturyzacji reszty zobowiązań. W lipcu tego samego roku Fergie zwolniła wszystkich swoich pracowników i zgodziła się pracować pod nadzorem biura Andrzeja.

W sierpniu 2010 roku królowa i książę Filip zgromadzili wszystkie swoje dzieci i prawie wszystkie wnuki (Wilhelm i Henryk pełnili służbę wojskową) na nostalgicznym dziesięciodniowym rejsie po Hybrydach Zewnętrznych na pokładzie MV Hebridean Princess z okazji sześćdziesiątych urodzin Anny i pięćdziesiątych Andrzeja.

Gościem honorowym była42 osiemdziesięciotrzyletnia emerytowana niania, Mabel Anderson, mieszkająca za darmo w jednym z należących do królowej budynków położonych na terenie parku

windsorskiego (monarcha tradycyjnie ma prawo nimi rozporządzać wedle własnej woli) i nadal bardzo zżyta ze swymi dawnymi podopiecznymi, szczególnie z Karolem.

Po raz pierwszy od wyłączenia z floty pływającej HMY Britannia w 1997 roku rodzina królewska odtworzyła dawny zwyczaj i zatrzymała się w Castle of Mey, gdzie Karol rokrocznie spędzał

pierwszy tydzień sierpnia w nie zmienionej od śmierci Królowej Matki jej sypialni utrzymanej w bladoniebieskiej tonacji. W dniu 2

sierpnia 2010 roku Karol przejął43 rolę po zmarłej babce i podjął

krewnych na zamku, z dumą pokazując im udogodnienia, których był

pomysłodawcą – nowe centrum informacji turystycznej oraz niedawno dodaną wieżę w południowo-wschodnim zakątku ogrodzonego murem ogrodu. Elżbieta II wypytywała personel o liczbę zwiedzających, zainstalowany na parterze system ogrzewania promiennikowego, a także wdrapała się na szczyt wieży, aby zobaczyć Hybrydy Zewnętrzne przez lunetę. Po wycieczce po zamku rodzina królewska zasiadła do tradycyjnego lunchu, w którego menu znalazły się oeufs Drumkilbo, jak za czasów Królowej Matki.

W siódmej dekadzie życia książę Karol odnalazł zadowolenie nie tylko z nowego życia z Kamilą, lecz także z zajęcia, które dla siebie wymyślił, aby nadać sens swej pozycji następcy tronu. Książę Walii wytrwale promował różnorakie dziedziny, w tym architekturę, ochronę zabytków i środowiska, rolnictwo ekologiczne, ochronę lasów deszczowych, zdrowie, edukację i szkolenia zawodowe. Część jego zapatrywań, między innymi przekonanie o wyższości zdrowej żywności czy potrzebie powrotu do budownictwa ukierunkowanego na człowieka, była z początku wyśmiewana, jednakże później została zaakceptowana przez główny nurt światopoglądowy. Co roku zbierał

ponad sto dziesięć milionów funtów44 na cele swoich organizacji charytatywnych, które zaczęły sięgać krajów takich, jak Chiny, Afganistan, Gujana i Jamajka.

Coraz lepiej się czuł we własnej skórze i coraz bardziej poświęcał

tworzeniu swego dziedzictwa poprzez pracę, którą jak często podkreślał –„wymyślałem po drodze”. „Postarał się, by nie brakowało mu zajęcia”, stwierdziła Nancy Reagan. „Robi znacznie więcej niż którykolwiek książę Walii przed nim”45. Zarazem jego działania są dokładnym przeciwieństwem tego, co robi jego matka. Królowa

w większości czyni to, co jej doradzą inni, podczas gdy jej pierworodny syn ma w zwyczaju realizować własne zamierzenia i plany. Karol „jest tak skuteczny, ponieważ napędza go pasja”, rzekł

jeden z jego doradców. „Zawsze działa na najwyższych obrotach”46.

Różnice w temperamencie matki i syna rzucają się w oczy.

„Z natury jest raczej człowiekiem, który widzi przed sobą szklankę do połowy pustą”, stwierdziła kuzynka królowej, Margaret Rhodes,

„podczas gdy ona należy do osób, których szklanka jest do połowy pełna”47. Elżbieta II „nie ma złudzeń co do tego, co można, a czego nie można zmienić”, powiedział były królewski sekretarz prasowy Charles Anson. „Jest pogodzona z tym, co przynosi życie, dość niezwykle jak na człowieka Zachodu, po części z powodu swojej głębokiej wiary, a po części z powodu doświadczenia”48. Książę Karol jest bardziej emocjonalny niż królowa, łatwo się obraża i traci panowanie nad sobą, ma naturę refleksyjną i potrzebuje pokrzepienia. „Kamila łagodzi i przewiduje, co może pójść nie tak”49, powiedziała Anne Glenconner.

Książę Karol jest bardziej podatny na wpływy niż jego matka i na przestrzeni lat ulegał guru takim, jak Laurens van der Post czy poetka mistyczka Kathleen Raine. O ile jednak królową zdoła przekonać sprawnie przedstawiona argumentacja, o tyle Karol nie lubi słuchać rad sprzecznych z tym, w co wierzy. Tylko nieliczni, także spośród bliskich przyjaciół, mają śmiałość rzucić mu wyzwanie z obawy, że zostaną uznani za niewrażliwych bądź nielojalnych. Jego ojciec przeciwnie, chętnie wita zdrowe argumenty. Filipowi zdarza się pognębić oponenta od czasu do czasu, lecz diuk Edynburga z wielką radością przyjmuje również poglądy kogoś, kto jego zdaniem zna się na rzeczy.

Karol jest też mniej bezpośredni niż oboje jego rodzice, którzy są znani z udzielania szczerych odpowiedzi. „Człowiek czuje, że on kluczy”, opowiadała długoletnia przyjaciółka Kamili. „Trzeba więc kluczyć razem z nim”50. Karol lubi plotkować bardziej niż królowa (która jednak nie ma nic przeciwko politycznym pogłoskom) i bywa, że zastanawia się „czy ta osoba jest ze mną czy przeciwko mnie, w tym czy przeciwnym obozie”, jak powiedział jeden z byłych doradców Elżbiety II. „Królowa w ten sposób nie myśli. Raczej:

«W czym leży problem? Co możemy zrobić?». Chce wiedzieć, kto należy do którego obozu wyłącznie wtedy, gdy ma to znaczenie przy

podejmowaniu jakiejś decyzji”51.

Nie da się zaprzeczyć, że Elżbieta II stawia wysoko poprzeczkę, jednakże Karol jest bardziej niż ona ekstrawagancki. Królowa wie, ile co kosztuje, i potrafi oszczędzać, kiedy trzeba. Goście na typowym przyjęciu w pałacu Buckingham są podejmowani winem, chipsami ziemniaczanymi i orzeszkami, podczas gdy w Clarence House na ozdobione eleganckimi dekoracjami kwiatowymi stoły wjeżdżają wymyślne przystawki, a kolacjom towarzyszy teatralne oświetlenie. „Można śmiało powiedzieć, że gdy jest przekonany, iż powinien dobrze wypaść, nie ma w zwyczaju ścibolić”52, powiedziała Patricia Brabourne. Kiedy Karol udaje się do Sandringham53 na tydzień, przywozi ze sobą furgonetki załadowane warzywami i mięsami z Highgrove, chociaż w posiadłości w hrabstwie Norfolk także jest gospodarstwo rolne. Podczas proszonych kolacji nierzadko spożywa dania inne54 niż jego goście, czasem nawet własnymi sztućcami.

Przez takie zachowanie można by go nazwać pedantem czy zarozumialcem, wszakże Karol ma pokłady empatii, których nie dostrzegano za czasów Diany. Potrafi nawiązywać kontakt z ludźmi

„równie dobrze, a może nawet lepiej niż Jej Królewska Mość”, wedle słów byłego dworzanina. „Cechuje go wrodzone ciepło w połączeniu z poczuciem obowiązku królowej i zdolnością księcia Filipa do wzbudzania śmiechu”55. Jest też obdarzony większą wyobraźnią i lepszą intuicją, a jego troskliwość jest wręcz legendarna. Gdy siostra lady Anne Glenconner zachorowała na raka56, Karol napisał

siedemnastostronicowy list z propozycjami alternatywnych metod leczenia.

Podczas gdy Elżbieta II ma czterech prywatnych sekretarzy, Karol dysponuje jedenastoma57 – z czego dziewięcioro jest zatrudnionych na stałe, a dwoje dorywczo – a ponadto są jeszcze dyrektorzy każdej z dwudziestu założonych przez niego organizacji dobroczynnych oraz samodzielnego przedsiębiorstwa wytwarzającego linię produktów Duchy Originals, obejmującą towary noszące nazwy takie, jak Sycylijskie Maślane Herbatniki o Smaku Cytrynowym, Rozkosz Mandaryna czy Szampon Muszkatelowo-Różany. Zyski z ich sprzedaży, które osiągnęły łącznie kwotę sześciu milionów funtów w ciągu minionych dwudziestu lat, są przekazywane na cele dobroczynne.

Z niezależnością Karola idzie w parze śmiałość w propagowaniu swoich poglądów w przemowach, publikacjach i listach regularnie wysyłanych do członków rządu, kreślonych osobliwym charakterem pisma. „Nikogo bardziej od niego nie podziwiam za energię, ambicję i entuzjazm”, rzekł sir Malcolm Ross, który przez dwa lata był

ochmistrzem Karola po osiemnastu latach spędzonych na wyższych urzędniczych stanowiskach Pałacu Buckingham. „On pragnie ratować świat. Kłopot w tym, że chce to robić jeszcze dzisiejszego popołudnia i właściwie codziennie”58. Ostatnimi czasy Karol wzywał do naprawy światowego systemu finansowego, podważał wartości społeczeństw konsumpcyjnych, piętnował sceptyków nie wierzących w ocieplenie klimatu na Ziemi, nawoływał do „rewolucji w mechanistycznym podejściu do nauki”59 zachodniego świata oraz chwalił islam za przekonanie, że „nie ma rozdziału między człowiekiem i naturą”60. Dwukrotnie wziął na celownik jednego z najbardziej uznanych brytyjskich architektów, sir Richarda Rogersa, i wstrzymał

wielomilionowe projekty, ponieważ nie przystawały do sąsiedztwa –

na ogół ku wielkiej uldze mieszkańców danej okolicy.

Prostolinijność czasem skłócała go z resztą rodziny, szczególnie z ojcem. Gdy w 1998 roku Karol po raz pierwszy wystąpił przeciwko żywności genetycznie modyfikowanej, argumentując, że GMO naraża delikatną równowagę natury, Filip zareagował ostro, posiłkując się argumentem, że tego typu uprawy są niezbędne, by zwalczyć głód na świecie. W 2000 roku, kiedy Karol wzmógł ataki na bioinżynierię w rolnictwie, zarówno jego ojciec, jak i siostra publicznie zaprotestowali przeciwko takiemu stanowisku, które księżniczka Anna nazwała miażdżąco „ogromnym uproszczeniem”61. Filip wytknął w wywiadzie udzielonym The Timesowi, że „człowiek poddaje genetycznej modyfikacji rośliny i zwierzęta, odkąd wymyślono dobór hodowlany”62.

Tony Blair, którego rząd wspierał uprawę żywności modyfikowanej genetycznie, już rok wcześniej poskarżył się królowej na publiczne wypowiedzi Karola, a w rozmowie z Alastairem Campbellem złorzeczył, że książę używa „argumentów tego samego rodzaju jak ten, który mówi, że gdyby Pan Bóg chciał, aby człowiek latał, toby mu dał skrzydła”63. Premier wyraził swoje obawy prywatnie, przekazując Karolowi za pośrednictwem ministra Petera Mandelsona, iż jego uwagi „zaczynają być szkodliwe”, ponieważ są

„nienaukowe i nieodpowiedzialne w świetle niedoborów żywności na świecie”64.

Królowa swoim zwyczajem nie mieszała się do tych niesnasek i unikała konfrontacji z prawowitym następcą tronu. „Dała księciu Karolowi zgodę na gonienie za zainteresowaniami, celami i ambicjami”65, stwierdził Malcolm Ross. Zarazem jednak wiele jego pomysłów wprawiało ją w zdumienie, a kiedy książę wdawał się w kontrowersyjne publiczne debaty, wręcz otwarcie wyrażała niepokój wobec doradców. „Nie jest to łatwy związek i nigdy taki nie był”, powiedziała Margaret Rhodes. „Darzą się wzajemną miłością, lecz w rodzinie rzadko panuje spokój”66. Ostatnio napięcie między Elżbietą II i następcą tronu jakby osłabło, spotykają się regularnie na prywatnych kolacjach.

Z czasem królowa zaczęła cedować coraz więcej swoich obowiązków na syna – Karol udziela inwestytur, przyjmuje na audiencji dygnitarzy oraz zapoznaje się z wrażliwymi dokumentami, które są mu dostarczane w jego własnych ciemnozielonych teczkach. Dworzanie podejrzewają, że jeśli Filip umrze przed królową, kolejne obowiązki spadną na barki Karola, który zostanie czymś w rodzaju dyrektora zarządzającego, podczas gdy jego matka nadal będzie zajmować stanowisko prezesa. „To będzie znacząca zmiana”, stwierdził jeden z byłych doradców. „Jak dotąd to książę Filip pełni taką funkcję w jej życiu”67.

Doradcy, którzy współpracują zarówno z matką, jak z synem, dostrzegają różnice w podejściu każdego z nich do obowiązków monarchy. Elżbieta II udziela inwestytur, jakby to było doświadczenie z zakresu nauk ścisłych, przeznaczając równo czterdzieści sekund68

na każdą z prawie stu osób zgromadzonych w sali balowej pałacu Buckingham w trakcie godzinnej ceremonii. Wysłuchawszy krótkiej podpowiedzi koniuszego, pochyla się do przodu, by wręczyć insygnia, wygładza szarfę albo wstążkę w sposób, który Cecil Beaton raz nazwał gestem „szpitalnej pielęgniarki albo niani”69. Nie zrywając kontaktu wzrokowego70, uśmiecha się promiennie, robi krok w tył, zadaje pytanie i przysłuchuje się z uwagą odpowiedzi, dopóki nie rozdzwoni się jej wewnętrzny alarm, wtedy wyciąga rękę i żegna się.

Gdy honory czyni Karol, lubi zmitrężyć i porozmawiać dłużej, przez co uroczystość wydłuża się o mniej więcej kwadrans.

Królowa jest bardziej wydajna, usystematyzowana

i zdyscyplinowana niż jej syn także na innych polach. Nigdy nie zaniedbuje swoich czerwonych teczek, co jemu się zdarza, zwłaszcza gdy wpadnie – jak to określił jeden z jego doradców – w „szał pisania listów, poprawiania przemówień i zagłębiania się w pisma”71 – takie zachowanie Elżbieta II nazwałaby folgowaniem sobie. (W latach 2009–2010 książę Karol napisał własnoręcznie72 tysiąc osiemset sześćdziesiąt dziewięć listów). Karol unika lektury gazet, co jest swego rodzaju czkawką po epoce Diany, i woli zapoznawać się z codziennym raportem sporządzonym przez doradców oraz wiadomościami w pigułce prezentowanymi przez periodyk The Week

– to zaś budzi w królowej obawy, że następca tronu ma okrojony ogląd rzeczywistości, nie wspominając o ograniczonej perspektywie mediów, jaką jej udało się w pełni rozwinąć dzięki długoletniemu doświadczeniu.

Przy różnych okazjach Karol lubił wracać w rozmowach z przyjaciółmi i kolegami do możliwości abdykacji matki, co przy jednej okazji, w listopadzie 1998 roku, było powodem ostrego upomnienia z jej strony, po tym jak jego prywatny sekretarz Mark Bolland wyjawił prasie, iż książę Walii będzie „osobiście zachwycony”73, jeśli jego matka ustąpi z tronu. Zapytany o to przez królową Karol przeprosił i zapewnił, że historia jest wyssana z palca.

Już sam pomysł abdykacji jest świętokradztwem w oczach Elżbiety II, która bardzo poważnie podchodzi do złożonej przysięgi i namaszczenia krzyżmem podczas koronacji. Kiedy George Carey przyszedł do niej w 2003 roku z informacją, że jest gotów ustąpić ze stolca arcybiskupiego, westchnęła tylko i rzekła: „Och, to jest coś, czego ja nie mogę zrobić. Pozostanę tu, gdzie jestem, do samego końca”74.

Jedyne ustępstwo z jej strony miałoby miejsce w razie – jak powiedziała swej kuzynce Margaret Rhodes – „gdybym dostała alzheimera albo wylewu”75. „Ale nawet wtedy nie odejdzie na emeryturę”76, stwierdziła Rhodes. Gdyby królowa stała się niepełnosprawna, książę Karol byłby regentem występującym w jej imieniu na mocy Ustawy o regencji z 1937 roku.

Zgodnie z tradycją, królowej Elżbiecie II, jej mężowi i najstarszemu synowi przysługuje pogrzeb państwowy, którego plany rozpisano i dano każdej z tych osób do akceptacji. Kryptonim „Forth Bridge” w wypadku księcia Filipa pochodzi od mostu nad zatoką Firth

of Forth w Szkocji; „Menai Bridge” w wypadku księcia Karola –

od mostu łączącego brzeg Walii z wyspą Anglesey; zaś kryptonim

„London Bridge” jest zrozumiały sam przez się. Wszystkie trzy plany znajdują się pod pieczą lorda szambelana i zawierają podobne elementy, rozłożone w czasie na dziewięć dni od momentu zgonu do chwili pochówku – z orszakami, wystawieniem zwłok i nabożeństwami. „Główni zainteresowani nie biorą udziału w dopracowywaniu planów”, opowiadał Malcolm Ross, który był

zaangażowany na etapie przygotowań. „Otrzymują od nas raporty, które mają ich uspokajać. Ostatnie, czego komukolwiek trzeba, to żeby zaczęli gryzmolić po planach własnego pogrzebu. Jeśli już, mają ostatnie słowo w kwestiach podstawowych”77. Co najmniej raz do roku starsi stażem urzędnicy pałacowi omawiają ustalenia i dokonują ćwiczeń na makiecie.

Chociaż pogrzeby Edwarda VII, Jerzego V i Jerzego VI odbyły się w kaplicy Świętego Jerzego na zamku w Windsorze po tym, jak ich ciała wystawiono w Westminster Hall, królowa Elżbieta II życzy sobie, aby jej pogrzeb miał miejsce w opactwie westminsterskim, gdzie ostatnio żegnano Jerzego II w 1760 roku. Zarówno kaplica Świętego Jerzego, jak i opactwo westminsterskie to tak zwane royal peculiars, czyli miejsca kultu podlegające bezpośrednio aktualnie panującemu monarsze, nie zaś diecezji. Jednakże wedle byłego urzędnika pałacowego Elżbieta II uważa opactwo „za swą główną świątynię i główną świątynię Kościoła Anglii”78. Pochówek nastąpi w Windsorze, gdzie w kaplicy Świętego Jerzego spoczęli jej rodzice i siostra.

Zapytany przez reportera NBC Briana Williamsa w wywiadzie telewizyjnym z listopada 2010 roku, co stanie się po śmierci jego matki, Karol udzielił wymęczonej odpowiedzi. „Lepiej o tym za dużo nie myśleć”, rzekł. „Z tym że… jak by to powiedzieć… oczywiście kiedy już do tego dojdzie, trzeba będzie coś zrobić. Trochę się nad tym zastanawiam, ale zdecydowanie lepiej jest tego nie robić. To coś takiego, że… jak by to powiedzieć… kiedy już się stanie, a niestety musi się stać, bo rodzice zawsze w końcu umierają, co… jak by to powiedzieć… nie jest takie miłe, delikatnie mówiąc”79.

W tej samej rozmowie książę Walii odniósł się do zawiłej kwestii statusu swojej żony po jego wstąpieniu na tron. Gdy w 2005 roku ożenił się z Kamilą Parker Bowles, doradcy królowej zręcznie poradzili sobie z pytaniem, czy zostanie ona kiedyś królową, mówiąc,

że jej życzeniem jest pozostać „księżną małżonką” – co było tytułem sprokurowanym w celu usatysfakcjonowania tych, którzy nadal sympatyzowali z Dianą. W miarę jak Kamila wypełniała swoje obowiązki u boku księcia, pierwotnie wrogie nastawienie opinii publicznej do niej jako kochanki Karola zaczęło słabnąć. W kręgach prywatnych książę Karol dał do zrozumienia, iż życzy sobie, aby Kamila została „królową małżonką”, podobnie jak jego babka była królową małżonką Jerzego VI. Cokolwiek mniej zaowocowałoby układem nie do zaakceptowania: morganatycznym małżeństwem dwu osób o nierównym statusie. „Obowiązująca zasada i silna tradycja mówi, że żona przyjmuje tytuł i pozycję odpowiadające tytułowi i pozycji swojego męża”, powiedział historyk królewski Kenneth Rose. „Zatem w świetle obowiązującego prawa nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy mieli królową Kamilę”80. Kiedy reporter NBC Brian Williams zapytał Karola wprost, czy Kamila zostanie królową, ów odparł: „Przekonamy się o tym, prawda? Wszystko jest możliwe”81.

O ile Karol nie umrze przed matką, będzie następną głową państwa. Perspektywa objęcia tronu przez Karola III (bądź – gdyby zechciał przybrać jedno ze swych pozostałych imion, niosących lepsze skojarzenia – Jerzego VII) rodzi kilka kwestii, które mogłyby otworzyć drogę reformie republikańskiej. W początkach dwudziestego pierwszego wieku zarówno rząd laburzystowski, jak torysów poruszał sprawę możliwości zmiany Ustawy o następstwie tronu ( Act of Settlement) z 1701 roku, jak również primogenitury, dwu zasadniczych podstaw monarchii dziedzicznej.

Osiemnastowieczna ustawa miała na celu zagwarantowanie panowania protestanckiego monarchy, wzbraniając wszystkim potencjalnym następcom tronu przejścia na katolicyzm bądź

poślubienia katolika. Zwolennicy uchylenia tego prawa argumentują, że jest to dyskryminacja, gdyż w ustawie nie ma słowa o zakazie poślubienia wyznawcy judaizmu, hinduizmu czy mahometanizmu.

W praktyce ustawa sprawdzała się przez stulecia, bynajmniej nie powstrzymując członków rodziny królewskiej od wstępowania w związek małżeński z osobami wyznania rzymskokatolickiego. Aby nie sięgać daleko w przeszłość, wypada wspomnieć o kuzynie królowej, Michale z Kentu, który zrezygnował z odległego miejsca w kolejce do tronu, żeniąc się z katoliczką, a także o żonie Petera Phillipsa, która z kolei przeszła na anglikanizm, aby jej mąż mógł

zachować jedenaste miejsce na liście następców tronu.

Obalenie Ustawy o następstwie tronu mogłoby doprowadzić do podważenia praw Elżbiety II i wszystkich potomków dynastii hanowerskiej, której prawo do tronu powstało w wyniku przyjęcia rzeczonej ustawy. (W Niemczech mieszka kilkoro potomków dynastii Stuartów i łatwo sobie wyobrazić, że zgłosiliby pretensje do tronu).

Zresztą nawet sama zmiana zapisu o wyłączeniu katolików z sukcesji byłaby sprzeczna z wymogiem przynależności monarchy do Kościoła anglikańskiego, jako że dogmatem Kościoła katolickiego jest wychowanie dzieci w wierze rzymskokatolickiej. Dodatkowo komplikuje sprawę fakt, iż statut westminsterski z 1931 roku przewiduje, że jakakolwiek zmiana ustawy wymaga zgody nie tylko parlamentu brytyjskiego, lecz również ciał ustawodawczych pozostałych piętnastu członków Commonwealthu, w których królowa jest głową państwa.

Primogenitura, oparta na prawie zwyczajowym sięgającym korzeniami średniowiecza, oznacza, że prawo do dziedziczenia tytułu i majątku ma wyłącznie pierworodny syn. W wypadku monarchii przekłada się to na wyższość męskich potomków nad żeńskimi przy sukcesji bez względu na kolejność urodzenia. Spośród dzieci Elżbiety II prawowitym następcą tronu został Karol, a po nim kolejno Andrzej i Edward, natomiast urodzona jako druga Anna zajęła dopiero czwarte miejsce, przy czym całą trójkę rodzeństwa poprzedzają dwaj synowie Karola.

Ślub księcia Wilhelma przydał impetu propozycjom, aby korona przechodziła na najstarsze dziecko monarchy bez względu na to, czy będzie ono chłopcem czy dziewczynką. Pomimo obaw, że zmiana jednego prawa dotyczącego monarchii może wywołać nowe wątpliwości natury konstytucyjnej, w październiku 2011 roku w Perth w Australii, podczas odbywającej się co dwa lata konferencji przywódców Wspólnoty Narodów, David Cameron wystarał się o zgodę pozostałych piętnastu członków Commonwealthu, dla których królowa jest głową państwa, aby wspólnie z Wielką Brytanią wystąpiły o zmianę obowiązującego prawa w zakresie primogenitury na zapewniające „równość płci”. Cameron zaproponował również dokonanie zmiany Ustawy o następstwie tronu, aby dopuszczała możliwość poślubiania przez członków rodziny królewskiej osób wyznania rzymskokatolickiego.

Przemawiając z okazji rozpoczęcia konferencji, Elżbieta II

subtelnie wyraziła aprobatę, zachęcając wszystkie pięćdziesiąt cztery kraje członkowskie do „znalezienia sposobu, by dziewczęta i kobiety przestały grać drugie skrzypce”82. Wszelako nie zajęła oficjalnie stanowiska w sprawie zmiany obowiązującego prawa, głównie dlatego, że stawka jest wysoka, a materia konstytucyjna bardzo złożona. „To zadanie dla rządu”, stwierdził doświadczony urzędnik pałacowy. „Monarchia to wspaniała, solidna i trwała instytucja. Jej ramy od stuleci opierają się zębowi czasu. Ta sprawa nie dotyczy [Jej Królewskiej Mości] osobiście. O ironio, na tronie zasiada kobieta, podobnie jak było w wypadku innych wielkich władców”83.

Publicznie Karol nie powiedział wiele na temat swojej wizji monarchii w dwudziestym pierwszym wieku, aczkolwiek rzucił kilka rozpalających wyobraźnię uwag. W 1994 roku oświadczył, że zamiast być Obrońcą Wiary, wolałby być raczej „obrońcą wiar”84, co trudno pogodzić z ideą monarchy zaprzysiężonego, aby zachować status anglikanizmu jako religii państwowej. Szesnaście lat później posunął się jeszcze dalej i oznajmił, że „zdecydowanie ma zamiar być obrońcą natury. […] Na tym będę się skupiał przez resztę życia”85.

Zdołał wymigać się od dyskusji, co by zrobił – o ile w ogóle cokolwiek by zrobił – aby uniknąć pułapek monarchii, aczkolwiek dał

do zrozumienia, że chętnie by powitał większą liczbę pracujących zawodowo członków rodziny królewskiej. Padły również sugestie, że powinien zatrzymać Clarence House jako dom mieszkalny, a pałac Buckingham traktować jak biuro, tym samym spuszczając nieco z tonu. Dworzanie dopowiedzieli, że mógłby skrócić koronację o elementy ceremonialne, zachowując jej historyczny i religijny rys, z tym że później odbyłaby się druga uroczystość, dopuszczająca inne kultury i inne wyznania. Co do najbliższych jego sercu organizacji charytatywnych, powiedział w 2008 roku, że „oczywiście byłoby miło, gdyby część zobowiązań wzięli na siebie moi synowie, ale sam nie wiem. Wszystko zależy od ich zainteresowań”86.

Gdy w 2008 roku Karol ukończył sześćdziesiąty rok życia, jego biograf Jonathan Dimbleby napisał, że książę chce być „aktywnym”

królem, gotowym „do wypowiadania się na temat spraw istotnych dla kraju i świata, i to tak, jak teraz jest nie do pomyślenia”. Byłoby

„marnotrawstwem jego doświadczenia i zgromadzonej wiedzy”, dodał Dimbleby, „gdyby go ograniczyć do dorocznego orędzia

bożonarodzeniowego czy cotygodniowych audiencji z premierem”87.

Gdy komentatorzy prasowi podnieśli alarm, urzędnicy Clarence House czym prędzej zapewnili, że Karol „w pełni zdaje sobie sprawę, iż jako król będzie miał poważnie uszczuploną możliwość omawiania spraw bliskich jego sercu”88.

Zarazem książę Karol zasygnalizował, że zamierza postępować

„inaczej niż poprzednicy […] albowiem sytuacja jest inna”89. Dodał, iż wykorzysta swą „moc zwoływania” – wabik królewskiego zaproszenia – aby gromadzić osobistości i mobilizować je do rozważania i rozwiązywania problemów. W wywiadzie z Bobem Colacello, opublikowanym w Vanity Fair jesienią 2010 roku, nawiązał

do wykształcenia, które wyniósł z Gordonstoun School i uniwersytetu w Cambridge, mówiąc: „W takim razie nie powinni byli –

nieprawdaż? – posyłać mnie do szkoły, gdzie faworyzowano podejmowanie inicjatywy. Ani na uniwersytet, gdzie nieuchronnie zaczyna się zgłębiać problemy. A zatem to wszystko przez nich, co nie zmienia faktu, że zamierzam kontynuować w tym duchu”90.

Karola trudno zaszufladkować pod względem przekonań politycznych. Tony Blair napisał, że uważa go za „kuriozalną mieszaninę tradycjonalisty i radykała (z jednej strony jest na wskroś neolaburzystowski, z drugiej raczej nie) oraz autorytatywności i niepewności”91. Z pewnością jest konserwatystą, gdy wziąć pod uwagę jego niemodny strój i maniery, wychwalanie klasycznej edukacji w zakresie sztuk pięknych i nauk humanistycznych, szacunek dla tradycyjnej architektury i siedemnastowiecznej wersji Modlitewnika Powszechnego. Jednakże to, że zapuszczał się w sferę mistycyzmu, gromił postęp naukowy i rozwój przemysłowy oraz występował przeciwko globalizacji, nadaje mu rys ekscentryka.

„Jednym z głównych celów monarchii jest jednoczenie kraju, nie dzielenie go”92, stwierdził Kenneth Rose. Gdy Elżbieta II obejmowała panowanie, mając lat dwadzieścia pięć, była niezapisaną kartą, co bardzo jej dopomogło w zachowaniu neutralności koniecznej do utrzymania tej jedności. Zresztą czasy były wtedy spokojniejsze i królowa mogła nienachalnie wypracować swój styl. Niewątpliwie jednak zachowanie przez tyle czasu dyskrecji w kwestii prywatnych poglądów wymagało od niej czujności i wielkiej dyscypliny.

Karol z kolei ma na koncie znaczące publiczne wypowiedzi, nieraz dość kontrowersyjne, nie wspominając już o prywatnej

korespondencji z ministrami, którą na razie chroni Ustawa o swobodzie dostępu do informacji ( Freedom of Information Act), lecz jeszcze może mu się odbić czkawką, gdy zostanie ujawniona.

Właściwie treść jednego z takich listów, napisanego w 1997 roku do grupy przyjaciół po wizycie w Hongkongu, wyciekła, ujawniając jego postrzeganie przywódców tego kraju jako „ohydne stare figury woskowe”93.

Nawet jeżeli Karol jako monarcha zacznie głosić swe poglądy w bardziej wyważony, mniej prowokacyjny sposób, nadal będzie istniało ryzyko, że część społeczeństwa poczuje się przez to wyalienowana. Gdyby ta liczba sięgnęła połowy poddanych lub ją przekroczyła, mogłoby się to skończyć nadwerężeniem społecznego przyzwolenia, od którego uzależniona jest monarchia. Co więcej, takie zachowanie Karola mogłoby doprowadzić do konfliktu z polityczną linią rządu, a tym samym do upolitycznienia roli władcy i w efekcie kryzysu konstytucyjnego.

Wielu zwolenników obecnego księcia Walii ma nadzieję, że do czasu objęcia przez niego tronu – gdy będzie już bądź pod siedemdziesiątkę, bądź nawet po siedemdziesiątce, co uczyni zeń najstarszego w chwili koronacji monarchę, starszego nawet od króla Wilhelma IV, który miał sześćdziesiąt cztery lata, obejmując panowanie po swym starszym bracie Jerzym IV w 1830 roku –

wyszumi się, by tak rzec, i będzie gotów pogodzić się z ograniczeniami nałożonymi przez konstytucję. „Przy odrobinie szczęścia będzie dość stary, aby nie kusiły go drogi mniej roztropne”94, stwierdził markiz Salisbury.

Doświadczeni dworzanie uważają, iż sam akt wstąpienia na tron odmieni Karola i natchnie go uroczystym przekonaniem, że nie wolno mu dłużej postępować jak jednostce, lecz musi zachowywać się jak instytucja reprezentująca cały naród. „Życie zmienia się z dnia na dzień, gdy dziedziczy się koronę”95, powiedział David Ogilvy.

Dyplomata, który kiedyś pracował z Karolem nad mową rządową, odkrył, iż książę „nie jest zepsuty ani uparty”, kiedy przychodzi do słuchania oficjalnych rad. „Jak mu się powie, czego nie może zrobić, nie jest zadowolony, ale bierze to pod uwagę”, stwierdził

wspomniany dyplomata. „Jak mu się wytnie fragment przemówienia, tłumacząc, że takie słowa nie mogą paść, ponieważ nie są zgodne z polityczną linią rządu, żachnie się, ale nie będzie protestował”96.

Jako książę Walii mógł nie uścisnąć dłoni chińskiego przywódcy z powodu łamania przez niego praw człowieka, co też uczynił, odmawiając udziału w bankiecie wydanym przez prezydenta Jiang Zemina na cześć królowej podczas jego wizyty państwowej w październiku 1999 roku. Jednakże jako król „będzie musiał ściskać dłonie nawet tych przywódców, którzy mają krew na rękach, jeśli będzie to leżało w interesie narodowym Wielkiej Brytanii”97, rzekł

historyk Andrew Roberts.

W tym także części przywódców krajów Commonwealthu. Karol nie odziedziczy automatycznie stanowiska głowy Wspólnoty Narodów po śmierci królowej. Jego wybór na to stanowisko będzie musiał

zostać przegłosowy przez wszystkie pięćdziesiąt cztery kraje członkowskie, a wynik takiego głosowania w żadnym razie nie jest przesądzony. Badanie ujawnione w marcu 2010 roku przez Royal Commonwealth Society wykazało, że mniej niż dwadzieścia procent ankietowanych uważa, iż Karol powinien stanąć na czele Wspólnoty Narodów, i że wielu z nich jest za tym, aby stanowisko rotacyjnie przekazywać przywódcom poszczególnych krajów członkowskich.

„Mimo że znaczna część żywi podziw dla roli, jaką królowa Elżbieta II odegrała w jednoczeniu Commonwealthu i kierowaniu nim”, napisali autorzy badania, „trwa nieustająca debata, czy kiedy nadejdzie czas, jej obowiązki powinien przejąć następny brytyjski monarcha. Spora liczba osób ostro sprzeciwia się takiej perspektywie”98.

Karol postrzega przewodzenie Wspólnocie Narodów jako ważną część zadania spoczywającego na monarsze i osobiście podtrzymuje relacje z krajami członkowskimi – od chwili inwestytury na księstwo Walii odwiedził ich trzydzieści trzy. Jednakże w odbywającej się raz na dwa lata konferencji przywódców wziął udział tylko dwukrotnie, ostatnio w 2007 roku w Ugandzie, gdzie u boku matki uczestniczył

w sesji otwierającej. Dyrektor do spraw publicznych Commonwealthu, Amitav Banerji, podkreślił w notatce, której treść ujrzała światło dzienne w listopadzie 2010 roku, że Karol nie

„wzbudza takiego szacunku” jak jego matka, ale że organizacja

„dyskretnie stara się go bardziej zaangażować”99.

Trzy największe kraje członkowskie Commonwealthu mogłyby zastąpić brytyjskiego monarchę własną głową państwa, gdy już korona przejdzie w nowe ręce. Australia, w której badania opinii publicznej wskazują na rosnące poparcie dla systemu

republikańskiego, najprawdopodobniej poszłaby na pierwszy ogień, po niej zaś najpewniej Nowa Zelandia. W przeciwieństwie do tych dwóch krajów na antypodach o tradycji historycznej odrębnej od brytyjskiej, Kanada ma większe naturalne powinowactwo z monarchią, która umożliwia jej zachowanie tożsamości wobec potężnego sąsiada z południa. Wszakże nawet w Kanadzie dają o sobie znać silne ciągotki republikańskie. Elżbieta II jest realistką i wychodzi z założenia, że każdy naród powinien mieć prawo do samostanowienia. Największym jej zmartwieniem jest to, czy po przekształceniu się w republikę kraje członkowskie pozostaną w obrębie Commonwealthu.

Podtekstem dla spekulacji o Karolu w roli monarchy jest nieunikniony fakt jego krótkiego panowania i wyłącznie przejściowego znaczenia przed objęciem tronu przez cieszącego się większą popularnością księcia Wilhelma. Istnieje powiedzenie, które mówi, że potężny władca musi być albo młody i piękny, albo wiekowy i czcigodny; Elżbiecie II w trakcie jej długiego panowania udało się kolejno spełnić oba te warunki. Jeżeli Karola nie przerośnie czcigodność, powinien odnieść sukces. Jednakże to Wilhelm jest nadzieją monarchistów na umocnienie dynastii w nowym tysiącleciu.

Pałac Buckingham jest w pełni świadomy, że przyszłość monarchii zależy nie tylko od trafienia do młodych ludzi, lecz także od właściwego wykorzystania własnego młodego pokolenia.

Badania opinii publicznej przeprowadzane w minionych latach wykazały, że większość społeczeństwa widziałaby chętniej Wilhelma niż Karola w roli nowego monarchy. Badanie firmy ICM100

przeprowadzone w Wielkiej Brytanii pod koniec 2010 roku wykazało, że sześćdziesiąt cztery procent ankietowanych jest za Wilhelmem, a tylko dziewiętnaście procent za Karolem. Gdy Wilhelm w styczniu 2010 roku złożył pierwszą oficjalną wizytę w Australii i Nowej Zelandii, przyciągnął większe tłumy, niż się spodziewano, i przyczynił

się do wzrostu popularności monarchii. Chodził ubrany w koszule z rozpiętym kołnierzykiem i w sportowych butach, a w szpitalu dziecięcym przekonał do siebie małych pacjentów, gdy opadł

na czworaki, aby być na tym samym poziomie co raczkujące maluchy.

Przed jego wizytą badania konsekwentnie wskazywały101

sześćdziesięcioprocentowe poparcie dla republiki wśród Australijczyków, po niej ta liczba spadła do czterdziestu czterech

procent.

Nieco ponad rok później Wilhelm znów znalazł się na antypodach, tym razem by nieść pociechę ofiarom klęsk żywiołowych, które dotknęły Australię i Nową Zelandię – szczera empatia zyskała mu przychylność tamtejszych obywateli. „Moja babcia powiedziała raz, że żałoba to cena, jaką płacimy za miłość”, oznajmił mieszkańcom Christchurch w Nowej Zelandii, dotkniętym przez skutki katastrofalnego trzęsienia ziemi. „Dajecie przykład wszystkim ludziom”102. „Przybył, zobaczył, zawojował ich doszczętnie”103, napisano w Herald Sun w Queensland w Australii.

Wszakże sukcesja odbywa się według ściśle określonych reguł

przewidujących, że koronę dziedziczy następna osoba w kolejce do tronu bez możliwości przeskoczenia o jedno pokolenie. Nawet gdyby Karol objął panowanie i natychmiast abdykował na rzecz króla Wilhelma V, pojawiłaby się masa komplikacji. Trzeba by w parlamencie Wielkiej Brytanii przegłosować ustawę i następnie musiałyby ją zaakceptować ciała ustawodawcze wszystkich pozostałych piętnastu krajów, w których monarcha brytyjski jest głową państwa. Nieunikniona debata, jaka by rozgorzała przy tej okazji, mogłaby zbliżyć niektóre z nich ku idei republikanizmu, a nawet rozniecić republikańskie nastawienie w samej Wielkiej Brytanii, gdzie zaczęto by się domagać wybieralnego prezydenta zamiast dziedzicznego monarchy. Gdyby Wilhelm został królem za życia ojca, Karol nie mógłby powrócić do tytułów księcia Walii i diuka Kornwalii, gdyż są one zarezerwowane dla najstarszego syna panującego monarchy. Najprawdopodobniej też utraciłby zyski104

z Księstwa Kornwalii, które wróciłyby do Korony do czasu, aż pierworodny Wilhelma osiągnie pełnoletność. Ustanowienie tytułu dla niegdysiejszego króla byłoby nie lada problemem.

„Książę Wilhelm nawet przez moment nie wątpi, że następnym królem będzie obecny książę Walii”, powiedział starszy stażem doradca królewski. „Ani myśli wspiąć się na szczyt drabiny królestwa przed swoim czasem”105. Dworzanin ów dodał, że Wilhelm „jest bardzo zżyty z ojcem i niebywale go wspiera w roli księcia Walii.

Obaj nie uczynią nic, co by było przeciwne naturalnemu porządkowi”.

Jednakże kontrast między starzejącym się następcą tronu a jego dynamicznym młodszym sukcesorem w nieunikniony sposób zwraca uwagę na możliwość przyćmienia Karola, choćby niezamierzonego.

Będąc po prostu sobą, Wilhelm stał się „księciem ludu” bezwiednie

zdobywającym rozgłos. Po części wynika to z tego, że w jego żyłach płynie połowa krwi Spencerów, czysto angielskiego rodu. Jest uosobieniem mającej wielką moc mieszaniny urody i tragedii, aczkolwiek bez śladu rozczulania się nad sobą.

Książę Karol i jego dwaj synowie, Wilhelm i Henryk, drugi i trzeci w kolejce do tronu, po zakończeniu nauki przez Henryka w Royal Military Academy w Sandhurst, gdzie uczył się również Wilhelm, 12

kwietnia 2006 roku. Ian Jones Photography.

Przystojny i wysoki jak jego matka (przy wzroście sześć stóp i trzy cale[362] góruje nad resztą Windsorów) ucieleśnia jej magię swą swobodną i przystępną naturą, obrazoburczym poczuciem humoru i ciepłym uśmiechem. Podobnie jak ojciec przykuwa rozmówców pewnym spojrzeniem i wypowiada się z opanowaniem, przekonaniem i wrażliwością. Jest pozbawiony głęboko zakorzenionej niepewności Diany i nie zabiega o uwagę tak jak ona, brak mu także staromodnej sztywności ojca i jego specyficznej maniery. Ma uduchowione spojrzenie matki i łysieje jak Karol. Roztacza aurę pewności siebie, lecz nie jest arogancki, a cechujące go zdecydowanie można przypisać obojgu rodzicom. „Przyszłość nie mogłaby się malować

w jaśniejszych barwach”, stwierdził Malcolm Ross. „Wilhelm jest urodziwy, bardzo rozsądny, niezwykle uprzejmy i bardzo, bardzo dobrze radzi sobie w kontaktach z ludźmi”106.

W latach, które nastąpiły po śmierci Diany, obaj książęta zbliżyli się znacznie do „taty”, który był zaangażowanym i czułym rodzicem.

„Dobrze się dogadujemy, Henryk, ja i nasz ojciec”, powiedział

Wilhelm, gdy miał dwadzieścia dwa lata. „Jesteśmy bardzo zżytą rodziną. Dochodzi oczywiście do nieporozumień, jak w każdej rodzinie, i jeśli już, są to wielkie nieporozumienia. Lecz w dobrych chwilach naprawdę jest świetnie”107.

Wilhelm pobierał nauki w brytyjskich instytucjach edukacyjnych, o których musi mieć pojęcie jako przyszły następca tronu. Tak jak było w wypadku Elżbiety II i Karola, królewskie kształcenie Wilhelma zasadzało się na obserwacji i instynktownym dochodzeniu do tego, co monarsze wypada. „Mnóstwa się uczy przez osmozę”, powiedział

jeden z głównych doradców jego ojca. „Niezwykłe jest to, że mamy do czynienia z trzema pokoleniami. Wyczuwa się nieuniknione napięcie, jednak wszyscy są ze sobą blisko. A komunikacja między poszczególnymi biurami znacznie się polepszyła”108.

Wydawało się, że Wilhelm jest gotów opuścić szeregi Household Cavalry pod koniec 2008 roku, by na stałe przejść do „Firmy”.

Tymczasem za zgodą ojca nieoczekiwanie zdecydował się podpisać pięcioletni kontrakt z RAF-em i wyszkolić się na pilota helikoptera zespołu poszukiwawczo-ratunkowego. Zarówno Wilhelm, jak i Henryk, którego pewność siebie wzrosła niebotycznie po zdobyciu licencji pilota helikoptera Apache, czerpią dumę ze swych zawodowych umiejętności. „Żaden z nich nie chce być księciem z kolorowego pisemka Hello”109, powiedział starszy stażem doradca królowej.

Praca na wyspie Anglesey w odległej północno-zachodniej Walii przyniosła Wilhelmowi dodatkową korzyść w postaci prowadzenia w miarę normalnego życia możliwie długo – co nie było dane jego ojcu. Zostawszy księciem Walii w wieku dziesięciu lat, Karol musiał

szybko dorosnąć i już jako nastolatek wypełniał obowiązki członka rodziny królewskiej. Nawet w Cambridge zwracano się do niego per

„sir”. „W wypadku Wilhelma i Henryka wszystko odbywa się wolniej”, opowiadał w 2010 roku doradca Clarence House. „Obecnie mamy księcia Wilhelma i księcia Henryka, ale nie używa się tytułu

«sir» czy «Wasza Królewska Wysokość». Żaden z nich tego na razie nie chce. Może będzie inaczej, gdy wyjdą z wojska, ale nie wcześniej”110.

Choć ich zajęcia w siłach zbrojnych oznaczają, że mogą wykonywać królewskie obowiązki tylko na pół gwizdka, obaj powoli zaczynają przyciągać coraz większą uwagę. W 2009 roku wykorzystali sześciocyfrowy spadek po zmarłej matce na założenie własnej organizacji charytatywnej. Robin Janvrin, zaufany były dworzanin ich babki, został wyznaczony na prezesa jej zarządu. Odpowiednio w wieku lat dwudziestu siedmiu i dwudziestu pięciu Wilhelm i Henryk zapoczątkowali współpracę, która jest widomym znakiem nie tylko ich bliskości, lecz także długofalowego poświęcenia się służbie publicznej. Otworzyli biuro w pałacu Świętego Jakuba, zatrudnili w nim prywatnego sekretarza i rzecznika prasowego.

Jeszcze bardziej znacząca była stanowczość Elżbiety II111, która osobiście zwerbowała wytrawnego dyplomatę Davida Manninga, by służył jako mentor książętom, zwłaszcza Wilhelmowi. Znany z przenikliwej inteligencji i zdrowego osądu, jak również z rozległego doświadczenia zdobytego na stanowisku ambasadora Wielkiej Brytanii w Stanach Zjednoczonych oraz w Izraelu, Manning jest powszechnie uważany za „pewnego człowieka”. „Jest nie tylko mądry”, stwierdził Charles Anson, „ale też bezinteresowny, a tę cechę bardzo się ceni na dworze królewskim”112. Gdy Wilhelm udał

się w podróż do Australii i Nowej Zelandii w 2010 i 2011 roku, Manning mu towarzyszył, a wskazówki, których udzielał po drodze księciu, przyczyniły się do wielkiego powodzenia wizyt.

Kilka dni przed Bożym Narodzeniem 2009 roku Wilhelm spędził

mroźną noc, „śpiąc pod gołym niebem”113, jak sam to ujął, z bezdomnymi nastolatkami w zaułku nieopodal Blackfriars Bridge w Londynie. Zostało to zorganizowane przez instytucję charytatywną o nazwie Centrepoint, której patronem książę został, idąc w ślady matki. Wilhelm pojawił się na miejscu incognito, w bluzie z kapturem i wełnianej czapce, lecz najbardziej rzucała się w oczy jego umiejętność nawiązania kontaktu z rówieśnikami mającymi w życiu znacznie mniej szczęścia niż on. Jego celem, jak powiedział później, było zwrócenie uwagi na to, w jakim stopniu bieda, używanie substancji odurzających i choroby psychiczne przyczyniają się do problemu bezdomności. „Tego rodzaju przeżycia sprawiają mi

o wiele większą satysfakcję niż strojenie się w garnitur”114, dodał.

Wilhelm będzie musiał znaleźć równowagę, którą jego dziadkowie opanowali już na wczesnym etapie, roztaczając świeżość i splendor bez poddawania się pokusie gwiazdorstwa. Będzie musiał sprostać poważnym i nieraz nudnym obowiązkom, które są nieodłączną częścią tego, co daje mu prawdziwą satysfakcję: inspirowania innych, spełniania dobrych uczynków i poznawania świata. Jako pierwszy następca tronu wychowany wśród zwykłych rówieśników, by nie nabrać przekonania, że różni się od nich wszystkich, będzie musiał

nauczyć się być „zwykłym” w taki sposób, aby uchować królewską godność. W trakcie pierwszej podróży do Australii przekroczył tę granicę, wystawiając majestat na szwank, gdy w swobodnej rozmowie z muzykami rapowymi rzucił w pewnym momencie zdanie:

„Nabijano się ze mnie z powodu moich gustów muzycznych”115.

Pozytywne uczucia do Wilhelma wzmogły się jeszcze za sprawą Katarzyny Middleton, której naturalne piękno i wysublimowany styl przywodziły na myśl Dianę, aczkolwiek w bardziej stonowany sposób, przypominający raczej Jacqueline Kennedy. Uczucie połączyło ich, gdy oboje studiowali na szkockim uniwersytecie w St. Andrews.

Z dala od wścibskich oczu paparazzich zakochali się w sobie i mieszkali razem, dzieląc tak prozaiczne zajęcia, jak robienie zakupów w supermarkecie czy zmywanie naczyń. Jej zalety były skromne, lecz znaczące: edukacja w prestiżowej szkole z internatem Marlborough College i wychowanie w zżytej rodzinie z dwojgiem rodzeństwa, siostrą i bratem, oraz kochającymi się rodzicami.

Michael i Carole Middleton spełnili marzenie każdego przedstawiciela klasy średniej, odchodząc z pracy etatowej (on był

kontrolerem lotów, a ona stewardesą) i zakładając własną, odnoszącą sukcesy firmę sprzedaży wysyłkowej, w której handlują drobiazgami przydatnymi przy urządzaniu przyjęcia dla dzieci przez zabiegane matki. Wilhelm bardzo się zbliżył do rodziców Katarzyny, którzy okazali mu „miłość i troskę”116.

Po ośmiu latach dywagacji na łamach tabloidów ogłoszenie o zaręczynach tej pary ukazało się 16 listopada 2010 roku najpierw na Twitterze, a następnie na stronie królowej na Facebooku. Kiedy narzeczeni – oboje w wieku dwudziestu ośmiu lat – pokazali się razem w Entrée Room pałacu Świętego Jakuba, byli tyleż pełni ciepła co olśniewający, wyraźnie kontrastując z Karolem i Dianą niepewnymi podczas swego debiutu przed prawie trzema dekadami.

Elżbieta II i książę Filip byli „absolutnie zachwyceni”117 wyborem Wilhelma. Królowa zaaprobowała ten związek na odległość, tak naprawdę niewiele czasu spędziwszy z Katarzyną. Spotkały się kilkakrotnie, zawsze jednak w większej grupie. Do pierwszego spotkania doszło podczas ślubu syna księżniczki Anny, Petera Phillipsa, w kaplicy Świętego Jerzego w Windsorze w maju 2008

roku, gdzie królowa podeszła i „pogawędziła nieco”118. Książę Karol powiedział, że jest „podekscytowany” zaręczynami i zażartował:

„Wystarczająco długo to ćwiczyli!”119. Davida Camerona wieść dosięgła podczas posiedzenia gabinetu – premier oświadczył potem, że została przyjęta „głośnymi wiwatami” i „łomotem w stoły”120

wszystkich obecnych.

Zarówno w kręgach rodziny królewskiej, jak poza nimi zgadzano się, że dobrze wykształcona Brytyjka z klasy średniej, pierwsza przyszła królowa po studiach, to doskonała wiadomość dla Windsorów. Po tylu cierpieniach, których dostarczyły jej perypetie dzieci w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, Elżbieta II ze spokojem przyjmowała niekonwencjonalne decyzje następnego pokolenia, nie wyłączając poślubiania osób o plebejskim pochodzeniu, co stało się nieomal regułą.

W trakcie nauki w Gordonstoun School córka księżniczki Anny, Zara Phillips, mając siedemnaście lat przebiła sobie język kolczykiem, a następnie zakochała się w mieszkańcu hrabstwa Yorkshire, Mike’u Tindallu, zawodowym graczu w rugby nazywanym

„wielkim, żłopiącym piwo głupolem”121, który aż osiem razy miał

złamany nos. Królowa nie patrzyła krzywym okiem na wspólne pomieszkiwanie tej pary przez pięć lat, zanim doszło do ogłoszenia zaręczyn, ani też nie protestowała, gdy brat Zary, Peter, przez dwa lata mieszkał pod jednym dachem ze swoją przyszłą żoną, Autumn Kelly. Kelly była kanadyjską konsultantką do spraw zarządzania122, która studiowała historię mandaryńską i japońską w McGill University, równocześnie pracując jako kelnerka, aby mieć na czesne. Kiedy w grudniu 2010 roku przyszła na świat córka Phillipsów, Savannah, pierwsza prawnuczka Elżbiety II, Kanadyjczycy okrzyknęli ją swoją krajanką.

Entuzjastyczne przyjęcie Katarzyny Middleton przez całą rodzinę królewską było tym bardziej znaczące, że miała ona poślubić mężczyznę przeznaczonego do roli przyszłego monarchy. To,

że Elżbieta II zaakceptowała „zwykłą” młodą kobietę, podkopało pozycję republikanów utrzymujących, że monarchia jest zacofana i oderwana od rzeczywistości oraz poddanych. Nawet robotnicze korzenie Carole Middleton, której rodzice pracowali w kopalniach Durham, były postrzegane przez pryzmat większej otwartości monarchii. „Z szybu górniczego do pałacu w trzy pokolenia!”123, podsumował długoletni dworzanin Malcolm Ross.

W swych pierwszych wywiadach telewizyjnych Wilhelm i jego przyszła królowa zaprezentowali się w sposób, który dobrze wróżył

przyszłości monarchii: byli opanowani, zadowoleni i najwyraźniej bardzo w sobie zakochani. Podobnie jak Wilhelm, Katarzyna sprawiała wrażenie osoby inteligentnej i myślącej. „Oboje twardo stąpamy po ziemi”, powiedział Wilhelm, „ale też sporo się zgrywamy”124. Katarzyna złożyła hołd Dianie, nazywając ją

„inspirującą kobietą, której należy się podziw”. Jednakże w przeciwieństwie do zmarłej księżnej zdawała się instynktownie rozumieć, że jej „onieśmielająca” rola będzie od niej wymagać trzymania się na drugim planie. „Przez te wszystkie lata Wilhelm naprawdę mną się opiekował”, powiedziała, nazywając go

„wspaniałym opiekuńczym chłopakiem”125. Wilhelm obronnym gestem poklepał narzeczoną po dłoni, zapewniając, że „nie ma potrzeby”, aby próbowała zająć miejsce jego matki, po czym dodał, że Katarzyna ukuje swą „własną przyszłość i […] los”.

Wilhelm i Katarzyna ustalili datę swego ślubu tak, by nie kolidowała z kalendarzem królowej, zawsze przepełnionym na wiosnę i latem. Wyznaczony termin, 29 kwietnia 2011 roku, był

zarazem wystarczająco oddalony w czasie od dwóch znaczących rocznic – pięćdziesiątych urodzin Diany w dniu 1 lipca oraz perłowych godów Karola i Diany przypadających 29 lipca.

Wziąwszy udział w uroczystościach zaślubin dwadzieściorga swoich przyjaciół, Wilhelm i Katarzyna mieli dobre pojęcie o tym, czego oczekują po własnym ślubie. Elżbieta II również silnie zaangażowała się126 w przygotowania. Kosztowała potraw weselnych i zatwierdzała menu, jak również aranżacje kwiatowe.

Ceremonia została pomyślana tak, by łączyć stare z nowym, poczynając od miejsca: opactwa westminsterskiego, gdzie ślub brali Elżbieta II i Filip, nie zaś katedry Świętego Pawła, na którą padł

wybór Karola i Diany. Zaproszenia w liczbie tysiąca dziewięciuset

zostały wystosowane przez Elżbietę II, nie Karola, i zawierały typową dla rodziny królewskiej formułkę, różniącą się subtelnie od ogólnie przyjętej. Królowa zaprosiła ponadto sześćset pięćdziesiąt osób na południowe przyjęcie w pałacu Buckingham. Zamiast zwyczajowym „śniadaniem weselnym” goście mieli zostać podjęci wiekowym szampanem marki Pol Roger oraz podawanymi na ciepło i na zimno kanapkami przygotowanymi przez dwudziestu dwóch pałacowych kuchmistrzów. Kolejnym odstępstwem od tradycji była decyzja Wilhelma i Katarzyny, aby zamiast ich obdarować prezentami, przekazać donacje na dwadzieścia sześć wybranych organizacji dobroczynnych.

Młoda para miała ostatnie słowo przy układaniu listy gości, wśród których znalazło się wielu rówieśników nowożeńców oraz przedstawicieli organizacji charytatywnych Wilhelma. Wyrazem ustępstwa na rzecz państwa młodych było zaproszenie ambasadorów bez towarzyszących im na ogół małżonków. Nawet Elżbieta II i książę Filip mogli rozdysponować zaledwie127 czterdzieści miejsc, podobnie jak dziadkowie dwadzieściorga znajomych Wilhelma i Katarzyny – współcześnie na ślubach starsze pokolenie nie jest nadmiernie reprezentowane. Królowa zaprosiła spośród członków swej dalszej rodziny między innymi Margaret Rhodes (która była druhną na jej ślubie) i postarała się, aby krawcowe Angeli Kelly128

uszyły jej kuzynce bladoniebieską suknię z pasującym do niej płaszczem i kapeluszem.

 Miesiąc przed ślubem Elżbieta II wzięła udział w prywatnym przyjęciu wydanym w pałacu Świętego Jakuba przez jej kuzynkę lady Elizabeth Anson dla uczczenia półwiecza jej firmy zajmującej się organizowaniem uroczystości. Przez ponad półtorej godziny królowa krążyła129 wśród tłumu sześciuset gości, w którym znaleźli się zarówno arystokraci, jak cateringowcy i florystki. „Zazwyczaj gdy na sali pojawiają się członkowie rodziny królewskiej, wokół nich powstaje próżnia”, powiedział jeden z uczestników przyjęcia.

„Tymczasem dziś wieczorem wszyscy się koło niej tłoczą”130.

Elżbieta II była w pogodnym nastroju, uśmiechała się i gawędziła zarówno ze starymi przyjaciółmi, jak i z nieznanymi jej osobami, i to bez pomocy doradców, którzy zazwyczaj w podobnych sytuacjach przecierają szlak. „No dalej, wy dwoje, poznajcie się lepiej!”131,

rzekła, czyniąc zamaszysty gest przy spontanicznej prezentacji.

Później rzuciła uwagę na temat tego, jak miło spędziła czas w tak różnorodnej grupie osób. „I wszyscy byli dla mnie tacy mili!”132, zakrzyknęła.

Gdy do wielkiego dnia jej wnuka pozostało tylko osiem dni, obchodziła swoje osiemdziesiąte piąte urodziny, które w tamtym roku zbiegły się w czasie z doroczną ceremonią Royal Maundy, po raz pierwszy od dekady przeprowadzoną w opactwie westminsterskim.

Elżbieta II spędziła prawie pół godziny133 na rozdawaniu białych i czerwonych portmonetek mężczyznom i kobietom w liczbie odpowiadającej jej wiekowi, przechadzając się pewnym krokiem i nie okazując, że boli ją kolano doskwierające jej od paru miesięcy.

(Z tego powodu zarzuciła nawet na jakiś czas jazdę konną, aczkolwiek podjęła codzienne przejażdżki134 po przeniesieniu się wraz z dworem do Windsoru na doroczny pobyt w kwietniu). Filip, prezentujący się oszałamiająco w eleganckim garniturze, obserwował z uwagą, jak jego żona wypełnia ów uroczysty akt pokory, podczas gdy obdarowani staruszkowie skłaniali się i dygali przed nią. W połowie uroczystości diuk Edynburga podszedł

do ambony na drugie czytanie, głosem czystym i silnym cytując fragmenty Ewangelii Mateusza. Na zakończenie wszyscy zgromadzeni – w liczbie prawie dwóch tysięcy – odśpiewali Boże, chroń królową przy dźwiękach trąbek orkiestry wojskowej i grających donośnie organów.

Do piątku opactwo westminsterskie zamieniło się w ulistnioną altanę z rozmieszczonymi strategicznie wzdłuż głównej nawy wysokimi na dwadzieścia stóp klonami i grabami w ogromnych donicach wypełnionych po brzegi konwaliami. Pod majestatycznym łukowatym gotyckim sklepieniem Katarzyna pragnęła stworzyć iluzję sielanki, gdy u boku ojca będzie szła wyłożoną czerwonym chodnikiem nawą. Był to śmiały, lecz zwieńczony sukcesem ruch i jeszcze jeden przykład zdecydowanie nowoczesnego rysu, jaki Wilhelm i Katarzyna postanowili nadać tej uroczystości. Porządek nabożeństwa obejmował nie tylko zdumiewającą fotografię młodej pary autorstwa Maria Testina, ale też nieoficjalne podziękowania złożone społeczeństwu za jego „dobroć” i „niesłychanie poruszające

[…] uczucie”, które „oboje głęboko przeżyliśmy”.

Rankiem tego dnia Elżbieta II obdarowała ich tytułami diuka i diuszesy Cambridge. Co być może bardziej znaczące, łamiąc

protokół, młodzi złożyli oświadczenie, iż będą się również posługiwali własnymi nazwiskami. „To całkowicie zrozumiałe, że ludzie chcą ich nazywać księciem Wilhelmem i księżną Katarzyną”, powiedział Paddy Harverson, sekretarz prasowy księcia Karola, „i przeciwko temu nikt nie zamierza protestować”135.

Ślub Wilhelma i jego wybranki, Katarzyny Middleton, od tej chwili diuka i diuszesy Cambridge, w opactwie westminsterskim, 29 kwietnia 2011 r. Ian Jones Photography.

Z ceremonii przebijała zaraźliwa radość młodego mężczyzny i młodej kobiety, którzy wzajemnie się kochają i rozumieją.

Okazywali powściągliwość i szacunek przez wzgląd na tysiącletnią tradycję monarchii, a także „bezpretensjonalny”136 styl, by posłużyć się określeniem Rowana Williamsa, arcybiskupa Canterbury. Stojąc przy ołtarzu w olśniewającym szkarłatno-złotym mundurze oficera Irish Guards, regimentu, którego jest honorowym dowódcą, Wilhelm odwrócił się do zbliżającej się do niego Katarzyny. „Wyglądasz prześlicznie”137, rzekł, obrzucając spojrzeniem prostą, lecz zdumiewająco zdobioną suknię o gorsecie i rękawach z ręcznie robionej koronki i zwiewny welon oraz misterną diamentową tiarę,

którą pożyczyła jej królowa. Kiedy odjeżdżali spod opactwa zaprzężoną w konie karetą z 1902 roku, Katarzyna zapytała: „I co, jesteś zadowolony?”. „Tak”, odparł Wilhelm. „To było niesamowite.

Jestem taki dumny, że zostałaś moją żoną”138.

Elżbieta II również nazwała ceremonię „niesamowitą”139. Dobrze widoczna w stroju barwy jaskrów i takim samym kapeluszu, przyglądała się wszystkiemu aprobująco, trzymając uczucia na wodzy. Siedzieli z księciem Filipem w pierwszym rzędzie przy ołtarzu na drewnianych, pokrytych złoceniami krzesłach wyłożonych karmazynowymi jedwabnymi poduszkami. Państwo młodzi emanowali siłą i pewnością pomimo czujnych czterdziestu kamer telewizyjnych, które transmitowały każdą ich minę i każde słowo do około trzech miliardów widzów w stu osiemdziesięciu krajach na całym świecie.

Poza tym ceremonię śledziło czterysta milionów140 internautów przy dwustu trzydziestu siedmiu wiadomościach na sekundę przesyłanych za pomocą Twittera141.

Nabożeństwo odbyło się w duchu bezwstydnie brytyjskim i anglikańskim, dramatycznie podkreślając rolę rodziny królewskiej w podtrzymaniu nieskrępowanej dumy narodowej i dając okazję

„obywatelom do zbliżenia się, zapomniawszy o walkach frakcyjnych oraz o różnicach politycznych”142, jak napisano w The Timesie.

W czasach kłopotów gospodarczych i niskiego morale „znalazło się słońce i śmiech, i szczęście będące udziałem wszystkich”.

Rok 2002 był punktem zwrotnym dla królowej, jednakże rok 2011

okazał się punktem zwrotnym dla monarchii – pojawiła się para, którą David Cameron określił mianem „drużyny przyszłości”

w instytucji, „która pomogła zjednoczyć kraj” i „wydała wyjątkowych ludzi”143. Nikt w opactwie nie poczynił bezpośredniej wzmianki o Dianie, jednakże jej obecność była nieuchronna nie tylko za sprawą wykorzystania tego samego hymnu co w czasie jej pogrzebu w tym samym miejscu, lecz z powodu wspomnienia stoickiego smutku Wilhelma tamtego dnia. Czternaście lat później odnalazł szczęście, jak również wybawienie, zamykając rozdział bolesnej przeszłości.

Elżbieta II uśmiechała się promiennie podczas trwającego sześć minut pojawienia się na balkonie pałacu Buckingham, gdzie nowożeńcy pocałowali się nie raz, lecz dwa razy na oczach świętujących tłumów zgromadzonych wokół pomnika Królowej Wiktorii. Trzymała się skromnie z boku, ale gdy przyszedł

odpowiedni moment, przejęła dowodzenie i wprowadziła Windsorów i Middletonów z powrotem do środka. Podobnie jak w opactwie, zadziwiająca intymna atmosfera panowała także w przestronnych salach reprezentacyjnych pałacu, w którym w ozdobnych wiosennych bukietach kwiatów znalazł się144 świerząbek i narcyzy ze Szkocji.

„Choć był to pałac”, stwierdził autor Simon Sebag Montefiore,

„atmosfera panowała przytulna, swobodna i ożywiona jak na tradycyjnym brytyjskim weselu rodzinnym”145.

Diuk i diuszesa Cambridge na torze wyścigowym Epsom w dzień derbów, 4 czerwca 2011 r. Ian Jones Photography.

Tylko nieliczni zorientowali się, że królowa wciąż dochodzi do siebie po przeziębieniu, które dopadło ją na początku tygodnia.

Jednym z tych, którzy mieli tego świadomość, był John Kew, premier

Nowej Zelandii. Podczas wizyty u niej146 na zamku w Windsorze dwa dni wcześniej podarował jej słoik miodu z nektaru manuki, rośliny występującej typowo na wyspach Nowej Zelandii i znanej z właściwości leczniczych przy ciężkich infekcjach – co było z jego strony troskliwym gestem, o którym Elżbieta II nie omieszkała wspomnieć147 kilkorgu gościom podczas przyjęcia.

Popularność Wilhelma i Katarzyny w tym odległym kraju wywołała zdumiewającą falę poparcia dla monarchii. Ponad połowa dorosłych obywateli148 Nowej Zelandii obejrzała transmisję ze ślubu królewskiego, a nowe badania opinii publicznej pokazały, że tylko trzydzieści trzy procent Nowozelandczyków głosowałoby przeciwko monarchii w porównaniu do pięćdziesięciu ośmiu procent gotowych to zrobić w 2005 roku.

Podczas przyjęcia Elżbieta II nie wystąpiła z żadną oficjalną mową, jednakże obaj przyszli królowie rzucili kilka uwag z podwyższenia w Galerii Obrazów. Karol powiedział, że jest „zachwycony, zyskawszy córkę” będącą „pokrewną duszą”149 jego syna, zażartował z dziedzicznej łysinki pana młodego, wyrażając zaraz obawę, że najstarszy potomek może zechcieć „zepchnąć go na wózku inwalidzkim z klifu”150. Wilhelm dokonał prezentacji „pani Wales”, przedstawiając ją jako „cudowną dziewczynę”, w której jest

„zakochany”. Podziękował swoim dziadkom za to, że – jak się wyraził

– „pozwoliliście nam dokonać inwazji na swój dom”151, szczególne podziękowania zaś złożył Elżbiecie II „za zdzierżenie mnóstwa telefonów i niemądrych pytań”152 w tygodniach poprzedzających ślub.

Punktualnie o piętnastej trzydzieści, po tym jak wszyscy goście zebrali się w ogrodzie, Katarzyna (nadal w sukni ślubnej) i Wilhelm (teraz w granatowym mundurze Irish Guards) wsiedli do kabrioletu Karola marki Aston Martin z 1970 roku, udekorowanego lśniącymi balonikami, wstążkami i tablicą rejestracyjną z napisem „MŁODA PARA”. Wyjechali przez bramę pałacu na The Mall na krótką przejażdżkę do Clarence House, podczas gdy jeden z helikopterów Sea King, które oblatywał Wilhelm, unosił się w górze, ciągnąc za sobą brytyjską flagę. Tłumy szaleńczo wiwatowały na widok nowożeńców. „Wilhelm i Katarzyna zeszli z chmur na ziemię”, opowiadała Margaret Rhodes. „Byli niczym pierwsza lepsza para jadąca swym małym samochodem”153.

Pod każdym względem ślub tej pary okazał się największym wydarzeniem medialnym nowego tysiąclecia; obsługiwało je non stop sześć tysięcy akredytowanych dziennikarzy i cztery tysiące nieakredytowanych – te liczby wprawiły w zdumienie urzędników pałacowych154, a nawet królową. Milion gapiów oklaskiwało świeżo poślubioną parę na ulicach Londynu, a w telewizji oglądało uroczystość dwadzieścia cztery miliony Brytyjczyków, czyli prawie czterdzieści procent społeczeństwa liczącego sześćdziesiąt dwa miliony obywateli. W badaniu opinii publicznej przeprowadzonym przez YouGov155 dla The Sunday Timesa siedemdziesiąt trzy procent respondentów stwierdziło, że Katarzyna przyczyni się do rozruszania rodziny królewskiej.

Po dziesięciodniowej podróży poślubnej na Seszele Katarzyna zaczęła się przygotowywać do stopniowego przejmowania obowiązków wynikających z jej pozycji, a obejmujących głównie patronat nad organizacjami dobroczynnymi i publiczne wystąpienia.

Państwo młodzi wspólnie postanowili, że celem ich pierwszej wspólnej oficjalnej podróży będzie Kanada, największy kraj spośród tych, w których Elżbieta II jest uznawana za królową, dokąd wybiorą się w lipcu 2011 roku, następnie spędzą trzy dni w Stanach Zjednoczonych, przy czym ich wybór padł na Kalifornię, a nie Waszyngton czy Nowy Jork – co było kolejnym dowodem na ich świeże podejście. Wilhelm i Katarzyna dali jasno do zrozumienia, że zamierzają żyć nie tylko po królewsku, ale przede wszystkim po swojemu – w wiejskim walijskim domu położonym nieopodal bazy RAF-u, przez co najmniej dwa lata bez służby w postaci pokojówek i lokajów – i tylko sporadycznie pokazywać się na scenie publicznej.

Celowo zdecydowali się na taką drogę, która pozwoli im czerpać radość ze zwykłego rytmu małżeńskiego życia i nie narażać na szwank tajemnicy potrzebnej wizerunkowi monarchii.

Dwa tygodnie po ślubie Elżbieta II odbyła historyczną wizytę państwową w Irlandii – pierwszą od czasów, gdy jej dziad, król Jerzy V, odwiedził Dublin przed stuleciem, kiedy kraj ten jeszcze był

częścią Zjednoczonego Królestwa. Trzynaście lat po zawarciu porozumienia wielkopiątkowego czterodniowy pobyt królowej w Republice Irlandii był przesycony symboliką. Gestem, który odbił

się najszerszym echem, było jej pokłonienie się przed Ogrodem Pamięci w Dublinie, gdzie złożyła wieniec, oddając cześć tym

wszystkim, którzy walczyli z Wielką Brytanią o niepodległość Irlandii. Oddała również hołd prawie pięćdziesięciu tysiącom Irlandczyków, którzy zginęli, służąc u boku brytyjskich towarzyszy broni podczas pierwszej wojny światowej, i około siedemdziesięciu tysiącom tych, którzy ochotniczo brali udział

w walkach drugiej wojny światowej mimo oficjalnej neutralności Irlandii.

Elżbieta II poruszała się z cichą godnością od jednego starannie wybranego miejsca do drugiego pośród gęstej ochrony, którą zapewniało jej dziesięć tysięcy policjantów i żołnierzy. Bez zmrużenia oka stawiło czoło krwawej przeszłości swego narodu, składając wizytę na stadionie Croke Park, gdzie w 1920 roku brytyjscy żołnierze otworzyli ogień do pięciu tysięcy kibiców meczu piłki nożnej, zabijając czternaście osób w ramach odwetu za zamordowanie przez bojówkę IRA czternastu tajnych agentów Wielkiej Brytanii. Królowa zwiedzała zabytki, przedsiębiorstwa, instytucje edukacyjne i badawcze oraz trzy legendarne stadniny zarodowe w hrabstwie Kildare. Elżbieta II ubierała się na szmaragdowo, powiewała brytyjska flaga, irlandzkie orkiestry po raz pierwszy grały Boże, chroń królową, a przywódcy obu krajów podkreślali wagę pojednania i potencjalne korzyści, jakie można osiągnąć dzięki zacieśnieniu więzi.

Królowa Elżbieta II po złożeniu wieńca w Ogrodzie Pamięci w Dublinie 17 maja 2011 r. podczas czterodniowej wizyty państwowej w Irlandii, pierwszej od czasów jej dziada króla Jerzego V, który odwiedził Dublin przed stuleciem. Arthur Edwards/AFP/Getty Images.

Przemawiając na bankiecie państwowym w dublińskim zamku, przez stulecia będącym kwaterą główną brytyjskich ciemiężycieli, królowa zaczęła od improwizowanego powitania w nieskazitelnym irlandzkim – języku niegdyś zakazanym przez Brytyjczyków –

sprawiając, że pani prezydent Irlandii Mary McAleese samym ruchem warg wyraziła podziw156, a zebrani luminarze zaczęli bić brawo. Stosunki między dwoma sąsiadującymi ze sobą krajami „nie zawsze były proste”, powiedziała Elżbieta II, „ani też wielowiekowa historia nie zawsze była pokojowa”. Podkreśliła „znaczenie wyrozumiałości i zgody” oraz – co było echem jej wcześniejszego gestu – „umiejętności pokłonienia się przeszłości bez pętania sobie rąk”157.

Uczyniła nawiązanie do „bolesnej spuścizny”, dziedzictwa „smutku, niepokoju i straty”, w tym wydarzeń, które dotknęły „wielu z nas

osobiście” – co było jawną aluzją do zamachu na jej kuzyna Mountbattena. „Wszystkim tym, którzy ucierpieli z powodu naszej burzliwej przeszłości, posyłam swoje najszczersze myśli i wyrazy najgłębszego współczucia”, rzekła. „Patrząc z perspektywy czasu, wszyscy widzimy, co mogło potoczyć się inaczej lub nie wydarzyć się w ogóle”.

Jej powściągliwe i delikatne słowa miały ogromną moc i płynęły z głębi serca. Jednakże największe wrażenie wynikało z autorytetu moralnego, jaki Elżbieta II wyrobiła sobie w trakcie długiego panowania. Królowa nie musiała kornie przepraszać; jej słowa i czyny były dla Irlandczyków – i Brytyjczyków – łagodnym katharsis.

Elżbieta II „pomogła uwolnić […] smutek wywołany przeszłą krzywdą, obecną ulgę i nadzieję na lepszą przyszłość”158, jak napisano w The Irish Timesie. Nawet Gerry Adams, przewodniczący Sinn Féin, politycznego ramienia IRA, chwalił królową za „szczere wyrazy współczucia”159.

Ta wizyta w Irlandii została okrzyknięta najważniejszą w całym okresie jej panowania. „Nie sądzę, aby ktokolwiek inny zdołał

osiągnąć to co ona”, powiedziała Elaine Byrne, wykładowczyni polityki w Trinity College w Dublinie. „W jej wykonaniu było to takie osobiste i prawdziwe”160. Irlandczycy przyjęli ją ciepło i entuzjastycznie, podziwiając jej wytrzymałość w tak podeszłym wieku – długotrwałe stanie i pokonywanie znacznych odległości oraz wspinanie się po stopniach ze zdumiewającą żwawością – i byli zadowoleni, że najwyraźniej miło spędza czas. Na koncercie zorganizowanym na jej cześć publiczność zgotowała jej pięciominutową owację na stojąco, podczas gdy Elżbieta II stała na scenie i uśmiechała się z wdzięcznością. W ostatnich chwilach pobytu w mieście Cork, znanym jako bastion republikańskich buntowników, odeszła od ustalonego planu i zagadnęła gapiów, z których część powiewała brytyjskimi chorągiewkami. Wizyta królowej, jak stwierdziła Byrne „sprawiła, że po raz pierwszy od dawna poczuliśmy się lepiej we własnej skórze”161.

Praktycznie nie robiąc sobie przerwy na odpoczynek, w następnym tygodniu Elżbieta II podjęła w pałacu Buckingham prezydenta Baracka Obamę z małżonką podczas wizyty państwowej – sto pierwszej za jej panowania. Obama nawiązał ściślejsze kontakty z Davidem Cameronem aniżeli z jego poprzednikiem i brytyjski

premier pragnął uhonorować amerykańskiego przywódcę w dowód tego, co obaj nazywali „kluczową”162 zamiast „wyjątkową” relacją.

Było to, jak przyznał sam Obama, wyjątkowe wydarzenie w życiu

„wnuka Kenijczyka, który służył jako kucharz w brytyjskiej armii”163.

Względy bezpieczeństwa zmusiły królową do przeniesienia oficjalnej ceremonii powitania z placu Horse Guards Parade w zacisze ogrodów pałacowych. Zabrakło białego pawilonu udekorowanego flagami i insygniami narodowymi, a nawet zwyczajowej świty dygnitarzy w uroczystych strojach. Tylko królowa, książę Filip, Karol i Kamila stanęli na zachodnim tarasie z widokiem na zieleń trawników. Orkiestra Scots Guards zagrała Gwiaździsty sztandar, a w pobliskim Green Parku rozbrzmiewał salut armatni czterdziestu jeden wystarzałów, gdy prezydent dokonywał inspekcji gwardii honorowej u boku księcia Filipa.

Poza tym Obamowie – z którymi parę królewską wyraźnie połączyły dobre stosunki – zostali potraktowani z całą pompą należną głowie państwa: był lunch z rodziną królewską, była wystawa dokumentów historycznych w Galerii Obrazów, wymiana podarków, bankiet państwowy w sali balowej i dwa noclegi w Belgian Suite pośród dzieł artystów takich, jak Canaletto i Gainsborough. (Królowa osobiście oprowadziła164 parę prezydencką po przydzielonym apartamencie). Jedyne nietypowe odstępstwo miało miejsce przed oficjalnym powitaniem, gdy Obamów odeskortowano do 1844 Room na prywatne dwudziestominutowe spotkanie165 z Wilhelmem i Katarzyną, którzy wtedy po raz pierwszy od dnia ślubu wystąpili publicznie. Spotkanie to trafiło na pierwsze strony gazet i utwierdziło wyjątkowy status nowożeńców, którzy jednak nie pozostali ani na lunchu, ani na bankiecie, gdyż ich obecność mogłaby przyćmić gości honorowych.

W czerwcu 2011 roku Elżbieta II świętowała dziewięćdziesiąte urodziny księcia Filipa – nadal definiowanego przez prasę głównie na podstawie jego zjadliwego humoru i weredyczności, aczkolwiek też coraz powszechniej podziwianego za rozległość zainteresowań i znaczący wkład w szereg instytucji i szczytnych celów w Wielkiej Brytanii i na całym świecie. Wilhelm i Katarzyna pokazali się ponownie na prywatnych przyjęciu wydanym przez królową na cześć męża w zamku w Windsorze. Byli również centralnymi postaciami podczas ceremonii Trooping the Colour, w której Wilhelm po raz

pierwszy wziął udział, jadąc wierzchem na paradzie.

Choć do rozpoczęcia obchodów diamentowego jubileuszu pozostał

jeszcze rok, ślub Wilhelma i Katarzyny był ładnym preludium.

Rozjaśnił perspektywy dla dynastii Windsorów siedemdziesiąt pięć lat po tym, jak los musnął dziesięcioletnią księżniczkę i umieścił brzemię władzy na jej wątłych barkach. Elżbieta II wywiązywała się ze swych obowiązków z niezachwianą determinacją i ani na moment nie straciła celu z oczu, zdobywając wpływy bez walki o przywództwo, zachowując wrodzoną skromność pomimo narzuconej jej popularności – a nade wszystko, w czasach dobrych i złych, rozpościerając kobierzec szczęśliwości.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

PODZIĘKOWANIA

Wiosną 2008 roku Gina Centrello, prezes i dyrektor Random House, zaproponowała, żebym napisała książkę o Elżbiecie II, pozycję, której publikacja zbiegłaby się w czasie z obchodami diamentowego jubileuszu, czyli sześćdziesiątej rocznicy panowania Elżbiety II. Natychmiast się zgodziłam.

Elżbieta II jest zarazem najbardziej publiczną i najbardziej prywatną kobietą na świecie, toteż stanęło przede mną zadanie ukazania jej prywatnego oblicza przy równoczesnym wyjaśnieniu, jak radziła sobie ze swoją rolą publiczną – a zatem sportretowania jej ze wszystkich stron, w różnych sceneriach, w otoczeniu plejady wielkich postaci. Uznałam, że jako Amerykanka zapewnię świeżą perspektywę podpartą ponad ćwierćwieczem doświadczeń wyniesionych z regularnych podróży do Wielkiej Brytanii, które zaowocowały licznymi przyjaźniami oraz więziami rodzinnymi.

Nie istnieje autoryzowana historia panowania Elżbiety II; rodzina królewska nie wyznaczy oficjalnego biografa przed śmiercią królowej. Jednakże personel Pałacu Buckingham służył mi niezastąpioną pomocą. Dosłownie i w przenośni otwierano przede mną drzwi, udzielano mi rad i informacji, a także starano się, abym mogła obserwować Elżbietę II i księcia Filipa w akcji – podczas zagranicznych i krajowych podróży oraz w trakcie najważniejszych wydarzeń z rocznego kalendarza królewskiego, takich jak inwestytura, wizyta państwowa, garden party w pałacu Buckingham czy Royal Maundy. Spotkałam królową również przy okazji garden party w rezydencji brytyjskiego ambasadora w Waszyngtonie i na dwóch prywatnych przyjęciach w pałacu Świętego Jakuba.

Królowa z zasady nie udziela wywiadów, lecz mnie wystarczyło to, że osoby, które ją znają z różnych stron – jej bliscy, przyjaciele, zaufani doradcy, hierarchowie kościelni, politycy, dyplomaci, światowi przywódcy, generałowie, artyści, trenerzy koni wyścigowych, opiekunowie psów oraz zarządcy nieruchomości między innymi – byli

chętni podzielić się ze mną swymi refleksjami i wiedzą. Zwiedziłam także wszystkie rezydencje królowej na terenie Anglii i Szkocji, jak również HMY Britannia, pod pieczą prywatnego przewodnika odbyłam wycieczkę po stadninie zarodowej w Sandringham i nawet zatrzymałam się na noc w Castle of Mey należącym niegdyś do Królowej Matki.

Zbierając materiały, pół roku spędziłam w Zjednoczonym Królestwie, gdzie spotkała mnie błogosławiona gościnność ze strony mych drogich przyjaciół, Joan i Berniego Carlów, których ostatnie piętro londyńskiego domu stało się „pisarskim gniazdem”, z którego po raz pierwszy korzystałam, przygotowując się do pisania książki o Dianie księżnej Walii. Podczas moich długich tam pobytów Pauline Taplin i Tony Stephens opiekowali się mną troskliwie i uważnie.

Za ich wyjątkową wspaniałomyślność jestem im nieskończenie wdzięczna.

Z ponad dwustu osób, z którymi rozmawiałam, około czterdziestu poprosiło o zachowanie anonimowości. Mam dług wdzięczności wobec każdego, kto poświęcił mi swój czas, nie mając go w nadmiarze. Składam podziękowanie wszystkim, których nazwiska pojawiły się w tekście. Są to w porządku alfabetycznym: Hrabia Airlie, kanonik John Andrew, Charles Anson, lady Elizabeth Anson, lady Avon, Pamela Bailey, Ian Balding, Bruce Bent, Barbara Taylor Bradford, Peter Brown, Ruth Buchanan, George H. W. Bush, George W. Bush, lady Frances Campbell-Preston, baron Carey, lady Carnarvon, lady Charteris, lady Mary Clayton, Mark Collins, Mina Jones Cox, śp. lady Cromer, Susan Cunliffe-Lister, lady Dartmouth, Jackie Davis, Carolyn Deaver, diuszesa Devonshire, 12. diuk Devonshire, hrabia i hrabina Dudley, Dominic Elliot, Isabel Ernst, Oliver Everett i Diana Jervis-Reed, lady Falkender, Michael Fawcett, Catherine Fenton, Nini Ferguson, Stephen Frears, śp. Lucian Freud, lady Anne Glenconner, lady Annabel Goldsmith, Didy Grahame, baron Guthrie, Nicholas Haslam, Reinaldo Herrera, lady Pamela Hicks, Min Hogg, Wesley Kerr, James Ketchum, Timothy Knatchbull, Simon Lewis, lady Elizabeth Longman, Josephine Louis, Johnny Martin-Smith, Anita McBride, sir Paul McCartney, David Metcalfe, Pete i Ande Metzger, dame Helen Mirren, Paul Moorhouse, Howard Morgan, Peter Morgan, lady Mountbatten, Brian Mulroney, Catherine Murdock, Sandy Nairne, John Julius Norwich (2.

wicehrabia), Robin Nunn, Columbus O’Donnell, lady Angela Oswald,

sir Michael Oswald (w tym wyrazy wdzięczności za wycieczkę po stadninie w Sandringham), Debbie Palmer, Shaun Plunket, Jonathan Powell, baronostwo Powell, lady Rayne, Nancy Reagan, baron Renwick, Margaret Rhodes, John Richardson, Andrew Roberts, Monty Roberts, Tim Rooke, Selwa „Lucky” Roosevelt, Kenneth Rose, podpułkownik sir Malcolm Ross, markiza Salisbury, markiz Salisbury, Richard Salmon, Jean Seaton, Kamalesh i Babli Sharma, lady Soames, sir Roy Strong, Kevin Sullivan, Marjorie Susman, Monica Tandy, David Thomas, Robert Tuttle, Benedicte Valentiner, Freddy Van Zevenbergen, Simon Walker, George „Frolic”

Weymouth, lady Wilson, Ashe Windham, Robert Worcester, Anne Wyndham, David Wynne-Morgan oraz Amy Zantzinger.

Podczas wizyty królowej na Bermudach: sir Richard Gozney (gubernator), Kenneth Bascombe, Graham Foster, Ed Harris, Fiona i Marty Hatfield oraz dr David Saul.

Podczas wizyty królowej w Trynidadzie i Tobago: Eric Jenkinson (brytyjski wysoki komisarz), Matthew Albert, Ulric Cross, James Dolan, Thora Dunbell, Rosalind Gabriel, Brian Lara, David Miliband, Lyle Pauls, komandor Andrew Stacey, generał brygady David Walker (ochmistrz) oraz Dwight Yorke.

Podczas wizyty królowej w Hull: Susan Cunliffe-Lister (przedstawiciel Korony w hrabstwie East Yorkshire), Elaine Garland (burmistrz), Bryan Bradley, Phil Brown, Alan Cook, Doris Gagen oraz Maria Raper.

W Balmoral: Martin Leslie (emerytowany zarządca).

W Sandringham: Tony Parnell (emerytowany nadzorca).

W Castle of Mey: James Murray (dyrektor zarządzający Castle and Gardens of Mey), Christina Murray, Shirley Farquahar, Helen Markham, Nancy McCarthy, Grant Napier oraz June Webster.

Pragnę również złożyć podziękowanie Jej Królewskiej Mości Elżbiecie II za zgodę na zacytowanie fragmentów prywatnych dokumentów z Castle of Mey.

Szczególnie dziękuję zespołowi biura prasowego Pałacu Buckingham za cierpliwe udzielanie odpowiedzi na niezliczone pytania oraz za wyręczanie mnie w dogrywaniu spotkań.

Podziękowania niechaj przyjmą: Ailsa Anderson, Samantha Cohen, Zaki Cooper, Meryl Keeling, Nick Loughran, Ed Perkins, David Pogson, Colette Saunders, Jen Stebbing oraz Peter Wilkinson, królewski kamerzysta.

Jestem również wdzięczna za pomoc Paddy’emu Harversonowi, sekretarzowi prasowemu księcia Walii i diuszesy Kornwalii.

Składam także serdeczne podziękowania za wsparcie, gościnność i rady swoim przyjaciołom i znajomym. Są to: Piers Allen, Suzy Allen, Philip Astor, Geoffrey i Kathryn Baker, Bob Balaban i Lynn Grossman, Oliver Baring, Darcie Baylis, Peter i Amy Bernstein, Linda Boothby, Chris i Wendy Born, John Bowes Lyon, Graydon i Anna Carter, Victor i Isabel Cazalet, Robert Chartener, Jane Churchill, Caroline Clegg, Colin i Amanda Clive, Bob Colacello, Pat i Bill Compton, Mary Copeland, Jean Cox, Jim i Susan Dunning, John i Jodie Eastman, Jane Elliot, Michael Estorick, Barbara Evans-Butler, Pamela Fiori, Brian i Jane FitzGerald, April Foley, Tom Foley, Christopher „Kip” Forbes, Joanna Francisco, Mary Mel French, Alexander Gaudieri, Douglas i Sue Gordon, Sarah Gordon, Anne Greenstock, Debbie Haddrell, Rupert i Robin Hambro, Catherine Hamill, David i Kathleen Harvey, Rod i Kay Heller, Robert Higdon i David Deckelbaum, Patrick i Annie Holcroft, lord i lady Howard, Brit i Kim Hume, Brenda Johnson, Stanley i Jenny Johnson, Annie Jones, David Ker, Michael-John Knatchbull, Henry Koehler, Anne Kreamer, Tony Lake, Wayne Lawson, Mark Lloyd, Sharon Lorenzo, Jeff i Elizabeth Louis, Grant Manheim, Roz Markstein, Alyne Massey, Betty Mattie, Mike Meehan, sir Christopher i lady Meyer, Anne-Elisabeth Moutet, Liz Newman, Peggy Noonan, James i Caroline Ogilvy, Giulia Orth, Maureen Orth, Christopher i Ginny Palmer-Tomkinson, Christopher i Brina Penn, Helen Phelps, Justine Picardie, Olga Polizzi, Pat Roberts, Michele Rollins, Margot Roosevelt i George Girton, Bertie Ross, Charlotte Rothschild, Hannah Rothschild, Jim i Cindy Rowbotham, Martha Smilgis, Jeremy Soames, Bobby Spencer, Nadia Stanfield, Francesca Stanfill, Claire Stapleton, Will Swift, Miner Warner, Sandy i Patsy Warner, Margaret Westwood oraz Jacqueline Williams.

Mój przyjaciel David Harvey zasługuje na odrębne podziękowania za przekazanie mi wspaniałych zapisków swego ojca, majora Thomasa Harveya, prywatnego sekretarza Królowej Matki, Notes on the Birth of Prince Charles opatrzonych datą 14 listopada 1948

roku. Carolyn Deaver, inna moja przyjaciółka, podzieliła się ze mną wnikliwymi obserwacjami poczynionymi podczas wizyty królowej w Kalifornii w 1983 roku. Jestem także zobowiązana tym, którzy pokazali mi prywatne listy od Elżbiety II.

Pozostaję wielką dłużniczką rzeszy biografów i historyków, pamiętnikarzy i kronikarzy, dzięki którym zrozumiałam, w jaki sposób Elżbieta II stawiała czoło wyzwaniom na różnych etapach swego panowania. Wśród szczególnie pomocnych prac znalazły się: Queen and Country, pouczająca książka wraz z towarzyszącym jej filmem BBC autorstwa Williama Shawcrossa, który napisał także doskonałą Queen Elizabeth the Queen Mother: The Official Biography; Elizabeth, której autorką jest Sarah Bradford; Philip and Elizabeth, której autorem jest Gyles Brandreth; The Prince of Wales Jonathan, której autorem jest Dimbleby; Majesty and Monarch, której autorem jest Robert Lacey; Elizabeth R, której autorką jest Elizabeth Longford; The Queen, której autorką jest Ann Morrow; The Queen: A Biography of Elizabeth II, której autorem jest Ben Pimlott (wyd. pol.: Królowa: biografia Elżbiety II, przeł. Wiesław Horabik, Magnum, Warszawa 1998); Elizabeth: The Woman and the Queen, której autorem jest Graham Turner; oraz Elizabeth the Queen Mother, której autorem jest Hugo Vickers.

William Shawcross był także źródłem mądrości i zachęt, a Sarah Bradford, Robert Lacey i Hugo Vickers łaskawie dzielili się ze mną wiedzą i udzielali mi pomocnych rad, podobnie jak znaczna liczba innych dziennikarzy i pisarzy: Sarah Baxter, Anne de Courcy, Roland Flamini, Flora Fraser, Robert Hardman, Rachel Johnson, Alan Jones, Valentine Low, Anne McElvoy i Martin Ivins, Peter McKay, Jon Meacham, Simon Sebag Montefiore, Charles Moore, Justin Webb.

Odkurzywszy materiały zebrane pod koniec lat dziewięćdziesiątych przy pisaniu Diana in Search of Herself, sięgnęłam do przeprowadzonych wtedy wywiadów. Osoby, z którymi rozmawiałam, to: Jane Atkinson, śp. Elsa Bowker, śp. lord Deedes, Roberto Devorick, Jonathan Dimbleby, Lucia Flecha de Lima, Andrew Knight, Andrew Neil oraz Barbara Walters.

Jestem głęboko wdzięczna Nancy Reagan, która nie tylko podzieliła się ze mną swymi wspomnieniami przy okazji dwóch miłych lunchów w Los Angeles, ale też w drodze wyjątku udostępniła mi prywatną korespondencję, którą ona i prezydent Reagan wymieniali z członkami rodziny królewskiej. Fred Ryan, prezes zarządu Ronald Reagan Presidential Foundation, służył mi wskazówkami, a Wren Powell, główny asystent Nancy Reagan, sprawnie zorganizował moją wizytę w Reagan Presidential Library, gdzie Joanne Drake i Mike Duggan wspomogli mnie przy zapoznawaniu się ze zarchiwizowaną

korespondencją.

Już trzeci raz zleciłam nieustraszonemu Mike’owi Hillowi zbieranie informacji. Ponownie wygrzebał dla mnie książki i czasopisma w archiwach prezydenckich i wynalazł w nich skrawki cennych wiadomości. W Virginia Historical Society przejrzał uważnie dzienniki długoletniego amerykańskiego wysłannika na Dwór Świętego Jakuba, Davida Bruce’a, korzystając z pomocy Nelsona Lankforda. Miałam również to szczęście, że pracował dla mnie Jack Bales, dyplomowany pracownik informacji naukowej w Mary Washington University.

W Anglii zbieraniem informacji po archiwach i z łamów czasopism zajmowała się dla mnie utalentowana Annabel Davidson, natomiast Edda Tasiemka wydobyła mało znane wycinki ze swej imponującej kolekcji.

Z dumą mówię o tym, że moją redaktorką jest Kate Medina. To cierpliwa, mądra, niepozbawiona wyobraźni profesjonalistka, wyposażona we wspaniały instynkt wspomagany przez

doświadczenie. Z wielkim entuzjazmem podeszła do pomysłu na tę książkę, jak tylko o nim usłyszała. Inna redaktorka, Lindsey Schwoeri, zadała mi sporo celnych pytań po przeczytaniu rękopisu i sprawnie przeprowadziła tekst przez proces wydawniczy. Anna Pitoniak, asystentka Kate, była niezmiennie skuteczna i pogodna.

Redaktor techniczny Steve Messina skrupulatnie nadzorował pracę korektora Freda Chase’a i nie pozostawił bez odpowiedzi żadnej wątpliwości.

Zespół wydawniczy Giny Centrello z Random House jest najlepszy w branży – twórczy i rzeczowy, gdy idzie o każdy aspekt Elżbiety II.

Portretu monarchini. Podziękowania niechają przyjmą: Tom Perry, wiceprezes i dyrektor do spraw wydawniczych, oraz Sally Marvin, wiceprezes i dyrektor do spraw marketingu, za wspaniałe pomysły reklamowe, jak również specjaliści do spraw reklamy, Bridget Fitzgerald i Alex Chernin. Avideh Bashirrad, Kelly Gildea, Erika Greber, Denise Cronin, Toby Ernst, Joelle Dieu oraz Ken Wohlrob niech przyjmą moje podziękowania za okazaną pilność, natomiast Laura Goldin, Deborah Foley, dyrektor artystyczny Paolo Pepe, projektantka okładki Belina Huey i projektantka wyklejki Susan Turner za uczynienie mojej książki piękną w środku i na zewnątrz.

Carol Poticny raz jeszcze rzuciła się w wir gromadzenia fotografii, jak zawsze wykazując się pomysłowością i uporem. Shannon

Swenson, projektantka mojej strony internetowej, oraz Tony Hudz i Rosalyn Landor, dzięki którym powstał nienaganny audiobook, także zasługują na wymienienie w tym miejscu.

Byłam szczęśliwa, że autorem mojego zdjęcia na skrzydełko obwoluty był znowu – równie serdeczny jak utalentowany – Max Hirshfeld, któremu pomagali jego urocza żona Nina, stylistka Kim Steele i asystent Mike Jones, przekształcając sesję fotograficzną w doświadczenie, które można nazwać tylko: „Jak zostać królową w jeden dzień”.

Amanda Urban, moja wieloletnia agentka i ukochana przyjaciółka od jeszcze dłuższego czasu, była moją niezłomną rzeczniczką oraz niewyczerpanym źródłem dobrych rad.

W trakcie prac nad tą książką moja córka Lisa wyszła w Londynie za mąż w kaplicy królewskiej pałacu Świętego Jakuba – o rzut kamieniem od pałacu Buckingham – mówiąc „tak” czarującemu dzielnemu oficerowi brytyjskiej armii, Dominicowi Clive’owi. Ich ślub 4 lipca zgromadził gęsty tłum Amerykanów i Anglików, co w pewien sposób nadało mojemu projektowi dodatkowy wymiar, podkreślając wagę przeznaczenia. Lisa i Dom, a także moi synowie, Kirk i David, byli źródłem nieustającej miłości i wsparcia, zwłaszcza gdy pogrążyłam się w samotności na ponad rok pisania.

Przeżywszy sześć biografii w ciągu prawie trzydziestu lat, mój kochający mąż Stephen mógłby się zniecierpliwić absorbującą naturą mojej pracy. Tymczasem stale był wyrozumiały, nawet gdy wyjeżdżałam na dłużej do Londynu, by przeprowadzać wywiady.

Przedstawił mnie swoim angielskim przyjaciołom, którzy podsunęli mi nowe pomysły i dokonali dalszych prezentacji. Podnosił mnie na duchu, gdy traciłam zapał, przyprawiając o śmiech co najmniej raz dziennie. Cieszył się razem ze mną każdym odkryciem. Rzucał uwagi na temat konstrukcji i stylu. Przeczytał rękopis nie raz, lecz dwa razy

– wieczorami i w weekendy, mimo zmęczenia długimi godzinami spędzonymi w redakcji gazety. Kiedy zmagałam się z wyborem tytułu, wpadł na fantastycznie zwięzłą wersję w niecałe pięć sekund – i to czwarty raz z kolei. A nawet, wbrew własnej naturze, zgodził się posłużyć za bohatera anegdoty, gdy w przedmowie pisałam o jego gafie popełnionej podczas spotkania z królową. W wyrazie mej miłości i wiecznej wdzięczności Elżbietę II. Portret monarchini dedykuję właśnie jemu.

Sally Bedell Smith

Waszyngton

lipiec 2011 r.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

ŹRÓDŁA

PRZEDMOWA

1 John W. Wheeler-Bennett, King George VI: His Life and Reign, s.

749.

2 Rozmowa z Margaret Rhodes.

3 Nicolson Nigel, Vita and Harold: Letters of Vita Sackville-West and Harold Nicolson, s. 414.

4 Rozmowa z Howardem Morganem.

5 Rozmowa z George’em Weymouthem.

6 Rozmowa z Tonym Parnellem.

7 Shawcross William, Queen Elizabeth the Queen Mother: The Official Biography [ QEQM], s. 347.

8 Rozmowa z Margaret Rhodes.

9 Turner Graham, Elizabeth: The Woman and the Queen, ss. 58–59.

10 Obserwacja Autorki.

11 Rozmowa z Monicą Tandy.

12 Rozmowa z Margaret Rhodes.

13 Longford Elizabeth, Elizabeth R: A Biography [ Elizabeth R], s. 9.

14 Rozmowa z Helen Mirren.

15 Rozmowa z Jean Seaton przywołującą wymianę zdań między jej mężem Benem Pimlottem i Elżbietą II.

16 E II R, dokument BBC z 6 lutego 1992 r.

17 Rozmowa z Gwen hrabiną Dartmouth.

18 Gilbert Martin, Winston S. Churchill, vol. 8, „Never Despair”, 1945–1964, s. 835.

19 Rozmowa z Robertem Gascoyne’em-Cecilem, 7. markizem Salisbury [Robert Salisbury].

20 Bagehot Walter, The English Constitution, s. 75.

21 Shawcross William, Queen and Country [ Q and C], s. 216.

22 Rozmowa z Gay Charteris.

23 Rozmowa z Elizabeth Anson.

24 Brandreth Gyles, Philip and Elizabeth: Portrait of a Royal Marriage, s. 228.

25 Ibid., s. 347.

26 Rozmowa z Johnem Juliusem Cooperem, 2. wicehrabią Norwich.

27 Bradford Sarah, Elizabeth: A Biography of Britain’s Queen, ss.

358–359; Turner Graham, Elizabeth: The Woman and the Queen, s.

195, gdzie pada cytat z Martina Charterisa mówiącego, że królowa jest „silna niczym jak”.

28 Rozmowa z Tonym Parnellem.

29 Obserwacja Autorki.

30 Google Trends na www.google.com/trends.

31 Obserwacja Autorki.

ROZDZIAŁ I

1 Longford, Elizabeth R, s. 81.

2 Rozmowa z Margaret Rhodes.

3 Shawcross, Q and C, ss. 21–22.

4 Crawford Marion, The Little Princesses: The Story of the Queen’s Childhood by Her Nanny, Marion Crawford, s. 171.

5 Rozmowa z Mary Clayton.

6 Wheeler-Bennett, s. 294.

7 Rozmowa z Helen Mirren.

8 E II R, dokument BBC.

9 Rozmowa z Patricią Knatchbull, 2. hrabiną Mountbatten i Birmy (jej mężem był John Knatchbull, 7. baron Brabourne, dlatego była znana też jako Patricia Mountbatten oraz Patricia Brabourne).

10 Rozmowa z Mary Clayton.

11 Crawford, s. 19.

12 Shawcross, QEQM, s. 535.

13 Pimlott Ben, The Queen: A Biography of Elizabeth II, s. 69.

14 Rozmowa z Markiem Collinsem.

15 Lacey Robert, Monarch: The Life and Reign of Elizabeth II

[ Monarch], ss. 406–407.

16 Longford, Elizabeth R, s. 304.

17 Crawford, s. 85.

18 Lascelles Alan, King’s Counsellor: Abdication and War: The

Diaries of Sir Alan Lascelles, red. Duff Hart-Davis, s. 208.

19 Lacey, Monarch, s. 116.

20 Ibid., s. 117.

21 Ibid., s. 118.

22 Horbury David, A Princess in Paris, „Royalty Digest: A Journal of Record 6”, no. 3 (wrzesień 1996), s. 88.

23 Longford, Elizabeth R, s. 116.

24 „Time”, 29 kwietnia 1929 r.

25 Shawcross, QEQM, s. 555.

26 Roberts Jane, Queen Elizabeth: A Birthday Souvenir Album, kopia

„The Coronation 12th May, 1937, To Mummy and Papa In Memory of Their coronation, From Lilibet, By Herself”.

27 The Queen, by Rolf, dokument BBC z 1 stycznia 2006 r.

28 Isaaman Gerald, A Forgotten Artist Who Had a Brush with Grandeur, „Camden New Journal”, 15 stycznia 2004 r.

29 The Queen, by Rolf, dokument BBC.

30 Pimlott, s. 33.

31 The Queen, by Rolf, dokument BBC.

32 Rozmowa z George’em Weymouthem.

33 Smith Sally Bedell, Diana in Search of Herself: Portrait of a Troubled Princess, s. 149.

34 The Queen, by Rolf, dokument BBC.

35 Turner, s. 11.

36 Rozmowa z Jamesem Ogilvym.

37 Crawford, s. 81.

38 Ibid., s. 31.

39 Rozmowa z lady Pamelą Mountbatten (Hicks po mężu Davidzie Hicksie, projektancie wnętrz).

40 Rozmowa z Patricią Brabourne.

41 Morrow Ann, The Queen, s. 16.

42 Crawford, s. 89.

43 Shawcross, QEQM, s. 465.

44 Ibid., s. 468.

45 Ibid., s. 478.

46 Rozmowa z George’em Careyem, 103. biskupem Canterbury, późniejszym baronem Clifton.

47 Ibid.

48 Rozmowa z Clarissą Eden hrabiną Avon.

49 Shawcross, QEQM, s. 780.

50 Rozmowa z Mary Clayton.

51 Shawcross, QEQM, s. 336.

52 Ibid., s. 583.

53 Poufna rozmowa.

54 Dean John, H. R. H. Prince Philip Duke of Edinburgh: A Portrait by His Valet, s. 60.

55 Rozmowa z Mary Clayton.

56 Crawford, s. 172.

57 Rozmowa z Helen Mirren.

58 Devonshire Deborah, Home to Roost and Other Peckings, s. 62.

59 Self Portrait with Friends: The Selected Diaries of Cecil Beaton, red. Richard Buckle, s. 264.

60 Devonshire, Home to Roost and Other Peckings, s. 62.

61 Longford, Elizabeth R, s. 196.

62 Ibid., ss. 73–74.

63 Gilbert, s. 809.

64 Crawford, s. 18.

65 Ibid., s. 43.

66 Lacey Robert, Majesty: Elizabeth II and the House of Windsor, s.

92.

67 Crawford, s. 106.

68 Ibid., s. 108.

69 Lacey, Majesty, s. 105.

70 Longford, Elizabeth R, s. 122.

71 Crawford, s. 150.

72 Ibid., s. 134.

73 Longford, Elizabeth R, s. 122.

74 Shawcross, QEQM, s. 527.

75 Ibid., s. 531.

76 Ibid., s. 586.

77 Ibid., s. 542.

78 Hibbert Christopher, Queen Victoria: A Personal History, s. 177.

79 Rozmowa z Margaret Rhodes.

80 Lascelles, s. 257.

81 Ibid., s. 54.

82 Ibid., s. 184.

83 Campbell-Preston Frances, The Rich Spoils of Time, red. Hugo Vickers, s. 221.

84 Smith Horace, A Horseman Through Six Reigns: Reminiscences of a Royal Riding Master, s. 150.

85 Shawcross, QEQM, s. 576.

86 Crawford, s. 142.

87 Bradford, s. 86.

88 Crawford, s. 148.

89 Ibid., ss. 117–118.

90 Morgan Peter, Królowa, scenariusz filmu, s. 65.

91 Castle Barbara, The Castle Diaries, 1964–1976, s. 213.

92 Bradford, s. 108.

93 Rhodes Margaret, The Final Curtsey, ss. 66–67; Longford, Elizabeth R, s. 124, cytując wspomnienia Toni de Bellaigue.

94 Longford, Elizabeth R, s. 124.

95 Rhodes, s. 69.

96 Ibid., s. 68.

97 Ibid., s. 69.

98 „The Times”, 8 sierpnia 1945 r.

ROZDZIAŁ II

1 Rozmowa z Anne Glenconner.

2 Vickers Hugo, Alice Princess Andrew of Greece, s. 210.

3 Brandreth, ss. 33–34.

4 McDonald Trevor, The Duke: A Portrait of Prince Philip, Indigo Television dla ITV, 12 maja 2008 r.

5 Wheeler-Bennett, s. 748.

6 Brandreth, s. 39.

7 Rozmowa z Patricią Brabourne.

8 Crawford, s. 101.

9 Bradford, s. 105.

10 Shawcross, QEQM, s. 579.

11 Ibid., s. 578.

12 Vickers, Alice, s. 321.

13 Shawcross, QEQM, s. 598.

14 Longford, Elizabeth R, s. 126.

15 Airlie Mabel, Thatched with Gold: The Memoir of Mabel, Countess of Airlie, red. Jennifer Ellis, ss. 223–224.

16 Campbell-Preston, s. 217.

17 Ibid., s. 219.

18 Crawford, ss. 175–177.

19 Shawcross, QEQM, s. 625.

20 Turner, s. 34.

21 Rozmowa z Patricią Brabourne.

22 Dewar Michael, red., All the Queen’s Horses: A Golden Jubilee Tribute to Her Majesty the Queen, s. 11.

23 Beaton Cecil, The Strenuous Years: Diaries, 1948–1955, s. 143.

24 Rozmowa z Margaret Rhodes.

25 Rozmowa z Anne Glenconner.

26 Crawford, s. 165.

27 Rozmowa z Patricią Brabourne.

28 Longford, Elizabeth R, ss. 15, 140.

29 Shawcross, QEQM, s. 602.

30 Gaumont British Newsreel (Reuters), Royal Family on Board the HMS Vanguard.

31 Crawford, s. 185.

32 Gaumont British Newsreel (Reuters), Royal Welcome to Capetown, Royal Family Visits Ostrich Farm, Royal Visit to Durban and Zululand, Royal Family Tour the Kruger National Park.

33 Shawcross, QEQM, s. 612.

34 Ibid., s. 619.

35 Ibid., ss. 618–619.

36 21st Birthday Speech, 21 kwietnia 1947 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

37 Brandreth, s. 153.

38 Ibid.

39 Cathcart Helen, Her Majesty the Queen: The Story of Elizabeth II, s. 80.

40 Ibid.

41 Thomas S. Evelyn, Princess Elizabeth: Wife and Mother: A Souvenir of the Birth of Prince Charles of Edinburgh, s. 47.

42 Shawcross, QEQM, s. 621.

43 13 maja 1947 r., LASL 4/4/17, dokumenty sir Alana Lascellesa, Churchill College, Cambridge University.

44 Sir Alan Lascelles do lady Lascelles, 30 kwietnia 1947 r., LASL

4/4/2/17, archiwum sir Alana Lascellesa.

45 Gaumont British Newsreel (Reuters), Royal Tour Reaches Pretoria and Johannesburg, Tribesmen Gather for Royal Visit.

46 Shawcross, QEQM, s. 615.

47 Gaumont British Newsreel (Reuters), Capetown Bids Farewell to Royal Family.

48 Pimlott, s. 110.

49 Pimlott, s. 124, cytując nieopublikowane pamiętniki Jocka Colville’a, koniec sierpnia 1947 r., 21 i 29 września 1947 r.

50 Cooper Zaki, zastępca sekretarza prasowego Elżbiety II, e-mail, 17 czerwca 2010 r.

51 Coward Noel, The Noel Coward Diaries, s. 96.

52 Rozmowa z Elizabeth Longman.

53 Dean, s. 46.

54 Ibid.

55 Rozmowa z Patricią Brabourne.

56 Ibid.

57 Gilbert, s. 359.

58 British Pathé Newsreel, The Princess Weds, 20 listopada 1947 r.

59 Ibid.

60 Cathcart, s. 92.

61 Ibid.

62 Rhodes, s. 35.

63 Shawcross, QEQM, s. 630.

64 Ibid., s. 631.

ROZDZIAŁ III

1 Roosevelt Eleanor, This I Remember, s. 209.

2 Roosevelt Eleanor, The Autobiography of Eleanor Roosevelt, s.

230.

3 Horbury, A Princess in Paris, „Royalty Digest”, wrzesień 1996, s.

88.

4 Ibid.

5 Channon Henry, Chips: The Diaries of Sir Henry Channon, red.

Robert Rhodes James, s. 425.

6 Rozmowa z Patricią Brabourne.

7 Wright Alfred, Jr., A Royal Birth, „Life”, 14 listopada 1948 r.

8 Harvey Thomas, mjr, prywatny sekretarz Królowej Matki, Notes on the Birth of Prince Charles, 14 listopada 1948 r.

9 Ibid.

10 Ibid.

11 Ibid.

12 Ibid.

13 Ibid.

14 „Daily Telegraph”, 31 marca 2011.

15 Holden Anthony, Charles Prince of Wales, s. 67.

16 Bradford, s. 145.

17 Shawcross QEQM, ss. 630–631.

18 Dean, s. 113.

19 Rozmowa z Pamelą Hicks.

20 Pimlott, s. 160.

21 Dean, s. 121.

22 Gaumont British Newsreel (Reuters), Princess Elizabeth Leaving for Malta, Princess Joins Duke in Malta, Princess Elizabeth Visits Mdina Cathedral in Malta, Princess Elizabeth Unveils War Memorial and Visit Maternity Hospital.

23 Rozmowa z Margaret Rhodes.

24 Longford, Elizabeth R, s. 160.

25 Rozmowa z Pamelą Hicks.

26 Dean, ss. 121–122.

27 Rozmowa z Pamelą Hicks; Gaumont British Newsreel (Reuters), Lady Pamela Mountbatten Wins Ladies Race, Princess Goes Dancing and Views U.S. Warship.

28 Rozmowa z Pamelą Hicks.

29 Ibid.

30 McDonald, dokument The Duke.

31 Rozmowa z Gay Charteris.

32 Pimlott, s. 138.

33 Shawcross, QEQM, ss. 644–645.

34 „Time”, 18 lutego 1952 r.

35 Gaumont British Newsreel (Reuters), czerwiec 1951 r., The Royal Family Watches Trooping the Colour Parade.

36 Dean, s. 130.

37 Brandreth, s. 178.

38 Gaumont British Newsreel (Reuters), październik 1951 r., The Royal Stratocruiser and Crew.

39 Ibid., Royal Tour Reaches Quebec, październik 1951 r.

40 Ibid., Royal Tour Continues to Toronto and Niagara Falls.

41 Poufna rozmowa.

42 Pimlott, s. 171.

43 Gaumont British Newsreel (Reuters), Royal Tour Continues to Toronto and Niagara Falls.

44 Longford, Elizabeth R, s. 165.

45 Shawcross, QEQM, s. 650.

46 Brandreth, s. 208.

47 Gaumont British Newsreel (Reuters), Royal Tour Continues to Toronto and Niagara Falls.

48 Ibid., Royal Tour Continues in Windsor and Winnipeg.

49 Ibid., Washington Hails the Princess.

50 Ibid.

51 Pimlott, s. 172.

52 Gaumont British Newsreel (Reuters), Washington Hails the Princess.

53 Beale Betty, Power at Play: A Memoir of Parties, Politicians and the Presidents in My Bedroom, s. 34.

54 Gaumont British Newsreel (Reuters), Washington Hails the Princess.

55 Ibid., Busy Days in Washington.

56 Dean, s. 140.

57 Gaumont British Newsreel (Reuters), The Royal Couple Return to Buckingham Palace After Their Trip to Canada.

58 Ibid.

59 Ibid., City Welcomes Princess and Duke.

60 „Country Life”, 28 maja 2008 r.

61 Longford Elizabeth, The Queen Mother: A Biography, s. 157.

62 Devonshire Deborah and Patrick Leigh Fermor, In Tearing Haste: Letters Between Deborah Devonshire and Patrick Leigh Fermor, red. Charlotte Mosley, s. 212.

63 Shawcross, QEQM, s. 651.

64 Dean, s. 147.

65 „Time”, 18 lutego 1952 r.

66 Shawcross, QEQM, ss. 652–653.

67 Shawcross, Q and C, s. 16.

68 Dean, s. 148.

69 Rozmowa z Pamelą Hicks.

70 Shawcross, Q and C, s. 17.

ROZDZIAŁ IV

1 Longford, Elizabeth R, s. 176.

2 E II R, dokument BBC.

3 Dean, s. 149.

4 Turner, s. 41.

5 Dean, s. 149.

6 BBC, On This Day, 8 lutego 1952 r., news.bbc.co.uk/onthisday.

7 Morrow, s. 73; Bradford, s. 168.

8 Longford, Elizabeth R, s. 180.

9 Shawcross, QEQM, ss. 654–655.

10 Gilbert, s. 697.

11 Rozmowa z Mary Soames.

12 Brandreth, s. 217.

13 Longford, Elizabeth R, s. 196.

14 Gilbert, s. 700.

15 Shawcross, Q and C, s. 121.

16 E II R, dokument BBC.

17 Investiture at Buckingham Palace, środa, 27 lutego 1952 r., 11.00, odznaczony szer. William Speakman, The King’s Own Scottish Borderers; biuro prasowe Pałacu Buckingham.

18 Dean, s. 60.

19 Morrow, s. 65.

20 Turner, s. 46.

21 E II R, dokument BBC.

22 Rządowy rzecznik dyscypliny w rozmowie z R. T. Armstrongiem, 22 lutego 1975 r., National Archives, Kew.

23 Bernard Weatherill podczas obrad parlamentu od poniedziałku 14

lutego do piątku 18 lutego 1972 r., National Archives, Kew.

24 Morrow, s. 158.

25 Pimlott, s. 401.

26 Poufna rozmowa.

27 E II R, dokument BBC.

28 Morrow, s. 92.

29 Poufna rozmowa.

30 Dimbleby Jonathan, The Prince of Wales: A Biography, s. 22.

31 Dean, s. 172.

32 Ibid., s. 173.

33 McDonald, dokument The Duke.

34 Lytton Strachey, Queen Victoria, s. 93.

35 Brandreth, s. 215.

36 Ibid., s. 147.

37 Ibid., s. 218.

38 Rozmowa z Patricią Brabourne.

39 Vickers Hugo, Elizabeth the Queen Mother, s. 311.

40 Rozmowa z Patricią Brabourne.

41 Pimlott, s. 185.

42 Massingberd Hugh, Daydream Believer: Confessions of a Hero-Worshipper, s. 148.

43 Ibid.

44 Rozmowa z Patricią Brabourne.

45 McDonald, dokument The Duke.

46 Dimbleby, s. 59.

47 Ibid.

48 Rozmowa z Williamem Deedesem (20 stycznia 1998 r.).

49 Poufna rozmowa.

50 „New York Times”, 8 lutego 1996 r.

51 Mitford Nancy, Love from Nancy: The Letters of Nancy Mitford, red. Charlotte Mosley, s. 291.

52 Bradford, s. 169.

53 Glendinning Victoria, Edith Sitwell: A Unicorn Among Lions, s.

299.

54 Obserwacja Autorki oraz oprowadzenie przez Nancy McCarthy.

55 „Aberdeen Press and Journal”, 9 stycznia 2009 r.

56 Shawcross, QEQM, s. 670.

57 Ibid., s. 769.

58 Beaton, Strenuous Years, s. 147.

59 Rozmowa z Royem Strongiem.

60 Beaton Cecil, The Unexpurgated Beaton: The Cecil Beaton Diaries as He Wrote Them, przedm. Hugo Vickers, s. 52.

61 Rozmowa z dame Frances Campbell-Preston.

62 Ibid.

63 Poufna rozmowa.

64 Poufna rozmowa.

65 Rozmowa z Margaret Rhodes.

66 Nicolson, Vita and Harold, s. 405.

67 Pierwsze bożonarodzeniowe orędzie Elżbiety II, 25 grudnia 1952 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

68 Longford, Elizabeth R, s. 194.

69 Beaton, Strenuous Years, s. 120.

70 Rozmowa z Gay Charteris.

71 Bradford, s. 184, przytaczając 98. i 99. wniosek, 18 i 20 listopada 1952 r., National Archives, Kew.

72 Bloch Michael, The Secret File of the Duke of Windsor, s. 279.

73 Pimlott, s. 193.

74 „Washington Post”, 3 czerwca 1953 r.

75 Rozmowa z kanonikiem Johnem Andrew.

76 Longford, Elizabeth R, s. 199.

77 Rhea Mini we współpracy z Frances Spatz Leighton, I Was Jacqueline Kennedy’s Dressmaker, s. 162.

78 Heller Deane, Heller David, Jacqueline Kennedy, s. 81.

79 Beaton, Strenuous Years, s. 143.

80 „The Baltimore Sun”, 3 czerwca 1953 r.

81 Rozmowa z Anne Glenconner.

82 Shawcross, Q and C, s. 182.

83 Rozmowa z Anne Glenconner.

84 „The Baltimore Sun”, 3 czerwca 1953 r.

85 Beaton, Strenuous Years, s. 144.

86 British Pathé Coronation Newsreel, część 1, 3 czerwca 1953 r.

87 Rozmowa z Anne Glenconner.

88 Ibid.

89 „The Baltimore Sun”, 3 czerwca 1953 r.

90 Rozmowa z Johnem Andrew.

91 British Pathé Coronation Newsreel, część 2, 3 czerwca 1953 r.

92 Beaton, Strenuous Years, s. 144.

93 Associated Press, 2 czerwca 1953 r.

94 Beaton, Strenuous Years, s. 143.

95 Rozmowa z Frances Campbell-Preston.

96 Associated Press, 2 czerwca 1953 r.

97 Rozmowa z Anne Glenconner.

98 Beaton, Strenuous Years, s. 145.

99 Rozmowa z Anne Glenconner.

100 Ibid.

101 Beaton, Strenuous Years, s. 147.

102 Manchester William, „The Baltimore Sun”, 3 czerwca 1952 r.

103 Earl Warren, gubernator Kalifornii, w rozmowie z Dwightem D. Eisenhowerem na temat koronacji, 30 czerwca 1953 r. Dwight D. Eisenhower Presidential Library and Museum.

104 Shawcross William, Queen and Country, czteroodcinkowy program dokumentalny BBC, 2002 r.

105 Rozmowa z sir Paulem McCartneyem.

106 Paxman Jeremy, On Royalty: A Very Polite Inquiry into Some Strangely Related Families, s. 125.

107 „The Baltimore Sun”, 3 czerwca 1953 r.; Johnson Paul, Brief Lives: An Intimate and Very Personal Portrait of the Twentieth Century, s. 111.

ROZDZIAŁ V

1 Rozmowa z Jean hrabiną Carnarvon.

2 Universal International Newsreel, 6 czerwca 1953 r.

3 Longford, Elizabeth R, s. 239.

4 BBC Sport, 2 czerwca 2003 r.

5 Longford, Elizabeth R, s. 214.

6 Shawcross, Q and C, s. 70.

7 Rozmowa z Mary Soames.

8 Lascelles, s. 430.

9 Strachey Lytton, s. 33.

10 Nicolson, Vita and Harold, s. 405.

11 Longford, Elizabeth R, s. 213.

12 Ibid.

13 Rozmowa z Mary Soames.

14 Gilbert, s. 810.

15 Churchill Winston and Clementine, Winston and Clementine: The Personal Letters of the Churchills, red. Mary Soames, s. 569.

16 Ibid., s. 570.

17 Gilbert, s. 852.

18 Ibid., s. 884.

19 Eden Clarissa, Clarissa Eden: A Memoir from Churchill to Eden, s. 142.

20 Lascelles, s. 211.

21 Longford, Elizabeth R, s. 119.

22 Rozmowa z Mary Clayton.

23 Ibid.

24 Rozmowa z Kennethem Rose’em.

25 Rose Kenneth, Intimate Portraits of Kings, Queens and Courtiers, s. 273.

26 Pimlott, s. 199.

27 Lascelles, s. 398.

28 Ibid.

29 BBC, On This Day, 31 października 1955 r., news.bbc.co.uk/onthisday.

30 Lascelles, s. 399.

31 Ibid.

32 Nekrolog Petera Townsenda, „The Independent”, 21 czerwca 1995 r.

33 Lascelles, s. 400.

34 Ibid., s. 405.

35 Rozmowa z Elizabeth Anson.

36 Longford, Elizabeth R, s. 206.

37 Rozmowa z Brianem Mulroneyem.

38 Rozmowa z Oliverem Everettem.

39 Przemowa Elżbiety II podczas lunchu w budynku Guildhall z okazji srebrnego jubileuszu jej panowania, wtorek 7 czerwca 1977 r., biuro prasowe Pałacu Buckingham.

40 „Daily Telegraph”, 23 czerwca 2009 r.

41 Coward, s. 222.

42 Gilbert, s. 942.

43 Gaumont British Newsreel (Reuters), Fiji Hails the Queen.

44 Rozmowa z Pamelą Hicks.

45 Ibid.

46 Bożonarodzeniowe orędzie Elżbiety II, 25 grudnia 1953 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

47 Vickers, Elizabeth the Queen Mother, s. 329.

48 Shawcross, QEQM, s. 692.

49 Shawcross, Q and C, s. 59.

50 Pimlott, s. 222.

51 Brandreth, s. 181.

52 Shawcross, QEQM, s. 691.

53 Rozmowa z Pamelą Hicks.

54 Beaton, The Strenuous Years, s. 144.

55 Pimlott, s. 250.

56 „Daily Mail”, 16 września 2008 r., wyimek z Killing My Own Snakes autorstwa Ann Leslie.

57 Longford, Elizabeth R, ss. 209–210.

58 Morrow, s. 44.

59 Crosland Susan, Tony Crosland, s. 346.

60 Rozmowa z Philem Brownem.

61 Poufna rozmowa.

62 Poufna rozmowa.

63 Morrow, s. 92.

64 Turner, s. 63.

65 Rozmowa z Pamelą Hicks.

66 Filip, JKW diuk Edynburga, Selected Speeches, 1948–1955, s. 82.

67 Rozmowa z Pamelą Hicks.

68 Rozmowa z Debbie Palmer.

69 Rozmowa z Pamelą Hicks.

70 Obserwacja Autorki; The Royal Yacht Britannia Official Guidebook.

71 The Royal Yacht Britannia Official Guidebook, s. 17.

72 Ibid., s. 14.

73 Shawcross, QEQM, s. 692.

74 Holden, Charles Prince of Wales, s. 88.

75 Rozmowa z Pamelą Hicks.

76 Shawcross, QEQM, s. 692.

77 Holden Anthony, Charles: A Biography, s. 15.

78 Gilbert, s. 976, cytując uwagi Elżbiety II z Queen and Commonwealth, telewizyjnego filmu dokumentalnego produkcji Petera Tiffina, 22 kwietnia 1986 r.

79 Eden, s. 168.

80 Gilbert, s. 1124.

81 Ibid., s. 1115.

82 Ibid., s. 1117.

83 Ibid., s. 1121.

84 Ibid., s. 1123.

85 Ibid., s. 1124.

86 Ibid., s. 1127.

87 Ibid.

88 Ibid., s. 1125.

89 Eden, s. 190.

90 Ibid., s. 122.

91 Gladwyn Cynthia, The Diaries of Cynthia Gladwyn, red. Miles Jebb, s. 198.

92 Eden, s. 215.

93 Rozmowa z Clarissą Eden.

94 „Daily Telegraph”, 7 listopada 2009 r.

95 Warwick Christopher, Princess Margaret: A Life of Contrasts, s.

197.

96 Eden, s. 219.

97 „The Times”, 24 października 1955 r.

98 BBC, On This Day, 31 października 1955 r., news.bbc.co.uk/onthisday.

99 Rose, s. 189.

100 Bradford, s. 287.

101 1954 Sir William Dargie: Her Majesty Queen Elizabeth II, artistsfootsteps.com.

102 Ibid.

103 Breen Laura, Dargie’s Wattle Queen, reCollections: A Journal of Museums and Collections, Nma.gov.au.

104 The Queen, by Rolf, dokument BBC.

105 Annigoni Pietro, An Artist’s Life: An Autobiography, s. 84.

106 Ibid., s. 82.

107 Ibid., s. 83.

108 Ibid., s. 86.

109 Ibid., s. 96.

110 Rozmowa z George’em Weymouthem.

111 Gaumont British Newsreels (Reuters), Royal Tour of Nigeria 1956.

112 Ward Barbara, The Woman Who Must Be a Symbol, „The New York Times Magazine”, 13 października 1957 r.

113 Duncan Andrew, The Queen’s Year: The Reality of Monarchy: An Intimate Report on Twelve Months with the Royal Family, s. 152.

114 Morrow, s. 91.

115 Rozmowa z Oliverem Everettem.

116 Eden, s. 230.

117 Khrushchev Nikita, Khrushchev Remembers, przekł. i red.

Strobe Talbott, s. 406.

118 Eden, s. 231.

119 Pimlott, s. 253.

120 Lacey, Majesty, s. 212.

121 Gladwyn, s. 198.

122 Pimlott, s. 255.

123 Ibid.

124 Ibid.

125 Lacey, Majesty, s. 212.

126 Rozmowa z Gay Charteris.

127 Gladwyn, s. 198.

128 Gilbert, s. 1222.

129 Ibid.

130 Ibid., s. 1223.

131 Shawcross, Q and C, s. 74.

132 Pimlott, s. 273.

133 Lacey, Majesty, s. 215.

ROZDZIAŁ VI

1 Filip, JKW diuk Edynburga, Prince Philip Speaks: Selected Speeches by His Royal Highness the Prince Philip Duke of Edinburgh, K.G., 1956–1959, red. Richard Ollard, s. 38.

2 McDonald, dokument The Duke.

3 Filip, JKW diuk Edynburga, Selected Speeches, 1948–1955, s. 105.

4 Ibid., s. 148.

5 Filip, JKW diuk Edynburga, Selected Speeches, 1956–1959, s. 137.

6 British Pathé Newsreel, The Duke Visits the Outposts.

7 Rozmowa z Pamelą Hicks; McDonald, dokument The Duke.

8 Longford, Elizabeth R, s. 225.

9 Ibid.

10 Filip, JKW diuk Edynburga, Selected Speeches, 1956–1959, s. 38.

11 Poufna rozmowa.

12 Filip, JKW diuk Edynburga, Selected Speeches, 1956–1959, s.

131.

13 Ibid., s. 95.

14 Brandreth, s. 254.

15 Pimlott, s. 271, cytując zapis rozmowy nagranej na The Windsors w produkcji Brook Productions.

16 „Irish Times”, 12 lutego 1957 r.

17 Filip, JKW diuk Edynburga, Selected Speeches, 1956–1959, s. 43.

18 Pimlott, s. 272.

19 Horne Alistair, Harold Macmillan, vol. 2, 1957–1986, s. 64.

20 Williams Charles, Harold Macmillan, ss. 293, 319.

21 Horne, s. 169.

22 Wyatt Woodrow, The Journals of Woodrow Wyatt, vol. 2, s. 546.

23 Williams, s. 474.

24 Horne, s. 308.

25 Ibid., s. 14.

26 Ibid., s. 168.

27 Lacey, Majesty, s. 217.

28 Ibid., s. 218.

29 Ibid.

30 Massingberd, s. 148.

31 Roosevelt Eleanor, My Day: The Best of Eleanor Roosevelt’s Acclaimed Newspaper Columns, 1936–1962, s. 247.

32 Dimbleby, s. 40.

33 Rozmowa z Gay Charteris.

34 Eden, s. 201.

35 Rozmowa z Clarissą Eden.

36 McDonald, dokument The Duke.

37 Lacey, Majesty, s. 235.

38 Bradford, s. 329.

39 Strona internetowa Hill House International Junior School.

40 Dimbleby, s. 32–33.

41 Strona internetowa Cheam School.

42 Dimbleby, s. 43.

43 Ibid., s. 44.

44 Ibid., s. 49.

45 Elżbieta II do Anthony’ego Edena, 16 stycznia 1958 r., dokumenty lorda Avona.

46 „Time”, 8 kwietnia 1957 r.

47 The Monarch Today, „National and English Review”, sierpień 1957 r., ss. 61–67.

48 „New Statesman”, 22 października 1955 r.

49 Pimlott, s. 281.

50 „Time”, 19 sierpnia 1957 r.

51 Ibid. W 1963 r., po tym jak parlament uchwalił ustawę umożliwiającą zrzekanie się dziedzicznych tytułów

arystokratycznych, Altrincham zrezygnował ze swojego tytułu i odtąd był znany jako John Grigg.

52 Strong Roy, The Roy Strong Diaries, 1967–1987, s. 430.

53 „Sunday Graphic”, 17 listopada 1957 r.

54 „Sunday Times”, 22 grudnia 1957 r.

55 MacCarthy Fiona, Last Curtsey: The End of the Debutantes, ss.

17–18.

56 Muggeridge Malcolm, Does England Really Nedd a Queen? ,

„Saturday Evening Post”, 19 października 1957 r.

57 Longford, Elizabeth R, s. 229.

58 „Washington Post”, 14 października 1957 r.

59 „New York Times”, 14 października 1957 r.

60 „Washington Post”, 14 października 1957 r.

61 „New York Times”, 15 października 1957 r.

62 Elżbieta II do Anthony’ego Edena, 11 października 1957 r., dokumenty lorda Avona, Birmingham University.

63 The Papers of Dwight David Eisenhower: NATO and the Campaign of 1952, t. 13, list do Królowej Matki, 7 lutego 1952 r., s.

947.

64 Suggested Remarks: Welcome for Prince Charles and Princess Anne, 15 lipca 1970 r., Richard Nixon Presidential Library and Museum.

65 „Daily Mail”, 15 stycznia 2011 r., przytaczając niewykorzystane nagranie powstałe przy produkcji filmu dokumentalnego Rodzina królewska w 1969 r.

66 Rhodes, s. 57.

67 „Daily Mail”, 15 stycznia 2011.

68 „Illustrated London News”, 26 października 1957 r.

69 „Washington Post”, 17 października 1957 r.

70 Buchanan Jr., Wiley T., we współpracy z Arthurem Gordonem, Red Carpet at the White House: Four Years as Chief of Protocol in the Eisenhower Administration, s. 130.

71 Rozmowa z Rith Buchanan.

72 „Washington Post”, 18 października 1957 r.

73 Rozmowa z Ruth Buchanan.

74 „New York Times”, 19 października 1957 r.

75 Richard Nixon do Elżbiety II, 19 października 1957 r., Nixon Library.

76 „Washington Post”, 19 października 1957 r.

77 „New York Times”, 20 października 1957 r.

78 Buchanan, s. 132.

79 „Washington Post”, 20 października 1957 r.

80 „New York Times”, 20 października 1957 r.

81 „Washington Post”, 20 października 1957 r.

82 Ibid.

83 Ibid.

84 Ibid., 21 października 1957 r.

85 „New York Times”, 21 października 1957 r.

86 „New York Daily News”, 21 października 1957 r.

87 Cooke Alistair, „Manchester Guardian”, 22 października 1957 r.

88 „Washington Post”, 22 października 1957 r.

89 „New York Daily News”, 21 października 1957 r.

90 „New York Times”, 22 października 1957 r.

91 „Washington Post”, 22 października 1957 r.

92 Ibid.

93 „New York Times”, 22 października 1957 r.

94 „Manchester Guardian”, 22 października 1957 r.

95 Baker Anne Pimlott, The Pilgrims of the United States: A Centennial History, ss. 128–129.

96 „New York Times”, 22 października 1957 r.

97 Ibid.

98 Buchanan, s. 149.

99 Ibid., ss. 149–150.

100 Dwight D. Eisenhower do Elżbiety II, 20 października 1957 r., Eisenhower Library.

101 „New York Times”, 22 października 1957 r.

102 Horne, s. 55.

103 „Washington Post”, 27 października 1957 r.

104 Filip, JKW diuk Edynburga, Selected Speeches, 1948–1955, s.

55.

105 Elżbieta II do Anthony’ego Edena, 11 października 1957 r., dokumenty lorda Avona.

106 „Sunday Dispatch”, 6 października 1957 r.

107 „Daily Mirror”, 11 października 1957 r.

108 „Sunday Times”, 22 grudnia 1957 r.

109 „Sunday Graphic”, 22 grudnia 1957 r.

110 „Daily Express”, 27 grudnia 1957 r.

111 „News Chronicle”, 27 grudnia 1957 r.

112 Bożonarodzeniowe orędzie Elżbiety II, 25 grudnia 1957 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

113 „News Chronicle”, 27 grudnia 1957 r.

114 „Daily Express”, 27 grudnia 1957 r.

115 „News Chronicle”, 27 grudnia 1957 r.

116 „Daily Express”, 27 grudnia 1957 r.

117 „News Chronicle”, 27 grudnia 1957 r.

118 Pimlott, s. 291.

119 Burrell Paul, A Royal Duty, s. 19.

120 Rozmowa z Davidem Thomasem.

121 Ibid.

122 Diaries of David Bruce, 3 listopada 1964 r., Richmond Historical Society.

123 Annigoni, s. 181.

124 Ibid.

125 The Queen’s Speech, 28 października 1958 r.

126 Lacey, Monarch, s. 214.

127 Pimlot, s. 305.

128 „Chicago Tribune”, 17 lipca 2005.

129 Longford, Elizabeth R, s. 311.

130 Dwight D. Eisenhower do Elżbiety II, 7 lipca 1959 r., Eisenhower Library.

131 Horne, s. 147.

132 Eisenhower Archives, lista gości, 21 sierpnia 1959 r., Eisenhower Library.

133 Rozmowa z Dominikiem Elliotem.

134 Elżbieta II do Dwighta D. Eisenhowera, 24 stycznia 1960 r., Eisenhower Library.

135 Dwight D. Eisenhower do Elżbiety II, 30 sierpnia 1959 r., Eisenhower Library.

136 Filip, JKW diuk Edynburga, Selected Speeches, 1956–1959, ss.

32–34.

137 Ibid., s. 33.

138 Williams, s. 357.

139 Howard Anthony, Rab: The Life of R. A. Butler, s. 276.

140 Bradford, s. 286.

141 Macmillan Harold, Pointing the Way, 1959–1961, s. 161.

142 Dimbleby, s. 234; Massingberd, s. 148.

143 Bradford, s. 286.

144 Longford, Elizabeth R, s. 251.

ROZDZIAŁ VII

1 Turner, ss. 46–47.

2 The Mitfords: Letters Between Six Sisters, red. Charlotte Mosley, s. 287.

3 Strong, s. 158.

4 Poufna rozmowa.

5 Morgan Peter, Królowa, scenariusz, s. 5.

6 Shawcross, QEQM, s. 847.

7 Rozmowa z Patricią Brabourne.

8 Coward, s. 437.

9 Ibid., s. 438.

10 Ibid.

11 Ibid.

12 Crossman Richard, The Diaries of a Cabinet Minister, vol. 2, Lord President of the Council and Leader of the House of Commons, 1966–1968, 20 września 1966, s. 44.

13 Bradford, s. 292.

14 Lacey, Monarch, s. 216.

15 Bradford, s. 402.

16 de Courcy Anne, Snowdon: The Biography, s. 105.

17 Horne, s. 169.

18 Ibid.

19 Macmillan, Pointing the Way, s. 156.

20 Horne, s. 205.

21 Ibid., s. 223.

22 de Gaulle Charles, Memoirs of Hope: Renewal and Endeavor, s.

235.

23 Mulroney Brian, Memoirs, s. 326.

24 Isaiah Berlin Oral History, John. F. Kennedy Presidential Library and Museum.

25 Ibid.

26 Horne, s. 288.

27 Ibid., ss. 281–282.

28 Harold Macmillan do Jacqueline Bouvier Kennedy, 18 lutego 1964 r., Harold Macmillan Archive, Bodleian Library, Oxford University.

29 Macmillan, Pointing the Way, s. 352.

30 Henry Brandon Oral History, Kennedy Library.

31 Seitz Raymond, Over Here, s. 41.

32 Horne, s. 303.

33 Diaries of David Bruce, 2 czerwca 1961 r.

34 Vidal Gore, Palimpsest: A Memoir, s. 372.

35 Beaton Cecil, Self Portrait with Friends, s. 341.

36 Vidal, s. 372.

37 Lilienthal David E., The Journals of David E. Lilienthal, vol. 4, The Road to Change, 1955–1959, s. 338.

38 Gilbert, s. 1331.

39 Ibid., s. 1330.

40 Ibid., s. 1331.

41 Horne, s. 399.

42 Longford, Elizabeth R, s. 320.

43 Horne, s. 399.

44 Longford, Elizabeth R, s. 321.

45 Pimlott, s. 308, streszczenie listu Elżbiety II do Henry’ego Porchestera, 24 listopada 1961 r.

46 Horne, s. 399.

47 Ibid.

48 Diaries of David Bruce, 28 marca 1962 r.

49 Elżbieta II do Johna F. Kennedy’ego, 20 maja 1962 r., Kennedy Library.

50 Filip, JKW diuk Edynburga, Selected Speeches, 1948–1955, ss.

134–135.

51 Dimbleby, s. 69.

52 Ibid., s. 78.

53 Rozmowa z Davidem Ogilvym, 13. hrabią Airlie.

54 Macmillan, Pointing the Way, s. 472.

55 Zapis rozmowy telefonicznej pomiędzy Johnem F. Kennedym i Arthurem Schlesingerem, 22 marca 1963 r., Presidential Papers, Office Files, Presidential Recordings, Kennedy Library.

56 Schlesinger do Johna F. Kennedy’ego, The British Political Situation, 25 marca 1963 r., W. Averell Harriman Papers, Library of Congress.

57 Diaries of David Bruce, 17 czerwca 1963 r.

58 Horne, s. 483, cytując telegram Bruce’a do Deana Ruska, 18

czerwca 1963 r.

59 Diaries of David Bruce, 15 czerwca 1963 r.

60 Macmillan Harold, At the End of the Day, 1961–1963, s. 445; Horne, s. 485.

61 Horne, s. 486.

62 Rozmowa z Charlesem Powellem, baronem Bayswater.

63 Ibid.

64 Macmillan, At the End of the Day, s. 515.

65 Horne, s. 565.

66 Macmillan, At the End of the Day, s. 515.

67 Ibid.

68 Ibid., s. 516.

69 Pimlott, s. 334.

70 Ibid., s. 332.

71 Diaries of David Bruce, 20 lipca 1961 r.

72 The Life Peerages Act 1958: The passage of the Act, lifepeeragesact.parliament.uk.

73 Lacey, Majesty, s. 260.

74 Macmillan, At the End of the Day, s. 519.

75 Ibid.

76 Diaries of David Bruce, 12 listopada 1963 r.

77 Przemowa Elżbiety II wygłoszona w Runnymede, 14 maja 1965 r., itnsource.com (Reuters TV).

78 Diaries of David Bruce, 26 listopada 1963 r., 28 listopada 1963 r.

79 Ibid., 14 maja 1965 r.

80 Przemowa Elżbiety II wygłoszona w Runnymede, 14 maja 1965 r., itnsource.com (Reuters TV).

81 Diaries of David Bruce, 14 maja 1965 r.

82 Ibid.

83 Wyatt Woodrow, The Journals of Woodrow Wyatt, vol. 1, red.

Sarah Curtis, s. 249.

84 Ibid.

85 Turner, s. 57.

86 Rozmowa z Margaret Rhodes.

87 Diaries of David Bruce, 28 kwietnia 1964 r.

88 Longford, Elizabeth R, s. 303.

89 Poufna rozmowa.

90 Strong, s. 220.

91 Poufna rozmowa.

92 Robinson John Martin, Windsor Castle: The Official Illustrated History, s. 81.

93 Paxman, s. 121.

94 Rozmowa z Isabel Ernst.

95 Rozmowa z Jean hrabiną Carnarvon.

96 Rozmowa z Oliverem Everettem.

97 Rozmowa z Jean Seaton.

98 The Queen, by Rolf, dokument BBC.

99 Ibid.

100 The Mitfords: Letters Between Six Sisters, s. 798.

101 Bradford, s. 500.

102 Rozmowa z Oliverem Everettem.

103 Pimlott, s. 544.

104 Diaries of David Bruce, 29 kwietnia 1964 r.

105 Strong, s. 219.

106 Zaproszenie Autorki na 7 lipca 2009 r.

107 Obserwacja Autorki.

108 Poufna rozmowa.

109 Beaton, The Unexpurgated Beaton, s. 259.

110 Wilson Harold, Wikipedia.

111 Rozmowa z Michaelem Oswaldem.

112 Lacey, Majesty, s. 260.

113 Poufna rozmowa.

114 Wyatt Woodrow, The Journals of Woodrow Wyatt, vol. 3, red.

Sarah Curtis, s. 505.

115 Vickers, Elizabeth the Queen Mother, s. 409.

116 Rozmowa z Marcią Williams, baronesą Falkander.

117 Shawcross, Q and C, s. 99.

118 Rozmowa z Mary Wilson lady Rievaulx.

119 Rozmowa z Marcią Falkander.

ROZDZIAŁ VIII

1 Pearson John, The Private Lives of Winston Churchill, s. 400.

2 Rozmowa z Mary Soames.

3 Diaries of David Bruce, 25 stycznia 1965 r.

4 Londyńska Independent Television, The State Funeral of Sir Winston Churchill, narracja sir Laurence Olivier, Paul Scofield i Joseph C. Harsch.

5 Diaries of David Bruce, 27 stycznia 1965 r.

6 Ibid.

7 Uwagi Dwighta D. Eisenhowera, 30 stycznia 1965 r., Winstonchurchill.org.

8 Gilbert, s. 1361.

9 Longford, Elizabeth R, s. 282.

10 Gilbert, s. 1362.

11 Rozmowa z Mary Soames.

12 Diaries of David Bruce, 30 stycznia 1965 r.

13 Beaton Cecil, Beaton in the Sixties: More Unexpurgated Diaries; przedm. Hugo Vickers, s. 17.

14 Diaries of David Bruce, 30 stycznia 1965 r.

15 Gilbert, s. 823.

16 Oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

17 Balding Ian, Making the Running: A Racing Life, ss. 99, 103–104.

18 Rozmowa z Mary Soames.

19 The Queen Off Duty, nagranie z YouTube.

20 The Mitfords: Letters Between Six Sisters, s. 765.

21 Devonshire Deborah, Wait for Me: Memoirs of the Youngest Mitford Sister, s. 314.

22 Obserwacja Autorki, 15 czerwca 2009 r.

23 Rozmowa z ppłk. Malcolmem Rossem.

24 The Queen Off Duty, nagranie z YouTube.

25 The Mitfords: Letters Between Six Sisters, s. 766.

26 Rozmowa z Marcią Falkender.

27 Shawcross, Q and C, s. 99.

28 Horne, s. 171.

29 Rozmowa z Marcią Falkender.

30 Rozmowa z Kennethem Rose’em.

31 Wilson A. N., Our Times: The Age of Elizabeth II, s. 150.

32 Benn Tony, Out of the Wilderness: Diaries, 1963–1967, s. 168.

33 Ibid., s. 169.

34 Crossman Richard, The Diaries of a Cabinet Minister, vol. 2, s. 44.

35 „Daily Telegraph”, 29 grudnia 2007 r.

36 Shawcross, Q and C, s. 100.

37 Castle, s. 25.

38 Bradford, s. 321.

39 Benn, ss. 230–232.

40 Rozmowa z Kennethem Rose’em.

41 Benn, s. 446.

42 Diaries of David Bruce, 23 kwietnia 1968 r.

43 Rozmowa z Michaelem Oswaldem.

44 Obserwacja Autorki.

45 Longford, Elizabeth R, s. 249.

46 Rozmowa z Michaelem Oswaldem.

47 FitzGerald Arthur, Thoroughbreds of the Crown: The History and Worldwide Influence of the Royal Studs, s. 136.

48 Rozmowa z Michaelem Oswaldem.

49 Ibid.

50 Rozmowa z Ianem Baldingiem.

51 Ibid.

52 Rozmowa z Montym Robertsem.

53 Turner, s. 75.

54 Rozmowa z Ianem Baldingiem.

55 Turner, s. 75.

56 Balding, s. 115.

57 Rozmowa z Ianem Baldingiem.

58 Ibid.

59 Rozmowa z Jean hrabiną Carnarvon.

60 Rozmowa z Ianem Baldingiem.

61 Ibid.

62 Dewar, red., s. 62.

63 Rozmowa z Montym Robertsem.

64 Pimlot, s. 107.

65 Rozmowa z Montym Robertsem.

66 Vickers, Elizabeth the Queen Mother, s. 409.

67 Diaries of David Bruce, 20 czerwca 1962 r.

68 Rozmowa z Michaelem Oswaldem.

69 E II R, dokument BBC.

70 Longford, Elizabeth R, s. 249.

71 E II R, dokument BBC.

72 Dewar, red., ss. 29–30.

73 Shawcross, QEQM, s. 691.

74 Ibid., s. 790.

75 Diaries of David Bruce, 4 marca 1969 r.

76 Shawcross, QEQM, ss. 816–817.

77 The Mitfords: Letters Between Six Sisters, s. 308.

78 Ibid., s. 433.

79 Diaries of David Bruce, 4 czerwca 1962 r.

80 Beaton, The Unexpurgated Beaton, s. 52.

81 Shawcross, QEQM, s. 348.

82 Poufna rozmowa.

83 Rozmowa z Jane FitzGerald.

84 Wyatt, vol. 2, s. 311.

85 Shawcross, Q and C, s. 102.

86 Coward, ss. 601–602.

87 Rozmowa z Paulem McCartneyem.

88 Ibid.

89 Seitz, s. 316.

90 Ibid.

91 Diaries of David Bruce, 2 sierpnia 1968 r.

92 Longford, Elizabeth R, s. 328.

93 Ibid.

94 De Courcy, s. 148.

95 Lacey, Monarch, s. 223.

96 „Sunday Times”, 30 października 1966 r.

97 E II R, dokument BBC.

98 Obserwacja Autorki.

99 Rozmowa z Martinem Lesliem.

100 E II R, dokument BBC.

101 Rozmowa z Margaret Rhodes.

102 Rozmowa z Jean hrabiną Carnarvon.

103 Rozmowa z Malcolmem Rossem.

104 Poufna rozmowa.

105 Dimbleby, s. 35.

106 Rozmowa z Malcolmem Rossem.

107 Rozmowa z Margaret Rhodes.

108 Poufna rozmowa.

109 Poufna rozmowa.

110 Turner, s. 73.

111 Ibid.

112 Poufna rozmowa.

113 Rozmowa z Malcolmem Rossem.

114 Poufna rozmowa.

115 Rozmowa z Anne Glenconner.

116 Poufna rozmowa.

117 Poufna rozmowa.

118 Poufna rozmowa.

119 Bennett Alan, The Uncommon Reader, s. 62.

120 Rozmowa z Oliverem Everettem.

121 E II R, dokument BBC.

ROZDZIAŁ IX

1 Bradford, s. 325.

2 Rozmowa z Mary Wilson.

3 Dimbleby, s. 39.

4 Ibid., s. 40.

5 The Queen At 80, Sky News, 2006 r.

6 Rozmowa z Min Hogg.

7 The Queen At 80, Sky News, 2006 r.

8 Ibid.

9 Longford, Elizabeth R, s. 273.

10 Bradford, s. 338.

11 Longford, Elizabeth R, s. 273.

12 Anna JKW we współpracy z Ivorem Herbertem, Riding Through My Life, s. 2.

13 Dimbleby, s. 135.

14 „Daily Mirror”, 28 lutego 1968 r.

15 Rozmowa z Mary Wilson.

16 Gladwyn, s. 343.

17 Turner, s. 118.

18 Brandreth, s. 301.

19 Ibid., s. 296.

20 Dimbleby, s. 189.

21 E II R, dokument BBC.

22 Anna JKW, s. 2.

23 Ibid., s. 16.

24 Rozmowa z Margaret Rhodes.

25 Rozmowa z Helen Markham.

26 Wystawa w Castle of Mey, copyright JKM Elżbieta II.

27 Księga gości Castle of Mey, 15 sierpnia 1991 r., copyright JKM

Elżbieta II.

28 Rozmowa z Nancy McCarthy.

29 Vickers, Alice, s. 335.

30 Ibid., s. 382.

31 Ibid., s. 360.

32 Ibid., ss. 351–352.

33 Ibid. s. 361.

34 Ibid.

35 Lacey, Monarch, s. 232.

36 Annigoni, s. 173.

37 Vickers, Alice, s. 391.

38 Ibid., s. 394. W późniejszym czasie, zgodnie z jej wytycznymi, szczątki księżniczki Alicji zostały przewiezione do Jerozolimy celem pochówku. W kwietniu 1993 r. została wyróżniona przez Muzeum Holocaustu w Jerozolimie za bohaterskie ukrywanie Żydów przed nazistami w Grecji podczas drugiej wojny światowej.

39 „Time”, 11 kwietnia 1949 r.

40 McDonald, dokument The Duke.

41 Shawcross, Q and C, s. 151.

42 „The Times”, 10 listopada 1969 r.

43 Pimlott, s. 379.

44 Rozmowa z Gay Charteris.

45 Pimlott, s. 381.

46 Morrow, s. 89.

47 Poufna rozmowa.

48 Diaries of David Bruce, 27 listopada 1968 r.

49 Walter Annenberg do Richarda Nixona, 1 maja 1969 r., Nixon Library.

50 Ogden Christopher, Legacy: A Biography of Moses and Walter Annenberg, s. 429.

51 Ibid., s. 430.

52 Ibid., s. 432.

53 Beaton, Beaton in the Sixties, s. 342.

54 Bagehot, s. 59.

55 „Evening Standard”, 26 czerwca 1969 r.

56 Bradford, s. 353.

57 Shawcross, Queen and Country, program dokumentalny BBC.

58 Dimbleby, s. 149.

59 BBC News, wywiad z lordem Snowdonem, 29 czerwca 2009 r.

60 BBC Colour TV Coverage, 1 lipca 1969 r., YouTube.

61 Gladwyn, s. 346.

62 Dimbleby, s. 163.

63 Coward, s. 678.

ROZDZIAŁ X

1 Annigoni, s. 172.

2 Ibid., s. 174.

3 Ibid., ss. 176–177.

4 Diaries of David Bruce, 22 kwietnia 1969 r.

5 Elżbieta II do Richarda Nixona, telegram Departamentu Stanu, lipiec 1969 r., Nixon Library.

6 Annigoni, s. 184.

7 Ibid., s. 185.

8 Rozmowa z Shaunem Plunketem.

9 Poufna rozmowa.

10 Rozmowa z Margaret Rhodes.

11 Rozmowa z Shaunem Plunketem.

12 Ibid.

13 Goldsmith Annabel, No Invitation Required: The Pelham Cottage Years, s. 87.

14 Rozmowa z Shaunem Plunketem.

15 Rozmowa z Annabel Goldsmith.

16 Rozmowa z Shaunem Plunketem.

17 Rozmowa z Gay Charteris.

18 Ibid.

19 Ibid.

20 Diaries of David Bruce, 4 lutego 1969 r.

21 Poufna rozmowa.

22 Poufna rozmowa.

23 Rozmowa z Anne Glenconner.

24 Johnson, s. 105.

25 Rozmowa z Esmé hrabiną Cromer.

26 Campbell-Preston, s. 270.

27 Rozmowa z Esmé hrabiną Cromer.

28 Crawford, s. 121.

29 Rozmowa z Margaret Rhodes.

30 Rozmowa z Valerie Rouse, Hardyaimes.com.

31 „Daily Mail”, 11 listopada 1997 r.

32 Poufna rozmowa.

33 Dean, s. 60.

34 Rozmowa z Jean hrabiną Carnarvon.

35 Rozmowa z Patricią Brabourne.

36 Turner, s. 188, cytując anonimowego byłego sekretarza rządu.

37 Poufna rozmowa.

38 Poufna rozmowa.

39 Rozmowa z Robertem Salisburym.

40 Shawcross, QEQM, s. 626.

41 Rozmowa z Patricią Brabourne.

42 Rozmowa z Jean hrabiną Carnarvon.

43 Rozmowa z Esmé Cromer.

44 Coward, s. 634.

45 Rozmowa z Columbusem O’Donnellem.

46 Duncan, s. 188.

47 „Daily Mail”, 16 września 2008 r.

48 Przemowa księcia Filipa w Edinburgh University, 23 maja 1969 r.

49 Wywiad z księciem Filipem w Grampian Television, 21 lutego 1969 r.

50 Duncan, s. 65.

51 Lacey, Majesty, s. 257.

52 Kolacja w Białym Domu, lista gości na wtorek 4 listopada 1969 r., godz. 20.00, Nixon Library.

53 Walters Barbara, Audition: A Memoir, ss. 177–178.

54 Ibid.

55 Ibid.

56 Książę Filip do Richarda Nixona, 7 listopada 1969 r., Nixon Library.

57 „Time”, 7 listopada 1969 r.

58 Meet the Press, 9 listopada 1969 r.

59 Lacey, Majesty, s. 275.

ROZDZIAŁ XI

1 Beaton, The Unexpurgated Beaton, ss. 71–73.

2 Ibid., s. 75.

3 Ibid.

4 Ziegler Philip, Edward Heath: The Authorised Biography, s. 230.

5 Ibid., s. 231.

6 Marr Andrew, An Intimate Portrait of the Queen at 80, BBC, 2006 r.

7 Longford, Elizabeth R, s. 346.

8 Ibid.

9 Ziegler, s. 319.

10 Campbell John, Edward Heath: A Biography, s. 494.

11 Lacey, Monarch, ss. 260–261.

12 Ziegler, s. 374.

13 Sugerowane uwagi, powitanie księcia Karola i księżniczki Anny, 15

lipca 1970 r., Nixon Library.

14 Longford, Elizabeth R, s. 279.

15 Shawcros, Queen and Country, dokument BBC.

16 Departament Stanu, Biuro Szefa Protokołu, przygotowania do wizyty w Waszyngtonie JKW księcia Walii i JKW księżniczki Anny, Nixon Library.

17 Poufna rozmowa.

18 Henry Kissinger do Richarda Nixona, 17 lipca 1970 r., Nixon Library.

19 Dimbleby, s. 180.

20 Ziegler, s. 375.

21 Michael Adeane do posła Charlesa Morrisa, 18 listopada 1970 r., National Archives, Kew.

22 Robert T. Armstrong do Michaela Adeane’a, 18 listopada 1970 r., National Archives, Kew.

23 Richard Nixon do Elżbiety II, 7 października 1970 r., Nixon Library.

24 Dodatki do protokołu z obrad Komisji do spraw listy cywilnej, 1971 r., s. 111.

25 Pimlott, s. 404.

26 Rozmowa z Gay Charteris.

27 Ibid.

28 Elżbieta II do Edwarda Heatha, 28 listopada 1971 r., National Archives, Kew.

29 Edward Heath do Elżbiety II, 23 listopada 1971 r., National Archives, Kew.

30 Elżbieta II do Edwarda Heatha, 28 listopada 1971 r., National Archives, Kew.

31 „Evening Standard”, 28 kwietnia 1971 r.

32 Poufna rozmowa.

33 Rozmowa z Min Hogg.

34 Wyatt, vol. 3, s. 423.

35 Morrow, s. 55.

36 Rozmowa z Min Hogg.

37 Diaries of David Bruce, 28 marca 1965 r.

38 Bradford, ss. 347–348.

39 Poufny telegram Christophera Soamesa, 10 maja 1972 r., National Archives, Kew.

40 Wizyta państwowa Elżbiety II i diuka Edynburga we Francji, poniedziałek 15 – piątek 19 maja 1972 r., lista osób, National Archives, Kew.

41 „Time”, 29 maja 1972 r.

42 „The Times”, 23 maja 1972 r.

43 Rozmowa z Mary Soames.

44 „The Observer”, 21 maja 1972 r.

45 Ibid.

46 „Time”, 29 maja 1972 r.

47 Dimbleby, s. 217.

48 Ibid., s. 218.

49 Beaton, The Unexpurgated Beaton, s. 256.

50 Bożonarodzeniowe orędzie Elżbiety II, 25 grudnia 1972 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

51 Książę Filip w Meet the Press, 9 listopada 1969 r.

52 Rozmowa z Andrew Knightem (7 maja 1998).

53 Dimbleby, s. 221.

54 Poufna rozmowa.

55 Dimbleby, s. 232.

56 Ibid.

57 Princess Anne and Her Fiancé, Captain Mark Phillips, Talk About Marriage, BBC, 10 listopada 1973 r.

58 Dimbleby, s. 233.

59 „The Times”, 1 stycznia 2004 r.

60 Ibid.

61 „The Guardian”, 14 lutego 2010 r.

62 Pimlott, s. 419.

63 Beaton, The Unexpurgated Beaton, s. 370.

64 The Princess Royal at 60, BBC Inside Sport special, 12 sierpnia 2010 r.

65 Dimbleby, s. 254.

66 Heavy Security as Princess Anne Visits Her Husband’s Home Village: Princess Describes Her Reaction to Attempt to Kidnap Her, ITV Reuters, 22 marca 1974 r.

67 FitzGerald, s. 146.

68 Rozmowa z Ianem Baldingiem.

69 FitzGerald, ss. 135–136.

70 Rozmowa z Michaelem Oswaldem.

71 FitzGerald, s. 136.

72 Dewar, red., s. 30.

73 FitzGerald, s. 137.

74 Ibid., s. 138.

75 „The New York Times”, 5 października 1984 r.

76 FitzGerald, s. 138.

77 Poufna rozmowa.

78 Rozmowa z Shaunem Plunketem.

79 Ibid.

80 Goldsmith Annabel, Annabel: An Unconventional Life: The Memoirs of Lady Annabel Goldsmith, s. 125.

81 Rozmowa z Shaunem Plunketem.

82 Ibid.

83 Ibid.

84 Rozmowa z Annabel Goldsmith.

85 Rozmowa z Shaunem Plunketem.

ROZDZIAŁ XII

1 Poufna rozmowa.

2 Rozmowa z George’em Careyem.

3 Carey George, Know the Truth: A Memoir, s. 401.

4 Rozmowa z George’em Careyem.

5 Rozmowa z Johnem Andrew.

6 Ibid.

7 Rozmowa z George’em Careyem.

8 Bożonarodzeniowe orędzie Elżbiety II, 25 grudnia 2010 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

9 Poufna rozmowa.

10 Rozmowa z George’em Careyem.

11 „Daily Mail”, 11 listopada 1997 r.

12 Diaries of David Bruce, 17 czerwca 1966 r.

13 Rozmowa z Margaret Rhodes.

14 Obserwacja Autorki, uroczystości związane z Royal Maundy, opactwo westminsterskie, 21 kwietnia 2011 r.

15 Rozmowa z Kennethem Rose’em.

16 Longford, Elizabeth R, s. 347.

17 Rozmowa z Mary Wilson.

18 Ibid.

19 Rozmowa z Marcią Falkender.

20 Rozmowa z Mary Wilson.

21 Mitchell Susan, Margaret Whitlam: A Biography, s. 213.

22 Turner, s. 13.

23 Whitlam Margaret, My Day, s. 41.

24 Mitchell, s. 213.

25 Turner, s. 13.

26 Whitlam, s. 130.

27 De Courcy, ss. 102, 112.

28 Margaret: Unlucky in Love, BBC News, 9 lutego 2002 r.

29 De Courcy, s. 130.

30 Ibid., s. 177.

31 Ibid., s. 194.

32 Ibid., s. 142.

33 Rozmowa z Jamesem Ketchumem.

34 Princess Goes to Washington: Princess Margaret and Lord Snowdon Visit Washington, 21 listopada 1965 r., British Pathé, WPA Film Library.

35 Poufna rozmowa.

36 Rozmowa z Anne Glenconner.

37 Poufna rozmowa.

38 Rozmowa z Pamelą Hicks.

39 Poufna rozmowa.

40 De Courcy, ss. 234–235.

41 Ibid.

42 Ibid., s. 243.

43 Poufna rozmowa.

44 Poufna rozmowa.

45 Morrow, ss. 60–61.

46 Ibid.

47 Henderson Nicholas, Mandarin: The Diaries of an Ambassador, 1969–1982, ss. 120–121.

48 Ibid.

49 Robert T. Armstrong do Martina Charterisa, 6 lutego 1973 r., National Archives, Kew.

50 Ibid.

51 „The New York Times”, 13 czerwca 1976 r.

52 Beaton, The Unexpurgated Beaton, s. 334.

53 Poufna rozmowa.

54 Poufna rozmowa.

55 Crosland, s. 344.

56 Ibid., s. 345.

57 Ibid., ss. 345–346.

58 „The New York Times”, 8 lipca, 1976 r.

59 Ibid., 7 lipca 1976.

60 „Time”, 24 października 1977 r.

61 Crosland, s. 347.

62 Bradford, s. 374.

63 Crosland, s. 348.

64 Ibid.

65 Ibid.

66 „Edinburgh Evening News”, 19 czerwca 2003 r.

67 Shawcross, Q and C, s. 173.

68 „The New York Times”, 10 lipca 1976 r.

69 Rozmowa z Johnem Andrew.

70 „The New York Times”, 10 lipca 1976 r.

71 Ibid., 9 lipca 1976 r.

72 Rozmowa z Gay Charteris.

73 Rozmowa z Johnem Andrew.

74 „The New York Times”, 12 lipca 1976 r.

75 Bożonarodzeniowe orędzie Elżbiety II, 25 grudnia 1976 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

76 The Princess Royal at 60, BBC Inside Sport special, 12 sierpnia 2010 r.

77 Poufna rozmowa.

78 Morrow, s. 41.

79 Rozmowa z Johnem Juliusem Norwichem.

80 Bożonarodzeniowe orędzie Elżbiety II, 25 grudnia 1976 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

81 „Daily Telegraph”, 29 grudnia 2007 r.

82 „The Guardian”, 6 lutego 1977 r.

83 Shawcross, Q and C, s. 114.

84 Morrow, s. 59.

85 Mowa królowej, Westminster Hall, 4 maja 1977 r.

86 Rozmowa z Simonem Walkerem.

87 „The Times”, 13 września 2008 r. Mjr sir Michael Parker to Anglik pracujący przy licznych uroczystościach związanych z rodziną królewską i nie należy go mylić z por. Michaelem Parkerem, australijskim oficerem marynarki wojennej, który pracował dla księcia Filipa.

88 Burrell, s. 30.

89 BBC, On This Day, 7 czerwca 1977 r., news.bbc.co.uk/onthisday.

90 Ibid.

91 Shawcross, Q and C, s. 115.

92 Strong, s. 194.

93 Ibid., s. 193.

94 Ibid., s. 194.

95 Shawcross, Q and C, ss. 108–109.

96 Bożonarodzeniowe orędzie Elżbiety II, 25 grudnia 1972 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

97 Bradford, s. 377.

98 BBC, On This Day, 10 sierpnia 1977 r., news.bbc.co.uk/onthisday.

99 Bożonarodzeniowe orędzie Elżbiety II, 25 grudnia 1977 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

100 „The Guardian”, 16 listopada 1977 r.

101 Rozmowa z Gay Charteris.

102 Shawcross, QEQM, s. 895.

103 Rozmowa z Gay Charteris.

ROZDZIAŁ XIII

1 „The Sunday Times”, 7 lutego 1982 r.

2 Longford, Elizabeth R, s. 350.

3 Ibid., s. 349.

4 Shawcross, Q and C, s. 112.

5 Longford, Elizabeth R, s. 349.

6 Wyatt, vol. 2, s. 36.

7 Shawcross, Q and C, s. 121.

8 Rozmowa z Ianem Baldingiem.

9 Johnson, s. 263.

10 Poufne źródło.

11 Rozmowa z Charlesem Powellem.

12 Poufna rozmowa.

13 Rozmowa z Charlesem Powellem.

14 Morrow, s. 167.

15 Pimlot, ss. 460–461.

16 Oprowadzenie przez Monicę Tandy po zamku w Windsorze; Longford, Elizabeth R, s. 376.

17 Turner, ss. 48–49.

18 „Spitting Image”, YouTube.

19 Lees-Milne James, Diaries, 1971–1983, wybór i przedm. Michael Bloch, s. 141.

20 Rozmowa z Charlesem Powellem.

21 Longford, Elizabeth R, s. 358.

22 Rozmowa z Charlesem Powellem.

23 Poufna rozmowa.

24 Ibid.

25 Morrow, ss. 147–148.

26 Paxman, s. 315.

27 Shawcross, Q and C, s. 123.

28 Pimlott, s. 468.

29 Poufna rozmowa.

30 Dimbleby, s. 213.

31 Ibid., s. 324.

32 Knatchbull Timothy, From a Clear Blue Sky: Surviving the Mountbatten Bomb, s. 115.

33 Rozmowa z Pamelą Hicks.

34 Ibid.

35 Ibid.

36 Rozmowa z Timothym Knatchbullem.

37 Knatchbull, s. 176.

38 Ibid.

39 Rozmowa z Timothym Knatchbullem.

40 Dimbleby, s. 324.

41 Wilson, s. 259.

42 Rozmowa z Timothym Knatchbullem.

43 Smith, s. 87.

44 „The Sunday Times”, 31 stycznia 2010 r.

45 Rozmowa z Pamelą Hicks.

46 „Woman’s Own”, luty 1975 r.

47 Dimbleby, s. 338.

48 „The Sun”, 9 września 1980 r.

49 Dimbleby, s. 341.

50 Rozmowa z Pamelą Hicks.

51 Poufna rozmowa.

52 Dimbleby, s. 340.

53 Morrow, s. 131.

54 Rozmowa z Jean hrabiną Carnarvon.

55 Turner, s. 46.

56 Rozmowa z Malcolmem Rossem.

57 Ibid.

58 Dewar, red., s. 17.

59 Longford, Elizabeth R, s. 357.

60 Książę Karol do Nancy Reagan, 6 czerwca 2004 r., The Ronald Reagan Presidential Foundation & Library.

61 Henderson, ss. 395–397.

62 Mary Henderson do Nancy Reagan, 3 maja 1981 r., Reagan Library.

63 Rozmowa z Josephine Louis.

64 Ibid.

65 Królowa Matka do Nancy Reagan, 28 lipca 1981 r., Reagan Library.

66 BBC, On This Day, 29 lipca 1981 r., news.bbc.co.uk/onthisday.

67 „Daily Mail”, 10 września 1996 r.

68 Rozmowa z Josephine Louis; rozmowa z Nicholasem Haslamem; poufna rozmowa.

69 Morrow, s. 7.

70 Ibid.

71 Rozmowa z Josephine Louis.

72 Morton Andrew, Diana: Her True Story – in Her Own Words, s.

56.

73 Smith, s. 145.

74 Paxman, s. 274.

75 Dimbleby, s. 345.

76 Smith, s. 151.

77 Poufna rozmowa.

78 Poufna rozmowa.

79 Rozmowa z Lucią Flecha de Lima (10 listopada 1997 r.).

80 „Daily Mail”, 10 września 1996 r.

81 Morrow, s. 40.

82 Rozmowa z Jonathanem Dimblebym (10 grudnia 1997 r.).

83 Poufna rozmowa.

84 Poufna rozmowa.

85 Smith, s. 155.

86 Longford, Elizabeth R, s. 409.

ROZDZIAŁ XIV

1 The Queen At 80, Sky News, 2006 r.

2 „Daily Telegraph”, 13 lutego 2010 r.

3 Przemowa Margaret Thatcher podczas zjazdu Partii Konserwatywnej w Cheltenham, 3 lipca 1982 r., strona internetowa Margaret Thatcher Foundation.

4 „The New York Times”, 7 czerwca 1982 r.

5 Henderson, s. 434.

6 Uwagi Jimmy’ego Cartera w Londonie po wylądowaniu na lotnisku Heathrow, 5 maja 1977 r.

7 Shawcross, QEQM, s. 900.

8 „The New York Times”, 8 czerwca 1982 r.

9 Rozmowa z Michaelem Fawcettem.

10 Rozmowa z Carolyn Deaver.

11 Rozmowa z Nancy Reagan.

12 „Daily Mirror”, 9 czerwca 1982 r.

13 Associated Press, 8 czerwca 1982 r.

14 Rozmowa z Nancy Reagan.

15 „Daily Telegraph”, 17 sierpnia 1982 r.

16 Reagan Ronald, The Reagan Diaries, s. 88.

17 Rozmowa z Carolyn Deaver.

18 United Press International, 8 czerwca 1982 r.

19 „Daily Mirror”, 9 czerwca 1982 r.

20 „Daily Telegraph”, 17 sierpnia 1982 r.

21 Wywiad Martina Bashira z Dianą księżną Walii, Panorama, BBC, 20 listopada 1995 r.

22 Morrow, s. 238.

23 Ibid., s. 232.

24 Shawcross, QEQM, s. 533.

25 Poufna rozmowa.

26 Morrow, s. 232.

27 Ibid., s. 233.

28 Burgess Colin, Behind Palace Doors: My Service as the Queen Mother’s Equerry, s. 156.

29 Poufna rozmowa.

30 Morton, s. 61.

31 Ibid., ss. 140–141.

32 The Queen At 80, Sky News, 2006 r.

33 „Newsweek”, 21 października 1957 r.

34 Henderson, s. 273.

35 „Time”, 14 marca 1983 r.

36 Henderson, s. 485.

37 Rozmowa z Selwą „Lucky” Roosevelt.

38 Rozmowa z Peterem McKayem.

39 Rozmowa z Lucky Roosevelt.

40 „Time”, 14 marca 1983 r.

41 Rozmowa z Josephine Louis.

42 Rozmowa z Pete’em Metzgerem.

43 „Time”, 14 marca 1983 r.

44 Rozmowa z Lucky Roosevelt.

45 Dziennik Carolyn Deaver, 27 lutego 1983 r.

46 Ibid.

47 Rozmowa z Lucky Roosevelt.

48 Shawcross, Queen and Country, dokument BBC.

49 Rozmowa z Josephine Louis.

50 Obserwacja Autorki.

51 Rozmowa z Josephine Louis.

52 Rozmowa z Nancy Reagan.

53 Rozmowa z Pamelą Bailey.

54 „Time”, 14 marca 1983 r.

55 Rozmowa z Nancy Reagan.

56 Rozmowa z Pete’em Metzgerem; rozmowa z Carolyn Deaver.

57 Rozmowa z Nancy Reagan.

58 Rozmowa z Carolyn Deaver.

59 Ibid.

60 Ibid.

61 Ibid.; rozmowa z Davidem Thomasem.

62 Amies Hardy, Still Here: An Autobiography, s. 119.

63 „Time”, 14 marca 1983 r.

64 Rozmowa z Nancy Reagan.

65 „Time”, 14 marca 1983 r.

66 Rozmowa z Michaelem Oswaldem; Associated Press, 11

października 1984 r.

67 Księżniczka Małgorzata do Ronalda i Nancy Reaganów, 6

października 1983 r., Reagan Library.

68 Poufna rozmowa.

69 Wywiad radiowy Davida Spaniera z IRN z Margaret Thatcher (New Delhi Commonwealth Conference), 29 października 1983 r., strona internetowa Margaret Thatcher Foundation.

70 Reagan, The Reagan Diaries, s. 246.

71 „Time”, 14 marca 1983 r.

72 Rozmowa z Jean hrabiną Carnarvon.

73 „The New York Times”, 9 października 1984 r.

74 FitzGerald, s. 140.

75 Rozmowa z Catherine Murdock.

76 Rozmowa z lady Angelą Oswald.

77 Rozmowa z Catherine Murdock.

78 Ibid.

79 Ibid.

80 Poufna rozmowa.

81 Przemowa Margaret Thatcher podczas konferencji Partii Konserwatywnej, 12 października 1984 r., strona internetowa Margaret Thatcher Foundation.

82 Associated Press, 12 października 1984 r.

83 Rozmowa z Jean hrabiną Carnarvon.

84 Shawcross, Q and C, s. 128.

85 United Press International, 15 października 1984 r.

86 Rozmowa z Jean hrabiną Carnarvon.

87 Ibid.; Bartimus Tad, Queen Elizabeth Visits Wyoming, American West, marzec/kwiecień 1985 r.

88 „Time”, 22 października 1984 r.

89 Rozmowa z Catherine Murdock.

90 Bartimus Tad, Queen Elizabeth Visits Wyoming, American West, marzec/kwiecień 1985 r.

91 Rozmowa z Catherine Murdock.

92 Ibid.

93 Elżbieta II do Ronalda Reagana, 14 października 1984 r., Reagan Library.

94 Morton, s. 51.

95 Dimbleby, s. 384.

96 Strong, s. 361.

97 „The Sun”, 12 kwietnia 1984 r.

98 Rozmowa z Andrew Neilem (6 maja 1998 r.).

99 Książę Karol do Ronalda Reagana, 11 listopada 1985 r., Reagan Library.

100 The Mitfords: Letters Between Six Sisters, s. 712.

101 Lees-Milne, Diaries, 1984–1997, s. 93.

102 „The Washington Post”, 29 maja 1989 r.

103 Rozmowa z Anne Glenconner.

104 Sara diuszesa Yorku we współpracy z Jeffem Coplonem, My Story, s. 108.

105 Ibid., s. 107.

106 Wyatt, vol. 3, s. 410.

ROZDZIAŁ XV

1 „The Sunday Times”, 20 lipca 1986 r.

2 Ibid.

3 Poufna rozmowa.

4 Rozmowa z Charlesem Powellem.

5 Shawcross, Q and C, s. 133.

6 Turner, s. 181.

7 Poufna rozmowa.

8 „The Times”, 20 października 2009 r.

9 Wyatt, vol. 1, s. 167.

10 Rozmowa z Brianem Mulroneyem.

11 Ibid.

12 Mulroney, s. 404.

13 Poufna rozmowa.

14 „The Times”, 20 października 2009 r.

15 „Daily Telegraph”, 19 października 2009 r.

16 „The Times”, 20 października 2009 r.

17 Poufne rozmowy.

18 Wyatt, vol. 1, s. 173.

19 Rozmowa z Angelą Oswald.

20 Pimlott, s. 514, cytując słowa sir Johna Riddella.

21 Wyatt, vol. 1, s. 178.

22 Shawcross, Q and C, ss. 133–134.

23 Rozmowa z Brianem Mulroneyem.

24 Mulroney, s. 466.

25 Rozmowa z Brianem Mulroneyem.

26 Shawcross, Q and C, s. 176.

27 Shawcross, Queen and Country, dokument BBC.

28 Poufna rozmowa.

29 McDonald, dokument The Duke.

30 Poufna rozmowa.

31 „Austin American-Statesman”, 21 maja 1991 r.

32 „Daily Telegraph”, 12 stycznia 2011 r.

33 McDonald, dokument The Duke.

34 Ibid.

35 Poufna rozmowa.

36 Rozmowa z Davidem Ogilvym.

37 Poufna rozmowa.

38 Zapis wywiadu BBC z Davidem Ogilvym, 21 lutego 1994 r.

39 Ibid.

40 Ibid.

41 Rozmowa z Davidem Ogilvym.

42 „The Guardian”, 8 stycznia 2010 r.

43 Wyatt, vol. 1, s. 309.

44 Ibid., s. 492.

45 Rozmowa z Jamesem Murrayem.

46 Rozmowa z June Webster; rozmowa z Helen Markham.

47 Poufna rozmowa.

48 Strong, s. 430.

49 Smith, s. 197.

50 Ibid., s. 212.

51 Dimbleby, s. 481.

52 „The Sunday Times”, 24 września 1988 r.

53 Thornton Penny, With Love from Diana, s. 52.

54 Smith, s. 234.

55 Ibid., s. 239.

56 Sara diuszesa Yorku, s. 148.

57 Ibid., s. 155.

58 „People”, 24 kwietnia 1989 r.

59 Ibid.

60 „Daily Mail”, 22 czerwca 2007 r.

61 „People”, 24 kwietnia 1989 r.

62 Rozmowa z Montym Robertsem.

63 Monty Roberts, The Man Who Listens to Horses: The Story of a Real-Life Horse Whisperer, s. xxxi.

64 Rozmowa z Montym Robertsem.

65 Opis pokazu Robertsa przeprowadzonego na zamku w Windsorze oraz reakcja rodziny królewskiej zaczerpnięte z rozmowy Autorki z Robertsem i z jego autobiografii.

66 Rozmowa z Montym Robertsem.

67 Ibid.

68 Ibid.

69 „The Mirror”, 11 czerwca 2011 r.

70 FitzGerald, s. 149.

71 „Daily Telegraph”, 23 maja 2002 r.

72 Dampier Phil and Ashley Walton, What’s in the Queen’s Handbag and Other Royal Secrets, s. 107; rozmowa z Ianem Baldingiem.

73 „Daily Telegraph”, 23 maja 2002 r.

74 Wyatt, vol. 2, s. 81.

75 „Daily Telegraph”, 23 maja 2002 r.

76 Rozmowa z Brianem Mulroneyem.

77 Rozmowa z Davidem Ogilvym.

78 Oświadczenie Margaret Thatcher złożone przed Izbą Gmin w sprawie listy cywilnej, 24 lipca 1990 r.

79 Rozmowa z Charlesem Powellem.

80 Shawcross, Q and C, s. 138.

81 Rozmowa z Charlesem Powellem.

82 Wyatt, vol. 2, s. 403.

ROZDZIAŁ XVI

1 Poufna rozmowa

2 Seitz, s. 320.

3 Rozmowa z George’em H. W. Bushem via e-mail, 25 sierpnia 2009 r.

4 „Boston Globe”, 15 maja 1991 r.

5 Rozmowa z George’em H.W. Bushem.

6 Rozmowa z George’em H.W. Bushem via e-mail, 18 stycznia 2011 r.

7 Ibid., 19 stycznia 2011 r.

8 Rozmowa z George’em H.W. Bushem.

9 „The New York Times”, 15 maja 1991 r.

10 „The Washington Post”, 15 maja 1991 r.

11 „Dallas Morning News”, 17 maja 1991 r.

12 „The Washington Post”, 16 maja 1991 r.

13 United Press International, 15 maja 1991 r.

14 Rozmowa z Benedicte Valentiner.

15 Ibid.

16 Elżbieta II do Ronalda Reagana, 15 lipca 1990 r., Reagan Library.

17 E II R, dokument BBC.

18 „Houston Chronicle”, 23 maja 1991 r.

19 Ibid.

20 „Daily Express”, 24 maja 1991 r.

21 „The Sun”, 20 maja 1991 r.

22 „People”, 11 marca 1991 r.

23 „The Sunday Times”, 10 lutego 1991 r.

24 Rozmowa z Gay Charteris.

25 Smith, s. 276.

26 „Daily Telegraph”, 14 listopada 2008 r.

27 Poufna rozmowa.

28 Rozmowa z Davidem Ogilvym.

29 Poufna rozmowa.

30 Wyatt, vol. 2, s. 651.

31 Poufna rozmowa.

32 E II R, dokument BBC.

33 „Today”, 18 maja 1991 r.

34 Dimbleby, s. 592.

35 „The Sunday Times”, 7 czerwca 1992 r.

36 Smith, s. 276.

37 Ibid., s. 277.

38 Rozmowa z Charlesem Ansonem.

39 Smith, s. 278.

40 Burrell, s. 159.

41 Ibid.

42 Ibid., s. 158.

43 Zapis z przesłuchania w sprawie śmierci Diany księżnej Walii, 13

grudnia 2007 r., cytat z oświadczenia księcia Filipa z 23 listopada 2002 r.

44 Burrell, s. 161.

45 Smith, s. 280.

46 Zeznanie brygadiera sir Milesa Hunta-Davisa, zapis z przesłuchania, 13 grudnia 2007 r.

47 Ibid.

48 Smith, s. 280.

49 Dimbleby, s. 588.

50 Rozmowa z Patricią Brabourne.

51 Bradford, s. 475.

52 Poufna rozmowa.

53 Rozmowa z Patricią Brabourne.

54 Rozmowa z George’em Careyem.

55 Ibid.

56 Shawcross, Q and C, s. 201.

57 Shawcross, Queen and Country, dokument BBC.

58 Carey, s. 402.

59 Ibid., s. 405.

60 „Daily Mirror”, 20 sierpnia 1992 r.

61 Sara diuszesa Yorku, s. 21.

62 Ibid., s. 19.

63 Ibid., s. 23.

64 Brandreth, s. 329.

65 Poufna rozmowa.

66 „The Sun”, 24 sierpnia 1992 r.

67 Shawcross, QEQM, s. 892.

68 Jephson P. D., Shadows of a Princess: An Intimate Account by Her Private Secretary, s. 307.

69 Burrell, s. 165.

70 Wyatt, vol. 3, s. 94.

71 Poufna rozmowa.

72 The Queen At 80, Sky News, 2006 r.

73 Poufna rozmowa.

74 Shawcross, QEQM, s. 892.

75 Poufna rozmowa.

76 Poufna rozmowa.

77 Lees-Milne, Diaries, 1971–1983, s. 234.

78 Wyatt, vol. 3, s. 133.

79 Shawcross, Queen and Country, dokument BBC.

80 Poufna rozmowa.

81 Shawcross, QEQM, s. 893.

82 Mowa Elżbiety II Annus horribilis, 24 listopada 1992 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

83 „Daily Mail”, 25 listopada 1992 r.

84 Shawcross, Queen and Country, dokument BBC.

85 Dimbleby, s. 593.

86 Smith, s. 284.

87 Dimbleby, s. 595.

88 Ibid.

89 Shawcross, Q and C, s. 204.

90 Shawcross, QEQM, s. 894.

91 Bożonarodzeniowe orędzie Elżbiety II, 25 grudnia 1992 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

92 Ibid.

ROZDZIAŁ XVII

1 „Sunday Mirror”, 17 stycznia 1993 r.

2 Smith, s. 284.

3 Zapis wywiadu BBC z Davidem Ogilvym, 21 lutego 1994 r.

4 Ibid.

5 Rozmowa z Davidem Ogilvym.

6 „Los Angeles Times”, 25 września 1993 r.

7 „The Scotsman”, 12 listopada 2002 r.

8 Rozmowa z Margaret Rhodes.

9 „Daily Express”, 3 września 1998 r.

10 Smith, s. 317.

11 Today, 4 grudnia 1993 r.

12 Smith, s. 310.

13 Bradford, s. 487.

14 Elżbieta II do Ronalda Reagana, 13 lutego 1994 r., Reagan Library.

15 Rozmowa z Wesleyem Kerrem.

16 Ibid.

17 Clinton Bill, My Life, s. 599.

18 Clinton Hillary Rodham, Living History, s. 238.

19 Shawcross, Q and C, s. 229.

20 Jonathan Dimbleby, Prince Charles: The Private Man, the Public Role, ITV, 29 czerwca 1994 r.

21 „The Sunday Telegraph”, 3 lipca 1994 r.

22 Wyatt, vol. 3, s. 403.

23 Ibid., s. 453.

24 „The Independent”, 16 października 1994 r.

25 Ibid.

26 Shawcross, Q and C, s. 177.

27 Rozmowa z Davidem Thomasem.

28 Shawcross, Q and C, s. 207.

29 Wyatt, vol. 3, s. 466.

30 „Daily Mail”, 6 stycznia 1995 r.

31 Wyatt, vol. 3, s. 504.

32 Shawcross, Queen and Country, dokument BBC.

33 Rozmowa z Robinem Renwickiem baronem Clifton.

34 Turner, s. 193.

35 Shawcross, Queen and Country, dokument BBC.

36 Smith, s. 339.

37 Rozmowa z Robertem Salisburym.

38 Pimlott, s. 575.

39 Rozmowa z Barbarą Walters.

40 Wywiad Bashira, Panorama.

41 „Sunday Telegraph”, 7 września 1997 r.

42 „The Guardian”, 21 listopada 1995 r.

43 „Daily Telegraph”, 27 listopada 1995 r.

44 Wyatt, vol. 3, s. 577.

45 Poufna rozmowa.

46 „Daily Telegraph”, 21 grudnia 1995 r.

47 Burrell, s. 222.

48 Rozmowa z Jane Atkinson (3 grudnia 1998 r.).

49 Burrell, s. 229.

50 Rozmowa z Jane Atkinson.

51 „Daily Mail”, 1 marca 1996 r.

52 Wywiad Mereditha Vieiry z księciem Andrzejem, Today, 29

stycznia 2008 r.

53 Wywiad z Sarą Ferguson, Sky News, 24 lutego 2010 r.

54 Status and Role of the Princess of Wales, oświadczenie Pałacu Buckingham, 12 lutego 1996 r.

55 ITN Reuters Television, 10 lipca 1996 r.

56 „The New York Times”, 13 lipca 1996 r.

57 Rozmowa z Robinem Renwickiem.

58 Ibid.

59 „The New York Times”, 13 lipca 1996 r.

60 Blair Tony, A Journey: My Political Life, s. 135.

61 Campbell Alastair, The Blair Years: Extracts from the Alastair Campbell Diaries, s. 152.

62 Blair Tony, s. 135.

63 Ibid., s. 136.

64 Ibid., s. 134.

65 Ibid., s. 140.

66 Burgess, s. 76.

67 Johnson, s. 37.

68 „The Mirror”, 4 września 2010 r.

69 Blair Cherie, Speaking for Myself: My Life from Liverpool to Downing Street, s. 186.

70 Blair Tony, s. 16.

71 „The Times”, 22 maja 2002 r.

72 Blair Tony, s. 16.

73 Blair Cherie, s. 180.

74 Blair Tony, s. 16.

75 Elżbieta II do Nancy Reagan, 24 kwietnia 1997 r., Ronald Reagan Library.

76 „Royalty Digest”, nr 70, kwiecień 1997 r., s. 316.

77 Marr, The Queen At 80, BBC, 2006 r.

78 Poufna rozmowa.

79 The Royal Yacht Britannia Official Guidebook, s. 56.

80 Campbell Alastair, s. 218.

81 Księga gości Castle of Mey, 16 sierpnia 1997 r.

82 Shawcross, QEQM, s. 909.

83 Rozmowa z June Webster.

84 Księga gości Castle of Mey, 16 sierpnia 1997, copyright JKM

Elżbieta II.

85 Ibid.

86 Wywiad Bashira, Panorama.

87 Rozmowa z Roberto Devorickiem (10 marca 1998 r.); rozmowa z Elsą Bowker (12 grudnia 1997 r.).

88 Rozmowa z Andrew Neilem (6 maja 1998 r.).

89 Lacey, Monarch, s. 358.

90 Shawcross, QEQM, s. 910.

91 Blair Tony, s. 138.

92 „Daily Mail”, 4 września 1997 r.

93 Blair Tony, s. 140.

94 Ibid., s. 141.

95 Lacey, Monarch, s. 360.

96 Campbell Alastair, s. 246.

97 Carey, s. 407.

98 Poufna rozmowa.

99 Diana: The Week She Died, dokument ITV, 2006 r.

100 „Daily Telegraph”, 27 września 2009 r.

101 Lacey, Monarch, s. 358.

102 Rozmowa z Margaret Rhodes.

103 Rozmowa z Davidem Ogilvym.

104 Ibid.

105 Rozmowa z Malcolmem Rossem.

106 „The New York Times”, 2 września 1997 r.

107 Campbell Alastair, s. 236.

108 Rozmowa z Malcolmem Rossem.

109 Blair Tony, s. 144.

110 Ibid.

111 Lacey, Monarch, s. 367.

112 Wilson, s. 326.

113 Obserwacja Autorki.

114 „Daily Mail”, 4 września 1997 r.

115 Wywiad Bashira, Panorama.

116 „The New York Times”, 1 września 1997 r.

117 Ibid.

118 „The New York Times”, 4 września 1997 r.

119 Poufna rozmowa.

120 Blair Tony, s. 144.

121 Shawcross, Queen and Country, dokument BBC.

122 Rozmowa z Malcolmem Rossem.

123 „The New York Times”, 4 września 1997 r.

124 Blair Tony, s. 148.

125 Ibid., s. 149.

126 Ibid., s. 148.

127 Ibid., s. 149.

128 Diana: The Week She Died, dokument ITV, 2006 r.

129 „The Washington Post”, 5 września 1997 r.

130 Rozmowa z Robertem Worcesterem.

131 Campbell Alastair, s. 240.

132 Rozmowa z George’em Careyem.

133 Rozmowa z Malcolmem Rossem.

134 „The Guardian”, 13 lutego 2010 r.

135 „The Guardian”, 16 stycznia 2011 r., wyimek z Campbell Alastair Diaries, vol. 2, Power and the People.

136 Blair Tony, s. 149.

137 „The Washington Post”, 7 września 1997 r.

138 Shawcross, QEQM, s. 911.

139 Campbell Alastair, s. 241.

140 Marr, The Queen At 80, BBC, 2006 r.

141 Ibid.

142 Lacey, Monarch, ss. 378–379.

143 The Queen At 80, Sky News, 2006 r.

144 Shawcross, Queen and Country, dokument BBC.

145 The Queen At 80, Sky News, 2006 r.

146 Poufna rozmowa.

147 Campbell Alastair, s. 243.

148 Blair Tony, s. 149.

149 Rozmowa z Wesleyem Kerrem.

150 Przemowa Elżbiety II po śmierci Diany księżnej Walii, 5 września 1997 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

151 Shawcross, Queen and Country, dokument BBC.

152 Carey, s. 409.

153 Blair Tony, s. 149.

154 Bennett Alan, Untold Stories, ss. 214–215, 5 września 1997, wpis w dzienniku.

155 Rozmowa z Simonem Walkerem.

156 „The Guardian”, 16 stycznia 2011 r., wyimek z Alastair Campbell Diaries, vol. 2.

157 „Daily Mail”, 17 października 2009 r., cytując słowa Brandretha

Gylesa z jego dziennika, 6 września 1997 r.

158 Obserwacja Autorki.

159 Marr, The Queen At 80, BBC, 2006 r.

160 Shawcross, Queen and Country, dokument BBC.

161 Carey, s. 410.

162 Diana, Princess of Wales, nagranie ceremonii pogrzebowej BBC, BBC Worldwide Music, 6 września 1997 r.

163 Carey, s. 411.

164 Rozmowa z Charlesem Moore’em.

165 Blair Cherie, s. 207.

166 Ibid.

167 Blair Tony, s. 151.

168 Ibid., s. 152.

169 Ibid., s. 143.

170 Ibid., s. 145.

ROZDZIAŁ XVIII

1 Nicolson Adam, Restoration: The Rebuilding of Windsor Castle, ss.

74–75.

2 Ibid., ss. 231–240.

3 Ibid., ss. 264–265.

4 Ibid., s. 240.

5 BBC News, 17 listopada 1997 r.

6 Poufna rozmowa.

7 BBC News, 19 listopada 1997 r.

8 Carey, s. 412.

9 Associated Press, 20 listopada 1997 r.

10 BBC News, 19 listopada 1997 r.

11 Shawcross, Q and C, s. 216.

12 Mowa Elżbiety II z okazji złotych godów, 20 listopada 1997 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

13 Bradford, s. 401.

14 „Daily Mail”, 11 listopada 1997 r.

15 Rozmowa z Patricią Brabourne.

16 Ibid.

17 Ibid.

18 Brandreth, s. 281.

19 Rozmowa z Pamelą Hicks.

20 „The Times”, 18 kwietnia 2009 r.

21 Poufna rozmowa.

22 Poufna rozmowa.

23 Poufna rozmowa.

24 Rozmowa z Robertem Worcesterem.

25 Ibid.

26 Poufna rozmowa.

27 Rozmowa z Robertem Worcesterem.

28 Ibid.

29 Rozmowa z Simonem Lewisem.

30 Poufna rozmowa.

31 Rozmowa z Simonem Walkerem.

32 Rozmowa z Simonem Lewisem.

33 Shawcross, QEQM, s. 903.

34 Ibid., s. 912.

35 BBC News, 9 lutego 2002 r.

36 Rozmowa z Josephine Louis.

37 Poufna rozmowa.

38 Rozmowa z Jane Rayne.

39 Poufna rozmowa.

40 Annabel Whitehead do Nancy Reagan, 24 sierpnia 1999 r., Reagan Library.

41 Elżbieta II do Nancy Reagan, 6 maja 1999 r., Reagan Library.

42 „News of the World,” 1 kwietnia 2001 r.

43 Ibid.

44 Rozmowa z Gay Charteris.

45 Ibid.

46 „The New York Times”, 31 grudnia 1999 r.

47 Campbell Alastair, s. 513.

48 Ibid.

49 Blair Tony, s. 261.

50 Rozmowa z Simonem Lewisem.

51 Bożonarodzeniowe orędzie Elżbiety II, 25 grudnia 1997 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

52 „The Guardian”, 16 stycznia 2011 r., wyimek z Alastair Campbell Diaries, vol. 2.

53 Rozmowa z Jonathanem Powellem.

54 „The Times”, 22 maja 2002 r.

55 Marr, The Queen At 80, BBC, 2006 r.

56 Poufna rozmowa.

57 „The Times”, 22 maja 2002 r.

58 Blair Cherie, s. 304.

59 Poufna rozmowa.

60 Brandreth, s. 225.

61 Rozmowa z Gay Charteris.

62 Przemowa Elżbiety II w Opera House w Sydney, 30 marca 2000 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

63 Rozmowa z Pamelą Hicks.

64 Shawcross, QEQM, ss. 907–908.

65 Roczny raport nt. listy cywilnej, s. 60.

66 Shawcross, QEQM, ss. 1–2, 922.

67 Rozmowa z Simonem Lewisem.

68 Poufna rozmowa.

69 Rozmowa z Simonem Walkerem.

70 Ibid.

71 Mowa Simona Walkera podczas PR Week Conference, marzec 2002 r.

72 Rozmowa z Simonem Walkerem.

73 BBC News, 20 grudnia 2001 r.

74 Roberts Jane, Royal Treasures: A Golden Jubilee Celebration, pozycja katalogowa 36, s. 110.

75 Ibid.

76 Rozmowa z Oliverem Everettem.

77 Rozmowa z Richardem Salmonem, 25 stycznia 2011 r.; e-mail od Sarah Howgate, kuratora wystawy Luciana Freuda w National Portrait Gallery.

78 Rozmowa z Lucianem Freudem i Nicholasem Haslamem.

79 Ibid.

80 „Daily Telegraph”, 13 marca 2004 r.

81 Rozmowa z Clarissą Eden.

82 „News of the World”, 8 kwietnia, 2001 r.

83 Ibid.

84 Ibid., 1 kwietnia 2001 r.

85 Rozmowa z Elizabeth Anson.

86 „The Times”, 20 lipca 2001 r.

87 Rozmowa z George’em W. Bushem.

88 „The Guardian”, 18 sierpnia 2002 r.

89 Rozmowa z Malcolmem Rossem.

90 Rozmowa z Simonem Walkerem.

91 Rozmowa z Malcolmem Rossem.

92 Rozmowa z Jean hrabiną Carnarvon.

93 Ibid.

94 Rozmowa z Jackie Davis.

95 Shawcross, Q and C, s. 233.

96 Meyer Christopher, DC Confidential: The Controversial Memoirs of Britain’s Ambassador to the U.S. at the Time of 9/11 and the Iraq War, s. 199.

97 Ibid., s. 201.

98 „The Times”, 22 maja 2002 r.

99 BBC News, 21 grudnia 2001 r.

100 Rozmowa z Clarissą Eden.

101 BBC News, 21 grudnia 2001 r.

102 Rozmowa z Sandym Nairne’em.

103 Rozmowa z Lucianem Freudem.

104 „The Scotsman”, 21 grudnia 2001 r.

105 Scott Jennifer, The Royal Portrait: Image and Impact, s. 185.

106 Rozmowa z Anne Glenconner.

107 BBC News, 9 lutego 2002 r.

108 Shawcross, QEQM, s. 929.

109 BBC News, 6 lutego 2002 r.

110 Shawcross, QEQM, s. 930.

111 Carey, s. 415.

112 Ibid., s. 413.

113 Rozmowa z Reinaldem Herrerą.

114 Poufna rozmowa.

115 Poufna rozmowa.

116 BBC News, 19 lutego 2002 r.

117 Reuters, 26 lutego 2002 r.

118 „Daily Telegraph”, 4 marca 2002 r.

119 Ibid.

120 Shawcross, QEQM, s. 931.

121 Ibid., s. 932.

122 Rozmowa z Margaret Rhodes.

123 Ibid.

124 Campbell Alastair, s. 611.

125 Shawcross, QEQM, s. 935.

126 Campbell Alastair, s. 610.

127 BBC News, 9 kwietnia 2002 r.

128 Poufna rozmowa.

129 Shawcross, QEQM, s. 935.

130 BBC News, 9 kwietnia 2002 r.

131 „The Guardian”, 2 kwietnia 2002 r.

132 Ibid., 9 kwietnia 2002 r.

133 BBC News, 9 kwietnia 2002 r.

134 „The Observer”, 7 kwietnia 2002 r.

135 Ibid.

136 Rozmowa z Davidem Thomasem.

137 Carey, s. 417.

138 Rozmowa z Margaret Rhodes.

139 Ibid.

140 Rozmowa z Elizabeth Anson.

ROZDZIAŁ XIX

1 „The Independent”, 27 stycznia 2002 r.

2 Rozmowa z Simonem Walkerem.

3 „The Times”, 14 marca 2002 r.; 5 sierpnia 2002 r.

4 Rozmowa z Simonem Walkerem.

5 Rozmowa z Robertem Worcesterem.

6 Rozmowa z Simonem Walkerem.

7 Campbell Alastair, s. 618.

8 Rozmowa z Simonem Walkerem.

9 Blair Cherie, s. 270.

10 Campbell Alastair, s. 619.

11 „Daily Telegraph”, 1 maja 2002 r.

12 „The Guardian”, 24 kwietnia 2002 r.

13 Przemowa Elżbiety II podczas wizyty w budynkach parlamentu, wtorek 14 maja 2002 r., strona internetowa Zgromadzenia Irlandii Północnej.

14 Rozmowa z Simonem Walkerem.

15 „The Guardian”, 4 czerwca 2002 r.

16 Ibid.

17 „The Independent”, 4 czerwca 2002 r.

18 Ibid., 5 czerwca 2002 r.

19 Poufne rozmowy.

20 Poufne rozmowy.

21 Rozmowa z Charlesem Ansonem.

22 BBC News, 5 czerwca 2002 r.

23 Rozmowa z Robertem Worcesterem.

24 Burrell, s. 321.

25 Ibid.

26 Dokumenty Pałacu Buckingham na temat udziału Elżbiety II w sprawie Paula Burrella, 12 listopada 2002 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

27 Burrell, ss. 318–322; raport dla JKW księcia Walii autorstwa sir Michaela Peata i Edmunda Lawsona, 13 marca 2002 r. ( Peat Report), s. 75.

28 Burrell, ss. 340, 342–343.

29 Dokumenty Pałacu Buckingham; Peat Report, s. 76.

30 Peat Report, s. 74.

31 Ibid., s. 76.

32 Dokumenty Pałacu Buckingham; Peat Report, s. 74.

33 „The New York Times”, 1 listopada 2002 r.

34 „The Independent”, 3 listopada 2002 r.

35 Poufna rozmowa.

36 Peat Report, s. 77.

37 „The Times”, 8 listopada 2002 r.

38 Rozmowa z Nini Ferguson.

39 Oświadczenia Pałacu Buckingham, 13 stycznia 2003 r., 14 stycznia

2003 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

40 Elżbieta II do Monty’ego Robertsa, 19 stycznia 2003 r.

41 Oświadczenia Pałacu Buckingham, 9 grudnia 2003 r., 12 grudnia 2003 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

42 Rozmowa z Michaelem Oswaldem.

43 Rozmowa z Margaret Rhodes.

44 Obserwacja Autorki.

45 Rozmowa z Margaret Rhodes.

46 Ibid.

47 Rozmowa z Robertem Salisburym.

48 Rozmowa z Montym Robertsem.

49 Obserwacja Autorki.

50 Rozmowa z Malcolmem Rossem.

51 Rozmowa z Annabel Goldsmith.

52 Rozmowa z Robertem Salisburym.

53 „Daily Mail”, 11 kwietnia 2006 r.

54 Rozmowa z Anne Glenconner.

55 Poufna rozmowa.

56 Poufna rozmowa.

57 Rozmowa z Piersem Allenem.

58 Poufna rozmowa.

59 „The Mirror”, 19 listopada 2003 r.

60 Ibid.

61 „The Sunday Times”, 23 listopada 2003 r.

62 „The Mirror”, 20 listopada 2003 r.

63 „Daily Express”, 25 listopada 2003 r.

64 „The Guardian”, 21 listopada 2003 r.

65 Ibid., 29 listopada 2003 r.

66 Rozmowa z George’em W. Bushem.

67 Rozmowa z Catherine Fenton.

68 Blair Tony, s. 305.

69 „The Spectator”, 11 września 2010 r.

70 Blair Tony, s. 306.

71 „The Guardian”, 2 lipca 2011 r., wyimek z: Campbell Alastair, Power and Responsibility: The Alastair Campbell Diaries, vol. 3, 1999–2001.

72 „News of the World”, 8 kwietnia 2001 r.

73 Blair Tony, s. 305.

74 Rozmowa z Margaret Rhodes.

75 Poufna rozmowa.

76 Blair Tony, s. 304.

77 „The Spectator”, 11 września 2010 r.

78 „People”, 17 czerwca 2002 r.

79 Poufna rozmowa.

80 „The Times”, 9 kwietnia 2005 r., 10 kwietnia 2005 r.

81 Ibid., 8 kwietnia 2005 r.

82 „The Sunday Times”, 10 kwietnia 2005 r.

83 Ibid.

84 „The Times”, 11 kwietnia 2005 r.

85 Poufna rozmowa.

86 „Daily Telegraph”, 11 kwietnia 2005 r.

87 Materiały prasowe Clarence House, 26 listopada 2005 r.

88 Wywiad z księciem Wilhelmem, BBC, 19 listopada 2004 r.

89 Marr, The Queen At 80, BBC, 2006 r.

90 Poufna rozmowa.

91 Poufna rozmowa.

92 Rozmowa z Charlesem Powellem.

93 „The Times”, 21 kwietnia 2006 r.

94 Rozmowa z Robertem Tuttle’em.

95 „Daily Express”, 17 marca 2006 r.

96 „Daily Telegraph”, 31 marca 2006 r.

97 Rozmowa z Peregrinem Cavendishem, 12. diukiem Devonshire.

98 Ibid.

99 Rozmowa z Rolfem Harrisem, styczeń 2006 r., Royal Insight, oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

100 Rozmowa ze Stephenem Frearsem.

101 Rozmowa z Helen Mirren.

102 Rozmowa z Frances Campbell-Preston.

103 Rozmowa Graydona Cartera z Tonym Blairem, 24 czerwca 2009 r., VF.com.

104 Poufna rozmowa.

105 Poufna rozmowa.

106 Rozmowa z Montym Robertsem.

107 Rozmowa z Nancy Reagan.

108 Poufna rozmowa.

109 Mowa Helen Mirren wygłoszona podczas ceremonii wręczania Oscarów, 25 lutego 2007 r.

ROZDZIAŁ XX

1 Leibovitz Annie, At Work, s. 189.

2 Ibid., ss. 186–187.

3 Ibid., s. 189.

4 Ibid.

5 Ibid.

6 Ibid., s. 184.

7 „The Washington Post”, 5 kwietnia 2007 r.

8 Rozmowa z Kevinem Sullivanem.

9 „Daily Telegraph”, 5 maja 2007 r.

10 Rozmowa z Michaelem Oswaldem.

11 Poufna rozmowa.

12 Rozmowa z Amy Zantzinger.

13 CBS News, 31 marca 2009 r.

14 Poufna rozmowa.

15 Rozmowa z George’em Weymouthem.

16 Bush Laura, Spoken From the Heart, s. 390.

17 Zapis słów prezydenta Busha i Elżbiety II podczas kolacji państwowej w Białym Domu wydany przez biuro prasowe Białego Domu, 7 maja 2007 r.

18 Rozmowa z George’em W. Bushem.

19 Blair Tony, s. 608.

20 Hardman Robert, Monarchy: The Royal Family at Work, s. 170.

21 Rozmowa z Simonem Lewisem.

22 Hardman, s. 170.

23 Ibid.

24 Rozmowa z Anne Glenconner.

25 Rozmowa z George’em W. Bushem.

26 Poufna rozmowa.

27 Rozmowa z Margaret Rhodes.

28 Poufna rozmowa.

29 Rozmowa z George’em Careyem.

30 McDonald, dokument The Duke.

31 Paxman, s. 237.

32 „Daily Express”, 2 maja 2010 r.

33 Rozmowa z Tonym Parnellem.

34 McDonald, dokument The Duke.

35 Rozmowa z Tonym Parnellem.

36 Rozmowa z George’em Weymouthem.

37 Mullin Chris, A View from the Foothills: The Diaries of Chris Mullin, s. 429.

38 „Daily Mail”, 19 listopada 2007 r.

39 BBC News, 19 listopada 2007 r.

40 „Daily Telegraph”, 20 listopada 2007 r.

41 „Daily Mail”, 21 kwietnia 2008 r.

42 Rozmowa z gen. Charlesem Guthriem.

43 Ibid.

44 Ibid.

45 Rozmowa z Johnnym Martinem-Smithem.

46 Poufna rozmowa.

47 Rozmowa z Charlesem Guthriem.

48 Ibid.

49 Rozmowa z Jonathanem Powellem.

50 Poufna rozmowa.

51 Rozmowa z Charlesem Guthriem.

52 Smith, s. 212.

53 „Daily Telegraph”, 28 lutego 2008 r.

54 Uaktualnienie informacji nt. statusu księcia Henryka, PrinceofWales.gov.uk, 15 maja 2007 r.

55 Rozmowa z księciem Henrykiem, BBC News, 28 lutego 2008 r.

56 Sky News, 28 lutego 2008 r.

57 Rozmowa z księciem Henrykiem, BBC News, 28 lutego 2008 r.

58 „Daily Telegraph”, 29 lutego 2008 r.

59 Ibid.

60 Rozmowa z księciem Henrykiem, BBC News, 28 lutego 2008 r.

61 Bennett, s. 48.

62 Ibid.

63 Ibid., s 113.

64 Ibid., s. 49.

65 „The New York Times Book Review”, 30 września 2007 r.

66 Bennett, s. 31.

67 Rozmowa z Markiem Collinsem.

68 Poufne rozmowy.

69 BBC News, 20 lipca 2009 r.

70 „Daily Mail”, 17 grudnia 2009 r.; „Daily Telegraph”, 8 lutego 2010 r.

71 Poufna rozmowa.

72 Poufna rozmowa.

73 Rozmowa z Elizabeth Longman; rozmowa z Freddym Van Zevenbergenem.

74 „Daily Telegraph”, 21 czerwca 2008 r.

75 Ibid., 19 czerwca 2008 r.; rozmowa z Ianem Baldingiem.

76 Rozmowa z Helen Mirren.

77 „The Guardian”, 24 listopada 2006 r.

78 BBC News, 12 listopada 2008 r.

79 Rozmowa z Malcolmem Rossem.

80 Poufna rozmowa.

81 „The Guardian”, 18 listopada 2008 r.

82 Poufna rozmowa.

83 „Daily Mail”, 17 kwietnia 2009 r.

84 „The Times”, 17 października 2008 r.

85 „Daily Telegraph”, 1 kwietnia 2009 r.

86 Poufna rozmowa.

87 „Daily Mail”, 17 października 2008 r.

88 „The Times”, 17 października 2008 r.

89 Poufna rozmowa.

90 Windham Ashe, A Fitting Memorial to Queen Elizabeth, „Friends of the Castle of Mey Newsletter”, kwiecień 2009 r., s. 5.

91 Rozmowa z Elizabeth Anson.

92 Rozmowa z Charlesem Powellem.

93 „The Times”, 29 kwietnia 2011 r.

94 David Pogson, pracownik biura prasowego Pałacu Buckingham.

95 Poufna rozmowa.

96 Rozmowa z Susan Cunliffe-Lister.

97 Obserwacja Autorki.

98 Rozmowa z Philem Brownem.

99 Obserwacja Autorki.

100 Rozmowa z Marią Raper.

101 „Hull Daily Mail”, 6 marca 2009 r.

102 „Daily Telegraph”, 16 lutego 2009 r.

103 Poufna rozmowa.

104 Rozmowa z Brianem Mulroneyem.

105 Poufna rozmowa.

106 „Daily Mail”, zdjęcia seryjne opatrzone dokładnym czasem, 3

kwietnia 2009 r.

107 Rozmowa z Peterem Wilkinsonem.

108 „The Guardian”, 2 kwietnia 2009 r.

109 Poufna rozmowa.

110 Poufna rozmowa.

111 Obserwacje Autorki.

112 Rozmowa z sir Richardem Gozneyem.

113 Poufna rozmowa.

114 Longford, Elizabeth R, s. 5.

115 Obserwacje Autorki.

116 Duncan, s. 19; Morrow, ss. 111 i 118.

117 Rozmowa z Kamaleshem Sharmą.

118 Rozmowa z Brianem Mulroneyem.

119 Shawcross, Q and C, s. 48.

120 Bradford, s. 229.

121 Shawcross, Q and C, s. 201.

122 Rozmowa z Margaret Rhodes.

123 „The Times”, 16 kwietnia 1986 r.

124 Rozmowa z Robinem Nunnem.

125 Rozmowa z Erikiem Jenkinsonem.

126 Obserwacje Autorki.

127 Rozmowa z Peterem Wilkinsonem.

128 Rozmowa z Erikiem Jenkinsonem.

129 Obserwacje Autorki.

130 Rozmowa z Erikiem Jenkinsonem.

131 Poufna rozmowa.

132 Rozmowa z Margaret Rhodes.

ROZDZIAŁ XXI

1 Strachey Lytton, s. 156.

2 Lacey, Monarch, s. 40.

3 Rozmowa z Charlesem Powellem.

4 Oświadczenie Diamond Jubilee Foundation, 5 kwietnia 2011 r.

5 „The Guardian”, 5 kwietnia 2011 r.

6 Poufna rozmowa.

7 „The Times”, 13 listopada 2009 r.

8 „The Guardian”, 12 listopada 2011 r.

9 Rozmowa z Margaret Rhodes.

10 Bożonarodzeniowe orędzie Elżbiety II, 25 grudnia 1983 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

11 Rozmowa z Davidem Ogilvym.

12 „Daily Mail”, 10 maja 2010 r.

13 Ibid., 29 lipca 2010 r.

14 Rozmowa z Simonem Lewisem.

15 Ibid.

16 „Daily Mail”, 29 lipca 2010 r.

17 Ibid.

18 Civil List Act z 1972 r., raport Royal Trustees, 22 czerwca 2010 r.

(Treasury Report), Background Information and Review of Performance, s. 6.

19 Treasury Report, s. 33.

20 Ministerstwo Skarbu JKM, oświadczenie budżetowe w sprawie listy cywilnej na 2011 r., 22 czerwca 2010 r.

21 Treasury Report, s. 61.

22 Roczny przegląd finansów księcia Walii i diuszesy Kornwalii, s. 40.

23 „The Independent”, 21 października 2010 r.

24 „The Mail”, 24 października 2010 r.

25 „The Mail”, 5 lipca 2010 r.

26 Poufna rozmowa.

27 „The Times”, 22 października 2009 r.

28 Treasury Report, s. 33.

29 Poufna rozmowa.

30 Ibid.

31 Ibid.

32 „Daily Telegraph”, 30 maja 2010 r.

33 „Daily Mail”, 12 lipca 2010 r.

34 „Financial Times”, 23 maja 2010 r.

35 „The Guardian”, 29 listopada 2010 r.

36 „Daily Telegraph”, 24 października 2009 r.

37 Oświadczenie Pałacu Buckingham, 21 lipca 2011 r.; BBC News, 21

lipca 2011 r.

38 „Daily Telegraph”, 9 sierpnia 2010 r.

39 „Daily Mail”, 29 maja 2010 r.; „Financial Times”, 23 maja 2010 r.

40 „The Sunday Times”, 23 maja 2010 r.

41 „The Independent”, 24 maja 2010 r.

42 „Daily Telegraph”, 1 sierpnia 2010 r.

43 Rozmowa z Ashe’em Windhamem.

44 Roczny przegląd finansów księcia Walii i diuszesy Kornwalii, s. 24.

45 Rozmowa z Nancy Reagan.

46 Poufna rozmowa.

47 Rozmowa z Margaret Rhodes.

48 Rozmowa z Charlesem Ansonem.

49 Rozmowa z Anne Glenconner.

50 Poufna rozmowa.

51 Poufna rozmowa.

52 Rozmowa z Patricią Brabourne.

53 Poufna rozmowa.

54 Rozmowa z Royem Strongiem; poufna rozmowa.

55 Poufna rozmowa.

56 Rozmowa z Anne Glenconner.

57 Roczny przegląd finansów księcia Walii i diuszesy Kornwalii, ss.

54–56.

58 Rozmowa z Malcolmem Rossem.

59 „Daily Mail”, 18 grudnia 2010 r.

60 „The Wall Street Journal”, 15 czerwca 2010 r.

61 BBC News, 6 czerwca 2000 r.

62 Ibid.

63 „The Guardian”, 2 lipca 2011 r., wyimek z Alastair Campbell Diaries, vol. 3.

64 „Daily Mail”, 18 lipca 2010 r.

65 Rozmowa z Malcolmem Rossem.

66 Poufna rozmowa.

67 Poufna rozmowa.

68 Rozmowa z Malcolmem Rossem.

69 Beaton, The Unexpurgated Beaton, s. 231.

70 Obserwacje Autorki; Strong, ss. 313, 317.

71 Poufna rozmowa.

72 Roczny przegląd finansów księcia Walii i diuszesy Kornwalii, s. 45.

73 Lacey, Monarch, s. 391.

74 Rozmowa z George’em Careyem.

75 Rozmowa z Margaret Rhodes.

76 Ibid.

77 Rozmowa z Malcolmem Rossem.

78 Poufna rozmowa.

79 Bloomberg News, 19 listopada 2010 r.

80 Rozmowa z Kennethem Rose’em.

81 „Daily Mail”, 19 listopada 2010 r.

82 Przemowa otwierająca spotkanie premierów krajów Commonwealthu, 28 października 2011 r., oficjalna witryna internetowa brytyjskiej rodziny panującej.

83 Poufna rozmowa.

84 „The Sunday Times”, 16 listopada 2008 r. Jonathan Dimbleby napisał: „Książę Karol powiedział mi w 1994 r., że po wstąpieniu na tron pragnie być «obrońcą wiar». […] Nie oznacza to, iż przewiduje trudności ze złożeniem przyrzeczenia, iż będzie

«obrońcą wiary» […] Po prostu nie widzi przeszkód natury konstytucyjnej ani duchowej, aby być zarówno obrońcą wiary, jak obrońcą wiar”.

85 „Vanity Fair”, listopad 2010 r.

86 „Daily Telegraph”, 13 listopada 2008 r.

87 „The Sunday Times”, 16 listopada 2008 r.

88 „Daily Mail”, 17 listopada 2008 r.

89 „Vanity Fair”, listopad 2010 r.

90 Ibid.

91 Blair Tony, s. 146.

92 Rozmowa z Kennethem Rose’em.

93 Paxman, s. 181.

94 Rozmowa z Robertem Salisburym.

95 Rozmowa z Davidem Ogilvym.

96 Poufna rozmowa.

97 Rozmowa z Andrew Robertsem.

98 „Daily Telegraph”, 8 marca 2010 r.

99 „Daily Mail”, 30 listopada 2010 r.

100 „Time”, 22 listopada 2010 r.

101 „The Mail on Sunday”, 24 stycznia 2010 r.

102 „The New Zealand Herald”, 19 marca 2011 r.

103 „Herald Sun”, 20 marca 2011 r.

104 Wg ustawy Sovereign Grant uchwalonej przez parlament w październiku 2011 r. celem zmiany zasad finansowania rodziny królewskiej, dochody z Księstwa Kornwalii trafią do następcy tronu nie będącego diukiem Kornwalii, co oznacza, że po raz pierwszy w historii prawo do nich zyska pierwsza w kolejności córka monarchy.

105 „The Sunday Telegraph”, 27 listopada 2010 r.

106 Rozmowa z Malcolmem Rossem.

107 Wywiad BBC, 19 listopada 2004 r.

108 Poufna rozmowa.

109 Poufna rozmowa.

110 Poufna rozmowa.

111 Poufna rozmowa.

112 Rozmowa z Charlesem Ansonem.

113 Associated Press, 22 grudnia 2009 r.

114 „The Sunday Times”, 27 grudnia 2009 r.

115 „The Sunday Telegraph”, 24 stycznia 2010 r.

116 Wywiad Toma Bradby’ego z księciem Wilhelmem i Katarzyną Middleton, ITV, 16 listopada 2010 r.

117 Poufna rozmowa.

118 Wywiad Bradby’ego, ITV, 16 listopada 2010 r.

119 BBC News, 16 listopada 2010 r.

120 „Daily Telegraph”, 16 listopada 2010 r.

121 Ibid., 26 grudnia 2010 r.

122 CTV, 30 grudnia 2010 r.

123 Rozmowa z Malcolmem Rossem.

124 Wywiad przy okazji sesji zdjęciowej księcia Wilhelma i Katarzyny Middleton, pałac Świętego Jakuba, 16 listopada 2010 r.

125 Wywiad Bradby’ego, ITV, 15 listopada 2010 r.

126 Poufna rozmowa.

127 Ibid.

128 Rozmowa z Margaret Rhodes.

129 Obserwacje Autorki.

130 Poufna rozmowa.

131 Obserwacje Autorki.

132 Poufna rozmowa.

133 Obserwacje Autorki.

134 Poufna rozmowa.

135 „Daily Telegraph”, 1 maja 2011 r.

136 BBC News, 21 kwietnia 2011 r.

137 „Daily Mail”, 30 kwietnia 2011 r.

138 „The Mail on Sunday”, 1 maja 2011 r.

139 „Daily Mail”, 30 kwietnia 2011 r.

140 „The Times”, 30 kwietnia 2011 r.

141 „The Independent”, 1 maja 2011 r.

142 „The Times”, 30 kwietnia 2011 r.

143 „Daily Mail”, 29 kwietnia 2011 r.

144 Poufna rozmowa.

145 „The Sunday Telegraph”, 1 maja 2011 r.

146 „The New Zealand Herald”, 27 kwietnia 2011 r.

147 Poufna rozmowa.

148 „Daily Telegraph”, 4 maja 2011 r.

149 „The Times”, 30 kwietnia 2011 r.

150 „The Sunday Times”, 1 maja 2011 r.

151 Poufna rozmowa.

152 „The Sunday Times”, 1 maja 2011 r.

153 Rozmowa z Margaret Rhodes.

154 Poufna rozmowa.

155 „The Sunday Times”, 1 maja 2011 r.

156 BBC News, 20 maja 2011 r.

157 Reuters, 18 maja 2011 r.

158 „The Irish Times”, 21 maja 2011 r.

159 „Daily Telegraph”, 20 maja 2011 r.

160 „Financial Times”, 20 maja 2011 r.

161 Ibid.

162 „The Economist”, 26 maja 2011 r.

163 „The Guardian”, 25 maja 2011 r.

164 „The New York Times”, 24 maja 2011 r.

165 „Daily Mail”, 26 maja 2011 r.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

BIBLIOGRAFIA

KSIĄŻKI

Airlie Mabel, Thatched with Gold: The Memoir of Mabel, Countess of Airlie, red. Jennifer Ellis, Hutchinson, London 1962.

Amies Hardy, Still Here: An Autobiography, Weidenfeld & Nicolson, London 1984.

Anna JKW we współpracy z Ivorem Herbertem, Riding Through My Life, Pelham, London 1991.

Annigoni Pietro, An Artist’s Life: An Autobiography, W. H. Allen, London 1977.

Bagehot Walter, The English Constitution, Cosimo Classics, New York 2007.

Baker Anne Pimlott, The Pilgrims of the United States: A Centennial History, Profile, London 2003.

Balding Ian, Making the Running: A Racing Life, Headline, London 2005.

Beale Betty, Power at Play: A Memoir of Parties, Politicians and the Presidents in My Bedroom, Regnery Gateway, Washington D.C.

1993.

Beaton Cecil, Beaton in the Sixties: More Unexpurgated Diaries, przedm. Hugo Vickers, Weidenfeld & Nicolson, London 2003.

Beaton Cecil, Self Portrait with Friends: The Selected Diaries of Cecil Beaton, red. Richard Buckle, Pimlico, London 1991.

Beaton Cecil, The Strenuous Years: Diaries, 1948–1955, Weidenfeld

& Nicolson, London 1973.

Beaton Cecil, The Unexpurgated Beaton: The Cecil Beaton Diaries as He Wrote Them, przedm. Hugo Vickers, Weidenfeld & Nicolson, London 2002.

Benn Tony, Out of the Wilderness: Diaries, 1963–1967, Arrow, London 1988.

Bennett Alan, Plays Two, Faber & Faber, London 1998.

Bennett Alan, The Uncommon Reader, Farrar, Straus and Giroux,

New York 2007 (wyd. pol. Czytelniczka znakomita, Harbor Point Media Rodzina, Poznań 2009, przeł. Ewa Rajewska).

Bennett Alan, Untold Stories, Farrar, Straus and Giroux, New York 2006.

Blair Cherie, Speaking for Myself: My Life from Liverpool to Downing Street, Little, Brown, New York 2008.

Blair Tony, A Journey: My Political Life, Alfred A. Knopf, New York 2010 (wyd. pol. Podróż, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2011, przeł. Zofia Szachnowska-Olesiejuk i Marek Fabin).

Bloch Michael, The Secret File of the Duke of Windsor, Bantam, New York 1988.

Boothroyd Basil, Prince Philip: An Informal Biography, McCall, New York 1971.

Bradford Sarah, Elizabeth: A Biography of Britain’s Queen, Riverhead, New York 1997.

Brandreth Gyles, Philip and Elizabeth: Portrait of a Royal Marriage, W. W. Norton, New York 2005.

Buchanan Jr., Wiley T., we współpracy z Arthurem Gordonem, Red Carpet at the White House: Four Years as Chief of Protocol in the Eisenhower Administration, E. P. Dutton, New York 1964.

Burgess Colin, Behind Palace Doors: My Service as the Queen Mother’s Equerry, John Blake, London 2007.

Burrell Paul, A Royal Duty, G. P. Putnam’s Sons, New York 2003

(wyd. pol. W królewskiej służbie: wspomnienia kamerdynera księżnej Diany, Magnum, Warszawa 2004, przeł. Władysław Jeżewski, Cezary Murawski).

Bush Laura, Spoken from the Heart, Scribner, New York 2010.

Campbell Alastair, The Blair Years: Extracts from the Alastair Campbell Diaries, Alfred A. Knopf, New York 2007.

Campbell John, Edward Heath: A Biography, Jonathan Cape, London 1993.

Campbell-Preston Frances, The Rich Spoils of Time, red. Hugo Vickers, Dovecote, London 2006.

Carey George, Know the Truth: A Memoir, Harper Perennial, London 2005.

Castle Barbara, The Castle Diaries, 1964–1976, Papermac/Macmillan, London 1990.

Cathcart Helen, Her Majesty the Queen: The Story of Elizabeth II, Dodd, Mead, New York 1965.

Channon Henry, Chips: The Diaries of Sir Henry Channon, red.

Robert Rhodes James, Weidenfeld & Nicolson, London 1967.

Churchill Winston & Clementine, Winston and Clementine: The Personal Letters of the Churchills, red. Mary Soames, Houghton Mifflin, Boston 1999.

Clinton Bill, My Life, Alfred A. Knopf, New York 2004 (wyd. pol. Moje życie, Świat Książki, Warszawa 2004, przeł. Piotr Amsterdamski, Paulina Braiter, Barbara Gadomska).

Clinton Hillary Rodham, Living History, Simon & Schuster, New York 2003 (wyd. pol. Tworząc historię: wspomnienia, Świat Książki, Warszawa 2003, przeł. Piotr Amsterdamski, Barbara Gadomska).

Courcy Anne, de, Snowdon: The Biography, Weidenfeld & Nicolson, London 2008.

Coward Noel, The Noel Coward Diaries, red. Graham Payn & Sheridan Morley, Papermac/

/Macmillan, London 1983.

Crawford Marion, The Little Princesses: The Story of the Queen’s Childhood by Her Nanny, Marion Crawford, St. Martin’s, New York 2003.

Crosland Susan, Tony Crosland, Coronet/Hodder & Stoughton, London 1983.

Crossman Richard, The Diaries of a Cabinet Minister, vol. 1: 1964–

1966, Holt, Rinehart & Winston, New York 1976.

Crossman Richard, The Diaries of a Cabinet Minister, vol. 2: Lord President of the Council and Leader of the House of Commons, 1966–1968, Hamish Hamilton and Jonathan Cape, London 1976.

Crossman Richard, The Diaries of a Cabinet Minister, vol. 3: Secretary of State for Social Services, 1968–1970, Hamish Hamilton and Jonathan Cape, London 1977.

Dampier Phil & Ashley Walton, What’s in the Queen’s Handbag and Other Royal Secrets, Book Guild Publishing, Sussex, England 2007.

Dean John, H.R.H. Prince Philip Duke of Edinburgh: A Portrait by His Valet, Robert Hale, London 1954.

Devonshire Deborah, Home to Roost and Other Peckings, John Murray, London 2009.

Devonshire Deborah, Wait for Me: Memoirs of the Youngest Mitford Sister, John Murray, London 2010.

Devonshire Deborah & Patrick Leigh Fermor, In Tearing Haste: Letters Between Deborah Devonshire and Patrick Leigh Fermor,

red. Charlotte Mosley, John Murray, London 2008.

Dewar Michael (red.), All the Queen’s Horses: A Golden Jubilee Tribute to Her Majesty the Queen, MDA, London 2002.

Dimbleby Jonathan, The Prince of Wales: A Biography, Warner, New York 1995.

Duncan Andrew, The Queen’s Year: The Reality of Monarchy: An Intimate Report on Twelve Months with the Royal Family, Doubleday, Garden City N.Y. 1970.

Eden Clarissa, Clarissa Eden: A Memoir from Churchill to Eden, Phoenix, London 2008.

Eisenhower Dwight David, The Papers of Dwight David Eisenhower: NATO and the Campaign of 1952, Vol. 13, red. Louis Galambos, The Johns Hopkins University Press, Baltimore 1970.

Filip, JKW diuk Edynburga, Selected Speeches, 1948–1955, by His Royal Highness the Prince Philip Duke of Edinburgh, Oxford University Press, London 1957.

Filip, JKW diuk Edynburga, Prince Philip Speaks: Selected Speeches by His Royal Highness the Prince Philip Duke of Edinburgh, K.G., 1956–1959, red. Richard Ollard, Collins, London 1960.

FitzGerald Arthur, Thoroughbreds of the Crown: The History and Worldwide Influence of the Royal Studs, Genesis Publications, Guildford 1999.

de Gaulle Charles, Memoirs of Hope: Renewal and Endeavor, Simon and Schuster, New York 1971 (wyd. pol. Pamiętniki nadziei, t. 1: Odnowa, t. 2: Wysiłek, Wydawnictwo MON, Warszawa 1974, przeł.

Jerzy Nowacki).

Gilbert Martin, Winston S. Churchill, vol. 8: „Never Despair”, 1945–

1964, Houghton Mifflin, Boston 1988.

Gladwyn Cynthia, The Diaries of Cynthia Gladwyn, red. Miles Jebb, Constable, London 1995.

Glendinning Victoria, Edith Sitwell: A Unicorn Among Lions, Alfred A. Knopf, New York 1981.

Goldsmith Annabel, Annabel: An Unconventional Life: The Memoirs of Lady Annabel Goldsmith, Weidenfeld & Nicolson, London 2004.

Goldsmith Annabel, No Invitation Required: The Pelham Cottage Years, Weidenfeld & Nicolson, London 2009.

Hardman Robert, Monarchy: The Royal Family at Work, Ebury, London 2007.

Heller Deane, Heller David, Jacqueline Kennedy, Monarch, Derby

Conn. 1963.

Henderson Nicholas, Mandarin: The Diaries of an Ambassador, 1969–1982, Weidenfeld & Nicolson, London 1994.

Hibbert Christopher, Queen Victoria: A Personal History, Da Capo, Cambridge Mass. 2001.

Holden Anthony, Charles: A Biography, Bantam, London 1998.

Holden Anthony, Charles Prince of Wales, Pan, London 1980.

Horne Alistair, Harold Macmillan, vol. 2: 1957–1986, Viking Penguin, New York 1989.

Howard Anthony, Rab: The Life of R. A. Butler, Jonathan Cape, London 1987.

Jay Antony, Elizabeth R: The Role of the Monarchy Today, BBC

Books, London 1992.

Jephson P. D., Shadows of a Princess: An Intimate Account by Her Private Secretary, HarperCollins, New York 2000.

Johnson Paul, Brief Lives: An Intimate and Very Personal Portrait of the Twentieth Century, Hutchinson, London 2010.

Junor Penny, The Firm: The Troubled Life of the House of Windsor, Thomas Dunne Books/St. Martin’s Griffin, New York 2008.

Khrushchev Nikita, Khrushchev Remembers, przekł. i red. Strobe Talbott, Little, Brown, Boston 1970.

Knatchbull Timothy, From a Clear Blue Sky: Surviving the Mountbatten Bomb, Hutchinson, London 2009.

Lacey Robert, Majesty: Elizabeth II and the House of Windsor, Harcourt Brace Jovanovich, New York 1977.

Lacey Robert, Monarch: The Life and Reign of Elizabeth II, Free Press, New York 2002.

Lascelles Alan, King’s Counsellor: Abdication and War: The Diaries of Sir Alan Lascelles, red. Duff Hart-Davis, Weidenfeld & Nicolson, London 2006.

Lees-Milne James, Diaries, 1971–1983, wybór i przedm. Michael Bloch, John Murray, London 2007.

Lees-Milne James, Diaries, 1984–1997, wybór i przedm. Michael Bloch, John Murray, London 2008.

Leibovitz Annie, At Work, Random House, New York 2008.

Lilienthal David E., The Journals of David E. Lilienthal, vol. 4: The Road to Change, 1955–1959, Harper & Row, New York 1969.

Longford Elizabeth, Elizabeth R: A Biography, Coronet/Hodder & Stoughton, London 1984.

Longford Elizabeth, The Queen Mother: A Biography, Granada, London 1981.

MacCarthy Fiona, Last Curtsey: The End of the Debutantes, Faber

& Faber, London 2007.

Macmillan Harold, At the End of the Day, 1961–1963, Macmillan, London 1973.

Macmillan Harold, Pointing the Way, 1959–1961, Macmillan, London 1972.

Major John, The Autobiography, HarperCollins, London 1999.

Massingberd Hugh, Daydream Believer: Confessions of a Hero-Worshipper, Pan, London 2002.

Mellon Paul we współpracy z Johnem Baskettem, Reflections in a Silver Spoon: A Memoir, William Morrow, New York 1992.

Meyer Christopher, DC Confidential: The Controversial Memoirs of Britain’s Ambassador to the U.S. at the Time of 9/11 and the Iraq War, Weidenfeld & Nicolson, London 2005.

Mitchell Susan, Margaret Whitlam: A Biography, Random House Australia, Sydney 2006.

Mitford Nancy, Love from Nancy: The Letters of Nancy Mitford, red.

Charlotte Mosley, Houghton Mifflin, Boston 1993.

The Mitfords: Letters Between Six Sisters, red. Charlotte Mosley, Harper Perennial, London 2008.

Morrow Ann, The Queen, Granada, London 1983.

Morton Andrew, Diana: Her True Story – in Her Own Words, Simon

& Schuster, New York 1997 (wyd. pol. Diana: prawdziwa historia, Nasza Księgarnia, Warszawa 1992, przeł. Elżbieta Królikowska-Avis).

Mullin Chris, A View from the Foothills: The Diaries of Chris Mullin, Profile, London 2010.

Mulroney Brian, Memoirs, A Douglas Gibson Book/McClelland & Stewart, Toronto 2007.

Nicolson Adam, Restoration: The Rebuilding of Windsor Castle, Michael Joseph in association with the Royal Collection, London 1997.

Nicolson Nigel, Vita and Harold: Letters of Vita Sackville-West and Harold Nicolson, G. P. Putnam’s Sons, New York 1992.

Ogden Christopher, Legacy: A Biography of Moses and Walter Annenberg, Little, Brown, Boston 1999.

Paxman Jeremy, On Royalty: A Very Polite Inquiry into Some

Strangely Related Families, PublicAffairs, New York 2007.

Pearson John, The Private Lives of Winston Churchill, Simon & Schuster, New York 1991.

Pimlott Ben, The Queen: A Biography of Elizabeth II, John Wiley & Sons, New York 1997 (wyd. pol. Królowa: biografia Elżbiety II, Magnum, Warszawa 1998, przeł. Wiesław Horabik).

Powell Anthony, Journals, 1987–1989, Heinemann, London 1996.

Prochaska Frank, The Eagle and the Crown: Americans and the British Monarchy, Yale University Press, New Haven 2008.

Prochaska Frank, Royal Bounty: The Making of a Welfare Monarchy, Yale University Press, New Haven 1995.

Reagan Ronald, The Reagan Diaries, HarperCollins, New York 2007.

Reagan Ronald, Ronald Reagan: An American Life, Simon & Schuster, New York 1990.

Rhea Mini we współpracy z Frances Spatz Leighton, I Was Jacqueline Kennedy’s Dressmaker, Fleet Publishing, New York 1962.

Rhodes Margaret, The Final Curtsey, Umbria, London 2011.

Roberts Jane, Queen Elizabeth: A Birthday Souvenir Album, Royal Collection Enterprises, London 2006.

Roberts Jane, Royal Treasures: A Golden Jubilee Celebration, Royal Collection Enterprises, London 2002.

Roberts Monty, The Man Who Listens to Horses: The Story of a Real-Life Horse Whisperer, Random House, New York 1997 (wyd.

pol. Człowiek, który słucha koni – opowieść o tym, jak słuchać koni i rozumieć ludzi, Media Rodzina, Poznań 1998, przeł. Jan Pyka).

Robinson John Martin, Windsor Castle: The Official Illustrated History, Royal Collection Publications, London 2004.

Roosevelt Eleanor, The Autobiography of Eleanor Roosevelt, Hutchinson, London 1962.

Roosevelt Eleanor, My Day: The Best of Eleanor Roosevelt’s Acclaimed Newspaper Columns, 1936–1962, Da Capo, Cambridge Mass. 2001.

Roosevelt Eleanor, This I Remember, Hutchinson, London 1950.

Rose Kenneth, Intimate Portraits of Kings, Queens and Courtiers, Spring, London 1989.

Sara diuszesa Yorku we współpracy z Jeffem Coplonem, My Story, Simon & Schuster, New York 1996.

Scott Jennifer, The Royal Portrait: Image and Impact, Royal Collection Publications, London 2010.

Seitz Raymond, Over Here, Weidenfeld & Nicolson, London 1998.

Shawcross William, Queen and Country, McClelland & Stewart, Toronto 2002.

Shawcross William, Queen Elizabeth the Queen Mother: The Official Biography, Macmillan, London 2009.

Smith Horace, A Horseman Through Six Reigns: Reminiscences of a Royal Riding Master, Odhams, London 1955.

Smith Sally Bedell, Diana in Search of Herself: Portrait of a Troubled Princess, Signet NAL, New York 2000.

Strachey Lytton G., Queen Victoria, Echo Library, Teddington Middlesex 2006 (wyd. pol. Królowa Wiktoria, Czytelnik, Warszawa 1960, przeł. Antoni Ludwik Pański).

Strong Roy, The Roy Strong Diaries, 1967–1987, Phoenix, London 1998.

Thomas S. Evelyn, Princess Elizabeth: Wife and Mother: A Souvenir of the Birth of Prince Charles of Edinburgh, S. Evelyn Thomas Publication, London 1949.

Thornton Penny, With Love from Diana, Pocket Books, New York 1995.

Turner Graham, Elizabeth: The Woman and the Queen, Macmillan/The Daily Telegraph, London 2002.

Vickers Hugo, Alice Princess Andrew of Greece, St. Martin’s, New York 2002.

Vickers Hugo, Elizabeth the Queen Mother, Arrow, London 2006.

Vidal Gore, Palimpsest: A Memoir, Penguin, New York 1995.

Walters Barbara, Audition: A Memoir, Alfred A. Knopf, New York 2008 (wyd. pol. Egzamin z życia: wspomnienia, Magnum, Warszawa 2009, przeł. Władysław Jeżewski).

Warwick Christopher, Princess Margaret: A Life of Contrasts, André Deutsch, London 2000.

Wheeler-Bennett John W., King George VI: His Life and Reign, St. Martin’s, New York 1958.

Whitlam Margaret, My Day, William Collins, Sydney 1974.

Williams Charles, Harold Macmillan, Weidenfeld & Nicolson, London 2009.

Wilson A. N., Our Times: The Age of Elizabeth II, Hutchinson, London 2008.

Wilson Mary, New Poems, Hutchinson, London 1979.

Wyatt Woodrow, The Journals of Woodrow Wyatt, vol. 1, red. Sarah

Curtis, Pan, London 1992.

Wyatt Woodrow, The Journals of Woodrow Wyatt, vol. 2, red. Sarah Curtis, Macmillan, London 2000.

Wyatt Woodrow, The Journals of Woodrow Wyatt, vol. 3, red. Sarah Curtis, Macmillan, London 2000.

Ziegler Philip, Edward Heath: The Authorised Biography, HarperPress, London 2010.

PRZEWODNIKI

Balmoral: Highland retreat of the Royal Family Since 1852: Guide to the Castle and Estate, Heritage House Group, 2007.

Buckingham Palace: Official Souvenir Guide, Royal Collection Publications, 2008.

The Castle and Gardens of Mey, The Queen Elizabeth Castle of Mey Trust.

The Crown Jewels: Official Guidebook, Historic Royal Palaces, 2002.

The Royal Yacht Britannia Official Guidebook, Someone Publishing Ltd.

Sandringham, by His Royal Highness the Duke of Edinburgh, Jarrold Publishing.

PROGRAMY TELEWIZYJNE

Diana: The Week She Died, ITV, 2006.

The Duke: A Portrait of Prince Philip, Sir Trevor McDonald, Indigo Television for ITV, 13 maja 2009 r.

E II R, BBC, 6 lutego 1992 r.

An Intimate Portrait of the Queen at 80, Andrew Marr, BBC, 2006 r.

Panorama, Martin Bashir interview with Diana, Princess of Wales, BBC, 20 listopada 1995 r.

Prince Charles: The Private Man, the Public Role, Jonathan Dimbleby, ITV, 29 czerwca 1994 r.

Queen and Country, William Shawcross, 4-odcinkowy serial dokumentalny BBC, 2002 r.

The Queen at 80, Sky News, 2006 r.

The Queen, by Rolf, BBC, 1 stycznia, 2006 r.

PRACE NIEPUBLIKOWANE

Lord Avon Papers, Birmingham University.

The Diaries of David Bruce, Richmond Historical Society.

Dwight D. Eisenhower Presidential Library and Museum.

W. Averell Harriman Papers, Library of Congress.

John F. Kennedy Presidential Library and Museum.

Sir Alan Lascelles Papers, Churchill College, Cambridge University.

Harold Macmillan Archive, Bodleian Library, Oxford University.

Paul Mellon Collection, Yale Center for British Art.

Morgan Peter, The Queen screenplay, Courtesy of Peter Morgan.

The National Archives, Kew.

Richard Nixon Presidential Library and Museum.

The Ronald Reagan Presidential Foundation & Library.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

Przypisy

[1] Odsyłacze liczbowe kierują do przypisów autorki zamieszczonych na końcu książki („Źródła”). Wszystkie przypisy dolne oznaczone w tekście literami pochodzą od tłumaczki.

[2] Margaret Rhodes (ur. 1925) – z domu Elphinstone, najmłodsza córka Mary Frances Bowes-Lyon, ciotki po kądzieli i matki chrzestnej Elżbiety II; siostra cioteczna Elżbiety II.

[3] Cały świat to scena – cytat z: William Shakespeare, Jak wam się podoba, akt II, scena 7, przeł. Maciej Słomczyński, Zielona Sowa, Kraków 2001.

[4] Alan „Tommy” Lascelles (1887–1981) – prywatny sekretarz Jerzego VI i Elżbiety II.

[5] Sandringham House – leżąca w pobliżu wioski Sandringham w hrabstwie Norfolk wiejska rezydencja królewska stanowiąca, podobnie jak Balmoral, prywatną własność brytyjskiej rodziny panującej.

[6] 5’4’’ równa się w przybliżeniu 162 cm.

[7] 5’ równa się w przybliżeniu 152 cm.

[8] Lady – tytuł przysługujący żonie mężczyzny noszącego tytuł sir; również odpowiednik tytułu lord w odniesieniu do członkiń Izby Lordów.

[9] Mary Clayton (ur. 1917) – née Leveson-Gower, córka starszej siostry Elżbiety Bowes-Lyon, Królowej Matki, siostra cioteczna Elżbiety II.

[10] W oryginale: the only thing that comes between the Queen and her heir is an Hermès scarf – trudno przetłumaczalna gra słów oparta na zjawisku ocierającym się o homonimię ( heir – następca tronu; hair – włosy).

[11] Dame – tytuł przysługujący kobiecie obdarzonej godnością szlachecką lub uhonorowanej jednym z głównych orderów brytyjskich.

[12] Robert Gascoyne-Cecil (ur. 1946) – spokrewniony z rodem

Cavendishów, markiz Salisbury od 2003 r.; mieszka w słynnym Hatfield House.

[13] Starzec jakubek – Senecio jacobaea, wedle nowszej taksonomii Jacobaea vulgaris, przez Anglików zwany stinking Willie w uznaniu „zasług” Williama Augustusa, księcia Cumberlandii, określanego mianem rzeźnika z Cumberlandii, który wsławił się działaniami na polu bitwy pod Culloden w 1746 r.

Roślina pospolita również w Polsce, trująca dla koni i kuców.

[14] Lady Elizabeth Anson (ur. 1941) – po mężu Shakerley; wnuczka Johna Herberta Bowesa-Lyona, starszego i ulubionego brata Elżbiety Bowes-Lyon, Królowej Matki, który zmarł, gdy Elżbieta II miała trzy latka.

[15] John Julius Cooper (ur. 1929) – 2. wicehrabia Norwich od 1954 r.

[16] 30’ równa się w przybliżeniu 9 m.

[17] Pielgrzymi – mowa o organizacji Pilgrims of the United States.

[18] Edward VIII (1894–1972) – król Anglii w okresie od 20 I 1936

do 11 XII 1936, wuj Elżbiety II ze strony ojca.

[19] Wallis Warfield Simpson (1896–1986) – pochodząca z Baltimore późniejsza żona Edwarda VIII.

[20] Jerzy V (1865–1936) – syn Edwarda VII, wnuk w linii męskiej królowej Wiktorii, król Anglii w latach 1910–1936.

[21] Małgorzata (1930–2002) – księżniczka Małgorzata, młodsza córka Jerzego VI.

[22] Louis „Dickie” Mountbatten (1900–1979) – prawnuk w linii żeńskiej królowej Wiktorii, ostatni wicekról Indii i przedostatni gubernator generalny Indii.

[23] Patricia Mountbatten (ur. 1924) – starsza córka Louisa Mountbattena.

[24] Hampton Court – położony w londyńskiej dzielnicy Richmond pałac królewski będący własnością rodziny królewskiej od 1528 r.

[25] Dookie – pies rasy welsh corgi pembroke, którego imię jest zniekształconym słowem dukie (zdrobnienie od duke), gdyż ponoć odmówił jedzenia ze wspólnej miski z rodzeństwem z miotu, kiedy zapadła decyzja o jego zakupie dla księżniczki Elżbiety.

[26] Lady Elizabeth Cavendish (ur. 1926) – córka 10. diuka Devonshire, rówieśnica i przyjaciółka z lat dziecinnych Elżbiety II, dama dworu księżniczki Małgorzaty w latach 1954–2002.

[27] James Donald Diarmid Ogilvy (ur. 1934) – paź króla Jerzego VI

w latach 1947–1951.

[28] Girl Guides, Boy Scouts – w Polsce odpowiednikiem tych organizacji jest harcerstwo bez podziału na płeć.

[29] Camilla Wallop (ur. 1925) – córka hrabiego Portsmouth z pierwszego małżeństwa z Mary Post.

[30] Edward VII (1841–1910) – król Anglii w latach 1901–1910, najstarszy syn królowej Wiktorii i księcia Alberta, pradziad Elżbiety II.

[31] 1’ równa się w przybliżeniu 30 cm.

[32] Szyling – w używanym w Wielkiej Brytanii do 1971 r. systemie monetarnym (przed decymalizacją) moneta stanowiąca równowartość 12 pensów; w latach 30. XX w. warta w przeliczeniu około siedmiu współczesnych funtów.

[33] Królowa Maria (1867–1953) – Maria Teck, prawnuczka w linii żeńskiej Jerzego III, żona króla Jerzego V w latach 1893–1936.

[34] Deborah Mitford, diuszesa Devonshire (ur. 1920) –

najmłodsza ze słynnych sióstr Mitford, żona Andrew, młodszego syna 10. diuka Cavendish, który odziedziczył tytuł po śmierci starszego brata i ojca.

[35] Książę Adolf (1774–1850) – siódmy syn Jerzego III.

[36] Jerzy III (1738–1820) – wnuk Jerzego II, syn przedwcześnie zmarłego księcia Walii Fryderyka, król Anglii w latach 1760–1820.

[37] Wiktoria (1819–1901) – wnuczka Jerzego III, jedyna córka Edwarda księcia Kentu, czwartego syna Jerzego III, królowa Anglii w latach 1837–1901.

[38] 21 mil równa się w przybliżeniu 34 km.

[39] 13 akrów równa się w przybliżeniu 50 000 m2 albo 5 ha.

[40] Rupert Nevill (1923–1982) – młodszy syn 4. markiza Abergavenny; skarbnik (1970–1982) oraz prywatny sekretarz (1976–1982) księcia Filipa; od 1944 r. żonaty z Camillą Wallop.

[41] Hugh Euston (1919–2011) – właśc. Hugh FitzRoy, hrabia Euston i 11. diuk Grafton, potomek 1. diuka Grafton, nieślubnego syna króla Karola II (1630–1685), co czyni zeń potomka w linii prostej dynastii Stuartów.

[42] 5” równa się w przybliżeniu 13 cm.

[43] 100’ równa się w przybliżeniu 30 m.

[44] Oset jest symbolem Szkocji.

[45] 8 lb równa się w przybliżeniu 4 kg.

[46] Święty Bernard (1090–1153) – Bernard z Claivaux;

za Historią powszechną F. J. Holzwartha (tom IV. Wieki średnie.

Część 2. Warszawa 1882, ss. 177–181): „Bernard nauczał

po łacinie, krucjatę zaś głosił po romańsku. Głos miał mocny […]”.

[47] Jerzy diuk Kentu (1902–1942) – młodszy brat Jerzego VI.

[48] David (1902–1961) – młodszy brat Elżbiety Bowes-Lyon, Królowej Matki, i najmłodsze dziecko jej rodziców.

[49] Karol I (1600–1649) – król Anglii w latach 1625–1649, stracony po wojnie domowej w 1649 r.

[50] ATS – The Auxiliary Territorial Service, Pomocnicza Służba Terytorialna, kobiecy oddział armii brytyjskiej.

[51] Uszkodziłam wał napędowy… – film Królowa w reż. Stephena Frearsa, listę dialogową przeł. Maria Etienne.

[52] Podporucznik – właśc. second subaltern, stopień będący odpowiednikiem stopnia podporucznika w ATS.

[53] NSPCC – National Society for the Prevention of Cruelty to Children, Narodowe Towarzystwo Zapobiegania Przemocy wobec Dzieci.

[54] Henry Porchester (1924–2001) – właśc. Henry Herbert, 7.

hrabia Carnarvon, do 1987 r. znany jako lord Porchester albo

„Porchey”, posądzany przez prasę bulwarową o spłodzenie z królową Elżbietą II księcia Andrzeja.

[55] Anne Glenconner (ur. 1932) – née Coke, córka 5. hrabiego Leicester, wielkiego koniuszego Jerzego VI.

[56] Alicja Battenberg (1885–1969) – prawnuczka królowej Wiktorii w linii żeńskiej.

[57] Andrzej Grecki (1882–1944) – przedostatni w kolejności syn Jerzego I Greckiego.

[58] Duński książę – Wilhelm, syn Christiana IX, panujący w Grecji jako Jerzy I w latach 1863–1913.

[59] Księżna wdowa Koburga (1757–1831) – właśc. Augusta von Reuß-Ebersdorf-Lobenstein, księżna wdowa od śmierci męża w 1806 r.; babka królowej Wiktorii w linii żeńskiej i babka księcia Alberta w linii męskiej; była ponoć jedną z najpiękniejszych kobiet swoich czasów.

[60] George Mountbatten (1892–1938) – prawnuk w linii żeńskiej królowej Wiktorii.

[61] Babka Battenberg (1896–1963) – markiza Milford Haven, urodzona jako Nadieżda Michajłowna, córka wielkiego księcia Michała Mikołajewicza Romanowa, syna cara Mikołaja I.

[62] 6’ równa się w przybliżeniu 182 cm.

[63] Na rodzinnym ślubie – mowa o ślubie wuja Elżbiety, diuka Kentu, z księżniczką Mariną Grecką (1906–1968).

[64] Royal Naval College – Królewska Szkoła Morska w hrabstwie Devon, jedna z czterech głównych uczelni wojskowych w Wielkiej Brytanii, zajmująca się szkoleniem oficerów marynarki wojennej.

Pozostałe to: Royal Military Academy (Sandhurst), Royal Air Force College (Cranwell) i Commando Training Centre Royal Marines (Lympstone).

[65] Mabell hrabina Airlie (1866–1956) – najstarsza córka wicehrabiego Sudley, żona 11. hrabiego Airlie.

[66] Pani Gibbs – najprawdopodobniej mowa o Jean Frances Hambro (ur. 1923), wdowie po Vicarym Paulu Gibbsie (1921–

1944).

[67] Lady Margaret Cambridge – najprawdopodobniej chodzi o kobietę, której pełne nazwisko brzmiało Mary Ilona Margaret Cambridge (1929–1999), członkinię rodziny królewskiej, prapraprawnuczkę Jerzego III, później znaną pod nazwiskiem męża jako lady Mary Whitley.

[68] Ludwik Battenberg (1854–1921) – niemiecki książę, mąż Wiktorii Heskiej, wnuczki królowej Wiktorii, i ojciec Louisa Mountbattena.

[69] Jakub II (1633–1701) – król Anglii w latach 1685–1688; z powodu przejścia na katolicyzm lata 1688–1701 spędził

na wygnaniu; w 1696 r. miał możliwość objęcia tronu Polski po śmierci Jana III Sobieskiego.

[70] Maria II (1662–1694) – najstarsza córka Jakuba II, panująca wspólnie z mężem w latach 1688–1694.

[71] Wilhelm III (1650–1702) – syn Wilhelma II, króla Prus, panujący najpierw wspólnie z żoną, a po jej śmierci samodzielnie w latach 1688–1702.

[72] Królowa Anna (1665–1714) – panowała w Anglii w latach 1702–1714, pierwsza monarchini Wielkiej Brytanii od powstania Zjednoczonego Królestwa w 1707 r.

[73] Zofia Dorota (1630–1714) – księżniczka Palatynatu Reńskiego.

[74] Jakub I (1566–1625) – syn Marii I Stuart, praprawnuk Henryka VII Tudora, król Anglii w latach 1603–1625.

[75] Jerzy I Hanowerski (1660–1727) – pierwszy król Wielkiej

Brytanii z dynastii hanowerskiej, panujący w latach 1714–1727.

[76] Jerzy II (1683–1760) – panował w latach 1727–1760, ostatni król Wielkiej Brytanii urodzony poza jej terytorium.

[77] Jerzy III (1738–1820) – panował w latach 1760–1820, cierpiał

na zaburzenia psychiczne (według współczesnych badaczy na porfirię), od 1811 r. władzę sprawował faktycznie jego syn Jerzy jako książę regent, późniejszy Jerzy IV panujący w latach 1820–

1830.

[78] Edward diuk Kentu (1767–1820) – ojciec królowej Wiktorii.

[79] Księżniczka Saksonii-Koburga-Saalfeldu (1786–1861) – Maria Luiza Wiktoria, siostra wielkiej księżnej Rosji i króla Belgii.

[80] Wilhelm IV (1765–1837) – król Wielkiej Brytanii w latach 1830–1837.

[81] Lord Brabourne (1924–2005) – John Knatchbull, 7. baron Brabourne.

[82] Przemowa Elżbiety I pod Tilbury – wygłoszona w 1588 r.

do żołnierzy przed spodziewanym atakiem hiszpańskiej Armady na polach Essexu.

[83] Słowa Wiktorii „Będę dobra” – wygłoszone do guwernantki, gdy 11-letnia księżniczka dowiedziała się, iż zostanie następną królową Anglii.

[84] Brytyjska Wspólnota Narodów – The British Commonwealth of Nations, nazwa obowiązująca do 1949 r., którą wtedy zastąpiła nazwa The Commonwealth of Nations, czyli Wspólnota Narodów, również w piśmiennictwie polskim określana jako Commonwealth.

[85] Lista cywilna – Civil List, ustanowiona na mocy The Civil List Act w 1762 r. lista osób, którym Skarb Państwa wypłaca uposażenie.

[86] Domena królewska – inaczej: królewszczyzna, dobra królewskie, Crown Estate, obecnie nie jest własnością monarchy, tylko niezależną organizacją z własnym zarządem.

[87] Księstwo Lancaster – drugi obok Księstwa Kornwalii majątek rodowy będący prywatną własnością monarchy, cieszący się specjalnymi prawami; podobnie jak Księstwo Kornwalii obejmuje liczne ziemie rozsiane w różnych miejscach Anglii i Walii, nie ograniczając się do regionu geograficznego sugerowanego w nazwie.

[88] Diuk ( duke) – najwyższa godność lordowska w Wielkiej Brytanii, w języku polskim oddawana często jako „książę”,

aczkolwiek w języku angielskim prince to członek rodziny królewskiej, książę krwi (w Prusach określany jako książę koronny, w Rosji jako wielki książę, a w Austrii jako arcyksiążę).

[89] Lady Elizabeth Longman (ur. 1924) – née Lambart, starsza córka 10. hrabiego Cavan.

[90] „Głos Anglii”, oficjalny organ ambasady brytyjskiej w Polsce, w specjalnym dodatku do nr 48 z 1947 r. ujął to szczegółowiej:

„Pomimo surowych ograniczeń, jakie w tym roku przyćmiły tradycyjne uroczystości zaślubin królewskich, suknia ślubna księżniczki Elżbiety jest jedynym w swoim rodzaju połączeniem prostoty i wspaniałości. Krój jej cechuje niezwykła prostota linii, a materiał, z którego jest wykonana – atłas o odcieniu kości słoniowej

– jest tak sztywny, że suknia może niemal «stać sama». Spódnica obcisła na biodrach rozszerza się ku dołowi, z tyłu zaś zebrana jest w obfite, ciężkie fałdy, które spływają – tworząc rodzaj krótkiego trenu. Rękawy są długie i obcisłe, suknia ciasno przylegająca w stanie zachodzi z tyłu wysoko na linię karku, z przodu zaś wykończona jest rozszerzającym się ku dołowi dekoltem, wykrojonym głęboko w kształcie trójkąta. Wspaniałość jej polega jednak nie na kroju, lecz na przybraniu. Od góry do dołu pokryta jest haftem z pereł. Perły najrozmaitszej wielkości tworzą bogaty rysunek róż Yorku, kłosów pszenicy na długich łodyżkach, pęków kwiatu pomarańczy i innych mniejszych i większych kwiatów o gwiaździsto rozchodzących się płatkach. Pojedyncze niewielkie perły zdobią płatki i kłosy, a jeszcze mniejsze rozsiane są jak pyłek kwiatowy po całej sukni, która gdzieniegdzie skrzy się dyskretnymi błyskami diamentów. Mniejsze kwiaty są aplikowane i tworzą wiązanki wyszywane perłami i otoczone mgiełką niewidocznych niemal przeźroczystych, podłużnych paciorków. Bukieciki kwiatu pomarańczy splatają się z pęczkami kwiatów gwiaździstych w szlak, biegnący wkoło obrębu sukni. Ten sam wspaniały haft zastosowano do ozdobienia trenu. Tren ten wykonany z jedwabnego przeźroczystego tiulu o tym samym co suknia odcieniu kości słoniowej, ma 5 metrów długości i rozszerza się w kształcie wachlarza. Jest on obramowany girlandą aplikowanych kwiatów z białego jedwabiu, wyszywanych perłami, dołem zaś biegnie szeroki haftowany szlak. Atłasowe pantofelki księżniczki są z szerokich białych pasków, skrzyżowanych z przodu i odsłaniających pięty.

Na zapięciu umieszczona jest sprzączka z pereł. Welon księżniczki

z sztywnego białego tiulu udrapowany jest z tyłu głowy i spływa w bogatych fałdach spod tiary z pereł i diamentów, nie zasłaniając twarzy księżniczki, tak że każdy mógł ją zobaczyć, gdy wraz z królem Jerzym VI jechała do Opactwa Westminsterskiego w pięknej irlandzkiej karocy z XVIII wieku, oraz gdy wracała do pałacu z panem młodym w tradycyjnej szklanej karecie. Strój księżniczki ma więc charakter średniowieczny. Druchny za to wystąpiły w sukniach wiktoriańskich z białego jedwabiu, których kloszowe spódnice drapowane były olśniewająco białym tiulem i wykończone aplikacjami w kształcie pęków kwiatu pomarańczy. Aplikacje te wykonane były z białego jedwabiu i naszywane drobnymi perełkami. Płaszcz i suknia podróżna są szaroniebieskie, z brązowym wykończeniem. Suknia posiada tak lubiane przez księżniczkę nakładane i skrzyżowane z przodu draperie, podłużne fałdy ciągną się od ramion do pasa, rękawy podobnie jak w płaszczu są luźne i szerokie”.

(W przytoczonym fragmencie zachowano oryginalną pisownię i interpunkcję).

[91] 15’ równa się w przybliżeniu 4,5 m.

[92] Wilhelm z Gloucester (1941–1972) – brat cioteczny Elżbiety II, syn Henryka księcia Gloucester, młodszego brata Jerzego VI, pilot, zginął tragicznie w wypadku lotniczym.

[93] Michał z Kentu (ur. 1942) – brat cioteczny Elżbiety II, syn Jerzego księcia Kentu, młodszego brata Jerzego VI.

[94] Ball Supper Room – sala dodana po ukończeniu sali balowej w 1855 r. w celu zapewnienia zaplecza jadalnianego dla gości królowej Wiktorii; charakterystyczny element jej wystroju to długi na 135 stóp (41 m) stół w kształcie podkowy.

[95] 9’ równa się w przybliżeniu 3 m.

[96] Diuszesa Kentu (1906–1968) – księżniczka grecka i duńska Marina, od 1942 r. wdowa po diuku Kentu, młodszym bracie króla Jerzego VI.

[97] 7 lb 6 oz równa się w przybliżeniu 3,5 kg.

[98] Hrabia Athlone (1874–1957) – Aleksander Cambridge, najmłodszy brat królowej Marii.

[99] Alicja księżniczka Albany (1883–1981) – najdłużej żyjąca wnuczka królowej Wiktorii.

[100] Pamela Mountbatten (ur. 1929) – młodsza siostra Patricii Brabourne née Mountbatten.

[101] Margaret Egerton (ur. 1918) – jedna z młodszych córek

hrabiego Ellesmere, w latach 1990–2002 dworka Królowej Matki.

[102] Edwina Mountbatten (1901–1960) – née Ashley, potomkini hrabiów Shaftesbury.

[103] Sandhurst – siedziba Royal Military Academy w hrabstwie Berkshire w południowej Anglii, jednej z czterech głównych uczelni wojskowych w Wielkiej Brytanii, zajmującej się szkoleniem oficerów wojsk lądowych.

[104] Counsellor of state – członek angielskiej rodziny królewskiej, któremu monarcha przekazuje część swych obowiązków na czas pobytu poza granicami kraju lub choroby; różni się od regenta tym, że współdziała z monarchą.

[105] Stratocruiser (Boeing 377) – samolot liniowy wykorzystywany w latach 1947–1963.

[106] BOAC (British Overseas Airways Corporation) – dawne brytyjskie linie lotnicze operujące w latach 1939–1974.

[107] 10 000 mil równa się w przybliżeniu 16 000 km.

[108] 80 mil równa się w przybliżeniu 130 km.

[109] 3400 mil równa się w przybliżeniu 5500 km.

[110] Argonaut (Douglas C-54) – samolot liniowy wykorzystywany od 1946 r. do lat 60. XX w.

[111] Gruboskóre – autorka posługuje się nazwą zaczerpniętą z przestarzałej taksonomii, oznaczającą rząd ssaków, do którego w XIX w. Georges Cuvier zaliczył słonie, hipopotamy, tapiry i nosorożce.

[112] Orzeł – autorka oryginału niestety używa nazwy opisowej white eagle, przez co trudno ustalić dokładnie gatunek; być może chodzi o bielika afrykańskiego.

[113] Podobieństwa historyczne – Elżbieta I (1533–1603) została królową Anglii w 1558 r., tj. mając dwadzieścia pięć lat, a dokładna godzina śmierci jej poprzedniczki, Marii I, nie jest znana.

Dwudziestowieczni historycy skłaniają się ku godzinie siódmej rano (Linda Porter) lub przedziałowi czasu między piątą a szóstą rano (David Starkey, Anna Whitelock).

[114] Diuk Gloucester (1900–1974) – trzeci syn Jerzego V

i młodszy brat Jerzego VI.

[115] The King’s Own Scottish Borderers – regiment piechoty armii brytyjskiej.

[116] 70°F równa się w przybliżeniu 21°C.

[117] Bow Room – sala pierwotnie zamierzona jako biblioteka

króla Jerzego IV pośrodku prywatnych apartamentów na parterze, w 1853 r. odrestaurowana przed chrztem najmłodszego syna królowej Wiktorii.

[118] Giles Lytton Strachey, Królowa Wiktoria, przeł. Antoni Ludwik Pański, Czytelnik, Warszawa 1960, ss. 186 i 187. (Słowa te są cytatem zaczerpniętym z listu księcia Alberta do księcia Wellingtona napisanego w 1850 r.).

[119] Nancy Mitford (1904–1973) – najstarsza siostra diuszesy Devonshire, autorka powieści i biografii.

[120] Edith Sitwell (1887–1964) – córka baroneta, jedna z trojga utalentowanego literacko rodzeństwa.

[121] Frances Campbell-Preston (ur. 1918) – née Grenfell, w służbie Królowej Matki w latach 1965–2002.

[122] 10 yd równa się w przybliżeniu 9 m.

[123] Rebecca West (1892–1983) – pseudonim literacki Cicely Isabel Fairfield, wszechstronnej autorki brytyjskiej.

[124] 5 lb równa się w przybliżeniu 2 kg.

[125] Karol II (1630–1685) – prawnuk Marii Stuart, król Anglii w latach 1660–1685.

[126] Bernard Marmaduke Fitzalan-Howard (1908–1975) –

dziedziczny lord marszałek Anglii w latach 1917–1975.

[127] Lavinia, diuszesa Norfolk (1916–1995) – jedna z czterech arystokratek trzymających baldachim nad głową żony Jerzego VI podczas koronacji w 1937 r.

[128] Salote (1900–1965) – właśc. Salote Tupou III, królowa Tonga w Polinezji w latach 1918––1965.

[129] 24’ równa się w przybliżeniu 7 m.

[130] Róża, oset, koniczyna, liść klonowy i paproć – symbole kolejno Anglii, Szkocji, Irlandii, Kanady i Nowej Zelandii.

[131] 18’ równa się w przybliżeniu 5 m.

[132] 12’ równa się w przybliżeniu 4 m.

[133] Markiz Cholmondeley (1883–1968) – lord wielki szambelan w 1936 r. oraz w latach

1953–1966.

[134] 36 lb równa się w przybliżeniu 16 kg.

[135] Miecz koronacyjny – mowa o Jewelled State Sword zwanym również Sword of Offering, wykonanym z okazji koronacji króla Jerzego IV w 1821 r. i uznawanym za najcenniejszy miecz na świecie.

[136] 45 lb równa się w przybliżeniu 20 kg.

[137] 3 lb równa się w przybliżeniu 1,5 kg.

[138] Henryk V (1386–1422) – król Anglii w latach 1413–1422, z dynastii Lancasterów.

[139] 2,5 lb, 2 lb równa się w przybliżeniu 1 kg.

[140] 7 mil równa się w przybliżeniu 11 km.

[141] Green Drawing Room – rozmachem przypominająca renesansowe włoskie pałace sala, która nazwę wzięła od zielonych jedwabi, stałego elementu wystroju, i z której przechodzi się bezpośrednio do Sali Tronowej.

[142] Mount Everest – wys. 8850 m n.p.m.

[143] Lost Marbles, Amnesia, Lord Elgin – trudno przetłumaczalna gra skojarzeń: lost marbles (dosł. zgubione kamyki) to idiom oznaczający brak piątej klepki, amnesia znaczy amnezja, natomiast za sprawą lorda Elgina Grecja straciła słynne marmury partenońskie.

[144] Jean, hrabina Carnarvon (ur. 1935) – córka Olivera Malcolma Wallopa, po mężu Herbert.

[145] 1,5 mili równa się w przybliżeniu 2,5 km.

[146] Giles Lytton Strachey, Królowa Wiktoria, przeł. Antoni Ludwik Pański, Czytelnik, Warszawa 1960, s. 69.

[147] aide-de-camp (fr.) – dosł. adiutant.

[148] 5’1’’ równa się w przybliżeniu 155 cm.

[149] 43 000 mil równa się w przybliżeniu 70 000 km.

[150] Royal Lodge – rezydencja królewska położona parę kilometrów od zamku w Windsorze, od 1931 r. kolejno siedziba księcia Yorku (późniejszego króla Jerzego VI), wdowy po nim, a od jej śmierci w 2002 r. księcia Andrzeja.

[151] 1 Ks. Samuela 15:14, Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie z języków oryginalnych; oprac. zespół biblistów polskich z inicjatywy Benedyktynów Tynieckich, Wydawnictwo Pallottinum, Poznań 2008.

[152] Jean Wills (1915–1999) – née Elphinstone, środkowa córka Mary Frances Bowes-Lyon, ciotki po kądzieli i matki chrzestnej Elżbiety II; siostra cioteczna Elżbiety II.

[153] 103°F równa się w przybliżeniu 40°C.

[154] 412’ równa się w przybliżeniu 125 m.

[155] Yellow Drawing Room – narożny pokój na końcu galerii, gdzie

mieści się również słynny Centre Room, z którego rodzina królewska wychodzi na balkon przy okazji ważnych uroczystości.

[156] 5’ równa się w przybliżeniu 152 cm.

[157] 1844 Room, Chinese Dining Room – pierwszy znajduje się na parterze pałacu Buckingham i nazwę zawdzięcza wizycie cara Mikołaja I, natomiast drugi mieści się na pierwszym piętrze na końcu galerii przeciwnym do Yellow Drawing Room.

[158] 120 mil równa się w przybliżeniu 200 km.

[159] 40 000 mil równa się w przybliżeniu 65 000 km.

[160] Sub-health – termin używany również przez Światową Organizację Zdrowia, opisujący stan pośredni między zdrowiem i chorobą, w którym wedle szacunków WHO znajduje się 70%

populacji na Ziemi.

[161] Lady Dorothy Cavendish (1900–1966) – czwarte z kolei dziecko 9. diuka Devonshire, Victora Cavendisha, szwagierka Adele Astaire, siostry Freda Astaire’a.

[162] Columbine III – skonstruowany dla Eisenhowera w 1961 r.

samolot lockhead VC-121E, zwany Columbine III na cześć orlika błękitnego (ang. columbine), oficjalnego kwiatu stanu Kolorado, skąd wywodziła się żona prezydenta; obecnie znajduje się w Muzeum Narodowym Amerykańskich Sił Powietrznych w Dayton w stanie Ohio.

[163] Limuzyna Lincolna z dachem typu „bubbletop” – jeden z 10

zamówionych w 1950 r. samochodów prezydenckich

ze zdejmowanym pleksiglasowym dachem.

[164] Rose Suite – pokój mieszczący się na pierwszym piętrze Białego Domu, znany pod tą nazwą do 1963 r.

[165] Lincoln Bedroom – pokój mieszczący się na pierwszym piętrze Białego Domu, nazwany na cześć prezydenta Lincolna, który miał w nim swój gabinet.

[166] 8’ równa się w przybliżeniu 2,5 m.

[167] 4000 akrów równa się w przybliżeniu 16 km2 albo 1600 ha.

[168] 3” równa się w przybliżeniu 7,5 cm.

[169] Skalnik prążkowany ( striped bass) – Morone saxatilis, ryba z podrzędu okoniowców, będąca symbolem stanu Maryland.

[170] Royal Commonwealth Society – pod tą nazwą stowarzyszenie znane od maja 1958 r.; w latach 1868–1958 nosiło kolejno nazwy: Colonial Society i Royal Empire Society.

[171] Idlewild – dawna nazwa nowojorskiego portu lotniczego,

po 1963 r. przemianowanego na lotnisko im. Johna F. Kennedy’ego.

[172] Long Library w Sandringham – pomieszczenie, które początkowo było salą do gry w kręgle dla księżniczki Aleksandry, żony księcia Walii, późniejszego Edwarda VII, pradziada Elżbiety II.

[173] Crown-in-Parliament – termin z zakresu brytyjskiego prawa konstytucyjnego wskazujący na rolę ustawodawczą monarchy.

[174] Ceremonialny miecz koronacyjny – mowa o Great Sword of State, mierzącym ok. 120 cm długości i ważącym ok. 3,5 kg.

[175] 3 lb równa się w przybliżeniu 1,5 kg.

[176] W pomieszczeniu ozdobionym… – mowa o Robing Room, sali z podwyższeniem i baldachimem, gdzie królowa przygotowuje się przed ceremonią otwarcia parlamentu; z powodu zniszczeń wojennych Westminsteru sala przez kilka lat służyła za miejsce obrad Izby Lordów.

[177] 18’ równa się w przybliżeniu 5 m.

[178] Woolsack – dosł. worek wełny, w Izbie Lordów: jedno z dwóch miękkich siedzisk bez oparć; większe z nich, przeznaczone dla sędziów, nosi nazwę Judges’ Woolsack.

[179] Maltravers… – nie mające polskich odpowiedników tytuły heroldów Zjednoczonego Królestwa.

[180] Black Rod – właśc. Gentleman Usher of the Black Rod (nazwę zawdzięcza dzierżonej czarnej lasce), wysoki urząd w Izbie Lordów utworzony w XIV w., namiestnik królewski, którego zadaniem było utrzymywanie porządku w trakcie obrad; obecnie pełni funkcję organizacyjną i ceremonialną.

[181] 18’x12’ równa się w przybliżeniu 20 m2.

[182] 15 000 mil równa się w przybliżeniu 25 000 km.

[183] Hrabia Westmorland (1924–1993) – David Anthony Thomas Fane, od 1948 r. 15. hrabia Westmorland; dworzanin Elżbiety II w latach 1955–1978 i 1990–1993 oraz jej koniuszy w latach 1978–

1991.

[184] Dominic Elliot (ur. 1931) – właśc. George Esmond Dominic Elliot-Murray-Kynynmound, najmłodszy syn 5. hrabiego Minto.

[185] Szkockie naleśniki – mowa o drop scones smażonych wprost na blasze z ciasta podobnego do naleśnikowego, z tym że z dodatkiem sody oczyszczonej.

[186] Chequers – położona w hrabstwie Buckinghamshire nieopodal Aylesbury oficjalna wiejska rezydencja premierów

Wielkiej Brytanii począwszy od 1921 r.

[187] „Pigmy-Peep-a-toes” – w wolnym tłumaczeniu „Pigmejka pokazująca paluszki u stóp”.

[188] 10” równa się w przybliżeniu 25 cm.

[189] Nie mierzę głębokości ukłonów… – film Królowa w reż.

Stephena Frearsa, listę dialogową przeł. Maria Etienne.

[190] Prudence Penn – née Stewart-Wilson, dama dworu Królowej Matki.

[191] Hrabia Rosse (1906–1979) – właśc. Michael Parsons, prorektor Uniwersytetu Dublińskiego.

[192] 3” równa się w przybliżeniu 7,5 cm.

[193] Lady Poltimore (zm. 1909) – żona 2. barona Poltimore, dla której w 1870 r. najstarsza londyńska firma jubilerska Garrard wykonała diamentową tiarę, następnie zakupioną na aukcji przez księżniczkę Małgorzatę.

[194] Belgian Suite – apartament udostępniany goszczącym w pałacu dygnitarzom zawdzięcza nazwę temu, że pierwszym jego gościem był wuj królowej Wiktorii, Leopold I Belgijski.

[195] Markiz Hartington (1917–1944) – właśc. William Cavendish, do chwili śmierci dziedzic 10. diuka Devonshire.

[196] Stas – mowa o księciu Stanisławie Albrechcie Radziwille (1914–1976), ojcu wspomnianej Anny Christiny Radziwiłł.

[197] Andrew Cavendish (1920–2004) – 11. diuk Devonshire, minister w rządzie Macmillana.

[198] Patrick Plunket (1923–1975) – 7. baron Plunket, wnuk gubernatora Nowej Zelandii w latach 1904–1910.

[199] David George Coke Patrick Ogilvy (ur. 1926) – piastujący liczne stanowiska par królestwa, od 1968 r. 13. hrabia Airlie.

[200] Ucałować dłoń ( kiss hands) – termin z zakresu brytyjskiego prawa konstytucyjnego, oznacza faktyczną nominację na stanowisko rządowe. W rzeczywistości spotkanie w pałacu nie wiąże się z ucałowaniem dłoni, aczkolwiek taka jest geneza tego określenia. Do właściwego aktu hołdu dochodzi podczas późniejszego spotkania Tajnej Rady.

[201] 1 akr równa się w przybliżeniu 4000 m2 albo 0,4 ha.

[202] Niech każdy naród… – John F. Kennedy, Przemówienie inauguracyjne wygłoszone w dniu 26.01.1961 r., przeł. Jerzy Bokłażec, Wielkie mowy historii t. IV, Polityka SP, Warszawa 2006, s. 9.

[203] 550’ równa się w przybliżeniu 170 m.

[204] „Nigdy nawet nie mrugnęła powieką. Tak po prostu było trzeba” – autorka zwraca na to uwagę zapewne w opozycji do podejścia królowej Wiktorii, w której wypadku „ten swobodny czas, w ciągu którego mogli popijać wino, stanowił przedmiot jednego z niewielu sporów między królową a premierem”, jak pisze Giles Lytton Strachey za Charlesem Greville’em ( Królowa Wiktoria, przeł. Antoni Ludwik Pański, Czytelnik, Warszawa 1960, s. 74).

[205] Ósmy diuk Devonshire (1833–1908) – właśc. Spencer Compton Cavendish, aktywny polityk brytyjski.

[206] Diana Mitford (1910–2003) – jedna z sióstr Mitford, żona baroneta Mosley of Ancoats sprzyjającego faszystom w latach drugiej wojny światowej.

[207] 400’ równa się w przybliżeniu 120 m.

[208] Sir Michael Oswald (ur. 1934) – właśc. William Richard Michael Oswald.

[209] 365’ równa się w przybliżeniu 111 m. (W rzeczywistości tyle wynosi wysokość budynku do szczytu krzyża na kopule; wysokość kopuły wewnątrz budowli to 68 m).

[210] Capstrzyk i pobudka – właśc. mowa o dwu melodiach wojskowych, Last Post i Reveille.

[211] Księżniczka Aleksandra (ur. 1936) – najmłodsza wnuczka króla Jerzego V, córka wuja po mieczu Elżbiety II i jej siostra cioteczna; lady Ogilvy.

[212] Poprzedzani przez… – w oryginale kolejno mowa o następujących formacjach: Blues and Royals, Military Knights of Windsor, Officers of Arms, Household Cavalry.

[213] 10” równa się w przybliżeniu 25 cm.

[214] 2 akry równają się w przybliżeniu 8000 m2 albo 0,8 ha.

[215] Ronald Ferguson (1931–2003) – ojciec Sary Ferguson, byłej żony księcia Andrzeja.

[216] 2 mile równają się w przybliżeniu 3,2 km.

[217] 1 mila równa się w przybliżeniu 1,6 km.

[218] Teodora (1906–1969) – żona margrabiego badeńskiego.

[219] Zofia (1914–2001) – żona kolejno księcia Krzysztofa Heskiego i księcia Wilhelma Hanowerskiego.

[220] Małgorzata (1905–1981) – żona księcia Hohenlohe-Langenburg.

[221] 20 000 akrów równa się w przybliżeniu 80 km2 albo 8000

ha.

[222] 50 000 akrów równa się w przybliżeniu 200 km2 albo 20 000

ha.

[223] „O posępna i mroczna chwało Loch-na-Garru!” – tak brzmi ostatni wers utworu poetyckiego George’a Byrona pt. Lachin Y

Gair (przeł. Czesław Jastrzębiec-Kozłowski), zamieszczony w zbiorze Wybór dzieł, t. 1: Wiersze; Poematy; Wędrówki Czajld Harolda, PIW, Warszawa 1986.

[224] 3000’ równa się w przybliżeniu 900 m. (Lochnagar wznosi się na wys. 1155 m n.p.m.).

[225] 2000’ równa się w przybliżeniu 600 m.

[226] 1000 jardów równa się w przybliżeniu 900 m.

[227] Alan Bennett, Czytelniczka znakomita, przeł. Ewa Rajewska, Harbor Point Media Rodzina, Poznań 2009, s. 59.

[228] 5’6” równa się w przybliżeniu 168 cm.

[229] Royal Naval College – Królewska Szkoła Morska w hrabstwie Devon.

[230] Master Kolegium Trójcy Świętej (Master of Trinity) – nie mająca odpowiednika w polskim systemie szkolnictwa wyższego funkcja administracyjna sprawowana z nadania królowej przez wybitne osobistości ze świata nauki do ukończenia przez nie 70.

roku życia.

[231] Ruth Fermoy (1908–1993) – właśc. Ruth Roche, née Gill, baronowa Fermoy, przyjaciółka i powiernica Królowej Matki; babka po kądzieli lady Diany Spencer, późniejszej księżnej Walii.

[232] Posiłek wyśmienity… – przeł. Robert J. Szmidt.

[233] Bubby-kins – w języku polskim odpowiednikiem byłby Pączuś, a raczej Cycuś.

[234] W. C. Fields (1880–1946) – jeden z mniej znanych w Polsce komików amerykańskich, gwiazda komedii lat 30. i 40. XX w.; grani przez niego bohaterowie kłamali, by zaspokoić własną manię wielkości.

[235] Royal Regiment of Wales – istniejący w latach 1969–2006

oddział piechoty armii brytyjskiej powstały z połączenia batalionów The South Wales Borderers i The Welch Regiment, następnie wraz z The Royal Welch Fusiliers przekształcony w The Royal Welsh.

[236] Shaun Plunket (1931–2012) – najmłodszy brat Patricka Plunketa, zmarł w Nowym Jorku. Jego syn z pierwszego

małżeństwa, Tyrone (ur. 1966), jest prawdopodobnym spadkobiercą tytułu barona Plunket, jako że obecny baron, środkowy brat Patricka, Robin (ur. 1925), nie ma dzieci.

[237] Annabel Goldsmith (ur. 1934) – młodsza córka 8. markiza Londonderry, znana szeroko w kręgach towarzyskich Londynu.

[238] Fortune FitzRoy (ur. 1920) – żona 11. diuka Grafton.

[239] Elizabeth hrabina Leicester (zm. 1985) – właśc. Elizabeth Coke, dama alkowy Elżbiety II w latach 1953–1973.

[240] Lady Susan Hussey (ur. 1939) – née Waldegrave; dworka Elżbiety II od 1960 r. oraz matka chrzestna księcia Wilhelma; od 1996 r. do śmierci męża w 2006 r. baronowa North Bradley.

[241] Esmé, wdowa po hrabim Cromer (1922–2011) – właśc. Esmé Harmsworth, córka 2. wicehrabiego Rothermere; w latach 1942–

1991 żona hrabiego Cromer, który był prezesem Banku Anglii i ambasadorem w Waszyngtonie.

[242] Mary Colman (ur. 1932) – née Bowes-Lyon, córka wuja po kądzieli Elżbiety II, jej siostra cioteczna.

[243] Sir Eric Penn (1916–1993) – oficer Grenadier Guards za panowania króla Jerzego VI, później pełnił liczne funkcje na dworze Elżbiety II.

[244] Arthur Penn (1886–1960) – opiekun Erica po przedwczesnej śmierci jego ojca w 1915 r., prywatny sekretarz Królowej Matki w latach 1940–1946; bezdzietny kawaler.

[245] Virginia Ogilvy (ur. 1933) – née Ryan, od 1968 r. hrabina Airlie, od 1973 r. dama alkowy Elżbiety II.

[246] Gavin Astor (1918–1984) i Irene Astor (1919–2001) –

od 1971 r. właściciele zamku Hever w hrabstwie Kent, w 1903 r.

zakupionego przez amerykańskiego milionera Williama Waldorfa Astora.

[247] Henriette Abel Smith (1914–2005) – dworka królowej w latach 1949–1987.

[248] Siedemdziesiąte urodziny – wszystkie wymienione osoby przyszły na świat w 1900 r., kolejno w dniach: 4 sierpnia, 25

czerwca, 31 marca oraz 4 kwietnia.

[249] Lady Angela Oswald (ur. 1938) – née Cecil, córka 6. markiza Exeter, żona sir Michaela Oswalda; dama dworu Elżbiety II w latach 1981–2002.

[250] 85 lb równa się w przybliżeniu 40 kg.

[251] Kamila Shand (ur. 1947) – późniejsza druga żona księcia

Karola, diuszesa Kornwalii; w latach 1973–1995 zamężna z Andrew Parkerem Bowlesem, z którym ma dwoje dzieci.

[252] 2,5 mili równa się w przybliżeniu 4 km.

[253] Markizostwo Reading – mowa o 3. markizie Reading i jego żonie; ich córką była lady Jacqueline Rufus Isaacs, siedemnaście lat młodsza od Snowdona.

[254] Do willi na karaibskiej wysepce… – w istocie księżniczka Małgorzata otrzymała na Mustique tylko kawałek ziemi, na którym postawiła willę.

[255] Colin Tennant (1926–2010) – szkocki arystokrata, mąż Anny Coke, damy dworu Małgorzaty; przed odziedziczeniem tytułu 3.

barona Glenconner zapalony podróżnik.

[256] Roddy Llewellyn (ur. 1947) – właśc. Roderic Victor „Roddy”

Llewellyn, młodszy syn 3. baroneta; od 1981 r. żonaty z Tatianą Soskin; odziedziczył tytuł 5. baroneta w 2009 r.

[257] Lucy Lindsay-Hogg (ur. 1941) – née Davis; jej pierwszym mężem był sir Michael Lindsay-Hogg, 5. baronet (lata 1967–1971); w 1978 r. wyszła za hrabiego Snowdon. Od 2000 r. małżonkowie są w separacji.

[258] 100°F równa się w przybliżeniu 38°C.

[259] BIS – British Information Services, wydział konsulatu brytyjskiego z siedzibą w Nowym Jorku oraz Ministerstwa Spraw Zagranicznych z siedzibą w Londynie, z biurami w Nowym Jorku, Chicago, San Francisco, Los Angeles i Ottawie, obecnie zastąpiony przez Political, Press and Public Affairs Team przy Ambasadzie Wielkiej Brytanii w Waszyngtonie.

[260] Z mych dni zielonych… – cytat z: William Shakespeare, Antoniusz i Kleopatra, akt I, scena V, przeł. Maciej Słomczyński, Elipsa, Warszawa 2007, s. 30. (Słowa te mówi Kleopatra żałująca młodzieńczego romansu z Juliuszem Cezarem).

[261] Diuszesa Kentu (ur. 1933) – née Katharine Worsley; od 1961 r. żona Edwarda diuka Kentu, bratanka Jerzego VI.

[262] Edward diuk Kentu (ur. 1935) – brat stryjeczny Elżbiety II.

[263] 56 tys. mil równa się w przybliżeniu 90 tys. km.

[264] 6’1” równa się w przybliżeniu 185 cm.

[265] Robert Fellowes (ur. 1941) – od 1978 r. mąż starszej siostry księżnej Diany, Jane.

[266] 27’ równa się w przybliżeniu 8 m.

[267] Doreen Knatchbull (1896–1979) – née Browne, córka 6.

markiza Sligo, baronowa Brabourne od 1933 r.

[268] Joanna Knatchbull (ur. 1955) – czwarte dziecko 7. barona Brabourne i jego żony, hrabiny Mountbatten-Birmy.

[269] Timothy (ur. 1964) i Amanda (ur. 1957) Knatchbull – dwoje z ośmiorga potomstwa baronostwa Brabourne.

[270] Lady Diana Spencer (1961–1997) – córka 8. hrabiego Spencer i jego pierwszej żony Frances Roche.

[271] Johnnie Spencer (1924–1992) – właśc. Edward John Spencer, 8. hrabia Spencer od 1975 r.

[272] Frances Roche (1936–2004) – młodsza córka 4. barona Fermoy i jego żony Ruth.

[273] 13 akrów równa się w przybliżeniu 50 000 m2 albo 5 ha.

[274] Penny Romsey (ur. 1953) – właśc. Penelope Meredith Knatchbull née Eastwood, od 1979 r. baronowa Romsey, od 2005 r.

baronowa Brabourne.

[275] Norton Knatchbull (ur. 1947) – najstarszy syn 7. barona Brabourne i jego żony, hrabiny Mountbatten-Birmy.

[276] 25’ równa się w przybliżeniu 7,5 m.

[277] 6’4’’ równa się w przybliżeniu 193 cm.

[278] 110 lb równa się w przybliżeniu 50 kg.

[279] 5’10” równa się w przybliżeniu 180 cm.

[280] Lúcia Flecha de Lima – żona brazylijskiego dyplomaty.

[281] 655 akrów równa się w przybliżeniu 2,5 km2 albo 265 ha.

[282] 8 mil równa się w przybliżeniu 13 km.

[283] 175’ równa się w przybliżeniu 55 m.

[284] 8’ równa się w przybliżeniu 2,5 m.

[285] 14’ równa się w przybliżeniu 4 m.

[286] 6’4” równa się w przybliżeniu 193 cm.

[287] Royal Green Jackets – istniejący w latach 1966–2007 oddział

piechoty armii brytyjskiej powstały z połączenia trzech odrębnych oddziałów Green Jackets Brigade.

[288] 208 akrów równa się w przybliżeniu 0,84 km2 albo 84 ha.

[289] 1 akr równa się w przybliżeniu 4000 m2 albo 0,4 ha.

[290] 2400’ równa się w przybliżeniu 700 m.

[291] 1400 akrów równa się w przybliżeniu 5,5 km2.

[292] 5 mil równa się w przybliżeniu 8 km.

[293] 4000 akrów równa się w przybliżeniu 16 km2 albo 1600 ha.

[294] 6. diuk Buccleuch (1831–1914) – właśc. William Montagu

Douglas Scott, prapradziad Fergie, dziad ze strony ojca Alicji diuszesy Gloucester.

[295] Alicja diuszesa Gloucester (1901–2004) – właśc. Alice Christabel Montagu Douglas Scott, ciotka Elżbiety II, daleka krewna Fergie.

[296] Randy Andy – dosł. „chutliwy Jędrek”.

[297] Timothy Laurence (ur. 1955) – koniuszy królowej w latach 1986–1989, oficer marynarki królewskiej w latach 1973–2011, od 1992 r. drugi mąż księżniczki Anny.

[298] 50’ równa się w przybliżeniu 15 m.

[299] Seymour Gilbart-Denham (ur. 1939) – koniuszy koronny Elżbiety II w latach 1987–2002.

[300] Dick Hern (1921–2002) – właśc. William Richard „Dick”

Hern; mieszkał w West Ilsley od 1955 r.

[301] William Hastings-Bass (ur. 1948) – trener w stadninie Elżbiety II w latach 1989–1998, 17. hrabia Huntington od 1990 r.

po śmierci jego dalszego krewnego Francisa Hastingsa.

[302] Isabel (1920–1990) – née Milles-Lade, od ślubu z Edwardem Stanleyem w 1948 r. hrabina Derby.

[303] 6’2” równa się w przybliżeniu 188 cm. (Dla przypomnienia: Elżbieta II mierzy w przybliżeniu 162 cm).

[304] 210 lb równa się w przybliżeniu 95 kg.

[305] Sunninghill Park – rezydencja rodziny królewskiej w hrabstwie Berkshire pomiędzy Ascot i parkiem windsorskim, własność Crown Estate od 1945 r.; w latach 1988–2007

część majątku Elżbiety II, gdzie w latach 1988–1990 wzniesiono dwupoziomowy budynek z cegły.

[306] Richenda Elton (ur. 1937) – właśc. Susan Richenda Elton, née Gurney, druga żona 2. barona Elton.

[307] „Squidgy” – mające wielorakie konotacje określenie mogące znaczyć m.in. przytulanka, gąbeczka albo wydzielina z pochwy.

[308] 101°F równa się w przybliżeniu 38,3°C.

[309] The Glums (ang.) – w wolnym tłumaczeniu „Ponurakowie”; aluzja do pary bohaterów popularnego słuchowiska radiowego, następnie przerobionego na serial telewizyjny pod tym samym tytułem, traktującego o skłóconej brytyjskiej rodzinie.

[310] Rosa Monckton (ur. 1953) – właśc. Rosamond Mary Monckton, córka 2. wicehrabiego Monckton of Brenchley; po mężu Lawson; księżna Diana była matką chrzestną jej młodszej córki

cierpiącej na zespół Downa.

[311] South Africa House – budynek ambasady RPA w Londynie przy Trafalgar Square.

[312] Robin Renwick (ur. 1937) – od 1963 r. dożywotni par królestwa, w latach 1987–1991 ambasador Wielkiej Brytanii w RPA.

[313] Przy tylu wspomnieniach o tobie… – przeł. Robert J. Szmidt.

[314] Cóż za dzień boski… – przeł. Robert J. Szmidt.

[315] 10 akrów równa się w przybliżeniu 40 000 m2 albo 4 ha.

[316] Chinese Dining Room – pokój mieszczący się na pierwszym piętrze pałacu Buckingham w Skrzydle Księcia Alberta, z oknami wychodzącymi na The Mall i z wystrojem po części przeniesionym z Brighton Pavilion.

[317] Charles hrabia Spencer (ur. 1964) – młodszy brat księżnej Diany, od 1992 r. 9. hrabia Spencer.

[318] 550 mil równa się w przybliżeniu 880 km.

[319] 6’ równa się w przybliżeniu 180 cm.

[320] Chcesz, żebym je tam położyła?… – film Królowa w reż.

Stephena Frearsa, listę dialogową przeł. Maria Etienne.

[321] 4 mile równają się w przybliżeniu 6,5 km.

[322] Jane hrabina Westmorland (ur. 1928) – née Findlay, po mężu Fane; żona 15. hrabiego Westmorland.

[323] Sacha Abercorn (ur. 1946) – właśc. Aleksandra Anastasia Hamilton, née Phillips, żona 5. diuka Abercorn.

[324] Clothing Guild – Gildia Tekstylna, organizacja dobroczynna założona w 1882 r. przez Marianne Glyn baronową Wolverton, w latach 1953–2002 objęta patronatem Królowej Matki; obecnie nosi nazwę Queen Mother’s Clothing Guild, pozostaje pod patronatem księżniczki Aleksandry, a zajmuje się dostarczaniem odzieży potrzebującym.

[325] Jane Rayne (ur. 1932) – née Vane-Tempest-Stewart, starsza córka 8. markiza Londonderry, żona barona Rayne.

[326] Annabel Whitehead (ur. 1943) – née Millar, córka barona Inchyra, dworka księżniczki Małgorzaty od 1971 r.

[327] Lady Carolyn Warren (ur. 1962) – née Herbert; najmłodsze dziecko i jedyna córka hrabiostwa Carnarvon.

[328] 9’>x6’ to w przybliżeniu 20x15 cm.

[329] Szkoccy fizylierzy – mowa o regimencie Royal Highland Fusiliers, którego księżniczka Małgorzata była honorowym

dowódcą.

[330] King’s Troop – in. Royal Horse Artillery, reprezentacyjny oddział armii brytyjskiej stworzony w 1947 r. przez króla Jerzego VI.

[331] 7’ równa się w przybliżeniu 2 m.

[332] Jeffrey Sterling, baron Sterling of Plaistow (ur. 1934) –

od 1990 r. dożywotni par królestwa.

[333] Waheed Alli (ur. 1964) – od 1998 r. dożywotni par królestwa jako baron Alli of Norbury.

[334] 1500’ równa się w przybliżeniu 450 m.

[335] 3500 mil równa się w przybliżeniu 5500 km.

[336] 14 dłoni równa się w przybliżeniu 140 cm. Dłoń to dawna jednostka miary długości, w krajach anglosaskich nadal wykorzystywana do określania wysokości koni wierzchowych.

[337] Pragnę wreszcie wyrazić… – Elżbieta II, Po zamachach w Londynie, przemówienie wygłoszone w dn. 8 lipca 2005 r., przeł.

Monika Beyer, Wielkie mowy historii, t. IV, Polityka SP, Warszawa 2006, s. 381.

[338] Peregrine Cavendish, 12. diuk Devonshire (ur. 1944) – syn 11. diuka Devonshire i diuszesy Debory née Mitford.

[339] 70 akrów równa się w przybliżeniu 0,3 km2 albo 30 ha.

[340] 20’ równa się w przybliżeniu 6 m.

[341] 1 List Jana 4:7, Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie z języków oryginalnych; oprac. zespół biblistów polskich z inicjatywy Benedyktynów Tynieckich, Wydawnictwo Pallottinum, Poznań 2008.

[342] Życia, w którym obowiązek przemawia… – przeł. Robert J. Szmidt.

[343] Charles Guthrie, baron Guthrie of Craigiebank (ur. 1938) –

od 2001 r. dożywotni par królestwa.

[344] Sir Richard Dannatt (ur. 1950) – od 2010 r. dożywotni par królestwa.

[345] Alan Bennett, Czytelniczka znakomita, przeł. Ewa Rajewska, Harbor Point Media Rodzina, Poznań 2009, s. 46.

[346] Ibid., s. 45.

[347] Ibid., s. 103.

[348] Ibid., s. 47.

[349] Ibid., s. 31.

[350] Staje – dawna miara długości, w tym wypadku równa 220

jardom albo 201 metrom.

[351] 9’ równa się w przybliżeniu 2,5 m.

[352] 11’ równa się w przybliżeniu 3,5 m.

[353] 6’ równa się w przybliżeniu 182 cm.

[354] William Peel, trzeci hrabia Peel (ur. 1947) – praprawnuk wiktoriańskiego premiera Wielkiej Brytanii Roberta Peela; 3.

hrabia Peel od 1969 r.; od 1989 r. mąż wnuczki Winstona Churchilla.

[355] 4’x6’ to w przybliżeniu 10x15 cm.

[356] 5’ równa się w przybliżeniu 1,5 m.

[357] Giles Lytton Strachey, Królowa Wiktoria, przeł. Antoni Ludwik Pański, Czytelnik, Warszawa 1960, s. 307.

[358] Hrabia Liverpoolu (1770–1818) – właśc. Robert Jenkinson, 2. hrabia Liverpool od 1808 r.; premier Wielkiej Brytanii w latach 1812–1827.

[359] 7. hrabia Denbigh (1796–1865) – właśc. William Feilding, prawnik, dworzanin króla Wilhelma IV i królowej Adelajdy, praprapradziad Davida Camerona.

[360] Mary Morrison (ur. 1937) – jedyna córka 1. barona Margadale.

[361] A Century of Waiting – dosł. Stulecie Oczekiwania; trudno przetłumaczalna gra słów (dama dworu po angielsku to lady-in-waiting, przy czym in-waiting oznacza zaszczytną służbę na dworze królewskim).

[362] 6’3’’ równa się w przybliżeniu 190 cm.

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

Tytuł oryginału

Elizabeth the Queen. The Life of a Modern Monarch Projekt okładki

Ewelina Bednara

Fotografia na okładce

Gamma-Keystone/Getty Images/Flash Press Media

Fotografia na s. 2

Królowa Elżbieta II opuszczająca Ambasadę Belgii w Londynie, 1963 r.

Reginald Davis, kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego (Londyn).

Redakcja

Bożena Sęk

Korekta

Lucyna Jachym

Redakcja techniczna

Adam Kolenda

Copyright © 2012 by Sally Bedell Smith

This translation published by arrangement with Random House, an imprint of The Random House Publishing Group, a division of Random House, Inc.

Polish edition © Publicat S.A. MMXII (wydanie elektroniczne) Wykorzystywanie e-booka niezgodne z regulaminem dystrybutora, w tym nielegalne jego kopiowanie i rozpowszechnianie, jest zabronione.

ISBN 978-832-459-407-8

Wrocław

Wydawnictwo Dolnośląskie

50-010 Wrocław, ul. Podwale 62

oddział Publicat S.A. w Poznaniu

tel. 71 785 90 40, fax 71 785 90 66

e-mail: wydawnictwodolnoslaskie@publicat.pl

www.wydawnictwodolnoslaskie.pl

Konwersja publikacji do wersji elektronicznej

===LUIgTCVLIA5tAm9PeUtyRXZWPVwvRidAMlMTZhE/Wj5LZRV5

Document Outline

Dedykacja

Strona tytułowa

Spis treści

Motto

Przedmowa

Rozdział I. Królewska edukacja

Rozdział II. Małżeństwo z miłości

Rozdział III. Przeznaczenie wzywa

Rozdział IV. „Gotowe, dziewczęta?”

Rozdział V. Sprawy państwowe

Rozdział VI. Stworzona do telewizji

Rozdział VII. Nowe początki

Rozdział VIII. Ucieczka w rutynę

Rozdział IX. Magia w świetle dnia

Rozdział X. Zmowa milczenia

Rozdział XI. „Nie ma, cholewka, mowy!”

Rozdział XII. Odczuwanie miłości

Rozdział XIII. Żelazna Dama i Angielska Róża

Rozdział XIV. Bardzo wyjątkowa relacja

Rozdział XV. Pęknięcia w rodzinie

Rozdział XVI. Annus horribilis

Rozdział XVII. Tragedia i tradycja

Rozdział XVIII. Miłość i żałoba

Rozdział XIX. Kino

Rozdział XX. Żołnierz w głębi serca

Rozdział XXI. Niech żyje królowa!

Podziękowania

Źródła

Bibliografia

Przypisy

Metryczka książki